Strona główna » Literatura faktu, reportaże, biografie » 50 mitów o ateizmie

50 mitów o ateizmie

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-61710-58-5

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “50 mitów o ateizmie

„Ateizm jest odpowiedzialny za zbrodnie Stalina, Hitlera i Pol Pota. Ateiści nie uznają żadnych wartości. Ateizm to po prostu inna religia…”

Na pewno słyszałeś takie rzeczy o ateizmie i ateistach, a jeśli nie takie, to bardzo podobne. Twierdzenia te są, rzecz jasna, fałszywe, ale to nie przeszkadza, by powtarzano je od lat. Tego typu ataki na ateizm często wyrastają z silnych emocji, pewnie dlatego, że zagraża on wartościom kojarzonym z religią (przy-najmniej w mniemaniu tych, którzy czują się w obowiązku jej bronić). Gdy ktoś przyzna się do ateizmu, natychmiast zostaje zarzucony gradem (dyżurnych, chciałoby się rzec) pytań:

* Co zostaje z moralności, jeśli odrzucimy boga? * Jaki jest cel życia, jeśli nie ma boga? * Jeśli nie wierzysz w boga, jak w ogóle możesz być czegokolwiek pewien? * Do kogo człowiek ma zwrócić się w kłopotach, jeśli bóg nie istnieje? * Kto nagrodzi dobro i ukarze zło, skoro nie ma nic po śmierci? * Jak bez boga oprzeć się ateistycznemu komunizmowi? * Co z przyrodzoną godnością człowieka i świę-tością ludzkiego życia, jeśli nie stoi za nimi bóg? * Jak bez boga człowiek może osiągnąć szczęście?

[z „Wprowadzenia”].

 

50 mitów o ateizmie to książka, która pokazuje, jak na takie (absurdalne w większości) pytania logicznie i rzeczowo odpowiadać.

Polecane książki

Publikacja podejmuje problematykę unijnego prawa konkurencji przedstawiając w sposób kompleksowy unijne reguły konkurencji oraz zasady ich stosowania. Autor dokonuje teoretycznego przedstawienia poszczególnych instytucji prawnych ilustrując je bogatym dorobkiem decyzyjnym Komisji Europejskiej oraz s...
„Fundusze unijne w pytaniach i odpowiedziach” to miesięcznik dla każdego, kto pozyskał lub chce pozyskać dotacje z budżetu europejskiego. Opisane w miesięczniku sytuacje faktycznie przydarzyły się jego Czytelnikom. Dzięki temu znajdziesz w nim tylko i wyłącznie informacje z życia wzięte i poznasz sy...
Mądry, seksowny i doświadczony – czy na zawsze utracił wiarę w miłość? „Nie w moim typie” to kontynuacja bestsellerowych powieści „Gej w wielkim mieście” i „Chyba strzelę focha”. Oprawie dziesięć lat starszy bohater jest już dojrzałym mężczyzną, zdolnym i d...
Zosia i Ernest to rodzeństwo, jakich wiele – bawią się, psocą, a czasem kłócą. Tymczasem w rodzinie dzieje się coś dziwnego. Znika mama, a tata bez przerwy telefonuje i nie ma dla nich czasu. Na szczęście wszystko się szybko wyjaśnia, a w dodatku pojawia się KTOŚ jeszcze...Teraz Ernesta czeka prawdz...
Stosunki NATO–Rosja rozwijały się po zakończeniu zimnej wojny w nierównomiernym tempie. Nie brakowało okresów optymizmu (dekada lat 90. XX w.), ale także kryzysów i momentów dramatycznych (kilkakrotne zawieszanie współpracy), a całościowy bilans jest mocno obciążony wydarzeniami ostatnich lat po...
Anna ma wszystko - kochającego narzeczonego, przyjaciół i upragnione dziecko w drodze. Jednak w najmniej oczekiwanym momencie na drodze staje jej przeszłość... Jej życie wywraca się do góry nogami, a ona sama musi zdecydować, kto jest jej sojusznikiem, a kto wrogiem. Co jeśli ukochana osoba ją zdrad...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Russel Blackford i Udo Schuklenk

Strona redakcyjna

Copyright © 2013 by Russell Blackford, Udo Schüklenk

Originally published by John Wiley & Sons Inc.

Tytuł oryginału: 50 great myths about atheism

Copyright © 2014 for this edition and for Polish
translation by Wydawnictwo CiS

Projekt okładki: Studio Gonzo & Co.

Korekta: Joanna Rzepa

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kodowanie
w urządzeniach do przetwarzania danych, przesyłanie drogą elektroniczną
(przewodowo i bezprzewodowo), odtwarzanie w jakiejkolwiek formie w
wystąpieniach publicznych w całości lub w części tylko za wyłącznym,
pisemnym zezwoleniem właściciela praw autorskich.

Wydanie I

Stare Groszki 2014

Adres redakcji:

Wydawnictwo CiS

Opoczyńska 2A/5

02-526 Warszawa

e-mail: CiS@CiS.pl

www.cis.pl

ISBN (e-book) 978-83-61710-58-5

Publikację elektroniczną przygotował:

WPROWADZENIE

• „Ateizm jest odpowiedzialny za zbrodnie
Stalina, Hitlera i Pol Pota”

• „Ateiści nie uznają żadnych wartości”

• „Ateizm to po prostu inna religia”

Na pewno słyszałeś takie rzeczy o ateizmie i
ateistach, a jeśli nie takie, to bardzo podobne. Twierdzenia te są, rzecz
jasna, fałszywe, ale to nie przeszkadza, by powtarzano je od lat.

Ataki na ateizm często wyrastają z silnych emocji,
pewnie dlatego, że zagraża on wartościom kojarzonym z religią
(przynajmniej w mniemaniu tych, którzy czują się w obowiązku jej bronić).
Gdy ktoś zatem przyzna się do ateizmu, natychmiast zostaje zarzucony
gradem (dyżurnych, chciałoby się rzec) pytań:

* Co zostaje z moralności, jeśli odrzucimy boga? * Jaki
jest cel życia, jeśli nie ma boga? * Jeśli nie wierzysz
w boga, jak w ogóle możesz być czegokolwiek pewien? * Do
kogo człowiek ma zwrócić się w kłopotach, jeśli bóg nie istnieje?
* Kto nagrodzi dobro i ukarze zło, skoro nie ma nic
po śmierci? * Jak bez boga oprzeć się ateistycznemu komunizmowi?
* Co z przyrodzoną godnością człowieka i świętością ludzkiego życia, jeśli nie stoi za nimi bóg? *
Jak bez boga
człowiek może osiągnąć szczęście? (Smith 1979, 6)

Jest takie znane powiedzenie o propagandzie — i to
raczej autentyczne, nie mit (Macdonald 2007, 38) — które mówi, że kłamstwo
powtarzane wystarczająco często staje się prawdą. Tak istotnie może się
stać, zwłaszcza gdy ludzie, którzy takie kłamstwo powtarzają, kontrolują
znaczną część środków masowego przekazu. Mieliśmy zresztą do czynienia z
dokładnie taką sytuacją podczas pisania tej książki, a kłamstwo — mit,
zgodnie z terminologią w niej przyjętą — dotyczyło nie byle kogo, bo
prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej Baracka Obamy. Otóż Fox
News, pokonani kontrkandydaci i setki innych, którym nie w smak była
prezydentura Obamy, na prawo i lewo zaczęli trąbić, że nielegalnie objął
on swoje stanowisko, bo zgodnie z amerykańską Konstytucją prezydentem może
być tylko ktoś, kto urodził się na terenie Stanów Zjednoczonych, a Obama
warunku tego nie spełnia. Doszło wtedy do wydarzenia bez precedensu w
całej amerykańskiej historii — nowo wybrany prezydent został zmuszony do
opublikowania swojego pełnego aktu urodzenia, bo tylko w ten sposób mógł
udowodnić, że urodził się na Hawajach. Cały czas tak mówił, ale to, jak
widać, nie wystarczyło.

U szczytu tej antyprezydenckiej mitotwórczej kampanii
— takie przynajmniej wyniki przyniosło jedno z badań opinii publicznej —
większość republikańskich wyborców z Południa Stanów nie wierzyła, że
Obama jest Amerykaninem z urodzenia (28 procent respondentów stwierdziło,
że na pewno nie jest, a 30 procent nie było pewnych, czy można mu
wierzyć). Nawet jeśli te 30 procent zaliczymy do wątpiących, to niemal co
trzeci republikanin kupił tę bajeczkę. To pokazuje, jak łatwo zainfekować
mitem tych, którzy chcą w niego uwierzyć.

DLACZEGO MAMY PRZEJMOWAĆ SIĘ MITAMI?

Uznaliśmy, że warto i trzeba przyjrzeć się
najpopularniejszym mitom na temat ateizmu i ateistów, choćby po to, by
odpowiedzieć na pytanie, czy mają one jakiekolwiek sensowne podstawy, czy
po prostu mamy do czynienia ze (świadomymi?) kłamstwami tych, którzy je
rozpowszechniają. Trudno bowiem potraktować je jako dowcip, skoro wiara
przynajmniej w niektóre z tych mitów miała — i ma! — bardzo groźne, często tragiczne
konsekwencje dla ludzi otwarcie deklarujących ateizm, a nawet dla tych,
których tylko o ateizm posądzano. Przez wieki ateiści byli — a gdzieniegdzie nadal są — wsadzani do więzień,
torturowani, a bywało, że zabijani za odwagę porzucenia religii. I to nie
tylko któregoś z monoteizmów.

Również współcześnie zdarzają się może mniej, ale też
tragiczne historie — i to w krajach demokratycznych — o czym świadczyć
może historia Damona Fawlera. Ten młody człowiek był uczniem Bastrop High
School w Luizjanie i kiedy dowiedział się, że w planie uroczystości
zakończenia roku szkolnego znalazła się modlitwa, zwrócił się do władz
szkolnych z żądaniem jej wycofania, argumentując — słusznie zresztą — że
modły w publicznej szkole są sprzeczne z amerykańską konstytucją.
Początkowo żądanie Fawlera nawet uwzględniono, ale potem sytuacja wymknęła
się spod kontroli. Świeżo upieczony absolwent lokalnego liceum stał się
przedmiotem powszechnego ostracyzmu, uczniowie (i nie tylko oni) grozili
mu — anonimowo, oczywiście — pobiciem, a nawet śmiercią. Jak widać, nawet
w XXI wieku i nawet w Stanach Zjednoczonych ktoś, kto domaga się
egzekwowania swoich konstytucyjnych praw — bo to na mocy Konstytucji właśnie
zagwarantowana jest nieobecność religii w szkole publicznej — może narażać
się na szykany i na niebezpieczeństwo (Christina, 2011).

Badania socjologiczne pokazują, że w dzisiejszej
Ameryce ateiści stanowią najbardziej nielubianą mniejszość — deklarowana
niechęć do nich jest wyższa niż do Afroamerykanów, homoseksualistów,
muzułmanów i nielegalnych imigrantów. Badania te przynoszą jeszcze jedną
ciekawą informację. Otóż większość Amerykanów uważa się za dobrych ludzi w
odróżnieniu od… tak — najczęściej od ateistów! (Edgell et al 2006). I
kolejna rzecz, tym razem oczywisty przykład nieprzestrzegania prawa —
okazało się, że w niektórych stanach ateiści nadal nie mogą pełnić
obieralnych urzędów, na co skądinąd i tak mieliby niewielkie szanse, bo
ponad 40 procent Amerykanów deklaruje, że nigdy nie zagłosowałoby na
ateistę (an., „The Economist”, listopad 2012).

IDENTYFIKOWANIE MITÓW

Czasem trudno wskazać, z jakim mitem mamy w konkretnej
sytuacji do czynienia, choćby z tego względu, że często ludzie
przyrządzają z nich koktajl — biorą kilka, mieszają w różnych proporcjach
i voila!, mamy mit całkiem nowy. Przykłady? Często można usłyszeć, że
wszyscy ateiści są pozbawieni zasad moralnych — jesteśmy szkodnikami,
egoistami i nihilistami najgorszego sortu. Zgodnie z innym mitem, ateiści
częściej od wierzących popełniają różne odrażające zbrodnie. Teraz
wystarczy składniki zmieszać (nie wstrząsając!) i już rodzi się mit nowy —
ateiści pozbawieni są kręgosłupa moralnego, co sprawia, że częściej
popadają w konflikt z prawem. W jednym z badań, z których korzystaliśmy,
pewien respondent stwierdził na przykład: „Nie powiedziałbym raczej […]
że więzienia zapełniają konserwatywni chrześcijanie głosujący na
republikanów. Nie. Zapewne głównie siedzą w nich ludzie, którym obca jest
wszelka duchowość i wiara” (ibid., 2006). To
oczywiście kompletnie fałszywe twierdzenie, ale za to bardzo typowe
oszczerstwo rzucane na ateistów.

Przechodzimy w ten sposób do kwestii bardzo dla nas
ważnej. W ciągu długich miesięcy, jakie spędziliśmy nad przygotowywaniem
tej książki, wielokrotnie zadawaliśmy sobie pytanie, w którym miejscu
postawić granicę między mitami — o tych chcieliśmy pisać — a poglądami,
które jakoś można uzasadnić, ale z którymi osobiście się nie zgadzamy. Z
tego właśnie względu bardzo starannie i uważnie dobraliśmy pięćdziesiąt
mitów, którymi poniżej zajmiemy się bardziej szczegółowo. We wszystkich
przypadkach — jesteśmy tego pewni — przedstawiamy zatem naszym Czytelnikom
twierdzenia o ateizmie (i ateistach), które, jeśli nie są ewidentnie
fałszywe, to przynajmniej głęboko mylące. Każdorazowo też będziemy
dokładniej wyjaśniać, z jakiego typu mitem mamy w danym momencie do
czynienia.

W tych kilku przypadkach, gdy do mitów zaliczamy
twierdzenia, które — formalnie przynajmniej rzecz ujmując — można uznać za
prawdziwe, wyjaśniamy szczegółowo, co jest dla nas dyskusyjne, jak wtedy,
gdy analizujemy pogląd, że „ateiści nie uznają świętości ludzkiego życia”.
Cóż, pewnie rzeczywiście nie (a przynajmniej wielu z nas nie ocenia życia
w takich kategoriach), problem polega jednak nie na tym, a na tym, że
najpierw należałoby szczegółowo rozważyć (i udowodnić!) milcząco przyjęte
tu założenie, jakoby ludzkie życie taką przyrodzoną godność i świętość
miało. Warto też przeanalizować implikacje tegoż mitu dla naszej
moralności i stosunku do innych istot ludzkich. Pomyślmy zresztą — mamy
wiele powodów, by odnosić się do innych ludzi uprzejmie i z szacunkiem, i
czy istotnie niezbędna jest do tego tak górnolotna idea, jak założenie o
świętości ludzkiego życia albo przyrodzonej godności człowieka. Czy zwykła
ludzka moralność bez tego jest niemożliwa? W takich przypadkach
precyzyjnie zaznaczamy, co my uznajemy za twierdzenie fałszywe, a własny
osąd pozostawiamy Czytelnikowi. W każdym razie bardzo staramy się nie
wprowadzać Go w błąd i jasno deklarujemy, co uważamy za ewidentną
nieprawdę, a co tylko za tendencyjny zarzut lub nadmierne uproszczenie,
czy wreszcie za zwykłą intelektualną nieuczciwość. My wobec omawianych
mitów taką uczciwość chcemy zachować: jeśli w którymś z nich tkwi, jak to
się mówi, ziarno prawdy — przyznajemy to. Chcemy, by inni oceniali nas
uczciwie, więc sami też musimy być wobec siebie szczerzy.

CZY LUDZIE RZECZYWIŚCIE WIERZĄ W TAKIE MITY?

Pewnie część z Was, czytając tę książkę, będzie
zadawać sobie po cichu (albo nie po cichu) pytanie, czy aby nie
wymyśliliśmy omawianych w niej mitów, bo przecież ludzie nie mogą być aż
tak głupi i naiwni, by wierzyć w podobne nonsensy. Innymi słowy, czy nie
ustawiamy sobie przeciwnika tak, by łatwiej było go zaatakować i
ośmieszyć. Istotnie, mieliśmy z tym pewne problemy i dlatego za każdym
razem staramy się podawać konkretne przykłady. Zwykle (choć zdarzają się
odstępstwa) od przykładu właśnie rozpoczynamy prezentację mitu. Tak więc
nikt nie powinien zakończyć lektury naszej książki z wrażeniem, że
walczymy z wyimaginowanym wrogiem.

CZYM JEST ATEIZM?

A czym w ogóle jest ateizm? To ważne pytanie i nie da
się uniknąć związanych z nim kontrowersji. Do części z nich nawiążemy
jeszcze przy omawianiu pierwszej porcji mitów, na razie zaś poprzestaniemy
na krótkiej prezentacji naszego podejścia.

Zacznijmy może od tego, że nawet sami ateiści — i
tworzone przez nich organizacje — często spierają się co do tego, jakie
powinno być „prawidłowe” ateistyczne podejście do kwestii istnienia bogów,
w tym boga wielkich religii monoteistycznych: chrześcijaństwa, islamu i
judaizmu. Zdaniem części przedstawicieli naszego środowiska ateistą jest
po prostu ten, kto nie wierzy w boga; niektórzy dodają, że ateizm obejmuje
też przekonanie, że są niekwestionowalne dowody na nieistnienie tego typu
bytów, inni twierdzą jednak, że takie dowody są niepotrzebne. To ktoś, kto
wierzy w boga (albo bogów), ma dostarczyć dowody, że taki byt istnieje.
Poza tym mamy jeszcze humanistów, sekularystów, agnostyków… i wszyscy
mają własny pogląd na tę sprawę. Oczywiście ludzie mają prawo sami
decydować, jak chcą się określić, a my jesteśmy jak najdalsi od tego, by
każdego, kto nie czuje w sobie „łaski wiary”, wrzucać do worka z etykietką
„ateista”. Bo co na przykład z agnostykami, czyli tymi, którzy zdecydowali
się zawiesić swój sąd w kwestii istnienia/nieistnienia boga (a także bogów
i panteonów bóstw). Zwolennicy tego poglądu mogą nam zawsze przypomnieć
etymologię określenia agnostyk — to zaprzeczenie wiedzy (gnosis), a nie boga. Nie chcemy nikogo namawiać, by swego
agnostycyzmu się wyrzekł, zwracamy jednak uwagę, iż bardzo wiele spośród
omawianych tu mitów odnosi się tak samo do agnostyków, jak i do ateistów.

Religijni adherenci i apologeci mają często
sprecyzowane poglądy na to, z kim muszą walczyć. Taki Alister McGrath
(2004, 174-175) twierdzi na przykład, że traktowanie jako ateistów
wszystkich, którzy nie wierzą w istnienie boga czy bogów, to tylko wybieg,
mający skryć prawdziwe oblicze ateizmu i stworzyć wrażenie, że ma on całe
mnóstwo popleczników. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że to komunizm, a
nie ateizm zauroczył McGratha, gdy był on jeszcze młodym człowiekiem, gdyż
w nim właśnie dostrzegł metodę radykalnego wykorzenienia religii i
całościowej przebudowy świata (ibid. 177). Później
przeżył przełom i jak każdy neofita rzucił się do gardła odrzuconej
wierze. Lektura książki McGratha The Twilight of Atheism jednoznacznie dowodzi, że ten oksfordzki teolog
praktycznie utożsamia ateizm z komunizmem, i to w
marksistowsko-leninowskiej (czyli stalinowskiej) wersji. Takie zrównanie
ateizmu z totalitaryzmem jest jednym z mitów, które demaskujemy w naszej
książce. Piszący trzydzieści lat wcześniej (i nieżywiący McGrathowskich
resentymentów) George H. Smith nie miał tego typu problemów ani zmartwień
i przyjął bardzo szeroką definicję ateizmu, uznając, że to po prostu to
samo, co „brak przekonań religijnych”. Dla Smitha każdy, kto nie wierzy w
boga lub bogów, jest zatem ateistą (Smith 1979, 7). Na potrzeby naszej
książki przyjęliśmy podobną definicję, którą dobrze ilustruje też
propozycja sformułowana przez studencką grupę „Oxford University’s
Atheists, Secularists and Humanists”, do której dołączyć może każdy, kto
zadeklaruje, że nie wierzy w boga. Nie będziemy się więc dalej zajmować
epistemologicznymi kontrowersjami między ateistami ani sporami o
najskuteczniejszą polityczną strategię umożliwiającą osiągnięcie celów,
jakie te środowiska sobie stawiają. To ważne kwestie, ale nie one są
tematem naszej książki. Zachęcamy jednak, by zapoznać się z nimi
samodzielnie (patrz np. Cimino 2007).

Wszystkich, których martwi, że nasza definicja jest
zbyt szeroka, chcielibyśmy jednak uspokoić, że nakładamy na nią pewne
ograniczenia. Nasze zainteresowania nie obejmują na przykład dzieci, zbyt
małych, by świadomie rozstrzygać kwestie wiary i niewiary. Mity, o których
będziemy tu mówić, dotyczą bardziej deklaratywnych i wolicjonalnych
postaci ateizmu — dotyczą ludzi, którym znana jest idea boga i którzy ją
odrzucili (lub nigdy jej nie zaakceptowali) po świadomym namyśle. Innymi
słowy, przedmiotem naszego zainteresowania są autonomiczne i myślące
jednostki. Wiemy oczywiście, że filozofowie moralności wciąż spierają się,
co to znaczy być autonomiczną jednostką, ale to kolejny filozoficzny spór,
którym nie będziemy się tu zajmować — kierujemy naszą książkę do tych po
prostu Czytelników, którzy na podstawie posiadanych informacji zdolni są
podjąć świadomą decyzję, czy są ateistami, czy też uznają istnienie
boskości w tej czy innej formie (Dworkin 1988).

JAKIMI KRYTERIAMI KIEROWALIŚMY SIĘ, WYBIERAJĄC MITY?

To dobre pytanie! Wiele z nich wybrało się niejako
samo — to wciąż powracające w publicznej debacie o ateizmie zarzuty.
Konsultowaliśmy zresztą nasz wybór dość szeroko, głównie przez sieć
nieformalnych kontaktów, by nie pominąć żadnego z najważniejszych i
najczęściej się pojawiających. Rzecz jasna, nie jest to procedura naukowa,
i nie zamierzamy nikogo przekonywać, że przedstawiliśmy tu reprezentatywną
próbkę najpowszechniej występujących mitów o ateizmie z całego świata.
Poza tym — czego nie kryjemy — przyznaliśmy pewne preferencje tym mitom, z
którymi sami najczęściej się stykaliśmy w dyskusjach o bogu i religii, w
których uczestniczyliśmy. Jeśli jednak ktoś ma do zaproponowania jakiś
inny, pominięty przez nas mit, będziemy wdzięczni za przesłanie go nam —
może uda się go uwzględnić w kolejnych wydaniach tej książki.

CZY USTAWIAMY SOBIE PRZECIWNIKA?

Spodziewamy się rozmaitych zarzutów pod adresem naszej
książki, a powyższy jest jednym z tych, przed którymi istotnie bardzo
trudno się bronić. Część z naszych krytyków na pewno uzna, że poszliśmy na
łatwiznę i wybraliśmy sobie takie mity, w które wierzą tylko bezrozumni
fanatycy, a tymczasem powinniśmy ustosunkowywać się do poważnych
religijnych poglądów i tez, tyle że to byłoby dla nas zbyt trudne. Tym
zarzutem zajmiemy się między innymi przy omawianiu Mitu #35, znamy go
bowiem doskonale. Gdybyśmy — by wyjaśnić, czemu trudno nam z tego typu
krytykami polemizować — mogli posłużyć się metaforą, sięgnęlibyśmy po
przykład piłkarski — to tak, jak grać w meczu, w którym ktoś ciągle
przestawia bramki. Za każdym razem, gdy wykażemy, że jakiś sąd istotnie
jest niczym więcej niż mitem, słyszymy: „No tak, ale nie ustosunkowaliście
się przecież do… (tu pojawia się teza jedynie minimalnie i w nieistotnych
szczegółach różniąca się od poprzedniej)” albo: „A czemu pominęliście
interpretację, którą przedstawił teolog X?!”. I tak w kółko. Tymczasem po
prostu nie da się w detalach omówić wszystkich argumentów, jakimi
posługują się religijni apologeci, ani nawet tych, które przywołują
apologeci wiary z naukowym cenzusem. Jest tego zbyt wiele! To, co mogliśmy
zrobić i co gwarantujemy, to że najwyżej cenionych spośród tego grona
cytujemy w naszej książce rzetelnie (i ze wskazaniem źródła). Z pełną
świadomością za to tych obrońców wiary, których intelektualna miałkość nie
budzi żadnych wątpliwości, przywołujemy anonimowo, aczkolwiek ich — często
bardzo wpływowe i kulturowo znaczące — poglądy też staramy się
przedstawiać jak najuczciwiej. Oczywiście nie wszyscy muszą się z nami
zgodzić i zapewne znajdą się tacy, którzy nadal będą twierdzić, że
opisaliśmy tu X-a, a nie Y-a, bo z jego (lepszą!) argumentacją już byśmy
sobie nie poradzili. Jeśli ktokolwiek z Czytelników jest tego zdania,
prosimy o wskazanie nam tych „lepszych” argumentów i ich autora, a
spróbujemy ustosunkować się do nich w innej książce (lub kolejnych
wydaniach tej). Z góry ostrzegamy jednak, że każdy taki wybór może zostać
przez kogoś zakwestionowany…

CZY POKONALIŚMY TEIZM?

To pytanie, przed którym nie sposób uciec — czy
sądzimy, że udało nam się wygrać z teizmem? Odpowiedź jest oczywista — nie
uważamy tak! Gdybyśmy tak uznali, byłby to jaskrawy przejaw myślenia
życzeniowego. Obalamy tu wiele (często powszechnie podzielanych)
fałszywych poglądów na temat ateizmu, ale czy z tego wynika logiczny
wniosek, że ateizm jest „prawdziwy”? Nie! Poza wszystkim, do czego już się
przyznaliśmy, nie ustosunkowaliśmy się tu do wszystkich argumentów, jakie
wysuwają religijni apologeci, co automatycznie oznacza, że nie możemy
stwierdzić, że dowiedliśmy, że racja jest po stronie ateizmu. W końcu
naszym celem było jedynie obalenie najsilniej utrwalonych mitów o
„bezbożnikach”.

W długim, kończącym naszą książkę rozdziale Narodziny współczesnego ateizmu wysuwamy jednak nieco dalej idące wnioski. Nie jest on
oczywiście ostateczną rozprawą z teizmem, ale pozwalamy w nim sobie na
formułowanie postulatów bardziej jednoznacznych. Chcieliśmy w nim
przedstawić zarys własnych poglądów, a jednocześnie zaoferować Czytelnikom
intelektualne narzędzia przydatne w toczącej się od wieków filozoficznej
debacie między wierzącymi a niewierzącymi. Gdybyśmy spróbowali przedstawić
wszystkie znane nam argumenty przemawiające za odrzuceniem religii
(wszelkich religii), wymagałoby to od nas napisania odrębnej książki
(pewnie nawet niejednej). Dlatego tym razem ograniczamy się jedynie do
przedstawienia historycznego zarysu rozwoju ateizmu, tłumaczymy, dlaczego
tradycyjne dowody na rzecz istnienia boga okazały się po dokładniejszym
przyjrzeniu tak niekonkluzywne, i wreszcie opisujemy relacje między
religią a nauką.

To powinno wystarczyć, naszym zdaniem przynajmniej, by
ukazać sensowność postaw ateistycznych i wskazać główne problemy, jakie
stwarzają ich religijne alternatywy.

Koniec wersji demonstracyjnej.