Strona główna » Obyczajowe i romanse » A po burzy błękitne niebo

A po burzy błękitne niebo

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7859-541-0

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “A po burzy błękitne niebo

Julia wraz z siedmioma koleżankami bierze udział w przyjęciu-niespodziance dla przyjaciółki, która właśnie obchodzi czterdzieste urodziny.  Ten wieczór zmieni życie jej i jej rodziny.

Polecane książki

Mackenzie "Max" Miller ma poważny problem. Jej rodzice wpadli właśnie z niezapowiedzianą wizytą do miasta i jeśli zobaczą jej tatuaże, piercing i ufarbowane na wściekłą czerwień włosy, nieludzko się wściekną. Gorzej - gdy spotkają również jej obecnego chłopaka, Mace'a, zapewne zdecydują się ją w...
Nazywam się Marcin, lat 35. Jestem wysoki, przystojny, prawidłowo zbudowany, prawidłowo wyposażony, inteligentny, dowcipny, wrażliwy, skromny itp., itd. Ogólnie całość zasługuje na bardzo dużo lajków, zwanych swojsko polubieniami. Ja też osobiście like it, i to nawet bardzo! Postano...
Druga część podręcznika Antropologia kulturowa, zatytułowana:”Kultura obyczajowa początku XXI wieku” ukazuje proces zmian i ciągłości w kulturze w kontekście przeobrażeń obyczajowych. Punktem wyjścia rozważań jest kategoria ciała i cielesności, które różnie interpretowane tutaj ukazane są w aspekcie...
Opowieść w wersji dwujęzycznej (angielsko-polskiej).   Keesh, syn Keesha to jedno z opowiadań pochodzących z tomu Serce kobiety. Jack London po raz kolejny zabiera czytelnika na mroźną Amerykę Północną, gdzie tytułowy bohater rozerwany pomiędzy prawami swojego plemienia a wpływem chrześcijańskic...
We współczesnym świecie system bankowy jest w zasadzie najpoważniejszym elementem, który zapewnia prawidłowe funkcjonowanie gospodarki i stanowi podstawowe ogniwo pośredniczące w procesie wymiany pomiędzy dostawcami dóbr i usług a odbiorcami (konsumentami) tychże, zapewniając w sposób nieskompli...
Poradnik dla początkujących do gry „Age of Conan: Hyborian Adventures” oprócz omówienia kilku podstawowych kwestii zawiera opis przejścia etapu na wyspie Tortage dla każdego z czterech archetypów, zestawienie map lokacji oraz krótki opis każdej z klas.Age of Conan: Hyborian Adventures - pierwsze kro...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Ewa Gudrymowicz Schiller

Ewa Gudrymowicz Schiller

A po burzy, błękitne niebo…

Projekt okładki: Maciej Gudrymowicz

Krekta i redakcja: Jolanta Kowalik

Copy rights by Ewa Gudrymowicz Schiller

Ewa Gudrymowicz Schiller selfpublishing

http://egudrymowicz.wix.com/szaragodzina

e.gudrymowicz@gmail.com

ISBN 978-83-7859-541-0

All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki wymaga pisemnej zgody autora.

Wszelkie zdarzenia, sytuacje oraz postacie występujące w książce są fikcją i jakikolwiek związek ze zdarzeniami sytuacjami czy osobami rzeczywistymi jest przypadkowy i niezamierzony.

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

*

–Mamo, a może gdzieś pojedziecie z tatą?– Julia starała się hamować leciutkie zniecierpliwienie, które niespodziewanie zakradło się do jej głosu. Wróciła dopiero z pracy i przed nią piętrzyła się góra spraw, którym musiała poświęcić swoją uwagę.

–Przecież niedawno byliśmy w Europie – sarknęła w słuchawkę starsza pani.

– Po pierwsze już pół roku temu, a po drugie bardzo ci się podobało. Europa to nie tylko Francja, Hiszpania i Italia. Możesz teraz pojechać w drugą stronę. Na przykład do…

– Julia, nie chcę nigdzie wyjeżdżać. A moja emerytura to emerytura nauczyciela a nie dywidendy Rockefellera. Ja muszę zrobić coś innego, bo tak jak jest teraz, to po prostu nie mam po co rano wstawać. W bibliotece bywam co drugi dzień, basen i te wszystkie zajęcia z seniorami śmiertelnie mnie nudzą. Oni wszyscy rozmawiają o chorobach, o emeryturach, stolcach, o tym kto umarł w ostatnim miesiącu. Przecież to mnie wykończy.

Julia oczami duszy i z wielką przesadą ujrzała swoją zadbaną, energiczną mamę w gronie zniedołężniałych starców, którzy rzeczywiście byli już bliżej tamtego świata niż tego. Nic dziwnego, że Nelly Battlefield czuła się sfrustrowana. Po czterdziestu latach pracy w szkole, gdzie prowadziła bardzo aktywne życie zawodowe, teraz została odstawiona na boczny tor. Po chwilowym zachłyśnięciu się wolnością, wysypaniu się do syta, odwiedzeniem bliższych i dalszych koleżanek, pójściem z ojcem kilka razy do teatru i miesięcznej podróży po Europie, przyszedł kryzys i biedna mama nie umiała sobie z tym poradzić. Ojciec wcale nie był pomocą. Był już od pięciu lat na emeryturze i majsterkował z zamiłowaniem w swoim warsztacie na dole, zadowolony, że już nie musi zrywać się rano, ani obliczać przychodów, dochodów, strat i tym podobnych. Tata przeszedł to zupełnie bezboleśnie, a z mamą jest zupełnie inna sprawa.

– Nie wiem sama, co ci poradzić – powiedziała bezradnie. Julia dawno zapomniała, co to jest nadmiar wolnego czasu. Jej normalny dzień zaczynał się o 7 rano, a kończył zwykle jedenastej około wieczorem. Wtedy dopiero mogła rzucić okiem na telewizję, albo poczytać kilka stron książki. Zwykle jednak była tak zmęczona, że oczy zamykały jej się same. Paul już dawno ją prosił, żeby przyjęła jakąś pomoc do Talizmanu. Cóż, kiedy Galeria cały czas nie przynosiła jeszcze takich dochodów, żeby sobie mogły pozwolić na czwartą osobę. Julia i jej wieloletnia przyjaciółka Carla, kilka lat temu otworzyły Galerię Wyrobów Artystycznych – o wielce obiecującej nazwie Talizman. Początkowo pracowały tylko we dwie, ale szybko doszły do wniosku, że jest to niewystarczające i przyjęły do sklepu pracownicę. Ilona okazała się prawdziwym skarbem. Znała się na wszystkim po trochu, ale jej główna zaletą była znajomość psychiki ludzkiej. Od drzwi umiała określać ewentualnego klienta. Widziała, który coś kupi, a który tylko ogląda, który jest skłonny zostawić parę setek w ich sklepie, i potrzebuje tylko lekkiej zachęty, a który jest przygotowany na bardzo skromny zakup. Mając ją w sklepie, obie z Carlą mogły jeździć na aukcje i wynajdować różne cacuszka, cudeńka i rarytasy. Nie mniej jednak, Paul miał racje. Powinny mieć jeszcze jedną dziewczynę. Wtedy nie musiałby spędzać po tyle czasu w sklepie. Nie byłaby taka wykończona wieczorem, żeby zasypiać zanim dotknie głowę do poduszki. Nawet czasami w weekendy siedziała przy komputerze porządkując rachunki. Doprawdy już nie pamiętała, kiedy pozwolili sobie z Paulem na taką spokojną pełną magicznych zabiegów, rozleniwiającą intymność. Coraz częściej sprawę załatwiał szybki seks, po którym paradoksalnie czuła się winna wobec męża, ale sama też miała żal do niego za tak instrumentalne potraktowanie jej ciała. Szybko rozgrzeszała w myślach i siebie i jego, że już wkrótce, po następnej aukcji, po kolejnych Walentynkach, po tych czy tamtych świętach będzie więcej czasu i wszystko nadrobią.

– Julia, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – wyrwał ją z zamyślenia głos matki.

–Przepraszam cię mamo, zamyśliłam się na chwilkę. Możesz powtórzyć…

– Zmęczona jesteś dziecko, a ja ci jeszcze truję głowę swoimi problemami. Idź odpocznij, porozmawiamy, kiedy indziej.

– Nie, nie, tylko naprawdę nie wiem, co ci poradzić.

– Oczywiście, że nie wiesz, bo tego się nie wie dopóki się przez to nie przechodzi. A i nawet wtedy, tak jak ja. Ale w twoim wieku się jeszcze o tym nie myśli. Teraz masz pełnię życia, masę spraw do załatwienia, potrzebuje cię i mąż i córka i nawet syn, który choć w innym mieście, nadal dzwoni do domu, co najmniej raz w tygodniu. No i oczywiście potrzebuję cię ta twoja najukochańsza galeria. Masz o tyle lepiej, że mając własną firmę, możesz ją prowadzić tak długo jak będziesz chciała, o ile oczywiście będzie prosperować. Nikt nie będzie wymagał od ciebie, żebyś przeszła na emeryturę – w głosie starszej kobiety zabrzmiała gorycz.

Julia doznała olśnienia!

– Mamo, a może chciałabyś przyjść do nas na kilka godzin dziennie. Muszę oczywiście porozmawiać z Carlą, ale myślę, że nie powinno być problemu.

– Do galerii? Jak?

– Nooo… do pracy?

– Przecież ja nie mam pojęcia o tym. Nigdy w życiu nie pracowałam w sklepie. O sztuce wprawdzie wiem, co nieco, ale wy tam też nie sprzedajecie Van Goghów

– Okay mama. Moja galeria to jednak nie Luwr.

– Czekaj, nie obrażaj się, chciałam ci tylko powiedzieć, że więcej byłoby ze mną kłopotu niż pożytku. Ty potrzebujesz taką drugą Ilonę, a nie emerytowaną nauczycielkę angielskiego.

Julia w duchu musiała jej przyznać rację

– Myślałam o czymś innym. Znów nauczać angielskiego. Jako woluntariusz, albo za jakieś małe pieniądze. Na przykład dla emigrantów. Co o tym myślisz?

– Świetny pomysł! Trzeba się tylko dobrze rozejrzeć. Może w weekend miała więcej czasu, to poszukam w Internecie. Z pewnością coś znajdziemy, zwłaszcza jeśli chcesz pracować za darmo.

–Muszę, kochanie! Tkwienie tu cały boży dzień mnie zabiję. Muszę wyjść na parę godzin z domu, mieć powód, żeby się ubrać, podmalować, iść do fryzjera. A w Internecie niech poszuka Melissa. W końcu ma więcej czasu. Ty jesteś dosyć zakręcona z galerią i z domem. Daj mi ją do telefonu! – w głosie Nelly pojawiła się zawodowa nuta, którą Julia znała z dzieciństwa. Nawyk wydawania poleceń

– Nawet nie wiem czy jest w domu? Dopiero wróciłam, ale w domu panuje cisza, więc nie ma ani jej ani Paula. Tylko Roxie mnie powitała. – Julia pogłaskała swoją dobermankę, która siedziała prawie jej na nodze i czekała cierpliwie, kiedy pani poświęci jej swoją niepodzielną uwagę.

– Dobrze, córeczko, zadzwonię do niej później. Sama też zresztą mogę zajrzeć, ale wiesz, jaką ja mam wiedzę w tym temacie

Julia z westchnieniem ulgi odłożyła słuchawkę. Mama naprawdę bardzo przeżywała przejście na emeryturę.

Rozejrzała się po domu. Panował normalny rozgardiasz, jak zawsze, kiedy rano w pośpiechu opuszczali mieszkanie. Zaraz to trochę ogarnie, ale najpierw musi się przebrać w coś wygodniejszego. Lubiła chodzić w kostiumach, bo były bardzo kobiece i ładnie modelowały sylwetkę, – a kobieta w wieku czterdziestu dwóch lat potrzebuje każdego podkreślenia, jakie może osiągnąć, ale najlepiej jednak czuła się w jeansach.

Na górze spostrzegła swoją pomyłkę. Melissa była w domu, tylko wisiała jak zwykle na komórce. Kobieta zatrzymała się z ręką gotową do zapukanie, kiedy usłyszała strzęp rozmowy;

… naprawdę nie wiem, co zrobić, podoba mi się, ale nie chcę żeby myślał, że mi na nim jakoś specjalnie zależy. Wiesz, co on mi powiedział dzisiaj po chemii…

Odwieczny dylemat –pomyślała matka. Co powiedział, co pomyślał, co zrobi?

Nie chciała jednak słuchać co też powiedział tajemniczy „on”. Szesnastolatka miała prawo do prywatności. Lekko zapukała do drzwi i otwierając je, pomachała córce ręką.

Kiedy po prawie godzinie Melissa zeszła do kuchni, Julia miała prawie obiad gotowy? Paul powinien być lada moment.

– Cześć mama!

–Cześć Meli, jak tam?

–Okay!

– Tylko okay?

– No, nic specjalnego się nie dzieje.

– Co, Amber nie była dzisiaj w szkole?

– Była, ale przecież w szkole nie można spokojnie pogadać! Mike dzwonił!

– Tak? I co tam u niego?

Michael