Strona główna » Literatura faktu, reportaże, biografie » Antypapież

Antypapież

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-62467-56-3

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Antypapież

 

Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, niezależnie od tego, czy masz sentyment do tej postaci, czy też nie, zapewne nieco znużona/znużony jesteś nieustannym odmienianiem przez wszystkie przypadki imienia Jana Pawła Drugiego i tytułu Ojca Świętego.

Rozumiem Cię doskonale. Ja też mam tego dosyć, do tego stopnia, że nieraz mam w oczach walizki, a w sercu emigrację.

A mimo to proponuję, Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, żebyś wspólnie ze mną przyjrzała/przyjrzał się tej białej postaci. Może się okazać, że o tym demiurgu, który tak głęboko zaingerował nawet w nasze osobiste sprawy, nie wszystko jeszcze wiesz. Jeśli chcesz walczyć z bałwochwalczym kultem Wojtyły, znajdziesz tutaj argumenty. Jeśli masz sentyment do papieża, to będziesz mogła/mógł sprawdzić siłę tego uczucia – sprawdzić, czy wytrzyma konfrontację z prawdą.

Tomasz Piątek

Jan Paweł II – Wielki Polak? Wielki Nauczyciel? Wielki Autorytet? Autorytet – ale dla kogo? A może tylko papież-przedstawienie, papież-wizualny?

Tomasz Piątek z brawurą pisarza i felietonisty, a jednocześnie z zaangażowaniem wierzącego protestanta atakuje nauczanie polskiego papieża, i przede wszystkim medialny spektakl wokół jego osoby. Czy w Polsce można już krytykować Jana Pawła II?

Polecane książki

Gdzieś, nie wiadomo gdzie, leży zagubiony kraj. Ludzie tego kraju są rasą agresywną i zaborczą. Nie wiedzą, co to strach, nie znają litości, nie potrafią ronić łez. Wszyscy mają oczy czarne lub brązowe. Ich skóra jest ciemna, szorstka i ogorzała od wiatrów. Śliczna, słodka, jasnowłosa, niebieskooka ...
Pewnego razu Nikola znajduje kartkę na podłodze kawiarni, w której pracuje. Zawiera ona wyznanie miłosne, które bierze sobie do serca zarówno ona, jak i kilkoro gości. Wzajemnie podejrzenia doprowadzają do humorystycznych sytuacji. A gdy już nic nie jest pewne, na pomoc wzywana jest ekipa od monitor...
Julie Johnson, światowej sławy autorka romansów, w trzymającej w napięciu historii o sile przetrwania i potędze zakazanej miłości. Nie sądziła, że przeżyje katastrofę lotniczą. Nie sądziła, że utknie na bezludnej wyspie. Nie sądziła, że zapragnie takiego mężczyzny. Wyjazd na Fidżi ma być dla Violet ...
• Pierwsza tak szczegółowa, a jednocześnie napisana przystępnym językiem kronika dynastii Wazów • Autor poświęcił badaniom dynastii Wazów ponad 20 lat, a pracując nad książką odwiedził wszystkie ważne miejsca w Europie związane z jej panowaniem • Autor zadaje kłam powszechnemu przekonaniu Szwedów, ż...
Tworzenie muzyki to nie tylko godziny spędzone w studiu, ślęczenie nad zapisem nutowym czy komputerem. Robiąc muzykę musisz decydować o materiale, który się na nią składa, o tym, w jaki sposób będzie dystrybuowana i prezentowana. Za pomocą jakich narzędzi, przez kogo i na jakich zasadach? Świat społ...
W książce przedstawiono zagadnienia dotyczące niemal wszystkich działów zobowiązań, w tym również z pogranicza prawa rzeczowego oraz prywatnego międzynarodowego. Wiele rozwiązań zaproponowanych przez autorów, z uwagi na ich nowatorski charakter, stanowi cenny wkład w rozwój prawa cywilnego. Artykuły...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Tomasz Piątek

TomaszPiątekAntypapieżWydawnictwo Krytyki Politycznej1. Dlaczego każdy polski inteligent powinien przeczytać tę
książkę

Wyobraźmy sobie, że jakiś kaprys natury lub nauki, jakiś
nieoczekiwany wybryk Wielkiego Zderzacza
Hadronów albo prościej: wola Boska przenosi nas w
przyszłość i znajdujemy się nagle w Polsce roku 2041. W
pierwszej chwili czujemy pewien dyskomfort, coś nas uwiera,
ale nie wiemy jeszcze co. W drugiej chwili zdajemy
sobie sprawę z tego, że w otaczającej nas rzeczywistości
zginęły wszystkie koła i kółka – zostały zastąpione
przez trójkąty. W trzeciej chwili orientujemy się,
że zniknęła głoska i litera „o” – zniknęła,
panieważ litera była akrągła, a głaska sprawiała, że
usta układały się w kształt kałka. Zakazaną głaskę
i literę zastąpiła bardziej trajkątna „A”. I teraz
nawet rury mają trajkątny przekraj, a ludzie za pamacą
intensywnega adchudzania i aperacji plastycznych starają
się utrajkątnić swaje akrągłe twarze.

Gdyby coś takiego nam i Polsce (czy też Palsce) się
przytrafiło, chcielibyśmy wiedzieć, co spowodowało tę
kosmiczną zmianę. A skoro jesteśmy brzozowszczykami,
uczniami Stanisława Brzozowskiego, i nie wierzymy, że
rzeczy dzieją się same – to powinniśmy także zapytać:
kto to zrobił? Kto sprawił, że buzie z okrągłych
zrobiły się trójkątne? Paweł Jasienica mawiał, że
fakt historyczny to taki fakt, który zawsze ma więcej
niż jedną przyczynę. Zgoda, ale wśród tych przyczyn są
zapewne główne i główniejsze. Kto był najgłówniejszym
sprawcą? (dopisek dla marksistów i katolików: istnieją
pewne prawidłowości w rozwoju historii, ale zakładam, że
działają one zawsze w osobach ponoszących odpowiedzialność
za swoje wybory – tak jak działająca w osobie
predestynująca wola Boga nie zwalnia człowieka od
odpowiedzialności za jego czyny).

No więc wyobraźmy sobie kolejny skok w czasie, ale nie w
przyszłość, tylko w przeszłość. Jest rok 1978. Polska
już się po cichu, podziemnie prywatyzuje. Sympatyczny,
europejski przywódca Edward Gierek ściągnął nam z Zachodu
trzy razy K: Kredyty, Koniunkturę, Kryzys. Pieniądze, towary,
surowce z Zachodu sprowadzane przez państwo przeciekają
temu państwu przez palce i trafiają do kieszeni prywatnych
cwaniaków. Rosną wille z kradzionego budulca. Zmienił
się styl życia i obowiązujący ton. Podczas gdy Zachód
zmęczony egoizmem i materializmem uciekł w New Age,
Polska ucieka w egoizm i materializm. „Dzisiaj nie mieć
forsy to jak zahaftować” – mówi poeta i krytyk filmowy
Krzysztof Mętrak, porównując dekadę lat 70. z tym, co
było przedtem. Ale jeśli trzymać się słów Mętraka,
to większość Polaków musi mieć ciągłe mdłości, bo
wyżej wymienionej forsy nie posiada. Dla nich Gierkowski
PRL to „społeczeństwo konsumpcyjne bez konsumpcji”,
konsumizm głodnych, a więc jeszcze bardziej frustrujący i
cyniczny. Pracujący za gówniane pieniądze ludzie dorabiają
na boku jak tylko się da lub wyjeżdżają na saksy. Mimo to
politycy mówią o rządach klasy robotniczej i o godności
człowieka pracy. Oczywiście nikt w to nie wierzy. Ględzenie
komunistów nie określa już niczyjej świadomości, jest
jak bzyczenie muchy nad głową: nieustające, denerwujące,
ale w gruncie rzeczy błahe. Ale bzyczenie księży też nie
jest społecznie bardzo znaczące. Dominujący światopogląd,
szczególnie jeśli sądzić go po czynach i postawach, jest
materialistyczny (aczkolwiek nie jest to materializm, który
spodobałby się Marksowi). Aborcja jest najpopularniejszym
zabiegiem antykoncepcyjnym, nie wiąże się z problemami
sumienia i nikomu się nie śni, że mogłaby być kiedyś
zakazana. Kościół to niegroźny folklor, o tyle sympatyczny,
że przyjazny dla młodzieży zmęczonej szkolną „dyscypliną
nudy”. Ot, proboszcz mszę bigbitową zrobi, dominikanie
studentów na dyskusję do kościelnej piwnicy zaproszą, gdzie
będzie można dyskretnie popsioczyć na naszego wspaniałego
przywódcę. Telewizja pokazuje seriale o odpowiedzialnych
i budzących zaufanie dyrektorach zakładów przemysłowych
(chociaż każdy wie, że dyrektor jego fabryki to leń i
złodziej). Narodowym sportem jest piłka nożna i szybki
seks. Tu osobista dygresja: różni ludzie z pokolenia z
moich rodziców niezależnie od siebie pytali mnie nieraz:
„Czy wy, młodzi, robicie tak, jak myśmy robili? Czy jak
się spotykacie razem, to rozbieracie się do naga i wszyscy
się kochacie?”. No naprawdę, chciałbym sobie wyobrazić
moich kolegów w takiej sytuacji (te straszne lewackie,
trans-gender-seksualne, antykoncepcyjne potwory z Krytyki
Politycznej są raczej powściągliwe i dyskretne).

Mija 30 lat. Kościół, znienawidzony lub wyśmiewany przez
młodzież, jest najpotężniejszą siłą polityczną i
wielkim potentatem majątkowym. Aborcja jest zabójstwem,
przestępstwem, idzie się za to do więzienia – a mimo to
robi się tysiące zabiegów. W szkole, w sali lekcyjnej
nad głową nauczyciela wisi krzyż. A równocześnie na tej
głowie ląduje kosz na śmieci. Najbardziej propagowaną
metodą antykoncepcji jest abstynencja seksualna, aczkolwiek
seks uprawiają już czternastolatki. Telewizja pokazuje
seriale o odpowiedzialnych i budzących zaufanie proboszczach
(chociaż każdy wie, że proboszcz jego parafii to leń
i złodziej). Uroczystości państwowe opryskiwane są
wodą święconą. Zbiorowo i publicznie modlimy się do
posążka w niebieskiej szacie, który podobno ma symbolizować
miłosierne orędowanie, a równocześnie godzimy się na to,
że nasi bliscy i sąsiedzi harują za żałosne pieniądze,
gniją na bezrobociu bez zasiłku, głodują na emeryturze i
męczą się w chorobie, bo leki mają sztucznie wyśrubowane
ceny. Słuchamy homilii o godności człowieka, czasem
nawet o godności człowieka pracy – i równocześnie sami
godzimy się harować za żałosne pieniądze. Bo ględzenie
o godności się nie zmieniło, tyle że obecnie rozlega się
głównie z ambony. Nie zmienił się też materializm –
teraz tylko doczepione jest do niego groteskowe ględzenie o
świętości, świętych i święconce. No i oczywiście nie
zmienił się przywódca. Sympatyczny, europejski przywódca
Donald Tusk ściągnął nam z Zachodu trzy razy K.

Jak to się stało? Moi rodzice pamiętają to
dobrze. Pamiętają swoich znajomych, którzy gzili się grupowo
na orgietkach, recytowali pochwały towarzysza Gierka, ostro
doili kasę na lewo – a potem nagle, kiedy w Rzymie pojawił
się polski papież, poobwieszali się różańcami, pognali na
rekolekcje, położyli się krzyżem. „O, tego wzięło –
mówił ojciec. – Nowak się nawrócił”. „Malinowską
zjadło – mówiła mama. – Teraz śpiewa godzinki”. I
dodawali: „Nosorożec!”, cytując słynną wtedy sztukę
Ionesco (o człowieku, którego wszyscy znajomi z nieznanych
przyczyn po kolei zmieniają się w nosorożce).

Rzecz jasna, nie wszystko dokonało się tak nagle. Przez
jedenaście lat były cztery fale nawróceń: 1978, 1980,
1981–1982 (stan wojenny) i oczywiście 1989, kiedy to
nawracały się najbardziej zatwardziałe komuszki. Przypominam
sobie pewnego prezesa, który w tymże 1989 roku prosto z
Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej
przeskoczył do władz ważnych spółek
medialnych. Jego córka mówiła mi: „No i myślałam,
że jak się zaręczymy oficjalnie, to Darek będzie mógł
zostawać u mnie na noc, ale mama przeżyła oświecenie i
stwierdziła, że moralność musi być i Darek musiał
włazić do mnie na piętro po piorunochronie”. 35 lat po
Poemacie dla dorosłych
i filmie
Ewa chce spać
(gdzie mężowie wspinali się po linie do pokojów swoich
żon w hotelach robotniczych, bo staliniści też uważali,
że moralność musi być). Starzy są hycle od moralności
katolicko-neofickiej, jak by powiedział Adam Ważyk.

Proszę nie zrozumieć mnie źle – nie twierdzę, że
wszystkie te nawrócenia były wynikiem koniunkturalnej
kalkulacji lub hipnozy przeprowadzonej na stadzie lemingów
bez kręgosłupa. Pewnie w tej masie nawróceń zdarzyło się
parę nawróceń prawdziwych. Ale na pewno nie było tak, że
prawdziwie nawróciła się masa. Można to zbadać w prosty
sposób: przed intronizacją Jana Pawła II Polacy kradli,
wyzyskiwali się, oszukiwali i promiskuitycznie gzili bez
miłości. Teraz robią to samo, tyle że do tego obficie
skrapiają się wodą święconą.

Kto