
Bajkowe opowiadanie o Kacusi
- Wydawca:
- Wydawnictwo e-bookowo
- Kategoria:
- Dla dzieci i młodzieży
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-7859-120-7
- Rok wydania:
- 2013
- Słowa kluczowe:
- bajkowe
- bezwiednie
- choć
- czytelników
- jolanta
- kacusi
- lektury
- mentorstwa
- opowiadanie
- rodzeństwem
- schronienia
- wynikający
- zdrowe
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Bajkowe opowiadanie o Kacusi”
Bajkowe opowiadanie o Kacusi, którego autorką jest Jadwiga Rudnicka, przeczytałam z przyjemnością. „Kacusia” to dziki kotek, który przybłąkał się i, choć długo pozostawał nieufny, w końcu przylgnął na stałe do samotnie mieszkających staruszków. Odtąd Kacusia oprócz schronienia i opieki otrzymuje miłość i z pewnością upragniony status domownika. A co najważniejsze do dziś żyje w pełnym czułej miłości domu...
Podczas lektury wielokrotnie stwierdzałam, że Autorka bezwiednie posługuje się wielowarstwową formą przekazu. W tle bowiem odczuwa się ciepło, jakby Autorka przemycała promienie słońca, które emanując, rozgrzewają serca czytelników. Opowiadanie nie zawiera mentorstwa, ale uczy jakby w tle. Dziecko, czytając czy słuchając, samo dochodzi do wniosku, że piękno i dobro są rodzeństwem. Nawet wzajemny ładunek emocjonalny, wynikający z relacji między dziadkami, jest nienarzucanym w żaden sposób pouczeniem, jak powinny wyglądać zdrowe relacje w rodzinie...
Jolanta Horodecka-Wieczorek
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Jadwiga Jaga Rudnicka
Jadwiga Jaga Rudnicka
Bajkowe opowiadanie o Kacusi
© Copyright by Jadwiga Jaga Rudnicka
Korekta: Klaudia Dróżdż
ISBN 978-83-7859-120-7
Wydawca:
Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl
Kontakt:wydawnictwo@e-bookowo.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.
Recenzja „Bajkowego opowiadania o Kacusi” Jolanty Horodeckiej-Wieczorek
Bajkowe opowiadanie o Kacusi, którego autorką jest Jadwiga Rudnicka, przeczytałam z przyjemnością. „Kacusia” to dziki kotek, który przybłąkał się i, choć długo pozostawał nieufny, w końcu przylgnął na stałe do samotnie mieszkających staruszków. Odtąd Kacusia oprócz schronienia i opieki otrzymuje miłość i z pewnością upragniony status domownika. A co najważniejsze do dziś żyje w pełnym czułej miłości domu. Opowiadanie jest prawdziwe z wyjątkiem drobnych zmian nie mających jednak wpływu na realistyczną formę opowieści. Historia niby banalna, ale nie monotonna, a to dzięki Autorce, która posiadając rzadką umiejętność kondensowania myśli i ciekawego rozbudowywania fabuły nawet przy wąskim w zasadzie temacie, stworzyła wiele stron ciekawej opowieści. Przy niewielkiej ilości zdarzeń jest to niewątpliwą sztuką. I pomimo że w życiu dziadków właściwie niewiele się dzieje, to jednak Autorka, wykazując kunszt piętrzenia fabuły w oparciu o niewielką ilość materiału twórczego, stworzyła opowieść, którą czyta się jednym tchem.
Podczas lektury wielokrotnie stwierdzałam, że Autorka bezwiednie posługuje się wielowarstwową formą przekazu. W tle bowiem odczuwa się ciepło, jakby Autorka przemycała promienie słońca, które emanując, rozgrzewają serca czytelników. Opowiadanie nie zawiera mentorstwa, ale uczy jakby w tle. Dziecko, czytając czy słuchając, samo dochodzi do wniosku, że piękno i dobro są rodzeństwem. Nawet wzajemny ładunek emocjonalny, wynikający z relacji między dziadkami, jest nienarzucanym w żaden sposób pouczeniem, jak powinny wyglądać zdrowe relacje w rodzinie. Szczególnie też podoba mi się zakamuflowany sposób wpajania dzieciom miłości do zwierząt i przyrody. W miarę czytania opowiadania poznajemy w tle walory duchowe Autorki i nabieramy pewności, że Autorka jest obdarowana szczególną wrażliwością służącą Jej jako narzędzie do budowania prawidłowych relacji ludzi żyjących w symbiozie z przyrodą. Po przeczytaniu opowiadania nabrałam sympatii do Autorki, ponieważ zgadzam się z ogólnym poglądem, że kto lubi zwierzęta i im pomaga, jest dobrym człowiekiem i pomoże wszystkim istotom w potrzebie. Takie opowiadanie mógł napisać tylko ktoś szlachetny i niepodważalnie dobry.
Styl, forma i kompozycja opowiadania „Kacusia” jest bez zarzutu. Dodatkowym walorem opowiadania jest też ładny język, jakim Autorka się posługuje. Wszystko to powoduje, że opowieść ładnie się snuje i dobrze czyta…
Czerwoną też kreską należy podkreślić, że J. Rudnicka posiada dwie muzy. Oprócz pisarstwa maluje piękne obrazy, głównie z kwiatami, które są symbolem piękna.
Życzę Autorce wielu sukcesów na malarskiej i literackiej niwie, ponieważ ma ona wszelkie predyspozycje, by tworzyć ciekawe i mądre w treści dzieła. W dzisiejszym nawale publikacji z przemocą Kacusia jest chlubnym wyjątkiem, czyli jednym z pięknych bukietów namalowanych ręką Autorki we wszystkich barwach tęczy.
Gratuluję Autorce talentów i życzę, aby jej opowiadanie trafiło do lektur szkolnych jako symbol dobrych wzorców, których dzieci mają coraz mniej.
Jolanta Horodecka-Wieczorek
Wstęp
Małe dzieci są bardzo podatne na wpływy. To od nas wszystkich zależy, jakimi ludźmi staną się w przyszłości. Ucząc nasze dzieci prawidłowych relacji do zwierząt, przerzucamy jednocześnie pomost prowadzący do prawidłowych relacji międzyludzkich. Chodzi przecież o to, aby dziecko wychować na dobrego i odpowiedzialnego dorosłego człowieka.
Zawsze lubiłam zwierzęta. W dzieciństwie opiekowałam się kotami, ale były one oswojone. Zupełnie inaczej zachowują się koty pozostające na wolności. Niełatwo zaskarbić sobie przyjaźń i względy dzikiego zwierzątka, ale o wiele trudniejsze jest życie naszych porzuconych czworonożnych przyjaciół.
Moim pragnieniem jest, aby przyjaźń do zwierząt nie była dla nas tylko epizodem z dzieciństwa…
Jaga Rudnicka
Dziadek Leon i babcia Klara
Na skraju pewnej wioski, położonej malowniczo wśród pól, był sobie domek. A w nim mieszkała babcia Klara i dziadek Leon. Nie mieli oni na świecie nikogo oprócz siebie, a że byli już starzy, często robiło im się smutno. Wychodzili sobie wtedy przed domek i tęsknym okiem patrzyli przed siebie w dal, gdzie pole roiło się od maków, a zboże złociło się w słońcu pełnią lata.
Przed ich domkiem, na podwórku stała duża huśtawka. Była ona tak duża, że nawet gdy siadali na nią obydwoje, zostawało jeszcze sporo wolnego miejsca. Ale huśtawka od dawna nie była używana. To tylko wiatr poruszał nią w takt bicia dziadkowych serc…
Za huśtawką, w tyle znajdował się ogród. I to właśnie miejsce było dumą babci. Wypielęgnowane grządki warzyw, przy których pyszniły się nacie pietruszki, strąki grochu i powoje pnące się po ogrodzeniu oraz cudowne kwiaty, mieniące się w słońcu tysiącem barw, napawały babcine serce wielką miłością i spokojem.
Przed huśtawką również znajdował się klombik z kwiatami nasturcji i kolorowymi kwiatami groszku, które pięły się w górę ku słońcu.
Staruszkowie żyli sobie spokojnie, obdarzając się nawzajem miłością i życzliwością, ale tęsknili do czegoś, co mogłoby do końca wypełnić ich serca.
Niespodziewane odwiedziny
Pewnego razu, gdy babcia była zajęta gotowaniem strawy i właśnie stała przy kuchni,
usłyszała głos dziadka:
– Klarciu, chodź tu szybciutko, coś ci pokażę – głos dziadka brzmiał łagodnie, ale stanowczo. Zaciekawiona babcia postanowiła sprawdzić, co też się stało, że musi to zaraz zobaczyć.
– Już idę, idę.
Zostawiła chochelkę na stole, wytarła ręce w fartuch i podreptała do pokoju, z którego można było zobaczyć przez oszklone drzwi, co dzieje się w ogrodzie. Dziadek właśnie stał przy drzwiach i uśmiechał się znacząco:
– Zobacz tam, na huśtawce – powiedział, wskazując jednocześnie kierunek palcem.
Babcia