Strona główna » Biznes, rozwój, prawo » Bank 3.0. Nowy wymiar bankowości

Bank 3.0. Nowy wymiar bankowości

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-63773-62-5

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Bank 3.0. Nowy wymiar bankowości

W Banku 3.0 Brett King wskazuje nowe trendy redefiniujące cały obszar usług finansowych, mówi o ogólnoświatowej walce o dominację portfela mobilnego, nadziejach i obawach związanych z pojawieniem się tabletów, wykorzystaniem chmury, gwałtownym rozwojem mediów społecznościowych oraz pojawieniem się konsumenta nieubankowionego, który w ogóle nie potrzebuje banku.

Bank 3.0 pokazuje, że przepaść między klientami a dostawcami usług finansowych stale się powiększa, co konkurencyjnym firmom niebankowym daje okazję do dekonstrukcji całej branży.

W Banku 3.0 Brett King aktualizuje opowieść rozpoczętą w swojej poprzedniej książce Bank 2.0, która przez ponad 18 miesięcy była bestsellerem Amazonu w kategorii bankowość i finanse w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji i Japonii.


Rewolucja technologiczna, w szczególności mobilna, powoduje, że świat, jaki znamy, odchodzi w przeszłość. W czasach, w których tylko wyobraźnia jest ograniczeniem, rzeczy wielkie powstają pod każdą szerokością geograficzną. Bankowość nie może lekceważyć tej dynamiki. Na naszych oczach wizje Bretta Kinga nakreślone w Banku 3.0 stają się rzeczywistością. Podczas kiedy inni tylko się przyglądają, warto podjąć wyzwanie i wdrażać przełomowe rozwiązania. IKO, bankowość mobilna 4G stworzona przez PKO Banki Polski, to najlepsze dowody na to, że rynkowy standard może powstać także nad Wisłą. Zbigniew Jagiełło, Prezes Zarządu, PKO Bank Polski
Placówka, gotówka i podpis - filary tradycyjnej bankowości - w przyspieszonym tempie przestają przystawać do rytmu naszego dnia. Rewolucję zapoczątkowaną przez Internet przypieczętują smartfony i media społecznościowe. Brett King, szybko jak nikt, rozumie zmieniające się zachowania konsumentów – nasze zachowania. Przeobraziły one już takie branże jak media, rozrywka, podróżowanie, telekomunikacja i handel. Jako bankowcy nie możemy czekać i udawać, że nas to nie dotyczy. Wydaje się, że już jesteśmy nieco spóźnieni...” Cezary Stypułkowski, Prezes Zarządu, BRE Bank Czy w dzisiejszym świecie, w którym to klient dyktuje warunki, media społecznościowe zyskują większą siłę rażenia niż najzacieklejsza kampania marketingowa, a sprawą kluczową staje się walka o zaangażowanie klienta, jest miejsce na tradycyjną bankowość? Jak dzięki technologii mobilnej zmieni się rynek bankowy i cała sfera usług finansowych? Na te i wiele innych pytań Brett King znajduje odpowiedź pokazując najnowsze trendy, przykłady i stawiając śmiałe hipotezy. Dla wszystkich pracujących w sektorze finansowym ta książka powinna stać się obowiązkową lekturą. Ale również każdy z nas, jako klient, może się z niej dowiedzieć, czego wymagać od swojego banku – teraz i w przyszłości. Piotr Czarnecki, Prezes Zarządu, Raiffeisen Polbank
Napisać o książce Bretta Kinga Bank 3.0, że to lektura prowokująca czy zmuszająca do myślenia, to jakby napisać, że rock and roll charakteryzuje się ciekawą linią melodyczną. To jest „oczo-otwieracz” branży bankowej. Co my tu robimy? Jak długo jeszcze? Jak nie my, to kto? Co zrobić, żeby nie zostać zmiecionym przez rewolucję mobilną, social media, zmieniające się oczekiwania i zachowania klientów? Co zrobić, żeby nie podzielić losu wielu innych branż? Nie wiem, czy wszystkie hipotezy autora się sprawdzą. Ale wiem, że już dziś nie ma na świecie liczącego się bankiera detalicznego, który nie czytałby Kinga. Ja już czekam na „Bank 4.0”. Wojciech Sobieraj, Prezes Zarządu, Alior Bank W sieci i w świecie usług mobilnych klient nie jest królem – jest dyktatorem. Bardzo niecierpliwym, sceptycznym i cynicznym. Brett King świetnie rozumie, co kieruje tym nowym typem nieustępliwego klienta. Profesjonalni bankowcy powinni posłuchać jego rad. Gerry McGovern, autor Killer Web Content

Brett King jest doradcą strategicznym w sektorze usług finansowych, założycielem International Academy of Financial Management, zrzeszenia specjalistów zajmujących się usługami finansowymi, twórcą pierwszego w pełni wirtualnego i mobilnego banku, Movenbank. Zarządzał azjatyckim oddziałem Modem Media/Digitas (należącym do grupy Publicis) oraz działem usług dla e-biznesu w Deloitte. Obecnie prowadzi firmę User Strategy, zajmującą się doradzaniem czołowym dostawcom usług finansowych w dziedzinie zarządzania relacjami z klientem. Do jego klientów należą m.in. HSBC, Citigroup, UBS, Standard Chartered, Abu Dhabi Commercial Bank, Emirates NBD oraz BNP Paribas. Bierze udział w najważniejszych światowych  konferencjach poświęconych tematyce usług finansowych, jest uznanym ekspertem w dziedzinie zarządzania doświadczeniem klienta oraz strategii dystrybucji w bankowości detalicznej. Zasiada w jury Asian Banker Retail Excellence Awards oraz Middle-East Business Achievement Awards.

Polecane książki

Niniejsza publikacja przeznaczona jest dla wszystkich, którzy planują wyjazd za granicę do krajów niemieckojęzycznych.Nieznajomość języka obcego lub brak odpowiedniego zasobu słownictwa przyczynia się do wielu problemów z porozumiewaniem się i przebywaniem w kraju, w którym należy komunikować się w ...
Książka zawiera treści odnoszące się do aktualnych i najnowszych tendencji na współczesnym rynku pracy. Przedstawia problematykę środowiska pracy w całej złożoności.Treścią podręcznika jest wiedza interdyscyplinarna z zakresu społecznego podziału pracy, na temat zawodów, ich specyfiki i dokonują...
Jack Russell Terrier: mały pies, WIELKI charakter!Chociaż te małe, żwawe psy wyhodowano jako rasę myśliwską, świetnie nadają się też na domowych ulubieńców. Są bardzo odważne i wierne, a przede wszystkim pragną być w centrum uwagi! Można je tresować i uczyć różnych sztuczek. Te psy są też bardzo wes...
Wystarczyło jedno spojrzenie w błękitne oczy dziecka, by Aiden uwierzył, że to jego syn. Małego Olivera przywiozła Sarah Daltrey, twierdząc, że jest on owocem romansu Aidena z jej zmarłą niedawno przyjaciółką. Sarah zostaje u Aidena, by nauczyć go opieki nad synem. Aiden świetnie radzi sobie ...
Fortune`s Folly w Yorkshire nagle zyskuje na popularności, i to wcale nie z powodu pijalni wód leczniczych. Miejscowy dziedzic, sir Montague Fortune, przywraca stare prawo, według którego wszystkie niezamężne kobiety albo w ciągu roku staną na ślubnym kobiercu, albo oddadzą mu poło...
Anton Czechow to rosyjski nowelista i dramatopisarz, w swoich opowiadaniach zajmował się przede wszystkim szeroko rozumianą tematyką społeczną.   W swoich licznych opowiadaniach niezwykle drobiazgowo i trafnie rozszyfrowuje zachowania ludzi, a szczególnie aparatu władzy i stosunku do n...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Brett King

Ty­tuł ory­gi­na­łu:

Bank 3.0

Why Ban­king Is No Lon­ger So­me­whe­re You Go But So­me­thing You Do

Prze­kład: r. 1, 2, 3, 4 – Da­riusz Ba­ka­larz

r. 5 – Da­riusz Ba­ka­larz, Mał­go­rza­ta Ma­łec­ka

r. 6, 7, 8, 9 – Mał­go­rza­ta Ma­łec­ka

r. 10 – Elż­bie­ta So­bo­lew­ska, Wi­told Tu­ro­pol­ski

r. 11, 12, 13, 14 – Wi­told Tu­ro­pol­ski

Re­dak­cja: Elż­bie­ta So­bo­lew­ska

Opra­co­wa­nie gra­ficz­ne okład­ki: Łu­kasz Paw­lak

Co­ver art by Co­ver Kit­chen

Re­dak­cja tech­nicz­na: Pa­weł Żuk

Ko­rek­ta: Zo­fia Ko­zik

Ori­gi­nal work co­py­ri­ght © 2013

Brett King and Mar­shall Ca­ven­dish (In­ter­na­tio­nal) Asia Pte Ltd

Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion

by Stu­dio EMKA, War­sza­wa 2013

Wszel­kie pra­wa, łącz­nie z pra­wem

do re­pro­duk­cji tek­stów w ca­ło­ści lub w czę­ści,

w ja­kie­kol­wiek for­mie – za­strze­żo­ne.

Wszyst­kie zna­ki i na­zwy fir­mo­we lub to­wa­ro­we zo­sta­ły uży­te

w ni­niej­szej pu­bli­ka­cji wy­łącz­nie w ce­lach in­for­ma­cyj­nych.

Wszel­kich in­for­ma­cji udzie­la:

Wy­daw­nic­two Stu­dio EMKA

ul. Kró­lo­wej Al­do­ny 6, 03-928 War­sza­wa

Tel./fax 22 628 08 38, 616 00 67

wy­daw­nic­two@stu­dio­em­ka.com.pl

www.stu­dio­em­ka.com.pl

ISBN 978-83-63773-34-2

Skład i ła­ma­nie: www.an­ter.waw.pl

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Dla mo­jej ro­dzi­ny,

mo­je­go ojca, któ­ry jest moim naj­więk­szym fa­nem,

i ko­le­gów z Mo­ven­bank, któ­rzy zmie­nia­ją świat –

klient za klien­tem i skrypt za skryp­tem

Słowo wstępu do książki

Od pu­bli­ka­cji ostat­niej książ­ki Bret­ta Kin­ga Bank 2.0 mi­nę­ły nie­speł­na trzy lata. Zda­wa­ło­by się, że to nie­wie­le, jed­nak w tym cza­sie wie­le się na świe­cie wy­da­rzy­ło. Fa­ce­bo­ok ma dziś nie 400 mi­lio­nów, a gru­bo po­nad mi­liard użyt­kow­ni­ków, war­tość Go­ogle wzro­sła pra­wie dwu­krot­nie i gdy­by fir­ma wy­stą­pi­ła o li­cen­cję, by­ła­by naj­więk­szym na świe­cie ban­kiem pod wzglę­dem ka­pi­ta­li­za­cji ryn­ko­wej.

Po­dzi­wiam Bret­ta Kin­ga za od­wa­gę pi­sa­nia książ­ki o ban­ku przy­szło­ści. W cza­sach gdy przy­szłość sta­je się te­raź­niej­szo­ścią do­słow­nie z dnia na dzień, ist­nia­ła spo­ra szan­sa, że książ­ka zdez­ak­tu­ali­zu­je się, za­nim zo­sta­nie wy­da­na. Tak jed­nak się nie sta­ło. Wie­le jego po­stu­la­tów nie tyl­ko z ni­niej­szej, ale na­wet z po­przed­niej książ­ki w więk­szo­ści nadal cze­ka na przy­swo­je­nie przez in­sty­tu­cje fi­nan­so­we.

Je­ste­śmy dzi­siaj świad­ka­mi prze­ło­mo­wych zmian w dzie­dzi­nie tech­no­lo­gii. Po­wszech­na do­stęp­ność In­ter­ne­tu, smart­fo­ny, geo­lo­ka­li­za­cja, clo­ud com­pu­ting i Big Data dają zu­peł­nie nowe moż­li­wo­ści w za­kre­sie mo­bil­no­ści i od­ma­te­ria­li­zo­wa­nia usług ban­ko­wych, któ­re mogą być re­ali­zo­wa­ne w cza­sie i miej­scu naj­bar­dziej do­god­nym dla klien­ta. Po­zwa­la­ją tak­że na lep­sze zro­zu­mie­nie jego po­trzeb. Klu­czem do tego może być, zda­niem Kin­ga, zro­zu­mie­nie kon­tek­sto­wo­ści usług ban­ko­wych, tego, że nie są one pro­duk­tem koń­co­wym, a je­dy­nie środ­kiem do osią­gnię­cia celu. Ku­pu­je­my dom, a nie kre­dyt hi­po­tecz­ny, sa­mo­chód, a nie kre­dyt sa­mo­cho­do­wy, kar­ty kre­dy­to­wej po­trze­bu­je­my, po­nie­waż ro­bi­my za­ku­py. Zde­cy­do­wa­na więk­szość klien­tów nie idzie do od­dzia­łu ban­ku po po­ra­dę ani po pro­dukt ban­ko­wy. Wie­dzą, co chcą osią­gnąć (za­kup sa­mo­cho­du, miesz­ka­nia, gro­ma­dze­nie środ­ków), a od­dział od­wie­dza­ją z przy­mu­su. Wy­mo­gi for­mal­ne są czę­sto głów­nym ele­men­tem uza­sad­nia­ją­cym ist­nie­nie fi­zycz­nych od­dzia­łów.

Wi­dzi­my też zmia­ny o cha­rak­te­rze so­cjo­lo­gicz­nym: klien­ci są dziś ze sobą do­sko­na­le po­łą­cze­ni dzię­ki zy­sku­ją­cym na zna­cze­niu sie­ciom spo­łecz­nym, któ­re two­rzą się już nie tyl­ko – jak daw­niej – w opar­ciu o wię­zy ro­dzin­ne, ple­mien­ne czy na­ro­do­we, ale też wo­kół wspól­nych idei, za­in­te­re­so­wań czy po­trzeb. Ro­dzi się nowy, ko­la­bo­ra­tyw­ny mo­del kon­sump­cji. Klien­ci sku­pie­ni w „cy­ber­ple­mio­na” do­sta­ją do ręki prze­wa­gę re­de­fi­niu­ją­cą ich re­la­cje z usłu­go­daw­ca­mi. Jed­no­stron­na re­la­cja in­sty­tu­cji z uni­wer­sal­nym klien­tem sta­je się re­la­cją wie­lo­stron­ną, ale też sper­so­na­li­zo­wa­ną, opar­tą na dia­lo­gu i au­ten­tycz­no­ści.

Brett King twier­dzi, że w wy­ni­ku tych tren­dów ban­ko­wość ule­gnie cał­ko­wi­te­mu prze­obra­że­niu. Ma na­to­miast wąt­pli­wo­ści, czy do­ko­na­ją tego same ban­ki, czy też zro­bią to za nie mniej in­er­cyj­ni gra­cze spo­za sek­to­ra, któ­rych kom­pe­ten­cje le­piej pa­su­ją do no­we­go pa­ra­dyg­ma­tu. Czy ban­ki, zbyt wol­no re­agu­jąc na zmia­ny w oto­cze­niu, po­dzie­lą los Po­la­ro­ida czy ra­czej En­cy­klo­pe­dii Bri­tan­ni­ki, któ­ra po po­nad 200 la­tach ist­nie­nia za­prze­sta­ła pu­bli­ka­cji w tra­dy­cyj­nej wer­sji pa­pie­ro­wej, uznaw­szy osta­tecz­nie zmie­nia­ją­cy się cha­rak­ter rze­czy­wi­sto­ści? Lek­tu­ra książ­ki Bank 3.0 Bret­ta Kin­ga jest ni­czym pierw­sza od­sło­na nie­zwy­kle emo­cjo­nu­ją­ce­go spek­ta­klu, któ­ry wkrót­ce ro­ze­gra się na na­szych oczach.

Zbi­gniew Szczer­bet­ka

Part­ner De­lo­it­te

Li­der Sek­to­ra In­sty­tu­cji Fi­nan­so­wych

w Eu­ro­pie Środ­ko­wej

Podziękowania

Chciał­bym po­dzię­ko­wać na­stę­pu­ją­cym oso­bom, któ­re po­mo­gły mi w na­pi­sa­niu tej książ­ki.

Ze­spo­ło­wi HSBC, w tym Lo­uisie Cheung, Pe­te­ro­wi Bro­ok­so­wi, Mar­ti­no­wi Raw­lin­go­wi, Chri­sti­nie Yung. Mat­thew Do­oley­owi, To­mo­wi Can­no­no­wi i Mi­cha­elo­wi Arm­stron­go­wi z HSBC Alum­ni. Ste­ve’owi Tow­nen­do­wi z Mo­Bank, Ro­no­wi Kauf­ma­no­wi z UpY­our­Se­rvi­ce Col­le­ge, Be­no­wi May­owi i Gra­ce Lee za ich po­moc przy blo­gu.

Chri­so­wi Skin­ne­ro­wi, praw­dzi­we­mu ban­kow­co­wi, któ­ry jest naj­bar­dziej roz­ga­da­nym blo­ge­rem w te­ma­cie usług fi­nan­so­wych i któ­ry za­wsze słu­ży ja­kąś radą. Se­ano­wi Clif­for­do­wi, któ­ry jest wspa­nia­łym ko­le­gą i bywa gło­sem roz­sąd­ku, kie­dy ob­my­ślam stra­te­gie.

Ale­xo­wi Sio­no­wi, Mi­cha­elo­wi De­gna­no­wi i ze­spo­ło­wi z Sa­pient, któ­rzy po­mo­gli mi upo­rząd­ko­wać my­śli na te­mat za­cho­wań klien­tów oraz ban­ko­wo­ści za­an­ga­żo­wa­nia, jak też ze­spo­łom w In­no­tri­be i An­the­mis, któ­re do­star­cza­ją wspa­nia­łych moż­li­wo­ści.

Nie mogę za­po­mnieć o po­dzię­ko­wa­niach dla Geof­fa Bye’a (człon­ka bry­tyj­skie­go Char­te­red In­sti­tu­te of Mar­ke­ting) oraz Scot­ta Ba­le­sa (dy­rek­to­ra dzia­łu usług mo­bil­nych Mo­ven­ban­ku) za ich wkład w tę książ­kę. Chcę rów­nież wy­mie­nić Joh­na Lam­bri­de­sa i dział in­no­wa­cji w NCR, dzię­ku­jąc im za wspar­cie i moż­li­wość od­wie­dzin w ich ści­śle taj­nym cen­trum in­no­wa­cyj­nym w oko­li­cach Stre­fy 51 (tak na­praw­dę to gdzieś w No­wym Jor­ku).

Zna­jo­mym blo­ge­rom i użyt­kow­ni­kom Twit­te­ra: @rshe­vlin, @jma­ro­us, @te­k_fin, @vi­si­ble­_ban­king, @pe­te­rvan, @the­bank­chan­nel, @le­imer, @ve­nes­sa­mie­mis, @he­athe­rve­scent, @Hle­ich­sen­ring, @co­per­nicc oraz wie­lu in­nym.

Ze­spo­łom z O2 oraz CMI Spe­akers, któ­rzy byli dla mnie nie­oce­nio­nym wspar­ciem, kie­dy wy­ru­szy­łem w tra­sę pro­mu­ją­cą Bank 2.0, chcąc zmie­nić świat ban­ko­wo­ści. To była nie­zwy­kła po­dróż, mam na­dzie­ję, że to do­pie­ro po­czą­tek.

Ze­spo­ło­wi z Mar­shall Ca­ven­dish, któ­ry mu­siał przejść wła­sną dro­gę, by zdo­być mia­no Wy­daw­cy 2.0, kie­dy pra­co­wa­li­śmy nad e-bo­okiem, i któ­ry zo­stał przy mnie, kie­dy po­pu­lar­ność Bank 2.0 prze­ro­sła wszel­kie ocze­ki­wa­nia.

Jed­nak, przede wszyst­kim, dzię­ku­ję mo­jej ro­dzi­nie, któ­ra zno­si­ła moją nie­obec­ność, kie­dy ru­sza­łem w dro­gę z wy­kła­da­mi lub pi­sa­łem.

Wstęp

Bank 2.0 po­wstał, kie­dy za­czy­na­ły się wiel­kie zmia­ny w ban­ko­wo­ści i sfe­rze usług fi­nan­so­wych. Znaj­do­wa­li­śmy się w sa­mym środ­ku „glo­bal­ne­go kry­zy­su fi­nan­so­we­go”, dla wie­lu ko­men­ta­to­rów ustę­pu­ją­ce­go je­dy­nie Wiel­kiej De­pre­sji. Jed­nak, przy ca­łym tym za­mie­sza­niu, bran­ża ban­ko­wo­ści de­ta­licz­nej mia­ła przed sobą zu­peł­nie inne wy­zwa­nia, po­nie­waż za­czę­ły po­ja­wiać się pęk­nię­cia w so­lid­nej fa­sa­dzie, jaką wy­da­wał się „bez­piecz­ny sys­tem ban­ko­wy”.

Świa­to­we Ban­ki Cen­tral­ne wpom­po­wa­ły w su­mie 8,7 bi­lio­na do­la­rów w sys­tem ban­ko­wy, żeby „oca­lić świat”. Ra­to­wa­nie ban­ków kosz­to­wa­ło wię­cej niż ca­łość wy­dat­ków na pro­wa­dze­nie II woj­ny świa­to­wej, pierw­szej woj­ny w Za­to­ce, wy­sła­nie czło­wie­ka na Księ­życ, po­sprzą­ta­nie po ubie­gło­rocz­nym tsu­na­mi w Ja­po­nii oraz bu­dżet wszyst­kich kra­jów afry­kań­skich za ostat­nie 20 lat, a wszyst­ko ra­zem wzię­te.

Da­vid McWil­liams, Pun­kE­co­no­mics

Nie był to je­dy­nie kry­zys toż­sa­mo­ści, kwe­stio­no­wa­nie roli ban­ków jako „bez­piecz­nych” i „od­po­wie­dzial­nych spo­łecz­nie” ba­stio­nów spo­łe­czeń­stwa. Za­czę­ło się kwe­stio­no­wa­nie sa­mej roli ban­ków w otwar­tym, przej­rzy­stym spo­łe­czeń­stwie. Nie cho­dzi­ło tu je­dy­nie o ru­chy za­chę­ca­ją­ce do oku­po­wa­nia sie­dzib czy ostre sprze­ci­wy wo­bec nie­praw­do­po­dob­nie wy­so­kich pre­mii – ban­kow­cy na­gle zna­leź­li się w sy­tu­acji, w któ­rej mu­sie­li roz­li­czać się przed spo­łe­czeń­stwem z de­cy­zji, któ­re do­pro­wa­dzi­ły do kry­zy­su.

Ban­kow­cy bun­to­wa­li się wo­bec ne­ga­tyw­nej opi­nii spo­łe­czeń­stwa, twier­dząc, że mają pra­wo do zy­sków (dzię­ku­ję za tę re­flek­sję Bria­no­wi Moy­ni­ha­no­wi), że na­le­żą się im pre­mie, po­nie­waż w prze­ciw­nym ra­zie mo­gli­by po­rzu­cić swo­ich pra­co­daw­ców, oraz że mają dość po­tę­pie­nia ze stro­ny klien­tów, któ­rzy nie mają po­ję­cia jak funk­cjo­nu­ją ban­ki czy sys­tem ban­ko­wy. Mo­że­cie po­my­śleć: to nie­spra­wie­dli­we, ale ta­kie wła­śnie ko­men­ta­rze utkwi­ły w świa­do­mo­ści kry­ty­ku­ją­cych kon­su­men­tów.

Jed­nak pro­blem do­ty­czył nie tyle wi­ze­run­ku, co me­cha­ni­zmu funk­cjo­no­wa­nia. Obec­nie, kie­dy czę­ściej ko­rzy­stam z ko­mór­ki czy z In­ter­ne­tu niż z te­le­wi­zo­ra, a księ­gar­nie, wy­po­ży­czal­nie wi­deo oraz inne punk­ty han­dlu de­ta­licz­ne­go pod­le­ga­ją szyb­kiej me­ta­mor­fo­zie, ban­ki za­czę­ły wy­da­wać się prze­sta­rza­łe i ode­rwa­ne od rze­czy­wi­sto­ści.

W świe­cie – w któ­rym bar­dziej praw­do­po­dob­ne jest, że wy­ślę ko­muś SMS, zak­tu­ali­zu­ję sta­tus, opu­bli­ku­ję zdję­cie czy sko­rzy­stam z apli­ka­cji, niż że od­wie­dzę od­dział ban­ko­wy – zmia­na, z któ­rą mu­sie­li zmie­rzyć się ban­kow­cy, do­ty­czy­ła nie tyl­ko kry­zy­su toż­sa­mo­ści, wy­mu­szo­nej przej­rzy­sto­ści i wal­ki o opi­nię spo­łe­czeń­stwa, ale też kry­zy­su pro­ce­du­ral­ne­go. Ban­ko­wość de­ta­licz­na doj­rza­ła do zmian w po­dej­ściu do klien­ta, lecz więk­sza część bran­ży wy­pie­ra­ła tę ko­niecz­ność, nie chcąc rów­nież za­ak­cep­to­wać zmia­ny po­trzeb klien­ta. Ban­kow­cy od­rzu­ca­li moż­li­wość za­stą­pie­nia od­dzia­łu cy­fro­wym do­stę­pem do ban­ku i pod­kre­śla­li zna­cze­nie kon­tak­tu oso­bi­ste­go jako nad­rzęd­ne­go, pod­czas gdy tak na­praw­dę pró­bo­wa­li w ten spo­sób bro­nić roz­bu­do­wa­nej i kosz­tow­nej in­fra­struk­tu­ry.

To wła­śnie w ta­kim śro­do­wi­sku za­czę­ła kształ­to­wać się nowa rze­czy­wi­stość ban­ko­wo­ści. Nie de­fi­nio­wa­ła jej już i nie ogra­ni­cza­ła fi­zycz­na sieć dys­try­bu­cji ani na­rzę­dzia. Ban­ko­wość kształ­tu­ją­ca się w do­bie glo­bal­ne­go kry­zy­su sta­nie się wy­so­ce funk­cjo­nal­na, wszech­obec­na, mo­bil­na i za­pro­jek­to­wa­na tak, aby słu­żyć wszę­dzie i o każ­dej po­rze, kie­dy bę­dzie po­trzeb­na. Cho­ciaż upły­nie jesz­cze wie­le lat, nim na­stą­pi „śmierć go­tów­ki”, to te­le­fo­ny ko­mór­ko­we i In­ter­net już po­wo­du­ją głę­bo­kie zmia­ny w dzia­ła­niach ban­ków, mo­de­lach dys­try­bu­cji i na ryn­ku.

Osta­tecz­nie wie­le ban­ków cie­szą­cych się re­no­mą w XX wie­ku prze­sta­nie ist­nieć, po­nie­waż zo­sta­ną zde­tro­ni­zo­wa­ne lub zmu­szo­ne do fu­zji z po­wo­du za­mę­tu, któ­ry ogar­nie całą bran­żę. Po­ja­wia­ją się nowi gra­cze, któ­rzy przej­mu­ją klien­tów dzię­ki wy­ko­rzy­sta­niu re­wo­lu­cyj­nych no­wych tech­nik i tym spo­so­bem wdzie­ra­jąc się na ry­nek usług ban­ko­wych oraz płat­no­ści.

Pay­Pal, praw­do­po­dob­nie naj­więk­sza in­sty­tu­cja fi­nan­so­wa na świe­cie (je­śli weź­mie się pod uwa­gę licz­bę ak­tyw­nych użyt­kow­ni­ków), od­niósł suk­ces, wy­peł­nia­jąc lukę po­wsta­łą w dzie­dzi­nie płat­no­ści, kie­dy bran­ża nie­wy­star­cza­ją­co za­in­te­re­so­wa­ła się e-han­dlem, i z ła­two­ścią zo­stał naj­waż­niej­szym sys­te­mem płat­no­ści w sie­ci. Cho­ciaż od jego de­biu­tu upły­nę­ło 12 lat, wie­le ban­ków uwa­ża Pay­Pal za „no­we­go” gra­cza, ale dla start-upów, któ­re wpro­wa­dza­ją spo­ro za­mie­sza­nia w bran­ży, jest to fir­ma o ugrun­to­wa­nej po­zy­cji.

Squ­are, fir­ma za­ło­żo­na przez Jac­ka Dor­seya zna­ne­go z Twit­te­ra, za­czę­ła jako star­tup i w cią­gu nie­ca­łych dwóch lat sta­ła się przed­się­bior­stwem osią­ga­ją­cym do­chód wy­so­ko­ści 4 mi­liar­dów do­la­rów, naj­pierw udo­wad­nia­jąc ban­kom, że ter­mi­na­le POS nie są po­trzeb­ne, a po­tem, że bez kart rów­nież moż­na się obejść.

Sim­ple (wcze­śniej Bank­Sim­ple) po­wstał jako jed­na z pierw­szych in­sty­tu­cji nie­ban­ko­wych, któ­ra sku­pi­ła się na przej­mo­wa­niu klien­tów ban­ków. Za nim po­dą­ży­li inni. Suk­ces tych start-upów nie jest jesz­cze pew­ny, ale bio­rąc pod uwa­gę 100 ty­się­cy klien­tów, któ­rzy za­re­je­stro­wa­li się w Sim­ple, kie­dy tyl­ko ten roz­po­czął dzia­łal­ność, wy­da­je się to za­le­żeć je­dy­nie od ich zręcz­no­ści.

Rów­no­le­gle do tych zmian w go­spo­dar­kach roz­wi­nię­tych, jak USA, po­ja­wi­ła się nowa kla­sa kon­su­men­ta: ta­kie­go, któ­ry nie po­trze­bu­je kon­ta ban­ko­we­go, żeby funk­cjo­no­wać i pra­co­wać w sys­te­mie. Mi­lio­ny klien­tów zre­zy­gno­wa­ło z tra­dy­cyj­nych re­la­cji ban­ko­wych na rzecz kart przed­pła­co­nych, kont Pay­Pal, płat­no­ści mo­bil­nych oraz in­nych ście­żek po­zwa­la­ją­cych obejść roz­pa­da­ją­cy się sys­tem. Bio­rąc pod uwa­gę fakt, że w 2011 roku w Sta­nach Zjed­no­czo­nych na kar­tach przed­pła­co­nych zgro­ma­dzo­no 200 mi­liar­dów do­la­rów, nie było to z pew­no­ścią zja­wi­sko mar­gi­nal­ne, ale sy­gnał fun­da­men­tal­nej zmia­ny – po­wsta­nia gru­py „bez­ban­ko­wych”1.

Sta­ło się ja­sne, że zna­ny cy­tat Bil­la Ga­te­sa o tym, że po­trze­ba nam ban­ko­wo­ści, a nie ban­ków, nig­dy wcze­śniej nie miał szans zi­ścić się w ta­kim stop­niu jak te­raz dzię­ki osią­gnię­ciom tech­no­lo­gicz­nym i zmia­nom w za­cho­wa­niu kon­su­men­tów, ja­kich do­świad­cza­my obec­nie.

Chcę, aby głów­ne prze­sła­nie, ja­kie za­pa­mię­ta­cie z Ban­ku 3.0, brzmia­ło: bank nie jest już miej­scem, któ­re od­wie­dza­ją klien­ci, ale czymś, co ro­bią.

W no­wej rze­czy­wi­sto­ści klient oce­nia do­staw­cę usług ban­ko­wych lub fi­nan­so­wych nie na pod­sta­wie ade­kwat­no­ści ka­pi­ta­ło­wej, sie­ci od­dzia­łów, pro­duk­tów czy opro­cen­to­wa­nia. Li­czy się to, czy klient może ła­two sko­rzy­stać z jego usług, kie­dy tego po­trze­bu­je, oraz czy da­rzy go za­ufa­niem.

Je­że­li za­tem na­le­żysz do bran­ży ban­ko­wej – co zro­bisz? W jaki spo­sób wpro­wa­dzisz zmia­ny? Kie­dy bę­dziesz mu­siał za­cząć re­du­ko­wać licz­bę od­dzia­łów? Na ile au­ten­tycz­na jest ta zmia­na i jak szyb­ko na­stą­pi?

Cho­ciaż Bank 3.0 za­wie­ra nie­któ­re stu­dia przy­pad­ków i pod­sta­wy me­ry­to­rycz­ne za­czerp­nię­te z Ban­ku 2.0, to sta­ra­łem się uak­tu­al­nić treść w opar­ciu o gwał­tow­nie zmie­nia­ją­ce się śro­do­wi­sko, w ja­kim ży­li­śmy w cią­gu ostat­nich kil­ku lat. Nie­sa­mo­wi­te, jak wie­le się zmie­ni­ło i co to ozna­cza dla przy­szło­ści sek­to­ra ban­ko­we­go, dla­te­go uzna­łem, że za­cho­dzą­ce pro­ce­sy bar­dzo wzbo­ga­cą dys­kurs. Duża część ory­gi­nal­nej tre­ści zo­sta­ła usu­nię­ta, żeby zro­bić miej­sce na ak­tu­al­niej­szą i tym sa­mym bar­dziej zna­czą­cą dys­ku­sję.

Je­że­li prze­czy­ta­li­ście Bank 2.0, to ma­cie przed sobą jego ak­tu­ali­za­cję za­wie­ra­ją­cą spo­strze­że­nia do­ty­czą­ce co­raz szyb­szej po­pu­la­ry­za­cji tech­no­lo­gii mo­bil­nej, w tym szcze­gó­ło­wą dys­ku­sję na te­mat port­fe­li i roz­wią­zań nie­wy­ma­ga­ją­cych uży­wa­nia kart. Przyj­rzy­my się róż­ni­com mię­dzy tech­no­lo­gia­mi, ta­ki­mi jak ko­mu­ni­ka­cja bli­skie­go za­się­gu (NFC) i wir­tu­al­ne port­fe­le, oraz jaki jest praw­do­po­dob­ny kie­ru­nek roz­wo­ju płat­no­ści w na­stęp­nej de­ka­dzie i ile cza­su mi­nie, nim kar­ty płat­ni­cze wyj­dą z uży­cia. Za­sta­no­wi­my się, w jaki spo­sób od­cho­dze­nie od prze­glą­da­rek kom­pu­te­ro­wych do „ekra­nów” oraz re­zy­gna­cja z Ado­be Flash i po­ja­wie­nie się HTM­L5 wpły­wa­ją na ten­den­cje w In­ter­ne­cie. Bar­dziej szcze­gó­ło­wo omó­wi­my wpływ me­diów spo­łecz­no­ścio­wych na two­ją fir­mę, spo­sób an­ga­żo­wa­nia klien­tów oraz struk­tu­rę or­ga­ni­za­cyj­ną. Przyj­rzy­my się moż­li­wo­ściom mo­dy­fi­ka­cji pro­ce­su sprze­da­ży i zwięk­sze­nia do­stęp­no­ści usług ban­ko­wych dzię­ki tech­no­lo­gii oraz współ­pra­cy in­ter­dy­scy­pli­nar­nej i mię­dzy­bran­żo­wej (np. mię­dzy ope­ra­to­ra­mi sie­ci ko­mór­ko­wych i in­sty­tu­cja­mi).

Mo­że­cie być pew­ni, że szy­ku­ją się re­wo­lu­cyj­ne i kon­tro­wer­syj­ne zmia­ny. Ban­ko­wość nig­dy wcze­śniej nie była tak emo­cjo­nu­ją­ca: od tego mo­men­tu wszyst­ko się zmie­nia. Dzie­dzi­nę ban­ko­wo­ści cze­ka nie tyle prze­bu­do­wa, co fun­da­men­tal­ne zmia­ny.

Je­że­li zaj­mu­jesz się ban­ko­wo­ścią de­ta­licz­ną, to wła­śnie roz­gry­wa się two­ja przy­szłość, któ­ra na­zy­wa się Bank 3.0. Przy­łącz się, je­że­li chcesz po­ra­dzić so­bie ze zmia­na­mi.

Przy­pis

1 Okre­śle­nie au­tor­stwa Rona She­vli­na z Aite Gro­up

Część 01Zmianyzachowańkonsumentów

Ocze­ki­wa­nia klien­ta hi­per­po­łą­czo­ne­go

Wskaź­nik zwro­tu z in­we­sty­cji w do­świad­cze­nie klien­ta

1 Oczekiwaniaklientahiperpołączonego

W roku 2011 w USA In­ter­net prze­ści­gnął pod wzglę­dem po­pu­lar­no­ści te­le­wi­zję i ga­ze­ty, sta­jąc się dla mło­de­go po­ko­le­nia głów­nym źró­dłem in­for­ma­cji1. W tym sa­mym roku czas prze­zna­czo­ny co­dzien­nie na ko­rzy­sta­nie z apli­ka­cji na urzą­dze­niu mo­bil­nym prze­kro­czył czas po­świę­ca­ny sur­fo­wa­niu po sie­ci na kom­pu­te­rze oso­bi­stym2. W USA oko­ło 25 pro­cent go­spo­darstw do­mo­wych nie ma do­stę­pu do usług fi­nan­so­wych lub ma je w ogra­ni­czo­nym za­kre­sie3, na­to­miast od­se­tek ab­sorp­cji te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych wy­no­si 103 pro­cent, a In­ter­ne­tu – 76 pro­cent4. W Azji 1,6 mi­liar­da lu­dzi nie ma kon­ta w ban­ku5, a jed­no­cze­śnie w tym sa­mym re­gio­nie dzia­ła 2,6 mi­liar­da te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych6.

W czerw­cu 2011 roku ONZ uzna­ła do­stęp do In­ter­ne­tu za pod­sta­wo­we pra­wo czło­wie­ka7. W 2016 roku po­nad po­ło­wa miesz­kań­ców na­szej pla­ne­ty bę­dzie dys­po­no­wać smart­fo­na­mi z do­stę­pem do In­ter­ne­tu. Sam do­stęp bę­dzie w więk­szo­ści przy­pad­ków dar­mo­wy i roz­li­cza­ny w mie­sięcz­nym ra­chun­ku8. W naj­bliż­szych la­tach sprze­daż ta­ble­tów prze­wyż­szy sprze­daż kom­pu­te­rów oso­bi­stych9.

Ży­je­my w świe­cie, w któ­rym do­stęp do In­ter­ne­tu jest nie tyl­ko pra­wem czło­wie­ka, ale też pod­sta­wo­wym ele­men­tem co­dzien­ne­go ży­cia. Dziś już nie wy­star­czy być w kon­tak­cie. Wie­lu z nas ko­rzy­sta z kil­ku urzą­dzeń jed­no­cze­śnie. Mamy smart­fon albo na­wet dwa, ta­blet, kom­pu­ter oso­bi­sty, kon­so­lę do gier z pod­łą­cze­niem do In­ter­ne­tu, te­le­wi­zor z do­stę­pem do sie­ci i wie­le in­nych. Ży­je­my w świe­cie hi­per­po­łą­czo­nym.

Żad­ne z troj­ga mo­ich dzie­ci, któ­re w chwi­li pi­sa­nia tej książ­ki mają trzy, dzie­więć i dwa­na­ście lat, nig­dy już nie po­zna świa­ta bez te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych i do­stę­pu do In­ter­ne­tu. Nie są w sta­nie wy­obra­zić so­bie ży­cia, w któ­rym nie ma ko­mu­ni­ka­to­rów, sie­ci spo­łecz­no­ścio­wych, ta­ble­tów z ekra­nem do­ty­ko­wym i wie­lu in­nych rze­czy. Dla nich te tech­no­lo­gie, nie są ni­czym nad­zwy­czaj­nym – ani no­wym, za­awan­so­wa­nym tech­nicz­nie, ani „al­ter­na­tyw­nym”. One po pro­stu ocze­ku­ją, że świat bę­dzie dzia­łał przy wy­ko­rzy­sta­niu moż­li­wo­ści, ja­kie dają te tech­no­lo­gie. A je­śli ty tego nie ocze­ku­jesz, to zna­czy, że je­steś za­co­fa­ny.

Sza­cu­je się, że w 2012 roku po­nad mi­liard osób bę­dzie mia­ło kon­to na Fa­ce­bo­oku10, za­tem wkrót­ce trud­no bę­dzie zna­leźć zna­jo­me­go, któ­ry nie ko­rzy­sta z tego me­dium. Pa­mię­tasz ha­mul­co­wych, któ­rzy za­rze­ka­li się, że nie będą ko­rzy­stać z ban­ko­ma­tów, ra­chun­ków in­ter­ne­to­wych ani te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych? Dzi­siaj po­dob­nie re­agu­ją na Fa­ce­bo­oka. Gdzieś po­wy­żej mi­liar­da użyt­kow­ni­ków Fa­ce­bo­ok może jed­nak stra­cić swo­ją siłę, a jego roz­wój spo­wol­ni, jed­nak przy licz­bie użyt­kow­ni­ków In­ter­ne­tu sza­co­wa­nej na dwa mi­liar­dy trud­no to chy­ba bę­dzie uznać za po­raż­kę.

Fak­ty przed­sta­wia­ją się tak, że In­ter­net, mo­bil­ne apli­ka­cje, me­dia spo­łecz­no­ścio­we i inne in­no­wa­cje z ostat­nich dwu­dzie­stu lat wca­le nie są czymś nad­zwy­czaj­nym. Być może inne od­czu­cia mają ci, któ­rzy pa­mię­ta­ją cza­sy sprzed 1999 roku. Ale dla osób uro­dzo­nych po 2000 roku to żad­na no­wość. Sta­no­wią one nor­mal­ny ele­ment zwy­czaj­ne­go ży­cia.

Pa­mię­taj o tym, gdy ana­li­zu­jesz stra­te­gię swo­je­go ban­ku i oce­niasz, w ja­kim tem­pie i w ja­kim stop­niu wy­ko­rzy­stu­je on te tech­no­lo­gie. Nie cof­nie­my świa­ta do cza­sów sprzed ban­ko­wo­ści in­ter­ne­to­wej, te­le­fo­nii ko­mór­ko­wej, me­diów spo­łecz­no­ścio­wych i do­ty­ko­wych ekra­nów. Ban­ki więc też będą mu­sia­ły je sto­so­wać. Nie ma sen­su od­kła­da­nie in­we­sty­cji w pod­sta­wo­we tech­no­lo­gie, któ­re już dziś sta­no­wią fun­da­ment przy­szłej ban­ko­wo­ści. Ta­kich in­we­sty­cji nie da się unik­nąć i nie wol­no tra­cić żad­nej oka­zji do po­głę­bia­nia wie­dzy na te­mat tech­no­lo­gii cy­fro­wych, gdyż sta­no­wią one pod­sta­wę przy­szłych zy­sków i przy­szłej dzia­łal­no­ści.

Nie­któ­rzy ban­kow­cy twier­dzą, że opóź­nia­nie in­we­sty­cji w tech­no­lo­gię cy­fro­wą ni­cze­go spe­cjal­nie nie zmie­ni. I są w błę­dzie. Je­śli tacy scep­ty­cy spoj­rzą na bran­że, w któ­rych ostat­nio do­ko­nał się prze­łom na sze­ro­ką ska­lę (książ­ki, mu­zy­ka, ga­ze­ty itd.), to z pew­no­ścią do­strze­gą, że pierw­szy­mi ofia­ra­mi tych zmian pa­dły przed­się­bior­stwa wie­rzą­ce w prze­trwa­nie, sta­tus quo lub nie­in­we­stu­ją­ce wy­star­cza­ją­co szyb­ko.

Prze­cięt­ny kon­su­ment ocze­ku­je dzi­siaj do­stę­pu do ban­ku za po­śred­nic­twem za­awan­so­wa­nych tech­no­lo­gii, po­dob­nie jak ocze­ku­je moż­li­wo­ści ko­rzy­sta­nia z ban­ko­ma­tów lub od­wie­dza­nia od­dzia­łów. Taka jest ko­niecz­ność. Nie mamy wy­bo­ru. Je­śli nie in­we­stu­jesz w nowe tech­no­lo­gie, prze­sta­jesz speł­niać ocze­ki­wa­nia klien­tów i wy­pa­dasz z obie­gu. We­dług wszel­kie­go praw­do­po­do­bień­stwa w naj­bliż­szym cza­sie ban­ki sta­ną się przed­się­bior­stwa­mi IT lub in­nych za­awan­so­wa­nych tech­no­lo­gii i za ich po­śred­nic­twem będą świad­czyć usłu­gi ban­ko­we.

Prze­cięt­ny użyt­kow­nik przez 94 mi­nu­ty dzien­nie ko­rzy­sta z apli­ka­cji i wy­sy­ła do 100 ma­ili oraz in­for­ma­cji za po­śred­nic­twem ko­mu­ni­ka­to­rów11. Do ser­wi­sów ban­ko­wo­ści mo­bil­nej lo­gu­je­my się 20–30 razy mie­sięcz­nie12, a do ser­wi­sów ban­ko­wo­ści in­ter­ne­to­wej 7–10 razy mie­sięcz­nie13, na­to­miast od­dział od­wie­dza­my tyl­ko kil­ka razy w roku14. Co­raz czę­ściej ro­bi­my za­ku­py za po­mo­cą urzą­dzeń mo­bil­nych i przez In­ter­net. Na­wet już bę­dąc w skle­pie spraw­dza­my w urzą­dze­niach mo­bil­nych ceny w skle­pach in­ter­ne­to­wych lub sta­cjo­nar­nych. W USA Ama­zon wy­ko­rzy­stał tę stra­te­gię za­cho­wań kon­su­menc­kich do wal­ki ze skle­pem Best Buy. Ale na­wet dla prze­cięt­ne­go kon­su­men­ta nie jest to już nic no­we­go. W dwu­dzie­stym pierw­szym wie­ku tak się po pro­stu robi.

Cią­głe by­cie on­li­ne i w hi­per­kon­tak­cie stwa­rza jed­nak spe­cy­ficz­ne pro­ble­my. Wie­lu użyt­kow­ni­ków tych wszech­obec­nych tech­no­lo­gii co­raz czę­ściej prze­ko­nu­je się, jak trud­no ode­rwać się od cią­głe­go by­cia on­li­ne – czy to ze wzglę­du na wy­ma­ga­nia pra­co­daw­ców, klien­tów czy, co gor­sza, z po­wo­du wła­sne­go uza­leż­nie­nia. Kom­pul­syw­na po­trze­ba by­cia on­li­ne to je­den z efek­tów ubocz­nych Epo­ki In­for­ma­cji15.

Klien­ci Epo­ki In­for­ma­cji mają więk­sze moż­li­wo­ści wy­bo­ru, lep­szy do­stęp, a tak­że szyb­sze i sku­tecz­niej­sze spo­so­by do­sta­wy czy ob­słu­gi. Aby zro­zu­mieć, dla­cze­go opór wo­bec in­we­sty­cji w tech­no­lo­gie nie ma sen­su, trze­ba przyj­rzeć się pew­nym dzia­ła­ją­cym pod­skór­nie si­łom.

Na zmia­ny za­cho­wań wpły­wa­ją dwa czyn­ni­ki: od­dzia­ły­wa­nie psy­cho­lo­gicz­ne Epo­ki In­for­ma­cji i zwią­za­nych z nią in­no­wa­cji oraz pro­ces dy­fu­zji in­no­wa­cji. Oba te czyn­ni­ki po­wo­du­ją ko­niecz­ność zmia­ny wzor­ców sto­so­wa­nych przez in­sty­tu­cje fi­nan­so­we w ob­słu­dze i re­la­cjach z klien­ta­mi. W przy­pad­ku klien­tów zmia­na pa­ra­dyg­ma­tu za­cho­wań prze­bie­ga w czte­rech fa­zach. Wszyst­kie one mają istot­ny dłu­go­fa­lo­wy wpływ na ban­ki i in­sty­tu­cje fi­nan­so­we.

Od­dzia­ły­wa­nie psy­cho­lo­gicz­ne

Aby zro­zu­mieć naj­waż­niej­sze czyn­ni­ki mo­ty­wa­cyj­ne no­wo­cze­sne­go, hi­per­po­łą­czo­ne­go kon­su­men­ta, trze­ba od­wo­łać się do hi­sto­rycz­ne­go dzie­ła z za­kre­su teo­rii mo­ty­wa­cji – do teo­rii hie­rar­chii po­trzeb Ma­slo­wa16. Abra­ham Ma­slow stu­dio­wał za­cho­wa­nia wy­bit­nych po­sta­ci swo­ich cza­sów, ta­kich jak Al­bert Ein­ste­in, Jane Ad­dams, Ele­anor Ro­ose­velt oraz Fre­de­rick Do­uglass, i na tej pod­sta­wie usta­lił hie­rar­chię po­stę­pu jed­nost­ki, a ści­śle: co skła­da się na teo­rię po­zy­tyw­nej mo­ty­wa­cji i oso­bi­ste­go roz­wo­ju czło­wie­ka.

Ilu­stra­cja 1.1. Hie­rar­chia po­trzeb Ma­slo­wa (ok. 1943 roku)(Źró­dło: Wi­ki­pe­dia Cre­ati­ve Com­mons)

Roz­wój tech­no­lo­gicz­ny i sku­tecz­niej­sze spo­so­by za­spo­ka­ja­nia po­trzeb sa­mo­re­ali­za­cji spra­wi­ły, że in­a­czej od­bie­ra­my war­tość cza­su, mamy inne ocze­ki­wa­nia i in­a­czej po­strze­ga­my sie­bie w oto­cze­niu. Na przy­kład wie­dząc, że dzię­ki no­wym ka­na­łom ko­mu­ni­ka­cyj­nym mo­że­my za­ła­twić spra­wę te­le­fo­nicz­nie albo za po­mo­cą In­ter­ne­tu, tra­dy­cyj­ne kon­tak­ty uzna­je­my za stra­tę cza­su. A po­nie­waż efek­tyw­niej wy­ko­rzy­stu­je­my czas, ro­śnie na­sze po­czu­cie wła­snej war­to­ści. Po­nad­to do­ko­na­nie trans­ak­cji lub za­ku­pu bez po­mo­cy dru­giej oso­by daje nam po­czu­cie kon­tro­li i osią­gnię­cia za­ło­żo­ne­go celu, któ­rych nie za­pew­nią nam tra­dy­cyj­ne in­te­rak­cje. Oto przy­kład:

Weź­my ofer­tę kre­dy­tu hi­po­tecz­ne­go z Ame­ry­ki lat sie­dem­dzie­sią­tych. Po­wiedz­my, że chcę ku­pić dla ro­dzi­ny dom, ale w tym celu mu­szę za­cią­gnąć kre­dyt. W tam­tych cza­sach mu­sia­łem wy­brać się do lo­kal­ne­go ban­ku, umó­wić na spo­tka­nie z urzęd­ni­kiem i przy­go­to­wać na po­kor­ne zgi­na­nie kar­ku, aby prze­ko­nać ban­kow­ca do udzie­le­nia kre­dy­tu. Je­śli mu się spodo­ba­łem, znał ko­goś z mo­jej ro­dzi­ny albo pro­wa­dzi­łem dzia­łal­ność waż­ną dla ban­ku, mo­głem do­stać ja­kąś pro­po­zy­cję. Ale to bank spra­wo­wał wła­dzę ab­so­lut­ną, a ja nie mia­łem wpły­wu ani na od­set­ki, ani na pro­wi­zję – na nic. Jako klient czu­łem się bez­sil­ny – zwłasz­cza gdy mój wnio­sek od­rzu­co­no.

W tam­tych cza­sach ban­ki uwa­ża­ły, że w od­rzu­ca­niu wnio­sków nie ma nic złe­go, jak­by mó­wi­ły: „Je­śli do­pi­sze panu szczę­ście i po­zy­tyw­nie roz­pa­trzy­my wnio­sek, to być może po­zwo­li­my panu zo­stać na­szym klien­tem”. Obec­nie kon­su­ment ma znacz­nie więk­szy wpływ na tego typu in­te­rak­cje i nie jest uza­leż­nio­ny od ogra­ni­czo­nej licz­by do­staw­ców usług kre­dy­to­wych. Ma sil­niej­szą po­zy­cję.

W 2008 roku naj­więk­szym w USA sprze­daw­cą kre­dy­tów miesz­ka­nio­wych była fir­ma Co­un­try­wi­de, któ­rą w 2009 roku za 4,1 mi­liar­da do­la­rów w ak­cjach ku­pił Bank of Ame­ri­ca. Obec­nie do Co­un­try­wi­de do­brał się De­par­ta­ment Spra­wie­dli­wo­ści i fir­ma za­no­to­wa­ła ogrom­ne stra­ty z po­wo­du udzie­la­nia kre­dy­tów sub­pri­me. Nie ma to jed­nak nic wspól­ne­go z fak­tem, że udo­wod­ni­ła, iż sprze­daż skom­pli­ko­wa­nych kre­dy­tów hi­po­tecz­nych nie wy­ma­ga oso­bi­stych kon­tak­tów i moż­na ją pro­wa­dzić on­li­ne. Nie­raz sły­sza­łem od obroń­ców tra­dy­cyj­nych od­dzia­łów ban­ko­wych, że aby sprze­da­wać kre­dy­ty hi­po­tecz­ne, trze­ba mieć od­dzia­ły. A to oka­za­ło się nie­praw­dą. Co­un­try­wi­de mia­ło w chwi­li sprze­da­ży po­nad dzie­więć mi­lio­nów kre­dy­tów hi­po­tecz­nych udzie­lo­nych on­li­ne17.

Klien­ta­mi nie byli tyl­ko ku­pu­ją­cy swój pierw­szy dom przed­sta­wi­cie­le mło­de­go po­ko­le­nia. Za­cią­gnię­ciem kre­dy­tów hi­po­tecz­nych on­li­ne naj­bar­dziej za­in­te­re­so­wa­ne było Po­ko­le­nie X (uro­dzo­nych po­mię­dzy 1964 a 1975 ro­kiem) oraz po­ko­le­nie Baby Bo­omers (uro­dzo­nych po­mię­dzy 1946 a 1963 ro­kiem)18. W grę wcho­dzą rów­nież oszczęd­no­ści uzy­ska­ne dzię­ki tej for­mie za­cią­ga­nia kre­dy­tu19. We­dług My­Ra­te, wspie­ra­ne­go przez ING i cie­szą­ce­go się po­wo­dze­niem au­stra­lij­skie­go sprze­daw­cy kre­dy­tów hi­po­tecz­nych on­li­ne, oso­by za­cią­ga­ją­ce kre­dyt w wy­so­ko­ści 300 ty­się­cy do­la­rów au­stra­lij­skich na 30 lat mogą w ten spo­sób oszczę­dzić aż 80 ty­się­cy do­la­rów au­stra­lij­skich. We­dług da­nych Mort­ga­ge­bot w 2010 roku 88 pro­cent skła­da­ją­cych on­li­ne wnio­sek o kre­dyt hi­po­tecz­ny mia­ło od 19 do 59 lat20.

We­dług Go­ogle Fi­nan­ce Au­stra­lia 88 pro­cent au­stra­lij­skich użyt­kow­ni­ków In­ter­ne­tu za­czy­na po­szu­ki­wa­nia kre­dy­tu hi­po­tecz­ne­go w In­ter­ne­cie, a przed zgło­sze­niem się do do­staw­cy spę­dza na szu­ka­niu od 6 do 11 go­dzin21. Je­śli po­sta­na­wia­ją na­wią­zać kon­takt z do­staw­cą, co­raz czę­ściej ro­bią to za po­śred­nic­twem sie­ci, za­miast de­cy­do­wać się na wi­zy­tę w od­dzia­le albo kon­takt z in­fo­li­nią. W USA i w Wiel­kiej Bry­ta­nii sy­tu­acja wy­glą­da po­dob­nie. Opi­nia, że klien­ci do za­war­cia kre­dy­tu hi­po­tecz­ne­go po­trze­bu­ją od­dzia­łu, to mit. Dzi­siaj przez In­ter­net wy­szu­ki­wa­na jest naj­praw­do­po­dob­niej więk­szość kre­dy­tów hi­po­tecz­nych, a na wi­zy­tę w ban­ku klien­ci de­cy­du­ją się tyl­ko po to, żeby zło­żyć wnio­sek.

Tra­dy­cyj­ni kre­dy­to­daw­cy za­miast czuć za­gro­że­nie, po­win­ni cie­szyć się, że ich naj­bar­dziej do­cho­do­we pro­duk­ty moż­na sprze­da­wać za po­mo­cą tak ta­nich ka­na­łów. We­dług wspo­mnia­nych wcze­śniej ba­dań Mort­ga­ge­bot w sa­mych tyl­ko Sta­nach Zjed­no­czo­nych bli­sko 50 pro­cent kre­dy­to­bior­ców skła­da co naj­mniej 25 pro­cent wnio­sków o kre­dyt hi­po­tecz­ny on­li­ne i 61 pro­cent wnio­sków skła­da­nych u po­śred­ni­ka jest za­twier­dza­na on­li­ne. To już te­raz po­stę­po­wa­nie nor­mal­ne. Żad­na no­win­ka, żad­ne te­sty. To dzia­ła­nie ryn­ku na ma­so­wą ska­lę.

Wróć­my jed­nak do od­dzia­ły­wa­nia psy­cho­lo­gicz­ne­go, ja­kie wy­wie­ra­ją na kon­su­men­tów wspo­mnia­ne tech­no­lo­gie i duże moż­li­wo­ści wy­bo­ru. Ja mam kon­tro­lę i je­śli ofer­ta sprze­daw­cy kre­dy­tów hi­po­tecz­nych nie za­spo­ka­ja mo­ich ocze­ki­wań, idę w swo­ją stro­nę. Mam wie­le moż­li­wo­ści wy­bo­ru i je­stem le­piej po­in­for­mo­wa­ny, bo mam do­stęp do licz­nych źró­deł in­for­ma­cji. Za­wie­ram lep­sze trans­ak­cje, gdyż do­staw­cy mu­szą się bar­dziej po­sta­rać, że­bym pod­pi­sał z nimi umo­wę, i oszczę­dzam pie­nią­dze, po­nie­waż dzię­ki kon­ku­ren­cji i lep­szym me­to­dom spa­da mar­ża. Otrzy­mu­jęwyż­szej ja­ko­ści roz­wią­za­nia, bo ofe­ro­wa­ne kre­dy­ty hi­po­tecz­ne są le­piej do­sto­so­wa­ne do mo­ich po­trzeb niż uni­wer­sal­ne, ogra­ni­czo­ne roz­wią­za­nia do­stęp­ne daw­niej.

Jak w ta­kiej sy­tu­acji czu­je się kon­su­ment w po­rów­na­niu z kon­su­men­tem z lat, na przy­kład, sie­dem­dzie­sią­tych? Sto­su­jąc ter­mi­no­lo­gię Ma­slo­wa, po­zy­tyw­ne zmia­ny wpły­nę­ły na mój roz­wój oso­bi­sty i po­pra­wi­ły moją per­cep­cję sa­me­go sie­bie. Mam więk­szą mo­ty­wa­cję i lep­sze po­dej­ście do sie­bie, je­stem szczę­śliw­szy i mam po­czu­cie kon­tro­li.

Z bie­giem cza­su wzro­sły moje ocze­ki­wa­nia wo­bec do­staw­ców usług sek­to­ra fi­nan­so­we­go i te­raz ocze­ku­ję moż­li­wo­ści kon­tro­li, du­żej efek­tyw­no­ści i sze­ro­kie­go wy­bo­ru, do któ­rych daw­niej nie mia­łem do­stę­pu. Zmia­ny nie do­ty­czą już tyl­ko tem­pa ob­słu­gi, ale dają szer­sze moż­li­wo­ści wy­bo­ru i de­cy­zji oraz po­zwa­la­ją mi zre­zy­gno­wać z do­staw­ców, któ­rzy nie pro­po­nu­ją do­sta­tecz­ne­go po­zio­mu kon­tro­li i ela­stycz­no­ści.

Pro­ces dy­fu­zji in­no­wa­cji

W ko­lej­nych roz­dzia­łach omó­wi­my dru­gi czyn­nik zmian za­cho­wań kon­su­menc­kich, ja­kim jest co­raz szer­sze wy­ko­rzy­sta­nie tech­no­lo­gii i in­no­wa­cji w ży­ciu co­dzien­nym. Na prze­ło­mie dzie­więt­na­ste­go i dwu­dzie­ste­go wie­ku po­ja­wi­ły się albo we­szły do po­wszech­ne­go użyt­ku nowe tech­no­lo­gie: sa­mo­chód (1886), elek­trycz­ność (1873), ra­dio (1906), te­le­fon i sa­mo­lot (1903). Na­stał świt no­wej ery in­du­stria­li­za­cji i in­no­wa­cji, dzię­ki któ­rym, zda­niem świa­to­wych przy­wód­ców, mia­ły na­stać cza­sy po­ko­ju i do­bro­by­tu. My jed­nak po­dzie­la­my zda­nie dzie­więt­na­sto­wiecz­nych scep­ty­ków, któ­rzy nie wie­rzy­li, że roz­wój tech­no­lo­gicz­ny zmie­ni świat.

Lee De­Fo­rest na ła­mach wie­lu ga­zet gło­sił, po­świad­cza­jąc to wła­snym pod­pi­sem, że za kil­ka lat bę­dzie moż­na prze­sy­łać przez Atlan­tyk ludz­ki głos. Opi­nia pu­blicz­na wpro­wa­dzo­na w błąd ta­ki­mi ab­sur­dal­ny­mi stwier­dze­nia­mi dała się prze­ko­nać do za­ku­pu ak­cji jego fir­my…

Pro­ku­ra­tor okrę­go­wy oskar­ża­ją­cyDe­Fo­re­sta o nie­uczci­wą sprze­daż ak­cji Ra­dio Te­le­pho­ne Com­pa­nyza po­śred­nic­twem ame­ry­kań­skiej pocz­ty, rok 1913

W tam­tych la­tach przej­ście tech­no­lo­gii z jed­ne­go kon­ty­nen­tu na dru­gi zaj­mo­wa­ło znacz­nie wię­cej cza­su niż obec­nie. Na po­cząt­ku dwu­dzie­ste­go wie­ku za­czy­na­ła się do­pie­ro ma­so­wa pro­duk­cja, a do­star­cza­nie pro­duk­tów z fa­bryk do rąk dys­try­bu­to­rów na­strę­cza­ło wię­cej trud­no­ści. Nie było du­żych mar­ko­wych sie­ci han­dlu de­ta­licz­ne­go, a sprze­daż pro­duk­tów ogra­ni­cza­ła się do nie­za­leż­nych skle­pów znaj­du­ją­cych się w lep­szej lub gor­szej lo­ka­li­za­cji. Ta­kie czyn­ni­ki sta­wia­ły ba­rie­rę dys­try­bu­cji i ma­so­we­mu upo­wszech­nia­niu.

Pod ko­niec lat sześć­dzie­sią­tych za­dzia­ła­ło pra­wo Mo­ore’a i mi­nia­tu­ry­za­cja za­ostrzy­ła ape­ty­ty na wszel­kie nowe ga­dże­ty i urzą­dze­nia. W tam­tych cza­sach re­kla­my te­le­wi­zyj­ne i pra­so­we prze­ko­ny­wa­ły, że ów­cze­sne scien­ce­fic­tion to przy­szłość cze­ka­ją­ca kon­su­men­tów za za­le­d­wie kil­ka­dzie­siąt lat. Wy­obraź­nią spo­łe­czeń­stwa za­wład­nę­ły tech­no­lo­gia i in­no­wa­cja.

W 1975 roku IBM stwo­rzy­ło kom­pu­ter oso­bi­sty. Wy­pusz­czo­no go na ry­nek do­pie­ro kil­ka lat póź­niej, ale już sam ten fakt po­ka­zu­je, jak da­le­ko po­su­nę­ła się tech­no­lo­gia przez trzy­dzie­ści lat od 1943 roku, kie­dy pre­zes IBM uwa­żał, że na ca­łym świe­cie ist­nie­je po­pyt na za­le­d­wie pięć kom­pu­te­rów.

My­ślę, że na ca­łym świa­to­wym ryn­ku ist­nie­je za­po­trze­bo­wa­nie na naj­wy­żej pięć kom­pu­te­rów.

Tho­mas Wat­son, pre­zes IBM, 1943

Wpro­wa­dzo­ny na ry­nek w 1977 roku Ap­ple II22 stał się jed­nym z naj­po­pu­lar­niej­szych ma­so­wych pro­duk­tów kom­pu­te­ro­wych wszech cza­sów pod wzglę­dem udzia­łu w ryn­ku. Przez wie­le lat kom­pu­ter Ap­ple II od­no­sił ryn­ko­wy suk­ces i był sprze­da­wa­ny aż do 1993 roku.

W dzie­sięć lat od pre­mie­ry IBM PC i Ap­ple II do po­tocz­ne­go ję­zy­ka tra­fi­ły ta­kie sło­wa, jak mysz­ka, kla­wia­tu­ra, DOS, dys­kiet­ka i dru­kar­ka igło­wa. Gdy w 1995 roku Mi­cro­soft wy­pu­ścił Win­dows 95, do­stęp do sta­cjo­nar­nych kom­pu­te­rów mia­ło już 90 pro­cent lud­no­ści świa­ta, a w więk­szo­ści roz­wi­nię­tych kra­jów współ­czyn­nik na­sy­ce­nia prze­kro­czył 25 pro­cent. W 1983 roku Mo­to­ro­la wy­pro­du­ko­wa­ła te­le­fon ko­mór­ko­wy, a tem­po, w ja­kim kon­su­men­ci za­czę­li być bom­bar­do­wa­ni no­wy­mi re­wo­lu­cyj­ny­mi tech­no­lo­gia­mi, na­bra­ło przy­śpie­sze­nia.

Na­gle w 1991 roku po­ja­wił się In­ter­net. Do 1994 roku sieć zo­sta­ła sko­mer­cja­li­zo­wa­na, a szczyt swo­jej za­wrot­nej ka­rie­ry osią­gnę­ła w 1999 roku, w okre­sie tak zwa­nej bań­ki dot-co­mów. Po­wie­dzia­łem „szczyt ka­rie­ry”, cho­ciaż w grun­cie rze­czy do­pie­ro po cza­sach dot-co­mów upo­wszech­nie­nie In­ter­ne­tu na­bra­ło przy­śpie­sze­nia, któ­re w więk­szo­ści roz­wi­nię­tych kra­jów nie tra­ci­ło im­pe­tu aż do 2006 roku. Hi­sto­ria po­ka­za­ła, że klę­ska dot-co­mów w żad­nym ra­zie nie ozna­cza­ła upad­ku In­ter­ne­tu ani koń­ca upo­wszech­nia­nia tej tech­no­lo­gii.

Ilu­stra­cja 1.2. Upo­wszech­nia­nie tech­no­lo­gii w ostat­nich stu la­tach

Współ­czyn­nik dy­fu­zji in­no­wa­cji to pręd­kość, z jaką nowa kon­cep­cja zy­sku­je po­pu­lar­ność wśród kon­su­men­tów. Upo­wszech­nie­nie to wskaź­nik po­dob­ny do dy­fu­zji, z tą róż­ni­cą, że w więk­szym stop­niu do­ty­czy psy­cho­lo­gicz­nych pro­ce­sów jed­nost­ki niż przy­śpie­sza­nia pro­ce­su sprze­da­ży. Od koń­ca dzie­więt­na­ste­go wie­ku współ­czyn­ni­ki dy­fu­zji i upo­wszech­nie­nia tech­no­lo­gii w spo­łe­czeń­stwie ro­sną co­raz szyb­ciej. W przy­pad­ku te­le­fo­nów osią­gnię­cie masy kry­tycz­nej trwa­ło oko­ło 50 lat23, ale już w przy­pad­ku te­le­wi­zji tyl­ko po­ło­wę tego cza­su (22–25 lat), te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych i kom­pu­te­rów oso­bi­stych 12-14 lat (znów mniej wię­cej po­ło­wę), a In­ter­ne­tu za­le­d­wie 7 lat (i po­now­nie po­ło­wa).

Te­raz kon­su­men­ci ma­so­wo przyj­mu­ją nowe tech­no­lo­gie i ini­cja­ty­wy – ta­kie jak na przy­kład iPod i Fa­ce­bo­ok – w okre­sie mie­rzo­nym nie la­ta­mi, lecz mie­sią­ca­mi. Dla przy­kła­du w sa­mym tyl­ko 2011 roku Ap­ple sprze­dał wię­cej urzą­dzeń z sys­te­mem iOS niż wszyst­kich kom­pu­te­rów Mac w cią­gu po­przed­nich 28 lat.

Tych 55 mi­lio­nów [sprze­da­nych do­tąd iPa­dów] nikt się nie spo­dzie­wał. Dla po­rów­na­nia sprze­da­nie 55 mi­lio­nów kom­pu­te­rów Mac za­ję­ło nam 22 lata. Sprze­da­nie 55 mi­lio­nów iPo­dów – 5 lat. A sprze­daż ta­kiej sa­mej licz­by iPho­ne­ów 3 lata. O ta­kiej sy­tu­acji mówi się, że to tra­jek­to­ria wy­kra­cza­ją­ca poza układ współ­rzęd­nych…

Tim Cook, CEO Ap­ple,w spra­woz­da­niu z lu­te­go 2012 roku

Póź­niej, w pierw­szym kwar­ta­le fi­skal­nym 2012 roku, Ap­ple sprze­dał wię­cej iPho­ne’ów 4S niż w po­przed­nich dwu­na­stu mie­sią­cach.

Im bar­dziej przy­zwy­cza­ja­my się do tech­no­lo­gii i in­no­wa­cji, tym mniej cza­su po­trze­bu­je­my na upo­wszech­nie­nie ich w ży­ciu, co z ko­lei pro­wa­dzi do dal­szych in­no­wa­cji i wpły­wa na biz­nes (któ­ry ma mniej cza­su na przy­swo­je­nie no­wych tech­no­lo­gii).

Mó­wiąc naj­pro­ściej: je­śli do do­świad­cze­nia klien­ta (cu­sto­mer expe­rien­ce) nie wpro­wa­dzasz in­no­wa­cji rów­nie szyb­ko, jak przy­swa­ja­ją je so­bie kon­su­men­ci, to sta­wiasz się w gor­szej po­zy­cji i ry­zy­ku­jesz, że twoi klien­ci przej­dą do po­śred­ni­ków i kon­ku­ren­tów bar­dziej otwar­tych na in­no­wa­cje. Uza­sad­nia­nie po­wol­ne­go wpro­wa­dza­nia in­no­wa­cji prze­ko­na­niem, iż „je­ste­śmy ban­kiem”, „w na­szej bran­ży obo­wią­zu­ją ści­słe re­gu­la­cje” albo że „na­sze obec­ne sys­te­my na to nie po­zwa­la­ją”, ni­cze­go tu­taj nie zmie­nia.

Isto­ta pro­ble­mu po­le­ga na tym, że za­cho­wa­nia kon­su­menc­kie zmie­nia­ją się wraz z roz­wo­jem tech­no­lo­gii, a ‘bank’ pod wzglę­dem ob­słu­gi, skła­da­nia wnio­sków i ka­na­łów dzia­łal­no­ści po­zo­sta­je taki sam. Po­mię­dzy klien­tem a in­sty­tu­cją ro­śnie prze­paść, któ­rą szyb­ko za­peł­nia­ją le­piej na­sta­wie­ni nie­ban­ko­wi kon­ku­ren­ci typu Pay­Pal, Squ­are, Ap­ple, Star­bucks, po­życz­ko­daw­cy P2P i inni.

Je­śli ktoś uwa­ża, że jego in­sty­tu­cja naj­pierw po­win­na prze­ana­li­zo­wać, jaki osią­gnie zwrot z in­we­sty­cji, musi po­my­śleć o na­stę­pu­ją­cej rze­czy: je­śli obec­nie nowe tech­no­lo­gie tra­fia­ją do głów­ne­go nur­tu dzia­łal­no­ści i zmie­nia­ją za­cho­wa­nia kon­su­menc­kie w cią­gu za­le­d­wie kil­ku mie­się­cy, a w two­jej or­ga­ni­za­cji cykl roz­wo­ju i wdra­ża­nia no­wych tech­no­lo­gii trwa od 12 do 24 mie­się­cy (jak w więk­szo­ści ban­ko­wych dzia­łów in­for­ma­tycz­nych), to za­nim do­cze­kasz się in­for­ma­cji, czy ktoś osią­gnął zwrot z in­we­sty­cji, bę­dziesz trzy, czte­ry lata spóź­nio­ny. A przez czte­ry lata Fa­ce­bo­ok zdo­był – za­czy­na­jąc od zera – pół mi­liar­da użyt­kow­ni­ków.

Tak to uj­mu­je Jeff Bez­os:

Kła­dę na­cisk na sa­mo­ob­słu­go­wy cha­rak­ter ta­kich plat­form z bar­dzo waż­ne­go po­wo­du, któ­ry jed­nak moim zda­niem wca­le nie jest taki oczy­wi­sty: na­wet naj­le­piej zor­ga­ni­zo­wa­ni i za­rzą­dza­ni po­śred­ni­cy spo­wal­nia­ją in­no­wa­cje. A gdy mamy plat­for­mę sa­mo­ob­słu­go­wą, moż­na wy­pró­bo­wać na­wet naj­bar­dziej nie­praw­do­po­dob­ny po­mysł, bo nie ma po­śred­ni­ka, któ­ry po­wie: „to się nie uda!”. I wie­cie co? Wie­le z tych nie­praw­do­po­dob­nych po­my­słów spraw­dza się, a z róż­no­rod­no­ści ko­rzy­sta całe spo­łe­czeń­stwo.

Z for­mu­la­rza 8-K, Ama­zon. Ama­zon.com Inc., 13 kwiet­nia 2012

Je­śli cze­kasz na wy­ni­ki ko­goś, kto wpro­wa­dza in­no­wa­cje, za trzy lata może już być po to­bie. To wię­cej cza­su niż po­trze­ba na to, żeby ja­kaś prze­ło­mo­wa fir­ma prze­ję­ła więk­szość two­ich klien­tów, że­byś stra­cił przy­cho­dy albo mu­siał ob­ni­żyć mar­żę do zera.

Je­śli nie masz za­mia­ru sta­le się zmie­niać i do­sto­so­wy­wać, le­piej od razu zre­zy­gnuj, bo już je­steś di­no­zau­rem i ktoś pró­bu­je… znisz­czyć two­je dzie­ło.

Czte­ry fazy zmia­ny za­cho­wań

W usłu­gach fi­nan­so­wych zmia­na za­cho­wań kon­su­men­tów za­cho­dzi w czte­rech fa­zach, a każ­da z nich jest na tyle istot­na, że pro­wa­dzi do „zmia­ny re­guł gry”. Za­nim jed­nak ban­ko­wość de­ta­licz­na wej­dzie w trze­cią fazę, za­cho­dzą­ce zmia­ny będą już na tyle po­waż­ne i nie­od­wra­cal­ne, że spo­wo­du­ją za­ła­ma­nie się funk­cjo­no­wa­nia zna­nej nam do­tych­czas ban­ko­wo­ści.

Faza pierw­sza za­szła wraz z po­ja­wie­niem się In­ter­ne­tu, a umoc­ni­ły ją me­dia spo­łecz­no­ścio­we. Cho­ciaż w cza­sach bań­ki dot-co­mów wie­le ban­ków temu za­prze­cza­ło, In­ter­net na za­wsze zmie­nił spo­sób, w jaki klien­ci ko­rzy­sta­ją z do­stę­pu do ban­ków i swo­ich pie­nię­dzy. Już przy oka­zji psy­cho­lo­gicz­nej sfe­ry za­cho­wań kon­su­menc­kich mó­wi­li­śmy, że In­ter­net dał klien­tom kon­tro­lę i moż­li­wość wy­bo­ru, któ­rych nie mie­li wcze­śniej. Na­gle zna­leź­li się w sy­tu­acji, gdy uzy­ska­li do­stęp do pie­nię­dzy w spo­sób, jaki chcą i kie­dy chcą. Wraz z po­pra­wą moż­li­wo­ści ofe­ro­wa­nych przez ban­ko­wość in­ter­ne­to­wą za­czę­to od­czu­wać mniej­szą po­trze­bę od­wie­dza­nia od­dzia­łów, a nowy ka­nał do­stę­pu stał się pod­sta­wo­wym spo­so­bem, w jaki od­by­wa­ją się co­dzien­ne trans­ak­cje z ban­kiem. Przez za­le­d­wie dzie­sięć lat ode­szli­śmy od 50–60 pro­cent trans­ak­cji za­wie­ra­nych przy okien­ku w od­dzia­le do 95 pro­cent co­dzien­nych ope­ra­cji pro­wa­dzo­nych obec­nie przez In­ter­net, urzą­dze­nia mo­bil­ne, in­fo­li­nię i ban­ko­ma­ty24. Re­gu­ły gry się zmie­nia­ją…

W póź­niej­szej czę­ści fazy pierw­szej, rów­no­le­gle z po­cząt­kiem fazy dru­giej, po­ja­wi­ły się me­dia spo­łecz­no­ścio­we. Roz­wi­ja­ły się one pa­ra­lel­nie do wszyst­kich czte­rech faz, ale na­praw­dę mo­gły za­ist­nieć do­pie­ro dzię­ki sze­ro­kie­mu upo­wszech­nie­niu In­ter­ne­tu (z oczy­wi­stych wzglę­dów). Prze­łom do­ko­nu­ją­cy się za po­mo­cą me­diów spo­łecz­no­ścio­wych moż­na zro­zu­mieć nie tyl­ko na pod­sta­wie ta­kich zja­wisk, jak „Oku­puj Wall Stre­et”, ale rów­nież na przy­kła­dzie za­sad­ni­czej zmia­ny sił w mo­de­lu wy­mia­ny war­to­ści mię­dzy fir­mą a klien­tem (patrz roz­dział 5).

Daw­niej w ban­ko­wo­ści de­ta­licz­nej bank star­to­wał z sil­niej­szej po­zy­cji i mógł od­rzu­cić klien­ta, któ­ry wy­da­wał się za mało do­cho­do­wy lub z któ­re­go ob­słu­gą wią­za­ło się zbyt duże ry­zy­ko. Klien­ci zgła­sza­li się do od­dzia­łu, prze­cho­dzi­li całą pro­ce­du­rę zwa­ną KYC (Know-Your-Cu­sto­mer), czy­li „po­zna­niem klien­ta”, i je­śli się nie spodo­ba­li, to bank ich dys­kwa­li­fi­ko­wał. Nie­któ­rzy z mo­ich zna­jo­mych ban­kow­ców na­zy­wa­li to fi­lo­zo­fią „lo­te­rii wśród klien­tów”. Ban­ki roz­zu­chwa­li­ły się do tego stop­nia, że na pod­sta­wie oce­ny ry­zy­ka na­tych­miast od­rzu­ca­ły klien­tów, gdyż dzię­ki temu mia­ły wyż­szą ren­tow­ność. To jest oczy­wi­ście po­li­czek wy­mie­rzo­ny ban­kom z po­wo­du roli, jaką mają od­gry­wać w spo­łe­czeń­stwie, w któ­rym pra­wo do ko­rzy­sta­nia z usług ban­ko­wych jest pod­sta­wo­wym pra­wem spo­łecz­nym. I z cza­sem do­pro­wa­dzi­ło to do utrwa­le­nia się bar­dzo nie­przy­chyl­nej opi­nii spo­łecz­nej uzna­ją­cej re­la­cje ban­ków i klien­tów za nie­sy­me­trycz­ne.

W dzi­siej­szych cza­sach me­diów spo­łecz­no­ścio­wych klien­ci od­rzu­ca­ją pro­wa­dzą­cy nie­roz­sąd­ną po­li­ty­kę bank, a na­wet całą mar­kę, na pod­sta­wie re­ko­men­da­cji „tłu­mu”. Siła opi­nii mo­ich przy­ja­ciół i sie­ci po­le­ga na tym, że je­śli „tłum” po­wie, że twój bank coś krę­ci, to żad­na suma wy­da­na na re­kla­mę nie prze­ko­na mnie do po­wro­tu do tej mar­ki. W cza­sach me­diów spo­łecz­no­ścio­wych sza­la w wy­mia­nie war­to­ści mię­dzy in­sty­tu­cją a klien­tem prze­chy­li­ła się na stro­nę klien­ta i osła­bi­ła ofer­tę skła­da­ną przez prze­cięt­ny bank.

Ban­ki nie mają już ta­kie­go luk­su­su, żeby jed­no­stron­nie na­rzu­cać coś klien­tom, o czym prze­ko­nał się nie­daw­no Bank of Ame­ri­ca, gdy w od­po­wie­dzi na po­praw­kę Dur­bi­na pod­niósł pod­sta­wo­we opła­ty za pro­wa­dze­nie ra­chun­ku. Wy­star­czy­ło kil­ka ty­go­dni, aby pod pre­sją me­diów spo­łecz­no­ścio­wych bank wy­co­fał się z tej de­cy­zji. W cza­sach gdy opi­nia pu­blicz­na ma do­stęp do więk­szo­ści in­for­ma­cji, za­ufa­nie nie jest rze­czą daną raz na za­wsze. Ob­da­rzę two­ją mar­kę za­ufa­niem, je­śli grasz ze mną szcze­rze i otwar­cie i na­praw­dę przy­kła­dasz się do świad­czo­nych usług.

Ilu­stra­cja 1.3. Czte­ry fazy zmia­ny za­cho­wań (Ilu­stra­cja: Se­ba­stian Gard)

Faza dru­ga za­cho­dzi obec­nie. Po­ja­wie­nie się urzą­dzeń typu smart, te­le­fo­nów z apli­ka­cja­mi typu iPho­ne oraz urzą­dzeń z sys­te­mem Go­ogle An­dro­id na­pę­dza ban­ko­wość mo­bil­ną. Tak jak ro­sną­ca po­pu­lar­ność ta­ble­tów i tym po­dob­nych urzą­dzeń skła­da­ją­cych się z „ekra­nu” i umoż­li­wia­ją­cych ko­rzy­sta­nie z In­ter­ne­tu oraz apli­ka­cji. Wpraw­dzie opła­cal­ność za­ku­pu i bez­pie­czeń­stwo ta­ble­tów nadal po­zo­sta­ją spra­wą dys­ku­syj­ną, jed­nak dla klien­tów nie ma to zna­cze­nia – oni po pro­stu ich uży­wa­ją. Już te­raz wie­le ban­ków upo­wszech­nia coś, co spro­wa­dza się do bez­go­tów­ko­wych ban­ko­ma­tów w apli­ka­cjach mo­bil­nych. Tak, tak, za po­mo­cą te­le­fo­nu ko­mór­ko­we­go mo­żesz zro­bić to wszyst­ko, co za po­mo­cą ban­ko­ma­tu – oprócz oczy­wi­ście wy­pła­ca­nia i wpła­ca­nia go­tów­ki.

Oto tro­chę sta­ty­sty­ki po­ka­zu­ją­cej, że wła­śnie za­cho­dzi dru­ga faza:

W USA po­wszech­ność te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych prze­kra­cza 100 pro­cent (nie­któ­rzy mają wię­cej niż jed­no urzą­dze­nie), a jed­na trze­cia go­spo­darstw do­mo­wych ko­rzy­sta wy­łącz­nie z te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych

25

.

W Chi­nach jest po­nad 950 mi­lio­nów użyt­kow­ni­ków te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych, czy­li pra­wie trzy razy wię­cej niż w USA

26

, i licz­ba ta od dzie­się­ciu lat ro­śnie w tem­pie 20 pro­cent rocz­nie. W Chi­nach znaj­du­je się 500 mi­lio­nów użyt­kow­ni­ków In­ter­ne­tu, dwa razy wię­cej niż w USA.

Fir­ma Chi­na Mo­bi­le roz­lo­ko­wa­ła w ca­łych Chi­nach mi­lion spo­tów Wi-Fi go­to­wych na świad­cze­nie usług re­kla­mo­wych i umoż­li­wia­ją­cych dar­mo­wy do­stęp do In­ter­ne­tu.

Lud­ność

USA

wy­sy­ła rocz­nie po­nad 2 bi­lio­ny wia­do­mo­ści tek­sto­wych. We­dług sza­cun­ków tyl­ko w dwóch pierw­szych dniach chiń­skie­go No­we­go Roku w Chi­nach wy­sła­no po­nad 15 mi­liar­dów SMS-ów, a prze­wi­du­je się, że w ca­łym 2012 roku zo­sta­ną wy­sła­ne trzy bi­lio­ny.

W grud­niu 2011 roku użyt­kow­ni­cy smart­fo­nów po­świę­ca­li śred­nio 94 mi­nu­ty dzien­nie na ko­rzy­sta­nie z apli­ka­cji, a na ko­rzy­sta­nie z prze­glą­da­rek in­ter­ne­to­wych

na

kom­pu­te­rach oso­bi­stych – 72 mi­nu­ty

27

.

99

pro­cent użyt­kow­ni­ków ban­ko­wo­ści mo­bil­nej spraw­dza stan ra­chun­ku ban­ko­we­go, 90 pro­cent śle­dzi szcze­gó­ły trans­ak­cji; za po­mo­cą urzą­dzeń mo­bil­nych za­war­to trans­ak­cje na 10 mi­liar­dów do­la­rów. Prze­pro­wa­dza­nych też jest 15 mi­lio­nów po­szu­ki­wań lo­ka­li­za­cji (rocz­nie).

We­dług Ja­ve­lin Stra­te­gy po­nad

50

pro­cent użyt­kow­ni­ków iPho­ne’ów w ostat­nich 30 dniach ko­rzy­sta­ło z mo­bil­nej ban­ko­wo­ści.

W

czerw­cu 2011 roku do ban­ko­wo­ści mo­bil­nej mia­ły do­stęp 32 mi­lio­ny Ame­ry­ka­nów, czy­li o 45 pro­cent wię­cej niż rok wcze­śniej.

Rów­nież we­dług Ja­ve­lin Stra­te­gy

33

pro­cent użyt­kow­ni­ków ban­ko­wo­ści mo­bil­nej spraw­dza stan swo­je­go kon­ta co­dzien­nie, a 80 pro­cent raz na ty­dzień.

Co by było, gdy­by­śmy nie mie­li po­trze­by po­sia­da­nia go­tów­ki ani pla­sti­ko­wych kart? To wła­śnie faza trze­cia – upo­wszech­nie­nie płat­no­ści mo­bil­nych na sze­ro­ką ska­lę. Mamy już port­fe­le ko­mu­ni­ka­cji bli­skie­go za­się­gu NFC (Near-Field Com­mu­ni­ca­tion) i mi­kro­płat­no­ści za po­mo­cą kart przed­pła­co­nych, ale cze­ka nas o wie­le wię­cej. Trze­cia faza obej­mu­je kon­wer­gen­cję te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych i kart kre­dy­to­wych/de­be­to­wych, któ­ra na­stą­pi w naj­bliż­szych pię­ciu la­tach. A gdy zaj­dą te – lo­gicz­ne z tech­nicz­ne­go punk­tu wi­dze­nia – zmia­ny, na­gle spad­nie za­po­trze­bo­wa­nie na żywą go­tów­kę i do­ko­na się prze­łom na ogrom­ną ska­lę.

W Wiel­kiej Bry­ta­nii za po­mo­cą kart de­be­to­wych do­ko­nu­je się 43 pro­cent płat­no­ści, a za po­mo­cą kart kre­dy­to­wych – 23 pro­cent28. Za 32 pro­cent nadal od­po­wia­da go­tów­ka, ale w naj­bliż­szych pię­ciu la­tach licz­ba tego typu płat­no­ści spad­nie praw­do­po­dob­nie o ko­lej­ne 20 pro­cent. Cze­ka­mi pła­ci się już tyl­ko w nie­co po­nad 2 pro­cen­tach przy­pad­ków, więc nie­trud­no się do­my­ślić, że w cią­gu naj­bliż­szych trzech do pię­ciu lat w ogó­le wyj­dą one w Wiel­kiej Bry­ta­nii z uży­cia. Wraz ze wzro­stem po­pu­lar­no­ści kart de­be­to­wych i in­nych mo­bil­nych płat­no­ści, na przy­kład P2P (mię­dzy dwie­ma oso­ba­mi), moż­li­wych dzię­ki te­le­fo­nom ko­mór­ko­wym, tra­dy­cyj­ne me­to­dy płat­no­ści nadal będą tra­cić na po­pu­lar­no­ści.

Nie­trud­no so­bie wy­obra­zić, że za pięć lat 85–90 pro­cent trans­ak­cji de­ta­licz­nych w Wiel­kiej Bry­ta­nii bę­dzie za­wie­ra­nych za po­mo­cą kar­ty lub ko­mór­ki. Na ryn­kach ta­kich, jak Ja­po­nia, Ko­rea i Hong­kong, za­po­trze­bo­wa­nie na go­tów­kę może stać się jesz­cze mniej­sze.

Acz­kol­wiek pie­nią­dze nie znik­ną z dnia na dzień, tak jak cze­ki, to z pew­no­ścią płat­no­ści mo­bil­ne przy­czy­nią się do szyb­sze­go od­cho­dze­nia od trans­ak­cji go­tów­ko­wych. W Au­stra­lii w punk­tach sprze­da­ży de­ta­licz­nej od roku 2007 do 2010 licz­ba trans­ak­cji go­tów­ko­wych spa­dła z 40 do 30 pro­cent29, szyb­ciej niż gdzie­kol­wiek in­dziej. Pro­gno­zu­je się, że od roku 2010 do 2015 licz­ba trans­ak­cji go­tów­ko­wych w USA spad­nie o 17 pro­cent30. W 2000 roku w Wiel­kiej Bry­ta­nii go­tów­ka prze­cho­dzi­ła z rąk do rąk w przy­pad­ku 73 pro­cent trans­ak­cji de­ta­licz­nych, a w 2018 roku bę­dzie to za­le­d­wie uła­mek tej sumy31.

Ilu­stra­cja 1.4. Pro­gno­zo­wa­ny spa­dek wy­ko­rzy­sta­nia go­tów­ki wśród ame­ry­kań­skich kon­su­men­tów (Źró­dło: Aite Gro­up)

Ist­nie­je cała rze­sza lu­dzi, któ­rzy nie po­sia­da­ją ra­chun­ku ban­ko­we­go i ko­rzy­sta­ją głów­nie z go­tów­ki oraz kart przed­pła­co­nych, ale jak wi­dać na przy­kła­dzie M-Pesa i G-Cash (roz­dział 4), to nie­wiel­ka prze­szko­da dla płat­no­ści mo­bil­nych. Po­twier­dza to suk­ces kart Octo­pus w Hong­kon­gu, T-mo­ney w Ko­rei, Edy i Su­ica w Ja­po­nii oraz in­nych no­wa­tor­skich tech­no­lo­gii. Gdy­by ist­niał tech­nicz­ny stan­dard dla mo­bil­nych pie­nię­dzy, któ­ry mo­gli­by przy­jąć wszy­scy ope­ra­to­rzy sie­ci i pro­du­cen­ci urzą­dzeń na ca­łym świe­cie, po­trze­ba po­sia­da­nia go­tów­ki zo­sta­ła­by cał­ko­wi­cie zni­we­lo­wa­na.

Na­wet je­śli w naj­bliż­szych pię­ciu czy dzie­się­ciu la­tach tyl­ko 50 pro­cent trans­ak­cji go­tów­ko­wych zo­sta­ło­by za­stą­pio­nych przez kar­ty przed­pła­co­ne, kar­ty de­be­to­we i mo­bil­ne port­fe­le, ist­nie­nie obec­nej in­fra­struk­tu­ry ban­ko­ma­tów i od­dzia­łów oka­za­ło­by się nie­po­trzeb­ne. Je­że­li nie bę­dzie­my mu­sie­li cho­dzić do ban­ko­ma­tu po go­tów­kę, to wszyst­kie ope­ra­cje wy­ko­ny­wa­ne w ban­ko­ma­cie szyb­ko prze­nio­są się do apli­ka­cji w urzą­dze­niach mo­bil­nych. Je­śli od­dzia­ły nie będą mu­sia­ły dłu­żej ob­ra­cać go­tów­ką, znik­ną po­wo­dy, dla któ­rych ist­nie­ją.

W 2000 roku w USA w 59,5 pro­cen­ta trans­ak­cji pła­co­no cze­kiem. W 2010 roku licz­ba ta spa­dła do za­le­d­wie 4,3 pro­cen­ta32. W Au­stra­lii ten spa­dek był jesz­cze więk­szy. W 1995 roku 80 pro­cent płat­no­ści de­ta­licz­nych za­wie­ra­nych bez­go­tów­ko­wo wy­ma­ga­ło wy­sta­wie­nia cze­ku. W roku 2010 ten od­se­tek wy­niósł za­le­d­wie 3,3 pro­cen­ta33. W 1990 roku w Wiel­kiej Bry­ta­nii wy­sta­wia­no 11 mi­lio­nów cze­ków dzien­nie. W 2003 roku licz­ba ta wzro­sła do 36 mi­lio­nów. We­dług wspo­mi­na­ne­go wcze­śniej spra­woz­da­nia Bry­tyj­skie­go Urzę­du Płat­no­ści z 2012 roku w bry­tyj­skim sys­te­mie płat­ni­czym po­ja­wi się mniej niż mi­lion cze­ków dzien­nie, lecz co waż­niej­sze – w 2018 roku płat­no­ści cze­kiem mają sta­no­wić mniej niż 0,8 pro­cen­ta trans­ak­cji osób in­dy­wi­du­al­nych34. Nie­za­leż­nie od pro­gnoz Bry­tyj­skie­go Urzę­du Płat­no­ści ła­two prze­wi­dzieć, iż śmierć cze­ków jest już bli­ska.

Tra­dy­cjo­na­li­ści będą prze­ko­ny­wać, że war­tość trans­ak­cji za­wie­ra­nych cze­ka­mi nadal jest wy­so­ka i duża część trans­ak­cji biz­ne­so­wych w naj­bliż­szym cza­sie nie za­cznie od­by­wać się przy uży­ciu kart czy in­nych me­cha­ni­zmów. Ale twier­dze­niu temu prze­czy je­den pro­sty, nie­pod­wa­żal­ny fakt: nie ma na świe­cie ani jed­ne­go sys­te­mu ban­ko­we­go i ani jed­nej go­spo­dar­ki, w któ­rych uży­cie cze­ków nie wy­ka­zy­wa­ło­by ten­den­cji spad­ko­wej. Ani jed­ne­go. Nie mó­wiąc o cze­kach do ra­chun­ków oszczęd­no­ścio­wych – to już obiek­ty za­byt­ko­we, do­go­ry­wa­ją­ce na łożu śmier­ci. Płat­no­ści P2P i mo­bil­ne port­fe­le tyl­ko przy­śpie­szą ich zgon.

Jak zo­ba­czy­my w roz­dzia­le 12, każ­dy chce mieć swój udział w ryn­ku port­fe­li mo­bil­nych: Go­ogle, Pay­Pal, ope­ra­to­rzy ko­mór­ko­wi, ban­ki, star­tu­py, pro­du­cen­ci apa­ra­tów te­le­fo­nicz­nych, au­to­rzy apli­ka­cji i twór­cy sys­te­mów ope­ra­cyj­nych do urzą­dzeń mo­bil­nych. Faza trze­cia nie po­le­ga na za­ni­ka­niu cze­ków i go­tów­ki, lecz ra­czej na od­cho­dze­niu od fi­zycz­nych form płat­no­ści. W tej fa­zie tra­ci­my po­trze­bę bez­po­śred­nich re­la­cji z ban­kiem w celu ko­rzy­sta­nia z co­dzien­nych usług ban­ko­wych.

Co więc bę­dzie, gdy na­dej­dzie faza trze­cia? Za­cznie się ba­ta­lia o ra­chun­ki oszczęd­no­ścio­wo­ro­zli­cze­nio­we. Ist­nie­je praw­do­po­do­bień­stwo, że w naj­bliż­szej przy­szło­ści dla rze­szy osób nie­uban­ko­wio­nych (oko­ło 61–64 pro­cent miesz­kań­ców na­szej pla­ne­ty35) pod­sta­wo­wym ra­chun­kiem do co­dzien­nych roz­li­czeń sta­nie się ko­mór­ka. Wpraw­dzie prze­cięt­ny ban­ko­wiec uzna ta­kie roz­wią­za­nie za nie­za­gra­ża­ją­ce jego tra­dy­cyj­nej dzia­łal­no­ści, jed­nak wy­pływ ra­chun­ków z ban­ków spo­wo­du­je ma­so­wy prze­łom w bran­ży usług fi­nan­so­wych. A to ozna­cza, że w koń­cu ra­chu­nek ban­ko­wy sta­nie się tyl­ko miej­scem gro­ma­dze­nia środ­ków płat­ni­czych. Wpraw­dzie ko­niecz­ność zdo­by­wa­nia li­cen­cji na nie­któ­re for­my e-pie­nię­dzy, na przy­kład w Wiel­kiej Bry­ta­nii, wy­ni­ka z ist­nie­nia re­gu­la­cji chro­nią­cych kon­su­men­ta, jed­nak przyj­mo­wa­nie lo­kat nie bę­dzie wy­ma­ga­ło peł­nej li­cen­cji na pro­wa­dze­nie dzia­łal­no­ści ban­ko­wej.

War­to to prze­my­śleć. Jaka jest róż­ni­ca po­mię­dzy kwo­tą zde­po­no­wa­ną na kar­cie Oy­ster, Octo­pus czy przed­pła­co­nej Me­tro­Card a ROR-em? Na czym po­le­ga­ją róż­ni­ce w me­cha­ni­zmach lo­ko­wa­nia pie­nię­dzy po­mię­dzy zwy­kłem kon­tem ban­ko­wym, kar­tą przed­pła­co­ną a te­le­fo­nicz­ną kar­tą pre­pa­id? A je­śli ope­ra­tor ko­mór­ko­wy umoż­li­wi nam pła­ce­nie za to­wa­ry i usłu­gi za po­śred­nic­twem te­le­fo­nu z ko­mu­ni­ka­cją bli­skie­go za­się­gu?

Tu za­czy­na się faza czwar­ta. Je­śli są­dzi­łeś, że li­cen­cja na pro­wa­dze­nie usług ban­ko­wych unie­moż­li­wia in­nym pod­mio­tom przyj­mo­wa­nie pie­nię­dzy w de­po­zyt, to zna­czy, że do­brze się nie ro­zej­rza­łeś. Je­śli pod­sta­wo­we ra­chun­ki przej­dą do ope­ra­to­rów sie­ci ko­mór­ko­wych lub in­nych miejsc prze­zna­czo­nych do gro­ma­dze­nia środ­ków płat­ni­czych, ban­kom po­zo­sta­ną tyl­ko wy­spe­cja­li­zo­wa­ne pro­duk­ty ban­ko­we, za­rzą­dza­nie in­we­sty­cja­mi i pro­wa­dze­nie fun­du­szy.

W fa­zie czwar­tej po usłu­gi ban­ko­we nig­dzie nie bę­dzie­my mu­sie­li cho­dzić, a tyl­ko bę­dzie­my z nich ko­rzy­stać. Uświa­do­mi­my so­bie, że naj­lep­szym spo­so­bem do­star­cza­nia pro­duk­tów i usług ban­ko­wych jest do­star­cza­nie ich za­wsze i wszę­dzie, gdy tyl­ko i gdzie tyl­ko klient tego po­trze­bu­je. Rzecz w tym, iż ban­ki nie mają moż­li­wo­ści do­star­cza­nia swo­ich usług za­wsze i wszę­dzie, i może się oka­zać, że aby za­spo­ko­ić po­trze­by klien­ta, mu­szą na­wią­zy­wać współ­pra­cę z wie­lo­ma in­ny­mi pod­mio­ta­mi. Wte­dy dys­try­bu­cja de­ta­licz­na odłą­czy się od wy­twa­rza­nia pro­duk­tu i mi­ni­ma­li­zo­wa­nia ry­zy­ka. Nie trze­ba bę­dzie być ban­kiem, aby świad­czyć usłu­gi uzna­wa­ne tra­dy­cyj­nie za ban­ko­we. I to już się dzie­je.

Klien­ci przy­zwy­cza­ją się, że na co dzień w przy­pad­ku wszyst­kich pro­ce­sów wy­ma­ga­ją­cych pro­duk­tów fi­nan­so­wych i wspar­cia trans­ak­cji będą mie­li ban­ko­wość pod ręką. Za­kup domu wy­ma­ga­ją­cy kre­dy­tu hi­po­tecz­ne­go bę­dzie moż­na prze­pro­wa­dzić bez wy­cho­dze­nia z domu i bez kon­tak­tu z urzęd­ni­kiem ban­ko­wym. Po­dróż­ni­cze stro­ny in­ter­ne­to­we będą ofe­ro­wać nie tyl­ko ta­kie pro­duk­ty, jak ubez­pie­cze­nie na czas po­dró­ży, ale tak­że kre­dyt na wy­jazd – za­miast pła­ce­nia za bi­let lot­ni­czy kar­tą kre­dy­to­wą lub de­be­to­wą. Di­ler sa­mo­cho­dów da nam nowy sa­mo­chód w le­asing. De­ta­li­sta przy­zna li­nię kre­dy­to­wą na me­ble, któ­re ku­pi­my za po­mo­cą mo­bil­ne­go port­fe­la. Klien­tów przej­mą inni, a ban­ki będą tyl­ko two­rzyć pro­duk­ty, sie­ci i pro­ce­sy wspie­ra­ją­ce usłu­gi ban­ko­we.

W czwar­tej fa­zie doj­dzie do za­sad­ni­cze­go po­dzia­łu po­mię­dzy ban­ko­wo­ścią jako dzia­łal­no­ścią dys­try­bu­cyj­ną a ban­ko­wo­ścią jako in­sty­tu­cją opra­co­wu­ją­cą pro­duk­ty i umoż­li­wia­ją­cą kre­dy­to­wa­nie. Ban­ki już nig­dy nie będą ta­kie jak daw­niej. Same będą mo­gły ALBO za­jąć się pro­duk­ta­mi, trans­ak­cja­mi i plat­for­ma­mi płat­ni­czy­mi, sto­su­jąc naj­now­sze tech­no­lo­gie i za­wie­ra­jąc part­ner­stwa, ALBO ostat­kiem sił pro­te­sto­wać, że nic nie po­win­no się zmie­niać. „Od­dział wra­ca”, „Kró­lem go­tów­ka”, „Cze­ki jesz­cze nie zgi­nę­ły”. Tak, tak, a przy oka­zji wróć­my do wi­ny­lo­wych płyt, te­lek­sów, ma­gne­to­wi­dów i ka­set ma­gne­to­fo­no­wych.

Prze­łom w ban­ko­wo­ści de­ta­licz­nej i klien­ci bez­ban­ko­wi

Wszyst­kie te zmia­ny – za­rów­no w psy­cho­lo­gii, jak i w cy­klu dy­fu­zji in­no­wa­cji – umoc­ni­ły po­zy­cję klien­ta i dały mu wol­ność, ale dla bran­ży sta­no­wią re­al­ne za­gro­że­nie. Jak za­uwa­ży­li Evans i Wur­ster w książ­ce Blown to Bits (2000), je­śli tra­dy­cyj­ni po­śred­ni­cy, za po­mo­cą no­wych spo­so­bów wy­ko­rzy­sty­wa­nia tech­no­lo­gii i in­no­wa­cji, nie znaj­dą so­bie miej­sca w łań­cu­chu war­to­ści, to sta­ną przed fak­tycz­nym za­gro­że­niem de­kon­struk­cji swo­jej dzia­łal­no­ści. Wła­śnie z tego po­wo­du na przy­kład agen­cje tu­ry­stycz­ne i domy ma­kler­skie albo pró­bu­ją ob­ni­żać mar­żę i nadal pro­wa­dzić dzia­łal­ność w tra­dy­cyj­ny spo­sób, albo po­no­szą stra­ty36.

W pierw­szych dniach ist­nie­nia ko­mer­cyj­nych stron www in­ter­ne­to­we trans­ak­cje gieł­do­we, do­ko­ny­wa­ne po­cząt­ko­wo przez Char­le­sa Schwa­ba i fir­my, ta­kie jak E*Tra­de, od­no­si­ły zna­ko­mi­te suk­ce­sy i nadal cie­szą się ogrom­nym po­wo­dze­niem. Jed­nak spo­tka­ły się z ogrom­nym opo­rem tra­dy­cyj­nych gra­czy, ta­kich jak Mer­rill Lynch, któ­rzy uzna­wa­li trans­ak­cje in­ter­ne­to­we za za­gro­że­nie dla swo­jej dzia­łal­no­ści.

Róż­ni­ce w po­dej­ściu firm, na przy­kład Char­les Schwab i Mer­rill, ilu­stru­ją po­dej­ście in­sty­tu­cji fi­nan­so­wych do wy­zwań sta­wia­nych przez in­no­wa­cyj­ne tech­no­lo­gie.

Mo­del in­we­sto­wa­nia typu „zrób to sam”, ba­zu­ją­cy na trans­ak­cjach in­ter­ne­to­wych, po­wi­nien ucho­dzić za po­waż­ne za­gro­że­nie dla ame­ry­kań­skich fi­nan­sów.

John „Laun­ny” Stef­fens, wi­ce­pre­zes Mer­rill Lynch, wrze­sień 199837

Opór wo­bec zmian po­ja­wia się dla­te­go, że prze­waż­nie są one nie­wy­god­ne i kwe­stio­nu­ją tra­dy­cyj­ne spoj­rze­nie na świat. Re­ak­cją al­ter­na­tyw­ną jest uświa­do­mie­nie so­bie, iż zmia­ny sta­no­wią nie­uchron­ny ele­ment roz­wo­ju, jak też usta­le­nie, w jaki spo­sób na nich sko­rzy­stać i za­ro­bić. Od cza­su do cza­su nowe tech­no­lo­gie oka­zu­ją się po­raż­ką – na przy­kład na­gra­nia ośmio­ścież­ko­we, sys­tem wi­deo BETA albo sieć WAP. Naj­czę­ściej dzie­je się tak dla­te­go, że nową tech­no­lo­gię wy­pie­ra jesz­cze lep­sza. Jed­nak pierw­sza ge­ne­ra­cja da­nej tech­no­lo­gii sta­no­wi źró­dło bez­cen­nych in­for­ma­cji wy­ko­rzy­sty­wa­nych w ko­lej­nych za­sto­so­wa­niach.

Dzi­siaj na Ko­re­ań­skiej Gieł­dzie Pa­pie­rów War­to­ścio­wych 90 pro­cent trans­ak­cji38 od­by­wa się w In­ter­ne­cie, na NA­SDAQ 60 pro­cent dzien­nych ob­ro­tów od­by­wa się przez ECN (sie­ci ko­mu­ni­ka­cji elek­tro­nicz­nej), a na gieł­dach lo­kal­nych, na przy­kład chi­ca­gow­skiej gieł­dzie to­wa­ro­wej CME, po­nad 80 pro­cent ob­ro­tów uzy­ski­wa­nych jest w trans­ak­cjach elek­tro­nicz­nych. No­wo­jor­ska Gieł­da To­wa­ro­wa od 2006 do 2007 roku za­no­to­wa­ła 86 pro­cent wzro­stu trans­ak­cji elek­tro­nicz­nych39, co do­pro­wa­dzi­ło do ogól­ne­go wzro­stu ob­ro­tów o 38 pro­cent. Dzi­siaj licz­ba ta prze­kra­cza 70 pro­cent. Wszyst­ko wska­zu­je na to, że nie­za­leż­nie od któ­rej stro­ny spoj­rzy­my na trans­ak­cje in­ter­ne­to­we, wszę­dzie wi­dać suk­ce­sy.

W 2001 roku bank HSBC uru­cho­mił w Hong­kon­gu in­ter­ne­to­wą plat­for­mę han­dlo­wą. A dzi­siaj za jej po­śred­nic­twem za­wie­ra­nych jest po­nad mi­lion trans­ak­cji mie­sięcz­nie. Gdy­by prze­sta­ła dzia­łać, tra­dy­cyj­ne me­to­dy za­wie­ra­nia trans­ak­cji w HSBC nie udźwi­gnę­ły­by na­wet po­ło­wy jej ob­ro­tów. Tym­cza­sem licz­ba hong­koń­skich firm ma­kler­skich z 280 pod ko­niec lat dzie­więć­dzie­sią­tych skur­czy­ła się do nie­ca­łych 8040. Rze­czy­wi­ście trans­ak­cje in­ter­ne­to­we oka­za­ły się po­waż­nym za­gro­że­niem – ale nie dla kon­su­men­tów, lecz dla tra­dy­cyj­nych firm ma­kler­skich, któ­re się nie przy­sto­so­wa­ły.

Naj­do­nio­ślej­sze z mo­dy­fi­ka­cji tak bar­dzo wzmoc­ni­ły po­zy­cję klien­tów, że dla ban­kow­ca z lat pięć­dzie­sią­tych był­by to praw­dzi­wy kosz­mar. Aby to zi­lu­stro­wać, przed­staw­my li­stę pro­duk­tów ban­ko­wych i śred­ni czas roz­pa­try­wa­nia wnio­sku w roku 1980 i w 2008.

Ta­be­la 1.1. Po­rów­na­nie cza­su roz­pa­try­wa­nia wnio­sków

Pro­dukt

1980

2008

Kar­ta kre­dy­to­wa

14 dni

na­tych­miast

Kre­dyt dla osób fi­zycz­nych

7–14 dni

za­twier­dzo­ny wstęp­nie lub 24 go­dzi­ny

Kre­dyt hi­po­tecz­ny

po­nad 30 dni

24 go­dzi­ny41

Ter­mi­ny roz­pa­try­wa­nia wnio­sków o przy­zna­nie pro­duk­tów po­ka­zu­ją pre­sję, pod jaką zna­leź­li się do­staw­cy usług fi­nan­so­wych, któ­rzy mu­szą spro­stać kon­ku­ren­cji i za­spo­ko­ić zmie­nia­ją­ce się ocze­ki­wa­nia klien­tów. Ob­ni­ża­ją się ba­rie­ry wej­ścia, a nowe in­no­wa­cje w mo­de­lach dzia­łal­no­ści stwa­rza­ją usłu­gi pseu­do­ban­ko­we, z któ­rych moż­na sko­rzy­stać przy wła­snym biur­ku, w su­per­mar­ke­cie albo w naj­bliż­szym skle­pie.

W taki spo­sób przed­sta­wi­łem ten prze­łom w swo­jej wcze­śniej­szej książ­ce Branch To­day, Gone To­mor­row.

Prze­ło­mo­wi pod­le­ga w de­ta­licz­nych usłu­gach fi­nan­so­wych wszyst­ko, co opie­ra się na prze­sta­rza­łych ar­te­fak­tach fi­zycz­nych, prze­sta­rza­łych sie­ciach, pra­wach i pro­ce­sach, któ­re są skom­pli­ko­wa­ne i nie­wy­god­ne. Je­śli wi­dzisz ja­kiś spo­sób na lep­sze pro­wa­dze­nie dzia­łal­no­ści ban­ko­wej, to już zda­jesz so­bie spra­wę z tego, że utrzy­ma­nie sta­tus quo jest nie­moż­li­we. A w dzi­siej­szych wa­run­kach je­śli je­steś w sta­nie coś so­bie wy­obra­zić, to ktoś inny już to za­pew­ne two­rzy.

Je­śli je­steś tra­dy­cyj­nym gra­czem, to mo­żesz wy­su­nąć ar­gu­ment, że aby upo­wszech­ni­ła się na przy­kład ko­mu­ni­ka­cja bli­skie­go za­się­gu, to musi ona osią­gnąć pew­ną masę kry­tycz­ną. Ale prze­cież to samo do­ty­czy­ło ko­rzy­sta­nia z In­ter­ne­tu, Wi­ki­pe­dii, ścią­ga­nia pli­ków mu­zycz­nych i pro­wa­dze­nia in­ter­ne­to­wych trans­ak­cji gieł­do­wych. Py­ta­nie brzmi: czy bę­dziesz cze­kał z pla­no­wa­niem no­wej rze­czy­wi­sto­ści do cza­su, gdy na­stą­pi prze­łom?

Wy­ge­ne­ro­wa­nie no­wej war­to­ści nie spro­wa­dza się do by­cia „ban­kiem”. War­to­ścią jest zro­zu­mie­nie roli, jaką pro­duk­ty i usłu­gi ban­ko­we od­gry­wa­ją w ży­ciu kon­su­men­ta, i do­star­cze­nie mu tych pro­duk­tów oraz usług na jego wa­run­kach. Klient ocze­ku­je i wy­ma­ga tego typu in­te­gra­cji. Za­brak­nie mu cier­pli­wo­ści dla ban­ku, któ­ry w celu sko­rzy­sta­nia z usług ban­ko­wych wy­ma­ga „sta­wie­nia się” w od­dzia­le.

W dzi­siej­szych cza­sach przed stra­te­gia­mi dys­try­bu­cji usług fi­nan­so­wych sto­ją dwa za­gro­że­nia. Po pierw­sze, zmie­nia się to, gdzie i jak klien­ci szu­ka­ją pro­duk­tów oraz usług fi­nan­so­wych. A po dru­gie, ist­nie­je mnó­stwo al­ter­na­tyw dla tra­dy­cyj­nych in­sty­tu­cji fi­nan­so­wych.

W Sta­nach Zjed­no­czo­nych jest co­raz wię­cej klien­tów, któ­rzy nie mają ROR-ów ani ra­chun­ków oszczęd­no­ścio­wych, a ich licz­ba się­ga dzie­siąt­ków mi­lio­nów42. Wbrew temu, co moż­na by przy­pusz­czać, ich gro­no nie ma­le­je, lecz ro­śnie. Ron She­vlin z Aite Re­se­arch Gro­up wy­my­ślił okre­śle­nie „bez­ban­ko­wy” od­no­szą­ce się do co­raz więk­szej gru­py hi­per­po­łą­czo­nych kon­su­men­tów, któ­rzy re­zy­gnu­ją z tra­dy­cyj­nych re­la­cji z ban­ka­mi. Jak prze­trwać bez ra­chun­ku w ban­ku?

Tu po­ja­wia się naj­szyb­ciej upo­wszech­nia­ją­ca się for­ma płat­no­ści w USA, a mia­no­wi­cie kar­ty przed­pła­co­ne. Cała ta ga­łąź bran­ży fi­nan­so­wej od­no­to­wa­ła wzrost z 2,7 mi­liar­da do­la­rów w 2005 roku do 202 mi­liar­dów do­la­rów w 2012 roku. W li­sto­pa­dzie 2011 roku Cen­ter for Fi­nan­cial Se­rvi­ces In­no­va­tion (CFSI) przed­sta­wi­ło nowe dane na te­mat ryn­ku usług bez­ban­ko­wych w 2010 roku. Z ba­dań wy­ni­ka, że:

W 2010 roku w Sta­nach Zjed­no­czo­nych bez­ban­ko­wi klien­ci przy­nie­śli do­staw­com usług fi­nan­so­wych oko­ło 45 mi­liar­dów do­la­rów przy­cho­du w po­sta­ci pro­wi­zji i od­se­tek.

Cał­ko­wi­ty ob­rót

na

ryn­ku po­za­ban­ko­wym, uwzględ­nia­ją­cy po­życz­ki, trans­ak­cje i lo­ka­ty, wy­niósł w 2010 roku oko­ło 455 mi­liar­dów do­la­rów.

W nie­któ­rych seg­men­tach ryn­ku moż­na za­ob­ser­wo­wać wy­raź­ny wzrost: od 2009 do 2010 roku usłu­gi zwią­za­ne z płat­no­ścia­mi od­no­to­wa­ły 6 pro­cent wzro­stu, a usłu­gi kre­dy­to­we

2

pro­cent.

Mniej

wię­cej po­ło­wa gru­py osób bez­ban­ko­wych ma wyż­sze wy­kształ­ce­nie, a pra­wie 25 pro­cent z nich po­sia­da naj­wyż­szą wia­ry­god­ność kre­dy­to­wą.

Rów­nież od 2009 do 2010 roku pew­ne po­szcze­gól­ne pro­duk­ty za­no­to­wa­ły wy­so­ki wzrost przy­cho­dów: krót­ko­ter­mi­no­we po­życz­ki za­cią­ga­ne za po­śred­nic­twem In­ter­ne­tu (35 pro­cent), kar­ty przed­pła­co­ne z do­ła­do­wa­niem (GPR) (33 pro­cent) i przed­pła­co­ne kar­ty z wy­na­gro­dze­niem (pay­rol­l­cards) (25 pro­cent).

Zja­wi­sko to ma za­sięg glo­bal­ny. W Chi­nach ry­nek kart przed­pła­co­nych był w 2011 roku wart 250 mi­liar­dów do­la­rów i ro­śnie w tem­pie nie­mal 30 pro­cent rocz­nie. Ta­kie kar­ty mogą wy­da­wać róż­ne in­sty­tu­cje: sie­ci su­per­mar­ke­tów, pry­wat­ne przed­się­bior­stwa, fir­my te­le­ko­mu­ni­ka­cyj­ne, skle­py de­ta­licz­ne, klu­by spor­to­we i inne. Dzi­siaj ra­chu­nek moż­na mieć w wie­lu róż­nych in­sty­tu­cjach nie­ban­ko­wych.

Co­raz po­wszech­niej­sze w co­dzien­nych trans­ak­cjach sta­ją się tak­że ni­szo­we me­to­dy płat­no­ści, na przy­kład za po­śred­nic­twem iTu­nes i róż­nych kart lo­jal­no­ścio­wych. We­dług „The Wall Stre­et Jo­ur­nal” kar­ta Star­bucks Card no­tu­je wię­cej trans­ak­cji niż ja­ka­kol­wiek inna tego typu kar­ta lo­jal­no­ścio­wa43. W 2011 roku do wrze­śnia kar­ty Star­bucks do­ła­do­wa­no łącz­ną sumą 2,2 mi­liar­da do­la­rów, co sta­no­wi 151 pro­cent sumy z tego sa­me­go okre­su w roku 2006. Obec­nie 25 pro­cent za­ku­pów w Star­bucks jest do­ko­ny­wa­nych za po­mo­cą apli­ka­cji mo­bil­nej Star­bucks Card, co od­po­wia­da 27 pro­cen­tom sprze­da­ży de­ta­licz­nej tej fir­my w USA44.

Ra­chu­nek ban­ko­wy od­cho­dzi z ban­ku głów­nie za spra­wą te­le­fo­nu ko­mór­ko­we­go. Je­śli mo­że­my w skle­pie za­pła­cić ko­mór­ką z do­stę­pem do zgro­ma­dzo­nych przez nas środ­ków, to jest to znacz­nie lep­sze wyj­ście niż ko­rzy­sta­nie z ROR-u. Ban­ko­wi nadal wy­sta­wia­ją­ce­mu ksią­żecz­ki cze­ko­we trud­no kon­ku­ro­wać z mo­bil­nym port­fe­lem, a jak już wi­dzie­li­śmy, żeby prze­cho­wy­wać środ­ki wy­ko­rzy­sty­wa­ne przez taki port­fel, nie trze­ba mieć li­cen­cji ban­ko­wej.

Jak to wszyst­ko wpły­nie na przy­szłość ban­ko­wo­ści? Gdy war­to­ścio­we środ­ki moż­na gro­ma­dzić wszę­dzie, a mo­bil­ny port­fel może być po­łą­czo­ny z iTu­nes, kre­dy­ta­mi na Fa­ce­bo­oku, kar­ta­mi lo­jal­no­ścio­wy­mi, sys­te­ma­mi trans­por­to­wy­mi i in­ny­mi usłu­ga­mi, pod­sta­wo­wy ra­chu­nek ban­ko­wy tra­ci swo­ją wy­róż­nial­ność i sta­je się zwy­czaj­nym to­wa­rem. W Wiel­kiej Bry­ta­nii i na ta­kich ryn­kach, jak na przy­kład Hong­kong, or­ga­ny re­gu­la­cyj­ne za­re­ago­wa­ły wy­wie­ra­niem pre­sji, któ­ra skła­nia­ła do two­rze­nia pew­nych do­dat­ko­wych struk­tur ban­ko­wych dla „e-pie­nią­dza” lub – w przy­pad­ku Hong­kon­gu – dla przyj­mo­wa­nia lo­kat.

Pro­blem ban­ków po­le­ga na tym, że przyj­mo­wa­nie lo­kat i pro­wa­dze­nie roz­li­czeń prze­sta­ło być wy­łącz­nie do­me­ną „ban­ków” po­sia­da­ją­cych peł­ną li­cen­cję. Stra­ty po­no­szo­ne przez ban­ki są ogrom­ne. W 2011 roku de­po­zy­ty o war­to­ści pra­wie 40 mi­liar­dów do­la­rów prze­szły z tra­dy­cyj­nych ban­ków do unii kre­dy­to­wych i tym po­dob­nych in­sty­tu­cji, a 200 mi­liar­dów do­la­rów do kart przed­pła­co­nych, przez co tra­dy­cyj­ne ban­ki stra­ci­ły oko­ło 12 mi­liar­dów przy­cho­dów (z pro­wi­zji od wy­płat, pro­wi­zji mie­sięcz­nych, pro­wi­zji kre­dy­to­wych i pro­wi­zji od wy­mia­ny). Znów na te zmia­ny naj­więk­szy wpływ mia­ła ro­sną­ca gru­pa kon­su­men­tów bez­ban­ko­wych.

Ko­lej­nym pro­ble­mem dla ban­ków jest to, że gru­pa kon­su­men­tów bez­ban­ko­wych, któ­rzy gro­ma­dzą środ­ki na­byw­cze poza ban­ka­mi, to nie są oso­by bied­ne, ma­ją­ce pro­blem z za­trud­nie­niem albo ni­ską wia­ry­god­no­ścią kre­dy­to­wą (jak mo­gły­by so­bie wy­obra­żać ban­ki). W co­raz więk­szym stop­niu gro­no to skła­da się z obe­zna­nych z tech­no­lo­gią pro­fe­sjo­na­li­stów i ab­sol­wen­tów wyż­szych uczel­ni, osób o naj­wyż­szej wia­ry­god­no­ści kre­dy­to­wej. A więc po­ten­cjal­nych klien­tów, któ­rzy są war­to­ścio­wi obec­nie i będą war­to­ścio­wi w przy­szło­ści.

Moż­na twier­dzić, że naj­bar­dziej do­cho­do­wi klien­ci albo kre­dy­to­bior­cy z kre­dy­ta­mi hi­po­tecz­ny­mi ra­czej nie będą cał­ko­wi­cie opusz­czać sys­te­mu ban­ko­we­go. To praw­da. Pro­blem jed­nak nie po­le­ga na utra­cie naj­bar­dziej do­cho­do­wych in­te­re­sów. Rzecz w utra­cie bie­żą­cych re­la­cji z klien­tem.

Klu­czem do zro­zu­mie­nia czwar­tej fazy prze­ło­mu jest uświa­do­mie­nie so­bie, że wszy­scy po­trze­bu­je­my usług ban­ko­wych, ale do ko­rzy­sta­nia z nich w co­raz mniej­szym stop­niu po­trze­bu­je­my ban­ków. Zro­zu­mie­nie, że war­to­ścią w re­la­cjach z ban­kiem nie jest sam bank, lecz usłu­gi ban­ko­we. Więk­szość ban­kow­ców nie chce po­go­dzić się z tą my­ślą. Oni wła­śnie pad­ną ofia­ra­mi prze­ło­mu, tak jak ofia­rą Ama­zo­na pa­dli księ­ga­rze.

Cały prze­łom po­le­ga na eli­mi­no­wa­niu z do­świad­cze­nia klien­ta wszel­kich nie­do­god­no­ści za­war­tych w prze­sta­rza­łych i nie­do­sto­so­wa­nych pro­ce­sach. Gdy pro­sisz klien­ta o ręcz­ne wy­peł­nie­nie for­mu­la­rza albo o wi­zy­tę w od­dzia­le, pro­sisz się o wy­par­cie z ryn­ku. Wpraw­dzie wie­le osób z za­pa­łem przy­zna­je, iż oso­bi­ste in­te­rak­cje i wi­zy­ty w od­dzia­łach „wzbo­ga­ca­ją” do­świad­cze­nie klien­ta, ale praw­da jest taka, że mimo to ist­nie­ją dwa po­wo­dy, dla któ­rych klien­ci ich uni­ka­ją.

Po pierw­sze, nie mają cza­su, albo uwa­ża­ją, że inne spo­so­by są szyb­sze – wy­go­da za­wsze była naj­waż­niej­szym czyn­ni­kiem sto­ją­cym za prze­ło­ma­mi, tak w Ama­zon, jak i w iTu­nes. A po dru­gie, dzi­siaj na­uczy­li­śmy się, że wszyst­kie nie­ban­ko­we re­la­cje mo­że­my szyb­ko na­wią­zy­wać dro­gą elek­tro­nicz­ną, więc klien­tom bar­dziej niż na oso­bi­stych re­la­cjach za­le­ży na szyb­kim i elek­tro­nicz­nym za­ła­twia­niu spraw. To jest już głę­bo­ko za­ko­rze­nio­ne ocze­ki­wa­nie klien­tów.

Oso­by od naj­młod­szych lat obe­zna­ne z tech­no­lo­gia­mi cy­fro­wy­mi nie będą się za­sta­na­wiać, dla­cze­go na Fa­ce­bo­oku, w iTu­nes, Pay­Pal i w in­nych miej­scach mogą za­re­je­stro­wać się elek­tro­nicz­nie, a bank nadal wy­ma­ga od nich pod­pi­su. Taką lo­gi­ką rzą­dzi się no­wo­cze­sny klient i nie po­mo­gą tu żad­ne ar­gu­men­ta­cje ani re­gu­la­cje. Z tego wła­śnie po­wo­du mło­de po­ko­le­nie sta­je się bez­ban­ko­we.

W re­zul­ta­cie ban­ki prze­obra­ża­ją się w po­wol­ne, ostroż­ne, nie­chęt­ne ry­zy­ku in­sty­tu­cje, któ­re mię­dzy sie­bie a klien­ta wpusz­cza­ją prze­ło­mo­we roz­wią­za­nia pro­po­no­wa­ne przez „eli­mi­na­to­rów nie­do­god­no­ści”.

Uży­tecz­ność i ob­słu­ga jako nowe czyn­ni­ki wy­róż­nia­ją­ce

Po do­ko­na­niu się wszyst­kich czte­rech faz prze­ło­mu, znik­nie to, co sta­no­wi o wy­róż­nial­no­ści ban­ków.

Daw­niej de­ta­licz­ne in­sty­tu­cje fi­nan­so­we kon­ku­ro­wa­ły ze sobą za po­mo­cą ta­kich me­cha­ni­zmów, jak pro­dukt, od­set­ki i lo­ka­li­za­cja/sieć od­dzia­łów. Jed­nak w otwar­tym, trans­pa­rent­nym świe­cie, o swo­bod­nym prze­pły­wie in­for­ma­cji, pro­duk­ty ban­ko­we sta­ły się zwy­czaj­nym to­wa­rem. W wa­run­kach, w któ­rych wszy­scy ofe­ru­ją ni­skie od­set­ki, trud­no li­czyć na wy­róż­nie­nie się, ofe­ru­jąc opro­cen­to­wa­nie niż­sze o 25 punk­tów ba­zo­wych. A je­śli od­wie­dzasz od­dział raz czy dwa razy do roku, jego lo­ka­li­za­cja ra­czej nie wpły­wa na to, czy wy­bie­rasz ten bank czy kon­ku­ren­cyj­ny.

Ist­nie­je o wie­le więk­sze praw­do­po­do­bień­stwo, że o wy­bo­rze za­de­cy­du­ją moż­li­wo­ści mo­bil­ne­go ko­rzy­sta­nia ze środ­ków, ob­słu­ga in­ter­ne­to­wa i ła­twość za­ła­twia­nia co­dzien­nych spraw. I wresz­cie – w epo­ce hi­per­po­łą­czeń nie będę two­im klien­tem zbyt dłu­go, je­śli nie za­pew­nisz mi zna­ko­mi­tej ob­słu­gi za po­śred­nic­twem wszyst­kich ka­na­łów.

Po­myśl o tym tak. Je­śli do­świad­cze­nie klien­ta lub pro­fe­sjo­na­lizm ob­słu­gi za­le­żą od wi­zy­ty w od­dzia­le, to sta­wiasz się na znacz­nie gor­szej po­zy­cji niż bank, któ­ry za po­śred­nic­twem ka­na­łów cy­fro­wych ma kon­takt z klien­tem dzie­sięć razy na ty­dzień. Je­śli chcesz ko­go­kol­wiek za­do­wo­lić ist­nie­niem od­dzia­łu, to już prze­gra­łeś wal­kę o klien­ta.

Wszyst­ko to prze­ko­nu­je klien­ta, iż może mieć kon­tro­lę i wy­bór. Nie musi już trwać przy jed­nym ban­ku tyl­ko dla­te­go, że tu za­ło­żył pierw­szą lo­ka­tę albo że trud­no jest się mu prze­nieść. In­sty­tu­cji, któ­ra nie słu­ży swo­im klien­tom, już nie chro­nią ta­kie ogra­ni­cze­nia.

Gdy prze­no­szę swo­je co­dzien­ne trans­ak­cje na mo­bil­ny port­fel po­wią­za­ny ze środ­ka­mi zgro­ma­dzo­ny­mi w miej­scach za­pew­nia­ją­cych mi taką samą funk­cjo­nal­ność jak ra­chu­nek ban­ko­wy – ale bez oso­bi­ste­go kon­tak­tu – sek­tor ban­ko­wy tra­ci waż­ną plat­for­mę roz­wo­ju re­la­cji z klien­tem. Jako kon­su­ment otrzy­mu­ję peł­ne usłu­gi zwią­za­ne z płat­no­ścia­mi i na przy­kład po­bie­ra­niem go­tów­ki, płat­no­ścia­mi on­li­ne i pła­ce­niem ra­chun­ków bez po­trze­by utrzy­my­wa­nia kon­tak­tu z ban­kiem.

Po co wła­ści­wie zwra­cam się do ban­ku? Za­sad­ni­czo mam trzy ocze­ki­wa­nia: chcę, aby moje pie­nią­dze były bez­piecz­ne, chcę mieć do nich do­stęp za­wsze i wszę­dzie, gdy po­trze­bu­ję, i – kie­dy moje dzia­ła­nia fi­nan­so­we sta­ją się bar­dziej wy­ra­fi­no­wa­ne – chcę, aby bank udzie­lał mi po­rad oraz kre­dy­tu.

Chcę mieć kon­tro­lę i moż­ność szyb­kie­go oraz bez­pro­ble­mo­we­go za­ła­twia­nia spraw. Nie proś mnie o wy­peł­nie­nie for­mu­la­rza z tymi sa­my­mi szcze­gó­ła­mi, o któ­re py­ta­łeś mnie czte­ry razy w cią­gu ostat­nich czte­rech lat. To nie ja tu pra­cu­ję dla cie­bie, tyl­ko ty dla mnie. Nie każ mi cze­kać, je­stem nie­cier­pli­wy. Nie na­ka­zuj mi cho­dze­nia do od­dzia­łu, bo wiem, że w przy­pad­ku bar­dziej po­stę­po­we­go do­staw­cy usług fi­nan­so­wych, dys­po­nu­ją­ce­go od­po­wied­ni­mi sys­te­ma­mi, jest to nie­po­trzeb­ne. Zro­zum mnie, że­byś wie­dział, cze­go po­trze­bu­ję. I po­wiedz mi to – znasz się prze­cież na tym. Gdy pro­po­nu­jesz mi ja­kieś roz­wią­za­nie, nie trak­tuj mnie jak żół­to­dzio­ba. Bądź przy­go­to­wa­ny na to, że ze­bra­łem in­for­ma­cje i wiem o róż­nych al­ter­na­tyw­nych wyj­ściach wię­cej niż twoi lu­dzie. In­for­muj, dla­cze­go po­le­casz mi ten, a nie inny pro­dukt i w jaki spo­sób za­spo­koi on moje po­trze­by.

Miej na wzglę­dzie moje kry­te­ria. Ja tu je­stem klien­tem. Naj­waż­niej­sze są moje do­świad­cze­nia.

NAJ­WAŻ­NIEJ­SZE WNIO­SKI

Na szyb­kie zmia­ny za­cho­wań kon­su­menc­kich wpły­wa­ją przede wszyst­kim dwa czyn­ni­ki: psy­cho­lo­gicz­na po­trze­ba sa­mo­re­ali­za­cji oraz upo­wszech­nie­nie in­no­wa­cyj­no­ści tech­no­lo­gicz­nej – zwa­ne in­a­czej dy­fu­zją.

Ban­ki mogą albo umac­niać tra­dy­cyj­ne me­cha­ni­zmy i za­cho­wa­nia, albo prze­wi­dy­wać za­cho­dzą­ce zmia­ny i od­po­wied­nio się do nich przy­sto­so­wy­wać.

Tem­po, w ja­kim za­cho­dzą zmia­ny za­cho­wań, nie ma­le­je, lecz ro­śnie. A in­sty­tu­cje mają co­raz mniej cza­su na wła­ści­wą re­ak­cję i prze­wi­dze­nie wpły­wu wy­wie­ra­ne­go na ich dzia­łal­ność biz­ne­so­wą. Im dłu­żej zwle­ka­ją, tym więk­szy sta­je się roz­dź­więk po­mię­dzy ocze­ki­wa­nia­mi klien­tów a moż­li­wo­ścia­mi w za­kre­sie świad­czo­nych usług.

Zmia­ny za­cho­wań za­cho­dzą w czte­rech fa­zach. Obec­nie znaj­du­je­my się w fa­zie trze­ciej. Zmie­nia­ją się za­sa­dy gry. Płat­no­ści tra­cą swój fi­zycz­ny wy­miar i prze­no­szo­ne są do urzą­dzeń mo­bil­nych. W czwar­tej fa­zie, któ­ra na­stą­pi w naj­bliż­szym dzie­się­cio­le­ciu, ra­chun­ki ze zgro­ma­dzo­ny­mi środ­ka­mi płat­ni­czy­mi będą odłą­czać się od ban­ków. Te jed­no­cze­śnie zu­peł­nie się zmie­nią, jako że usłu­gi ban­ko­we będą mo­gły być świad­czo­ne wszę­dzie. Ro­sną­ca rze­sza osób „bez­ban­ko­wych” sta­no­wi do­wód na to, że klien­ci bar­dziej od sa­mych ban­ków ce­nią so­bie ban­ko­we usłu­gi.

Je­że­li te­le­fon ko­mór­ko­wy za­czął na ca­łym świe­cie peł­nić funk­cję ra­chun­ku ban­ko­we­go, to co się sta­ło z ban­kiem?

Sło­wa klu­czo­we: Co­un­try­wi­de, My­Ra­te, Mer­rill Lynch, Char­les Schwab, po­zy­ski­wa­nie klien­tów, psy­cho­lo­gia, do­świad­cze­nie klien­ta, bez­ban­ko­wi

Przy­pi­sy

1 Wy­li­cze­nia Pew­Re­se­arch Cen­tre po­ka­zu­ją, że wśród do­ro­słych osób przed trzy­dziest­ką In­ter­net jest waż­niej­szym źró­dłem in­for­ma­cji niż te­le­wi­zja (http://www.lo­stre­mo­te.com/2011/01/04/in­ter­net-sur­pas­ses-tv-for-news-among-18-29s/). Ze­bra­ne w 2009 roku przez com­Sco­re dane po­ka­zu­ją, że na ca­łym świe­cie in­ter­ne­to­we źró­dła in­for­ma­cji zwy­cię­ża­ją z ga­ze­ta­mi i te­le­wi­zją (http://tech­crunch.com/2009/12/23/go­ogle-news-cnn/). We­dług da­nych In­ter­net Ad­ver­ti­sing Bu­re­au do­ty­czą­cych Eu­ro­py 91 pro­cent użyt­kow­ni­ków In­ter­ne­tu co naj­mniej raz w ty­go­dniu wcho­dzi na stro­ny z wia­do­mo­ścia­mi (http://blog.hi-me­dia.com/426-9m-eu­ro­pe­ans-go-on­li­ne-eve­ry-week/)

2 Flur­ry (http://blog.flur­ry.com/bid/63907/Mo­bi­le-Apps-Put-the-Web-in-The­ir-Rear-view-Mir­ror)

3 In­for­ma­cja pra­so­wa FDIC z 2 grud­nia 2009 roku (http://www.fdic.gov/news/news/press/2009/pr09216.html)

4 CTIA The Wi­re­less As­so­cia­tion, http://fi­les.ctia.org/pdf/CTIA­_Su­rvey­_MY­_2011_Gra­phics.pdf

5 Bank Świa­to­wy (http://www.cgap.org/gm/do­cu­ment-L9.49435/Ac­ces­s_to­_Fi­nan­cia­l_Se­rvi­ce­s_an­d_the­_Fi­nan­cia­l_Inc­lu­sio­n_A­gen­da­_A­ro­un­d_the­_World.pdf)

6 Li­sta ope­ra­to­rów ko­mór­ko­wych w re­jo­nie Azji i Pa­cy­fi­ku, Wi­ki­pe­dia (http://en.wi­ki­pe­dia.org/wiki/Li­st_o­f_mo­bi­le­_ne­twor­k_o­pe­ra­tor­s_o­f_the­_A­sia­_Pa­ci­fi­c_ re­gion)

7 Wi­red (http://www.wi­red.com/thre­atle­vel/2011/06/in­ter­net-a-hu­man-ri­ght/)

8 Sza­cun­ki au­to­ra opar­te na na­stę­pu­ją­cych źró­dłach: http://the­ne­xtweb.com/in­si­der/2012/01/30/stu­dy-says-web-eco­no­my-to-ne­ar­ly-do­uble-by-2016-dri­ven-by-mo­bi­le-growth/, http://ar­tic­les.bu­si­nessin­si­der.com/2012-02-29/re­se­arch/31109566_1_smart­pho­nes-pc-sa­les-mo­bi­le-pho­ne-sa­les/2

9 An­kie­ta NPD (http://tech­crunch.com/2012/07/03/npd-ta­blets-to-over­ta­ke-no­te­bo­oks-by-2016-as-the-most-po­pu­lar-mo­bi­le-pc/)

10 iCros­sing (http://con­nect.icros­sing.co.uk/fa­ce­bo­ok-hit-bil­lion-users-sum­me­r_7709)

11 Prze­cięt­ny ame­ry­kań­ski na­sto­la­tek wy­sy­ła mie­sięcz­nie 3364 wia­do­mo­ści tek­sto­wych (Nie­lsen: How the class of 2011 En­ga­ges with Me­dia)

12 Dane Mo­ne­ti­se, For­re­ster im­Fo­un­dry. Sta­ty­sty­ki po­ka­zu­ją, że prze­cięt­ny użyt­kow­nik ko­rzy­sta z ban­ko­wo­ści mo­bil­nej śred­nio raz dzien­nie. Mak­sy­mal­nie do 60 razy mie­sięcz­nie. Patrz: https://blogs.aka­mai.com/2012/06/ma­king-up-for-lost-gro­und-in-mo­bi­le-ban­king.html

13 Ba­da­nia au­to­ra

14 Ba­da­nia au­to­ra za po­śred­nic­twem ame­ry­kań­skich, bry­tyj­skich, ja­poń­skich i au­stra­lij­skich ban­ków. Patrz też: http://www.bu­si­nesswi­re.com/news/home/20111102005712/en/Pho­ne-Bank, http://wha­tja­pan­thinks.com/2010/03/20/al­most-two-thirds-use-net-ban­king-in-ja­pan/

15 De­fi­ni­cja Epo­ki In­for­ma­cji (http://en.wi­ki­pe­dia.org/wiki/In­for­ma­tio­n_A­ge)

16 A.H. Ma­slow, A The­ory of Hu­man Mo­ti­va­tion, „Psy­cho­lo­gi­cal Re­view” 50 (1943): 370–96

17 Co­un­try­wi­de.com

18 M. Cof­fin, The ne­xt­ge­ne­ra­tion of mort­ga­ge le­ad­ge­ne­ra­tion, Lo­wer­My­Bills.com. Źró­dła do­dat­ko­we: For­re­ster Re­se­arch Inc, Fe­de­ral Tra­de Com­mis­sion

19 On­li­ne mort­ga­ge si­tes of­fer net­ga­ins, „Au­stra­la­sian Bu­si­ness In­tel­li­gen­ce”, 18 wrze­śnia 2006

20 Mort­ga­ge­bot’s Bench­marks 2011 Re­port

21 Mort­ga­ge­bot’s Bench­marks 2011 Re­port

22 Patrz: http://en.wi­ki­pe­dia.org/wiki/Ap­ple­_II

23 Na przy­kład „For­bes” usta­lił masę kry­tycz­ną na po­zio­mie 25 pro­cent lud­no­ści w kra­jach roz­wi­nię­tych, ta­kich jak na przy­kład USA, Wiel­ka Bry­ta­nia, Fran­cja, Niem­cy, Au­stra­lia, albo 100 mi­lio­nów lu­dzi na ca­łym świe­cie (patrz: http://pho­to­s1.blog­ger.com/blog­ger/4015/329/1600/tech­no­lo­gy­_a­dop­tio­n_11.jpg). Ba­da­nia so­cjo­dy­na­micz­ne okre­śla­ją masę kry­tycz­ną jako „licz­bę lu­dzi w pew­nym sys­te­mie spo­łecz­nym przy­swa­ja­ją­cych so­bie in­no­wa­cję wy­star­cza­ją­co, aby tem­po przy­swa­ja­nia pod­trzy­my­wa­ło się samo i na­pę­dza­ło dal­szy wzrost”, Wi­ki­pe­dia

24 Ge­mal­to (http://www.eban­king­se­cu­ri­ty.net/stats/). Wła­ści­wie już w la­tach 2004–2005 roku wła­dze ban­ko­we twier­dzi­ły, że w ta­kich kra­jach, jak USA, Wiel­ka Bry­ta­nia, Au­stra­lia i Ka­na­da, 95 pro­cent wszyst­kich trans­ak­cji bę­dzie od­by­wać się elek­tro­nicz­nie (http://the­ban­kwatch.com/2005/01/09/ban­king-on-tech­no­lo­gy/)

25 CTIA Ad­vo­ca­cy Re­se­arch (http://www.ctia.org/ad­vo­ca­cy/re­se­arch/in­dex.cfm/aid/10323)

26 Li­sta kra­jów we­dług licz­by uży­wa­nych te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych, Wi­ki­pe­dia

27 Tech­Crunch, Flur­ry Ana­ly­tics, com­Sco­re, Ale­xa

28 APACS (UK Pay­ments Co­un­cil), Ra­por­tWe Way We Pay, kwie­cień 2010

29 Re­se­rve Bank of Au­stra­lia

30 Aite Gro­up (http://www.aite­gro­up.com/Re­ports/Re­port­De­ta­il.aspx?re­cor­dI­te­mID=745)

31 APACS (UK Pay­ments Co­un­cil), Ra­port We Way We Pay, kwie­cień 2010

32 Fe­de­ral Re­se­rve, NA­CHA, Na­tio­nal Re­ta­il Fe­de­ra­tion

33 Scho­ol of Ac­co­un­ting and Law – RMIT Uni­ver­si­ty

34 APACS (UK Pay­ments Co­un­cil), Ra­port We Way We Pay, kwie­cień 2010

35 We WorldS Unban­ked­Po­or, „New York Ti­mes”, 30 kwiet­nia 2012 (http://eco­no­mix.blogs.ny­ti­mes.com/2012/04/30/the-worlds-unban­ked-poor/)

36 Do­ty­czy klien­tów prze­cho­dzą­cych od jed­ne­go do­staw­cy usług do in­ne­go ze wzglę­du na cenę, war­tość lub inne czyn­ni­ki

37 Fi­nan­cial Se­rvi­ces Mon­ster Mash, „Wi­red” maj 2000 (http://www.wi­red.com/wi­red/ar­chi­ve/8.05/new­mo­ney.html)

38 Sta­ty­sty­ki KOS­DAQ, luty 2007

39 In­for­ma­cja pra­so­wa. PRNew­swi­re, Nowy Jork, 14 grud­nia 2007 – NY­MEX Hol­dings, Inc., NYSE: NMX

40 Hong Kong Se­cu­ri­ties and Fu­tu­res Com­mis­sion

41 Od­dział kre­dy­tów hi­po­tecz­nych UBS We­alth Ma­na­ge­ment już te­raz za­twier­dza kre­dy­ty w kil­ka mi­nut, a w naj­bliż­szej przy­szło­ści ma się to od­by­wać na bie­żą­co

42 We­dług sza­cun­ków ze spi­su lud­no­ści i da­nych FDIC bli­sko 30 mi­lio­nów (osiem mi­lio­nów nie­uban­ko­wio­nych i 18 mi­lio­nów bez­ban­ko­wych) (http://www.fdic.gov/ho­use­hold­su­rvey/Na­to­miast „Fi­nan­cial Ti­mes” i Le­xi­sNe­xis po­da­ją licz­bę zbli­żo­ną do 70 mi­lio­nów (http://in­si­ghts.le­xi­sne­xis.com/cre­di­trisk/2012/04/16/the-po­pu­la­tion-dy­na­mics-and-cre­dit-qu­ali­ty-of-the-un­der­ban­ked-mar­ket/)

43 „Wall Stre­et Jo­ur­nal”, 17 stycz­nia 2012, Star­bucks Sees New Growth on the Card (http://on­li­ne.wsj.com/ar­tic­le/SB10001424052970203735304577165001653083914.html)

44 Star­bucks