Strona główna » Literatura faktu, reportaże, biografie » Energia do sześcianu. Dziewięć kwantowych eksperymentów, które zamanifestują cuda w Twoim życiu

Energia do sześcianu. Dziewięć kwantowych eksperymentów, które zamanifestują cuda w Twoim życiu

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7377-802-3

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Energia do sześcianu. Dziewięć kwantowych eksperymentów, które zamanifestują cuda w Twoim życiu

Bestsellerowa autorka New York Timesa prezentuje niepodważalne dowody na fantastyczne możliwości pola kwantowego w kwestii urzeczywistniania myśli. Poznaj dziewięć eksperymentów udowadniających przewagę umysłu nad materią. Dzięki nim powitasz wszystkie doświadczenia z radością i otworzysz się na nieograniczone szczęście. Przetestujesz moc konkretnych słów, które pozwalają doświadczać przełomowych zmian w świadomości i urzeczywistnianiu marzeń. Poznasz również sposób na wyłamanie się z nieskończonego kręgu medialnych negatywów i połączenie z naturalnymi rytmami świata, bez których niemożliwe jest doświadczenie dostatku. Wszechświat tylko czeka, żebyś zaczął wykorzystywać energię, która od zawsze była dostępna. Poznaj naukowy przepis na szczęście.

Polecane książki

„Gdzie jesteście? Odpiszcie, proszę.” – to ostatnia wiadomość jaką Carver Briggs wysłał do swoich trzech najlepszych przyjaciół. Nigdy nie przypuszczał, że może to doprowadzić do ich śmierci. Teraz Carver nie może się pozbyć wyrzutów sumienia. Na domiar złego, wpływowy sędzia przekonuje prokuraturę,...
Rosyjskie miasto-widmo, miejsce, w którym panują praworządność, spokój i dobrobyt, a mafia jest tylko jedna. Eduard Denisow, charyzmatyczny „ojciec chrzestny”, od lat rządzi w nim żelazną ręką. Los chce, że właśnie do jednego z tamtejszych sanatoriów przyjeżdża na urlop major Anastazja Kamieńska. Je...
Zbiorek dwudziestowiecznej poezji koreańskiej, zawierający utwory trzech poetów: Kima Soweola, Yuna Dongju oraz Seo Jeongju, tłumaczone bezpośrednio z oryginału. W tomiku zostały zebrane najbardziej znane i reprezentatywne wiersze, które odzwierciedlają historię narodu koreańskiego i jego charak...
To miało być proste zlecenie: doręczyć czek na dwadzieścia pięć tysięcy dolarów. Kinsey Millhone, wiedziona kobiecą intuicją i doświadczeniem detektywistycznym, przeczuwała jednak, że może się spodziewać komplikacji, które niebawem nastąpiły – zleceniodawca zginął w tajemniczych okolicznościach, a p...
„Fundusze unijne w pytaniach i odpowiedziach” to miesięcznik dla każdego, kto pozyskał lub chce pozyskać dotacje z budżetu europejskiego. Opisane w miesięczniku sytuacje faktycznie przydarzyły się jego Czytelnikom. Dzięki temu znajdziesz w nim tylko i wyłącznie informacje z życia wzięte i poznasz sy...
Karina prowadzi życie, którego niejedna młoda kobieta mogłaby jej pozazdrościć. Wystawne bankiety, spotkania z fascynującymi ludźmi, piękne lokale i wielkie imprezy... W zawodzie dziennikarki sprawdza się doskonale: wykształcona, inteligentna i błyskotliwa, a do tego ma to „coś”, co nieustannie ...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Pam Grout

REDAKCJA: Mariusz Warda

SKŁAD: Tomasz Piłasiewicz

PROJEKT OKŁADKI: Piotr Pisiak

TŁUMACZENIE: Ischim Odorowicz

Wydanie I

BIAŁYSTOK 2016

ISBN 978-83-7377-802-3

Tytuł oryginału: E-Cubed: Nine More Energy Experiments

That Prove Manifesting Magic and Miracles Is Your Full-Time Gig

E-CUBED

Copyright © 2014 by Pam Grout

Originally published in 2014 by Hay House Inc. USA

© Copyright for the Polish edition by Studio Astropsychologii, Białystok 2015

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana

ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych,

kopiujących, nagrywających i innych bez pisemnej zgody posiadaczy praw autorskich.

Autorka niniejszej książki nie udziela porad medycznych ani nie zaleca wykorzystywania jakiejkolwiek techniki jako sposobu leczenia problemów fizycznych, emocjonalnych ani medycznych bez uprzedniej konsultacji, bezpośredniej bądź pośredniej, z lekarzem. Intencją autorki jest jedynie przekazanie informacji o naturze ogólnej, żeby pomóc czytelnikowi w poszukiwaniach emocjonalnego oraz duchowego dobrobytu. Jeżeli czytelnik postanowi wykorzystać jakiekolwiek informacje przedstawione w niniejszej książce na własny użytek, ani autorka, ani wydawca nie biorą na siebie żadnej odpowiedzialności za jego czyny.

15-762 Białystok

ul. Antoniuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – redakcja

85 654 78 06 – sekretariat

85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

85 654 78 35 – www.talizman.pl – detal

strona wydawnictwa: www.studioastro.pl

sklep firmowy: Białystok, ul. Antoniuk Fabr. 55/20

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.psychotronika.pl

SKŁAD WERSJI ELEKTRONICZNEJ: Marcin Kapusta

konwersja.virtualo.pl

Dla pracującej jak pszczółka korektorki Rachael*,

której ogromny duch jest zdecydowanie zbyt mądry,

hojny oraz radośnie lekceważący

jak na ten ograniczony plan fizyczny.

*Rachael Marie Sheridan(28 listopada 1974 – 24 lutego 2014)

Przedmowa

Jako samozwańcza cudotwórczyni, z wielkim podekscytowaniem ćwiczę potęgę pozytywnych intencji we wszystkim, co robię. Kiedy w moje ręce wpadła książka Pam Grout zatytułowana Energia do kwadratu, od razu wiedziałam, że otrzymałam dar – dar pokrzepienia mojej wiary w moc wszechświata. W jednym z pierwszych rozdziałów Energii do kwadratu Pam zaprasza nas do wypróbowania eksperymentu, podczas którego prosimy wszechświat o błogosławieństwo. Podkreśla, że musimy zwracać baczną uwagę na otoczenie przez następne 48 godzin, żeby dostrzec, co się wydarzy. Musimy uważnie wypatrywać oczka, które wszechświat puści do nas, żeby nam przypomnieć, że jesteśmy kierowani.

W trzydziestej ósmej godzinie eksperymentu otrzymałam swoje błogosławieństwo. Byłam w Toronto i przemawiałam na jednej z konferencji wydawnictwa Hay House. Tego dnia wygłosiłam jedno z najlepszych przemówień. Czułam, jak energia pomieszczenia podnosi się, i doświadczyłam głębokiego połączenia z widownią składającą się z ponad 4000 osób. Bezpośrednio po przemowie udałam się do zielonego pokoju, żeby spakować się i pospieszyć na lotnisko. To był ostatni dzień konferencji, więc większość innych mówców już wyszła. W pokoju została nas tylko trójka. Kiedy zakładałam płaszcz, żeby wyjść, mężczyzna obecny w pokoju podniósł coś ze stołu i powiedział: – Gabby, właśnie to znalazłem i choć nie wiem, dlaczego, jestem pewien, że to dla ciebie. – Podał mi małą zawieszkę w kształcie skrzydła anioła, która miała z tyłu napis Uwierz.

Od razu wiedziałam, że otrzymałam od wszechświata błogosławieństwo. Samo skrzydło miało dla mnie szczególne znaczenie, ponieważ często odczuwam w swoim otoczeniu obecność aniołów, a wszechświat przemawia do nas w sposób stosowny do naszych najgłębszych przekonań. Nie tylko samo anielskie skrzydło było znaczące – również słowo Uwierz mnie uderzyło. Czas, w którym otrzymałam ten dar od wszechświata, zbiegał się z wydaniem mojej nowej książki. Z trudem znajdowałam w sobie wiarę, że wszystko pójdzie po mojej myśli. To anielskie przesłanie, żebym uwierzyła, było wszystkim, czego potrzebowałam, żeby zaufać, że znajduję się na właściwej ścieżce. Eksperyment Pam przypomniał mi, że wszechświat ukazuje się wtedy, gdy najbardziej go potrzebujemy.

Chwile takie jak ta nie są mi obce, chociaż zawsze sprawiają, że się uśmiecham. Poświęciłam swoje życie wierze w moc naszych myśli oraz intencji* i od dawna zgłębiam tajniki metafizyki oraz prawa przyciągania. Jednakże pomimo to czasami zapominam, jak głęboko jesteśmy kierowani oraz że wszechświat zawsze czeka, żebyśmy po prostu zwrócili na to uwagę. Nasze zadanie jako uczniów duchowości polega na zaangażowaniu się w podróż, na której będziemy oduczać się lęku i przypominać sobie cuda. A Pam Grout jest idealną nauczycielką, jeżeli chodzi o wyostrzanie naszej zdolności przypominania sobie.

Najbardziej podziwiam w Pam jej zaangażowanie w udzielanie ludziom wskazówek, w jaki sposób zmienić swoją percepcję i podnieść wiarę. Jest mistrzem urzeczywistniania i żywym dowodem na to wszystko, czego naucza. W swojej nowej książce zatytułowanej Energia do sześcianu przenosi naszą nastawioną na cuda postawę psychiczną na zupełnie nowy poziom. Niezależnie od tego, czy masz w urzeczywistnianiu duże doświadczenie, czy dopiero zaczynasz, Energia do sześcianu jest niezbędna do wzmocnienia twojej wiary w potęgę pozytywnych intencji. Życie w ten sposób wymaga praktyki (większość z nas utknęła w lęku na tak wiele subtelnych sposobów, że musimy się wiele oduczyć) i to właśnie oferuje Pam oraz jej Energia do sześcianu. Najlepsze jest to, że jej ćwiczenia i eksperymenty są nie tylko naprawdę potężne, lecz także łatwe do opanowania, i sprawiają frajdę. Kiedy przyjmujemy naturalny porządek prawa przyciągania, zaczynamy akceptować fakt, że mamy moc tworzenia własnej rzeczywistości. Wtedy życie staje się naprawdę ekscytujące. Wykorzystywanie potęgi naszych myśli oraz intencji do tworzenia życia, jakie uwielbiamy, jest prawdziwą sztuką. Wykorzystywanie naszego najwspanialszego nienaruszonego zasobu – naszych myśli i energii – jest doprawdy ekscytujące.

Jedynym powodem, dla którego nie jesteś świadomy tego nieustannego strumienia błogosławieństw i cudów, jest to, że szukasz ich w niewłaściwych miejscach. Wystarczy odrobina chęci i świadomości, a zaczną się wydarzać zadziwiające rzeczy. Jak często powtarza Wayne Dyer, musisz uwierzyć, żeby zobaczyć.

Poprzez otwierające oczy eksperymenty Energia do sześcianu zapewnia nam wciągający sposób na praktykowanie pozostawania w strumieniu dostatku i synchroniczności. Ciesz się więc tym procesem, oddaj się prowadzeniu Pam i oczekuj cudów!

– Gabrielle Bernstein

według „New York Times” autorka bestselleru Możesz czynić cuda

Wstęp

Nadchodzi taki moment, kiedy wiesz bez żadnych wątpliwości, bez wahania, że po prostu nie możesz wrócić do swojego starego życia. Nie możesz dłużej być tym, kim byłeś niegdyś, jednocześnie mając nowe życie z nowymi bogactwami.

– JULIE MCINTYRE, PREZES CENTRUM DO SPRAW STOSUNKÓW ZIEMSKICH

Zanim na poważnie zaczęłam studiować Kurs cudów, byłam ostatnią osobą, która zostałaby wybrana z policyjnego okazania jako ktoś, kto „najpewniej odniesie sukces”.

W tamtym czasie mój chłopak, ostatni z długiej listy chłopaków, właśnie wyrzucił mnie z domu, który zamieszkiwaliśmy wspólnie w rolniczej części stanu Connecticut.

Na dokładkę byłam w siódmym miesiącu ciąży, (oczywiście) nie byłam zamężna i nie miałam najmniejszego pojęcia, gdzie się udać. Co gorsza, była połowa lipca i klimatyzacja w mojej małej niebieskiej toyocie, do której upchałam większość swoich ziemskich dóbr, nawalała. Temperatury oscylowały około 38 stopni Celsjusza, kiedy – ogromna jak stodoła – wyruszyłam w podróż przez kraj, kierując się mniej więcej w stronę Breckenridge w stanie Kolorado.

Było jasne, że coś musi się zmienić.

Kurs cudów, program do samodzielnego zgłębiania, który ostatecznie zaczęłam gorliwie studiować, miał czelność zasugerować, że to ja jestem odpowiedzialna za moje życie pełne katastrof. Dawał do zrozumienia, że gdybym tylko pozbyła się wszystkich moich szalonych fiksacji – blokad typu „jak on mnie skrzywdził” i innych śmieci, które nazbierałam, dotyczących sposobu funkcjonowania świata – mogłabym być naprawdę szczęśliwa. Implikował, że jedynym powodem, dla którego nie przeżywam ogromniastej miłości i nie pławię się w nieskończonym dostatku, jest to, że moja świadomość znajduje się w stanie najwyższego pogotowia. Moje myśli postrzegały świat jako mojego zajadłego wroga.

Mówiąc w skrócie, Kurs kwestionował kluczowe założenia mojego życia.

Nie odpuściłam bez walki.

Moje rozmowy z JC oraz Świętym D, jak zaczęłam nazywać moich kumpli z Kursu, wyglądały mniej więcej tak:

Ja: – Ale co ze wszystkimi moimi problemami? Muszę je przeanalizować i rozwiązać.

– Puść je – zdawał się sugerować Kurs.

Ja: Ale co z dobrem i złem, z tym, co właściwe, a co niewłaściwe?

– Porzuć rolę własnego nauczyciela – radził wyraźnie.

Ja: – Ale… ale…

Powoli, stopniowo, zaczęłam rezygnować z dzierżenia wodzy moich przekonań i starych wytworów umysłu. Zaczęło do mnie docierać, że skoro mam moc niezbędną do stworzenia takiego ciągu katastrof, to równie dobrze mogę posiadać moc stworzenia takiego życia, które będzie mi się podobać. Właściwie Kurs nie owijał w bawełnę i nawet gwarantował, że „doskonały spokój i doskonała radość są twoją spuścizną”. I jedyne, co musiałam zrobić, to porzucić moje przekonania dotyczące pozbawienia i braku.

Ja: – Ale to jest takie trudne.

Kurs: – To nie jest trudne. To twój naturalny stan. Jest po prostu bardzo odmienny od tego, co myśli większość ludzi.

Z Kursu dowiedziałam się również, że ta wysoka blond dziewczyna, którą każdego dnia widzę w lustrze, to tak naprawdę nie ja. Ta zdołowana ciężarna kobieta jadąca przez kraj niebieską toyotą jest jedynie fałszywą tożsamością, której przybierania zostałam nauczona przez świat uwielbiający oddzielenie i ograniczenia.

Tak naprawdę, kiedy skupiam się na tej malutkiej „sobie”, całkowicie ignoruję swoje połączenie z tą inną rzeczą, z tą większą rzeczą, którą wiele osób nazywa Bogiem.

Całkowicie sama się uwięziłam poprzez skoncentrowanie się na tym rachitycznym ciele, które – niezależnie od tego, ilu kremów do twarzy używałam, ile razy robiłam psa z głową w dół, ile przeczytałam książek autorstwa Wayne’a Dyera (a przeczytałam ich mnóstwo) – miało nigdy nie być wystarczająco dobre.

I właśnie o tym jest niniejsza książka: o ścieraniu w pył tych wytworów umysłu, które więżą nas od zbyt długiego czasu. O przenoszeniu punktu skupienia z tej ograniczonej jaźni, którą widzimy w lustrze, i kierowaniu go na cudowne pole nieskończonych możliwości (PM), które pozwala nam połączyć się ze wszystkim, co jest.

Zdaję sobie sprawę, że księgarnie zapewne skatalogują tę książkę pod hasłem „samopomoc”, i niech tak będzie. Ale prawdę mówiąc, Energia do sześcianu traktuje o tym, żeby sobie nie pomagać. Żeby nie podejmować samemu decyzji. Żeby nie zakładać, że samemu wie się najlepiej.

Jest o odpuszczaniu, o pozbywaniu się starych wytworów umysłu i o poddawaniu się wszechmiłującej, wszechpotężnej sile energetycznej, która jest większa, śmielsza, jaśniejsza oraz, tak, dziwniejsza od wszystkiego, co do tej pory widziałeś. Ta święta energia to samo życie. Życie, które – niezależnie od tego, ile wzniesiemy murów, niezależnie od tego, jak bardzo nawalimy – zawsze czeka na nas z szeroko rozpostartymi ramionami.

CZĘŚĆ IMAM CIĘ!

Pod wszystkimi tymi bezsensownymi myślami i szalonymi wyobrażeniami, którymi zagraciłeś swój umysł, znajdują się myśli, które myślałeś z Bogiem* na początku.

– KURS CUDÓW

* Znany również jako pole nieskończonych możliwości, PM, Wszechświat, Boski Duch, Koleś, Kwantowy Fred**

** Przezwisko nadane przez moją nową przyjaciółkę Colette Baron-Reid

ROZDZIAŁ PIERWSZYHOUSTON, MAMY PROBLEM

Spójrz tylko na nas. Wszystko jest na odwrót,

wszystko jest wywrócone do góry nogami. Religia niszczy duchowość, lekarze niszczą zdrowie, a rządy niszczą wolność.

– MICHAEL ELLNER, PREZES HEAL,

NIEDOCHODOWEGO STOWARZYSZENIA EDUKACJI ZDROWOTNEJ

Wiem, co sobie myślisz. Ta książka jest wadliwa. Tekst jest wydrukowany do góry nogami… a może od tyłu?

Może pod nosem chichoczesz, zastanawiając się, czyja głowa spadnie – zecera, drukarza, a może nawet twojego zaprzyjaźnionego kierownika księgarni?

Pozwól więc, że szybko rozładuję napięcie, już tu, w trzecim akapicie. Niniejsza strona została wydrukowana do góry nogami celowo. Osobiście poprosiłam, żeby tak uczyniono, ponieważ CHCĘ. CI. COŚ. UZMYSŁOWIĆ.

Pozwól, że od razu cię ostrzegę, iż twój sposób postrzegania świata – jeżeli będziesz kontynuować lekturę tej dziwnej, wydrukowanej do góry nogami książki – zostanie postawiony na swojej szpiczastej główce. Jeżeli na myśl przyszła ci scena z Egzorcysty, w której Linda Blair obraca głowę o 180 stopni – cóż, złotko, przygotuj się na zupę-krem z groszku.

Jeżeli czytasz tę książkę w metrze albo w kawiarni i martwisz się, że ludzie zaczną się zastanawiać: „Kim jest ten niepiśmienny idiota, który trzyma książkę do góry nogami?”, mam ci do powiedzenia dwie rzeczy.

1. To, co myślą inni, jest zupełnie nieważne. Obawy o to stanowią część twojego starego warunkowania, a ja zachęcam, żebyś jak najszybciej się go pozbył. Właściwie, jeżeli naprawdę chcesz wywrzeć wrażenie na innych, uśmiechaj się przebiegle i wyrzucaj zaciśnięte pięści w powietrze za każdym razem, kiedy obrócisz stronę. Im mocniej będziesz się trzymać tego, co sam chcesz myśleć (a nie oszukujmy się – to ty o tym decydujesz) i im rzadziej będziesz kupować to, co myślą inni, tym szybciej uda ci się wkroczyć w swoje najwyższe dobro.

2. Jedyną rzeczą, która jest ważna, jest to, co ty myślisz. I rozumiem to całkiem dosłownie. Co myślisz – to dostajesz. I niniejsza książka, bardziej niż wszystko inne, traktuje o tym, jak poprawić swoją świadomość. O stawaniu się wczesnym użytkownikiem programu Światopogląd 2.0. Ostatecznie wszyscy wkroczą do nowej rzeczywistości, więc po co czekać?

Czymże więc tak dokładnie jest Światopogląd 2.0?

Niech [zaakceptuję] jedynie to, co radosne, jako prawdę.

– KURS CUDÓW

Mówiąc w skrócie, ten nowy i poprawiony światopogląd jest dokładnym przeciwieństwem – czy też odwróconą wersją – wszystkiego, co wydaje ci się, że wiesz.

Ma dwie główne zasady:

1. Świat energetyczny, ten świat, którego nie możesz zobaczyć, dotknąć, posmakować ani powąchać, jest fundamentem, na którym spoczywa wszystko inne. Jest elementem konstrukcyjnym, najznakomitszą substancją, która wszystko tworzy. Naukowcy odkryli tę matrycę energetyczną (często zwaną polem) przed mniej więcej stu laty, ale ponieważ jest ona tak zadziwiająca i otwiera tak wiele nowych drzwi, niewielu z nas zaczęło już w pełni wykorzystywać jej moc.

Sto lat później większość z nas nadal skupia się na świecie materialnym, co przypomina trochę dopingowanie Wilusia E. Kojota. Pomimo wszystkich swoich rozbudowanych planów i złożonych wynalazków, ten żałosny stary kojot nigdy nie zdoła złapać Strusia Pędziwiatra. A nasza uporczywa (bip-bip!) wiara, że ten stereotypowy, przypominający maszynę świat jest wszystkim, co najważniejsze, nie pozwala nam wyrosnąć z duchowych pieluch.

Świat duchowy, ten świat, którego większość z nas nie potrafi zobaczyć, łączy nas z nieograniczoną, przeogromną świadomością, której zdolność tworzenia dowolnych rzeczy nie ma żadnych limitów.

2. Każdy dostaje szczęśliwe zakończenie. Wszystko w świecie niefizycznym jest nastawione na współpracę, jest przyjazne użytkownikowi i zapewnia wygraną każdej stronie. Tak naprawdę świat rzeczywisty, kiedy zdejmie się już klapki z oczu, w ogóle nie przypomina tego, jak go sobie wyobrażasz. Wcale nie wygląda tak jak plan filmowy, który stworzyłeś, żeby służył za twoją „rzeczywistość”. Niezależnie od tego, jakie wydaje się nieuzbrojonemu oku, życie w swojej czystej, niezmienionej formie (bez nałożonej na niego świadomości „życie jest do kitu, a później się umiera”), jest buzującym kotłem możliwości, stworzonym z czystej, doskonałej miłości.

Już sam fakt, że nadal doświadczamy złamanego serca, ograniczeń i śmierci, dowodzi, iż w ogóle nie rozumiemy rzeczywistości. Skupiamy się na bardzo wąskim zakresie doznań, całkowicie negując istnienie wielu innych wymiarów wykraczających poza pięć zmysłów fizycznych.

Nasza ignorancja stworzyła światopogląd oparty wyłącznie na problemach, na lęku, na zabezpieczaniu się przed wszystkim, co tylko mogłoby pójść źle. Doprowadziła nas do oddzielenia się od całości i uwierzenia, że ten ograniczony wizjer wypełniony pojedynczymi osobami jest tym, z czym mamy pracować.

W konsekwencji wykorzystujemy naszą przeogromną, niewyczerpaną świadomość do obczajenia tras ucieczki. Każda chwila, którą tracimy na najczarniejsze scenariusze, osłabia naszą zdolność tworzenia tego, co prawdziwe i piękne. Każda chwila, którą tracimy na zamartwianie się, buduje mur pomiędzy nami a wszystkimi znakami i możliwościami i, owszem, ewidentną miłością, istniejącą w jednym tylko celu – żebyśmy się nią radowali. Przekręciliśmy mapę ukazującą Prawdę zgodnie z własnym negatywnym nastawieniem. I teraz, kiedy pojawia się negatywność (a będzie się pojawiać, ponieważ nasza świadomość, niezależnie od tego, jak bardzo zmieniona lub nieczujna, jest potężna), czujemy się utwierdzeni w naszych przekonaniach. Uśmiechamy się z przekąsem i myślimy: Widzisz, a nie mówiłem.

W Światopoglądzie 2.0 dowiesz się jednakże, że dominujący paradygmat „życie jest do kitu, a później się umiera” jest jedynie fikcją, stekiem zmyślonych kłamstw, które powtarzamy sobie od ostatnich… no nie wiem… 40 000 lat?

Od bardzo wczesnych lat jesteśmy uczeni, żeby zakładać szare okulary i patrzeć na świat poprzez soczewki porażki i bólu. Zdobywamy punkty uznania za wynajdywanie problemów. Oczekiwanie dobra w życiu i spodziewanie się najlepszych wyników brzmi niebezpiecznie podobnie do „niestawiania czoła rzeczywistości”. Istnieje uprzedzenie wobec zbyt wielkiego optymizmu i szczęścia.

Nawet terapeuci, którzy mają rozjaśniać nam życie, zachęcają nas do odkopywania starego bagażu emocjonalnego i zerkania na skrzypiące szkielety czające się w szafach naszej podświadomości. Klepią nas po plecach za dostrzeganie, gdzie utknęliśmy, za zwracanie uwagi na to, jak bardzo cierpimy.

To jednak nawet w najmniejszym stopniu nie jest bardziej zgodne z prawdą od tak popularnych obecnie filmów o zombie.

Jak wzrasta twój mentalny ogród?

Rzeczywistość jest do wzięcia.

– MELISSA JOY, PREZES MATRIX ENERGETICS

Dzięki Światopoglądowi 2.0 szybko zdasz sobie sprawę z tego, że do życia należy podchodzić z entuzjazmem i radością oraz że „Podążaj za błogością” nie jest jedynie pustym frazesem do naklejenia na zderzak samochodowy, ale raczej rozsądnym planem działania w życiu. Jeżeli twoje życie rozwija się inaczej, to znaczy, że – jak lubi mówić laureat nagrody Emmy, prezenter Andy Cordan – coś jest namieszane. Jeżeli magia nie przytrafia ci się na co dzień – jeżeli nie budzisz się każdego ranka pełen pasji i zapału – to żyjesz w horrorze, który sam stworzyłeś, żeby dostarczyć sobie rozrywki.

Tego właśnie próbuje dowieść Energia do sześcianu: że stary sposób myślenia dobiegł końca oraz że wyższa rzeczywistość powoli go wypiera. Jedyne, co musimy zrobić, to odpuścić dramatyzowanie i zrozumieć, że ten film o zombie, który uważamy za rzeczywistość, jest nudny i całkowicie niepotrzebny.

W niniejszej książce poproszę cię więc o zatrzymanie Światopoglądu 1.0 na czas przeprowadzania dziewięciu eksperymentów z części II. Chciałabym zasugerować, żebyś na co najmniej 30 dni, jakie zajmie wypróbowanie ich, zawiesił swoje przekonania, żebyś zgodził się odłożyć pewniki i prawdy absolutne na bok.

W Energii do kwadratu, książce, która zainspirowała niniejszą, zwróciłam uwagę na fakt, że energia lokuje się w dowolnej strukturze, jaką stworzy nasza świadomość. Bez prostującego działania naszej świadomości świat pozostaje bezczasowym, bezkresnym stanem nieustannie zmieniających się możliwości. Jeżeli nasza ograniczona percepcja tworzy strukturę energetyczną negującą niewyczerpalną substancję, w której żyjemy, kończymy z małą, częstokroć przerażającą rzeczywistością. Ponieważ tak głęboko identyfikujemy się z tą ograniczoną rzeczywistością, wydaje nam się ona bardzo prawdziwa. Wydaje się, jakbyśmy nie mieli żadnego wyboru. Z pewnością nie orientujemy się, że sami ją sobie zgotowaliśmy. Negatywność, przebiegle przebrana za „rzeczywistość”, stała się konstrukcją, która – niczym magiczna peleryna Harry’ego Pottera – jest obecnie dla nas niewidzialna.

W Energii do kwadratu zachęcałam czytelników do rozpoczęcia patrzenia na świat przez pryzmat Co mogłoby pójść dobrze? zamiast poprzez bardziej rozpowszechniony paradygmat Co musi pójść źle? Energia do kwadratu zapewniała boczne kółka do nauki posługiwania się tym nowym paradygmatem. W Energii do sześcianu gotowi jesteśmy polecieć.

Kwantowy zawrót głowy

Nie możemy już dłużej uważać się jedynie za obserwatorów, którzy nie wywierają żadnego wpływu na świat, który oglądamy. (…)

Już sama czynność obserwowania jest czynnością stwarzania.

– JOHN WHEELER, AMERYKAŃSKI FIZYK TEORETYCZNY

Żyjemy w epoce kwantowej, w której ludzie mogą natychmiast wysłać sobie wiadomość tekstową, chociaż przebywają po dwóch stronach świata, naprawić odklejoną siatkówkę oka jedynie za pomocą promienia lasera, a także wykorzystać małe, kieszonkowe urządzenia do kupienia zniżkowych grouponów. Jednakże jeżeli chodzi o nasz sposób myślenia, o nasze zastosowanie tych nowych prawd, pozostajemy daleko w tyle. Nadal wykorzystujemy myślenie z epoki przemysłowej. Nie wykorzystujemy nieprawdopodobnej potęgi naszej świadomości. Naszej świadomości, która może tworzyć całe światy – i robi to.

Ta nowa rzeczywistość kwantowa trwa już od ponad stu lat, a my ledwo drgnęliśmy w naszym sposobie myślenia. Nawet nie zaczęliśmy używać tych zadziwiających nowych procesów w życiu osobistym. Natomiast angażujemy swoje myśli – naszą moc, jeżeli wolisz – w pozostawanie ofiarą, w ten pogląd, że życie się nam przytrafia. Ten wypaczony sposób postrzegania rzeczywistości nie byłby problemem, gdyby nasze myśli były li tylko kłębkami dymu, rozwiewanymi przez następny powiew.

Ale nasze myśli są szalenie potężne.

Niczym sygnały radiowe, nasze myśli wysyłają nasze przekonania i oczekiwania do pola kwantowego (tudzież, jak ja lubię je nazywać, do pola możliwości, czyli PM) i sprowadzają do naszego życia ich dokładne wibracyjne odpowiedniki. Fizycy kwantowi udowodnili, że niemożliwe jest obserwowanie jakiejkolwiek rzeczy bez wywierania na nią wpływu. Nazwali to efektem obserwatora i chociaż obala on wszystko, co naszym zdaniem wiedzieliśmy o funkcjonowaniu świata, tak naprawdę jest bardzo fascynujący. Ponieważ oznacza, że:

1. nie jesteśmy skazani na trójwymiarową rzeczywistość, którą uważamy za „wszystko”

2. nie jesteśmy bezradnymi ofiarami

3. istnieje pełny skład czirliderski wielu wymiarów czekający tylko, aż podłączymy się do programu.

Teraz wiemy, że wszystko, co uważamy za obiektywny świat „na zewnątrz”, jest niczym więcej, jak tylko odzwierciedleniem tego, co istnieje „wewnątrz”. A pisząc „wewnątrz”, mam na myśli świadomość, która obserwuje.

Słyszałeś to już wcześniej, ale jeżeli twoje myśli skoncentrują się na radości, miłości i pokoju, twoim doświadczeniem życiowym będą radość, miłość i pokój. Jednakże jeśli twoja świadomość pozostaje dostrojona do radiostacji K-FKD (gra słów: K-LOVE to istniejąca stacja radiowa nadająca muzykę relaksacyjną, natomiast litery FKD stanowią skrót angielskiego słowa spierniczony – przyp. tłum.) – dominującej ścieżki dźwiękowej naszej kultury, ścieżki bólu i rozpaczy – dostajesz… Czy naprawdę muszę kończyć?

Patrz, co przywlekły twoje myśli

Ludzie oddzieleni wynaleźli wiele „lekarstw” na to, co uważają za „bolączki świata”. Jednakże najważniejszą rzeczą, której nie robią, jest kwestionowanie prawdziwości danego problemu.

– KURS CUDÓW

Nasza świadomość jest jak kot domowy, z dumą przynoszący na próg wiewiórkę lub strzyżyka, na którego z chciwością się rzucił. To jego sposób na mówienie Hej, mój podrzędny właścicielu, patrz, co ci przyniosłem.

To naprawdę świetnie, że twoje myśli mają taki wpływ. Oznacza to bowiem, że ty oraz względnie bujna wyobraźnia możecie stworzyć niemal wszystko, czego zapragniesz. Ty wysyłasz swoje myśli do pola kwantowego niczym zwiadowców, a one przynoszą ci wszelakie bogactwa. Zapytaj tylko czytelników Energii do kwadratu, których rozszerzająca się świadomość urzeczywistniła wszystko, od pojawienia się w programie Dr. Oz, przez sześć samochodów Tesla Roadster, po zaproszenia do wygłoszenia prezentacji literackiej od Williama Morrisa, Creative Artists Agency, partnerów IMC oraz United Talenr Agency.

Minusem posiadania myśli przypominających Lewisa i Clarka (oficerowie amerykańskiej armii, którzy na początku XIX wieku poprowadzili lądową wyprawę na zachód kontynentu – przyp. tłum.) jest to, że kiedy twoje spojrzenie na świat, na siebie samego i na wszystko pomiędzy jest tak bardzo skoncentrowane na przeszłości, na tym, co wydarzyło się wczoraj, na pakiecie przestarzałych, staromodnych paradygmatów wychwalających braki, ograniczenia i zatkany nos, twoje myśli, niczym kot domowy, przywlekają mnóstwo niespodziewanych zgniecionych wiewiórek.

Zamiast cieszyć się szczodrością świata, zamiast postrzegać każdy dzień jako nową możliwość odtańczenia radosnego boogie duszy, twoje myśli przynoszą tę samą starą, zgniłą, wszawą zupę ze zgniecionej wiewiórki.

Chcę tupnąć nogą i powiedzieć: – Przestań! – Ale zamiast tego napisałam niniejszą książkę.

My już tak mamy

Wznieśmy się wyżej, słonko.

– TAMA KIEVES, BYŁA PRAWNICZKA, OBECNIE TRENERKA ŻYCIOWA

Prawdziwa Rzeczywistość, taka przez wielkie R (według której wszyscy jesteśmy jednym, świat jest hojny i idzie nam na rękę, a ostateczną odpowiedzią jest miłość), zaczyna pojawiać się w sercach i umysłach ludzi na całym świecie, ludzi, którzy wstają i oznajmiają: – Coś tu się nie zgadza. Musi być lepszy sposób!

Z mojego punktu widzenia musimy wiedzieć jedynie dwie rzeczy:

1. Wszechświat nas wspiera

2. Wszystko będzie dobrze.

To 6 słów. Cała reszta to jeden wielki fortel, po który – w naszych zagubionych myślach – wysłaliśmy zwiadowców do pola nieskończonych możliwości. Zatem, owszem, w niniejszej książce przedstawiam dziewięć kolejnych eksperymentów energetycznych. Przesadnie ambitnych postawię nawet przed wyzwaniem zmienienia szklanki wody w ulubionego caberneta. Ale przede wszystkim w książce tej chodzi o wysyłanie zwiadowców (znanych również jako twoje przekonania, te wszechpotężne wibracyjne fale) w poszukiwaniu różnych rzeczy – żeby „załapać”, że radość jest naturalnym stanem i powinna stanowić światło prowadzące cię w tej ziemskiej podróży. Twoim celem jest dobra zabawa i dobre samopoczucie. Po to tu jesteś. To sekret do wszystkiego.

Jeżeli czytujesz mój blog na www.pamgrout.com (a jeżeli nie, to mam bardzo ważne pytanie – Dlaczego nie? – niniejszym zapraszam cię do odwiedzenia witryny i dołączenia do zabawy), prawdopodobnie wiesz, że Energię do kwadratu napisałam dziewięć lat temu. Ukazała się, pod innym tytułem, mniej więcej w tym samym czasie, co film pod tytułem Sekret, na długo przed ukazaniem się książki o tym samym tytule i wszystkich klonów, które powstały w wyniku jej powodzenia. Jednakże zamiast przyciągnąć uwagę czytelników, jak się spodziewałam, wpadła w morze przebrzmiałych tytułów i szybko przestano ją drukować. Pomachałam białą flagą, zajęłam się pisaniem trzech książek podróżniczych dla National Geographic i nie traciłam zbyt dużo czasu na obsesyjne zamartwianie. (No dobrze, trochę go straciłam).

Parę lat temu odkurzyłam tamtą książkę, nadałam jej nowy tytuł i wysłałam do wydawnictwa Hay House, które specjalizuje się w książkach tego typu. Wtedy… Energia do kwadratu została bestsellerową sensacją New York Timesa. Obie książki, chociaż noszą różne tytuły, zasadniczo są takie same. Dlaczego jedna potknęła się w drodze na parkiet, a druga wytańczyła sobie międzynarodową sławę?

Oto, co myślę. Tytuł Energia do kwadratu może być odrobinę bardziej fascynujący niż Bóg nie miewa złych dni. No i, owszem, czas jest odpowiedniejszy (ewoluująca świadomość i takie tam), ale tak naprawdę uważam, że najważniejszą zmienną są moje podwyższone wibracje, moja rozszerzona świadomość. Niczym Hans i Franz z programu Saturday Night Live powiedziałam moim kanałom radości: – Zamierzam was napakować.

Pozbyłam się wielu negatywnych gałązek, które blokowały rury. Zabrzmi to dość kontrowersyjnie, ale zaangażowałam się w przeżywanie życia w nieustannej radości. Zaczęłam zauważać wszystkie te błogosławieństwa w moim życiu, które – jak napisałam również na swoim blogu – teraz prześladują mnie niczym Freddy Krueger (główny bohater horrorów z serii Koszmar z ulicy Wiązów – przyp. tłum.).

A kiedy stawałam się szczęśliwa, mój świat zewnętrzny, który jest niczym innym, jak tyko projekcją moich wewnętrznych myśli, zaczął ukazywać inny obraz.

Patrząc wstecz, widzę, że powinnam się była tego spodziewać.

ROZDZIAŁ DRUGISPANX DLA PAMIĘCI

Tradycyjne struktury władzy ludzkości i ich rządy ciemności

niedługo zostaną uznane za przestarzałe.

– BUCKMINISTER FULLER, AMERYKAŃSKI FUTURYSTA

Jedna z moich ulubionych historii dotyczy pewnego czteroletniego chłopca, który nieustannie nękał swoich rodziców, żeby pozwolili mu spędzić trochę czasu sam na sam z niedawno narodzoną siostrą. Jego rodzice, zapaleni czytelnicy książek na temat wychowywania dzieci, nie byli przekonani, czy to taki dobry pomysł.

– A co, jeżeli ją uszczypnie? – zapytało jedno z nich, rozpoczynając gorącą dyskusję odzwierciedlającą bieżące strategie mające minimalizować rywalizację pomiędzy rodzeństwem.

Jeszcze gorzej, trapili się: – Co będzie, jeżeli ją udusi?

Mały Johnny nie dał się jednak powstrzymać.

– My, ona i ja, mamy ważne sprawy do przedyskutowania – upierał się.

Ostatecznie rodzice wpuścili Johnny’ego do pokoju dziecinnego samego, a sami czekali za drzwiami w zasięgu słuchu.

Chłopczyk popatrzył z miłością na siostrzyczkę, pochylił się nad jej kołyską i żarliwie szepnął: – Opowiedz mi o Bogu. Ja zaczynam zapominać.

Tamten czteroletni chłopczyk, nadal zawieszony pomiędzy swoją boską wspaniałością a kulturową tresurą w Światopoglądzie 1.0, sięgnął po ostatni powiew duchowego tchnienia, zanim został wciśnięty w sztywne ograniczenia dominującego paradygmatu kulturowego.

Jesteśmy uczeni odcinania ogromnych części samych siebie

Nienawidzę Spanksów. Są tak obcisłe, że nikt nie wie, co się odcina.

– JENNIFER COOLIDGE, AMERYKAŃSKA AKTORKA

Każdy, kto choć raz przywdział parę Spanksów (popularna marka bielizny korygującej – przyp. tłum.), rozumie rzeczywistość Światopoglądu 1.0. Wcisnęliśmy przeogromnych, przepięknych siebie – naszego promieniującego, wielowymiarowego ducha – do ciasnego, częstokroć niewygodnego wdzianka znanego pod nazwą ciało.

Jak to przyznał młodszej siostrzyczce czteroletni chłopczyk, nauczenie się i przyjęcie Światopoglądu 1.0 nie zabrało nam wiele czasu. Wpadnięcie w szpony wierzeń i tradycji kulturowych, niezależnie od tego, jak bardzo są one fałszywe i ograniczające, poszło szybko.

Jako małe dzieci dostrajamy się do otaczających nas dorosłych. Dostrzegamy, do czego ich ciągnie. Zauważamy, jak się zachowują, co odrzucają, a co chwalą. Wcześnie uczymy się, co jest piękne, a co nie. Uczymy się, co myśleć i czuć o tych nielubianych przez Boga pieniądzach, niech go szlag. Zauważamy, że gdy tylko zachorujemy, jesteśmy pędem zabierani do lekarza, co szybko nas uczy, że do uzdrowienia potrzebujemy czegoś z zewnątrz.

Kiedy przychodzimy na świat, jesteśmy wielkimi generatorami energii. Promieniejemy czystą energią światła i niezrównaną radością. W pewnym sensie jesteśmy jak delfiny – wysyłamy własny wyjątkowy sonar bezwarunkowej miłości. Kiedy ten sonar bezwarunkowej miłości natyka się na nieuzdrowione miejsca w naszej kulturze, te miejsca, gdzie rozwinął się brak zaufania albo gdzie została odrzucona radość, sonar odbija się, dając nam nieznany odczyt, odczyt „nie miłość”. W miarę, jak nasza nieograniczona radość uderza w te sztywne wierzenia i „zgęstniałe” emocje, szybko uczymy się dopasowywać do energii, przekonań i myśli naszej kultury.

Uczymy się ograniczać naszą wspaniałą, czystą energię miłości, pozwalamy jej płynąć tylko tam, gdzie uczy się nas, że płynąć może, a w innych obszarach godzimy się na paraliż. Stopniowo uczymy się „poprawnych” zasad energetycznych częstotliwości, przez co pozwalamy promienieć jedynie niewielkiej części tego, kim naprawdę jesteśmy.

Jako niemowlęta tak bardzo wszystko kochamy, zwłaszcza naszych rodziców. Jeżeli oni, wzory, które naśladujemy, nieumyślnie odcinają ogromne fragmenty swojej mocy i energii, to… cóż, my zrobimy to samo. Zrobimy wszystko, co trzeba, żeby kochać. W swoim rdzeniu jesteśmy tak naprawdę czystą, niezmąconą miłością.

Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał: nie chcę obrazić niczyich rodziców. Ta psychoza wyszła z mody wraz z dzwonami. Nasi rodzice zrobili ze swoimi sonarami miłości i wiadomościami, które otrzymywali, wszystko, co w ich mocy. Oni też byli kiedyś malutkimi dziećmi.

Paradygmaty kulturowe pozbawią cię twoich supermocy

Kiedy porzucimy nasze przerażające historie… wszechświat zadba o nas pod każdym względem.

– ALBERTO VILLOLDO, PSYCHOLOG I SZAMAN URODZONY NA KUBIE

Do wieku pięciu lat wszystko, co usłyszymy, wchłaniamy niczym gąbka. Przez ten okres nasz mózg działa głównie w zakresie fal, które naukowcy określają mianem theta. Przypominają one te, które generujemy w czasie fazy REM snu albo hipnozy i świetnie sprawdzają się podczas nauki języka, rodzinnych niuansów oraz innych rzeczy pomocnych w odniesieniu sukcesu w świecie fizycznym. Ta psychiczna, emocjonalna i fizyczna struktura stanowi oprogramowanie, które kieruje naszym życiem codziennym. Jest ono bardzo pomocne, kiedy prowadzimy samochód (wyobraź sobie, jak by to było, gdybyś za każdym razem, gdy siadasz za kierownicą, musiał uczyć się wszystkiego od początku) albo szczotkujesz zęby, ale sieje spustoszenie w twoim połączeniu z wyższymi sferami.