Gra o Biały Dom
- Wydawca:
- Wydawnictwo RM
- Kategoria:
- Humanistyka
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-7773-708-8
- Rok wydania:
- 2017
- Słowa kluczowe:
- biały
- choć
- dziejów
- który
- poziomu
- przeszłych
- stanów
- wszystkich
- wyciągnąć
- wypełnioną
- zauważa
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Gra o Biały Dom”
Gra o Biały Dom to książka wypełniona ociekającymi wyborczym błotem opowiastkami. Autor analizuje wszystkie dotychczasowe amerykańskie kampanie prezydenckie, przypominając, że historia lubi się powtarzać. Zauważa, że z przeszłych wydarzeń można wyciągnąć cenne wnioski (choć dzieje się to zbyt rzadko), a nawet najzacniejsi z amerykańskich przywódców mają sporo na sumieniu w tej najbrudniejszej z wszystkich gier – kampanii wyborczej.
Każda kampania wyborcza, która miała miejsce w historii Stanów Zjednoczonych została dodatkowo przedstawiona na liczniku poziomu BAGNA, który przedstawia poszczególne starcia kontrkandydatów.
„Gra o Biały Dom” to ponad 225 lat dziejów amerykańskich wyborów prezydenckich; lat naznaczonych niecnymi czynami oraz wzajemnym obrzucaniem sie kampanijnym błotem. To igrzyska insynuacji, obelg, manipulacji i czarnego PR!
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Joseph Cummins
GRA O BIAŁY DOM
Joseph Cummins
Tłumaczenie: Bartosz Lewandowski
Original title: Anything for a Vote. Dirty Tricks, Cheap Shots, and October Surprises in U.S. Presidential CampaignsCopyright © 2007, 2015 by Joseph Cummins
Illustrations by Eugene Smith
All rights reserved.
First published in English by Quirk Books, Philadelphia, Pennsylvania.This Book was negotiated through Livia Stoia, Livia Stoia Agency
Copyright for the Polish edition © by Wydawnictwo RM, 2017
All rights reserved.
Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25
rm@rm.com.pl
www.rm.com.pl
Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.
Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.
Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.
ISBN 978-83-7773-558-9
ISBN 978-83-7773-708-8 (ePub)
ISBN 978-83-7773-709-5 (mobi)
Redaktor prowadzący: Agnieszka Trzebska-CwalinaRedakcja: Emilia Kleinrok, Paweł RojewskiKorekta: Edyta Skrzypek, Marta MuszelRedakcja merytoryczna: Malina PrusińskaNadzór graficzny: Grażyna JędrzejecProjekt okładki: Mariusz KulaZdjęcia na okładce: Shutterstock.incOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikacja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec
W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: rm@rm.com.pl
Dla Dede i Carsona,
którzy zawsze mogą liczyć
Spis treści
Przedmowa do polskiego wydania
Wstęp
1789 GEORGE WASHINGTON vs. GEORGE WASHINGTON
1792 GEORGE WASHINGTON vs. GEORGE WASHINGTON (raz jeszcze)
1796 JOHN ADAMS vs. THOMAS JEFFERSON
1800 THOMAS JEFFERSON vs. JOHN ADAMS
1804 THOMAS JEFFERSON vs. CHARLES PINCKNEY
1808 JAMES MADISON vs. CHARLES PINCKNEY
1812 JAMES MADISON vs. DeWITT CLINTON
1816 JAMES MONROE vs. RUFUS KING
1820 JAMES MONROE (sam)
1824 JOHN QUINCY ADAMS vs. ANDREW JACKSON
1828 ANDREW JACKSON vs. JOHN QUINCY ADAMS
1832 ANDREW JACKSON vs. HENRY CLAY
1836 MARTIN VAN BUREN vs. WILLIAM HENRY HARRISON
1840 WILLIAM HENRY HARRISON vs. MARTIN VAN BUREN
1844 JAMES K. POLK vs. HENRY CLAY
1848 ZACHARY TAYLOR vs. LEWIS CASS
1852 FRANKLIN PIERCE vs. WINFIELD SCOTT
1856 JAMES BUCHANAN vs. JOHN C. FRÉMONT
1860 ABRAHAM LINCOLN vs. STEPHEN A. DOUGLAS
1864 ABRAHAM LINCOLN vs. GEORGE B. McCLELLAN
1868 ULYSSES S. GRANT vs. HORATIO SEYMOUR
1872 ULYSSES S. GRANT vs. HORACE GREELEY
1876 RUTHERFORD B. HAYES vs. SAMUEL J. TILDEN
1880 JAMES A. GARFIELD vs. WINFIELD SCOTT HANCOCK
1884 GROVER CLEVELAND vs. JAMES G. BLAINE
1888 BENJAMIN HARRISON vs. GROVER CLEVELAND
1892 GROVER CLEVELAND vs. BENJAMIN HARRISON
1896 WILLIAM McKINLEY vs. WILLIAM JENNINGS BRYAN
1900 WILLIAM McKINLEY vs. WILLIAM JENNINGS BRYAN
1904 THEODORE ROOSEVELT vs. ALTON PARKER
1908 WILLIAM HOWARD TAFT vs. WILLIAM JENNINGS BRYAN
1912 WOODROW WILSON vs. THEODORE ROOSEVELT vs. WILLIAM HOWARD TAFT
1916 WOODROW WILSON vs. CHARLES HUGHES
1920 WARREN G. HARDING vs. JAMES M. COX
1924 CALVIN COOLIDGE vs. JOHN DAVIS
1928 HERBERT HOOVER vs. AL SMITH
1932 FRANKLIN DELANO ROOSEVELT vs. HERBERT HOOVER
1936 FRANKLIN DELANO ROOSEVELT vs. ALFRED „ALF” LANDON
1940 FRANKLIN DELANO ROOSEVELT vs. WENDELL WILLKIE
1944 FRANKLIN DELANO ROOSEVELT vs. THOMAS E. DEWEY
1948 HARRY TRUMAN vs. THOMAS E. DEWEY 236
1952 DWIGHT EISENHOWER vs. ADLAI STEVENSON
1956 DWIGHT EISENHOWER vs. ADLAI STEVENSON
1960 JOHN F. KENNEDY vs. RICHARD M. NIXON
1964 LYNDON BAINES JOHNSON vs. BARRY M. GOLDWATER
1968 RICHARD M. NIXON vs. HUBERT HUMPHREY
1972 RICHARD M. NIXON vs. GEORGE McGOVERN
1976 JIMMY CARTER vs. GERALD FORD
1980 RONALD REAGAN vs. JIMMY CARTER
1984 RONALD REAGAN vs. WALTER MONDALE
1988 GEORGE H. W. BUSH vs. MICHAEL DUKAKIS
1992 WILLIAM JEFFERSON CLINTON vs. GEORGE H. W. BUSH
1996 WILLIAM JEFFERSON CLINTON vs. BOB DOLE
2000 GEORGE W. BUSH vs. AL GORE
2004 GEORGE W. BUSH vs. JOHN KERRY
2008 BARACK OBAMA vs. JOHN McCAIN
2012 BARACK OBAMA vs. MITT ROMNEY
Postscriptum
Podziękowania
Przypisy
Przedmowa do polskiego wydania
Proces uprawiania polityki w Waszyngtonie był paskudny za republikanów i jest paskudny za demokratów.
Barack Obama
Na początku był… hejt. Tak, kłamstwo, oszczerstwo, pomówienia, obrzucanie błotem kontrkandydata i jego rodziny do czwartego pokolenia wstecz, podsłuchy czy zwykły stek obelg i wyzwisk jako metody dyskredytowania przeciwników politycznych nie są wymysłem naszych czasów. Można zaryzykować twierdzenie, że tak było (jest/będzie?) zawsze. Już samo to, że politykę zalicza się do jednego z trzech najstarszych zawodów świata, sytuuje ją w miejscu szczególnym, nie tylko przez wzgląd na towarzystwo pozostałych dwóch profesji, ale także ze względu na osoby polityką się zajmujące i – co być może najistotniejsze – wielkie możliwości, pozwalające zmieniać i kształtować otaczającą nas rzeczywistość. Wtedy przestaniemy się dziwić, dlaczego wzbudza takie emocje i dlaczego pobudza wszystkie najgorsze instynkty, namiętności, pasje, pożądanie i ciemną stronę ludzkiej natury.
Książka Gra o Biały Dom jest fantastycznym zapisem zmagań kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych, zaczynając od pierwszego ojca narodu George’a Washingtona, a na Baracku Obamie kończąc. Jest to publikacja napisana językiem lekkim, dowcipnym i – co ważne – zrozumiałym nie tylko dla fachowców od marketingu politycznego czy politologów, ale dla wszystkich tych, którzy pragną poznać kulisy kampanii wyborczych, zajrzeć pod kołdrę specjalistów ds. kreowania wizerunku, wreszcie zrozumieć, na czym polega fenomen wyboru tego czy innego kandydata. Joseph Cummins przeprowadza czytelnika przez zawiłości kampanii wyborczych, politycznych rozgrywek, tajnych układów zawieranych za kulisami wyborów, ujawniając często sekrety życia prywatnego kandydatów, ich żon, kochanek, dzieci ślubnych i nieślubnych oraz ich nałogów, słabości i poważnych wad. Ciekawym zabiegiem jest zamieszczenie licznika poziomu BAGNA, który cechował poszczególne kampanie. Na końcu książki autor dodaje natomiast swoisty TOP 10 chwytów, które od zawsze towarzyszą wyborczym zmaganiom – począwszy od wypominania wieku („jesteś za stary/jesteś za młody”), a kończąc na stwierdzeniu: „jesteś ciągle na bani”. Naprawdę warto sięgnąć po tę książkę i zanurzyć się w wiele nieznanych historii, których sami kandydaci pewnie nie chcieliby ujawnić.
Od ponad 200 lat Amerykanie wybierają swoich prezydentów – obecnie drugą kadencję kończy Barack Obama, 44 prezydent Stanów Zjednoczonych, a za chwilę poznamy jego następcę lub następczynię – i wiele się w tym czasie zmieniło: sposób głosowania, technika, dostęp do środków masowego przekazu i komunikacja z wyborcą. Nie zmieniło się jedno, w finale kampanii – jak na Dzikim Zachodzie – zawsze jest pojedynek jeden na jednego i zawsze mamy do czynienia z grą nieczystą i całą gamą zagrań dużo poniżej pasa. Jedynym kandydatem wolnym od tego typu zmagań był George Washington, ponieważ… startował bez rywala! Pozostałe kampanie okazywały się mniej lub bardziej brudne. Autor podkreśla, że najbardziej ohydne elekcje w historii to walka, a w zasadzie „krwawa jatka”, pomiędzy Jeffersonem i Adamsem w 1800 roku. Niewiele lepiej wyglądała kampania z 1928 roku i pojedynek Hoover – Smith, gdzie „ilość łajna” przekraczała wszystkie znane dotąd normy. Oczywiście nie można też pominąć szaleństwa sztabów George’a W. Busha i Ala Gore’a na przełomie XX i XXI wieku, które próbowały wcielić w życie cytat z bardzo amerykańskiego filmy Pulp Fiction (tak, ten o jesieni średniowiecza).
John Adams, wiceprezydent, a następnie prezydent Stanów Zjednoczonych (drugi po George’u Washingtonie), napisał kiedyś do Jonathana Jacksona[1]: „Nie ma niczego, czego obawiałbym się tak bardzo, jak podzielenia republiki na dwie wielkie partie, każda skupiona wokół swojego lidera i grająca przeciwko drugiej. To, w mojej skromnej opinii, jest największym politycznym zagrożeniem pod naszą konstytucją”.
Mirosław Oczkoś
Mirosław Oczkoś jest wykładowcą akademickim. Specjalistą Public Relations w zakresie pracy z głosem, autoprezentacji i mowy ciała. Jest częstym gościem w stacjach telewizyjnych i radiowych, w których komentuje zachowania medialne i wizerunkowe polityków, ludzi biznesu i show biznesu. Specjalizuje się w marketingu politycznym ze szczególnym uwzględnieniem debat prezydenckich, na przykład Obama kontra Romney.
Jeśli chcesz zostać głową państwa, gwiazdą telewizji czy też po prostu dobrze i przekonująco mówić, przemawiać, rozmawiać, dyskutować, prezentować, słowem wywierać wpływ zawodowo i prywatnie, warto zapoznać się z jego książkami Sztuka mówienia bez bełkotania i faflunienia oraz Paszczodźwięki. Mały poradnik dla wielkich mówców, przygotowanymi przez Wydawnictwo RM.
Wstęp
Cóż takiego narody zyskać mogą dzięki rządom pochodzącym z wyborów, jeśli głupcy i kanalie mają takie same szanse na najwyższe urzędy co uczciwi ludzie?
NOAH WEBSTER do THOMASA JEFFERSONA, 1801 rok
Pomysł na tę książkę zrodził się w mojej głowie tuż po wyborach prezydenckich w 2004 roku. W ramach tej bardzo zaciekłej rywalizacji organizacja Swift Boat Veterans for Truth oskarżyła kandydata demokratów i bohatera wojennego Johna Kerry’ego o tchórzostwo, podczas gdy o urzędującym prezydencie George’u W. Bushu rozgłaszano złośliwe plotki, jakoby ciasnota jego umysłu wymagała podpowiedzi przez słuchawkę podczas debat publicznych.
W dyskusjach podsumowujących wybory uczestnicy wielokrotnie narzekali na głębokość bagna, w jakim obaj kandydaci się nurzali, oraz porażająco niski poziom chwytów, do jakich się zniżyli. Wskazywano także na wyjątkowo spolaryzowany polityczny dyskurs. Słysząc to wszystko, miałem nieodparte wrażenie, że komentarze grane są na tę samą nutę, która wcześniej wybrzmiewała po każdej kampanii, jakiej byłem świadkiem. Zadałem sobie w związku z powyższym pytanie: „Czy tym razem faktycznie było gorzej? Czy prezydenckie kampanie rzeczywiście stają się coraz brudniejsze?”.
Po półtora roku poświęconym badaniu źródeł i pisaniu niniejszej książki z radością donoszę, że na powyższe pytania mogę udzielić zdecydowanie negatywnej odpowiedzi.
Prezydenckie kampanie wcale nie osunęły się w nowe rejony bagna, są tak samo brudne jak w każdym wcześniejszym momencie historii. Demokracja to nie jest ustrój dla ludzi o słabym sercu. Każda, nawet najkrwawsza kampania ma swoje odpowiedniki w wyborach z lat poprzednich. Która partia wyrwała demokratom zwycięstwo dzięki zdobyciu Florydy? Republikanie, w 1876 roku, podczas potyczki między Hayesem i Tildenem. Który z kandydatów afiszował się z towarzystwem „gorącej laluni” i rzekomo spłodził nieślubne dziecko? Warren Harding w 1920 roku. Który z uczestników wyścigu do Gabinetu Owalnego podłożył podsłuchy w kwaterze głównej rywala? No tak, oczywiście, to Richard Nixon, ale nie tylko, albowiem po tę samą broń sięgnął Lyndon Johnson, a jego kampania przeciwko Barry’emu Goldwaterowi należy do najbrudniejszych w historii.
Najpewniej jedyna przyzwoita i czysta droga do wyborów to ta pierwsza, która miała miejsce w 1789 roku, kiedy George Washington startował bez rywala. Tymczasem już podczas następnej elekcji, trzy lata później, zaczęły się formować pierwsze partie polityczne. Kolejne cztery lata później mamy już do czynienia z pojedynkiem jeden na jednego z pełną gamą sztuczek i ciosów poniżej pasa… Od tego czasu w amerykańskiej polityce nie zmieniło się nic.
Amerykanie głosują na swoich prezydentów od ponad dwustu lat, a przez ten czas wiele się zmieniło. U zarania prezydenckich dziejów twórcy amerykańskiej konstytucji przyjęli założenie, że wybory nie będą powszechne, a w roli decydentów wystąpią elektorzy nominowani przez stanowe legislatury. Każdy z nich miał do dyspozycji pulę dwóch głosów i w efekcie kraj oddawano w ręce zdobywcy największej liczby głosów elektorskich, a kandydat plasujący się tuż za nim otrzymywał stanowisko wiceprezydenta. Tym samym otworzono furtkę do sytuacji, w której wice należał do innej partii niż urzędujący prezydent, i coś takiego wydarzyło się w 1796 roku, kiedy Thomas Jefferson został współlokatorem Białego Domu u Johna Adamsa. Aby pojąć kuriozum tej sytuacji, proszę sobie wyobrazić, że George W. Bush ma przy swoim boku Johna Kerry’ego w roli wiceprezydenta – łatwiej wtedy zrozumieć kłopoty, jakie z takiej możliwości wyniknęły.
Tymczasem w 1824 roku Amerykanie po raz pierwszy wybrali swojego prezydenta w wyborach powszechnych i przez następne sto lat kampania stała się ich ulubionym spektaklem. Podczas jej trwania kandydaci zachowywali pełne godności milczenie zgodnie z dziewiętnastowiecznym zwyczajem, co akurat w niczym nie przeszkadzało członkom ich partii prowadzić zajadłej walki o wyborcze mięso niczym stado wygłodniałych wilków. Ameryka stała się areną wielkich demonstracji poparcia dla kandydatów, a gazety, zazwyczaj związane z wybraną opcją polityczną (ten proceder odszedł w zapomnienie dopiero w połowie poprzedniego stulecia), obrzucały przeciwników wyrafinowanymi obelgami. Nawiasem mówiąc, nie zna życia ten, kogo nie rozjechał walec dziewiętnastowiecznego brukowca. Frekwencja zwykle była bardzo wysoka, regularnie podchodząc pod 80 procent. Zauważmy, że obecnie kształtuje się ona na poziomie 49–55 procent, zależnie od tego, której statystyce dajemy wiarę.
Gdy pisałem tę książkę, wielu ludzi (o nieszczerym spojrzeniu) próbowało się dowiedzieć, która z partii uciekała się do najstraszniejszych brudnych sztuczek. Moja odpowiedź brzmiała: „To zazwyczaj zależało od sytuacji”. Szczerze mówiąc, obie główne partie mają sporo na sumieniu, jeśli spojrzeć z szerokiej perspektywy ponad dwóch wieków wyborów prezydenckich.
Można natomiast wyprowadzić pewne twierdzenie, przynajmniej tak to wygląda na podstawie danych, które zebrałem, że nieważne, czy to demokraci, czy republikanie, najbardziej bezwzględni są ci, których napędza najsilniejsza ideologia. Jeśli szczerze wierzysz, że wysuwasz lepszego kandydata i że nic nie przebije twojej filozofii życiowej, o wiele chętniej wyjmiesz wszelkie bezpieczniki, które mogłyby stanąć na drodze do zwycięstwa twojej partii.
Trzeba to podkreślić – brzydkie zagrania naprawdę pomagają wygrywać wybory. W najbardziej ohydnych kampaniach w historii, poczynając od krwawej jatki pomiędzy Jeffersonem i Adamsem w 1800 roku, poprzez wzajemne obrzucanie się łajnem w pojedynku Hoover – Smith w 1928 roku, a kończąc na millennialnym szaleństwie, w jakie wpadły sztaby George’a W. Busha i Ala Gore’a – wszędzie tam zwyciężali zwykle ci, którzy byli gotowi najgłębiej sięgnąć do szamba.
Brzmi to wszystko dość ponuro? Rozchmurz się, drogi Czytelniku. Bez tego błocka, insynuacji i bandyckich zagrywek kładących się cieniem na naszym systemie wyborczym, trudno byłoby nam znaleźć coś prawdziwie łączącego nas z coraz bardziej zapomnianą przeszłością. Weźmy dowolnego wiga czy federalistę, wrzućmy go do współczesnej kampanii i gdy tylko otrząśnie się z pierwszego szoku związanego z mediami społecznościowymi i kanałami kablowymi nadającymi dwadzieścia cztery godziny na dobę, odnajdzie się w tym piekiełku nie gorzej niż najlepsi z nas. Wszak jesteśmy Amerykanami – przecudny brud kampanii wyssaliśmy z mlekiem matki.
1789 GEORGE WASHINGTON vs. GEORGE WASHINGTON
„WITAJ, NAJLEPSZY Z WODZÓW, PONOWNIE KŁANIA SIĘ TOBIE TEN KRAJ CUDOWNY. TU ŻADEN NIECNY NAJEMNY WRÓG NIE ZWALI CIĘ CIOSEM ŚMIERTELNYM Z NÓG!”
Oda do George’a Washingtona zaśpiewana przez 13 dziewczynek (po jednej dla każdego ze stanów) podczas inauguracji jego pierwszej prezydentury
U zarania historii elekcyjnej – na długo przed nastaniem ery prawyborów, blogosfery, Twittera, Super PAC-ów i spin doktorów – wybory prezydenckie jawiły się jako wydarzenia czyste, pełne godności i trzeźwego stosunku do sprawy.
Przed pierwszymi wyborami w 1789 roku Alexander Hamilton wyobrażał sobie przyszłych kandydatów jako ludzi „posiadających wiadomości i zdolność rozumowania na poziomie na tyle wysokim, by stawić czoła tak skomplikowanej materii”. Idąc tym samym tropem, ci, którzy mieli decydować o wyborze, także musieli charakteryzować się powagą i wnikliwością. Mieli to być ludzie z kategorii tych, którym powierzylibyśmy także wybór pastora lub rektora uniwersytetu. I pierwsze wybory prezydenckie faktycznie tak wyglądały.
Kampania (w swej oryginalnej formie)
W 1789 roku Stany Zjednoczone były niczym niemowlak, którego narodzinom towarzyszył ból krwawej wojny domowej, zatem istniało spore zapotrzebowanie na ojca narodu, który uspokoi nastroje wewnątrz kraju. Jedynym, który w stu procentach spełniał kryteria, był Wódz Naczelny George Washington, którego już w tamtych czasach tytułowano zaszczytnym mianem ojca narodu.
Washington zdawał się nieprzesadnie zachwycony takim namaszczeniem. Będąc w wieku 56 lat, uważał, że jego najlepsze czasy już minęły i do stawienia czoła wielkiemu wyzwaniu, jakim było ponowne przewodzenie narodowi, podchodził ze sporą rezerwą. Swojemu przyszłemu sekretarzowi ds. wojny, Henry’emu Knoksowi, powiedział: „Mojej drodze po urząd towarzyszyć będą uczucia, które porównać można do odczuć skazańca w drodze na miejsce egzekucji”.
Washington przewodził obradom konwencji konstytucyjnej, która obradowała w Filadelfii w 1787 roku celem stworzenia spójnego systemu rządów demokratycznych. Jego przyjaciele, Alexander Hamilton i James Madison, zdołali go przekonać, że Ameryka potrzebuje jego obecności, choćby po to tylko, by nie zaprzepaścić osiągnięć wojny o niepodległość wskutek bratobójczych potyczek między zwolennikami większych praw stanowych i tymi, którzy wspierali system oparty na silnie scentralizowanej władzy.
Spuśćmy zasłonę milczenia na fakt, że generał miał skłonności do działań niekoniecznie kojarzonych z demokracją, by wspomnieć choćby to, że niczym osiemnastowieczny Juliusz Cezar odnosił się do siebie w trzeciej osobie, unikał uściśnięć dłoni (preferował ukłon), a do tego był właścicielem niewolników. Washington był wybrańcem, i tyle.
Biorąc pod uwagę wszystkie kampanie prezydenckie, pierwsza była najkrótsza. Przypomnijmy, że wybory nie były powszechne (te miały się pojawić dopiero w 1824 roku) i świeżo ratyfikowana w styczniu 1789 roku konstytucja nakazywała wszystkim stanom wyznaczyć elektorów. Z tej zasady wyłamał się Nowy Jork, który nie zdążył mianować ośmiu elektorów na czas i tym samym wykluczył się z pierwszych wyborów. Tak powstałe Kolegium Elektorów pozwalało swoim członkom oddać dwa głosy na dwóch ludzi – we wczesnych latach amerykańskiej historii zapis ten miał wywołać spore kontrowersje. Kandydat, który uzyska największe poparcie, zostaje prezydentem, a zdobywca drugiego miejsca – wiceprezydentem.
Jedyna brzydka zagrywka podczas tej kampanii to odzew przebiegłego Alexandra Hamiltona, który zaapelował, by elektorzy „zmarnowali” swój drugi głos na kandydatów spoza listy tak, aby rywal Washingtona – John Adams – gorący patriota i jeden z twórców Deklaracji Niepodległości – nie miał szans na objęcie urzędu prezydenckiego.
Zwycięzca: George Washington
Gambit Hamiltona nie był tak naprawdę potrzebny, ponieważ od początku wiedziano, że Washington ma wszystkie karty w swojej talii. Ostatecznie zgarnął sześćdziesiąt dziewięć głosów elektorskich, czyli komplet. Jedyne, co Hamilton osiągnął, to lekkie zszarganie nerwów Johna Adamsa, który później skarżył się na „podły sposób”, w jaki został wiceprezydentem.
Te pierwsze głosy świętego oburzenia zwiastowały przyszłe wydarzenia, ale chwilowo wszystko wyglądało cudownie. Trzydziestego kwietnia 1789 roku Washington tryumfalnie wkroczył do Nowego Jorku, tymczasowej stolicy Stanów Zjednoczonych. W drodze z Mount Vernon asystowały mu tłumy ludzi skandujących jego imię i rzucających kwiaty. Pierwszy prezydent przebył rzekę Hudson na ogromnej barce, której załogę stanowiło trzynastu marynarzy ubranych w białe smokingi. Towarzyszyła im wspaniała flotylla po brzegi wypełniona świętującymi ludźmi, którzy w wiosennym słońcu radośnie wyśpiewywali imię uwielbianego Washingtona.
Biorąc pod uwagę wiele elementów, te pierwsze wybory były dla kandydata najprostsze z możliwych, ale już nigdy więcej nikt nie przejdzie drogą tak usłaną różami.
* * *
Nie zmienia to jednak faktu, że nie wszystko pachniało wtedy fiołkami. Kontrkandydat John Adams zgorzkniale stwierdził na przykład, że Washingtona wybiera się do wszelkich funkcji tylko dlatego, że zawsze jest najwyższy w towarzystwie.
1792 GEORGE WASHINGTON vs. GEORGE WASHINGTON (raz jeszcze)
„NIECH ICH WSZYSCY DIABLI WEZMĄ. RZĄD POCHODZĄCY Z WYBORÓW TO ZŁY POMYSŁ!”
John Adams
1796 JOHN ADAMS vs. THOMAS JEFFERSON
„[WZNOSZĘ MODŁY], ABY PAŃSKĄ ADMINISTRACJĘ WYPEŁNIŁy CHWAŁA I SZCZĘŚCIE”.
Thomas Jefferson, w niewysłanym liście do Johna Adamsa
1800 THOMAS JEFFERSON vs. JOHN ADAMS
„REPUBLIKA JEST BEZPIECZNA… FEDERALIŚCI SĄ POGRĄŻENI W GNIEWIE I ROZPACZY”.
John Dawson, kongresmen z ramienia republikanów, reprezentujący stan Wirginia
1804
SZYBKI ZARYS
1804 THOMAS JEFFERSON vs. CHARLES PINCKNEY
THOMAS JEFFERSON VS. CHARLES PINCKNEY
1808
SZYBKI ZARYS
1808 JAMES MADISON vs. CHARLES PINCKNEY
JAMES MADISON VS. CHARLES PINCKNEY
1812
SZYBKI ZARYS
1812 JAMES MADISON vs. DeWITT CLINTON
JAMES MADISON VS. DeWITT CLINTON
1816
SZYBKI ZARYS
1816 JAMES MONROE vs. RUFUS KING
JAMES MONROE vs. RUFUS KING
1820
SZYBKI ZARYS
1820 JAMES MONROE (sam)
JAMES MONROE (sam)
1824 JOHN QUINCY ADAMS vs. ANDREW JACKSON
„KAŻDY JEDEN KŁAMCA I OSZCZERCA NIE USTAWAŁ W WYSIŁKACH W DZIEŃ I W NOCy, BY ZNISZCZYĆ MOJĄ REPUTACJĘ”.
John Quincy Adams
1828 ANDREW JACKSON vs. JOHN QUINCY ADAMS
„DO URN! DO URN! CZUJNY STRAŻNIK NIE MOŻE PRZYSNĄĆ!
NIECHAJ NIKT NIE ZOSTANIE DZIŚ W DOMU!
NIECH WSZYSCY STAWIĄ SIĘ PRZY URNACH!”
„United States Telegraph”
1832 ANDREW JACKSON vs. HENRY CLAY
„KRÓL NA TRONIE, A NARÓD POGNĘBIONY!!!”
Nagłówek uderzający w Jacksona
1836 MARTIN VAN BUREN vs. WILLIAM HENRY HARRISON
„JEGO UMYSŁ MIOTA SIĘ NICZYM OSWOJONY NIEDŹWIEDŹ PRZYWIĄZANY DO PALA I KRĘCĄCY SIĘ DOOKOŁA NA KRÓTKIEJ SMYCZY”.
Davy Crockett o Martinie van Burenie
1840 WILLIAM HENRY HARRISON vs. MARTIN VAN BUREN
„W POJEDYNKU MIĘDZY PARTIAMI STARANNIE PODSYCANA I UKIERUNKOWANA PASJA ORAZ UPRZEDZENIE MOGĄ ZDZIAŁAĆ TYLE SAMO, CO ZASADY I ROZUM”.
Thomas Elder, polityk z Partii Wigów
1844 JAMES K. POLK vs. HENRY CLAY
„NIGDY WCZEŚNIEJ ŻADNA PARTIA NIE WYSTAWIŁA TAK BEZNADZIEJNIE ŻAŁOSNEGO, TAK GODNEGO POGARDY KANDYDATA”.
„New York Herald” o Jamesie Polku
1848
SZYBKI ZARYS
1848 ZACHARY TAYLOR vs. LEWIS CASS
ZACHARY TAYLOR vs. LEWIS CASS
1852 FRANKLIN PIERCE vs. WINFIELD SCOTT
„GDY W MEKSYKU BYŁ, TAK SIĘ POWIADAŁO,
A Z WOJSKIEM SWYM DO BOJU SUNĄŁ,
PIERCE’OWI NAGLE SIĘ ZEMDLAŁO
I Z KONIA BYŁ SIĘ ZSUNĄŁ”.
Kampanijna piosenka wigów
1856 JAMES BUCHANAN vs. JOHN C. FRÉMONT
„NIE ZAMIERZAM GO ZABIJAĆ, ZAMIERZAM GO WYCHŁOSTAĆ!”
Preston Brooks – kongresmen z Karoliny Południowej – po tym, jak w Senacie niemalże gołymi rękoma zabił senatora Sumnera z Massachusetts
1860 ABRAHAM LINCOLN vs. STEPHEN A. DOUGLAS
„POSTĘPOWANIE PARTII REPUBLIKAŃSKIEJ PODCZAS TEJ NOMINACJI WSKAZUJE NA WYJĄTKOWO NISKI INTELEKT, KTÓRY STAJE SIĘ JESZCZE mniejszy”.
„New York Herald”
1864 ABRAHAM LINCOLN vs. GEORGE B. McCLELLAN
„NAJLEPIEJ NIE ZMIENIAĆ KONI W TRAKCIE PRZEPRAWY PRZEZ RZEKĘ”.
Abraham Lincoln
1868 ULYSSES S. GRANT vs. HORATIO SEYMOUR
„GRANT OD 1 STYCZNIA CHODZI PO ULICACH PIJANY”.
Atak demokratów na Ulyssesa S. Granta
1872
SZYBKI ZARYS
1872 ULYSSES S. GRANT vs. HORACE GREELEY
ULYSSES S. GRANT vs. HORACE GREELEY
1876 RUTHERFORD B. HAYES vs. SAMUEL J. TILDEN
„ZDAWAĆ SIĘ MOGŁO, ŻE OTO ZMARLI Z GROBÓW POWSTALI”.
Zachariah Chandler, pierwszy prezes Partii Republikańskiej, 1876 rok
1880 JAMES A. GARFIELD vs. WINFIELD SCOTT HANCOCK
„[W 1880] PARTIA REPUBLIKAŃSKA ISTNIAŁA [TYLKO PO TO], BY STAĆ W OPOZYCJI DO PARTII DEMOKRATYCZNEJ”.
John D. Hicks, autor książki The American Nation
1884 GROVER CLEVELAND vs. JAMES G. BLAINE
„SERDECZNE POZDROWIENIA DLA PANI FISHER. PROSZĘ SPALIĆ TEN LIST!”.
James G. Blaine, kandydat republikanów na prezydenta
1888
SZYBKI ZARYS
1888 BENJAMIN HARRISON vs. GROVER CLEVELAND
BENJAMIN HARRISON vs. GROVER CLEVELAND
1892
SZYBKI ZARYS
1892 GROVER CLEVELAND vs. BENJAMIN HARRISON
GROVER CLEVELAND vs. BENJAMIN HARRISON
1896 WILLIAM McKINLEY vs. WILLIAM JENNINGS BRYAN
„[BRYAN] TO NIEODPOWIEDZIALNY I ROZCHWIANY IGNORANT, PEŁEN UPRZEDZEŃ I ENTUZJAZMU, ŻAŁOSNY W SWEJ UCZCIWOŚCI DZIWAK”.
„New York Times”
1900
SZYBKI ZARYS
1900 WILLIAM McKINLEY vs. WILLIAM JENNINGS BRYAN
WILLIAM McKINLEY
vs. WILLIAM JENNINGS BRYAN
1904
SZYBKI ZARYS
1904 THEODORE ROOSEVELT vs. ALTON PARKER
THEODORE ROOSEVELT vs. ALTON PARKER
1908 WILLIAM HOWARD TAFT vs. WILLIAM JENNINGS BRYAN
„A PRZY OKAZJI, JAK MOŻNA ROZSZYFROWAĆ NAZWISKO TAFT?
NO JAK TO? T.A.F.T. TO ALTERNATYWNA FUNKCJA THEODORA”.
Dowcip opowiadany przez demokratów
1912 WOODROW WILSON vs. THEODORE ROOSEVELT vs. WILLIAM HOWARD TAFT
„Taft to grubas… o umyśle świnki morskiej!”
Theodore Roosevelt
1916
SZYBKI ZARYS
1920 WARREN G. HARDING vs. JAMES M. COX
„[HARDING] TO BARDZO SZANOWANY DRUGORZĘDNY POLITYK Z OHIO”.
„New York Times”
1924
SZYBKI ZARYS
1924 CALVIN COOLIDGE vs. JOHN DAVIS
CALVIN COOLIDGE vs. JOHN DAVIS
1928 HERBERT HOOVER vs. AL SMITH
„RZYM SUGERUJE, ŻE PAPIEŻ MÓGŁBY TU ZAMIESZKAĆ!”
Nagłówek w prasie republikańskiej
1932
SZYBKI ZARYS
1932 FRANKLIN DELANO ROOSEVELT vs. HERBERT HOOVER
FRANKLIN Delano ROOSEVELT
1936
SZYBKI ZARYS
1936 FRANKLIN DELANO ROOSEVELT vs. ALFRED „ALF” LANDON
FRANKLIN Delano ROOSEVELT
1940 FRANKLIN DELANO ROOSEVELT vs. WENDELL WILLKIE
„ŻADEN Z NASZYCH GŁÓWNYCH MÓWCÓW NIE POWINIEN SIĘ DO TEGO ODNOSIĆ, ALE WSZYSCY INNI JAK NAJBARDZIEJ MOGĄ TO WYWLEKAĆ. MAM NA MYŚLI KONGRESMENÓW, RZECZNIKÓW STANOWYCH I TAK DALEJ. NIECH TEGO MATERIAŁU UŻYWAJĄ BEZ OBRÓBEK. TO NIEZWYKLE ATRAKCYJNA, MAŁA ZDZIRKA”.
Prezydent Franklin D. Roosevelt, głośno zastanawiający się nad tym, w jaki sposób obsmarować Wendella Willkiego poprzez publiczne ujawnienie jego kochanki
1944
SZYBKI ZARYS
1944 FRANKLIN DELANO ROOSEVELT vs. THOMAS E. DEWEY
FRANKLIN DELANO ROOSEVELT
1948 HARRY TRUMAN vs. THOMAS E. DEWEY
„ZNAM KAŻDEGO Z TYCH [REPORTERÓW]. ŻADEN NIE JEST CHOĆBY NA TYLE ROZGARNIĘTY, ŻEBY DO SZCZURZEJ NORY WSYPAĆ PIASEK”.
Harry Truman o dziennikarzach, którzy przewidywali jego przegraną
1952 DWIGHT EISENHOWER vs. ADLAI STEVENSON
„GENERAŁ EISENHOWER JEST WCIELENIEM TEGO, CZEGO PŁEĆ PIĘKNA SZUKA W MĘŻCZYŹNIE – JEST RÓWNOCZEŚNIE MĘŻEM, OJCEM I SYNEM!”.
Clare Boothe Luce
1956
SZYBKI ZARYS
1956 DWIGHT EISENHOWER vs. ADLAI STEVENSON
DWIGHT EISENHOWER vs. ADLAI STEVENSON
1960 JOHN F. KENNEDY vs. RICHARD M. NIXON
„DO DZIŚ NIKT CHYBA NIE WIE,
KOGO AMERYKAŃSKI NARÓD WYBRAŁ W 1960 ROKU”.
Tom Wicker
1964 LYNDON BAINES JOHNSON vs. BARRY M. GOLDWATER
„NIE MOŻEMY POZWOLIĆ, BY TAKŻE KOMUNIŚCI I GOLDWATER POSIADALI BOMBY ATOMOWE. WTEDY GÓWNO Z WENTYLATORA OBRYZGA NAS WSZYSTKICH”.
Lyndon Johnson
1968 RICHARD M. NIXON vs. HUBERT HUMPHREY
„STWIERDZAM KATEGORYCZNIE, ŻE NIE BIORĘ POD UWAGĘ KANDYDATURY NA ŻADNE STANOWISKO W 1964, 1966, 1968 ANI 1972 ROKU… KAŻDY, KTO UWAŻA, ŻE POWINIENEM ZOSTAĆ KANDYDATEM W PRZYSZŁYCH LATACH, CHYBA OSZALAŁ”.
Richard Nixon, po przegraniu wyborów gubernatorskich w Kalifornii w 1962 roku
1972 RICHARD M. NIXON vs. GEORGE McGOVERN
„NIE POTRAFIŁEM WYRAZIĆ MORALNEGO ZANIEPOKOJENIA POLITYCZNYMI PODSŁUCHAMI”.
Richard Nixon
1976
SZYBKI ZARYS
1976 JIMMY CARTER vs. GERALD FORD
JIMMY CARTER vs. GERALD FORD
1980 RONALD REAGAN vs. JIMMY CARTER
„POWSTRZYMAJ MNIE, ZANIM ZNOWU KOGOŚ ZABIJĘ”.
Napis na kalifornijskiej sekwoi, po tym jak Ronald Reagan stwierdził, że drzewa odpowiadają za zanieczyszczenie w większym stopniu niż samochody.
1984
SZYBKI ZARYS
1984 RONALD REAGAN vs. WALTER MONDALE
RONALD REAGAN vs. WALTER MONDALE
1988 GEORGE H. W. BUSH vs. MICHAEL DUKAKIS
„ZNISZCZĘ DO CNA TEGO MAŁEGO DRANIA!”
Nieoficjalne słowa Lee Atwatera, szefa kampanii prezydenckiej George’a H. W. Busha, o Michaelu Dukakisie w rozmowie z reporterami
1992 WILLIAM JEFFERSON CLINTON vs. GEORGE H. W. BUSH
„PRASA NIEUSTANNIE WYPYTUJE MNIE O KOBIETĘ,
Z KTÓRĄ NIE SPAŁEM, I O POBÓR DO WOJSKA, KTÓREGO NIE UNIKAŁEM”.
Bill Clinton
1996
Szybki zarys
1996 WILLIAM JEFFERSON CLINTON vs. BOB DOLE
WILLIAM JEFFERSON CLINTON vs. BOB DOLE
2000 GEORGE W. BUSH vs. AL GORE
„TYLKO AL GORE MOŻE POKONAĆ ALA GORE’A.
NA RAZIE ŚWIETNIE MU SIĘ TO UDAJE”.
Kandydat Partii Zielonych, Ralph Nader
2004 GEORGE W. BUSH vs. JOHN KERRY
„NASI PRZECIWNICY SĄ INNOWACYJNI I POMYSŁOWI. MY RÓWNIEŻ.
NIGDY NIE PRZESTANĄ MYŚLEĆ, W JAKI SPOSÓB SKRZYWDZIĆ NASZ KRAJ I NARÓD. ALE MY RÓWNIEŻ!”.
Prezydent George W. Bush podczas przemowy w trakcie kampanii w 2004 roku
2008 BARACK OBAMA vs. JOHN McCAIN
„KIEDY PUTIN WYKONA SWÓJ RUCH I WEDRZE SIĘ W PRZESTRZEŃ POWIETRZNĄ STANÓW ZJEDNOCZONYCH, TO GDZIE TO ZROBI? NA ALASCE. TUŻ PRZY GRANICY.
Sarah Palin, kandydatka na wiceprezydenta z ramienia republikanów, w rozmowie z prezenterką CBS – Katie Couric – o tym, dlaczego niewielka odległość między Alaską i Rosją stanowi podstawę jej doświadczenia w zakresie stosunków międzynarodowych
2012 BARACK OBAMA vs. MITT ROMNEY
„NIE WIEM, CO DOKŁADNIE POWIEDZIAŁEM,
ALE PODTRZYMUJĘ TO, COKOLWIEK TO BYŁO”.
Mitt Romney podczas konferencji prasowej 17 maja 2012 roku
PostscriptumPodziękowaniaPrzypisy
[1] Z listu do Jonathana Jacksona (2 września 1780 roku; ang. „There is nothing which I dread so much as a division of the republic into two great parties, each arranged under its leader, and concerting measures in opposition to each other. This, in my humble apprehension, is to be dreaded as the greatest political evil under our Constitution”.