Strona główna » Obyczajowe i romanse » Historia polskiego szaleństwa. Tom 1. Słońce wśród czarnego nieba. Studium melancholii

Historia polskiego szaleństwa. Tom 1. Słońce wśród czarnego nieba. Studium melancholii

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7908-103-5

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Historia polskiego szaleństwa. Tom 1. Słońce wśród czarnego nieba. Studium melancholii

Książka Miry Marcinów, zawierająca antologię rodzimych teks­tów z dziedziny psychopatologii, jest pierwszą próbą stworzenia archeologii polskiego szaleństwa.

Księgi polskich obłąkanych XIX stulecia nie ma. Gdyby jednak istniała, trzeba by jej szukać gdzieś pomiędzy Liber chamorum, spisem luźnych ludzi czy katalogiem przypłotnic. Mieszkańcom szalonych kamienic, czubkom, smutnodurnym, ludziom zadumowym należałoby się jednak szczególne miejsce w tym konglomeracie wykluczonych. Historia polskiego szaleństwa w XIX wieku jest bowiem historią bezprecedensowej medykalizacji. Wiek XIX uznał prawo do choroby umysłowej, ale to wiek XX i XXI całkowicie utożsamił szalonego z „chorym na szaleństwo”.

Obłęd, szaleństwo, pomieszanie zmysłów to mroczne i budzące lęk aspekty ludzkiej kondycji, które potrafią nas także pociągać, uwodzić i intrygować. Niezwykła książka Miry Marcinów bezpiecznie prowadzi nas do wrót duchowego Hadesu, gdzie po przeżyciu katharsis zostajemy przywróceni samym sobie. Pozwala nie tylko zapoznać się z niemal nieznaną, a przecież fascynującą przeszłością rodzimej psychopatologii, ale w niebagatelny sposób przyczynia się także do wzrostu naszego samopoznania.

dr hab. Bartłomiej Dobroczyński, Instytut Psychologii UJ

Polecane książki

The Ice Dragon to szósty, a zarazem ostatni już odcinek epizodycznej przygodówki studia Telltale Games. Niniejszy poradnik prezentuje pełen opis przejścia gry. W pierwszym rozdziale poradnika znajdziesz ilustrowany opis przejścia wraz z tłumaczeniem części dialogów na język polski w taki sposób byś ...
biór opowiadań o niezwykłych zwierzętach. O gwarku, który oświadczył się babci. O małpce, która pilnowała stada kóz. O psach, które podróżowały moskiewskim metrem. O gołębiu pełniącym służbę wojskową. O delfinach, które uratowały człowieka przed rekinem. O słoniach, które przeżywały żałobę po śmierc...
  Czy mówiąc o Jezusie jesteśmy zdani tylko na wiarę? Czy analizując źródła historyczne możemy dojść do wniosku, że Jezus z Nazaretu jest wielkim nieobecnym? Jak wyglądają fakty? „Skąd mogę wiedzieć...?” to przegląd fascynujących dokumentów z pierwszych wieków naszej ery. Wnioski z ich analizy stano...
”Po grudach, po ciemku, i po omacku” Gintera Lopeza to obszerny zbiór, zawierający niespełna 70 wierszy powstałych w latach 1996-2003 (w tym dwa najnowsze z 2012 i 2013 roku). Zdarzy się tu tekst będący swego rodzaju lekcją, zdarzy się opis mroku i piekła w którym może się znaleźć człowiek, zdarzy s...
Książka opowiada o dwóch latach życia w najważniejszej na świecie szkole biznesu, określanej przez jej adeptów jako „kuźnia kapitalizmu”. Dziennikarz Phillip Delves Broughton – narrator – postanawia porzucić dotychczasową karierę dziennikarza newsowego, poszerzyć swoje horyzonty i zyskać wiedzę o fu...
Zbiór opowiadań - czasem prześmiewczych, czasem trochę sentymentalnych. Historie o niezwykłym szczęściu i niewyobrażalnym pechu. Jeśli chcecie wiedzieć, jak z powodu jednego grosika można trafić do więzienia, a jak dzięki poduszce stać się milionerem - sięgnijcie po Sowizdrzała....

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Mira Marcinów

Recenzenci: prof. dr hab. Ryszard Stachowski, dr hab. Krzysztof Krzyżewski

Redakcja: Małgorzata Jaworska

Korekta: Katarzyna Warska

Projekt graficzny i typograficzny: Stanisław Salij

Skład: Krzysztof Gotowicki

© Mira Marcinów

© Fundacja Terytoria Książki, 2015

Publikacja dofinansowana przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Fundacja Terytoria Książki

80-246 Gdańsk, ul. Pniewskiego 4 / 1

tel. (58) 345 47 07, fax (58) 520 80 63

e-mail:fundacja@terytoria.com.pl

www.terytoria.com.pl

Gdańsk 2017

ISBN 978-83-7908-103-5

Skład wersji elektronicznej: Aleksandra Baszun

konwersja.virtualo.pl

Prolog

Kiedy jesienią 2011 roku zaczynałam pisać książkę o polskim dziewiętnastowiecznym obłędzie, nie miałam pojęcia, z jak ogromnym materiałem przyjdzie mi się uporać. Kiedy rozmyślałam o polskiej psychiatrii tamtego okresu, nie przypuszczałam nawet, że niebawem będę porządkować wciąż rosnącą liczbę tekstów źródłowych w woluminy, gdyż w jednym tomie zabrakłoby miejsca dla samoistnych opowieści o rodzimej melancholii, histerii i psychozie.

Księgi polskich obłąkanych XIX stulecia nie ma – czy muszę dodawać, że tym bardziej nie ma księgi polskich „zmedykalizowanych melancholików”? – gdyby jednak istniała, trzeba by jej szukać gdzieś pomiędzy Liber chamorum, spisem luźnych ludzi czy katalogiem przypłotnic, a zatem w rejestrze osobników marginalizowanych, o których zaczęła rozprawiać ówczesna nauka. Mieszkańcom szalonych kamienic, czubkom, smutnodurnym, ludziom zadumowym – jak nazywano chorych umysłowo – należałoby się jednak szczególne miejsce w tym konglomeracie wykluczonych.

Historia polskiego szaleństwa w XIX wieku jest bowiem historią bezprecedensowej medykalizacji. Im bliżej końca stulecia, tym rozpoznanie choroby umysłowej stawało się częstsze. Wiek XIX uznał prawo do choroby umysłowej, ale to wiek XX i XXI całkowicie utożsamił szalonego z „chorym na szaleństwo”.

Historia zaburzeń psychicznych w Polsce minionego i obecnego stulecia jest historią przejęcia i synergii działań psychiatrów, która doprowadziła do spsychologizowania języka w potocznym dyskursie. Współczesne – powszechnie podzielane – konceptualizacje obłąkanego zaskakująco przypominają scjentystyczne racjonalizacje z XIX wieku. Nie jestem i nigdy nie byłam historykiem, a mimo to mam poczucie, że to właśnie opowieść o polskich dziejach szaleństwa dostarcza nam niezbędnych narzędzi do zrozumienia tego, jak obecnie myśli się u nas o chorobie psychicznej. Opowiadam tu więc historię rodzimych teorii chorób umysłowych nie tylko dla niej samej. Nie chcę jedynie referować poglądów pierwszych lokalnych psychiatrów. Chodzi mi o odczytanie ich w sposób, który może być interesujący dla czytelnika współczesnego. Zamiast więc snuć przypuszczenia dotyczące zaburzeń psychicznych na podstawie własnej praktyki klinicznej, zestawiam koncepcje rodzimych psychopatologów dziewiętnastowiecznych. Sporządzam studium cudzego martwego pacjenta.

Bez melancholii nie sposób wyobrazić sobie psychiatrii, przynajmniej tej polskiej w XIX wieku. Dlatego tom pierwszy poświęcam kategorii z kręgu depresji. Zapowiedziany tom drugi, dotyczący rodzimej histerii, tworzy z nim ścisłą całość, podobnie jak będący w przygotowaniu wolumin o psychozie. Każdą część tej psychiatrycznej trylogii jednak można czytać osobno, jako samoistne historie. Podobnie jest zresztą z rozdziałami tej książki. Jej dwie zasadnicze partie stanowią niezależne opowieści. Pierwsza, metodologiczno-metateoretyczna, zainteresuje pewnie niewielu. Jest bowiem przede wszystkim kierowana do psychologów, którzy – podobnie jak ja – chcieliby podjąć trud badań nad historią myśli psychopatologicznej. Czytelnik bardziej zainteresowany kwestiami merytorycznymi od razu może przejść do części drugiej, co najwyżej zatrzymując się przy dwóch ostatnich podrozdziałach Historii psychopatologii i pomijanych kontekstów, kreślących główne wydarzenia w polskim i zagranicznym świecie ówczesnej psychiatrii.

Dodam jeszcze, że ukazana przeze mnie galeria wyobrażeń na temat chorób psychicznych, a może raczej przewodnik po polskiej literaturze psychopatologicznej XIX wieku, jest próbą stworzenia archeologii polskiego szaleństwa. Archeologii, która wymagała ode mnie przygotowania luźnej paraleli w postaci opracowania ikonografii i tekstów źródłowych. Skłoniło mnie to do stworzenia – zamieszczonej tu – Antologii orazAlbumu, który w komiksowym skrócie ilustruje treść tej książki. Późno zrozumiałam, że ta opowieść zainteresuje raczej literaturoznawców czy artystów – którzy potraktują ją jako katalog dyskursywnych ekscentryczności – niż psychologów i psychiatrów. Dlatego dopiero w podsumowaniu studium rodzimej melancholii pozwalam sobie amatorsko zboczyć na tory literackie i plastyczne, aby pokazać, jak w topografii polskiego szaleństwa zazębiają się miejsca psychiatryzacji i estetyzacji obłędu. I dlatego też tom niniejszy nosi tytuł zaczerpnięty z literatury pięknej. „Słońce wśród czarnego nieba” Zygmunta Krasińskiego lepiej niż określenia rodzimych psychopatologów oddaje specyfikę polskiej posępnicy. Wszechobecność melancholika w wyobraźni dziewiętnastowiecznych Polaków nie pozwala jednak poprzestać na samej literaturze pięknej. Trzeba szukać głębiej. Trzeba pytać: co pozostało melancholii po rodzimej protopsychiatrii? Na to i na wiele innych pytań próbuje odpowiedzieć ta książka, której główną bohaterką jest polisemiczna melancholia.

Niniejsza książka nie powstałaby, gdyby nie osoby, które miały znaczny wpływ na jej obecny kształt. Przede wszystkim chciałabym podziękować mojemu opiekunowi naukowemu w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz wieloletniemu współpracownikowi dr. hab. Bartłomiejowi Dobroczyńskiemu za wiele celnych uwag, zarówno formalnych, jak i merytorycznych. Ponadto jestem wdzięczna tym myślicielom, którzy poprzez wielogodzinne dyskusje zachęcili mnie do głębszego namysłu nad problematyką tej książki. Wśród nich największy dług wdzięczności mam wobec prof. Fátimy Alves (Universidade Aberta Porto), prof. Marca Décimo (Université d’Orléans), dr. Angusa Gowlanda (University College London), dr. hab. Sebastiana Kołodziejczyka (Uniwersytet Jagielloński), prof. Louisa A. Sassa (Rutgers University) oraz prof. Stevena M. Silversteina (Rutgers University).

Źródłem największej inspiracji byli dla mnie jednak moi studenci, zawsze zadający wiele cennych pytań. Nie sposób wymienić ich wszystkich. Szczególnie dziękuję uczestnikom seminarium „Nieświadomość: sacrum, szaleństwo czy goetheański porządek” oraz konwersatoriów z historii myśli psychologicznej w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W końcu książka ta nie powstałaby, gdyby nie pomoc mojej rodziny. Najgłębsze podziękowania należą się mojemu mężowi i córce za ich pełną miłości obecność oraz mojej mamie, która uczyła mnie odwagi intelektualnej.

Mojej mamie, Longinie z Markiewiczów Drabińskiej (1958–2017)

CZĘŚĆ IHOMO PSYCHOLOGICUS I POLSKI STATEK SZALEŃCÓW

Przedmiotem niniejszego studium są dzieje rodzimego myślenia o obłędzie, ujęte w kategoriach interdyscyplinarnych. Podstawowym celem jest tu ukazanie, jak polscy badacze (przede wszystkim psychiatrzy, filozofowie i psychologowie, ale też na przykład lekarze innych specjalności, duchowni czy pisarze aspirujący do miana uczonych) konceptualizowali naturę, genezę, funkcje oraz inne fundamentalne aspekty chorób umysłowych w kategoriach psychologicznych. Tematyka tej książki sytuuje się zatem na pograniczu historii psychologii i psychopatologii oraz filozofii psychiatrii1, a także szeroko rozumianej antropologii psychologicznej. Wybór tego tematu można uzasadnić na wiele sposobów, pierwszoplanową rolę odgrywa jednak zaskoczenie, którego musi doświadczyć każdy, kto zetknie się z polską literaturą psychopatologiczną XIX wieku.

Niniejsza problematyka wymaga na początku rozstrzygnięcia licznych kwestii metateoretycznych, metodologicznych i merytorycznych. Jako punkt wyjścia do dalszych rozważań posłużą dwa cytaty. Autorem pierwszego z nich jest wybitny kanadyjski filozof Ian Hacking (2006, s. 5), który w książce O wytwarzaniu ludzi pisał: „Zaburzenie jest przykładem tego, co w mojej książce Mad Travelers (2002) nazwałem «tymczasową chorobą umysłową». «Tymczasową» nie w tym sensie, iż dotyczy ona pewnej osoby przez pewien czas a potem odchodzi, ale w sensie istnienia w pewnym określonym miejscu i czasie. O tymczasowych chorobach umysłowych najlepiej myśleć w kategoriach nisz ekologicznych, gdzie mogą się pojawiać i rozwijać. Są to nader łatwe do zidentyfikowania przypadki wytwarzania ludzi. Temporalność tych schorzeń skłania cyników do podejrzeń, iż w ogóle nie istnieją; tym łatwiej wysnuć hipotezę, że zostały wytworzone”.

Drugi cytat pochodzi z książki Narodziny biopolityki Michela Foucaulta (2000, s. 295): „Społeczeństwo obywatelskie jest jak szaleństwo albo jak seksualność, które swego czasu nazwałem realnościami transakcyjnymi. Oznacza to po prostu, że rodzą się one zawsze w grze i w przestrzeni relacji między władzą a tym, co się jej wymyka, w pewnym sensie między rządzącymi a rządzonymi. Są to figury transakcyjne i tymczasowe, które jednak nawet jeśli nie istniały od zawsze, mają swoją realność i które można określać właśnie mianem społeczeństwa obywatelskiego, szaleństwa itd.”

W obu fragmentach można doszukać się przekonania o historycznej względności obłędu. „Jaki czas, taki rodzaj niezdrowia” – wydają się twierdzić cytowani autorzy. Taka konstatacja skłania do przyjęcia perspektywy, którą można by nazwać – analogicznie do psychopatologii międzykulturowej – psychopatologią historyczną. Dziedzina ta opierałaby się na przeświadczeniu, że występowanie chorób umysłowych zależy od czasu, w którym są rozpoznawane, co w pewnym sensie podawałoby w wątpliwość ich realność. Tam zaś, gdzie podważano oczywistość kategorii choroby umysłowej, pojawiały się liczne debaty poświęcone temu tematowi. Dostrzeżenie tej supozycji w pracach wielu badaczy historii psychopatologii przynajmniej częściowo tłumaczy ogromne zainteresowanie, jakim cieszą się dzieje nauki o zaburzeniach psychicznych.

Ian Hacking (2006) twierdzi, że psychologia i psychiatria „tworzą ludzi”, którzy w pewnym sensie nie mogliby zaistnieć wcześniej. Taką możliwość dało im dopiero pojawienie się w dyskursie psychiatrycznym refleksji nad nowym rodzajem obłędu. Tylko w określonym momencie dziejów jednostka mogła stawać się osobą, doświadczać siebie i żyć w społeczeństwie jako na przykład szalony podróżnik (fuguer) albo cierpieć na osobowość mnogą (Hacking, 1999b; 2002). Innymi słowy, kanadyjski filozof nauki przekonuje, że w danym okresie historycznym nie było możliwości stawania się osobą, doświadczania siebie czy wchodzenia w relacje z otoczeniem (w tym z lekarzami) na takich zasadach, na jakich było to możliwe w innym czasie. W tym sensie Hacking jest współczesnym kontynuatorem konstrukcjonizmu społecznego w psychopatologii, który w historiografii psychiatrycznej zaistniał za sprawą drugiego z cytowanych tu myślicieli, Michela Foucaulta. Filozof ten opowiadał się za traktowaniem choroby umysłowej nie tyle substancjalnie, ile właśnie jako kategorii kulturowej (Goldberg, 1999).

Swoista moda na historię psychiatrii rozpoczęła się wraz z rozkwitem ruchu antypsychiatrycznego, będącego odrodzeniem idei romantycznych, kiedy to obłęd był niejednokrotnie ujmowany w kategoriach katalizatora zachowań twórczych. Za inicjatora krytycznego podejścia do dziejów psychiatrii uważany jest węgierski psychoanalityk Thomas Szasz, a początki tego nurtu przypadają na lata sześćdziesiąte XX wieku2. Wtedy to wydane zostało sztandarowe dzieło ojca antypsychiatrii, Mit choroby psychicznej (Szasz, 1960/1974). Sprzeciw wobec psychiatrów nie dotyczył ich nadzoru nad pacjentami, ale tego, że nazywali siebie naukowcami. Szasz proponuje przy tym, by wyrażenie „choroba psychiczna” potraktować jako metaforę, figurę językową, i na jej miejsce wprowadzić eufemistyczne określenie „zaburzenie psychiczne”. Jest to pierwszy krok na drodze do obalenia głównych fałszywych konstruktów myślowych współczesnej psychiatrii, takich jak choroba umysłowa właśnie, i podważenia ich realności. W sukurs prekursorowi antypsychiatrii przyszli w owym czasie tacy autorzy, jak Erving Goffman (1961/2011), który potraktował szpitale psychiatryczne jako „instytucje totalne”, czy Thomas Sheff (1966), upatrujący istoty problemu w „etykietowaniu społecznym” chorego umysłowo. Między innymi te zjawiska doprowadziły do przewrotu w historycznych badaniach nad psychiatrią, która odtąd przestanie być postrzegana w tradycyjny sposób, w kategoriach rozwoju i kumulacji wiedzy. Historia obłędu coraz częściej będzie traktowana jako narzędzie rozwiązywania współczesnych konfliktów, lub też swego rodzaju pseudonimizacja innej problematyki intelektualnej. Do takiego ujęcia odsyła twórczość drugiego z cytowanych na wstępie autorów.

Dzieło Michela Foucaulta, konwencjonalnie opatrywane etykietą antypsychiatrii, czemu zresztą sam autor konsekwentnie się sprzeciwiał, bardzo trudno poddać jednoznacznej ocenie. Jedyne, co można stwierdzić, to, że za sprawą jego Historii szaleństwa w dobie klasycyzmu (1961/1987) podważone zostało dotychczasowe myślenie o historycznym postępie w dziedzinie psychiatrii. Przy czym, nazywając w swych późniejszych pracach szaleństwo mianem „rzeczywistości transakcyjnej”, Foucault (2011) – odmiennie od klasyków antypsychiatrii – zdaje się przyznawać chorobie umysłowej pewną realność. Nie twierdzi bowiem radykalnie, że nie ma czegoś takiego, jak choroba umysłowa, ani że posługiwanie się tą kategorią jest niewłaściwe, lecz zdaje się sugerować, iż jest to niebezpieczne. Krytykując współczesne oczywistości, do których oprócz szaleństwa zalicza takie kategorie, jak „podmiot” czy „seks”, wskazuje na problematyczne dla obecnych nauk humanistycznych i społecznych obszary, które powinny być badane starannie i wielokierunkowo. Dla Foucaulta właściwie napisana historia obłędu powinna być relacją na temat wolności i kontroli. Oznacza to, że nie chodzi tu wcale o historię nauki zajmującej się chorobą umysłową, lecz o dzieje władzy i wiedzy; nie o historię psychopatologii, ale obłędu wyznaczającego granice wolności.

Niezależnie od tego, jakie wpływy możemy dostrzec, badając współczesne zainteresowanie historią szaleństwa, ciągłe jej analizowanie wydaje się nieuniknione, odkąd zdaliśmy sobie sprawę, że pytając o początki myślenia o obłędzie, w istocie pytamy o zagadnienia wykraczające daleko poza ramy historii psychiatrii, a nawet o kwestie mające istotne znaczenie dla zrozumienia ludzkiej kondycji. Trzeba przyznać, że niemal zawsze, ilekroć przyglądamy się historii psychopatologii, trafiamy na fundamentalne problemy metafizyczno-egzystencjalne, takie jak kwestie wolności, podmiotowości czy relacji duszy do ciała. Obłąkanie pojawia się w tym obszarze również jako pole dla podstawowych rozstrzygnięć etycznych.

W tym miejscu należy wskazać na niezwykle interesujący fakt obecności w wielu opracowaniach historycznych z dziedziny psychiatrii swoistego napięcia pomiędzy historią psychopatologii, rozgrywającą się w kontekście kategorii świadomości, a tymi samymi dziejami rozpatrywanymi pod kątem idei nieświadomości. Marc S. Micale i Roy Porter (1994), jedni z najbardziej uznanych badaczy psychiatrii w perspektywie czasowej twierdzą, że dwie najważniejsze publikacje w tej dziedzinie, to klasyczna praca Henri F. Ellenbergera Odkrycie nieświadomości (1970) – w ich ujęciu przemianowana na dzieło pod tytułem Historia psychiatrii jako historia nieświadomości (The History of Psychiatry as the History of the Unconscious) – oraz równie fundamentalna twórczość Jeana Starobinskiego, opatrzona z kolei mianem Historii psychiatrii jako kulturowej historii świadomości (The History of Psychiatry as the Cultural History of Consciousness). Potraktowanie historii psychiatrii jako historii świadomości, czy też nieświadomości oraz jako wymiany między tymi fundamentalnymi dla myśli psychologicznej ideami powoduje, iż dzieje chorób umysłowych stają się tym bardziej fascynujące. Historia psychopatologii jest więc absorbująca nie tylko sama w sobie, lecz także jako swoiste okno na szersze konteksty intelektualne, czy też społeczne.

Nie sposób przy tym pominąć kwestii perspektywy badawczej, jaką przyjmujemy. Często bowiem jest to tak zwana wewnętrzna historia nauki (Kuhn, 1985), czyli podejście, w którego ramach przedstawiciele danej dziedziny badają dzieje uprawianej przez siebie dyscypliny. Według historyków intelektualnych (Gordon, 2013), włączających psychopatologię w szerszy zespół idei głoszonych przez intelektualistów w danym momencie dziejowym i społecznym, przedstawiciele poszczególnych dziedzin zajmujący się historią swych dyscyplin widzą, że to, co badają, staje się coraz mniej dookreślone, i czasem tracą rozeznanie, czym właściwie się zajmują. Tak właśnie zdaje się przedstawiać współczesna kondycja psychologii zaburzeń psychicznych, która podtrzymuje zainteresowanie dziejami chorób umysłowych. Natomiast historia uprawianej subdyscypliny wiedzy wciąż nie ma znaczenia dla psychologów stojących na gruncie monizmu teoretycznego, według którego istnienie w jakiejś dziedzinie zasadniczych różnic teoretycznych świadczy o tym, że psychologia znajduje się w fazie przednaukowej, czy też przedparadygmatycznej (Kuhn, 1985). Dopiero gdy odrzucimy monizm teoretyczny, zauważyć można, że idee całkowicie zdezaktualizowane w ramach jednego paradygmatu mogą zachować aktualność w ramach innych podejść. W związku z tym nie można ich pomijać w danej nauce. Nie można też wykluczyć odradzania się pewnych idei, kiedy to stare i odrzucone już teorie nagle odzyskują aktualność (Szacki, 2002). W ten sposób fascynacja historią psychopatologii nie zamyka się w pragmatycznym pytaniu o to, ile może zyskać współczesna nauka na rozważaniach historycznych z zakresu myśli psychiatrycznej, lecz otwiera perspektywę badań nad tym, czym właściwie jest psychologia zaburzeń psychicznych, psychopatologia, psychologia kliniczna, czy też psychoterapia, a zatem subdyscypliny teoretyczne oraz stosowane, obejmujące współcześnie tematykę zaburzeń psychicznych. Ponadto zainteresowanie dziejami chorób umysłowych uczy sceptycyzmu wobec poglądu głoszącego, że obecne stanowiska w tej dziedzinie są naturalne. Innymi słowy, nie od dziś wiadomo, że historia „umożliwiała krytyczną świadomość teraźniejszości” (Foucault, 1966/2007, s. 195).

Popularności historii psychopatologii, obok argumentów wysuwanych przez wspomnianych „wewnętrznych” historyków nauki, sprzyja również większa w ostatnich latach swoboda metodologiczna w historiografii, która dopuszcza w antropologii historycznej podejście dalekie od klasycznego dyskursu akademickiego. Za metaforycznym charakterem dzieł historiograficznych opowiada się między innymi Hayden White, który w takich książkach, jak Proza historyczna (2009) czyPoetyka pisarstwa historycznego (2010), tłumaczy, że prace historyków nigdy nie zamykały żadnego problemu historycznego, ale go otwierały, interpretując, a nie wyjaśniając, zachęcały do dalszych badań. „Opowieści się opowiada lub pisze, nie znajduje” (White, 2009, s. 34). W tym oczywistym stwierdzeniu zawarta jest cała koncepcja pisarstwa historycznego, definiowanego jako mieszanina faktu i fikcji (pisarstwa imaginatywnego), które wcale nie muszą się wykluczać. Jak twierdzi autor, czysta mowa historyczna jest mitem, ponadto „istnieje fundamentalny konflikt pomiędzy przeszłością historyczną i przeszłością praktyczną” (White, 2009, s. 16). Przy czym pojęcie „praktyczna przeszłość”, zaczerpnięte od Michaela Oakeshotta (1983), oznacza „przeszłość, którą jednostki i członkowie wspólnot posługują się w praktycznym działaniu i która pomaga im orientować się i podejmować decyzje” (White, 2009, s. 15). Na ten błąd z pewnością narażona była i jest historia szaleństwa. W efekcie jej fabularyzacji nastąpił wzrost zainteresowania dziejami psychiatrii, a miejsce podręczników do historii psychopatologii w dużej mierze zajęły szkice o obłędzie i wrażliwości ludzkiej.

Wszystkie te nieoczywiste sposoby ujmowania chorób umysłowych przez badaczy dziejów światowej psychopatologii mają zastosowanie również w odniesieniu do rodzimej myśli psychiatrycznej, zwłaszcza że na tym obszarze można było stworzyć historię niejasnej, w pewnym sensie odrzuconej przez główny nurt historiografii psychopatologii polskiej. Stanowi to o jeszcze większej wartości badań dotychczas niechcianych. Zanim jednak wkroczymy na ten zapomniany polski statek szaleńców, musimy wyjaśnić kilka kwestii podstawowych dla dalszych rozważań i skrótowo nakreślić obraz rodzimej myśli psychiatrycznej.

1. Polska myśl psychiatryczna w XIX wieku – spóźnione echo myśli zachodniej?

Sama historia musi pozostać tajemnicą, którą się kontempluje, a nie łamigłówką, którą można rozwiązać. Celem pisarstwa historycznego jest zatem raczej gmatwanie niż rozsupływanie.

Hayden White Proza historyczna

Pod koniec XIX wieku wybitny polski filozof medycyny Władysław Biegański (1896, s. II) zadawał sobie pytanie, czy „gdyby rozwarła się jakaś przepaść i pochłonęła wszystkie prace lekarzy polskich”, to „nauka wszechświatowa straciłaby na tym cokolwiek?”, i odpowiadał, iż bez polskiego wkładu medycyna światowa pozostałaby tym, czym jest. Zastanawiając się nad przyczynami takiego stanu rzeczy, doszedł do wniosku, że ta smutna konstatacja, na jaką przystać musi każdy szczery historyk polskiej medycyny – szczególnie zaś psychiatrii, będącej, jak się zdaje, efektem przetrawienia nie tyle nawet psychiatrii światowej, co niemieckiej (Mazurkiewicz, 1912) – jest wynikiem niedbałości o naszą rodzimą myśl i zapatrzenia w idee europejskie: „byliśmy echem Zachodu, lecz echem wiecznie spóźnionym” (Biegański, 1896, s. III). Zdaniem Biegańskiego nasłuchujemy tylko „echa z Zachodu”, sami zaś nie potrafimy stworzyć „hasła”, które tym razem ruszyłoby w odwrotnym kierunku – ze Wschodu. Jedyne rozwiązanie Biegański widział w spotęgowaniu rodzimych odgłosów echa, tak by w efekcie owo hasło wreszcie się wydobyło. Idąc za tą metaforą, która wydaje się lepiej niż inne oddawać specyfikę historii polskiej psychologii zaburzeń, każdą część będę rozpoczynać od próby podstawowej charakterystyki myśli, która docierała do nas z Zachodu. Ulotność tej recepcji będzie widoczna w konstrukcji rozdziałów poświęconych historii omawianych idei. Należy pamiętać, że w tego typu rozważaniach nigdy nie możemy być pewni, jakie koncepcje wpłynęły na danych psychiatrów, tworzących własne opisy chorób psychicznych.

Część poświęcona polskim koncepcjom psychiatryczno-psychologicznym XIX wieku zostanie przedstawiona w postaci hasła. Takie rozwiązanie podyktowane zostało bogactwem rodzimych tekstów archiwalnych. Prezentowane tu polskie materiały źródłowe, które nie były przez nikogo wcześniej analizowane, domagają się precyzyjnego wyartykułowania dyskursu psychiatrycznego z psychologicznymi referencjami. Główne zagadnienie niniejszego studium, którym jest zjawisko melancholii, zostanie rozpatrzone taksonomicznie, z naciskiem na specyficzną terminologię, koncepcje symptomatologii, etiologii i terapii. Zakładając, że tak wypowiedziane hasło polskiej psychiatrii urodziło się z echa myśli europejskiej, każdą z wymienionych rodzimych idei powiązanych z psychopatologią, poprzedzę odpowiednimi rozważaniami wstępnymi. Pojawi się więc refleksja na temat głównych problemów związanych współcześnie z historycznym wcieleniem omawianego zjawiska. Będą to zatem aktualne debaty poświęcone melancholii. Innymi słowy, mowa będzie o śladach przeszłości istniejących w teraźniejszości, które są czymś z gruntu odmiennym od samych dziejów danego zagadnienia (White, 2009). Chodzi tu o wzmiankowaną „praktyczną przeszłość”, czyli przypuszczenia formułowane w celu legitymizacji przyjętego stanowiska, pozostającą w fundamentalnym konflikcie z „historyczną przeszłością”.

Kolejną poruszaną kwestią będą europejskie dzieje danej idei od czasów antycznych do XIX wieku, z uwzględnieniem polskiej recepcji. Tę część możemy nazwać płaszczyzną echa, mieszczącą w sobie trudną do dyskursywnego wyartykułowania atmosferę epoki, Zeitgeist. Rządzi się ona bowiem innymi prawami niż wymagająca jasnego zreferowania myśl polskich pionierów psychopatologii, których dokonania przedstawione zostaną w kategoriach hasła. Ograniczenie się jedynie do prezentacji usystematyzowanej lokalnej myśli psychiatrycznej znacząco zubożyłoby nam obraz, niejednokrotnie pozostawiając go całkowicie niezrozumiałym. Ponadto tak zarysowany pejzaż pierwszych na ziemiach polskich idei psychiatryczno-psychologicznych sugerowałby samodzielność rodzimej myśli, o której – zgodnie ze stanowiskiem Władysława Biegańskiego – nie może być mowy. Każdy dział niniejszego tekstu rozpoczynać będzie zatem prezentacja problemu z perspektywy trudnych do określenia wpływów. Trudności te pojawiają się zarówno w warstwie merytorycznej, jak i formalnej, między innymi ze względu na niespójność i nielogiczność doniesień na temat funkcjonowania danych idei w kulturze Zachodu.

Homo psycho(pato)logicus

W żadnej innej z subdyscyplin psychologii teoretycznej bądź stosowanej, historyczno-kulturowa analiza używanych pojęć nie jest tak dogłębnie przeprowadzana, jak w psychopatologii1 (por. m.in Carson, Butcher i Mineka, 2003; Ellenberger, 1977; Sęk, 2001). Dlatego też badania z zakresu historii idei psychiatrycznych jawią się jako niezwykle interesujące oraz przydatne narzędzia do metateoretycznych analiz z zakresu szeroko rozumianej psychologii zaburzeń. Ich brak na rodzimym gruncie stanowił główną przesłankę do podjęcia pracy nad zupełnie nieznaną dotychczas historią psychologicznych idei w dziejach polskiej psychiatrii. Ponadto prześledzenie procesu psychologizacji chorób umysłowych wprowadza innowacyjną perspektywę badawczą do historycznych dociekań psychiatrycznych. Co więcej, psychologiczna charakterystyka chorób umysłowych w początkach polskiej psychiatrii rzuca nowe światło na reguły konstruowania kryteriów normy i patologii psychicznej w kontekście historycznym.

Dodatkowym uzasadnieniem dla podjęcia szczegółowych studiów nad dziejami psychopatologii jest możliwość wielostronnego naświetlenia kwestii zaburzeń psychicznych oraz ich rozumienia w rodzimej myśli psychologicznej i kulturze. Refleksje podejmowane w obrębie szeroko rozumianej psychopatologii miały w dziejach znaczenie fundamentalne dla ustalania problematyki i metodologii psychologicznej. Jak zauważył jeden z najwybitniejszych polskich psychoanalityków, Roman Markuszewicz (1949, s. 3), „[t]eorie psychopatologiczne bądź opierają się o teorie psychologiczne, bądź przyczyniają się do ich kształtowania”. Warto zaznaczyć, że niemożliwe jest sformułowanie diagnozy zaburzeń psychicznych, jeśli nie dysponuje się w miarę jasno zdefiniowaną normą psychologiczną. Oznacza to, że istnieją silne, dwustronne związki pomiędzy teorią i praktyką psychiatryczną, zajmującą się diagnozowaniem stopnia odchylenia od normy psychicznej, a badaniami i praktyką psychologiczną, na których podstawie tworzy się kryteria prawidłowego funkcjonowania sfery uczuć, myśli, woli, osobowości, podmiotowości itp. Ponadto trzeba wspomnieć, że z racji ograniczeń stosowania introspekcji w badaniu chorych umysłowo, psychopatologia musiała konstruować własne metody badawcze i diagnostyczne, których znaczenie dla psychologii warto prześledzić. Nie jest to jednak książka o dziejach metod rozpoznawania chorób psychicznych.

W samej literaturze anglojęzycznej pojawia się rocznie kilkanaście do kilkudziesięciu książek dotyczących historii psychopatologii. Coraz więcej prac dotyczy lokalnego kontekstu kształtowania się nauki o chorobach psychicznych. Niemal wszystkie kraje europejskie doczekały się w ostatnich latach własnych opracowań historii psychiatrii (m.in. Engstrom, 2004; Hadas, Kovács i Lafferton, 1998). Ukazuje się także coraz więcej znaczących czasopism poświęconych historii myśli psychiatrycznej (m.in. „History of Psychiatry”, „History of the Human Sciences” czy „Social History of Medicine”). Wzrostowi zainteresowania tą problematyką nie towarzyszy niestety rozwój polskich badań w tej dziedzinie. Dziwi to tym bardziej, że sami historycy psychiatrii światowej podkreślają, iż dzieje polskiej myśli na temat zaburzeń psychicznych stanowią białą plamę w całościowej wizji kształtowania się dyskursu psychiatrycznego w Europie. Znawca przeszłości psychopatologii German Berrios, uważany za najznamienitszego przedstawiciela tej dziedziny, wyniki swoich badań na temat europejskiej historii myśli psychiatrycznej opatrzył komentarzem: „ze względu na moją nieznajomość języków krajów Europy Wschodniej, korespondujące zagadnienia w tych państwach pozostawiam niezbadane” (1996, s. XIII). Dla większości przedstawicieli historii psychopatologii posługujących się językami słowiańskimi słowa te stanowiły asumpt do eksploracji rodzimych dziejów myśli psychiatrycznej (por. m.in. Engstrom, 2004). Inaczej jednak stało się w Polsce, gdzie utarł się pogląd, że z punktu widzenia historiografii medycznej dzieje polskiej psychiatrii przedstawiają mniejszą wartość naukową (Płonka-Syroka, 1999; Urbanek, 2001). Ponadto wciąż pokutuje u nas przekonanie, że ze względu na nieistnienie polskiej państwowości w XIX wieku, co oczywiście wiązało się z brakiem organizacyjnych podwalin narodowej kultury i nauki, rodzima myśl psychiatryczna musiała być epigońska wobec psychiatrii rosyjskiej i niemieckojęzycznej, a także – choć z innych względów2 – francuskiej (Łyskanowski, 1971).

Założeniem niniejszych badań jest pogląd przeciwny: nawet jeśli niezwykle trudne jest wykazanie oryginalności polskiej myśli poświęconej psychopatologii, to na podstawie zebranego materiału można założyć istnienie interesującej rodzimej recepcji i ciekawych modyfikacji zagranicznych idei psychiatrycznych. Gdyby jednak w rezultacie niniejszych rozważań okazało się, że zgodnie z utartym już poglądem historia polskiej psychopatologii jest mało atrakcyjnym zagadnieniem, podstawowy cel zostanie zrealizowany, jeśli uzupełni ona dotkliwą lukę piśmienniczą w dziejach zarówno rodzimej, jak i światowej myśli na temat zaburzeń psychicznych.

Nie zostanie tu zatem w pełni zrealizowany zamysł, by prześledzić historię polskiej psychopatologii w kontekście rozwoju światowej myśli psychiatrycznej, przy uwzględnieniu swoistych uwarunkowań społecznych i politycznych oraz rodzimego dziedzictwa kulturowego. Zastosowanie metody opisowej z elementami komparatystyki pozwoli jednak przynajmniej częściowo na umiejscowienie polskich koncepcji na tle osiągnięć szeroko rozumianej myśli psychopatologicznej w Europie. Będzie to również próba ustosunkowania się do stwierdzenia, iż „[w] badaniach tego rodzaju kryje się więc szansa udowodnienia, że rozwój polskiej psychologii przebiegał od początku w głównym nurcie rozwoju psychologii europejskiej” (Domański, 2008, s. 278).

Polska psychiatria XIX wieku – terra incognita?

Książka niniejsza ma więc historyczno-systematyczny charakter, a poświęcona jest rekonstrukcji, analizie i dyskusji nad podstawowymi wątkami i problemami psychologicznymi pojawiającymi się w rodzimej literaturze z pogranicza szeroko rozumianej psychopatalogii i psychiatrii. Mimo że obie te dziedziny mają na naszych ziemiach od najdawniejszych czasów bogatą tradycję, a piśmiennictwo z tego zakresu, poruszające kwestie zaburzeń psychicznych, ich klasyfikacji, etiologii i terapii oraz ważne dla psychologii zagadnienia symptomatologii, jest niesłychanie obszerne i interesujące (zob. bibliografia), nie powstało dotychczas całościowe, syntetyczne opracowanie poświęcone dziejom polskiej psychopatologii. Fakt ten musi budzić co najmniej zdziwienie. Wprawdzie istnieją wartościowe opracowania z zakresu dziejów polskiej psychiatrii i opieki nad chorymi umysłowo (m.in. Łyskanowski, 2000; Nasierowski, 2005; Urbanek, 2001), ale podnoszone w nich zagadnienia mają charakter ściśle medyczny bądź organizacyjno-techniczny, fundamentalne problemy zaś dotyczące teorii i istoty zaburzeń umysłowych, oraz powiązane z nimi podstawowe kwestie z zakresu szeroko rozumianej antropologii filozoficznej i psychologicznej pojawiają się w nich rzadko i zwykle mają niewielkie znaczenie. Celem prezentowanych tu badań jest zatem uzupełnienie skąpej wiedzy dotyczącej psychologicznej charakterystyki chorób umysłowych w dziewiętnastowiecznej psychiatrii polskiej o zapoznane i nieznane wątki.

Historię polskiej psychopatologii omawianego okresu można więc z pewnymi zastrzeżeniami nazwać terra incognita. Choć trudno w to uwierzyć, jak dotąd, poza artykułem zamieszczonym w „Pamiętniku Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego”, zatytułowanym Rys dziejów Psychiatryi w Polsce (Rothe, 1892), pojawiło się na ten temat tylko opracowanie Bilikiewicza i Gallusa (1962) Psychiatria polska na tle dziejowym oraz skrótowe omówienie kilku ważniejszych dat związanych z polską psychiatrią autorstwa Tadeusza Nasierowskiego (2005), zamieszczone w aneksie do polskiego wydania Historii psychiatrii Shortera (2005b). W wymiarze psychologicznym znaczenie tych publikacji ogranicza się do przypomnienia pewnych faktów z historii psychiatrii. Z pewnością do grona zasłużonych na polu polskiej historii myśli psychiatrycznej zaliczyć trzeba: Marcina Łyskanowskiego (1963; 1964; 1969; 1970; 1972; 1974; 1990; 2000), Tadeusza Nasierowskiego (1987; 1991; 1992; 1998; 2002), Bożenę Płonkę-Syrokę (1990; 1994; 1998; 1999) oraz Bożenę Urbanek (1994; 1998; 2001; 2008). Należy tu również odnotować wartościową, choć nieopublikowaną pracę doktorską Danuty Stommy (1966) Zarys rozwoju psychiatrii dziecięcej w Polsce, w warstwie bibliograficznej zaś nie do przecenienia okazuje się wielotomowe dzieło Stanisława Konopki, ukończone w 1987 roku, zatytułowane Polska bibliografia lekarska dziewiętnastego wieku: 1801–1900. Godna odnotowania w tej kategorii jest także Bibliografia padaczki 1534–2000. W pracach autorów polskich oraz zagranicznych publikujących w Polsce Jerzego Majkowskiego (2006). Oprócz tego znaleźć można pojedyncze artykuły korespondujące z problematyką rodzimej myśli psychiatrycznej, co odnotowane zostanie w zasadniczej części tekstu. Powyżej wymienieni autorzy są przedstawicielami historiografii medycyny i z takiej perspektywy omawiali oni kwestie związane z polską historią zaburzeń psychicznych. Ze strony psychologów zaś nie doczekaliśmy się żadnego całościowego opracowania dotyczącego przeszłości polskiej psychopatologii (por. Bobrowska-Nowak, Czarnecki, 1970; Bobrowska-Nowak, 1973; Pieter, 1976; Stachowski, 2004). Wyjątek stanowi tu praca Teresy Rzepy i Bartłomieja Dobroczyńskiego (2009), gdzie przy udziale autorki niniejszej książki powstał podrozdział poświęcony dziejom polskiej psychopatologii.

Warto zauważyć, że oprócz opracowań z zakresu polskiej historiografii medycznej, historii psychologii czy filozofii książka ta wymagała znajomości publikacji dotyczących szeroko rozumianych dziejów polskiej kultury i mentalności XIX wieku. Pomocne w jej pisaniu okazały się teksty z zakresu między innymi historii życia codziennego (Bystroń, 1993), kwestii kobiecych (Kubat, 2012; Żarnowska i Szwarc, 2006), dziejów duchowości (Moszyński, 1967), antropologii (Perzanowski, 2009), historii seksualności (Krawiec, 2000; Wiślicz, 2004; Żarnowska i Szwarc, 2006), higieny (Fleming, 2008), czarownictwa (Pilaszek, 2008; Wrzesiński, 2006), masażu (Magiera, 2007), wilkołactwa (Baranowski, 1981; Kempińska-Mirosławska, 2010) itp. W tym kontekście należy więc z ostrożnością wyrokować, czy dziewiętnastowieczna polska myśl psychiatryczna jest „ziemią nieznaną”.

Cel i projekt

W efekcie tak sformułowanego planu powstał tekst, który całościowo, w szczegółowy sposób przedstawia dzieje polskiej psychopatologii XIX wieku. Badania te dalekie są od monograficznego omówienia wąskiego zakresu historii polskiej psychopatologii. Zgodnie bowiem z zadaniem stawianym analizom w nurcie historii myśli psychologicznej ich celem jest zapewnienie spójnego kontekstu specjalistycznym działom współczesnej psychopatologii. Całościowe przedstawienie początków polskiej psychopatologii stanowi więc próbę połączenia różnych obszarów i kierunków obecnej nauki o zaburzeniach psychicznych. Takie podejście może pomóc w prześledzeniu, jakie kolejne problemy, czy też aspekty nieprawidłowego funkcjonowania psychicznego były uwzględniane przez poszczególnych autorów, oraz ułatwić dostrzeżenie kluczowych momentów rozwojowych psychopatologii, odzwierciedlających postęp teoretyczny w stosunku do tego, co już zostało w tej dziedzinie powiedziane. Zgromadzony materiał badawczy jednak ze względu na swoje rozmiary będzie musiał zostać poddany ukierunkowanej selekcji, gdyż niemal każdy podrozdział tej książki, odpowiednio rozbudowany, mógłby stanowić odrębne studium naukowe.

Podstawowym celem będzie zbadanie, kiedy i w jaki sposób idea zaburzeń psychicznych narodziła się w polskiej myśli psychologicznej, oraz prześledzenie, jakie formy przybierała w trakcie swego rozwoju. Należy od razu podkreślić, że tekst ten nie jest opracowaniem z zakresu historii rodzimej medycyny. Zasadnicze analizy prowadzone w jego ramach mają zdecydowanie psychologiczny charakter, to znaczy chodzi w nich o wydobycie z historycznej literatury psychopatologicznej (najczęściej pisanej przez lekarzy, choć także przez filozofów i duchownych) tych wątków, które w dobie psychologii naukowej stały się integralną częścią takich jej subdyscyplin teoretycznych i stosowanych, jak psychologia kliniczna, psychologia zaburzeń czy psychoterapia.

Cała część druga – najobszerniejsza w niniejszej książce – poświęcona jest problematyce melancholii. Takie rozłożenie akcentów podyktowane zostało wieloma czynnikami, o których piszę szerzej w Studium melancholii. W tym miejscu warto jedynie zauważyć, że melancholia – przez wieki utożsamiana z obłędem per se – zdaje się czymś najbliższym ogólnej kategorii choroby psychicznej. W związku z tym prześledzenie psychologicznej charakterystyki choroby umysłowej w dziewiętnastowiecznej psychiatrii polskiej wydaje się silnie korespondować z dziejami dyskursywnego myślenia o zadumie. Poświęcenie zasadniczej części problematyce melancholii jest też uzasadnione faktem, że polscy autorzy rzadko teoretyzowali na temat choroby umysłowej w ogóle. Koncentrowali się raczej na poszczególnych rodzajach zaburzeń psychicznych, a swe ogólne refleksje nad obłędem wyrażali właśnie poprzez prezentację poglądów na temat zadumy. Konkurencję dla idei melancholii niewątpliwie stanowiła inna szeroko rozpatrywana choroba duszy – histeria, w rodzimej literaturze nazywana również maciennictwem. Pamiętając, że polscy psychiatrzy omawianego okresu pisali też o innych rodzajach chorób umysłowych, co będzie systematycznie odnotowywane na marginesach tekstu, pragnę zaznaczyć, że skoncentruję się tu na melancholii zarówno ze względu na rozmiary opracowania, jak i w przekonaniu, że właśnie w tym rodzaju obłędu choroba umysłowa znajdowała swój najpełniejszy wyraz.

Problemowe rozwinięcie zarysowanych tu zagadnień pozwala na szczegółową prezentację sposobu, w jaki można zastosować postulaty metodologiczne historiografii idei do materiałów źródłowych z polskiej psychopatologii XIX wieku. Zostanie tu również zilustrowane, w jakim kierunku zmierzała psychologiczna charakterystyka chorób umysłowych. Dotychczas przeprowadzone studia i badania nad literaturą pozwalają przypuszczać, że najważniejsze hipotezy dotyczące specyfiki początków polskiej psychiatrii opierają się właśnie na wymienionych obszarach badawczych. Wymagają one dalszych ukierunkowanych analiz materiałów źródłowych.

Oprócz dwóch zasadniczych części książki przygotowałam obszerną antologię rodzimych pism psychopatologicznych z XIX wieku, ilustrującą niektóre tezy interpretacyjne książki. Ten wybór tekstów źródłowych stanowi ponadto uzupełnienie tekstu książki o wiele zasygnalizowanych wątków, takich jak dzieciobójstwo, histeria u mężczyzn i nerwowość u kobiet. Melancholia zostaje tym samym pokazana na znacznie szerszym tle innych rodzajów obłędu, chorób czy zjawisk. Dzięki takiemu rozłożeniu treści (i akcentów) zwracam uwagę na to, iż w polskiej myśli poświęconej psychopatologii omawianego okresu interesują mnie przede wszystkim problemy, nie zaś na przykład zasłużone na tym polu osoby, co pozwala w centralnej części skoncentrować się na analizie idei. W zaskakujący sposób napięcie to ujawnia również towarzyszący całości Album, który stworzyłam jako równoległą do tekstu opowieść ikonograficzną o studium melancholii.

Pomimo że zebrany materiał można uporządkować na wiele sposobów, przyjęłam taki układ, który pozwala osiągnąć jak największą przejrzystość partii analitycznych. Ponadto, wracając do kwestii postawionej na początku, lecz nie przesądzając jeszcze, na ile dziewiętnastowieczna polska myśl psychiatryczna była spóźnionym echem myśli Zachodu, trzeba zauważyć, iż tak zarysowany podział problemów znajduje uzasadnienie w słowach wspomnianego już Biegańskiego (1896, s. V), który przypominał, że: „[m]yśli i idee, przystosowane do naszej organizacji, mają więcej szans dalszego rozwoju, aniżeli idee obce, jeszcze nieprzystosowane. Dlatego też powinniśmy, jak sądzę, szukać w dziełach naszych poprzedników tych właśnie idei […]. Wówczas potrafimy może, jeśli nie tworzyć nowe drogi dla nauki, to wśród dróg znanych odnaleźć najodpowiedniejszy dla nas kierunek […] i co najgłówniejsza, wniesiemy do tego postępu pewien nam właściwy pierwiastek”.

2. Historia pojęć, historia idei, historia intelektualna

Psychopatologia i psychiatria prawdopodobnie w stopniu wyższym aniżeli inne działy medycyny potrzebuje takiej teorii, która nie tylko ujmowałaby stan aktualny zagadnień, ale także ich wymiar czasowy – historyczny.

Jerzy Strojnowski Psychofizjologia Jędrzeja Śniadeckiego

Trudno sobie wyobrazić realizację omówionych celów badawczych bez ścisłego ograniczenia zagadnień, przez których pryzmat zostanie poddany interpretacji bogaty materiał obejmujący szeroko rozumianą dziewiętnastowieczną polską myśl psychiatryczną. Przedmiotem analizy w kolejnych częściach będą zatem wybrane problemy związane z pojawieniem się idei chorób umysłowych na ziemiach polskich. Główny przedmiot refleksji stanowi treść ideowa (Kalinowski, 1959) pism traktujących o melancholii, oprócz niej zaś poglądy psychologiczno-medyczne na temat pochodzenia chorób umysłowych oraz możliwości ich leczenia. Niezależnie jednak od wybranych zagadnień szczegółowych tematyka ta wymaga specjalnego rodzaju metodologii, która pozwoliłaby na analizowanie tekstów o zróżnicowanej wartości i formie, zarówno tych z kręgu beletrystyki, jak i ściśle naukowych. Wydaje się, że najbardziej odpowiednich narzędzi opracowywania tekstów źródłowych dostarcza – stosowana już w pracach z obszaru historii myśli psychologicznej czy dziejów psychiatrii (Foucault, 1969/2002; Porter, 2003) – dyscyplina określana mianem historii idei. Bywa ona niekiedy nazywana historią intelektualną, choć jak zostanie to wykazane w dalszej części, bez pewnych zastrzeżeń nie można postawić znaku równości pomiędzy tymi dziedzinami.

Przed przystąpieniem do szczegółowego omówienia metod badania historii psychopatologii zauważmy, że można wyróżnić dwa zasadnicze podejścia: klasyczne i nieklasyczne ujęcie historii chorób umysłowych. Od razu trzeba tu uwypuklić kwestię terminologiczną. Otóż można pisać w tym kontekście o historii nauki zajmującej się zaburzeniami psychicznymi, czyli o dziejach psychiatrii, czy też psychopatologii. Traktując jednak o czasach, gdy te dyscypliny nie miały jeszcze ustalonego statusu, jako wyłaniające się z innych dziedzin wiedzy i niedyskursywnych sposobów rozumienia fenomenu zaburzenia psychicznego, należałoby mówić o historii chorób umysłowych. Takie ujęcie znowu jednak budzi wiele wątpliwości, w omawianym okresie bowiem równie często obok pojęć medycznych, takich jak choroba umysłowa czy psychiczna, używano określeń: obłęd, obłąkanie lub szaleństwo1, na oznaczenie tego, co dzisiejsza psychopatologia nazywa zaburzeniem psychicznym.

Sama transformacja terminologiczna z „szaleństwa” w „chorobę umysłową” stanowiła przedmiot licznych opracowań dotyczących medykalizacji tego zjawiska (por. Foucault, 1987; 2000). Na ziemiach polskich jednak, gdzie psychiatrii jako dyscypliny akademickiej jeszcze nie było bądź dopiero raczkowała, zamienne użycie tych pojęć wydaje się zabiegiem uprawomocnionym. Pisanie o „historii szaleństwa” nastręcza jednak trudności nie tylko natury semantycznej („szaleństwo” według Słownika języka polskiego PWN (Drabik i Sobol, 2013) ma co najmniej cztery różne znaczenia i tylko jedno pokrywa się z „chorobą umysłową”2), lecz także epistemologicznej, gdyż według niektórych historyków myśli psychopatologicznej, używając kategorii „szaleństwo”, wpisujemy się niejako w nurt krytyczny wobec psychiatrii. Trzeba się zatem upewnić, czy użycie tego pojęcia nie obliguje do przyjęcia określonej metody analiz historycznych. Chodzi tu o argumentację wysuniętą przez Edwarda Shortera (2005b, s. 8), autora jednej z nielicznych prac z dziejów psychiatrii przetłumaczonych na język polski, w której pisał: „Wkrótce krytyce poddano samo pojęcie choroby psychicznej, zawsze ujmowane w ironiczny cudzysłów. Zaczęto nawet używać takich archaicznych określeń, jak szaleństwo czy obłąkanie, aby podkreślić, że zaburzenia psychiczne trudno zaliczyć do kategorii zjawisk naturalnych. Z przykrością stwierdzam, że poglądy te nadal dominują w dziedzinie historii psychiatrii; w kolejnych rozdziałach zamierzam stawić czoło temu rewizjonistycznemu stanowisku, które stało się nową ortodoksją”.

Rewizjoniści to badacze uprawiający wspomnianą historię nieklasyczną. Opierali się oni na konstrukcjonizmie społecznym, który w odniesieniu do historiografii psychiatrycznej zakłada, iż szaleństwo nie jest realną chorobą umysłową, lecz konstruktem społecznym, „formacją dyskursywną” (Goldberg, 1999, s. 7). Podejście nieklasyczne do dziejów myślenia o chorobie umysłowej jest ujęciem krytycznym wobec wizji postępu wiedzy w tej dziedzinie. Sytuuje się ono w opozycji do historii klasycznej (zwanej też akademicką), która silnie podkreśla rozwojowy charakter psychiatrii, proponując obraz nauki polegającej na kumulacji wiedzy opartej na gromadzeniu faktów, co nazwać można hiperfaktualizmem (Szacki, 1991). Przedstawicielem takiego podejścia do przedstawiania dziejów myślenia o chorobie psychicznej w kategoriach przyczynowych, mających charakter podobny do praw, jest właśnie Edward Shorter. Jego potencjalny przeciwnik – historyk nieklasyczny – wydaje się jednak mieć więcej twarzy, niż to przewidział Shorter. W odniesieniu do dziejów szaleństwa nie jesteśmy bowiem skazani na progresywną bądź też krytyczną wizję dyskursu psychiatrycznego. Obok koncepcji, które atakuje Shorter, a którym najbliżej do antypsychiatrii, negującej obecne postaci wiedzy psychiatrycznej, a jednocześnie prezentującej możliwość alternatywnych rozwiązań, mamy jeszcze trzecie rozwiązanie, zwane problematyzacjami (Dean, 1994).

Podejście problematyzujące do historii chorób umysłowych, mimo iż wpisuje się w nurt nieklasyczny, ujmuje szaleństwo odmiennie od teorii krytycznych. W nurcie tym podkreśla się przede wszystkim, że kategorie związane z psychiatrią są terenem niebezpiecznym, problematycznym, gdzie nie znajdujemy odpowiedzi, lecz mnożące się pytania, a jedyne, na co możemy sobie pozwolić, to zaburzenie narracji dotyczącej postępu wiedzy na ten temat (Dean, 1994). Głównym przedstawicielem takiego ujęcia jest Michael Foucault (1969/2002), niesłusznie utożsamiany z ruchem antypsychiatrii (Foucault, 2006; Bracken i Thomas, 2010).

Problematyzacje i kontekstualizacje będą motorem napędowym niniejszych rozważań w większym stopniu niż historie progresywne czy krytyczne. Trudno się jednak zgodzić z tym, że samo dopuszczenie terminów innych niż choroba psychiczna przesądziło o wyborze nieklasycznych ujęć historiograficznych. Założeniem tych rozważań jest bowiem objęcie badaniami również czasów, w których nie było jeszcze psychiatrii jako dyscypliny naukowej, a zatem zepchnięcie bogatego słownika ówczesnych prac na temat chorób duszy do terminologii psychiatrycznej, z pominięciem takich kategorii jak szaleństwo, byłoby zbyt daleko posuniętym redukcjonizmem.

Warto dodać, że nieklasyczne ujęcie historii jest przede wszystkim historią pokonanych, w przeciwieństwie do akademickiej historii zwycięzców. Model rewindykacyjno-insurekcyjny historii polskiej myśli psychiatrycznej pozwala w pełni skoncentrować się na tych poglądach, które zostały w dużej mierze zapomniane przez współczesnych i chociaż w wypadku historii polskiej psychopatologii trudno mówić o koncepcjach wygranych, to jednak mamy rodzimych pionierów psychopatologii ocalonych od zapomnienia głównie dzięki wysiłkom historyków myśli psychologicznej (por. np. dokonane przez Stachowskiego (1996b) omówienie poglądów Juliana Ochorowicza w przedmowie do reedycji jego klasycznych tekstów). Niniejsza książka opiera się niemal wyłącznie na tekstach traktowanych jako drugorzędne. Właśnie do analizy takich materiałów, nieuznawanych za arcydzieła, wydaje się stworzona metodologia zaproponowana przez Arthura O. Lovejoya (1936/1999), autora historii idei, który dostrzegał wielką wartość w analizowaniu tekstów „przegranych”, które w znacznie większym stopniu niż wielkie dzieła są świadectwem nośności idei obecnych w danej epoce. Proponowana przez niego metoda sugeruje, że najwięcej znaczą właśnie koncepcje tych mało ważnych, zapomnianych autorów, to w ich myśli bowiem najlepiej oddane zostały idee i normy mające dużo większy wpływ na umysły przeciętne niż na te wybitne, często wyprzedzające swoją epokę. Jest to tym samym pierwszy argument za przyjęciem metodologii historii idei, której poświęcona zostanie dalsza część rozważań.

Współczesna historiografia oferuje szeroki zakres narzędzi możliwych do zastosowania w dziedzinie historii myśli psychologiczno–psychiatrycznej. Część tych metod ma już swoich przedstawicieli, którzy jednak nierzadko pozostawiali swoje prace bez komentarza na temat stosowanego warsztatu badawczego. Zawężenie pola poszukiwań metodologicznych, zgodnie z przyjętymi w poprzedniej części założeniami, do historii nieklasycznych wymaga przybliżenia trzech sposobów uprawiania historiografii psychopatologii: historii pojęć, historii idei i siostrzanej historii intelektualnej. Jednocześnie należy wyjaśnić, dlaczego historia pojęć zostanie tu pominięta (a przynajmniej zmarginalizowana) na rzecz dwóch pozostałych.

Trudno polemizować z konstatacją Władysława Tatarkiewicza (2004, s. 5), który rozpoczyna Dzieje sześciu pojęć od stwierdzenia, że historię nauki „można ująć dwojako: jako historię ludzi, którzy ją tworzyli, lub jako historię zagadnień, jakie w niej były stawiane i rozwiązywane”. Zgodziwszy się już wcześniej na to, iż niniejsze rozważania nie będą traktować o ludziach zasłużonych dla historii rodzimej psychopatologii, lecz o zagadnieniach związanych z chorobą umysłową, nie trzeba jednak koniecznie przyjmować za Tatarkiewiczem (orędownikiem historii pojęć), że zadanie to realizuje najpełniej metoda polegająca na prześledzeniu historycznych zmian zawartości pojęcia „choroba umysłowa”, a ściślej – „melancholia”. Takie podejście, zwane również historią konceptualną (Begriffsgeschichte), rozpowszechnione głównie w nauce niemieckiej za sprawą Reinharta Kosellecka (2001), obiektem badań historycznych czyni pojęcie. Celem tej metody jest tłumaczenie zmienności semantycznej analizowanych kategorii językowych w ich historycznym rozwoju. W odniesieniu do „choroby umysłowej” oznacza to na przykład badanie zmiany znaczeń tego pojęcia z sensów metaforycznych na związane z określoną rzeczywistością psychiczną osób cierpiących na tę chorobę. Zwolennikiem historii konceptualnej w eksplorowaniu dziejów psychopatologii jest wspomniany już wybitny badacz dziejów pojęć psychiatrycznych Berrios (1988; 2002; 2010). Głównym argumentem za stosowaniem tej metody jest jej konkretność, stojąca w opozycji do abstrakcyjności historii idei (Koselleck, 2001).

W tym ujęciu, koncentrując się na zwyczaju językowym, poddajemy analizie pojęcie „choroby umysłowej”, czy też „melancholii”, odnotowując zmiany znaczeń tych słów w obrębie jednej kultury – kultury polskiej – w okresie zamykającym się w wyznaczonych tu ramach (tj. od końca XVIII wieku do roku 1900). Ze względu na niewątpliwą precyzję historii konceptualnej, korzystam z niej również w części terminologicznej Studium melancholii. Od razu jednak trzeba zaznaczyć niewystarczalność tej metody, także jej nieprzystawalność do celów wyznaczonych niniejszej refleksji, które pozwala osiągnąć dopiero podejście przeciwne – historia idei.

Za twórcę historii idei jako dyscypliny naukowej uważa się Arthura O. Lovejoya, założyciela działającego od roku 1923 Klubu Historii Idei na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa (Czernik, 2014). Głównym dziełem, w którym wyłożył on podstawowe zasady swojej metody, był Wielki łańcuch bytu, gdzie idea jest rozumiana jako coś istniejącego u podstaw poszczególnych koncepcji. Lovejoy (1936/1999) podkreśla, że praca historyka idei polega właśnie na tym, by najpierw wyodrębnić, jako wymagającą osobnego przestudiowania, ideę związaną z danym pojęciem, a następnie prześledzić kierunek jej rozwoju wszędzie tam, gdzie występuje. Ogólnym celem zaś jest „jak dalece to możliwe, ukazanie myślenia” (Lovejoy, 1936/1999, s. 342). Takie podejście wymaga jedynie założenia historycznego ruchu myśli. Niejasny jest jednak status owych podstawowych idei, które mogą stać się przedmiotem historycznej analizy. Lovejoy pisze wprawdzie, że mają to być „idee elementarne” (unit-ideas), lecz sam nie wydaje się konsekwentny w uprzednim badaniu owych jednostkowych idei przed przystąpieniem do analizy ich kompleksów (Cabaj, 1989). Gdzie indziej bowiem pisze, że historia idei to w pierwszym rzędzie: „Studia nad uświęconymi słowami lub zwrotami w danym okresie albo prądzie z zamiarem usunięcia ich niejasności, wyliczenia ich różnych odcieni znaczeniowych i zbadania tego, w jaki sposób pogmatwane kompleksy idei, biorące się z tych niejasności, oddziałały na rozwój doktryn lub przyspieszyły niedostrzegalną przemianę jednej mody myślowej w inną, być może przeciwną” (Lovejoy, 1936/1999, s. 19). Co więcej, w różnych miejscach opus magnum Lovejoya znajdujemy nieco odmienne określenia, czym miałyby być idee elementarne. Bywają one bowiem określane jako wyjściowe założenia, płodne metafory, „myśli dotyczące poszczególnych aspektów potocznego doświadczenia, jawne lub ukryte przesłanki, święte formuły i hasła, szczególne teorematy filozoficzne lub większe hipotezy” (Lovejoy, 1936/1999, s. 320).

Drugi wspomniany postulat badawczy Lovejoya dotyczy analizy kierunku przepływu tak wyodrębnionych idei. Chodzi o to, by dokładnie określić bieg ich zmian i oddziaływanie. Wydaje się jednak, że ustalenie takiego toru historycznych przemian jest często po prostu niemożliwe (Cabaj, 1898). Metodę wyznaczania kierunku rozwoju idei skrytykował Michel Foucault, który sugerował korektę tego postulatu Lovejoya, pisząc: „[w] tym nieznacznym przesunięciu, które proponujemy wprowadzić do historii idei, a które polega na badaniu nie przedstawień, mogących istnieć za dyskursami, lecz dyskursów jako regularnych i odrębnych serii wydarzeń – w tym nieznacznym przesunięciu obawiam się odnaleźć coś w rodzaju małej (i być może ohydnej) maszynerii, pozwalającej wprowadzić do samych korzeni myślenia: przypadek, nieciągłość i materialność. […] Trzy kierunki, którymi kroczyć powinna robota historycznych opracowań” (1969/2002, s. 42–43).

Wraz z wprowadzeniem do historii idei perspektywy rozwoju koncepcji innej niż jednokierunkowa coraz częściej dyscyplinę tę określano mianem „historii intelektualnej”, czy też „historii myśli” (intellectual history). Dystansowano się tym samym od metody autorstwa Lovejoya. W szerszym znaczeniu historiografia idei obejmować będzie oba te podejścia – zarówno historię idei, jak i historię intelektualną (Szacki, 1981). Wydaje się jednak, że samym badaczom, zajmującym się jedną bądź drugą odmianą rozpatrywania dziejów ludzkiej myśli, nie udało się uchwycić znaczącej różnicy pomiędzy tymi dwiema dyscyplinami. Czasem jedynie zaznacza się, że historia idei jest konkretnym projektem badawczym zaproponowanym przez Lovejoya, historia intelektualna zaś jest jej rozwinięciem, związanym z nazwiskiem Foucaulta. Inna definicja mówi, że obie te siostrzane dyscypliny różni jedynie to, że historia intelektualna, w przeciwieństwie do historii idei, jest badaniem dziejów konkretnej zbiorowości ludzkiej, połączonej wspólną kulturą. Najczęściej odpowiada zatem historii danego narodu. Historia idei natomiast nie zna takich ograniczeń i zawsze bada daną prekoncepcję w szerszym kontekście (Walicki, 2000). Co więcej, jak twierdzi Walicki (2000), historia intelektualna jest przede wszystkim przydatna dla tych krajów, które nie wniosły ważkiego wkładu do historii światowej w danej dziedzinie.

Warto zauważyć, że niniejszy tekst, koncentrujący się na historii idei choroby umysłowej w świadomości (pewnych grup społecznych) Polaków, w których to dziejach możemy dostrzec „przypadek, nieciągłość, materialność” (Foucault, 1969/2002, s. 43), bliższy jest historii intelektualnej. Książkę tę należy zatem potraktować jako pracę z zakresu historii intelektualnej polskich środowisk medyczno-filozoficznych piszących o zagadnieniu choroby umysłowej w XIX wieku. Nie sposób jednak zapomnieć tu o ostrzeżeniu autora Wielkiego łańcuchu bytu, który pisał: „[i] m bardziej staramy się wniknąć w jądro wąsko zakreślonego problemu historycznego, tym bardziej w samym problemie natykamy się na siłę odśrodkową, która wypycha nas poza wyznaczone granice” (Lovejoy, 1936/1999, s. 318). Niejednokrotnie bowiem rozważania o rodzimych poglądach na temat obłędu odsyłać będą do prac zagranicznych, poza horyzont polskiego dyskursu psychiatrycznego. Bezpieczniej więc, za wieloma historykami myśli (np. Szacki, 1991) zapowiedzieć, że niniejszy dyskurs opiera się na metodologii szeroko rozumianej historiografii idei, w której skład wchodzi zarówno historia intelektualna, jak i historia idei.

Dlatego choć precyzja metodologiczna wymagałaby wpisania tej książki w nurt historii intelektualnej, mowa tu będzie o historiografii idei, zwłaszcza że wiele postulatów badawczych przyjęłam za Lovejoyem – na przykład regułę „aby fragmenty odpowiednich tekstów przytaczać w sposób na tyle pełny, na ile pozwala na to rozsądna zwięzłość” (Lovejoy, 1936/1999, s. 6). Nie jest to nowe podejście w historii myśli psychologicznej, gdzie tradycję ograniczenia obszernych cytatów z prac źródłowych zapoczątkowali Ellenberger (1957) i Whyte (1960). W polskiej myśli psychologicznej ów „[p]owściągliwy liryzm cytowania” (Foucault, 1999, s. 275) konsekwentnie realizuje Dobroczyński (2005).

Przedstawiony tu skrótowy opis zastosowanego w tym tekście podejścia wymaga z pewnością wielu dopowiedzeń. Przede wszystkim jednak istotna wydaje się tu kwestia uzasadnienia wyboru takiej, a nie innej metodologii w odniesieniu do badanej problematyki.

Po pierwsze warto zaznaczyć, że „jedną z funkcji historiografii idei jest rzucanie światła na dzieła ludzkiego umysłu i na całą ich różnorodność” (Lovejoy, 1936/1999, s. 329). Jeżeli więc rzeczywiście historiografia idei jest w stanie w jakiejkolwiek mierze sprostać ambitnemu zamierzeniu, jakim jest ukazanie myślenia na dany temat, to jej cel pokrywa się z moim. Jest nim próba pokazania, jak myślano w Polsce o chorobie umysłowej, a w związku z tym – jak można rozumieć teksty polskich psychiatrów dziewiętnastowiecznych.

Po drugie, taka metodologia może pomóc czytelnikowi w wyrobieniu sobie krytycznych poglądów na wartość prezentowanych idei. Nie sposób bowiem docenić wkładu badacza, „kiedy wyraża on ogólną ideę, nie znając owej idei, a także innych jej przejawów” (Lovejoy, 1936/1999, s. 316).

Po trzecie, historiografia idei (zwłaszcza historia intelektualna) ma tę wartość, iż stara się zrozumieć badaną ideę, uwzględniając szeroki kontekst – tak społeczny, jak i polityczny, religijny, ekonomiczny czy etyczny. Ten postulat jest szczególnie przydatny w badaniu przekonań na temat chorób psychicznych, które jako zjawiska społeczne nie są samoistne. Poglądy alienistów trzeba rozpatrywać na wielu płaszczyznach, dostrzegając w koncepcjach obłędu raczej konstrukt kulturowy niż wynik badań naukowych – zwłaszcza wtedy, gdy interesuje nas aspekt psychologiczny szaleństwa (jak się przekonamy, często utożsamiany z podejściem moralnym). Wybitny znawca historii intelektualnej, Quentin Skinner (1988) ostrzega jednak, żeby badając daną ideę, nie ufać ortodoksyjnym rozwiązaniom, do których zalicza on zarówno traktowanie interpretowanego tekstu jako autonomicznego, jak i pokusę tworzenia „kontekstu totalnego” dla zrozumienia danego poglądu.

Ponadto kontekstualizm historiografii idei jest ograniczony tym, iż „[p]ojedynczy badacz nie może jednak żywić nadziei, że stanie się kompetentnym specjalistą w wielu dziedzinach historii intelektualnej” (Lovejoy, 1936/1999, s. 313). Autor Wielkiego łańcucha bytu proponował, by nad daną „ideą elementarną” pracował interdyscyplinarny zespół naukowców (Lovejoy, 1936/1999), nie jest bowiem możliwe zrozumienie badanego zagadnienia w różnych dziedzinach przez jednego badacza. Tę z wielu względów oczywistą konstatację uwzględniam, pisząc na przykład o melancholii i prezentując jej ujęcia nie tylko w rodzimej literaturze fachowej omawianego okresu, lecz także w literaturze popularnonaukowej, beletrystyce i malarstwie, zawsze zaznaczając, iż jest to obraz nieroszczący sobie praw do totalności. Według radykalnych historyków idei (por. Czernik, 2014) bardzo ścisłe ograniczenie pola badawczego do zjawisk przede wszystkim z zakresu myśli psychologicznej, prezentowane również w niniejszym tekście, może się wydać okaleczającym redukcjonizmem, ponieważ amputujemy część idei poprzez ujęcie jej z perspektywy jednej dziedziny. W tym wypadku trzeba się zgodzić z krytyką, gdyż nie sposób rościć sobie praw do wszechstronności ujęcia obłędu jako „idei elementarnej” (według Foucault, 1969/2002). Można jedynie próbować sprostać zadaniu wyjścia poza tradycyjnie rozumianą historię psychiatrii.

Po czwarte, cel historiografii idei pokrywa się z przyświecającym mi zamierzeniem, by poprzez prezentację dziejów szeroko rozumianej rodzimej psychopatologii zapewnić spójny kontekst specjalistycznym działom współczesnej nauki o zaburzeniach psychicznych, zwracając jednocześnie uwagę, by nie postrzegać historii szaleństwa jako narzędzia rozwiązywania współczesnych dylematów. Z jednej strony bowiem można się zgodzić ze stwierdzeniem, iż w historiografii idei „[m]otywem badań nie musi być też wcale pragnienie wyjaśnienia obecnego faktu” (Lovejoy, 1936/1999, s. 329). Trudno jednak nie przyznać, że „[h]istoryk idei uprawia zarówno historię, jak i mitologię: ustala fakty, które miały miejsce kiedyś, zarazem jednak utrwala wartości, których obecność w świadomości kolejnych pokoleń decyduje o istnieniu i tożsamości kultury” (Szacki, 1991, s. 12). Tym samym w proponowanej tu metodzie współistnieją dwa sprzeczne podejścia: próbujemy uchwycić przeszłość jako taką, ale jednocześnie zapominamy o tym, że jest ona przeszłością, i zadajemy jej współczesne pytania, traktując ją jak dyskutanta. Ten ostatni punkt mocno krytykują przeciwnicy historiografii idei, którzy zarzucają jej wspomniany błąd prezentyzmu, polegający na ocenie poglądów czy zdarzeń z przeszłości z perspektywy współczesnej i na traktowaniu przeszłości jedynie jako prefiguracji teraźniejszości (Szacki, 2002). Zarzut ten bardzo trudno będzie obalić. Co więcej, wydaje się, że nie ma to najmniejszego sensu, gdyż jak zauważa wielu historyków myśli, nie da się całkowicie wyrugować teraźniejszej perspektywy z badań historycznych – możemy tylko udawać, że nie wiemy tego, co wiemy, i nie czujemy tego, co czujemy. „W swoim stosunku do historii wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu prezentystami” (Szacki, 2002, s. 10), chodzi jednak o to, by prezentyzm ten minimalizować. Czy bowiem rzeczywiście ostatecznymi zagadnieniami, którymi historia jest zainteresowana, są problemy wygenerowane przez nas w teraźniejszości? Wydaje się, że niekoniecznie, gdyż „[s]tudiowanie historii jest zawsze próbą wyjścia do pewnego stopnia poza ograniczenia i zainteresowania teraźniejszości” (Szacki, 1991, s. 330).

Za przyjęciem perspektywy historiografii idei mimo jej wielu ograniczeń przemawia również fakt, iż nie pomija ona tego, co przestało być aktualne, lub wręcz zostało ośmieszone. To podejście metodologiczne pozwala mi na prowadzenie badań historycznych nad koncepcjami, które nie mają obecnie swej kontynuacji, a tym samym nie wymusza ograniczania się do elementów, które są uznawane za prawdziwe i użyteczne z dzisiejszego punktu widzenia. Gdy chodzi o ocenę racjonalności wiedzy dawnych epok, historiografia idei zaprzecza prostemu prezentyzmowi, który zakłada pozytywistyczny podział na teorie naukowe i przednaukowe, nie uwzględniając historycznie zmiennych modeli racjonalności charakterystycznych dla różnych epok. W tym sensie historiografia idei pozwala na zajęcie się tu poglądami na temat choroby umysłowej, które nie miały kontynuacji ani statusu – z dzisiejszej perspektywy – naukowego.

Za użyciem proponowanej tu metody przemawia wreszcie fakt, że jest to podejście pozostawiające badaczowi wiele swobody. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że historiografia idei jest dyscypliną eklektyczną, pozwalającą na użycie narzędzi pochodzących z wielu dziedzin, jak pokrewne francuskie badania nad mentalnością (histoire des mentalités) (Burke, 1997), anglosaskie historie dyskursów czy niemieckie Geistesgeschichte. Co więcej, zastosowana tu metoda pozwala na posługiwanie się w opisie historii myśli tak zwanymi „imaginatywnymi hipotetyzacjami” (White, 2009) bądź tym, co Edmund Husserl nazywał „historią intencjonalną”, która umożliwia odkrywanie prawomocnego sensu idei historycznych, nie ograniczając się do tego, co wprost zostało napisane w materiałach archiwalnych (Szacki, 1991).

Na zakończenie części poświęconej poszukiwaniom metody przystającej do prezentowanej problematyki należy zauważyć, że niniejsze rozważania są zaledwie skromną próbą zastosowania narzędzi historiografii idei do dziejów polskich poglądów na temat psychologicznie charakteryzowanej choroby umysłowej. Wydaje się zarazem, że ta ostatnia pełni funkcję nie tyle unit idea Lovejoya, co raczej kompleksu prekoncepcji na temat melancholii, przyczyn szaleństwa, jego przejawów oraz sposobów leczenia. Próba użycia tak wyeksplikowanych założeń metodologicznych historiografii idei do analizy problematyki psychopatologicznej w Polsce wydaje się przedsięwzięciem nowym, a przez to szczególnie narażonym na błędy i ograniczenia. Pomimo wielu zastrzeżeń, a jednocześnie wobec przedstawionych już licznych zalet historii idei oraz historii intelektualnej, projekt użycia tej metody w opracowywaniu zebranego materiału jawi się jako ze wszech miar sensowny. Być może pozwoli on na stworzenie metodologii pozostającej na styku historiografii idei i psychopatologii, a przy tym choćby minimalnie ułatwi pracę tym, którzy zechcą się zmierzyć z problematyką psychiatryczno-psychologiczną w dziewiętnastowiecznej myśli polskiej.

3. Historia psychopatologii i pomijane konteksty

Może kiedyś jaki uczony mąż napisze studium, wychodząc z mitologii, brnąc przez bór klechd i podań, w związku z literaturą ludową, dziejami Kościoła, prawa, medycyny, nauk przyrodniczych, rozporządzając całym materiałem, ukrytym w aktach sądowych, kronikach, rękopisach i księgach polskich, rozproszonych po wszystkich bibliotekach, a opierając się na psychologii i filozofii zjawisk okultystycznych: będzie to dzieło, o którym marzył wydawca Czarów i czartów polskich, którego jednak dokonać nie potrafił, jako że ne sutor ultra crepidam1.

Julian Tuwim Czary i czarty polskie

Problemy będące tematem niniejszej refleksji możliwe było zidentyfikować dzięki zastosowaniu metodologii Arthura O. Lovejoya (1936/1999). Autor ten, prezentując założenia metody historii idei, kładzie nacisk na to, by rejestrować ruch tych idei, które oddziaływały szeroko na daną kulturę, i aby analizować, jakie konsekwencje pociągnęło za sobą przyjęcie danej prekoncepcji (tu: psychologicznie scharakteryzowanej choroby umysłowej) na kształtowany przez myśl europejską obraz świata i człowieka. Wobec tego niniejsza książka stanowi próbę prześledzenia tego, jakie ograniczenia narzuciła dana idea myśleniu oraz w jaki sposób pomogła usystematyzować wielość zjawisk, w tym wypadku obejmujących anormalne funkcjonowanie psychiczne człowieka. Za Lovejoyem poddane zostaną więc badaniu pewne wspólne dla rodzimej psychopatologii endemiczne założenia, nieuświadomione nawyki mentalne, które ukształtowały myślenie pierwszego pokolenia polskich alienistów. Takie podejście do dziejów idei psychiatrycznych zostanie tu zastosowane wraz z zastrzeżeniami, które wprowadził Michel Foucault (1977), wskazując na tendencyjność wykazywania teleologicznego charakteru historii pewnych idei. Spróbuję więc zarysować podstawy rodzimej psychopatologii, rezygnując z ujęcia diachronicznego (Grundlagenforschung według Pongratza, 1967). Ponadto w książce tej przyjęta została metoda polegająca na obszernym cytowaniu kluczowych fragmentów tekstów oryginalnych, co wpisuje się w dobrze ukształtowaną tradycję badań nad historią idei psychologicznych.

Istotną, a dotychczas niewyjaśnioną kwestią jest dobór tekstów źródłowych, czy – innymi słowy – wytworów kultury, które poddane zostaną analizie i interpretacji. Są to rozmaite źródła narracyjne, spisane przede wszystkim w języku polskim2, w większości ogłoszone drukiem – prace naukowe, popularnonaukowe i publicystyka prasowa, jak również (w znacznie mniejszej mierze) dzieła rękopiśmiennie, do których udało mi się dotrzeć. Ze względu na obszar tematyczny, po którym będę się poruszać, musiałam wziąć pod uwagę przede wszystkim teksty medyczne w szerokim rozumieniu, poczynając od prac wydanych po łacinie (między innymi trzynastowieczne dzieła Witelona, prace Macieja z Miechowa, Szymona z Łowicza czy Jana Benedykta Solfy z XVI wieku), poprzez poradniki medyczne (Ryszkowski, 1786; Perzyna, 1793), quasi-monografie (Wolff, 1816; Szymkiewicz, 1818; Frank, 1822a; Jakubowski, 1831; itd.), aż po podręczniki psychiatrii (m.in. Frydrych, 1845; Janikowski, 1864; Rothe, 1885). Uwzględniłam też rozproszone pisma tych lekarzy, których dzieła tworzą spójną całość teoretyczną (jak choćby w wypadku Klemensa Maleszewskiego czy Stanisława Chomętowskiego). Najistotniejszą część „roboty” stanowi jednak systematyczny przegląd większości czasopism medycznych (pochodzących zasadniczo z XIX stulecia), ze szczególnym uwzględnieniem periodyków i magazynów stosunkowo dużo miejsca poświęcających zagadnieniom psychopatologicznym, jak na przykład „Pamiętnik Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego”, „Medycyna”, „Przegląd Lekarski”, „Krytyka Lekarska” czy dwumiesięcznik „Neurologia Polska”. Wreszcie – osobnym i ważnym źródłem wiedzy na temat postępów polskiej psychopatologii są dzieła traktujące o zaburzeniach psychicznych pisane przez rodzimych filozofów (Petrycy, 1618; Kremer, 1852; Struve, 1867b).

W książce zostały uwzględnione oraz poddane analizie teksty pochodzące ze wszystkich obszarów ziem polskich w ramach zmieniających się w okresie zaborów granic administracyjnych. Pod względem chronologicznym omawiana będzie rodzima literatura psychopatologiczna w czasach przekształceń koncepcji psychopatologicznych od roku 1268 (pisma Witelona) do 1900, będącego naturalną cezurą dla psychopatologii, co staje się widoczne po lekturze tekstów pochodzących z początku XX wieku, czyli okresu niezwykle bogatego w polską literaturę psychopatologiczną, który powinien być przedmiotem osobnego, obszernego opracowania, co już w pewnym sensie zostało dokonane z perspektywy psychoanalizy (Dybel, 2000; Pawlak i Sokolik, 1992). W ścisłym sensie cezurę początkową moich rozważań stanowią lata osiemdziesiąte XVIII wieku, czas nasilenia odkryć naukowych związanych z początkami psychiatrii światowej. Rozważania kończy rok 1900, zapoczątkowujący okres wzmożonych, lepiej znanych współczesnemu czytelnikowi badań z zakresu psychopatologii (Marcinów i Dobroczyński, 2011; Nasierowski, 1987; 1991; 1992; 1998; 2002; Rzepa i Dobroczyński, 2009). Chociaż niniejszy tekst dotyczy XIX wieku, od razu warto zaznaczyć, że „dziewiętnastowieczność” (Muray, 1999) w odniesieniu do psychiatrii polskiej jest tu rozumiana szerzej, jako pewna kondycja intelektualna polskich twórców dzieł poświęconych chorobom umysłowym, którzy już od końca XVIII wieku pisali w duchu medycyny kolejnego stulecia. Innymi słowy, chcąc uchwycić początki myślenia na temat chorób umysłowych na ziemiach polskich, trzeba było sięgnąć po teksty starsze, niż tego wymagał precyzyjnie zakreślony wiek XIX.

Obszerny materiał, który został tu poddany analizie, mógłby przytłaczać, gdyby nie skupienie rozważań na tym, co nazwać by można psychologiczną charakterystyką chorób umysłowych. Od razu jednak należy zaznaczyć, że nawet takie zawężenie zagadnienia szaleństwa do ujęć psychologicznych nie pozwoli na wykonanie w tym obszarze pracy, o której pisał Julian Tuwim we fragmencie stanowiącym motto niniejszego rozdziału. Podjęte zostaną oczywiście starania, by tak sformułowany problem uchwycić z perspektywy jak najszerszego materiału, wciąż jednak musimy pamiętać, że ne sutor ultra crepidam.

Zmagania z formą psychologiczną

Pomimo iż mało obiecujące wydaje się projektowanie uniwersalnej definicji „psychologiczności”, która mogłaby regulować używanie tej kłopotliwej kategorii w przyszłości, konieczne jest choćby skrótowe wyjaśnienie, jak rozumiem „psychologiczną charakterystykę chorób umysłowych”. Skoro bowiem w niniejszych badaniach główny nacisk położony zostanie na te aspekty dyskursu poświęconego zaburzeniom psychicznym, które wykraczają poza wiedzę medyczną, a odnoszą się przede wszystkim do ich aspektów psychologicznych, to dookreślenie tego pojęcia wydaje się niezbędne. W świetle zebranego materiału istnieje zatem potrzeba identyfikacji oraz – gdy okaże się to konieczne – rekonstrukcji tego, co psychologiczne w interdyscyplinarnej nauce o zaburzeniach psychicznych, która w swych początkach była domeną dwóch specjalności medycznych: psychiatrii i neurologii (Benjamin, 2008). Jest to kwestia tym bardziej wymagająca wyjaśnienia, że w czasach, z których pochodzą analizowane teksty, psychologii jako nauki albo jeszcze nie było, albo też w momencie jej tworzenia psychologowie w przeważającej mierze nie interesowali się chorobami umysłowymi (Benjamin, 2008). W tym sensie użycie kategorii „psychologiczna charakterystyka chorób umysłowych” w odniesieniu do koncepcji pochodzących z czasów, zanim powstała psychologia naukowa, bądź też w kontekście braku zainteresowania psychologów zaburzeniami psychicznymi, nastręcza wielu kłopotów. Przede wszystkim jednak wymaga ustalenia nowego zakresu pojęcia – fundamentalnego dla dalszych rozważań, a przy tym odmiennego od definicji mówiącej, że „«[p]sychologiczna» to przede wszystkim […] taka, jaka może zostać ujęta na gruncie psychologii jako nauki” (Krzyżewski, 1991, s. 67).

Na użytek tej książki przydatna do opisu interesujących zagadnień w początkach polskiej psychopatologii wydaje się porównawcza analiza psychologicznego ujmowania chorób umysłowych z podejściami innych nauk, a konkretnie: medycyny – tak bowiem przede wszystkim charakteryzowano obłęd psychologicznie: w opozycji do tego, co somatyczne (Micale i Porter, 1994). Za przyjęciem tak rozumianego ujęcia psychologicznej specyfiki przemawia założenie, „że takie zestawienie i dokonana na jego podstawie porównawcza analiza pozwoli tę specyfikę najpierw uchwycić, a potem ukazać w sposób szczególnie wyraźny” (Krzyżewski i Kazberuk, 2000, s. 17). Nie sposób tu dokonać porównania, traktując zestawiane ujęcia jako podejścia dwóch różnych nauk, na przykład psychiatrii i psychologii, ponieważ nie mamy jeszcze do czynienia z odrębnością psychologii. Takie wyjaśnianie tego, co psychologiczne w psychopatologii, zakłada, że jako takie traktujemy zjawiska, które weszły w zakres psychologii jako dyscypliny naukowej, gdy zajęła się ona systematycznym badaniem zaburzeń psychicznych. Zwrócenie uwagi w niniejszej książce przede wszystkim na te wątki w opisach chorób umysłowych, które stoją w opozycji do obrazu ściśle biologicznego, dobrze oddaje ostateczną niedookreśloność psychologii w zakresie zaburzeń psychicznych. Nie oznacza to, że zostaną pominięte tu interesujące somatyczne wyjaśnienia chorób umysłowych, chodzi jedynie o to, by jak najdokładniej ukazać interpretacje psychologiczne, cały czas pamiętając o wielość opisów biologizujących w stosunku do psychologizujących. Celem tego zestawienia będzie też weryfikacja hipotezy o specyficznym na tle światowym, większym niż w innych krajach europejskich, zainteresowaniu psychiatrów polskich psychologicznymi wyznacznikami zdrowia psychicznego (w odróżnieniu od kryteriów biologicznych). Postaram się zbadać to przypuszczenie poprzez systematyczną analizę danych na temat symptomatologii, etiologii i terapii melancholii.

Ustalenie zakresu pojęcia „psychologiczna”, centralnego dla dalszych rozważań, wymaga kolejnych wykluczeń semantycznych. Trzeba tu bowiem zrezygnować z rozumienia psychologiczności w ścisłym powiązaniu z teorią i praktyką psychologii jako nauki. Nie jest to także rozprawa z zakresu psychologii klinicznej, której początki na świecie datujemy dopiero na przełom XIX i XX wieku (Walker, 1991; Smith, 2011). Nie jest to też opowieść o pionierach aplikowania psychologii do problematyki chorób umysłowych, co również obejmowałoby okres późniejszy (Pickren i Rutherford, 2010). Nie oznacza to wcale, że w okresie będącym przedmiotem niniejszych analiz medycyna nie korzystała z osiągnięć rodzącej się psychologii. Wiek XIX w psychiatrii bywa nazywany erą nihilizmu terapeutycznego, co między innymi odnosi się do faktu, że lekarze poszukiwali wyjaśnień różnych aspektów chorób umysłowych poza swoją zawodową domeną, w tym przede wszystkim w obrębie psychologii (Pickren i Rutherford, 2010). Trzeba jednak pamiętać, że sztywne granice pomiędzy psychologią a medycyną ustalone zostały dopiero na początku XX wieku, nie sposób więc koncentrować się jedynie na tych wątkach, gdzie medycy jasno deklarowali inspiracje psychologiczne swoich teorii, w związku z czym moglibyśmy mówić na przykład o wtórności ujęcia psychiatrycznego wobec psychologicznego. Pozostaje nam tylko prześledzenie tego, co nie wprost pojawia się w tekstach jako to, co psychologiczne. Przy czym trzeba od razu zaznaczyć, że bardziej uzasadnione w ramach psychologii ujęcie „psychologicznej charakterystyki chorego umysłowo” zostało tu zastąpione ujęciem przedmiotowym „choroby umysłowej”, ponieważ w początkach rodzimej psychiatrii koncentrowano się właśnie na rzeczywistości biologicznej – na chorobie jako esencji, a nie na cierpiącej na nią osobie. Postawa taka miała być przejawem bardziej naturalistycznego, czy też scjentystycznego podejścia.

Przy całej nieokreśloności tego, co psychologiczne w dyskursie na temat chorób umysłowych, bardzo przydatny wydaje się konstrukt zwany psychologizacją obłędu, nawiązujący do takich sformułowań, jak romantyzacja czy medykalizacja szaleństwa, zaczerpnięty z dzieła Michela Foucaulta (2000) Choroba umysłowa a psychologia