Strona główna » Humanistyka » Historia Sułtana Masuda

Historia Sułtana Masuda

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-8002-523-3

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Historia Sułtana Masuda

Abul Fazl Bajhaki (995-1077), wysoki urzędnik potężnego emiratu gazneńskiego ukazuje w książce mechanizmy rządzące wschodnim despotyzmem. Pokazuje z całą ostrością, że na dworach orientalnych panowały całkiem odmienne zwyczaje od tych, o jakich mówią wschodnie bajki o sułtanach, wezyrach i ich haremach.

Wartki tok narracji oddany dzięki doskonałemu przekładowi z języka perskiego sprawia, że ten średniowieczny dokument wciąga czytelnika w pasjonujące wydarzenia na dworze w Gaznie. A dzieje się to także za sprawą Bajhakiego, który wyjawił cel, jaki mu przyświecał przy pracy nad książką: Opisałem te [wydarzenia] w tym celu - zwraca się Bajhaki do czytelnika - iżby wszyscy dowiedzieli się, jak było. Pragnieniem moim jest, aby czytelnik czerpał z tego pożytek, a badacz przeszłości poznał całość zdarzeń.

Polecane książki

Lily bardzo pragnęła miłości, chciała wyjść za mąż i mieć dzieci. Niestety, zakochała się w mężczyźnie, którego interesowały wyłącznie przelotne znajomości. Może i by się zgodziła ciągnąć szalony i niezobowiązujący związek, gdyby nie to, że zaszła w ciążę. Uznała, że łatwiej będzie z Dani...
Rozmowa numeru Rozmowa z Andrzejem Stasiukiem Na Wschodzie bez zmian Publicystyka i analizy Piotr Niemczyk Coraz chłodniej Rozmowa z Mustafą Dżemilewem On za to odpowie Piotr Pogorzelski Po drugiej stronie lustra Fotoreportaż Kraj w budowie Tomasz Piechal Lwów to za mało Tomasz Lachowski Sprawa Janu...
Rogal (czy w tym wypadku czeski rohlík) zawsze denerwująco wywraca się na talerzu, w dodatku zwykle Masłem do dołu. Prawo natury, z którym trzeba się pogodzić. Tak jak z innymi dość irytującymi faktami, jak choćby tym, że człowiek się starzeje. Jednak czy rzeczywiście jesteśmy na to ws...
Opowieść ze Świata Mroku. Świata, w którym oprócz ludzi, żyją stwory z najczarniejszych koszmarów. To na nie poluje Matylda - łowczyni i zabójca. Jej nowe zadanie, może jednak przerosnąć nawet ją…...
Zaskakujące studium związków łączących wyobraźnię muzyczną Karola Szymanowskiego z fantazmatyką jego skrywanych przed publicznością dzieł literackich i zapisków autobiograficznych. Autor, inspirując się myślą psychoanalityczną i genderową oraz przywołując nowe konteksty kulturowe, odkrywa w lekc...
Zapraszamy również do lektury dodatku "Książki dla dzieci i młodzieży", w którym znajdziecie Państwo podsumowanie minionego roku w literaturze dla młodych dorosłych Michała Zająca, artykuł Anny Czarnowskiej-Łabędzkiej o edytorskich perełkach, a także recenzje książek dla młodych czytelników.  ...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Abul Fazl Bajchaki

Redakcja i korekta

Janina Skrzypek

Projekt okładki

Tadeusz Walter

Redakcja techniczna

Krzysztof Biesaga

Książka dofinansowana

przez Komitet Badań Naukowych

Copyright Wydawnictwo Akademickie Dialog, 1996

ISBN (ePub) 978-83-8002-523-3

ISBN (Mobi) 978-83-8002-527-1

Wydanie elektroniczne, Warszawa 2016

Wydawnictwo Akademickie Dialog

00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/218

tel./faks 620 87 03

e-mail: redakcja@wydawnictwodialog.pl

http://www.wydawnictwodialog.pl/

Skład

Pracownia Składu Komputerowego Krzysztofa Biesagi

Skład wersji elektronicznejMarcin Kapusta

konwersja.virtualo.pl

WstępBajhakiego studium władzy

Gazna i Gaznawidzi

Ostatnie dekady X i pierwsza połowa XI w. to w dziejach wschodniego Iranu jeden z najbardziej burzliwych okresów, pełen dramatycznych i brzemiennych w skutki wydarzeń. Jest to czas politycznej przebudowy tej części świata muzułmańskiego, przebudowy wielostronnej, a zarazem w wielu przypadkach ostatecznej. Konsekwencje tych zdarzeń kilkadziesiąt lat później odczuła dotkliwie Europa, gdy pod murami Konstantynopola stanęli Turcy – Seldżucy1.

W latach Bajhakowskiej epopei w kalifacie i w Persji zaczynają w sposób nieodwracalny dominować Turcy odbierając Irańczykom nie tylko władzę, wpływy i honory, lecz także polityczną ambicję. Ten proces oddawania władzy przez Irańczyków, który tak wyraźnie rysuje się na kartach Historii sułtana Masuda nie rozwijał się bez przeszkód. Przeciwnie, wymagał ofiar na polu bitwy i równocześnie przeobrażeń w psychice rdzennych mieszkańców Iranu2.

Irańczycy we wschodnim Iranie, a tam właśnie żył i działał Bajhaki, byli reprezentowani przez Tadżyków3 (Afganowie4, górskie plemiona, dali znać o sobie nieco później), którym najazd arabski w połowie VII w. przyniósł islam, natomiast odebrał wiarę przodków; teraz Irańczycy tracili polityczną inicjatywę, a wraz z tym zdolność i chęć do politycznego samookreślania się. Zostali zepchnięci przez napływowy żywioł turecki z pozycji panów na pozycję sług, co prawda wykształconych, niezastąpionych, ba, nawet podziwianych, lecz poddanych. Od tej chwili autochtoni mieli słuchać rozkazów i wykonywać je z myślą o pomyślności ich panów. W tamtych latach dostrzegamy u Irańczyków, którzy przystosowywali się do nowej sytuacji, zobojętnienie, rezygnację i zniechęcenie; bohaterowie Historii ze spokojem patrzą na to, co się dookoła nich dzieje, jakby uwierzyli, że temu przemijającemu światu Allah przypisał taki, a nie inny los, z góry określił rozwiązanie wszystkich trosk, nieszczęść i sukcesów.

Ale nie w filozofii determinowanej przez islam należałoby szukać przyczyn takiej postawy. Tkwiła ona w codziennej politycznej praktyce; życie odebrało tym ludziom możność wpływania na własne losy. Marazm, apatia i smutek — to uczucia chyba najsilniej emanujące z kart Historii sułtana Masuda. Takie też były w tamtych latach nastroje Irańczyków. Naturalnie, grupa ta broniła się przed upadkiem, toczyła ostrą walkę, ale negatywny wynik tego starcia zdaje się przewidywali doświadczeni politycy z otoczenia Bajhakiego. Sam Bajhaki jakby nie miał ojczyzny. Jedyny zakątek ziemi, który był mu bliski, to jego rodzimy Bajhak5, gdzie się urodził, a który wielkością dorównywał powiatowi, w sam raz na potrzeby tego uczucia.

Panująca pod rządami Gazny6 polityczna apatia nie zawsze ogarniała całe irańskie środowisko. Mamy tego liczne dowody. I tak rządzącym w IX w. w Sistanie7 Saffarydom8 , a w X w. w Sogdzie i w Chorasanie9 Samanidom10 , czy też irańskim Bujidom11, których Bajhaki nazywa bagdadzkimi emirami, ponieważ byli protektorami kalifów — sprawy Iranu nie były obojętne. Przeszłość, tradycja były kultywowane, ale wraz z nadejściem tureckiej władzy gdzieś się rozpłynęła troska o dziedzictwo. Hasła proirańskie stały się czymś niestosownym, obcym, a w polityce czymś nierealistycznym i świadectwem godnej politowania politycznej naiwności.

Dla Bajhakiego i dla jego towarzyszy dwór w Gaznie był centrum normującym wszelkie zasady etyczne i polityczne, był biegunem, wokół którego wszystko się obracało. Cokolwiek działo się we wschodnim Iranie, działo się albo za przyzwoleniem Gazny, albo za jej wiedzą. Rzeczywiście, był to wielki ośrodek polityczny i zarazem prężne centrum kulturalne, ale istniejące i podtrzymywane przy życiu w sposób sztuczny. Istniało ono nie z własnych, wewnętrznych potrzeb tego emiratu. Co prawda, na dworze w Gaznie działała plejada poetów — panegirystów i grupa sławnych uczonych (pracował tam m.in. Biruni12), ale tych luminarzy nauki i kultury zgromadzono po to, aby uświetniali dwór w Gaznie i nie dostrzega się, by byli tam potrzebni. Zycie umysłowe obejmowało tylko wąsko rozumiane elity, toteż, kiedy nadciągnęli Seldżucy (o tym jest także nasza kronika), a po nich w poł. XII w. górale z Guru13, i zniszczyli tę krainę ostatecznie, to ludzie odeszli, miasta się rozsypały i zostało pustkowie. Czy dziś podróżnik jadący asfaltową szosą z Heratu do Kabulu, mijając stepy Chorasanu i piaski Sistanu, zatrzymawszy się w Gaznie, podłej mieścinie, ostatnim postoju przed Kabulem, zda sobie sprawę, iż było to jedno z centrów świata, a pustkowie, przez które jedzie i droga, która przecina bezludne góry ma tak brzemienną w skutkach przeszłość: to tędy gnały konne diabły14, tędy szła tajna poczta niosąca rozkazy, raporty i donosy. Tymi szlakami, przez Chorasan, kroczyły zastępy Seldżuków, którzy wyrzuciwszy Gaznawidów ze wschodniego Iranu, przeszli przez cały ten kraj na zachód, by po kilkudziesięciu latach stanąć pod murami Konstantynopola.

Początki państwa i dynastii

Przedstawienie początków tureckiego państwa w Gaznie wymaga pobieżnego choćby opisania warunków, jakie w X w.n.e. istniały we wschodnim Iranie, w Chorasanie, Sistanie i w Azji Środkowej (Mawarannahrze15).

Na początku IX w. władza kalifów, w następstwie długotrwałych powstań, z którymi nie mogli sobie poradzić, została poważnie ograniczona. Dwa najważniejsze masowe ruchy, które na przełomie VIII i IX w. wciągnęły mieszkańców i wzburzyły ich bardziej niż inne, to powstanie charydżyckie Hamzy16 w Sistanie i Rafiego ibn Lajsa w Azji Środkowej (w Mawarannahrze). Powstanie Hamzy utraciło znaczenie już po kilku latach, natomiast ruch Rafiego okazał się nadzwyczaj silny, do tego stopnia, że przeciwko niemu musiał wyruszyć aż z Bagdadu, z niemałym wojskiem, sam kalif Harun ar-Raszid (786-809), ale zanim dotarł w rejon powstania, zachorował i wkrótce zmarł w chorasańskim mieście Tus17 Po kilkuletnim panowaniu jego syna, Al-Amina (809-813), w następstwie bratobójczej wojny, tron kalifów przejął przyrodni brat Amina, Al-Mamun (813-833), syn Iranki, niewątpliwie iranofil, który wiele lat spędził w Iranie jako gubernator Chorasanu, a więc de facto jako wicekról całego kalifackiego Wschodu.

Za Haruna ar-Raszida wpływy Irańczyków, rosnące nieprzerwanie od momentu wprowadzenia na tron kalifów z dynastii Abbasydów (749-1258), były już tak znaczne, że partia irańska na dworze myślała o przechwyceniu władzy bądź o uzyskaniu znaczącej autonomii w ramach kalifatu, a może nawet i o niezawisłości. Źródła są tu bardzo skąpe i nie dają jasnej odpowiedzi, aczkolwiek bezsporny jest fakt, iż politycy irańscy pewne kroki w tym właśnie kierunku podejmowali.

Irański ród Barmaka18, którego prominentni członkowie dopiero na kilka lat przed intronizacją Abbasydów przeszli na islam porzucając buddyzm, pod rządami kalifa Haruna ar-Raszida opanowali kluczowe stanowiska w kalifacie. Ich wpływy niewątpliwie zaczynały zagrażać tronowi. Kalif, stwierdziwszy jak są rozgałęzione i jak głęboko sięgają macki Barmakidów, rozbił w 803 r. to ugrupowanie stosując środki ostateczne: głowa rodu i jego najbliżsi zostali straceni. Mimo to partia irańska, choć poważnie osłabiona, miała nadal wpływy, co ujawniło się nieomal nazajutrz po śmierci Haruna ar-Raszida.

Pokonanie Rafiego ibn Lajsa okazało się ponad siły wojsk kalifackich. Do walki z bardzo niebezpieczną dla Bagdadu rebelią Mamun zaczął wciągać miejscowych irańskich feudałow. Z ich pomocą, przy zastosowaniu rozmaitych forteli politycznych i długotrwałych dyplomatycznych zabiegów, bunt został uśmierzony i Buchara, główny ośrodek oporu powstańców poddała się. W zamian za pomoc w tłumieniu niepokojów i wsparcie w wojnie domowej Mamun musiał poczynić pewne koncesje na rzecz irańskich sojuszników. Nowo mianowany gubernator całego Wschodu, Tahir ibn al-Husajn (821-822), otrzymał tak szerokie uprawnienia, że szybko osiągnął stan faktycznej niezależności. Nominalnie Tahirydzi, tj. Tahir i jego następcy, byli tylko gubernatorami, w rzeczywistości rządzili samodzielnie (821-873). Ponieważ podkreślali swoją zależność od Władcy Wiernych, nigdy nie zostali uznani za buntowników. Przeciwnie, kiedy jeden z braci był gubernatorem Chorasanu, drugi był szefem stołecznej policji.

Feudałów z Mawarannahru, którzy wsparli Mamuna w potrzebie, także spotkały stosowne wyróżnienia. Jednym z rodów bardzo zasłużonych w walkach z Rafim, byli potomkowie Samana (wł. Saman-chuda(t)). Protoplasta rodu, nim przeniósł się do Buchary, prawdopodobnie mieszkał w okręgu Balchu19, gdzie był ziemianinem (dehkanem20) i wyznawcą buddyzmu. Saman w tej rodzinie pierwszy przeszedł na islam. Jego wnukowie służyli u Mamuna i za dobrą służbę otrzymali ogromne nadania lenne: Nuh został panem Samarkandy, Jahja – Szaszu (okręg Taszkientu), Iljas dostał Herat21, a Ahmad Ferganę22. Niektórzy badacze uważają, że założycielem rodu/dynastii był Ahmad (819-864), ale to nie zmienia w niczym zasadniczych rysów ówczesnej sytuacji. Samanidzi, postępując krok po kroku w stronę samodzielności, bez naruszania status quo, bez wzniecania powstań bądź rebelii po pół wieku tak urośli w siłę, że w 875 r. kalif Ał-Mutamid (870-892) naznaczył Nasra, syna Ahmada, obrońcą ziem kalifatu przed tureckimi koczownikami. Dla Samanidów był to akt wielkiej wagi, ponieważ dzięki niemu, wyrażającemu wolę najwyższego autorytetu w świecie islamu, kalifa, mogli wpierw zapanować nad całym Mawarannahrem. a następnie przenieść swoje prawa na stepy. Właśnie wtenczas, w ostatniej dekadzie IX w., dzięki aktywnej politycznej postawie Samanidów, stepowe pogranicze Mawarannahru zostało zislamizowane i włączone do świata islamu. W prawie muzułmańskim było to ścisłe określenie i status przynależności do islamu miał znaczenie w stosunkach politycznych.

Tureccy koczownicy żyjący na środkowoazjatyckich stepach stanowili dla regionu Sogdu stałe, bardzo poważne zagrożenie i uciążliwe sąsiedztwo. Ich nękające napady niszczyły pograniczne ziemie zamieszkałe przez ludność rolniczą, toteż kolejny Samanida, właściwy twórca ich wielkości, Ismail ibn Ahmad (892-907), w drugim roku rządów poprowadził silną ekspedycję w głąb stepów, na siedziby Turków — Karłuków. Okazana w ten sposób innym koczownikom potęga i zdecydowanie Buchary do tego stopnia poraziły mieszkańców stepów, że przez pewien czas trzymali się z dala od granic Sogdu i strefy islamu.

Mimo spektakularnego zwycięstwa i patentów przyznawanych Samanidom przez kalifa, Samanidzi w świetle prawa nadal byli wasalami kalifa drugiego stopnia. Bezpośrednio podlegali Tahirydom. Od tego zwierzchnictwa wyzwolili ich dopiero Saffarydzi, którzy odgrywali istotną rolę w dziejach Persji tylko w latach 867-900. Saffarydzi byli rodziną, która doszła do znaczenia we wschodniej Persji. Jako przywódcy polityczni wyrośli z na poły zbójeckich, zbrojnych plebejskich ruchów w Sistanie. Twórcą ich siły był herszt jednej z grasujących tam band, Jakub ibn Lajs (867-879), który wpierw opanował cały południowy Iran, a następnie, poszerzając swoją domenę ku północy, zmusił w 873 r. gubernatora Chorasanu, Muhammada ibn Tahira23 do opuszczenia Niszapuru, a następnie Iranu w ogóle. To posunięcie położyło kres rządom Tahirydów i właściwie wykreśliło ich z kart historii. Faktycznie niezależni Tahirydzi nominalnie reprezentowali jednak kalifa, toteż usunięcie ich oznaczało nie tylko obalenie jakiejś lokalnej dynastii irańskiej, ale także polityczne osłabienie kalifatu w Iranie. Kiedy dwanaście lat później, w 873 r., Muhammad ibn Tahir powrócił do Niszapuru, ani on, ani jego rodzina nie odzyskali dawnej pozycji w kalifacie. Po 873 r. nie mówi się w Iranie o Tahirydach. Nie odzyskał tam także dawnej pozycji kalifat. Teraz głównymi przeciwnikami w walce o panowanie nad wschodem kalifatu zostali Samanidzi i Saffarydzi.

Wojna, jaka wybuchła między nimi o Chorasan (nb. sprowokowana przez dwulicową postawę kalifa, który nadał tę ziemię obu pretendentom równocześnie), zakończyła się klęską Saffarydów. W ten sposób faktycznymi i nominalnymi panami Mawarannahru, a wraz z nim również całego wschodniego Iranu zostali emirowie z Buchary, Samanidzi. Był to rok 900.

Opierając się na stanie szlacheckim (na dehkanach), Samanidzi prowadzili konserwatywną, zachowawczą politykę wewnętrzną. Z tego powodu stosunki społeczne pod ich rządami się nie zmieniły, natomiast ogromny postęp rejestrujemy w tych latach na polu kultury i nauki. Tu ich zasług nie można przecenić. W pełni zasłużyli na miano odnowicieli perskiej tradycji kulturalnej oraz protektorów nauk i sztuk. Lata ich panowania, a był to cały X wiek, nazywane bywają Perskim renesansem i w tym określeniu nie ma przesady. Był to złoty wiek średniowiecznej, muzułmańskiej kultury perskiej. Rolę mecenasów kultury i nauki emirowie bucharscy odgrywali do ostatnich chwil swojego panowania. Polityka kulturalna Samanidów stała się na długie lata wzorem postępowania dla innych dynastii (chorezmszahów, Gaznawidów i Seldżuków) i rodów dehkańskich. Na początku XI w., z inspiracji i pod wpływem środowiska samanidzkiego, powstaje w sąsiednim Chorezmie Akademia, rodzaj ośrodka skupiającego uczonych z różnych dziedzin i wspierającego finansowo ich poczynania. Tu także przez krótki okres tworzył Awicenna. Był to trwały element życia politycznego w Iranie w X w., aż do końca wieku XI.

Wybitnym mecenasem nauk był wezyr Balami24, z którego inicjatywy, za jego poparciem wyszedł w przekładzie na perski wybór iraniców (sic!) z monumentalnej historii powszechnej Tabariego25. W Bucharze kształcili się i pracowali naukowo m.in. tacy luminarze ówczesnej nauki, jak Awicenna i Biruni. W tych latach Buchara staje się potężnym i prężnym ośrodkiem naukowym. Ukazują się tam przekłady dzieł naukowych tłumaczone z arabskiego na perski, powstają też dzieła oryginalne, pisane po persku.

Tworzenie po persku nie było wydarzeniem banalnym. Do tej pory, przez lat dwieście, licząc od najazdu Arabów w połowie VII w., na obszarze kultury irańskiej nastały Dwa Wieki Milczenia. Istotnie, Irańczycy jakby zamilkli na dwieście lat i milczenie to przerwali Samanidzi.

W tamtym mniej więcej okresie odżywa w kręgach irańskich dawna tradycja, przedmuzułmańska, średnioperska. Można nawet mówić o odradzającym się, niestety na krótko, kulcie zoroastryjskiej świetności. Żywa stawała się myśl o restauracji przeszłości. Początkowo był to nawet dość silny ruch umysłowy i polityczny, ale szybko okazało się, że prąd opierający się na zoroastryjskiej tradycji, nie znajdując szerszego zrozumienia, szybko wysechł. Zwyciężyła koncepcja budowania nowego państwa na bazie islamu, bez odnoszenia się do odległych czasów.

Proirańscy i prodehkańscy Samanidzi powoli i systematycznie tracili poparcie irańskiej szlachty. Przyczyny tego zjawiska nie zostały wyjaśnione. Tracąc tę podporę Samanidzi zaczęli silniej opierać się na najemnej gwardii rekrutującej się z młodych tureckich niewolników, tzw. gulamów, porywanych na stepach przez własnych pobratymców, a następnie przywożonych na środkowoazjatyckie rynki. Tu gulamowie byli kupowani przez dwór i bogaczy, a po przeszkoleniu wcielani do gwardii, przyjmowani do służby pałacowej itp. Czy służyli w oddziałach wojskowych, czy byli na służbie dworskiej, tworzyli zamknięte środowisko złożone wyłącznie z tureckich niewolników. Gulamowie, w wojsku bądź na dworze, mogli dochodzić do najwyższych stanowisk. Jedynie karierę urzędniczą, w administracji sensu stricto, zamykała im nie najlepsza znajomość perskiego i braki w ogólnym wykształceniu. Ale gubernatorami prowincji bywali.

Gulamowie tworzyli wpływową i z czasem także zamożną grupę, właściwie kastę, wyalienowaną z otaczającego ich irańskiego środowiska. Następstwem prowadzenia takiej polityki wewnętrznej było, po kilkunastu latach, odseparowanie się emirów bucharskich od ich irańskich poddanych. W konsekwencji, osamotnieni, nie mogąc obejść się bez gwardii gulamowskiej zostali jej politycznymi niewolnikami. Gwardia, która początkowo była podporą tronu, od tej chwili zaczyna zagrażać emirom26.

Po śmierci emira Abel al-Malika 1 w 961 r. zaczęły się w państwie niepokoje. Ich sprawcami byli dwaj wybitni gulamowie, Ałptigin27, wojskowy dowódca Chotasanu i wspomniany protektor nauk, wezyr Balami. Obaj poparli kandydata, który przepadł. Zwycięstwo kontrkandydata zmusiło Ałptigina do salwowania się ucieczką, aby uniknąć najgroźniejszych konsekwencji, jakie niechybnie spadłyby ze strony intronizowanego emira na niego jako politycznego oponenta. Ałptigin zbiegł czym prędzej z Chorasanu z zamiarem znalezienia dla siebie azylu poza zasięgiem karzącej ręki emira Buchary. Buntownik uciekał z garstką oddanych mu ludzi. Według jednego źródła było przy nim dwustu gulamów i ośmiuset ochotników, według innego — gulamów było 70, natomiast aż 2500 sympatyzujących z nim Tadżyków. Azylu zamierzali szukać w południowo-wschodniej części emiratu, w niedostępnych górach Hindukuszu, albo nawet poza granicami Iranu, w Indiach. W drodze, niedaleko od Kabulu natknęli się na twierdzę, zdobyli ją i w niej pozostali. Była to Gazna.

Ałptigin, choć uszedł daleko w góry, znajdował się nadal na terytorium bucharskiego emiratu. Były to co prawda dalekie peryferia, niezwykle słabo kontrolowane przez Bucharę pogranicze, ale pozycja prawna Ałptigina nie była silna, ponieważ nie miał wymaganego przez prawo i obyczaj muzułmański stosownego nadania od suzerena, którym był kalif. Prawdopodobnie do śmierci nie uzyskał od Samanidów potwierdzenia swojego nowego statusu i pozostał w położeniu buntownika. W ówczesnym prawie międzynarodowym była to okoliczność dla niego bardzo niekorzystna, toteż kiedy w 963 r. zmarł, wyznaczony na następcę, jego syn Abu Ishak Ibrahim niezwłocznie wszczął starania u dworu bucharskiego o inwestyturę na okręg gazneński. Uzyskawszy ją, zaczął rządzić tą ziemią w pełni legalnie, acz nadal nie samodzielnie, lecz w imieniu Samanidów. Stosunki między Bucharą a de facto zbuntowaną Gazną układały się od tej pory poprawnie. Kiedy Abu Ishak zmarł w 966 r., Turcy — gulamowie mogli wybrać z pomiędzy siebie kolejnych przywódców (czynili to dwukrotnie), już teraz uznawanych formalnie przez emirat. Obaj gulamowscy zwierzchnicy Gazny otrzymywali z Buchary gubernatorskie nominacje, z kolei oni respektowali prawa suzerenów. Wybijana w Gaznie moneta dowodzi, że „buntownicy” w pełni przestrzegali prawnych i formalnych reguł obowiązujących lenników. Trzeci ich przywódca, jeden z przybocznych Ałptigina, niejaki Sebuktigin (wł. Sebüktigin lub Sebüktegin), w 977 r. rozpoczął swoje dwudziestoletnie panowanie, trwające do 997 r., które dało początek dynastii znanej w historii jako Gaznawidzi.

Pewne jest, że Sebuktigin był Turkiem, ale już bliższe ułożenie jego genealogii nastręcza poważne trudności. Gaznawidzi, gdy stali się pierwszą potęgą na muzułmańskim Wschodzie wyprowadzali swój ród od Sasanidów, dynastii szachów perskich, co było oczywistą fantazją. Założyciel Gaznawidów urodził się na ziemi nazywanej Barschan lub Barsgan i pochodził z plemienia tureckiego zamieszkującego okolice jeziora Issik. Tamtejszy władca był Karłukiem. Karłucy byli plemieniem tureckim, z którymi Samanidzi zetknęli się niecałe sto lat wcześniej. Bił się z nimi wówczas, w 893 r., samanidzki emir Ismail I. Do tego samego odłamu tureckich plemion, z którego wywodzili się Karłucy, należeli także Karachanidzi, z którymi, z kolei, emirowie Gazny będą rywalizować o schedę w czasie rozbioru emiratu bucharskiego, co dokonało się na przełomie X i XI w.

Sebuktigin porwany przez Tuchsów lub Turchsy’ów, swoich pobratymców znad jeziora Issik, został sprzedany do Czaczu28, skąd handlarz niewolników dostarczył go do Nachszabu29. Sebuktigin, kupiony przez dwór, przeszedł u Samanidów pełną drogę awansu gulamów. Po ukończeniu wstępnego przeszkolenia wojskowego został przydzielony do hadżiba30 Ałptigina, wojskowego dowódcy Chorasanu, nb. także gulama. Ałptigin od razu zwrócił uwagę na talenty nowego gulama i szybko go awansował. Sebuktigin doszedł wkrótce, a miał wówczas osiemnaście lat, do stopnia dowódcy 200 gulamów. W okresie pamiętnego konfliktu Ałptigina z emirem, kiedy to Ałptigin musiał uciekać z Chorasanu, Sebuktigin opowiedział się po stronie swojego protektora i wyruszył razem z nim w nieznane. W Gaznie Sebuktigin najpierw służył Ałptiginowi, a następnie jego synowi, Abu Ibrahimowi.

Tu konieczne jest pewne wyjaśnienie. Gulam, niezależnie od osiągniętego stopnia, był niewolnikiem i normalnym obiektem operacji spadkowych. Po śmierci Ałptigina Sebuktigin, jako „mówiąca” część masy spadkowej, przypadł jego synowi. Później, według jednego źródła, był na służbie u Abu Ishaka jako gulam, według innego, znacznie późniejszego dokumentu, Sebuktigin był nominalnie dowódcą wojsk samanidzkich, tzn. faktycznie gaznawidzkich, w Gaznie. Sprzeczności tu nie ma. Termin gulam określał i pochodzenie i pozycję socjalną w szerokim rozumieniu tego słowa, a zatem nawet naczelny dowódca wojska nie przestawał być gulamem, jeśli zaczynał karierę z tej pozycji. Oba źródła są zgodne w tym, że Sebuktigin towarzyszył Abu Ishakowi w jego wyjeździe do Buchary po inwestyturę na Gaznę. Za następców Abu Ishaka autorytet Sebuktigina urósł na tyle, że po zbrojnym zamachu został czwartym zwierzchnikiem Turków w Gaznie.

Szybko okazało się, że jest to nieprzeciętny talent polityczny, urodzony przywódca wielkiej klasy. Sebuktigin nie zamierza! naśladować swoich poprzedników i pójść ich drogą. Poczynił zatem pewne posunięcia zmierzające do usamodzielnienia się i do wyzwolenia spod protekcji Samanidów. Pierwszym krokiem, jaki wykonał w tym kierunku, było wyjście poza wąskie gaznieńsko-tureckie środowisko gulamów w Gaznie i małżeństwo z córką naczelnika (władcy) sąsiedniego okręgu, Zabulistanu. W 971 r. urodził im się syn, któremu dano imię Mahmud. Poczyniwszy te pierwsze, być może nieśmiałe kroki ku samodzielności, Sebuktigin nadal skrupulatnie przestrzegał zasad feudalnej podległości wobec Buchary. Na gaznawidzkich monetach nadal kazał bić imię emirów Buchary jako suzerenów. Na jego grobie umieszczono tytuł Al-hadżib al-adall, „Naczelny hadżib”, co w domyśle miało oznaczać, że do śmierci był tylko sługą emira Buchary. Te ceremonialne i protokularne gesty wobec Samanidów w żadnym stopniu nie odbijały rzeczywistego układu sił obu ośrodków. Po prostu, na pełne formalne uniezależnienie się było jeszcze za wcześnie. Na zmianę statusu konieczna była akceptacja Bagdadu.

Proces usamodzielnienia się Gaznawidów, grupki, jak widzieliśmy, nielicznej, łączył się nierozdzielnie z upadkiem prestiżu emirów w Bucharze i rosnącym napięciem w stosunkach międzypaństwowych w Mawarannahrze. Niewątpliwie upadek autorytetu Samanidów z równoczesnym wzrostem znaczenia arystokracji tureckiej ośmielił Turków ze stepów do coraz odważniejszego grożenia ich emiratowi. Gazna i sąsiadujący z nią Zabulistan leżały, jak wspomnieliśmy, na peryferiach emiratu i w chwili, gdy od strony stepów bezpośrednio była zagrożona stolica, zainteresowanie tymi odległymi terytoriami było w Bucharze znikome. To dawało Sebuktiginowi niepowtarzalną okazję umocnienia własnej pozycji.

Wzrost siły feudałow i rosnąca ich niezależność były następstwem rozbudowy systemu nadań lennych, ikta31. Rozwojowi tych nadań towarzyszyły liczne immunitety, w tym, najważniejsze, podatkowe, sądownicze i administracyjne. Immunitety oznaczały wyłączenie dużych obszarów spod władzy emira, ograniczały w wyraźnym stopniu zakres jego jurysdykcji. Liczne przywileje fiskalne obniżały dochody skarbu. W tej sytuacji fiskus, aby zapełnić pustą kasę, zmuszany do stosowania nadzwyczajnych środków przy ściąganiu podatków, doprowadził do masowych protestów ludności. Brak skutecznego nadzoru nad feudałami na obszarach ich ikt, a bywały to niekiedy całe prowincje, oraz brak skutecznych środków na pohamowanie samowoli feudałów stały się przyczyną ogromnych napięć społecznych na dole i politycznych na górze. Zaczęły konstytuować się partie, formowały się ruchy społeczne głoszące radykalne programy, zyskujące wielu stronników wśród niższych warstw. Tego rodzaju ruchem był karmatyzm32 głoszący hasła równości społecznej. Był to ruch powiązany doktrynalnie i zapewne także organizacyjnie z Fatymidami z Egiptu.

Fatymidzi, o których czytamy u Bajhakiego przy różnych okazjach, są godnym odnotowania zjawiskiem w życiu politycznym i religijnym kalifatu. Byli oni zarówno dynastią panującą w Egipcie, jak też tajną organizacją mającą siatkę w wielu krajach Wschodu, głoszącą i propagującą doktrynę, nazywaną dziś ismailizmem, uznawaną przez ortodoksyjny islam za skrajnie heretycką. Ismailizm, którego istoty nie sposób przedstawić w kilku słowach, był gnostycznym kierunkiem w islamie o bardzo rozbudowanej stronie filozoficznej i rozwiniętej nauce o społeczeństwie, która odgrywała ogromną rolę w ich kontaktach politycznych ze światem ościennym, a przede wszystkim z kalifatem. Fatymidzi mieli własną, bardzo dobrze rozgałęzioną sieć utajnionych delegatów, agitatorów i agentów, którzy wnikali w różne środowiska działając w nich w pełnej konspiracji. Byli obecni także we wschodniej Persji i w Azji Środkowej, gdzie dysponowali doskonale rozbudowaną siatką agentów. Należeli do nich ludzie z różnych warstw, ale ton całej organizacji nadawało środowisko ludzi wykształconych. Przy takiej strukturze wpływy ismailizmu były ogromne i sięgały w Bucharze sfer dworskich, z których formowali opozycję antygulamowską. Prawdopodobnie ismailitą był ktoś z rodziny Awicenny, podejrzewa się o to jego samego, ale pewnych dowodów na to nie mamy. Na pewno wysoko postawionym członkiem w ich hierarchii był wielki poeta i filozof perski, Nasiri Chosrow (1004-1072).

Fatymidzi byli w równym stopniu zarówno politycznymi, jak i doktrynalnymi śmiertelnymi wrogami kalifów z Bagdadu, którzy ze swojej strony zwalczali bez pardonu wyznawów fatymidzkiej herezji w każdej jej odmianie, także karmatyzm. Walcząc z karmatyzmem, ergo z Fatymidami, emirowie bucharscy wplątywali się poprzez własne sprawy natury wewnętrznej w odległy konflikt międzypaństwowy Bagdadu z Egiptem. Przypomnijmy, emir Buchary był nominalnie lennikiem kalifa i jeśli chciał się uwolnić spod tej kurateli, popadając w konflikt z kalifem nieuchronnie zbliżał się do Fatymidów. Ci natomiast, wspierając radykalne ruchy, nie byli sojusznikami jego dworu. Na to nakładały się rozbieżności natury religijnej, ismailia bowiem, to odłam szyizmu, natomiast w Blicharze i wśród gulamów obowiązywał sunnizm. Ten fakt implikował polityczną postawę samanidzkich emirów, którzy skłaniali się do opowiadania się po stronie Bagdadu, co z kolei było przyczyną politycznych dylematów, przed jakimi stawali dyplomaci Buchary. Rzecz ujmując z punktu widzenia Buchary: opowiadanie się po stronie kalifa oznaczało utrzymywanie stanu prawnej podległości wobec niego. Był to problem trudny do rozwiązania, ponieważ sprzeciw wobec kalifa był także trudny do zaakceptowania.

Wydawało się, że w połowie X w. emirat był jeszcze państwem silnym i rządzonym przez emira, ale nadchodzące wydarzenia temu przeczą. W 943 r. emir Nuh pod naciskiem silnej politycznej opozycji został zmuszony do abdykacji. Główną silą rebeliantów byli tureccy niewolnicy, gulamowie i złożona z nich gwardia. To wydarzenie roku 943, właśnie ze względu na udział w nim gulamów, zamknęło jeden okres w dziejach Buchary, kiedy władza należała jeszcze do Irańczyków. Z tą chwilą w emiracie glos decydujący uzyskują gulamowie i jest to w dziejach tego emiratu okres drugi. Zmiana w życiu emiratu nie polegała tylko na przesunięciu centrum decyzyjnego z kręgów irańskiej, sogdyjskiej szlachty do środowiska tureckich wojsk najemnych. Zachodzą tu zmiany jakościowe, zmienia się mianowicie styl uprawiania polityki, w której imperatywem dla elit rządzących przestaje być utrzymanie emiratu w całości. Ze zrozumiałych powodów tureccy gulamowie nie byli i nie mogli być związani uczuciowo z sogdyjską i, generalnie rzecz ujmując, irańską tradycją, ale paradoksem jest to, że ich tor myślenia przyjęli w takim samym stopniu Irańczycy. Zanika emocjonalna więź z ziemią i zjawisko to zostało bardzo wyraziście nakreślone przez Bajhakiego i nie wskazuje, iżby traktował on taki stan umysłów wśród Irańczyków za derywację od normy. Emirat przekształca się w instytucję, z pomocą której można dbać o interesy grupowe i indywidualne.

Był to bez wątpienia stan niezdrowy, szkodliwy dla interesów emiratu i prowadzący do jego destrukcji. Za następców Nuha I dostrzegamy wyraźnie postępujący rozkład państwa, wywołany brakiem jedności między celami emira a celami grup rządzących. Pól wieku później, pod koniec panowanie Nuha II (976-997), emirat samanidzki, rozdarty wewnętrznymi walkami, stał się państwem zdecydowanie słabym, można powiedzieć, niezdolnym do dalszej egzystencji.

W latach 90. X w. przeciwko Samanidom występują Karachanidzi, nowa polityczna siła zrodzona na stepach. W 990 r. ich przywódca, chan, Bogra Chan wkracza do Mawarannahru mając poparcie wewnątrz emiratu. Samanidzki gulamowski namiestnik Chorasanu był z nim w zmowie, natomiast naczelny dowódca, Faik, zdradza i chwilę później przechodzi na stronę wroga. Karachanidzi bez większego trudu zajmują Bucharę (maj 992), z której emir Nuh ucieka i chroni się w Amulu33. Pozbawiony wszelkiej pomocy zwraca się o ratunek do swojego lennika Sebuktigina. Ten nie odmawia wsparcia, ale stawia trudne warunki: Chorasan ma być oddany w zarząd jego synowi, Mahmudowi. Poprawiło to położenie emira, ale na krótko, bowiem kiedy trzy lata później, w roku 995/6 Karachanidzi ponownie najechali, a następnie przyłączyli północno-wschodnie obszary emiratu, Nuh nie miał sił przeszkodzić ani temu najazdowi, ani opanowaniu Chorasanu przez Gaznawidów i oderwaniu go cle facto od Buchary. To doprowadziło w niedługim czasie do przekształcenia się ich domeny, łącznie z Chorasanem, w niezależne państwo i pierwszą potęgę w tym rejonie. Wytworzyła się wówczas sytuacja, w której emiratowi bucharskiemu z dwóch stron zaczęły zagrażać państwa tureckie, o odmiennych jednak układach wewnętrznych: od wschodu był to stepowy kaganat karachanidzki, od południa gulamowski, oparty na samanidzkich wzorcach, emirat gaznawidzki. W tej sytuacji ostateczny upadek Buchary był tylko kwestią krótkiego czasu.

Polityka zagraniczna Gaznawidów

Jest rok 997. W Gaznie umiera Sebuktigin, a po nim nastaje jego energiczny syn, Mahmud (997-1030). W Bucharze umiera Nuh II, ostatni samanidzki emir, który, choć nie przez cały czas, ale jednak rządził, a nie tylko panował. Jego dwaj następcy byli już władcami tylko z nazwy. Jakby było mało tych złowieszczych wydarzeń, wybuchła jeszcze wielka antyemirowska rebelia, której przewodzili dwaj feudałowie: Begtuzun (Begtüzün) i wspomniany Faik.

Głównym celem polityki zagranicznej Mahmuda było wchłonięcie jak największej części z resztek samanidzkiego emiratu. Konkurentem Gazny w tym wyścigu byli Karachanidzi. Był to przeciwnik silny, dlatego Mahmud brał pod rozwagę również niekorzystne dla siebie rozwiązanie konfliktu. Podstawowy, wyjściowy plan Mahmuda był chytry, ale przedstawiał się nadzwyczaj prosto: rozbiór emiratu bucharskiego między Gaznę i Karachanidów zostanie dokonany w ten sposób, że z obszaru dzielonego między dwóch zaborców wyłączony będzie Chorasan, ponieważ już wcześniej, jeszcze za życia Sebuktigina, został przyznany Mahmudowi. Mahmud musiał liczyć się z tym, że Karachanidzi nie przyjmą tej niekorzystnej dla nich propozycji, ponieważ Chorasan stanowił połowę emiratu Buchary i gdyby zaakceptować plan Mahmuda, do podziału między zaborców zostałaby tylko druga połowa, karachanidzka. Po takim rozdziale emiratu, granica biegłaby gdzieś przez środek Mawarannahru, na wschód od Buchary.

Ten układ w sposób oczywisty osłabiłby Karachanidów także z innych powodów. W grę wchodziły nie tylko proste korzyści terytorialne polegające na włączeniu lub wyłączeniu z ogólnej puli do podziału sporego i cennego kąska, jakim był Chorasan. Gdyby Karachanidzi zapanowali niepodzielnie nad całym Mawarannahrem przekraczając dolną Arnu Darię, mogliby zagarnąć leżący tam bogaty Chorezm spychając w ten sposób Gaznę w Azji Środkowej na drugą pozycję. Plan Mahmuda temu zapobiegał, ale było to wyraźne prowokowanie wojny. Dyplomaci Gazny na pewno zdawali sobie sprawę z prowokacyjnego charakteru tego planu, z jego tendencyjnej stronniczości, byli to, jak pokazuje Bajhaki, dyplomaci wytrawni i trudno byłoby zakładać, iż opuściła ich zdolność przewidywania i dlatego wystąpili z tym projektem. Może chcieli wywołać wojnę?

W tej sytuacji rebelia Faika i Begtuzuna, jaka wybuchła w Sogdzie, tzn. w przyszłej strefie wpływów karachanidzkich była Mahmudowi na rękę, dawała bowiem sposobność do interwencji w rejonie rywali. Ale rebelianci, Faik i Begtuzun, posunęli się dalej niż przewidywały to interesy Mahmuda. Dokonując przewrotu usunęli z tronu emira Mansura i osadzili na nim swoją marionetkę, Abd al-Malika II (997-999)· Taki rozwój wydarzeń nie był dla Mahmuda bezpieczny, ponieważ intronizacja Abd al-Malika poprzez wymuszone na nim oświadczenia mogła legitimizować zamach stanu. Zarazem, jako prawowity emir, Abd al-Malik miał podstawy, by wysunąć kwestię, niezupełnie dla wszystkich jasną od strony prawnej, przekazania Chorasanu Gaznawidom. Lektura dzieła Bajhakiego uzasadnia wysuwanie takiej supozycji, iż prawniczy dylemat wokół casusu Chorasanu nie został rozwiązany przez Sebuktigina. Politycy z kręgu Gazny tej strony konfliktu na pewno nie pominęli. Chorasan był dzielnicą, która de jurę nadal podlegała Bucharze, zatem rebelia mogła przenieść się do Chorasanu, tj. na terytorium wchodzące nadal w skład emiratu. W takiej sytuacji nowy władca mógł wystąpić z uzasadnionymi pretensjami terytorialnymi pod adresem Gazny. Mahmudowi niewątpliwie zależało, aby wszystko rozgrywało się w strefie karachanidzkiej, na co wskazuje dalszy rozwój wydarzeń.

Na drodze tej skomplikowanej intrygi stanęło niespodziewane wkroczenie do akcji strony przeciwnej. W 999 r. karachanidzki władca, elig34, imieniem Nasr, nagle zajął Bucharę i uwięził emira. Ale Gazna, czy to przewidując takie posunięcie eliga, czy też kierując się własną przebiegłością, nim Karachanida zdecydował się na ten stanowczy krok, wykonała ruch o kapitalnym znaczeniu. Po intronizacji Abd al-Malika II, Mah- mud wystąpił do kalifa o inwestyturę (liwa) na Chorasan i nadanie to nadzwyczaj szybko otrzymał. Do tego doszły honorowe tytuły, takie jak „Namiestnik Władcy Wiernych” (Wali amir al-muminin), czy „Prawica państwa i opoka narodu” (Jamin ad-daula wa amin al-milla). Równocześnie Mahmud uznał kalifa Al-Kadira (992-1031) suwerenem Chorasanu. Ten dekret kalifa z 997 r. miał charakter umowy międzynarodowej i oznaczał de facto zmianę granic. Konsekwencje prawne wspomnianego aktu były następujące: emir Gazny, stając się wasalem kalifa z Chorasanu i rozgłaszając ten fakt wszem i wobec, ogłosił tym samym o fakcie, który w istocie oznaczał dokonanie aneksji części terytorium emiratu Buchary poprzez poddanie go jurysdykcji kalifa, a na mocy nadania kalifa – jurysdykcji Gazny. W ten sposób Mahmud uprzedził jakikolwiek ruch Karachanidów w spornej kwestii Chorasanu.

Trudności zaczęły się z chwilą, gdy okazało się, iż elig tej decyzji kalifa nie uznaje i traktuje to jako casus belli. Może dyplomacji gazneńskiej o to właśnie chodziło? Wojna o Chorasan wybuchła. Po klęsce Karachanidów ostatecznie granicę ustanowiono na Arnu Darii pokojem w Balchu w 1008 r. Udało się też Mahmudowi wyłączyć ze strefy karachanidzkiej Chorezm i podporządkować go sobie. Układ został wzmocniony mariażem Mahmuda z córką eliga Nasra.

Teraz, po 1008 r., głównym celem polityki zagranicznej Gaznawidów, nie tylko pod rządzami Mahmuda, ale również za jego następcy i syna, Masuda (1031-1041), było utrzymanie statusu, jaki wprowadził wspomniany układ z Balchu. W ramach tej koncepcji Gazna zlikwidowała samodzielność Chorezmu i ustanowiła namiestnika, któremu tylko dla zachowania pozorów przyznawano tytuł chorezmszaha. W istocie byli to gulamowie dowodzący stacjonującym tam garnizonem. Zadaniem tych wojsk było szachowanie Karachanidów od zachodu. Równocześnie Mahmud nie dopuszczał do tworzenia się na obszarze jego strefy wpływów, na zachód od Arnu Darii, jakichkolwiek aliansów prokarachanidzkich i rozbijał wszystkich faktycznych i domniemanych sojuszników eliga. Gazna nie dopuszczała również do tworzenia się jakichkolwiek aliansów między księstewkami nawet w prowincjach nadkaspijskich, ponieważ mogłyby korzystać ze wsparcia Karachanidów. Podtrzymywano także stan napięcia na wschodniej granicy Karachanidów, od strony stepów.

W zachodniej Persji i w Iraku panami byli Bujidzi — inna lekcja ich imienia to Buwajhidzi (932-1055 w Iraku). Byli oni protektorami kalifów i sąsiadowali z terytorium Gazny od zachodu. Od nich Gazna starała się trzymać z daleka i unikać jakichkolwiek zatargów. Przynajmniej do czasu. W odniesieniu do Bujidow drugą zasadą było ignorowanie ich obecności. Na taką postawę Gazny wpłynęły co najmniej dwie okoliczności: Bujidzi byli wówczas dość silni militarnie i, po drugie, byli szyickimi protektorami sunnickiego kalifatu, co wiązało ręce gaznawidzkiej propagandzie. Gazna, choćby z tego tytułu musiała ich tolerować. Ale, by osłabić ich pozycję, traktowano bezwolnego kalifa z pełną rewerencją, jak udzielnego władcę. Mahmud i Masud godzili się nawet na interwencje kalifa w wewnętrzne, personalne sprawy emiratu, czego przykładem niech będzie szeroko opisywana u Bajhakiego sprawa byłego wezyra35 Hasanaka36 czy też świadome protokolarne pomniejszanie roli Bujidów. Nie nazywa się ich w Gaznie inaczej, jak bagdadzcy emirowie, raz czytamy o emirach w łapciach (była to złośliwa aluzja do plebejskiego pochodzenia Bujidów; Gaznawidzi bowiem, jak wiadomo, „wywodzili się” od Sasanidów). Emir bujidzki nie jest u Bajhakiego mężem stanu wielkiego formatu. Ot, mierny polityk, który na tematy spraw wielkiej wagi wdaje się z kalifem w babskie kłótnie: kalif obraża się na emira, jeden gniewa się na drugiego. I nic to, że gaznawidzka wyprawa na bujidzki Kerman kończy się sromotną klęską, opinii o Bujidach się nie zmienia. Natomiast emir Gazny nigdy się nie obraża na podwładnych, nie wdaje się w żadne kłótnie ani przetargi. Ale wszystkim oponentom biada. Jest wielki. Normalnych stosunków dyplomatycznych Gaznawidzi z Bujidami nie utrzymywali, konsekwetnie twierdząc, że dla nich partnerem może być tylko kalif.

Ustrój emiratu gaznawidzkiego

Gaznawidzi, którzy wyrośli pod władzą samanidzką przejęli niektóre elementy ich państwa, jednak podstawy ustrojowe obu państw były odmienne. Odmienność ta wywodziła się z faktu, że Gaznawidzi wywodzili się z wojskowego obozu tureckich niewolników i tego piętna nigdy się nie pozbyli, natomiast Samanidzi należeli do irańskiej szlachty. Tureccy emirowie z Gazny upodobnili się w jakimś stopniu do swoich protektorów, ale pewna odmienność, przede wszystkim w obyczajach i w mentalności, utrzymała się.

Szczegóły ustroju nie są znane, choć Bajhaki temu właśnie sporo miejsca poświęca. Opis, w jaki sposób działała administracja, być może czytelny dla Autora kroniki, dla nas jest niepełny. Pierwszą wątpliwość budzi, w kronice niestety niewyjaśniony, zakres kompetencji poszczególnych działów administracji, urzędów i ich naczelników. Nie jest prawdopodobne, aby tak poważnie rozbudowany aparat państwowy, jaki funkcjonował w Gaznie, mógł działać na nieprecyzyjnie określonych podstawach prawnych. Zastrzeżenia są tym bardziej uzasadnione, iż wiemy o istnieniu szczegółowych regulacji prawnych dotyczących zakresu uprawnień niektórych stanowisk, np. wezyra i reprezentantów w guberniach. Autor pobieżnie omawia te zagadnienia, jakby były powszechnie znane, choć nie można wykluczyć i takiej ewentualności, że relacje o pracy urzędów skracał, ponieważ obawiał się posądzenia o to, że uprawia rozwlekłe pisarstwo, czego wystrzegał się świadomie, pisząc o tym kilkakrotnie.

Na temat administracji wiemy, że na czele najważniejszych urzędów, tzw. diwanów, stali sahibowie, (dosł panowie), zwierzchnicy. Naczelnik diwanu poselskiego, w którym pracował Bajhaki, miał do pomocy diwanbana, odpowiednik współczesnego sekretarza generalnego ministerstwa, który zawiadywał kancelarią. Nie wiadomo, czy taki urzędnik był w każdym diwanie, czy tylko w diwanie poselskim. Bajhaki pisze, nawet sporo, o urzędnikach średniego szczebla, ale jaka była dokładnie struktura aparatu urzędniczego nie podaje. Generalnie wszyscy urzędnicy są nazywani przez niego dabirami37, ale ujmując rzecz precyzyjniej, dabirami są tylko urzędnicy od sahiba w dół. Niejasna jest kwestia kooperacji centrum z zarządami prowincji, np. w Indiach. Więcej informacji na ten temat mamy tylko w odniesieniu do Chorasanu, ale Chorasan był dzielnicą nietypową i na zasadzie analogii wiele o strukturze administracji w innych dzielnicach, choćby w sąsiednim Sistanie, nie mówiąc o prowincjach nadkaspijskich sądzić nie można. W nioski będą wadliwe, ponieważ Chorasan to ziemia bardzo bogata, rozwinięta gospodarczo, o długiej, sięgającej czasów Cyrusa (559-529 p.n.e.), dość dobrze udokumentowanej historii politycznej, gdzie przeszłość w widocznym stopniu oddziaływała na bieg wydarzeń w czasach Bajhakiego.

Na czele emiratu stal emir wywodzący się z gulamów i w pierwszych latach istnienia tego państwa był wybierany przez gulamów. Przyczyną tej swoistej odmiany demokracji mogły być niezależnie od siebie działające trzy okoliczności. Żyjąc w izolacji gulamowie tworzyli rodzaj rycerskiego zakonu. Elekcja była w takiej sytuacji konieczną formą i normą rządzenia. Jeśli przyjmiemy istnienie wpływów irańskich na formowanie się ustroju emiratu, wówczas oddziaływanie wzorców samanidzkich stanie się dla nas sprawą oczywistą, powinniśmy jednak pamiętać, iż elekcja emira w Bucharze była reliktem tradycji aryjskiej, jako kontynuacji przedmuzułmańskich staroirańskich norm politycznych, a nie obcą normą adoptowaną przez Irańczyków w chwili pojawienia się ich w Azji Środkowej. Była to w Χ-ΧΙ w. zapewne już mało czytelna dla współczesnych kontynuacja praktykowanego w świecie aryjskim (prairańskim) wyboru wiecznie żywego króla odradzającego się w postaciach swoich następców. Ślad tego mitologicznego myślenia zachował się do dziś w doktrynie imamickiej i w dogmacie o ukrytym imamie. Trzecim źródłem elekcyjnego systemu w Gaznie mógł być obowiązujący na stepach między Turkami wybór przywódcy, wodza, dokonywany przez kurultaj, zjazd politycznej, plemiennej starszyzny. Ten stepowy zwyczaj był żywy u irańskich Turków w Persji jeszcze w poł. XVIII w.

Zasada elekcyjności emira obowiązywała w Gaznie tylko do chwili wystąpienia na politycznej arenie Sebuktigina. Godność emira stała się dziedziczna w jego rodzie. Takie przekształcenie pozycji wodza z elekcyjnej w dziedziczną wskazuje na rozwarstwienie się grupy gulamów i wplecenie się w tę grupę wpływowych przedstawicieli ludności miejscowej, Irańczyków, którzy po opanowaniu administracji zdołali narzucić własne zasady rządzenia państwem. To sprawiło, że urząd emira Gazny, jego zakres władzy, czy też relacje między nim a dworem — wszystko to upodobniło się do siebie, można powiedzieć we wszystkich muzułmańskich państwach powstałych na terytorium dawnej Persji: od kalifa na zachodzie poczynając, a na Samanidach na wschodzie kończąc. Sygnałem postępującej iranizacji emiratu w Gaznie jest podkreślanie arystokratycznego, dobrego pochodzenia rodu Sebuktigina. Gaznawidzi zaczęli wywodzić się od średnioperskiej, wielce arystokratycznej dynastii Sasanidów, co eo ipso implikowało posiadanie przez nich charyzmatycznych przymiotów upoważniających do panowania.

Z chwilą utrwalenia się zasady dziedziczności emiratu godność emira przechodzi z ojca na synów i wnuków, ale zasady sukcesji nie zostały wypracowane. Działało prawo wskazania następcy przez panującego z pominięciem zasady starszeństwa, lecz de facto decydowały układy na dworze i wpływy pretendenta w wojsku i administracji. Ogromną rolę przy przejmowaniu tronu odgrywało najbliższe otoczenie; dominującą pozycję zajmowała gwardia gulamowska, która w pewnych okolicznościach decydowała, kto z rodu zasiądzie na tronie i na jak długo. Obok gwardii drugą siłą była administracja, od której emir był uzależniony nie w momencie wyboru, ale w czasie panowania. Tu władca miał do czynienia z pajęczą siecią intryg snutych przez kliki, koterie i partie. Siła biurokracji była tak ogromna, iż uzasadnione byłoby twierdzenie, że orientalny despotyzm (a emirat w Gaznie był na Wschodzie uważany za szczytowy punkt w rozwoju tego systemu rządzenia, Mahmud zaś za symbol samowładztwa) polegał na nieograniczonej władzy jednostki (władcy), spętanej przez równie nieograniczoną wszechwładzę dworu, gwardii, administracji i haremu. Jest to paradoks, który był atrybutem samowładztwa orientalnego.

Bajhaki kilkakrotnie ukazuje rolę haremu. Nawet w czasach arcydespoty Mahmuda pozycja tego środowiska była niebywale silna, a za Masuda aktywność kobiecej części rodziny jakby wzrosła.

Na czele administracji stał wezyr (pers. wazir), premier. Miał on własne biuro, diwan wezyra. Ważniejsze urzędy to diwan poselski, w którym pracował Bajhaki i którego sposób działania, cele oraz zadania zostały dokładnie opisane na kartach Historii, diwan spraw wojskowych, gdzie naczelnikiem był Abu Sahl Zauzani, diwan fiskalny i wywiad. Drugie pod względem ważności, diwani arz, „Ministerstwo Spraw Wojskowych” było urzędem cywilnym i zajmowało się stroną finansową, nadzorem administracyjnym nad wojskami, prowadziło rejestry wojskowe oraz jemu podlegały sprawy związane z zaopatrzeniem wojska, natomiast zagadnienia ściśle wojskowe, bojowe czy operacyjne, sztabowe nie podlegały temu urzędowi i znajdowały się bezpośrednio w gestii samego emira. Niejako w cieniu pozostawały dwa diwany: skarbowy i wywiadu. Urząd skarbowy zajmował się ściąganiem podatków i następnie ich redystrybucją. Centralizacja w Gaznie była tak daleko posunięta, że, na przykład, sumy uzyskane z podatków ściąganych w prowincjach były wpierw przywożone do stolicy, a następnie tu odpowie dnio dzielone i stąd wysyłane gubernatorom do ich dyspozycji i na ich potrzeby. Gubernatorzy nie mogli sami odliczać od zebranych podatków tego, co było im przyznane i pozostawiać tych kwot na miejscu, bez transportowania ich do stolicy i z powrotem. Ostatnim wreszcie urzędem z tych ważniejszych był tzw. diwani barid( z ar. diwan al-barid). Ten termin muzułmański pochodzenia prawdopodobnie asyryjskiego, oznaczający „pocztę konną” (stąd greckie βερεδος, łacińskie veredus), tłumaczy się tradycyjnie, acz nie całkiem poprawnie, jako „poczta”. Sahibi barid czy z arabskiego sahib al-barid, „naczelnik poczty” (pozostańmy przy takim przekładzie) był osobą wpływową, a stanowisko jakie zajmował — bardzo ważne, ponieważ na wyznaczonym mu obszarze był on szefem poczty państwowej (przesyłek prywatnych nie ekspediowano) i równocześnie szefem służby informacyjnej, wywiadowczej, która działała niezależnie od muszrifów, którzy podlegali ministerstwu kontroli (Diwaniszugli iszrafi mamlakat). W okręgach i w protektoratach, jak np. w Chorezmie, Gazna miała swoich rezydentów wywiadu, których zadaniem było informowanie stolicy o sytuacji na miejscu. Sposób działania wywiadu w Gaznie Bajhaki opisał bardzo dokładnie, jednak nie wiemy, jak szyfrowano pisma, ani na czym technicznie to polegało.

Środowiska wyższych urzędników i dworzan, do których należeli niektórzy, co ważniejsi gulamowie, tworzyły klan. Tytulatura, jaką się posługiwali, była dość rozbudowana, ale z żadnym tytułem, nawet wielkiego chodży, nie łączyło się pełnienie określonego urzędu. Niezależnie od odrębności kulturowej i językowej tłumaczenie tytułów nie jest możliwe z braku ich odpowiedników. Chodża i wielki chodża to tytuły czysto honorowe i grzecznościowe przysługujące najwyższym urzędnikom, wezyrowi i ministrom, sahibom diwanów. Nadim odpowiadałby szambelanowi, kadchuda to adiutant, sekretarz, urzędnik o wyższych kwalifikacjach. Podobnie nieprecyzyjne były tytuły i stopnie wojskowe. Sipahslar i salar, terminy pochodzenia perskiego oznaczały odpowiednio: sipahsalar za Sasanidów naczelnego dowódcę wojsk w państwie lub w okręgu wojskowym, u Gaznawidów jest to bez wątpienia wyższy stopień wojskowy, stopień nadawany zasłużonym generałom, ale jakie z tym wiązały się dokładnie prerogatywy dowódcze, nie wiemy. Salar to mniej więcej tyle, co „generał”, ale dość często Bajhaki używa tytułu salar jako tytułu grzecznościowego, kiedy mówi o doświadczonych, zaprawionych w bojach dowódcach. Niższy od salara stopień, rzadko występujący w Historii, to sarhang, we wpółczesnej perszczyźnie — pułkownik i tak to niekiedy można tłumaczyć. Struktura hierarchiczna w wojsku, według Bajhakiego, nie jest specjalnie rozbudowana i tak mogło być w istocie, ale nie można wykluczyć, że Bajhaki, typowy i zaprzysięgły urzędnik, w sprawach wojskowych się nie orientował38.

Liczebności wojska nie można ustalić, ponieważ w źródłach nie mówi się o oddziałach stacjonujących w Indiach. Wojsko składało się z gulamów, przeważali Turcy, z wojsk hinduskich (piechoty i kawalerii) oraz z oddziałów złożonych z Tadżyków, tj. Irańczyków, najmniej tu cenionych. Gulamów było prawdopodobnie na zachodnim teatrze wojennym 2-3 tysiące. Całość sil można oceniać na 15 tysięcy. Niektórzy bogatsi poddani emiratu mieli własnych gulamów i zapewne własne wojska, ale nie były to siły wielkie. Jak wynika z Bajhakiego, kilkuset osobowy oddział bywał tu wielkością dużą. Gulamowie, znajdujący się w prywatnej dyspozycji często nie byli wyszkoleni wojskowo.

Od Samanidów na służbę do Gaznawidów przeszła dość znaczna grupa Irańczyków. Część z nich była ludźmi zamożnymi, zaliczylibyśmy ich do irańskiej arystokracji. Irańczycy nigdy u Gaznawidów pierwszej pozycji nie zajmowali. W tym państwie bezspornie dominowali gulamowie i to oni byli silą motoryczną i, paradoksalnie, będąc niewolnikami, byli w tym państwie panami. Dla nich miarą wartości i wyznacznikiem pozycji człowieka nie było jego pochodzenie, koneksje rodzinne czy dobra rodowe; liczyła się wyłącznie ranga w wojsku i pozycja na dworze. Fakt, że byli to, niezależnie od rangi, niewolnicy, wpłynął na kształtowanie się norm prawnych i obyczajowych na dworze. Zasada traktowania poddanego jak niewolnika objęła również, choć w ograniczonym stopniu, wolnych Tadżyków. Obserwujemy w związku z tym ciekawy obyczaj będący prawem, a mianowicie, jak wynika to z relacji Bajhakiego, gulamowscy i tadżyccy dostojnicy byli de facto pozbawieni prawa własności prywatnej. Obowiązywała nie kwestionowana w Historii zasada, że wszystko co ci ludzie mieli, mieli z łaski emira, cały ich majątek, łącznie z darowiznami, nie stawał sie własnością osobistą tych osób, ale jakby był im tylko oddawany w czasowe władanie. Po śmierci lub dymisji dobytek takiego dostojnika podlegał rekwizycji i nie dziedziczył go nikt z rodziny.

W emiracie gaznawidzkim nie było tych klas społecznych, które decydowały o formacie państwa perskiego przed islamem, za Sasanidów. Do tradycyjnych składników irańskiego społeczeństwa należeli kapłani, rody panujące, książęce, klasa rycerzy, wysocy urzędnicy dworscy; według prawa traktowano ich jako klasę, a właściwie była to kasta społeczna. Na dole ludzi wolnych, urodzonych (azat), stali dehkanowie, odpowiednik polskiej szlachty zaściankowej. Oni uczestniczyli w rządzeniu państwem. Ustroje polityczne i społeczne w Persji Sasanidzkiej i w Azji Środkowej w szczegółach się między sobą różniły, ale generalne zasady były podobne. W Sogdzie każdy ziemianin — Irańczyk był dehkanem, za dehkanów podawali się także niekiedy Turcy aspirujący do panowania na tych ziemiach i chcący się nobilitować. I tak Seldżucy, kiedy otworzyła się przed nimi możliwość opanowania Persji, zaczęli tytułować się dehkanami. W tej sytuacji budowanie tureckiego emiratu z pomocą irańskiej biurokracji, co czynili Gaznawidzi, bez odwoływania się do substratu, na jakim ta warstwa się wspierała, musiało prowadzić do rozziewu między celami państwa a celami biurokracji .

Wstępując na służbę do parweniuszy — Gaznawidów, rodowi dehkanowie godzili się, aby ich traktowano na równi z niewolnikami i jedyne, co mogli uczynić, i to robili, to podkreślać brak wykształcenia u Turków, wprowadzić bojkot towarzyski dehkanów urodzonych (herbowych) wobec pozostałych itp. Jednak mimo takich form oporu, w służbie dla Gazny utraciły właściwe znaczenie dawne koneksje rodzinne i pochodzenie; jedynym liczącym się atrybutem była funkcja na dworze, a jedyną płaszczyzną interpersonalnych kontaktów — klika dworska. Zjawisko koterii, partii i klik zostało przez Bajhakiego dokładnie opisane. Jaki był cel ich działania, poza prywatą, i czy był taki — trudno dociec. Na przykład, czym kierowała się, poza zawiścią, co byłoby odpowiedzią najprostszą, ale czy prawdziwą, grupa gulamów zwalczająca robiących karierę innych gulamów, Gaziego i Arjaruka? A czym kierował się stale coś knujący wielki intrygant i sprawca wszelakiego zła — to słowa Bajhakiego – Abu Sahl Zauzani? Nie wiemy i tego nam Bajhaki nie wyjaśnia. Albo jakie cele stawiało przed sobą opozycyjne wobec emira ugrupowanie wezyra Ahmada, do którego zbliżał się Bajhaki? Można by ich postawę tłumaczyć troską o interesy państwa, ponieważ emir Masud, któremu się Ahmad sprzeciwiał, nie był władcą szczególnie rozstropnym, ale nie dostrzegamy przyczyn, które sprawiłyby, że dehkanowie mieliby się utożsamiać właśnie w tym momencie z tureckim emiratem, jeśli nie doznawali tych uczuć ani wobec poprzednich Samanidów, ani też Gaznawidów, gdy tych pokonywali Seldżucy. Ale jeśli nie chcemy zwulgaryzować sądów na temat tego wielkiego i wieloletniego konfliktu między Masudem i jego stronnikami, a stronnikami jego ojca, Mahmuda – po tej stronie stała administracja – powinniśmy poszukiwać w nim czegoś więcej, niż prostackiej walki o władzę. Ślady jakichś powiązań emocjonalnych z emiratem odnajdujemy w postępowaniu antymasudowskiej opozycji, ale trudno tu rozsądzić, czy mamy do czynienia z oporem wynikającym z uczuciowego nastawienia do emiratu, czy jest to tylko postawa specjalistów — biurokratów buntujących się przeciwko niestarannemu prowadzeniu polityki zagranicznej i wewnętrznej.

Obserwując zachowanie się dworaków stwierdzamy, że władzę traktowali oni instrumentalnie. Władza i urząd dawały przywileje, te zaś korzyści, w konsekwencji, dymisja, użyjmy tu tego eufemizmu, przekreślała wszystkie dawne zasługi i mogła likwidować dorobek życia. Toteż żyto się wówczas teraźniejszością. U Bajhakiego prawie wcale nie mówi się o przeszłości i przyszłości; niewiele było tam marzeń i tyle samo wspomnień. Zylo się dniem dzisiejszym, a myślało konkretami.

Problem turecki. Najazd Seldżuków

Tureccy koczownicy poprzez swoją obecność w emiratach muzułmańskich wpływali niekiedy w stopniu decydującym na losy tych państw. Mimo społecznego zacofania, Turcy oddziaływali na formę oraz treść politycznych i społecznych stosunków w emiratach. Na interesującym nas obszarze tę grupę etniczną reprezentowali emirowie Gazny, którzy byli rdzennymi Turkami, i ich najbliżsi poddani, członkowie gulamowskiej gwardii.

Ogół Turków, tych ze stepów i tych z obszarów cywilizowanych, gulamów, generałów czy emirów łączyła świadomość wpólnoty pochodzenia, a nawet podtrzymywane były związki rodzinne, nie można jednak powiedzieć, aby między nimi panowała zgoda i dominowało poczucie jedności. Turcy z obu środowisk mieli podobne obyczaje, wierzenia, mówili bliskimi sobie językami, jednak podzieleni na plemiona i związki plemienne nie byli w stanie wyzwolić się od panujących nad nimi wzajemnych animozji, które zdominowały ich umysły i, dzieląc ich na stepach, nadal utrzymały się w gulamowskiej niewoli, w formie tylko nieco zmodyfikowanej, mimo zasadniczo odmienionych warunków. Oczywiście tarcia te przybrały nieco inną postać na dworach i na obcej służbie. Teraz miejsce podziału na wojujące i niewojujące ze sobą plemiona zastąpił podział na dwa duże ponadplemienne odłamy, na Turków-koczowników, żyjących na stepach i na Turków-gulamów mieszkających na obszarach bogatszych, bardziej ucywilizowanych.

Zanim doszło do konfliktu, o którym pisze Bajhaki, państwa muzułmańskie już od kilku stuleci miały do czynienia z Turkami. W VIII stuleciu zakupy tureckich niewolników dokonywane w Azji Środkowej były rozwinięte na niemałą skalę. Duża część tych niewolników (gulamów), byli to głównie mężczyźni, po odpowiednim przeszkoleniu szła do wojska, gdzie tworzono z nich specjalne oddziały gwardii. Mniejsza część gulamów była zatrudniona na dworach emirów i kalifów, a także w pałacach osób zamożnych w charakterze służby. Z biegiem lat liczba ich się powiększyła i Turcy, a szczególnie tureccy żołnierze, stali się wkrótce sprawcami bardzo poważnych zaburzeń w całym kalifacie, ponieważ, wyalienowani z otoczenia, żyjąc w niemal zakonnej izolacji w dużych zwartych grupach, mając zarazem silne poczucie wspólnoty, a dzięki pełnionej funkcji na dworze także poczucie ważności, zaczęli zagrażać całości państw i politycznej niezawisłości ich władców. Nie upłynęło wiele czasu, a rzeczywistą kontrolę w państwach w świecie islamu przejęły gwardie tureckie. Tak się stało m.in. w Bagdadzie, w Egipcie i u Samanidów.

Obok Turków-niewolników w Azji Środkowej zaczęli pojawiać się także Turcy jako ludzie wolni, np. kupcy, i jako zdobywcy. Bucharą, według miejscowych wierzeń, rządził w drugiej połowie VI w. przez dwadzieścia lat Turek. Napływ tego ludu w tym charakterze zatrzymał się w V w. i praktycznie ustał na kilka stuleci, bo aż do końca VIII w. Dwa wieki później, w X w. zjawisko to nasiliło się i na początku następnego stulecia Turcy nadciągając z głębi Azji, znad Irtyszu w Syberii, posuwając się następnie wzdłuż Syr Darii, w X w. znaleźli się w okolicach jeziora Aralskiego i tam się zadomowili. Równocześnie powoli, krok po kroku, opanowywali Sogd i Chorezm, ale nim do tego doszło, w środowisku tureckim zaczęły być zauważalne przemiany, jakie dokonywały się u nich od długiego czasu. Były to zmiany w świadomości społecznej i państwowej.

Już w okresie od VIII do X w., a szczególnie w XI w., relacje między Turkami i państwami muzułmańskimi nabrały odmiennego jakościowo charakteru. Turcy przejawiają polityczne aspircje do tworzenia własnych państw, w tym także w strefie muzułmańskiej. Temu towarzyszą najazdy i podboje. Tak postąpili Karachanidzi z emiratem bucharskim, kilkadziesiąt lat później tego samego dokonali Seldżucy w Persji. Formowaniu się w tureckich plemiennych społecznościach na stepach Azji Środkowej politycznych dalekosiężnych planów towarzyszyły przemiany wewnętrzne prowadzące do nowych, międzyplemiennych podziałów i relacji. Dla Azji Środkowej i wschodniego Iranu, które od wieków miały styczność z tureckimi plemionami koczującymi na stepach między Syr Darią i Chinami zachodzące tam przemiany były bardzo ważne. Jest sprawą oczywistą, że Sogd i Chorezm miały silne i bliskie związki ze stepami. Ziemie te stykały się z federacją tureckich plemion zwaną Tiu-Kiu, a właściwie z ich zachodnim odłamem (istnieli także wschodni Tiu-Kiu). Do tej federacji należała grupa oguzyjska tworząca związek dziewięciu plemion, znany jako Tokuz Oguz (Dziewięć [plemion] Oguzów, z tur. tokuz „dziewięć”). Po upadku Tiu-kiu w 744 r. naczelnik Oguzów, zwanych także Guz(z)ami, został zwierzchnikiem, dowódcą wojskowym (tur. jabgu) resztek plemion po federacji. Z upływem lat grupa dziewięciu plemion rozrosła się w XI w. do dwudziestu dwóch. Zanim jednak to się stało, w VIII w. Oguzowie ruszyli znad Orchonu, płynącego przez środkową Mongolię, na zachód i dotarli w masie innych plemion tureckich, o czym pisaliśmy wyżej, nad Syr Darię i w okolice jeziora Aralskiego. Był to ogromny proces migracyjny, który ogarnąwszy ludy Syberii, postępował bardzo powoli i prawdopodobnie ze względu na rozległość terytorium, na którym się odbywał, nie objął od razu całej populacji. To było przyczyną, że część Oguzów jeszcze w X w. mieszkała nad Irtyszem, kiedy inne ich grupy docierały zimą aż nad Wołgę.

Turcy rozpychając się na stepach atakowali sąsiednie terytoria i docierali nawet do południowej Rusi. To z kolei zmusiło Turków osiadłych wcześniej w tych stronach (byli to m.in. Pieczyngowie) do emigracji na zachód. Proces ten został odnotowany w źródłach bizantyjskich, które mówią o Ouzoi, wcześniej także o Ogor (tj. o Oguzach) i o Patzinakitai (Pieczyngach).

Dla Iranu od marszu na Ruś ważniejszy był inny kierunek tureckiej migracji i wypraw wojennych, a mianowicie Mawarannahr. Ruchy Oguzów na przełomie X i XI w. doprowadziły do wielkiego zagęszczenia nomadów zrazu tylko na stepach na wschód od Mawarannahru, ale kiedy ruszyli się również Kipczacy, wówczas Oguzowie (Turkmeni), między którymi byli Seldżucy, musieli się także przenieść na nowe leże. W następstwie tych migracji Oguzowie dotarli do Mawarannahru jako pierwsza fala. Po nich, w drugim rzucie, nadeszli Kipczacy, którzy opanowując dolną Syr Darię odepchnęli Oguzów (w tym i Seldżuków) na zachód, w głąb Persji. Tu pojawienie się Turków i ich polityczna emancypacja staje się w XI w. poważnym problemem politycznym, szczególnie w irańskiej strefie graniczącej ze stepami, zwłaszcza po tym, jak Oguzowie zlokalizowali swoje siedziby nad Syr Darią.

Irańscy politycy, samanidzcy i gaznawidzcy, zaczynają się wówczas intensywnie zajmować kwestią turecką coraz lepiej orientując się w zmieniających się wewnątrztureckich układach. W drugiej poł. X w. w muzułmańskim piśmiennictwie naukowym zaczęto odnotowywać istnienie podziałów w ramach konglomeratu tureckich plemion na Turków wschodnich, zwanych Turk i Turków zachodnich — Turkman. Słowo Turk. „Turek” nabiera wówczas dwojakiego znaczenia, a mianowicie sensu largo oznaczało nadal Turków, członków któregokolwiek tureckiego plemienia, a w węższym znaczeniu Turków z grupy wschodniej, kipczackiej, do której należeli m.in. Karachanidzi. Turków z grupy zachodniej, turkmeńskiej, reprezentują u Bajhakiego Oguzowie, których zaczęto nazywać Turkmenami Turkman. Oguzka federacja stanowi dla Iranu ogromne niebezpieczeństwo. Obok niej powstawały inne związki plemienne, np. Karachanidów. Wszystko to w zasadniczym stopniu odmieniło relacje z Turkami i zmusiło emiraty do zmiany orientacji w polityce wobec stepów i to właśnie jest jednym z głównych tematów Historii Bajhakiego.

Turkmeni byli — i jest to dowód ich roli w ówczesnym świecie — obiektem misjonarskiej działalności islamu, chrześcijaństwa i judaizmu. Czterej synowie jednego z oguzkich (turkmeńskich) wodzów, Seldżuka, nosili imiona wskazujące na wpływy judaizmu w ich środowisku: Musa (Mojżesz), Mikail, Israil i Junus.

Wspomniany wyżej Seldżuk, postać w dziejach stepów pierwszoplanowa, byt dowódcą wojskowym (tur. sübaszy) u zwierzchnika Oguzów, nazywanego jabgu. Był to tytuł, który w kronikach zaczyna po jakimś czasie funkcjonować jako imię własne. Stało się to przyczyną braku jasności co do roli postaci noszących to imię czy tytuł. Sübaszim, czyli dowódcą wojskowym, był także syn Seldżuka, Dukak. W końcu X w. dochodzi do rozłamu w tej grupie Turków, który doprowadził do tego, że sübaszy usamodzielnił się i utworzył niezależną od jabgu (Jabgu?) federację plemienną. Następcy Seldżuka i sübaszy’ego byli uważani za linię boczną, młodszą w stosunku do linii jabgu.

O Seldżuku słyszymy po raz pierwszy w 992 r., kiedy to wspomagał Samanidów w wojnie z chanem Karachanidów, Bogra Chanem, któremu udało się wówczas zająć Bucharę. Trzej pierwsi synowie Seldżuka (Junus zmarł młodo) ruszyli w kierunku Mawarannahru, aby tam wstąpić na służbę do Samanidów. Kiedy sytuacja w Sogdzie w wyniku najazdu Karachanidów i po poważnym osłabieniu Samanidów skomplikowała się, Seldżucy zaczęli przyłączać się do różnych lokalnych ugrupowań, wchodzili na służbę do Samanidów lub przystawali do karachanidzkich wodzów, których było sporo. W tej, bardzo zagmatwanej sytuacji w Mawarannahrze, Seldżucy rozbili się na dwa obozy: jedni stanęli po stronie Karachanidów, drudzy opowiedzieli się po stronie przeciwnej. Jabgu, zdaje się, że dopiero w 1003 r. przeszedł na stronę ostatniego Samanidy, Al-Muntasira (1000-1005), ale Al-Muntasir był królem bez ziemi: wygnany przez Karachanidów tułał się to po Chorezmie, to po Chorasanie, starając się bezskutecznie skupić stronników wokół siebie. W takich właśnie okolicznościach dołączyli do niego Turcy z ugrupowania jabgu. Ci Oguzowie, stawszy się konsekwentnymi przeciwnikami Karachanidów i prokarachanidzkich Seldżuków, oferowali swoje militarne usługi wpierw Samanidom, a po ich upadku Gaznawidom.

Seldżucy w pewnej chwili porzucili dawne tereny wypasu na zachód od jeziora Aralskiego i zaczęli przemieszczać się w stronę Chorasanu. Nasuwa się oczywiście pytanie, co ich do tej migracji zmusiło akurat w tym momencie. Jednoznacznej odpowiedzi nie można udzielić, ponieważ zapewne złożyły się na to okoliczności natury politycznej i przyczyny, których źródłem były zaburzenia w gospodarce hodowlanej. Zmiany polityczne to upadek Buchary i Chorezmu, a następnie, jako konsekwencja tych przemian, starcie się dwóch potęg: Karachanidów i Gaznawidów. Przyczyny natury ekonomicznej to przypuszczalnie kłopoty z wypasem na skutek postępujących zmian klimatycznych na stepach.

Po upadku Samanidów Oguzowie siedzieli na pograniczu karachanidzko-gazna- widzkim służąc to jednym, to drugim. Seldżukida Arsłan Israil poślubił córkę karacha- nidzkiego władcy w Bucharze. Razem z Arsłanem służyli u Karachanidów dwaj jego bratankowie, synowie Mikaila, Abu Talib Togryl Beg Muhammad i Abu Sulajman Czagry Beg Daud. Około 1020 r. grupa Turkmenów pod Czagry Begiem, wdarłszy się w głąb Persji, dotarła do Armenii i Azerbejdżanu. Niektórzy badacze przenoszą ten epizod o dziesięć lat później, co zasadniczo w niczym nie zmienia ogólnego obrazu sytuacji.

Stan względnego spokoju naruszyli dopiero Gaznawidzi nie przewidując skutków własnych posunięć. Przeciwko władcy Buchary, Karachanidzie zachodniemu, Alitiginowi, Mahmud z Gazny sprzymierzył się w 1025 r. z chanem Karachanidów wschodnich, Kadyr Chanem Jusufem39 i razem z nim zmusił Alitigina do opuszczenia rejonu Buchary. Być może to skłoniło Seldżuków (Turkmenów), którzy mogli poczuć się zagrożeni tą wojną na stepach, do zmiany rejonów wypasów i koczowania, a wiele też wskazuje na to, że dopiero w tej chwili Mahmud dostrzegł zagrażające mu z ich strony niebezpieczeństwo. Kazał więc wodza Turkmenów (Seldżuków), Arsłana Israila schwytać i osadzić w twierdzy w Indiach, gdzie trzymał go do śmierci. Pozostali po nim dwaj jego bratankowie, Togryl i Daud, którzy jednak nie mieli wielkiego miru wśród Turków. Posiadali tylko niewiele liczące się tytuły begów. Pozbawieni wodza i nie widząc żadnych możliwości ustabilizowania się pod Bucharą i nad dolną Syr Darią, dawni ludzie Arsłana Israila zwrócili się do Mahmuda z prośbą o zezwolenie na osiedlenie się w Chorasanie, w granicach jego państwa. Jako powód konieczności przesiedlenia się podali prześladowania ze strony bliżej nieokreślonych emirów. W zamian za prawo wejścia w granice emiratu Gazny zobowiązywali się pełnić służbę w gwardii i w straży granicznej. Turkmeni już poprzednio służyli u Gaznawidów jako straż i służba porządkowa, toteż Mahmud zezwolił im przekroczyć granicę ze stadami i taborami i osiedlić się w okręgu Farawy i Abiwardu40, zatem dość daleko od granicy na Amu Darii. Decyzję tę Bajhaki i irańska administracja potępiali jako błędną.

Fakt, że osiedleńcy nie mieli wodza był przyczyną ich słabości, ale także sprawił, że panował u nich bezład. Przywódcy niewielkich grup dopuszczali się rozbojów, ich stada zagrażały uprawnym polom, na co skarżyła się ludność. Musiano zatem w Gaznie podjąć decyzję o zastosowaniu wobec Turków środków represyjnych. W drugiej ekspedycji karnej przeciwko Turkmenom brał udział sam Mahmud. Turkmeni zostali rozproszeni, część zbiegła na stepy Dihistanu, część uciekła w góry Balchan41 we wschodniej Persji, część zatrzymała się w okolicach Reju42 i Dżibalu43. Ci w Dżibalu zostali w 1029 r. wciągnięci przez Mahmuda do rejestru wojskowego i następnie przeniesieni na wschód. Nazywano ich później iraki „iraccy”. Przewodził im Jagmur. Kilka lat później brali oni udział w wojnie Masuda, syna Mahmuda, o Makran44, z kolei Turkmeni z gór Balchan napadali nieustannie na Chorasan. Ponieważ te najazdy były dokuczliwe, żeby więc niespokojnych Turkmenów postraszyć i uśmierzyć ich wojowniczość, gaznawidzki dowódca, Tasz Farrasz (też Turek), skazał na śmierć 50 turkmeńskich wodzów, w tym Jagmura. Ale czyn ten, zamiast Turkmenów uspokoić, tylko ich wzburzył i do poprzednich łupiestw z chęci zysku, doszły napady z żądzy zemsty.

Zespół Turkmenów irackich był zlepkiem różnych band, które łączył jedynie wspólny teren działania. Natomiast grupa właściwych Seldżuków nie została rozproszona. Między nimi i resztą Turkmenów nie było zgody. Nie wykluczone, że emirowie, na których ucisk Turkmeni skarżyli się Mahmudowi, to właśnie Seldżucy. W liście do gubernatora Chorasanu, Suriego, Jabgu (pełna identyfikacja kim był Jabgu nadal nie jest możliwa), Togrył i Czagry zaproponowali pomoc w obronie granic. Plan ich polegał na tym, że nie dopuszczą, aby Turkmeni z gór Balkchan, ze stepów Dihistanu i z Chorezmu przenikali na terytoria Gazny.

Dandankan45 i początek ery Seldżuków

Nim Turkmeni przekroczyli graniczną rzekę szereg nieudolnych posunięć emira Masuda — bo to on już panował — pozbawiło go kontroli nad pogranicznymi okręgami. Niepotrzebna intryga snuta przeciwko Ałtuntaszowi z Chorezmu46 i nieudany zamach na niego odebrał de facto Gaznawidom Chorezm. Syn Ałtuntasza, Harun, nie tylko uważał się już za niezależnego władcę, ale był ponadto wrogo nastawiony do Gazny, pamiętał bowiem, co chciano zrobić jego ojcu. Nie najlepiej też układały się stosunki z Karachanidami. W takim układzie Seldżucy idący intensywnym marszem przez pustynię Kara Kum mieli nie zagrożone skrzydła.

Na wiosnę 1035 r. Turkmeni zostali wygnani z Chorezmu. Dziesięć tysięcy ludzi Jabgu, Togryła i Czagry’a przekroczyło Amu Darię i połączywszy się z inną grupą Turkmenów — byli to m.in. ludzie Ibrahima i Jynała – skierowało się na Merw i Nisę47. W pierwszym etapie ich zamiary nie były desperacko wojownicze. Suri, który zarządzał Chorasanem otrzymał cytowany przez Bajhakiego list od trzech seldżuckich wodzów utrzymany w uniżonej, wiernopoddańczej formie. Turkmeni proszą w nim o pozwolenie wkroczenia na obszary emiratu Gazny i o prawo do koczowania w okolicach Nisy, Farawy i Dihistanu, w zamian za co zobowiązują się służyć jako gwardia i strzec granic przed innymi Turkmenami. Gwarantami umowy mieli być zakładnicy.

Na dworze Masuda już wcześniej utworzyły się dwa stronnictwa, które teraz zaktywizowały się. Urzędnicy (byli nimi Irańczycy) utrzymywali, że Turkmenów należy potraktować łagodnie i poczekać, aż wyjawią swoje prawdziwe zamiary, natomiast druga strona (wojskowi Turcy-gulamowie) parła do wojny. Emir Masud opowiedział się za wojną zamierzając rozbić koczowników jednym zdecydowanym uderzeniem. Koczownikami tymi był seldżucki odłam Turkmenów.

Pierwsza wyprawa w 1035 r. dowodzona przez Begtogdy’a nie powiodła się. Seldżucy zwyciężyli, ale, choć wiktoria była po ich stronie, nie wierzyli, że mogą rozbić tak wielką potęgę jaką była Gazna. Do korzystnego dla siebie wyniku tego pierwszego starcia podchodzili z dużą rezerwą, traktując to jako niezwykłe korzystny obrót wypadków. Oceniwszy swoje siły dość krytycznie uznali, że następny atak wojsk emirowskich skończy się dla nich pogromem, toteż mimo zwycięstwa nadal byli skłonni przyjąć status skromnych poddanych. W wyniku pertraktacji wyznaczono im do koczowania i wypasu rejony, o które prosili, a więc okolice Nisy, Farawy i Dihistanu, ich wodzom zaś przyznano ponadto honorowe insygnia.

Nie mogąc pokonać Seldżuków w polu, dwór gazneński postanowił rozsadzić i zantagonizować ich ugrupowanie od środka proponując przywódcom małżeństwa. Jedynie Jabgu przystał na to — dostawał za żonę córkę Suriego — pozostali wodzowie oferty odrzucili. Nie wiemy, co nimi w tym wypadku kierowało; może przeczuwali pułapkę, może pojęli, że Gazna jest słaba, wiemy natomiast, że wysunęli nowe żądania: oddania im na prawach ikty (lenna) z immunitetem podatkowym Merwu, Abiwardu i Sarachsu. Za to godzili się służyć wszędzie, dokąd ich wyśle emir.

Było do żądanie nie do przyjęcia ze względów strategicznych, ponieważ groziło oskrzydleniem Chorasanu od północy i zachodu, i otwarciem koczownikom drogi w głąb tej ziemi. Merw wraz z oazą był ważnym punktem handlowym, komunikacyjnym i strategicznym, który bronił Chorasanu od strony pustyń i dlatego opanowanie Merwu otwierało Seldiukom drogę do środka Chorasanu. Sarachs leżący na zachód od Merwu pozwoliłby im kontrolować drogę idącą z Chorasanu do Reju.

Seldżucy, nieliczni, nie najlepiej uzbrojeni, nie byli pewni wyników nadchodzącego starcia. Nie było też zgody między ich starszyzną. Jedni wodzowie chcieli przemaszerować przez Persję aż do jej zachodnich terenów, pod bizantyjską granicę, twierdząc, że nie ma tam takich sił, jakimi dysponuje Gazna. Inni natomiast chcieli pozostać w Chorasanie i bić się tu, gdzie są, na miejscu.

Wojna rozpoczęła się w 1038 r. od splądrowania przez Seldżuków Niszapuru, zdaje się wbrew zaleceniom Togryła. Poczynania stron na tym etapie konflktu dokładnie opisuje Bajhaki. Od niego wiemy, dlaczego Gazna wojnę przegrała.

Po stronie gaznawidzkiej zawalił się cały system zaopatrzenia. Wojsko było głodne, nastroje podłe. Ponadto nie można było dowierzać głównej sile — gulamom. Dochodziło do bójek przy rozdziale wody, której stale brakowało, padały konie. Armia gaznawidzka wyniszczona długim głodem i marszem przez pustynię szła w stronę Merwu, aby tam zatrzymać się i nabrać sił. Ale nie zdołała dotrzeć na leże w rejon tej oazy, ponieważ pod Dandankanem zastąpili jej drogę Seldżucy. Wojsko Masuda, które już w czasie pochodu było bliskie rozsypki, w obliczu przeciwnika stawiało bezładny opór. Zawiodło dowodzenie. Część wojska zdradziła, część uciekła ratując własną skórę. Do tych należał nasz autor. Klęska była całkowita. Wycofując się w popłochu pozostawiono północną granicę otwartą. Był to rok 1040.

Nastały lata długotrwałych wojen Seldżuków o Persję, a następnie o Azję Mniejszą. Gaznawidzi zostali odepchnięci z Persji i zachodniego Afganistanu do Indii. W 1055 r., w 30 lat po Dandankanie, Seldżucy zdobyli Bagdad kładąc kres bujidzkiej dominacji w kalifacie, w 1071 r. stanęli nad granicą bizantyńską i w tym samym roku pokonali Greków pod Mancikertem nad jeziorem Wan, a 20 lat później dotarli w okolice Konstantynopola.

Abul Fazl Bajhaki.Życie, dzieło, poglądy

Aczkolwiek Abul Fazl był człowiekiem sławnym i nigdy przez potomność jako pisarz i znakomity dabir nie zapomniany, choć dzieło jego, Historia, krążyło w licznych odpisach, o jego życiu wiemy niewiele. Rozsiane tu i ówdzie po regionalnych kronikach czy biograficznych słownikach — bardzo modna w świecie muzułmańskim forma opracowań naukowych — drobne wzmianki z trudem układają się w jakiś zwarty całościowy obraz. Sam Bajhaki o swoim życiu, a szczególnie o latach młodości napisał bardzo mało, wszystkiego pafę zdań. Głównym źródłem, z pomocą którego możemy popróbować odtworzyć jego curriculum vitae jest Historia, z której zachowały się niestety tylko fragmenty składające się na jeden, co prawda spory, ale tylko jeden tom. Trudności w poznaniu jego życiorysu powoduje kompozycja dzieła, zgodnie z którą autor nie ustawia siebie na pierwszym planie, lecz, raczej zwyczajem średniowiecznych malarzy, swój konterfekt umieszcza gdzieś z boku i w skromnych rozmiarach. Jest to postawa i skromna i, rzec by należało, uczciwa, bowiem na tle dworu i spraw międzynarodowych, które są głównym tematem jego Historii, osoba dabira, choćby bardzo wpływowego, zasłużonego, cenionego i ustosunkowanego była drobnym okruchem, niewiele znaczącą cząstką ówczesnej rzeczywistości.

Abul Fazl, którego pełne imię brzmiało Abul Fazl Muhammad ibn al-Husajn Bajhaki, do czego niektórzy orientalni autorzy po Al-Husajn dodawali al-katib „sekretarz, pisarz, skryptor, urzędnik”, a co w przekładzie oddajemy perskim terminem dabir, pochodził z okręgu Bajhak. Centrum, stolicą Bajhaku był Sabzawar48, w Historii wielokrotnie wspominany. Bajhaki prawdopodobnie urodził się we wsi Harisabad w 385 r. ery muzułmańskiej (hidżry księżycowej), co odpowiada 995/96 r. n.e. Datę urodzin zdołano ustalić drogą pośrednią. Wspominając mianowicie w Historii o pewnych wydarzeniach z roku 400 hidżry autor napomknął, że miał wtenczas 15 lat. W innym miejscu, jakby mimochodem, wspomina, że w roku 450 miał 65 lat. Z obu dat wynika zatem zgodnie, że Abul Fazl urodził się w 385 r. h. Tę datę potwierdza biograf Bajhakiego, Ibn Funduk autor Historii okręgu Bajhak (Tarichi Bajhak), który pisze, że Bajhaki zmarł w wieku 85 lat w miesiącu saffar 470 r. h.49

O rodzinie Bajhakiego nie wiemy właściwie nic. Abu Fazl wspomina swojego ojca, lecz tak zdawkowo, że nie wymienia nawet jego imienia. Napomknął, że był chodzą,co znaczy niewiele i nie określa społecznej kondycji rodziny Bajhakiego. W latach 1025-1026 ojciec Abul Fazla przebywał w Sistanie, zapewne w charakterze urzędnika na gaznawidzkiej służbie. K. Arends, wydawca rosyjskiego przekładu przypuszcza, że rodzina Bajhakiego była bogata i że mogła być zaliczana nawet do arystokracji. Swoje przypuszczenie badacz ten opiera na tym, że Bajhaki został przyjęty na służbę na dworze, a już samo otrzymanie tam urzędu wymagało przekazania władcy kosztownych darów, na jakie nie było stać domów czy rodów uboższych. Istotnie stwierdzamy, iż grupa dworskich urzędników była kastą zamkniętą, do której ojciec wprowadzał syna, a teść zięcia, ale samo wstąpienie na tę służbę jeszcze o wielkim bogactwie świadczyć nie może. Jako urzędnik poselskiego diwanu, ówczesnego ministerstwa spraw zagraniczych, Bajhaki musiał mieć odpowiednie przygotowanie; wymagano, aby był człowiekiem wykształconym, który posiadł wszystkie podstawowe umiejętności, jakie wchodziły w zakres wykształcenia ogólnego, tzw. adabu. Termin ten w zasadzie nieprzetłumaczalny obejmował wykształcenie ogólne, w tym znajomość literatury. Głęboka erudycja była ceniona chyba najwyżej. W ramach adabu wymagano opanowania umiejętności układania wierszy, często nie wykraczającej poza sztukę rymowania. Adab obejmował także dobre wychowanie, ogładę, savoir vivre, co wówczas, podobnie jak dziś, oznaczało umiejętność znalezienia się w towarzystwie, w tym także w towarzystwie przełożonych i emira, a to w warunkach orientalnego despotyzmu bywało okolicznością niekiedy niebezpieczną. Kontakty ze zwierzchnikiem przynosiły profity, ale w atmosferze ciągłego, nieraz nawet śmiertelnego zagrożenia.