Strona główna » Nauka i nowe technologie » Internetowy przewodnik po opornych

Internetowy przewodnik po opornych

4.00 / 5.00
  • ISBN:

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Internetowy przewodnik po opornych

Dlaczego w Internecie ludzie są dla siebie tacy niemili? Czy jesteśmy w gruncie rzeczy bandą chamów, czy może to Internet jest winien?

"U MAD? The Internet’s Guide to Idiots" to krótki esej Krzysztofa Gonciarza na temat zachowania się ludzi w sieci, trollingu, hejcie i sposobach radzenia sobie z tymi zjawiskami. W momencie premiery ta mini-książeczka doszła do Top 100 Amazona jako jedyny w historii e-book polskiego autora. Polska wersja książeczki, pod tytułem "Internetowy przewodnik po opornych" sprzedawana jest wyłącznie w postaci elektronicznej.

Polecane książki

  Lily pragnie być najlepszą nauczycielką na świecie. Temu podporządkowała całe życie. Samotna kobieta, która boi się miłości. Sean marzy o karierze golfisty. Korzysta pełnymi garściami z uroków życia. Nieodpowiedzialny mężczyzna skupiony na swoich potrzebach. Nawet gdyby się wcześniej znali, nie mi...
Księżyc wkrótce powróci. Czy przyniesie ze sobą zagładę? Essun przejęła moc Alabastra Dziesięciopierściennika. Dzięki niej zamierza odnaleźć swoją córkę Nassun i sprawić, by świat stał się przyjazny młodym górotworom. Dla Nassun jest już jednak za późno. Widziała zło świata i przyjmuje to, w co jej ...
Magdalena Barbara Rycak doktor nauk prawnych; radca prawna specjalizująca się w prawie pracy ze szczególnym uwzględnieniem problematyki czasu pracy, w tym czasu pracy kierowców. W latach 2002 2015 przeprowadziła około 100 szkoleń z zakresu czasu pracy kierowców. Jest autorką ponad 100 publikacji n...
Od wczoraj jakiś niepokój panuje w uliczce. Stary Mendel dziwi się i częściej niż zwykle nakłada krótką fajkę, patrząc w okno. Tych ludzi nie widział on tu jeszcze. Gdzie idą? Po co przystają z robotnikami, śpieszącymi do kopania fundamentów pod nowy dom niciarza Greulicha? Skąd się tu wzięły te obs...
Piotr Bucki, ekspert w dziedzinie komunikacji i motywacji, w bardzo prostych słowach pokaże Ci, jak wielkim manipulatorem jest Twój mózg i gdzie mieszka siła woli. Poznasz podstawowe mechanizmy działania Twojego biologicznego komputera i nauczysz się technik ćwiczenia siły woli. Będziesz potrafi...
Pierwsza na polskim rynku powieść z bijącej w Rosji rekordy popularności serii przygód major Anastazji Kamieńskiej. Będąc oficerem śledczym moskiewskiej milicji, ta atrakcyjna i delikatna kobieta jest niezastąpiona w śledztwach wymagających intuicji i niekonwencjonalnych metod. Tym razem banalna z p...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Krzysztof Gonciarz

Internetowy przewodnik po opornych

 2012 KG Tofu Media

Copyright © 2012 Krzysztof Gonciarz

Wszystkie prawa zastrzeżone.

www.umadbook.com

„Niektórzy lubią patrzeć, jak świat płonie”

– Alfred, Mroczny Rycerz

Flamewar: Początek

Dobry serwis internetowy zapewnia swoim użytkownikom bardzo realistyczne doznania. Czy to interakcje społecznościowe na Facebooku, mechanizmy stojące za internetowymi forami i czatami, czy nawet zwykłe namawianie widzów do komentowania filmiku na YouTube – wszystko to służy w pewnym sensie udawaniu rzeczywistości i wyłapaniu naturalnej reakcji użytkownika na to, co zobaczył w necie. Na tym jest zbudowany współczesny Internet: oddanie głosu czytelnikom jest samo w sobie szczytną ideą, ale prawdziwy powód, dla którego tak się robi, jest prosty – w dalszej perspektywie takie podejście podnosi oglądalność, a oglądalność to zysk. Im bardziej organiczne doświadczenie oferuje nam strona internetowa, tym lepiej, a w dzisiejszych czasach sieć już całkiem nieźle radzi sobie z reprezentacją naszego życia społecznego w cyfrowym świecie. Może to dlatego Internet jest tak napakowany emocjami: ludzie wyrażają swoją radość, smutek, frustrację czy strach w sposób podobny do tego, jak robiliby to w rzeczywistości, ale komunikat zostaje zaburzony przez samą sieć. Utrata informacji postępuje na każdym kroku – nawet doświadczony bloger, autor czy producent wideo może zostać łatwo źle zrozumiany przez internautów, a co dopiero młodzian, który po prostu chce napisać na forum, jak bardzo mu się dany materiał nie podoba.  

Powiedzmy, że piszemy pozytywny komentarz pod wpisem na blogu. Używamy standardowego doboru słownictwa, stosujemy normalną retorykę, zdanie wieńczymy emotką, a wszystko to przy jak najlepszych zamiarach. Ludzie, którzy znają nas osobiście, doskonale uchwyciliby sens tego, co napisaliśmy – nawet smileya podświadomie dopasowaliby do naszej twarzy. Ale co z resztą ludzi? To, co dla Ciebie jest sposobem na wyrażenie zadowolenia, dla kogoś innego może się wydawać ironią, a niezamierzona literówka dla niektórych dowodzić może Twojej ignorancji bądź też stać się przynętą na innego użytkownika, który ma ochotę skrytykować autora wpisu oraz wszystkich, którzy go chwalą – a Ty dowiodłeś w jego oczach, że np. tego bloga czytają analfabeci bądź dzieciaki, które nie umieją obsługiwać klawiatury. Wiele osób bierze internetowe komentarze na serio, często doszukując się w nich głębszego znaczenia bądź kontekstu, który pasuje do ich własnej wizji sytuacji (nic tak niektórym nie pomaga, jak zacząć wypominać dyskutantowi, że chodzi do gimnazjum). Cokolwiek napisałeś, może to zostać źle zrozumiane na setki sposobów i nie ma skutecznego sposobu, by temu zapobiec. Witaj w sieci!

W normalnej, codziennej komunikacji używamy całego szeregu sygnałów: języka ciała, tonu wypowiedzi, mimiki, sposobu, w jaki jesteśmy ubrani, odległości pomiędzy mówiącymi osobami – wszystkie umożliwiają skuteczne przekazywanie informacji. Słowa stanowią ułamek tego, co jeden człowiek ma do przekazania drugiemu, a w Internecie bardzo często są wszystkim, czym dysponujemy. Można się kłócić, że to samo ograniczenie od wieków dotyczyło komunikacji listowej czy telegraficznej, przesyłania informacji poprzez kurierów czy posłańców  – ale trudno nie zauważyć, że nigdy wcześniej w historii ludzkości komunikacja pisana nie była aż tak powszechna, jak w epoce cyfrowej. Popularyzacja tekstu wymusiła na ludziach szukanie nowych sposobów ekspresji – przyjrzyjmy się jednemu z nich.

Kiedy Internet przeszedł pierwszą eksplozję popularności w latach 90., ludzie dość szybko zwrócili uwagę na ograniczone sposoby przekazywania w nim emocji. Narodziły się emotki – tworzone za pomocą klawiaturowych znaków symbole wyrażające, czy dane zdanie zostało wypowiedziane z uśmiechem, smutkiem, przekąsem czy ironią. W przypadku podstawowych emocji to naprawdę działa, ale zabawny jest fakt, że zwykle częściej używamy emotek w rozmowach z nieznajomymi, niż kiedy komunikujemy się z kimś nam bliskim – bo osoby, które nas znają, zwykle są w stanie odszyfrować emocjonalne nacechowanie naszej wypowiedzi. Komentując zdjęcie słabo nam znanej osoby, często używamy uśmiechniętej emotki z czystej kurtuazji – tylko po to, by nie odebrano naszej wypowiedzi jako zimnej bądź nieprzyjemnej.