Strona główna » Biznes, rozwój, prawo » Jak korzystać z ekspertów zewnętrznych?

Jak korzystać z ekspertów zewnętrznych?

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-62304-64-6

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Jak korzystać z ekspertów zewnętrznych?

To pionierska rozprawa podejmująca niezwykle ważne zagadnienia biznesowe. Zawiera w sobie wiele lat doświadczeń, praktycznych przemyśleń, porad i wniosków zebranych podczas codziennych zmagań zawodowych wszystkich tych, którzy zdecydowali się wziąć udział w tym trudnym, interdyscyplinarnym projekcie książkowym.

 

Waldemar Podel
Radca prawny, wykładowca i praktyk z bogatym doświadczeniem eksperckim, prezes zarządu i fundator Fundacji na rzecz promocji przedsiębiorczości INSTYTUT COPERNICUS. Prowadzi własną Kancelarię od 1996 r.

 

Robert Krool
Doradca reorganizacyjny, lider zespołów eksperckich, wiceprezes zarządu i fundator Fundacji na rzecz promocji przedsiębiorczości INSTYTUT COPERNICUS. Prowadzi własne firmy od 1988 r.

 

 

 

 

Polecane książki

Fiona Maye jest sędzią sądu najwyższego, specjalistką od prawa rodzinnego. Znana jest z błyskotliwej inteligencji, sumienności i wrażliwości. Niestety, jej sukces zawodowy nie idzie w parze ze szczęściem w życiu osobistym. Fiona jest rozgoryczona brakiem dziecka, a jej trzydziestoletni związek z męż...
Prawo prywatne na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie to źródłowe opracowanie poświęcone lwowskiej szkole prawa prywatnego działającej w okresie II Rzeczypospolitej. Przedstawiono w nim: środowisko, w którym pracowali uczeni, a więc Wydział Prawa UJK i pozauniwersyteckie lwowskie ośrodki praktyk...
Ten poradnik skierowany jest przede wszystkim do rodziców, którzy chcą świadomie wspomagać rozwój swoich dzieci. Wiele ciekawych dla siebie informacji znajdą tu również nauczyciele, studenci nauk humanistycznych bądź filologicznych lub po prostu osoby zainteresowane tematyką rozwoju mowy. Autorka pr...
Zuza jest bibliotekarką mieszkającą w samym sercu Szczecina. W jej życiu nie ma miejsca na nieprzewidywalność – codzienność dzieli między pracę, spotkania z Filipem i czytanie książek. Rutyna niszczy w Zuzie kreatywność literacką – od dłuższego czasu nie napisała nic sensownego, a kiedyś przecie...
Lady Isobel Dalceann przyszło żyć w niespokojnych czasach. Trwa konflikt szkocko-angielski. Zamek Dalceannów, siedziba klanu, jest wielokrotnie oblegany. Kiedy giną mąż i ojciec Isobel, to ona przejmuje odpowiedzialność za losy rodzin i zaciekle walczy o utrzymanie swoich ziem. Pewnego dn...
Pod koniec marca 1945 roku hrabina Margit Thyssen-Batthyany urządza w pałacu w Rechnitz w Austrii przyjęcie pożegnalne dla miejscowego kierownictwa NSDAP, SS i Gestapo. W jego trakcie niektórzy goście wychodzą z pałacu, by rozstrzelać żydowskich robotników, przetrzymywanych w pobliżu...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Robert Krool

Re­dak­cja: Anna Ra­tuś, Pau­li­na Skor­wi­der, Krzysz­tof Po­lak, Ro­bert Kro­ol, Wal­de­mar Po­del

Pro­jekt okład­ki: Ma­ciej Sa­dow­ski

Re­dak­cja tech­nicz­na: Pa­weł Żuk

Co­py­ri­ght © Ro­bert Kro­ol, Wal­de­mar Po­del

© Co­py­ri­ght for the po­lish edi­tion

by Wy­daw­nic­two Stu­dio EMKA

War­sza­wa 2011

Wszel­kich in­for­ma­cji udzie­la:

Wy­daw­nic­two Stu­dio EMKA

ul. Kró­lo­wej Al­do­ny 6, 03-928 War­sza­wa

tel./fax 22 628 08 38,616 00 67

wy­daw­nic­two@stu­dio­em­ka.com.pl

www.stu­dio­em­ka.com.pl

ISBN 978-83-62304-64-6

Wszel­kie pra­wa, włącz­nie z pra­wem do re­pro­duk­cji tek­stów i ilu­stra­cji w ca­ło­ści lub w czę­ści, w ja­kiej­kol­wiek for­mie – za­strze­żo­ne.

Skład i ła­ma­nie: AN­TER Po­li­gra­fia, ul. Ja­ra­cza 8, 00-378 War­sza­wa

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Wy­da­no we współ­pra­cy:

z Fun­da­cją na rzecz Pro­mo­cji Przed­się­bior­czo­ści

IN­STY­TUT CO­PER­NI­CUS

Bar­dzo dzię­ku­je­my za po­moc w przy­go­to­wa­niu

tego wy­da­nia książ­ki

red. Pau­li­nie Skor­wi­der

oraz red. Krzysz­to­fo­wi Po­la­ko­wi

a za in­spi­ra­cję te­ma­tycz­ną pierw­sze­go tomu na­szej se­rii

prof. Krzysz­to­fo­wi Opol­skie­mu

Udzie­la­nie rad bu­dzi licz­ne kon­tro­wer­sje.

Może i tak być po­win­no…

Kie­dyś by­łam za mło­da, by zro­zu­mieć, co się dzie­je. Póź­niej nikt nie chciał mnie mar­twić, a te­raz się oka­za­ło, że je­stem za da­le­ko, by po­móc swo­jej ro­dzin­nej fir­mie. A ja się za­sta­na­wiam: czy ci wszy­scy, któ­rzy wie­dzą, co dla mnie naj­lep­sze, mo­gli­by w koń­cu za­cząć mó­wić… praw­dę?

Przedmowa

To pio­nier­skie przed­się­wzię­cie po­dej­mu­ją­ce nie­zwy­kle waż­ne za­gad­nie­nia biz­ne­so­we. Za­wie­ra w so­bie wie­le lat do­świad­czeń, prak­tycz­nych prze­my­śleń, po­rad i wnio­sków ze­bra­nych pod­czas co­dzien­nych zma­gań za­wo­do­wych wszyst­kich tych, któ­rzy zde­cy­do­wa­li się wziąć udział w tym trud­nym, in­ter­dy­scy­pli­nar­nym pro­jek­cie książ­ko­wym.

Przy­pusz­cza­my, że po­dob­nie jak obec­ni w nim eks­per­ci, sza­now­ny czy­tel­nik pa­trzy rów­nie prze­ni­kli­wie, kry­tycz­nie, ale i kon­struk­tyw­nie na „zna­ki ży­cia”, ta­kie jak stra­ta, pro­blem, po­raż­ka, tra­ge­dia, kry­zys, kon­flikt czy na­wet upa­dłość spół­ki. Zna­ki te to oka­zje przy­wód­cze lub przed­się­bior­cze, któ­re na­le­ży zła­pać, lub – z na­sze­go punk­tu wi­dze­nia – „wy­zwa­nia eks­perc­kie”, któ­rych war­to się pod­jąć. Po­wyż­sze okre­śle­nia mogą być już nie­zro­zu­mia­łe dla tzw. prze­cięt­ne­go me­ne­dże­ra, spe­cja­li­sty lub kon­sul­tan­ta, by nie – rzec dla spo­rej czę­ści lu­dzi.

Po­nad­to, w ob­ser­wo­wa­nych przez nas de­ba­tach tzw. spe­cja­li­stów nie­jed­no­krot­nie do­strze­ga­my głów­nie igno­ran­cję. Po­wta­rza się czy­jeś po­glą­dy, opi­nie, wy­ni­ki ba­dań, zaś oso­by roz­pra­wia­ją­ce naj­czę­ściej nie mają naj­mniej­sze­go do­świad­cze­nia z dzie­łem, z me­cha­ni­zmem, o któ­rym jest mowa. Na­tłok so­fi­zma­tów (po­glą­dów uda­ją­cych ar­gu­men­ty) w dys­ku­sji o re­struk­tu­ry­za­cji, stra­te­gii i przy­wódz­twie jest dziś tak duży, że za­czę­li­śmy na wła­sne po­trze­by uży­wać okre­śle­nia „show-bu­si­ness przy­wód­czy”, by od­róż­nić isto­tę dys­cy­pli­ny i dy­le­ma­ty jej „za­wod­ni­ków” od po­wierz­chow­ne­go po­strze­ga­nia, zwłasz­cza opi­nii, po­glą­dów kre­owa­nych przez tzw. ki­bi­ców. Jak wia­do­mo ci ostat­ni roz­pra­wia­ją o pa­sji, wiel­kich emo­cjach i pod­nie­ca­ją się wi­ze­run­ko­wy­mi za­bie­ga­mi.

Po­nie­waż ki­bi­ców jest wię­cej niż za­wod­ni­ków, tre­ne­rów oraz spe­cja­li­stów w tej pro­fe­sji – mają nad nami de­mo­kra­tycz­ną prze­wa­gę więk­szo­ści. Ale tu zno­wu: tyl­ko w licz­bie (ska­li) ko­men­ta­rzy i opi­nii, któ­re jak­by po­wta­rza­ją się non stop. Siła po­wta­rza­ne­go kłam­stwa jest nam już zna­na. Re­gu­lar­nie po­wta­rza­ne sta­je się praw­dą, po­tem nor­mą, wresz­cie tra­dy­cją. Z tego punk­tu wi­dze­nia ni­niej­sze opra­co­wa­nie do­ty­czy więc spraw nie­oczy­wi­stych, gdyż do za­dań oczy­wi­stych nie po­trze­ba ani do­rad­ców, ani eks­per­tów ze­wnętrz­nych, tyl­ko spraw­ne­go per­so­ne­lu i pod­wy­ko­naw­ców.

W mi­nio­nych la­tach za­da­nia i ocze­ki­wa­nia na­szych mo­co­daw­ców prze­szły sze­reg sys­te­ma­tycz­nych prze­obra­żeń, tym sa­mym ewo­lu­owa­ła funk­cja, jaką wo­bec nich wy­peł­nia­li­śmy. Z roli do­staw­ców usług ewo­lu­owa­li­śmy do by­cia kon­sul­tan­ta­mi. Żmud­na pra­ca nad ja­ko­ścią usłu­gi, jej po­zy­cjo­no­wa­niem, nad war­to­ścią do­da­ną dla klien­ta po­zwo­li­ła wejść na po­ziom okre­śla­ny mia­nem eks­per­tów ze­wnętrz­nych. Lecz za­raz po­tem zmie­rza­li­śmy już ku bar­dziej wy­su­bli­mo­wa­nej roli: oso­bi­ste­go do­rad­cy, part­ne­ra, za­ufa­ne­go con­si­glie­re i stra­te­ga or­ga­ni­za­cji/kor­po­ra­cji. Współ­pra­ca z oso­ba­mi z róż­no­rod­nych dzie­dzin biz­ne­su oraz sfer ży­cia po­zwo­li­ła nam spoj­rzeć na stra­te­gię po­nadbran­żo­wo. To waż­na opty­ka, gdyż to z nami, ze wzglę­du na zna­jo­mość ry­zy­ka, za­gro­żeń, szans i po­ten­cjal­nych ko­rzy­ści, dys­ku­to­wa­ne są klu­czo­we de­cy­zje (za­rów­no krót­ko-, jak i dłu­go­okre­so­we).

Co cie­ka­we, mo­co­daw­cy ocze­ku­ją od nas nie tyl­ko do­radz­twa ra­cjo­nal­ne­go. Spo­dzie­wa­ją się, że nie­kie­dy – przy rów­no­wa­dze ar­gu­men­tów „za” i „prze­ciw” – po­dzie­li­my się z nimi swo­ją in­tu­icją, tym sa­mym da­jąc (co nie­oczy­wi­ste) wspar­cie emo­cjo­nal­ne w dys­ku­sji. Taki po­ziom współ­pra­cy wy­ma­ga fun­da­men­tu da­le­ko idą­ce­go za­ufa­nia, któ­re – co war­to pod­kre­ślić – jest pod­da­wa­ne per­ma­nent­nej we­ry­fi­ka­cji. Mó­wi­my na to: je­steś tak do­bry, jak twój ostat­ni po­mysł! Stra­te­gicz­ne de­cy­zje wy­ma­ga­ją wszak­że roz­wa­żań, dys­ku­sji, kon­sul­ta­cji i to nie tyl­ko w chwi­li pro­ble­mu czy za­gro­że­nia, lecz rów­nież wów­czas, gdy od­no­si­my suk­ces lub kie­dy po­ja­wia­ją się jego kon­se­kwen­cje…

Wspar­cie Klien­tów w ich dro­dze do suk­ce­su, w po­dej­mo­wa­niu wie­lu wy­zwań oraz w re­ali­zo­wa­niu róż­no­rod­nych przed­się­wzięć po­le­ga nie tyl­ko na do­star­cze­niu wie­dzy i do­świad­czeń, lecz przede wszyst­kim wy­ko­rzy­sta­nia au­tor­skich na­rzę­dzi/kon­struk­cji, two­rzą­cych bar­dziej bez­piecz­ne śro­do­wi­sko dla Klien­ta. Tym bar­dziej że współ­pra­cu­ją­cy z nami li­de­rzy i przed­się­bior­cy to na ogół praw­dzi­wi przy­wód­cy – z krwi i ko­ści. Stra­te­dzy, któ­rzy mie­rząc się z rze­czy­wi­sto­ścią, poza licz­ny­mi splen­do­ra­mi, przyj­mu­ją od­po­wie­dzial­ność nie tyl­ko za sie­bie, ale i za tych, któ­rym prze­wo­dzą, nie­jed­no­krot­nie sta­wia­jąc na sza­li swój cały ma­ją­tek, do­ro­bek, w tym na­zwi­sko… Li­de­rom, przed­się­bior­com i dy­rek­to­rom po­trzeb­ni są eks­per­ci ze­wnętrz­ni od­gry­wa­ją­cy rolę oso­bi­ste­go do­rad­cy, part­ne­ra czy za­ufa­ne­go con­si­glie­re, stra­te­ga. Są to bo­wiem ci, któ­rzy z dy­stan­su, nie­co z boku, nie­ja­ko neu­tra­li­zu­jąc siłę zbęd­nych emo­cji, to­wa­rzy­szą­cych czę­sto ich mo­co­daw­com, po­zwa­la­ją spoj­rzeć na spra­wy chłod­nym okiem. W ra­zie po­trze­by wspie­ra­ją spon­ta­nicz­ność, prze­ciw­dzia­ła­jąc jed­nak nie­roz­trop­no­ści czy wręcz głu­po­cie. Po­mni wie­lu pro­jek­tów wie­my, że suk­ces ośle­pia naj­bar­dziej, na­wet wy­traw­nych in­we­sto­rów/przed­się­bior­ców, i jest naj­gor­szym na­uczy­cie­lem…

Hi­sto­ria po­ka­zu­je, iż więk­szość li­de­rów się­ga po radę i eks­perc­ką po­moc do­pie­ro wte­dy, gdy po­ja­wi się pro­blem czy za­gro­że­nie. Na­to­miast nie­wie­lu de­cy­den­tów uwzględ­nia po­trze­bę współ­pra­cy z eks­per­tem w struk­tu­rze swo­jej dzia­łal­no­ści już od jej za­ra­nia. Do tego dzi­siej­szy ry­nek to nowe oko­licz­no­ści, wy­ma­ga­ją­ce już in­nej opty­ki i in­ne­go po­dej­ścia do pro­ble­mów ryn­ko­wych (w tym no­we­go try­bu i pręd­ko­ści). Głów­nym wąt­kiem na­szej pra­cy jest więc la­te­ral­ne po­dej­ście do – przede wszyst­kim – pro­ble­mów wzro­stu oraz zna­jo­mość ję­zy­ka ra­chun­ku praw­do­po­do­bień­stwa. Sta­wia on na mo­de­le ma­te­ma­tycz­ne nie tyl­ko w bez­pie­czeń­stwie, ry­zy­ku, ale i w mar­ke­tin­gu oraz ob­słu­dze Klien­ta. Pa­ra­dok­sal­nie, za­da­nia i wy­zwa­nia, któ­re sta­ją obec­nie przed na­szy­mi Klien­ta­mi (i w efek­cie tra­fia­ją do nas), to:

• za dużo pie­nię­dzy,

• za dużo suk­ce­sów,

• za dużo ak­ty­wów,

• nad­miar, wzrost, do­bro­byt, prze­ro­sty – i zwią­za­ne z tym kon­se­kwen­cje, w tym cały ob­szar tzw. nie­cią­gło­ści.

Są to więc nowe pro­ble­my wzro­stu lub pa­ra­dok­sal­nie, je­śli tak wo­lał­by czy­tel­nik, pro­ble­my suk­ce­su, któ­re na­gle zmie­nia­ją al­go­rytm za­cho­wań go­spo­dar­czych. Ale, co waż­ne: są prze­wi­dy­wal­ne. Z tego po­wo­du na­by­cie cen­nej umie­jęt­no­ści pro­ba­bi­li­stycz­nej kal­ku­la­cji ry­zy­ka oraz kon­se­kwen­cji, i ge­ne­ro­wa­nia w tym za­kre­sie wie­dzy o sce­na­riu­szach roz­wo­ju sy­tu­acji, jest dziś waż­niej­sze od umie­jęt­no­ści do­sto­so­wa­nia się do zmie­nia­ją­cych wa­run­ków oto­cze­nia. Jed­nak oby­dwie te umie­jęt­no­ści, bez wzglę­du na hie­rar­chię, są obec­nie wa­run­kiem ko­niecz­nym i nie­zbęd­nym dla być albo nie być każ­de­go li­de­ra oraz eks­per­ta. Ni­niej­sze opra­co­wa­nie in­te­gru­je po­wyż­sze zmia­ny w de­fi­ni­cji pro­ble­mów ryn­ko­wych, a pre­zen­to­wa­na przez nas wie­dza to rów­nież efekt prze­my­śleń wie­lu osób, z któ­ry­mi pra­co­wa­li­śmy. W swo­isty so­bie spo­sób nasi Klien­ci rów­nież ano­ni­mo­wo współ­two­rzy­li tę pu­bli­ka­cję, dzie­ląc się wła­sny­mi dy­le­ma­ta­mi, do­świad­cze­nia­mi i re­flek­sja­mi. To lek­cje od­ro­bio­ne na prze­strze­ni wie­lu lat ży­cia za­wo­do­we­go i to­wa­rzy­szą­ce im wnio­ski. To wie­lo­go­dzin­ne, nie­mal nie­koń­czą­ce się noc­ne roz­mo­wy, sy­mu­la­cje zda­rzeń, sce­na­riu­sze, do­ty­czą­ce choć­by usta­le­nia w te­sta­men­tach woli wspól­ni­ków; to emo­cjo­nal­ne upo­ra­nie się z po­trze­bą roz­dziel­no­ści ma­jąt­ko­wej z mał­żon­kiem, po wie­lu la­tach wspól­no­ści, przed nad­cho­dzą­cym pro­jek­tem fu­zyj­nym lub gieł­do­wym albo po­wo­ła­niem no­wych spół­ek o in­nej struk­tu­rze ry­zy­ka. To rów­nież na­ra­dy peł­ne wa­hań i wąt­pli­wo­ści przed „roz­wo­dem” z wie­lo­let­nim wspól­ni­kiem lub part­ne­rem biz­ne­so­wym; to wresz­cie dłu­gie, a mo­men­ta­mi dru­zgo­cą­ce, roz­mo­wy przed ra­dy­kal­ną, lecz nie­uchron­ną, re­struk­tu­ry­za­cją ca­łe­go mo­de­lu biz­ne­so­we­go. To wła­śnie ta­kie i inne oko­licz­no­ści mia­ły wpływ na pre­zen­to­wa­ne tu tre­ści. Trze­ba ta­kich sy­tu­acji do­świad­czyć wie­lo­krot­nie i mieć do­sta­tecz­nie dużo cza­su, a nie­rzad­ko od­wa­gi, by je zro­zu­mieć, a tak­że by po­czuć zło­żo­ność sy­tu­acji Klien­ta, eks­per­ta oraz ich oto­cze­nia (ze­wnętrz­ne­go i we­wnętrz­ne­go).

Pu­bli­ka­cja ta jest za­tem jak­by „epic­ką od­po­wie­dzią” na proś­by i ocze­ki­wa­nia osób, z któ­ry­mi pra­cu­je­my od lat. Lu­dzie ci po­wie­rzy­li nam se­kre­ty swo­ich ro­dzin, firm, ze­spo­łów, a nie­rzad­ko i losy waż­nych de­cy­zji. Przy­ję­li­śmy więc na sie­bie we­wnętrz­ne zo­bo­wią­za­nie do pu­blicz­ne­go przed­sta­wie­nia nie tyle stan­dar­dów na­szej pra­cy, co spo­strze­żeń do­ty­czą­cych ty­po­wych przy­pad­ków i rze­czy­wi­sto­ści. Ro­bi­my to też z my­ślą o młod­szych adep­tach na­szej pro­fe­sji, któ­rzy zwa­bie­ni „le­gen­da­mi o wiel­kich eks­per­tach i ich za­rob­kach” zbyt moc­no in­ge­ru­ją w spra­wy Klien­tów, wcho­dząc tym sa­mym w rolę przy­pi­sa­ną li­de­ro­wi. Nie­rzad­ko brak do­świad­cze­nia wy­wo­łu­je aro­gan­cję i uzna­wa­nie się za nie­omyl­ne­go, wszech­wie­dzą­ce­go oraz po­sia­da­ją­ce­go mo­no­pol na ra­cję. Ta­kie za­pę­dy nie­któ­rych ko­le­ża­nek i ko­le­gów two­rzą za­baw­ną ka­ry­ka­tu­rę lub ko­lej­ne ku­rio­zum na­szej pro­fe­sji.

Do­rad­cy, po­dob­nie jak li­de­rzy, osią­ga­jąc suk­ces w swej pro­fe­sji, mu­szą zmie­rzyć się z sil­nym od­dzia­ły­wa­niem pro­ble­mów suk­ce­su, któ­re są po­waż­nym te­stem cha­rak­te­ru, ale i waż­nym eta­pem dla świa­do­mo­ści: zro­zu­mie­nia swo­jej roli i jej wpły­wu na roz­wój sy­tu­acji, w tym kon­se­kwen­cji dla in­nych. Chce­my więc, aby wła­ści­we zro­zu­mie­nie roli eks­per­ta ze­wnętrz­ne­go oraz wy­so­ki stan­dard ja­ko­ści pra­cy przy­czy­nia­ły się do dal­sze­go pro­fe­sjo­na­li­zo­wa­nia wol­nych za­wo­dów.

Przy oka­zji tych wstęp­nych roz­wa­żań pra­gnie­my już te­raz zwró­cić uwa­gę na istot­ny pro­blem, któ­rym jest nie­jed­no­krot­nie błęd­ne trak­to­wa­nie opi­nii eks­per­ta ze­wnętrz­ne­go jako pa­na­ceum na wszyst­kie bo­lącz­ki… Pa­mię­taj­my bo­wiem, że do­ko­na on do­głęb­nej ana­li­zy wszyst­kich pro­ble­mów, na­to­miast praw­do­po­dob­nie nie bę­dzie ro­zu­miał ca­łej sy­tu­acji i wszyst­kich oko­licz­no­ści tak do­brze, jak oso­bi­sty con­si­glie­re, do­rad­ca czy part­ner. Kwe­stię tę pro­si­my po­trak­to­wać tak­że jako przy­czy­nek za­po­wia­da­ją­cy dru­gi tom roz­praw o do­rad­cach. Pu­en­tu­jąc na­szą przed­mo­wę, pa­mię­taj­my: bez eks­per­tów ze­wnętrz­nych na sto­sun­ko­wo już doj­rza­łym pol­skim ryn­ku bę­dzie bar­dzo trud­no po­sta­wić na nogi co­kol­wiek. Nie­za­leż­nie jed­nak od miej­sca i cza­su rola oso­bi­ste­go do­rad­cy oraz con­si­glie­re po­le­ga na tym, by do­brać wła­ści­we py­ta­nia, a po­tem do­pie­ro od­po­wie­dzi, czy­li roz­wią­za­nia pa­su­ją­ce do sy­tu­acji, w ja­kiej znaj­dzie się li­der, przy­wód­ca, me­ne­dżer, przed­się­bior­stwo czy or­ga­ni­za­cja. Za­tem rola ta ozna­cza też zdol­ność do­bo­ru od­po­wied­nie­go ze­spo­łu eks­per­tów ze­wnętrz­nych, któ­ry bę­dzie funk­cjo­no­wał jak bu­for czy sieć wy­ła­pu­ją­ca za­gro­że­nia, jed­no­cze­śnie ni­czym ra­dar do­strze­ga­ją­cy lub kreu­ją­cy szan­se dla cie­bie i two­jej or­ga­ni­za­cji.

Fun­da­cja na rzecz pro­mo­cji przed­się­bior­czo­ści IN­STY­TUT CO­PER­NI­CUS pod­ję­ła się tego trud­ne­go za­da­nia, żeby nie tyl­ko o tym na­pi­sać, ale też by ta­kie ze­spo­ły wy­so­kiej kla­sy eks­per­tów wska­zy­wać, we­ry­fi­ko­wać i or­ga­ni­zo­wać lub wręcz „uszyć na mia­rę” naj­bar­dziej róż­no­rod­nych przed­się­wzięć go­spo­dar­czych. Je­śli jed­nak sy­tu­acja, w ja­kiej się zna­la­złeś, jest ano­ma­lią (jak to ma miej­sce w przy­pad­ku nie­ma­łej czę­ści przed­się­bior­ców) lub – co dziś czę­ste – jest nie­po­wta­rzal­ną oko­licz­no­ścią i przy­pad­kiem nie do od­two­rze­nia dla in­nych, to może się oka­zać, iż na­wet naj­bar­dziej do­świad­czo­ny eks­pert z za­gra­ni­cy nie za­stą­pi ze­spo­łu ro­dzi­mych, ze­wnętrz­nych eks­per­tów. Lu­dzi róż­nych pro­fe­sji, zna­ją­cych pol­skie re­alia, a jed­no­cze­śnie pro­jek­ty mię­dzy­na­ro­do­we z udzia­łem pol­skich pod­mio­tów. To wła­śnie tacy lu­dzie – o róż­nej płci, wie­ku, ży­cio­ry­sach, wy­kształ­ce­niu, za­wo­dach, wie­dzy i do­świad­cze­niach oraz zróż­ni­co­wa­nych po­dej­ściach do oma­wia­nych kwe­stii – two­rzy­li tę książ­kę.

Prak­ty­cy „nie­owi­ja­ją­cy spraw w ba­weł­nę” zmie­rzy­li się z nie­oczy­wi­sty­mi za­gad­nie­nia­mi, któ­re inni oba­wia­li się do tej pory po­ru­szać. „Ki­bi­ców i re­cen­zen­tów” nie prze­wi­dzie­li­śmy w tej pu­bli­ka­cji umyśl­nie. Za to pod ad­re­sem na­szych „za­wod­ni­ków, tre­ne­rów, spe­cja­li­stów” kie­ru­je­my po­dzię­ko­wa­nia, zwłasz­cza iż po­świę­ca­jąc swój czas, uczy­ni­li to pro pu­bli­co bono.

Za­pra­sza­my do lek­tu­ry i dys­ku­sji

Ro­bert Kro­ol i Wal­de­mar Po­del

War­sza­wa, li­sto­pad 2011

JAK KORZYSTAĆ Z PORAD EKSPERTÓW ZEWNĘTRZNYCH?Prof. Krzysztof Opolski1. Co każdy powinien wiedzieć o ekspercie zewnętrznym

Kwe­stia roli do­rad­ców ze­wnętrz­nych w przed­się­bior­stwie wią­że się z wie­lo­ma dy­le­ma­ta­mi. Na­su­wa py­ta­nia, któ­re do­ma­ga­ją się od­po­wie­dzi. Bez nich trud­no o wła­ści­wy kształt do­radz­twa. A wła­śnie do­świad­cze­nia do­rad­ców po­ka­zu­ją, że de­cy­den­ci w przed­się­bior­stwach spo­ra­dycz­nie sta­wia­ją so­bie py­ta­nia o rolę do­rad­ców. Co gor­sza, nie szu­ka­ją też od­po­wie­dzi. Ja­kie są tego efek­ty? Ge­ne­ral­nie de­cy­den­ci nie po­tra­fią ko­rzy­stać z usług do­rad­ców. Ta­kie stwier­dze­nie to nie wy­mysł, opo­wiast­ka czy fa­bu­ła. To hi­po­te­za bę­dą­ca wy­pad­ko­wą do­świad­czeń wie­lu osób, któ­re po­dej­mo­wa­ły się do­radz­twa.

Jaki jest obec­ny stan rze­czy?

Efek­tyw­ność wy­dat­ków

Do­radz­two nie jest te­ma­tem do opra­co­wań na­uko­wych, bo to na ogół spra­wa in­dy­wi­du­al­na czy też roz­gry­wa­ją­ca się mię­dzy kil­ko­ma oso­ba­mi i ob­ję­ta w więk­szym lub mniej­szym stop­niu klau­zu­lą po­uf­no­ści.

Do­rad­cy nie pi­szą pa­mięt­ni­ków i nie ana­li­zu­ją swo­jej dzia­łal­no­ści, od­po­wia­da­jąc na an­kie­to­we py­ta­nia pra­cow­ni­ków na­uko­wych. Li­te­ra­tu­ry przed­mio­to­wej też tu nie znaj­dzie­my. Trud­no więc o na­uko­wą re­flek­sję, bo bra­ku­je do­stę­pu do wia­ry­god­nych i mia­ro­daj­nych źró­deł. Spra­wa pro­wo­ku­je jed­nak do wie­lu py­tań i do­ma­ga się re­flek­sji. Tym bar­dziej że wy­dat­ki na ko­rzy­sta­nie z do­radz­twa do ma­łych nie na­le­żą. Sko­ro tak, to i efek­ty po­win­ny być od­czu­wal­ne. W ta­kim przy­pad­ku po­wsta­je dys­kom­fort, że „wy­da­je­my ta­kie środ­ki, re­zul­ta­ty zaś są skrom­ne, a nie­kie­dy żad­ne”. Może na­wet po­ja­wić się chłod­na kal­ku­la­cja: nie ma na tym ob­sza­rze efek­tyw­no­ści wy­dat­ków fi­nan­so­wych. Za­raz za nią na­su­wa się py­ta­nie: dla­cze­go tak się dzie­je?

Od­po­wie­dzial­ność stron

Dla­cze­go do­radz­two wciąż bu­dzi wie­le wąt­pli­wo­ści? Naj­prost­sza od­po­wiedź każe twier­dzić, że bra­ku­je umie­jęt­no­ści ko­rzy­sta­nia z do­radz­twa. Na­le­ży tu przy­znać, że za ten stan od­po­wia­da­ją obie stro­ny, choć więk­sza od­po­wie­dzial­ność cią­ży na de­cy­den­tach. To oni po­sta­na­wia­ją ko­rzy­stać z tej usłu­gi. Prze­cież je­śli ko­goś za­trud­niam, to po­wi­nie­nem mieć świa­do­mość, w ja­kim celu. W wie­lu przy­pad­kach naj­wy­raź­niej bra­ku­je tej świa­do­mo­ści. Do nie­licz­nych wy­jąt­ków na­le­żą sy­tu­acje, w któ­rych de­cy­dent do­brze wie, dla­cze­go po­sta­no­wił za­pro­po­no­wać ko­muś peł­nie­nie funk­cji do­rad­cy W ta­kich przy­pad­kach do­radz­two ma po­stać mo­de­lo­wą – de­cy­dent wy­naj­mu­je do­rad­cę, przed­sta­wia mu swo­je ocze­ki­wa­nia i po­tra­fi wy­eg­ze­kwo­wać od nie­go po­trzeb­ne mu usłu­gi. W ten spo­sób pod­no­si ja­kość swo­jej pra­cy; po­nad­to ukie­run­ko­wu­je pra­cę sa­me­go do­rad­cy. Prze­zwy­cię­ża też jego ocię­ża­łość, trud­no­ści we wła­ści­wym świad­cze­niu ocze­ki­wa­nych od nie­go usług.

Pol­ska spe­cy­fi­ka

Pro­blem z do­radz­twem nie jest lo­kal­ny i je­dy­nie pol­ski. Prze­cież na ca­łym świe­cie lu­dzie są tacy sami – wszę­dzie do­radz­two łą­czą po­dob­ne dy­le­ma­ty. Jed­nak pol­ską spe­cy­fi­ką jest to, że duża część do­rad­ców po­dej­mu­je swo­je funk­cje na pod­sta­wie po­wią­zań ko­le­żeń­sko-po­li­tycz­nych.

Czę­sto bywa tak, że ktoś za­wdzię­cza funk­cję do­rad­cy ko­le­gom. „– Zdzi­siu, mam pro­blem. Nie mogę zna­leźć pra­cy dla Ik­siń­skie­go. No wiesz, to jest mój bar­dzo do­bry ko­le­ga. W do­dat­ku za­słu­żo­ny czło­wiek.

– Tyl­ko, gdzie ja mógł­bym go za­trud­nić…? – gło­śno za­sta­na­wia się de­cy­dent, a wi­dząc za­fra­so­wa­ną minę roz­mów­cy, za­raz do­da­je: – No do­bra, nie ma spra­wy. Uczy­nię go do­rad­cą!”.

Nie jest wy­klu­czo­ne, że sto­pień zdo­mi­no­wa­nia struk­tur wie­lu przed­się­biorstw i in­nych in­sty­tu­cji przez ukła­dy ko­le­żeń­skie czy po­li­tycz­ne jest w Pol­sce wyż­szy niż w in­nych kra­jach. W fir­mach za­chod­nich, któ­re zde­cy­do­wa­ły się wejść na pol­ski ry­nek, w więk­szym stop­niu li­czy się ra­chu­nek eko­no­micz­ny. Dla­te­go tam rza­dziej po­ja­wia­ją się tego ro­dza­ju prak­ty­ki. Nie­mniej rów­nież i tam pra­cu­ją do­rad­cy. Czę­sto za­trud­nia­ne są na­wet całe szta­by do­rad­ców i taka prak­ty­ka ma swo­je eko­no­micz­ne uza­sad­nie­nie. Oni są po­trzeb­ni. Nie­je­den z ta­kich do­rad­ców może być kom­pe­ten­cyj­nie słab­szy od za­trud­nio­nych w fir­mie dy­rek­to­rów ope­ra­cyj­nych. Jed­nak je­śli zo­stał za­trud­nio­ny, to musi się cha­rak­te­ry­zo­wać czymś, cze­go bra­ku­je owym dy­rek­to­rom. Czym? Przede wszyst­kim ogrom­ną wy­obraź­nią, zdol­no­ścią do prze­wi­dy­wa­nia zja­wisk eko­no­micz­nych i pro­jek­to­wa­nia sce­na­riu­szy roz­wo­ju sy­tu­acji na ryn­ku. Po­nad­to po­wi­nien też mieć rze­tel­ne wy­kształ­ce­nie, i wszech­stron­ne. Nie może być wą­sko zo­rien­to­wa­nym spe­cja­li­stą, na przy­kład in­ży­nie­rem bie­głym wy­łącz­nie w spra­wach tech­nicz­nych, ale czło­wie­kiem, któ­ry ro­zu­mie też dzia­ła­nie fir­my i po­szcze­gól­nych jej dzia­łów.

Kon­sul­tant, do­rad­ca czy eks­pert?

Kla­sy­fi­ka­cja do­rad­ców

Do­rad­ców dzia­ła­ją­cych przy za­rzą­dach firm i in­sty­tu­cji moż­na skla­sy­fi­ko­wać:

• we­dług po­dzia­łu pra­cy – na spe­cja­li­stów, któ­rzy po­dej­mu­ją funk­cje w ści­śle okre­ślo­nym ob­sza­rze, na przy­kład do­rad­cy ds. pro­duk­cji, sprze­da­ży, fi­nan­sów itp. Za­da­nia te po­dej­mu­ją oso­by le­gi­ty­mu­ją­ce się okre­ślo­nym wy­kształ­ce­niem i do­świad­cze­niem, jak ma­te­ma­ty­cy, sta­ty­sty­cy, spe­cja­li­ści od ba­da­nia czyn­no­ści ope­ra­cyj­nych przed­się­bior­stwa;

• we­dług pro­duk­tu koń­co­we­go – na do­rad­ców ds. sa­mo­cho­dów oso­bo­wych i cię­ża­ro­wych, te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych i sta­cjo­nar­nych, za­bez­pie­czeń ma­jąt­ko­wych i oso­bo­wych, do­rad­ców ds. ryn­ku fi­nan­so­we­go w Azji i do­rad­ców ds. ryn­ku fi­nan­so­we­go w Eu­ro­pie. Cho­dzi o spe­cja­li­stów, któ­rzy po­ma­ga­ją przed­się­bior­stwu za­pro­jek­to­wać i wdro­żyć sys­te­my, na przy­kład: in­for­ma­tycz­ny, pła­co­wy, sys­tem in­for­ma­cji o ryn­kach;

• we­dług kra­ju – na do­rad­ców ds. Pol­ski, Szwe­cji, Ro­sji itd., któ­rzy zaj­mu­ją się kwe­stia­mi nie wą­sko okre­ślo­ny­mi, a bar­dziej ge­ne­ral­ny­mi, na przy­kład: kie­dyś jed­na z ame­ry­kań­skich firm kom­pu­te­ro­wych za­trud­ni­ła Le­cha Wa­łę­sę jako do­rad­cę ds. Eu­ro­py Środ­ko­wo-Wschod­niej;

• we­dług fak­tycz­nie od­gry­wa­nej roli – nakon­sul­tan­tów, eks­per­tów i do­rad­ców. Kon­sul­tant jest wy­spe­cja­li­zo­wa­ny w ści­śle okre­ślo­nej dzie­dzi­nie ope­ra­cyj­nej. Po­ja­wia się w fir­mie, by czer­piąc ze swo­je­go do­świad­cze­nia, udzie­lić kon­sul­ta­cji, jak fir­ma ma so­bie po­ra­dzić z pew­ny­mi funk­cja­mi: za­pro­jek­to­wać sys­tem wy­na­gro­dzeń, wdro­żyć efek­tyw­ny obieg do­ku­men­tów itp. Eks­pert dys­po­nu­je bo­ga­tą, uni­kal­ną wie­dzą na okre­ślo­ny te­mat. Naj­czę­ściej po­ja­wia się w fir­mie po to, by dać fir­mo­wym de­cy­den­tom spo­sob­ność do skon­fron­to­wa­nia ich po­my­słów z roz­le­głą, eks­perc­ką wie­dzą. Pole dzia­ła­nia do­rad­cy jest naj­szer­sze. Po­wi­nien znać fir­mę i ry­nek, na któ­rym dzia­ła, ale też mieć po­ję­cie o sy­tu­acji bran­ży i sze­rzej – o kon­dy­cji go­spo­dar­ki, znać eks­per­tów, a tak­że kon­sul­tan­tów, urzęd­ni­ków, de­cy­den­tów in­nych or­ga­ni­za­cji. Po­wi­nien mieć wy­obraź­nię o zmia­nach i tren­dach, któ­re już na ryn­ku się po­ja­wia­ją lub mogą się wkrót­ce po­ja­wić. Dzię­ki temu do­rad­ca jest zdol­ny wspie­rać de­cy­den­tów, pod­po­wia­dać im, co po­win­ni wziąć pod uwa­gę, cze­go uni­kać, cze­go nie prze­oczyć, po ja­kie roz­wią­za­nia i na­rzę­dzia się­gnąć, a z cze­go zre­zy­gno­wać.

Rola do­rad­cy

Do­rad­ca stra­te­gicz­ny po­tra­fi spoj­rzeć na fir­mę ca­ło­ścio­wo, bez emo­cji, w któ­re uwi­kła­ni są lu­dzie bli­sko z nią zwią­za­ni. Jest zdol­ny do­ko­nać – i to sto­sun­ko­wo szyb­ko – wszech­stron­nej ana­li­zy oto­cze­nia fir­my. Po­tra­fi zdia­gno­zo­wać or­ga­ni­za­cję jako ca­łość i osob­no klu­czo­we jej ob­sza­ry. Z dnia na dzień wska­zu­je ar­gu­men­ty, któ­re są po­moc­ne przy bie­żą­cym za­rzą­dza­niu. Nie prze­pro­wa­dza na­to­miast pra­co­chłon­nych ana­liz i nie two­rzy zło­żo­nych sy­mu­la­cji. Efek­tem jego pra­cy są tre­ści­we, me­ry­to­rycz­ne wska­za­nia, a nie ob­szer­ne opra­co­wa­nia. Po­tra­fi też za­da­wać py­ta­nia, zmu­szać do re­flek­sji, ale rów­nież wspie­rać de­cy­den­ta w po­szu­ki­wa­niu po­trzeb­nych roz­wią­zań. Gdy współ­pra­ca jest za­awan­so­wa­na, jego rolą jest an­ga­żo­wa­nie się w pro­jek­to­wa­nie zmian, a po­tem wspie­ra­nie ich wdro­że­nia i eg­ze­ku­cji. Zwłasz­cza gdy trze­ba pod­jąć trud­ne de­cy­zje, a wśród de­cy­den­tów nie ma zgo­dy, jego za­da­niem jest pod­ję­cie roli roz­jem­cy i ne­go­cja­to­ra.

Za­rząd sku­pia się z re­gu­ły na wy­ni­kach, bo z nich jest roz­li­cza­ny. Tym­cza­sem do­rad­cy dzia­ła­ją nie do­raź­nie, ale per­spek­ty­wicz­nie – mają na uwa­dze nie tyle rocz­ny wy­nik, co per­spek­ty­wę śred­nio – i dłu­go­okre­so­wą. Rolą do­rad­cy jest więc ode­rwa­nie de­cy­den­tów od „bie­żącz­ki” i po­moc w po­dej­mo­wa­niu przez nich dzia­łań, któ­re za­pew­nią fir­mie ren­tow­ny wzrost w dłuż­szym okre­sie. Na ryn­ku pod­le­ga­ją­cym nie­ustan­nym zmia­nom trud­no o jed­ną, za­wsze zwy­cię­ską stra­te­gię. Le­piej przy­go­to­wać i wdro­żyć taki mo­del de­cy­zyj­ny, któ­ry – w mia­rę po­trzeb – umoż­li­wi wy­bór róż­nych sce­na­riu­szy i po­zwo­li re­ago­wać na zmia­ny w oto­cze­niu. Po­praw­ne zro­zu­mie­nie ak­tu­al­nej sy­tu­acji daje od­po­wiedź na py­ta­nie, dla­cze­go obec­nie fir­ma zy­sku­je, tra­ci bądź po­grą­ża się w sta­gna­cji.

Wiel­ką rolę do ode­gra­nia ma tu do­rad­ca. Trud­no bo­wiem o per­spek­ty­wicz­ną ana­li­zę, gdy do­mi­nu­ją emo­cje, co­dzien­na wal­ka i zma­ga­nie się z co­raz to no­wy­mi pro­ble­ma­mi. Z do­rad­cą jest to jed­nak moż­li­we.

Pro­ble­my we współ­pra­cy z eks­per­tem ze­wnętrz­nym

Do­rad­ca w pu­łap­ce

Za­trud­nia­nie do­rad­ców wią­że się z wie­lo­ma pro­ble­ma­mi. Co zro­bić, gdy doj­dzie do wy­eks­plo­ato­wa­nia do­rad­cy? Cho­dzi o sy­tu­acje, w któ­rych fir­ma za­sad­ni­czo wy­ko­rzy­sta­ła już kom­pe­ten­cje da­nej oso­by. Do­tych­czas po­trzeb­ny był do­rad­ca ds. Pol­ski, a te­raz po­trzeb­ny jest fir­mie do­rad­ca o szer­szych kom­pe­ten­cjach, słu­żą­cy wie­dzą w spra­wach Eu­ro­py Środ­ko­wo-Wschod­niej. Oka­zu­je się, że na­rzę­dzia sto­so­wa­ne przez do­tych­cza­so­we­go do­rad­cę już się nie spraw­dza­ją. Były do­bre, gdy cho­dzi­ło o Pol­skę, ale już nie są od­po­wied­nie, bo cho­dzi nie o je­den kraj, ale o całą gru­pę państw. W ta­kiej sy­tu­acji rola do­tych­cza­so­we­go do­rad­cy ule­ga wy­czer­pa­niu. Czas na zmia­nę.

W przy­pad­ku do­rad­ców za­trud­nia­nych wg po­dzia­łu pra­cy, czy­li na przy­kład spe­cja­li­stów ds. sprze­da­ży, sto­so­wa­ne do­tych­czas na­rzę­dzia ope­ra­cyj­ne rów­nież mogą stra­cić swo­ją przy­dat­ność. Eko­no­me­tria jest do­bra w okre­ślo­nych wa­run­kach, ale gdy wa­run­ki już nie przy­sta­ją do tej me­to­dy, dal­sze po­słu­gi­wa­nie się nią tra­ci sens. Co w ta­kiej sy­tu­acji dzie­je się z do­rad­cą? Być może za­uwa­ży, że jego do­tych­cza­so­wy spo­sób dzia­ła­nia już nie wy­star­cza, bo funk­cjo­no­wał na okre­ślo­nym, dość wą­skim polu, a te­raz ma do czy­nie­nia z za­da­nia­mi, któ­re w isto­cie go prze­ra­sta­ją. Być może po­sta­no­wi wpro­wa­dzić mo­dy­fi­ka­cje do swo­ich me­tod dzia­ła­nia – za­cznie je zmie­niać i do­sko­na­lić, znów zmie­niać i po­pra­wiać. Jed­nak do­tych­cza­so­we me­to­dy, na­wet po­pra­wio­ne, ni­cze­go już nie wy­ja­śnia­ją. Po­trzeb­na jest nowa ja­kość, nowe na­rzę­dzia.

Gdy do­rad­ca do­cho­dzi do ta­kiej ścia­ny, za­uwa­ża wła­sną bez­sil­ność. Czę­sto prze­sta­je ro­zu­mieć, dla­cze­go już so­bie nie ra­dzi. W efek­cie zmie­nia się w sfru­stro­wa­ne­go in­ży­nie­ra sys­te­mu. Taka sy­tu­acja to po­waż­ny pro­blem wie­lu do­rad­ców, któ­rzy w trak­cie wy­ko­ny­wa­nia swo­jej pra­cy nie po­tra­fią spoj­rzeć sze­rzej, po­dą­żać za zmia­na­mi na ryn­ku i roz­wi­jać się sto­sow­nie do wy­zwań, przed któ­ry­mi sta­ją. Z wciąż ak­tu­al­ny­mi kom­pe­ten­cja­mi do­rad­cy spo­ty­ka­my się wte­dy, gdy ten ma umie­jęt­ność my­śle­nia w ka­te­go­riach zmia­ny ze­wnętrz­nej i po­dej­mo­wa­nia środ­ków od­po­wied­nich do wy­zwań: gdy po­tra­fi w ten spo­sób pra­co­wać.

Dro­gi de­cy­den­ta

Bywa, że de­cy­den­ci ba­zu­ją na ogól­ni­kach i in­tu­icji. To nie jest sy­tu­acja od­osob­nio­na. Czę­sto bra­ku­je im grun­tow­nej wie­dzy o ryn­ku i bran­ży, w któ­rej dzia­ła przed­się­bior­stwo. W ich dzia­ła­nia za­czy­na się wkra­dać cha­os, a stąd już tyl­ko krok do po­dej­mo­wa­nia nie­efek­tyw­nych de­cy­zji. Bro­nią się przed re­ali­za­cją ta­kie­go sce­na­riu­sza. To je­den z po­wo­dów, któ­ry skła­nia ich do współ­pra­cy z do­rad­cą. Ocze­ku­ją, że ten do­star­czy im po­trzeb­nych in­for­ma­cji, że po­mo­że im, gdy sami za­czy­na­ją od­czu­wać bez­sil­ność, bo nie wie­dzą, ja­kie po­trze­by mają obec­nie klien­ci fir­my i z ja­kich po­wo­dów de­cy­du­ją się na jed­nych do­staw­ców, a re­zy­gnu­ją z in­nych. Za­da­niem do­rad­cy ma być do­star­cze­nie ana­li­zy sy­tu­acji, in­nej niż spo­rzą­dzo­na we­wnątrz fir­my. Jego rolą jest za­pre­zen­to­wa­nie obiek­tyw­nej oce­ny moż­li­wo­ści przed­się­bior­stwa w ak­tu­al­nym oto­cze­niu ryn­ko­wym. Dzię­ki swo­jej wie­dzy i do­świad­cze­niu do­rad­ca po­wi­nien też opi­nio­wać pro­jek­ty two­rzo­ne przez fir­mę i do­ma­ga­ją­ce się ak­cep­ta­cji lub od­rzu­ce­nia przez za­rząd. A więc musi umieć pod­po­wia­dać jak po­stę­po­wać, co i jak ciąć, co i jak wzmac­niać itp. Nie­ste­ty to jest sy­tu­acja mo­de­lo­wa, rzad­ko spo­ty­ka­na. Prak­ty­ka ko­rzy­sta­nia z usług do­rad­cy wy­glą­da za­zwy­czaj in­a­czej.

Na ogół de­cy­dent nie ma spre­cy­zo­wa­nej wi­zji usług do­rad­cy. Robi coś, nim się za­sta­no­wi, tzn. an­ga­żu­je do­rad­cę, nie pre­cy­zu­jąc, cze­go od nie­go ocze­ku­je. Taki błąd po­peł­nio­ny na sa­mym po­cząt­ku fa­tal­nie rzu­tu­je na ich współ­pra­cę. Po pew­nym cza­sie do­rad­ca to so­bie uświa­da­mia. Wi­dzi, że nie zna dnia ani go­dzi­ny, gdy zo­sta­nie we­zwa­ny w try­bie pil­nym. Może też skon­sta­to­wać, że de­cy­dent w ogó­le nie sza­nu­je jego cza­su.

„– Pro­szę nie­zwłocz­nie do mnie przy­być. Ma pan te­raz za­ję­cia we Wro­cła­wiu? Pro­szę się z nich zwol­nić i przy­le­cieć pierw­szym sa­mo­lo­tem do sto­li­cy. Po­kry­ję wszyst­kie kosz­ty”.

Do­rad­ca nie zna też za­dań, ja­kie mogą na nie­go znie­nac­ka spaść.

„– Czy otrzy­mał pan wstęp­ny pro­jekt bu­dże­tu na przy­szły rok? Wy­sła­łem pięt­na­ście mi­nut temu. Nie mamy dużo cza­su. Pro­szę go prze­ana­li­zo­wać i przy­go­to­wać dla mnie opi­nię na ju­tro”.

W ta­kich przy­pad­kach w do­rad­ca od­czu­wa zde­ner­wo­wa­nie. Cza­sa­mi może to być też zu­peł­ne za­sko­cze­nie, gdy pew­ne­go dnia wy­raź­nie daje mu się do zro­zu­mie­nia, że jest nie­mi­le wi­dzia­ny w fir­mie swo­je­go klien­ta, bo każ­dy z dy­rek­to­rów pa­trzy na nie­go spode łba. Co się sta­ło? Po­tem do­wia­du­je się, że de­cy­dent za­kwe­stio­no­wał przy­go­to­wy­wa­ny przez kil­ka mie­się­cy żmud­nych prac pro­jekt zmian stra­te­gii fir­my, po­wo­łu­jąc się imien­nie na nie­go.

A gdzie po­uf­ność współ­pra­cy? Prze­cież do­rad­ca nie jest pra­cow­ni­kiem fir­my. To ktoś z ze­wnątrz, kto po­ma­ga, wspie­ra, ale cały czas dzia­ła na za­ple­czu. Nie po­wi­nien być sta­wia­ny na pierw­szej li­nii fron­tu czy być „rzu­ca­ny na stół” jako as.

Wie­le trud­no­ści może też wy­nik­nąć z fak­tu, że dany do­rad­ca nie był de­cy­den­to­wi bli­żej zna­ny przed roz­po­czę­ciem współ­pra­cy. A prze­cież ist­nie­je coś ta­kie­go jak cha­rak­te­ro­lo­gicz­ne nie­do­pa­so­wa­nie. Gdy je­den jest cho­le­ry­kiem, a dru­gi fleg­ma­ty­kiem, to ko­mu­ni­ka­cja mię­dzy nimi jest ob­cią­żo­na ry­zy­kiem. Bywa, że tyl­ko z tego po­wo­du ich współ­pra­ca jest trud­na.

Do od­po­wie­dzial­no­ści za­rów­no de­cy­den­ta, jak i do­rad­cy na­le­ży, by od po­cząt­ku za­dbać o uło­że­nie do­brej współ­pra­cy. Może war­to w tym celu roz­po­cząć współ­pra­cę od kil­ku­go­dzin­nych warsz­ta­tów. Po­win­ny one stać się oka­zją do wza­jem­ne­go po­zna­nia się i spre­cy­zo­wa­nia wza­jem­nych ocze­ki­wań. Moż­na też przyj­rzeć się ty­po­wym trud­no­ściom, któ­re po­ja­wia­ją się we współ­pra­cy mię­dzy do­rad­cą a de­cy­den­tem. Wów­czas obie stro­ny mają wszyst­kie dane, by za­wcza­su się na nie uod­por­nić.

Prof. Krzysz­tof Opol­ski

Pro­fe­sor zwy­czaj­ny, dr hab. nauk eko­no­micz­nych, kie­row­nik Ka­te­dry Ban­ko­wo­ści, Fi­nan­sów i Ra­chun­ko­wo­ści Wy­dzia­łu Nauk Eko­no­micz­nych Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go. Czło­nek Rady Nad­zor­czej Gru­py Ubez­pie­cze­nio­wej AXA, były czło­nek Rady Nad­zor­czej Ci­ti­Bank Han­dlo­wy Eks­pert – czło­nek Ze­spo­łu Do­rad­cze­go New Con­nect i Rady Ładu In­for­ma­cyj­ne­go przy Gieł­dzie Pa­pie­rów War­to­ścio­wych w War­sza­wie. Eks­pert Rady Pro­gra­mo­wej Fun­da­cji na rzecz Pro­mo­cji Przed­się­bior­czo­ści IN­STY­TUT CO­PER­NI­CUS, spe­cja­li­zu­je się w stra­te­gii, two­rzy au­tor­skie pro­gra­my do­rad­cze i szko­le­nio­we w tym ob­sza­rze. In­spi­ra­tor te­ma­ty­ki pierw­sze­go tomu Roz­praw o do­radz­twie.

Piotr Żabski2. Dlaczego potrzebujesz eksperta zewnętrznego

Od wie­lu lat współ­pra­cu­ję z do­rad­ca­mi i eks­per­ta­mi ze­wnętrz­ny­mi mniej lub bar­dziej in­ten­syw­nie. Płasz­czyzn współ­pra­cy jest wie­le – od re­la­cji oso­bi­stej, przez ko­rzy­sta­nie z eks­perc­kiej wie­dzy, po kon­tak­ty do­ty­czą­ce szer­szej per­spek­ty­wy, na przy­kład przy opra­co­wy­wa­niu stra­te­gii czy w sy­tu­acji zmia­ny lub kie­dy za­ist­nie­je po­trze­ba przy­go­to­wa­nia zmian w or­ga­ni­za­cji. Po­moc do­rad­ców dla za­rzą­du jest waż­na, gdyż umoż­li­wia spre­cy­zo­wa­nie od­po­wied­nie­go do wy­zwań kształ­tu dzia­łań. Do­rad­ca to czło­wiek, któ­ry re­pre­zen­tu­je do­świad­cze­nie i wie­dzę, czy­li war­to­ści bar­dzo po­trzeb­ne w za­rzą­dza­niu or­ga­ni­za­cją biz­ne­so­wą. Gdy ko­rzy­stam z po­mo­cy do­rad­cy, od­czu­wam więk­sze bez­pie­czeń­stwo pod­czas po­dej­mo­wa­nych dzia­łań.

Nie masz pa­ten­tu na nie­omyl­ność

Po­moc oso­bi­sta

Pre­ze­si czy człon­ko­wie za­rzą­dów du­żych or­ga­ni­za­cji biz­ne­so­wych to tyl­ko lu­dzie. Nikt z nich jesz­cze nie stwier­dził, że po­mo­cy nie po­trze­bu­je, bo ma pa­tent na nie­omyl­ność. Prze­ciw­nie, każ­dy chce po­dej­mo­wać do­bre de­cy­zje i pre­zen­to­wać po­dej­ście do swo­ich obo­wiąz­ków, do współ­pra­cow­ni­ków, któ­re bę­dzie ce­nio­ne przez in­nych. Tym­cza­sem im wyż­sze sta­no­wi­sko i więk­sza od­po­wie­dzial­ność, tym bar­dziej re­al­ne jest osa­mot­nie­nie. Rów­nież tym trud­niej otrzy­mać rze­tel­ną in­for­ma­cję zwrot­ną. Naj­bliż­si współ­pra­cow­ni­cy sze­fa nie są sko­rzy mó­wić mu otwar­cie, co my­ślą o jego po­stę­po­wa­niu i de­cy­zjach; jak je od­bie­ra­ją. Ra­czej chcą być mili, sta­ra­ją się przy­po­do­bać. Ich ko­mu­ni­ka­ty za­wsze brzmią do­brze i po­myśl­nie, co może pro­wa­dzić do uśpie­nia czuj­no­ści de­cy­den­ta czy na­wet stę­piać jego wraż­li­wość i zdol­ność do sa­mo­kry­ty­cy­zmu. Dal­si współ­pra­cow­ni­cy po­zo­sta­ją z sze­fem w re­la­cji bar­dzo ofi­cjal­nej. Ozna­cza to, że nie są dla nie­go źró­dłem in­for­ma­cji zwrot­nej w spra­wach do­ty­czą­cych jego wi­ze­run­ku. Z ko­lei sze­fo­wi nie przy­stoi wy­mu­szać od nich tego ro­dza­ju wy­po­wie­dzi.

W po­dob­nej sy­tu­acji war­to sko­rzy­stać z usług do­rad­cy. Je­śli oso­ba taka jest sto­sun­ko­wo bli­sko, a kon­takt z nią jest do­sta­tecz­nie czę­sty, to wów­czas może ona wczuć się w sy­tu­ację de­cy­den­ta i prze­ka­zać po­trzeb­ne mu in­for­ma­cje. Rolą do­rad­cy jest stwo­rze­nie w mia­rę obiek­tyw­ne­go ob­ra­zu pra­cy i po­sta­wy sze­fa oraz wska­za­nie moż­li­wych ście­żek roz­wo­ju. Współ­pra­ca z nim na­sta­wio­na jest na rze­tel­ne opi­sa­nie sta­nu wyj­ścio­we­go, sty­mu­lo­wa­nie po­pra­wy wi­ze­run­ku de­cy­den­ta i ja­ko­ści jego współ­pra­cy z ze­spo­łem.

Rola dla me­ne­dże­ra

Kie­dyś, gdy upra­wia­łem ko­szy­ków­kę, tre­ner wpa­jał nam za za­sa­dę: „za po­da­nie od­po­wia­da po­da­ją­cy, a nie ten, kto je od­bie­ra” Po­dob­nie jest w biz­ne­sie: za ko­mu­ni­kat od­po­wia­da ten, kto go na­da­je, a nie ten, kto od­bie­ra. Ozna­cza to, że zwłasz­cza de­cy­dent po­wi­nien po­siąść umie­jęt­ność ko­mu­ni­ko­wa­nia się w spo­sób zro­zu­mia­ły i jed­no­znacz­ny, nie­po­zo­sta­wia­ją­cy miej­sca na in­ter­pre­ta­cje. W kształ­to­wa­niu ta­kich zdol­no­ści ko­mu­ni­ka­cyj­nych rola do­rad­cy jest nie­oce­nio­na. Bez jego po­mo­cy trud­no do­sko­na­lić rów­nież ta­kie ele­men­ty prze­ka­zu jak mowa cia­ła czy emo­cje. Bywa on sku­tecz­ny w wy­peł­nia­niu ta­kiej funk­cji, bo jest czło­wie­kiem z ze­wnątrz i dzię­ki temu bar­dziej obiek­tyw­nie wi­dzi i oce­nia sy­tu­ację w fir­mie. De­cy­dent jest na­to­miast tak da­le­ce za­an­ga­żo­wa­ny w dzia­ła­nia fir­my, że trud­niej o obiek­ty­wizm w oce­nie sy­tu­acji z jego punk­tu wie­dze­nia.

Jak wy­glą­da współ­pra­ca z tego ro­dza­ju do­rad­cą? De­cy­den­to­wi po­zwa­la ona bez skrę­po­wa­nia otwo­rzyć się i opo­wie­dzieć o swo­jej sy­tu­acji, ocze­ki­wa­niach i oba­wach. Ze wzglę­du na to, że pod­sta­wą kon­tak­tu z eks­per­tem ze­wnętrz­nym jest za­ufa­nie, opo­wieść ta nie jest wol­na od emo­cji. Wła­ści­wie tego ro­dza­ju eks­pre­sja de­cy­den­ta jest tu nie­zbęd­na. Od szcze­ro­ści i do­kład­no­ści opo­wia­da­nia za­le­ży bo­wiem ja­kość in­for­ma­cji zwrot­nej, któ­rą otrzy­mu­je me­ne­dżer oraz traf­ność sta­wia­nej wspól­nie dia­gno­zy co do kie­run­ków po­żą­da­nej ewo­lu­cji. Nie cho­dzi tu o otrzy­ma­nie ja­kiejś pod­po­wie­dzi czy go­to­wej re­cep­ty, ale o uzy­ska­nie moż­li­wo­ści bliż­sze­go przyj­rze­nia się swo­jej po­sta­wie i swo­jej pra­cy z dy­stan­su. To po­zwa­la me­ne­dże­ro­wi le­piej zro­zu­mieć czy jego dzia­ła­nia są traf­ne, czy też nie.

Ogrom­ną war­to­ścią współ­pra­cy z do­rad­cą jest to, że moż­na wpro­wa­dzać ko­rek­ty do swo­jej pra­cy i po­tem wi­dzieć do­bro­czyn­ny wpływ ta­kich dzia­łań nie tyl­ko na de­cy­den­ta, ale i na ze­spół, któ­rym on kie­ru­je. Bez uwag i kry­ty­cy­zmu eks­per­ta ze­wnętrz­ne­go (moim zda­niem me­ne­dże­ro­wie wy­so­kie­go szcze­bla wy­ma­ga­ją do­rad­ców o sil­nych, od­waż­nych oso­bo­wo­ściach) po­grą­że­nie się w sta­gna­cji jest zu­peł­nie re­al­ne, co skut­ku­je utrwa­le­niem się me­cha­ni­zmów, któ­re za­rów­no dla sze­fa, jak i dla pod­wład­nych nie są ko­rzyst­ne. Wów­czas de­cy­dent prze­sta­je być li­de­rem, któ­ry na­praw­dę po­tra­fi kie­ro­wać ze­spo­łem, mo­ty­wo­wać i po­cią­gać za sobą in­nych, a przez to wpra­wiać w ruch całą or­ga­ni­za­cję. Sta­je się urzęd­ni­kiem, ad­mi­ni­stra­to­rem, któ­re­go inni się oba­wia­ją i wolą nie wcho­dzić mu w dro­gę. A to już nie jest rola li­de­ra.

Wy­bór do­rad­cy

Do­rad­cę wy­bie­ra się z re­ko­men­da­cji. Je­śli ko­muś taki fa­cho­wiec już po­mógł, to jest to naj­waż­niej­sza re­fe­ren­cja przy wy­bo­rze. Na ryn­ku moż­na prze­cież sa­mo­dziel­nie po­szu­kać po­trzeb­ne­go eks­per­ta. Może się wów­czas oka­zać, że wie­le osób pre­zen­tu­je od­po­wied­nie kom­pe­ten­cje czy ma spe­cja­li­stycz­ną wie­dzę, na któ­rą jest aku­rat za­po­trze­bo­wa­nie. Jed­nak nie każ­dy z nich bę­dzie czło­wie­kiem zdol­nym do pra­cy w tan­de­mie czy do bli­skiej współ­pra­cy z me­ne­dże­ra­mi. Obok eks­perc­kiej wie­dzy po­trzeb­na jest też „che­mia”, ja­kiś wspól­ny mia­now­nik mię­dzy obie­ma stro­na­mi, a tak­że zdol­no­ści ad­ap­ta­cyj­ne. Do­rad­ca po­wi­nien do­sto­so­wać się do po­trzeb swo­je­go klien­ta, umieć nie­ja­ko „wejść w jego buty”. A z tym nie jest ła­two, co ozna­cza, że i wy­bór do­rad­cy to nie jest ła­twa rzecz.

De­bla mogą w te­ni­sie grać tyl­ko za­wod­ni­cy, któ­rzy się do­brze uzu­peł­nia­ją. Je­śli są do­bie­ra­ni przez przy­pa­dek, to rów­nież przy­pa­dek bę­dzie rzą­dził ich grą i wy­ni­ka­mi. Po­dob­nie jest we współ­pra­cy me­ne­dże­rów z do­rad­ca­mi. Dla efek­tów ich współ­pra­cy waż­ne jest, by od­po­wied­nio wcze­śnie się po­zna­li, mie­li oka­zję spę­dzić tro­chę cza­su na roz­mo­wie i zo­rien­to­wać się, na co mogą li­czyć. Wów­czas praw­do­po­do­bień­stwo traf­ne­go wy­bo­ru i po­tem za­do­wo­le­nia obu stron ze współ­pra­cy wzra­sta. Mo­ment za­war­cia kon­trak­tu po­wi­nien wy­ni­kać z tego ro­dza­ju wza­jem­ne­go ro­ze­zna­nia.

Kon­trakt jest cza­so­wy. Jed­nak nie­traf­ny do­bór może skut­ko­wać tym, że ko­niecz­ność roz­wią­za­nia umo­wy na­stę­pu­je przed koń­cem umó­wio­ne­go okre­su. Gdy zaś wy­bór jest sta­ran­nie przy­go­to­wa­ny, to za­zwy­czaj po za­koń­cze­niu pierw­sze­go okre­su umo­wy jest ona prze­dłu­ża­na na okres ko­lej­ny. Nie wszyst­ko da się z góry prze­wi­dzieć. Gdy w kontr­ak­cie wy­punk­to­wa­ne są nie tyl­ko rze­czy za­sad­ni­cze, ale i inne, z po­zo­ru mniej waż­ne (na przy­kład kon­takt te­le­fo­nicz­ny 24/7, co ozna­cza zo­bo­wią­za­nie się do udzie­le­nia kon­sul­ta­cji w każ­dym cza­sie, o każ­dej po­trze­bie), to ro­sną szan­se na po­myśl­ne uło­że­nie współ­pra­cy. W ten spo­sób moż­na unik­nąć roz­cza­ro­wa­nia i na­ra­sta­nia wza­jem­ne­go scep­ty­cy­zmu.

Nie­bez­piecz­na ścież­ka

Wol­ny ry­nek tzw. do­rad­ców, w tym fre­elan­ce­rów, w Pol­sce do­pie­ro się roz­wi­ja. Ozna­cza to, że kra­jo­wi me­ne­dże­ro­wie wciąż mu­szą się uczyć i po­trze­bu­ją do­rad­ców. W wie­lu dzie­dzi­nach bra­ku­je im fa­cho­wej wie­dzy i do­świad­cze­nia. To two­rzy za­po­trze­bo­wa­nie na usłu­gi fa­chow­ców, któ­rzy tę po­trzeb­ną wie­dzę bądź do­świad­cze­nie mają. Gdy mamy do czy­nie­nia z fir­mą bę­dą­cą małą czę­ścią więk­szej ca­ło­ści, któ­rej cen­tra­la mie­ści się za gra­ni­cą, to me­ne­dże­ro­wie sta­ją przed wy­zwa­niem od­na­le­zie­nia się w tym mię­dzy­na­ro­do­wym to­wa­rzy­stwie. Duża kor­po­ra­cja to trud­ne i nie­wdzięcz­ne do okieł­zna­nia „zwie­rzę”. Od­na­le­zie­nie się w ta­kim or­ga­ni­zmie, od­szu­ka­nie w nim prze­strze­ni dla wła­snej ak­tyw­no­ści nie jest ła­twe.

Gdy zaś cho­dzi o fir­mę w ca­ło­ści kra­jo­wą, to wów­czas me­ne­dże­ro­wie mają wię­cej swo­bo­dy i prze­strze­ni dla wła­snej kre­atyw­no­ści, któ­ra ukie­run­ko­wa­na jest na bu­do­wa­nie or­ga­ni­za­cji. Jest w niej wię­cej zmian i dy­na­mi­zmu, ale jed­no­cze­śnie ry­zy­ko zwią­za­ne z obec­no­ścią i pra­cą do­rad­cy ro­śnie. Dla­cze­go? Bo w ta­kiej sy­tu­acji me­ne­dże­ro­wie ule­ga­ją po­ku­sie zbyt­nie­go po­le­ga­nia na tym, co wska­zu­je im ów ze­wnętrz­ny fa­cho­wiec. Pro­wa­dzi to do roz­sze­rze­nia jego roli i do stop­nio­we­go wcho­dze­nia na ob­sza­ry, od któ­rych on sam, w imię wła­sne­go, do­brze po­ję­te­go in­te­re­su po­wi­nien trzy­mać się z da­le­ka. Bo je­śli za­czy­na au­to­ry­zo­wać pew­ne dzia­ła­nia, na przy­kład wpro­wa­dza­ne zmia­ny, to tym sa­mym me­ne­dże­ro­wie wy­zby­wa­ją się sa­mo­dziel­no­ści. To jest ścież­ka nie­bez­piecz­na dla obu stron, któ­ra pro­wa­dzi – co po­twier­dza­ją przy­kła­dy – na­wet do dra­ma­tów, przy­kła­do­wo do bez­pow­rot­ne­go znisz­cze­nia kul­tu­ry or­ga­ni­za­cyj­nej. Oczy­wi­ście po­wsta­łe w ten spo­sób stra­ty mogą być przed­mio­tem spo­ru, bo jed­ni będą mó­wi­li, że zda­rzy­ło się nie­szczę­ście, ale znaj­dą się i tacy, któ­rzy będą się upie­ra­li, że „nic się nie sta­ło, a wła­ści­wie za­ist­nia­łe zmia­ny za­słu­gu­ją na oce­nę po­zy­tyw­ną”.

Z dy­stan­su le­piej wi­dać

Szef szta­bu

Po­żyt­ki moż­na czer­pać z do­radz­twa in­dy­wi­du­al­nie, ale też wraz z in­ny­mi. Nie na­le­ży się na­sta­wiać na uzy­ska­nie zło­tej my­śli czy na grun­tow­ne prze­ora­nie do­tych­cza­so­wej prak­ty­ki w or­ga­ni­za­cji. Na ogół do­rad­ca po­ma­ga uspraw­nić me­cha­ni­zmy, któ­re już dzia­ła­ją, a dzię­ki jego po­mo­cy zdo­by­wa­ją wyż­szą ja­kość i za­czy­na­ją funk­cjo­no­wać le­piej. Do­rad­ca nie po­wi­nien być źró­dłem no­wych roz­wią­zań. Gdy­by tak było, to ozna­cza, że po­wi­nien on za­jąć miej­sce me­ne­dże­ra. Jego rola na­to­miast po­le­ga na do­strze­ga­niu rze­czy nie­oczy­wi­stych, któ­rych me­ne­dże­ro­wie zda­ją się nie wi­dzieć, na sta­wia­niu py­tań, na od­kry­wa­niu ste­reo­ty­pów i oba­la­niu ich, ale też na do­star­cza­niu klien­to­wi kom­for­tu/bez­pie­czeń­stwa. Wy­ni­ka to z fak­tu, że de­cy­dent nig­dy nie jest sam – za­wsze może uzy­skać opi­nię do­rad­cy w ści­śle okre­ślo­nym za­kre­sie.

Do­rad­cę czę­sto wspie­ra cały sztab spe­cja­li­stów, któ­rych on au­to­ry­zu­je i wy­zna­cza im rolę. Wów­czas moż­na mó­wić o ko­rzy­sta­niu przez fir­mę z ca­łe­go ze­spo­łu ze­wnętrz­nych fa­chow­ców. Nie­kie­dy zda­rza się tak, że po­cząt­ko­wo fir­mie do­ra­dza je­den eks­pert, ale po wy­star­cza­ją­co dłu­gim okre­sie owoc­nej współ­pra­cy uzy­sku­je on zgo­dę na roz­sze­rze­nie za­kre­su swo­ich usług i – w tym celu – na do­bra­nie so­bie ko­lej­nych współ­pra­cow­ni­ków. W ten spo­sób po­wo­li za­czy­na się for­mo­wać cały sztab do­rad­ców. Od­po­wie­dzial­ność za dzia­ła­nie tego ze­spo­łu spa­da na sze­fa szta­bu, czy­li tego, któ­ry w pew­nym mo­men­cie pod­jął się zbu­do­wa­nia ta­kie­go gre­mium. To on dba, by po­wsta­ła gru­pa zgra­nych i współ­pra­cu­ją­cych ze sobą osób, a nie gro­mad­ka przy­pad­ko­wo skrzyk­nię­tych, choć­by na­wet ge­nial­nych, in­dy­wi­du­al­no­ści. Dla­te­go nie­kie­dy zre­zy­gnu­je z za­pro­sze­nia do dru­ży­ny wy­bit­nych jed­no­stek i wy­bie­rze mniej bły­sko­tli­wych lu­dzi, ale za to ta­kich, któ­rzy le­piej do­pa­su­ją się do ze­spo­łu. W ten spo­sób osią­gnie efekt po­żą­da­nej sy­ner­gii.

Piotr Żab­ski

Pre­zes za­rzą­du San­tan­der Con­su­mer Bank Pol­ska, wcze­śniej był człon­kiem za­rzą­du San­tan­der Con­su­mer Bank od­po­wie­dzial­nym za roz­wój kre­dy­tów de­ta­licz­nych i mar­ke­ting. Zdo­by­wał do­świad­cze­nie w Lu­kas Ban­ku, gdzie ostat­nio zaj­mo­wał sta­no­wi­sko dy­rek­to­ra za­rzą­dza­ją­ce­go w li­nii biz­ne­su con­su­mer fi­nan­ce. Jest ab­sol­wen­tem Éco­le Na­tio­na­le Su­périeu­re des Mi­nes de St-Étien­ne, Po­li­tech­ni­ki Wro­cław­skiej oraz wro­cław­skiej Aka­de­mii Wy­cho­wa­nia Fi­zycz­ne­go.

Paweł Rychliński3. Kiedy ekspert zewnętrzny wchodzi do firmy

Je­że­li ist­nie­je spo­sób, by zro­bić coś le­piej… znaj­dę go.

Tho­mas Alva Edi­son

Je­że­li prze­ło­żyć jego sło­wa na stra­te­gicz­ne po­dej­ście do funk­cjo­no­wa­nia przed­się­bior­stwa w do­bie dra­pież­nie roz­wi­ja­ją­cej się kon­ku­ren­cji, na­le­ży za­ło­żyć, że po­win­no ono szu­kać spo­so­bu, by sta­le po­pra­wiać we­wnętrz­ne me­cha­ni­zmy i pro­ce­du­ry.

Wie­le firm, by pod­nieść kon­ku­ren­cyj­ność i za­wcza­su za­dbać o ryn­ko­wą eg­zy­sten­cję, ko­rzy­sta z usług ze­wnętrz­nych do­rad­ców. Mówi się, że tyl­ko tacy lu­dzie – o świe­żych umy­słach, ob­ser­wu­ją­cy peł­ny ob­raz funk­cjo­no­wa­nia przed­się­bior­stwa z szer­szej per­spek­ty­wy i nie­na­siąk­nię­ci fir­mo­wy­mi emo­cja­mi – po­tra­fią trzeź­wo oce­nić po­zy­cję spół­ki na ryn­ku i wska­zać jej od­po­wied­ni kie­ru­nek roz­wo­ju. Czy tak jest w rze­czy­wi­sto­ści – zda­nia są po­dzie­lo­ne, do­świad­cze­nia róż­ne i sam my­śląc o tym, mogę po­wie­dzieć, że mam jed­ną re­flek­sję: wszyst­ko, jak za­wsze, za­le­ży od lu­dzi – i tych z ze­wnątrz, i tych, któ­rzy tym z ze­wnątrz za­da­ją kon­kret­ne za­da­nia, czy­li me­ne­dże­rów szu­ka­ją­cych po­mo­cy u eks­per­tów ze­wnętrz­nych.

Firm kon­sul­tin­go­wych świad­czą­cych usłu­gi do­radz­twa biz­ne­so­we­go, trans­ak­cyj­ne­go, po­dat­ko­we­go, praw­ne­go czy au­dy­tu jest na ryn­ku mnó­stwo, od naj­więk­szych gra­czy mię­dzy­na­ro­do­wych z tzw. top five po nie­wiel­kie lo­kal­ne, ale wy­so­ko wy­spe­cja­li­zo­wa­ne, na przy­kład kan­ce­la­rie pa­ten­to­we. Grunt to wy­brać tę od­po­wied­nią, któ­ra za­trud­nia naj­lep­szych eks­per­tów w da­nej dzie­dzi­nie. A naj­lep­szy eks­pert to taki, któ­re­go wi­zy­ta w fir­mie wy­wo­łu­je twór­czy fer­ment i mo­bi­li­zu­je cały ze­spół do po­nadnor­ma­tyw­ne­go wy­sił­ku.

Eks­pert ze­wnętrz­ny nie jest na­szym eta­to­wym pra­cow­ni­kiem

Eks­pert to z de­fi­ni­cji czło­wiek nie tyl­ko spraw­nie po­ru­sza­ją­cy się w ob­sza­rze dzia­łal­no­ści da­ne­go przed­się­bior­stwa, lecz tak­że ma­ją­cy do­sko­na­łą orien­ta­cję w me­cha­ni­zmach rzą­dzą­cych ca­łym sek­to­rem. Tu jed­nak uwa­ga: sam sły­sza­łem od kil­ku za­rzą­dza­ją­cych me­ne­dże­rów prze­stro­gi i uty­ski­wa­nia na to, że ze­wnętrz­ni do­rad­cy po­tra­fią dzia­łać sche­ma­tycz­nie i nie wno­szą wła­ści­wie żad­nej war­to­ści do­da­nej do firm. Oka­zu­je się wów­czas, że nie naj­le­piej za­in­we­sto­wa­li­śmy środ­ki z fir­mo­we­go bu­dże­tu, a to naj­gor­sza z moż­li­wych cen­zur­ka dla nas – me­ne­dże­rów za­rzą­dza­ją­cych.

Jak więc „wy­ci­snąć” z eks­per­ta to, co się da naj­lep­sze­go, i nie mieć wra­że­nia, że się zmar­no­wa­ło pie­nią­dze? Przede wszyst­kim po­kie­ro­wać nim tro­chę tak jak no­wym pra­cow­ni­kiem. Po­móc mu bły­ska­wicz­nie „wgryźć” się w spe­cy­fi­kę pra­cy w fir­mie, by po­wsta­ją­cy w jego gło­wie szer­szy ob­raz na­szej dzia­łal­no­ści nie mie­ścił się w już stwo­rzo­nych przez nie­go sza­blo­nach. Tyl­ko dzię­ki temu ła­twiej mu bę­dzie oce­nić na­szą fir­mę jako wy­jąt­ko­wą, in­dy­wi­du­al­ną jed­nost­kę, ze swo­imi spe­cy­ficz­ny­mi pro­ble­ma­mi i atu­ta­mi.

W ży­ciu pew­ne są po­dat­ki, śmierć i jesz­cze dwie rze­czy – zmia­na i… ko­lej­na zmia­na

Trud­no ra­czej wy­obra­zić so­bie we­wnętrz­ne prze­pro­wa­dze­nie au­dy­tu czy sa­mo­dziel­nie pro­wa­dzo­ną re­struk­tu­ry­za­cję spół­ki. Nie twier­dzę, że jest to nie­wy­ko­nal­ne, ale z pew­no­ścią każ­dy z nas bę­dzie spał spo­koj­niej, ma­jąc świa­do­mość, że za tak nie­zwy­kle de­li­kat­ne ope­ra­cje od­po­wia­da­ją cie­szą­cy się za­ufa­niem, uzna­ni na ryn­ku i do­świad­cze­ni spe­cja­li­ści.

Usłu­gi naj­lep­szych, spraw­dzo­nych do­rad­ców są dro­gie, ale mogą oka­zać się in­we­sty­cją na lata. Tacy eks­per­ci nie na­rzu­ca­ją bez koń­ca swo­jej opi­nii, nie upie­ra­ją się przy raz wy­da­nej opi­nii, ar­gu­men­tu­jąc ją je­dy­nie ogrom­ną prak­ty­ką w da­nym ob­sza­rze. Ci naj­lep­si dys­ku­tu­ją, po­da­ją rze­czo­we ar­gu­men­ty, zde­rza­jąc je z opi­nia­mi lu­dzi we­wnątrz fir­my. Taka kon­fron­ta­cja i róż­no­rod­ność in­ter­pre­ta­cji może za­owo­co­wać nie­zwy­kle kre­atyw­ny­mi, ory­gi­nal­ny­mi po­my­sła­mi na roz­wój biz­ne­su.

Ko­mu­ni­ka­cja eks­per­ta ze­wnętrz­ne­go z pra­cow­ni­ka­mi

Ak­cep­tuj ry­zy­ko, nie eks­pe­ry­men­tuj

Każ­dy nowo za­trud­nia­ny pra­cow­nik przyj­mu­je obo­wiąz­ki ści­śle, okre­ślo­ne w umo­wie o pra­cę. Zle­ce­nie mu ko­lej­ne­go, bar­dzo po­waż­ne­go i an­ga­żu­ją­ce­go czas za­da­nia, ta­kie­go jak na przy­kład wspo­mi­na­ny wcze­śniej au­dyt czy wdro­że­nie sys­te­mu in­for­ma­tycz­ne­go, ra­czej nie za­koń­czy się peł­nym suk­ce­sem i za­mknię­ciem pro­jek­tu przed de­adli­nem. Mu­si­my pa­mię­tać, by spoj­rzeć na sta­wia­ne pra­cow­ni­ko­wi za­da­nia i cele z szer­szej per­spek­ty­wy. Na­wet je­śli sys­tem czy zmia­na le­piej lub go­rzej zo­sta­ną wdro­żo­ne, to jest duże praw­do­po­do­bień­stwo, że pod­sta­wo­we obo­wiąz­ki pra­cow­ni­ków nie zo­sta­ną wy­ko­na­ne na­le­ży­cie. Ist­nie­je re­al­ne za­gro­że­nie, że do­dat­ko­wo w te­amie będą na­ra­stać fru­stra­cje i de­mo­ty­wa­cja wy­ni­ka­ją­ce z tego, iż obar­cze­ni za­da­niem człon­ko­wie ze­spo­łu nie po­czu­ją sa­tys­fak­cji z wy­ko­ny­wa­nej przy tej oka­zji pra­cy. W ta­kich wa­run­kach trud­no bę­dzie nam obu­dzić w nich du­cha wal­ki i chęć od­no­sze­nia ko­lej­nych suk­ce­sów.

Ma­jąc przed ocza­mi taką wi­zję, mu­si­my spo­rzą­dzić ra­chu­nek zy­sków i strat oraz za­de­cy­do­wać, czy za­trud­nie­nie eks­per­ta z ze­wnątrz jest z punk­tu wi­dze­nia fir­my za­sad­ne. Uwa­żam, że w wie­lu przy­pad­kach jest wręcz nie­odzow­ne. Wy­star­czy wspo­mnieć na przy­kład usłu­gi praw­ni­cze, zwłasz­cza ni­szo­we, czy kwe­stie do­ty­czą­ce re­struk­tu­ry­za­cji lub IPO. Jed­nak za­trud­nia­jąc kon­sul­tan­ta z fir­my do­rad­czej, po­win­ni­śmy zro­bić wszyst­ko, by pra­cow­ni­cy nie po­czu­li się za­gro­że­ni na swo­ich sta­no­wi­skach, od­bie­ra­ni jako nie w peł­ni kom­pe­tent­ni czy też zwy­czaj­nie nie­do­ce­nia­ni. Na­le­ży moż­li­wie moc­no za­an­ga­żo­wać ich w cały pro­ces, uczu­lić, by po­trak­to­wa­li wi­zy­tę obiek­tyw­ne­go do­rad­cy jako cie­ka­we do­świad­cze­nie, dzię­ki któ­re­mu mogą z jed­nej stro­ny – ak­tyw­nie przy­czy­nić się do po­pra­wie­nia sy­tu­acji swo­jej fir­my, a z dru­giej – na­uczyć się zu­peł­nie no­wych dla sie­bie rze­czy i zy­skać cen­ne do­świad­cze­nia za­wo­do­we. I ko­niecz­nie ko­mu­ni­ko­wać ko­lej­ne eta­py wdra­ża­ne­go pro­jek­tu.

Opi­nia eks­per­ta ze­wnętrz­ne­go to nie wy­rocz­nia del­fic­ka

Pa­mię­taj­my jed­nak, że do opi­nii eks­per­tów na­le­ży pod­cho­dzić ostroż­nie i nie trak­to­wać wszyst­kie­go jako wy­ro­ku osta­tecz­ne­go i nie­od­wra­cal­ne­go. Bądź co bądź są to tyl­ko lu­dzie i jak każ­dy, mogą się po­my­lić, choć tym naj­lep­szym zda­rza się to nie­zwy­kle rzad­ko. Po­nad­to ze­wnętrz­ni do­rad­cy nie są wy­rocz­nią del­fic­ką i nie taka jest ich funk­cja. Mogą su­ge­ro­wać nam ob­sza­ry do po­pra­wy, dys­ku­to­wać je z nami, ale nie mogą nic na­rzu­cać. Ich spo­strze­że­nia będą tym bar­dziej traf­ne i cen­ne, im wię­cej pra­cy my wło­ży­my na po­cząt­ku, wpro­wa­dza­jąc ich w spe­cy­fi­kę na­szej fir­my.

Za­trud­nia­jąc ze­wnętrz­ne­go eks­per­ta, na­le­ży pa­mię­tać, że za­trud­nia­my go pro­jek­to­wo, a nie wcią­ga­my na li­stę płac. Pro­jek­tów, przy któ­rych ko­rzy­sta­my z rad eks­per­ta czę­sto nie je­ste­śmy w sta­nie prze­pro­wa­dzić za po­mo­cą za­so­bów we­wnętrz­nych. I nie jest to kwe­stia bra­ku kom­pe­ten­cji, ale de­fi­cy­to­we­go dzi­siaj cza­su, zwłasz­cza po­trzeb­ne­go na wdro­że­nie w nowy her­me­tycz­ny i skoń­czo­ny (trwa­ją­cy od-do) pro­jekt czy te­mat. Wpro­wa­dza­jąc eks­per­ta ze­wnętrz­ne­go, war­to też od razu spraw­dzić, czy nie wy­sta­wia­my się na pró­bę sil­nych, nie­zno­szą­cych się cha­rak­te­rów.

Moż­na by się za­sta­na­wiać, czy my­śląc o ta­kich kwe­stiach jak re­wi­zja stra­te­gii czy pro­ces re­struk­tu­ry­za­cji, war­to brać pod uwa­gę tak mięk­kie kwe­stie jak „che­mia” mię­dzy oso­ba­mi. Za­ry­zy­ku­ję twier­dze­nie, że war­to. Bez tej „che­mii” mię­dzy eks­per­tem a oso­bą zle­ca­ją­cą za­da­nie dro­ga do suk­ce­su bę­dzie nie­za­sad­nie stro­ma, a prze­cież to my do­bie­ra­my so­bie lu­dzi, z któ­ry­mi mamy mieć „bar­dziej z gór­ki” w biz­ne­sie. Ten sam sche­mat war­to wdro­żyć, za­trud­nia­jąc fir­mę do­rad­czą.

Za­trud­nie­nie czło­wie­ka do za­dań spe­cjal­nych to tyl­ko je­den ze spo­so­bów na­pra­wy sy­tu­acji w fir­mie. By stać się kon­ku­ren­cyj­nym gra­czem na ryn­ku, war­to być o krok przed kon­ku­ren­cją i dbać o swój ze­spół, a w ra­zie po­trze­by uzu­peł­niać go o naj­lep­szych lu­dzi z ryn­ku, któ­rzy z ko­lei będą sty­mu­lo­wać roz­wój wszyst­kich po­zo­sta­łych. Dla­te­go pod­pi­su­ję się pod stwier­dze­niem, że siłą każ­de­go przed­się­bior­stwa są lu­dzie, bo de fac­to to oni za­ra­bia­ją pie­nią­dze dla fir­my. Tak dłu­go, jak w bi­lan­sie zy­sków i strat plus jest wy­raź­nie po stro­nie tych pierw­szych, nie ma zna­cze­nia, czy sto­ją za tym wy­łącz­nie eks­per­ci fir­my czy ze­wnętrz­ni kon­sul­tan­ci. Taką za­sa­dą kie­ru­ję się w za­rzą­dza­niu.