Strona główna » Edukacja » Jaka jest szkoła od A do Ż?

Jaka jest szkoła od A do Ż?

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7850-082-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Jaka jest szkoła od A do Ż?

 

Szkolne abecadło rozpoczyna się od Absurdalnej szkoły, a kończy życzeniowo-postulatywnym wezwaniem uczniów i nauczycieli: Żeby szkoła... (była szkołą?). Niektóre hasła abecadła (jest ich 77) zostały ledwo zasygnalizowane, inne zaś są bardziej rozbudowane – jest to przecież „alfabet niepełny”, który czytelnik może zawsze uzupełnić, korzystając z własnego (szkolnego) doświadczenia. Epilog zaś nawiązuje do Pisma Świętego i ma usprawiedliwić nieudolność autora, który swoim tekstem chciałby zasygnalizować niektóre wady i zalety polskiej szkoły widziane subiektywnie z ponadćwierćwiecznej perspektywy trwania w nauczycielskim zawodzie i powołaniu.


Zapraszam do lektury!

Polecane książki

Madeline i Johna od lat łączy głęboka przyjaźń. Dzielą te same poglądy i upodobania, razem jeżdżą na wakacje. Wszystko zmienia się, kiedy po wspólnej kolacji spędzają razem namiętną noc. Następnego dnia rano John oznajmia, że wyjeżdża w interesach. Madeline obawia się, że potraktował ją j...
Cecylia i Wiktor marzą o rozwodzie, choć jeszcze żadne z nich nie powiedziało tego na głos. Ona chce wolności, on spotyka się ze swoją studentką. Wszystko zmienia się w dniu, w którym Cecylia ma wypadek samochodowy i na jakiś czas zostaje unieruchomiona. Poruszając się na wózku chce ...
Wstrząsający obraz bratobójczych walk w Liberii, kulisy jednego z najbardziej groteskowych zamachów stanu, portret prawdziwej męskiej przyjaźni, a zarazem bezwzględnie uczciwe pytanie o etykę warsztatu reportera. Pewnego słonecznego popołudnia, siedząc przy piwie w jednym z hotelowych barów w Af...
Przywództwo w akcji, czyli efektywnie zarządzaj poprzez rozmowę! Rozmowa menedżerska to najskuteczniejsze i najszybciej działające narzędzie mogące spowodować pożądaną zmianę, o ile… zostanie dobrze przygotowana i przeprowadzona. Inga Bielińska i Zofia Jakubczyńska to doświadczone trenerki i konsult...
  Drugi tom bestsellerowej „Mansardy pod Aniołami”.Urokliwe miasteczko na zachodzie Polski, a w nim malownicza kamienica z mansardowym dachem, pod którym toczą się pogmatwane losy jej mieszkańców. Jak to w życiu, znajdziemy tu namiętności i sekrety, marzenia i obawy, małe zwycięstwa i klęski. L...
W pracy przedstawiono główne zagadnienia związane z organizowaniem i prowadzeniem przedsięwzięć partnerstwa publiczno-prywatnego, zwracając szczególną uwagę na konieczność ich zabezpieczenia przed wystąpieniem skutków wynikających w rozbieżności celów partycypujących stron. Praca adresowana jest spe...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Marek Mencel

Marek Adam MencelJaka jest szkoła od A do Ż?Szkolne abecadło (niepełne)

Kra­ków 2012

© Co­py­ri­ght by Ofi­cy­na Wy­daw­ni­cza „Im­puls”, Kra­ków 2012

Re­cen­zja wy­daw­ni­cza:

prof. zw. dr hab. Bo­gu­sław Śli­wer­ski

Re­dak­cja wy­daw­ni­cza:

Mag­da­le­na Po­lek

Opra­co­wa­nie ty­po­gra­ficz­ne:

Anna Bu­gaj-Jan­czar­ska

Pro­jekt okład­ki:

Ewa Be­niak-Ha­rem­ska

ISBN 978-83-7587-006-0

Ofi­cy­na Wy­daw­ni­cza „Im­puls”

30-619 Kra­ków, ul. Tur­nie­jo­wa 59/5

tel. (12) 422-41-80, fax (12) 422-59-47

www.im­pul­so­fi­cy­na.com.pl, e-mail: im­puls@im­pul­so­fi­cy­na.com.pl

Wy­da­nie I, Kra­ków 2012

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Wstęp

Kie­dy pro­fe­sor Ma­ria Du­dzi­ko­wa pi­sa­ła w „Pro­ble­mach Opie­kuń­czo-Wy­cho­waw­czych” swo­je wspa­nia­łe Mi­nie­se­je dla wy­cho­waw­cy1, na jed­nym ze spo­tkań se­mi­na­ryj­nych w Za­kła­dzie Pe­da­go­gi­ki Szkol­nej (Wy­dział Stu­diów Edu­ka­cyj­nych Uni­wer­sy­te­tu im. Ada­ma Mic­kie­wi­cza w Po­zna­niu) za­pro­po­no­wa­ła, abym na­pi­sał coś na za­war­te w mi­nie­se­jach te­ma­ty. Spró­bo­wa­łem. Była to „Pa­pier­ko­wa” szko­ła2. Po­tem były na­stęp­ne moje krót­kie tek­sty o szko­le – nie­któ­re z nich uka­za­ły się w „Pro­ble­mach Opie­kuń­czo-Wy­cho­waw­czych”, a tak­że w „No­wej Szko­le”, w „Gło­sie Pe­da­go­gicz­nym” i w „Wy­cho­wa­niu Fi­zycz­nym i Zdro­wot­nym”. Swo­je Mi­nie­se­je Ma­ria Du­dzi­ko­wa wy­da­ła w książ­ce Po­myśl sie­bie… Mi­nie­se­je dla wy­cho­waw­cy kla­sy3, któ­ra sta­ła się be­st­sel­le­rem. Pi­sząc swo­je krót­kie tek­sty o szko­le, mia­łem na­dzie­ję, że może i one znaj­dą książ­ko­wy fi­nał.

Od po­nad 25 lat pra­cu­ję w wiej­skiej szko­le pod­sta­wo­wej. Na­ucza­łem już pra­wie wszyst­kich przed­mio­tów. Obec­nie po­zo­sta­ły mi wy­cho­wa­nie fi­zycz­ne, in­for­ma­ty­ka i za­ję­cia w świe­tli­cy oraz kil­ka do­dat­ko­wych funk­cji. W paź­dzier­ni­ku 2007 roku obro­ni­łem pra­cę dok­tor­ską na Wy­dzia­le Stu­diów Edu­ka­cyj­nych Uni­wer­sy­te­tu im. Ada­ma Mic­kie­wi­cza w Po­zna­niu na te­mat funk­cjo­no­wa­nia rad szkół w pu­blicz­nych szko­łach pod­sta­wo­wych. Po obro­nie opie­kun na­uko­wy mo­jej pra­cy dok­tor­skiej pro­fe­sor Ma­ria Du­dzi­ko­wa z tro­ską za­py­ta­ła o moje dal­sze pla­ny. W od­po­wie­dzi po­mógł mi pro­fe­sor Wa­cław Stry­kow­ski, któ­ry po­wie­dział: „Ma­rek bę­dzie pra­co­wał w szko­le i może o tym pi­sać…”. Rów­nież re­cen­zent mo­jej pra­cy dok­tor­skiej pro­fe­sor Bo­gu­sław Śli­wer­ski z życz­li­wo­ścią spo­glą­dał na moje edy­tor­skie za­mie­rze­nia. A kie­dy dy­rek­tor Ofi­cy­ny Wy­daw­ni­czej „Im­puls” Woj­ciech Śli­wer­ski – wy­daw­ca mo­jej książ­ki o ra­dzie szko­ły4 – za­py­tał e-ma­ilem w kwiet­niu 2010 roku, czy pra­cu­ję nad ja­kimś tek­stem – od­po­wie­dzia­łem, że za­sta­na­wiam się nad tym, jaka jest pol­ska szko­ła od A do Ż. I tak po­wstał „szkol­ny al­fa­bet nie­peł­ny”, któ­ry z bie­giem cza­su za­mie­ni­łem na „szkol­ne abe­ca­dło”, aby od­po­wie­dzieć so­bie (rów­nież) na py­ta­nie o to, jaka jest pol­ska szko­ła. Zda­niem pro­fe­so­ra Krzysz­to­fa Kru­szew­skie­go za dużo mówi się bo­wiem o tym, jak po­win­no być (w szko­le), a za mało o tym, jak (tam, tu) jest5.

Moje szkol­ne abe­ca­dło roz­po­czy­na się od Ab­sur­dal­nej szko­ły, a koń­czy ży­cze­nio­wo-po­stu­la­tyw­nym we­zwa­niem uczniów i na­uczy­cie­li: Żeby szko­ła… (była szko­łą?). Nie­któ­re ha­sła abe­ca­dła (jest ich 77) zo­sta­ły le­d­wo za­sy­gna­li­zo­wa­ne, inne zaś są bar­dziej roz­bu­do­wa­ne – jest to prze­cież „al­fa­bet nie­peł­ny”, któ­ry czy­tel­nik może za­wsze uzu­peł­nić, ko­rzy­sta­jąc z wła­sne­go (szkol­ne­go) do­świad­cze­nia. Epi­log zaś na­wią­zu­je do Pi­sma Świę­te­go i ma uspra­wie­dli­wić nie­udol­ność au­to­ra, któ­ry swo­im tek­stem chciał­by za­sy­gna­li­zo­wać nie­któ­re wady i za­le­ty pol­skiej szko­ły wi­dzia­ne su­biek­tyw­nie z po­nad­ćwier­ćwiecz­nej per­spek­ty­wy trwa­nia w na­uczy­ciel­skim za­wo­dzie i po­wo­ła­niu.

Za­pra­szam do lek­tu­ry!

Mir­ków, 18 maja–12 czerw­ca 2011 roku

A

Ab­surdalna szko­ła, czy­li wpro­wa­dze­nie

Ab­surd to grzech bez Boga

Jean Paul Sar­tre

Czy ist­nie­ją jesz­cze w Pol­sce „ab­sur­dal­ne” szko­ły? Je­że­li nie, to może nie­któ­re z nich zo­sta­ły stwo­rzo­ne na po­trze­by ni­niej­sze­go opra­co­wa­nia? Nie obej­dzie­my się prze­cież bez szko­ły (jak chciał tego Ivan Il­lich)?

Atrakcyjna szko­ła

Zda­niem Wa­cła­wa Stry­kow­skie­go atrak­cyj­ność jest za­wsze osią­ga­na kosz­tem sku­tecz­no­ści6. Jaka po­win­na być więc współ­cze­sna pol­ska szko­ła – atrak­cyj­na czy sku­tecz­na? A może po pro­stu do­bra? Tyl­ko jak to osią­gnąć?

B

Bab­ska7 szko­ła

We współ­cze­snej pol­skiej szko­le (pod­sta­wo­wej) prze­wa­ża­ją ko­bie­ty (na­uczy­ciel­ki, sprzą­tacz­ki). Cza­sem tyl­ko dy­rek­tor i woź­ny są męż­czy­zna­mi. Z tego wy­ni­ka, że wy­cho­waw­ca­mi klas są głów­nie pa­nie. Nie ma więc we współ­cze­snej pol­skiej szko­le mowy o dys­kry­mi­na­cji ko­biet, a może to wła­śnie jest dys­kry­mi­na­cją?

Dla­cze­go męż­czyzn nie ma w szko­le? Może dla­te­go, że nie za­chę­ca­ją ich do tej pra­cy:

ni­skie za­rob­ki,

nie­wiel­ki wpływ

na

to, co się robi,

ni­ski pre­stiż za­wo­du, cho­ciaż ba­da­nia

na

ten te­mat „usta­wia­ją” na­uczy­cie­li na czwar­tym miej­scu (po pro­fe­so­rze, pie­lę­gniar­ce i gór­ni­ku),

pa­pier­ko­wość pra­cy („pa­pier­ko­wa” szko­ła),

nie­na­ma­cal­ne efek­ty pra­cy,

in­fan­tyl­ność pra­cy (np. pod­li­cza­nie punk­tów

za

za­cho­wa­nie),

brak

cier­pli­wo­ści do pra­cy z dzieć­mi?

Ci męż­czyź­ni, któ­rzy pra­cu­ją w szko­le, z bie­giem cza­su za­czy­na­ją men­tal­no­ścią przy­po­mi­nać ko­bie­ty8: bici, po­nie­wie­ra­ni przez uczniów, ośmie­sza­ni. Są czę­sto bez­rad­ni wo­bec mło­do­cia­nych opraw­ców jak „Mat­ki Po­lki”. Gdzież po­dział się au­to­ry­tet „Ojca Po­la­ka”?

Nie jest więc współ­cze­sna pol­ska szko­ła „mi­nia­tu­rą spo­łe­czeń­stwa”, jak chciał kie­dyś John De­wey9. Nie jest by­najm­niej mi­nia­tu­rą pol­skie­go spo­łe­czeń­stwa, w któ­rym męż­czyź­ni cią­gle jesz­cze od­gry­wa­ją za­sad­ni­czą rolę; nie jest na­wet mi­nia­tu­rą tra­dy­cyj­nej pol­skiej ro­dzi­ny, za któ­rej gło­wę wciąż uwa­ża­ny jest oj­ciec. Tak więc szko­ła, w któ­rej wy­cho­wu­ją głów­nie ko­bie­ty, przy­go­to­wu­je do ży­cia w spo­łe­czeń­stwie, w któ­rym do­mi­nu­ją męż­czyź­ni (po­li­ty­cy, przed­się­bior­cy, du­chow­ni). Może szko­ła jest jak roz­bi­ta pol­ska ro­dzi­na, w któ­rej tyl­ko jed­na stro­na wy­cho­wu­je, naj­czę­ściej ko­bie­ta, a dru­giej cza­sem w ogó­le nie ma (pra­wo też sprzy­ja ta­kiej sy­tu­acji). Na wy­wia­dów­ki przy­cho­dzą też pra­wie same mat­ki. Czy współ­cze­sna pol­ska szko­ła wy­cho­wu­je jesz­cze do roli ojca, czy już tyl­ko do roli mat­ki? A może te role są już zbęd­ne w cza­sach nad­cho­dzą­cej to­le­ran­cji?

Co na­le­ża­ło­by więc zro­bić, aby męż­czyzn za­chę­cić do pra­cy w szko­le i by oj­ców za­in­te­re­so­wać na­uką dzie­ci? Oto kil­ka nie­śmia­ło rzu­ca­nych od daw­na ha­seł (po­da­ję w do­wol­nej ko­lej­no­ści):

pie­nią­dze,

pre­stiż,

rze­czy­wi­sta na­uka za­miast uda­wa­nia,

wpływ

na

to, co się robi,

szan­sa roz­wo­ju i awan­su,

de­mo­kra­ty­za­cja,

uspo­łecz­nie­nie,

nie

wiem!

Za kil­ka­na­ście lat, gdy wiek eme­ry­tal­ny dla na­uczy­cie­li się pod­nie­sie, w szko­le będą uczyć już tyl­ko na­uczy­ciel­ki bab­cie i może kil­ku na­uczy­cie­li dziad­ków. Do ja­kiej roli w spo­łe­czeń­stwie będą oni przy­go­to­wy­wać uczniów? Do roli dziad­ka i bab­ci? Ja­koś nie mogę so­bie wy­obra­zić na­uczy­cie­la wy­cho­wa­nia fi­zycz­ne­go po sześć­dzie­siąt­ce. Ktoś jed­nak miał bo­ga­tą wy­obraź­nię. Tyl­ko kto? A może cho­dzi tu o do­war­to­ścio­wa­nie sta­ro­ści we wszech­obec­nej kul­tu­rze mło­do­ści i o przy­go­to­wa­nie mło­dzie­ży do ży­cia w spo­łe­czeń­stwie, w któ­rym będą prze­wa­żać lu­dzie w po­de­szłym wie­ku?

Mat­ka ko­cha dziec­ko bez­wa­run­ko­wo, oj­ciec – gdy jest z nie­go dum­ny. Daj­my szan­sę męż­czy­znom po­pra­co­wać w szko­le!

Bez bazy, sprzę­tu i zaplecza (szko­ła)

Nie je­stem „ra­so­wym wu­efi­stą” – ukoń­czy­łem tyl­ko stu­dia po­dy­plo­mo­we. Nie­po­ko­ją mnie więc tym bar­dziej gło­sy na­uczy­cie­li spe­cja­li­stów prze­ciw­nych zwięk­sze­niu licz­by go­dzin wy­cho­wa­nia fi­zycz­ne­go (po­za­lek­cyj­nych za­jęć ru­cho­wych) w szko­łach10. Na­uczy­cie­le ci tłu­ma­czą to bra­kiem wa­run­ków (bazy, sprzę­tu, za­ple­cza) do pro­wa­dze­nia za­jęć. Co więc w tym przy­pad­ku moż­na by zro­bić? Moż­na zmie­nić ist­nie­ją­ce wa­run­ki lub się do nich przy­sto­so­wać. Pi­szę „lub”, po­nie­waż zgod­nie z lo­gi­ką „lub” nie wy­klu­cza moż­li­wo­ści zaj­ścia obu zda­rzeń.

Jak zmie­nić ist­nie­ją­ce wa­run­ki? Moż­na na przy­kład za­go­spo­da­ro­wać ko­ry­ta­rze, za­bez­pie­czyć okna, pro­wa­dzić za­ję­cia w kla­sie, wy­go­spo­da­ro­wać po­miesz­cze­nie na sal­kę gim­na­stycz­ną, współ­pra­co­wać z klu­ba­mi (prze­cież tak już na­ucza­li­śmy w szko­łach wiej­skich i cią­gle na­ucza­my). Jak się do­sto­so­wać? Moż­na na przy­kład wy­ko­rzy­sty­wać nie­ty­po­we przy­bo­ry do ćwi­czeń, pro­wa­dzić za­ję­cia eko­lo­gicz­ne, grać w sza­chy i war­ca­by, pro­wa­dzić za­ję­cia z gim­na­sty­ki, ae­ro­bi­ku, tań­ców (i tak też na­ucza­li­śmy i na­ucza­my).

Mo­że­my za­ło­żyć, że in­ten­syw­ność (efek­tyw­ność) lek­cji na ko­ry­ta­rzu, w kla­sie lub w prze­peł­nio­nej sali gim­na­stycz­nej to mniej wię­cej po­ło­wa in­ten­syw­no­ści (efek­tyw­no­ści), jaką daje lek­cja prze­pro­wa­dzo­na w nor­mal­nych wa­run­kach – w nor­mal­nej sali gim­na­stycz­nej. Aby do­rów­nać więc szko­łom z do­bry­mi wa­run­ka­mi do pro­wa­dze­nia za­jęć spor­to­wych, szko­ły o złych wa­run­kach (głów­nie wiej­skie) po­win­ny mieć wię­cej lek­cji wy­cho­wa­nia fi­zycz­ne­go (wię­cej za­jęć po­za­lek­cyj­nych). Bazą i za­ple­czem może być przy­ro­da (bie­gi na orien­ta­cję, bie­gi prze­ła­jo­we, wy­ciecz­ki ro­we­ro­we). Pa­ra­dok­sem jest więc to, że tam, gdzie nie ma do­brych wa­run­ków (głów­nie sali gim­na­stycz­nej), chce się zmniej­szać licz­bę za­jęć wy­cho­wa­nia fi­zycz­ne­go i wy­stę­pu­je z pro­po­zy­cja­mi ha­mu­ją­cy­mi wpro­wa­dza­nie do­dat­ko­wych po­za­lek­cyj­nych za­jęć spor­to­wych. Szko­łom wiej­skim daw­no już nie przy­dzie­la się na przy­kład go­dzin na pro­wa­dze­nie SKS-ów.

Pro­po­zy­cja wpro­wa­dze­nia do­dat­ko­wych po­za­lek­cyj­nych za­jęć spor­to­wych jest