Strona główna » Religia i duchowość » Katolicy powróćcie do domu. Niezwykły Boży plan na twoje życie

Katolicy powróćcie do domu. Niezwykły Boży plan na twoje życie

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7516-907-2

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Katolicy powróćcie do domu. Niezwykły Boży plan na twoje życie

„Bóg ma wspaniały plan dla Ciebie” – tymi słowami zaczyna swoją książkę Tom Peterson. Przez większość życia był katolikiem nudzącym się podczas mszy świętej. Kilkanaście lat temu wrócił, jak sam pisze, do Domu – do Kościoła katolickiego. Wrócił i zapragnął przyprowadzić tam innych. Doświadczenia zawodowe zdobyte w pracy w branży reklamowej wprzągł w służbę nowej ewangelizacji. W tym celu powołał do życia organizację Katolicy Powróćcie do Domu. Wyprodukowane przez niego reklamy ewangelizacyjne w ciągu trzech lat obejrzało ponad 125 milionów ludzi a ponad 350 000 z nich zdecydowało się na powrót do Domu.

O prawdziwym szczęściu, jakie daje tylko łaska wiary pisze ten, który z ludzkiego punktu widzenia miał wszystko, co zapewnia człowiekowi szczęście – począwszy od wysokopłatnej pracy i udanej rodziny przez posiadłość nad jeziorem, na kolekcji starych aut kończąc.

Jego książka, napisana wartkim, żywym językiem, ma charakter praktycznego poradnika dla świeckich ewangelizatorów. Poza inspirującym świadectwem i autentycznymi historiami, każdy rozdział zwieńczony jest fragmentem zatytułowanym: „Myśli do refleksji”.

Publikacja zawiera też listę ważnych dla autora organizacji katolickich, ulubionych modlitw oraz listę książek, które Tom Petersom uważa za szczególnie ważne i inspirujące.

To książka, która budzi ewangelizacyjny zapał.

Patroni medialni książki:

W Sieci, Fronda.pl, TV Republika, Opoka, Przewodnik Katolicki

Polecane książki

Nowe warunki umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej od 1 stycznia 2016 r. zaostrzają zasady nakładania przez Narodowy Fundusz Zdrowia kar umownych na świadczeniodawców. Obecnie naruszenia przepisów dotyczących m.in. prowadzenia dokumentacji medycznej według nowych uregulowań nie muszą już być...
Poradnik do LEGO Harry Potter: Lata 5-7 zawiera szczegółowy opis przejścia oraz zdobycia znajdziek.Ponadto niemal każdemu z poruszonych zagadnień towarzyszy stosowna ilustracja. W opracowaniu znalazła się również mapa gry, która znacząco ułatwi nawigację.LEGO Harry Potter: Lata 5-7 - poradnik do gry...
Znamy imię Lech (Lęch), jako imię osobowe, rozważmy je więc jako imię naszego narodu. Rusini, jak wiadomo, nazywali nas od wieków Lachami, a polskie Lęch i ruskie Lach to jedno i to samo. U Litwinów Polak zowie się Lenkas. Litewska nazwa Lenkas również zatem wywodzi się od Lęcha. U Węgrów zowiemy si...
„Był to pies – pies czarny jak węgiel, olbrzymi – taki, jakiego dotąd nie widziały oczy żadnego śmiertelnika. Z jego otwartej paszczy buchał ogień, ślepia żarzyły się jak węgle, a po całym jego ciele pełzały migotliwe płomyki. Nigdy nawet w majaczeniach chorego umysłu nie mogło powstać nic równie dz...
Emma spędziła jedną namiętną noc ze swoim pracodawcą, właścicielem hoteli Cesarem Falconerim. Potem wszystko miało wrócić do starego porządku. Falconeri bowiem nigdy nie zamierzał się zakochać ani ożenić. Gdy Emma dowiedziała się, że jest w ciąży, nie poinformowała o tym Cesarego i wyjech...
2240,00 zł (dwa tysiące dwieście czterdzieści złotych, zero groszy). Oto wypłata za ponad 80 interwencji w miesiącu, w tym wyjazdy do czterech ciężkich wypadków samochodowych, pięć reanimacji i cztery osoby własnoręcznie skradzione śmierci. Paragon na ludzkie życie opiewa w Polsce na 14 złotych nett...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Tom Peterson

Żyje­my w do­bie No­wej Ewan­ge­li­za­cji i uwa­żam, że ta książ­ka jest zna­kiem jej suk­ce­su.

Scott W. Hahn, au­tor książ­ki Zna­ki życia

Po­tęż­ne prze­sła­nie tej książ­ki za­wie­ra za­rów­no ser­decz­ne za­pro­sze­nie – „Ka­to­li­cy, po­wróć­cie do Domu!” – jak i bu­du­ją­ce stwier­dze­nie czę­sto prze­ocza­ne­go fak­tu – „Ka­to­li­cy wra­ca­ją do domu!”. Z en­tuzja­zmem, po­ko­rą i mą­dro­ścią zro­dzo­ną z wła­sne­go do­świad­cze­nia Tom daje nam uza­sad­nio­ne po­wo­dy do jed­ne­go i drugie­go.

Pa­trick Ma­drid, au­tor Envoy for Christ: Twen­ty-Five Ye­ars as a Ca­tho­lic Apo­lo­gist (Wy­słan­nik Chrystusa. Dwa­dzie­ścia pięć lat jako ka­to­lic­ki apo­lo­ge­ta)

Ka­to­li­cy, po­wróć­cie do Domu to po­tęż­ne sa­kra­men­ta­lium, źró­dło ła­ski. Jest chęt­ną i go­to­wą tak­sów­ką cze­ka­ją­cą na to, aby nas za­brać do Domu; Domu, któ­ry jest da­le­ki od na­sze­go domu, do Ko­ścio­ła Ka­to­lic­kie­go, Mi­stycz­ne­go Cia­ła Chrystusa.

Pe­ter Kre­eft, au­tor Hand­bo­ok of Chri­stian Apo­lo­ge­tics (Pod­ręcz­nik apo­lo­ge­tyki chrze­ści­jań­skiej)

Mi­sja przy­pro­wa­dza­nia dusz do Domu, do Je­zusa i Ko­ścio­ła, pro­wa­dzo­na przez Toma Pe­ter­so­na i Ca­tho­lics Come Home, ma de­cydu­ją­ce zna­cze­nie w tym trud­nym cza­sie w na­szej hi­sto­rii. W peł­ni po­pie­ram pro­jekt No­wej Ewan­ge­li­za­cji.

Rick War­ren, au­tor książ­ki Życie świa­do­me celu

Ka­to­li­cy, po­wróć­cie do Domu in­spi­ruje każ­de­go z nas do tego, aby dzie­lić się Bożą mi­ło­ścią z in­nymi oraz aby po­ma­gać zmie­niać świat na lep­sze, dla wiecz­no­ści!

Ror­na Do­wney, ak­tor­ka, współ­pro­du­cent­ka se­ria­lu Bi­blia na Ka­na­le Hi­sto­rycz­nym

[Tom Pe­ter­son] ma sta­tystycz­nie spraw­dzo­ny pro­gram przy­pro­wa­dza­nia lu­dzi z po­wro­tem do Ko­ścio­ła.

Kar­dynał Ti­mo­thy M. Do­lan Ar­cy­bi­skup No­we­go Jor­ku

Dla mo­jej uko­cha­nej żony Tri­cii oraz na­szych wspa­nia­łych có­rek – Ka­tie, Kim­ber­ly i Tiny

PRZED­MO­WA

Scott W. Hahn

Żyje­my w do­bie No­wej Ewan­ge­li­za­cji i uwa­żam, że ta książ­ka jest zna­kiem jej suk­ce­su. Ta książ­ka jest da­rem od Boga. Jest rów­nież zna­kiem, któ­ry po­pro­wa­dzi wie­lu z po­wro­tem do Domu, do Bo­żej ro­dzi­ny, jaką jest Ko­ściół Ka­to­lic­ki.

Być może do­brze było­by wy­ja­śnić, czym jest Nowa Ewan­ge­li­za­cja. Jak­kol­wiek by pa­trzeć, ka­to­li­cy słyszą o niej już od kil­ku­dzie­się­ciu lat. Pod­czas pon­tyfi­ka­tu Bło­go­sła­wio­ne­go[1] Jana Paw­ła II słysze­li­śmy o niej czę­sto. Była ona czymś, co Pa­pież wi­dział[2] bar­dzo ja­sno, ni­czym na ho­ryzon­cie. Jest to cel, do któ­re­go cier­pli­wie nas pro­wa­dził. Już w 1979 roku, roz­po­czyna­jąc swo­ją pa­pie­ską po­sługę, wspo­mniał o niej, nie­ja­ko przy oka­zji, kie­dy prze­ma­wiał w No­wej Hu­cie w Pol­sce, któ­ra była wte­dy ko­mu­ni­stycz­nym „ra­jem ro­bot­ni­ków”, a dziś jest ce­lem chrze­ści­jań­skich piel­grzymek (z po­wo­du tego, iż Jan Pa­weł tam na­uczał). W roku 1983 mó­wił o No­wej Ewan­ge­li­za­cji po raz pierw­szy w spo­sób kon­kret­ny, za­mie­rzo­ny i bar­dzo prag­ma­tycz­ny. Prze­ma­wia­jąc do bi­skupów Ame­ryki Ła­ciń­skiej i opi­sując swo­ją wi­zję, po­wie­dział, że Nowa Ewan­ge­li­za­cja bę­dzie ofi­cjal­nie roz­po­czę­ta w 1992 roku, po­nie­waż bę­dzie to pięć­set­na rocz­ni­ca roz­po­czę­cia pierw­szej ewan­ge­li­za­cji obu Ame­ryk.

Po­myśl­my: w 1492 roku naj­lud­niej­szymi ka­to­lic­ki­mi kra­ja­mi były Hisz­pa­nia, Wło­chy i Fran­cja. Pięć­set lat póź­niej trze­ma naj­lud­niej­szymi ka­to­lic­ki­mi kra­ja­mi są Bra­zylia, Mek­syk i Sta­ny Zjed­no­czo­ne – kra­je, któ­re na­wet nie ist­nia­ły w 1492 roku. Tak jak cen­trum świa­ta mie­ści­ło się w Eu­ro­pie, tak te­raz mie­ści się ono w Ame­rykach. Sy­tua­cja za ko­lej­ne pięć­set lat może w du­żej mie­rze za­le­żeć od tego, jak od­po­wie­my na pil­ne we­zwa­nia wi­ka­riu­szy Chrystusa do pod­ję­cia za­da­nia No­wej Ewan­ge­li­za­cji. Do­ko­nując re­tro­spek­cji, ro­zu­mie­my, dla­cze­go Bło­go­sła­wio­ny Jan Pa­weł spo­glą­dał za­rów­no w prze­szłość, jak i w przy­szłość, wy­cze­kując No­wej Ewan­ge­li­za­cji, któ­ra roz­pocz­nie się w obu Ame­rykach.

Przy­go­to­wując roz­po­czę­cie owe­go dzie­ła, opubli­ko­wał w 1990 roku en­cykli­kę Re­demp­to­ris mis­sio, gdzie na­pi­sał: „Mam wra­że­nie, że nad­szedł mo­ment za­an­ga­żo­wa­nia wszyst­kich sił ko­ściel­nych w Nową Ewan­ge­li­za­cję (…). Nikt wie­rzą­cy w Chrystusa, żad­na in­stytucja Ko­ścio­ła nie może uchylić się od tego naj­po­waż­niej­sze­go obo­wiąz­ku: gło­sze­nia Chrystusa wszyst­kim lu­dom”.

Jan Pa­weł opi­sał na­stęp­nie de­ka­dę lat 90. jako „Ad­went No­wej Ewan­ge­li­za­cji.” W skró­cie cho­dzi o to, że po­dob­nie jak Ad­went ozna­cza po­czą­tek no­we­go roku li­tur­gicz­ne­go, ostat­nia de­ka­da dwudzie­ste­go wie­ku ozna­cza po­czą­tek No­wej Ewan­ge­li­za­cji. Za­da­nia tego nig­dy nie po­strze­gał on jako krót­ko­trwa­łe­go przed­się­wzię­cia. Było ono prio­ryte­tem dla Bło­go­sła­wio­ne­go Jana Paw­ła od wcze­snych lat jego pon­tyfi­ka­tu i wpro­wa­dził on Nową Ewan­ge­li­za­cję w nowe ty­siąc­le­cie. Rów­nież pa­pież Be­ne­dykt po­no­wił to we­zwa­nie z jesz­cze sil­niej­szym na­ci­skiem i nie po­zo­sta­wił wąt­pli­wo­ści, iż ma ono trwać przez całą resz­tę dwudzie­ste­go pierw­sze­go wie­ku!

Je­śli ktoś uwa­żał Nową Ewan­ge­li­za­cję za prywat­ne ha­sło po­przed­nie­go pa­pie­ża, to zo­stał te­raz skutecz­nie wy­pro­wa­dzo­ny z błę­du. Pa­pież Be­ne­dykt nie tyl­ko prze­jął je z en­tuzja­zmem, ale i uści­ślił jego zna­cze­nie. W swo­im na­ucza­niu od­wo­łuje się on do dwóch, róż­nych od sie­bie, „ga­łę­zi” ewan­ge­li­za­cji: z jed­nej stro­ny, sło­wo „ewan­ge­li­za­cja” od­no­si się do nie­ustan­nej prak­tyki mi­sjo­na­rzy Ko­ścio­ła, któ­rzy za­wsze wy­rusza­li w świat gło­sić Ewan­ge­lię tym, któ­rzy nig­dy nie słysze­li o Je­zusie Chrystusie i jego zbaw­czym prze­sła­niu. Z drugiej stro­ny, wy­ja­śnił, iż „Nowa Ewan­ge­li­za­cja skie­ro­wa­na jest za­sad­ni­czo do tych, któ­rzy po­mi­mo bycia ochrzczo­nymi od­da­li­li się od Ko­ścio­ła i żyją bez od­nie­sie­nia do chrze­ści­jań­skie­go stylu życia”.

In­nymi sło­wy, pa­pież Be­ne­dykt pro­si nas wszyst­kich, abyśmy pod­ję­li się tego za­da­nia, któ­re or­ga­ni­za­cja Ca­tho­lics Come Home® (Ka­to­li­cy, Po­wróć­cie do Domu) wy­ko­nuje od lat – tego wła­śnie za­da­nia, któ­re wy­ła­nia się przed nami w tej oto książ­ce. Tak, mu­si­my wyjść do tych mi­lio­nów, któ­re nig­dy nie słysza­ły o Chrystusie, ale przede wszyst­kim mu­si­my po­świę­cić się za­da­niu ewan­ge­li­za­cji ochrzczo­nych – wy­cho­dze­niu do tych sy­nów i có­rek mar­no­traw­nych, któ­rzy ode­szli od Ko­ścio­ła. Sto­ją oni na ze­wnątrz Ko­ścio­ła i pa­trzą na jego wi­tra­że, któ­re z uli­cy wy­glą­da­ją do­syć po­nuro. Je­śli skło­ni­my ich jed­nak do tego, aby znów we­szli do środ­ka, zo­ba­czą – i za­pa­mię­ta­ją – wspa­nia­łe i peł­ne świa­tła pięk­no po­ja­wia­ją­ce się pod wpływem pro­mie­ni słoń­ca oświe­tla­ją­cych je z góry.

Pa­pież Pa­weł VI po­wie­dział, iż Ko­ściół „ist­nie­je po to, aby ewan­ge­li­zo­wać”. To za­da­nie nie tyl­ko dla mi­sjo­na­rzy z in­nych kra­jów, ale dla ca­łe­go Ko­ścio­ła. Do­ko­nuje­my dzie­ła ewan­ge­li­za­cji, po­nie­waż je­ste­śmy chrze­ści­ja­na­mi, po­nie­waż je­ste­śmy ka­to­li­ka­mi. Co wię­cej, ewan­ge­li­za­cja sta­no­wi o na­szej toż­sa­mo­ści. Je­śli nie ewan­ge­li­zuje­my, to po pro­stu nie ist­nie­je­my jako chrze­ści­ja­nie. Czy nie jest tra­gicz­ne to, że mo­że­my mó­wić dziś o tak wie­lu „po­st­chrze­ści­jań­skich” kra­jach na Bli­skim Wscho­dzie, w Eu­ro­pie… w obu Ame­rykach?

Bę­dzie­my cier­pli­wi, tak jak byli pa­pie­że, ale nie wol­no nam być bez­czyn­nymi. Mu­si­my czuć tę pil­ność, z jaką świę­ci au­to­rzy wo­ła­li „Jak dłu­go?” (zob. Ps 6,3), mimo iż wie­dzie­li, że ich Od­kupi­ciel żyje (zob. Hi 19,25), i że wszyst­ko dzia­ła ku do­bre­mu (zob. Rz 8,28).

Pa­pież Be­ne­dykt ja­sno okre­ślił na­szą mi­sję. Stwier­dził z wiel­ką szcze­ro­ścią, że mu­si­my zre­ewan­ge­li­zo­wać kra­je, któ­re zo­sta­ły zde­chrystia­ni­zo­wa­ne, za­czyna­jąc od na­szych wła­snych. Na­pa­wa smut­kiem to, że mo­że­my mó­wić o wie­lu kra­jach, któ­re „nie­gdyś chrze­ści­jań­skie” ode­szły od swo­jej pier­wot­nej gor­li­wo­ści. Czym sta­nie się Ame­ryka, za­le­ży w wiel­kiej mie­rze od tego, co Ame­ryka­nie zro­bią dla No­wej Ewan­ge­li­za­cji. Jest to za­da­nie, dla któ­re­go stwo­rzył nas Bóg. Jest to za­da­nie, któ­re może nadać głęb­szy sens życiu nie tyl­ko tych, któ­rzy w nim uczest­ni­czą, ale rów­nież na­sze­mu wła­sne­mu.

Znam Toma Pe­ter­so­na wie­le lat i wi­dzia­łem, jak Bóg dzia­ła w jego życiu i jego pra­cy – w Ca­tho­lics Come Home, mię­dzyna­ro­do­wym me­dium apo­stol­stwa ewan­ge­li­za­cyj­ne­go nie­po­rów­nywal­nym z żad­nym in­nym – a te­raz w tej eks­cytują­cej książ­ce. Nie­je­den raz mó­wi­łem mu, przy­wo­łując sło­wa Mar­do­che­usza do Es­te­ry: „Kto wie, czy nie ze wzglę­du na tę wła­śnie chwi­lę do­stą­pi­łaś god­no­ści kró­lew­skiej?” (Est 4,14). I, dro­gi Czytel­ni­ku, te sło­wa są praw­dzi­we nie tyl­ko dla Toma, ale i dla Cie­bie.

W skład na­szej ro­dzi­ny wcho­dzą lu­dzie wszyst­kich ras.

Są wśród nas mło­dzi i sta­rzy, męż­czyź­ni i ko­bie­ty, grzesz­ni­cy i świę­ci.

Na­sza ro­dzi­na roz­cią­ga się na wszyst­kie wie­ki i na całą pla­ne­tę.

Z po­mo­cą ła­ski Bo­żej wy­myśli­li­śmy szpi­ta­le do opie­ki nad cho­rymi.

Bu­du­je­my sie­ro­ciń­ce i po­ma­ga­my bied­nym.

Je­ste­śmy naj­więk­szą or­ga­ni­za­cją cha­ryta­tyw­ną na Zie­mi, przy­no­sząc ulgę i po­cie­sze­nie po­trze­bu­ją­cym.

Kształ­ci­my wię­cej dzie­ci niż ja­ka­kol­wiek inna in­stytucja edu­ka­cyj­na lub re­li­gij­na.

Wy­na­leź­li­śmy me­to­dę na­uko­wą i za­sa­dy do­wo­dze­nia.

Za­ło­żyli­śmy sys­tem uni­wer­sy­tec­ki.

Bro­ni­my god­no­ści każ­de­go ludz­kie­go życia i sto­imy na stra­ży mał­żeń­stwa i ro­dzi­ny.

Wie­le miast nosi na­zwy na­wią­zują­ce do na­szych czci­god­nych świę­tych, któ­rzy że­glo­wa­li świę­tą dro­gą przed nami.

Pro­wa­dze­ni przez Du­cha Świę­te­go, skom­ple­to­wa­li­śmy Bi­blię.

Je­ste­śmy prze­mie­nia­ni przez Pi­smo Świę­te i Świę­tą Tra­dycję, któ­re nie­ustan­nie nas pro­wa­dzi­ły przez dwa ty­sią­ce lat.

Je­ste­śmy Ko­ścio­łem Ka­to­lic­kim,li­czą­cym po­nad mi­liard człon­ków złą­czo­nych sa­kra­men­ta­mi i peł­nią wia­ry chrze­ści­jań­skiej.

Od wie­ków mo­dli­my się za Cie­bie i nasz świat, w każ­dej go­dzi­nie, każ­de­go dnia, kie­dykol­wiek od­pra­wia­my Mszę Świę­tą.

Sam Je­zus po­ło­żył fun­da­ment na­szej wia­ry, kie­dy po­wie­dział do Pio­tra, pierw­sze­go pa­pie­ża, „Ty je­steś Piotr [Ska­ła], i na tej Ska­le zbu­du­ję mój Ko­ściół”.

Przez po­nad dwa ty­sią­ce lat mie­li­śmy nie­prze­rwa­ną li­nię pa­ste­rzy pro­wa­dzą­cych Ko­ściół Ka­to­lic­ki w mi­ło­ści i praw­dzie po­śród za­gubio­ne­go i obo­la­łe­go świa­ta.

I w tym świe­cie, peł­nym cha­osu, nie­do­li i bólu, po­cie­sze­niem jest wie­dzieć, że są rze­czy, któ­re po­zo­sta­ją sta­łe, praw­dzi­we i sil­ne – na­sza ka­to­lic­ka wia­ra i od­wiecz­na mi­łość, jaką Bóg ma dla ca­łe­go stwo­rze­nia.

Je­śli od­da­li­łeś się od Ko­ścio­ła Ka­to­lic­kie­go, za­pra­sza­my Cię, abyś za­sta­no­wił się jesz­cze raz.

Na­sza ro­dzi­na jest zjed­no­czo­na w Je­zusie Chrystusie, na­szym Panu i Zba­wi­cie­lu.

Je­ste­śmy ka­to­li­ka­mi. Wi­taj w Domu.

[1] Książ­ka ta zo­sta­ła na­pi­sa­na i opubli­ko­wa­na w okre­sie mię­dzy be­atyfi­ka­cją (1 maja 2011) i ka­no­ni­za­cją (27 kwiet­nia 2014) Jana Paw­ła II. Tłumacz za­cho­wał w ca­łym tek­ście orygi­nal­ne okre­śle­nie „bło­go­sła­wio­ny” – przyp. tłum.

[2] Kur­sy­wa w tek­ście za­wsze po­cho­dzi od au­to­ra, chyba że po­da­no in­a­czej – przyp. tłum.

Nie­zwykły Boży plan

NIE­ZWYKŁY BOŻY PLAN DLA CIE­BIE

Nie­wie­le dusz ro­zu­mie, cze­go Bóg mógł­by w nich do­ko­nać, gdyby tyl­ko od­da­ły się Mu bez­wa­run­ko­wo i po­zwo­li­ły Jego ła­sce tak też się kształ­to­wać.

Świę­ty Igna­cy z Loy­o­li

Bóg ma nie­zwykły plan wo­bec Two­je­go życia.

Po­wiem to jesz­cze raz, po­wo­li, gdyż jest to bar­dzo waż­ne:

Bóg

ma

nie­zwykły

plan

wo­bec

Two­je­go

życia!

W na­szym pę­dzą­cym, wy­so­ce stech­no­lo­gi­zo­wa­nym świe­cie to stwier­dze­nie może się wy­da­wać nie­co pod­nio­słe, ale życie mi­lio­nów dusz, któ­re żyły przed nami, świad­czą o tej pro­stej praw­dzie:

Bóg ma wspa­nia­ły plan dla Cie­bie.

Bóg chce, abyś był szczę­śli­wy. Chce, abyś do­świad­czył Jego nie­za­wod­nej mi­ło­ści. Chce, abyś po­czuł cie­pło mi­ło­sier­dzia i abyś dzie­lił Jego mi­łość z in­nymi. Bóg chce, abyś wie­dział, że ist­nie­jesz z ja­kie­goś po­wo­du. Od­krywa­nie Bo­że­go pla­nu na swo­je życie jest dość ła­twe, ale, uczci­wie mó­wiąc, jest jed­no­cze­śnie nie­co trud­ne. Za­czyna się ono od po­wie­dze­nia „Tak” Du­cho­wi Świę­te­mu i po­zwo­le­nia Mu, aby Cię pro­wa­dził. Pro­wa­dze­nie życia opar­te­go na Bogu to de­cyzja, któ­rą każ­dy z nas musi pod­jąć sa­mo­dziel­nie. Cza­sa­mi może być to trud­na de­cyzja. Czy po­wie­dze­nie „Tak” Bogu ozna­cza po­wie­dze­nie „Nie” zla­icyzo­wa­ne­mu świa­tu? Do pew­ne­go stop­nia tak, ale po­wiem Ci, że kurs wy­mia­ny jest na Two­ją ko­rzyść, kie­dy wy­mie­niasz swo­je sta­re życie na nowe życie w Chrystusie! Cha­os, zgiełk i po­kusy la­ic­kie­go świa­ta od­cią­ga­ją mi­lio­ny dusz od Boga. Ale wca­le nie musi tak być. Ist­nie­ją bo­ha­ter­skie przy­kła­dy lu­dzi, któ­rzy żyją, lub żyli, po­środ­ku tego sza­leń­stwa, a jed­nak pro­wa­dzi­li głę­bo­ko du­cho­we życie. Tak na­praw­dę ich bo­ha­ter­ską mi­sją było czynić życie tych, któ­rzy żyli wo­kół nich, bar­dziej, no cóż… ludz­kim.

Po­pa­trz­my na Mat­kę Te­re­sę, jako je­den z tych bo­ha­ter­skich przy­kła­dów. Mat­ka Te­re­sa kwi­tła du­cho­wo, na­wet żyjąc w nę­dzy i nie­pew­no­ści w kra­ju, gdzie co­dzien­nie ty­sią­ce lu­dzi umie­ra­ło z nie­do­żywie­nia i nie­do­li. Przyj­mo­wa­ła tych, któ­rych nie­jed­ni okre­śli­li­by jako „od­pa­dy z życia”, któ­rych mało kto po­strze­gał jako isto­ty ludz­kie, i po­ma­ga­ła im od­zyskać god­ność. Peł­na uf­no­ści w Opatrz­ność Bożą, Mat­ka Te­re­sa opu­ści­ła bez­pie­czeń­stwo klasz­to­ru Sióstr Lo­re­ta­nek w In­diach, aby z pię­cio­ma rupia­mi i w stro­ju sari przy­jąć życie w ubó­stwie, żyjąc po­mię­dzy naj­bied­niej­szymi miesz­kań­ca­mi In­dii. Roz­po­czę­ła swo­ją mi­sję w slum­sach Kal­kuty, nie wie­dząc, gdzie za­miesz­ka i jak prze­trwa. Od­da­ła się cał­ko­wi­cie Bogu, ufa­jąc, że sko­ro po­wie­rzył jej tę mi­sję, to się nią za­opie­kuje. Co cie­ka­we, jak prze­czytać moż­na w naj­now­szych publi­ka­cjach, na­wet Mat­ka Te­re­sa zma­ga­ła się ze swo­ją wia­rą. Ale wiesz co? Zna­ła swój cel w życiu i ufa­ła, że Duch Świę­ty ją po­pro­wa­dzi. Nie zna­czy to, że nie było mo­men­tów, kie­dy zma­ga­ła się z trud­no­ścia­mi lub wąt­pi­ła. Jed­nak cią­gle mia­ła ja­sną wi­zję tego, co ma ro­bić: ko­chać i służyć Bogu i in­nym. Każ­dy z nas, nie tyl­ko Mat­ka Te­re­sa, jest rów­nież po­wo­ła­ny do tego, aby ko­chać i służyć. Taka jest wola Boża wo­bec Jego dzie­ci.

MO­ŻESZ STAĆ SIĘ BO­HA­TE­REM WIA­RY

Mat­ka Te­re­sa jest nie­wąt­pli­wie skraj­nym przy­kła­dem ofiar­nej mi­ło­ści i służ­by w swo­im po­wo­ła­niu. Pew­nie znasz wię­cej lu­dzi, któ­rzy nie są tacy jak ona, niż ta­kich, któ­rzy są. Pew­nie znasz lu­dzi, któ­rzy są obo­jęt­ni w życiu du­cho­wym, któ­rzy, ogól­nie rzecz bio­rąc, za­po­mnie­li o Bogu i po­świę­ci­li się cał­ko­wi­cie po­go­ni za tym, co uwa­ża­ją za suk­ces i szczę­ście. Dla­te­go wła­śnie na­pi­sa­łem tę książ­kę – aby po­dzie­lić się z Tobą i tymi, któ­rzy Cię ota­cza­ją, spraw­dzo­nymi spo­so­ba­mi wej­ścia w głęb­szą re­la­cję z Bo­giem i Jego Ko­ścio­łem, oraz aby po­móc przy­pro­wa­dzić Two­ją ro­dzi­nę i są­sia­dów do Domu, do na­szej po­wszech­nej, ka­to­lic­kiej ro­dzi­ny.

Pod­sta­wo­wą rolą tej książ­ki jest po­móc Ci stać się świec­kim świad­kiem No­wej Ewan­ge­li­za­cji. Co to zna­czy? Bycie świec­kim świad­kiem No­wej Ewan­ge­li­za­cji ozna­cza wy­rwa­nie się ze swo­jej co­dzien­nej rutyny („od dzie­wią­tej do pią­tej”) po to, aby pro­wa­dzić bar­dziej he­ro­icz­ne, ka­to­lic­kie życie, któ­re jest prze­zna­cze­niem nie tyl­ko księ­ży i za­kon­nic, dia­ko­nów i mni­chów, ale rów­nież moim i Two­im, „zwykłych ka­to­li­ków”. Mu­si­my być świad­ka­mi, któ­rzy dają świa­dec­two o wspa­nia­ło­ści bycia w re­la­cji przy­mie­rza ze zmar­twych­wsta­łym Chrystusem, i któ­rzy żyją jako ak­tyw­ni człon­ko­wie Jego ro­dzi­ny, Świę­te­go Ko­ścio­ła Ka­to­lic­kie­go. Po­przez po­zna­wa­nie swo­jej wia­ry ka­to­lic­kiej i dzie­le­nie się nią, Ty rów­nież mo­żesz prze­żyć naj­więk­szą przy­go­dę życia, od­da­jąc się peł­niej i gor­li­wiej woli Bo­żej i na­tchnie­niom Du­cha Świę­te­go. Wszyst­ko spro­wa­dza się do jed­ne­go: od­da­nia się Bo­żej Opatrz­no­ści z uf­no­ścią, że Bóg da Ci wszyst­ko, cze­go po­trze­bu­jesz.

Aby za­cząć tę dro­gę, naj­pierw po­znaj swo­ją wia­rę; w koń­cu nie mo­żesz dać ko­muś cze­goś, cze­go sam nie masz. Wie­leb­ny Da­vid L. Ric­ken, prze­wod­ni­czą­cy Ko­mi­sji ds. Ewan­ge­li­za­cji i Ka­te­chi­za­cji Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Sta­nów Zjed­no­czo­nych, po­wie­dział: „Aby ewan­ge­li­zo­wać, naj­pierw sa­me­mu trze­ba być ewan­ge­li­zo­wa­nym. Tak na­praw­dę to jest w sa­mym cen­trum No­wej Ewan­ge­li­za­cji”.

Za­tem: mu­sisz się otwo­rzyć na to, aby wy­peł­nia­ło Cię Chrystuso­we mi­ło­sier­dzie, ła­ska i mi­łość. Kie­dy sam je­steś za­nurzo­ny w mi­ło­ści Chrystusa, mo­żesz le­piej dzie­lić się Jego mi­ło­ścią z in­nymi.

Nad­szedł dla nas czas dzia­ła­nia, gdyż świat bie­gnie co­raz szyb­ciej i co­raz wię­cej osób, któ­re ko­cha­my, od­da­la się od wia­ry ka­to­lic­kiej. Wie­lu od­da­la się od Boga w ogó­le. Ate­izm i agno­stycyzm roz­sze­rza­ją się w alar­mu­ją­cym tem­pie. Ko­ściół i świat de­spe­rac­ko po­trze­bu­ją chrze­ści­jań­skich świad­ków, praw­dzi­wych i od­da­nych bo­ha­te­rów wia­ry, współ­cze­snych świę­tych, któ­rzy po­mo­gą za­pro­wa­dzić wię­cej dusz do nie­ba. I Ty je­steś we­zwa­ny do tego, aby być jed­nym z tych świę­tych bo­ha­te­rów.

Leon Bloy, fran­cu­ski po­wie­ścio­pi­sarz i gor­li­wy kon­wer­tyta na ka­to­li­cyzm, na­pi­sał kie­dyś: „Jest tyl­ko jed­na praw­dzi­wa tra­ge­dia… nie być świę­tym”. Naj­więk­szym pra­gnie­niem Pana od­no­śnie do Cie­bie jest to, abyś był świę­ty. W 2 Tm 1,9 Świę­ty Pa­weł mówi: „On nas wy­ba­wił i we­zwał świę­tym po­wo­ła­niem nie na pod­sta­wie na­szych czynów, lecz sto­sow­nie do wła­sne­go po­sta­no­wie­nia i ła­ski, któ­ra nam dana zo­sta­ła w Chrystusie Je­zusie przed wiecz­nymi cza­sa­mi”.

DLA­CZE­GO JA? DLA­CZE­GO TE­RAZ?

W ma­ga­zynie Co­lum­bia, mie­sięcz­ni­ku wy­da­wa­nym przez mo­je­go bra­ta z Rycer­stwa św. Ko­lum­ba­na, prze­czytać moż­na było do­nie­sie­nie, iż pa­pież Be­ne­dykt XVI po­wie­dział: „Naj­więk­szym kryzysem, przed ja­kim stoi nasz świat, jest nie­obec­ność Boga. Wszyscy po­trze­bu­je­my Boga”. Na­szą mi­sją, jako Cia­ła Chrystusa, jest gło­sić świa­tu Do­brą No­wi­nę o Je­zusie.

Po­trze­ba chrze­ści­jań­skiej mi­ło­ści w na­szym spo­łe­czeń­stwie jest praw­dzi­wa i po­waż­na. Nasz świat umie­ra z du­cho­we­go gło­du. Na chrzcie Duch Świę­ty umie­ścił w każ­dym z nas swe­go ro­dza­ju urzą­dze­nie pro­wa­dzą­ce nas do domu, ro­dzaj [Bo­że­go] GPS-a[3], aby po­móc nam od­na­leźć dro­gę z po­wro­tem do Boga i Jego Ko­ścio­ła. Jed­nak wie­lu lu­dzi odłą­czyło swój [Boży] GPS od za­si­la­nia po­przez za­prze­sta­nie uczest­ni­cze­nia we Mszy Świę­tej i sa­kra­men­tach. Tyl­ko je­den na czte­rech ka­to­li­ków re­gular­nie prak­tykuje swo­ją wia­rę i uczęsz­cza na co­tygo­dnio­wą Mszę Świę­tą. Co za tym idzie, wie­lu zgubi­ło dro­gę i nie wie, jak wró­cić. Mu­si­my po­móc tym błą­dzą­cym ka­to­li­kom i in­nym, aby zna­leź­li dro­gę do Domu.

Od 1965 roku uczest­nic­two w co­tygo­dnio­wej Mszy Świę­tej gwał­tow­nie spa­dło z 71 pro­cent w naj­lep­szym mo­men­cie, do skrom­nych 17 pro­cent w roku 2008. Ta epi­de­mia do­tyka domu każ­de­go wier­ne­go, prak­tykują­ce­go ka­to­li­ka, gdyż wszyscy zna­my ko­goś w krę­gu naj­bliż­szej ro­dzi­ny i przy­ja­ciół, kto od­szedł od sa­kra­men­tów, Ko­ścio­ła Ka­to­lic­kie­go czy na­wet od sa­me­go Boga. Bra­kuje nam tych ko­cha­nych osób, mo­dli­my się za nie, i je­ste­śmy głę­bo­ko za­nie­po­ko­je­ni spra­wą ich zba­wie­nia, i nie ma w tym nic dziw­ne­go.

Pod­czas gdy oko­ło 24 pro­cent Ame­ryka­nów jest ochrzczo­nymi ka­to­li­ka­mi, sta­tystyki z Pew Re­se­arch Cen­ter po­ka­zują, iż tyl­ko je­den na czte­rech ochrzczo­nych ka­to­li­ków prak­tykuje swo­ją wia­rę, re­gular­nie uczest­ni­cząc w nie­dziel­nej Mszy Świę­tej. Duży od­se­tek nig­dy nie uczęsz­cza na Mszę, nie­któ­rzy cho­dzą nie­re­gular­nie, być może na Boże Na­ro­dze­nie lub Wiel­ka­noc. Za­tem studiu­jąc te otrzeź­wia­ją­ce sta­tystyki, uświa­da­mia­my so­bie, iż tyl­ko 6 pro­cent Ame­ryka­nów to prak­tykują­cy ka­to­li­cy. We­dług Cen­trum Studiów nad Glo­bal­nym Chrze­ści­jań­stwem na Geo­r­ge­town Uni­ver­si­ty sta­tystyki w Eu­ro­pie są jesz­cze gor­sze, a ko­ścio­ły są prak­tycz­nie puste w wie­lu kra­jach.

Ba­da­nia do­ko­na­ne przez Bar­na Gro­up po­ka­zują, że licz­ba Ame­ryka­nów, któ­rzy nie na­le­żą do żad­ne­go Ko­ścio­ła, zwięk­szyła się o 92 pro­cent od 1991 roku. Sze­rzy się obo­jęt­ność i co­raz wię­cej lu­dzi uspra­wie­dli­wia swo­ją let­niość w wie­rze tym, że tak wie­lu robi dużo gor­sze rze­czy. Inną epi­de­mią jest re­la­tywizm mo­ral­ny, któ­re­go zwo­len­ni­cy twier­dzą, że sko­ro nie ma mię­dzy ludź­mi zgo­dy co do tego, co jest mo­ral­ne, a co nie, a za­tem nie ma obiek­tyw­ne­go do­bra lub zła, to o ni­kim nie moż­na po­wie­dzieć, że ma ra­cję lub się myli[4]. Mu­si­my więc na­wza­jem to­le­ro­wać swo­je za­cho­wa­nia, na­wet je­śli się z nimi nie zga­dza­my. Ko­lej­na fi­lo­zo­fia o du­żej sile eks­pan­sji to świec­ki hu­ma­nizm, któ­re­go orę­dow­ni­cy uwa­ża­ją, że lu­dzie są zdol­ni żyć etycz­nie i mo­ral­nie bez re­li­gii lub ja­kie­goś boga. La­icyza­cja ro­śnie na ca­łym świe­cie, a du­sze dają się na­brać na przy­nę­ty ma­te­ria­li­zmu tego świa­ta i sta­wia­ją je po­nad Boga i Jego na­ucza­nie. Ostat­nie, ale nie mniej waż­ne zja­wi­ska, to sze­rzą­ce się gwał­tow­nie agno­stycyzm i ate­izm.

NIE MO­ŻE­MY DZIE­LIĆ SIĘ TYM, CZE­GO SAMI NIE MAMY

Za­nim na­sze dzia­ła­nie w pro­wa­dze­niu lu­dzi z po­wro­tem do Boga i Jego Ko­ścio­ła bę­dzie owoc­ne, mu­si­my naj­pierw sami przy­bli­żyć się do Boga. Tutaj po­ja­wia się moja du­cho­wa po­dróż i oso­bi­sta hi­sto­ria. Przez więk­szość swo­je­go życia byłem nie­dba­łym ka­to­li­kiem. Oczywi­ście, cho­dzi­łem w nie­dzie­le na Mszę Świę­tą, mo­dli­łem się, po­ści­łem i po­wstrzymywa­łem się od rze­czy za­ka­za­nych w dni prze­pi­sa­ne przez Ko­ściół. W więk­szo­ści przy­pad­ków była to jed­nak tyl­ko rutyna. Naj­bar­dziej li­czyły się dla mnie ro­dzi­na, ka­rie­ra, przy­ja­cie­le, życio­we cele. Nie zro­zum mnie źle, ro­dzi­na, pra­ca, przy­ja­cie­le i cele życio­we są waż­ne i Bogu się nie po­do­ba, kie­dy je za­nie­dbu­je­my. Jed­nak Je­zus uczy nas, że naj­więk­sze przy­ka­za­nie jest ta­kie: „Bę­dziesz mi­ło­wał Pana, Boga swe­go, ca­łym swo­im ser­cem, całą swo­ją du­szą, ca­łym swo­im umysłem i całą swo­ją mocą” (Mk 12,30). Ale ja nie taką mi­ło­ścią mi­ło­wa­łem Boga. On był w moim życiu, ale gdzieś na jego pe­ry­fe­riach; pra­wie w ogó­le o Nim nie myśla­łem, chyba że cze­goś po­trze­bo­wa­łem. Te cza­sy się skoń­czyły i część tej książ­ki jest o tym, jak Bóg przy­wró­cił mnie z po­wro­tem do peł­nej wspól­no­ty z Ko­ścio­łem i prze­mie­nił moje życie. Mam na­dzie­ję, że moja hi­sto­ria po­mo­że Ci od­kryć Boży plan dla Two­je­go życia, i że, je­śli taka jest wola Boga, otwo­rzy nowe, eks­cytują­ce dro­gi, któ­re za­pro­wa­dzą Cie­bie i tych, któ­rzy są Ci bli­scy, do głęb­sze­go prze­żywa­nia wia­ry.

Od­kąd przy­ją­łem za­pro­sze­nie Boga, aby otrzymać Jego mi­łość i ła­skę, moje życie zo­sta­ło po­bło­go­sła­wio­ne po­czuciem celu i szczę­ścia tak, jak nig­dy przed­tem. Pod­czas gdy moje ser­ce prze­żywa­ło głę­bo­kie na­wró­ce­nie, moja du­sza w za­sa­dzie prze­cho­dzi­ła „od­wró­ce­nie” z po­wro­tem ku Do­mo­wi, ku moim ka­to­lic­kim ko­rze­niom, ku ła­skom sa­kra­men­tal­nym, któ­re otrzyma­łem na chrzcie, przy pierw­szej spo­wie­dzi, pierw­szej Ko­mu­nii Świę­tej i przy bierz­mo­wa­niu. Te sa­kra­men­tal­ne ła­ski nig­dy mnie nie opu­ści­ły, ale pło­mień tlą­cy się w mo­jej du­szy mu­siał być na nowo roz­dmu­cha­ny po­przez tchnie­nie Du­cha Świę­te­go. Może Twój pło­mień też tego po­trze­bu­je?

KA­TO­LI­CY, PO­WRÓĆ­CIE DO DOMU… WSZYSCY!

Nie­długo po moim prze­bu­dze­niu w wie­rze, ob­ja­wie­niu, któ­re po­pro­wa­dzi­ło do owe­go „od­wró­ce­nia się”, od­kryłem, że Bóg wzywa mnie rów­nież do tego, abym po­mógł in­nym w ich dro­dze do Domu. Z po­mo­cą ła­ski Bo­żej za­ło­żyłem mię­dzyna­ro­do­wy me­dial­ny apo­sto­lat ewan­ge­li­za­cyj­ny, na­zwa­ny Ca­tho­lics Come Home. Nig­dy nie spo­dzie­wał­bym się, że w cią­gu za­le­d­wie trzech lat po­nad 125 mi­lio­nów lu­dzi zo­ba­czy na­sze nowe i in­spi­rują­ce ogło­sze­nia te­le­wi­zyj­ne lub od­wie­dzi na­sze wie­lo­ję­zycz­ne stro­ny in­ter­ne­to­we. I że po obej­rze­niu tych re­klam ewan­ge­li­za­cyj­nych, któ­re na­zywa­my evan­go­mer­cials[5], po­nad 350 000 lu­dzi wró­ci do Je­zusa i Jego Ko­ścio­ła!

Dla­cze­go apo­sto­lat Ca­tho­lics Come Home jest tak skutecz­ny i przy­cią­gnął tak dużo mię­dzyna­ro­do­wej uwa­gi? Od­dzia­łuje on, po­nie­waż daje lu­dziom pro­ste za­pro­sze­nie, wy­cho­dzi im na spo­tka­nie w tym mo­men­cie życia, w któ­rym obec­nie się znaj­du­ją i ofe­ruje im pro­sty spo­sób roz­po­czę­cia dro­gi po­wrot­nej do Domu, do Je­zusa i Jego Ko­ścio­ła. Wie­rzę, że głę­bo­ko w swo­im wnę­trzu więk­szość lu­dzi chce być lep­szymi i czynić wię­cej do­bra w świe­cie. Wie­lu lu­dzi chce się przy­bli­żyć do Boga, za­ufać Mu, ale po pro­stu nie wie­dzą, jak za­cząć. Wie­my z do­świad­cze­nia, że wie­lu z nich roz­po­czę­ło swo­ją po­dróż z po­wro­tem do Je­zusa i Ko­ścio­ła po obej­rze­niu za­chę­ca­ją­cej re­kla­my te­le­wi­zyj­nej pod­czas ulu­bio­ne­go pro­gra­mu. Na pyta­nie: „Dla­cze­go wra­casz?” zde­cydo­wa­na więk­szość od­po­wia­da­ła: „Bo mnie za­pro­si­li­ście!”. Wła­śnie tak Ca­tho­lics Come Home od­po­wia­da we­zwa­niu do No­wej Ewan­ge­li­za­cji. Każ­dy z nas jest we­zwa­ny przez Boga do tego, aby gło­sić Jego Do­brą No­wi­nę i przy­pro­wa­dzać du­sze z po­wro­tem do Domu. Wszak jest to na­sze głów­ne za­da­nie jako człon­ków Ko­ścio­ła i nasz obo­wią­zek jako ochrzczo­nych chrze­ści­jan.

Po­szukując do­dat­ko­we­go na­rzę­dzia do­cie­ra­nia do lu­dzi, nie­któ­rzy świec­cy ka­to­li­cy za­ło­żyli gru­py mo­dli­tew­ne „od drzwi do drzwi” przy swo­ich miej­sco­wych ini­cja­tywach Ca­tho­lics Come Home. Za­cho­dzi­li do są­sia­dów i mó­wi­li na przy­kład: „Je­stem z ka­to­lic­kiej Pa­ra­fii św. Anny, bę­dzie­my się mo­dli­li w ko­ście­le przed Naj­święt­szym Sa­kra­men­tem w in­ten­cji ro­dzin w na­szym są­siedz­twie. Jak mo­że­my Ci po­móc na­szą mo­dli­twą?”. Słysze­li­śmy hi­sto­rie o lu­dziach, któ­rzy mie­li łzy w oczach, gdy ktoś za­pro­po­no­wał, że bę­dzie się mo­dlił za ich mał­żon­ka, któ­ry stra­cił pra­cę, za ro­dzi­ca, któ­ry cho­ruje na raka, lub za dziec­ko uza­leż­nio­ne od nar­ko­tyków. Ewan­ge­li­za­cja „od drzwi do drzwi” jest skutecz­ną ini­cja­tywą. Kie­dy ka­to­li­cy są dum­ni ze swo­jej wia­ry, ro­zu­mie­ją ją i mają bli­ską re­la­cję z Chrystusem, nasz Ko­ściół kwit­nie i przy­cią­ga du­sze.

NOWA WIO­SNA NA­DZIEI

Bez wzglę­du na to, czy dzie­li­my się na­szą pięk­ną ka­to­lic­ką wia­rą po­przez nada­wa­nie te­le­wi­zyj­nych re­klam ewan­ge­li­za­cyj­nych za­pra­sza­ją­cych du­sze do po­wro­tu do Domu, czy też roz­ma­wia­my o wie­rze z na­szymi krew­nymi, są­sia­da­mi, przy­ja­ciół­mi lub współ­pra­cow­ni­ka­mi „twa­rzą w twarz”, Duch Świę­ty czę­sto wy­bie­ra dzia­ła­nie po­przez swo­ich wier­nych na­śla­dow­ców, o ile tego pra­gną. Czy Ty tego pra­gniesz?

Kie­dy zbli­ża­my się do Boga, a On do nas, wy­peł­nia nas pa­sja do dzie­le­nia się Do­brą No­wi­ną Je­zusa z ca­łym świa­tem. Jak­kol­wiek pa­trzeć, jest to na­sza pod­sta­wo­wa mi­sja jako Cia­ła Chrystusa. Po to ist­nie­je Ko­ściół. Po­przez nasz chrzest je­ste­śmy, Ty i ja, we­zwa­ni do ewan­ge­li­zo­wa­nia, gło­sze­nia Je­zusa świa­tu i po­ma­ga­nia in­nym w od­krywa­niu peł­ni wia­ry, a dla ka­to­li­ków ozna­cza to wszyst­ko to, co ma do za­ofe­ro­wa­nia Ko­ściół Ka­to­lic­ki.

Je­śli po­mysł dzie­le­nia się swo­ją wia­rą z in­nymi wy­wo­łuje Twój nie­po­kój, to spo­koj­nie. Nie mu­sisz re­zygno­wać z pra­cy, sprze­da­wać domu, po­rzucać ro­dzi­ny, wstę­po­wać do se­mi­na­rium czy też spę­dzać resz­ty swo­je­go życia na zie­mi za­mknię­ty z klasz­to­rze. Taki styl życia może być bo­ha­ter­ską ścież­ką przy­go­to­wa­ną dla nie­któ­rych świę­tych, na ogół jed­nak nie jest to dro­ga, któ­rą Bóg prze­zna­czył dla więk­szo­ści zwykłych lu­dzi, jak Ty czy ja, któ­rzy mu­szą żyć po­środ­ku świa­ta, ale jed­no­cze­śnie, jak nam to czę­sto pięk­nie przy­po­mi­na Ewan­ge­lia, być nie z tego świa­ta. Dro­ga do bycia apo­sto­łem Chrystusa dzi­siaj za­czyna się od za­pa­le­nia iskier­ki en­tuzja­zmu dla swo­jej wia­ry, a po­tem wy­ma­ga do­da­nia nie­co wię­cej he­ro­izmu Two­je­mu życiu. Cho­dzi o wy­do­sta­nie się z dziu­ry swo­jej let­niej prze­cięt­no­ści po to, aby żyć wia­rą w spo­sób bar­dziej in­ten­syw­ny, od­da­ny i pe­łen pa­sji. Cho­dzi o zna­le­zie­nie praw­dzi­we­go celu i zna­cze­nia Two­je­go życia. War­to pa­mię­tać o tym, co pa­pież Be­ne­dykt XVI na­pi­sał w 2010 roku w post­sy­no­dal­nej ad­hor­ta­cji Ver­bum Do­mi­ni: „Nie mo­że­my za­trzymywać dla sie­bie słów życia wiecz­ne­go, któ­re daje nam Je­zus Chrystus, gdy Go spo­tyka­my: one są dla wszyst­kich, dla każ­de­go czło­wie­ka… My zaś je­ste­śmy od­po­wie­dzial­ni za prze­ka­za­nie tego, co sami dzię­ki ła­sce otrzyma­li­śmy”.

Naj­pew­niej­szą dro­gą do tego, aby być dzi­siaj bar­dziej he­ro­icz­nym ka­to­li­kiem, jest życie zgod­ne z wolą Bożą, w za­ufa­niu, że Duch Świę­ty Cię po­pro­wa­dzi i wy­ko­rzysta Two­je otrzyma­ne od Boga ta­len­ty i za­in­te­re­so­wa­nia w spo­sób naj­peł­niej­szy, oraz służe­nie tym, któ­rzy zma­ga­ją się ze swo­ją wia­rą. Osta­tecz­nie, te akty he­ro­izmu pro­wa­dzą do świę­to­ści. I znów, niech Cię nie znie­chę­ca sło­wo, któ­re może mieć onie­śmie­la­ją­ce ko­no­ta­cje. Tak na­praw­dę to wszyscy ochrzcze­ni chrze­ści­ja­nie są we­zwa­ni do świę­to­ści. Oczywi­ście, tyl­ko nie­któ­rzy z nas będą kie­dyś ofi­cjal­nie ka­no­ni­zo­wa­ni przez Ko­ściół, ale pa­mię­taj o tym, że każ­da du­sza w nie­bie jest świę­ta. Jak to? Przez pro­sty fakt, że kie­dy idzie­my do nie­ba, to je­ste­śmy zjed­no­cze­ni na za­wsze z Bo­giem. I to jest na­szym ce­lem – zba­wie­nie wiecz­ne z wszyst­ki­mi świę­tymi Kró­le­stwa Nie­bie­skie­go. Osią­ga­nie świę­to­ści za­czyna się od moc­ne­go za­ko­rze­nie­nia w praw­dach wia­ry, uczest­nic­twa we Mszy Świę­tej, czę­ste­go przyj­mo­wa­nia Je­zusa w Eu­cha­rystii, prze­strze­ga­nia dzie­się­ciu przy­ka­zań i na­ucza­nia Ko­ścio­ła, czyta­nia Pi­sma Świę­te­go i ko­rzysta­nia z sa­kra­men­tu po­jed­na­nia w mo­men­tach, kie­dy grze­szysz i nie­do­ma­gasz.

JAK TA KSIĄŻ­KA CI PO­MO­ŻE

Tak wie­lu lu­dzi jest dzi­siaj za­gubio­nych i po­ra­nio­nych. Po­moc tym du­szom w zna­le­zie­niu dro­gi po­wrot­nej do Domu jest nie tyl­ko obo­wiąz­kiem, ale i ak­tem mi­ło­sier­dzia. Ozna­cza to, że trze­ba ro­bić wszyst­ko, co jest w Two­jej mocy, aby przy­wró­cić taką du­szę z po­wro­tem do sta­nu ła­ski. To za­da­nie nie bę­dzie wy­ma­ga­ło ka­zno­dziej­stwa na ro­gach ulic czy też sta­wa­nia twa­rzą w twarz z no­to­rycz­nymi grzesz­ni­ka­mi (chyba że Bóg wzywa Cię do ta­kiej wła­śnie pra­cy). Mam na­dzie­ję, że ta książ­ka po­mo­że Ci do­strzec, jak od­po­wied­nie sło­wo lub od­po­wied­nie dzia­ła­nie w od­po­wied­nim cza­sie może mieć de­cydu­ją­ce zna­cze­nie w udzie­le­niu po­mo­cy Two­im krew­nym, przy­ja­cio­łom, są­sia­dom, współ­pra­cow­ni­kom czy na­wet lu­dziom ob­cym, aby zna­leź­li dro­gę do Domu. Ta książ­ka su­ge­ruje rów­nież spo­so­by omi­ja­nia i prze­zwycię­ża­nia prze­szkód w Two­jej apo­stol­skiej mi­sji, aby do­stać się do nie­ba i przy­pro­wa­dzić ze sobą tak wie­lu lu­dzi, jak tyl­ko się da. I w koń­cu, czyta­jąc tę książ­kę, wy­chwycisz pew­ne cen­ne na­rzę­dzia, któ­re po­mo­gą Ci wzra­stać w mę­stwie, abyś prze­kro­czył metę, pew­nie wpa­trując się w nie­bo na każ­dym eta­pie dro­gi.

Je­śli to wszyst­ko nadal brzmi dla Cie­bie nie­co zbyt am­bit­nie, to wiem, jak się czujesz. Po­cząt­ko­wo czułem się tak samo. Ale z cza­sem prze­ko­na­łem się na wła­snej skó­rze, że z Bo­giem na­praw­dę wszyst­ko jest moż­li­we.

OMI­JA­JĄC MOST

Wy­obraź so­bie, że pa­trzysz na wiel­ki i pięk­ny most roz­cią­ga­ją­cy się nad prze­pa­ści­stym wod­nym wą­wo­zem. Po jed­nej stro­nie wą­wo­zu po­ło­żo­ne jest ruchli­we mia­sto z mi­lio­na­mi miesz­kań­ców, wy­so­ki­mi bu­dyn­ka­mi i róż­ne­go ro­dza­ju po­jaz­da­mi, prze­mysło­wymi i pa­sa­żer­ski­mi. Po drugiej stro­nie mo­stu jest buj­ny, spo­koj­ny raj tro­pi­kal­ny, pe­łen drzew owo­co­wych, kwia­tów, wo­do­spa­dów, strumyków i uro­czych wiej­skich cha­tek, ale ze względ­nie małą licz­bą miesz­kań­ców.

W któ­rymś mo­men­cie za­uwa­żasz, że wpraw­dzie wie­le sa­mo­cho­dów zmie­rza w kie­run­ku mo­stu od stro­ny mia­sta, ale tak na­praw­dę dość mało do­cie­ra do celu po­dró­ży, ja­kim jest druga stro­na. Więk­szość aut opusz­cza dro­gę na ostat­nim zjeź­dzie przed mo­stem. W rze­czywi­sto­ści na każ­de dwa­dzie­ścia czte­ry sa­mo­cho­dy, któ­re zmie­rza­ją w kie­run­ku mo­stu po­mię­dzy mia­stem i tro­pi­kal­nym ra­jem, prze­jeż­dża go tyl­ko sześć.

Dla­cze­go po pro­stu nie wjeż­dża­ją na most pro­wa­dzą­cy do raju? Cóż, mo­żesz mi wie­rzyć lub nie, ale taka sy­tua­cja zda­rza się co­dzien­nie. Co mam na myśli? Po­zwól, że wy­ja­śnię.

Ko­ściół Ka­to­lic­ki jest tym na­szym pięk­nym mo­stem, o so­lid­nej kon­struk­cji wspie­ra­ją­cej, za­pro­jek­to­wa­nej przez sa­me­go Je­zusa, któ­ry ma pro­wa­dzić nas i na­sze ro­dzi­ny po­przez głę­bo­kie i burz­li­we prą­dy tego świa­ta, wska­zując nam dro­gę do na­sze­go domu w nie­bie. Ale ze smut­kiem stwier­dzić trze­ba, że tyl­ko mały pro­cent po­dró­żują­cych rze­czywi­ście ko­rzysta z tego mo­stu i spo­koj­nie prze­jeż­dża na drugą stro­nę. Rów­nież bar­dzo mało jest tych, któ­rzy wi­dząc sy­tua­cję, ofia­rują swo­je usługi w ma­cha­niu fla­ga­mi ostrze­gaw­czymi, aby wska­zać ro­dzi­nom bez­piecz­ny kie­runek do­tar­cia do osta­tecz­ne­go celu po­dró­ży.

Wy­da­je się, że nie­mal każ­dy z nas ma przy­ja­ciół, bli­skich krew­nych, są­sia­dów i ko­le­gów z pra­cy, któ­rzy skrę­ci­li z ka­to­lic­kie­go mo­stu po to, aby spró­bo­wać in­nych dróg. Wła­ści­wie nie­któ­rzy z nich zre­zygno­wa­li ze swo­jej po­dró­ży wia­ry cał­ko­wi­cie i wra­ca­ją z po­wro­tem do rze­ko­me­go bla­sku wiel­kie­go mia­sta. Jesz­cze in­nym mo­gło za­brak­nąć ben­zyny, zgasł im sil­nik w trak­cie prze­kra­cza­nia du­cho­we­go mo­stu i za­koń­czyli swój pro­gres w ja­kimś punk­cie dro­gi.

Dzi­siaj wie­le ro­dzin w na­szym świe­cie je­dzie gdzieś bez celu. Tak wie­lu lu­dzi po­szukuje Boga, szuka­jąc uciecz­ki od cha­osu, ale ja­koś nie uda­je im się uciec od miej­skie­go zgieł­ku. Nie­wie­le dusz ro­zu­mie, że tyl­ko Bóg za­spo­koi ich po­szuki­wa­nie szczę­ścia.

Ale wła­śnie dla­te­go po­trzeb­na jest na­sza po­moc, i to szyb­ko. Tak na­praw­dę, to Je­zus wzywa wszyst­kich swo­ich uczniów, aby po­móc Mu w za­pra­sza­niu tłumów do kro­cze­nia lep­szą dro­gą, któ­ra osta­tecz­nie do­pro­wa­dzi wię­cej lu­dzi bez­piecz­nie do Domu. Ty i ja je­ste­śmy we­zwa­ni do tego, aby po­móc w tej de­cydu­ją­cej mi­sji ra­tun­ko­wej dusz. A kie­dy służymy Je­zuso­wi w po­ma­ga­niu tym zmę­czo­nym wę­drow­com, wska­zując im po­trzeb­ny kie­runek, od­kryje­my praw­dzi­wy cel i do­świad­czymy rze­czywi­ste­go szczę­ścia rów­nież w na­szym wła­snym życiu!

PRZY­GO­DY Z BO­GIEM

W tym miej­scu chciał­bym Ci krót­ko opo­wie­dzieć tro­chę o po­dró­ży mo­je­go życia, któ­ra to po­dróż mia­ła swo­ją wła­sną, wy­jąt­ko­wą tra­sę. Szcze­rze mó­wiąc, w jej po­cząt­kach nie było nic ta­kie­go nie­zwykłe­go. Moje wy­cho­wa­nie w la­tach 60. w środ­ko­wo-za­chod­niej Ame­ryce, w ka­to­lic­kiej ro­dzi­nie z kla­sy śred­niej, było nor­mal­ne. Tak na­praw­dę, było po pro­stu zwyczaj­nie, z mamą, któ­ra nie pra­co­wa­ła i zaj­mo­wa­ła się do­mem, i tatą, któ­ry miał sta­bil­ną pra­cę dla Pocz­ty Ame­rykań­skiej. Do­pie­ro w szko­le śred­niej moje ta­len­ty i za­in­te­re­so­wa­nia, któ­re, jak się póź­niej oka­za­ło, ukształ­to­wa­ły moje po­wo­ła­nie, za­czę­ły być bar­dziej wi­docz­ne. Pa­trząc wstecz, wi­dzę, że Bóg po­bło­go­sła­wił mnie zdol­no­ścia­mi aka­de­mic­ki­mi, umie­jęt­no­ścia­mi publicz­nych wy­stą­pień, lo­gicz­nym, przed­się­bior­czym umysłem, kre­atyw­no­ścią i am­bi­cją. Te dary, jak się póź­niej oka­za­ło, przy­nio­sły owo­ce na studiach, w mo­ich pierw­szych pra­cach mar­ke­tin­go­wych i re­kla­mo­wych wy­ko­nywa­nych poza uni­wer­sy­te­tem, i w koń­cu w moim apo­sto­la­cie Ca­tho­lics Come Home.

Na wcze­snym eta­pie bu­do­wa­nia mo­jej ka­rie­ry po­zna­łem moją żonę Tri­cię. W na­stęp­nych la­tach na­sza ro­dzi­na zo­sta­ła po­bło­go­sła­wio­na trze­ma wspa­nia­łymi i pięk­nymi cór­ka­mi. W tym mo­men­cie mo­je­go życia byłem tyl­ko let­nim ka­to­li­kiem. Wia­ra nie była dla mnie prio­ryte­tem, szcze­gól­nie kie­dy moja ka­rie­ra za­czę­ła się roz­wi­jać. Po­goń za bo­gac­twem, za­szczyta­mi, wła­dzą i osią­gnię­cia­mi była je­dyną rze­czą, któ­ra mnie zaj­mo­wa­ła i te rze­czy były dla mnie waż­niej­sze od Boga. Mia­łem po­kaź­ny do­chód, duży dom, ład­ne sa­mo­cho­dy. Cho­ciaż te wy­go­dy da­wa­ły mi ra­dość przez ja­kiś czas, fa­scyna­cja no­wo­ścią przy­ga­sa­ła i za­czyna­łem pra­gnąć no­wych za­ba­wek, któ­re przy­nio­słyby mi eks­cyta­cję na na­stęp­ny mie­siąc lub dwa.

Pa­trząc wstecz, zda­ję so­bie spra­wę, że nie­omal nie sprze­da­łem swo­jej du­szy po­przez po­świę­ca­nie mo­je­go spo­ko­ju i każ­dej chwi­li na zdo­bywa­nie i utrzymywa­nie tych wszyst­kich znie­wo­leń, któ­re, jak świat nam wma­wia, mają być dla nas waż­ne. Moje dni za­czyna­ły być wy­czer­pują­ce; po­wo­li sta­wa­łem się co­raz bar­dziej znie­wo­lo­ny przez pra­gnie­nia więk­sze­go domu, ład­niej­sze­go sa­mo­cho­du i ko­lej­ne­go oso­bi­ste­go suk­ce­su. Du­cho­wy pło­mień, za­pa­lo­ny na chrzcie i pod­trzymywa­ny przez sa­kra­men­ty i so­lid­ne ka­to­lic­kie wy­kształ­ce­nie, pra­wie wy­gasł. Smut­ne w tym wszyst­kim było to, że nie zda­wa­łem so­bie spra­wy z za­gro­że­nia. Było to po­wol­ne ga­śnię­cie prze­cho­dzą­ce w ja­kiś dziw­ny, nie­mal sur­re­ali­stycz­ny bez­kształt. Czy czułeś się kie­dyś w ten spo­sób? Je­śli tak, to za­trzymaj się na chwi­lę i za­daj so­bie te­raz pyta­nie: ja­kie świa­to­we rze­czy lub dą­że­nia być może po­wstrzymu­ją Cie­bie przed uświa­do­mie­niem so­bie, czym jest praw­dzi­we szczę­ście, oraz przed ob­ra­niem bliż­szej du­cho­wej ścież­ki z Je­zusem? W któ­rymś mo­men­cie musi do nas do­trzeć, że wszyst­kie te ozna­ki suk­ce­su mogą ła­two stać się fał­szywymi boż­ka­mi, któ­re zaj­mą miej­sce Boga w na­szych ser­cach. A te boż­ki nie są za dar­mo, trze­ba za nie pła­cić bar­dzo wy­so­ką cenę.

Kil­ku spo­śród przy­ja­ciół z ko­ścio­ła za­uwa­żyło, że moje życio­we prio­ryte­ty były w ra­żą­cym nie­po­rząd­ku, więc za­pro­si­li mnie na re­ko­lek­cje dla męż­czyzn. Jako na­sto­la­tek do­świad­cza­łem pod­nie­sie­nia na du­chu przez re­ko­lek­cje, ale z po­wo­du za­kłó­ce­nia mo­je­go we­wnętrz­ne­go po­ko­ju w ostat­nich la­tach bra­nie udzia­łu w re­ko­lek­cjach nie było dla mnie istot­ne. Mia­łem nie­co am­bi­wa­lent­ny sto­sunek do pro­po­zycji przy­ja­ciół. Mój umysł był wte­dy prze­peł­nio­ny róż­nymi waż­nymi i od­po­wie­dzial­nymi spra­wa­mi, ale w koń­cu zde­cydo­wa­łem, że wy­jazd bę­dzie przy­najm­niej oka­zją do ode­tchnię­cia na chwi­lę. Może uda mi się od­po­cząć.

Na tych re­ko­lek­cjach wy­da­rzyło się jed­nak coś nie­sa­mo­wi­te­go. Za­nim przej­dzie­my da­lej, przyj­rzyj­my się przez chwi­lę sa­me­mu sło­wu „re­ko­lek­cje”. Z pew­no­ścią ozna­cza ono od­da­le­nie się, aby się mo­dlić i ob­co­wać z Bo­giem, ale z woj­sko­we­go punk­tu wi­dze­nia sło­wo to zna­czy rów­nież „ucie­kać”[6] i praw­do­po­dob­nie, nie zda­jąc so­bie wte­dy z tego spra­wy, ja rów­nież mu­sia­łem uciec od po­wierz­chow­no­ści i cha­osu mo­je­go życia. W pew­nym mo­men­cie do­tknę­ła mnie czysta ła­ska i na­wią­za­łem na nowo kon­takt z Bo­giem. Za­pew­ne się za­sta­na­wiasz: jak? Naj­pro­ściej mó­wiąc, na­resz­cie się za­mkną­łem i po­zwo­li­łem Bogu mó­wić do mnie w ci­szy mego ser­ca, a to, co mi po­wie­dział, zmie­ni­ło moje życie na za­wsze. Moja ro­dzi­na, pod na­tchnie­niem Du­cha Świę­te­go, za­czę­ła pro­ces ogra­ni­cza­nia i uprasz­cza­nia na­sze­go życia. Kie­dy za­czą­łem ro­bić miej­sce dla Je­zusa w moim ser­cu i in­we­sto­wać mój czas w in­nych lu­dzi, moje praw­dzi­we po­wo­ła­nie sta­ło się oczywi­ste: używać ta­len­tów, któ­rymi mnie Bóg po­bło­go­sła­wił, dla do­bra Ko­ścio­ła i No­wej Ewan­ge­li­za­cji.

W cią­gu dwóch mie­się­cy od mo­je­go na­wró­ce­nia na tych re­ko­lek­cjach z Bo­żej ła­ski na­ro­dzi­ły się dwa apo­sto­la­ty me­dial­ne: Vir­tue­Me­dia, po­świę­co­ny pro­mo­wa­niu ochro­ny życia, i Ca­tho­lics Come Home, po­świę­co­ny roz­wi­ja­niu No­wej Ewan­ge­li­za­cji, do któ­rej wzywał naj­pierw pa­pież Jan Pa­weł II, a po nim nie­daw­no pa­pież Be­ne­dykt XVI. Dla nie­któ­rych pre­stiż i szyb­kie życie w świe­cie pro­duk­cji te­le­wi­zyj­nej może brzmieć eks­cytują­co i ro­bić duże wra­że­nie, ale oba apo­sto­la­ty mia­ły na­praw­dę skrom­ne po­cząt­ki. Vir­tue­Me­dia roz­po­czę­ły dzia­łal­ność w na­szej do­dat­ko­wej sy­pial­ni jako ini­cja­tywa na pół eta­tu, przez pierw­sze kil­ka lat fi­nan­so­wa­na z pen­sji za moją re­gular­ną pra­cę. Za­czę­li­śmy dzia­łal­ność od stwo­rze­nia dwóch re­klam pro­mu­ją­cych ochro­nę życia: pierw­sza skie­ro­wa­na była do ko­biet w cią­ży, któ­re mo­gły być na­ra­żo­ne na abor­cję, a druga skie­ro­wa­na była do ko­biet, któ­re do­ko­na­ły abor­cji, ofe­rując im na­dzie­ję i uzdro­wie­nie. Szcze­rze mó­wiąc, wie­dzia­łem sto­sun­ko­wo mało o nie­pla­no­wa­nych cią­żach, a jesz­cze mniej o le­cze­niu po­abor­cyj­nym. Wy­da­je się, że Bóg wzywał mnie wła­śnie do tego, abym użył mo­je­go przy­go­to­wa­nia w bran­ży re­kla­mo­wej w pro­mo­wa­niu w spo­łe­czeń­stwie świę­to­ści życia ludz­kie­go i w za­chę­ca­niu ko­biet, któ­re zma­ga­ją się z pro­ble­mem nie­pla­no­wa­nej cią­ży, aby wy­bra­ły ma­cie­rzyń­stwo lub ad­op­cję dla swo­ich nie­na­ro­dzo­nych dzie­ci. Za­tem uczyłem się naj­szyb­ciej, jak tyl­ko umia­łem.

Vir­tue­Me­dia wy­emi­to­wa­ły swo­je pierw­sze re­kla­my w lo­kal­nych sta­cjach miej­sco­wej te­le­wi­zji w re­jo­nie Pho­enix. Nie mie­li­śmy zie­lo­ne­go po­ję­cia, jaka bę­dzie re­ak­cja – i na­wet czy w ogó­le bę­dzie ja­kaś re­ak­cja. Oko­ło ośmiu mie­się­cy po wy­emi­to­wa­niu pierw­sze­go ogło­sze­nia trzyma­łem z ra­mio­nach nowo na­ro­dzo­ne dziec­ko, ma­łe­go Jer­ry’ego. Na­sze re­kla­my po­da­ją dar­mo­wy numer te­le­fo­nicz­ny 866-88-Wo­man i od­sy­łacz do na­szej in­for­ma­cyj­nej stro­ny in­ter­ne­to­wej Pre­gnan­cyLi­ne.org, gdzie cię­żar­ne ko­bie­ty mogą za­się­gnąć in­for­ma­cji na te­mat lo­kal­nych in­stytucji po­ma­ga­ją­cych w ta­kich sy­tua­cjach. Te re­kla­my prze­ka­za­ły in­for­ma­cje i środ­ki ko­niecz­ne do prze­ko­na­nia mamy Jer­ry’ego, aby nie do­ko­na­ła abor­cji. Na­stęp­na była mała Ash­lynn i wie­le in­nych, dzię­ki Bogu.

W mia­rę upływu cza­su, kie­dy re­kla­my Vir­tue­Me­dia za­czę­ły być nada­wa­ne w za­się­gu re­gio­nal­nym, kra­jo­wym i mię­dzyna­ro­do­wym, dużo wię­cej dzie­ci zo­sta­ło oca­lo­nych. Ku na­sze­mu zdzi­wie­niu, kie­dy re­kla­my zo­sta­ły nada­ne w ca­łym kra­ju na MTV i BET, w cią­gu jed­ne­go mie­sią­ca oko­ło 22 000 cię­żar­nych ko­biet od­po­wie­dzia­ło, szuka­jąc po­mo­cy. Byli­śmy pod­eks­cyto­wa­ni nie­praw­do­po­dob­nym od­ze­wem na re­kla­my, ale też przy­tło­cze­ni, kie­dy uświa­do­mi­li­śmy so­bie, że tak wie­le ko­biet bra­ło pod uwa­gę ode­bra­nie życia swo­im dzie­ciom. Przy­po­mnia­ło to nam o strasz­li­wej licz­bie abor­cji do­ko­na­nych na żą­da­nie w na­szym kra­ju; po­nad 54 mi­lio­ny dzie­ci zo­sta­ło pod­da­nych abor­cji od 1973 roku. Jed­nak te wszyst­kie te­le­fo­ny ko­biet w cią­ży były rów­nież do­wo­dem na to, że mi­ło­sier­dzie Boże dzia­ła w świe­cie.

Na prze­strze­ni lat mia­łem za­szczyt spo­tkać i bli­sko za­przyjaź­nić się z wy­bit­nymi przed­sta­wi­cie­la­mi ruchu obro­ny życia. Ci męż­czyź­ni i ko­bie­ty to bo­ha­te­ro­wie na­szych cza­sów. Je­den z nich, prze­wie­leb­ny Tho­mas J. Olm­sted, bi­skup Pho­enix, na­uczył mnie, iż „trud­no jest for­mo­wać lu­dzi mo­ral­nie, je­śli nie są wpierw ufor­mo­wa­ni w wie­rze”. Mą­dre spo­strze­że­nie bi­skupa Olm­ste­da za­in­spi­ro­wa­ło i po­bu­dzi­ło wzrost Ca­tho­lics Come Home, za­ło­żo­ne­go w 1997 roku. Nie­mal de­ka­dę wcze­śniej pa­pież Jan Pa­weł II wy­dał post­sy­no­dal­ną ad­hor­ta­cję apo­stol­ską Chri­ste­fi­de­les la­ici, w któ­rej za­chę­cał wier­nych świec­kich do tego, aby an­ga­żo­wa­li się w spo­sób peł­ny w re­ali­za­cję swo­je­go po­wo­ła­nia do nie­sie­nia orę­dzia Je­zusa Chrystusa świa­tu, a w spo­sób szcze­gól­ny po­przez współ­cze­sne me­dia. Ak­cja Ca­tho­lics Come Home była na­szą od­po­wie­dzią na we­zwa­nie Ojca Świę­te­go. Nie za­czę­li­śmy od for­mal­ne­go pla­nu mar­ke­tin­go­we­go, ale byli­śmy prze­peł­nie­ni en­tuzja­zmem zwią­za­nym z nie­sie­niem na­szej ka­to­lic­kiej wia­ry moż­li­wie naj­szer­sze­mu gro­nu od­bior­ców. W cen­trum na­szych re­klam były hi­sto­ria, pięk­no, du­cho­wość i osią­gnię­cia na­sze­go Ko­ścio­ła Ka­to­lic­kie­go. Ewan­ge­li­za­cyj­ne re­kla­my, któ­re na­zywa­my evan­go­mer­cials, za­chę­ca­ją te­le­wi­dzów do tego, aby szuka­li oso­bi­stej re­la­cji z Je­zusem, przy­po­mi­na­ją im o Jego Bo­skim Mi­ło­sier­dziu i uczą ich, że Je­zus nie przy­szedł po to, aby świat po­tę­pić, lecz żeby go zba­wić! Na­szym ce­lem było przy­cią­gnię­cie nie­ka­to­li­ków i nie­ak­tyw­nych ka­to­li­ków do Domu, do Ko­ścio­ła.

Po raz ko­lej­ny pa­trzyli­śmy, jak Pan nas pro­wa­dził. Przez pierw­sze kil­ka lat od wy­emi­to­wa­nia wia­do­mo­ści przez Ca­tho­lics Come Home, we­dług ra­por­tów po­cho­dzą­cych z part­ner­skich die­ce­zji, po­nad 350 000 dusz, pro­wa­dzo­nych przez Du­cha Świę­te­go, wró­ci­ło do wia­ry ka­to­lic­kiej. Re­kla­my nada­wa­ne były od Se­at­tle do Bo­sto­nu, od St. Lo­uis do No­we­go Or­le­anu, od Cor­pus Chri­sti do Sa­cra­men­to. W cią­gu trzech lat nie­mal trzydzie­ści trzy ar­chi­die­ce­zje i die­ce­zje nada­wa­ły te za­pro­sze­nia do po­wro­tu do Domu. W ślad za tymi re­kla­ma­mi wie­le die­ce­zji zgła­sza­ło god­ny uwa­gi wzrost w uczęsz­cza­niu na Mszę Świę­tą, śred­nio oko­ło 10-pro­cen­to­wy w więk­szo­ści die­ce­zji, ale i się­ga­ją­cy nie­mal 18 pro­cent w in­nych die­ce­zjach. Kie­dy ci, któ­rzy po­wra­ca­li, pyta­ni byli w pa­ra­fiach: „Dla­cze­go wró­ci­łeś?”, więk­szość od­po­wia­da­ła: „Bo mnie za­pro­si­li­ście”. Jak wspa­nia­ły jest Bóg! Nasz wkład był skrom­ny, ale Bóg do­ko­nał jego roz­mno­że­nia, tak jak roz­mno­żył parę bo­chen­ków chle­ba i kil­ka ryb, aby na­kar­mić ty­sią­ce lu­dzi.

Na­stęp­nie 16 grud­nia 2011 roku, po raz pierw­szy w hi­sto­rii Ko­ścio­ła Ka­to­lic­kie­go w Ame­ryce, i w ogó­le po raz pierw­szy w hi­sto­rii ja­kiej­kol­wiek re­li­gii, re­kla­my te­le­wi­zyj­ne Ca­tho­lics Come Home zo­sta­ły nada­ne w go­dzi­nach naj­więk­szej oglą­dal­no­ści na naj­waż­niej­szych sta­cjach, ta­kich jak CBS, NBC, Uni­vi­sion, USA, TBS i inne. We­dług ob­li­czeń Nie­lse­na, po­nad 125 mi­lio­nów lu­dzi zo­sta­ło za­pro­szo­nych do Domu po­przez dzie­się­cio­krot­ne obej­rze­nie re­kla­my ewan­ge­li­za­cyj­nej przez każ­de­go z nich pod­czas ca­łej kam­pa­nii. Do­wód na mi­ło­sier­dzie Boże jest osza­ła­mia­ją­cy. Bez Boga nie mo­że­my nic zro­bić, ale z Bo­giem wszyst­ko jest moż­li­we! Zwykli lu­dzie, tacy jak my, mu­szą się tyl­ko sta­wić z na­szymi ta­len­ta­mi otrzyma­nymi przez Nie­go – na­szymi „chle­ba­mi i ryba­mi” – i przy­łą­czyć się do Bo­skiej drużyny na tę de­cydu­ją­cą mi­sję ra­to­wa­nia dusz.

Je­steś ob­da­rzo­ny przez Boga nie­po­wta­rzal­nym ze­sta­wem ta­len­tów, da­rów, cha­ryzma­tów, po­mysłów i na­tchnień Du­cha Świę­te­go. Je­steś we­zwa­ny do tego, aby służyć Bogu w swo­im miej­scu pra­cy lub szko­le, w są­siedz­twie i w ro­dzi­nie. Je­śli jesz­cze tego nie zro­bi­łeś, to te­raz nad­szedł czas, aby ro­ze­znać swo­je po­wo­ła­nie, od­kryć, w jaki spo­sób Bóg wzywa Cię do udzia­łu w Two­jej oso­bi­stej przy­go­dzie No­wej Ewan­ge­li­za­cji, aby po­móc ka­to­li­kom wró­cić do Domu.

SPEŁ­NIE­NIE ­NAJ­GŁĘB­SZYCH PRA­GNIEŃ TWE­GO SER­CA

Bóg pra­gnie speł­nić naj­głęb­sze pra­gnie­nie Two­je­go ser­ca i speł­nić Two­je ma­rze­nia. On za­wsze jest chęt­ny i go­to­wy Ci po­móc, bez wzglę­du na to, ja­kie są Two­je moc­ne lub sła­be stro­ny, ile masz lat, jaką masz pra­cę i do­chód, gdzie miesz­kasz. Nasz Oj­ciec na­praw­dę ma wspa­nia­ły, pe­łen wart­kiej ak­cji plan i cel dla Two­je­go życia. Wyj­dzie Ci na spo­tka­nie tam, gdzie w chwi­li obec­nej się znaj­du­jesz, w mo­men­cie, kie­dy szcze­rze otwo­rzysz swo­je ser­ce aby Go tam za­pro­sić. Św. Te­re­sa z Avi­la mówi: „Po­nie­waż On nie przy­mu­sza na­szej woli, bie­rze to, co my Mu da­je­my; ale nie daje nam Sie­bie cał­ko­wi­cie do­pó­ty, do­pó­ki my nie od­da­my się Mu cał­ko­wi­cie”.

Za­tem czytaj i ciesz się nie­zwykłymi hi­sto­ria­mi o Bo­żej mi­ło­ści i mi­ło­sier­dziu, i od­krywaj świat ukryty przed ludź­mi pysz­nymi i po­tęż­nymi. Po dro­dze na­po­tkasz tro­chę mą­dro­ści, któ­ra po­mo­że Ci w Two­ich co­dzien­nych zma­ga­niach. Uprość swo­je życie, prze­nieś swo­ją uwa­gę na Je­zusa, świę­tuj nowe po­cząt­ki i od­po­wiedz po­zytyw­nie na za­pro­sze­nie do naj­więk­sze­go zgro­ma­dze­nia ro­dzin­ne­go w hi­sto­rii. Ra­zem, Ty i ja na­uczymy się tego, jak służyć Bogu i bliź­nim w spo­sób bar­dziej wspa­nia­ło­myśl­ny. A kie­dy już to zro­bi­my, nasz Pan użyje nas jako po­moc w le­cze­niu na­szej zra­nio­nej kul­tury, w roz­wi­ja­niu No­wej Ewan­ge­li­za­cji i w pro­wa­dze­niu za­gubio­nych, nie­szczę­śli­wych dusz z po­wro­tem do bez­piecz­ne­go Domu.

Kto wpusz­cza Chrystusa, nie tra­ci nic, ab­so­lut­nie nic z tego, co czyni życie wol­nym, pięk­nym i wiel­kim. Nie! Tyl­ko w tej przy­jaź­ni otwie­ra­ją się na oścież drzwi życia. Tyl­ko w tej przy­jaź­ni rze­czywi­ście otwie­ra­ją się wiel­kie moż­li­wo­ści czło­wie­ka.

Pa­pież Be­ne­dykt XVI

[3] Au­tor sto­suje tu nie­prze­tłuma­czal­ną na ję­zyk pol­ski grę słów. Orygi­nal­ne roz­wi­nię­cie zna­ne­go mię­dzyna­ro­do­we­go skró­tu GPS, ja­kim jest Glo­bal Po­si­tio­ning Sys­tem (Glo­bal­ny Sys­tem Po­ło­że­nia) za­stę­puje on wy­ra­że­niem God’s Po­si­tio­ning Sys­tem (Boży Sys­tem Po­ło­że­nia), któ­re ma ten sam skrót, ale inne zna­cze­nie – przyp. tłum.

[4] W kwe­stii mo­ral­no­ści – przyp. tłum.

[5] Nie­prze­tłuma­czal­na gra słów: com­mer­cial (re­kla­ma) i evan­go­mer­cial (re­kla­ma ewan­ge­li­za­cyj­na) – przyp. tłum.

[6]Re­tre­at w ję­zyku an­giel­skim ma wie­le zna­czeń, mię­dzy in­nymi „wy­co­fywać się”. W kon­tek­ście re­li­gij­nym, naj­do­słow­niej tłuma­cząc, ozna­cza ono „wy­co­fywa­nie się (od­da­la­nie się) ze świa­ta”, czyli to, co w ję­zyku pol­skim zwykło się naj­pow­szech­niej okre­ślać sło­wem „re­ko­lek­cje (za­mknię­te)”. Od­wo­ła­nie się do ter­mi­no­lo­gii woj­sko­wej, któ­re­go do­ko­nuje au­tor, ma jed­nak sens tyl­ko na grun­cie ję­zyka an­giel­skie­go – przyp. tłum.

Ty­tuł orygi­na­łu: Ca­tho­lics Come Home. God’s Extra­or­di­na­ry Plan for Your Life

Prze­kład: Ma­riusz Bi­li­nie­wicz

Pro­jekt okład­ki: Jo­an­na Dą­brow­ska

Skład i ła­ma­nie: Sta­ni­sław Tuchoł­ka

Cyta­ty bi­blij­ne na pod­sta­wie Bi­blii Ty­siąc­le­cia, wy­da­nie IV HTML, chyba że po­da­no in­a­czej.

Cyta­ty z do­kumen­tów ko­ściel­nych na pod­sta­wie ofi­cjal­nej stro­ny in­ter­ne­to­wej Wa­tyka­nu (www.va­ti­can.va), chyba że po­da­no in­a­czej.

© 2013, by Tho­mas B. Pe­ter­son

© for the Po­lish edi­tion by Drukar­nia i Księ­gar­nia Świę­te­go Woj­cie­cha Sp. z o.o., Po­znań 2014

This trans­la­tion publi­shed by ar­ran­ge­ment with Ima­ge Bo­oks, an im­print of the Crown Publi­shing Gro­up, a di­vi­sion of Ran­dom Ho­use, LLC, a Pen­guin Ran­dom Ho­use Com­pa­ny.

ISBN 978-83-7516-907-2

Wy­daw­ca:

Drukar­nia i Księ­gar­nia Świę­te­go Woj­cie­cha Sp. z o.o.

Wy­daw­nic­two Świę­ty Woj­ciech

ul. Char­to­wo 5, 61-245 Po­znań

tel. 61 659 37 13

wy­daw­nic­two@swie­tywoj­ciech.pl

Za­mó­wie­nia:

Dział Sprze­da­ży i Lo­gi­styki

ul. Char­to­wo 5, 61-245 Po­znań

tel. 61 659 37 57 (-58, -59), faks 61 659 37 51

sprze­daz@swie­tywoj­ciech.pl • za­mo­wie­nia@mo­jek­siaz­ki.pl

www.swie­tywoj­ciech.pl • www.mo­jek­siaz­ki.pl

Kon­wer­sja do e-wy­da­nia: Wy­daw­nic­two Świę­ty Woj­ciech