Katolicy powróćcie do domu. Niezwykły Boży plan na twoje życie
- Wydawca:
- Wydawnictwo Świętego Wojciecha
- Kategoria:
- Religia i duchowość
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-7516-907-2
- Rok wydania:
- 2015
- Słowa kluczowe:
- boży
- branży
- frondapl
- jeziorem
- katolicy
- kolekcji
- książkę
- medialni
- niezwykły
- podczas
- powróćcie
- przez
- twoje
- udanej
- zawodowe
- życie
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Katolicy powróćcie do domu. Niezwykły Boży plan na twoje życie”
„Bóg ma wspaniały plan dla Ciebie” – tymi słowami zaczyna swoją książkę Tom Peterson. Przez większość życia był katolikiem nudzącym się podczas mszy świętej. Kilkanaście lat temu wrócił, jak sam pisze, do Domu – do Kościoła katolickiego. Wrócił i zapragnął przyprowadzić tam innych. Doświadczenia zawodowe zdobyte w pracy w branży reklamowej wprzągł w służbę nowej ewangelizacji. W tym celu powołał do życia organizację Katolicy Powróćcie do Domu. Wyprodukowane przez niego reklamy ewangelizacyjne w ciągu trzech lat obejrzało ponad 125 milionów ludzi a ponad 350 000 z nich zdecydowało się na powrót do Domu.
O prawdziwym szczęściu, jakie daje tylko łaska wiary pisze ten, który z ludzkiego punktu widzenia miał wszystko, co zapewnia człowiekowi szczęście – począwszy od wysokopłatnej pracy i udanej rodziny przez posiadłość nad jeziorem, na kolekcji starych aut kończąc.
Jego książka, napisana wartkim, żywym językiem, ma charakter praktycznego poradnika dla świeckich ewangelizatorów. Poza inspirującym świadectwem i autentycznymi historiami, każdy rozdział zwieńczony jest fragmentem zatytułowanym: „Myśli do refleksji”.
Publikacja zawiera też listę ważnych dla autora organizacji katolickich, ulubionych modlitw oraz listę książek, które Tom Petersom uważa za szczególnie ważne i inspirujące.
To książka, która budzi ewangelizacyjny zapał.
Patroni medialni książki:
W Sieci, Fronda.pl, TV Republika, Opoka, Przewodnik Katolicki
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Tom Peterson
Żyjemy w dobie Nowej Ewangelizacji i uważam, że ta książka jest znakiem jej sukcesu.
Scott W. Hahn, autor książki Znaki życia
Potężne przesłanie tej książki zawiera zarówno serdeczne zaproszenie – „Katolicy, powróćcie do Domu!” – jak i budujące stwierdzenie często przeoczanego faktu – „Katolicy wracają do domu!”. Z entuzjazmem, pokorą i mądrością zrodzoną z własnego doświadczenia Tom daje nam uzasadnione powody do jednego i drugiego.
Patrick Madrid, autor Envoy for Christ: Twenty-Five Years as a Catholic Apologist (Wysłannik Chrystusa. Dwadzieścia pięć lat jako katolicki apologeta)
Katolicy, powróćcie do Domu to potężne sakramentalium, źródło łaski. Jest chętną i gotową taksówką czekającą na to, aby nas zabrać do Domu; Domu, który jest daleki od naszego domu, do Kościoła Katolickiego, Mistycznego Ciała Chrystusa.
Peter Kreeft, autor Handbook of Christian Apologetics (Podręcznik apologetyki chrześcijańskiej)
Misja przyprowadzania dusz do Domu, do Jezusa i Kościoła, prowadzona przez Toma Petersona i Catholics Come Home, ma decydujące znaczenie w tym trudnym czasie w naszej historii. W pełni popieram projekt Nowej Ewangelizacji.
Rick Warren, autor książki Życie świadome celu
Katolicy, powróćcie do Domu inspiruje każdego z nas do tego, aby dzielić się Bożą miłością z innymi oraz aby pomagać zmieniać świat na lepsze, dla wieczności!
Rorna Downey, aktorka, współproducentka serialu Biblia na Kanale Historycznym
[Tom Peterson] ma statystycznie sprawdzony program przyprowadzania ludzi z powrotem do Kościoła.
Kardynał Timothy M. Dolan Arcybiskup Nowego Jorku
Dla mojej ukochanej żony Tricii oraz naszych wspaniałych córek – Katie, Kimberly i Tiny
PRZEDMOWA
Scott W. Hahn
Żyjemy w dobie Nowej Ewangelizacji i uważam, że ta książka jest znakiem jej sukcesu. Ta książka jest darem od Boga. Jest również znakiem, który poprowadzi wielu z powrotem do Domu, do Bożej rodziny, jaką jest Kościół Katolicki.
Być może dobrze byłoby wyjaśnić, czym jest Nowa Ewangelizacja. Jakkolwiek by patrzeć, katolicy słyszą o niej już od kilkudziesięciu lat. Podczas pontyfikatu Błogosławionego[1] Jana Pawła II słyszeliśmy o niej często. Była ona czymś, co Papież widział[2] bardzo jasno, niczym na horyzoncie. Jest to cel, do którego cierpliwie nas prowadził. Już w 1979 roku, rozpoczynając swoją papieską posługę, wspomniał o niej, niejako przy okazji, kiedy przemawiał w Nowej Hucie w Polsce, która była wtedy komunistycznym „rajem robotników”, a dziś jest celem chrześcijańskich pielgrzymek (z powodu tego, iż Jan Paweł tam nauczał). W roku 1983 mówił o Nowej Ewangelizacji po raz pierwszy w sposób konkretny, zamierzony i bardzo pragmatyczny. Przemawiając do biskupów Ameryki Łacińskiej i opisując swoją wizję, powiedział, że Nowa Ewangelizacja będzie oficjalnie rozpoczęta w 1992 roku, ponieważ będzie to pięćsetna rocznica rozpoczęcia pierwszej ewangelizacji obu Ameryk.
Pomyślmy: w 1492 roku najludniejszymi katolickimi krajami były Hiszpania, Włochy i Francja. Pięćset lat później trzema najludniejszymi katolickimi krajami są Brazylia, Meksyk i Stany Zjednoczone – kraje, które nawet nie istniały w 1492 roku. Tak jak centrum świata mieściło się w Europie, tak teraz mieści się ono w Amerykach. Sytuacja za kolejne pięćset lat może w dużej mierze zależeć od tego, jak odpowiemy na pilne wezwania wikariuszy Chrystusa do podjęcia zadania Nowej Ewangelizacji. Dokonując retrospekcji, rozumiemy, dlaczego Błogosławiony Jan Paweł spoglądał zarówno w przeszłość, jak i w przyszłość, wyczekując Nowej Ewangelizacji, która rozpocznie się w obu Amerykach.
Przygotowując rozpoczęcie owego dzieła, opublikował w 1990 roku encyklikę Redemptoris missio, gdzie napisał: „Mam wrażenie, że nadszedł moment zaangażowania wszystkich sił kościelnych w Nową Ewangelizację (…). Nikt wierzący w Chrystusa, żadna instytucja Kościoła nie może uchylić się od tego najpoważniejszego obowiązku: głoszenia Chrystusa wszystkim ludom”.
Jan Paweł opisał następnie dekadę lat 90. jako „Adwent Nowej Ewangelizacji.” W skrócie chodzi o to, że podobnie jak Adwent oznacza początek nowego roku liturgicznego, ostatnia dekada dwudziestego wieku oznacza początek Nowej Ewangelizacji. Zadania tego nigdy nie postrzegał on jako krótkotrwałego przedsięwzięcia. Było ono priorytetem dla Błogosławionego Jana Pawła od wczesnych lat jego pontyfikatu i wprowadził on Nową Ewangelizację w nowe tysiąclecie. Również papież Benedykt ponowił to wezwanie z jeszcze silniejszym naciskiem i nie pozostawił wątpliwości, iż ma ono trwać przez całą resztę dwudziestego pierwszego wieku!
Jeśli ktoś uważał Nową Ewangelizację za prywatne hasło poprzedniego papieża, to został teraz skutecznie wyprowadzony z błędu. Papież Benedykt nie tylko przejął je z entuzjazmem, ale i uściślił jego znaczenie. W swoim nauczaniu odwołuje się on do dwóch, różnych od siebie, „gałęzi” ewangelizacji: z jednej strony, słowo „ewangelizacja” odnosi się do nieustannej praktyki misjonarzy Kościoła, którzy zawsze wyruszali w świat głosić Ewangelię tym, którzy nigdy nie słyszeli o Jezusie Chrystusie i jego zbawczym przesłaniu. Z drugiej strony, wyjaśnił, iż „Nowa Ewangelizacja skierowana jest zasadniczo do tych, którzy pomimo bycia ochrzczonymi oddalili się od Kościoła i żyją bez odniesienia do chrześcijańskiego stylu życia”.
Innymi słowy, papież Benedykt prosi nas wszystkich, abyśmy podjęli się tego zadania, które organizacja Catholics Come Home® (Katolicy, Powróćcie do Domu) wykonuje od lat – tego właśnie zadania, które wyłania się przed nami w tej oto książce. Tak, musimy wyjść do tych milionów, które nigdy nie słyszały o Chrystusie, ale przede wszystkim musimy poświęcić się zadaniu ewangelizacji ochrzczonych – wychodzeniu do tych synów i córek marnotrawnych, którzy odeszli od Kościoła. Stoją oni na zewnątrz Kościoła i patrzą na jego witraże, które z ulicy wyglądają dosyć ponuro. Jeśli skłonimy ich jednak do tego, aby znów weszli do środka, zobaczą – i zapamiętają – wspaniałe i pełne światła piękno pojawiające się pod wpływem promieni słońca oświetlających je z góry.
Papież Paweł VI powiedział, iż Kościół „istnieje po to, aby ewangelizować”. To zadanie nie tylko dla misjonarzy z innych krajów, ale dla całego Kościoła. Dokonujemy dzieła ewangelizacji, ponieważ jesteśmy chrześcijanami, ponieważ jesteśmy katolikami. Co więcej, ewangelizacja stanowi o naszej tożsamości. Jeśli nie ewangelizujemy, to po prostu nie istniejemy jako chrześcijanie. Czy nie jest tragiczne to, że możemy mówić dziś o tak wielu „postchrześcijańskich” krajach na Bliskim Wschodzie, w Europie… w obu Amerykach?
Będziemy cierpliwi, tak jak byli papieże, ale nie wolno nam być bezczynnymi. Musimy czuć tę pilność, z jaką święci autorzy wołali „Jak długo?” (zob. Ps 6,3), mimo iż wiedzieli, że ich Odkupiciel żyje (zob. Hi 19,25), i że wszystko działa ku dobremu (zob. Rz 8,28).
Papież Benedykt jasno określił naszą misję. Stwierdził z wielką szczerością, że musimy zreewangelizować kraje, które zostały zdechrystianizowane, zaczynając od naszych własnych. Napawa smutkiem to, że możemy mówić o wielu krajach, które „niegdyś chrześcijańskie” odeszły od swojej pierwotnej gorliwości. Czym stanie się Ameryka, zależy w wielkiej mierze od tego, co Amerykanie zrobią dla Nowej Ewangelizacji. Jest to zadanie, dla którego stworzył nas Bóg. Jest to zadanie, które może nadać głębszy sens życiu nie tylko tych, którzy w nim uczestniczą, ale również naszemu własnemu.
Znam Toma Petersona wiele lat i widziałem, jak Bóg działa w jego życiu i jego pracy – w Catholics Come Home, międzynarodowym medium apostolstwa ewangelizacyjnego nieporównywalnym z żadnym innym – a teraz w tej ekscytującej książce. Niejeden raz mówiłem mu, przywołując słowa Mardocheusza do Estery: „Kto wie, czy nie ze względu na tę właśnie chwilę dostąpiłaś godności królewskiej?” (Est 4,14). I, drogi Czytelniku, te słowa są prawdziwe nie tylko dla Toma, ale i dla Ciebie.
W skład naszej rodziny wchodzą ludzie wszystkich ras.
Są wśród nas młodzi i starzy, mężczyźni i kobiety, grzesznicy i święci.
Nasza rodzina rozciąga się na wszystkie wieki i na całą planetę.
Z pomocą łaski Bożej wymyśliliśmy szpitale do opieki nad chorymi.
Budujemy sierocińce i pomagamy biednym.
Jesteśmy największą organizacją charytatywną na Ziemi, przynosząc ulgę i pocieszenie potrzebującym.
Kształcimy więcej dzieci niż jakakolwiek inna instytucja edukacyjna lub religijna.
Wynaleźliśmy metodę naukową i zasady dowodzenia.
Założyliśmy system uniwersytecki.
Bronimy godności każdego ludzkiego życia i stoimy na straży małżeństwa i rodziny.
Wiele miast nosi nazwy nawiązujące do naszych czcigodnych świętych, którzy żeglowali świętą drogą przed nami.
Prowadzeni przez Ducha Świętego, skompletowaliśmy Biblię.
Jesteśmy przemieniani przez Pismo Święte i Świętą Tradycję, które nieustannie nas prowadziły przez dwa tysiące lat.
Jesteśmy Kościołem Katolickim,liczącym ponad miliard członków złączonych sakramentami i pełnią wiary chrześcijańskiej.
Od wieków modlimy się za Ciebie i nasz świat, w każdej godzinie, każdego dnia, kiedykolwiek odprawiamy Mszę Świętą.
Sam Jezus położył fundament naszej wiary, kiedy powiedział do Piotra, pierwszego papieża, „Ty jesteś Piotr [Skała], i na tej Skale zbuduję mój Kościół”.
Przez ponad dwa tysiące lat mieliśmy nieprzerwaną linię pasterzy prowadzących Kościół Katolicki w miłości i prawdzie pośród zagubionego i obolałego świata.
I w tym świecie, pełnym chaosu, niedoli i bólu, pocieszeniem jest wiedzieć, że są rzeczy, które pozostają stałe, prawdziwe i silne – nasza katolicka wiara i odwieczna miłość, jaką Bóg ma dla całego stworzenia.
Jeśli oddaliłeś się od Kościoła Katolickiego, zapraszamy Cię, abyś zastanowił się jeszcze raz.
Nasza rodzina jest zjednoczona w Jezusie Chrystusie, naszym Panu i Zbawicielu.
Jesteśmy katolikami. Witaj w Domu.
[1] Książka ta została napisana i opublikowana w okresie między beatyfikacją (1 maja 2011) i kanonizacją (27 kwietnia 2014) Jana Pawła II. Tłumacz zachował w całym tekście oryginalne określenie „błogosławiony” – przyp. tłum.
[2] Kursywa w tekście zawsze pochodzi od autora, chyba że podano inaczej – przyp. tłum.
Niezwykły Boży plan
NIEZWYKŁY BOŻY PLAN DLA CIEBIE
Niewiele dusz rozumie, czego Bóg mógłby w nich dokonać, gdyby tylko oddały się Mu bezwarunkowo i pozwoliły Jego łasce tak też się kształtować.
Święty Ignacy z Loyoli
Bóg ma niezwykły plan wobec Twojego życia.
Powiem to jeszcze raz, powoli, gdyż jest to bardzo ważne:
Bóg
ma
niezwykły
plan
wobec
Twojego
życia!
W naszym pędzącym, wysoce stechnologizowanym świecie to stwierdzenie może się wydawać nieco podniosłe, ale życie milionów dusz, które żyły przed nami, świadczą o tej prostej prawdzie:
Bóg ma wspaniały plan dla Ciebie.
Bóg chce, abyś był szczęśliwy. Chce, abyś doświadczył Jego niezawodnej miłości. Chce, abyś poczuł ciepło miłosierdzia i abyś dzielił Jego miłość z innymi. Bóg chce, abyś wiedział, że istniejesz z jakiegoś powodu. Odkrywanie Bożego planu na swoje życie jest dość łatwe, ale, uczciwie mówiąc, jest jednocześnie nieco trudne. Zaczyna się ono od powiedzenia „Tak” Duchowi Świętemu i pozwolenia Mu, aby Cię prowadził. Prowadzenie życia opartego na Bogu to decyzja, którą każdy z nas musi podjąć samodzielnie. Czasami może być to trudna decyzja. Czy powiedzenie „Tak” Bogu oznacza powiedzenie „Nie” zlaicyzowanemu światu? Do pewnego stopnia tak, ale powiem Ci, że kurs wymiany jest na Twoją korzyść, kiedy wymieniasz swoje stare życie na nowe życie w Chrystusie! Chaos, zgiełk i pokusy laickiego świata odciągają miliony dusz od Boga. Ale wcale nie musi tak być. Istnieją bohaterskie przykłady ludzi, którzy żyją, lub żyli, pośrodku tego szaleństwa, a jednak prowadzili głęboko duchowe życie. Tak naprawdę ich bohaterską misją było czynić życie tych, którzy żyli wokół nich, bardziej, no cóż… ludzkim.
Popatrzmy na Matkę Teresę, jako jeden z tych bohaterskich przykładów. Matka Teresa kwitła duchowo, nawet żyjąc w nędzy i niepewności w kraju, gdzie codziennie tysiące ludzi umierało z niedożywienia i niedoli. Przyjmowała tych, których niejedni określiliby jako „odpady z życia”, których mało kto postrzegał jako istoty ludzkie, i pomagała im odzyskać godność. Pełna ufności w Opatrzność Bożą, Matka Teresa opuściła bezpieczeństwo klasztoru Sióstr Loretanek w Indiach, aby z pięcioma rupiami i w stroju sari przyjąć życie w ubóstwie, żyjąc pomiędzy najbiedniejszymi mieszkańcami Indii. Rozpoczęła swoją misję w slumsach Kalkuty, nie wiedząc, gdzie zamieszka i jak przetrwa. Oddała się całkowicie Bogu, ufając, że skoro powierzył jej tę misję, to się nią zaopiekuje. Co ciekawe, jak przeczytać można w najnowszych publikacjach, nawet Matka Teresa zmagała się ze swoją wiarą. Ale wiesz co? Znała swój cel w życiu i ufała, że Duch Święty ją poprowadzi. Nie znaczy to, że nie było momentów, kiedy zmagała się z trudnościami lub wątpiła. Jednak ciągle miała jasną wizję tego, co ma robić: kochać i służyć Bogu i innym. Każdy z nas, nie tylko Matka Teresa, jest również powołany do tego, aby kochać i służyć. Taka jest wola Boża wobec Jego dzieci.
MOŻESZ STAĆ SIĘ BOHATEREM WIARY
Matka Teresa jest niewątpliwie skrajnym przykładem ofiarnej miłości i służby w swoim powołaniu. Pewnie znasz więcej ludzi, którzy nie są tacy jak ona, niż takich, którzy są. Pewnie znasz ludzi, którzy są obojętni w życiu duchowym, którzy, ogólnie rzecz biorąc, zapomnieli o Bogu i poświęcili się całkowicie pogoni za tym, co uważają za sukces i szczęście. Dlatego właśnie napisałem tę książkę – aby podzielić się z Tobą i tymi, którzy Cię otaczają, sprawdzonymi sposobami wejścia w głębszą relację z Bogiem i Jego Kościołem, oraz aby pomóc przyprowadzić Twoją rodzinę i sąsiadów do Domu, do naszej powszechnej, katolickiej rodziny.
Podstawową rolą tej książki jest pomóc Ci stać się świeckim świadkiem Nowej Ewangelizacji. Co to znaczy? Bycie świeckim świadkiem Nowej Ewangelizacji oznacza wyrwanie się ze swojej codziennej rutyny („od dziewiątej do piątej”) po to, aby prowadzić bardziej heroiczne, katolickie życie, które jest przeznaczeniem nie tylko księży i zakonnic, diakonów i mnichów, ale również moim i Twoim, „zwykłych katolików”. Musimy być świadkami, którzy dają świadectwo o wspaniałości bycia w relacji przymierza ze zmartwychwstałym Chrystusem, i którzy żyją jako aktywni członkowie Jego rodziny, Świętego Kościoła Katolickiego. Poprzez poznawanie swojej wiary katolickiej i dzielenie się nią, Ty również możesz przeżyć największą przygodę życia, oddając się pełniej i gorliwiej woli Bożej i natchnieniom Ducha Świętego. Wszystko sprowadza się do jednego: oddania się Bożej Opatrzności z ufnością, że Bóg da Ci wszystko, czego potrzebujesz.
Aby zacząć tę drogę, najpierw poznaj swoją wiarę; w końcu nie możesz dać komuś czegoś, czego sam nie masz. Wielebny David L. Ricken, przewodniczący Komisji ds. Ewangelizacji i Katechizacji Konferencji Episkopatu Stanów Zjednoczonych, powiedział: „Aby ewangelizować, najpierw samemu trzeba być ewangelizowanym. Tak naprawdę to jest w samym centrum Nowej Ewangelizacji”.
Zatem: musisz się otworzyć na to, aby wypełniało Cię Chrystusowe miłosierdzie, łaska i miłość. Kiedy sam jesteś zanurzony w miłości Chrystusa, możesz lepiej dzielić się Jego miłością z innymi.
Nadszedł dla nas czas działania, gdyż świat biegnie coraz szybciej i coraz więcej osób, które kochamy, oddala się od wiary katolickiej. Wielu oddala się od Boga w ogóle. Ateizm i agnostycyzm rozszerzają się w alarmującym tempie. Kościół i świat desperacko potrzebują chrześcijańskich świadków, prawdziwych i oddanych bohaterów wiary, współczesnych świętych, którzy pomogą zaprowadzić więcej dusz do nieba. I Ty jesteś wezwany do tego, aby być jednym z tych świętych bohaterów.
Leon Bloy, francuski powieściopisarz i gorliwy konwertyta na katolicyzm, napisał kiedyś: „Jest tylko jedna prawdziwa tragedia… nie być świętym”. Największym pragnieniem Pana odnośnie do Ciebie jest to, abyś był święty. W 2 Tm 1,9 Święty Paweł mówi: „On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami”.
DLACZEGO JA? DLACZEGO TERAZ?
W magazynie Columbia, miesięczniku wydawanym przez mojego brata z Rycerstwa św. Kolumbana, przeczytać można było doniesienie, iż papież Benedykt XVI powiedział: „Największym kryzysem, przed jakim stoi nasz świat, jest nieobecność Boga. Wszyscy potrzebujemy Boga”. Naszą misją, jako Ciała Chrystusa, jest głosić światu Dobrą Nowinę o Jezusie.
Potrzeba chrześcijańskiej miłości w naszym społeczeństwie jest prawdziwa i poważna. Nasz świat umiera z duchowego głodu. Na chrzcie Duch Święty umieścił w każdym z nas swego rodzaju urządzenie prowadzące nas do domu, rodzaj [Bożego] GPS-a[3], aby pomóc nam odnaleźć drogę z powrotem do Boga i Jego Kościoła. Jednak wielu ludzi odłączyło swój [Boży] GPS od zasilania poprzez zaprzestanie uczestniczenia we Mszy Świętej i sakramentach. Tylko jeden na czterech katolików regularnie praktykuje swoją wiarę i uczęszcza na cotygodniową Mszę Świętą. Co za tym idzie, wielu zgubiło drogę i nie wie, jak wrócić. Musimy pomóc tym błądzącym katolikom i innym, aby znaleźli drogę do Domu.
Od 1965 roku uczestnictwo w cotygodniowej Mszy Świętej gwałtownie spadło z 71 procent w najlepszym momencie, do skromnych 17 procent w roku 2008. Ta epidemia dotyka domu każdego wiernego, praktykującego katolika, gdyż wszyscy znamy kogoś w kręgu najbliższej rodziny i przyjaciół, kto odszedł od sakramentów, Kościoła Katolickiego czy nawet od samego Boga. Brakuje nam tych kochanych osób, modlimy się za nie, i jesteśmy głęboko zaniepokojeni sprawą ich zbawienia, i nie ma w tym nic dziwnego.
Podczas gdy około 24 procent Amerykanów jest ochrzczonymi katolikami, statystyki z Pew Research Center pokazują, iż tylko jeden na czterech ochrzczonych katolików praktykuje swoją wiarę, regularnie uczestnicząc w niedzielnej Mszy Świętej. Duży odsetek nigdy nie uczęszcza na Mszę, niektórzy chodzą nieregularnie, być może na Boże Narodzenie lub Wielkanoc. Zatem studiując te otrzeźwiające statystyki, uświadamiamy sobie, iż tylko 6 procent Amerykanów to praktykujący katolicy. Według Centrum Studiów nad Globalnym Chrześcijaństwem na Georgetown University statystyki w Europie są jeszcze gorsze, a kościoły są praktycznie puste w wielu krajach.
Badania dokonane przez Barna Group pokazują, że liczba Amerykanów, którzy nie należą do żadnego Kościoła, zwiększyła się o 92 procent od 1991 roku. Szerzy się obojętność i coraz więcej ludzi usprawiedliwia swoją letniość w wierze tym, że tak wielu robi dużo gorsze rzeczy. Inną epidemią jest relatywizm moralny, którego zwolennicy twierdzą, że skoro nie ma między ludźmi zgody co do tego, co jest moralne, a co nie, a zatem nie ma obiektywnego dobra lub zła, to o nikim nie można powiedzieć, że ma rację lub się myli[4]. Musimy więc nawzajem tolerować swoje zachowania, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. Kolejna filozofia o dużej sile ekspansji to świecki humanizm, którego orędownicy uważają, że ludzie są zdolni żyć etycznie i moralnie bez religii lub jakiegoś boga. Laicyzacja rośnie na całym świecie, a dusze dają się nabrać na przynęty materializmu tego świata i stawiają je ponad Boga i Jego nauczanie. Ostatnie, ale nie mniej ważne zjawiska, to szerzące się gwałtownie agnostycyzm i ateizm.
NIE MOŻEMY DZIELIĆ SIĘ TYM, CZEGO SAMI NIE MAMY
Zanim nasze działanie w prowadzeniu ludzi z powrotem do Boga i Jego Kościoła będzie owocne, musimy najpierw sami przybliżyć się do Boga. Tutaj pojawia się moja duchowa podróż i osobista historia. Przez większość swojego życia byłem niedbałym katolikiem. Oczywiście, chodziłem w niedziele na Mszę Świętą, modliłem się, pościłem i powstrzymywałem się od rzeczy zakazanych w dni przepisane przez Kościół. W większości przypadków była to jednak tylko rutyna. Najbardziej liczyły się dla mnie rodzina, kariera, przyjaciele, życiowe cele. Nie zrozum mnie źle, rodzina, praca, przyjaciele i cele życiowe są ważne i Bogu się nie podoba, kiedy je zaniedbujemy. Jednak Jezus uczy nas, że największe przykazanie jest takie: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12,30). Ale ja nie taką miłością miłowałem Boga. On był w moim życiu, ale gdzieś na jego peryferiach; prawie w ogóle o Nim nie myślałem, chyba że czegoś potrzebowałem. Te czasy się skończyły i część tej książki jest o tym, jak Bóg przywrócił mnie z powrotem do pełnej wspólnoty z Kościołem i przemienił moje życie. Mam nadzieję, że moja historia pomoże Ci odkryć Boży plan dla Twojego życia, i że, jeśli taka jest wola Boga, otworzy nowe, ekscytujące drogi, które zaprowadzą Ciebie i tych, którzy są Ci bliscy, do głębszego przeżywania wiary.
Odkąd przyjąłem zaproszenie Boga, aby otrzymać Jego miłość i łaskę, moje życie zostało pobłogosławione poczuciem celu i szczęścia tak, jak nigdy przedtem. Podczas gdy moje serce przeżywało głębokie nawrócenie, moja dusza w zasadzie przechodziła „odwrócenie” z powrotem ku Domowi, ku moim katolickim korzeniom, ku łaskom sakramentalnym, które otrzymałem na chrzcie, przy pierwszej spowiedzi, pierwszej Komunii Świętej i przy bierzmowaniu. Te sakramentalne łaski nigdy mnie nie opuściły, ale płomień tlący się w mojej duszy musiał być na nowo rozdmuchany poprzez tchnienie Ducha Świętego. Może Twój płomień też tego potrzebuje?
KATOLICY, POWRÓĆCIE DO DOMU… WSZYSCY!
Niedługo po moim przebudzeniu w wierze, objawieniu, które poprowadziło do owego „odwrócenia się”, odkryłem, że Bóg wzywa mnie również do tego, abym pomógł innym w ich drodze do Domu. Z pomocą łaski Bożej założyłem międzynarodowy medialny apostolat ewangelizacyjny, nazwany Catholics Come Home. Nigdy nie spodziewałbym się, że w ciągu zaledwie trzech lat ponad 125 milionów ludzi zobaczy nasze nowe i inspirujące ogłoszenia telewizyjne lub odwiedzi nasze wielojęzyczne strony internetowe. I że po obejrzeniu tych reklam ewangelizacyjnych, które nazywamy evangomercials[5], ponad 350 000 ludzi wróci do Jezusa i Jego Kościoła!
Dlaczego apostolat Catholics Come Home jest tak skuteczny i przyciągnął tak dużo międzynarodowej uwagi? Oddziałuje on, ponieważ daje ludziom proste zaproszenie, wychodzi im na spotkanie w tym momencie życia, w którym obecnie się znajdują i oferuje im prosty sposób rozpoczęcia drogi powrotnej do Domu, do Jezusa i Jego Kościoła. Wierzę, że głęboko w swoim wnętrzu większość ludzi chce być lepszymi i czynić więcej dobra w świecie. Wielu ludzi chce się przybliżyć do Boga, zaufać Mu, ale po prostu nie wiedzą, jak zacząć. Wiemy z doświadczenia, że wielu z nich rozpoczęło swoją podróż z powrotem do Jezusa i Kościoła po obejrzeniu zachęcającej reklamy telewizyjnej podczas ulubionego programu. Na pytanie: „Dlaczego wracasz?” zdecydowana większość odpowiadała: „Bo mnie zaprosiliście!”. Właśnie tak Catholics Come Home odpowiada wezwaniu do Nowej Ewangelizacji. Każdy z nas jest wezwany przez Boga do tego, aby głosić Jego Dobrą Nowinę i przyprowadzać dusze z powrotem do Domu. Wszak jest to nasze główne zadanie jako członków Kościoła i nasz obowiązek jako ochrzczonych chrześcijan.
Poszukując dodatkowego narzędzia docierania do ludzi, niektórzy świeccy katolicy założyli grupy modlitewne „od drzwi do drzwi” przy swoich miejscowych inicjatywach Catholics Come Home. Zachodzili do sąsiadów i mówili na przykład: „Jestem z katolickiej Parafii św. Anny, będziemy się modlili w kościele przed Najświętszym Sakramentem w intencji rodzin w naszym sąsiedztwie. Jak możemy Ci pomóc naszą modlitwą?”. Słyszeliśmy historie o ludziach, którzy mieli łzy w oczach, gdy ktoś zaproponował, że będzie się modlił za ich małżonka, który stracił pracę, za rodzica, który choruje na raka, lub za dziecko uzależnione od narkotyków. Ewangelizacja „od drzwi do drzwi” jest skuteczną inicjatywą. Kiedy katolicy są dumni ze swojej wiary, rozumieją ją i mają bliską relację z Chrystusem, nasz Kościół kwitnie i przyciąga dusze.
NOWA WIOSNA NADZIEI
Bez względu na to, czy dzielimy się naszą piękną katolicką wiarą poprzez nadawanie telewizyjnych reklam ewangelizacyjnych zapraszających dusze do powrotu do Domu, czy też rozmawiamy o wierze z naszymi krewnymi, sąsiadami, przyjaciółmi lub współpracownikami „twarzą w twarz”, Duch Święty często wybiera działanie poprzez swoich wiernych naśladowców, o ile tego pragną. Czy Ty tego pragniesz?
Kiedy zbliżamy się do Boga, a On do nas, wypełnia nas pasja do dzielenia się Dobrą Nowiną Jezusa z całym światem. Jakkolwiek patrzeć, jest to nasza podstawowa misja jako Ciała Chrystusa. Po to istnieje Kościół. Poprzez nasz chrzest jesteśmy, Ty i ja, wezwani do ewangelizowania, głoszenia Jezusa światu i pomagania innym w odkrywaniu pełni wiary, a dla katolików oznacza to wszystko to, co ma do zaoferowania Kościół Katolicki.
Jeśli pomysł dzielenia się swoją wiarą z innymi wywołuje Twój niepokój, to spokojnie. Nie musisz rezygnować z pracy, sprzedawać domu, porzucać rodziny, wstępować do seminarium czy też spędzać reszty swojego życia na ziemi zamknięty z klasztorze. Taki styl życia może być bohaterską ścieżką przygotowaną dla niektórych świętych, na ogół jednak nie jest to droga, którą Bóg przeznaczył dla większości zwykłych ludzi, jak Ty czy ja, którzy muszą żyć pośrodku świata, ale jednocześnie, jak nam to często pięknie przypomina Ewangelia, być nie z tego świata. Droga do bycia apostołem Chrystusa dzisiaj zaczyna się od zapalenia iskierki entuzjazmu dla swojej wiary, a potem wymaga dodania nieco więcej heroizmu Twojemu życiu. Chodzi o wydostanie się z dziury swojej letniej przeciętności po to, aby żyć wiarą w sposób bardziej intensywny, oddany i pełen pasji. Chodzi o znalezienie prawdziwego celu i znaczenia Twojego życia. Warto pamiętać o tym, co papież Benedykt XVI napisał w 2010 roku w postsynodalnej adhortacji Verbum Domini: „Nie możemy zatrzymywać dla siebie słów życia wiecznego, które daje nam Jezus Chrystus, gdy Go spotykamy: one są dla wszystkich, dla każdego człowieka… My zaś jesteśmy odpowiedzialni za przekazanie tego, co sami dzięki łasce otrzymaliśmy”.
Najpewniejszą drogą do tego, aby być dzisiaj bardziej heroicznym katolikiem, jest życie zgodne z wolą Bożą, w zaufaniu, że Duch Święty Cię poprowadzi i wykorzysta Twoje otrzymane od Boga talenty i zainteresowania w sposób najpełniejszy, oraz służenie tym, którzy zmagają się ze swoją wiarą. Ostatecznie, te akty heroizmu prowadzą do świętości. I znów, niech Cię nie zniechęca słowo, które może mieć onieśmielające konotacje. Tak naprawdę to wszyscy ochrzczeni chrześcijanie są wezwani do świętości. Oczywiście, tylko niektórzy z nas będą kiedyś oficjalnie kanonizowani przez Kościół, ale pamiętaj o tym, że każda dusza w niebie jest święta. Jak to? Przez prosty fakt, że kiedy idziemy do nieba, to jesteśmy zjednoczeni na zawsze z Bogiem. I to jest naszym celem – zbawienie wieczne z wszystkimi świętymi Królestwa Niebieskiego. Osiąganie świętości zaczyna się od mocnego zakorzenienia w prawdach wiary, uczestnictwa we Mszy Świętej, częstego przyjmowania Jezusa w Eucharystii, przestrzegania dziesięciu przykazań i nauczania Kościoła, czytania Pisma Świętego i korzystania z sakramentu pojednania w momentach, kiedy grzeszysz i niedomagasz.
JAK TA KSIĄŻKA CI POMOŻE
Tak wielu ludzi jest dzisiaj zagubionych i poranionych. Pomoc tym duszom w znalezieniu drogi powrotnej do Domu jest nie tylko obowiązkiem, ale i aktem miłosierdzia. Oznacza to, że trzeba robić wszystko, co jest w Twojej mocy, aby przywrócić taką duszę z powrotem do stanu łaski. To zadanie nie będzie wymagało kaznodziejstwa na rogach ulic czy też stawania twarzą w twarz z notorycznymi grzesznikami (chyba że Bóg wzywa Cię do takiej właśnie pracy). Mam nadzieję, że ta książka pomoże Ci dostrzec, jak odpowiednie słowo lub odpowiednie działanie w odpowiednim czasie może mieć decydujące znaczenie w udzieleniu pomocy Twoim krewnym, przyjaciołom, sąsiadom, współpracownikom czy nawet ludziom obcym, aby znaleźli drogę do Domu. Ta książka sugeruje również sposoby omijania i przezwyciężania przeszkód w Twojej apostolskiej misji, aby dostać się do nieba i przyprowadzić ze sobą tak wielu ludzi, jak tylko się da. I w końcu, czytając tę książkę, wychwycisz pewne cenne narzędzia, które pomogą Ci wzrastać w męstwie, abyś przekroczył metę, pewnie wpatrując się w niebo na każdym etapie drogi.
Jeśli to wszystko nadal brzmi dla Ciebie nieco zbyt ambitnie, to wiem, jak się czujesz. Początkowo czułem się tak samo. Ale z czasem przekonałem się na własnej skórze, że z Bogiem naprawdę wszystko jest możliwe.
OMIJAJĄC MOST
Wyobraź sobie, że patrzysz na wielki i piękny most rozciągający się nad przepaścistym wodnym wąwozem. Po jednej stronie wąwozu położone jest ruchliwe miasto z milionami mieszkańców, wysokimi budynkami i różnego rodzaju pojazdami, przemysłowymi i pasażerskimi. Po drugiej stronie mostu jest bujny, spokojny raj tropikalny, pełen drzew owocowych, kwiatów, wodospadów, strumyków i uroczych wiejskich chatek, ale ze względnie małą liczbą mieszkańców.
W którymś momencie zauważasz, że wprawdzie wiele samochodów zmierza w kierunku mostu od strony miasta, ale tak naprawdę dość mało dociera do celu podróży, jakim jest druga strona. Większość aut opuszcza drogę na ostatnim zjeździe przed mostem. W rzeczywistości na każde dwadzieścia cztery samochody, które zmierzają w kierunku mostu pomiędzy miastem i tropikalnym rajem, przejeżdża go tylko sześć.
Dlaczego po prostu nie wjeżdżają na most prowadzący do raju? Cóż, możesz mi wierzyć lub nie, ale taka sytuacja zdarza się codziennie. Co mam na myśli? Pozwól, że wyjaśnię.
Kościół Katolicki jest tym naszym pięknym mostem, o solidnej konstrukcji wspierającej, zaprojektowanej przez samego Jezusa, który ma prowadzić nas i nasze rodziny poprzez głębokie i burzliwe prądy tego świata, wskazując nam drogę do naszego domu w niebie. Ale ze smutkiem stwierdzić trzeba, że tylko mały procent podróżujących rzeczywiście korzysta z tego mostu i spokojnie przejeżdża na drugą stronę. Również bardzo mało jest tych, którzy widząc sytuację, ofiarują swoje usługi w machaniu flagami ostrzegawczymi, aby wskazać rodzinom bezpieczny kierunek dotarcia do ostatecznego celu podróży.
Wydaje się, że niemal każdy z nas ma przyjaciół, bliskich krewnych, sąsiadów i kolegów z pracy, którzy skręcili z katolickiego mostu po to, aby spróbować innych dróg. Właściwie niektórzy z nich zrezygnowali ze swojej podróży wiary całkowicie i wracają z powrotem do rzekomego blasku wielkiego miasta. Jeszcze innym mogło zabraknąć benzyny, zgasł im silnik w trakcie przekraczania duchowego mostu i zakończyli swój progres w jakimś punkcie drogi.
Dzisiaj wiele rodzin w naszym świecie jedzie gdzieś bez celu. Tak wielu ludzi poszukuje Boga, szukając ucieczki od chaosu, ale jakoś nie udaje im się uciec od miejskiego zgiełku. Niewiele dusz rozumie, że tylko Bóg zaspokoi ich poszukiwanie szczęścia.
Ale właśnie dlatego potrzebna jest nasza pomoc, i to szybko. Tak naprawdę, to Jezus wzywa wszystkich swoich uczniów, aby pomóc Mu w zapraszaniu tłumów do kroczenia lepszą drogą, która ostatecznie doprowadzi więcej ludzi bezpiecznie do Domu. Ty i ja jesteśmy wezwani do tego, aby pomóc w tej decydującej misji ratunkowej dusz. A kiedy służymy Jezusowi w pomaganiu tym zmęczonym wędrowcom, wskazując im potrzebny kierunek, odkryjemy prawdziwy cel i doświadczymy rzeczywistego szczęścia również w naszym własnym życiu!
PRZYGODY Z BOGIEM
W tym miejscu chciałbym Ci krótko opowiedzieć trochę o podróży mojego życia, która to podróż miała swoją własną, wyjątkową trasę. Szczerze mówiąc, w jej początkach nie było nic takiego niezwykłego. Moje wychowanie w latach 60. w środkowo-zachodniej Ameryce, w katolickiej rodzinie z klasy średniej, było normalne. Tak naprawdę, było po prostu zwyczajnie, z mamą, która nie pracowała i zajmowała się domem, i tatą, który miał stabilną pracę dla Poczty Amerykańskiej. Dopiero w szkole średniej moje talenty i zainteresowania, które, jak się później okazało, ukształtowały moje powołanie, zaczęły być bardziej widoczne. Patrząc wstecz, widzę, że Bóg pobłogosławił mnie zdolnościami akademickimi, umiejętnościami publicznych wystąpień, logicznym, przedsiębiorczym umysłem, kreatywnością i ambicją. Te dary, jak się później okazało, przyniosły owoce na studiach, w moich pierwszych pracach marketingowych i reklamowych wykonywanych poza uniwersytetem, i w końcu w moim apostolacie Catholics Come Home.
Na wczesnym etapie budowania mojej kariery poznałem moją żonę Tricię. W następnych latach nasza rodzina została pobłogosławiona trzema wspaniałymi i pięknymi córkami. W tym momencie mojego życia byłem tylko letnim katolikiem. Wiara nie była dla mnie priorytetem, szczególnie kiedy moja kariera zaczęła się rozwijać. Pogoń za bogactwem, zaszczytami, władzą i osiągnięciami była jedyną rzeczą, która mnie zajmowała i te rzeczy były dla mnie ważniejsze od Boga. Miałem pokaźny dochód, duży dom, ładne samochody. Chociaż te wygody dawały mi radość przez jakiś czas, fascynacja nowością przygasała i zaczynałem pragnąć nowych zabawek, które przyniosłyby mi ekscytację na następny miesiąc lub dwa.
Patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że nieomal nie sprzedałem swojej duszy poprzez poświęcanie mojego spokoju i każdej chwili na zdobywanie i utrzymywanie tych wszystkich zniewoleń, które, jak świat nam wmawia, mają być dla nas ważne. Moje dni zaczynały być wyczerpujące; powoli stawałem się coraz bardziej zniewolony przez pragnienia większego domu, ładniejszego samochodu i kolejnego osobistego sukcesu. Duchowy płomień, zapalony na chrzcie i podtrzymywany przez sakramenty i solidne katolickie wykształcenie, prawie wygasł. Smutne w tym wszystkim było to, że nie zdawałem sobie sprawy z zagrożenia. Było to powolne gaśnięcie przechodzące w jakiś dziwny, niemal surrealistyczny bezkształt. Czy czułeś się kiedyś w ten sposób? Jeśli tak, to zatrzymaj się na chwilę i zadaj sobie teraz pytanie: jakie światowe rzeczy lub dążenia być może powstrzymują Ciebie przed uświadomieniem sobie, czym jest prawdziwe szczęście, oraz przed obraniem bliższej duchowej ścieżki z Jezusem? W którymś momencie musi do nas dotrzeć, że wszystkie te oznaki sukcesu mogą łatwo stać się fałszywymi bożkami, które zajmą miejsce Boga w naszych sercach. A te bożki nie są za darmo, trzeba za nie płacić bardzo wysoką cenę.
Kilku spośród przyjaciół z kościoła zauważyło, że moje życiowe priorytety były w rażącym nieporządku, więc zaprosili mnie na rekolekcje dla mężczyzn. Jako nastolatek doświadczałem podniesienia na duchu przez rekolekcje, ale z powodu zakłócenia mojego wewnętrznego pokoju w ostatnich latach branie udziału w rekolekcjach nie było dla mnie istotne. Miałem nieco ambiwalentny stosunek do propozycji przyjaciół. Mój umysł był wtedy przepełniony różnymi ważnymi i odpowiedzialnymi sprawami, ale w końcu zdecydowałem, że wyjazd będzie przynajmniej okazją do odetchnięcia na chwilę. Może uda mi się odpocząć.
Na tych rekolekcjach wydarzyło się jednak coś niesamowitego. Zanim przejdziemy dalej, przyjrzyjmy się przez chwilę samemu słowu „rekolekcje”. Z pewnością oznacza ono oddalenie się, aby się modlić i obcować z Bogiem, ale z wojskowego punktu widzenia słowo to znaczy również „uciekać”[6] i prawdopodobnie, nie zdając sobie wtedy z tego sprawy, ja również musiałem uciec od powierzchowności i chaosu mojego życia. W pewnym momencie dotknęła mnie czysta łaska i nawiązałem na nowo kontakt z Bogiem. Zapewne się zastanawiasz: jak? Najprościej mówiąc, nareszcie się zamknąłem i pozwoliłem Bogu mówić do mnie w ciszy mego serca, a to, co mi powiedział, zmieniło moje życie na zawsze. Moja rodzina, pod natchnieniem Ducha Świętego, zaczęła proces ograniczania i upraszczania naszego życia. Kiedy zacząłem robić miejsce dla Jezusa w moim sercu i inwestować mój czas w innych ludzi, moje prawdziwe powołanie stało się oczywiste: używać talentów, którymi mnie Bóg pobłogosławił, dla dobra Kościoła i Nowej Ewangelizacji.
W ciągu dwóch miesięcy od mojego nawrócenia na tych rekolekcjach z Bożej łaski narodziły się dwa apostolaty medialne: VirtueMedia, poświęcony promowaniu ochrony życia, i Catholics Come Home, poświęcony rozwijaniu Nowej Ewangelizacji, do której wzywał najpierw papież Jan Paweł II, a po nim niedawno papież Benedykt XVI. Dla niektórych prestiż i szybkie życie w świecie produkcji telewizyjnej może brzmieć ekscytująco i robić duże wrażenie, ale oba apostolaty miały naprawdę skromne początki. VirtueMedia rozpoczęły działalność w naszej dodatkowej sypialni jako inicjatywa na pół etatu, przez pierwsze kilka lat finansowana z pensji za moją regularną pracę. Zaczęliśmy działalność od stworzenia dwóch reklam promujących ochronę życia: pierwsza skierowana była do kobiet w ciąży, które mogły być narażone na aborcję, a druga skierowana była do kobiet, które dokonały aborcji, oferując im nadzieję i uzdrowienie. Szczerze mówiąc, wiedziałem stosunkowo mało o nieplanowanych ciążach, a jeszcze mniej o leczeniu poaborcyjnym. Wydaje się, że Bóg wzywał mnie właśnie do tego, abym użył mojego przygotowania w branży reklamowej w promowaniu w społeczeństwie świętości życia ludzkiego i w zachęcaniu kobiet, które zmagają się z problemem nieplanowanej ciąży, aby wybrały macierzyństwo lub adopcję dla swoich nienarodzonych dzieci. Zatem uczyłem się najszybciej, jak tylko umiałem.
VirtueMedia wyemitowały swoje pierwsze reklamy w lokalnych stacjach miejscowej telewizji w rejonie Phoenix. Nie mieliśmy zielonego pojęcia, jaka będzie reakcja – i nawet czy w ogóle będzie jakaś reakcja. Około ośmiu miesięcy po wyemitowaniu pierwszego ogłoszenia trzymałem z ramionach nowo narodzone dziecko, małego Jerry’ego. Nasze reklamy podają darmowy numer telefoniczny 866-88-Woman i odsyłacz do naszej informacyjnej strony internetowej PregnancyLine.org, gdzie ciężarne kobiety mogą zasięgnąć informacji na temat lokalnych instytucji pomagających w takich sytuacjach. Te reklamy przekazały informacje i środki konieczne do przekonania mamy Jerry’ego, aby nie dokonała aborcji. Następna była mała Ashlynn i wiele innych, dzięki Bogu.
W miarę upływu czasu, kiedy reklamy VirtueMedia zaczęły być nadawane w zasięgu regionalnym, krajowym i międzynarodowym, dużo więcej dzieci zostało ocalonych. Ku naszemu zdziwieniu, kiedy reklamy zostały nadane w całym kraju na MTV i BET, w ciągu jednego miesiąca około 22 000 ciężarnych kobiet odpowiedziało, szukając pomocy. Byliśmy podekscytowani nieprawdopodobnym odzewem na reklamy, ale też przytłoczeni, kiedy uświadomiliśmy sobie, że tak wiele kobiet brało pod uwagę odebranie życia swoim dzieciom. Przypomniało to nam o straszliwej liczbie aborcji dokonanych na żądanie w naszym kraju; ponad 54 miliony dzieci zostało poddanych aborcji od 1973 roku. Jednak te wszystkie telefony kobiet w ciąży były również dowodem na to, że miłosierdzie Boże działa w świecie.
Na przestrzeni lat miałem zaszczyt spotkać i blisko zaprzyjaźnić się z wybitnymi przedstawicielami ruchu obrony życia. Ci mężczyźni i kobiety to bohaterowie naszych czasów. Jeden z nich, przewielebny Thomas J. Olmsted, biskup Phoenix, nauczył mnie, iż „trudno jest formować ludzi moralnie, jeśli nie są wpierw uformowani w wierze”. Mądre spostrzeżenie biskupa Olmsteda zainspirowało i pobudziło wzrost Catholics Come Home, założonego w 1997 roku. Niemal dekadę wcześniej papież Jan Paweł II wydał postsynodalną adhortację apostolską Christefideles laici, w której zachęcał wiernych świeckich do tego, aby angażowali się w sposób pełny w realizację swojego powołania do niesienia orędzia Jezusa Chrystusa światu, a w sposób szczególny poprzez współczesne media. Akcja Catholics Come Home była naszą odpowiedzią na wezwanie Ojca Świętego. Nie zaczęliśmy od formalnego planu marketingowego, ale byliśmy przepełnieni entuzjazmem związanym z niesieniem naszej katolickiej wiary możliwie najszerszemu gronu odbiorców. W centrum naszych reklam były historia, piękno, duchowość i osiągnięcia naszego Kościoła Katolickiego. Ewangelizacyjne reklamy, które nazywamy evangomercials, zachęcają telewidzów do tego, aby szukali osobistej relacji z Jezusem, przypominają im o Jego Boskim Miłosierdziu i uczą ich, że Jezus nie przyszedł po to, aby świat potępić, lecz żeby go zbawić! Naszym celem było przyciągnięcie niekatolików i nieaktywnych katolików do Domu, do Kościoła.
Po raz kolejny patrzyliśmy, jak Pan nas prowadził. Przez pierwsze kilka lat od wyemitowania wiadomości przez Catholics Come Home, według raportów pochodzących z partnerskich diecezji, ponad 350 000 dusz, prowadzonych przez Ducha Świętego, wróciło do wiary katolickiej. Reklamy nadawane były od Seattle do Bostonu, od St. Louis do Nowego Orleanu, od Corpus Christi do Sacramento. W ciągu trzech lat niemal trzydzieści trzy archidiecezje i diecezje nadawały te zaproszenia do powrotu do Domu. W ślad za tymi reklamami wiele diecezji zgłaszało godny uwagi wzrost w uczęszczaniu na Mszę Świętą, średnio około 10-procentowy w większości diecezji, ale i sięgający niemal 18 procent w innych diecezjach. Kiedy ci, którzy powracali, pytani byli w parafiach: „Dlaczego wróciłeś?”, większość odpowiadała: „Bo mnie zaprosiliście”. Jak wspaniały jest Bóg! Nasz wkład był skromny, ale Bóg dokonał jego rozmnożenia, tak jak rozmnożył parę bochenków chleba i kilka ryb, aby nakarmić tysiące ludzi.
Następnie 16 grudnia 2011 roku, po raz pierwszy w historii Kościoła Katolickiego w Ameryce, i w ogóle po raz pierwszy w historii jakiejkolwiek religii, reklamy telewizyjne Catholics Come Home zostały nadane w godzinach największej oglądalności na najważniejszych stacjach, takich jak CBS, NBC, Univision, USA, TBS i inne. Według obliczeń Nielsena, ponad 125 milionów ludzi zostało zaproszonych do Domu poprzez dziesięciokrotne obejrzenie reklamy ewangelizacyjnej przez każdego z nich podczas całej kampanii. Dowód na miłosierdzie Boże jest oszałamiający. Bez Boga nie możemy nic zrobić, ale z Bogiem wszystko jest możliwe! Zwykli ludzie, tacy jak my, muszą się tylko stawić z naszymi talentami otrzymanymi przez Niego – naszymi „chlebami i rybami” – i przyłączyć się do Boskiej drużyny na tę decydującą misję ratowania dusz.
Jesteś obdarzony przez Boga niepowtarzalnym zestawem talentów, darów, charyzmatów, pomysłów i natchnień Ducha Świętego. Jesteś wezwany do tego, aby służyć Bogu w swoim miejscu pracy lub szkole, w sąsiedztwie i w rodzinie. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, to teraz nadszedł czas, aby rozeznać swoje powołanie, odkryć, w jaki sposób Bóg wzywa Cię do udziału w Twojej osobistej przygodzie Nowej Ewangelizacji, aby pomóc katolikom wrócić do Domu.
SPEŁNIENIE NAJGŁĘBSZYCH PRAGNIEŃ TWEGO SERCA
Bóg pragnie spełnić najgłębsze pragnienie Twojego serca i spełnić Twoje marzenia. On zawsze jest chętny i gotowy Ci pomóc, bez względu na to, jakie są Twoje mocne lub słabe strony, ile masz lat, jaką masz pracę i dochód, gdzie mieszkasz. Nasz Ojciec naprawdę ma wspaniały, pełen wartkiej akcji plan i cel dla Twojego życia. Wyjdzie Ci na spotkanie tam, gdzie w chwili obecnej się znajdujesz, w momencie, kiedy szczerze otworzysz swoje serce aby Go tam zaprosić. Św. Teresa z Avila mówi: „Ponieważ On nie przymusza naszej woli, bierze to, co my Mu dajemy; ale nie daje nam Siebie całkowicie dopóty, dopóki my nie oddamy się Mu całkowicie”.
Zatem czytaj i ciesz się niezwykłymi historiami o Bożej miłości i miłosierdziu, i odkrywaj świat ukryty przed ludźmi pysznymi i potężnymi. Po drodze napotkasz trochę mądrości, która pomoże Ci w Twoich codziennych zmaganiach. Uprość swoje życie, przenieś swoją uwagę na Jezusa, świętuj nowe początki i odpowiedz pozytywnie na zaproszenie do największego zgromadzenia rodzinnego w historii. Razem, Ty i ja nauczymy się tego, jak służyć Bogu i bliźnim w sposób bardziej wspaniałomyślny. A kiedy już to zrobimy, nasz Pan użyje nas jako pomoc w leczeniu naszej zranionej kultury, w rozwijaniu Nowej Ewangelizacji i w prowadzeniu zagubionych, nieszczęśliwych dusz z powrotem do bezpiecznego Domu.
Kto wpuszcza Chrystusa, nie traci nic, absolutnie nic z tego, co czyni życie wolnym, pięknym i wielkim. Nie! Tylko w tej przyjaźni otwierają się na oścież drzwi życia. Tylko w tej przyjaźni rzeczywiście otwierają się wielkie możliwości człowieka.
Papież Benedykt XVI
[3] Autor stosuje tu nieprzetłumaczalną na język polski grę słów. Oryginalne rozwinięcie znanego międzynarodowego skrótu GPS, jakim jest Global Positioning System (Globalny System Położenia) zastępuje on wyrażeniem God’s Positioning System (Boży System Położenia), które ma ten sam skrót, ale inne znaczenie – przyp. tłum.
[4] W kwestii moralności – przyp. tłum.
[5] Nieprzetłumaczalna gra słów: commercial (reklama) i evangomercial (reklama ewangelizacyjna) – przyp. tłum.
[6]Retreat w języku angielskim ma wiele znaczeń, między innymi „wycofywać się”. W kontekście religijnym, najdosłowniej tłumacząc, oznacza ono „wycofywanie się (oddalanie się) ze świata”, czyli to, co w języku polskim zwykło się najpowszechniej określać słowem „rekolekcje (zamknięte)”. Odwołanie się do terminologii wojskowej, którego dokonuje autor, ma jednak sens tylko na gruncie języka angielskiego – przyp. tłum.
Tytuł oryginału: Catholics Come Home. God’s Extraordinary Plan for Your Life
Przekład: Mariusz Biliniewicz
Projekt okładki: Joanna Dąbrowska
Skład i łamanie: Stanisław Tuchołka
Cytaty biblijne na podstawie Biblii Tysiąclecia, wydanie IV HTML, chyba że podano inaczej.
Cytaty z dokumentów kościelnych na podstawie oficjalnej strony internetowej Watykanu (www.vatican.va), chyba że podano inaczej.
© 2013, by Thomas B. Peterson
© for the Polish edition by Drukarnia i Księgarnia Świętego Wojciecha Sp. z o.o., Poznań 2014
This translation published by arrangement with Image Books, an imprint of the Crown Publishing Group, a division of Random House, LLC, a Penguin Random House Company.
ISBN 978-83-7516-907-2
Wydawca:
Drukarnia i Księgarnia Świętego Wojciecha Sp. z o.o.
Wydawnictwo Święty Wojciech
ul. Chartowo 5, 61-245 Poznań
tel. 61 659 37 13
wydawnictwo@swietywojciech.pl
Zamówienia:
Dział Sprzedaży i Logistyki
ul. Chartowo 5, 61-245 Poznań
tel. 61 659 37 57 (-58, -59), faks 61 659 37 51
sprzedaz@swietywojciech.pl • zamowienia@mojeksiazki.pl
www.swietywojciech.pl • www.mojeksiazki.pl
Konwersja do e-wydania: Wydawnictwo Święty Wojciech