Strona główna » Dla dzieci i młodzieży » Lakis i spółka

Lakis i spółka

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-63300-22-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Lakis i spółka

W cieniu Akropolu powstała kolejna książka znanej pisarki, Marii Soroń. Tym razem jest to kontynuacja Lakisa, który opowiada o kolejnych cudach świata. Jest to skrzat, który dostał drugą szansę. Niestety człowiek nie ma takiej szansy. Wszystko, co robię w życiu, robię tylko raz. Tak więc mogę zadecydować, czy moje życie będzie udane, czy nie. Jest to propozycja nie tylko dla dzieci ale i dla dorosłych. Sięgnijcie więc po tę pozycję i oceńcie to sami.

Pozdrawiam serdecznie Airamgr

Polecane książki

Opowieść o najsłynniejszym amerykańskim szeryfie z czasów gorączki złota, unieśmiertelnionym dzięki głośnemu "Miastu bezprawia" oraz kilkudziesięciu innym westernom. Pokazywany zwykle jako nieprzejednany obrońca prawa, był w rzeczywistości postacią mocno kontrowersyjną. Typowy niespokojny duch, prze...
Wrocław, maj 1933 roku. Wstrząsająca zbrodnia. Zmasakrowane zwłoki dwóch kobiet. Tajemnicze zdanie napisane krwią ofiar. I wszędzie skorpiony. Idealna sprawa dla Eberharda Mocka. W mrocznym i posępnym Wrocławiu, gdzie w każdym zaułku złodzieje i mordercy czekają na ofiarę, rządzi przemoc i korupcja....
Paranormalny, makabryczny horror. Niewielkim, amerykańskim miasteczkiem Ogden wstrząsają niewytłumaczalne zbrodnie. Tajemnicza postać, wychodząca z obrazów, morduje niewinnych ludzi, a potem znika, nie zostawiając po sobie śladów. Morderstwom towarzyszą jeszcze bardziej dziwaczne znaki na murach pob...
    Komplet informacji jak prawidłowo sporządzić zeznanie roczne za 2016 r. Publikacja zawiera omówienie zasad: · sporządzania PIT-8C, PIT-11, PIT-40 przez płatników · sporządzania PIT-28, PIT-36, PIT-36L, PIT-37, PIT-38, PIT-39 przez podatników · korzystania z ulg przysługujących podatnikom dokonuj...
Pierwszy tom dwuczęściowej powieści Stefana Dardy, nawiązującej klimatem do dzieł Stephena Kinga. Bohaterem książki jest pewien dziennikarz, który postanawia rozwikłać tajemnicę przeklętej wioski na Roztoczu. W tej sielskiej okolicy pojawiają dziwne postacie i mają miejsce przerażające incydent...
Publikacja to praktyczny poradnik zawierający rozwiązania najbardziej problemowych sytuacji dotyczących zarządzania i prowadzenia biblioteki szkolnej. Poznaj dokumenty biblioteki i wykorzystaj je w swojej placówce....

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Airamgr

Nazywam się Maria Barbara Soroń. Kiedyś mieszkałam w Lubinie, a teraz mieszkam u stóp Akropolu, w Atenach, w Grecji.

Przedstawiam moją trzecią książkę, a drugą część Lakisa. To mój ulubiony skrzat, który dostał drugą szansę na przeżycie swojego poprzedniego życia. Czasami myślę, że każdy człowiek ma taką szansę i w to wierzę.

Lakis za karę opiekuję się niepełnosprawnymi dziećmi. Ale czy to jest kara czy nagroda, musicie ocenić sami, więc sięgnijcie po tę pozycję i zastanówcie się.

Chcę podziękować tym, którzy napisalisłowo oksiążce: Justynie Sieńczyłło, Krystianowi Jucha iWasilisowiSofianopoulos.

Copyright © Airamgr 2019

Redakcja ikorekta: Magdalena Szafrańska

Projekt okładki: Piotr Porczyński

Projekt graficzny, skład, przygotowanie e-booków: Piotr Porczyński

• mail: piotr@porczynski.pl

• tel. 501 656 745

Wszystkie prawazastrzeżone.

Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji wjakiejkolwiek postaci jest zabronione.

978-83-63300-22-7 (e-book)

Wydawnictwo e-publika, 2019

www.e-publika.pl,

www.porczynski.pl

Dla moich dzieci: Patrycji, Elżbiety, Teodoraoraz moich wnuczek: Łucji iNadii

Spis treści

Lakis 19

Posiedzenie Wielkiej Rady 40

Wyprawa na Wielki Mur Chiński 43

Powrót do współczesności 66

Posiedzenie Wielkiej Rady 80

Co udzieciaków 83

Wyprawa do Petry 105

Wszędzie dobrze, ale wdomu najlepiej 132

Odwiedziny uArtemidy 139

Wyprawa do Taurydy 146

Wielka Rada uLakisa 154

Spotkanie dwóch odmiennych racji 157

Rozmyślania Lakisa 161

Wyprawa do Brazylii 175

Kolejny powrót 191

Sprawy Patrycji 202

Rozmowy dzieciaków 209

Gdzie jest Machu Picchu? 219

Posiedzenie Wielkiej Rady 235

Znowu razem wdomu 238

Domowe kłopoty 248

Przygotowania do następnego ruchu 256

Wyprawa do Chichén Itzá 269

I znowu wdomu 288

Odwiedziny Artemidy 294

Odpoczynek 302

Odwiedziny wBibliotece Aleksandryjskiej 307

Projekt Wutenora iCeklora 319

Wielka kłótnia udzieciaków 324

Wielkie Koloseum 333

Co mu wpadło do głowy 351

Skulik obmyśla plan 354

Posiedzenie Wielkiej Rady 356

Domowe życie 358

Rozmowa zmamą dzieci 360

Wezwanie Wielkiej Rady 365

Wizyta wszpitalu 367

Wizyta 369

Tadż Mahal 373

Czyżby ostatnie posiedzenie Wielkiej Rady? 386

Lakis ispółka to książka familijna. Tu wszystko jestmożliwe…

Tytułowy Lakis oraz jego mali iduzi przyjaciele mogą podróżować wczasie iprzeżywać wspaniałe przygody. Wjednej chwili poznają historię Muru Chińskiego iwidzą bitwę Czyngis-Chana, by za moment odwiedzić tajemniczą Petrę czy poznać ciekawostki dotyczące pomnika Chrystusa wBrazylii.

To książka mądra iwciągająca wświat nieograniczonejwyobrażni.

Gorąco polecamMałym iStarszym Czytelnikom

Justyna Sieńczyłło

Nowy Lakis

Po raz kolejny autorka zabiera nas wpełną przygód podróż. Również tym razem, zwiedzamy zbohaterami kolejne cuda świata. Przyglądając się tym wytworom ówczesnych ludzi, nie sposób wyjść zpodziwu. Jak przy tak skromnych środkach technicznych można było wybudować coś, co przetrwa wieki, opierając się przy tym naturze iupływowi czasu?

Drogi czytelniku, jeśli nie wiesz oczym mowa, zajrzyj do książki idaj się porwać dziecięcemu pragnieniu podróżowania ifantazji.

Zapraszam!

Krystian Jucha

«– Ναι, πιστεύουμε πια, ότι πρόκειται πλέον για μια ενδιαφέρουσα ιστορία. Το χαμόγελο του Teo έφτασε μέχρι τα αυτιά του.

– Μην ξεχνάτε, ότι χάρη στα βιβλία, μπορείτε, χωρίς να κουνηθείτε από τον τόπο σας, να ταξιδέψετε στις πιο απομακρυσμένες γωνιές του πλανήτη και να γνωρίσετε, τις συνήθειες, την εμπειρία και τα ενδιαφέροντα άλλων ανθρώπων, ζώντας την περιπέτεια του Οδυσσέα, που σύμφωνα με τον «θείο» Όμηρο: «πολλών δ’ ανθρώπων ίδεν άστεα και νόον έγνω». Και εμείς όντως είμαστε τυχεροί που κάνουμε τις περιπετειώδεις διαδρομές μας μέσα από την ιστορία και αυτό είναι πιο ενδιαφέρον από το να παρακολουθούμε τηλεόραση ή να σπαταλάμε τον χρόνο μας μπροστά από τον υπολογιστή.

Ας αναλογισθούμε, ότι τα βιβλία είναι σαν τους ανθρώπους. Κάποιους δεν αξίζει να τους γνωρίσεις καν, άλλους μπορεί να τους θεωρήσεις απλούς γνωστούς σου, όμως υπάρχουν και άνθρωποι που αξίζει τον κόπο να τους γνωρίσεις και να γίνεις ένα μαζί τους.

Γνωρίζουμε ότι υπάρχουν τέτοια πνευματικά δημιουργήματα, τα οποία πραγματικά αξίζει να γνωρίζουμε, όπως αναμφίβολα είναι η ελληνική μυθολογία, το κείμενό της οποίας, όπως και αυτό της Βίβλου, δεν παλιώνει ποτέ και θα’ έπρεπε να γίνει κτήμα κάθε ευρωπαίου πολίτη.

– Πιστεύετε ότι οι μύθοι είναι παραμυθάκια; Σίγουρα πλανάστε, αν δεν έχετε προσέξει την φιλοσοφική σημασία των φανταστικών κινήτρων και την αξία της αθανασίας των θεών, της μαγείας των αντικειμένων και των κινήσεων και τα καταπληκτικά γεγονότα που διαδραματίζονται και δίνουν την πραγματική εικόνα της προέλευσης του ανθρώπου και της καθημερινής ζωής του.

Σημειώστε ότι εκφράσεις όπως: σισύφειο έργο, η κόπρος του Αυγεία, η Ολυμπιακή εκεχειρία, το κέρας της Αμάλθειας, πανικός (από τον μυθικό Πάνα), το κουτί της Πανδώρας, χρησιμοποιούνται συνεχώς σε εφημερίδες, στο ραδιόφωνο και την τηλεόραση και αν δεν γνωρίζουμε την προέλευσή τους, θα μας κοροϊδεύουν και δίκαια θα μας θεωρούν ότι ζούμε στο σκοτάδι της μεγάλης άγνοιας.

Όλα τα παιδιά, αμέσως συμφώνησαν ομόφωνα.

Ο Λάκης φούσκωσε από υπερηφάνεια. Του ήταν πολύ ευχάριστο το γεγονός, ότι είχε εκτιμηθεί όχι μόνο από τη νεολαία. Γνώριζε πολύ καλά, ότι οι επισκέπτες, σίγουρα θα τα επαναλάμβαναν όλα στη σύνοδο του Μεγάλου Συμβουλίου.

– Ναι, έχετε δίκιο, η ιστορία του Οδυσσέα, ο οποίος μετά δέκα χρόνια, επιστρέφοντας από τον τρωϊκό πόλεμο στην πατρική Ιθάκη, δεν αποτελείται μόνο, από τις περιπέτειες που τον οδήγησαν στην ευτυχή για αυτόν τελική επιστροφή, αλλά τέτοιος Οδυσσέας είναι καθένας από εμάς, που έχει ξεπεράσει τα εμφανιζόμενα στο δρόμο του εμπόδια και προσπαθεί να φτάσει τον σκοπό του. Οι Ελληνικοί Μύθοι είναι μια μεγάλη συλλογή από γενικές παρατηρήσεις πάνω στα θέματα των ανθρώπων, ακόμα και στα σύγχρονα προβλήματα, για αυτό έχει μεγάλη αξία η γνώση και η ερμηνεία της ελληνικής μυθολογίας, αναζητώντας τα κρυφά νοήματα. Οι Ελληνικοί Μύθοι δεν είναι μόνο φαντασία, αλλά αστείρευτη πηγή γνώσης για τη ζωή και την οργάνωση της σκέψης των αρχαίων Ελλήνων.

– Καλά είναι όλα αυτά, αλλά βλέπω ότι έχουμε έναν επισκέπτη. Όλοι γύρισαν και είδαν ότι ερχόταν προς το μέρος τους ένας άνδρας μετρίου αναστήματος ντυμένος με μακρύ χιτώνα.»

Η συγγραφέας με το αστείρευτο ταλέντο που τη διακρίνει, μας ταξιδεύει με απαράμιλλο γλαφυρό ύφος στον μαγικό κόσμο της ελληνικής μυθολογίας, καταθέτοντας την ψυχή της. Η προσφορά της είναι μοναδική όχι μόνο για την Ελλάδα αλλά και για ολόκληρο το ευρωπαϊκό πνεύμα και τον πολιτισμό.

Στη σκιά της Ακρόπολης προέκυψε το επόμενο βιβλίο της γνωστής συγγραφέα Μαρία Σόρον. Αυτή τη φορά είναι η συνέχεια του Λάκη, που μιλάει για τα επόμενα θαύματα του κόσμου. Πρόκειται για άτομο με ειδικές ανάγκες, που έλαβε μια δεύτερη ευκαιρία. Δυστυχώς, ο άνθρωπος δεν έχει τέτοιες ευκαιρίες. Ό, τι κάνω στη ζωή μου γίνεται μόνο μία φορά. Έτσι μπορώ να αποφασίσω εάν η ζωή μου θα είναι επιτυχής ή όχι. Είναι μια πρόταση, που αφορά όχι μόνο τα παιδιά, αλλά και τους ενήλικες. Γι’ αυτό δείτε το από αυτή τη σκοπιά και κάντε τις εκτιμήσεις σας.

O książce

Tak, staramy się, poza tym, teraz to dopiero jest ciekawa historia. Teo uśmiechał się od ucha do ucha.

– Nie zapominajmy, że dzięki książce, nie ruszając się zmiejsca, można przenieść się wnajdalsze zakątki świata, poznać obyczaje innych ludzi oraz przeżyć wiele ciekawych przygód, amy mamy to szczęście, że się ruszamy, wędrujemy wraz zhistorią, ato jest ciekawsze niż oglądanie telewizji czy siedzenie przed komputerem. Pamiętajmy, że książki, są jak ludzie. Jednych nie warto poznawać, przy drugich można się zatrzymać, ale są tacy, których warto poznać isię znimi zaprzyjaźnić. Wiemy, że istnieją takie utwory, które naprawdę należy znać, co do tego nie mamy żadnych wątpliwości: to mitologia grecka. Obok Biblii, to tekst, który się nigdy nie starzeje, to tekst, który po prostu każdy prawdziwy Europejczyk powinien znać. Myślicie, że mity, to są tylko bajki, nie, zauważcie, że fantastyczne motywy są przecież wnich najważniejsze:nieśmiertelni bogowie, czarodziejskie przedmioty, niesamowite wydarzenia, tak naprawdę, każda ztych opowieści, przekazuje nam prawdę oczłowieku ijego życiu. Zauważcie, że takie wyrażenia jak: syzyfowa praca, stajnia Augiasza, spokój olimpijski, róg obfitości, paniczny strach, czy puszka Pandory, są nieustannie używane wprasie, radiu czy telewizji, ijeśli nie znamy pochodzenia tych wyrażeń, ośmieszymy się iwyjdziemy na wielkich ignorantów. Wszystkie dzieci od razu przytaknęłyjednomyślnie.

Lakis puchł zdumy, było mu bardzo przyjemnie, że został doceniony, nie tylko przez młodzież. Wiedział doskonale, że goście na pewno wszystko powtórzą na zebraniu WielkiejRady.

– Tak, macie rację, historia Odyseusza, który przez dziesięć lat powracał po wojnie trojańskiej do rodzinnej Itaki, nie jest tylko historią ojego przygodach zakończonych szczęśliwie, takim Odysem jest każdy znas: pokonujemy przeszkody, które się pojawiają na naszej drodze iciągle dążymy do celu. Mity greckie, są wielkim zbiorem ogólnych spostrzeżeń na temat ludzi, nawet tych współczesnych, dlatego warto znać mity greckie izrozumieć ich przesłanie iposzukać ukrytego ich znaczenia. Mity greckie, to nie tylko fantazja, można dowiedzieć się znich wielu ciekawych rzeczy na temat życia starożytnych Greków.

No dobrze, ale widzę, że będziemy mieć gościa. Wszyscy się odwrócili, izobaczyli że ku nim podąża mężczyzna niewielkiego wzrostu ubrany wobszernychiton.

W cieniu Akropolu powstała kolejna książka znanej pisarki, Marii Soroń. Tym razem jest to kontynuacja Lakisa, który opowiada okolejnych cudach świata. Jest to skrzat, który dostał drugą szansę. Niestety człowiek nie ma takiej szansy. Wszystko, co robię wżyciu, robię tylko raz. Tak więc mogę zadecydować, czy moje życie będzie udane, czy nie. Jest to propozycja nie tylko dla dzieci ale idla dorosłych. Sięgnijcie więc po tę pozycję ioceńcie tosami.

Lakis

Jak zwykle siedział wswoim starym, sfatygowanym fotelu, za to wnowym mieszkaniu. Cierpliwie przyglądał się, jak Naszu rozpakowuje kolejne pudła zjego skarbami. Nie przeszkadzał jej wtej mozolnej czynności, gdyż był pogrążony wswoich myślach isnuł kolejne plany. Teraz powinien się zabrać za cuda nowożytne, co nie stanowiło dla niego najmniejszego problemu, tylko…. no właśnie… tylko co? Wiedział, że najwcześniejsza znana wersja listy siedmiu cudów świata została stworzona wII wieku p.n.e. przez Antypatra zSydonu. Była ona swego rodzaju przewodnikiem turystycznym po najbardziej znanych budowlach, które omówił już wcześniej. Teraz natomiast przyszła kolej na omawianie listy siedmiu nowych cudów świata, której tworzeniem zajęła się szwajcarska firma New Open World Corporation (NOWC). Te cuda wciąż istniały, można było ich dotknąć iobejrzeć zkażdej strony. Poza tym nie za bardzo pasowało mu to, że Artemida, jego dobra znajoma, na razie milczała, ale zdawał sobie sprawę, że to są tylkopozory.

Pogrążonego wtych myślach Lakisa zastał Skulik, który pojawił się znikąd zupełnie niespodziewanie. Lakis nie był tym jednak wcale zaskoczony, jakby drzwi wejściowe były jedynie ozdobą, awszyscy goście pojawiali się zwykle bez uprzedzenia wjego pokoju. Przyjaciele przywitali się więc od razu izaczęlirozmowę.

– Nie chciałbym przeszkadzać, ale mam pytanie… – Zaczął Sulik iod razu zawiesił głos, by po chwili szeptem dodać – jesteśsam?

– Nie, wpokoju obok jest Naszu. Czy coś się stało? – Lakis patrzył na Skulika lekkozaniepokojony.

– Przyszedłem tylko zapytać, kiedy wkońcu wyruszamy. Trochę to długo trwa, nie uważasz? – Skulik zawiesiłgłos.

– Nie, możesz być spokojny, potrzebuję jeszcze tylko kilku dni. Adlaczego tak się spieszysz? Przecież jeszcze nas nie poganiają, akrótki odpoczynek przyda się zarówno nam, jak idzieciakom. – Uspokajał Lakis, patrząc woczySkulika.

– Masz całkowitą rację. – Odrzekł Skulik. – Po prostu trochę się nudzę idlatego przyczłapałem tu do was. Już nie wiem, co mam ze sobą zrobić! Sam nie mam ani gdzie pójść, ani co pozwiedzać… Właśnie ztą całkowitą nudą nie mogę już sobie poradzić! – Spojrzał beznamiętnym wzrokiem naLakisa.

– Rozumiem cię, ale jakoś nie mam sumienia popędzać Naszu, wiesz, jak ona się stresuje, kiedy tylko wspomnę owojażach. Już wiem, że nie będzie mi lekko ilekko nie jest, ale ztym powoli się oswajam. Wiesz, nawet ją rozumiem ijej współczuję, ale musimy poczekać jeszcze kilka dni. – Odrzekł Lakis, na którego Skulik spojrzałspeszony.

– Aczy wogóle możesz wychodzić, czy Naszu trzyma cię cały czas przy sobie? Bo może byśmy tak skoczyli do dzieciaków? Czy to też jest niemożliwe? – Skulik patrzył proszącym wzrokiem woczyprzyjaciela.

– Nawet nie wiem… Spytam Naszu, czy mogę się urwać na chwilę. – Po tych słowach Lakis poszedł do drugiego pokoju, apo chwili wrócił już zNaszu. Była to piękna, młoda kobieta, ubrana – inaczej niż ostatnim razem, gdy widział ją Skulik – wnowoczesny, tutejszystrój.

– Witam cię wteraźniejszości, Naszu! – Radośnie przywitał się Skulik. – Jak się teraz tutaj czujesz? Czy podoba ci się tutaj bardziej niż wstarożytnym Babilonie? – Naszu spojrzała najpierw na Skulika, potem na Lakisa iodpowiedziała po krótkimnamyśle.

– Cóż, cały świat jest piękny izachwycający, ale dla mnie najważniejsze jest, by być przy Lakisie. Tyle lat na niego czekałam, że teraz chcę być tutaj znim. – Odrzekła Naszu, apo chwili dodała zuśmiechem. – Na pewno ciekawi cię, kiedy skończymy się urządzać ibędziecie mogli wyruszyć wkolejną podróż. Mam dla ciebie dobrą wiadomość – jesteśmy już prawie rozpakowani, więc możecie znikać nawet teraz. Nie mam nic przeciwko temu, nawet będzie mi to całkiem na rękę – bez Lakisa szybciej uporam się zresztą.

– Nie ma sprawy, skoro ci przeszkadzam, to wychodzimy! – Szybko odpowiedział Skulik zudawanymoburzeniem.

– Przestań mnie podpuszczać, dobrze wiem, że wcale tak nie myślisz! – Naszu nie dała się nabrać na złość Skulika. – Ale idźcie sobie, chcę mieć wolnemieszkanie.

I wmgnieniu oka już ich nie było. Po chwili obaj znaleźli się wpokoju dzieciaków, gdzie panował zaskakujący spokój, ponieważ wszyscy odrabiali lekcje wskupieniu. Kiedy tylko dzieci zauważyły pojawienie się Lakisa iSkulika, spokój zastąpiły radosne okrzyki iwesołyrozgardiasz.

– Cześć dzieciaki! – Lakis powitał całą gromadkę. – Zapomnieliście już onas, czy tylko tak mi się wydaje? – Patrzył na nichczule.

– Nie, nie zapomnieliśmy oniczym, anajtrudniej zapomnieć otobie, Lakisie! – Odpowiedziała radośnie Blanka. – Czy planujesz już nasze kolejne przygody? Ico słychać uNaszu? Czy już się przenieśliście irozpakowaliście? – Blanka patrzyła na Lakisa zzainteresowaniem.

– Już prawie, lada dzień kończymy urządzanie się. Dzisiaj wyrwaliśmy się dosłownie na małą chwilkę izaraz musimy uciekać. – Lakis powiedział to smutnym głosem, ale po chwili się roześmiał. – Za dwa dni będę już wolny iwtedy popędzimy na nowe przygody, czy to wam odpowiada? – Patrzył na swoją trzódkęrozbawiony.

– Oczywiście, przecież poczekamy, nie ma sprawy. – Tym razem to Ariel zabrał głos. – Tyle już na was czekaliśmy, że te dwa dni to pestka. Agdzie terazpopędzimy?

Skulik od razu wyrwał się doodpowiedzi.

– Popędzicie na Wielki Mur Chiński, na pewno słyszeliście już onim co nieco. – Obaj, Skulik iLakis, patrzyli na dzieciaki uważnie izastanawiali się, czy cokolwiek wiedzą oChińskimMurze.

– Coś tam słyszeliśmy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby onim jeszcze trochę poczytać. – Odpowiedziała rzeczowo Julia. Mimo że dziewczynka starała się sprytnie wybrnąć zsytuacji, to nie udało jej się ukryć, że tak naprawdę dzieci nic nie wiedzą oMurze.

– Dobrze, wtakim razie wy się przygotujcie, amy będziemy uciekać. – Lakis nie dał po sobie poznać drobnego rozczarowania. – Za dwa dni będę tutaj uwas, więc bądźciegotowi!

I już ich niebyło.

Prosto od dzieci udali się na Plake. Było słoneczne popołudnie, słońce przygrzewało dosyć mocno izrobiło się cudownie leniwie icicho. Postanowili wybrać się do swojej ulubionej kawiarenki, gdzie zamówili kawę frappé. Wpobliżu pracowite cykady już dawno zaczęły swój koncert, ale wszyscy inni wokół sprawiali wrażenie osowiałych isennych. Rozmowę zaczął Skulik, był lekkozaaferowany.

– Stęskniłem się już za nimi, dasz wiarę? Najpierw nie myślałem otym, ale teraz coraz częściej się na tym łapię. Iwiesz, co jeszcze zauważyłem? Naprawdę brakuje mi tych dzieciaków! Mimo że to twój projekt, mam takie wrażenie, jakby był też mój też. Czy to nie dziwne? – Spojrzał zamyślony nakolegę.

– To miło, że się tak przyzwyczaiłeś. – Odpowiedział Lakis. – Nie powinieneś jednak zapomnieć otym, że sporo narozrabiałeś. Nie zrozum mnie źle – nie chcę ci tego wypominać, po prostu uważam, że to dla ciebie cenna nauczka naprzyszłość.

Skulik spojrzał na Lakisazaskoczony.

– Nie mam zamiaru otym zapominać, tego możesz być pewien, ale gryzie mnie jeszcze jedna sprawa… – Zastanawiał się chwilę, by wkońcu powiedzieć. – Wiesz, że nie mogę też zapomnieć oich mamie, Bożence?

Lakis spojrzał na niegozdziwiony.

– Aco ma do tego ich mama? Przecież nie angażujemy się wsprawy dorosłych. Chyba że coś się zmieniło wtej kwestii, aja otym nie mam zielonego pojęcia! – Wybuchł zaskoczony wypowiedzią kolegi Lakis, co wprawiło Skulika wosłupienie

– No tak, nie angażujemy się, ale zdarzają się wyjątki… Nie wiem, czy to właśnie jest wyjątek… – Skulik spochmurniał, po chwili spuścił głowę izastanawiał się nad tym, co przed chwilą wyznał Lakisowi. – Proszę cię, nie mów tego nikomu, sam jestem tym faktem zaskoczony. – Lakis siedział przez chwilę, nic nie mówiąc, apotemodparł.

– Przemyśl to na spokojnie jeszcze raz. Ale możesz być spokojny, to zbyt poważna sprawa, żebym miał ją komukolwiek relacjonować. – Uśmiechnął się pod nosem. – Widzisz, nie wszystko jest takie proste, jak byśmy tego chcieli. Ale, ale, zmieniając temat, co słychać uPani Nicości? – Po tym pytaniu Skulik od razu sięrozchmurzył.

– Cieszę się, że oto zapytałeś! Już się urządzili razem zSaszką, aPani Nicości zaczęła swoją pracę. Ogród już jest czynny, aona wnim gospodaruje. Bardzo się cieszę, że Pani Nicości iSaszce wszystko się udało isą razem. Adzięki komu to wszystko? Dzięki mnie, oczywiście! – Lakis od razu sięroześmiał.

– Tak, na pewno zawdzięczają to tylko tobie. – Zastanawiał się jeszcze nad czymś, by po chwili powiedzieć. – Ao mamie dzieciaków na razie zapomnij iodłóż to na jakiś czas, apóźniej się zobaczy. Ja tymczasem zastanawiam się, jak sobie radzi Naszu beze mnie. – Dodał Lakis zaniepokojony. – Trochę mnie to martwi, że została sama, ale nie da się tego uniknąć, więc im wcześniej się do tego przyzwyczai, tym lepiej. – Spojrzał koledze woczy, szukającwsparcia.

– Na pewno masz rację, ale nie potrafię cię zapewnić, że Naszu poradzi sobie bez ciebie, bo po prostu tego nie wiem. Nie martw się na zapas, na pewno wszystko jakoś się ułoży. Myślę, że powinieneś się teraz skupić na projekcie. Wielki Mur Chiński to będzie prawdziwe wyzwanie! Teraz jest tam więcej ludzi niż kiedyś, populacja się trochę rozrosła ioczywiście technologia też poszła do przodu… – Skulik zamyślił się na chwilę, apotem dodał. – Mimo to jestem pewien, że doskonale sobie poradzicie! – Spojrzał na kolegę zespokojem.

– Oczywiście, że sobie poradzimy, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. – Lakis odpowiedział pewnym głosem, ale Skulik zauważył, że słowa przyjaciela trochę go podbudowały. – Na pewno wynikną jeszcze jakieś kłopoty, ale ich nie da się uniknąć, są wliczone wten rodzaj pracy czy powinności. Atak na marginesie, to co wiesz oWielkim Murze Chińskim, Skuliku? – Spojrzał uważnie na swojego przyjaciela iwspólnika.

– Trochę wiem, ale poczekaj, skończyła mi się kawa, tobie pewnie też. – Od razu zajrzeli do małychfiliżanek.

– Tak, masz rację, mi się też skończyła, zamawiamy jeszcze po jednej? – Lakis spojrzał pytającym wzrokiem nakolegę.

– Oczywiście, nie spieszysz się chybanigdzie?

– Nie, mogę trochę posiedzieć tutaj na powietrzu, posłuchać grania cykad. – Lakis był już wyraźnie mniej spięty. – To co ztym WielkimMurem?

– No właśnie: pomysł stworzenia Muru zrodził się wczasie panowania pierwszego cesarza zdynastii Cin. Jego budowę rozpoczęto wokresie Wiosen iJesieni, prawdopodobnie wVI wieku p.n.e. ikontynuowano wepoce Walczących Królestw. Poszczególne państewka feudalne budowały osobne odcinki muru, które później połączono wjeden zespół służący do obrony przed koczowniczymi plemionami mongolskimi istrzegący biegnącego wpobliżu Jedwabnego Szlaku. Tak to chybabyło.

– Tak, tak, przypominam sobie: Wielki Mur Chiński….Chiński Wielki Mur… to największa budowla obronna świata znajdująca się wpółnocnych Chinach. Biegnie od miejscowości Shanhaiguan nad Zatoką Liaotuńską (Morze Żółte) na wschodzie, przez Mongolię Wewnętrzną, aż do przełęczy Jiayuguan wgórach Qilian Shan, wpobliżu miasta Yumen na zachodzie. Spokojnie, dzieciaki na pewno sięprzygotują.

– Tak, na pewno, masz to jak wbanku, dzielne dzieciaczki, nie uważasz? – Skulik patrzył na Lakisa zciekawością.

– Tak, tu masz rację, są dzielne ina pewno wzorowo przygotują się do tej wyprawy – jak zawsze. Azmieniając temat, co słychać uArchewiwji? Wiem, że masz znią stały kontakt. – Po tym pytaniu Skulik raptem sięzamyślił.

– Znowu wynikły różne sprawy, które trzeba rozwiązać. Ale ty się nimi nie przejmuj, one cię nie dotyczą. Zresztą mnie też nie, aprzynajmniej nie bezpośrednio, ale to już insza inszość. – Lakis spojrzał na kolegę zdziwiony ispytał.

– Amoże coś powiesz, zamiast tak mnie trzymać wniepewności? Znowu jakieś tajemnice, co to ma być? Omnie wszystko wiesz, ale osobie to pary zust nie wypuszczasz. Tak nie powinno być, albo pracujemy razem, albo osobno. – Skulik spojrzał zdziwiony wybuchemLakisa.

– Dobrze, tylko się tak nie denerwuj, już ci mówię. Właśnie rozwiązuje się sprawa Wutenora iCeklora. Mają niebawem zakończyć swój projekt iWielka Księga go oceni, ale na razie nikt nie wie, co to za projekt. To na razie tyle zbieżących spraw, reszta jeszcze jest wtoku. – Lakis spojrzał na Skulika zniecierpliwością izapytał.

– Ojakich sprawachmówisz?

– To się jakoś za chwilę wyjaśni, na razie nic ci nie mogę powiedzieć. – Odpowiedział, patrząc Lakisowi prosto woczy.

– Zawsze potrafisz tak zakręcić, że wkońcu ci uwierzę. Tymczasem muszę już uciekać, bo nie wiem, co zNaszu izaczynam się trochę martwić. Zawiadomię cię, jak skończymy ibędziemy gotowi do drogi. Dozobaczenia!

W tej samej chwili obaj zniknęli ikażdy znich znalazł się wswoim domu. Lakis zastał Naszu siedzącą nad filiżanką herbaty ina ten widok od razu sięrozpogodził.

– Jak prace porządkowe? – Spytał. – Już wszystko zrobiłaś, czy potrzebujesz męskiego ramienia? – Patrzył na ukochaną zzainteresowaniem.

– Tak, już się uporałam ze wszystkim. Dobrze, że sobie poszliście, miałam całe mieszkanie dla siebie iposzło mi nad wyraz szybko. – Mówiąc to, uśmiechała się, co ijemu poprawiłohumor.

– Cieszę się. Wtakim razie będę się przygotowywał do następnej wyprawy. Teraz muszę jeszcze skoczyć do dzieciaków, apóźniej będę przez dwa dni wolny tylko dla ciebie, co ty na to? – Przymrużył lekko oczy, patrząc nanią.

– Czy będę mogła jeszcze coś dla ciebie zrobić? – Spytała Naszu, aLakis spojrzał na niązdziwiony.

– Nie, nie sądzę… – Odrzekł po chwili namysłu. – Akiedy masz spotkanie zWielką Radą? – Patrzył na niąwyczekująco.

– Ztego, co wiem, to jutro. Pójdziesz ze mną, czy będę musiała stawić czoła temu problemowi sama? – Spojrzała na niego tak słodkimi oczami, że nie mógł jejodmówić.

– Nie, pójdę ztobą, to zrozumiałe. – Odpowiedział czym prędzej. – Nie masz się czego obawiać, na pewno przydzielą ci jakąś pracę. – Uśmiechnął się pod nosem, aw duchu powiedział do siebie „nie pójdziesz sama, oj nie”. – Wtakim razie teraz wpadnę do dzieciaków, zostaniesz na trochęsama?

– Tak, oczywiście, biegnij. Później zrobię kolację ipoczekam na ciebie. – Wychodząc, Lakis pocałował ją lekko wpoliczek. Szedł ulicą izastanawiał się, jak potoczy się jego życie, awłaściwie ichżycie.

Wszystko wyglądało teraz inaczej, całkiem inaczej. Naszu niewiele się zmieniła, była jak dawniej romantyczna iprzedsiębiorcza. Inne jej zalety poznawał dopiero teraz. Ciekawiła go, więc ją ukradkiem obserwował. Podobała mu się taka, jaka była, nic by wniej nie zmienił. Zauważył, że jest bardzo cierpliwa, co było jej kolejną cennązaletą.

Lakis był tak pogrążony wmyślach, że nawet nie zauważył, kiedy doszedł już do Teo. Chwilę stał pod jego drzwiami, ale nie usłyszawszy żadnego dźwięku, powolutku zaczął się przeciskać przez dziurkę od klucza. Po chwili był już wpokoju, gdzie Teo odrabiał lekcje. Od razu ujawnił sięchłopcu.

– Witam cię, przyjacielu! – Zawołał wesoło Lakis. – Wpadłem zobaczyć, co uciebie słychać. Jak idą przygotowania do dalszej realizacji projektu? Czekasz na mnie, czy już ci się znudziło? – Patrzył na Teo zciekawością irozbawieniem.

– Nie, cierpliwie czekam, jak ireszta. – Odpowiedział grzecznie chłopiec. – Teraz popędzimy na Wielki Mur Chiński, tak mi przekazał Ariel. Czy to prawda? Czy nic nie zmyślił? Wiesz, Ariel czasami buja wobłokach. – Lakis roześmiałsię.

– Nic nie wymyślił, popędzimy właśnie tam. Przygotowałeś się już do podróży ipoczytałeś coś oWielkim Murze, czy na razie jesteś jeszcze wpowijakach? Pamiętaj, że za dwa dni będziemy już na miejscu, więc najwyższy czas na przygotowania, nie sądzisz? – Lakis patrzył na Teo zodrobinązniecierpliwienia.

– Tak, już się trochę przygotowałem ijeszcze się bardziej przygotuję. Amoże byśmy tak wpadli do Juranda? Czy to nie byłby dla ciebie duży problem? – Teo patrzył na Lakisa wielkimioczami.

– Właśnie zamierzałem się do niego wybrać, więc skoro chcesz lecieć ze mną, to nie ma sprawy. Tylko się ubierz, przecież nie polecisz ze mną wtakim stroju. – Była to słuszna uwaga, bo Teo siedział przy lekcjach prawie całkiem rozebrany. Szybko coś na siebie wrzucił, apo chwili już ich niebyło.

Jurand leżał na wersalce iczytał książkę, kiedy wpokoju pojawili się niespodziewani goście. Chłopiec od razu podskoczył na równenogi.

– Ojej, jak się cieszę, że wpadliście, właśnie owas myślałem! – Zawołał radośnie. – Mamy teraz na tapecie Wielki Mur Chiński, czy tak? – Patrzył na swoich gości zpodekscytowaniem.

– Tak, aprzygotowałeś się już? – Teo od razu ostudził zapał przyjaciela. – Bo wiesz, my już trochę się przygotowaliśmy… – Teo nie zdążył dokończyć zdania, bo Jurand przerwał mu wpółsłowa.

– Tę wiadomość oChińskim Murze dostałem dzisiaj, ale jeszcze mamy… No właśnie, ile mamy jeszcze czasu? – Jurand patrzył badawczo na ichtwarze.

– Spokojnie, mamy jeszcze dwa dni, więc zdążysz się przygotować. Amoże teraz wpadlibyśmy do pozostałych dzieciaków? – Lakis patrzył zlubością na rozpromienione buzie obuchłopców.

– No jasne! – Obaj od razuodkrzyknęli.

Po chwili cała trójka już była upozostałych dzieciaków, które zastali pogrążone wlekturze. Było cicho jak makiem zasiał, ale nie potrwało to długo. Dzieciaki od razu rzuciły się sobie na szyje. Rozmowom nie było końca, każdy miał coś do dodania. Rwetes był nie doujarzmienia.

– Uspokójcie się trochę, wpadliśmy tylko chwilkę izaraz uciekamy. – Lakis starał się przekrzyczeć gromadkę ipatrzył zlubością na całą swoją trzódkę. – Przyleciałem sprawdzić, czy przykładacie się do czytania iwidzę, że podeszliście do sprawy bardzo rzetelnie. – Lakis sięgnął po książkę, która akurat leżała obok jego ręki. – Świetnie! Właśnie to mieliścieczytać!

– Wiesz, jak się przykładamy do czytania, na pewno tego nie zbagatelizujemy! – Odpowiedziała natychmiastBlanka.

– Wiem, wiem ibardzo się ztego cieszę, Blanko. To się wam chwali. Jest dobrze, amoże być jeszcze lepiej. – Lakis był już zupełnie roześmiany ibeztroski. – Widzicie, ile razem możemy osiągnąć? Zawsze to raźniej, nieuważacie?

– Oczywiście, że tak uważamy. – Ariel odpowiedział bardzo poważnie, aBlanka od razuprychnęła.

– Ciekawe, od kiedy takuważasz?

– Chyba nie zamierzacie się teraz kłócić? – Lakis od razu stał się czujny. – Nie czas teraz na kłótnie czy osobiste przepychanki, ma być spokój, rozumiemysię?

– Tak tylko mi się powiedziało, przepraszam. – Blanka potulnie zwiesiła głowę. – Czasami coś mnie podkusi itak wypalę bez zastanowienia… – Dziewczynka zawiesiłagłos.

– Spokojnie, czasami jesteśmy niegrzeczni, ale to minie, kiedyś wydoroślejemy, poza tym jesteśmy przecież rodziną. – Oli ze śmiechem relacjonowała przypadłościrodzinne.

– To wiem, ale czasami jest to wkurzające, chociaż puszczam to mimo uszu. Lepiej jest, kiedy się nie kłócimy, nie uważacie? – Podsumował sytuację Lakis, patrząc na gromadkę ze szczerym śmiechem. Roześmiali się wszyscy, byłazgoda.

– No dobrze, to my uciekamy, ale za dwa dni jesteśmy uwas, dobrze? – Upewnił sięLakis.

– Tak, oczywiście! Ibędziemy przygotowani lepiej niż dzisiaj. – Zapewniały dzieci, ale po chwili były już same wswoim pokoju. Lakis, Teo iJurand zniknęli, każdy znalazł się usiebie.

Lakis wkroczył wswoje włości ze śmiechem, podszedł do Naszu iod razu zaczął jej opowiadać oswoim przemieszczeniu, oswoich rozterkach inadziejach. Później oboje usiedli do kolacji. Było cicho, kiedy odezwał się telefon. Lakisowi trochę zajęło znalezienie go, ale kiedy wkońcu mu się to udało, ktoś zniecierpliwością odłożyłsłuchawkę.

– Co to było? – Patrzył na Naszuzdziwiony.

– Nie wiem, telefon mamy od wczoraj, więc mało osób zna numer… Nie wiem, kto to mógł być. – Naszu wydawała się zawstydzona iroztargniona.

– Też nie wiem, kto to mógł być, ale nie przejmuj się, zadzwoni drugi raz. Askąd wogóle wzięłaś telefon ipo co? Do tej pory obywaliśmy się bez tego wynalazku. – Lakis patrzył uważnie naNaszu.

– Archewiwja mi go podarowała, więc go zamontowałam. Czy to ci przeszkadza? – Spojrzała na Lakisa ze łzami woczach.

– Spokojnie, muszę się przyzwyczaić do nowinek tego świata. Nie ma sprawy. – Lakis westchnął. – Jeżeli już dostałaś telefon od Archewiwji, to będziemy go używać, nie widzę wtym żadnego problemu. – Powiedział Lakis, ale wmyślach dał sobie słowo, że nie będzie go używał. – Niech one się ze sobą kontaktują, jeśli chcą, ze mną nie muszą. – Pomyślał.

– Myślę, że nie będziesz go używał, jesteś przyzwyczajony do starych metod pracy – Naszu sprawiała wrażenie, jakby czytała wjego myślach – ale ja chcę się nauczyć nowego świata. – Spojrzała swoimi pięknymi oczami na Lakisa ikontynuowała. – To co robimy zzaczętym wieczorem? Może się gdzieś przejdziemy? Jeszcze nie byłam na porządnym spacerze, odkąd tumieszkamy.

Lakis chwilę się zastanawiał, po czymodpowiedział.

– Oczywiście, możemy sięprzejść.

Wybrali się zatem na mały rekonesans okolicy. Oboje szli powoli pogrążeni każdy wswoich myślach. Lakis zastanawiał się, jak to jest, że teraz wygląda tak, jak dawniej, czyli jest podobny do ludzi, ale wtrakcie projektów nadal przybiera swoją poprzednią postać karłowatego skrzata. Nie spodziewał się takiego rozwiązania. Był pełen podziwu dla przedsiębiorczości Archewiwji, która czuwała nadwszystkim.

Gdy doszli do Plaki, gdzie panował gwar, atłumy ludzi okupowały wszystkie pobliskie kafeterie, Naszu przerwałamilczenie.

– Może gdzieś sobie usiądziemy? – Lakis zradościąprzytaknął.

– Pewnie, że możemy. Masz ochotę na późną kawę? – Udało im się złapać zwalniający się stolik. – Zobacz, jak tutaj jest pięknie, gwar ludzi, cykady grają. Zbliża się jesień, tyle kolorowych liści już leży na ziemi. Jest tak czarownie… – Rozmarzył się Lakis. – Czy dobrze się tutaj czujesz, kochana Naszu? Jesteś zadowolona, nic ci niebrakuje?

– Nie, nic mi nie brakuje, na razie się oswajam ztą rzeczywistością. Czas pokaże, czy dobrze wybrałam, ale na pewno będę się bardzo starała, żeby wszystko się ułożyło, aty? – Spojrzał na nią zaskoczony iodpowiedział po krótkimnamyśle.

– Ja też będę się bardzo starał. Na pewno trochę to potrwa, ale już przyzwyczajam się do twojej obecności wmoim życiu ijest mi ztym dobrze. – Uśmiechnął się pod nosem. – Mogę nawet powiedzieć, że bardzodobrze.

Pili powoli kawę ikażdy myślał oczymś innym, nie przeszkadzali sobie. Taki spokojny wieczór, bez konfliktów, bez podtekstów… Było inaczej, niż Lakis to sobie wyobrażał, ale podobało mu się. To było całkiem nowe doznanie, jeszczenieujarzmione.

Skulik siedział przy stole irozmyślał. Nie dawała mu spokoju myśl omamie dzieci, zakrawało to oobsesję. Nie dość, że wciąż oniej myślał, to jeszcze zaczęła mu się śnić – to już było po prostu śmieszne. Starał się walczyć ztym, ale poległ na placu boju. Próbował zająć myśli czymś innym, poświęcić się pracy, aby sytuacja sama się jakoś ułożyła, ale po wizycie uLakisa plan upadł. Oznaczało to, że musiał jeszcze poczekać te dwa dni, żeby zajmować czymś mamę dzieci. Miotał się jak lew po mieszkaniu, raz siedział, raz leżał ijuż nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Amusiał wytrzymać jeszcze dwadni.

Przypominał sobie swoje życie pełne wzlotów iupadków. Narobił ludziom dużo złego, to było niewybaczalne, ajednak… kilka lat mu się upiekło, aż powiedziano – dosyć. Pamiętał ten dzień, jaki był wtedy zdziwiony, że to akurat jego spotkało. Wkońcu przyszła kryska na Matyska, tak to się mówi? Więc teraz najważniejsze, żeby jakoś się podnieść ztejmatni.

Czekał na dzień, kiedy wyruszą wsiną dal ito oczekiwanie go dobijało. Cała reszta była do przeżycia. Nawet zaproszenie od Wielkiej Księgi nie było tak dobijające. Co prawda nie spodziewał się go imiał nadzieję, że już da mu spokój, ale niestety – znowu się zaczęło. Ciekawe, oco tym razem go zahaczy… Miał nadzieję, że jego grzeszki już co nieco pominięto, ale to miało się okazać dopiero jutro. Skulik zdecydował, że nie ma sensu stresować się tym zawczasu. Wyjaśni się wszystko, na pewno nic nie pominą, trzeba być po prostu cierpliwym. Położył się zatem na swoim szezlongu izaczął rozmyślać – oczywiście oWielkim Murze Chińskim.

Był to największy cmentarz świata. Ciekawe, czy dzieciaki znajdą taką nowinkę, pewnie tak. Już sobie wiele rzeczy przypomniał, reszty zaczął szukać wzakamarkach pamięci, ajuż po chwili smacznie spał. Należał mu się ten zdrowy sen. We śnie przeniósł się do Babilonu, chodził po jego zatłoczonych ulicach pełnych ludzi, gwaru iprzepychanek. Wiedział, że to tylko sen ichciał się zniego obudzić, ale nie mógł. Zobaczył swoją rodzinę jak żywą. Stał jak zahipnotyzowany iobserwował ich. Po jakiejś sekundzie rodzina zaczęła się rozglądać, apóźniej szukać czegoś albo kogoś. Uważnie im się przyglądał izastanawiał się, kogo szukają. Po chwili wyjaśniło się, że szukali właśnie jego. Ale przecież stał obok nich, więc dlaczego nie zwrócili na niego uwagi? Tak, już wiedział, mówiono onim, ale on ich nie słyszał, aoni nie widzieli jego. Stał nadal jak zahipnotyzowany iczekał, co będzie dalej. Ale nic się nie stało, po prostu oni znudzeni czekaniem poszli sobie dalej, aon sięobudził.

Usiadł cały spocony izaczął się zastanawiać, dlaczego właśnie teraz mu się przyśnili. Nadal myślał, chociaż wiedział, że teraz nic nie wymyśli, adopiero kolejny dzień przyniesie mu odpowiedź. Przemyślał swoje grzeszki (a było ich trochę), za które nieprzypadkowo się tutajznalazł.

Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Zrobiło się dosyć późno, ale wiedział, że już nie zaśnie, więc postanowił zaryzykować iprzejść się do Wutenora iCeklora.

Droga zleciała mu dosyć szybko, nie zauważał niczego, amoże raczej nie chciał nic zauważyć. Szedł imyślał oswoich przewinieniach – otym, co zrobił kiedyś ico zrobił teraz, żeby to naprawić. Kiedy stanął na ich ulicy, oblał go zimny pot. – Po co tu przyszedł ico im powie? – To pytanie tłukło mu się po głowie, stał isię nad tym zastanawiał. Obserwował ich okna, wktórych paliło się światło, więc wiedział, że obaj byli wdomu. Znał rozkład ich mieszkania, bywał tutaj dosyć często. – No cóż, kto nawarzył piwa, musi je po prostu wypić. – Pomyślał ijuż pukał do ich drzwi, które chwilę później mu otworzyli. Gospodarze nie byli bardzo zdziwieni jegowizytą.

– Dzień dobry, przyszedłem… – Nie zdążył dokończyć zdania, bo Wutenor od razu muprzerwał.

– Wejdź iprzestań się denerwować, Wielka Księga dała nam zlecenie, którego nie sposób całkowicie wypełnić. – Iod razu ciężko odsapnął. Skulik stanął jak wryty, zanim dotarło do niego to, co powiedziałWutenor.

– Nie rozumiem, jak to, nie możecie sobie poradzić zprojektem? To niesłychane, akurat wy? – Patrzył na nichpodejrzliwie.

– No nie możemy, czy to tak trudnozrozumieć?

– Nie, ale wczym tkwi problem? Jakoś do tej pory wszystko wam uchodziło na sucho, co się stało? – Skulik rozluźnił sięcałkowicie.

– Tak było kiedyś, teraz już się trochę nawróciliśmy, no może nie całkiem… Wkażdym razie idziemy wdobrym kierunku, chociaż małymi kroczkami. – Skulik patrzył na nich coraz bardziejzaciekawiony.

– Wkońcu się dowiem, oco wam chodzi? Mówicie półsłówkami inic nie rozumiem. – Powoli oparł się ościanę, aoni obaj przyglądali mu się zuwagą, by po chwilirzec.

– Nie możemy cię całkowicie wtajemniczyć wten projekt, uchylimy jednak rąbka tajemnicy, co ty na to? – Skulik spojrzał na nichzdziwiony.

– Oczywiście! Mówcie wreszcie, oco wtym wszystkim chodzi! – Ponaglił ich zniecierpliwiony, przestępując znogi nanogę.

– Chodzi oto, że musimy zakończyć ten projekt, ale nie możemy go całkowicie wykonać, bo potrzebny nam jesteś ty. – Powoli tłumaczył Wutenor. Zamilkł na chwilę, by podjąć dalszą opowieść. – Nie możemy cię całkowicie wtajemniczyć, ale możemy coś niecoś ci powiedzieć – może nam wtedy pomożesz. Jeżeli będziesz chciał po tym, co zrobiliśmy razem. Musisz nam też zaufać, aobawiamy się, że ztym może być problem. Jak sądzisz, Skuliku? – Zapytał Wutenor, patrząc na Skulikawyczekująco.

– Najpierw muszę się dowiedzieć, oco chodzi. Skąd mogę wiedzieć, jak ja się zachowam po usłyszeniu celu waszego projektu? – Spojrzał na obuwyczekująco.

– Dobrze, ale wiesz co… może omówimy to jutro po naradzie zWielką Księgą? Oczywiście jeżeli nadal będziesz zainteresowany… – Skulik spojrzał zdziwiony naobu.

– Skoro tak postanowiliście, to czemu nie. Atak zinnej beczki, czy jeszcze macie do mnie żal? – Patrzył na nich zciekawością, aoni obaj pospuszczaligłowy.

– Wsumie to nie mamy inie bocz się na nas. Na razie pracujemy nad poprawą naszych relacji ze wszystkimi. Widzisz, każdy ma do nas mnóstwo pretensji, nie możemy powiedzieć, że niesłusznych… Dlatego staramy się tonaprawić.

Skulik uśmiechnął się podnosem.

– Miło mi to słyszeć. Mogę więc uznać, że nie macie do mnie już żadnych pretensji? – Patrzył na nich zpowątpiewaniem.

– Już ci powiedzieliśmy, że nie mamy, więc musisz nam uwierzyć. – Obruszył się Wutenor. – Atak wogóle, to co tutaj robisz? Chyba nie myślisz, że uwierzymy, że za namitęsknisz?

Obaj patrzyli zciekawością naSkulika.

– Cóż… – Zająknął się Skulik. – Było mi po drodze, więc do was wpadłem… Ateraz muszę już uciekać. To bywajcie, ajak zdecydujecie się podzielić ze mną waszym problemem, to dajcie miznak.

I już go nie było.

Znowu był sam, siedział imyślał oprzeszłości, ale nic nie potrafił wymyślić, więc zagłębił się wprzyszłość. Wyglądała obiecująco, przynajmniej tak mu się wydawało. Tyle spraw się nawarstwiało, że już stracił rachubę, co jest ważne, aco nie. Dał sobie spokój, co ma być, to będzie, nie miał na to żadnego wpływu, choćby nie wiadomo, jak bardzo chciał. Przypomniał sobie dzień, kiedy zaczął współpracować zLakisem. Uśmiechnął się pod nosem. Tak, to był bardzo szczególny dzień. Apóźniej wszystko się potoczyło ido dzisiaj się toczy. To była dobra decyzja, ale czy powinien był ją podjąć? Pamiętał dokładnie, jak się wtedy czuł, jak go nużyła ta postawa, już dawno chciał się wycofać, ale nie miał jakoś siły… Iwłaśnie wtedy Lakis zaproponował mu współpracę, aon zniej po prostu skorzystał. Chociaż zdawał sobie sprawę ztego, że może już być za późno, że być może nie podoła zadaniu, to jednak uznał, że warto było spróbować. Imiał rację, bo znikim tak dobrze mu się nie pracowało, ai zawiązała się między nimi nić przyjaźni. Tak, to było dobre posunięcie, był tego pewien, ale co zpozostałymi rzeczami? Jak się mają do tego jego winy zprzeszłości? Tego nie wiedział, ale miał nadzieję, że wkrótce się dowie. Nie spędzało mu to snu zpowiek, ale chciał wiedzieć, na czym stoi ijak potoczą się jego losy.

Te iinne pytania tłukły mu się po głowie, dlatego był tak bardzo niespokojny ipozwalał sobie na takie myślenie. Jutro miało się okazać, jak stoją jego sprawy, czy poniósł klęskę, czy też będzie mógł uczestniczyć wdalszej części projektu. Już oczami wyobraźni widział siebie, jak zabawia mamę dzieciaków… To byłoby piękne, ale czy będzie prawdziwe? Miało się to wyjaśnić kolejnego dnia, nie warto było się tym kłopotać zawczasu. Wiedział, że swego losu itak nie zmieni, może go jedynie poprawić. Był sam ito wkurzało go najbardziej. Zazdrościł Lakisowi, że miał swoją Naszu. Że już nie musiał liczyć tylko na siebie, miał zkim porozmawiać, miał kogo się poradzić… To niby nie tak wiele, ajednak bardzo dużo. Dlaczego nie mógłby być zmamą dzieci? Ten pomysł podobał mu się bardzo ipostanowił powalczyć otę kobietę. Jednak teraz dał sobie spokój, wiedział, że będzie potrzebny przy realizacji projektu, więc na niego po prostu czekał. Teraz będzie miał okazję lepiej przyjrzeć się mamie dzieciaków, wtrakcie gdy będzie jej pilnował, ato dawało mu sporeszanse.

– Ajuż jutro dowiem się, czego ode mnie oczekują ipostaram się to wykonać. – Pomyślał, achwilę później wkońcuzasnął.

Posiedzenie Wielkiej Rady

Jak zwykle wszyscy się poschodzili, usiedli iczekali na Archewiwję. Szeptom nie było końca, każdy chciał zaznaczyć swoją obecność. Kiedy zrobiło się już bardzo głośno, pojawiła się Archewiwja. Wszyscy ucichli ikażdy czekał na przemówienie, jednak ona tylko potoczyła po wszystkich wzrokiem izamyśliła się. Wszyscy czekali wnapięciu, co ztego wyniknie. Po chwili Archewiwja wstała izaczęłaprzemowę.

– Witam wszystkich zebranych, postaram się omówić kilka niecierpiących zwłoki spraw. Zacznę od sprawy Wutenora iCeklora. Mają oni do wykonania projekt, który potrzebuje akceptacji Skulika, zgadzam się na wtajemniczenie go. Poza tym, Lakisie – zwróciła na niego wzrok – podjąłeś się już wykonania dalszego ciągu projektu? – Lakisowi ze zdenerwowania zaschło wgardle.

– Tak, oczywiście. – Tylko tyle zdołałwyjąkać.

– To dobrze, awięc kiedy startujecie? – Patrzyła wyczekująco naLakisa.

– Planuję zacząć wyprawę pojutrze. Dzieciaki zdążyły już odpocząć… – Odpowiedział trochę już spokojniej Lakis. – Aczy mogę liczyć na obecność Skulika? – Patrzył na nią znadzieją.

– Tak, oczywiście, przydzielam go do tego projektu, będzie pilnował mamy dzieciaków. Atak przy okazji, jak wyglądają wasze relacje? – Spojrzała na Skulika, który się niesamowiciespeszył.

– Nasze relacje są bardzo dobre. – Od razu odpowiedział Lakis. Archewiwjaodetchnęła.

– Wtakim układzie pracujcie dalej, awnioski, wyczerpujące wnioski, przedłóżcie mi później do wglądu. To tyle co do bieżących spraw. Ateraz wnioski na przyszłość. – Od razu wyrwała sięMuggi.

– Co się dzieje zArtemidą? Czy już dała nam spokój? – Muggi, czekając na odpowiedź Archewiwji, powiodła wzrokiem po reszciezgromadzonych.

– Na razie zawarłam znią układ, ale jak długo będzie on trwał, tego nie wiem. Nie jestem zdolna do kontrolowania jej poczynań, więc jedyne, co nam pozostało, to czekać iobserwować, jak się zachowa. Na waszym miejscu nie przejmowałabym się Artemidą, na pewno uda nam się ją obłaskawić. – Wszyscy odetchnęli zulgą. Znów zapanowała cisza jak makiem zasiał, wktórej ponownie głos zabrałaArchewiwja.

– Myślę, że dobrze nam się współpracuje. Wkażdym razie ja dokładam wszelkich starań, aby wszystkie projekty szły normalnym torem, bez żadnych zakłóceń, czego też oczekuję odwas.

Po tym zdaniu wszyscy spuścili głowy, jakby mieli coś nasumieniu.

Wyprawa na Wielki Mur Chiński

Lakis jak powiedział, tak zrobił ipo dwóch dniach pojawił się udzieciaków. Najpierw zawitał uTeodora, zktórym popędził po Juranda, astamtąd wszyscy ruszyli do pozostałych dzieciaków. Zastali ich zajętych rozmową – akurat obmyślali, wjakim momencie drużyna powinna się pojawić na murze. Sprzeczali się, gdyż każdy miał na ten temat inne zdanie. Jedni chcieli się znaleźć na murze wpoczątkowej fazie jego powstawania, inni już wpóźniejszej. Lakis żałował, że pozwolił im wybierać porę. Wkońcu, po długich dyskusjach, postanowili podzielić swoje wejście na dwie raty. Lakis nie był ztego powodu zachwycony, ale wkońcu się zgodził.

Po krótkiej chwili byli już na murze wczasie, kiedy na Chiny napada Czyngis-chan. Wielki chaos, jaki się rozpętał, przeraził ich wszystkich. Nie mogli ocenić, zczego Mur jest zrobiony, ponieważ nie było na to czasu. Zdezorientowane wojsko biegało na wszystkie strony, powietrze przeszywał świst bełtów zkuszy icudem było, że żadne znich nie zostało ranne. Wszyscy stali iczekali, co dalej się wydarzy. Zauważyli, że Mur jest gliniany, oniewielkiej wysokości – nie był zbyt efektowny. Wszędzie było słychać wrzaski, padały rozkazy, ginęli ludzie, aoni stali jak sparaliżowani iprzyglądali się temu wszystkiemu. Wtedy zauważyli, że nikt nie zdaje sobie sprawy zich obecności, jakby byliniewidzialni.

To było coś okropnego, nie chcieli tutaj być, ajednak się tutaj znaleźli. Było widać, jak się wyróżniają, jak wyglądają, byli po prostu inni, zdawali sobie ztego sprawę, ajednak stchórzyli. Doszło do ich świadomości, że są niewidzialni, że wojsko ich po prostu nie widzi. Chcieli jak najszybciej znaleźć się zpowrotem wdomu, ale Lakis zaczął machać do nich ręką idawać znaki, żeby stali spokojnie izobaczyli, co się dzieje. Chciał, aby chociaż przez kilka godzin obserwowali wojnę na Murze, ale było to ponad ich siły. Byli wsamym centrum walk, nie mogli pomóc, chociaż się rwali do walk. Jeden zżołnierzy pobiegł na małe wybrzuszenie wmurze izapalił pochodnię. Był to sygnał dla całych Chin, że granice przeszedł wróg. Czyngis-chan od razu zastrzelił żołnierza, który podpalił pochodnię. Dzieciaki byływstrząśnięte.

Jak można było przewidzieć, szala zwycięstwa przechylała się na stronę wroga, aoni nie mogli nic ztym zrobić. Rwali się do walki, ale Lakis nakazał im się uspokoić. Nie zamierzał dłużej trzymać ich tutaj, wiedział, że musieli odejść jak najszybciej. Dlatego zdecydował natychmiast przenieść się zdziećmi do późniejszychczasów.

Znaleźli się znowu na Murze, ale tym razem panował na nim spokój. Zkolei teraz zauważyli, że Mur jest ceglany oszerszej konstrukcji niż poprzednio. Stali obok dosyć dużej wartowni, której wcześniej nie zauważyli – być może wcześniej wogóle jej tutaj nie było. Jeden zżołnierzy stał niedaleko nich, nie zwracając uwagi na to, co się wkoło dzieje. Podeszli do niego izagadaligo.

– Dzień dobry, czy możemy trochę pospacerować po Murze? Jesteśmy obserwatorami zinnego wymiaru, może cię już powiadomiono onaszym przybyciu? – Żołnierz spojrzał na nich przenikliwie iodpowiedział.

– Oczywiście powiadomiono nas owaszym przybyciu iwłaśnie na was czekam. Jeśli chcecie sprawdzić, jak jest zbudowany nasz Wielki Mur, to służę pomocą. Jak wiecie, ówczesne Chiny składały się zsamodzielnych prowincji, które między sobą konkurowały, akażda prowincja była władana przez samodzielnego księcia feudalnego. Chcąc utrzymać władzę, książęta szczelnie zabezpieczali się przed swoimi sąsiadami, wznosząc wtym celu pierwsze obwarowania, które kilkaset lat później dały początek Wielkiemu Murowi Chińskiemu… – Opowiadał żołnierz, któremu weszła wsłowoBlanka.

– Tak, wiemy! Miało to miejsce wVIII wieku p.n.e., ale istnieją przypuszczenia, że pierwsze fortyfikacje powstały dużo wcześniej, gdzieś około trzysta lat wcześniej. – Żołnierz spojrzał na niązdziwiony.

– Tego nawet ja nie wiedziałem! Miałem wam tylko udostępnić Mur, dlatego już sobie pójdę, awy możecie spacerować po Murze. Teraz, gdy rządzi dynastia Ming, jest spokój inic wam nie grozi. – Po tych słowach powoli odszedł, aoni zostali sami. Na chwilę zapadła cisza, którą przerwałTeo.

– Mało kto wie, że Mur Chiński schodzi wprost do morza wLao Long Tou. Ta potężna, budowana przez kilka dynastii konstrukcja kończy się zaraz ubrzegów Zatoki Pohaj Morza Żółtego. Miejsce zostało nazwane „Głową starego smoka”, ponieważ Mur wygląda tam jak wielki smok pijący morską wodę. – Po krótkim namyśle chłopiec dodał. – Wielki Mur Chiński ma długość dwóch tysięcy siedmiuset kilometrów, jest największą budowlą wzniesioną kiedykolwiek przez człowieka. – Wszyscy patrzyli na Teo zpodziwem. Ariel włączył się dorozmowy.

– Wielki Mur określany jest również mianem „najdłuższego cmentarza świata”. Przy jego budowie setki tysięcy robotników zginęło wwyniku wycieńczenia oraz bezwzględności ibrutalności strażników. Podobno ciała tych robotników były chowane wmurze. – Na to od razu żachnęła sięOlimpia.

– Kto ci nagadał tych bzdur? Jak to wmurze? To jest po prostu niemożliwe. Wyobraź sobie coś takiego, gdyby tak było, Mur dawno by się rozjechał, to chyba zrozumiałe. Nie uważacie? – Patrzyła na wszystkichwyzywająco.

– Skąd mamy to wiedzieć, tylko otym czytaliśmy. Ale skoro ty wiesz lepiej, niech tak zostanie. – Julia patrzyła na wszystkich izastanawiała się, kto marację.

– Wiecie, że za panowania pierwszego Cesarza wpracach budowlanych brało udział około trzysta tysięcy żołnierzy ipięćset tysięcy chłopów? Wpóźniejszym okresie wpracach uczestniczyło 1,8 miliona przymusowych robotników, więźniów ichłopów, zktórych tysiące zginęło wczasie pracy. – Wdyskusję włączył się Jurand. – Tak czytałem, więc gdzie ich mogli pochować? Chyba że obok muru… – Zastanawiał się Jurand iczekał na reakcjępozostałych.

– Wielki Mur Chiński ma wysokość od pięciu do dziesięciu metrów iszerokość od pięciu do ośmiu metrów. Mniej więcej co sto lub dwieście metrów wznoszono wieżę obserwacyjną, na całej długości muru jest ich około dwudziestu tysięcy. Tak było kiedyś, później to się jednak zmieniło. – Paula patrzyła rezolutnie na wszystkich. Teraz zabrała głos buńczucznaBlanka.

– Ważnym wydarzeniem historycznym, które miało decydujący wpływ na budowę Muru, było zjednoczenie państwa chińskiego w221r. p.n.e. Dokonał tego Szy Huang-ti, który później założył dynastię Tsín. Scalił on wszystkie prowincje wjedno państwo, wktórym samodzielnie sprawował władzę, każąc się tytułować Pierwszym Cesarzem. Właśnie tak to się zaczęło. – Skwitowała Blanka, po czym wydęła usta ikontynuowała swoją wypowiedź. – Szy Huang-ti zapracował sobie na nienawiść wszystkich następnych pokoleń chińskich uczonych spaleniem ksiąg oraz pogardą, jaką żywił dla przeszłości, ale wyrazy potępienia, jakich mu nie szczędzono, nie zdołały zniszczyć jego prawdziwego pomnika. Była nim idea zjednoczonego cesarstwa, którą pozostawił jako spadek wszystkim następnymdynastiom.

Od razu wpadł jej wsłowoTeo.

– Tak, twórca zjednoczonego cesarstwa nie cieszył się szacunkiem isympatią poddanych. Opisywano go jako okrutnego ibezwzględnego despotę, dla którego najważniejsze było realizowanie planów izamierzeń korzystnych dla państwa. Często odbywało się to kosztem wyzyskiwanego icierpiącego ludu. Pomysłodawcą tego projektu był oczywiście sam cesarz, ajego założeniem było połączenie istniejących już odcinków fortyfikacji wjedną budowlę obwarowującą całe państwo. Cesarz, jako człowiek czynu, szybko rozpoczął realizację swojego pomysłu. Właśnie takich się rzeczydoczytałem.

Julia chwilę się nad czymś zastanawiała izaczęła nowywątek.

– Budową kierował generał Meng Tian, który wcześniej pomógł cesarzowi zjednoczyć państwo iprzejąć nad nim władzę. Jak widać, nie był sam wtym zamiarze, miał odpowiednich pomocników. – Lakis jej przytaknął ipodkreślił, że niewiele można osiągnąć samemu, aprawdziwa siła tkwi wpracy zespołowej. Otym wiedzieliwszyscy.

Po chwili namysłu odezwał sięJurand.

– Chociaż za główny cel budowy Muru uważano chronienie państwa przed koczownikami, to jego budowa była korzystna dla cesarza również zinnych względów. Dzięki niemu duża armia miała zajęcie, co zmniejszało ryzyko wybuchu buntu iusunięcia cesarza od władzy. Inną korzyścią, zpunktu widzenia władcy Wielkiego Muru, było odsyłanie do jego budowy osób, które były wniełasce ucesarza. Mur pełnił również po części funkcję miastotwórczą, gdyż wmiejscach, gdzie przecinał on szlaki handlowe, powstawały miasta. Miało to niewątpliwie wpływ na rozwój gospodarczy kraju. Wten sposób niema cały kraj miał swój udział wbudowaniu Muru. – ZakończyłJurand.

Lakis uważnie obserwował dzieci iz satysfakcją zauważył, że wszyscy wzorowo się przygotowali. Cieszył się, że to wszystko przeczytali. Na chwilę zapanowała cisza, apotem głos zabrałaOli.

– Jak wiadomo, następni władcy Chin zatrudnili do dalszej budowy muru jeszcze większą liczbę robotników. Kiedy panowała dynastia Han, milion chłopów wraz zrodzinami zostało przesiedlonych do budowy fortyfikacji. Wraz zkonstrukcją muru wznoszono również wieże, wktórych stacjonowali strażnicy, mający sygnalizować niebezpieczeństwo. Podstawą tego systemu było przekazywanie sobie wiadomości za pośrednictwem znaków dymnych. Tak funkcjonujący Mur był rzeczywiście wielką twierdzą obronną. – Oli patrzyła na wszystkich ze stoickim spokojem. Od razu głos zabrałTeo.

– Fundamenty Muru, jak wiemy, były kamienne. Najpierw miał on charakter szerokiego iwysokiego kamiennego wału wzmocnionego przez ubitą glinę oraz utwardzonego przez gruz, granit iwielkie cegły. Warto również wspomnieć, że Mur nie był jednakowy pod względem konstrukcji na całej swojej długości. Wpołudniowej części państwa do jego budowy była używana głównie ubita glina, natomiast już od Pekinu konstrukcja Muru była kamienna. Ciężki materiał budowlany prawdopodobnie transportowano chińskimiwozami.

Wszyscy zgodnie uznali, że Wielki Mur Chiński był godny swojego zaszczytu. Do rozmowy wtrącił sięAriel.

– Nie wiem, czy wiecie, ale Mury wzniesione za czasów Ming były znacznie wyższe ibardziej ufortyfikowane, niż te wzniesione za czasów ich poprzedników. Cesarstwo Ming wzdłuż całego Muru Chińskiego rozlokowało garnizony, aw strategicznych punktach ustawiło armaty. Ming dobudowali piętrowe strażnice, zktórych wysyłano wiadomości między posterunkami (za dnia sygnały dymne, nocą – sygnały ogniowe). Budowa Wielkiego Muru Chińskiego była bardzo niebezpieczna, podobno każdy metr muru kosztował życie trzech ludzi. Jak wyczytałem, prawie wszystkie zachowane do dzisiaj odcinki Wielkiego Muru Chińskiego to pozostałości po dzieleMing.

Wszyscy przytaknęli na te wiadomości, gdyż nauczyli się już, że zgodność to cenna rzecz. Oli nad czymś myślała, bo po chwilirzekła.

– Podczas panowania dynastii Han mur został wydłużony do dziesięć tysięcy kilometrów, jednak dynastia Ming ponownie skróciła mur do sześciu tysięcy trzystu pięćdziesięciu kilometrów iskupiła się na ulepszaniu systemuobronnego.

Blanka wyrwała się zzamyślenia idołączyła dorozmowy.

– Wiecie co, aja się doczytałam, że właśnie tutaj wynaleziono jedwab. Nawet znam legendę owynalezieniu jedwabiu: otóż chińskie podanie głosi, że jedwab został odkryty wogrodzie cesarza Huang żyjącego wlatach 2698-2598 p.n.e. Według legendy, cesarz poprosił swą żonę Xi Lingshi, by sprawdziła, jaki szkodnik niszczy drzewa morwowe. Cesarzowa zauważyła, że są to białe larwy, które przędą błyszczące kokony. Przypadkowo jeden kokon wpadł jej do wrzątku iokazało się, że można wyciągnąć zniego delikatną nić, którą Xi Lingshi zawinęła na szpulkę. Wten sposób, jak głosi legenda, odkryła tajemnicę produkcji jedwabiu. Oczywiście trzymano tę wiadomość wścisłej tajemnicy, której Chińczycy strzegli przez około dwa tysiące lat. Przez ten czas Chiny miały monopol na produkcję jedwabiu, który eksportowały tak zwanym jedwabnym szlakiem. Każdego, kto zdradziłby tajemnicę wyrobu tego szlachetnego materiału, czekał wyrok śmierci. Tak wyczytałam, nic nie wymyśliłam. – Dodała pośpieszniedziewczynka.

Lakis zerknął na Blankę iprzytaknął.

– Dobrze wyczytałaś, bo właśnie tak to pewnie było. Ja się tego akurat nie doczytałem, ale skoro tak twierdzicie, to tak to musiało być. – Patrzył na dzieciaki zpodziwem. Wiedział, jak dużo ich to musiało kosztować czasu, aprzecież miały jeszcze obowiązki szkolne. – Świetnie się przygotowaliście! – Lakis pochwalił dzieci. – Kto następny chciałby zabraćgłos?

Od razu zgłosiła sięPaula.

– Wykonanie takiej olbrzymiej budowy wokresie, kiedy nie było współczesnych urządzeń budowlanych ani środków transportowych, to naprawdę wspaniałe osiągnięcie budownictwa starożytnych Chin. Świadczy owielkiej umiejętności iogromnych wysiłkach chińskiego ludu pracującego. Obliczono, że wbudowę muru zaangażowanych było aż trzy ipół miliona osób, czyli siedemdziesiąt procent ludności ówczesnych Chin. To dopiero była budowa, wieczna budowa. – Paula aż westchnęła zwrażenia. Kolejny do odpowiedzi wystartowałTeo.

– Jak mi wiadomo, wysokość Muru to dziewięć metrów, szerokość upodstaw wynosi około sześć ipół metra, zaś na górze pięć ipół metra – wystarczająco, aby mogła po nim maszerować piechota po dziesięciu żołnierzy wszeregu albo kawaleria po pięć koni wszeregu. To dopiero był rozmach, nie uważacie? – Patrzył na wszystkich izastanawiał się, jaką otrzymaodpowiedź.

– Na pewno tak było, ale ja mam jeszcze inną ciekawostkę, chodzi olatawce. Spójrzcie, jeden unosi się akurat nad nami. – Powiedziała Blanka iwskazała palcem na kolorowy kształt płynący leniwie po niebie. Wszyscy spojrzeli do góry, gdzie ujrzeli zabawkę doskonale znaną im zczasów beztroskich wakacji. – Jak wam wiadomo, Chiny słyną zlatawców. Nic wtym dziwnego, bo tylko tutaj wdawnych czasach był już znany papier ijedwab, materiały na tyle lekkie imocne, że można było przy ich pomocy budować latawce. Właśnie Chińczycy używali wielkich latawców zgwizdkami do straszenia wrogów. Jest nawet taka chińska stara legenda mówiąca otym, że generał Han Xin wczasie walki wypuścił latawiec, który, poruszając się na wietrze, wydawał przeraźliwe dźwięki, aspłoszony wróg uciekł zpola bitwy. Widzicie, jacy cwani byli Chińczycy ido czego uciekali się podczas bitwy? Wiadomo, wszystkie chwyty byłydozwolone.

Lakis patrzył na Blankę izastanawiał się, co jeszcze odkryła. Akurat tym go właśnie zaskoczyła, jakoś nie pamiętał olatawcach, to mu umknęło. Patrzył zpodziwem na Blankę ibył pewny, że ta dziewczynka daleko zajdzie.

– Chciałam jeszcze dodać, że do konstrukcji latawca wykorzystywano drzewo bambusowe, jedwabny materiał oraz jedwabne sznurki. Latawce były również atrakcją podczas różnych uroczystości. To by było na tyle, jeżeli chodzi otę kwestię. – Dokończyła swoją wypowiedź Blanka, azaraz po niej do odpowiedzi wyrwał sięJurand.

– Tak, oczywiście, generalnie latawce wtamtym okresie służyły dowódcom wojsk do odstraszania przeciwnika. Były duże, pomalowane wostre barwy irobiły na polu walki spore zamieszanie. Chińska historia tworzenia latawców sięga prawie dwóch ipół tysiąca lat wstecz. Legenda głosi, że nad pierwszym latawcem Lu Ben pracował ponad trzy lata. Na początku służyły one do celów militarnych. Dopiero wczasach dynastii Song wX – XIII wieku latawce stały się zabawkami. Dzisiaj puszczanie latawców na wiatr to jedna zulubionych rozrywek nie tylko chińskich dzieci, lecz także emerytów. Teraz sobie przypomniałem, że też otym czytałem. – PodsumowałJurand.

Lakis słuchał dzieci inie mógł uwierzyć, że pominął tentemat.

– Skoro tak dużo wiecie olatawcach, to co zdalszymi rewelacjami na temat Muru Chińskiego? – Lakis patrzył na swoich podopiecznych iczekał na odpowiedź. Od razu wystartowała do niejJulia.

– Jak nam wiadomo, Wielki Mur Chiński nie jest jedną strukturą, lecz całym zespołem konstrukcji obronnych. Integralną częścią Wielkiego Muru Chińskiego są naturalne przeszkody, takie jak urwiska. Dzięki ukształtowaniu terenu, na którym wznosi się Wielki Mur Chiński, odnosi się wrażenie, że jest on jedną strukturą. Okres budowy Wielkiego Muru Chińskiego datuje się na lata od 221 r. p.n.e. do 1 644 r. n.e. To jednak wielkie rozbieżności. – Patrzyła na wszystkich ioczekiwała jakiejś odpowiedzi. Wszyscy zastanawiali się, co powiedzieć, ale jako pierwszy do odpowiedzi wystartowałTeo.

– Najbardziej intensywny okres prac budowy Wielkiego Muru Chińskiego przypada na lata 1368-1644. Wówczas panowała epoka dynastii Ming. Prawie wszystkie zachowane do dzisiaj odcinki Wielkiego Muru Chińskiego to pozostałości po dziele Ming. Jak wiadomo, jego główną misją była obrona Chińskiego Imperium przed barbarzyńcami. Wielki Mur był wiele razy ulepszany iwydłużany przez panujące po sobie dynastie. Wten sposób przystosowywano go do zmieniających siępotrzeb.

Nastała chwila ciszy, by do odpowiedzi wyrwała sięJulia.

– Ja jeszcze się doczytałam, że Chińczycy wynaleźli papier. Za jego wynalazcę uważa się Cai Luna. Pierwszy papier wytworzony był zzawiesiny włókien roślinnych, był tak trwały, że czasami używano go jako odzież. Atajemnicy jego wyrobu, podobnie jak jedwabiu, pilnie strzeżono. Do tego doszły jeszcze inne wynalazki! Zalicza się do nich niemal sto obiektów zróżnych dziedzin życia – medycyny, astronomii, techniki, budownictwa. Wszyscy znają takie chińskie wynalazki, jak akupunktura, akupresura czy Feng Shui, ale mało kto wie, że pług żelazny, siewnik, sejsmograf, balon na ogrzane powietrze czy wreszcie domy na palach to właśnie chińskie wynalazki sprzed wielu setek lat. Choćby żeliwo Chińczycy wymyślili aż tysiąc siedemset lat przed Zachodnią cywilizacją. Wiedzieliście otym? Bo ja nie, dopiero się otym doczytałam teraz. – Lakis nic nie powiedział, jak zwykle wiedział, że się przygotują. Warto było brać wtym projekcie udział, to nie ulegałowątpliwości.

Do zabrania głosu już się szykował Teo, co zarywalizacja!

– Wiadomo, że zChin pochodzi także herbata. Według popularnej legendy została ona odkryta przez przypadek przez chińskiego cesarza Shennonga w2737 r. p.n.e., gdy liście herbaciane wpadły do wrzącej wody. Chińczycy uważają herbatę za konieczną dożycia.

– Asztuki walki, które są praktykowane wChinach izostały wznacznym stopniu podpatrzone od uprawy starożytnego rolnictwa imetod polowania? Amosty wiszące? One też zostały wynalezione wChinach w25 r. p.n.e.! Więc widzicie, gdzie ich ten mur zaprowadził. – Kontynuował rozentuzjazmowany Teo. – Awiedzieliście, że od Chińczyka nie otrzymacie prezentu wpostaci zegarka lub parasolki, ponieważ zegar symbolizuje oddawanie czci zmarłemu, aparasolka rozstanie? Można stwierdzić, że Chiny to nie tylko tygiel wierzeń izachowań. Mają też ogromny wkład wrozwój światowej kultury imyślitechnologicznej.

Lakis przysłuchiwał się wszystkiemu zuwagą ibył zadowolony, widząc, jak wiele daje dzieciakom czytanie książek. Oczywiście wiedział, że czasem zaglądają też do internetu, ale tylko wtedy, kiedy jest to im niezbędne. Zzadowoleniem słuchał opisu chińskich obyczajów iwynalazków – on sam aż tak dobrze się nie przygotował, adzieciaki znowu pozytywnie go zaskoczyły. Teraz trwała dyskusja nad tym wszystkim, ao następnym znalezisku chciała opowiedzieć Paula. Była jużgotowa.

– Ja wyczytałam, że upowszechniono produkcję ceramiki, co pozwoliło Chińczykom wyrabiać porcelanę zglinki zwanej kaolinem wymieszanej zpiaskiem iinnymi składnikami. Powstałą wpiecach garncarskich temperaturę 1300-1400 stopni wykorzystano do wyrobu półprzejrzystej, białej masy, którą zabarwiano na różne kolory. Zkolorowej masy garncarze wytwarzali kunsztowne naczynia. Wyrób chińskiej porcelany został zapoczątkowany wVI wieku n.e., natomiast wEuropie zaczęto stosować tę metodę dopiero jedenaście wieków później. – Do opowiadania historii porcelany dołączyła sięBlanka.

– Gdzieś czytałam, że za czasów dynastii Ming (w latach 1368-1644 n.e.) idynastii Qing (1644-1911 n.e.) wChinach panował szczytowy okres produkcji porcelany. Wtym czasie zakłady produkcji porcelany skoncentrowały się wmieście Jingdezhen (w południowej części Chin) idlatego miasto to nazwano stolicą porcelany. Aż do dzisiaj porcelana najlepszej jakości jest produkowana właśnie tam. Chiny zaczęły eksportować porcelanę zagranicę wVIII wieku n.e. Przed tym, wzwiązku zeksportem jedwabiu, Chiny nazywano krajem jedwabiu. Wmiarę zwiększania eksportu porcelany Chiny zaczęły słynąć jako krajporcelany.

Lakis się nie odezwał, był zauroczony wiedzą swoich podopiecznych. Jak to się mówi – uczeń przerósł mistrza. Ucichli wszyscy, ale tylko na moment, kiedy zobaczyli żołnierza biegnącego wich stronę. Przestraszyli się tego widoku, ale na szczęście żołnierz ich minął ipobiegł dalej. Powiedli za nim wzrokiem iwtedy zobaczyli wielki orszak, który zatrzymał się przyschodach.

Nagle zrobił się rwetes, powitaniom iokrzykom nie było końca, wszyscy kłaniali się wpas, ale dzieci nie mogły dojrzeć, kto był przyczyną tego zamieszania. Pospiesznie wszyscy weszli na mur, aby mieć lepszy widok iwtedy ujrzeli samego cesarza zepoki Ming! Był to mężczyzna słusznej postury, ubrany jak samuraj, bardzo kolorowo ijaskrawo. Dzieci stały jak osłupiałe iprzyglądały się cesarzowi, gdy ten podszedł do nich iodezwałsię.

– Witam was ibardzo się cieszę, że mnie odwiedziliście wkraju Konfucjusza. Wielka Księga nas powiadomiła owaszym przybyciu, a