Leszek Peszek i jego najlepszy przyjaciel
- Wydawca:
- Sonia Draga
- Kategoria:
- Obyczajowe i romanse
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-8057-209-6
- Rok wydania:
- 2017
- Słowa kluczowe:
- chłopców
- leszek
- najlepszy
- najlepszym
- oliwka
- pamiętnikowych
- peszek
- pewne
- pokibicujemy
- prapoczątki
- przyjaciel
- wojnę
- zostawić
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Leszek Peszek i jego najlepszy przyjaciel”
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Marko Kitti
Tytuł oryginału Jesper Jinx Best Friend
Text and illustrations © 2016 Marko Kitti
Copyright © 2017 for the Polish edition by Wydawnictwo Debit Sp. z o.o.
Copyright © 2017 for the Polish translation by Wydawnictwo Debit Sp. z o.o.
Marko Kitti ma prawo do występowania jako Autor dzieła oraz jako Ilustrator dzieła.
AutorMarko Kitti
IlustracjeMarko Kitti
Tłumaczenie Patrycja Zarawska, TERKA
KorektaMagdalena Bargłowska
Skład Remigiusz Dąbrowski, TERKA
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione i wiąże się z sankcjami karnymi.
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.
Szanujmy cudzą własność i prawo!
Polska Izba Książki
Więcej o prawie autorskim na www.legalnakultura.pl
Opowieść zawarta w tej książce jest fikcyjna. Postacie, zajęcia, sprawy, miejsca, posiadłości, produkty, organizacje itd. – z wyjątkiem tych ewidentnie pochodzących z publicznej domeny – to wytwór wyobraźni autora. Jakiekolwiek podobieństwa do jednostek istniejących, zarówno w przeszłości, jak i teraźniejszości, są czysto przypadkowe i nie powinny być kojarzone jako prawdziwe.
ISBN 978-83-8057-209-6
E-wydanie 2017
Wydawnictwo Debit Sp. z o.o.
Pl. Grunwaldzki 8-10
40-127 Katowice
tel. 32 782 64 77, fax 32 253 77 28
Zapraszamy do księgarni internetowej na naszej stronie:
www.wydawnictwo-debit.pl
Skład wersji elektronicznej
konwersja.virtualo.pl
Drogi Czytelniku, ta książkajest dla Ciebie i TwojegoNajlepszego Przyjaciela
WSTĘP, czyli PROLOG, czyli ZAGAJENIE(należy czytać z pełną dramatyzmu muzyką w tle)
Leszek Peszek stał na środku swojego pokoju i wlepiał wzrok w swego najlepszego przyjaciela, Oliwiera Oliwersona.
Przed chwileczką Oliwka wśliznął się do jego pokoju jak jakiś zombiak, z twarzą zlaną potem, najwyraźniej nie wiedząc, gdzie się znajduje.
– Co ty tu robisz? – wyszeptał Leszek.
– G-gdzie? – Przyjaciel dyszał jak zepsuta piszcząca zabawka.
„No tak – pomyślał Leszek. – Chłop nie ma najmniejszego pojęcia, gdzie jest ani co tutaj robi”.
Nic dziwnego, że Oliwier pocił się i dyszał. W nadmorskim miasteczku Puffington Hill był najgorętszy dzień tego lata (jak na razie). W lepkim powietrzu zalatywało spoconym ciałem i nieświeżymi skarpetkami. Panował taki upał, że ptaki spadały z drzew. Koty drzemały w skrawkach cienia, które udało im się znaleźć. Rodzice wręczali dzieciom za duże kieszonkowe. Nawet najstarsze babcie i najstarsi dziadkowie w mieście mogli się uganiać na swoich skuterkach inwalidzkich ubrani w same bikini.
Tak, przez ten upał dziadkowie też się ubierali w bikini.
Leszek miał na sobie tylko zielone szorty. Upał sprawiał, że nie dało się włożyć nic więcej. Jednak z Oliwierem coś było poważnie nie w porządku – chłopak był ubrany w dżinsy, grube skarpety i szarą bluzę z długim rękawem, w dodatku naciągnął na głowę kaptur.
– Gorąco – wystękał Leszek słabym, zduszonym głosem.
– Ehe – odpowiedział mrukliwie kolega spod nasuniętego na twarz mrocznego kaptura.
Jak widzisz, drogi Czytelniku, panował tak powalający skwar, że nawet oddychanie było ciężką pracą. Nie wspominając o wspinaniu się po schodach. Co dało Leszkowi do myślenia.
– Jak ci się udało wejść po schodach w tym upale i nie paść trupem?
– Jakich schodach? – wysapał ciężko Oliwier. Rozglądał się po pokoju, jakby czegoś szukał.
„O kurczę, mój najlepszy przyjaciel sfiksował od tego upału” – pomyślał Leszek.
Zerknął przez okno i skrzywił się, czując na sobie oślepiające promienie słońca. Do wakacji pozostały jeszcze dwa tygodnie szkoły. Dlaczego ten żar nie może poczekać do lipca? Leszek, obrażony, pokazał słońcu język, a gdy się odwrócił z powrotem, zauważył, że Oliwier jakimś cudem zdołał bezszelestnie zakraść się do jego biurka.
– W porządku z tobą, brachu? – spytał Leszek.
– Ehe.
– Na pewno?
– Ehe.
Zdaniem Leszka, z jego przyjacielem wcale nie było w porządku.
– Chodźmy do kuchni – zaproponował. – Na dole jest chłodniej.
Poczłapał ze swojego pokoju do schodów. Przy każdym kroku jego czoło zalewała kolejna fala potu. Leszek w zasadzie lubił, gdy jest ciepło, ale tego dnia pogoda zdecydowanie przesadziła.
– Oliwier? – wydyszał. – Idziesz?
– Hmm. – Odpowiedź była tak słaba, jakby przyjaciel włożył w nią ostatnie siły.
Czekanie na niego ciągnęło się w nieskończoność. Tak jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. A kiedy Oliwier w końcu wynurzył się z pokoju Leszka, ręce miał wciśnięte w kieszenie bluzy, jakby mu było zimno.
„Zachowuje się jeszcze dziwaczniej niż zwykle” – pomyślał Leszek, ale się już nie odezwał.
Chłopcy zwlekli się na dół, do kuchni, gdzie Leszek otworzył na oścież lodówkę. W ciągnącym z jej wnętrza chłodzie poczuł się jak w niebie. Skinął ręką na Oliwiera, żeby się przyłączył.
– Aaaaa! – westchnął przyjaciel, wtykając głowę do lodówki.
– O co chodzi z tymi antarktycznymi ciuchami, które masz na sobie? – zapytał Leszek, kiedy już jako tako doszedł do siebie. – Chyba bym umarł, gdybym miał włożyć bluzę w ten upał.
– No, emm – wymamrotał Oliwier z lodówki. – Wieczorem było znacznie chłodniej.
– Wieczorem? – Leszek zmarszczył brwi.
– Ehe.
– To gdzie w takim razie byłeś wczoraj wieczorem?
Oliwier nie odpowiadał przez chwilę.
– Byłem… tutaj – bąknął w końcu.
– Taa? – Leszek uśmiechnął się krzywo. – Co według ciebie znaczy: tutaj?
– Emm… noo, t u t a j – szepnął Oliwier.
Leszek przewrócił oczami.
– Do twojej informacji, brachu: nie było cię tu wieczorem.
– Jasne, że tutaj byłem – zaperzył się Oliwka.
– Nie, nie było cię. Nie widzieliśmy się, odkąd wyszliśmy razem w piątek ze szkoły. Dziś jest sobota.
– Wiem – odparł Oliwier.
Leszek znów zmarszczył brwi. Nie dało się ukryć: z jego przyjacielem jest bardzo niedobrze. Może zaszkodził mu nie tylko upał.
– A więc co robisz t u t a j teraz? – spytał Leszek.
– Chyba muszę ci coś powiedzieć o Melindzie – rzekł Oliwier, a jego głos odbił się lekkim echem we wnętrzu lodówki.
Melinda, dwunastoletnia siostra Leszka, była urodzonym leniwcem płci żeńskiej oraz najbardziej wkurzającą osobą na świecie.
Leszek wyszczerzył się w uśmiechu.
– Noo, co znowu zmalowała?
Oliwier wyjął głowę z lodówki i zerknął na przyjaciela z ukosa.
– Ona… emm… jakby… gorąc… – zająknął się.
– Wiem, że jest gorąco – wszedł mu w słowo Leszek. – Co chciałeś powiedzieć o Melindzie?
– Jaa… emm… tak jakby… eee… noo… lubię…
– O, lubisz