Strona główna » Literatura faktu, reportaże, biografie » Listy do brata I

Listy do brata I

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7859-044-6

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Listy do brata I

„Listy do Brata” to zbiór felietonów kierowanych do przebywającego na emigracji krewnego. Pierwotnie publikowane były one w ramach konkursu na „Blog Roku 2009”, uzyskując najwięcej głosów czytelników w swojej kategorii.

Choć umieszczone w odległej przeszłości przygody bohaterów zapożyczonych na chwilę od innych autorów wydają się wymysłem, wytworem wyobraźni, w istocie wydarzyły się naprawdę w boleśnie bliskiej nam teraźniejszości.


Grzegorz Kossowski

„Nie masz takowych terminów, z których by się ten psotny rycerz salwować nie umiał, czy to sprytem, czy podstępem. Szlachcic zacny, któremu nieobce są słowa Bóg, Honor i Ojczyzna. Nie taki stary przecie, a pamięta, że kiedyś nie było Teleranka. Talentami wieloma obdarowany, godzien jest, by ostrzem satyry, niczym piką, dźgać wrogów Rzeczpospolitej, co chwalebnym jest.”


Strona autorska: www.kossowski.eu

Polecane książki

W komentarzu autorka szczegółowo omówiła powszechny katalog praw pacjenta, a także przepisy dotyczące powołania, odwołania oraz kompetencji Rzecznika Praw Pacjenta. Najnowsze wydanie komentarza uwzględnia nowelizację obejmującą m.in.: art. 2 pkt.6; art. 6 pkt.3; ar.24 -32 (dokumentacja medyczna);...
Najsłynniejszy naukowiec wśród pisarzy kontynuuje sagę o mikroludziach z apokalipsą w tle! Bernard Werber kontynuuje swoje poszukiwania idealnego świata. Opowieść splata to, co nieskończenie wielkie z tym, co nieskończenie małe. Siła powieści polega na stworzeniu poczucia, że Czytelnik znajduje się...
Monografia poświęcona jest zagadnieniu dyferencjacji spółki publicznej i spółki akcyjnej w wymiarze typologicznym. Główny nurt analizy został ukierunkowany na elementy różnicujące obie te instytucje w trzech podstawowych płaszczyznach badawczych, odpowiadających poszczególnym zespołom znamion charak...
Janette Sadik-Khan udało się zrealizować to, co wydawało się niemożliwe. Jako komisarz ds. transportu, podczas kadencji burmistrza Michaela Bloomberga, w latach 2007–2013 przeprowadziła w Nowym Jorku urbanistyczną rewolucję. Jej najważniejsze i najodważniejsze projekty to oddanie pieszym ogromny...
Klasyczna bajka opowiadająca historię małej dziewczynki, jej babci, złym wilku oraz bohaterskim leśniczym. Wydanie jest bogato ilustrowane i sprawia, że z przyjemnością się wraca do tej pięknej historii....
Monografia poświęcona działalności zwolenników ruchu narodowego w Radzie Miejskiej i Magistracie Lublina w okresie od odzyskania przez Polskę niepodległości w listopadzie 1918 roku do wybuchu drugiej wojny światowej we wrześniu 1939 roku oraz ich wpływowi na sprawy miasta. Ramy czasowe pracy obejmuj...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Grzegorz Kossowski

Grzegorz Kossowski

Listy do Brata I

© Copyright by Grzegorz Kossowski & e-bookowo

Projekt okladki: Grzegorz Kossowski

ISBN 978-83-7859-044-6

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl

Kontakt:wydawnictwo@e-bookowo.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.

Przedmowa

Kłaniam szlachciankom prawym w pas. Wielka to rzecz dla mnie, skryby skromnego, iże wasze denary ciężką pracą zdobywane w czasach coraz trudniejszych – zamiast na kolejne dyariusze szmatławe, których nawet w wychodku użyć nie sposób – na te pisma moje żeście przeznaczyć raczyły.

Kłaniam wam, szlachcice prawi, żeście – miast na piwska kolejny kufel – denara czy dwa poświęcili, by prawdę z pism moich wynikającą poznać. Listy te, choć żartami jedynie się wydają, fraszkami ulotnymi – niestety, na prawdzie oparte są. Każda historia miejsce miała, choć w innym kontekście i z innymi bohaterami. Kto zabawić się chce i pierwowzory przygód owych w otaczającej nas rzeczywistości szukać zamierza, tego wola i igrzyska. Pozostałych zapewniam solennie – radość to jest przez łzy je czytać, bo lepiej dla nas wszystkich by było, gdyby nigdy powstać nie musiały. Jednak, gdy komu dobro Rzeczpospolitej na sercu leży, ten milczeć nie może i każdy na swój sposób – mieczem, piórem czy rozumem – działać powinien.

Do czego i Was zachęcam, Brat Szlachcic

List I – o początkach

List do mojego Brata

co kawał jest z niego chwata

że w czasie pewnych wakacji

nie wrócił już z emigracji

Szanowny Panie Bracie

Ćwierćwiecze mija z okładem, jakeś opuścił Rzeczpospolitą naszą Najjaśniejszą, ścigany przez siepaczy nasłanych z caratu, którzy Cię chcieli siłą do dragonów wcielić. Śpieszę zatem z listami tymi, byś mógł zaległości nadrobić w wiedzy swojej, a prawdę od brata swego poznawszy, opiniję właściwą na swój rachunek wyrychtować dzięki nim raczył.

Zatem, zdziwion może będziesz, wiele się zmieniło od czasu wyjazdu Twego, a wszystko jakoby po staremu zostało. Targowica, jako żywo, Rzeczpospolitą na zatracenie wiedzie. Rzekłbyś, iż drzewiej tak bywało. Prawda to jest, jeno się finansowe źródła zmieniły. Choć kto wie, czy naprawdę nie są te same? Wszak szatan w ukrywaniu się sukces największy upatruje. To w rzeczy samej jedno, bo i Moskwiczanie, i Prusacy ten mają cel na względzie, by Matkę naszą Rzeczpospolitą na pasek wziąwszy, jako wołu lubo osła po polu wodzić. Zatem, czy kto nauki w Moskwie pobierał, czy może dziadka miał w autoramencie pruskim, jeden czort i zatracenie. Nie ma tak źle, iżby gorzej być nie mogło. Zatem spodziewać się można, że i będzie.

Szlachcice w odwrocie, pospólstwo i chamstwo u władzy. Chłopy z gminu panoszą się w stolicy, gnój i słomę ze sobą w kamaszach przywiózłszy. Ludzie stanu szlacheckiego, prawo myślący, katolicy prawdziwi, w odwrocie. Zboczenia wszelkiego rodzaju po chałupach się mnożą, na drogach i gościńcach Madejów pełno, każdy ino patrzy, jakby Ci sakwę przetrzebić. A najwięcej złodziejów na urzędach. Odkąd króla ostatniego pochowalim, jeno przekupstwo i kumoterstwo. Chmury się nad Narodem gromadzą, trwoga po miastach i siołach ogromna. Lud znękany i uciśniony na Wybawiciela czeka. Zda się wszystkim, iż szatan sieć coraz mocniej zaciska, znikąd pomocy, znikąd ratunku.

Kończę na ten czas, usługi swoje polecając,

Brat Waszmości umiłowany

List II – o sztandarach

Szanowny Panie Bracie

Larum grają, a Ty nie wstajesz? Na koń nie siadasz, szabli w dłoń nie chwytasz? Ojczyzna w potrzebie! Zdrada zewsząd i ucisk ogromny!

Ot, dnia pewnego, a niedawno to było, p’osłanka jedna sztandary owej Uniji Bruselskiej chciała w Parlamentum wieszać i pozostałych p’osłów namawiać na to poczęła. Snadnie jest to dowód na to, iż białogłowy do Parlamentum wysyłać nie należy. Płoche to a głupie, a im starsze, tym głupsze. Toć lepiej byłoby jej kamień młyński u szyi zawiesić i do Wisły, rzeki naszej najpiękniejszej, się rzucić, jako owa Wanda, co nie chciała Niemca (ot, patriotka prawdziwa!), niżby takie propozycjum przedstawiać. Wszak w Constituo Res Publica Polonorum jako żywo stoi:

Art. 28.

1. Godłem Rzeczypospolitej Polskiej jest wizerunek orła białego w koronie w czerwonym polu.

2. Barwami Rzeczypospolitej Polskiej są kolory biały i czerwony.

Ślepym zatem, czym głupi – ale, jako wronę na płocie, widzę: biały i czerwony. A nie niebieski i żółty. Czymże jest więc wieszanie obcych bander, jeśli nie sprzeniewierzeniem się Constituo? A przecież 127 $1 KK głosi:

„Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.

Wnyki czas szykować, dyby strugać, bo wielu targowiczan przyjdzie nam sądzić, gdy czas nadejdzie i odpór plugastwu lud prawy, a szlachetny, dawać pocznie. Revolucyjum czas zacząć, bo targowiczanie miejsca obywatelów prawych zająwszy, grzeszą obcą modłę nam tu cisnąc. Wbrew woli naszej! Zważ tedy na słowa moje, w sercu je rozpamiętując, a propagandum levicuum nie ulegaj.

Kreśląc się z szanownym poważaniem,

służby swoje powolne polecam,

Brat Waszmości

List III – o plebiscycie

Szanowny Panie Bracie

Zdałoby się człowiekowi prostemu, że vox populi, vox Dei. A tu, patrz Panie Bracie, jakby ta veritas nieprawdziwa. Ot, rzekli byli Irlandowie w plebiscita NIE dla Uniji Bruselskiej. Odwołując się do Twego rozumu pytam zatem, jesli mówią NIE – płyną głosy z Bruseli, iżby plebiscita powtórzyć. A jeśliby powiedzieli TAK, czy by zatem z Bruseli takoż głosy płynęły, by powtórzyć?

Naszły mnie też przemyślenia inne, a nowe. W pieśni Uniję Bruselską chwalącej „Ode an die Freude”, każden piśmienny przeczyta: „Wszyscy ludzie będą braćmi, tam gdzie twój przemówi głos”. Białogłowy ze swej natury braćmi być nie mogą, zatem rozum podpowiada, że Unija nie dla nich. Stąd być może parcie takie na sodomstwo zatratne?

Kreślę się z należnym uszanowaniem,

Brat Waszeci drugi, a nie trzeci

List IV – o dzieci karaniu

Szanowny Panie Bracie

W dyariuszach wszelakich dysputa toczyć się poczęła. Pospólstwo targowickie gwałt na szlacheckim stanie czynić usiłuje, dziatwę nam deprawując, co grzechem jest wobec Boga i Narodu. A przecie już nasz herbowy, imć pan Zamoyski Jan Sariusz, herbu Jelita, hetman wielki koronny Rzeczypospolitej Obojga Narodów, generalny starosta krakowski, bełski, międzyrzecki, krzeszowski, knyszyński i dorpacki, rzekł był onego razu, iż „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Przeto czerwoni targowiczanie na wyścigi dzieci nasze najmilejsze odbierać nam chcą. Nie, nie robią tego od razu, lisy szczwane. Snadnie znają, iżby ludzie prawi, szlacheckiego rodu, za szable chwycili i revoltum dokonali. Zatem, w swym zbrodniczym knowaniu, kroczkami małemi to robią.

O przymusie nauczania w innem piśmie Waćpanu doniosę, i o dzieci rodzicom odbieraniu takoż. Teraz atencję Waćpana skierować bym raczył w stronę wychowania pociech naszych. Otóż mało szatanom targowickim przyuczania pod przymusem, mało przecherom czerwonym zawłaszczania umysłów młodych, to jeszcze do domów naszych wchodzą, wolnym szlachcicom dyktować chcą, jak mają ony dziatwę swoję wychowywać. Plan to zbrodniczy, a przebiegły. „Klapsa w dupsko dawać nie wolno” – mówią. „Bo się dziecku psyche popsowa…” – twierdzą. Władzę ojca w rodzinie podkopują. Wiedzą oni, szatańskie nasiona, że w rodzinie ojciec jest okrętu kapitanem. On w zdrowej familyji niewdzięczne, ale wraże stanowisko sędziego i kata dzierżyć musi.

Tam gdzie matka kocha bezgranicznie, tam ojciec granice stawiać musi jasne. A za przekroczenie ich – karać. Po ojcowsku i stanowczo. Wzór powinien od Boga czerpać, na którego obraz i podobieństwo rodzaj ludzki stworzony został. I rzekł Bóg: „Jeżeli znajdę w Sodomie 50-ciu sprawiedliwych, przebaczę”. Zatem i Bóg, choć surową karę planował, litościwy jest. Taki powinien być ojciec. Kochający, ale surowy, gdy trzeba i od klapsa niestroniący. A kto w Piśmie uczony, pomni, iże się Sodoma nie nawróciła z dróg wszetecznych, przez co karę na się ostateczną ściągnęła. Gdzie skończy młodzian jaki, który kary nigdy nie posmakował? W kryminale chyba, skoro się żadnej kary nie boi! Taki to plan podły knują dla dziatwy naszej te psiarczyki targowickie. Ale damy my odpór szatanom. Rzekł Bóg: „Będziesz szanował ojca swego i matkę swoję”. A kto autorytet ojca i matki podważa rodzinę rozbijając, ten jest chwast i tego wyrwiem, i w ogień rzucim. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Kreślę się z należnym poważaniem,

Brat Waszmości, syn Ojca swojego

List V – o ubezpieczeniach

Pismo do mego Brata

co mu składka mimo lata

kolorowych jego gaci

bo cwańszy gość, że nie płaci

Szanowny Panie Bracie

Niewiedza śród braci szlachty panuje chyba ogromna, bo targowiczanie taką kołomyję wokół siebie czynią, że się towarzysze bracia całkiem myśleć oduczyli i we wszystko wierzą, cokolwiek w dyariuszach jest spisane. Prawdę zaś ukrywają, kłamstwo i obłudę miłością nazywając. Bo prawda w oczy kole, a w mętnej wodzie ryba pływa. Można by rzec, że diabeł się w ornat przebrał i na mszę dzwoni.

Otóż siepacze gwałt na nas czyniąc, talary z trudem przez brać szlachecką gromadzone, siłą zabierają i do miglanca niosą. Umyślili psiarczykowie, coby naszym kosztem brzuchy napaść, więc do – jak to w nowej mowie stoi – „ubezpieczeń” nas zmuszają. Nie namawiają, ino zmuszają. A miglanc jeden drugiemu nasze talary zrabowane przekazuje – „na drugi filar”, jak mówią. Ale to chyba nie od naszego domu ten filar, tylko ichniego. A co miglance,

owym „drugim filarem” zawiadujący, czynią? I nie za darmo przecie, ale za procent sowity!?! Ano, wbrew nam od targowiczan papiery, obligacyjami zwane, wykupują. Taka to Ci, Panie Bracie, inwestycja! Miast ziemię kupować, przedsiębiorstwa, złoto gromadzić, miglance one papiury kupują od targowiczan. Targowiczanie zaś nam zrabowane w dwudzieścinie talary biorą. Bo trudno co dziesięciną nazwać, gdy 20 procent albo i więcej stanowi… Za czas jaki owe papiury wykupują, obligacyje rzeczone, na procent złodziejski wypuszczane. Zatem, jak to wygląda? Ano, po prawdzie, to tak:

1) targowiczanie grabią nam 20% na siebie – dla naszego dobra, jak twierdzą – i 45% na miglanców, dla naszego dobra, jak twierdzą. Nota bene nie dalej jak pół roku temu sąd targowiczański orzekł był, że talary grabione panom szlachcicom i na miglanca przekazywane, już do szlachcica nie należą. Taka to w Rzeczpospolitej polityka wolności!

2) miglanc drugim filarem zarządzający pożyczkę targowiczanom czyni, kupując obligacjum od targowicy za NASZE talary i utrzymując, że to niby investitium pewne robi, bo gwarantowane. Nie wyjawia jednak, że gwarantowane naszymi talarami…

3) targowica odkupuje te obligacjum za NASZE talary, które nam wcześniej zrabowała w onych 20%.

4) miglanc z drugiego filaru mówi nam, jaki to duży i bezpieczny procent wypracował na naszym kapitale i część tego procentu za robociznę inkasuje. I trudno mu się

dziwować, że inkasuje, skoro taki śprytny…

5) targowiczanie zaś łapska po więcej do nas wyciągają, grabiąc szlachciców okrutnie, i utrzymując, że przecież tyle musieli miglancom długów popłacić.

Idzie z tego wniosek, ze szlachcice nie tylko swój procentum finansują ze swoich talarów, ale jeszcze z nich targowiczanie i miglance zagrody sobie rychtują, łżąc nam w żywe oczy, śmiejąc się z nas za plecami i mówiąc, że to dla naszego dobra. Kto dożyje, zobaczy to dobro, jak mniemam… To tak, jakbyś Panie Bracie musiał codziennie trzy pacierze dłużej przy pługu robić, a ktoś Ci wmawia, żeś na kapitale procent zyskał. No, większego oszustwa to nawet książę Janusz Radziwiłł nie wymyślił, wmawiając braci szlacheckiej, że ratunek dla Rzeczpospolitej w poddaniu się Szwedom!

Rzeknij mi tedy Panie Bracie, czy nie jest to sprawka szatańska? Kłamstwo i oszustwo za prawdę podawać? Rzekł Pan nasz Jesu Cristi – „niech wasza mowa bedzie ‚tak-tak’, ‚nie-nie’, a wszystko inne od złego pochodzi”. Tak oto w tej smutnej dobie krętactwo, targowica i finansjera rządzą. Kuklinowskich pełno, zdrajców i oszustów. Ale przyjdzie czas, wyrwiem chwasta!

Na co czekając, pokłony niosę,

Brat Waćpana Umiłowany

List VI – o naporze Saracenów

List do Brata zacnego

coby miał ochotę wielką

niejednego Saracena

przeciągnąć ostrą szabelką

Szanowny Panie Bracie

Piszę do Cię to pismo zasmucony wielce. Oto posłańcy z zadnieprzańskich stepów przybywający wieści niedobre przynieśli. Wedle tego, co mówią, brat nasz, szlachcic prawy, przez Saracenów stracon został. Rodzina w smutku i żałości pozostaje, a my wraz z nią.

Dulce et decorum est pro patria mori.

Zły to