Strona główna » Poradniki » Mądrość zwycięzców. Umysł wart miliony

Mądrość zwycięzców. Umysł wart miliony

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-65068-75-0

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Mądrość zwycięzców. Umysł wart miliony

OFICJALNA PUBLIKACJA FUNDACJI NAPOLEONA HILLA

Ucząc się, zmieniasz swoje życie.
Ucząc kogoś, zmieniasz jego życie.
Ale kiedy uczysz kogoś, jak uczyć, zmieniasz cały świat.

Tuż po niezwykłym sukcesie powieści Bezcenny dar oraz powstaniu jej filmowej adaptacji, wyprodukowanej przez wytwórnię 20th Century Fox, Jim Stovall przedstawia swą następną książkę – Mądrość zwycięzców.

Prasowe i internetowe felietony Jima Stovalla, publikowane przez ponad dziesięć lat pod wspólnym tytułem Mądrość zwycięzców, czytano i analizowano na całym świecie. Dziś – dzięki tej książce – dowcip, wiedza i doświadczenie ich Autora, warte miliony dolarów, stają się dostępne również dla Was.

Mądrość zwycięzców to niepowtarzalne połączenie wskazówek dla pracowników i przedsiębiorców z duchową mądrością. Skomponowaną z krótkich tekstów bestsellerową książkę Stovalla, skłaniającą do autorefleksji, można poznawać stopniowo, smakując jej treść i zwiększając siłę oddziaływania.

Życie Jima Stovalla to dowód na skuteczność umysłu wartego miliony, w oczywisty sposób potwierdzające zasady opisane w jego książce. W charakterystycznym, przystępnym stylu Jim dzieli się z nami praktycznymi, cennymi wskazówkami i prezentuje narzędzia umożliwiające osiągnięcie sukcesu. DON GREEN, dyrektor wykonawczy Fundacji Napoleona Hilla

Gdy Jim Stovall upowszechnia swoje dokonania – na przykład "Bezcenny dar" – czy to na deskach teatru, czy na DVD, i gdy ponadto są one włączane do szkolnego programu nauczania, podnosi się jakość życia i młodszych, i starszych osób. DONALD J. TRUMP

Jim Stovall to jedna z najwybitniejszych i najbardziej inspirujących postaci swoich czasów – a może i wszech czasów. Jego przykład pokazuje, że można nieść dobro i dokonywać wielkich rzeczy pomimo przeciwności, które inni uznaliby za obezwładniające. To podnosi na duchu i inspiruje. STEVE FORBES

Polecane książki

Właściciel kopalni Nikolai Voronov na wieść o tym, że jego zabytkowa rezydencja jest wbrew jego woli udostępniana turystom, jedzie do Anglii. Pierwszą osobą, którą poznaje po przyjeździe, jest Sybella Parminter. To ona oprowadza zwiedzających po jego domu. Nikolai zamierza wezwać policję i wy...
Kenna jest asystentką w dużej firmie prawniczej w Atlancie. Jest całkowicie oddana pracy i zaniedbuje życie prywatne. Nie umawia się na randki ani nie przykłada wagi do swojego wyglądu. Podkochuje się w swoim przełożonym, Dennym, z zazdrością patrząc na jego kolejne kochanki. Regan, brat Denny&rsqu...
Przyszłości Unii Europejskiej jest coraz mniej pewna. Niepokój budzi więc ukryta pod ideologicznymi sloganami o wstawaniu z kolan bezradność polskiej polityki zagranicznej i automarginalizacja naszego państwa w strukturach europejskich. Przecież Europa to nasza poszerzona ojczyzna. Filozof...
Pełna faktów i anegdot, ubarwiona unikatowymi zdjęciami historia polskich wyścigów i rajdów samochodowych, poczynając od pierwszych brawurowych prób pana Grodzkiego, które bił rekordy swoim automobilem na trasie Paryż-Warszawa pod koniec dziewiętnastego wieku, aż do sukcesów Kajetana Kajetanowica, S...
Niki jest zafascynowana sąsiadem, który jak ognia unika życia towarzyskiego i wydaje się skupiony wyłącznie na pracy. To najprzystojniejszy, a zarazem najbardziej uparty mężczyzna, jakiego spotkała. Niestety Blair traktuje ją z dystansem, czasami wręcz niegrzecznie. Irytuje go jej zainteresow...
Opracowanie Jarosława Wierzbińskiego dobrze wpisuje się w nurt współczesnych badań nad tekstem literackim z uwzględnieniem jego trzech wymiarów: strukturalnego, spójnościowego i pragmatycznego. Autor podzielił monografię, muszę to podkreślić, w sposób oryginalny na dwie części. Pierwsza napisana jes...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Jim Stovall

Tytuł oryginału: Wisdom for Winners: A Millionaire Mindset

Przekład: Adam Bukowski i Jacek Środa

Projekt okładki: Grafactive Ola Kulik

Redakcja i korekta: Halina Tchórzewska-Kabata, Michał Kabata

Redakcja techniczna: Teresa Ojdana

Copyright © 2014 by The Napoleon Hill Foundation and Jim Stovall Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Studio EMKA Warszawa 2017

Wszelkie prawa, łącznie z prawem do reprodukcji tekstów w całości lub w części, w jakiejkolwiek formie – zastrzeżone.

Wydawnictwo Studio EMKA wydawnictwo@studioemka.com.pl www.studioemka.com.pl

ISBN 978-83-65068-75-0

Skład wersji elektronicznej:

konwersja.virtualo.pl

Don M. GreenPRZEDMOWA

Słownik Webstera definiuje mądrość jako „cechę oznaczającą roztropność, dobry osąd”. Początkiem życiowego sukcesu może stać się coś tak zwyczajnego jak wybór książki, przeczytanie jej i zastosowanie się do jej treści. Takim fantastycznym punktem wyjścia jest każda z dwudziestu książkowych publikacji Jima Stovalla. Potem pozostaje zastosować wiedzę, którą Jim dzieli się z czytelnikami swych książek i artykułów. Gdybyście chcieli zapytać o kwalifikacje autora do jej przekazywania, krótka notka biograficzna powinna rozjaśnić nieco tę kwestię.

Księga Przysłów 27:19 mówi nam: „Oblicze odbija się w wodzie, a w sercu odbija się człowiek”1. Jim Stovall postępuje mądrze, uznając za swego mentora Lee Braxtona, współpracownika Napoleona Hilla. To Lee Braxton wygłaszał mowę na pogrzebie Hilla. To o nim Napoleon Hill oraz W. Clement Stone pisali w bestsellerze Pozytywne myślenie kluczem do sukcesu.

Lee Braxton urodził się w ubogiej rodzinie jako jedno z dwanaściorga dzieci. Był człowiekiem z charakterem, głęboko wierzącym w nieskończoną dobroć Boga. Popadł jednak w kłopoty, stracił pracę. Groziło mu wyrzucenie na bruk i sytuacja wydawała się beznadziejna. Zaczął się wówczas modlić o znak. Jakby w odpowiedzi na te błagania przyjaciel podarował mu książkę Myśl!… i bogać się.

Ów przyjaciel stracił pracę i dom w czasach Wielkiego Kryzysu, lecz po przeczytaniu Myśl!… i bogać się zdołał odzyskać majątek. W rezultacie Braxton założył bank i następnie przeszedł na emeryturę w wieku 44 lat, aby wieść życie pastora. Światłe rady takich ludzi jak Lee Braxton, a także wsparcie ojca, Stovalla seniora, który przez ponad pięćdziesiąt lat pracował na Uniwersytecie Orala Robertsa, pomogły Jimowi Stovallowi osiągnąć sukces.

Dziś Jim Stovall jest cenionym pisarzem, najbardziej znanym dzięki bestsellerowi The Ultimate Gift (Bezcenny dar2), który zekranizowano z udziałem Jamesa Garnera i Abigail Breslin. Stovall, absolwent Uniwersytetu Orala Robertsa, wyróżniony tytułem doktora honoris causa za swoją pracę na rzecz osób z niepełnosprawnością, jest niewidomy, a jego działania ukierunkowane na dostosowanie programów telewizyjnych i filmów kinowych do potrzeb ociemniałych uczyniły zeń jednego z czołowych rzeczników osób niewidomych. Jako prezes sieci Narrative Television otrzymał za swoją działalność Nagrodę Emmy. Redaktor naczelny magazynu

„Forbes” Steve Forbes uważa, że „Jim Stovall to jeden z najbardziej niezwykłych ludzi naszych czasów”.

Prezydencki Komitet ds. Równego Traktowania przyznał Jimowi tytuł Przedsiębiorcy Roku. Otrzymał również zaszczytny tytuł Działacza Humanitarnego Roku, dołączając do tak godnych laureatów jak prezydent Jimmy Carter i Matka Teresa.

Przez wiele lat Jim Stovall był autorem rubryki prasowej o ważkim tytule Mądrość zwycięzców. To, co rozpoczęło się od prostej prośby o skreślenie kilku słów, wkrótce zapewniło mu popularność. Stovall pozostał na stałe felietonistą, a jego teksty miały dosłownie miliony czytelników, niezależnie od tego, czy ukazywały się w gazetach, czasopismach, czy w popularnych dziś mediach społecznościowych, takich jak poczta elektroniczna i Facebook.

Dzięki wielkoduszności Jima, który przekazał dorobek wielu lat swojej pracy w tej książce, opublikowanej w wersji oryginalnej nakładem działającej w systemie non profit Fundacji Napoleona Hilla, masz szansę docenić wiedzę i inspiracje płynące z każdej ze stronic Mądrości zwycięzców, niezależnie od tego, czy będziesz ją czytał we fragmentach, czy pochłoniesz w całości.

DON M. GREEN jest dyrektorem wykonawczym działającej w systemie non profit Fundacji Napoleona Hilla (Napoleon Hill Foundation). Stanowisko to piastuje od czternastu lat. Jest członkiem zarządu Uniwersytetu Wirginii/Wise oraz prezesem zarządu Fundacji Uniwersytetu Wirginii/ Wise. Przed objęciem stanowiska w Fundacji Napoleona Hilla był przez dwadzieścia lat prezesem banku.

WPROWADZENIE

Podróż, jaką jest życie, najlepiej można przedstawić jako krętą, wijącą się drogę, obfitującą w przestoje i objazdy. Wkraczając w dowolny jej etap, możemy niekiedy odnosić wrażenie, że przyszło nam się zmagać z czystym chaosem. Gdy jednak raz na jakiś czas dobrniemy do kamienia milowego lub staniemy na szczycie góry i spojrzymy przez ramię na przebyty szlak, często możemy zaobserwować boski porządek, który umykał naszej uwadze w trakcie wędrówki.

Jako autor książek, których nie mogę przeczytać, książek, na których kanwie powstają filmy, których nie mogę zobaczyć, za swego rodzaju ironię losu uznaję fakt, że jako osoba niewidoma zostałem powszechnie cytowanym na świecie felietonistą. Blisko 20 lat temu, gdy moja pierwsza książka, zatytułowana You Don’t Have To Be Blind To See (Nie musisz być niewidomy, aby zobaczyć), trafiła do księgarń i spotkała się z pewnym uznaniem, skontaktował się ze mną redaktor czasopisma biznesowego z mojego rodzinnego miasta. Zapytał, czy mógłbym napisać tekst do gościnnej rubryki w przyszłotygodniowym wydaniu. Kiedy przyznałem się, że nie mam o tym pojęcia, poinstruował mnie, żebym napisał felieton o czymkolwiek, co moim zdaniem mogłoby zainteresować ludzi interesu oraz tych, którzy starają się odnieść sukces.

Odłożyłem słuchawkę i zacząłem dyktować swój pierwszy felieton mojej współpracownicy Dorothy Thompson, której przez następne lata podyktowałem ponad 20 książek, niezliczone scenariusze filmowe oraz dosłownie setki felietonów. Tamtego pierwszego dnia podzieliłem się po prostu kilkoma przemyśleniami, które chodziły mi po głowie, i po dziesięciu minutach przefaksowałem je redaktorowi naczelnemu pisma. Chwilę później zadzwonił i zapytał, skąd wytrzasnąłem ten tekst albo kiedy go napisałem. Zapewniłem go, że podyktowałem felieton po jego pierwszym telefonie, a on w rezultacie polecił mi, abym to robił co tydzień.

W kolejnych latach ta stała rubryka „Winners’ Wisdom” (Mądrość zwycięzców), która miała być tylko ciekawostką w lokalnym czasopiśmie poświęconym przedsiębiorczości, rozrosła się do tego stopnia, że trafiła do setek gazet, magazynów i publikacji internetowych na całym świecie, czytanych przez miliony ludzi ze wszystkich zakątków globu.

Gdy Don Green, który kieruje Fundacją Napoleona Hilla, skontaktował się ze mną w sprawie wyboru moich felietonów do tej książki, byłem zachwycony. My wszyscy, autorzy książek, mówcy, producenci filmów czy nawet felietoniści, którzy co tydzień starają się wnieść coś dobrego do ludzkiego życia, stoimy na rozłożystych ramionach Napoleona Hilla. Każdy, kto w ciągu minionych 75 lat napisał poradnik samopomocy lub książkę o rozwoju osobistym, korzystał z przewagi, która Napoleonowi Hillowi nigdy nie była dana. Wszyscy czerpiemy z jego mistrzowskiego dzieła Myśl!… i bogać się3; to on musiał przetrzeć ten szlak, otwierając nową dziedzinę w ramach nauki o sukcesie człowieka.

Jeden z moich ulubionych pisarzy, Louis L’Amour, mawiał często: „Nie można osądzać człowieka, wyjąwszy go z jego czasów i okoliczności, w których przyszło mu żyć”. W tym świetle osiągnięcia Napoleona Hilla są niezrównane.

Skompletowanie mojej książki, a zwłaszcza wyodrębnienie w niej czterech kategorii teksów („Mądrość dla ducha”, „Skupienie na wspólnocie”, „Rzut oka na biznes i finanse”, Sukces w działaniu” – przyp. red.) było możliwe dzięki kreatywności Dona Greena oraz doświadczeniu mojego wydawcy Dave’a Wildasina. Jestem zaszczycony, że obaj ci utalentowani menedżerowie użyczyli swoich umiejętności, czasu i energii na potrzeby tego projektu. Zauważ, Czytelniku, że poszczególne felietony pojawiają się w książce dokładnie w takim brzmieniu, w jakim się ukazały na świecie. Niektóre mają ponad dziesięć lat, ale wiedza jest wieczna, a kontekst pobudza zainteresowanie.

Ta książka powstawała z myślą o Tobie. Mądrość bierze się z doświadczeń, lecz większość z nich bywa bolesna i kosztowna. Jeśli potrafisz uczyć się na cudzym bólu i kosztach, to zaiste jesteś mądrym człowiekiem. Zachęcam do lektury od deski do deski, ale warto też zachować tę książkę jako punkt odniesienia, wykorzystując jej poszczególne rozdziały czy nawet kolejne teksty jako zasób, do którego można powracać, gdy Twoja droga życiowa będzie wymagała określonej wiedzy.

Żywię nadzieję, że nie jest to jednorazowe spotkanie. Liczę, że w nadchodzących miesiącach i latach będę mógł za pośrednictwem tych stronic wielokrotnie Ci towarzyszyć. W każdej też chwili, gdy będziesz potrzebował otuchy lub upewnienia się co do swego potencjału i ostatecznego sukcesu, nie wahaj się napisać do mnie za pośrednictwem skrzynki elektronicznej Jim@JimStovall.com.

Dziękuję Ci za to, że włożyłeś swój czas i pieniądze w tę książkę. Spodziewam się, że ta inwestycja we własne życie okaże się wielce opłacalna.

Jim Stovall

2014 r.

1Mądrość dla ducha

Trudności często uwalniają wiedzę, cierpliwość i siłę, które wszyscy posiadamy, lecz rzadko je demonstrujemy.

Jesteśmy czymś więcej niż tylko sumą naszych części. Twoja wartość netto nie da się wyrazić w pieniądzu i jest zdecydowanie wyższa, niż Ci się wydaje. Nigdy nie wierzyłem, że jesteśmy istotami ludzkimi poszukującymi doświadczeń duchowych. Wierzę natomiast, że jesteśmy istotami duchowymi doświadczającymi człowieczeństwa.

Najbardziej utalentowani, najzdolniejsi i ustosunkowani ludzie nie zawsze wygrywają czy odnoszą sukces. Na szczyt wdrapują się często ci spośród nas, których nigdy byśmy o to nie podejrzewali. Te niematerialne cechy uzupełniają umysł, ciało i duszę; pakiet, który stanowi istotę naszego jestestwa. Wszelki sukces zaczyna się w duszy i żaden nie może zaistnieć bez swojej spirytualnej składowej.

SZTANDAR SUKCESU

Każdy z nas rodzi się z nieskończonym potencjałem i możliwościami. Jako niemowlęta jesteśmy najgłębiej przekonani, że cały świat kręci się wokół nas. Rzeczy stają się istotne jedynie wówczas, gdy mają jakiś związek lub wpływ na nasze życie. Zupełnie jakbyśmy się urodzili ze sztandarem, który głosi: „Jestem uroczy”, „Jestem zdolny” oraz „Jestem w stanie zrobić wszystko, co mi przyjdzie do głowy”.

Z biegiem czasu popełniamy błąd, pozwalając innym ludziom pisać na naszym sztandarze. Oni zaś umieszczają na nim takie treści, jak te:

„Jesteś brzydki”, „Jesteś głupi” czy „Nigdy niczego nie osiągniesz”.

Zanim jeszcze ukończymy swoją edukację i poczujemy się gotowi, aby rozpocząć życie na własną rękę, jesteśmy już tak przytłoczeni bazgraniną na naszym sztandarze, że często całkowicie przesłania to nam jego oryginalne przesłanie.

Nikt nie ma prawa pisać na Twoim sztandarze ani wtłaczać Ci do głowy przekonań, których nie akceptujesz. Zdarza się jednak, że brak poczucia własnej wartości każe nam przyjmować wszelką krytykę, a odrzucać pochwały. Gdy ludzie z naszego otoczenia, którzy dobrze nas znają, mówią nam, że jesteśmy wyjątkowi lub wartościowi, częstokroć bagatelizujemy to odpowiadając: „Miałem szczęście” albo „Wcale nie jestem taka wspaniała”. W innym jednak wypadku, gdy całkowicie obca osoba odnosi się do nas grubiańsko bądź nietaktownie, skłonni jesteśmy przyjąć ten jad jako prawdę, na którą zasługujemy.

Pamiętaj, że urodziłeś się uroczy, zdolny i gotów zrobić wszystko, co przyjdzie Ci na myśl. Wszystkie pozostałe komunikaty, jakie ze sobą niesiesz, to te, które pozwoliłeś napisać na swoim sztandarze innym osobom. Niektórzy z nas powinni sięgnąć po największą wyimaginowaną gumkę, jaką zdołają dostrzec, aby odsłonić prostotę pierwotnego przekazu.

Dziś jest ten dzień!

LEKCJA OD CZTEROLATKA

Obawiam się, że gdybyśmy mieli przeprowadzić ankietę wśród czytelników tej rubryki, aby ustalić, jak wielu z Was potrafi śpiewać lub tańczyć, uzyskalibyśmy przygnębiającą informację, że w tych dziedzinach zdecydowana większość dorosłych uważa się za beztalencie. Z drugiej strony, gdybyśmy ten sam sondaż przeprowadzili wśród czterolatków, odkrylibyśmy, że niemal każde dziecko jest przekonane, że potrafi śpiewać, i niemal każde byłby pewne swoich umiejętności tanecznych.

Większość czterolatków dysponuje niewielkim talentem, o ile w ogóle go ma, ale zamiast tego obdarzona jest niesamowitą wiarą we własne możliwości. Ta wiara czy też pewność sukcesu jest wrodzona, lecz z czasem wyzbywamy się jej w zamian za znaczną dawkę tego, co nazywamy realizmem.

Wkrótce po osiągnięciu wieku szkolnego dowiadujemy się po raz pierwszy, że świat nie obraca się wokół nas. Powściągamy wtedy swoje wizje i stajemy się realistami. Idę jednak o zakład, że nie znajdziesz posągu ani pomnika postawionego komukolwiek jako wyraz uznania dla jego pragmatyzmu. Wszyscy marzyciele, wszyscy zdobywcy, wszyscy wielcy ludzie zachowali swoją dziecięcą wiarę we własne marzenia oraz umiejętność ich realizowania; wszyscy posiadali też niezwykły dar ignorowania płynących zewsząd apeli o trzymanie się rzeczywistości.

Rzucam Ci wyzwanie, abyś przeżył jeden dzień, badając każdy jego aspekt nie z punktu widzenia realizmu, lecz pod kątem tego, co jest możliwe. Jeśli uda się nam tę umiejętność opanować, cofniemy się w czasie, by przeżyć swoje życie w niczym nieograniczonej rzeczywistości spełnionego czterolatka.

Dziś jest ten dzień!

PRAWO WYBORU

W dzisiejszych czasach jesteśmy nieustannie zalewani informacjami o naszych prawach. Słyszymy o prawach obywatelskich, prawie do równości, prawach kobiet, prawach mniejszości oraz wielu innych wartościach. Jeśli się jednak nad tym głębiej zastanowić, jedynym prawem, jakim na tym świecie Ty czy ja dysponujemy, jest prawo wyboru.

Nie zawsze decydujemy o tym, co nam się przydarzy w życiu, ale zawsze możemy wybrać, co chcemy z tym zrobić. Znalazłeś się w tym, a nie innym punkcie swojej egzystencji z powodu wyborów, których dokonałeś w przeszłości. Innymi słowy, wszystkie decyzje podjęte przez Ciebie w życiu doprowadziły do tego, że teraz jesteś tutaj i czytasz ten tekst.

Kiedy podróżuję po świecie i z roku na rok tłumaczę tysiącom ludzi, że znaleźli się w takim, a nie innym momencie swojego życia osobistego i zawodowego, ponieważ de facto swoim postępowaniem do tego doprowadzili, czyli tak właśnie postanowili, wielu moim słuchaczom to się nie podoba. Staliśmy się społecznością ludzi, którzy winą za swoją sytuację uwielbiają obarczać kogoś innego.

Dlatego gdy pojawiam się ja i mówię im, że sami zdecydowali o miejscu, w którym są obecnie, odpowiadają mi na przykład: „Wiem, że moje życie jest pokręcone, ale gdyby poznał pan moją żonę, zrozumiałby pan, dlaczego tak jest”. Albo mówią cokolwiek innego: „Mój szef to idiota”,

„Lato jest zbyt upalne”, „Podatki są za wysokie”, „Mam starsze i młodsze rodzeństwo”, bądź używają dowolnej wymówki, mającej uzasadnić przeciętność ich egzystencji.

Dopiero gdy zrozumiemy i zaakceptujemy fakt, że nasze miejsce w życiu jest efektem wyborów, jakich dokonaliśmy w przeszłości, możemy resztę czasu, jaki nam pozostał, spędzić w przekonaniu, że jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko, czego tylko zapragniemy, jeśli tylko będziemy podejmować odpowiednie decyzje. Przeznaczenie czeka.

Dziś jest ten dzień!

CO POWIEDZĄ KOWALSCY?

Jak zapewne wiecie, kiedy nie oddaję się swojej pasji, jaką jest przemawianie, pisanie książek, tworzenie filmów i cotygodniowe pisanie felietonu do tej rubryki, działam w branży telewizyjnej. To ważne, abyście zrozumieli, jak media i wielki biznes Was postrzegają. Otóż Wy, przez sam fakt oddychania, jesteście uroczo zwani „konsumentami”.

W wyobrażeniu mediów i wielkiego biznesu konsumenci istnieją tylko i wyłącznie po to, aby nabywać dobra i usługi. Mniejsza o to, czy są Wam potrzebne – dla nich przede wszystkim liczy się to, jak wiele i jak często kupujecie. W branży telewizyjnej na przykład program czy show, jaki oglądacie, jest zaledwie nośnikiem, mającym na celu przygotowanie Was na kolejną reklamę. W gazecie, którą czytacie, roi się od ogłoszeń, a Wasza skrzynka pocztowa pęka od ulotek firm, które głośno domagają się od Was, byście kupowali ich świecidełka.

Jeśli nie czujecie się teraz szczęśliwi,

nie zmieni tego żadna rzecz, którą zapragniecie kupić.

Nie mylcie „posiadania” z „istnieniem”.

Zrozumcie proszę, że ciężka praca mająca umożliwić nabycie dóbr i usług, których pragniecie, nie jest – sama w sobie – niczym złym. To istota amerykańskiego stylu życia. Wprawia w ruch gospodarkę naszego kraju oraz całego świata. Nie mylcie jednak tego, czego naprawdę pragniecie od życia, z potrzebami kreowanymi przez media i wielki biznes. Jesteśmy bombardowani komunikatami, które wmawiają nam, że osiągniemy spełnienie dopiero, gdy będziemy jeździć samochodem określonej marki, nosić określone dżinsy czy pić określone napoje.

Jeśli nie czujecie się teraz szczęśliwi, nie zmieni tego żadna rzecz, którą zapragniecie kupić. Nie mylcie „posiadania” z „istnieniem”. Media będą Wam wmawiały, że posiadanie dóbr i usług jest ostatecznym celem życia. W rzeczywistości jednak posiadanie jest efektem działania, a działanie to efekt istnienia. Postanowienie sobie, że staniecie się osobą, którą pragniecie być i która robi to, co pragnie w życiu robić, doprowadzi Was do tego, że będziecie posiadali te rzeczy, które naprawdę chcecie mieć.

Skupcie się na istnieniu, nie na posiadaniu, a odnajdziecie szczęście oraz takie dobra i usługi konsumpcyjne, które są miłe Waszemu sercu. Zadbajcie, aby dążyć do tego, czego naprawdę chcecie, zamiast próbować dotrzymać kroku jakimś nieistniejącym Kowalskim.

Dziś jest ten dzień!

RZECZY, KTÓRE ROBIMY

Od czasu do czasu warto się zastanowić, dlaczego robimy to, co robimy. Nie chodzi o wielkie sprawy, tylko o codzienne obowiązki, które składają się na niezliczone godziny zajęć w pracy i w domu. Nazbyt często okazuje się, że działamy tak, jak zawsze działaliśmy, albo robimy to w taki sposób, w jaki kazano nam robić. W żargonie nazywa się to

„myśleniem schematycznym” (ang. thinking in the box).

Wprawdzie w wykonywaniu rutynowych zadań w rutynowy sposób nie ma nic złego, jednak okresowo powinniśmy sprawdzić, dlaczego właściwie tak je wykonujemy – szczególnie w kontekście naszych dążeń i celów.

Wszyscy znamy historyjkę o matce, która piekła szynkę na Wielkanoc. Zanim włożyła ją do piekarnika, odcięła jeden kawałek i odłożyła go na bok. Jej córeczka, która pomagała w kuchni, zadała logiczne skądinąd pytanie: „Dlaczego odcinasz kawałek szynki, zanim włożysz ją do piekarnika?”. Matka odparła: „Bo zawsze tak się u nas robiło”. Dziecko, wolne od umysłowego paraliżu, którym dotknięta jest większość z nas, zaczęło dopytywać, dlaczego zawsze postępowano w ten sposób. Zmuszona do zastanowienia się nad tą sprawą młoda kobieta uświadomiła sobie, że nie ma o tym pojęcia. Po prostu tak uczyła ją jej własna matka.

Podczas rodzinnego obiadu zapytała więc swą matkę, dlaczego zawsze odcinała kawałek szynki przed włożeniem jej do piekarnika. Czy wiecie już, jaka padła odpowiedź? „Bo zawsze tak się u nas robiło”.

Ponieważ pytanie „Dlaczego?” wciąż wisiało w powietrzu, babka postanowiła zadzwonić do swojej matki, która mieszkała w domu spokojnej starości. Szacowna matrona, zapytana, dlaczego zawsze odcinała kawałek szynki i nauczyła tego swoją córkę, która przekazała to kolejnym dwóm pokoleniom, roześmiała się serdecznie i odparła: „Kiedy byłam młoda, miałam tylko małą brytfankę i musiałam odcinać kawałek szynki, żeby się do niej zmieściła”.

Chociaż tę historyjkę wielokrotnie już opowiadano, roztropnie jest zastanowić się niekiedy nad tym, w jaki sposób poświęcamy się swoim codziennym obowiązkom.

Dziś jest ten dzień!

SPODZIEWAJ SIĘ NAJLEPSZEGO

Mam nadzieję, że nie jestem pierwszą osobą, która informuje Was uroczyście i nieodwołalnie, że życie jest niesprawiedliwie. Tak się niefortunnie składa, że nie zawsze otrzymujemy to, czego chcemy, albo to, na co zasługujemy. Nieuchronnie jednak dostajemy to, czego się spodziewamy. Nieubłaganie grawitujemy w kierunku naszej dominującej myśli.

W ciągu ostatnich pięciu tysiącleci znanej nam historii wielcy ludzie obojga płci przekonywali nas setki razy, że rzeczywistość jest odbiciem naszych myśli. Sukcesy czy porażki niejednokrotnie przeistaczają się w nawyk. Coraz bardziej znękane osoby, które zdają się żyć od tragedii do tragedii, mawiają często: „Wiedziałam, że tak będzie”. Natomiast zwycięzcy, odnoszący sukcesy we wszystkich aspektach życia, sprawiają wrażenie, jakby nieustannie wygrywali, i tego też oczekują.

Zajęci swoim codziennym życiem, nie powinniśmy zapominać, że zawsze odnajdujemy to, czego szukamy. Jeśli rozpoczynasz dzień z myślą, że nie czeka Cię nic dobrego, wkrótce wszystko ułoży się tak, by spełnić Twoje oczekiwania. I na odwrót, jeśli zaczniesz dzień, spodziewając się samych wspaniałości, może się okazać, że będzie to najlepszy dzień w Twoim życiu.

Jak na ironię, okoliczności mogą pozostać podobne, zawsze jednak otrzymujemy to, czego szukamy. Ileż niesamowitych chwil przegapiliśmy, ponieważ byliśmy zbyt zajęci rozpamiętywaniem nieszczęść, by cieszyć się cudownościami, jakie podsuwało nam życie?

Proszę Was o przysługę. Przez jeden dzień spodziewajcie się samych wspaniałych rzeczy, doszukujcie się ich na każdym kroku i nie spuszczajcie ich z oka, gdy nadejdą. Zanim złożycie głowę na poduszce, przeżyjecie wyjątkowy dzień. Jeżeli mój system nie sprawdzi się w Waszym przypadku, nie martwcie się: gwarancja obejmuje zwrot pieniędzy, będziecie więc nadal mogli się spodziewać, poszukiwać i doświadczać samych najgorszych rzeczy przez resztę swojego życia.

W życiu chodzi nie tyle o wydarzenia, ile o sposób, w jaki je postrzegamy. Życzę Wam zatem takiego życia, jakiego oczekujecie.

Dziś jest ten dzień!

NIC I WSZYSTKO

Po tornadach, które nawiedziły Oklahomę, najtrwalej wryło mi się w pamięć wspomnienie radiowego wywiadu z młodym ojcem. Stojąc z żoną i dwojgiem dzieci na stosie śmieci, które zaledwie kilka godzin wcześniej były ich domem i całym ich majątkiem, wypowiedział słowa, które pozostaną ze mną na zawsze. „Straciliśmy absolutnie wszystko. Nie pozostało nam nic poza ubraniem, które mamy na grzbiecie”, powiedział, po czym na chwilę zamilkł. Potem dodał: „Ale chyba mamy szczęście, ponieważ nasza rodzina jest bezpieczna i zdrowa. Mamy wszystko to, co najważniejsze”.

Stracić wszystko i nadal mieć wszystko – brzmi to jak sprzeczność, jednak wcale sprzecznością nie jest. Zastanawiając się nad lekcją, jakiej udzielił mi ten młody ojciec, uświadamiam sobie, że wszyscy poświęcamy mnóstwo czasu na gromadzenie rzeczy, które w istocie mają niewielkie znaczenie. Często nie rozumiemy też, co naprawdę jest cenne, dopóki nie zniknie to, co ma mniejszą wartość.

Zniszczone obszary zostaną odbudowane i przywrócone do poprzedniego stanu, rozbite życie da się posklejać, a rodziny, które utraciły swoich bliskich, w jakiś sposób odnajdą siłę, żeby żyć dalej. Wydaje się, że my, ludzie, najlepiej sprawdzamy się w trudnych czasach. W ciągu kilku godzin po ataku pojawiła się rzesza bezimiennych ochotników, którzy niestrudzenie i ofiarnie pracowali przez wiele dni. Zgromadzono ciężarówki pełne zapasów i żywności, które rozdano potrzebującym. Ekipy ratunkowe, agencje rządowe i prywatne, a także Kościoły i organizacje non profit stanęły na wysokości zadania.

Czasami wydaje się, że jesteśmy najlepsi, gdy wiedzie się nam najgorzej.

Zdolność ludzi do dźwignięcia się z gruzów swojego zrujnowanego życia i marzeń oraz – w ciągu kilku dni – odbudowania go, by było większe i piękniejsze, napawa nas wszystkich dumą. Nigdy nie wolno nam jednak zapomnieć, że póki towarzyszą nam rodzina i przyjaciele, a także pragnienie, by dalej żyć, wciąż mamy wszystko, nawet jeśli cały nasz majątek przepadł.

Dziś jest ten dzień!

KLUCZ DO SZCZĘŚCIA

W szarej egzystencji, którą zwyczajowo nazywamy życiem, zdarzają się rzadkie i wyjątkowe chwile, w których wznosimy się ponad codzienny znój, aby doświadczyć prawdziwego przeznaczenia. W rezultacie wierzę, że w życiu – przede wszystkim – chodzi o to, aby być szczęśliwym w aktywnym dążeniu do uszczęśliwiania innych. Większość ludzi jest zbyt zajęta codzienną krzątaniną, aby naprawdę żyć. Szczęście często bywa ulotne i przemijające.

Istnieją trzy składowe, które, połączone razem, zawsze prowadzą do szczęścia. Uzupełniają się wzajemnie jak trzy nogi stołka. Gdy trzeciej zabraknie, na nic nie zdadzą się dwie pozostałe.

Aby być naprawdę szczęśliwym – w najszerszym znaczeniu tego słowa – musimy mieć coś, co moglibyśmy robić, kogoś, kogo moglibyśmy kochać, i przyszłość, której moglibyśmy wypatrywać. Mając te trzy elementy, doświadczymy radości i szczęścia. Gdy zabraknie choćby jednego z nich, zaczniemy po omacku szukać w ciemności tego nieuchwytnego, brakującego, niematerialnego i niezdefiniowanego „czegoś”, co istnieje tylko w naszym umyśle, ponieważ będziemy mieli poczucie, że tego nam właśnie brak.

„Coś, co moglibyśmy robić” to inwestycja tego, co najcenniejsze ze wszystkich posiadanych przez nas dóbr – naszego czasu. Każdy z nas ma codziennie do dyspozycji tę samą liczbę godzin i minut. Równowaga pomiędzy powodzeniem a szczęściem zależy od tego, jak spożytkujemy swój czas. Wielu ludzi jest przekonanych, że raj to cudowna tropikalna wyspa, na której przez cały dzień nie ma nic do roboty. W wielkich dziełach literatury pojawia się natomiast wielu bohaterów, którzy znalazłszy się na takich wyspach, skupiali się wyłącznie na próbach ucieczki.

„Ktoś, kogo moglibyśmy kochać” uosabia inwestycję naszego szacunku i dbałości, jakimi darzymy innych. Aby doświadczyć szczęścia, musimy emocjonalnie wyjść poza swój świat i wpłynąć na bieg życia drugiego człowieka.

„Przyszłość, której moglibyśmy wypatrywać” to inwestycja w postaci nadziei i energii, przeniesiona w czas, który jeszcze nie nadszedł. Nikt nie może być naprawdę szczęśliwy, żyjąc wyłącznie teraźniejszością. Musimy zaakceptować fakt, że samo istnienie to jeszcze nie wszystko i że coś jeszcze nas czeka.

Następnym razem, gdy doświadczysz uczucia, że żyjesz w „cichej desperacji”, wejrzyj w głąb swojej duszy i ustal, czy brakuje ci czegoś do zrobienia, kogoś do kochania, czy też przyszłości, której mógłbyś oczekiwać. To tu spoczywa klucz do Twojego szczęścia.

Dziś jest ten dzień!

CZŁOWIEK TO NIE SUMA OSIĄGNIĘĆ

Żyjemy w społeczeństwie całkowicie skupionym na osiągnięciach. Człowiek jest tylko tak dobry, jak jego ostatnie zwycięstwo. U wielu ludzi wywołuje to nieprzemijający stan niskiego poczucia własnej wartości.

Niedawno miałem okazję podziwiać Krajowe Mistrzostwa NCAA w koszykówce. Przez wiele miesięcy celem wszystkich drużyn w Stanach Zjednoczonych było dostanie się do turnieju. Na zakończenie sezonu wybrano 64 zespoły z różnych regionów. W trakcie zmagań kolejne drużyny odpadały jedna po drugiej, aż ta, która pozostała, otrzymała tytuł mistrza kraju.

Spośród wszystkich zawodników, którzy rozpoczynali rozgrywki na początku sezonu, oraz spośród owych 64 najlepszych drużyn, które zakwalifikowały się do mistrzostw, tylko jedna dotarła na sam szczyt. Gdyby uznać to za nasz jedyny cel, większość z nas byłaby skazana na porażkę. Sukces tkwi w równowadze pomiędzy dążeniem i wysiłkiem z jednej strony a spokojem i zadowoleniem z drugiej. Tę równowagę można osiągnąć jedynie wówczas, gdy oddzielimy nasze poczucie własnej wartości od naszych osiągnięć.

Wydaje się, że jest to cecha wrodzona u małych dzieci. Gdy masz sześć lat, najważniejsza jest dobra zabawa – zwycięstwo czy porażka nie mają tak wielkiego znaczenia. Niestety, wraz z naszym dorastaniem klęska staje się coraz bardziej dotkliwa, ponieważ zaczynamy się utożsamiać ze swoimi osiągnięciami.

Sukces tkwi w równowadze pomiędzy dążeniem i wysiłkiem z jednej strony

a spokojem i zadowoleniem z drugiej.

Wszyscy mamy wewnętrzną wartość. Jest ona całkowicie oddzielona od naszych osiągnięć. Każdego dnia możemy przeczytać w lokalnej gazecie o wybitnych sportowcach, wielkich gwiazdach filmu czy rekinach biznesu, których życie osobiste jest pasmem porażek. Ich osiągnięcia są być może najwyższej próby, ale własnym życiem nie są w stanie im dorównać.

Posiadanie majątku czy statusu nigdy nie powinno być Twoim celem. Zamiast tego staraj się być człowiekiem, który w naturalny sposób postępuje właściwie, aby to postępowanie przyniosło mu wszystko, co nasza kultura nazywa sukcesem.

Dziś jest ten dzień!

NIE PRZEGAP PRZESŁANIA

Zbyt wielu z nas daje się schwytać w pułapkę nieproduktywnego wikłania się w szczegóły, tracąc z oczu szerszą perspektywę.

Pamiętam, że jako małe dziecko usłyszałem opowieść o Jonaszu i wielorybie. Cała ta historia zawiera szereg ważnych zasad, które mają dziś wpływ na nasze życie. Niedawno słuchałem jednej z nocnych audycji radiowych. Grupka uczonych oraz spora liczba słuchaczy ze wszystkich stron kraju dyskutowała o Jonaszu i wielorybie. Kwestie były różne, od pytań typu: „Czy to naprawdę był wieloryb, czy wielka ryba?”, po rozważania, w jaki sposób Jonasz mógł utrzymać się przy życiu pod wodą przez trzy dni, nawet we wnętrzu wieloryba, ryby czy jakiegokolwiek innego stworzenia.

Dyskusja trwała w najlepsze, gdy uświadomiłem sobie, że wszyscy ci ludzie uwikłali się w szczegóły, tracąc z oczu szerszy obraz. Spierali się o drobnostki, których nigdy nie da się w pełni potwierdzić ani zakwestionować, przegapili natomiast ważne przesłanie odnoszące się do nas wszystkich. Posłaniec nie musi być doskonały, aby dostarczyć nam cenną wiadomość.

Gandhi powiedział: „Każdy człowiek jest lepszy ode mnie, ponieważ może mnie czegoś nauczyć”.