Strona główna » Obyczajowe i romanse » Małżeństwo z włoskim arystokratą

Małżeństwo z włoskim arystokratą

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-276-3707-9

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Małżeństwo z włoskim arystokratą

W jednym z tabloidów ukazuje się niepochlebny artykuł o włoskim arystokracie i biznesmenie Dantem Mancinim. Szanse na podpisanie ważnego kontraktu spadną do zera, jeśli Dante szybko nie pokaże światu, że jest odpowiedzialny i prowadzi uporządkowane życie. Jak na zawołanie zjawia się u niego Piper Riley, Australijka, z którą spędził w Londynie niezapomnianą noc. Piper informuje go, że zostanie ojcem. Dantemu rodzi się w głowie plan, jak wykorzystać sytuację dla swoich celów…

Polecane książki

Wrak statku St Anna kusi skarbem. Czy młody Barnim jest gotów zapłacić cenę, jakiej wymagać będzie jego wydobycie? W tej walce woda nie jest jedynym przeciwnikiem…Barnim. Srebro stanowi samodzielną i zamkniętą całość, jednakże wydarzenia, o których opowiada mają niebagatelne znaczenie dla przygód Ba...
W zbiorze żywiołowych opowiadań odnajdziemy balansujących na krawędzi bohaterów półświatka - lumpów, wykolejeńców, złodziei i prostytutki. Ale są tu też ludzie przeciętni i nieważni, którzy żyją na swoją miarę, pokracznie, nieudolnie, tragikomicznie, zawsze prawdzi...
„Pocałunek miał smak złości zaprawionej pożądaniem, bólu zaprawionego namiętnością. To był pocałunek człowieka doprowadzonego do ostateczności. A jednak Nikki czuła w tym cień czułości, która zawsze towarzyszyła ich erotycznym zbliżeniom. Bez wahania mu się oddała. Okazała mu...
Jedzenie i seks: czy tylko o to chodzi owadom? W jaki sposób tykotek rudowłos, którego stukanie w pustym domu może przeprawić o palpitacje, znajduje partnerkę? Po co nam muchy i czy słusznie się ich brzydzimy? Dlaczego motyle mają plamki na skrzydłach? Czy seks pluskwiaków jest bolesny? Jaka szybka...
Delilah Moore nie zgodziła się zostać kochanką greckiego potentata Bastiena Zikosa. On jednak nie przyjął jej odmowy. Dwa lata czekał na okazję, by osiągnąć swój cel. Kupuje bankrutującą firmę jej ojca, obiecuje ją odbudować i zatrudnić z powrotem wszystkich pracowników, jeśli Deli...
[font=verdana, geneva]Prawo to obok Co widać i czego nie widać najsłynniejszy esej Frédérica Bastiata. Autor, z właściwymi dla niego zacięciem i błyskotliwością, przeprowadza wywód, w którym zarazem odzwierciedla istotę obecnej korupcji prawa, jak i wskazuje, czym to Prawo być powinno. Nie lękają...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Rachael Thomas

Rachael ThomasMałżeństwo z włoskim arystokratą

Tłumaczenie: Barbara Kardel-Piątkowska

PROLOG

Dwa miesiące wcześniej

Piper zatraciła się, kiedy delikatnie całował ją i dotykał jej ciała, tak jak nikt wcześniej. Cały ból i żałoba, których doświadczyła tego dnia, rozpływały się dzięki romantycznemu brzmieniu szeptanych po włosku słów, chociaż zupełnie ich nie rozumiała.

W jego ramionach, po raz pierwszy od wielu miesięcy, czuła się adorowana i pożądana. Teraz nie myślała o tym, co będzie później. Nie chciała mierzyć się z tą pustką. Wolała całkiem się zatracić w pełnym pasji mężczyźnie, poddać się jego pieszczotom i oddać się tej chwili.

Westchnęła z rozczarowaniem, kiedy przerwał pocałunki. Podniósł się i spojrzał na nią z pożądaniem. Ośmielona uśmiechnęła się do niego, dając wyraz pragnieniom przeszywającym ją z prędkością błyskawicy. Żaden facet jej nie pożądał, a już na pewno nikt nie całował tak jak on. Teraz pragnęła, żeby robił to w nieskończoność.

Był doświadczonym kochankiem. Patrzył na nią wzrokiem pełnym czystej żądzy, wypełniającej półmrok hotelowego pokoju, i wiedziała, że nie ma już odwrotu. Pociąg, który do siebie poczuli, był zbyt silny i gwałtowny, nawet zanim zaproponował, że wyjdą z imprezy.

Dziś odda się temu mężczyźnie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie ma dla nich przyszłości. Może i była niewinną kobietą poznającą rozkosze dotyku, nie śmiała jednak liczyć na nic więcej. Jako kelnerka na wielu imprezach towarzyskich w Sydney i Londynie nauczyła się rozpoznawać playboyów – facetów, którzy szukali tylko jednej, niezobowiązującej nocy pełnej pasji, kochali uwodzić kobiety, a potem je porzucać. Tym razem nie myślała o swoim wymarzonym, spokojnym życiu u boku tego właściwego mężczyzny. Pragnęła niegrzecznego chłopca.

Chciała utopić smutki w namiętności, która wybuchła między nimi, kiedy tylko wszedł na imprezę i spojrzeli sobie w oczy. Przyciągała ich do siebie, jakby było im przeznaczone przeżyć wspólnie rozkosz. To z pewnością zmieni jej życie, chociaż nie miała pojęcia, w jaki sposób. Wiedziała tylko, że musi doświadczyć tej chwili.

Opuszkiem palca musnął jej policzek, a ona przymknęła oczy i rozchyliła kolana. Przyciągnął ją mocno do siebie jedną ręką, wprawiając jej niedoświadczone ciało w drżenie.

– Będziemy potrzebować zabezpieczenia? – zapytał z mocnym akcentem. Była tak zatracona w namiętności, że ledwie to do niej dotarło.

– Zabezpieczenia? – wyszeptała tak uwodzicielsko, że nie rozpoznała własnego głosu. Co się stało z tą rozsądną i nieśmiałą kobietą, którą była na co dzień?

– Mam zamiar się z tobą kochać, cara.

Z nonszalancją zsunął marynarkę i odwrócił się, a serce Piper przyspieszyło. Cały jej rozsądek gdzieś zniknął, kiedy patrzyła, jak ubranie ląduje na fotelu obok. Biel jego koszuli odcinała się mocno w półmroku.

Kiedy znów do niej podszedł, drżała w oczekiwaniu, podniecona, ale i przerażona tym, co miało zaraz nastąpić. Celowo spowolnił ruchy, znów chwytając ją w ramiona i całując. Przesunął dłoń wzdłuż karku i ramienia Piper, zsuwając przy tym ramiączko sukienki. Zatraciła się w tej wyjątkowej chwili, odchylając głowę.

– Zabezpieczona… – wyszeptała, kiedy całował jej szyję, schodząc w dół. Nie mogła pozbierać myśli, bo każdy dotyk jego warg wzniecał w niej pożar.

– A więc nic nas nie powstrzymuje.

Bezceremonialne sięgnął do zamka z boku jej sukienki i czarny jedwab zsunął się z jej ciała. Ze wstydem spojrzała mu w twarz, kiedy dotykał jej piersi, bawiąc się sutkiem, a potem pochylił głowę, by pieścić drugi sutek językiem. Miała wrażenie, że zaraz eksploduje z rozkoszy.

– To takie… – Zamknęła oczy, nie mogąc dokończyć zdania.

– Pragniesz mnie, cara?

Ciepły oddech na piersi tylko wzmógł jej namiętność.

– Pragnę… – Z trudnością składała słowa, kiedy kontynuował swoje czary. Wplotła mu palce we włosy i w myślach prosiła, żeby nie przestawał – …żebyś się ze mną kochał.

– Myślę, że nie ma nic lepszego, ty mała flirciaro. – Zaśmiał się.

Jego akcent podniecał ją równie mocno, jak słowa, zwiększając jej pożądanie i coraz bardziej odsuwając prawdziwą Piper w cień.

– Pragnę cię teraz. – Przywarła do niego, chcąc poczuć jego ciało, posmakować skóry.

Zaśmiał się seksownie i na chwilę odsunął ją od siebie. Czarny jedwab ześlizgnął się w dół i wylądował u jej stóp. Została tylko w skąpych majteczkach i w sandałkach.

Przesunął wzrokiem po jej prawie nagim ciele, a ich pożądanie stało się wyczuwalne. Nieśmiałość Piper niemal wzięła górę, ale stłumiła ją w sobie i wyciągnęła do niego ręce. Tak bardzo pragnęła zobaczyć go całego i dotknąć, że pociągnęła poły jego koszuli, odrywając guziki. Zwierzęcy pomruk, jaki wydał, ośmielił ją jeszcze bardziej. Nie mogła się już powstrzymać, pragnęła tego. Jak mogłaby być tą grzeczną dziewczynką i całe życie zastanawiać się, co by było, gdyby. Nie, dziś będzie eksperymentować. Taka szansa nie może jej przejść koło nosa.

Szybkim i zdecydowanym ruchem pchnął ją na łóżko i zdarł z siebie białą koszulę, obnażając umięśniony tors. Potem, z szelmowskim spojrzeniem, pozbył się reszty ubrań. Patrzyła w zachwycie, kiedy się do niej zbliżał. Drżała, leżąc na łóżku, a on nie spuszczał z niej wzroku. Miała wrażenie, że bicie jej serca słyszy cały Londyn i westchnęła, kiedy pochylił się nad nią.

Znów przemówił po włosku, całując jej szyję. Przesunęła dłońmi po jego plecach i wbiła w nie paznokcie. Ale to wciąż było za mało, pragnęła jeszcze więcej. Nie panowała nad sobą i w przypływie namiętności sięgnęła pomiędzy ich ciała, a on pozwolił jej się dotknąć. Chciała go poczuć, podrażnić się z nim w odpowiedzi, lecz jej wciąż było za mało.

Przywarła do niego, unosząc biodra, w oczekiwaniu na rozkosz i namiętność. Pragnęła go tak bardzo, jakby całe życie czekała właśnie na tę chwilę.

– Dio mio. Jesteś boginią zesłaną, by mnie dręczyć.

Ten głos i nieustępliwe pocałunki na jej szyi przekonały Piper, że to musi stać się teraz, muszą się połączyć.

Chwycił jej nadgarstki, przyciskając je do łóżka po obu stronach głowy. Jego dziki wzrok był zarówno straszny, jak i pociągający. Przyspieszył oddech, kiedy patrzyła mu głęboko w oczy. Uniósł jej biodra, a ona ścisnęła go nogami.

Znów zaklął i jedną ręką zdarł jej czarne majtki. Wciągnęła powietrze, zaskoczona, ale zawahała się tylko przez chwilę, po czym przywarła do jego gorącego ciała.

– Jesteś piękna – wyszeptał i wszedł w nią. Zatrzymał się, słysząc zduszony jęk bólu. Na jego przystojnej twarzy zobaczyła wzburzenie, ale nie mogła pozwolić, żeby tak to się skończyło. Chciała, by ją posiadł w pełni. Nawet jeśli tylko tej jednej nocy.

– Nie przestawaj. – Uniosła biodra, przyjmując go głębiej i obsypała jego tors pocałunkami.

– Ty jesteś… – zaczął.

Nie dokończył, bo pocałowała go w usta, dając wyraz pożądaniu. Podniosła się w ślad za nim i zmusiła, by on też poddał się tej chwili. Klnąc szeptem, dołączył do tego szalonego tańca. Doświadczenie było wspaniałe, o wiele lepsze, niż się tego spodziewała. Bliska spełnienia, jęknęła i ścisnęła go mocno, roniąc kilka łez, które pociekły jej po policzku. Ukryła twarz w jego ramionach, wdychając seksowny zapach. Pozostanie w jej pamięci na zawsze, tak jak chwila, kiedy stała się kobietą, tracąc dziewictwo z facetem, którego imienia nawet nie znała.

Kiedy bicie serca już się uspokoiło, a ciało odprężyło, poruszyła się, ale zatrzymał ją przy sobie.

– Nigdzie się jeszcze nie wybierasz, cara.

Zakręciło jej się w głowie, kiedy uświadomiła sobie, co zrobiła. Kiedy namiętność opadała, zaczęła myśleć jasno. Właśnie straciła dziewictwo i zaryzykowała swoją nową posadę – a wszystko dla faceta, który nawet jej się nie przedstawił. Uwiódł ją czułymi słówkami i pocałunkami, kiedy była najbardziej podatna, w dniu, kiedy musiała sobie udowodnić, że potrafi panować nad własnym życiem.

Jego oddech wyrównał się, kiedy zasnął. Chociaż przytulał ją mocno do siebie, Piper wiedziała, że musi odejść. Może i przeżyła najpiękniejszą noc swojego życia, ale nie mogła zapomnieć, kim jest.

Wyślizgnęła się ostrożnie z łóżka, cicho pozbierała ubrania i założyła je w ciemności. Poruszył się, a ona po raz ostatni spojrzała na jego przystojną twarz i szczupłe ciało na wpół przykryte kołdrą. Ten mężczyzna nie angażował się przecież w związki, nawet ona zdawała sobie z tego sprawę.

Wyszła na palcach z pokoju faceta, którego imienia nie znała i pewnie nigdy już nie pozna. Wróci jej dawna, nieśmiała osobowość Australijki, która zaledwie rok temu przyleciała do Londynu.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Dante Mancini próbował otrząsnąć się ze stanu, w jaki wprowadził go nadmiar whisky poprzedniego wieczoru. Był wściekły, że jego życie nie układa się najlepiej od przeszło dwóch tygodni. Starał się nie myśleć o tej oburzającej propozycji, jaką złożył mu Benjamin Carter w związku ze szkalującym artykułem w „Paparazzi”.

Publikacja wskazywała jego, Bena i ich dwóch znajomych jako najbardziej rozpustnych kawalerów, co godziło w reputację fundacji Nadzieja, której patronowali. Autorzy domagali się, aby patroni zrezygnowali ze swojej funkcji i oczyścili się z zarzutów. Na domiar złego, te doniesienia mogły też wpłynąć na transakcję biznesową, na którą długo pracował – grał na kilka frontów, a teraz wszyscy o tym wiedzieli.

Czy pomysł Bena ma szanse powodzenia? Czy tak drastyczny krok jak małżeństwo odwróci uwagę od fundacji i jednocześnie pomoże w dokończeniu transakcji? Możliwe. Tylko czy był gotowy podjąć takie ryzyko?

Dante wszedł do biurowca, nie zdejmując okularów słonecznych. Nie był gotowy przyznać się, że to hektolitry whisky, które wypił wczoraj z Benem, były odpowiedzialne za ból głowy i fatalny nastrój. Czekając na windę, westchnął głęboko, wściekły, że Bettino D’Antonio chciał wycofać się z umowy, bo jego kontrahent nie wyznawał wartości rodzinnych. Dante cieszył się tą chwilą samotności w windzie przed wejściem do biura, które było główną siedzibą jego międzynarodowego koncernu z branży energii odnawialnej. Odetchnął głęboko jeszcze raz, żeby zapobiec nadchodzącemu bólowi głowy.

Kiedy usłyszał dźwięk zasuwających się drzwi, jego zmysły się wyostrzyły. Pamięcią sięgnął do tej nocy w Londynie, pełnej gorącego seksu z nieznajomą rudowłosą kobietą, która od tego czasu codziennie pojawiała się w jego snach i myślach. Była dzika i namiętna, a jednak zawładnęła nim, kiedy tylko zorientował się, że jest dziewicą. Zaklął w pustej windzie – to wspomnienie tylko pogorszyło jego już i tak kiepski humor. Te zielone oczy ciągle go prześladowały. Mimo że alkohol wciąż krążył w jego ciele, poczuł przypływ pożądania. Jeszcze nigdy nie myślał o żadnej kobiecie po tym, jak romans się skończył. A tamta noc dwa miesiące temu nie miała przecież dalszego ciągu.

Zacisnął pięści. To nie był najlepszy moment na rozpamiętywanie nic nieznaczącego spotkania. Musiał się kontrolować, skupić na bieżących problemach. Nie mógł pozwolić, żeby jakiś głupi artykuł w brukowcu przeszkodził w podpisaniu najbardziej lukratywnej umowy w historii jego firmy albo zniszczył wysiłki fundacji, którą wspierał. Z drugiej strony nie powinien ulegać sugestii Benjamina Cartera. Nie miał zamiaru zawierać związku małżeńskiego tylko po to, żeby poprawić swoją reputację. Musiał być jakiś inny sposób – tego był pewien.

Dokładnie wtedy rozsunęły się drzwi windy i Dante ruszył do gabinetu, pozostawiając te myśli za sobą. Sekretarka aż podskoczyła, kiedy wszedł do biura, ale nie uraczył jej tradycyjnymi uprzejmościami. Nie miał do tego głowy. Chciał tylko całkowitej ciszy i kawy, czarnej i mocnej.

– Proszę mi nie przeszkadzać – poinstruował sucho, przechodząc koło biurka kobiety. Pragnął zamknąć się samotnie w gabinecie z widokiem na najstarszą dzielnicę Rzymu.

– Panie Mancini… – zaczęła, nie zważając na jego słowa. Zatrzymał się z ręką na klamce i spojrzał na nią przez okulary słoneczne, które na szczęście wciąż miał na nosie. Nie chciał, żeby sekretarka wiedziała o jego dolegliwościach. Po spotkaniu z Benem i kolegami spał jakieś dwie godziny na pokładzie prywatnego odrzutowca w drodze do Rzymu. To jednak niewiele pomogło, potrzebował teraz trochę spokoju.

– Żadnych telefonów. Odwołaj spotkania – rzucił, a kiedy chciała coś powiedzieć, odwrócił się, wszedł do gabinetu i trzasnął drzwiami. Westchnął zrezygnowany. Świat oszalał – wszystko, na co pracował latami, mogło się rozpaść w mgnieniu oka.

Przycisnął guzik ekspresu do kawy. W oczekiwaniu na napój spoglądał na panoramę miasta, które z początku było nieprzyjazne, ale teraz czuł się tu swobodnie. Wciągając aromat kawy, usłyszał za sobą kroki i zastygł. Odwrócił się powoli, teraz świadomy, że sekretarka próbowała go uprzedzić o czekającym na niego gościu. Nie spodziewał się jednak zobaczyć tej rudowłosej kusicielki, która wypełniała jego myśli przez dwa miesiące, odkąd wymknęła się z jego łóżka nad ranem. Coś takiego raczej mu się nie zdarzało.

– Chyba się nie gniewasz, że czekałam tu na ciebie… – Jej miękki głos był niepewny. W dżinsach i ponczu z dzianiny nie wyglądała jak ta olśniewająca piękność, z którą poszedł do łóżka. Ale udawała przecież kogoś innego, prawda? Nie była doświadczoną uwodzicielką, ale dziewicą, o czym dowiedział się za późno.

Zdjął okulary i spojrzał na nią. Jak go znalazła? Skąd wiedziała, kim jest? Te kilka godzin w hotelu całkowicie wypełniła namiętność i pożądanie, więc nie przedstawili się sobie nawet, nie mówiąc o wymianie numerów telefonu.

Nagle zalał go zimny pot. Czy przyszła tu, żeby wykorzystać tę historię z „Paparazzi” do jakiegoś szantażu? Może chciała sprzedać jakąś łzawą historyjkę? Albo żądać od niego pieniędzy za milczenie?

– Szczerze mówiąc, gniewam się. – Gorycz i wściekłość w jego głosie ledwie maskowały rozczarowanie. Postawił ją sobie na piedestale tamtej nocy i wciąż o niej marzył, jak jakiś zakochany nastolatek. Żadna kobieta nie działała tak na niego. Nawet teraz zrobiło mu się gorąco na samą myśl, że była tak blisko, a ten ulotny zapach, który przed chwilą czuł w windzie, to rzeczywiście jej perfumy.

Wstał i przesunął wzrokiem po jej nogach, przypominając sobie, jak go oplatały. Gwałtownie wrócił jednak do teraźniejszości. Nie leżało w jego naturze rozpamiętywanie jednej nocy.

– Czego chcesz? – rzucił jej pytanie.

– Chciałam ci tylko coś powiedzieć, potem sobie pójdę.

Głos wciąż miała niepewny, na twarzy brakowało kolorów. Czy to dlatego, że nie miała zbyt intensywnego makijażu?

Wyglądała dziś całkiem inaczej, jak niewinna i niedoświadczona dziewica. Ale przecież już nią nie jest. Był jej pierwszym kochankiem i zastanawiał się, dlaczego go nie ostrzegła. Milczała. Patrzyła tylko na niego, a on wyczuwał, że to musi być coś poważniejszego.

– Ile? – zapytał, uważnie obserwując jej reakcję. Był wściekły, że dał się wciągnąć w coś takiego, nie zachowując ostrożności tak jak zwykle.

Ściągnęła delikatne brwi.

– Ile czego?

Przysunął się do niej, a jej zapach znów ożywił mu pamięć. Odciął się od tych obrazów, które prawie go zalały. Stała przed nim całkiem inna kobieta.

Westchnął i ruszył za biurko, rzucając okulary na blat. Oparł się na nim i utkwił w niej wzrok.

– Ile chcesz za milczenie?

– Nie mam zamiaru mówić o tym całemu światu – odparła urażona.

Ledwie zdołał zachować kamienną twarz. Zza maski niedoświadczonej dziewicy na chwilę wychylił się ognisty rudzielec z tamtej nocy.

– Więc po co przyszłaś, cara? I jak mnie w ogóle znalazłaś? – Był już znudzony tą rozmową. Głowa pulsowała mu z bólu i chciał tylko usiąść na chwilę w spokoju. Musiał ratować kontrakt, fundację i nie potrzebował do tego jeszcze Panny Nieśmiałej.

– Ukazał się taki artykuł… – powiedziała łagodnie, kiedy podchodził do okna.

Kiedy na nią spojrzał, zauważył, że odwróciła się tak, żeby patrzeć mu w twarz. To wzbudziło jego podejrzenia.

– Doskonale zdaję sobie sprawę, że o mnie napisali – odwarknął. Ta rozmowa powinna się skończyć na podaniu kwoty, po czym wyrzuciłby ją z gabinetu. Więc dlaczego nie podała ceny? I właściwie dlaczego jej stąd jeszcze nie wyprosił?

– Tak się dowiedziałam, kim jesteś. – Uniosła brwi i zarumieniła się. – Nie mieliśmy czasu, żeby się sobie przedstawić.

To ostatnia rzecz, o jakiej wtedy myślał. Chciał ją zobaczyć nagą pod sobą. Nie kontrolował się. Uwierzył jej nawet, że bierze pigułki. Coś, czego nigdy nie robił, nawet przy najbardziej kuszącej kobicie.

– To prawda, ale w ten sposób zabawa była lepsza, czyż nie? – uśmiechnął się na wspomnienie tego, jaka była chętna i jak szybko nagiął dla niej swoje zasady.

– Piper. – Utkwiła w nim wzrok, a w głębi zielonych oczu widać było iskry.

– Piper? – Powtórzył, wciąż skołowany. Zapomniał o kawie, która miała mu pomóc na kaca, chociaż jej aromat unosił się wokoło.

– Nazywam się Piper. Piper Riley.

Skinął głową.

– Skoro już znamy swoje personalia, to może wyjaśnisz mi, po co się tu pojawiłaś? – Znów przeszedł parę kroków, a ona odwróciła się za nim. Miał nadzieję, że teraz, kiedy już znał jej imię, przestanie go prześladować w snach.

– Musiałam się z tobą zobaczyć, bo… – zawahała się, a on skrzyżował ramiona na piersi. Irytowała go coraz bardziej.

– Po prostu wyduś to z siebie i znikaj. Nie mam czasu na takie gierki.

– Dobrze. – Wyprostowała się, uniosła brodę i spojrzała wprost na niego. – Jestem w ciąży.

Dante stwierdził, że ostatnia doba składała się chyba tylko z problemów. Nie spodziewał się, że kiedyś usłyszy te słowa, i wcale tego nie chciał. Nie mógł zostać ojcem – przecież nie był zdolny do opieki nad kimkolwiek.

– Jak? – rzucił, zanim przemyślał swoje słowa.

Piper nie dała się zbić z tropu i skierowała całą swoją uwagę na ojca dziecka, które w sobie nosiła. Człowieka, którego twarz nie schodziła z okładek tabloidów przez ostatnie miesiące, jednego z najbardziej rozchwytywanych i zepsutych kawalerów. Nie był zbyt dobrym materiałem na ojca, ale nie mogła przecież przemilczeć tego, że nim zostanie, a tym bardziej pozbawić dziecko taty.

Obserwowała, jak kręci się po gabinecie nieświadomy, że wyczekiwane espresso już się zaparzyło. Wyglądał równie nieskazitelnie, jak tamtej nocy. Jedyną różnicą był jednodniowy zarost i wyraźne napięcie na twarzy. Zrobiło jej się prawie żal Dantego. Ale nie mogła teraz dać za wygraną, kiedy wiedziała już, z kim ma do czynienia.

– Oboje chyba dobrze wiemy jak.

Nie mogła uwierzyć, że między jej słowami przebrzmiewał uwodzicielski ton. Ten mężczyzna wciąż przyspieszał bicie jej serca. Playboy, który szczycił się tym mianem, jeśli wierzyć artykułowi z „Paparazzi”.

– Pytam jak, skoro pozwoliłaś mi wierzyć, że nie muszę używać zabezpieczenia? – Mówił powoli i z mocnym włoskim akcentem, jakby trudno mu było przyjąć do wiadomości to, co mu powiedziała.

To samo pytanie zadawała sobie, kiedy robiła pierwszy test ciążowy – a za chwilę drugi. Przy trzecim zastanawiała się, jak mogła być taka głupia, a kiedy otwierała opakowanie czwartego, na usta cisnęły jej się słowa, których zwykle nie używała. Potem ogarnęła ją panika. Nie chciała być samotną matką. Wychowywał ją kochający ojciec i tego właśnie pragnęła dla swoich dzieci. A teraz była w ciąży z kimś takim.

– Gdybyś się jeszcze nie domyślił, nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji. Myślałam, że skoro wspomniałeś o zabezpieczeniu, to już się tym zająłeś – wysyczała, wściekła na siebie, ale jeszcze bardziej na niego, że wolał zrzucić z siebie całą odpowiedzialność.

Podszedł do niej, patrząc podejrzliwie.

– A skąd mam wiedzieć, że nie wlazłaś zaraz do łóżka innemu facetowi? Jaką mam mieć pewność, że to dziecko jest moje?

Była w szoku. Przez ostatnie tygodnie odgrywała sobie w głowie różne scenariusze, ale w żadnym nie zaatakował jej tak bezwzględnie. Podjęła spontaniczną decyzję o zakupie biletu do Rzymu, bo chciała mu powiedzieć prosto w twarz, że zostanie ojcem. Niczego więcej nie oczekiwała. Z ojcem łączyła ją silna więź, dlatego czuła, że musi poinformować Dantego osobiście. Wierzyła jak głupia, że chciałby wiedzieć o owocu tych cudownych kilku godzin, które spędzili razem. O dziecku.

Jakże się myliła.

Poczuła zrezygnowanie i zmęczenie. Nie zarezerwowała nawet noclegu. Kiedy już podjęła decyzję o przylocie, chciała jak najszybciej znaleźć się w Rzymie i zrobić to, co uważała za słuszne, zanim straci pewność siebie.

– Są badania, które mogą potwierdzić ojcostwo. – Była zbyt wykończona, żeby się tym teraz zajmować. Mdliło ją przez całą podróż, kiedy powtarzała sobie w myślach to, co chce mu powiedzieć, próbując zgadnąć, jak zareaguje.

– Więc sprawdźmy to jak najszybciej.

Jego szorstkie słowa sprawiły, że znów skupiła na nim uwagę.

– Nie mam zamiaru wierzyć ci na słowo, jeśli chodzi o coś tak poważnego.

– W takim razie na pewno cię zainteresuje, że mogę zrobić te badania już za kilka tygodni. – Czuła satysfakcję, kiedy spojrzał na nią zdziwiony. Czyżby się spodziewał, że się wycofa i ustąpi mu pola?

Zbliżył się do niej – tak bardzo, że widziała ciemne kropki na jego jasnobrązowych tęczówkach. Czuła też ulotny zapach alkoholu i zastanawiała się, czy dziś rano wyszedł z łóżka innej kobiety. Na samą myśl zrobiło jej się niedobrze i ugięły się pod nią kolana. Jej idiotyczne marzenia legły w gruzach.

– Wyglądasz na całkiem przekonaną, że to ja jestem ojcem.

Z mocnym włoskim akcentem brzmiał, jakby jej nieszczęście było mu obojętne. Jego bliskość dodatkowo potęgowała mdłości. Szybko wzięła się w garść. Nie mogła się załamać. Nie tutaj, na jego oczach.

– Nigdy nie byłam z innym facetem. Ta noc, którą spędziliśmy ze sobą, to zupełnie nie w moim stylu. – Całkiem straciła głowę, bo między nimi tak mocno zaiskrzyło.

– Więc po co to zrobiłaś?

Okrążał ją powoli, a ona obracała się, żeby patrzeć wprost na niego. W duchu klęła, że od urodzenia nie widzi na lewe oko. Chciała go poprosić, żeby się zatrzymał, ale wolała, kiedy ludzie nie wiedzieli o tym defekcie, zwłaszcza że operacja i soczewki kontaktowe skutecznie go maskowały.

– To była pierwsza rocznica śmierci mojego ojca i chyba nie byłam sobą.

Przesunął wzrokiem po jej ciele, a ona starała się trzymać nerwy na wodzy.

– A teraz jesteś sobą?

– Tak – warknęła, urażona.

Wiedziała, że nie przypomina tamtej kokietki. Nie była nawet tą pewną siebie kobietą prosto z salonu piękności, ubraną w elegancki służbowy strój. To aż śmieszne, jak bardzo ten wizerunek odbiegał od prawdy, chociaż Dante nie wyglądał na zbyt rozbawionego.

– Va bene. To łatwo można zmienić. – Odgarnął włosy z jej twarzy niemal z czułością.

Zaskoczona ciepłem jego palców odsunęła się o krok.

– Co ty chcesz łatwo zmieniać?

– Kobieta, którą poznałem w Londynie, istnieje. Jej uśmiech i piękne zielone oczy są prawdziwe, przecież rozbierałem ją, całowałem i kochałem się z nią.

Chciała powiedzieć, że tamta dziewczyna nigdy nie istniała, ale się powstrzymała. Tamtej nocy była kimś innym. Potem straciła pracę przez flirt z klientem, a do tego okazało się, że zaszła w ciążę. Osoby, którą wtedy poznał, już nie było, bo ona sama się zmieniła.

– Może i tak, ale nie zamierzam już być tamtą dziewczyną. Chciałam tylko, żebyś wiedział, że zostaniesz ojcem. – W duchu przeklinała swoją decyzję o przyjeździe do Wiecznego Miasta. Co ona sobie myślała? Że znajdzie miłość i szczęście?

– Skoro już mi o tym powiedziałaś, zrobimy po mojemu.

– Nie pozwolę na to. Nic od ciebie nie chcę. Możesz sobie wrócić do swoich hulanek. Do widzenia, Dante.

Szybko ruszyła do drzwi. Chciała stąd uciec i schować się gdzieś, gdzie będzie mogła dojść do siebie. Jak mogła w ogóle pomyśleć, że wesprze ją i podejmie rolę ojca. To, co przeczytała o nim w brukowcach, powinno było dać jej do myślenia, zanim weszła na pokład samolotu.

Najpierw usłyszała przekleństwo, a dopiero potem zobaczyła, jak wciska się między nią a klamkę. Czyżby się domyślił, że nie widzi lewym okiem, a teraz wykorzystuję tę słabość?

– Przepuść mnie – domagała się stanowczo. Była zła i rozczarowana.

– Nigdzie nie pójdziesz. Musimy jeszcze porozmawiać o kilku sprawach.

– O czym na przykład?

Dante spojrzał na Piper i walczył z chęcią ustąpienia jej. Wiedział, że jest zdolna odejść z czymś, czego nigdy nie chciał – z dzieckiem. Ale jego mózg biznesmena pracował. Nosiła jego dziecko, które może się okazać rozwiązaniem wszystkich problemów wywołanych przez ten paskudny artykuł.

– O moim dziecku.

Nie mógł i nie miał zamiaru myśleć bardziej szczegółowo o planie, który zrodził się w jego głowie.

– O tym, którego tak bardzo chciałeś się wyprzeć, dopóki nie wspomniałam o badaniach na ojcostwo?

– Nosisz moje dziecko i nieważne, jak to się stało. Będę cię wspierać. Co do tego nie ma wątpliwości. – Wyglądało, jakby kontrolował sytuację, a tak naprawdę czuł się schwytany w sieć swoich dawnych błędów. Ale jak mógłby odwrócić się od własnego potomka? – Oczywiście będą się z tym wiązać pewne warunki.

– Nie chcę twojego wymuszonego wsparcia, Dante. Chcę dla naszego dziecka o wiele więcej. To albo nic.

Widząc jej dzikie spojrzenie, miał ochotę ją pocałować. Jeszcze raz posmakować jej ust i zmienić gniew w namiętność.

– Nie obchodzi mnie, co mówisz i czego sobie życzysz. Bo nie przyjechałabyś taki kawał drogi, żeby powiedzieć o naszym dziecku, gdybyś nie chciała czegoś jeszcze, Piper. – Podobało mu się brzmienie jej imienia, chociaż wciąż był podejrzliwy. – Może jednak miałem rację i mogę kupić twoje milczenie?

Spojrzała na niego z jeszcze większą złością.

– Wcale tego nie chcę. Niepotrzebnie się łudziłam, że będziesz chociaż trochę zainteresowany naszym dzieckiem,

Odwróciła się i chwyciła za klamkę, otwierając drzwi, ale on szybko je zatrzasnął, zanim mogła przez nie przejść.

– Nigdzie nie pójdziesz, dopóki tego nie ustalimy, mia cara – wyszeptał ostrzeżenie do jej lewego ucha, a ona odskoczyła. Przez chwilę wyglądała na bezbronną, jak wystraszony kociak.

– Nie jestem twoją miją karą! – prychnęła. – I nic od ciebie nie chcę. Zapomnij, że mnie w ogóle widziałeś.

Jak miał zapomnieć o nieznajomej, która oddała mu dziewictwo, skoro od dwóch miesięcy nieustannie wypełniała jego myśli?

Przez głowę przeleciała mu sugestia Bena Cartera. Piper pojawiła się w idealnym momencie. Wieści, które przyniosła – niechciane w innych okolicznościach – teraz idealnie wpasowały się w plan. On potrzebował żony, a Piper była z nim w ciąży.

– Nie. – Chwycił ją delikatnie za ramiona, żeby nigdzie się już nie ruszała. – Jedynym wyjściem jest małżeństwo.

Tytuł oryginału: Married for the Italian’s Heir

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2016

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

Korekta: Anna Jabłońska

© 2016 by Harlequin Books S.A

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2018

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN 978-83-276-3707-9

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.