Strona główna » Obyczajowe i romanse » Mroczne pożądanie. Mroczne światło. Tom 1.5

Mroczne pożądanie. Mroczne światło. Tom 1.5

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-66234-49-9

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Mroczne pożądanie. Mroczne światło. Tom 1.5

Drugi tom fenomenalnej serii Mroczne światło

Jake dokonał zemsty, a jego sumienie ma kolejną złą duszę na koncie. Jednak, kiedy Jake odbiera życie, podsyca też mrok, ten najciemniejszy w swoim sercu. Abby jeszcze nigdy nie widziała jego prawdziwej natury, w której nie brakuje zła.

Czy kobieta, która nadała jego życiu sens, przyjmie go do siebie z powrotem? Czy w końcu znajdą spokój i szczęście, którego tak naprawdę pragną?

Być może mieliby szansę znaleźć odpowiedzi na te pytania, jednak ich małe szczęścia przyćmi wkrótce zupełnie inny rodzaj mroku, kiedy do ich drzwi zapuka policja i być może w końcu Jake będzie musiał zapłacić za to, co zrobił.

__

"A teraz weźcie głęboki oddech, ponieważ jeżeli przeczytaliście "Mroczną miłość", z pewnością jesteście teraz na wielkim emocjonalnym rozdrożu." – Christine Wallflower & Dark Romance Junkie, Goodreads

__

O autorce

T.M. Frazier to bestsellerowa autorka USA Today, której sławę przyniosła seria King. Obecnie jej nazwisko znajduje się na liście 12-stu najwyżej ocenianych autorów literatury fiction (beletrystyka) na Goodreads.com tuż za J.K. Rowling. Autorka od dziecka chciała być pisarką, ale w wyniku różnych życiowych zawirowań praktycznie przez pierwsze 10 lat kariery zawodowej pracowała jako pośrednik nieruchomości. Dopiero później za namową męża zdecydowała, że chce w końcu pójść za głosem swojej pasji pisarskiej i efektem tego była jej debiutancka książka "The Dark Light of Day" (2013). Jej książka "Preppy" (seria King) znalazła się wśród finalistów Goodreads Choice Award 2016 Romance, czyli najlepszych książek roku wybieranych przez czytelników i recenzentów z całego świata. Autorka do dzisiaj ciągle szczypie się w ramię, żeby upewnić, się, że jej życie to nie sen.

Polecane książki

Tadeusz Bojarski profesor doktor habilitowany; karnista; profesor zwyczajny Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego w Radomiu; były wieloletni kierownik Katedry Prawa Karnego Materialnego i Kryminologii oraz dyrektor Instytutu Prawa Karnego UMCS. Ewa Kruk doktor nauk prawnych; procesualistk...
Bohaterka powieści szuka odpowiedzi na ważne pytanie: do jakiego stopnia człowiek jest odpowiedzialny za to, kim jest, kim się staje, czy w stawaniu się tym jest wolny, czy też ograniczony – genami, środowiskiem, w którym się rodzi, przeznaczeniem? Próbuje uporządkować swoje wnęt...
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce…. POZNAJ CIEMNĄ STRONĘ MOCY „Wygląda na to, że jest tak, jak podejrzewałeś, Lordzie Vaderze. Rzeczywiście nas ścigają”. Anakin Skywalker, rycerz Jedi, jest już tylko wspomnieniem. Dominuje Darth Vader, obdarzony niedawno tytułem Lorda Sithów. Wybrany przez I...
Angielski architekt James Challender zastaje w domu rodzinnym Aieshę Adams, dziewczynę, którą kiedyś jego matka przygarnęła z ulicy. James nie znosi jej, bo skandale, które wywoływała, zniszczyły jego rodzinę. Teraz Aiesha, która jest znaną wokalistką jazzową, chce zrobić Ja...
Karolina długo szukała pracy. Kiedy odezwała się do niej międzynarodowa korporacja, nie mogła uwierzyć swojemu szczęściu. Mimo obaw przeszła kolejne etapy rekrutacji. Szczęście zdawało się jej sprzyjać. Co prawda nie wszystko było idealne – szefowa faworyzowała mężczyzn, a najbliższy współpracow...
Fenomenalna, porywająca, niestroniąca od kontrowersji.W dzieciństwie regularnie przegrywał z bratem pojedynki jeden na jednego. Rozpoczynając szkołę średnią, miał zaledwie 170 centymetrów wzrostu, nie załapał się do szkolnej reprezentacji. Na koszykarski obóz Five Star dostał się, deklarując, że będ...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa T. M. Frazier

Dla Clarissy, Julie i Kimmi

Rozdział 1Jake

Owen nie miał pojęcia, przed czym ucieka, gdy opuścił Coral Pines. Zapewne myślał, że przed policją i więzieniem za postrzelenie mojej córki. W rzeczywistości uciekał przed nadchodzącą śmiercią.

Krew w żyłach krążyła mi szybciej niż kiedykolwiek, pomimo że byłem na nogach od trzech dni. Czułem, jakbym mógł wycisnąć na klatkę TIR-a i przepłynąć łodzią wiosłową całą rzekę Coral Pines wzdłuż, i jeszcze zostałoby mi trochę sił.

Byłem w ekstazie.

Byłem także zajebiście przerażony.

Przez lata pracy nieodczuwanie lęku służyło mi wiernie; byłem dobry w tym, co robiłem. Jednak kiedy stałem na progu domu Babuni Bee z ręką na klamce, nie mogłem się zmusić, by otworzyć drzwi. Zamarłem z lęku przed tym, co może się wydarzyć za tymi drzwiami.

Co pomyśli o mnie Abby, kiedy zobaczy krew, którą wciąż miałem na rękach? Kiedy zmierzy się z tym, czym się zajmowałem, co zrobiłem i co zrobiłbym ponownie? Co będzie, gdy „Jake jest zabójcą” przestanie być już tylko abstrakcyjną myślą?

Bee wiedziała, że mam zamiar znaleźć Owena i zabić go, zachęcała mnie do tego, pokazując mi zdjęcia – dowód na to, co jej zrobił. Wiedziała, że krew się we mnie zagotuje i że natychmiast zapragnę zemsty. Jednak gdy wkroczę do domu pokryty krwią – namacalnym potwierdzeniem tego, kim jestem – czy nadal będzie akceptować tę część mnie? Czy nadal będzie chciała mnie w swoim życiu? W życiu Georgii?

Abby kochała mnie za to, kim jestem. Doskonale wiedziała, że żyje we mnie bestia. Zdawała sobie sprawę z tego, że przemoc była immanentną częścią mnie.

Łatwo jednak żyć z teorią, czymś niemal nierealnym, gdyż nie trzeba się z tym bezpośrednio mierzyć. Lecz stanąć z tą wiedzą twarzą w twarz to zupełnie co innego.

Kurwa.

Mogłem zmyć z siebie krew i udawać, że nie zamordowałem tego skurwysyna. Owen Fletcher niemal zabił dwie osoby, za które oddałbym życie po tysiąckroć. Tak byłoby łatwiej, ale tylko na krótką metę. Moje plany wobec Bee i Georgii były długoterminowe. Nie chciałem być czysty, gdy Abby mnie ujrzy. Niech się dzieje, co chce – bylebyśmy tylko mogli iść naprzód jako rodzina.

Moja rodzina.

Bee powtarzała mi raz za razem, że mnie kocha, ale musiała to zobaczyć na własne oczy.

Zobaczyć mnie.

Nieważne, kogo zabiłem w przeszłości. Nigdy nie czułem się z tego powodu źle, nigdy nawet nie zastanawiałem się nad tym. Jednak sama myśl o tym, że mógłbym znów stracić Bee, powodowała, że robiło mi się niedobrze.

Nie powinienem był jej nigdy opuszczać.

Ale byłem pieprzonym tchórzem.

Nie powinienem był nigdy do niej wracać.

Ale byłem pieprzonym tchórzem.

Użyłem nędznej plotki jako wymówki, by opuścić Bee, bo byłem słabym, żałosnym człowieczkiem, który sam siebie przekonał, że w tej plotce mogło być ziarno prawdy. Że po naszej cudownej, idealnej nocy razem Abby mogła puścić się natychmiast z Owenem, chłopcem z sąsiedztwa/bogatym dzieciakiem psycholem.

Tak naprawdę jednak po prostu odepchnąłem Bee, zanim za bardzo się do mnie zbliżyła. Zanim zdążyła mnie poznać i zdecydować, że to ona powinna mnie opuścić.

Żałowałem tego w każdej sekundzie każdego kolejnego dnia.

Przez cztery lata żyłem z zamkniętymi oczami, bez Bee, bo po raz pierwszy w życiu spotkałem kogoś, kto mógłby skrzywdzić mnie, a nie na odwrót. Użyłem więc durnej plotki zasłyszanej od kumpla Owena jako pretekstu, by opuścić Coral Pines tak szybko, jak tylko pozwolił mi na to motocykl, zanim Abby miałaby szansę przedrzeć się przez moją obronę.

Problem polegał na tym, że przedostała się już zbyt głęboko: każdy dzień bez niej był torturą. Jednak codziennie wieczorem przekonywałem samego siebie, że tak jest dla niej lepiej, że beze mnie jej życie jest lepsze.

Sądziłem, że raz w życiu zrobiłem coś dobrego.

Po czterech latach nieustannej tęsknoty i chęci ujrzenia jej znów, porozmawiania z nią, dotknięcia jej potrzeba ta nie zmalała ani o jotę. Wręcz przeciwnie, stała się jeszcze bardziej paląca. Tak paląca, że przytłoczyła wszystko inne.

Ostatecznie wróciłem nie dlatego, że myślałem, że mnie potrzebuje. Wróciłem, bo byłem samolubnym chujem i nie potrafiłem trzymać się od niej z daleka.

Kochałem ją. Od pierwszego wejrzenia. Nigdy nie sądziłem, że jestem zdolny tak kochać. Jednak od chwili, gdy zdarłem jej z głowy kaptur na złomowisku i ujrzałem jej piękną twarz i rude włosy, wiedziałem, że moje życie nie będzie już nigdy takie samo.

Nie chciałem już uciekać, nie chciałem żyć bez niej.

Zdecydowałem, że wrócę.

Zdarzało mi się torturować innych, ale żadne męczarnie nie mogły równać się tym, które przeżywałem z dala od Abby. Spakowałem sakwy na wiele dni przed tym, gdy usłyszałem o śmierci ojca, i ruszyłem w drogę.

Z powrotem do Coral Pines, by odzyskać moją dziewczynę.

Pora przestać być pizdą i otworzyć te pieprzone drzwi. Jednak nim zdążyłem to zrobić, drzwi z impetem otworzyły się od wewnątrz. Ledwo udało mi się uniknąć nokautu.

– Oj, przepraszam, usłyszałam, jak podjeżdżasz – rzekła Bee, patrząc na mnie tymi wielkimi oczami, w których mógłbym tonąć każdego dnia od nowa. Miała na sobie rozpięty szlafrok. Z dekoltu jej ulubionego podkoszulka Guns N’ Roses wyglądały szczyty jędrnych piersi. Krótkie szorty, w których zawsze spała, pozostawiały niewiele pola dla wyobraźni.

Spędzałem wiele czasu, wyobrażając ją sobie.

Zostałem na ganku, bo czułem, że tym razem powinienem zaczekać na pozwolenie, aby wejść do jej domu.

– Ty krwawisz – stwierdziła Bee, pospiesznie sprawdzając, czy jestem ranny.

– Bee, kochanie, spójrz na mnie – odparłem, próbując zwrócić jej uwagę, jednak bezskutecznie; nadal szukała źródła krwi. Chwyciłem ją za ramiona i delikatnie przytrzymałem, zmuszając ją, by na mnie spojrzała. – Kochanie, to nie jest moja krew – zapewniłem ją.

W końcu dotarło do niej to, co powiedziałem. Westchnęła z ulgą i przycisnęła dłoń do mojego policzka.

Byłem przekonany, że nadszedł ten moment, kiedy odwróci się na pięcie i zatrzaśnie mi drzwi przed nosem. Gdyby mnie nie zechciała, mógłbym przynajmniej przeżyć resztę swojego żałosnego życia ze świadomością, że Owen już jej nie zagrozi.

Choć tyle mogłem jej dać. Co, jeśli Bee mnie odtrąci?

Jeśli nazwie mnie potworem i powie, że nie chce mnie już nigdy widzieć?

Nie chciałem tego przyznać, nawet przed samym sobą, ale po czterech latach rozłąki w myślach posunąłem się już za daleko, by usłyszeć „nie”. Nie byłem pewien, czy przyjmę taką odpowiedź.

Bee jednak nie dała mi szansy na rozmyślania. Położyła mi dłoń na klatce piersiowej i zapytała szeptem:

– Zrobiłeś to?

– Zrobiłem.

I wtedy to się stało.

Coś, co uspokoiło mnie i pozwoliło wyłączyć mój wewnętrzy dialog.

Bee się uśmiechnęła.

Jej wielki i szczery uśmiech był najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem na świecie.

– Opowiedz mi wszystko – powiedziała, a w jej oczach zalśniła ekscytacja.

Wyglądała jak opętana. Jak wygłodniała.

Natychmiast mi stanął.

Uniosłem ją w ramionach i zmiażdżyłem jej usta swoimi ustami. Czekałem na ten pocałunek o wiele za długo. Miękki, ale złakniony. Wściekły i pełen pasji. Trochę nieba i nieco piekła. Włożyłem w ten pocałunek wszystko, co kiedykolwiek chciałem jej przekazać. Każde „kocham cię”, każde „przepraszam”, każde „dziękuję, że mnie kochasz”. Zamknąłem drzwi nogą i zaniosłem Bee do jej sypialni. Zatrzymałem się na chwilę w korytarzu i gestem wskazałem zamknięte drzwi naprzeciw pokoju Abby.

– Georgia? – wyszeptałem.

– Zasnęła ze słuchawkami w uszach, słuchając piosenek z filmów Disneya – odpowiedziała Bee, przygryzając dolną wargę.

Boże, jak bardzo KOCHAŁEM tę małą.

– Piąteczka dla Disneya – wymamrotałem.

To, co działo się potem, najlepiej opisuje słowo „gwałtownie”.

Zdarłem z niej ubranie, jakby zależało od tego nasze życie. Minęło tak wiele czasu, od kiedy widziałem ją nago. Kiedy zdjąłem jej w końcu stanik, odstąpiłem o krok, by podziwiać moją kobietę. Wiem, że jestem chorym pojebem, ale jej blizny podniecały mnie teraz jeszcze bardziej niż za pierwszym razem. Mniej widoczne pod tatuażami, ale były tam. Nie mogłem się powstrzymać przed przeciągnięciem językiem po tych, które przecinały jej obojczyk.

– Moja Bee, taka silna, mądra i seksowna – mamrotałem w jej skórę, jakbym mówił do blizn. Całowałem i lizałem każdą z nich, przesuwając się od ramienia w dół, ku dłoni.

Czułem, że zaraz spuszczę się jak nastolatek.

Pragnąłem jej i miałem zamiar pokazać, jak bardzo. Rzuciłem się na nią, przyciskając usta do jej ust, nasze języki złączyły się namiętnie, jakby to one uprawiały seks. Podniosłem ją i zaniosłem do łóżka. Opadliśmy na materac. Nasze usta były złączone, ciała rozmawiały ze sobą w języku, który mogła zrozumieć jedynie para tak pojebanych ludzi, jak my.

Należałem do Bee, odkąd ją poznałem tamtej nocy. Jednak teraz w małej sypialni w domu jej Babuni, lata po naszym pierwszym spotkaniu, w końcu miała być cała moja. Zamierzałem upewnić się, że każdy centymetr jej ciała wiedział, do kogo należy.

DO MNIE.

Nigdy więcej się nie rozstaniemy.

Każdego dnia do końca życia będę się o to starał.

Rozłączyliśmy usta na tyle długo, by Bee zdążyła ściągnąć mi spodnie. Uklękła, by pomóc mi zdjąć je ze stóp.

Krew Owena na jej policzku.

– Co? – zapytała, kiedy zauważyła, że się na nią gapię.

Moja kobieta klęczała przede mną, a na twarzy miała krew – świadectwo życia, które odebrałem. Wyobraziłem sobie jej różowe usta na moim kutasie i prawie się spuściłem.

A więc jednak Owen się na coś przydał.

Prędko zdjęła ze mnie resztę ubrań, aż w końcu już nic nas nie dzieliło. Skóra przy skórze. Twardość i miękkość. Mój kutas pulsował przyciśnięty do jej brzucha i skraplał jej skórę pragnieniem, gdy mocowaliśmy się, próbując być jeszcze bliżej.

Zamknąłem oczy, chwyciłem ją