Strona główna » Humanistyka » Narodowa Demokracja a Żydzi 1918-1929

Narodowa Demokracja a Żydzi 1918-1929

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7976-223-1

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Narodowa Demokracja a Żydzi 1918-1929

W odrodzonej po ponad 120 latach Polsce międzywojennej nie brakowało najróżniejszych konfliktów, ale z pewnością jednym z najistotniejszych był antagonizm polsko-żydowski. Po polskiej stronie obozem, który w największym stopniu przyczyniał się do jego podsycania, byli Wszechpolacy - potężny, nadzwyczaj zasłużony w bojach o Niepodległą i kształtowaniu narodowej świadomości Polaków masowy ruch polityczno-społeczny. Po drugiej stronie znajdowali się Żydzi, prężna i aktywna, a jednocześnie niejednolita, posiadająca aż 3000 lat tradycji mniejszość narodowa i religijna, która w II Rzeczypospolitej stanowiła około 10% obywateli. Pomiędzy tymi dwoma podmiotami toczył się permanentny spór, który do dziś nie został w pełni wyjaśniony.

Książka Olafa Bergmanna traktuje o licznych obawach i lękach, które wiodły do nienawiści i wrogości, ale również do nieuzasadnionej zazdrości i podziwu. Zasadniczym jej celem jest przedstawienie roli, jaką w pierwszym dziesięcioleciu II Rzeczypospolitej w ideologii ruchu wszechpolskiego odgrywała problematyka żydowska. Autor udziela odpowiedzi na wiele pytań, próbuje ocenić, które spośród antyżydowskich zarzutów Wszechpolaków były zgodne z prawdą i uzasadnione, które były ewidentnymi kłamstwami, a które można zaliczyć jedynie do propagandowych wymysłów wszechpolskich ideologów, publicystów i dziennikarzy.

Polecane książki

Jak dużo mamy w swojej naturze zwierzęcych instynktów i zachowań? Gdzie są granice cywilizacyjnej ogłady, a gdzie zaczyna się darwinowska walka o byt? Jedynym problemem wiodącego beztroskie życie, cynicznego studenta psychologii Janka Sobieskiego, wydaje się być pisanie pracy magisterskiej dotyczą...
Wypracowania – Czesław Miłosz wybór wierszy część I   Opisy wypracowań: „Campo di Fiori” analiza i interpretacja. Poniższe wypracowanie stanowi gotową analizę i interpretację wiersza Czesława Miłosza „Campo di Fiori”. Podejmując się an...
„Arcydzieło”. Daily Telegraph „Znakomita”. Sunday Telegraph „Zabawna, ciekawa, zajmująca”. Esquire „Porywająca, dziwna i przerażająco wiarygodna”. Sunday Times Alan Clay, pracownik amerykańskiej firmy informatycznej Reliant Systems, chce poukładać swoje życie. Usiłuje zapanować nad podziałami w ...
Pozytywna ocena firmy przez otoczenie – udziałowców, kontrahentów czy branżę – zależy od tego, jak dobrze radzi ona sobie na rynku, jak duży ma w nim udział i jakie uzyskuje wyniki finansowe. Im większa sprzedaż i przychód ze sprzedaży – tym lepiej. Dlatego warto poznać wszystkie tajniki i sposo...
Nasza publikacja to nie tylko klasyczny komentarz do konkretnych przepisów, ale również praktyczne przykłady pokazujące jak rozliczać VAT. Autor przedstawia także aktualne stanowisko organów podatkowych, omawia orzecznictwo sądów krajowych i Trybunału Sprawiedliwości UE. To jedyny na rynku ko...
  Morrigan Parker w dniu osiemnastych urodzin poznaje prawdę o swoim pochodzeniu. Nie jest zwykłą dziewczyną z Oklahomy, lecz córką potężnej Rhiannon, kapłanki bogini Epony. To dlatego nie umiała znaleźć wspólnego języka z rówieśnikami. Podczas wycieczki do pobliskich jaskiń Morrigan ścigają tajemni...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Olaf Bergmann

 

 

 

NarodowaDemokracja

a Żydzi1918–1929

 

 

 

Olaf Bergmann

 

NarodowaDemokracja

a Żydzi1918–1929

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Copyright © Olaf Bergmann, 2015

Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2015

 

 

Redakcja: Magdalena Owczarzak

Korekta: Paulina Wierzbicka

Projekt okładki: Dawid Czarczyński

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki

 

Zdjęcia ze zbiorów autora i archiwum Wydawnictwa Poznańskiego

 

 

WydanieII poprawione i uzupełnione

 

Wydanie elektroniczne 2015

 

ISBN 978-83-7976-223-1

 

Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o.

ul. Fredry 8, 61-701 Poznań

tel.: 61 853 99 10

fax: 61 853 80 75

redakcja@wydawnictwopoznanskie.com

www.wydawnictwopoznanskie.com

 

 

Wstęp

W odrodzonej po ponad 120 latach Polsce międzywojennej nie brakowało najróżniejszych konfliktów, ale z pewnością do jednych z najistotniejszych należał antagonizm polsko-żydowski. Po polskiej stronie obozem, który w największym stopniu przyczyniał się do jego podsycania, byli wszechpolacy — potężny, nadzwyczaj zasłużony w bojach o Niepodległą i kształtowaniu narodowej świadomości Polaków oraz masowy ruch polityczno-społeczny. Po drugiej stronie znajdowali się Żydzi — prężna i aktywna, a jednocześnie niejednolita, posiadająca aż 3000 lat tradycji mniejszość narodowa i religijna, która w II Rzeczypospolitej stanowiła około 10% obywateli państwa polskiego. Pomiędzy tymi dwoma podmiotami toczył się tyleż bezpardonowy, co permanentny spór, którego przyczyn ani skutków do dziś w pełni nie wyjaśniono. O tych licznych obawach i lękach jednej z jego stron, które wiodły do nienawiści i wrogości — aczkolwiek nieraz również do zazdrości i podziwu, które były często nieuzasadnione, choć czasami i w nich tkwiło niejedno ziarno prawdy — jest właśnie ta książka.

Jej zasadniczym celem jest przedstawienie roli, jaką w pierwszym dziesięcioleciu II Rzeczypospolitej w ideologii ruchu wszechpolskiego odgrywała problematyka żydowska. Przez pojęcie „wszechpolaków” rozumiem członków i zwolenników szeroko pojmowanego obozu czy też ruchu narodowego, w skład którego wchodziły nie tylko formalne i półformalne struktury polityczne (Liga Narodowa, Związek Ludowo-Narodowy, Stronnictwo Narodowe i Obóz Wielkiej Polski), lecz także liczne organizacje, towarzystwa i stowarzyszenia gospodarcze, społeczne, kulturalne, młodzieżowe, kobiece, a nawet sportowe. Często skład osobowy, oficjalne rezolucje czy postulaty tych drugich były identyczne lub zbliżone do tych, które firmowały najważniejsze, centralne endeckie ośrodki władzy. Niewątpliwie w bardzo płodnej myśli politycznej obozu narodowodemokratycznego jedno z najważniejszych miejsc zajmowała problematyka żydowska, którą starałem się przedstawić w jak najszerszym i najpełniejszym wymiarze, analizując wypowiedzi w prasie i w publicystyce obozu narodowego, a także materiały archiwalne różnej proweniencji. Początkową cezurą chronologiczną tej książki jest odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 roku, a końcową 1929 rok, który — po dość optymistycznej dekadzie lat dwudziestych — przyniósł początek wielkiego kryzysu gospodarczego (a także społecznego i politycznego). Miał on niebagatelny wpływ również na kwestie stosunków polsko-żydowskich, przy czym w latach 30. stosunkowo jednolity w poprzedniej dekadzie obóz narodowy stopniowo ulegał istotnej dekompozycji, a poszczególne jego odłamy wyrażały wobec kwestii żydowskiej coraz bardziej różniące się opinie. Poza tym czytelnikom zainteresowanym tym tematem — który od lat emocjonuje tak wiele osób — chciałbym przede wszystkim zaprezentować cały arsenał narodowodemokratycznych argumentów, podnoszonych i skierowanych przeciwko narodowi żydowskiemu lub/i wyznawcom religii mojżeszowej, zarówno w Polsce, jak poza jej granicami.

 

Poza obszernym przedstawieniem narodowodemokratycznych rozważań dotyczących problematyki żydowskiej oraz ich krytyczną analizą podjąłem się na tej podstawie udzielić odpowiedzi na kilkanaście pytań, w tym między innymi spróbować ocenić, które spośród antyżydowskich zarzutów wszechpolaków były zgodne z prawdą i uzasadnione, które były ewidentnymi kłamstwami, a które można zaliczyć jedynie do propagandowych wymysłów wszechpolskich ideologów, publicystów i dziennikarzy. Pojawiające się w propagandzie treści uporządkowałem tematycznie, próbując jednocześnie zbadać ich rangę (np. poprzez stanowisko zajmowane przez ich autora w obozie narodowym), jak też częstotliwość ich występowania i stopień ogólności poszczególnych haseł. W toku mojego wykładu usiłowałem również pokazać, jak dalece pewne twierdzenia podzielali poszczególni autorzy podejmujący tę tematykę. Oczywiście rzetelne i obiektywne zrealizowanie celu pracy natrafia na liczne trudności, do których zaliczyłbym olbrzymi materiał źródłowy i coraz większe bogactwo literatury naukowej, podejmującej jednak w większości tylko wycinkowo kwestie związane z tym tematem. Pozostaje także problem wielu narosłych w świadomości historycznej i społecznej stereotypów oraz uprzedzeń, zacierających granice pomiędzy prawdą i fałszem, a także niebezpieczeństwo popadnięcia w jakże niebezpieczną i niestety coraz bardziej agresywną polityczną poprawność.

Przechodząc do szczegółowych kwestii, które pragnę wyjaśnić, można je zawrzeć w próbie udzielenia odpowiedzi na kilkanaście zasadniczych pytań. Przy ich formułowaniu, a następnie poszukiwaniach odpowiedzi nadzwyczaj przydatna okazała się, stosowana przeważnie w badaniach prasoznawczych, „formuła Lasswella”. Jej istota polega na ustaleniu następujących informacji: 1. Kto?2. Co mówi? 3. Jakimi środkami? 4. W jakim celu? 5. Do kogo? 6. W jakisposób? 7. Z jakim skutkiem? Te siedem pytań uzupełniłbym jeszcze o próbę wyjaśnienia kwestii, czy — a jeżeli tak, to jak dalece — narodowodemokratyczne oceny, analizy i pojedyncze informacje były prawdziwe — co można zawrzeć w również prawie „lasswellowskim” pytaniu: Czy mówi prawdę? Natomiast podstawowa teza pracy jest związana z szukaniem odpowiedzi na chyba najistotniejsze dla historyka pytanie: Dlaczego na temat kwestii żydowskiej narodowi demokraci wyrażali akurat takie a nie inne poglądy?W całej tej pracy i w jej zakończeniu będę się starał udzielić odpowiedzi na te dziewięć, moim zdaniem ważnych i ściśle ze sobą powiązanych pytań. Być może pozwoli to na pogłębienie wiedzy o Narodowej Demokracji, jej myśli politycznej oraz o stosunkach polsko-żydowskich w pierwszych dziesięcioleciach XXwieku.

 

Podstawą tej książki są źródła, których interesujący mnie ruch pozostawił imponującą liczbę. To właśnie ich treść — jak najwięcej i jak najbardziej różnorodną — staram się w niej przedstawić czytelnikom. Podstawowym źródłem zaprezentowania opinii na temat Żydów i całej problematyki żydowskiej środowisk narodowodemokratycznych jest niewątpliwie prasa i publicystyka ruchu narodowego. Prasę narodowodemokratyczną stanowiło wówczas kilkanaście wysokonakładowych dzienników o znaczeniu ogólnopolskim lub regionalnym, kilka tygodników i miesięczników o różnych ambicjach i poziomie oraz wiele pism o niewielkim znaczeniu i przeważnie krótkim żywocie wydawniczym. Najważniejsze endeckie dzienniki, na których oparto kwerendę, to: stołeczne „Gazeta Warszawska” i „Gazeta Warszawska Poranna”, poznańskie „Kurier Poznański” i „Orędownik”, toruńskie „Słowo Pomorskie”, wileński „Dziennik Wileński” oraz lwowskie „Słowo Polskie”. Prócz tych popularnych dzienników, o często kilkudziesięciotysięcznych nakładach i imponującej objętości poszczególnych numerów (np. „Kurier Poznański”), ideologiczne rozważania wybitnych polityków i ideologów narodowych najpełniej prezentowały pisma ambitne i elitarne, do których zaliczyłbym „Myśl Narodową” i „Przegląd Wszechpolski”. Wyjątkowo cennym i ważnym źródłem prasowym dla opracowania stosunku Narodowej Demokracji do problematyki żydowskiej okazał się Tygodnik Towarzystwa Samoobrony Społecznej „Rozwój”, który znaczną część swoich tekstów poświęcał kwestii żydowskiej. Poza tym dla pozyskania ciekawego materiału źródłowego i zilustrowania niektórych zagadnień istotne były rysunki z ukazujących się w tej epoce czasopism satyrycznych. W tym przypadku zainteresowałem się ikonografią prezentującą — przeważnie w negatywnych kontekstach — obie strony analizowanego konfliktu, i to nie tylko z czasopism analizowanego obozu politycznego, ale również innych opcji, wobec Żydów obojętnych lub z nimi sympatyzujących.

Niemniej ważną rolę w formułowaniu i uzasadnianiu poszczególnych tez pracy odgrywała wydawana w formie artykułów prasowych oraz druków zwartych publicystyka narodowodemokratyczna, którą podzieliłbym na dwie grupy. Pierwsza, znacznie skromniejsza ilościowo, dotyczyła tylko i wyłącznie problematyki żydowskiej; do najpłodniejszych jej twórców zaliczyłbym: Józefa Kruszyńskiego i Stanisława Pieńkowskiego, publikujących głównie w narodowej prasie Stefana Jonicza i Stanisława Kobylińskiego, a także tylko ideologicznie z endecją związanego Teodora Jeske-Choińskiego. Autorami drugiej grupy źródeł publicystycznych są czołowi ideolodzy i politycy narodowodemokratyczni, którzy poruszali problem żydowski jedynie przy okazji omawiania innych kwestii. Mam tu na myśli prace twórców obozu narodowego Jana Ludwika Popławskiego i Zygmunta Balickiego, jego niekwestionowanego w interesującym nas okresie przywódcy Romana Dmowskiego oraz polityków, którzy wraz z nim kształtowali w latach dwudziestych poglądy obozu wszechpolskiego, czyli przede wszystkim Stanisława Grabskiego, Stanisława Głąbińskiego, Romana Rybarskiego i Zygmunta Wasilewskiego. Zapoznałem się także z publicystyką innych narodowodemokratycznych autorów i z antyżydowskimi pracami tych autorów zagranicznych, które były promowane przez narodowe media.

Z pewnością w znacznie mniejszym stopniu czytelnik dojrzy w tej książce wpływ na jej treść literatury przedmiotu. Jednak dla wyjaśnienia (lub przynajmniej podjęcia takiej próby) wielu kwestii, czasem bardzo szczegółowych, niezbędne było też wielokrotne skorzystanie z analiz autorów, w pracach których są one omawiane. Pełen jej wykaz zawiera zamieszczona na końcu tej książki bibliografia.

 

 

Rozdział I

Wszechpolacy i Żydzi — dwie strony konfliktu

Narodowa Demokracja — zarys dziejów i koncepcji

Lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte XIX wieku to okres, gdy po stagnacji wywołanej głównie klęską powstania styczniowego powstawały na ziemiach polskich pierwsze nowoczesne partie i ruchy polityczne. Obok nurtu robotniczego i ludowego ukształtował się wówczas ruch narodowodemokratyczny. Narodowa Demokracja — potocznie nazywana również endecją lub obozem wszechpolskim — wywodziła się z istniejącej w Szwajcarii od 1887 roku Ligi Polskiej (jej twórcą był Zygmunt Miłkowski, znany też pod pseudonimem Tomasz Teodor Jeż) oraz z działającego nielegalnie w kraju Związku Młodzieży Polskiej (Zet-u).

W 1893 roku Ligę Polską przekształcono w Ligę Narodową[1], organizację tajną, której program był początkowo niejasny, nie licząc wzywania do przeciwstawienia się zaborcom oraz wszystkim „obcym sąsiadom”[2]. Ruch narodowy za jeden z najważniejszych celów swoich działań uznał jednoczenie wszystkich Polaków zamieszkujących trzy państwa zaborcze. W tym samym roku niespełna trzydziestoletni Roman Dmowski (obok Jana Ludwika Popławskiego i Zygmunta Balickiego jeden z twórców i liderów nowego ruchu) pisał:

Polityka narodowa w głównych swoich zasadach nie może być ani poznańska, ani galicyjska, ani warszawska — musi być ogólnopolska. Odpowiednio do położenia politycznego każdej dzielnicy musimy uznawać rozmaity stosunek do rządów zaborczych, musimy się godzić na rozmaite odpowiadające warunkom miejscowym środki działania, ale nie zmienia to w niczym tej ogólnej zasady, według której każdy czyn polityczny Polaka, bez względu na to gdzie jest dokonywany i przeciw komu skierowany, musi mieć na widoku interesy całego narodu[3].

Akcentowanie zainteresowania wszystkimi Polakami spowodowało właśnie, że endecję nazwano ruchem wszechpolskim, aczkolwiek wpływ na to miał również tytuł bardzo ważnego i ambitnego czasopisma, wydawanego we Lwowie (potem w Krakowie i Poznaniu) — „Przeglądu Wszechpolskiego”. Już wówczas przeciwstawiała się ona wszelkim ideologiom klasowym, tak często głoszonym przez ruch robotniczy, co Dmowski ujął następująco: „…prawdziwy patriotyzm nie może mieć na względzie interesów jednej klasy, ale dobro całego narodu”[4]. Do 1905 roku endecja, działająca w zaborze rosyjskim od 1897 roku jako Stronnictwo Demokratyczno-Narodowe, prowadziła we wszystkich trzech zaborach na szeroką skalę przede wszystkim zaplanowane akcje o charakterze uświadamiającym i oświatowym. Miały one olbrzymi wpływ na ostateczne ukształtowanie się polskiej świadomości narodowej warstw społecznych, które wcześniej na sprawy polskie i polskości były obojętne. Jeżeli zgodzimy się z interesującą, aczkolwiek na pewno kontrowersyjną tezą Ernesta Gellnera, który stwierdził, że „Nacjonalizm stwarza narody, a nie na odwrót”[5], to możemy — zakładając jednak działanie w tym przypadku także reakcji odwrotnych — zauważyć, że Narodowa Demokracja przyczyniła się w trudnym do przecenienia stopniu do powstania nowoczesnego narodu polskiego, w którym pełną świadomość mają już nie tylko elity, ale również ludowe masy. Działania te miały szczególnie wielkie znaczenie na terenie zaborów rosyjskiego i pruskiego, gdzie szeroko rozumiana „polskość” była z powodu rusyfikacji i germanizacji zagrożona w największym stopniu.

Dla wykrystalizowania się już przed wielką wojną lat 1914–1918 ideologii endeckiej oraz koncepcji i metod realnych działań wielkie znaczenie posiadały dwie publikacje stającego się stopniowo niekwestionowanym przywódcą ruchu Romana Dmowskiego. Pierwsza z nich to wydane w 1903 roku Myśli nowoczesnego Polaka, dzieło będące zasadniczą i podstawową wykładnią celów ruchu narodowego i niewątpliwie najważniejszą publikacją w dziejach całego polskiego nacjonalizmu. Autor, uznając dobro narodu za rzecz najważniejszą i jednocześnie utożsamiając siebie, a także cały swój ruch z polskością, napisał:

Wszystko co polskie jest moje, niczego się wyrzec nie mogę. Wolno mi być dumnym z tego co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to, co jest w nim marne. Jestem Polakiem — więc całą rozleg­łą stroną swego ducha żyję życiem Polski, jej uczuciami i myślami, jej potrzebami, dążeniami i aspiracjami. Im więcej niem jestem, tym mniej z jej życia jest mi obce i tym silniej chcę, żeby to, co w mym przekonaniu uważam za najwyższy wyraz życia, stało się własnością całego narodu[6].

 

Roman Dmowski (1864–1939)

Dmowski w powyższej publikacji nieraz ocenia swoich rodaków bardzo surowo, szczególnie, gdy pisze o bierności społeczeństwa polskiego, przeciwstawiając jej ideologię czynu. Nie miał on jednak na myśli jej zbrojnej czy powstańczej odmiany, tak popularnej w XIX wieku, który, zdaniem autora, więcej zła niż dobra uczynił dla sprawy polskiej. Nie pochwalał Dmowski jednorazowych, bardzo efektownych, a znacznie mniej efektywnych zrywów, postulując zastąpienie ich wytrwałą, codzienną i żmudną pracą każdego Polaka, której celem miało być wzmocnienie polskiej gospodarki, jej stanu posiadania oraz świadomości narodowej wszystkich Polaków. Celem ostatecznym, dalekosiężnym miało być stworzenie jednolitej wspólnoty narodowej i odzyskanie niepodległego bytu.

Drugą książką, która dla ukształtowania ideologii i już bardziej aktualnych zamierzeń politycznych endecji miała kapitalne znaczenie, była wydana w 1908 roku Niemcy, Rosja i kwestia polska. Dmowski dokonał w tym dziele wnikliwej analizy geopolitycznego położenia Polski i ukazał nowe kierunki polskiej polityki w związku ze zbliżającym się konfliktem europejskim. Praca ta była wprawdzie pisana z myślą o jej polskich czytelnikach, ale równocześnie intencją autora było także to, by trafiła ona do rąk czytelników zagranicznych, o czym Dmowski w przedmowie do pierwszego wydania stwierdził: „Napisałem też książkę nie tylko dla swoich, ale i dla obcych, sądzę bowiem iż zależeć nam musi nie tylko na tym, ażebyśmy my sami zrozumieli własną sprawę, ale także, ażeby nas dobrze zrozumiano”[7]. Dodam tu tylko, że w następnych kilku latach przetłumaczono Niemcy, Rosję i kwestię polską na język francuski, rosyjski i nawet fiński. Dmowski starał się w niej udowodnić, w sposób sugestywny, logiczny i z olbrzymim talentem publicystycznym, że największym wrogiem polskości jest świetnie zorganizowane państwo niemieckie, które nigdy dobrowolnie nie zrezygnuje ze swoich, uzyskanych w rozbiorach prowincji polskich. Rosja, zdaniem autora, była słabsza, nieporównywalnie gorzej zorganizowana i reprezentowała niższy poziom cywilizacyjno-kulturowy, a poza tym mogła ona bez ziem polskich nadal funkcjonować. Z tych założeń Dmowski wyprowadził tezę, że społeczeństwo polskie powinno zaniechać swojej antyrosyjskości, a w przyszłej wojnie poprzeć państwo carów przeciw państwu Hohenzollernów. Na poglądy w tych kwestiach Dmowskiego, a także całego ruchu narodowego niebagatelny wpływ miały wydarzenia roku 1905, kiedy to w zaborze rosyjskim, jak i w całym imperium doszło do masowych wystąpień rewolucyjnych. Endecja konsekwentnie i nie bacząc na utratę części wówczas już wielkich w społeczeństwie polskim wpływów, przeciwstawiała im się, licząc, że w zmienionej, demokratyzującej się Rosji będzie można legalnymi metodami poprawić sytuację ludności polskiej. Przedstawiciele ruchu weszli do pierwszego w dziejach Rosji parlamentu (Dumy), nie odnosząc jednak w niej znaczniejszych sukcesów, tym bardziej że po kilku latach okazało się ostatecznie, że demokratyzacja i liberalizacja tego wielkiego i zacofanego państwa była fikcją. W okresie rewolucji 1905 roku, której bezpośrednią przyczyną była klęski Rosji w wojnie z błyskawicznie się modernizującą, a dla Europejczyków nadal egzotyczną Japonią, doszło do znacznej i prawie ostatecznej polaryzacji stanowiska polskich polityków. Na przeciwległym biegunie endecji znalazł się wspierający rewolucję (nierzadko terrorystycznymi akcjami zbrojnymi) ruch niepodległościowy z PPS — Frakcją Rewolucyjną na czele. Wówczas też doszło do bezpośredniego spotkania dwóch najwybitniejszych przedstawicieli polskiego życia politycznego — w dalekim Tokio Roman Dmowski przez kilka nocnych godzin rozmawiał ze swoim największym adwersarzem i przywódcą obozu przeciwnego, Józefem Piłsudskim[8].

Kolejną przełomową datą w dziejach endecji był rok 1914, kiedy to po raz pierwszy od ponad stu lat zaborcy Polski znaleźli się w dwóch przeciwstawnych sobie blokach militarnych. Od początku pierwszejwojny światowej Narodowa Demokracja opowiedziała się za współpracą z Rosją, a także jej zachodnimi koalicjantami przeciwko państwom centralnym, zwalczając jednocześnie wszelkie koncepcje głoszące konieczność sojuszniczego współdziałania z monarchiami austro-węgierską i niemiecką[9]. Trzeba tu dodać, że na froncie wschodnim — dla Polaków najistotniejszym, niemiecko-rosyjskim — górą byli ci pierwsi, a w 1915 roku dawne Królestwo Polskie zajęte zostało przez wojska państw centralnych. W Warszawie karty zaczęli rozdawać nowi, tym razem niemieccy okupanci. Sytuacja uległa znaczącej zmianie, gdy w 1917 roku wybuchły w Rosji kolejne dwie rewolucje. Pierwszą z nich, która miała charakter demokratyczno-liberalny, endecja uznała za wydarzenie dla sprawy polskiej pozytywne, obawiając się jednak, czy nowa władza zdoła się utrzymać. W 1925 roku Roman Dmowski na ten temat pisał tak:

Rewolucja w Rosji usunęła za jednym zamachem od władzy rosyjsko-niemiecką sferę rządzącą. Nowo utworzony Rząd Tymczasowy składał się z przedstawicieli narodu, z liberalnych Rosjan. Intrygi berlińsko-petersburskie zostały przecięte. O jakichkolwiek zakulisowych próbach doprowadzenia do osobnego pokoju nie było mowy. Natomiast powstała nowa troska: o ile nowy rząd będzie umiał rządzić i prowadzić wojnę? O ile propaganda rewolucyjna, prowadzona od dłuższego czasu oraz nastrój wywołany przez przewrót, przez abdykację cesarza, pozwolą utrzymać ład w państwie i dyscyplinę w armii? W naszych kołach z małymi wyjątkami panował pesymizm…[10].

Okazał się on uzasadniony, gdyż po zwycięstwie jesienią tego roku w drugiej rewolucji bolszewików, których ideologia, cele i metody działania nie mogły w żaden sposób odpowiadać endecji, Rosja sowiecka zawarła w 1918 roku separatystyczne traktaty pokojowe z Niemcami i Austro-Węgrami. W związku z nimi i oceniając polskie nurty polityczne, które opowiadały się za współpracą z państwami centralnymi (tzw. aktywiści), Roman Dmowski, nie bez dużej dawki złośliwości i sarkazmu, stwierdził:

Pokój brzeski był ukoronowaniem polityki, która związała losy Polski z Austrią i Niemcami, która nazywała się aktywistyczną, a której aktywność wyrażała się ostatecznie w roli barana na rzeź prowadzonego. Składany był na ofierze bogu niemieckiemu, więc mu pozłocono rogi[11].

Już od rewolucji rosyjskich działalność Narodowej Demokracji zaczęła się koncentrować na terytorium dotychczasowych sojuszników Rosji. Latem 1917 roku pod jej auspicjami rozpoczęto formowanie Armii Polskiej we Francji, której dowódcą został gen. Józef Haller, a w sierpniu tegoż roku z inspiracji Dmowskiego utworzono w Lozannie Komitet Narodowy Polski z siedzibą w Paryżu, którego zadaniami były:

1. Kierownictwo i reprezentacja polityki polskiej w państwach sprzymierzonych;

2. kierownictwo sprawami politycznymi armii polskiej we Francji oraz moralna i materialna opieka nad nią; (…)

3. opieka cywilna (konsularna) nad Polakami przebywającymi w państwach sprzymierzonych[12].

Komitet, stając się w tym okresie oficjalnym przedstawicielem Polski, prowadził na jej rzecz ożywioną działalność dyplomatyczną w Europie Zachodniej i w uczestniczących w wojnie od 1917 roku Stanach Zjednoczonych. Jego wysiłki przyczyniły się w olbrzymim stopniu (i nie zawsze obecnie docenianym i przypominanym) do spełnienia marzeń pięciu pokoleń Polaków — w 1918 roku nastąpiło wskrzeszenie niepodległej Rzeczypospolitej.

W listopadzie 1918 roku, w momencie klęski państw centralnych, działania polskich polityków koncentrowały się wokół dwóch kwestii: zdobycia władzy w odradzającym się państwie i wywalczenia drogą dyplomatyczną (której zwolennikami była endecja) lub militarną jak najkorzystniejszych jego granic. Narodowej Demokracji, której główny ośrodek dyspozycyjny znajdował się w 1918 roku we Francji, nie udało się objąć władzy w kraju. Nastroje społeczne sprzyjały wówczas bardziej lewicy, na co miała wpływ zarówno sytuacja zewnętrzna (rewolucja w Rosji, jej „eksport” i rewolucja w Niemczech), jak i wewnętrzna (katastrofalny stan zniszczonej przez wojnę gospodarki i z nią związany kryzys). Przy tym polska lewica panicznie bała się objęcia władzy przez utożsamianą (nie do końca słusznie) wyłącznie z „wyższymi” klasami społecznymi endecję, co było zresztą charakterystyczne dla całego dwudziestolecia międzywojennego, i dlatego idealnym dla niej kandydatem okazał się Józef Piłsudski. Nie miał on wprawdzie wówczas z nią bliższych związków, ale posiadał piękny socjalistyczny i jednocześnie „bojowy” rodowód. Został on w listopadzie 1918 roku Tymczasowym Naczelnikiem Państwa, a w kraju jego władzy nie uznawała jedynie, znajdująca się jeszcze pod okupacją niemiecką, Wielkopolska. W tej najlepiej pod względem ekonomicznym i społecznym rozwiniętej dzielnicy Narodowa Demokracja posiadała olbrzymie wpływy, a w działającej w Poznaniu Naczelnej Radzie Ludowej, będącej reprezentantem polskiej ludności zaboru pruskiego, główną rolę odgrywali działacze endecji lub osoby blisko z nią związane. Istnienie na przełomie 1918–1919 roku dwóch ośrodków władzy — warszawskiego i paryskiego — nie było rzecz jasna korzystne dla sprawy polskiej i dlatego pomiędzy Piłsudskim i Dmowskim doszło do kompromisu. W jego efekcie premierem został niezwiązany z żadną z partii Ignacy Paderewski, wybitny muzyk, wirtuoz fortepianu, a także wręcz symbol Polaka-patrioty. Przywódcy ruchu narodowego uznawali wówczas za zagadnienie priorytetowe walkę o granice powstającego państwa[13]. Nie sposób przecenić roli, jaką przed konferencją paryską i w czasie jej trwania odgrywał Roman Dmowski, który będąc obok Paderewskiego oficjalnym na nią polskim delegatem, nieustępliwie zabiegał o jak najkorzystniejszy ich kształt i zasięg. Kierowana przez niego endecja opowiadała się za rozwiązaniami inkorporacyjnymi na wschodnich kresach Rzeczypospolitej i za jak największymi nabytkami terytorialnymi na jej Zachodzie. Patrząc na to zagadnienie obecnie, z dużej już, prawie stuletniej perspektywy historycznej, stwierdzić można, że chociaż sprawujący władzę w Warszawie Piłsudski próbował w latach 1918–1919 wprowadzać w życie ciekawe, choć raczej mało realne koncepcje federacyjne Polski z jej wschodnimi sąsiadami, to jednak w efekcie końcowym zrealizowane zostały inkorporacyjne plany Dmowskiego i jego zwolenników. Projekty powiększenia terytorium państwa polskiego kosztem pokonanych w wojnie Niemiec, a nawiązujące do granic Polski piastowskiej, zostały zrealizowane po drugiej wojnie światowej w zupełnie zmienionych warunkach geopolitycznych przez władze, z którą endecja żadnego związku nie miała. Można tu dodać, że komuniści, bo o nich mowa, wprowadzając te koncepcje w życie, nigdy nie przyznali, gdzie tkwiła ich faktyczna geneza i kto był ich autorem, a już w 1922 roku Stanisław Grabski (wtedy w endecji po Dmowskim osoba numer 2) pisał, akcentując pozytywne strony ekspansji na Zachód i Północ:

Ekspansja Polski ku Bałtykowi — to jednocześnie szybkie uprzemysłowienie się Polski, rozwój miast, demokratycznej kultury obywatelskiej, ustalanie się praworządnej organizacji państwa, postęp cywilizacji zachodniej. Ekspansja na Wschód — to wciągnięcie Polski w chaos przewrotów, jakich widownią będzie Rosja w ciągu długiego jeszcze czasu, to polityka nieobliczalnych eksperymentów społecznych i szalonych ryzyk dyplomatycznych i wojennych, konspiracji z Ukraińcami i Białorusinami, rewolucyjnymi partiami rosyjskimi — ponowna orientalizacja naszej państwowości i społecznej kultury[14].

 

Stanisław Grabski (1871–1949)

W tym tekście Grabski najwyraźniej nawiązywał wprawdzie do koncepcji politycznych ówczesnych i związanych głównie z Piłsudskim przeciwników obozu narodowego, lecz jego Uwagi brzmią nadzwyczaj aktualnie również obecnie.

W niepodległej Polsce, w interesujących nas w tej książce latach 1918–1929/30, obóz narodowodemokratyczny czterokrotnie uczestniczył w wyborach parlamentarnych. W 1919 roku, już jako nowo powołany do życia Związek Ludowo-Narodowy, odniósł on w wyborach do Sejmu Ustawodawczego duży sukces, gdyż posiadając początkowo 34% mandatów, był najsilniejszym klubem poselskim. W ciągu burzliwej kadencji zmniejszyła się jednak liczba posłów endeckich, na co wpływ miały rozłamy w klubach, secesje, jak i ogólna płynność sił politycznych w sejmie[15]. W 1922 roku w wyborach, które odbyły się zgodnie z zasadami ustalonymi w konstytucji marcowej z 1921 roku, Związek Ludowo-Narodowy wprowadził do Sejmu 98 posłów (22%) i 29 senatorów (26%)[16]. Nie udało się endecji zdobyć większości, chociaż nadal była najliczniejszą partią w polskim parlamencie. W grudniu 1922 roku poniosła ona spektakularną klęskę, przegrywając batalię o urząd prezydenta. Kandydatem polskiej prawicy o to zaszczytne stanowisko był hr. Maurycy Zamoyski, wybitny dyplomata, zacny patriota, wielki posiadacz ziemski o arystokratycznym pochodzeniu. To niepowodzenie doprowadziło do wyjątkowego nasilenia propagandy endeckiej, czego efektem było zabójstwo pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej — wybranego głosami lewicy, partii ludowych i mniejszości narodowych (co nacjonalistyczną prawicę rozdrażniło najbardziej) — Gabriela Narutowicza, do którego doszło w warszawskiej Zachęcie. Zabójcą był fanatyczny zwolennik endecji, artysta malarz Eligiusz Niewiadomski. Niewątpliwie jest to jedna z najciemniejszych kart w dziejach ruchu narodowego i wydarzenie to na dodatek przysporzyło mu wielu nowych przeciwników. W kolejnych wyborach, które odbyły się w 1928 roku, czyli już po zamachu stanu przeprowadzonym dwa lata wcześniej przez marszałka Piłsudskiego, Związek Ludowo-Narodowy zdobył zaledwie 37 mandatów poselskich i 9 senatorskich[17]. Na ten słaby wynik i znaczący spadek liczby parlamentarzystów duży wpływ miały jednak unieważnienia list wyborczych dokonywane przez sprawującą władzę i idącą do wyborów pod szyldem Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem sanację. W 1930 roku w tzw. wyborach brzeskich endecja wzmocniła swoje przedstawicielstwo w obu izbach polskiego parlamentu, uzyskując 63 mandaty poselskie i 12 mandatów senatorskich[18].

W analizowanym w tej pracy okresie Narodowa Demokracja dwukrotnie sprawowała władzę wykonawczą, tworząc z innymi partiami centroprawicowymi rządy koalicyjne. Ich premierem był wybitny polityk ludowy Wincenty Witos, a istniały one od maja do grudnia 1923 roku i zaledwie kilka dnia w maju 1926 roku. Krótki żywot tego ostatniego przerwał właśnie zamach majowy. W stosunku do pozostałych gabinetów sprawujących władzę w Polsce w latach 1918–1926 endecja była w opozycji lub, jak w przypadku ponadpartyjnego rządu Władysława Grabskiego (przeprowadzającego przede wszystkim historyczną i udaną reformę polskich finansów), odnosiła się do nich przychylnie, aczkolwiek na pewno nie bezkrytycznie. Natomiast zamach majowy endecja potępiła od początku i po 1926 roku znajdowała się w opozycji do rządów sanacyjnych, oskarżając je między innymi o popieranie interesów partii lewicowych i mniejszości narodowych. Rządom Piłsudskiego i jego obozu starano się przeciwstawić wzmocnione siły całej prawicy (utożsamiano ją zresztą z całym narodem polskim i jego interesami), którą endecja starała się skonsolidować i zorganizować w nowych realiach politycznych. Służyć temu miał utworzony w grudniu 1926 roku z inspiracji Romana Dmowskiego Obóz Wielkiej Polski. Jego twórca na zorganizowanym w Poznaniu zjeździe założycielskim tego ruchu powiedział:

…Postępowanie narodu musi być konsekwentne, ujęte myślą rozumną i męstwem nakazującym myśl swą wbrew przeciwieństwom wprowadzać w życie. Tak postępować może tylko naród należycie zorganizowany…[19].

W krótkiej i dosyć ogólnikowej deklaracji Obozu (autorstwa notabene samego Dmowskiego) wspomniano między innymi o przywiązaniu do religii katolickiej, tradycji narodowej, o poczuciu hierarchii, o znaczeniu twórczości materialnej i duchowej, o zapewnieniu wszystkim obywatelom sprawiedliwości i szacunku, o gotowości tłumienia objawów anarchii itd., a celem ostatecznym miało być zbudowanie państwa wielkiego narodu, o czym w punkcie drugim deklaracji napisano następująco:

Celem naszego narodu, w pojęciu Obozu Wielkiej Polski, jest stać się narodem wielkim, zarówno w życiu wewnętrznym państwa, jak w stosunkach międzynarodowych. Wielkim jest naród, który wysoko nosi sztandar swej wiary, swej cywilizacji i swej państwowości. Działalność Obozu zmierza do tego, ażeby Polacy sami czcili i nakazywali innym cześć dla swej wiary, dla cywilizacji polskiej i dla państwa polskiego[20].

Projektów powyższych, dotyczących skonsolidowania wokół endecji całej polskiej prawicy (o całym narodzie nie wspomnę), nie udało się wprawdzie zrealizować, ale pozostała ona aż do końca dwudziestolecia bardzo znaczącą i aktywną na polskiej scenie politycznej siłą polityczną i społeczną, która nieraz komplikowała rządzenie obozowi marszałka Piłsudskiego. Drugą, po zamachu majowym, ważną zmianą wewnątrz ruchu wszechpolskiego, do której doszło w 1928 roku, było utworzenie — na miejsce rozwiązanego Związku Ludowo-Narodowego — Stronnictwa Narodowego, którego program był w dużej części kontynuacją jej tradycyjnych postulatów[21]. Należy tu dodać, że jeszcze bardziej zawiłe i ciekawe były losy obozu w latach trzydziestych. Doszło wtedy do znaczącej dekompozycji tego obozu, podziałów na „starych” i „młodych”, stopniowego przejmowania sterów kierowania ruchem przez tych drugich, którzy po rozwiązaniu i policyjnych represjach w stosunku do OWP tworzyli własne, bardziej już na prawo radykalne ugrupowania polityczne (przede wszystkim utworzony w 1934 roku Obóz Narodowo-Radykalny[22]), a także szukali pod koniec drugiej dekady niepodległości dróg porozumienia z rządzącymi sanatorami (w ramach organizowanego przez władze od 1937 roku Obozu Zjednoczenia Narodowego[23]). W tym ostatnim przypadku to zresztą do idei endeckich bardziej zbliżyły się pewne środowiska z obozu rządzącego, a nie na odwrót.

Ideologię Narodowa Demokracja rozwijała przez cały okres swojej działalności. Podstawowe jej założenia programowe, o których już wspominałem, powstały przed 1918 rokiem. W niepodległej Polsce w latach dwudziestych ulegały one jednak ewolucji, na co wpływ miały powstanie państwa i problemy z tym związane, a także diametralnie odmienna od przedwojennej sytuacja międzynarodowa. Po zamachu majowym, a szczególnie w okresie Wielkiego Kryzysu doszło do dalszych zmian w ideologii endeckiej, charakteryzujących się już sygnalizowaną powyżej radykalizacją wielu wcześniejszych postulatów, co uwidoczniło się szczególnie w latach trzydziestych, kiedy ruch narodowy uległ rozbiciu. O każdym z tych etapów formowania się myśli narodowej można napisać osobną pracę, tym bardziej że wewnątrz tego obozu (tylko pozornie zwartego i jednolitego) zawsze ścierały się różne poglądy, które ulegały zmianom lub ewolucji (także wśród poszczególnych jego najważniejszych ideologów czy publicystów). Tu chciałbym tylko przedstawić podstawowe założenia programowe Narodowej Demokracji obowiązujące w latach dwudziestych.

Jako partia czy też szerszy od niej ruch endecja, będąc partią nacjonalistyczną, za dobro najwyższe uważała Naród Polski, zaliczając go — nie bez racji, choć czasem nieco na wyrost — z powodu roli historycznej, tradycji, a także położenia w sercu Europy i liczebności, do Narodów Wielkich. Przez pojęcie narodu narodowi demokraci rozumieli wspólnotę tradycji, języka, terytorium, interesów politycznych i ekonomicznych, a nawet jedność cywilizacyjną, religijną i duchową. Wszystkie pozostałe i przeważnie już znacznie bardziej szczegółowe kwestie ideologiczne wszechpolaków były temu zagadnieniu podporządkowane.

 

Manifestacja ONR — lata 30.

Po roku 1918, kiedy odrodziła się Rzeczpospolita, endecja włączyła się do dyskusji na temat charakteru państwa polskiego. Uznając prymat narodu nad państwem, głoszono ideę państwa narodowego, w którym władza miała się znajdować w rękach narodu polskiego, jednocześnie przeciwstawiając się koncepcji państwa narodowościowego, w którym dzielić by ją musiał z posiadającymi pełnię praw obywatelskich mniejszościami narodowymi. Dlatego też szczególnie gwałtownie atakowano tzw. Mały Traktat Wersalski, który licznym, stanowiącym w Polsce ponad 30% obywateli mniejszościom narodowym dawał bardzo dużo praw (sporo mniej obowiązków) wraz z gwarancjami międzynarodowymi. Nierealnym marzeniem Narodowej Demokracji była pełna konsolidacja narodowa państwa polskiego, o której Stanisław Grabski pisał:

Zespolenie narodowe Rzeczypospolitej, wytworzenie, z jej państwowego terytorium narodowego terytorium polskiego — musi być uznane za jedno z głównych zadań polskiej polityki państwowej, jeśli chcemy zapewnić Polsce wielkomocarstwowe stanowisko, a choćby tylko trwałe posiadanie obecnych jej granic. Wypełnić to zadanie musi sam naród. Samorzutna ekspansja narodu polskiego: rozwój na kresach wschodnich polskiej przedsiębiorczości handlowej i przemysłowej, polskiej kolonizacji rolniczej, polskiej pracy oświatowo-kulturalnej — zdobyć jedynie może ziemie te dla narodu polskiego[24].

I na tym polu mieli Polacy — i to nie tylko związani z obozem narodowym oraz przez całe dwudziestolecie — raczej mizerne, sporadyczne i jak pokazały dalsze dzieje — mało trwałe sukcesy. Odnieść ich jednak nie mogli, gdyż narody kresów wschodnich posiadały wówczas już mocno rozwinięte podwaliny pod własną świadomość narodową.

Za bardzo ważny element, ściśle z narodem polskim związany i dla niego charakterystyczny, endecja uznawała też religię rzymskokatolicką i z nią integralnie związaną etykę chrześcijańską.

Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas Katolicyzmu od polskości, oderwanie Narodu od religii i od Kościoła, jest zniszczeniem samej istoty narodu[25]

— pisał Roman Dmowski, a dodatkowo postulował on ścisłe związanie Państwa i Kościoła, które pojmował jako

…doprowadzenie do szczerej, przez obie strony należycie rozumianej i ocenionej, współpracy, koniecznej zarówno dla odrodzenia życia religijnego, jak i dla zdrowego rozwoju narodu oraz trwałości i potęgi państwa[26].

Trzeba tu dodać, że nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż duży udział w popularyzacji już wcześniej powstałego stereotypu Polaka katolika ma właśnie interesujący nas w tej książce obóz polityczny.

Zagadnieniem, któremu również Narodowa Demokracja poświęcała sporo uwagi, była kwestia ustroju państwa. Tutaj nieraz drogi teorii i praktyki rozeszły się dosyć wcześnie. W teorii endecja opowiadała się za silną władzą wykonawczą, a w latach trzydziestych nawet za ograniczoną dyktaturą (oczywiście niekojarzonego z lewicą Piłsudskiego), którą miałyby sprawować elity narodu. W praktyce, w czasie debaty konstytucyjnej toczonej na forum Sejmu Ustawodawczego, obawiając się wyboru na urząd prezydenta właśnie Pierwszego Marszałka Polski[27], poparła ona koncepcję „silnego parlamentu” i „słabego prezydenta”, co w konstytucji marcowej zostało zrealizowane. Natomiast niewątpliwym sukcesem ruchu narodowego było utworzenie wyższej izby parlamentu — senatu. Po 1926 roku — już jako OWP czySN, a tym bardziej ONR — politycy narodowodemokratyczni coraz częściej występowali przeciwko systemowi parlamentarnemu, zarzucając mu przede wszystkim nieskuteczność działania oraz zdominowanie przez zwolenników Piłsudskiego.

Narodowa Demokracja przeciwstawiała się też wszelkim ideologiom i ruchom lewicowym (socjalistycznej i komunistycznej) głoszącym hasła walki klasowej, słusznie widząc w nich przeciwieństwo nacjonalizmu i solidaryzmu klasowego. Partie lewicowe, ich członków i sympatyków oskarżano — często nie bez podstaw, jak np. w przypadku Komunistycznej Partii Polski (do 1925 roku Komunistyczna Partia Robotnicza Polski) — o kosmopolityzm, brak patriotyzmu i uleganie „obcym” wpływom. Przy tym cały ówczesny świat postrzegano poprzez pryzmat dwóch odmiennych światopoglądów: idealistycznego, reprezentowanego przez chrześcijaństwo i związane z nim ruchy narodowe, i materialistycznego, którego rzecznikiem miała być uboga duchowo Lewica. Skrajną opinię na ten temat wyraził Zygmunt Wasilewski:

Dojrzewający w 19-tym stuleciu zatarg między idealizmem, a materializmem, między zasadą cywilizacji chrześcijańskiej, a kultem materii rozstrzyga się teraz. Ten drugi typ kultury niedokończonej, sprawia we wszystkich cywilizacjach wielki kłopot swoją tendencją antyspołeczną (…) Obserwować można najlepiej ten typ na skrajnej odmianie, na socjalistach, która faktycznie może być uważana za osobną rasę (…) Cechuje go tępość i fanatyczność, nieudolność orientowania się w motywach duchowego życia, przy nieprzepartej skłonności do ubóstwiania materialnej siły i materialnych wyników cywilizacji, oraz brak poczucia organiczności życia, zastępowany wiarą w jego mechaniczność, obciążający ruch cywilizacyjny ku dołowi swoim materializmem i bezwładem duchowym[28].

W niewielkim stopniu endecja dostrzegała (przynajmniej w oficjalnych publikacjach) różnice pomiędzy socjalistami i komunistami, uznając tych drugich jedynie za skrajny odłam pierwszych. W latach dwudziestych w prasie i publicystyce ruchu narodowego wiele miejsca poświęcano rewolucji bolszewickiej i jej tragicznym skutkom. Uważano ją za twór o charakterze azjatyckim, przeciwstawnym kulturze i cywilizacji europejskiej.

Dla rozważań ideologów — notabene nie tylko z omawianego tu nurtu politycznego — dotyczących świata i Europy po pierwszej wojnie światowej, charakterystyczne były pesymistyczne oceny cywilizacji, kultury, świata wartości i sztuki. Wszelkie „nowinki” związane z nimi, które wówczas tak licznie się pojawiały, traktowali oni jako objaw postępującego upadku i degeneracji. Roman Dmowski kwestię tę ujął następująco:

Gdy mowa o upadku myśli, to przecież ostatnie dziesięciolecia odznaczają się takim ubóstwem, jakiego nie było chyba w żadnym momencie dziejów naszej cywilizacji; to co ludzie dziś piszą jest właściwie tylko przeżuwaniem i wałkowaniem myśli ubiegłego stulecia, o ile nie jest krytyką, stwierdzeniem bankructwa ideowego i przepowiadaniem upadku cywilizacji, poza pracą naukową, niepozwalającą sobie na wielkie przełomowe uogólnienia (z wyjątkiem jednej może dziedziny — fizyki) żadnej wybitnej twórczości na jakimkolwiek polu, wielkich ludzi już nie ma. Zjawiają się kierunki w sztuce, usiłujące wydusić z siebie jakąś oryginalność, oryginalność ta atoli polega przeważnie na upadku smaku (…) O upadku dyscypliny moralnej, o rozkładzie obyczajów, o rozluźnieniu węzłów rodzinnych, o rozroście różnego rodzaju zboczeń mówić — byłoby tylko powtarzaniem tego, co wszyscy stwierdzają[29].

Głoszenie takich dekadenckich opinii było w ówczesnej Europie powszechne i miało ścisły związek zarówno z traumą po wojnie z milionami ofiar, jak i z niektórymi rozwijającymi się wówczas kierunkami filozoficznymi, których do optymistycznych zaliczyć nie można. Spokojny i pełen nadziei świat poprzedniego stulecia stawał się powoli zamierzchłą przeszłością, nostalgicznym wspomnieniem średniego i najstarszego pokolenia. Narodowi demokraci ratunek przed tymi zjawiskami widzieli w konsolidacji narodu wokół polskiej tradycji narodowej i religii katolickiej.

Osobne, ale bardzo ważne miejsce w dorobku myśli endeckiej zajmują kwestie ekonomiczne. Roman Wapiński, oceniając poglądy młodego Dmowskiego, bardzo trafnie stwierdził, iż „ukształtowały się one w dużej mierze w klimacie haseł pozytywistycznych i pracy organicznej”[30]. Można z pewnym uproszczeniem, zakładającym ewolucję poglądów działaczy narodowodemokratycznych związanych ze zmianami, jakie wokół nich zachodziły, stwierdzić, że prawie cały ich ruch miał charakter postpozytywistyczny i w kwestiach ekonomicznych liberalny. Głosił on kult pracy, aktywności jednostek, bogacenia się, co jednak miało być podporządkowane i służyć dobru najwyższemu — Narodowi. Ściśle w tym okresie związany z endecją ekonomista, profesor Roman Rybarski pisał:

Podstawą rozwoju gospodarczego musi zostać prywatna inicjatywa i przedsiębiorczość. Samorzutny pęd do rozwoju gospodarczego musi odżyć; w przeciwnym razie nasze gospodarstwo narodowe będzie pędziło żywot suchotniczy[31].

Za najlepszy gwarant pomyślności gospodarczej uważano (niewątpliwie słusznie) inicjatywę prywatną, a jednocześnie starano się ograniczać trendy związane z rozwojem zawsze w dłuższej perspektywie dla gospodarki niekorzystnego etatyzmu i interwencjonizmu państwowego, które pojawiały się także w II Rzeczypospolitej, w tym szczególnie po maju 1926 roku. Zauważano jednak niewątpliwą konieczność społeczno-gospodarczej modernizacji państwa polskiego, która miała doprowadzić:

…1. do jak najszybszego uprzemysłowienia kraju i rozkwitu miast,

2. do wytworzenia silnego stanu średniego w miastach, przez forsowanie rdzennie polskiego drobnego i średniego przemysłu i handlu,

3. do powstania wielokrotnie liczniejszej niż dziś wielkomiejskiej warstwy po wsiach[32].

Efektem końcowym wszystkich reform ekonomicznych miało być utworzenie jednego, wspólnego „gospodarstwa narodowego”, którym

…jest trwała łączność różnorodnych gospodarstw członków pewnego narodu i innych gospodarstw od nich zależnych, łączność która wyraża się najsilniej w nadaniu tym wszystkim gospodarstwom kierunku zgodnego z celami narodu i kierunkiem jego rozwoju[33].

Oceniając programy ekonomiczne endecji, należy stwierdzić, iż nie było w nich zbyt wielu konkretnych propozycji gwarantujących poprawę sytuacji gospodarczej Polski, aczkolwiek pomijając ich nacjonalistyczne determinanty, bywały one na pewno sensowniejsze niż pomysły (na dodatek często realizowane) partii lewicowych i rządów pomajowych. W praktycznym działaniu Związek Ludowo-Narodowy, będąc przeciwnikiem reformy rolnej, poprał jej projekt, chociaż akurat w tym względzie nad stanowiskiem partii zaważyły względy taktyczne, związane z zawarciem koalicji z jej orędownikiem, jakim był PSL „Piast”.

Narodowa Demokracja wiele uwagi poświęcała zagadnieniom polskiej polityki zagranicznej[34]. Nadal, i podobnie jak w okresie przedwojennym, za głównego wroga uważano wówczas już weimarskie Niemcy, słusznie twierdząc, że nie wyrzekły się one roszczeń do ziem utraconych po pierwszej wojnie światowej. Naturalnego sojusznika Polski upatrywano we Francji, również będącej sąsiadem zaborczego państwa niemieckiego. Na ten temat Stanisław Grabski pisał:

Pierwszym i najważniejszym więc zadaniem naszej polityki zagranicznej jest wzmocnienie elementów zwycięstwa w nieuchronnym, po pewnym czasie starciu z Niemcami. Stąd płynie przede wszystkim ścisły sojusz Polski z Francją, a następnie staranie się o utrzymanie pokoju na wschodniej granicy[35].

Układ zawarty pomiędzy Niemcami i Francją w 1925 roku w Locarno był dla działaczy endeckich szokiem, a antyniemieckość ruchu była tak silna, że po tym fakcie zaczął on głosić potrzebę poprawy stosunków z komunistycznym Krajem Rad[36], przy czym jednak na pominięcie zasadniczych sporów z tym państwem — głównie nawet nie politycznych, a ideologicznych — wpływ miały także wcześniejsze endeckie analizy Rosji i jej imperialnych planów, zawarte między innymi w cytowanej już pracy Dmowskiego Niemcy, Rosja i kwestia Polska. Narodowa Demokracja wspierała również wysiłki zmierzające do zbliżenia Polski z Rumunią i z państwami tzw. Małej Ententy (Rumunią, Czechosłowacją i Jugosławią), co Grabski stwierdził wprost: „Sojusz Polski z Rumunią i jak najbliższe współdziałanie z Małą Ententą z jednej strony, a z Łotwą i Estonią z drugiej strony, muszą pozostać stałymi wytycznymi naszej polityki europejskiej”[37]. Sojusz o głównie antyradzieckim ostrzu z zacofaną Rumunią Polska zawarła już w 1921 roku, natomiast projektów ścisłego współdziałania z Małą Ententą nie udało się zrealizować, głównie z powodu nieprzychylnego Polsce stanowiska Czechosłowacji. Stosunki z tym państwem źle się układały przez cale dwudziestolecie, co trafnie dostrzegł Stanisław Grabski, jednocześnie proponując w miarę realistyczny projekt ich poprawy:

Musimy więc mimo wszystko dążyć do wyrównania konfliktów istniejących między nami, a Czechami. Nie prowadzi do tego jednak ani nadmierna wobec nich ustępliwość, ani pobrzękiwanie przy lada okazji szabelką[38].

Kolejnym sąsiadem Rzeczypospolitej, z którym przez całe dwudziestolecie stosunki polityczne były bardzo napięte, była Litwa. Roman Dmowski uważał trwałość państwa litewskiego za zagadnienie problematyczne, co ciekawe głównie z przyczyn ekonomicznych: „…Trzeba nadto stwierdzić, że warunki przyrodzone i wynikający z nich ustrój gospodarczy Litwy nie przedstawiają finansowej możliwości trwałego utrzymania odrębnego państwa”, a jednocześnie akcentował on rolę i wpływ na politykę Kowna państwa niemiec­kiego: „…Niemcy dążący do zniszczenia (…) Polski i opanowania Rosji, patrzą na Litwę jako na przedłużenie Prus Wschodnich traktując je jako bazę operacyjną przeciw Polsce i jako most do Rosji”[39]. Wszystkie te zabiegi dążące do dobrosąsiedzkich stosunków Polski z mniejszymi graniczącymi z nią państwami służyć miały stworzeniu zapory „…przeciwko niebezpieczeństwu wciągnięcia Rosji przez Niemcy w jej dążenia odwetowe, niebezpieczeństwu, które ujawnił w całej pełni traktat w Rapallo”[40]. W 1939 roku słowa powyższe można już było uznać za prorocze. Trzeba tu dodać, że w latach dwudziestych Narodowa Demokracja nie atakowała Rosji jako Państwa czy Rosjan jako Narodu, potępiając jedynie coraz mocniej w niej zainstalowany system komunistyczny, który jej zdaniem zniszczył Rosję — potencjalnego sojusznika Polski w przewidywanym konflikcie z Niemcami, a zdołał on w byłym państwie carów zwyciężyć i umocnić się dzięki poparciu Niemców i Żydów. W tym okresie osobnym, lecz także niezwykle interesującym zagadnieniem była fascynacja endecji reformami przeprowadzonymi w faszystowskich Włoszech. W latach dwudziestych w prasie ruchu narodowego można było spotkać wiele artykułów i notatek informacyjnych dotyczących zmian zachodzących w państwie Mussoliniego. Dodam tu tylko, że większość z omówionych powyżej podstawowych założeń ideologicznych, politycznych, gospodarczych i kulturalnych wszechpolacy łączyli z problematyką żydowską, co będąc tematem tej książki, będzie w niej wielokrotnie i nieporównywalnie bardziej dokładnie omawiane i analizowane.

Warto też we wprowadzeniu do tej problematyki przyjrzeć się bliżej ludziom, którzy w ruchu narodowym odgrywali największą rolę. Najwybitniejszym, o niekwestionowanym autorytecie przywódcą Narodowej Demokracji był Roman Dmowski. Będąc — obok nieżyjących już w niepodległej Polsce Zygmunta Balickiego i Jana Ludwika Popławskiego (których „Pan Roman” uważał zresztą za swoich mistrzów i przyjaciół) — jednym z założycieli Ligi Narodowej, wyznaczał on całemu ruchowi główne kierunki działań i tworzył jego podstawowe doktryny czy też założenia ideologiczne. Dmowski, podobnie jak jego wielki rywal Piłsudski, nie należał do polityków lubiących pełnienie wysokich, oficjalnych godności, a poza tym był już nieco w tej epoce anachronicznym politykiem bardziej gabinetowym niż wiecowym, a nie posiadał też — i tu w przeciwieństwie do Marszałka — umiejętności szybkiego i skutecznego reagowania na nieraz nadarzające się w polityce okazje. Nie licząc reprezentowania Polski na konferencji paryskiej (co zresztą czynił perfekcyjnie) i krótkiego epizodu, gdy był ministrem spraw zagranicznych w rządzie Chjeno-Piasta, nie zajmował on żadnych stanowisk państwowych. Roman Dmowski, będąc już autorem wspomnianych Myśli nowoczesnego Polaka, Niemiec, Rosji i kwestii polskiej, a w interesującym nas okresie także Polityki polskiej i odbudowania państwa czy nieco później Świata powojennego i Polski oraz wielu innych większych bądź mniejszych publikacji i artykułów, zajmował się przede wszystkim pisarstwem, uprawianym z wielkim talentem i zaangażowaniem. Jeszcze obecnie, w trzy dekady od śmierci Dmowskiego, twórczość jego przemawia do czytelników wspaniałym językiem, specyficznym sposobem narracji i logiczną argumentacją. Dlatego też, chociaż nierzadko można się nie zgadzać z wieloma poglądami tego pisarza, to jednak trudno obok jego piórem czynionej twórczości przejść obojętnie i nie uznać jej niewątpliwej wielkości. W Polsce międzywojennej swoją ówczesną rolę i zadania upatrywał on nie w uprawianiu bieżącej polityki, lecz w uświadamianiu i wychowywaniu narodu polskiego, w tym szczególnie młodego pokolenia, co biorąc pod uwagę niemały zasięg jego publikacji i wpływy ruchu, któremu przewodził, zostało przynajmniej częściowo uwieńczone sukcesem. Prócz niego w pierwszej połowie lat dwudziestych bardzo znaczącą rolę w gremiach kierowniczych endecji odgrywali Stanisław Grabski i Stanisław Głąbiński[41], działacze sejmowego klubu Związku Ludowo-Narodowego. Stanisław Grabski był profesorem ekonomii i trzykrotnym ministrem, a także zdolnym publicystą, autorem m.in. cytowanych powyżej Uwag o bieżącej historycznej chwili Polski, zaś Stanisław Głąbiński ekonomistą i prawnikiem. Rozwijaniem ideologii endeckiej zajmowali się również: publicysta i krytyk literacki Zygmunt Wasilewski, ekonomista Roman Rybarski, prawnik i dziennikarz Bohdan Wasiutyński, publicysta Stanisław Kozicki. Oprócz nich do przywódców Narodowej Demokracji zaliczyć należy: Zygmunta Berezowskiego, Witolda Staniszkisa, Mariana Seydę, ks. Kazimierza Lutosławskiego, Juliusza Zdanowskiego i Jerzego Zdziechowskiego. Ideowo blisko związany był z tą formacją polityczną słynący z ostrego pióra Stanisław Stroński. W interesującym nas okresie wśród elit ruchu narodowego zachodziły niewielkie zmiany, chociaż część przywódców traciła swoją pozycję i wpływy (np. po 1926 roku Stanisław Grabski), a jednocześnie, szczególnie po zamachu majowym, coraz silniej zaczęli zaznaczać w nim swoją obecność nowi, przeważnie z młodszego już pokolenia działacze.

Niełatwym zadaniem jest określenie faktycznych wpływów Narodowej Demokracji (czy też szerzej całego ruchu narodowego) w społeczeństwie II Rzeczypospolitej. W kwestii liczebności partii mamy jedynie obliczenia szacunkowe. Jerzy Holzer podaje, że w latach 1924–1925 jej partia (Związek Ludowo-Narodowy) miała 80–90 tysięcy członków[42], a w 1932 roku (Obóz Wielkiej Polski) liczyła ona około 120 tysięcy osób[43]. Znacznie większe było jednak grono zwolenników i sympatyków endecji, a poza tym pod silnym jej wpływem znajdowały się inne polskie partie prawicowe, programowo do Narodowej Demokracji zbliżone. Najsilniejszą z nich było Chrześcijańsko-Narodowe Stronnictwo Pracy (do 1925 roku Polskie Stronnictwo Chrześcijańskiej Demokracji) posiadające znaczne wpływy w Polsce Zachodniej, w tym szczególnie na Śląsku, gdzie endecja nie mała wielu zwolenników. Najpopularniejszym przywódcą polskiej chadecji był Wojciech Korfanty. Partiami konserwatywno-nacjonalistycznymi, zbliżonymi w pierwszej połowie lat dwudziestych w wielu kwestiach do Związku Ludowo-Narodowego były: Zjednoczenie Narodowe, Narodowo-Chrześcijańskie Stronnictwo Ludowe, Chrześcijańsko-Narodowe Stronnictwo Rolnicze oraz Stronnictwo Chrześcijańsko-Narodowe[44]. Oczywiście żadna z tych partii, nieraz występujących z endecją we wspólnych blokach wyborczych, nie mogła się z nią równać liczebnością i wpływami, a jak już wspomniałem, nie udało się zrealizować projektów Dmowskiego i jego współpracowników dotyczących zjednoczenia wokół ruchu narodowego całej polskiej prawicy.

 

Karykatura Wojciecha Trąmpczyńskiego

(„Pręgierz Poznański” nr 1, 21.07.1928)

Narodowa Demokracja posiadała też silne wpływy w licznych związkach, organizacjach i towarzystwach społecznych istniejących w międzywojennej Polsce. Często aktywiści Młodzieży Wszechpolskiej, Legii Obrony Konstytucji, Straży Narodowej, Narodowej Organizacji Kobiet, Towarzystwa „Rozwój”, Ruchu Młodych OWP, a także Harcerstwa i Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” oraz licznych stowarzyszeń zawodowych, np. kupieckich, rzemieślniczych czy grupujących przedstawicieli wolnych zawodów, byli jednocześnie działaczami endecji. Istotne jest to, że Narodowa Demokracja dużą wagę przywiązywała do poszerzania swych wpływów w środowiskach młodzieżowych, odnosząc na tym polu niemałe sukcesy. Zwiększeniu liczby zwolenników ruchu narodowego służyły propagujące jego ideologię i program publikacje książkowe oraz przede wszystkim wysokonakładowe dzienniki i czasopisma, które ukazywały się często w wydawnictwach i drukarniach będących własnością osób blisko związanych z endecją. Związek Ludowo-Narodowy posiadał największą w Polsce prasę partyjną, wydając w 1924 roku 19% wszystkich pism ukazujących się w kraju, których łączny nakład wynosił 44,5 miliona egzemplarzy[45]. Najważniejszymi dziennikami endeckimi były: „Gazeta Warszawska” i „Gazeta Poranna 2 grosze” połączone w 1925 roku w jedną „Gazetę Warszawską Poranną”, a także największy dziennik Polski Zachodniej „Kurier Poznański”, ukazujące się w Toruniu „Słowo Pomorskie”, przeznaczony dla mieszkańców wsi i małych miasteczek „Orędownik” (wydawany w Poznaniu) oraz „Dziennik Wileński” i lwowskie „Słowo Polskie”. Czasopismami o największym znaczeniu i elitarnym charakterze były natomiast miesięcznik „Przegląd Wszechpolski” i tygodnik „Myśl Narodowa”. Publikowano w nich większe artykuły, nierzadko autorstwa przywódców narodowodemokratycznych. Należy stwierdzić, że endecja bez wątpienia doceniała rolę szybkiej, aczkolwiek często stronniczej informacji, stosując w swojej prasie nowoczesne (jak na lata dwudzieste) metody socjotechniki propagandowej.

Zwolennicy endecji pod względem terytorialnym i klasowo-warstwowym nie byli rozmieszczeni równomiernie, a jest to zagadnienie bardzo interesujące. W sporym uproszczeniu ruch narodowy przedstawia się jako burżuazyjno-drobnomieszczański, z czym analizując jego programy polityczne, a w szczególności gospodarcze, należy się zgodzić. Nie można jednak pomijać bardzo dużego poparcia dla niego wśród inteligencji. Nie tylko przywódcy Narodowej Demokracji należeli do elity intelektualnej II Rzeczypospolitej, a wśród szeregowych jej członków było wielu nauczycieli, wykładowców akademickich, lekarzy, adwokatów, duchownych katolickich i studentów, a do 1926 roku endecję popierało również wpływowe w Polsce ziemiaństwo, później w dużej części skokietowane przez obóz sanacyjny. W stosunkowo niewielkim stopniu oddziaływała ona na środowiska robotnicze, posiadając jednocześnie niemałe wpływy wśród ludności wiejskiej[46], szczególnie w byłym Królestwie[47]. Największe jednak sukcesy wyborcze odnosiła endecja w miastach, głównie tych największych, a wręcz za „twierdzę” ruchu uchodził przez całe dwudziestolecie Poznań. Regionalnie, na podstawie liczby mandatów uzyskiwanych w wyborach parlamentarnych, za rejony największych wpływów należy uznać Polskę zachodnią (województwa poznańskie i pomorskie) oraz Polskę centralną (województwa warszawskie, łódzkie i białostockie). Ta geografia polityczna ulegała oczywiście pewnym, ale raczej niedużym zmianom.

Na zakończenie tego krótkiego i bardzo ogólnego podrozdziału, dotyczącego dziejów Narodowej Demokracji, pragnę jeszcze dodać, że w II Rzeczypospolitej endecja wraz ze swoimi licznymi przybudówkami była jednym z najsilniejszych, najbardziej wpływowych ruchów politycznych. Sądzę nawet — biorąc pod uwagę liczebność reprezentacji parlamentarnej, aktywność działań, liczbę wydawanych tytułów prasowych, wpływy w licznych organizacjach i związkach z jednej strony, a rozbicie ruchu ludowego i robotniczego oraz niespójność ideologiczną rządzącej od 1926 roku sanacji[48] z drugiej — że była ona najsilniejszą partią na polskiej scenie politycznej lat dwudziestych. W następnej dekadzie doszło do rozbicia ruchu narodowego, który w latach trzydziestych charakteryzował się radykalizacją swojej ideologii (przeciwstawianie się systemowi parlamentarnemu, postulowanie wprowadzenia rządów autorytarnych, zaostrzenie stanowiska wobec mniejszości narodowych, w tym głównie Żydów), pojawieniem się młodych zdolnych działaczy, a także z jednej strony represjami wobec członków endecji, a z drugiej zbliżeniem się jej części do środowisk sanacyjnych.

Ludność żydowska w II Rzeczypospolitej

Historia narodu żydowskiego (lub raczej bardziej wspólnoty religijnej) liczy sobie ponad trzy tysiące nadzwyczaj burzliwych lat. Od I wieku n.e., kiedy została przez Rzymian zburzona świątynia jerozolimska, naród ten rozpoczął trwające wiele stuleci wędrówki po świecie. Około XI-XII stulecia jego część dotarła na ziemie polskie, osiedlając się na nich.

Żydzi zawsze byli grupą zwartą (przynajmniej na zewnątrz), energiczną, pracowitą i zdolną, odróżniającą się od otoczenia tradycją, zwyczajami, kulturą, a przede wszystkim, w przeważnie jednolitym świecie chrześcijańskim, swoim wyznaniem. W dawnej Polsce, która była konglomeratem różnych narodowości, ras, religii i kultur, Żydzi zamieszkiwali głównie miasta (często osobne dzielnice lub ulice), zajmując się najczęściej handlem bądź rzemiosłem. Swoje losy na dobre i złe związali ze słynącą i podziwianą w całej Europie ze swojej tolerancji Rzeczpospolitą. Posiadając określone przywileje i obowiązki (najstarszym był Kaliski Statut Żydowski nadany przez Bolesława Pobożnego już w 1264 roku[49]), Żydzi byli w niej — obok szlachty, duchowieństwa, mieszczaństwa i chłopstwa — nawet jakby osobnym stanem społecznym. Zdarzały się wówczas przypadki odchodzenia poszczególnych jednostek od wiary mojżeszowej, co wiązało się przeważnie z polonizacją, nieraz także nobilitacją, a nawet osiągnięciem wysokich godności państwowych, ale olbrzymia większość narodu żydowskiego żyła przez całe stulecia w swoim hermetycznym świecie, którego rytm i nakazy wyznaczały synagoga, rodzina i warsztat pracy. Położenie Żydów w staropolskiej Rzeczypospolitej było niewątpliwie dobre, o czym świadczy fakt, iż ściągali oni do niej z innych państw, gdzie często bywali obiektem różnorodnych ataków, a nawet krwawych pogromów czy masowych wygnań. Sytuację Żydów w dawnej Polsce można też określić jako pochodną jej położenia — gdy była spokojna, silna i bogata, również ta religijna grupa mogła cieszyć się bezpieczeństwem i zawsze względnym dobrobytem, natomiast w latach wojen, epidemii i głodu Żydzi, jak i cała jej ludność, znosić musieli liczne przeciwieństwa losu.

W XVIII stuleciu, gdy państwo polskiej szlachty chyliło się ku upadkowi, w środowisku Żydów polskich powstał i rozwinął się nowy mistyczny i ludowy, a zarazem głoszący radość życia i bliskie nadejście Mesjasza kierunek religijny: chasydyzm. Wspominam tu o nim, gdyż zyskał on dużą popularność i odegrał wielką rolę w procesie kształtowania się kultury żydowskiej. W opozycji do chasydyzmu, którego ideologia umacniała odrębność społeczności żydowskiej, znajdowali się przedstawiciele oświecenia żydowskiego — haskali, prężnego ruchu intelektualnego i modernizacyjnego, będącego zjawiskiem o zasięgu ogólnoeuropejskim. Największą popularność i sukces odniósł on w kolejnym stuleciu, ale przede wszystkim w krajach zachodnioeuropejskich.

 

Modlący się Żyd (pocztówka)

Likwidacja Rzeczypospo­litej szlacheckiej pod koniec XVIII wieku pogorszyła położenie ludności żydowskiej. Żydzi stali się wówczas obywatelami trzech różnych państw, w których obowiązywały liczne ustawy ograniczające ich prawa. Szczególnie dotkliwe były one w cesarstwie rosyjskim, w którym np. wprowadzono przepisy zabraniające Żydom osiedlania się w niektórych regionach państwa, a także wcielano ich masowo do wojska. W efekcie tego w Królestwie Polskim część z nich poparła polskie powstania narodowe. Ustawy antyżydowskie w państwach zaborczych (szczególnie Prusach i Austrii) stopniowo jednak znoszono i w ciągu jednego, XIX stulecia został zakończony pro­ces emancypacji Żydów pol­skich[50]. W 1918 roku stali się oni znów mieszkańcami niepodległej Polski.

 

Udział żydowskiego rabina

w pogrzebie ofiar manifestacji 1861 roku

W odrodzonej po pierwszej wojnie światowej Rzeczypospolitej aż trzecią część jej mieszkańców stanowili przedstawiciele mniejszości narodowych. Oby­watelami państwa polskiego obok Polaków stali się (nie zawsze z radością) Ukraińcy, Białorusini, Niemcy, Rosjanie, Litwini, Cyganie, Tatarzy, Ormianie i oczywiście Żydzi, będący po Ukraińcach (czy też Rusinach, jak ich wówczas często określano) drugą pod względem liczebności mniejszością narodowo-religijną. Poszczególne narody zamieszkujące Polskę międzywojenną różniły się językiem, religią, kulturą, poziomem świadomości narodowej, miejscem zamieszkania w różnych jej regionach i strukturą społeczno-zawodową. W kwestiach prawnych ich położenie regulował tzw. Mały Traktat Wersalski, narzucony Polsce i innym mniejszym państwom środkowoeuropejskim przez zwycięskie państwa Ententy, a przede wszystkim zgodna z jego postanowieniami konstytucja marcowa, uchwalona przez Sejm Ustawodawczy w 1921 roku. O prawach mniejszości narodowych mówiły między innymi następujące jej artykuły:

art. 95: Rzeczpospolita zapewnia na swoim obszarze zupełną ochronę życia, wolności i mienia bez różnicy pochodzenia, narodowości, języka, rasy lub religii…[51],

art. 96: Wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Urzędy publiczne są w równej mierze dla wszystkich dostępne na warunkach prawem przypisanych…[52],

art. 109: Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych…[53],

art. 110: Obywatele polscy, należący do mniejszości narodowościowych, wyznaniowych lub językowych, mają równe z innymi obywatelami prawa zakładania, nadzoru i zawiadywania swoim własnym kosztem nakładów dobroczynnych, religijnych i społecznych, szkół i innych zakładów wychowawczych oraz używania w nich swobodnie swej mowy i wykonywania przepisów swej religii[54],

art. 111: Wszystkim Obywatelom poręcza się wolność wyznania i sumienia…[55],

art. 113: Każdy związek religijny, uznawany przez państwo, ma prawo urządzać zbiorowe i publiczne nabożeństwa, może samodzielnie prowadzić swe sprawy wewnętrzne, może posiadać i nabywać majątek ruchomy i nieruchomy, zarządzać nimi i rozporządzać, pozostaje w posiadaniu i używaniu swoich fundacji i funduszy tudzież zakładów dla celów wyznaniowych, naukowych i dobroczynnych. Żaden związek religijny jednak nie może stawać w sprzeczności z ustawami państwa[56].

Zaznaczyć należy, że wszystkie ograniczenia prawne, dotyczące głównie ludności żydowskiej, a pochodzące jeszcze z ustawodawstwa państw zaborczych, zostały anulowane dopiero w 1930 roku, chociaż w praktyce nie stosowano ich w okresie wcześniejszym[57]. Były wprawdzie w II Rzeczypospolitej projekty wprowadzenia ustaw dyskryminujących mniejszości narodowe, wysuwane głównie przez środowiska endeckie, a pod koniec lat trzydziestych przez sanacyjny Obóz Zjednoczenia Narodowego, lecz przytoczone powyżej artykuły obowiązywały przez całe dwudziestolecie międzywojenne. Pomimo tak demokratycznych i liberalnych rozwiązań prawnych istniały de facto, szczególnie w latach trzydziestych, różne sposoby utrudniania życia i pracy mniejszościom narodowym. Dla Żydów niekorzystne mogły być zarządzenia dotyczące odpoczynku niedzielnego (niezgodne ze świętowaniem przez wyznawców religii mojżeszowej soboty), ograniczenia (oficjalnie ze względów „humanitarnych”) uboju rytualnego, a także projekty wprowadzenia na wyższych uczelniach numerus clausus czy też nawet numerus nullus oraz stosowanie na nich tzw. getta ławkowego.

 

Żydowski Dom Narodowy w Czerniowcach

Pozornie ustalenie przybliżonej liczby Żydów zamieszkujących II Rzeczpospolitą nie jest zadaniem trudnym, gdyż dysponujemy danymi pochodzącymi z dwóch spisów powszechnych, które zostały przeprowadzone w 1921 i 1931 roku. Należy jednak zaznaczyć, że wokół statystyki tego zagadnienia istnieją rozbieżności[58], wynikające zarówno z nierzetelności części komisarzy spisowych, jak i z przyjęcia przez badaczy różnych kryteriów zaliczania poszczególnych jednostek do danej grupy narodowej (wyznanie, język, poczucie przynależności narodowej lub nawet obywatelstwo). Nie narażając się na większy błąd, można przyjąć, że w Polsce w latach 1918–1939 mieszkało około 3 milionów Żydów, którzy stanowili mniej więcej 10% ogólnej liczby jej ludności. Porównując dane z 1921 roku z danymi z 1931 roku, można też stwierdzić, że w II Rzeczypospolitej stosunek Żydów do ogółu mieszkańców ulegał nieznacznemu zmniejszaniu. Wpływ na to miała trwająca przez cały ten okres emigracja, jak również odchodzenie części Żydów od religii mojżeszowej, będącej też jednym z kryteriów określania ich narodowości. Dla zobrazowania znaczenia Polski jako skupiska narodu żydowskiego można podać dane przytoczone przez M.M. Drozdowskiego:

W początkach lat dwudziestych odsetek Żydów wśród ogółu mieszkańców krajów europejskich i Palestyny wynosił:

w Palestynie 12,0%

w Polsce 10,4%

w Litwie 8,0%

na Węgrzech 6,0%

w Rumunii 4,7%

w Łotwie 4,0%

w Czechosłowacji 2,5%

w Rosji 2,4%

w Niemczech 1,0%[59].

Obok Polski, która była największym liczebnie skupiskiem ludności żydowskiej na świecie, duże znaczenie w diasporze miały też Stany Zjednoczone Ameryki. Działało tam, istniejące do dnia dzisiejszego, liczne, zamożne i bardzo wpływowe lobby żydowskie, które jednak — podobnie jak w państwach zachodnioeuropejskich — ulegało stopniowej asymilacji, integrując się z jedynym w swojej specyfice, będącym mieszaniną różnych ras, narodowości i religii społeczeństwem amerykańskim.

W państwie polskim rozmieszczenie ludności żydowskiej było nierównomierne. Według spisu z 1921 roku udział procentowy Żydów, według kryterium wyznaniowego, przedstawiał się w poszczególnych województwach w stosunku do ogółu ludności następująco[60]:

miasto stołeczne Warszawa 31,1

woj. białostockie 14,9

woj. łódzkie 14,5

woj. lubelskie 13,8

woj. poleskie 12,6

woj kieleckie 11,8

woj. wołyńskie 11,5

woj. lwowskie 11,5

woj. stanisławowskie 10,6

woj. warszawskie 9,6

woj. tarnopolskie 9,0

woj. nowogrodzkie 9,0

woj. krakowskie 7,7

woj. wileńskie (4 powiaty) 5,9

Śląsk Cieszyński 5,1

woj. poznańskie 0,5

woj. pomorskie 0,3

Z powyższego zestawienia wynika, że około 99% całej ludności żydowskiej w Polsce zamieszkiwało wówczas obszary będące wcześniej pod zaborem rosyjskim lub austriackim, a tylko niecały 1% w byłym zaborze pruskim. Jest to o tyle ciekawe, że ponad sto lat wcześniej, jeszcze w Rzeczypospolitej szlacheckiej, ich rozmieszczenie na obszarze tego wielkiego państwa było prawie równomierne. Do stopniowego zmniejszania się ich liczby w zaborze pruskim doszło w XIX wieku, a wpływ na to miała przede wszystkim emigracja Żydów w głąb rozwijających się szybciej i jednoczących się Niemiec. Bohdan Wasiutyński na ten temat pisał:

Przyczyny emigracji Żydów są dostatecznie znane; Żydzi przesiedlali się do wielkich centrów handlowych Niemiec, gdzie warunki egzystencji i możność dorobienia się były daleko lepsze; wypierało je powstające mieszczaństwo polskie, popierane przez ogół społeczeństwa; instytucje rządowe pruskie organizowały ruch spółdzielczy wśród Niemców. Młode pokolenia żydowskie wyjeżdżały na zachód do Niemiec i stamtąd już do miejsc urodzenia nie powracały[61].

Przyczyną tej emigracji było także obowiązujące w Prusach prawo, które preferowało Żydów „cywilizowanych”, do których zaliczano tylko jednostki zamożne, władające językiem niemieckim i w praktyce ulegające asymilacji. Dodatkowo i zgodnie z duchem haskali swoją wiarę kultywowali oni w synagogach reformowanych, w które również wkroczył język ich nowej ojczyzny, a w efekcie stawali się oni już Niemcami wyznania mojżeszowego.

Charakterystyczne dla ludności żydowskiej zamieszkującej II Rzeczpospolitą było również to, że skupiała się ona w olbrzymiej większości w miastach. Wprawdzie prawie zawsze Żydzi byli głównie ludnością miejską, lecz proces masowego ich zurbanizowania miał miejsce w wieku XIX. Trafnie przyczyny tego zjawiska opisał Ryszard Kołodziejczyk:

…nie kwestionując bynajmniej zasadniczości twierdzenia o uprzedzeniach antyżydowskich szlachty, o wyręczaniu się żydowskimi pośrednikami w drenażu wsi, że wzmiankowane wyżej zjawisko exodusu Żydów do miast oprócz wspomnianych uwarunkowań miało za podstawę ogólniejszą tendencję gospodarczą, przede wszystkim rozwój miast jako głównych ośrodków handlowo-przemysłowych (…) Można tu więc mówić o zjawisku urbanizacji ludności żydowskiej jako swego rodzaju naturalnej konsekwencji ogólnych przemian społeczno-gospodarczych[62].

W efekcie tych wszystkich zjawisk w II Rzeczypospolitej aż 76,4% ogółu Żydów polskich było mieszkańcami miast i miasteczek[63]. W poszczególnych województwach procentowy udział ludności wyznania mojżeszowego wśród mieszkańców miast przedstawiał się w 1931 roku następująco[64]:

Polska 27,2

woj. poleskie 49,2

woj. wołyńskie 49,2

woj. lubelskie 43,7

woj. nowogrodzkie 42,6

woj. białostockie 38,4

woj. stanisławowskie 34,8

woj. tarnopolskie 34,7

woj. lwowskie 33,2

woj. łódzkie 31,2

woj. kieleckie 30,2

m. stołeczne Warszawa 30,1

woj. warszawskie 29,7

woj. wileńskie 29,2

woj. krakowskie 24,8

woj. śląskie 3,9

woj. pomorskie 0,9

woj. poznańskie 0,8

Na kresach wschodnich państwa polskiego do rzadkości nie należały miasteczka, w których Żydzi stanowili ponad połowę mieszkańców, a nawet takie, gdzie 80% wszystkich obywateli było wyznania mojżeszowego. Gdy weźmiemy pod uwagę tzw. osady miejskie, czyli małe miasteczka nieposiadające praw miejskich, okaże się, że w byłym zaborze rosyjskim na wsi mieszkało tylko 8%[65], a w byłym zaborze austriackim około 22%[66] ogółu Żydów. Analizując te liczby, pamiętać musimy, że Polska międzywojenna nie była krajem uprzemysłowionym, a większość jej obywateli stanowili mieszkańcy wsi trudniący się rolnictwem.

 

Ubogie „interesy” żydowskie w Lublinie

Miejsce zamieszkania ludności żydowskiej było w ścisłym związku z jej strukturą zawodową, która miała specyficzny, chyba nigdzie niespotykany w takiej skali charakter. 64,5% Żydów należało do drobnomieszczaństwa, stanowiąc 55% ogólnej liczby tej warstwy społecznej w Polsce[67]. Było to skutkiem wielowiekowych tradycji zawodowych mniejszości żydowskiej, a także ogólnego zacofania Polski międzywojennej. Większość polskich Żydów zajmowała się handlem bądź rzemiosłem, prowadząc przeważnie niewielkie przedsiębiorstwa o charakterze rodzinnym. Jerzy Tomaszewski pisze:

Wśród nich [Żydów — O.B.] 42% utrzymywało się z pracy w przemyśle, górnictwie i rzemiośle, 36% z handlu i pokrewnych gałęzi. Inne zawody odgrywały znacznie mniejszą rolę. W niektórych gałęziach gospodarki Żydzi stanowili większość. Dotyczyło to przede wszystkim handlu detalicznego, gdzie 71% kupców było Żydami. W przemysłach odzieżowym i skórzanym, odsetek ten sięgał 50%, charakterystycznymi zajęciami Żydów było krawiectwo i szewstwo[68].

 

Zamożne żydowskie małżeństwo w swoim eleganckim sklepie

Duża część tego drobnomieszczaństwa żydowskiego żyła w warunkach bardzo skromnych, a wpływ na to miała olbrzymia konkurencja i nie najlepsza sytuacja ekonomiczna państwa polskiego (szczególnie w czasie dwóch kryzysów — powojennego i „Wielkiego”, w Polsce z lat 1929–1935). Na przeciwległym biegunie zamożności znajdowała się grupa burżuazji żydowskiej, a aż 45% tej warstwy w II Rzeczypospolitej stanowiły osoby wyznania mojżeszowego[69], należąc jednak w większości do grupy kapitalistów drobnych i średnich. Stosunkowo nieliczni Żydzi zaliczali się do klasy robotniczej, a sporadyczne były przypadki zajmowania się przez nich uprawą roli[70]. Posiadając taką strukturę społeczno-zawodową, mniejszość żydowska odgrywała w gospodarce państwa polskiego bardzo istotną rolę. Na temat licznych, prowadzących aktywną działalność na polach ekonomicznych żydowskich organizacji M.M. Drozdowski pisze:

Szczególnie silne były też żydowskie organizacje społeczno-gospodarcze, jak: Centralny Związek Kupców, Centrala Żydowskich Związków Drobnego Kupiectwa w Polsce, Centralny Związek Rzemieślników Żydowskich, Socjalistyczny Związek Drobnych Rzemieślników i Chałupników, oraz Rada Krajowa Klasowych Związków Zawodowych. Kapitał żydowski posiadał olbrzymie wpływy w Centralnym Związku Przemysłu Polskiego (Lewiatanie), w przemysłowych, finansowych i handlowych związkach branżowych oraz organizacjach kartelowych. Kontrolował on znaczną część prywatnych zakładów wielkoprzemysłowych, handlowych i finansowych, prosząc do rad nadzorczych spółek przedstawicieli elity władzy oraz reprezentantów kół ziemiańskich[71].

Bardzo liczną, a majątkowo również zróżnicowaną warstwą społeczności żydowskiej była inteligencja. W Polsce międzywojennej Żydzi należeli niewątpliwie do najlepiej w niej wykształconych narodów. Wpływ na ten „pęd do wiedzy” ludności żydowskiej miało jej miejsce zamieszkania, gdyż życie w mieście ułatwiało edukację, jak i pragnienie poprawy swojego statusu materialnego i społecznego, co z uzyskaniem wykształcenia mogło (aczkolwiek nie musiało) się wiązać. Zjawisko to przeanalizował m.in. Aleksander Hertz:

…Jest to okres ruchów emancypacyjnych tych warstw społecznych, które dotąd były poza obrębem życia politycznego. W poszczególnych wypadkach ruchy te wyrażały się w dążeniu do zdobycia awansu społecznego przez wiedzę. Jak dla zamożniejszego chłopa ideałem było, aby syn został księdzem, tak zamożniejszy kupiec żydowski marzył o tym, aby z syna zrobić lekarza czy adwokata. Wysoki poziom zamożności średnich warstw żydowskich umożliwiał osiągnięcie tego celu. Łączył się z tym jeszcze inny moment, typowy dla wszystkich środowisk społecznych, stanowiących getto. Chodziło o awans kulturalny, o przezwyciężenie kompleksu niższości drogą przejęcia kultury uważanej za wyższą. Zjawisko to staje się szczególnie masowe, gdy same getto ulega rozkładowi. W masach żydowskich tradycyjny szacunek dla uczonych odgrywał szczególną rolę, nie znaną gettom innych środowisk etnicznych[72].

 

Pińsk — targ w miasteczku zamieszkałym

w dużej części przez ludność żydowską

 

Uczniowie żydowscy z Lwowa

Opinia ta dotyczyła zjawisk występujących już w II połowie XIX wieku, a w Polsce międzywojennej, głównie z racji ubożenia dużej części drobnomieszczaństwa żydowskiego, ulegały one stopniowemu spowalnianiu. Pomijając rozbudowane i prężne szkolnictwo religijne, wielu młodych Żydów kształciło się jednak w państwowych i przeważnie polskich szkołach podstawowych, średnich i na wyższych uczelniach. W szkołach podstawowych w latach 1934–1935 uczyło się 60% młodzieży żydowskiej objętej obowiązkiem szkolnym, w szkołach średnich stanowiła ona 18% uczniów, a na wyższych uczelniach około 15% (w okresie wcześniejszym ponad 20%) studentów było wyznania mojżeszowego[73]. Z racji trudności w znalezieniu pracy w instytucjach państwowych wielu wykształconych Żydów wykonywało wolne zawody, np. lekarzy, adwokatów, dziennikarzy[74] lub pracowało w firmach prywatnych.

 

Żydowska szkoła powszechna w Lidzie

Żydzi zamieszkujący państwo polskie mieli dużą świadomość polityczną. Wprawdzie również Polacy uchodzą za naród wyjątkowo rozpolitykowany i w swych poglądach nieraz bardzo zróżnicowany, ale w II Rzeczypospolitej Żydzi chyba nic im w tym względzie nie ustępowali, a przejawiało się to przede wszystkim w działalności żydowskich partii politycznych. Głosiły one różne ideologie i programy, a swoje cele polityczne pragnęły osiągnąć wielorakimi metodami. Najogólniej można je podzielić na trzy nurty: partie ortodoksyjno-klerykalne, syjonistyczne i robotniczo-socjalistyczne.

Do pierwszego nurtu zaliczyć należy Agudas Isroel (Związek Izraela), której celem było umacnianie wiary i obrona jej praw, przy zupełnej lojalności w stosunku do władzy państwowej[75]. Aguda, posiadając zresztą zasięg międzynarodowy, interesowała się problemami Żydów żyjących w diasporze, broniła ich interesów ekonomicznych, popierała szkolnictwo religijne, prowadziła działalność charytatywną i z dziedziny pomocy społecznej. Posiadała ona olbrzymie wpływy w wielu żydowskich gminach wyznaniowych, organach samorządowych o bardzo szerokim zakresie obowiązków. Partia ta związana była w największym stopniu ze środowiskami tradycyjnymi, blisko związanymi z religią mojżeszową, a zawdzięczała je też poparciu wspomnianych już chasydów, których ideologia przyczyniała się „… do umocnienia konserwatyzmu, oraz izolacji społeczności żydowskiej od otoczenia”[76]. Głoszenie tego rodzaju poglądów było w omawianym okresie i w związku z licznymi zachodzącymi wokół zmianami z zakresu szeroko rozumianej modernizacji anachronizmem, a wielu młodych Żydów nie chciało uznawać niepodważalnego wcześniej autorytetu cadyków i rabinów[77]