Strona główna » Dla dzieci i młodzieży » Nela i tajemnice świata

Nela i tajemnice świata

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7596-678-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Nela i tajemnice świata

Nazywam się Nela i mam dziewięć lat. A to jest już moja trzecia książka!
Gdy miałam pięć lat, zaczęłam podróżować po świecie i nagrywać filmy. Moim idolem jest Steve Irwin i pragnę zostać prezenterką podróżniczką. Byłam w wielu ciekawych krajach na różnych kontynentach. Na przykład w Afryce zwiedziłam Etiopię, Zanzibar, Tanzanię, Kenię i Mauritius. W Azji – Tajlandię, Kambodżę, Malezję, Indonezję, Filipiny, Wietnam, a ostatnio też Sri Lankę. W Ameryce Południowej – Peru, Boliwię, Chile, a ostatnio również  Kostarykę i Panamę.
Zapraszam cię w niezapomnianą podróż. Opowiem o pięknych miejscach, które poznałam, i o fascynujących zwierzętach, które zobaczyłam.
Świat jest cudowny i oczami wyobraźni możesz podróżować ze mną oraz przeżywać wspaniałe przygody!
Możesz przeczytać też moją pierwszą książkę pt. 10 niesamowitych przygód Neli oraz drugą książkę pt. Nela na 3 kontynentach. Podróże w nieznane.

Polecane książki

Ponad 3200 słów rymowanym jedenastozgłoskowcem i 7 biało-czarnych, autorskich (amatorskich) rysunków. „Z Pajączkiem w długą podróż zaraz się wybierzesz i w trakcie tej przygody wielką mądrość zbierzesz. Moralność i etyka, współczucie, chęć pomocy — wartości poznasz wiele. Niejedno Cię zaskoczy. Te ...
Alexei Delandros zakochał się w Natalyi Montgomery, córce swojego szefa. Ich związek nie podobał się jednak jej ojcu, który zrobił wszystko, by ich rozdzielić. Po pięciu latach Alexei wraca do Sydney jako milioner i w odwecie kupuje firmę Montgomery’ego. Chce się odegrać ró...
"Kiedy rozpada się małżeństwo rodziców szesnastoletniego Aidana Donowana, chłopak traci poczucie bezpieczeństwa. Nastolatek szuka zapomnienia w środkach odurzających i alkoholu, a brak ojca rekompensuje mu znajomość z księdzem Gregiem z miejscowej parafii. To w nim Aidan widzi mentora i jedynego dor...
Historia najsłynniejszego warszawskiego gangu z lat dwudziestych XX wieku. Barwny portret przedwojennego warszawskiego półświatka. Tata Tasiemka i Doktor Łokietek, dwaj najsłynniejsi gangsterzy przedwojennej Warszawy kierowali gangiem, terroryzującym zwłaszcza tragarzy i rzeźników na Kercelaku, czyl...
  Szkolne abecadło rozpoczyna się od Absurdalnej szkoły, a kończy życzeniowo-postulatywnym wezwaniem uczniów i nauczycieli: Żeby szkoła... (była szkołą?). Niektóre hasła abecadła (jest ich 77) zostały ledwo zasygnalizowane, inne zaś są bardziej rozbudowane – jest to przecież „alfabet niepełny”, któr...
Rozszerzona wersja jest wzbogacona w część „W cieniu św. M. Kolbe”, „Deska ratunku na wzburzonej rzece życia” (dostępne także w pojedynczym egzemplarzu) oraz w część „Cudowne modlitwy”, które odmieniły(ją) życie autorki....

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Nela .

CZEŚĆ!

To moja trzecia książka. Super, że znowu się spotykamy! Ty i ja jesteśmy już prawdziwymi podróżnikami i poszukiwaczami przygód!

W tej książce też będziemy razem przeżywać superprzygody i odkrywać tajemnice świata. Bo świat jest po to, żeby dowiedzieć się o nim jak najwięcej!

W tej książce zabiorę cię do Peru, Boliwii, Wietnamu, na Mauritius, do doliny Omo w Etiopii, do Tajlandii i na Kostarykę… A niektóre przygody będą z dreszczykiem… Bo będą straszne i tajemnicze 🙂 Mam nadzieję, że nie będziesz się bać… Chociaż ja się trochę bałam 🙂

Podróże to coś niesamowitego. Uwielbiam odkrywać nowe miejsca, poznawać ludzi, zwierzęta i przyrodę. To tak jak odkrywanie skarbów. Jestem przekonana, że ty też bardzo to lubisz. Więc co? Chcesz przeżyć wspólną przygodę? No to w drogę! 🙂

P.S. Zapraszam wszystkich do śledzenia moich przygód z podróży po świecie w TVP 1 i TVP ABC oraz na www.facebook.com/podrozeneli.

Czekam na wasze wiadomości!

O mnie 🙂

Nazywam się Nela i mam już dziewięć lat. Gdy miałam pięć lat, zaczęłam podróżować po świecie i nagrywać filmy. Moim idolem jest Steve Irwin i pragnę zostać prezenterką – podróżniczką. Byłam w wielu ciekawych krajach na różnych kontynentach. Przykładowo: w Afryce zwiedziłam Etiopię, Zanzibar, Tanzanię, Kenię i Mauritius. W Azji – Tajlandię, Kambodżę, Malezję, Indonezję, Filipiny, Wietnam i ostatnio też Sri Lankę. W Ameryce Południowej – Peru, Boliwię i Chile (czytaj: czile), a ostatnio też Kostarykę i Panamę. Zapraszam cię w niezapomnianą podróż. Opowiem o pięknych miejscach, które poznałam, i o fascynujących zwierzętach, które zobaczyłam.

Świat jest cudowny i oczami wyobraźni możesz ze mną podróżować oraz przeżywać wspaniałe przygody!

Dziś przeżyjemy niezwykłą przygodę w Wietnamie. Zabiorę cię w superpodróż do dzikiej wietnamskiej dżungli. No może nie aż tak dzikiej, bo będą tam małe domki… Ale przygoda będzie na pewno niezapomniana!

Przed podróżą musimy oczywiście sprawdzić mapę! Musimy wiedzieć, dokąd pojedziemy. A pojedziemy do Wietnamu!

Wietnam to kraj w Azji. Kształtem przypomina mi cyfrę 3. Spójrz na mapę. Czy tobie też coś przypomina ten kształt?

A wiesz, co to są gibony?

To takie fajne małpy, opowiem ci o nich!

Gibon to małpa, która ma długie przednie i tylne łapy. Żyje w dżungli, w koronach drzew, czyli na ich górze. Kiedy się spaceruje po dżungli, można go usłyszeć, bo wydaje charakterystyczny dźwięk – głośno wyje.

Niektórzy nazywają to „śpiewem gibonów”. Na moich spotkaniach autorskich czasami włączamy płytę z odgłosami dżungli i śpiewem gibonów. Jeśli udało ci się być na takim spotkaniu, to pewnie pamiętasz ten śpiew, a jeśli nie, to cię serdecznie zapraszam!

Wiesz, że czasami, kiedy chodzisz po dżungli, możesz nie zauważyć gibonów? Bo siedzą wysoko na drzewach. Ale jeśli małpki są gdzieś blisko, to na pewno je usłyszysz! Wtedy trzeba iść za dźwiękiem i patrzeć w górę.

Gibony są różnych kolorów.Mogą być kremowe, brązowe lub czarne. Mnie najbardziej podobają się te kremowe. A tobie?

Czy masz chwytne stopy? 🙂

Gibon ma chwytne ręce, ale i chwytne stopy. Tak jak ja czy ty zaciskamy rękę, tak gibon potrafi zacisnąć stopę i… chwycić się nią na przykład gałęzi.

Ja niestety nie potrafię zacisnąć stopy jak gibon. A ty?

A wiesz, jak gibon porusza się po drzewach?

Zwisa całym ciałem, rękoma i nogami trzyma się gałęzi i kołysze się w lewo i prawo. Potem chwyta się kolejnej gałęzi i na nią przeskakuje.

Naukowcy ten sposób poruszania się po drzewach nazywają BRACHIACJĄ, czyli poruszaniem za pomocą zwisania, kołysania i chwytania.

Tak poruszają się nie tylko gibony, lecz także niektóre inne małpy, na przykład szympansy i orangutany.

Spójrz na to zdjęcie. Rozpoznajesz jakiś gatunek małpy? One wszystkie poruszają się właśnie za pomocą zwisania, kołysania i chwytania – czyli brachiacji.

Małpy bawią się i bujają na linach. Ćwiczą w ten sposób zwisanie, kołysanie i chwytanie 🙂

A jak myślisz? Gibon chodzi po ziemi na dwóch łapach? Czy na czterech?

Gibon potrafi chodzić po ziemi na dwóch łapach i nawet wychodzi mu to bardzo fajnie 🙂 Utrzymuje równowagę za pomocą przednich łap!

Ale wiesz co? Wydaje mi się, że nam, ludziom, ręce też pomagają w utrzymaniu równowagi. Gdy stałam kiedyś na jednej nodze, pomagałam sobie w tym właśnie rozłożonymi rękami. Gdybym miała je schowane, na przykład za plecami, na pewno szybciej bym się przewróciła!

A jak myślisz? Która z tych małpek to gibon?

Ta pierwsza małpka jest piękna! Ale to nie jest gibon! Wiesz, po czym ja to poznałam? Po tym, że gibon nie ma ogona. A ta pierwsza małpeczka ma z tyłu ogonek. Widzisz? Jeju, jak ja bym chciała mieć takiego małego słodziaka w domu, a ty?

Zrobiłam nawet jej rysunek. Ładny?

Jeżeli już wiesz, gdzie leży Wietnam i jak wyglądają gibony, to jako prawdziwy odkrywca i podróżnik możesz się spakować! Tylko nie zapomnij o śpiworze! Ja już nie mogę się doczekać, a ty? 🙂

Byłam na południu Wietnamu, czyli w jego dolnej części. Jechałam małym busem cały dzień – z miasta Sajgon w kierunku parku przyrodniczego. Przed podróżą nasz przewodnik zadzwonił do opiekunów parku i zarezerwował nam mały pokój gościnny. Kiedy jedzie się do dżungli, a dojeżdża tam wieczorem, to lepiej mieć pewność, że będzie się miało gdzie spać.

Już powoli zachodziło słońce, kiedy dotarliśmy na parking nad brzegiem rzeki. Po jej drugiej stronie był mój cel – park przyrodniczy z gibonami.

Aby się do niego dostać, musieliśmy popłynąć łódką. Na szczęście nie było jeszcze całkiem ciemno i mogliśmy poprosić rybaków stojących przy brzegu, aby nas przewieźli na drugą stronę rzeki.

Po całym dniu podróży czułam się bardzo zmęczona. Łódka kołysała mnie na lewo i prawo i czułam, że zaraz zasnę.

Nie śpij! – powtarzałam sobie w myślach. Nie śpij, bo cię zjedzą krokodyle! – mówiłam do siebie i rozglądałam się dookoła łódki. Woda była brązowa i czułam, że coś mogło tam się skrywać…

Na szczęście drugi brzeg nie był aż tak daleko i nie zdążyłam usnąć w łódce 🙂

Dobiliśmy do brzegu. Wyjęłam plecak i pomaszerowałam w kierunku recepcji parku. Parkiem opiekowali się przewodnicy. Oni dbali o to, aby turyści mieli gdzie spać i aby zwiedzali park w taki sposób, żeby nie przeszkadzać zwierzętom.

– Good morning (Dzień dobry) – powiedziałam, kiedy weszłam do recepcji.

– Good morning (Dzień dobry) – odpowiedziała miła pani.

– Do you have a room? (Czy masz pokój?) – spytała.

– Yes, I have (Tak, mam) – odpowiedziałam i podałam jej karteczkę, którą dostałam od przewodnika. Nic z niej nie rozumiałam, bo zapisana była po wietnamsku. Pani wzięła ją ode mnie i wręczyła mi kluczyk do pokoju, po czym spytała:

– Do you want to do the night safari? (Chcesz jechać na nocne safari?)

– Night safari…? (Nocne safari…?) – powtórzyłam ze zdziwieniem.

– Yes. It starts now! (Tak. Teraz się zaczyna!) – dodała pani i wskazała ręką na duży samochód, który właśnie podjechał. Właściwie to była bardziej ciężarówka.

– Oooo… Ale fajnie! Czeka mnie wyprawa w tajemniczą ciemność dżungli! 🙂 Uwielbiam takie niespodzianki! – krzyknęłam i szybko pobiegłam zostawić plecak w pokoju.

Po chwili byłam już z powrotem przy ciężarówce. Ciekawe, jakie zwierzęta wychodzą tu nocą? – pomyślałam. Ale chyba nie gibony. To przecież dzienne zwierzęta, więc w nocy śpią…

Oprócz nas w parku byli inni turyści, którzy wybierali się na nocne safari. Wszyscy po kolei wsiadali na pakę samochodu. Mieli ze sobą latarki i lornetki. Obowiązkowo zabrali też aparaty fotograficzne i kamery. Samochód wyglądał bardzo fajnie. To była jakaś stara wojskowa ciężarówka, której teraz używano do wożenia turystów!

Na pace porobiono ławeczki z desek, na których mogliśmy siedzieć. Nie było pasów bezpieczeństwa. Należało tylko trzymać się boków paki, żeby nie spaść.

Weszłam po drabince i zajęłam miejsce. Samochód powoli ruszył i od razu poczułam, że to będzie trudna podróż! Bujał na lewo i prawo. Co chwila wpadał w dziury i koleiny na drodze!

Trzymałam się mocno. Byłam bardzo wysoko i nie chciałam spaść z ciężarówki. Na szczęście miałam latarkę na czole, więc mogłam się trzymać obiema rękami.

Starałam się wypatrywać jakichś świecących oczu. Wiedziałam, że będą to oczy zwierząt.

Oczywiście, zwierzętom oczy same się nie świecą. Taki efekt powstaje, kiedy zaświecisz na nie na przykład latarką. Wtedy światło z latarki odbija się od oczu zwierzaka. A ty widzisz je wtedy jako świecące punkciki. Oczywiście, nie można mocno świecić w oczy zwierzętom, bo to je oślepia i dezorientuje.

Na pace jechało z nami wielu innych turystów. Wszyscy byli ciekawi spotkania z nocnymi zwierzakami żyjącymi w dżungli. Byli też gotowi, by zacząć pstrykać zdjęcia.

Hm… Zaczęłam się zastanawiać. Chyba trudno będzie wypatrywać zwierząt z paki ciężarówki. Po pierwsze dlatego, że jechało ze mną wiele osób, a prawie każda z nich miała ze sobą latarkę. Dla zwierząt z dżungli wyglądaliśmy więc jak jeżdżąca świąteczna choinka. A po drugie dlatego, że nasz samochód po prostu hałasował. Tak jak to robi duża stara ciężarówka wpadająca co chwila w jakieś dziury na drodze.

Trzymałam się mocno i świeciłam w krzaki. Bez przerwy musieliśmy się schylać i zasłaniać głowy rękami, żeby nie dostać jakąś gałęzią czy bambusem. Samochód był wysoki i zawadzał o wszystko, co zwisało nad drogą. A ponieważ byliśmy w dżungli, to z góry zwisało naprawdę dużo rzeczy. Liany, pochylone bambusy, liście czy gałęzie… I wszystko wpadało na nas i uderzało, gdzie popadnie… Ja dostałam bambusem chyba z dziesięć razy!

Tutaj właśnie krzyczę, bo zaatakował mnie bambus 🙂

Nagle samochód się zatrzymał, a przewodnik powiedział:

– Please, everybody turn the light off! (Proszę wszystkich, by wyłączyli światła!)

– OK – odpowiedziałam i wyłączyłam moje czołowe światełko. Wszyscy zamilkli i obserwowali otoczenie. Nastała ciemność. Moje oczy zaczęły się do niej powoli przyzwyczajać. Po chwili zobaczyłam coś niesamowitego. W ciemności, nad dzikimi łąkami unosiły się światełka.

Małe migoczące światełka. A były ich chyba setki albo nawet tysiące! I nie mogły to być oczy zwierząt! Bo dookoła było ciemno i nie miało się co od tych oczu odbijać. Wszystkie nasze latarki były przecież wyłączone. Nie było latarni, domów czy świateł samochodu… Skąd więc się brały te migoczące punkciki…?

Wiesz, co to było? Zgadniesz? To były świetliki! Piękne migoczące świetliki unoszące się w ciemności!

– To niesamowite! – powiedziałam do siebie szeptem. Ale chyba niepotrzebnie szeptałam. Owady nie płoszą się przecież tak jak ssaki czy ptaki.

A wiesz, że świetlik to taki owad, który wytwarza własne światło?

Świetliki mogą je wytwarzać w odwłoku (czyli w dolnej części ciała). Taki odwłok działa jak lampka, czyli świetlik może ją włączać i wyłączać, kiedy chce 🙂

Jakie to piękne, pomyślałam. Wygląda to naprawdę magicznie. Kiedyś w Polsce podobno było bardzo dużo świetlików, wiesz? Teraz jest ich już coraz mniej… Ale jeszcze gdzieś można je zobaczyć.

Patrzyłam na