Strona główna » Poradniki » Nie bój się życia

Nie bój się życia

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-8132-023-8

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Nie bój się życia

Nowe, poszerzone wydanie bestsellerowego poradnika Katarzyny Miller Nie bój się życia.

Katarzyna Miller pokazuje, że najważniejszy w życiu jest... brak lęku przed nim i tym wszystkim, co ono niesie. Opierając się na doświadczeniach swoich pacjentów i przyjaciół, Autorka pomaga stawiać czoło najrozmaitszym lekom, które nas ogarniają.
I zachęca, by żyć pełną piersią.

Wielu rzeczy, których życie nam dostarcza, w ogóle nie chcemy, udajemy, że ich nie ma, uciekamy przed nimi, a przede wszystkim, boimy się. Starości i starzenia się, śmierci i umierania, choroby, ubóstwa, zdrady, osamotnienia, porażki… Będę w tej książce dzielić się z Wami swoją wiedzą o lękach. Ogromnie mi zależy na tym, żebyśmy je szanowali, ale nie ulegali im, liczyli się z nimi, umieli je nazwać i przeżyć, ale nie byli ich ofiarami. Można mieć miłość, pieniądze, zdrowie, rodzinę i zewnętrzne bezpieczeństwo, ale jeśli czujemy lęk - zje on radość i zadowolenie ze wszystkiego.

Katarzyna Miller

Katarzyna Miller - psycholożka, psychoterapeutka, filozofka z kilkudziesięcioletnią praktyką terapeutyczną w zakresie terapii indywidualnej, małżeńskiej i grupowej. Wykładowczyni licznych warsztatach rozwojowych dla kobiet. Autorka i współautorka wielu bestsellerowych poradników, m.in. Chcę być kochana tak jak chcę, Instrukcja obsługi faceta, Seksownik, Zrób to kochanie, Królowe życia i król, W życiu jak w kinie, Nie bój się życia (Wydawnictwo Zwierciadło).

Polecane książki

W dobie coraz większej świadomości żywieniowej poszukujemy nieprzetworzonych pokarmów bogatych w cenne dla zdrowia składniki. Warto przyjrzeć się produktom z kategorii superfoods. Zaskakujące, jak wiele jest ich wśród naszych typowo polskich towarów: pomidory, warzywa kapustne, czarnuszka, kasze. Co...
Mistrz Twardowski białoksiężnik polski to bardzo rzetelnie udokumentowana analiza dotycząca osoby, czasów, wierzeń, dziejów i postaci przez większość uważanej za baśniową. Dzieło zawiera: bardzo obszerne i rzetelne wprowadzenie oraz rozdziały: Mistrz Twardowski na tle dziejów, Twardowskiego uczoność...
Klara od zawsze czuła, że nie pasuje do swojego świata. Odkąd sięga pamięcią, targała nią tęsknota, której nie potrafiła wyjaśnić. Pewnego dnia otrzymuje od losu szansę poznania swojego prawdziwego pochodzenia. Zanim jednak dowie się, jakie jest jej przeznaczenie, będzie musiała stanąć przed śmi...
Kultowy' esej filozoficzny. Dotyczy podstawowych sytuacji egzystencjalnych: miłości, cierpienia, umierania, narodzin z perspektywy codzienności. Słynny opis pierogów z wiśniami i szmaty do podłogi. Nagroda Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek w 1994 roku....
Niniejsza publikacja ukazuje w sposób wyczerpujący zagadnienia związane z procedurą kontroli, dokonywanej w przedsiębiorstwie przez takie instytucje państwowe jak: - Państwowa Inspekcja Pracy, - Państwowa Inspekcja Handlowa, - Państwowa Inspekcja Sanitarna, - Państwowa Inspekcja Farmaceutyczna, - In...
Rodzinne więzy łączą nas na zawsze – bez względu na to, jak daleko próbujemy od nich uciec… Trzy siostry Bradford znane są w Rockport w stanie Massachusetts ze swojej urody, pięknych głosów, legendarnych przodków i eleganckiej matki, Sarah, która samotnie, od dnia, kiedy zniknął jej mąż, prowadzi ...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Katarzyna Miller

Opracowanie: MAGDALENA CHORĘBAŁA Redakcja i korekta: MelanżSkład, łamanie: PlupartProjekt okładki: Paweł Panczakiewicz / PANCZAKIEWICZ.ART.DESIGNIlustracja na okładce: Mirosława SzawińskaIlustracje w środku: Zuza MiśkoRedaktor prowadzący: MAGDALENA CHORĘBAŁADyrektor produkcji: ROBERT JEŻEWSKI © Copyright by Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o.,Warszawa 2018
Text © copyright by Katarzyna Miller, 2010Wydanie III uzupełnioneWszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie, w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.ISBN: 978-83-8132-023-8Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o.
ul. Postępu 14, 02-676 Warszawa
tel. (22) 312 37 12Dział handlowy:handlowy@grupazwierciadlo.plKonwersja:eLitera s.c.

Moim pierwszym wspomnieniem jest lęk. Mam jakieś dwa lata, siedzę na nocniku i przeżywam panikę samotności i pozostawienia. Nikogo przy mnie nie ma! Teraz wiem, że pewnie niania wyszła wtedy na chwilkę do sklepu, ale dla małego to wieczność. Na szczęście drugim świadomym wspomnieniem jest zachwyt nad pięknością zielonego trawnika z żółtymi mleczami. Długo moje życie oscylowało między lękiem a zachwytem.

Jako dzieci przeżywamy wszystko po raz pierwszy. Jako gatunek dostajemy w wyposażeniu lęk egzystencjalny; przed ogromem wszechświata, przed naszą w nim maleńkością i znikomością, brakiem odpowiedzi na pytanie o sens istnienia. A jeśli się jeszcze doda do tego przeróżne indywidualne historie życiowe, pełne niezrozumień, niedokochań, strat, katastrof i udręk – musimy uszanować i docenić nasze strategie przetrwania, które pozwoliły nam dotrzeć do dnia dzisiejszego. Brawo za naszą dzielność, upór, odwagę i inteligencję w wytwarzaniu wszelkich mechanizmów obronnych!

Ale też biada nam, bo się do tych mechanizmów tak przywiązaliśmy, tak się nimi automatycznie posługujemy, że nawet czasem nazywamy je, o zgrozo, swoją istotą! Jak wrócić do SIEBIE? Jak żyć, czerpać ze swej istoty, a nie z krzywych podpórek, które już się przeżyły i przeszkadzają, zamiast pomagać?

Ponieważ spotykały nas krzywdy, nauczyliśmy się im zaprzeczać, racjonalizować je, wypierać, tłumić lub odwrotnie – rościć sobie z ich powodu specjalne prawa, na zmianę usprawiedliwiać i potępiać siebie i innych.

Wielu rzeczy, których życie nam dostarcza, w ogóle nie chcemy, udajemy, że ich nie ma, uciekamy przed nimi, a przede wszystkim, boimy się. Starości i starzenia się, śmierci i umierania, choroby, ubóstwa, zdrady, osamotnienia, porażki, błędu, braku wygranych, krytyki, odrzucenia, bezradności…

Będę w tym miejscu dzielić się z Wami swoją wiedzą o tych lękach. Ogromnie mi zależy na tym, żebyśmy je szanowali, ale nie ulegali im, liczyli się z nimi, umieli je nazwać i przeżyć, ale nie byli ich ofiarami.

W świetnej książce A.A. Milne’a (tak, tego od Kubusia Puchatka) Dwoje ludzi mąż co prawda kocha swoją żonę, ale jej ciągle nie docenia. Aż do dnia, kiedy biorą udział w poważnej dyskusji z przyjaciółmi o tym, co jest najważniejsze w życiu. Ktoś mówi miłość, inny pieniądze, następni zdrowie, rodzina, bezpieczeństwo… Nagle odzywa się żona: „Najważniejsze to nie bać się!”. Wszyscy milkną z szacunkiem i przyznają jej rację.

Zapamiętałam. I tę prawdę, że z orzekaniem o cudzej mądrości lepiej się nie spieszyć, i tę, jak piekielnie ważne jest NIE BAĆ SIĘ. Można mieć miłość, pieniądze, zdrowie, rodzinę i zewnętrzne bezpieczeństwo, ale jeśli czujemy lęk – zje radość i zadowolenie ze wszystkiego.

Ale jest przecież także lęk zdrowy, konieczny do tego, by zachować życie. Ten, który nam nie pozwala włazić po nocy w ciemne, nieznane miejsca czy wsadzać palca w kontakt ani w ogień. Lęk mądry, bez którego bylibyśmy szaleńcami. I jest też ten lęk, do którego odwołuje się umowa społeczna i wychowanie dzieci – że zostaniemy sami, jeśli nie będziemy pasować. Władza, jaką on daje innym nad naszym życiem, jest często nadużywana i przez naszych opiekunów, i przez tych, którzy nami rządzą. Jednak nasza wrażliwość, potrzeba przynależności i bliskości z innymi pozwalają nam tworzyć społeczeństwa i wspólnoty, a także rodziny i partnerstwo. Bez tego lęku jest psychopatia.

NIE BAĆ SIĘ to znaczy móc przeżyć lęk i nie stać się jego ofiarą. Spotkałam cudowny tekst o lęku w Diunie Herberta. Pomaga mi zawsze. „Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. To mała śmierć, a wielkie umieranie. Stawię mu czoła. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko mojej jaźni na jego drogę. Którędy strach przeszedł, niczego już nie będzie. Tylko ja pozostanę”.

Ciekawe, że większość tych, którzy długo żyją, narzeka. Umierają niemowlęta, dzieci, młodzi ludzie, oni dostają ogromny dar, a marudzą: „Nie udała się Bogu starość!”. Odrzucają tę część życia z pretensją, że wiedzie ku końcowi i obfituje w choroby, utratę urody, wartości społecznej. Więc już „nie warto”.

ŻYĆ NIE WARTO?! To NAM się starość nie udaje. Kiedyś była szanowana i ceniona. Wszystko trzymali w ręku nestorzy. Mieli młodych za nic. Więc młodość bierze okrutny odwet. Za nic ma to, co długo trzeba zdobywać: doświadczenie, wiedzę, dojrzałość, mądrość, spokój. Chce szybkiego posiadania, ważności i upojenia. Ci z teraźniejszych młodych szykują sobie trudną starość. Bo dobra starość to efekt całego życia i skutek świadomego, dobrego myślenia o CAŁYM życiu.

Nie przygotowujemy się świadomie do seksu, związków, posiadania dzieci… Dlaczegóż by więc akurat do starości? Bo jest zwieńczeniem naszego życia.

Wiele osób widzi życie jako drogę w dół. Ja, tak jak Jung, widzę życie człowieka jako powolną wędrówkę ku górze lub w głąb. Wędrówkę ku czemuś. Każda faza życia jest niezbędna, by życie było pełnią ludzkiego losu. Starość jest jego ukoronowaniem. Zebraniem w bukiet doświadczenia, przenikliwości, osobowości, stosunku do świata i do siebie. Jest dotarciem do Jaźni jako do celu, spełnienia się w nas człowieczeństwa.

W filmie Czas, który pozostał François Ozona pojawia się postać będąca uosobieniem takiej postawy. Jest nią babka młodego człowieka, którego życie ma się skończyć z powodu choroby. Do babki właśnie udaje się wnuk, by ujawnić swój stan i otrzymać pociechę. Jeanne Moreau jest cudownie stara. Cudownie piękna. Jeszcze piękniejsza dla mnie niż przed laty, gdy była gładka i grała amantki. Jej wymowna twarz, pobrużdżona przez zmarszczki, jej spokojne, świetliste spojrzenie i wewnętrzna równowaga przynoszą ukojenie i bohaterowi filmu, i widzowi. Ona nie boi się rozmawiać o chorobie ani o śmierci. Ani swojej, ani wnuka. Nie musi dużo mówić, bo nie trzeba niczego tłumaczyć. Trzeba tylko umieć naprawdę być blisko i umieć to najprościej przekazać, by ofiarować ukojenie. I nie potrzeba fałszywego żalu, że babka przeżyje wnuka.

Kogo będzie grała np. Catherine Deneuve „naciągnięta” tak, że już nawet trudno jej się uśmiechać? Piękne kobiety, nadmiernie się utożsamiające ze swą urodą, cierpią szczególnie. Podobnie mężczyźni, dla których najważniejsza była moc fizyczna lub znaczenie. Cierpią, bo już wcześniej zaburzyli równowagę swego rozwoju, chcąc na zawsze pozostać na przemijającym etapie. A Cesária Évora z boskim spokojem wyśpiewuje całemu światu urodę życia, która nie mija właśnie dlatego, że się zmienia.

Przemijanie jest gwarancją tego, że zawsze jest ciekawie. Wyobraźcie sobie róże, które nie będą więdły, słoneczny dzień, który będzie trwał i trwał, nas, którzy będziemy wciąż tacy sami… Czas zamiera, wszystko staje w bezruchu. Brrr.

Powiecie: ale to ciało, które nas zawodzi, te jego zdrady… Nikt tego nie chce. Ja też nie. Spadłam kiedyś ze schodów. Jestem ciężką babą i sanitariusze, którzy mnie nieśli do karetki, nie mieli łatwo. Pomyślałam o nich, zamiast tylko o sobie, i powiedziałam im, że bardzo im współczuję, że mają taką ciężką pracę. Roześmiali się. Jeden z nich trzymał mnie przez całą drogę za rękę, a potem odwiedził w szpitalu parę razy. Po tym doświadczeniu jakoś mniej się boję sytuacji zależności od innych. Pielęgniarki sporo mogłyby powiedzieć, jaka jest różnica w opiekowaniu się osobą niezadowoloną, skupioną na własnym nieszczęściu, a taką po prostu wdzięczną.

Lubię się starzeć. Lubię coraz spokojniej dojrzewać w cieple akceptacji siebie, innych i świata. W zrozumieniu, po co jestem tutaj i teraz. W coraz gruntowniejszym rozróżnianiu ważnego od tego, co mniej ważne.

Jaka to ulga i radość: już nie czuję, że tam, gdzie mnie właśnie nie ma, dzieje się coś wspaniałego, co mnie omija. Dobre jest tam, gdzie ja jestem. Zawsze wiedziałam, że druga połowa życia będzie lepsza. Tak właśnie jest. A od trzech lat zaczęłam układać piosenki i je śpiewać. Same przyszły. Wieczór cieplejszy niż ranek. Czego i Wam serdecznie życzę, w drugim miesiącu ciągle nowego roku.

Siedzi jamnik na drzewie

I ludziom się dziwuje:

Czemu żaden z nich nie wie,

Gdzie się szczęście znajduje?

Czy sugerujesz, że boimy się szczęścia?! – spytacie. Ja nie sugeruję. Ja to wiem. Tak jak już dawno temu wiedział Adam Asnyk, autor tego wdzięczno-gorzkiego wierszyka.

Wielu myślicieli twierdzi, że człowiek wręcz nie chce być szczęśliwy. Jak to jest, przecież większość deklaruje, że chce. Świadomie tak, ale nieświadomie albo w szczęście nie wierzy, albo się go boi. Jeśli za długo jest dobrze, zaczynam się zastanawiać, kiedy i jak się zepsuje: bo to niemożliwe, bo na to nie zasługuję, bo trzeba będzie za to drogo zapłacić, bo inni będą mi zazdrościć, bo lepiej się nie przyzwyczajać (właściwe podkreślić). Dla poczucia kontroli lepiej już ten niebezpieczny spokój samemu zburzyć. Żeby już się stało. A potem znów pomarzyć sobie o szczęściu. Czy więc nie ma szczęśliwych? Są. Ale przyznaje się garstka.

„Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem” – usłyszałam od pogodnego, ciepłego mężczyzny. – „Robię to, co kocham, i jeszcze mi za to płacą. Mam gdzie mieszkać. Jestem sam, ale to odpoczynek po pracy pełnej ludzi. Lubią mnie ci, dla których pracuję. Zarabiam tyle, ile mi wystarcza. Ale nie mów moim kolegom z pracy, że ci powiedziałem, że jestem szczęśliwy. Oni mnie nie znoszą. Oni niczego nie lubią, na wszystko narzekają. Zatruliby mi życie”.

Ilu znasz prawdziwie szczęśliwych ludzi? Wszyscy znamy stany, które nazywamy szczęściem: kiedy mija ból, fizyczny lub psychiczny. Kiedy znaleźliśmy dobrą pracę, wygraliśmy pieniądze, dostaliśmy spadek, ktoś nas pochwalił itp. Kiedy się zakochamy z wzajemnością. Jest takie śliczne powiedzenie: „Szczęście ty moje” do ukochanej osoby lub do dziecka…

Mówimy też: jakie