Strona główna » Obyczajowe i romanse » Niech patrzą i gadają

Niech patrzą i gadają

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-276-2892-3

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Niech patrzą i gadają

Erotyczny dziennik. Sydney pisze fikcyjny dziennik erotyczny, zainspirowana postacią lokalnego playboya, przystojnego Matthew Stone’a. Pewnego dnia jej dziennik ginie, a Matthew zaczyna ją uwodzić i spełniać jej fantazje erotyczne! Poradnik uwodzenia. Uzbrojona w poradnik na temat sztuki uwodzenia Isabel wykorzystuje każdą zasugerowaną w książce sztuczkę, by uwieść Seana. Ten nawet się nie spodziewa, że ta skromna dziewczyna potrafi być aż tak niegrzeczna...

Polecane książki

Panna Faye Shawcross jest piękna, odpowiedzialna i opiekuńcza. Prowadzi proste i przewidywalne życie, które obraca się wokół opieki nad młodszym rodzeństwem i prowadzeniem rodzinnej posiadłości. Wkrótce zamierza wyjść za mąż za oficera Marynarki.   Kiedy do sąsiedniego ma...
Annę i Piotra Balickich, parę detektywów z dalekiej Australii, czytelnik poznał już w poprzednich powieściach Janusza Brzozowskiego.Tym razem para dostaje zlecenie znalezienia sprawcy serii morderstw dokonanych na tasmańskiej plantacji wina. Kto wykradł tajną recepturę słynnego cierpkiego wina? Gdzi...
Paweł, szeregowy analityk jednej z korporacji, wiodący przeciętny byt z kredytem hipotecznym na głowie, pracuje nad kolejnym projektem dla klienta.Zwyczajny bieg życia, koncentrujący się wokół pracy, zostaje zakłócony przez znalezienie telefonu komórkowego w kieszeni płaszcza.Telefon, jak niepro...
A gdyby tak cofnąć się wspomnieniami do lat osiemdziesiątych w Polsce, jaki obraz stanąłby nam przed oczami? Zwykłego życia, pierwszych miłości, rodzinnych wakacji czy walki z ustrojem, zakłamania i powszechnej siermięgi? A może te dwa obrazy są ze sobą nierozłączne i koegzystują w naszej pamięc...
„Dociekanki” to próba przyjrzenia się życiu oczami dziecka. Zabawna – choć chwilami bardzo serio – opowieść o uczuciach, ludzkich postawach i rodzinie. Janka to postać barwna i wrażliwa. Zawsze gotowa przyjść z pomocą i zwerbować do pomocy innych. Jej niespożyta energia i chęć sprawiania ludziom...
Niezwykle poruszające i wymowne świadectwo dziennikarza, który w ataku terrorystycznym w Paryżu stracił ukochaną żonę. 13 listopada 2015 roku w wyniku zamachu w Bataclan, popularnym klubie w 11. dzielnicy Paryża, Antoine Leiris stracił swoją żonę, Hélène Muyal-Leiris. Podczas gdy kraj pogrążony by...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Susanna Carr

Susanna CarrNiech patrzą i gadają

Tłumaczenie:
Edyta Tomczyk

Erotyczny dziennikROZDZIAŁ PIERWSZY

Sydney Tate przysięgła sobie, że już nigdy nie zgodzi się na coś podobnego. Zniechęcona przekreśliła napisane dopiero zdanie. Po co przyjęła zakład? Czy naprawdę sądziła, że potrafi sfabrykować intymne zwierzenia? Westchnęła i wróciła do pisania.

„Klatka piersiowa zaczęła mi się rytmicznie poruszać, gdy dotknął moich piersi. Miał ciepłą i szorstką dłoń. Na pewno czuł przyspieszone bicie mojego serca. Potem…”.

Przerwała pisanie, uniosła długopis, potarła czoło i popatrzyła przeciągle na brulion w linie. Notatniki, w których jako dziennikarka zapisywała ważne myśli i cytaty, kupowała w hurtowych wręcz ilościach. Zwykle słowa bez wysiłku przychodziły jej do głowy. Jednak zawsze opisywała fakty – tu natomiast chodziło o fikcję i udowodnienie, że da się stworzyć wiarygodne wyznania erotyczne. Wszystko dlatego, że nie wierzyła w prawdziwość innego wydanego w formie książki dziennika.

Gdy bibliotekarka Isabel Bennett zaproponowała, by w ramach dyskusyjnego klubu książki przeczytać „Sekretny dziennik anonimowej wiktoriańskiej damy”, Sydney ją poparła. Co prawda czytywała zupełnie inne rzeczy, lecz zainteresował ją ten bestseller świetnie sprzedający się w całym kraju. To znaczy wszędzie z wyjątkiem małego rolniczego miasteczka Seedling, w stanie Waszyngton, gdzie został zakazany w miejskiej bibliotece i jedynej księgarni – z powodu treści erotycznych.

Isabel kupiła książkę online i stała się ona jej ulubioną lekturą. Sydney powinna siedzieć cicho, zamiast kwestionować autentyczność dziennika. Laura Dawson, najmłodsza i najbardziej nietuzinkowa członkini klubu, uważała, że lektura jest spoko, choć „scen” mogłoby być więcej. Natomiast Sydney nie mogła się powstrzymać, by nie wypunktować niespójności w opisanej historii.

Nieprawdopodobne, żeby w tamtych czasach Hazel, kobieta samotna, podjęła ryzyko i kochała się z Ernestem w miejscach publicznych, i nie została złapana. Sydney poznała to na własnej skórze.

Przeżyła spektakularną klęskę związaną z potajemnym związkiem. Pół roku temu straciła chłopaka i pracę za jednym zamachem. Musiała zacząć wszystko od zera w nowym miejscu, choć udało się jej dalej wykonywać swój zawód. Co prawda nie pracowała już jako dziennikarka śledcza, ale chyba i tak nie była do tej roboty stworzona.

No dobra, skoncentruj się, w końcu piszesz zawodowo. Popatrzyła gniewnie na tekst. Historia nabierała rumieńców. Co ma się teraz zdarzyć? Czuła pustkę w głowie. Żadnego pomysłu. Zaczęła stukać długopisem o wargi. Jej bohaterowie na zawsze pozostaną na etapie pieszczot. Sfrustrowana westchnęła i wydało jej się, że odgłos ten rozniósł się echem po bibliotece, gdzie pracowała.

Przekreśliła kartkę i rzuciła długopis na stół.

– No dalej, przecież nie tak dawno sama to przeżyłaś. Wiesz, co powinno teraz nastąpić – mruknęła pod nosem.

– Niemoc twórcza?

Podskoczyła, słysząc głos Matthew Stone’a. Uniosła głowę i zobaczyła, jak się do niej uśmiecha. Serce jej zamarło. Tylko spokojnie, powiedziała w duchu, jednak w tym facecie było coś takiego, co wytrącało ją z równowagi.

Gdy poznała go kilka miesięcy temu, nie mogła uwierzyć, że jest on tymczasowym burmistrzem Seedling. Młody, pełen życia, atrakcyjny. Zawsze we flanelowej koszuli, spranych dżinsach i solidnych butach – zupełnie jakby właśnie szedł pracować do rodzinnego sadu.

Szybko zrozumiała, że ubierał się tak, bo nie musiał na nikim robić wrażenia strojem. Emanował pewnością siebie i charyzmą, co przyciągało do niego ludzi.

– Cześć, Matthew. Ile usłyszałeś? – spytała, czując, że się czerwieni.

W odpowiedzi uśmiechnął się szerzej.

– Piszę coś w ramach zakładu – dodała słabym głosem i spróbowała zignorować zainteresowanie malujące się w jego brązowych oczach. – A zresztą, nieważne.

– Szkoda, że nie mogę pomóc.

Teraz serce Sydney waliło już z całych sił. Coś sugerował? Chyba błędnie odczytała jego słowa. Oczywiście, z chęcią przyjęłaby jego propozycję w zakresie zbierania materiału badawczego – miała nieodparte wrażenie, że jedno spotkanie zatarłoby wspomnienia o jej byłych. Doświadczenie podpowiadało, że tak cudowny pociągający facet jak Matthew nie może być nią zainteresowany.

Chyba że miałby w tym jakiś cel…

– To znaczy chciałem cię o coś prosić – odparł.

Na dźwięk jego niskiego zachrypłego głosu poczuła mrowienie w ciele. Położył rękę na oparciu krzesła i pochylił się. Choć był tuż obok niej, chciała, by zbliżył się jeszcze bardziej, by wsłuchana w jego pieszczotliwy szept czuła jego zapach i ciepłą skórę.

– Tak? – zapytała.

Chciałby umówić się na randkę? Wstrzymała oddech. Od dawna nie była tak stremowana i jednocześnie podniecona. Wiedziała, że i tak by odmówiła. Nie ma mowy, żeby znów łączyć sprawy osobiste i zawodowe.

Chociaż nie da się ukryć, że Matthew ją pociągał. Nie potrafiła ignorować jego szczupłego muskularnego ciała – emanowało ono naturalną zmysłowością i sprawiało, że czuła się kobietą. Jednak chodziło o coś więcej. Intrygowało ją połączenie delikatności z siłą, które go charakteryzowało. Nigdy nie podnosił głosu ani nie wykorzystywał swojej pozycji, by coś osiągnąć. Rządził miastem z dumą, pewnością siebie i żartobliwym błyskiem w oku.

– Matty?

Na widok zbliżającej się starszej pani jego spojrzenie przygasło, a on sam się cofnął. Sydney dostrzegła na jego twarzy frustrację, a potem uprzejmy uśmiech skierowany do kobiety, w której rozpoznała Doris Brown, emerytowaną pielęgniarkę i największą plotkarkę w mieście.

– Właśnie cię szukałam, Matty.

Sydney pochyliła głowę i zachichotała. Nie miała pojęcia, dlaczego mieszkańcy tak się do niego zwracali. Jego szeroki tors, silne nogi i imponujący wzrost na pewno nie uzasadniały tego zdrobnienia.

– Chciałabym złożyć skargę.

– Oczywiście, Doris. Porozmawiajmy na osobności. – Skinął głową w kierunku Sydney. – Do zobaczenia później.

– Dobrze – odparła, starając się ukryć rozczarowanie. gdy Matthew szedł z panną Brown do oddalonej części sali.

– Cześć, Sydney. – Jej przyjaciółka Laura usiadła naprzeciwko. – Co tu robisz? A, to ten fałszywy dziennik. Jak ci idzie pisanie?

Laura z czerwonymi włosami i w T-shircie moro nie pasowała do szacownego gmachu biblioteki.

– A co ty tu robisz?

– Praca na rzecz lokalnej społeczności – odparła, po czym pochyliła się i zerknęła na rękopis przekreślony gigantycznym iksem. – Wygląda na to, że Isabel miała rację.

– To tylko szkic. – Sydney zamknęła notatnik.

– Gadaj zdrowo. – Laura dostrzegła kogoś za nią i zawołała: – Hej, Isabel. Chodź, musisz to zobaczyć.

Gdy Isabel szła w ich kierunku, po sali przetoczyło się pełne dezaprobaty „cii”.

– Co jest grane? – spytała teatralnym szeptem wpisującym się w biblioteczną ciszę.

– Już prawie wygrałaś. – Laura wskazała notatnik. – Sydney ma problemy z pisaniem.

– Minęły dopiero trzy dni. Chyba przeszkadza mi ten historyczny sztafaż.

– To przenieś się do współczesności. – W oczach Isabel pojawił się zachwyt. – Będzie super, jak akcję umieścisz w Seedling.

– To bez znaczenia – stwierdziła Laura. – Daruj sobie, Sydney, i przyznaj, że „Sekretny dziennik” to, jak utrzymuje wydawca, zapiski odkryte przypadkowo w starej skrzyni.

– Jeszcze się nie poddałam.

Sprawa stała się bowiem co najmniej honorowa. Dziennik na temat zakazanego związku wart był wyzwania. Z doświadczenia Sydney wynikało, że potajemny układ prowadzi do katastrofy i cierpienia. Tymczasem ten tak zwany dziennik sugerował, że kobieta mogła liczyć na wielką miłość tylko wtedy, gdy rezygnowała z ostrożności i pozwalała sobie na seksualne szaleństwo.

A co z poczuciem straty i emocjonalnego spustoszenia? Mężczyzna dysponuje przynajmniej większą siłą i bardziej uprzywilejowaną pozycją społeczną. Sydney musiała udowodnić, że dziennik był fałszywy.

– Sydney, dlaczego tak bardzo upierasz się, że to fikcja? – spytała Isabel, siadając obok niej.

Sydney nie miała ochoty opowiadać o swoim braku rozsądku i skandalicznym romansie. Jedyną osobą, która znała tę historię w szczegółach, była aktualna szefowa, Wendy. Zaprzyjaźniły się jeszcze na studiach i gdy Sydney wpadła w tarapaty, Wendy zaproponowała jej pracę.

– Wszystko kwestionujesz, Sydney, dlatego zostałaś wyrzucona z poprzedniego klubu książki – stwierdziła Laura.

– To były ciekawe dyskusje. A zostałam wyrzucona, bo zakwestionowałam sposób doboru lektur. Niejasny i niedemokratyczny. Poza tym przewodnicząca uważała mnie za intrygantkę – wyjaśniła.

– Postanowiłaś przypuścić masowy atak. Nie chodziło o rzetelną analizę, tylko o dobrą zabawę.

– Laura, ty też wyleciałaś. Także nie podobał ci się wybór książek. A przy okazji, po co w ogóle zapisałaś się do tamtego klubu?

– To matka umieściła moje nazwisko na liście rezerwowej, a potem uparła się, żebym doceniła wyróżnienie. Koło Czytelniczek z Seedling działa od kilkudziesięciu lat i jest prawdziwą instytucją.

– Nie miałam o tym pojęcia.

Jeśli chodzi o Sydney, nie kazano jej czekać. Została zaproszona zaraz po przyjeździe do miasta. Co prawda nikt jej tu nie znał tak jak Laury. Gdyby przewodnicząca klubu wiedziała co nieco o jej przeszłości, z pewnością nie otrzymałaby zaproszenia.

– Myślę, że moja mama i siostry prowadziły zakulisowe działania, żebym została zaproszona. Teraz tego żałują. Jestem jedyną kobietą z rodziny, która znalazła się na czarnej liście Koła Czytelniczek – dodała dumnie Laura.

– Na szczęście to nie jedyny klub dyskusyjny w mieście – zauważyła Isabel. – Działa tu przecież także Klub Książek z Czarnej Listy.

– Klub Książek z Czarnej Listy? – Sydney po raz pierwszy usłyszała nazwę ich nieoficjalnej grupy czytelniczej. – Czarna lista odnosi się do czytanych przez nas książek w rodzaju „Sekretnego dziennika” czy do faktu, że znalazłyśmy się na czarnej liście Koła Czytelniczek?

– Do obu – odrzekła Isabel z uśmiechem.

– Świetnie! W każdym razie to ja wybrałam książkę na przyszły miesiąc – rzekła Laura i z szelmowskim śmiechem dodała: – Zapewniam, że wywróci wasz świat do góry nogami.

– A co z „Sekretnym dziennikiem”? – spytała Isabel. – Nie wywrócił wystarczająco twojego świata?

– Strasznie mi się podobał, a wiesz dlaczego, Isabel? – Laura oparła się na łokciach i pochyliła. – Bo miałaś odwagę zarekomendować go w Kole Czytelniczek, za co notabene zostałaś z niego wyrzucona. Dlatego zapisałam się do waszego klubu i przeczytałam go od deski do deski.

– No cóż, ich strata – stwierdziła Isabel, zupełnie jakby książka nie przysporzyła jej problemów w pracy lub nie nadszarpnęła dobrej opinii. – Uwielbiam ten dziennik. Zmienił moje życie.

– W jakim sensie? – zapytała Sydney.

Ostatnio zauważyła subtelne zmiany w zachowaniu Isabel, która zawsze była uosobieniem wdzięku i elegancji. Często nosiła szyte na miarę ubrania w stonowanych kolorach. Od kilku dni zrezygnowała jednak z kardiganów i szali maskujących figurę, a zaczęła wybierać śmielsze kolory i zdecydowanie odważniejsze buty.

– Czekaj, chcesz powiedzieć, że ta książka cię inspiruje?

Isabel zaczerwieniła się i skinęła głową.

Laura westchnęła głośno.

– Ogrywasz tę scenę ze schodami, prawda?

– Nic ci nie powiem – odparła Isabel, a jej policzki poczerwieniały jeszcze bardziej. – I bądź ciszej. To biblioteka.

– Kto to jest? – wyszeptała Laura. – Szczegóły proszę.

– I tak powiedziałam już za dużo.

– Naprawdę ta lektura zmieniła twoje życie? – Sydney przygryzła z niepokoju wargę. Starała się podważyć wartość książki, jednak nie pomyślała, że to może odbić się na Isabel.

– Jak byś się czuła, gdyby okazało się, że dziennik faktycznie jest fałszywy?

Isabel odwróciła wzrok, rozważając pytanie.

– Rozczarowana i zdradzona. Ale myślę, że to wydarzyło się naprawdę. Hazel i Ernest to chyba ludzie z krwi i kości. A ty co myślisz, Laura?

– Wierzę, że żyli naprawdę, ale czy wszystko to im się przydarzyło? Nie wiem. Jak to się nazywa? Licencja poetica. Nawet jeśli Hazel nie przeżyła tego romansu, na pewno fantazjowała na temat Ernesta. Może raczej ją inspirował, niż był jej kochankiem.

Inspiracja. Autorka przypuszczalnie czerpała inspirację, opisując kogoś, kogo znała, przy czym ten ktoś był dla niej nieosiągalny. Sydney zerknęła w kierunku miejsca, gdzie stał Matthew. Ile to razy wyobrażała sobie, że rozpina mu koszulę? Przeszył ją dreszcz na myśl o tym, jak ściąga z niego ubranie i widzi jego wysportowane ciało.

– Jestem pewna, że to zdarzyło się naprawdę – upierała się Isabel. – Nie podjęłaby takiego ryzyka, żeby zapisywać swoje fantazje.

– Oczywiście, że by to zrobiła, jeśli to był jedyny sposób na poruszenie interesujących ją kwestii – odbiła piłeczkę Laura.

Sydney przestała gapić się na Matthew, co spowodowało uspokojenie pulsu. Może źle podeszła do zakładu. Wyprostowała się. Zamiast wiktoriańskiego świata, którego nie znała i nie potrafiła sobie wyobrazić, powinna opisać wyobrażony romans z Matthew. Przygryzła wargę w obliczu fantazji, które napłynęły jej do głowy.

– Wrócimy do tego potem. – Isabel zerknęła na zegarek. – Chodź, Laura. Praca czeka.

Sydney otworzyła notatnik i sięgnęła po pióro. Ten pomysł mógłby się powieść. Nie miała jednak odwagi, by użyć jego prawdziwego imienia. Nie mogła sobie pozwolić na plotki, że czuje słabość do burmistrza. Oskarżono by ją o faworyzowanie polityka, o którym pisze artykuły.

– Już? – Laura jęknęła, osuwając się na krześle. – Kiedy te prace społeczne się skończą?

– Jeszcze tylko kilkaset godzin – pocieszyła ją Isabel. – Zleci, ani się spostrzeżesz, obiecuję.

Laura wstała z ociąganiem i podążyła za Isabel w kierunku półek z książkami.

– I to za wyrzucenie przez okno rzeczy byłego chłopaka.

– Widzimy się później, Sydney – pożegnała się Isabel.

Sydney pomachała jej ręką z roztargnieniem. Myślami była gdzie indziej: przy odpadających guzikach koszuli Matthew.

Gdy Doris Brown przerwała swą tyradę, by przywitać się z przyjaciółką, Matthew zerknął jej przez ramię i dostrzegł Sydney siedzącą w tym samym miejscu. Blokada najwyraźniej minęła, bo teraz zapamiętale pisała. Lubił patrzeć, jak pracuje, ponieważ w pracę angażowała się całkowicie. Językiem dotykała kącika ust i bawiła się włosami. Momentami szeptała lub gestykulowała. Oczy rozszerzały się, a następnie zwężały, gdy nad czymś intensywnie się zastanawiała. No i jeszcze długopis: uderzała nim lub pocierała o wargi, wkładała do ust i lekko gryzła. Wiedział, że robiła to bezwiednie, jednak w takich momentach niezwykle go rozpraszała.

Z początku chciał ją poderwać, jednak zrozumiał, że tak wyrafinowana kobieta nie byłaby nim zainteresowana. Nie podróżował po świecie, nie nosił markowych ubrań. Pojedynczy wyskok, przelotny numerek – to wszystko, na co mógł liczyć. Jednak choć coraz bardziej go pociągała, nie zrobił żadnego ruchu, wiedząc, że jednorazowa przygoda go nie zadowoli. Poza tym nie mógł pozwolić sobie na szalony romans, gdy pełnił funkcję burmistrza w konserwatywnym mieście. Tak więc dobrze się stało, że nie zaproponował jej randki.

– Dziękuję, że poświęciłeś mi tyle czasu, Matty – podsumowała Doris i poklepała go po ramieniu. Matthew był pewien, że gdyby mogła, potargałaby też jego włosy. – Możesz już dalej flirtować z tą ładną dziennikarką.

Spojrzał ponownie na Sydney. Z pochyloną głową mruczała pod nosem słowa, która zapisywała w notatniku. Ściągnęła włosy w luźny kucyk, zupełnie jakby zabierała się na dobre do pracy.

– Mój urok na nią nie działa.

– Twój urok działa na wszystkie kobiety w mieście – stwierdziła Doris, cmokając. – Wiesz, że kiedy otrzymałeś nominację, pomyślałam, że ludzie tutaj postradali zmysły.

– Tak, jasno dałaś mi to do zrozumienia.

– Winisz mnie? Właśnie zostaliśmy bez burmistrza. Poprzedni zapominał o obowiązkach i wdał się w romans z sekretarką, a potem przed upływem kadencji z nią uciekł. I co robi rada miejska? Wybiera spośród swoich członków właśnie ciebie, najlepszego kawalera do wzięcia. Wydawało się, że wpadliśmy z deszczu pod rynnę. – Doris zsunęła nieco okulary i spojrzała na niego twardo. – Czy to prawda, że chodziłeś na randki ze wszystkimi siostrami Reed?

– Ale nie jednocześnie – odparł. Tak to jest, jak się mieszka w małym mieście. Chodził z połową kobiet, a z pozostałymi łączył go jakiś związek. – To było wieki temu. Nie można mieć do mnie pretensji za to, z kim chodziłem w szkole.

– Ale teraz będzie inaczej – ostrzegła do starsza pani. – Ponoć ostatnio nie umawiasz się na randki.

– To prawda. – Z powodu swojej reputacji i wyczynów poprzednika Matthew wiedział, że musi zachowywać się jak najlepiej. Nie mógł dostarczyć przeciwnikom satysfakcji, szczególnie że zamierzał wystartować w następnych wyborach. Nie spodziewał się, że jego życie uczuciowe będzie stanowić problem, dopóki nie poznał Sydney.

– Nikt w to nie wierzy – wyznała Doris. – Wszyscy w kółku czytelniczym twierdzą, że chadzasz na randki po kryjomu. Obstawiają zakłady.

Matthew nie był zdziwiony. Mieszkańcy Seedling zakładali się o wszystko.

– Kto prowadzi w rankingu?

– Isabel Bennett.

– Izzy bibliotekarka? – Znał ją od przedszkola. Raz poszli na randkę, jeszcze jako nastolatkowie. Nawet nie trzymali się za ręce, nie mówiąc już o całowaniu.

– Jest w świetnym humorze i coraz odważniej się ubiera. To musi być mężczyzna.

– Ale nie ja – stwierdził Matthew. – Radzę zmienić zakład, bo stracisz pieniądze.

– Chcesz powiedzieć, że nie interesujesz się żadną kobietą z Seedling? – Doris przyjrzała mu się uważnie i zaśmiała, gdy próbował zachować nieprzenikniony wyraz twarzy. – A więc kimś się interesujesz. Musi istnieć jakaś przeszkoda, jeśli jeszcze z nią nie chodzisz.

Tak, Sydney będzie dla niego nieosiągalna przez następne pół roku. A nawet dłużej, jeśli wygra wybory. Nie był pewien, czy tyle wytrzyma.

– Nikogo takiego nie ma.

– A właśnie że jest – stwierdziła Doris, odchodząc. – Flirtujesz i czarujesz każdą kobietę powyżej dwudziestego pierwszego roku życia, ale dowiem się, która cieszy się twoimi względami.

– Nie masz nic lepszego do roboty? – spytał Matthew głosem zdradzającym desperację.

– Wszyscy umierają z ciekawości, dlaczego jesteś tak dyskretny na temat swojego życia uczuciowego. Nigdy nie byłeś skryty.

– Może dlatego, że koncentruję się na pracy. – A może chciał uniknąć porównań z poprzednikiem?

– Matty, w Seedling istnieją tylko dwa rodzaje rozrywki. Albo prowadzisz życie seksualne, albo omawiasz czyjeś. Większość zakładów dotyczy tego, kto z kim śpi. – Spojrzała przez ramię. – Tylko ja dobrze obstawiłam, z kim sypia poprzedni burmistrz. I teraz też wygram.

Tytuł oryginału: Let Them Talk

Pierwsze wydanie: Harlequin Blaze, 2015

Redaktor serii: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2015 by Jasmine Communications, LLC

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2015, 2017

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-2892-3

Konwersja do formatu EPUB:
Legimi Sp. z o.o.