Strona główna » Poradniki » Nieobecny ojciec, zagubiony syn

Nieobecny ojciec, zagubiony syn

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-65456-09-0

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Nieobecny ojciec, zagubiony syn

Bestsellerowy poradnik, sprzedany w ponad 300 tysiącach egzemplarzy, to niezwykle ważna książka o męskości we współczesnych czasach. Polecana oczywiście mężczyznom, ale również – o ile nie bardziej – kobietom, chcącym zrozumieć zarówno swoich synów, ojców, mężów, jak i wszystkich innych mężczyzn, których spotykają w swoim życiu. Autor analizując różne rodzaje nieobecności ojcowskiej, wyjaśnia w tej perspektywie homoseksualizm, odcinanie się mężczyzn od swojej wrażliwości, kłopoty z kontrolowaniem agresji, lęk przed bliskością i skłonności depresyjne.

Polecane książki

Tom czwarty, część czwarta dzieła „Słowianie Zachodni” omawia następujące tematy: Lutycy północni. (Na archipelagu Rańskim i przyległym lądzie). 1. Stosunek księstwa Rańskiego do korony i władzy duchownej duńskiej. 2. Książęta i otoczenie ich. Rodowód książąt rańskich. 3. Kościół i duchowieństwo. 4...
Jak skutecznie chronić i pomnażać swój majątek? Czy chciałbyś mieć pewność, że Twój zgromadzony majątek nie straci na wartości? Pragniesz osiągać większe zyski niż te, które uzyskujesz na lokatach bankowych? Chcesz podejmować świadome decyzje finansowe? Jeżeli odpowiedź na powyższe pytania brzmią "t...
Organizatorka wesel Gabi Deramo jest zauroczona Alimem al-Lehan, właścicielem rzymskiego hotelu Grande Lucia. Snuje fantazje na jego temat, choć wie, że on nigdy nie zwróci na nią uwagi. Tymczasem, podczas wesela jego przyrodniego brata, Alim prosi Gabi do tańca, który kończy się w syp...
Konstantynopol to miasto szczególne, tak ze względu na wyjątkowe miejsce w dziejach średniowiecznego świata, jak i walory swego geograficznego położenia. Usytuowane malowniczo nad zatoką Złotego Rogu, Bosforem i morzem Marmara od swoich początków, jeszcze jako Bizancjum związane było z morzem. Szcze...
Są na świecie zakątki, których atmosfera i czar romantycznie nastrajają przybywających doń turystów. Magiczne place, przytulne kawiarenki, malownicze widoki... Książka Romantyczne miasta Europy zawiera opisy ponad 60 najbardziej nastrojowych miejsc. Każde z nich zilustrowane zostało bajecznymi zdjęc...
Marcin Ciszewski, autor bestsellerowego cyklu Wojna.pl (WWW) przedstawia Wilhelma Krügera.      Stworzono go, by zadziwiał Świat, lecz on ten Świat postanowił podbić.   Inteligentny, bezwzględny, drapieżny. Złodziej.   Doskonale przystosowany do czasó...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Guy Corneau

Redakcja: PAWEŁ WIELOPOLSKIKorekty: Melanż Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN (www.panczakiewicz.pl)Skład: PlupartRedaktor prowadzący: MAGDALENA CHORĘBAŁADyrektor produkcji: ROBERT JEŻEWSKIZdjęcie na okładce: © Shutterstock© 2003, Les Éditions de L’Homme, division du Groupe Sogides inc. (Montreal, Québec, Canada)
Polish Translation © 2016, Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.ISBN 978-83-65456-09-0Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o.
ul. Postępu 14, 02-676 Warszawa
tel. (22) 312 37 12
Dział handlowy:handlowy@grupazwierciadlo.plKonwersja:eLitera s.c.

Mojemu ojcu Alcidowi,

mojemu bratu Réjeanowi,

moim przyjaciołom

François, Robertowi i Louisowi

za ich cichą wierność

Wprowadzenie

Doktor Hubert Wallot, lekarz i profesor z Uniwersytetu Quebec w Chicoutimi, występując przed komisją parlamentarną zajmującą się zdrowiem psychicznym, wyrażał zdumienie faktem, że nie powołano jeszcze do życia czegoś na kształt rady zdrowia mężczyzn. Wspierając swe argumenty statystykami, starał się wykazać, jak bardzo delikatne jest zdrowie przeciętnego mężczyzny:

W czasie dzieciństwa i okresu dorastania mężczyźni o wiele częściej [niż kobiety] cierpią na opóźnienia w rozwoju umysłowym, kłopoty ze skupieniem związane z «hiperaktywnością», zaburzenia schizofreniczne, chwilowe lub ustępujące tiki nerwowe, jąkanie się, moczenie nocne oraz funkcjonalne nietrzymanie stolca [niekontrolowane wydalanie moczu i kału], lunatyzm i nocne lęki, autyzm oraz uporczywe i specyficzne problemy rozwojowe, jak na przykład dysleksja.

Dorośli mężczyźni o wiele częściej doświadczają problemów związanych z osobowością paranoiczną, kompulsywną i aspołeczną (jak pokazują badania statystyczne w więzieniach). Zdecydowanie dominują w statystykach dotyczących transseksualizmu, homoseksualizmu i perwersji seksualnych[1].

Doktor Wallot zauważył również, że w proporcji cztery do jednego mężczyźni częściej cierpią na alkoholizm i narkomanię; dominują także w proporcji trzy do jednego w statystykach samobójstw i zachowań wysokiego ryzyka. To oni również o wiele częściej niż kobiety chorują na schizofrenię. Na koniec lekarz stwierdził, że: „częsta nieobecność ojca i wzorca męskiego w zasięgu dziecka «zdaje się wyjaśniać pewne zaburzenia zachowań, związane z afirmacją identyfikacji seksualnej u mężczyzn»”[2].

Podsumowując, mężczyźni potrzebują pomocy i szukają ojca, lecz chowają to pod przykrywką niezależności. Sam mogłem zauważyć ten ogromny męski głód, tę wielką potrzebę, by się odnaleźć i podkreślić swe osiągnięcia. W wyniku konferencji zatytułowanej „Lęk przed intymnością i powstrzymywaną agresją u mężczyzn” postanowiłem zebrać grupę mężczyzn na jednodniowe warsztaty. W sobotę rano dwudziestu jeden z nich miało czekać na mnie w korytarzu lokalnego klubu C.G. Junga w Montrealu. Byli tam: ojcowie rodzin, rozwiedzeni, samotni, homoseksualiści, jeden punk, jeden kucharz, dekorator wnętrz, księgowy, artyści, pracownicy socjalni, terapeuci, urzędnicy państwowi, nauczyciele; w wieku dwudziestu lub pięćdziesięciu lat. Pojawiły się wielkie emocje, był to dzień gwałtownych zwierzeń! Wszyscy uczestnicy zadeklarowali na koniec, że chcieliby regularnie uczestniczyć w takich spotkaniach.

Na pierwsze pytanie, które rzuciłem przy stole: „Czy czujecie się mężczyznami?” – ani jeden z nich – nawet ci najstarsi, mający za sobą dwadzieścia lat pożycia małżeńskiego, a czasami potomstwo – nie odpowiedział twierdząco! Ponieważ poczucie własnej tożsamości nie koresponduje zazwyczaj z doświadczeniami, a raczej z osobistym przekonaniem dotyczącym wewnętrznych fundamentów.

Właśnie o tym braku podstaw u współczesnych mężczyzn chcę opowiedzieć w poniższej książce. Chcę mówić o nieszczęściu mężczyzn, którzy wyznawali w grupach to, co słyszę na co dzień w samotności mojego gabinetu. Chcę również mówić o tym, co zaczęliśmy wspólnie odsłaniać i odkrywać – o kruchej męskiej tożsamości.

A ta znajduje odbicie w następującym fakcie: jest już normą, że dzisiejsi mężczyźni decydują się na posiadanie pierwszego dziecka pomiędzy trzydziestym piątym a czterdziestym rokiem życia, co jest pewnego rodzaju opóźnieniem, jeśli można tak powiedzieć, w porównaniu z poprzednimi generacjami. Czy ta różnica pozwala nam zmierzyć czas, jakiego potrzebują współcześni mężczyźni, aby zbudować własną tożsamość i samemu stać się ojcem? Istnieje masa innych czynników wpływających na wahania przyrostu naturalnego: o wiele bardziej indywidualistyczne podejście do życia, łatwiejszy dostęp do codziennego komfortu, wzrost stresu, zmiany technologiczne następujące po sobie w coraz szybszym tempie, nie mówiąc o ogromnej niepewności co do losu naszej planety. Zadawanie podobnych pytań w kontekście wyłącznie psychologicznym pozostaje dla mnie interesującym zagadnieniem i to mam zamiar uczynić na kartach tej książki.

Materiał kliniczny stanowi podstawowy element wywodu. Oczywiście wszystkie opisane przeze mnie przypadki zostały zakamuflowane, pozostawiamy tylko najistotniejsze szczegóły. Żaden materiał nigdy nie został wykorzystany bez zgody osoby, której dotyczy. Co więcej, należy pamiętać, że moje przykłady i interpretacje dotyczą jedynie pewnego aspektu osobowości, elementu, który manifestuje się w podobny sposób przy każdym badaniu. Niestosowne byłoby przedstawianie omawianych przypadków w czarnych kolorach i stosowanie przesadnej eliminacji albo niezręcznej generalizacji, przy zastosowaniu materiału w znacznym stopniu niekompletnego. Z tego też powodu kilkakrotnie stworzyłem postaci fikcyjne, grupując doświadczenia różnych osób w jednej charakterystyce.

Powołuję się też na symboliczne obrazy ze snów i na wizje nieświadomości, które stanowią nieustanną pożywkę dla tekstu i wzbogacają go. Te wizje mają wielką moc, dostarczając nam mniej abstrakcyjnego wsparcia w dyskusji, odnosząc się bezpośrednio do świata emocji. Jak pisał Jung, nie ma nic mniej naukowego niż analiza snów; a jednak ich znaczenie jest uderzające i zmusza do zastanowienia nad nieznanym, które kryjemy w sobie. Bo czyż to nie przez silne wyobrażenie czegoś i nałożenie obrazu na emocje budujemy w sobie ukrytą fantazję, którą badamy odpowiednio jako zjawisko psychiczne, a w ten sposób udaje nam się je obiektywizować i przeprowadzać z nim dialog? Mitologia odgrywa tę samą rolę: buduje perspektywę wobec naszych współczesnych doświadczeń, eksponując to, co jest w nich ponadczasowo ludzkie.

Książka ta jest syntezą tego, co czytałem, widziałem, słyszałem i czułem w kontekście mężczyzn oraz mojego własnego życia w ciągu ostatnich trzech lat. Nie wydaje mi się, że zawarte tu spostrzeżenia są kompletne lub też wyczerpujące. Nie jest to zresztą moim celem. Nie zależy mi również na tym, by „mieć rację”. Jestem tak naprawdę przywiązany jedynie do tych tematów, które chwytają mnie za serce.

Kwestia ojca i męskiej identyfikacji jest w dzisiejszych czasach ważnym elementem zbiorowej podświadomości. Wydaje się, że najlepsze, co możemy zrobić, to brać ją pod uwagę i uwzględniać nowe, ciągle zmieniające się dane, które wypływają na światło dzienne. Gnieżdżące się w nas obrazy popychają nas w stronę przyszłości. Nie wiem, kim jest mężczyzna, a jeszcze mniej wiem, kim powinien być. Staram się to raczej wyczuwać i tworzyć z tego odczuwania intymne doświadczenie. Staram się pozwalać, by mężczyzna „zadział się” we mnie.

Moim zdaniem nie istnieje model mężczyzny idealnego, tak jak nie ma modelu idealnej rodziny. Wszyscy wywodzimy się z przeszłości obarczonej większym lub mniejszym brakiem, która wpływa na naszą teraźniejszość, zmuszając nas do kreatywnej adaptacji. Wielu z naszych rodziców było zmuszonych dostosowywać się do potrzeb materialnych; ich świadomość została w znacznym stopniu określona przez potrzebę zapewnienia przeżycia na poziomie fizycznym. Przemawiają gestami i wyciszają miłość jako bolesną sprawę. Mają problem ze swoją tożsamością poza funkcją rodzica – ojca czy matki – i czują się niezręcznie, kiedy prosimy ich o określenie swego stanu wewnętrznego.

Przez okno naszej własnej świadomości widzimy rzeczywistość tak inną od ich świata, że czasami wydaje się, że istnieją bardzo małe szanse na jakikolwiek dialog. Nie można jednak zapominać, że szansa na bezpieczeństwo materialne i wykształcenie, które zawdzięczamy poświęceniu naszych rodziców, pozwala nam na zgłębianie nurtujących nas wewnętrznych problemów.

Nie oceniam w tej książce ani matek, ani ojców, ale ciszę, która nas otoczyła. Rolą synów w dzisiejszych czasach jest właśnie przełamanie tej ciszy. Dusza świata, która chowa się zawsze tam, gdzie są kłopoty i niepokoje, kieruje się ku mężczyznom. W ten sposób znaleźliśmy się na celowniku zmian.

Rozdział pierwszy

Nieobecny ojciec

Gdyby psychoanalitycy wysilili wyobraźnię, można by stworzyć ojca wyimaginowanego, ojca symbolicznego albo realnego (pod warunkiem że założymy, że prawdziwy nie istnieje), całe to bogactwo znaczeń związanych z ojcem kryje jedną rzecz: to, że znaczenie słowa „ojciec” jest puste[3].

Christiane Olivier

Cisza ojca

Kiedy tylko zacząłem pracę nad tym rozdziałem, przypomniał mi się mój niedawny sen:

Muszę pomóc ciemnowłosej Jane Fondzie, uwodzicielskiej i dynamicznej, w odprowadzeniu starego człowieka o potężnej sylwetce na drugie piętro sąsiedniego budynku, aby mógł tam skorzystać z toalety. Kiedy nadchodzi czas, by wspiąć się po schodach, mężczyzna staje tuż za mną i łapie za mój pasek od spodni; jest całkowicie bierny i wejście na schody okazuje się bardzo trudne; muszę go dosłownie holować. Czuję jego ciężar, a pasek, napięty do granic możliwości, wpija się boleśnie w moje ciało.

U progu nowego zadania ten sen dał mi do myślenia. Bardzo bolesne jest przywoływanie przeszłości i przeciąganie tego starego człowieka, który ją symbolizuje, do miejsca, gdzie może sobie „ulżyć”. Przeszłość jest przytłaczająca: wpija się w ciało. Jak trudno jest wprowadzić do świadomości doświadczenie przeżyte wraz z ojcem.

Na szczęście jest tam Jane Fonda, by pomóc w tych naprawdę skomplikowanych ćwiczeniach! W moim śnie robię to zresztą dla niej, tak jakby moja anima[4] – reprezentowana przez aktorkę, wirtuozkę ekspresji – wymagała przełamania dziedzicznej ciszy.

Na powierzchnię wypływa wiele rzeczy, zarówno tych dobrych, jak i złych, wiążących się z moją relacją z ojcem. Przypominam sobie nasze zabawy i spiskowanie przeciw matce, przypominam też sobie historie z jego dzieciństwa – ubogiego, lecz szczęśliwego, „blisko natury” – lata pracy rzeźnika, późniejszy przyjazd do miasta: wszystkie te historie, które stały się prawdziwymi mitami i których słuchanie nigdy mnie nie męczyło. I nagle w okresie dojrzewania, w momencie, w którym najbardziej go potrzebowałem, zostawił mnie samemu sobie. Rozpłynął się i zniknął.

A tak naprawdę to ja zniknąłem, ponieważ wyjechałem do szkoły. Na początku wychodziłem na cztery godziny tygodniowo. Przypominam sobie swoje wciąż odnawiane nadzieje, z niedzieli na niedzielę, że w końcu zdecydujemy się na rozmowę. Siadałem w fotelu matki, obok ojca, który czytał gazetę. Tak bardzo chciałem, żeby ze mną rozmawiał, żeby opowiadał mi cokolwiek o swojej pracy albo o latających w przestrzeni rakietach. Wysilałem się, by znaleźć pytania, które by go zaciekawiły. Udawałem „mężczyznę”, tak bardzo chciałem, by mnie doceniał. Nie miało to znaczenia. A może go nie interesowałem, może uznał już, że jego obowiązki wobec mnie zostały wypełnione? W końcu czy to nie dzięki jego staraniom zdobywałem wykształcenie, którego jemu tak bardzo brakowało?

Później, kiedy skończyłem studia – a mój ojciec wciąż cierpiał z powodu ich braku – zainicjowaliśmy kilka rozmów, które zaprowadziły nas do prawdziwych ślepych zaułków. Sposób, w jaki bronił swoich pozycji, nie dawał mi ani kawałka wolnej przestrzeni; przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Potem znów byłem pozostawiony samemu sobie bez żadnego rozpoznania. Moje argumenty nie miały dla niego żadnego znaczenia i wartości; na próżno próbowałem coś zdziałać – nie byłem dla niego mężczyzną. Gdyby wiedział, jak bardzo chciałem do niego dotrzeć, jak bardzo go potrzebowałem. Gdybym potrafił mu to powiedzieć.

Przypominam sobie – byłem jeszcze wtedy całkiem mały – że mój ojciec, kiedy przyjmował wizyty braci, spędzał całe popołudnie w naszej piwnicy, dyskutując z nimi o sensie życia, o Bogu. Siedząc na schodach do piwnicy i słysząc jedynie echa ich rozmów, byłem zachwycony; tak bardzo spieszyłem się, żeby dorosnąć i móc z nimi tak rozmawiać. Niestety, kiedy stałem się już dorosły, mój ojciec bał się rozmów ze mną, ponieważ moje wartości za bardzo różniły się od tych, które sam wyznawał. Karał mnie swoim milczeniem. Znów siadałem więc w fotelu matki, czekając na słowa ojca. Siedziałem tam nieśmiało, z zasznurowanymi ustami, szukając odpowiednich słów, polując na okazję, by potwierdzić, że jestem mężczyzną. Ale cisza skazywała mnie na pozostanie na zawsze małym chłopcem zafascynowanym ojcowską rezerwą, którą rozumiałem jako siłę.

Tam właśnie kryją się strzępki tej historyjki, która nie ma w sobie nic tragicznego; w końcu mój ojciec był znacznie bardziej obecny niż rodzice większości moich rówieśników. A jednak ta historia wciąż sprawia mi ból. Nawet dziś, kiedy chcę poważnie porozmawiać z moim ojcem, rwie mi się oddech; odczuwam ciężar, niewidzialną barierę, którą tak trudno przekroczyć, tak jakby odezwanie się do niego stanowiło przerwanie tabu. Tak, ta bariera wciąż istnieje, mimo dobrej woli, którą się wykazujemy, różnica jest taka, że to ja czuję się odpowiedzialny za mojego ojca. Kocham go, ale nie wiem, jak przekroczyć ten mur. Czasami chęć jego obalenia wydaje mi się nieprzyzwoita. Czego więc tak bardzo się boimy?

Prawo ciszy

Podczas mojej praktyki psychoanalityka miałem okazję przekonać się, że wspomniane przeze mnie cierpienie nie jest wyłącznie moim udziałem. Wszyscy mężczyźni żyją w mniejszym lub większym stopniu w dziedzicznej ciszy, która przenosi się z pokolenia na pokolenie i obala pragnienie każdego młodzieńca, by zostać zauważonym, a co za tym idzie, uznanym przez swojego ojca. Tak jakby nasi ojcowie podpisywali jakieś śluby milczenia, jakby ten, który przemówi, ryzykował życiem za zdradzenie sekretu.

Nasi ojcowie chowają się w lesie, knajpie, pracy. Uciekają do swoich samochodów, lektury dziennika, przed telewizor. Często wybierają ucieczkę w abstrakcyjny i syntetyczny świat, gardząc teraźniejszością, codziennością, cielesnością. Dzisiejszy mężczyzna i mężczyzna jutra poddają się wszechmocnemu śpiewowi mediów, które tak jak syreny wzywają swego Ulissesa. Uzależnienie od mediów jak od narkotyku, bez którego nie można żyć, pozwala im na milczenie, przeciwdziała wcielaniu się w ojca albo wchodzeniu w relacje. Jest to pseudosamostanowienie człowieka, który jest zamknięty w sobie, choć pozornie nic na to nie wskazuje.

Tak naprawdę trudno jest winić za to naszych ojców, którzy również są ofiarami tej samej historii. Wygląda na to, że w dzisiejszych czasach znacznie oddaliliśmy się od wzorców funkcjonowania naszego gatunku, zgodnie z którymi synowie plemienia byli w nieustannym kontakcie z ojcami i mogli obserwować ich podczas codziennych zajęć. Współcześni mężczyźni rzadko mają okazję aktualizować swój męski potencjał w obecności ojca. Od początków ery przemysłowej kontakty pomiędzy ojcem a synem stają się coraz bardziej ograniczone. Wrodzone potrzeby synów i zachowanie ich ojców uległy zakłóceniu. Nieszczęśni ojcowie czują się bezsilni w zaklinaniu losu, który przypadł im w udziale. Pustkę, która manifestuje się po stronie ojcowskich odczuć, można wytłumaczyć brakiem kontynuacji tradycji przodków. Ma on silny wpływ na męską tożsamość.

Syndrom pokonanego

Quebec może stanowić szczególny przykład badań nad zbaczaniem z kursu męskości, męskości, której coraz bardziej brak oparcia. Jej upadek został wyznaczony przez podbicie Nowej Francji przez Anglię w 1760 roku. Okupacja ta spowodowała u ojców z Quebecu skłonność do zachowań charakterystycznych dla ludzi zdominowanych i pokonanych. Popularne powiedzenie, które mówi, że ktoś „jest skromnie urodzony”, świetnie to zresztą oddaje. Nasz kompleks niższości skłania nas do systematycznego umniejszania samych siebie. Nasi najwięksi politycy stają się przez to „chłopcami”, nawet René Lévesque [kanadyjski polityk i publicysta, premier prowincji Quebec z ramienia Partii Quebecu – przyp. tłum.], którego kiedyś nazywaliśmy „maluszkiem”.

Według Heinza Weinmana, autora dzieła Z Kanady do Quebecu, podbicie naszych ziem nie było tak bolesnym doświadczeniem, jak porażka rewolucji 1837 roku przeciwko angielskim namiestnikom[5]. Można to łatwo zrozumieć z psychologicznego punktu widzenia: podbój był pasywny – Quebec zmienił po prostu adoptowanych rodziców – za sprawą większości obywateli, którzy mieli nadzieję na większą łaskawość angielskiego króla. Jeśli zaś chodzi o rewoltę 1837 roku, ma ona całkowicie inny wymiar: w tym kontekście został zakłócony akt autonomii. Aktywna i trwała manifestacja wyrażonej po raz pierwszy woli wolności zakończyła się bolesną porażką.

Mężczyźni z Quebecu, upokorzeni i pokonani w swoim pragnieniu wyzwolenia, niosą na barkach ciężar. Na poziomie indywidualnym podobne rany zadane miłości własnej powodują, że jednostka czuje się gorsza, w związku z czym przyjmuje postawę wycofaną, stara się schować przed światem. Na planie zbiorowym mamy do czynienia z podobnym fenomenem.

Czy nie można więc powiedzieć, że skoro rewolucja przemysłowa niszczy naturalne powiązania rodzinne, wszyscy ojcowie Zachodu czują się pokonani, a wszyscy synowie – zranieni w miłości własnej?

„Ojcze, dlaczego mnie opuściłeś?”

Mity pokazują nam podstawową strukturę historii. Możemy powiedzieć, że cisza ojca i skarga syna pojawiły się już w mitologii chrześcijańskiej. Najważniejszy mit, który wpłynął na naszą cywilizację, z pewnością naznaczony jest nieobecnością ojca. Święty Józef doznał zanegowania swego ojcostwa i w bardzo małym stopniu uczestniczył w aktywnym życiu swego syna Jezusa. Nie widzimy go pod krzyżem z Marią i innymi apostołami. To Maria trzyma swego zmarłego syna w ramionach i zostaje unieśmiertelniona w tej pozie przez Michała Anioła jako Pieta. Ostatnie słowa Chrystusa na krzyżu nie mogą być bardziej wymowne: „Ojcze, dlaczego mnie opuściłeś?”.

Ojciec nieobecny

Jeśli przejrzymy dane dotyczące nieobecności ojca w ognisku domowym, zauważymy, że problem ten jest powszechny. Na przykład w Kanadzie, według danych ze spisu z 1986 roku, jedno na siedmioro dzieci wychowało się w rodzinie bez ojca. Jedna rodzina na pięć składała się z jednego rodzica (18,8 na 100 rodzin), były to przede wszystkim kobiety (79%). 16 na 100 dzieci wychowało się w rodzinach z jednym rodzicem, wśród nich 13 na 100 to rodziny bez ojca. Liczba dzieci wychowywanych przez samotnych rodziców, w szczególności matki, rośnie z roku na rok. W 2011 roku spośród 2,7 mln chłopców i dziewczynek poniżej czternastego roku życia aż jedno na pięcioro dzieci (niemal 522 tys.) żyło w rodzinach z jednym rodzicem – 433 700 z matką, a 88 000 z ojcem[6].

Ale cyfry te mówią jedynie o faktycznej nieobecności ojca; nie mówią nic o tym, czy ojcowie, którzy są realnie obecni w domu, rzeczywiście spełniają swoją rolę.

Nieobecny ojciec

Termin „nieobecny” wydaje się o wiele szerszy niż termin „brakujący”. Dodaje wyrażeniu „brakującego ojca” znaczenie nie tylko nieobecności psychologicznej, ale i fizycznej, oznacza również nieobecność duchową i emocjonalną; niesie w sobie także pojęcie ojca, który mimo swojej obecności fizycznej nie zachowuje się w sposób odpowiedni. Myślę w tym kontekście o ojcach zazdrosnych o talenty swoich synów, autorytarnych i przytłaczających, którzy tłumią w dzieciach całą inicjatywę twórczą i potrzebę afirmacji; myślę w końcu o ojcach alkoholikach, których chwiejność emocjonalna odpowiada za ciągły brak poczucia bezpieczeństwa u ich synów.

Zagubiony syn

Używając terminu „zagubiony syn”, chciałem podkreślić fakt braku więzi pomiędzy ojcem a synem. Nie chodzi o dosłowne znaczenie tej frazy, ale o odczucie braku ojca. W ten sposób konsekwencją braku ojcowskiej uwagi jest to, że syn nie może identyfikować się z rodzicem, aby zbudować swoją męską tożsamość. Nie dostaje także wystarczającego poczucia bezpieczeństwa wynikającego z obecności ojca, które pozwoliłoby mu przejść do etapu dorosłości. Co więcej, przykład ojca gwałtownego, bezwolnego lub wciąż pijanego odpycha go do tego stopnia, że wypiera w sobie męskość; stara się więc nie tylko nim gardzić, ale też nie przypominać go w żadnym stopniu.

Delikatna męska tożsamość

Milczenie ojców ma wielki wpływ na kruchą identyfikację seksualną ich synów. Osobowość kształtuje się i różnicuje poprzez serię identyfikacji. Identyfikacja jest procesem psychologicznym, w którym dana osoba asymiluje jakiś aspekt, własność, atrybut innej osoby i przekształca się całkowicie lub częściowo na przykładzie tego modelu[7]. Aby móc się identyfikować z samym sobą, trzeba najpierw kogoś przypominać; trzeba uformować się, wchłaniając i przypisując sobie cechy innej osoby.

To się może zdarzyć, tylko jeśli w podświadomości akceptujemy charakterystykę swego wzorca. Ten proces Freud nazywa fantazją pierwotną. Jung nadał temu zjawisku nazwę archetypu. Jest to wrodzona skłonność, która zmusza syna, by odnalazł się w ojcu.

Kobieta jest, mężczyzna musi zostać stworzony

Pierwsze utożsamienie, pierwsza identyfikacja u dziecka zawsze wiąże się z matką. Aby stać się „mężczyzną”, młody chłopiec musi przejść od wstępnej identyfikacji z matką do identyfikacji z ojcem. Ta zmiana identyfikacji jest delikatna i niebezpieczna do tego stopnia, że społeczeństwa plemienne zaznaczają ją poprzez rytuały inicjacji. Mają one wprowadzić młodzieńca w świat dorosłych mężczyzn.

Inicjacja nastolatków płci męskiej jest rytuałem najbardziej złożonym i rozpowszechnionym; rytuały dotyczące dziewcząt, mimo że istnieją, są mniej znane i wyszukane. Rzeczywiście, jeśli chodzi o tożsamość seksualną, możemy powiedzieć, że kobieta „jest”, a mężczyzna musi zostać „stworzony”[8]. Innymi słowy, menstruacja, która otwiera nastolatce drogę do posiadania potomstwa, tworzy kobiecą tożsamość; chodzi o tak zwaną inicjację naturalną, która przeprowadza ją ze stanu bycia dziewczynką do bycia kobietą; u mężczyzn natomiast proces edukacyjny musi zająć miejsce natury, aby złamać pierwotną identyfikację z matką.

Rzeczywiście rytuały inicjacyjne młodzieńców są tak powszechne, że mamy prawo pytać, czy męskość naszych synów obudziłaby się, gdyby nie była wymuszana. W każdym razie biologowie potwierdzają, że na poziomie zarodka wszyscy jesteśmy rodzaju „żeńskiego”; tak naprawdę cechy męskie embrionów na początku ciąży nie są jeszcze możliwe do wykrycia. To po cichu sugeruje tezę, że rodzaj męski jest swego rodzaju „cechą dodaną”; być może to właśnie tłumaczy jego delikatność.

Na poziomie psychologicznym jednak ta rzeczywistość biologiczna wydaje się wyjaśniać fakt, że tożsamość męska potrzebuje ciągłego wsparcia i musi być regularnie stabilizowana przez obecność innych samców. Istnieje zresztą wiele plemion, w których mężczyźni tkają, a kobiety pracują w polu, tak jakby ich „męskość” pozostawała uśpiona, jeśli nie jest wzmacniana przez odpowiedni rytuał.

Świat plemienny postrzega identyfikację z ojcem jako następny krok po identyfikacji z matką. Warto zauważyć, że często w rodzinach z jednym rodzicem syn w okresie dojrzewania płciowego spontanicznie wyraża potrzebę przeprowadzenia się do ojca. W rzeczywistości w psychice odbywa się jednocześnie wiele równoległych identyfikacji. Aby syn rozpoznał się we własnym ojcu, ojciec musi być obecny.

Trójkąt ojciec – matka – syn

Mężczyzna może się rozwinąć, jeśli zyska zdolność do identyfikacji zarówno z matką, jak i z ojcem. Trójkąt ojciec – matka – syn musi się ukształtować i zastąpić duet matka – syn. Jeśli ojciec jest nieobecny, matka nie ma możliwości przekazania mu roli identyfikacji; syn pozostaje więc uwięziony w identyfikacji z matką. Nieobecność ojca oznacza automatycznie mocniejszy wpływ matki i obciążenie jej zbyt wielką odpowiedzialnością. W takich okolicznościach trójkąt nie ma szansy powstać albo tworzy się nieprawidłowo; z kolei identyfikacja seksualna syna przypomina kolosa na glinianych nogach.

Kiedy więc przyglądamy się kwestii matki w portrecie dorosłego mężczyzny, trzeba pamiętać, że zawsze jest to trójkąt miłosny, historia trojga. Literatura analityczna, która opisuje po prostu silny wpływ matek na ich synów, zapomina dodać, że były one obecne i wszechmocne, ponieważ brakowało tam ojców.

Ojciec obecny

Ojciec jest pierwszym obcym, którego dziecko poznaje po opuszczeniu brzucha swojej matki. Dla noworodka utożsamia więc wszystko to, co nie jest matką, i nadaje formę wszystkiemu, co jest poza nią. Staje się trzecim elementem tej miłosnej historii, wprowadzając motyw oddzielenia matki i dziecka. Samą swą obecnością prowokuje do rozróżnień. Kiedy ojciec domaga się uwagi żony, zakłóca rajską symbiozę, w której żyją matka i dziecko: „Twoja mama jest moją żoną, ona mnie też kocha!”. Dziecko czuje, że nie jest już jedynym obiektem pożądania. W tym sensie ojciec głosi zasadę rzeczywistości i porządku w rodzinie.

Jeśli dobrze się nad tym zastanowić, prawdziwym czynnikiem oddzielenia pomiędzy matką i dzieckiem nie jest ojciec, ale pragnienie, pragnienie pary, aby na chwilę odpocząć od dziecka[9]. Obecność ojca jest więc niezbędna, aby narodziła się ekspresja tej potrzeby. Istnieją ojcowie, którzy brutalnie przecinają tę symbiozę. W większości przypadków dzieje się tak, ponieważ zazdroszczą ogromu uwagi, jaką ich partnerka poświęca dziecku. Generalnie rzecz ujmując, jest inaczej: pragnienie miłosne pary samo stara się przełamać tę wyłączną fascynację, którą cieszy się dziecko i którą tak naprawdę powinno się ono nasycić, aby w zdrowy sposób ruszyć w dalsze życie.

Ojciec musi więc pomóc dziecku w stworzeniu własnej struktury wewnętrznej. Jego obecność pozwoli młodemu człowiekowi, a szczególnie młodemu chłopcu, uzyskać dostęp do agresji (pewności siebie i umiejętności obrony), do seksualności, do zmysłu poznania, a także do logosu, rozumianego jako zdolność do abstrahowania i obiektywizacji.

Obecność ojca ułatwi też dziecku przejście ze świata rodzinnego do świata społecznego – dotyczy to zarówno dziewcząt, jak i chłopców. Dzieci, które miały solidne wsparcie ze strony ojca, czują się pewniej w nauce, wyborze kariery i podejmowaniu decyzji osobistych.

Miłość ojca okazywana jest często pod jakimś warunkiem, z sugestią, że jego realizacja podsyca to uczucie: „Jeśli odniesiesz sukces w takiej a takiej dziedzinie, dam ci to, czego pragniesz!”. Taka obecność elementu warunkowego objawia się przede wszystkim w rozwijaniu poczucia odpowiedzialności, umiejętności przekraczania własnych możliwości, a nawet uszanowania hierarchii. Nie zadziała jednak pozytywnie, jeśli nie będzie zrównoważona przez uczucie, którego nastolatkowie również bardzo potrzebują.

Być kochanym przez ojca w sposób jednoznaczny oznacza, że poświęca on nam uwagę, w prawdziwy sposób wykazuje zainteresowanie naszymi projektami, zadając sobie trud, by samemu również wyznaczać pewne granice, tworząc w ten sposób ramy niezbędne dla naszego harmonijnego rozwoju. Nie kryje się tchórzliwie za plecami swojej żony w sprawie opinii i decyzji, potrafi panować nad swoimi siłami i słabościami, nie jest pokrętny i niezrozumiały albo, co gorsza, uparcie autorytatywny.

Mając świadomość własnych niedoskonałości, ojciec otwiera przed dzieckiem realny świat, w którym nie oczekuje się od niego jedynie perfekcji. Świat, w którym sprawowanie władzy nie staje się upokarzającym ćwiczeniem, zdrowa konkurencja lub rywalizacja nie prowadzą w konsekwencji do wrzodów żołądka, a kompetencja może być źródłem radości, a nie wyalienowania:

„Ważne działania ojca są gestami, które tworzą równowagę pomiędzy uwagą i wsparciem, którego wymaga dziecko, i ograniczeniami, które muszą być narzucone ze względu na jego dziecięcą zależność”[10].

Odpowiednie „ojcostwo”

Ojciec może zachowywać się niewłaściwie, odnosząc się do swojego syna w nieodpowiedni sposób. Postaram się w paru punktach podsumować, jakie czynniki mogą wywoływać u dziecka zbyt dużą frustrację:

Długa nieobecność ojca, przyczyna jest nieistotna, może chodzić o zwykłe odejście od rodziny czy pobyt w szpitalu, którego wynikiem jest długa rozłąka z dzieckiem.

Nieodwzajemnienie przez ojca dziecięcego uczucia i przywiązania. Ojciec zaniedbujący i odrzucający zachowania, za pomocą których dziecko stara się okazać swoją potrzebę uwagi.

Groźby odejścia ze strony ojca stosowane jako sposób na karanie i dyscyplinowanie dziecka. Może chodzić o groźby opuszczenia rodziny, wycofania się z miłości do dziecka, samobójstwa w przypadku braku zmiany zachowania u dziecka, zabójstwa samego dziecka albo zabójstwa drugiego rodzica.

Wywoływanie w dziecku poczucia winy. Chodzi o obwinianie dziecka za chorobę, a nawet śmierć jednego z rodziców.

Ojciec, który zbytnio przywiązuje się do dziecka; w przypadku ojca alkoholika to dziecko może czuć się odpowiedzialne za rodzica. W ten sposób dorasta zbyt szybko w stosunku do swojego wieku.

Uważam, że takie właśnie postawy, spisane przez Anthony’ego Stevensa[11], zawierają podstawowe traumy, o których mówią pacjenci podczas terapii. Dodałbym do tego jeszcze dwie: regularną agresję fizyczną wobec syna i robienie z niego kozła ofiarnego w patologicznej rodzinie.

Takie zachowania wywołują u syna brak zaufania do ojca, nadmierną nieśmiałość i trudności w adaptacji. Będzie mu zbyt często brakowało dojrzałości i stanie się on zbyt zależny od innych, będzie cierpiał na lęki, depresję, obsesje, zachowania kompulsywne i fobie; co więcej, będzie miał tendencję do zbyt intensywnego tłumienia złości. Jego gwałtowne pragnienie miłości będzie mogło manifestować się w absurdalny sposób, na przykład poprzez próby samobójcze z połowiczną tylko nadzieją na ich powodzenie, ucieczki, udawane choroby, werbalne obwinianie się oraz wszelkiego rodzaju manipulacje.

Można również zauważyć, że im więcej objawia się braków z powodu nieobecności ojca, tym bardziej są one kompensowane przez jego podświadome idealizowanie. Dziecko, którego ojciec odszedł z domu, idealizuje go lub szuka nieustająco w postaci ojca idealnego. Często jest zaślepione przez swoje pragnienia, a wskutek tego może błędnie oceniać tych, z którymi się wiąże. Będzie nieustannie podejrzewać, że zdradza go kolejna osoba stanowiącą dla niego zastępczego ojca.

Co mówią o tym badacze

Syn, który nie