Strona główna » Humanistyka » Od zygoty do osoby

Od zygoty do osoby

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7453-300-3

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Od zygoty do osoby

Książka jest próbą rozpatrzenia zasadności jednego z głównych argumentów przeciwko przerywaniu ciąży – argumentu potencjalności. Jego zwolennicy uważają, że każda aborcja jest moralnie zła, ponieważ prawo do życia przysługuje nie tylko istotom samoświadomym, ale i potencjalnym, które własności psychicznych nabędą dopiero w toku rozwoju. Pogląd ten rodzi jednak wątpliwości natury biologicznej i etycznej. Czy takie samo prawo co ludziom przysługuje gametom, komórkom somatycznym albo plemnikom? Każde z nich przecież – przynajmniej teoretycznie – może się stać początkiem nowego życia. Drugi problem dotyczy moralnego znaczenia potencjalności. Jeżeli płód jest tylko osobą potencjalną, to czy nie jasno z tego wynika, że prawa moralne (np. prawo do życia) mogą mu przysługiwać tylko potencjalnie?

Polecane książki

Okręt badawczy „Accipiter” przemierza bezkres kosmicznej próżni, a jego załoga pogrążona jest w głębokiej kriostazie. Nieliczni świadomi są dramatu, który rozgrywa się na pokładzie. Astrochemik Håkon Lindberg budzi się przedwcześnie z kriogenicznego snu i widzi, jak ginie jeden z ostatnich członków ...
My, żołnierze, chlubiliśmy się niby tworzeniem wyszydzających go piosenek, w pułkach krążyły ośmieszające go rysunki, zabawne anegdotki, i każdy z nas przezywał go najchętniej szarlatanem, ale nie mógłbym zaprzeczyć, że przerażenie, jakie wzbudzał ten, upośledzonego wzrostu, człowiek, przesnuwało ni...
Nazwisko Warrena Buffetta jest w świecie biznesu równoznaczne z sukcesem i pomyślnością. Wiele książek opisuje strategię inwestowania Buffetta, zarazem doradzając, jak każdy może inwestować tak jak on – jednak to nie jest jeszcze jedna książka na ten temat. Książka nie opisuje Buffetta ...
Samba we dwoje. Eduardo po poważnym wypadku przyjeżdża do Anglii na rehabilitację. Przypadkowe spotkanie z Marianne, piękną dziewczyną zarabiającą uliczną grą na gitarze, sprawia, że na chwilę zapomina o własnych kłopotach. Pragnie jej pomóc w trudnym położeniu i proponuje pracę w swoim domu ...
Drodzy Czytelnicy! Oddajemy w Państwa ręce pozycję wyjątkową – Metody treningowe. Kulturystyka Leszka Michalskiego. Książka ta jest odpowiedzią na brak na polskim rynku wydawniczym profesjonalnych poradników dotyczących zaawansowanego szkolenia w sportach siłowych. Metody treningowe staną się z pewn...
Wykonywanie przez miasta na prawach powiatu zadań publicznych przypisanych gminie oraz powiatowi, jak również zadań zleconych powierzonych w zasadniczej części ustawowo, stwarza cały szereg problemów. Jednym z nich pozostaje kwestia realizowania przez prezydentów miast na prawach powiatu zadania zle...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Joanna Różyńska

Wstęp

Kwestia dopuszczalności przerywania ciąży bez wątpienia należy do najczęściej i najżarliwiej dyskutowanych problemów moralnych współczesności. Literatura na ten temat jest bardzo bogata, a charakter poruszanych w niej zagadnień etycznych tak różnorodny, że konieczne wydaje się już na wstępie precyzyjne określenie przedmiotu niniejszych rozważań.

Dyskusje nad dopuszczalnością aborcji często koncentrują się wokół problemu moralnego statusu ludzkiego płodu. Koronny argu­ment przeciwników aborcji stanowi twierdzenie, że w momencie zapłodnienia dochodzi do powstania istoty, która jest podmiotem praw moralnych, w tym mocnego prawa do życia1. Przerwanie ciąży jest zatem – ich zdaniem – moralnie złe, ponieważ prowadzi do zabicia płodu, a co za tym idzie – do pogwałcenia przysługującego mu mocnego prawa do życia. Aby uzasadnić twierdzenie, że ludzki płód ma prawo do życia, zwolennicy całkowitego zakazu aborcji podnoszą zazwyczaj jeden z trzech następujących argumentów2:

1. P ł ó d   m a   m o c n e   p r a w o   d o   ż y c i a,  p o n i e w a ż   j e s t   c z ł o w i e k i e m,  to jest istotą należącą do gatunku Homo sapiens.

2. P ł ó d   m a   m o c n e   p r a w o   d o   ż y c i a,   p o n i e w a ż   j e s t   o s o b ą. 

3. P ł ó d   m a   m o c n e   p r a w o   d o   ż y c i a,   p o n i e w a ż   j e s t   p o t e n c j a l n ą   o s o b ą. 

W niniejszej pracy podejmę próbę analizy i oceny zasadności tylko trzeciego z powyżej wymienionych argumentów – argumentu z potencjalności. Przedmiotem mojego zainteresowania będzie argument z potencjalności sformułowany właśnie w języku praw moralnych, zgodnie z którym aborcja jest moralnie niedopuszczalna, ponieważ prowadzi do unicestwienia potencjalnej osoby, która ma mocne prawo do życia. Argument ten opiera się na założeniu, że ludzki płód jest potencjalną osobą i na tak zwanej zasadzie potencjalności, stanowiącej, że prawo do życia przysługuje nie tylko każdej osobie aktualnej, ale także każdej osobie potencjalnej.

Niektórzy filozofowie uważają, że argument z potencjalności stanowi najbardziej wiarygodne etycznie uzasadnienie moralnego zakazu przerywania ciąży. Michael Tooley sądzi nawet, że stanowisko konserwatywne w sprawie aborcji może zostać zaakceptowane tylko wtedy, gdy uda się wykazać prawomocność tego argumentu3. Podobnie jak większość współczesnych etyków, jestem zdania, że trafność argumentu z potencjalności nie ma charakteru rozstrzygającego dla moralnej oceny przerywania ciąży. Nawet jeśli argument ten stanowi dobre uzasadnienie przyznania prawa do życia ludzkim embrionom i płodom, to i tak nie rozstrzyga on kwestii pierwszeństwa tego prawa w sytuacji konfliktu z innymi prawami, na przykład prawem kobiety do życia, zdrowia czy do samostanowienia o własnym ciele.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Istota argumentuz potencjalności

Argument z potencjalności uznaje się za jeden z najmocniejszych argumentów przeciwko przerywaniu ciąży. Argument ten głosi, że aborcja jest moralnie niedopuszczalna, ponieważ prowadzi do unicestwienia potencjalnej osoby. Pozbawienie życia potencjal­nej osoby jest zaś moralnie złe, ponieważ  s a m o   p o s i a d a n i e   p o t e n c j a l n o ś c i   d o   s t a n i a   s i ę   o s o b ą   s t a n o w i   w y s t a r c z a j ą c e   u z a s a d n i e n i e   p r z y z n a n i a   d a n e j   i s­t o c i e   m o c n e g o   p r a w a   d o   ż y c i a.  Argument ten opiera się na dwóch następujących założeniach. Po pierwsze, na zało­żeniu, że powstały w efekcie zapłodnienia ludzki płód jest po­tencjalną osobą, albowiem – jeśli nic nie zakłóci jego normalnego rozwoju prenatalnego (i dalszego rozwoju postnatalnego) – stanie się on osobą, a więc istotą taką jak  m y.  Po drugie, na tak zwanej zasadzie potencjalności, stanowiącej, że prawo do życia przy­sługuje nie tylko osobom aktualnym, ale także osobom poten­cjalnym.

Istota argumentu z potencjalności wyrażonego w języku praw moralnych jest zatem następująca:

P1: Każda potencjalna osoba ma mocne prawo do życia (zasada potencjalności)1.

P2: Płód jest potencjalną osobą.

W: Płód ma mocne prawo do życia.

Jak widać, istota argumentu z potencjalności ma postać klasycznego sylogizmu. Sylogizm ten jest formalnie poprawny. O jego prawomocności decydować będzie zatem zasadność obu prze­słanek.

Uwagi terminologiczne

Przed przystąpieniem do analizy argumentu z potencjalności konieczne jest dokonanie pewnych ustaleń terminologicznych, które umożliwią jego precyzyjne sformułowanie i zapewnią przejrzys­tość dalszych rozważań.

Po pierwsze, w dalszej części pracy wyrażenia „istota ludzka” będę używać na oznaczenie każdej istoty należącej do gatunku Homo sapiens. Pojęcie to będzie miało na gruncie moich rozważań charakter deskryptywny i będzie oznaczało członka biologicznego gatunku ludzkiego, a więc istotę posiadającą ludzki kod gene­tyczny oraz szczególną organizację funkcjonalną. Dlatego za sy­no­nimiczne wobec wyrażenia „istota ludzka” będę uznawać następujące terminy: „organizm ludzki”, „ludzkie zwierzę” oraz „człowiek”.

Po drugie, w poniższej pracy będę używać słowa „conceptus” na oznaczenie istoty ludzkiej w okresie życia prenatalnego, czyli od momentu poczęcia do momentu narodzin2. Terminem „zygota” będę natomiast nazywać conceptusa w okresie, gdy ma on postać organizmu jednokomórkowego powstałego na skutek połączenia się dwóch ludzkich gamet, terminem „embrion” lub „zarodek” – conceptusaw okresie od pierwszego podziału zygoty do momentu implantacji, a mianem „płód” – conceptusa od momentu implantacji do momentu porodu.

Po trzecie, na potrzeby niniejszych analiz będę akceptować dość powszechnie uznawane we współczesnej literaturze bioetycznej rozróżnienie między pojęciem istoty ludzkiej a pojęciem osoby3. Pojęcie osoby traktować będę jako pojęcie o charakterze normatywnym, oznaczające istotę należącą do wspólnoty moralnej – istotę, wobec której mamy obowiązki moralne i która posiada prawa moralne, w tym prawo do życia. Ponadto, zgodnie z dominującym w literaturze bioetycznej poglądem, będę uznawać, że pojęcie osoby zawiera określony komponent opisowy i że odnosi się tylko do istot, które – bez względu na przynależność gatunkową – posiadają moralnie istotne własności psychiczne (osoba w sensie deskryptywnym)4. Nie wdając się w dyskusję na temat charakteru i katalogu tych własności5, za Johnem Lockiem przyjmować będę, że pojęcie osoby oznacza „istotę myślącą i inteligentną, obdarzoną rozumem i zdolnością refleksji, istotę, która może ujmować siebie myślą jako samą siebie, to znaczy: jako tę samą w różnych czasach i miejscach myślącą rzecz”6. Osobami będę nazywać zatem istoty, które mają  r o z w i n i ę t ą   z d o l n o ś ć   d o   r a c j o n a l n e g o   m y ś l e n i a   i   s a m o ś w i a d o m o ś c i,  bez względu na to, czy te intelektualne funkcje aktualnie realizują czy też nie7. Termin ten obejmuje zatem zarówno istoty, które „tu i teraz” realizują zdolność do racjonalnego myślenia i samoświadomości, jak i istoty, które pomimo posiadania rozwiniętych struktur neurofizjologicznych, zdolnych do podtrzymywania tych procesów intelektualnych, procesów tych przejściowo nie realizują, ponieważ znajdują się na przykład w stanie snu, narkozy, hipnozy, śpiączki.

Chciałabym zaznaczyć, że przyjęta przeze mnie terminologia pozostaje neutralna wobec następujących kwestii ontologicznych. Po pierwsze, nie rozstrzyga, czy conceptus jest jednym i tym samym organizmem ludzkim przez cały okres rozwoju prenatalnego. Nie przesądza też a priori tego, w którym momencie życia prenatalnego dochodzi do powstania organizmu ludzkiego, będącego tym samym indywiduum biologicznym, co dziecko i osobnik do­rosły, który się z niego rozwinie. Po drugie, przyjęta terminologia pozostaje otwarta na kwestię natury i swoistości relacji zachodzącej między osobą (w sensie deskryptywnym) a „towarzyszącym jej” organizmem ludzkim. Mówiąc prościej, nie udziela odpowiedzi na pytanie, jaka jest relacja między  m n ą  – osobą w sensie deskryptywnym – a „moim” organizmem.

Dwa ujęcia argumentu z potencjalności

Argument z potencjalności może być rozumiany na dwa całkowi­cie odmienne sposoby. Pierwsza interpretacja, którą można okreś­lić mianem personalistycznej, odwołuje się w mniejszym lub większym stopniu do Arystotelesowskiej teorii substancji i teorii potencjalno­ści. Interpretacja ta wyrasta z przekonania, że „twory natury regular­nie zbudowane i ściśle określone nie dlatego posiadają tę lub ową cechę, że tak lub inaczej się rozwijały, lecz raczej – tak a nie inaczej się rozwijały, gdyż posiadają takie, a nie inne cechy. […] Proces tworzenia jestestwa jest kierowany jego istotą i do niej zmierza jako do swojego celu, a nie istota jestestwa jest kierowana procesem rodzenia”8. Rozwój istoty ludzkiej jest rozwojem ukierunkowa­nym na aktualizację zdolności do racjonalnego myślenia i samoświa­domości. A skoro – jak zauważa Hugo Trist­ram Engelhardt Jr. – „w ciągu całego życia istoty [ludzkiej – J.R.] mamy do czynienia z jedną substancją, a istota ta staje się w trakcie rozwoju racjonalna, sama ta substancja musi być substancją racjonalną ab initio”9.

Według interpretacji personalistycznej conceptus jest zatem osobą od początku swojego istnienia, ponieważ od początku ma on naturę osobową. Jak pisze Alfonso Gómez-Lobo: „jeśli A jest potencjalnie B (istotą myślącą i samoświadomą), to nie wynika z tego, że A nie jest B. Wynika natomiast, że A jestB (istotą myś­lącą i samoświadomą), choć oczywiście jeszcze nie w pełni rozwiniętą. Jeśli powinniśmy szanować B, to powinniśmy także szano­wać A, ponieważ posiada on te same własności, które uza­sadniają nasz szacunek do B, tylko we wczesnym stadium rozwoju. Potencjalność embrionu nie jest zatem potencjalnością do stania się osobą. Jest to potencjalność osoby do pełnego zaktualizowania zdolności, które kojarzymy z osobami dorosłymi”10.

Interpretacja personalistyczna znajduje się poza zakresem niniejszych rozważań, ponieważ opiera się na koncepcji osoby, która nie tylko w sposób fundamentalny różni się koncepcji przyjętej w niniejszej pracy, ale także pozbawia argument z potencjalności większego znaczenia normatywnego. Na jej gruncie każda potencjalna osoba jest bowiem w istocie osobą (choć na wczesnym etapie aktualizacji), a tym samym ex definitione ma prawa moralne przynależne tej ostatniej11.

Krańcowo odmienna jest istota oraz funkcja normatywna argumentu z potencjalności w drugiej interpretacji, którą – (nad-)używając terminologii Massima Reichlina – można określić mianem aktualistycznej12. Interpretacja ta opiera się na przekonaniu, że ludzki conceptus jest istotą biologiczną, która nie posiada aktualnie – ani w formie zalążkowej, ani w formie rozwiniętej – zdol­ności intelektualnych właściwych osobom, ale ma potencjał przekształcenia się w toku dalszego rozwoju w istotę posiadającą te zdolności. Na gruncie tego podejścia, conceptus jest więc po­strzegany nie jako „osoba w miniaturce”, ale jako organizm zdolny do stania się istotą racjonalną i samoświadomą. Używając słów Engelhardta, rozróżnia się tu „potencjal­ności, jakie przysługują osobie, od potencjalności do stania się osobą (the potentialities of a person from the potentiality to be­come a person)”13 i tę ostatnią czyni się moralnie znaczącą. Podstawową funkcją argumentu z potencjalności interpretowanego aktualistycznie jest bowiem przeforsowanie propozycji normatywnej, aby istotom posiadającym potencjał do stania się osobami przyznać takie same prawa moralne, jakie mają aktualne osoby14. W obronie tej propozycji przywołuje się najczęściej dwa następujące argumenty15. Po pierwsze, podnosi się, że przyznanie prawa do życia potencjalnym osobom jest zgodne ze zdroworozsądkową moralnoś­cią, która traktuje noworodki i małe dzieci, a zatem istoty, które podobnie jak conceptus nie posiadają jeszcze rozwiniętej zdolnoś­ci do racjonalnego myślenia i samoświadomości, tak jakby miały one prawo do życia. Po drugie, twierdzi się, że skoro życie każdej osoby ma ogromną wartość, potencjalne osoby mają mocny interes w realizacji swojego potencjału. Przyznanie im prawa do realizacji potencjału osobowego – prawa do życia – jest najlepszym sposobem ochrony tego interesu.

Interpretacja aktualistyczna dominuje we współczesnych rozważaniach nad statusem moralnym najwcześniejszych form ludzkiego życia. W niniejszej pracy ograniczę się do analizy argumentu z potencjalności rozumianego w jej duchu.

Mocne i słabe strony argumentu z potencjalności

Argument z potencjalności wydaje się być jednym z najmocniejszych i najbardziej obiecujących argumentów wysuwanych przez przeciwników unicestwiania ludzkiego życia w okresie prenatalnym z trzech następujących powodów.

Po pierwsze, opiera się on na przekonaniu (dość powszechnie podzielanym zarówno przez zwolenników, jak i przeciwników dopuszczalności przerywania ciąży), że ludzki conceptus jest – w jakimś sensie – potencjalną osobą. Jak pisze Alicja Przyłuska-Fiszer: „Płód jest bez wątpienia potencjalną istotą ludzką i potencjalną osobą bez względu na to, jakie własności lub cechy mamy na myśli, posługując się pojęciem człowieka i co jest istotne dla uzyskania statusu moralnego osoby”16. O potencjale każdej zapłodnionej komórki jajowej do tego, aby w sprzyjających okolicznościach rozwinąć się najpierw w embrion, potem w płód, a następnie w noworodka, kilkuletnie dziecko, nastolatka i ostatecznie w dorosłą osobę, zdolną do samodzielnego i racjonalnego myślenia, zdaje się wszakże zaświadczać nie tylko doświadczenie życiowe, ale także elementarna wiedza biologiczna.

Po drugie, argument ten dostarcza zadowalającego wyjaśnienia, skąd bierze się przeświadczenie podzielane przez większość ludzi, w tym zawodowych filozofów, że „coś w samym płodzie, a nie tylko w społecznych konsekwencjach aborcji, czyni aborcje (a przynajmniej większość z nich) moralnie problematycznymi”17.

Po trzecie, argument z potencjalności wydaje się być zgodny z naszymi intuicjami moralnymi, dotyczącymi źródeł powinności moralnych względem najwcześniejszych form ludzkiego życia. Intuicje te dobrze ujawnia następujący „stagnacyjny” eksperyment myślowy (stagnation thought experiment)18.

Wyobraźmy sobie, że dzięki ogromnemu postępowi technologii biomedycznych udało się skonstruować Pozaustrojową Sztuczną Macicę (PSM), która – po wszczepieniu do niej embrionu – jest w stanie podtrzymać jego rozwój przez 40 tygodni, a zatem aż do momentu osiągnięcia przez conceptusa pełnej zdolności do samodzielnego życia. Wyobraźmy sobie dalej, że pewnego dnia do jedynej na świecie kliniki specjalizującej się w rozmnażaniu ludzi za pomocą PSM-ów wtargnęła kilkuosobowa grupa przeciwników pozaustrojowej prokreacji. Ludzie ci zaczęli niszczyć znajdujące się w klinice PSM-y, nie bacząc na to, że w każdym z nich znajdował się żywy, rozwijający się ludzki embrion lub płód. W efekcie ich działań, wszystkie PSM-y zostały poważnie uszkodzone, ale żaden z conceptusów nie uległ zniszczeniu. Pracownicy kliniki natychmiast przystąpili do naprawy zdewastowanych maszyn, aby przywrócić im zdolność dalszego podtrzymywania życia i rozwoju znajdujących się w nich istot. Z nieznanych bliżej przyczyn ich wysiłek okazał się tylko częściowo skuteczny. Naprawione PSM-y zachowały zdolność do dalszego utrzymywania przy życiu znajdujących się w nich embrionów i płodów, ale utraciły zdolność do podtrzymywania ich dalszego rozwoju. Każdy ze znajdujących się w nich conceptusów trwale zatrzymał się w rozwoju. I tak, w jednym PSM-ie znajdował się teraz żywy ludzki embrion, który miał już na zawsze pozostać kilkukomórkowym zarodkiem. W innym PSM-ie tkwił żywy, przypominający kształtem dziecko, trzycentymetrowy płód, który już do końca swojego istnienia miał pozostać w tej postaci. W jeszcze innym PSM-ie znajdował się dojrzały ludzki płód zdolny do wykonywania spontanicznych ruchów i odbierania wrażeń bólowych. Pracownicy kliniki stanęli przed koniecznością podjęcia trudnej decyzji: czy podtrzymywać w nieskończoność życie każdej z tych istot, czy też odłączyć je od PSM-ów i pozwolić im zginąć? Tertium non datur.

Wydaje się, że większość z nas, gdyby znalazła się w takiej sytuacji, jak opisana powyżej, nie miałaby większych problemów z podjęciem decyzji o zaprzestaniu podtrzymywania życia trwale zatrzymanych w rozwoju conceptusów. „Zatrzymanie conceptusa na różnych etapach rozwoju pokazuje, że każdy etap, który początkowo uznawaliśmy za posiadający wewnętrzne moralne znaczenie, był ważny tylko z powodu obecności potencjału do dalszego rozwoju i do nabycia prawdziwie wartościowych własności, które posiadają dzieci i osoby dorosłe”19. Pozbawiony potencjalności do stania się osobą conceptusnie różni się morfologicznie ani fizjologicznie od mniej lub bardziej złożonych organizmów zwierzęcych. Skoro nie mamy oporów moralnych przed tym, aby zabić kilkukomórkowego pierwotniaka, trzycentymetrowego chrabąszcza czy dojrzałą kurę, dlaczego mielibyśmy mieć opory przed bezboles­nym uśmierceniem zatrzymanego w rozwoju ludzkiego embrionu czy płodu. Wydaje się, że nie ma żadnej dobrze filozoficznie uzasadnionej odpowiedzi na te pytania. Stwierdzenie, że tylko istotom należącym do gatunku Homo sapiens należy się szacunek i ochrona, byłoby bowiem naznaczone piętnem uprzedzeń „gatunkowych”, podobnych w swojej genezie i naturze do uprzedzeń rasowych czy etnicznych. Jak pisze Peter Singer: „to, czy istota jest, czy nie jest przedstawicielem naszego gatunku, nie jest samo w sobie bardziej relewantne do zła zabicia jej niż to, czy jest przedstawicielem naszej rasy czy nie”20. Fakt posiadania takiej, a nie innej struktury genetycznej nie może być argumentem rozstrzygającym w kwestii przysługiwania praw moralnych, w tym prawa do życia. Ze zdań o faktach nie wynikają same przez się żadne oceny moralne.

Przedstawiony powyżej eksperyment myślowy zdaje się zatem ujawniać, że to właśnie  z d o l n o ś ć  ludzkiego embrionu i płodu do rozwinięcia się w osobę jest dla nas moralnie znacząca i stanowi rzeczywistą przyczynę, dla której chcemy chronić życie tych istot. Czy jednak sama potencjalność może stanowić dobre filozoficzne uzasadnienie przyznania conceptusowi prawa do życia?

Zdaniem większości współczesnych bioetyków, argument z potencjalności narażony jest na dwa poważne zarzuty, które jednoznacznie przemawiają za jego odrzuceniem –  z a r z u t   z a k r e s u  (scope objection) i  z a r z u t   m o r a l n e j   n i e i s t o t n o ś c i  (relevance objection)21. Pierwszy z nich dotyczy zakresu jego obowiązywania i opiera się na twierdzeniu, że jeżeli ludzkiemu concep­tusowi przyznajemy prawo do życia, ponieważ jest on potencjalną osobą, to takie samo prawo powinniśmy przyznać ludzkim gametom, ponieważ one także mają potencjał, aby przekształcić się w osobę. Co więcej, prawo do życia powinniśmy przyznać także ludzkim komórkom somatycznym, jako że każda z nich – przynajmniej teoretycznie – może zostać wykorzystana do stworzenia nowej osoby poprzez klonowanie. Uznanie, że plemniki, jajeczka i komórki somatyczne mają prawo do życia, byłoby jednak absurdalne. Gdyby gametom przysługiwało prawo do życia, moralnie naganną byłaby nie tylko antykoncepcja, ale także męski onanizm. Na każdym z nas ciążyłby obowiązek prokreacji. Gdyby zaś prawo do życia zostało przyznane komórkom ludzkiego ciała, moralnie naganne byłoby każde działanie prowadzące do ich zniszczenia, a więc de facto każda aktywność fizyczna, w tym tak prozaiczna, jak mycie się czy czesanie.

Drugi z zarzutów wysuwanych wobec argumentu z potencjalności dotyczy moralnego znaczenia potencjalności. Za Engelhardtem zarzut ten można streścić następująco: „Jeśli X jest potencjalnym Y-iem, to z tego wynika, że X nie jest Y-iem. Jeśli płód jest potencjalną osobą, to jasno z tego wynika, że płód nie jest jeszcze osobą. W konsekwencji, X nie ma aktualnych praw Y-a, ale ma je tylko potencjalnie. Jeśli płody są tylko potencjalnymi osobami, nie posiadają one praw przynależnych osobom. Ilustruje to przykład S. I. Benna, jeśli X jest potencjalnym prezydentem, to z samego tego faktu wynika, że X nie posiada jeszcze praw i prerogatyw przysługujących aktualnemu prezydentowi”22. Inaczej mówiąc, zarzut ten opiera się na twierdzeniu, że błędem jest przypisywanie aktualnego prawa do życia istocie, która tylko potencjalnie posiada własności stanowiące warunek sine qua non posiadania tego prawa.

Oba te zarzuty stanowią poważne wyzwanie dla każdego, kto sprzeciwia się dopuszczalności aborcji, powołując się na argument z potencjalności conceptusa. Czy jednak rzeczywiście są one – jak twierdzą ich zwolennicy – nie do odparcia? Czy nie jest możliwe skonstruowanie takiej teorii potencjalności, która nie będzie podlegać powyższej krytyce? Zbadaniu tej kwestii poświęcone będą moje dalsze rozważania.

ROZDZIAŁ DRUGI

Problem potencjalności

Filozofowie podnoszący  z a r z u t   z a k r e s u  twierdzą, że logika argumentu z potencjalności prowadzi do przyznania prawa do życia nie tylko conceptusowi, ale także ludzkim gametom (oraz komórkom somatycznym)1, albowiem również one mają potencjał rozwinięcia się w ludzką osobę2. Ponieważ przyznanie komórkom rozrodczym prawa do życia byłoby, z praktycznego punktu widzenia, „absolutnym absurdem”3, argument z potencjalności powinien zostać kategorycznie odrzucony4.

Czy zwolennicy  z a r z u t u   z a k r e s u  mają rację twierdząc, że argument z potencjalności  m u s i  prowadzić do takich rozstrzyg­nięć normatywnych?

Przyjrzyjmy się bliżej konstrukcji  z a r z u t u   z a k r e s u.  Niewątpliwie ma on strukturę reductio ad absurdum, którego podstawę stanowi założenie o „przechodniości” potencjalności. Doskonale widać to u Michaela Lockwooda, który pisze: „Jeśli X ma aktywną potencjalność, aby powołać do życia Y-a, a Y ma aktywną potencjalność, aby powołać do życia Z-a, to musi z tego wynikać, że sam X ma aktywną potencjalność do powołania do życia Z-a”5. Jeśli pod X podstawimy „ludzkie gamety”, pod Y – „ludzką zygotę”, a pod Z – „osobę ludzką”, to – zdaniem Lockwooda – otrzymamy wniosek, że plemnik i komórka jajowa są potencjalną osobą, ponieważ są potencjalną zygotą.  Z a r z u t   z a k r e s u  opiera się więc na przekonaniu, że między potencjalnością conceptusa a potencjalnością gamet nie ma, istotnej z moralnego punktu widzenia, różnicy. Każda z tych istot może, choć pod innymi warunkami, rozwinąć się w pełnoprawną osobę ludzką. „Powiedzieć, że zapłodniona komórka jajowa jest potencjalną osobą ludzką, to tyle, co powiedzieć, że jeśli przydarzą się jej określone rzeczy ( jak implantacja), a inne określone rzeczy się jej nie przydarzą (jak spontaniczne poronienie), stanie się ona w końcu istotą ludzką. To samo jest jednak prawdą w odniesieniu do niezapłodnionego jajeczka i plemnika. Jeśli określone rzeczy przydarzą się komórce jajowej (spotka plemnika) i określone rzeczy przydarzą się plemnikowi (spotka komórkę jajową), a pewne inne rzeczy nie nastąpią (napotkanie na środek antykoncepcyjny), to staną się one w końcu nową istotą ludzką”6. Zwolennicy  z a r z u t u   z a k r e s u  interpretują zatem potencjalność w kategoriach fizycznej możliwości zajścia określonego skutku7. Jak pisze Mary Warnock: „Jeśli X jest potencjalnym Y-iem, to znaczy, że X może w pewnych okolicznoś­ciach stać się Y-iem”8. Czy jednak tak szeroko rozumiana potencjalność jest rzeczywiście tą samą, o której mówią zwolennicy argumentu z potencjalności wyrażonego w języku praw moralnych? Wydaje się, że istnieją co najmniej dwa powody, aby w to wątpić.

Po pierwsze, przeciwnicy aborcji odwołujący się do argumentu z po­tencjalności nie mogą pojmować potencjalności w tak szeroki sposób. Interpretowanie potencjalności w kategoriach możliwości jest bowiem równoznaczne z uznaniem, że dana istota jest potencjalnie wszystkim, w co może się przerodzić lub w co może zostać przekształcona. W tym sensie zarówno owcza komórka jajowa, jak i owczy płód jest potencjalnie owieczką, ale także martwym zwierzęciem, organicznym nawozem, wypchanym eksponatem muzealnym, pożywieniem dla tygrysa, kotletem jagnięcym, futrem karakułowym, dywanikiem pod łóżko, parą rękawiczek z owczej skóry, przedmiotem eksperymentów medycznych itd. Według tego ujęcia wszystkie istoty mają bardzo wiele różnych potencjalności, z któ­rych każda może prowadzić do realizacji stanu rzeczy o odmiennej wartości moralnej. Jak słusznie zauważył Stephen Buckle, tak szerokie rozumienie potencjalności byłoby do zaakceptowania, gdyby istotą argumentu z potencjalności było popieranie jednej z tych potencjalności kosztem innych9. Tak jednak nie jest. Argument ten – o czym będzie jeszcze mowa dalej – opiera się na przekonaniu o wewnętrznej wartości potencjalności i ujmowany jest w kategoriach nieingerowania w naturalny proces prowadzący do jej aktualizacji, a nie na przekonaniu, że wartość moralna danej potencjalności jest pochodna wobec wartości moralnej stanu rzeczy, do którego wytworzenia może się ona przyczynić.

Po drugie, gdyby zwolennicy argumentu z potencjalności przystali na interpretowanie potencjalności w kategoriach możliwości, musieliby się zgodzić także z tym, że prawo do życia przysługuje nie tylko poszczególnym plemnikom, ale również spermatydom, spermatocytom II rzędu, spermatocytom I rzędu, spermatogoniom, komórkom, z których powstają spermatogonie, itd. Analogicznie, gdyby przyznali oni prawo do życia komórkom jajowym, to musieliby je przyznać również oocytom I rzędu, oocytom II rzędu, oogoniom, gonocytom, komórkom płodu, z których formują się gono­cyty, komórkom embrionu, z których wykształcają się komórki płodu dające początek genocytom, a w konsekwencji nawet samej zygocie, która inicjuje rozwój matczynego organizmu10. Takie rozumienie potencjalności uczyniłoby jednak posługiwanie się tym pojęciem całkowicie bezsensownym. Jak konkluduje Joel Feinberg: „Na końcu tej drogi jest wniosek, że wszystko jest potencjalnie wszystkim; wniosek ten pozbawia koncepcję potencjalności jakiejkolwiek użyteczności”11.

Pojawia się zatem pytanie, czy zwolennicy argumentu z potencjalności w wersji aktualistycznej dysponują teorią potencjalności, która adekwatnie oddaje istotę tego argumentu i jest odporna na  z a r z u t   z a k r e s u.  Celem poniższych analiz będzie zbadanie tej kwestii. W kolejnych podrozdziałach omówię trzy koncepcje potencjalności, którymi najczęściej posługują się współcześni obrońcy argumentu z potencjalności: 1. koncepcję potencjalności jako prawdopodobieństwa, 2. koncepcję potencjalności aktywnej i pasywnej oraz 3. koncepcję potencjalności rozwojowej i przyczynowej.

Potencjalność jako prawdopodobieństwo

Niektórzy zwolennicy argumentu z potencjalności uważają, że tym, co uzasadnia odmienne traktowanie conceptusa i gamet, jest ogromna różnica w stopniu prawdopodobieństwa, z jakim każda z tych istot rozwinie się w pełnoprawną osobę12. Część z nich twierdzi nawet, że prawdopodobieństwo jest jedyną kategorią modalną, która pozwala na zadowalające i jednoznaczne zinterpretowanie pojęcia potencjalności. Jak wyjaśnia Massimo Reichlin: „Niektórzy autorzy są tak zaniepokojeni mglistością pojęcia potencjalności, że starają się je zastąpić pojęciem dającym większą pewność ontologiczną; są oni głęboko przekonani, że coś albo jest w pełnym znaczeniu tego słowa, albo nie jest, ale nie może być tylko «potencjalnie», ponieważ to wydaje się oznaczać «nieistniejący, ale w jakimś sensie istniejący»”13. Przykładem tak myślą­cego filozofa jest Hugo Tristram Engelhardt Jr., który otwarcie odrzuca ideę potencjalności, argumentując, że pojęcie to „jest samo w sobie mylące, ponieważ często interpretuje się je jako sugerujące, że X, który jest potencjalnym Y-iem, w jakiś cudowny sposób już posiada istnienie i znaczenie Y-a”14. Proponuje on zatem, aby nie mówić, że X jest potencjalnym Y-iem, ale że istnieje pewne prawdopodobieństwo, że X rozwinie się w Y-a15.

Klasycznym przykładem wykorzystania kategorii prawdopodo­bień­stwa do wykazania istnienia moralnie znaczącej różnicy między potencjalnością przysługującą gametom a potencjalnością przysługującą conceptusowi jest stanowisko Johna T. Noonana Jr. Zdaniem tego autora, odwołanie się do prawdopodobieństwa można uznać za moralnie uzasadnione, ponieważ po pierwsze, samo życie jest kwestią prawdopodobieństw, a po drugie, to właśnie na podstawie wiedzy o prawdopodobieństwie zajścia jakiegoś zdarzenia podejmujemy większość decyzji, zarówno w sferze moralności, jak i prawa16.

Argumentacja Noonana przebiega następująco: „W każdej normalnej ejakulacji jest około 200 000 000 plemników, z których jeden ma szansę rozwinąć się w zygotę. […] W młodym kobiecym organizmie jest od 100 000 do 1 000 000 oocytów, z których maksymalnie 390 owuluje. Jednakże, gdy już dojdzie do spotkania plemnika z jajeczkiem i powstania zygoty, jak wynika z dotychczas przeprowadzonych badań, tylko w około 20 procentach przypadków dojdzie do spontanicznej aborcji. Innymi słowy, szanse, że ta nowa istota będzie się rozwijać, wynoszą jak 4 do 5. Na tym etapie życia następuje zatem istotna zmiana w wysokości prawdopodobieństwa i ogromny skok potencjalności. Odróżnienie praw plemników od praw przysługujących zapłodnionemu jajeczku stanowi odpowiedź na tę ogromną zmianę potencjalności”17. „Kiedy ginie plemnik, ginie istota, której szanse na rozwinięcie się w istotę myślącą, zdolną odczuwać ból, wyposażoną w pełen kod genetyczny, serce i inne organy wewnętrzne, wynosiły mniej niż 1 do 200 milionów. Gdy ginie płód, ginie istota, która już posiada kod genetyczny, organy wewnętrzne i wrażliwość na ból – istota, która miała 80 procent szans na to, aby rozwijać się dalej poza łonem matki i z czasem nabyć zdolność myślenia”18.

To, że współczesna embriologia podważa trafność estymacji przytoczonych przez Noonana (szacuje się, że tylko około 30 procent zapłodnień kończy się przyjściem na świat nowego człowieka19) – nie ma większego znaczenia dla istoty jego argumentacji. Nikt przecież nie zaprzeczy, że nawet przy takich szacunkach szanse zygoty na stanie się osobą ludzką (30 procent) są istotnie większe od szans pojedynczego plemnika (0,0000005 procenta). Rozumowanie Noonana jest jednak dużo mniej przekonujące, gdy uważnie przeanalizuje się obiekty, które ze sobą zestawia (w przypadku plemników – jeden ejakulat uwalniany podczas pojedynczej erekcji; w przypadku komórek jajowych – całą pulę oocytów znajdujących się w organizmie kobiety, z których co miesiąc zazwyczaj tylko jeden przekształca się w komórkę jajową), a także gdy porówna się szanse zygoty na stanie się osobą z szansą poje­dynczej uwolnionej komórki jajowej20. Prawdziwy problem z argumentacją Noonana, podobnie jak z rozumowaniem innych obroń­ców argumentu z potencjalności interpretujących potencjalność w kategoriach prawdopodobieństwa, polega jednak na tym, że przyjęte przez nich criterium divisionis prowadzi do moralnie nieuzasadnionych i arbitralnych rozstrzygnięć.

Po pierwsze, wcale nie jest oczywistym, dlaczego mielibyśmy uznawać, że potencjalnymi osobami posiadającymi prawo do życia są wyłącznie istoty, których szanse na rozwinięcie się w osobę wynoszą 30 procent (czy, jak chce Noonan, 80 procent). Skoro przyj­mujemy, że prawdopodobieństwo jest moralnie znaczące, może powinniśmy uznać za znaczące każde prawdopodobieństwo wyższe od zera21. Co więcej, nie jest też jasne, dlaczego fakt, że pojedynczy plemnik ma minimalne szanse na przekształcenie się w oso­bę ludzką, miałby nas powstrzymywać od przyznania mu takiego samego statusu moralnego, jaki przyznajemy potencjalnym osobom. Każdy, kto gra w American National Lottery, jest przecież potencjalnym zwycięzcą, mimo że jego szanse na wygranie są jak jeden do kilkunastu, a nawet kilkuset milionów22. Analogicznie, każda komórka rozrodcza może być uznana za potencjalną osobę.