Strona główna » Poradniki » Oddech. Oddychaj świadomie, żyj pełniej

Oddech. Oddychaj świadomie, żyj pełniej

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-8132-031-3

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Oddech. Oddychaj świadomie, żyj pełniej

Praktyczny poradnik dla osób pragnących poprawić jakość swojego życia.

Poczuj moc oddechu i zmień swoje życie na lepsze.

Poszukujemy dróg samorozwoju, praktykując jogę, mindfulness czy też medytując. Tymczasem jedno z najbardziej skutecznych narzędzi, które możemy wykorzystać do poprawy jakości naszego życia mamy zawsze ze sobą. Jest to nasz oddech.

Oddech to bardzo naturalny proces, który pomoże Ci zintegrować 4 sfery - ciało, uczucia, umysł i ducha.

To właśnie dzięki właściwemu oddechowi możesz:

· poprawić zdrowie, kondycję i nastrój,

· znacząco poprawić relacje z innymi ludźmi,

· zniwelować stres,

· zwiększyć koncentrację i kreatywność,

· odzyskać równowagę i wewnętrzny spokój,

· poprawić przyswajanie pokarmów,

· zwiększyć poziom zadowolenia z życia seksualnego.

Dzięki praktycznym poradom i ćwiczeniom, nauczysz się w prosty sposób wykorzystywać oddech do poprawienia jakości swojego życia. Poznasz wartościowe narzędzia i przyswoisz cenne umiejętności. I co najważniejsze - szybko zaczniesz widzieć i czuć efekty w codziennym życiu.

Grzegorz Pawłowski – licencjonowany coach ICC, life coach, coach oddechem, trener biznesu, praktyk NLP. Związany z formą rozwoju poprzez powrót do naturalnego oddechu jako głównego życiowego paliwa i niezwykle użytecznego narzędzia coachingowego. Twórca środowiska pracy z oddechem w Polsce i założyciel Szkoły CUUD Coachingu Oddechem. Wykładowca coachingu w Akademii Coacha w Wyższej Szkole Bankowej i w Collegium Civitas. Przez dwadzieścia lat przeprowadził kilka tysięcy indywidualnych sesji oddechowych i coachingowych.

Polecane książki

Fragment: "Wszystko jest w świadomości, a świadomośc ani nie umiera, ani się nie odradza. Jest sama w sobie niezmienną rzeczywistością. Cały wszechświat doznań rodzi się wraz z ciałem i wraz z ciałem umiera; jego początek i koniec leżą w świadomości, ale świadomość nie zna początku ni końca"....
  „Ofiara Polikseny” to nie tylko trzymający w napięciu kryminał, ale również świetny portret środowiska archeologów i pożegnanie z romantycznymi wyobrażeniami dotyczącymi ich profesji. Marta Guzowska debiutuje w sposób brawurowy: zapomnijmy o Indianie Jonesie i Larze Croft! Przed nami Mario Ybl: pi...
Chcesz być atrakcyjna przez długie lata? Myślisz o mijającym czasie, zmieniającej się figurze, wadze? Zupełnie niepotrzebnie. Niniejsza książka to istna skarbnica wiedzy na temat prawidłowego żywienia, gwarantującego zachowanie zdrowia, urody i doskonałego samopoczucia. Zarówno Panie szczupłe, jak i...
Poradnik do gry S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci zawiera szczegółowy opis wszystkich zadań, z uwzględnieniem zarówno misji pobocznych jak i głównego wątku fabularnego oraz wszystkich wariantów wyborów, które gracz może podjąć w trakcie przygody.S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci - poradnik do gry zawiera poszuk...
Panna Lucy po śmierci ojca, nałogowego hazardzisty, musiała zamieszkać u wujostwa i jak najszybciej znaleźć pracę. Przez agencję zatrudnienia poznaje młodego wdowca, sir Ralpha Adversane’a. Szybko okazuje się, że Adversane nie szuka jedynie gospodyni, ale przede wszystkim urodziwej młodej ...
Bóg jest Twoim największym fanem. On siedzi w pierwszym rzędzie, podziwia Cię i pierwszy chce korzystać z Twoich talentów. Dla Niego jesteś perłą. Najlepszym poszukiwaczem pereł jest Jezus. On najtrafniej ze wszystkich ludzi znalazł odpowiedź na pytanie kim jest, a odnalazł to przez wszystko co robi...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Grzegorz Pawłowski

Redakcja: ‌DOROTA ROŻEK, ‌MAŁGORZATA SUCHARSKAKorekta: DOROTA ‌ROŻEK, ‌MelanżProjekt okładki: ‌KRZYSZTOF RYCHTERProjekt typograficzny, skład ‌i łamanie: ‌PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN®Ilustracje: ALEKSANDRA ‌MAJEWSKARedaktor prowadzący: ‌MAGDALENA CHORĘBAŁADyrektor ‌produkcji: ROBERT ‌JEŻEWSKI ‌© ‌Copyright by Wydawnictwo Zwierciadło ‌Sp. z o.o., ‌Warszawa 2018Text © ‌copyright by ‌Grzegorz ‌Pawłowski 2018Wydanie IWszelkie ‌prawa zastrzeżone. ‌Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania ‌danych, odtwarzanie, w jakiejkolwiek ‌formie oraz wykorzystywanie ‌w wystąpieniach publicznych tylko za ‌wyłącznym zezwoleniem właściciela praw ‌autorskich.ISBN: 978-83-8132-031-3Wydawnictwo Zwierciadło ‌Sp. ‌z o.o.ul. Postępu 14, ‌02-676 Warszawatel. (22) ‌312 37 12Dział handlowy: handlowy@grupazwierciadlo.plKonwersja: eLitera ‌s.c.

Książkę dedykuję wszystkim romantykomrozwoju ‌osobistego.Niech oddech nas prowadzi.

WIECZÓR, ‌W KTÓRY WSZYSTKO ‌SIĘ ‌ZMIENIŁO

Są w życiu takie ‌dni, po których ‌wiesz, że już nic ‌nie ‌będzie takie samo. ‌To był ‌właśnie taki ‌dzień.

Był późny ‌wieczór, ‌ale jakże ‌inny niż ‌wszystkie do ‌tej pory. ‌Choć nic ‌nie zapowiadało tej zmiany, tego dnia nastąpił długo oczekiwany i magiczny zwrot. Zmieniłem kierunek mojego życia i nadałem mu tempo i dynamikę. Równolegle zaczęły dziać się długo oczekiwane rzeczy. Czułem, jakbym zawisł w „tu i teraz” i przyglądał się z zadziwieniem temu, co się działo.

Studiowałem na ostatnim roku, dorabiając korepetycjami z matematyki i fizyki. Wśród moich podopiecznych było kilka atrakcyjnych dziewczyn, które przygotowywałem do matury z matematyki. Nasze relacje były czysto profesjonalne. Liczył się tylko materiał do opanowania. Ja byłem nauczycielem, a one pracowicie, w intensywnym tempie przyswajały matematyczną wiedzę i umiejętności.

Spotkaliśmy się tego wieczoru w czteroosobowym składzie, w mieszkaniu jednej z nich. Tak jak powiedziałem wcześniej – tym razem było inaczej. Sporo czasu zajęło, zanim zaczęliśmy, ale i tak nauka się nie kleiła, coś innego było w przestrzeni między nami. Między innymi przez mowę ciała zauważyłem wyraźne zmniejszanie dystansu. Zostawiliśmy zadania i zaczęliśmy rozmawiać o życiu, o różnych osobistych sprawach, również intymnych, a czas jakby się zatrzymał. Pod koniec spotkania koniecznie chciały się ze mną przejść. Mało tego – powiedziały, że chcą mnie odprowadzić do domu, potem było dosyć długie przytulanie na „do widzenia”.

Właśnie wtedy zmieniły się moje relacje z kobietami – zupełnie jakbym wypił jakiś magiczny środek, schował gdzieś swoje psychiczne kolce, przełączył w sobie tryb nieświadomego trzymania dystansu wobec ludzi na pewien rodzaj magnetyzmu. W ciągu następnych dni także w innych relacjach coś się zmieniło. Pojawił się aspekt wyraźnie większej bliskości.

Piszę o tym, dlatego że do tej pory miałem zdystansowane relacje z dziewczynami. Byłem dosyć samotnym człowiekiem, samotnym wilkiem. Choć nieźle funkcjonowałem w towarzystwie, żyłem w swoim świecie, trochę jak ktoś z innej planety. Nie miałem intymnego związku ani stałej dziewczyny. Sporo przyjaźni, ale nie tak bliskich, jakich pragnąłem. I coraz częściej czułem, że przyczyną jestem ja sam. Doświadczałem samotności duchowej i fizycznej. Gdy teraz z perspektywy patrzę na ten czas, widzę, że byłem mocno oddzielony od samego siebie. A psychicznie czułem się jak cień samego siebie.

Od tego dnia cała przestrzeń moich relacji z kobietami płynnie i miękko zmieniała się w taką, o jakiej marzyłem, a nawet w jeszcze bogatszą niż w moich marzeniach. Byłem podekscytowany, oszołomiony. Nagle, z dnia na dzień, dziewczyny zaczęły do mnie świadomie i nieświadomie lgnąć. Kilka bardzo atrakcyjnych dziewczyn zadeklarowało chęć bycia ze mną w związku. Po samotnej duchowo i fizycznie nastoletniości mogłem teraz wybrać jedną z nich lub wejść w relację z osobami, które postrzegałem do tej pory jako niedostępne dla mnie…

SESJA ODDECHOWA

Ciekawe, że wszystko, czego doświadczałem i czemu w zadziwieniu się przyglądałem, miało konkretną przyczynę. Ten rodzaj magnetyzmu, który odblokował się tamtego dnia, narodził się pod wpływem fascynującego spotkania sprzed kilku godzin.

Uczestniczyłem wtedy w warsztacie transformującego oddechu, na którego koniec odbyłem swoją pierwszą sesję oddechową. To było niesamowite, energetyczne doświadczenie o przede wszystkim fizycznym charakterze. Podczas niego odczuwałem w ciele wibracje, dreszcze, obserwowałem, jak ulatnia się ze mnie stres, a towarzyszyło temu wiele miłych uczuć i emocji. Pod koniec sesji czułem kule płynnej substancji, jakby przelewającej się w moich otwartych dłoniach. Przyniosło to duży spokój, którego nie znałem wcześniej, i głęboki relaks. Cały czas byłem świadomy.

Nie oczekiwałem tego i nie spodziewałem się konsekwencji tego doświadczenia w innych sferach mojego życia, a już na pewno nie takich zmian. Wcześniej powoli popadałem w zwątpienie, przestając wierzyć, że to w ogóle jest możliwe.

Tamtego dnia stało się coś, czego bardzo pragnąłem, ale o czym nawet nie śmiałem marzyć. Niemalże pogodziłem się z tym, że pewne poziomy spełnienia, szczęścia, relacji personalnych nie są dla mnie dostępne. Przyjąłem, że są jednostki bardziej predysponowane do korzystania z hojności tego świata.

Wyraźnie zmieniło się to, co nieświadomie wysyłałem w przestrzeń, czym „niechcący” zacząłem emanować. Teraz zacząłem zapraszać do siebie coś zupełnie innego. Zmieniało się wszystko.

Jakbym wszedł do świata, w którym są inne reguły. Co ciekawe, zrozumiałem, że te reguły mogę w znacznym stopniu naginać.

Tego dnia oddech stał się moim przewodnikiem w dalszym życiu. Słuchanie go jest bardzo ważnym parametrem moich decyzji i działań. Mam poczucie bogactwa, którego doświadczam prywatnie i zawodowo, żyjąc w nieustającym ruchu.

PODSUMOWANIE

W ten oto sposób oddech mnie uwiódł i zawładnął mną bezpowrotnie. Sprzedałem duszę oddechowi.

Wiosna była niezwykle bogata…

Kontynuowałem sesje oddechowe, przeprogramowywałem za ich pomocą swoje uwarunkowania, oczyszczałem się z ograniczeń, rozpuściłem mnóstwo zamrożonego lęku. Ale o tym w dalszej części.

Ciekawe, że dopiero po 20 latach pracy z oddechem w ramach własnego rozwoju, jako zawodowy praktyk integracji oddechem, trener, potem coach ze specjalizacją w pracy z transformującym oddechem, zdałem sobie sprawę, jak ważne było to pierwsze doświadczenie mocy. Świadomość, że rzeczy zaczynają się dziać, kiedy odpuszczę i poluzuję krępujące mnie nieuświadomione więzy. Dziś, po tysiącach poprowadzonych sesji i setkach ludzi, z którymi pracowałem, wiele spraw jest dla mnie jasnych i naukowo wytłumaczalnych. Wtedy nie było to jeszcze oczywiste, była to magia. Ta magia wciąż się dzieje, doświadczam jej każdego tygodnia, towarzysząc ludziom w ich przemianach. Coraz więcej osób wciąż doświadcza tej magii, otwiera oczy i usta ze zdumienia, patrząc na fascynujący świat, który jest w zasięgu ręki, a właściwie w zasięgu oddechu.

Dziś, jako ekspert od pracy z transformującym oddechem, uczę efektywnej metody, która jest doskonale dopasowana do potrzeb współczesnego człowieka. Razem z przyjaciółmi wyszkoliliśmy już kilkuset profesjonalnych coachów, a wśród nich kilkudziesięciu coachów pracujących oddechem.

Książka ta jest solidnym wprowadzeniem w samą metodę, w specyficzne rejony poznania, w zagadnienia rozwoju osobistego, a w szczególności w pracę z oddechem na wiele różnych sposobów. Dzięki niej możesz znaleźć drzwi do własnego świata, dostęp do swojego pełnego oddechu i dużo, dużo pełniejszego życia. Z góry dziękuję za zaufanie. Obiecuję, że będzie merytorycznie, ciekawie i pasjonująco.

Grzegorz Pawłowski

Warszawa, 7 lipca 2017

.

CZYM JEST PRACA Z ODDECHEM

Wielu osobom praca z oddechem kojarzy się z wykonywaniem ćwiczeń oddechowych. Jest to dosyć mylne, gdyż praca z oddechem jest czymś głębszym, czymś, co wymyka się technikom, ponieważ prowadzi do oddechu najbardziej naturalnego, takiego, z jakim się rodzimy. Poprzez pracę z oddechem wracamy do jego pełni, a tym samym – pełni życiowych możliwości.

Praca z oddechem nie jest wykonywaniem ćwiczeń relaksacyjnych. Wręcz przeciwnie – poprzez oddech wchodzimy jeszcze bardziej w to, co dla nas niewygodne, co w efekcie przynosi relaks, jakiego nigdy nie osiągnie się ćwiczeniami relaksacyjnymi. Praca z oddechem rozpuszcza wewnętrzne pokłady stresu i rozwiązuje problemy, podczas gdy relaksacja jest niczym łagodząca tabletka, która znieczula, nie przynosząc realnej ulgi.

Praca z oddechem zasadniczo nie jest wykonywaniem ćwiczeń jogi – mogą one być elementem wspomagającym, świetnym dodatkiem, ale nie są jej istotą. Dobrze dobrane pod kątem indywidualnych potrzeb mogą być bardzo pomocne, dlatego warto je znać i z nich również korzystać.

CO ZNAJDZIESZ W TEJ KSIĄŻCE

Zapraszam cię do zagłębienia się w tę książkę. Została ona pomyślana jako przewodnik po różnych sferach i rejonach rozwoju osobistego, zarówno twoich, jak i tych, które ja sam odkryłem i zwiedziłem. Wszystko ma aspekt praktyczny i efektywnie przekłada się na tak zwane życie codzienne.

Książka ma kilka wymiarów, które po kolei zgłębisz. Znajdziesz w niej przewodnik po rozwoju osobistym, a także przewodnik po pracy z oddechem. Stanie się dla ciebie solidnym wprowadzeniem i zyskasz rzetelą wiedzę, głębsze zrozumienie siebie i podstawowe umiejętności pracy z oddechem.

Książkę tę napisałem, by pomóc ci uczynić życie bardziej pełnym, jak stało się to z moim. By tchnąć więcej ducha w codzienność, przygotować gruntowne zmiany, jeżeli ich potrzebujesz. Nic tak efektywnie cię nie przeprowadzi przez nie jak twój oddech.

Opowiadam w niej, czym jest oddech, jaką pełni rolę w codzienności i w rozwoju osobistym. Podpowiadam, jak z niego najefektywniej skorzystać. Techniki oddechowe są dodatkiem do głównego przekazu książki.

Nie jest to klasyczna książka z zestawem ćwiczeń do wykonania. Książka zaprasza cię do głębszej podróży, do zmiany, której najprawdopodobniej świadomie lub nie, pragniesz.

Ta książka cię odmieni. Twój oddech będzie inny, czytanie tej książki jest pewnym rodzajem medytacji, będzie poszerzać twą świadomość, budzić cię.

Czasami może to być niewygodne, ale zawsze wartościowe. Poprzez czytanie książka pogłębi twój oddech. A wykonanie nawet części ćwiczeń uczyni twoje życie dużo bardziej wielowymiarowym. Poprzez tę książkę poprawisz relację z ciałem, z uczuciami. Pozytywnie wpłynie na twe kontakty z innymi, a może nawet wzbogaci twe życie seksualne. Ufam też, że przygotuje cię do głębszego spotkania z sobą, jeżeli tego naprawdę zechcesz.

Pamiętaj – ta książka jest tylko narzędziem. To twoja intuicja, samoświadomość będą cię przez nią prowadzić, dając ci tylko własny wgląd, zrozumienie, olśnienia, przebłyski, przebudzenia.

Życzę powodzenia i miło mi, że mogę ci w tym towarzyszyć. Dziękując za zaufanie, mam nadzieję, że dzięki mojej książce odkryjesz siebie i ważne dla siebie, praktyczne aspekty swego życia.

TA WŁAŚNIE KSIĄŻKA:

Pokaże, o co chodzi w rozwoju osobistym i jak się w nim poruszać – da ci mapy potrzebne, by uczynić twe życie pełniejszym.

Pomoże rozpoznać miejsca szczególnej uwagi – trudne rejony, najciemniejsze zaułki i twoje miejsca mocy, w których odzyskasz ważne kawałki siebie.

Oferuje cenne wskazówki, z których możesz skorzystać.

Da ci mnóstwo różnorodnych, użytecznych narzędzi.

PO CO PRACA Z ODDECHEM? – KORZYŚCI

Ta książka i sama praca z oddechem pomogą ci w odnalezieniu właściwego kierunku w życiu. Odkryjesz swój nadrzędny cel i będziesz mógł kreować siebie takiego, jakim chcesz być.

Odzyskasz swój oddech i nadasz życiu rozmach.

Książka pomoże ci osiągnąć głębszy stan doświadczania codzienności.

Pomnoży przyjemności doświadczane w życiu.

Może pomóc ci stać się bardziej orgazmiczną istotą, niezależnie od tego, kim jesteś, ile masz lat i w którym miejscu jesteś.

Uzyskasz szerokie rozeznanie, co oddech może wnieść w twoje życie. Możesz naprawdę wiele i są to najważniejsze rzeczy, esencjonalnie związane z twoją misją życiową, sensem życia, odkrywania tego, kim jesteś i kim nie jesteś.

Przyzwyczaisz się do radości płynącej z bycia. Przestaniesz uciekać od siebie, od chwili obecnej, od tego, kim naprawdę jesteś, zaczniesz robić w życiu to, co naprawdę kochasz, co będzie czynić cię szczęśliwym.

Pomoże zadbać ci o swoje zdrowie, kondycję, zarządzać poziomem stresu, odpowiednio przyswajać pokarm.

Oddech jest drzwiami do ciebie samego.

Kiedy wchodzimy w stan harmonii, a umysł jest zgodny z duchem, dzieją się fantastyczne rzeczy. Tak się stało w życiu moim i wielu innych ludzi. Przewodnikiem i spoiwem jest oddech – wspaniałe narzędzie dla zaawansowanych i nowicjuszy, najczulszy wskaźnik i twoje najważniejsze paliwo, które ma konkretny wpływ na wiele poziomów zadowolenia i życiowego spełnienia.

By skorzystać z książki jeszcze pełniej, polecam uczestnictwo w sesjach indywidualnych z profesjonalnym coachem oddechem. Listę rekomendowanych do tego osób znajdziesz z tyłu książki lub na stronie: www.coachingoddechem.pl

Rozdziały:

Wstęp orazRozdział 1 przeczytaj przed pierwszą sesją.

Rozdział 2 przeczytaj przed drugą sesją.

Rozdział 3 przeczytaj przed trzecią sesją.

Rozdział 4 przeczytaj przed czwartą sesją.

Rozdział 5 przeczytaj przed piątą sesją.

Rozdział 6–7 przeczytaj przed szóstą sesją.

Rozdział 8 przeczytaj przed siódmą sesją.

Rozdział 9 przeczytaj przed ósmą sesją.

Rozdział 10 przeczytaj przed dziewiątą sesją.

Rozdział 11–12 przeczytaj przed dziesiątą sesją.

.

ZASTOSOWANIE ODDECHU

Gdzie i kiedy w naszym życiu mamy do czynienia z oddechem?

Wszędzie, codziennie i przez cały czas. Nawet teraz, kiedy to czytasz.

Do czego jest nam potrzebny oddech?

Do wszystkiego. Myślimy, czujemy, pracujemy, działamy, biegamy, kochamy się, dotykamy, odpoczywamy, śpimy. Wszystko dzieje się poprzez oddech, który we wszystkim nam towarzyszy.

Obszary życia zasilane przez oddech:

● fizjologia – „ilość” życia w tobie: jak oddychasz, tak żyjesz – i nie jest to żadna metafora,

● twórczość – dotlenienie mózgu jest kluczowe dla jasnego myślenia i kreatywności,

● sztuki walki – koncentracja, uważność, sprawność są bezpośrednio związane z oddychaniem,

● sport – jak wyżej, oraz dodatkowo wydolność,

● joga,

● nurkowanie – wiadomo: to warunek przeżycia,

● zmysły – jakość dotyku jest połączona z jakością oddechu,

● seks – doza przyjemności jest związana z oddechem,

● tantra – poziom ekstatyczności zależy od tego, jak pozwalasz sobie czuć doznania płynące z ciała, ale przede wszystkim wpływa na emocje i uczucia, które uwalniają się z naszych ciał podczas seksualnej aktywności,

● psychologia – techniki antystresowe,

● medytacja – baza dla większości rodzajów medytacji,

● szamanizm – wiele technik opartych jest na oddechu,

● relacje – intuicja i wewnętrzny weryfikator prawdy,

● terapia – oddech wykorzystywany na wielu ścieżkach terapeutycznych,

● techniki psychologii transpersonalnej – na pograniczu terapii i rozwoju osobistego przynosi bardzo dobre efekty terapeutyczne.

Jak widać, oddech jest wszędzie tam, gdzie jest świadomość i gdzie jest życie. Jak to przejawia się w poszczególnych obszarach naszego życia? Uporządkujmy:

CZTERY SFERY KAŻDEGO CZŁOWIEKA

Jako ludzie żyjemy poprzez cztery sfery. Żyjemy w ciałach fizycznych, doświadczamy uczuć i emocji, myślimy i jesteśmy „duchowi”. Wszystkie te sfery przenikają się, wzajemnie wpływając na siebie – jeżeli coś dzieje się w jednej, oddziałuje to na wszystkie trzy pozostałe.

Zauważył to już Carl Gustav Jung i dlatego chętnie pracował na tym modelu. Nam, poprzez swoją prostotę i przejrzystość, też będzie bardzo pomocny.

Każda z tych sfer potrzebuje innego „pokarmu” do optymalnego funkcjonowania, do tego, byśmy byli zdrowi, żywi i witalni. Jednym z najważniejszych aspektów łączących te wszystkie sfery jest to, że każda z nich potrzebuje energii płynącej z oddychania.

ENERGIA I ODDECH

Najwięcej energii czerpiemy nie z tego, co otrzymujemy przez przewód pokarmowy, ale z tego, co przyswajamy naszymi płucami i przez skórę. Układ oddechowy jest naszym pierwszym układem energetyczno-oczyszczającym, bowiem ok. 70% energii życiowej czerpiemy z oddechu i jednocześnie ok. 70% toksyn usuwamy poprzez oddech. Układ pokarmowy dostarcza pozostałą część energii, a układ wydalniczy usuwa resztę niepotrzebnych substancji z organizmu.

JEDZENIE I ODDECH

Najnowsze wersje piramidy zdrowego żywienia WHO, piramida opracowana przez Harvard oraz piramida zatwierdzona przez polskie Ministerstwo Zdrowia wyraźnie informują, co jest największą i najważniejszą częścią naszej „diety”.

Zgadnij, co?

Tak, aktywność fizyczna.

Abyśmy byli zdrowi i dobrze odżywieni, powinniśmy karmić nasze organizmy ruchem, bieganiem, tańcem, sportem, jogą, seksem, uprawianiem sztuk walki, spacerami i wszelkim wysiłkiem fizycznym oraz aktywnością dobrze dopasowaną do naszych preferencji, wieku i możliwości sprawnościowo-zdrowotnych.

Nie mówimy tutaj o sportach uprawianych wyczynowo, ponieważ nie zawsze służą one zdrowiu, ale konkretna aktywność, wymagająca optymalnego wysiłku, jest bardzo zalecana.

Jak to działa?

Ruch wymusza na nas aktywniejsze, pełniejsze oddychanie: oddychamy intensywniej i używamy całej objętości płuc, zyskując energię życiową i witalność. Ufam, że w niedalekiej przyszłości zobaczymy wreszcie oficjalną piramidę, która wydaje się logiczną konsekwencją wszystkiego, co potwierdzają moje doświadczenie i obserwacje:

20 000 ODDECHÓW DZIENNIE

„Przeciętny człowiek bierze 20 000 oddechów dziennie, co oznacza, że 100 metrów kwadratowych naszych płuc, wystawione jest na działanie 8000 litrów powietrza – krew przenosi życiodajny tlen do komórek naszego ciała, co pozwala nam radzić sobie ze stresem życia codziennego, regenerować się czy cieszyć się życiem. W drodze powrotnej z komórek krew niesie 70% końcowych produktów przemiany materii, by wyeliminować je przez płuca. Choćby z tych powodów – rewitalizacji i pozbycia się toksyn – opłaca się nauczyć oddychać skutecznie”[1].

1/3 OBJĘTOŚCI PŁUC

Ciekawe, że większość ludzi w ciągu swojego życia używa średnio, nie więcej niż 1/3 objętości płuc. Wydaje się to ogromnym, nieuzasadnionym marnotrawstwem. Wydaje się, ale może tak nie jest. Dlaczego?

Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w sferze uczuciowo-emocjonalnej.

Jeżeli chcę czuć to, co czuję, oddycham, jeżeli nie chcę czuć tego, co czuję, wstrzymuję oddech. To bardzo ważny mechanizm, który odkrywamy od pierwszych chwil naszego życia.

By nie czuć albo czuć mniej, spłycamy albo wstrzymujemy oddech.

Kiedy czuję się szczęśliwy, doświadczam uczuć tych, które lubię, i oddycham głęboko.

Zwykle nie chcemy czuć znacznej części swoich emocji i je zamrażamy.

Cenne narzędzie, jakim są płuca, przystosowaliśmy do opierania się uczuciom i emocjom.

Uczucia ze swej natury są po to, by je czuć. Emocje (ang.: emotion – a motion – ruch) mają dawać energię, będąc w ruchu, w przepływie, dlatego kiedy je tłumimy, zamrażamy, robimy coś wbrew naszej naturze. By to się działo, musimy usztywniać ciało i tłumić oddech. Z natury jest to niezdrowe, często wręcz chorobotwórcze.

Tak jak wspomniałem wcześniej, większość ludzi przez dużą część dnia używa około 1/3 objętości płuc, by nie odczuwać części swoich uczuć i emocji. Ostry trening w tym zakresie przechodzimy od najwcześniejszego dzieciństwa.

Czasami mechanizm tłumienia oddechu może być przydatny, ale tylko czasami… Faktycznie jest tak, że nadużywamy go permanentnie. Tłumienie odbywa się najczęściej nieświadomie. Ugrzęźliśmy w tym wzorcu reakcji. Przez to żyjemy fragmentem potencjału, którym dysponujemy. Znacząco ograniczamy swoją energię życiową, moc, kreatywność i większość innych pozytywnych aspektów swej natury.

Wewnętrzny świat emocjonalny mamy podzielony na pół. Połowę tego świata świadomie lub podświadomie uznaliśmy za złą. W związku z tym nie powinniśmy lub nie chcemy tego, co jest „złe”, czuć. Niemniej jest to również część nas, naszej natury. Walcząc z połową siebie, nie pozwalamy sobie być pełnią. Jesteśmy jedynym gatunkiem w przyrodzie, który to robi. To bardzo niezdrowe, nieekonomiczne i zatrzymuje nas w rozwoju. Tłumione emocje są skrzętnie, wręcz po mistrzowsku, zamrażane, składowane i trzymane w naszych ciałach. Jednak w pewnym momencie wybuchają.

Tłumienie uczuć i emocji jest w naszej cywilizacji warunkowane kulturowo. Zarządzanie tym procesem należy do umysłu, który dla większości ludzi jest głównodowodzącym w całym ich życiu. Tym samym sfera emocji, najbardziej tłumiona ze wszystkich, przekłada się na płytki oddech.

Abyśmy mogli jasno myśleć, musimy właściwie oddychać. Kiedy wstrzymujemy oddech, nasza percepcja się zawęża, odcinamy się od swoich zasobów i widzimy sprawy coraz mniej obiektywnie. Szczególnie widać to w stresie, kiedy mały problem nagle urasta do ogromnego. Kiedy faza stresu mija, często dziwimy się, że dane przeżycie tak nas pochłonęło. Kiedy głębiej oddychamy, używamy wszystkich części mózgu. Przy stresie i spłyconym oddechu krew odpływa z kory mózgowej do bardziej pierwotnych części mózgu i odcina nas w ten sposób od zasobów, naszej mocy i sprawczości.

Można powiedzieć, że umysł większości ludzi jest bardzo zafiksowany na swoim punkcie. Z powodu zachwytu nad samym sobą i nieufności do trzech pozostałych sfer, chce mieć wszystko pod kontrolą. W tym celu ogranicza dostawy energii dla całego systemu, wszystkich czterech sfer. Tracimy na tym całościowo jako istoty ludzkie.

Fizjologicznie sam mózg jako główna siedziba umysłu potrzebuje ok. 25% całości tlenu z oddychania.

Kiedy umysł ogranicza dotlenianie całego systemu, ogranicza dotlenienie mózgu, czyli siebie samego. Ogranicza swoje działanie, zapadając się w wygodnych strefach własnego komfortu.

Rys. Sytuacja rzeczywista większości współczesnych ludzi

Aby wszystko było jasne – umysł jest genialnym osiągnięciem ewolucji. To wspaniale, że go mamy, bardzo go potrzebujemy. Jesteśmy na etapie, kiedy bardzo zyskał na znaczeniu i tłamsi człowieka, bojąc się jego rozkwitu. Jego sposobem na tłumienie pełni człowieka jest sterowanie oddechem i jego spłycanie. Wiele wskazuje na to, że jest to etap ewolucji, który jako ludzkość musimy przejść. Ufajmy, że z powodu zagubienia się umysłu w samym sobie unikniemy jako gatunek samounicestwienia.

Mamy wyjątkową możliwość przyspieszenia ewolucji ludzkości przez wyjście z cierpienia i destrukcji, jakie funduje nam własny umysł. Poprzez świadome działanie w tym kierunku możemy z dnia na dzień stawać się coraz bardziej wolni, spełnieni i szczęśliwi, ponieważ kiedy umysł uświadamia sobie, że w jego interesie jest zrównoważony rozwój wszystkich czterech sfer, następuje szybki wzrost jakości życia człowieka.

W tym momencie stoimy w przedświcie tego nowego, które nadchodzi.

Kiedy umysł otwiera się na oddech, widzi świat szerzej, wpływa to korzystnie zarówno na bardziej obiektywne widzenie życia, spraw, problemów, empatię, równowagę obu półkul mózgowych, na jasność myślenia analitycznego i syntezującego, na trafność podejmowanych decyzji. Dodatkowo wraz z pełniejszym dotlenieniem mózg zasilany jest dopływem wielu endorfin, opioidów i peptydów, stając się tym samym mózgiem szczęśliwszym ;).

ENDORFINY, OPIOIDY, PEPTYDY I ODDECH

„Zmiany tempa i głębokości oddychania wywołują zmiany w jakości i rodzaju peptydów uwalnianych z rdzenia mózgu. Jako że wśród peptydów znajduje się wiele endorfin, naturalnych opioidów występujących w organizmie ludzkim, oraz innych rodzajów substancji znoszących ból, szybko osiągamy jego zmniejszenie. Powiązanie peptydowo-oddechowe jest dobrze udokumentowane. W zasadzie jakikolwiek peptyd znaleziony gdziekolwiek indziej, występuje także w ośrodku oddechowym. To jest podłoże do naukowego uznania potężnych uzdrawiających efektów świadomego kontrolowanego oddychania”[2].

Im bardziej umysł budzi się z własnego samoograniczenia, tym bardziej zauważa coraz większą nadrzędną rolę sfery duchowej.

W wielu starych językach „oddech” i „duch” to jedno i to samo słowo. Z jakiegoś głębszego powodu ludzie nie potrzebowali oddzielania tych dwóch sfer.

Ktoś powiedział, że płuca są jedynym narzędziem, które możemy kontrolować i które jest pomocne w kontaktowaniu się z czymś od nas „większym”. Na drodze własnych doświadczeń, jak i towarzysząc ludziom przy kilku tysiącach sesji, potwierdzam to z całą powagą.

Inspiracja, inspire, wyzionąć ducha, natchnienie (po rosyjsku ‘uwdochnawienie’) – źródłosłowy jasno pokazują silne powiązanie oddechu z duchowością. W starym, jeszcze sumeryjskim, potem żydowskim, w końcu chrześcijańskim micie o stworzeniu człowieka powiedziano: „Bóg ulepił człowieka z gliny i tchnął w niego życie”. W języku hebrajskim jest bardzo interesujące słowo ‘ruah’ łączące sferę ducha, cielesności, uczuć i oddechu.

To sfera duchowa, w połączeniu z pozostałymi, pomaga człowiekowi być w kontakcie z sensem, poczuciem szczęścia i celowości. Poprzez tę sferę odnajdujemy drogowskazy, by żyć pełnią i doświadczać samorealizacji.

Warto tu na wstępie wyjaśnić, że sfera ducha ma niewiele wspólnego ze strukturami religijnymi, które wymyślił człowiek w celu ułatwienia sobie funkcjonowania i kontrolowania innych ludzi. Sfera ducha jest ponad formami, jakie nadaje jej umysł. Religia, wierzenia, przekonania i wartości są domeną umysłu i ograniczają się do sfery umysłu. Na nasze szczęście ducha nie da się skutecznie ograniczyć ani zamknąć w jakiejkolwiek formie. Zawsze będzie dążył do przebudzenia, zapraszając nas do wyjścia z klatek, do których się przyzwyczailiśmy, uznaliśmy za wygodne i które kochamy.

Tymi klatkami są przede wszystkim nasze indywidualne strefy komfortu. Każda z powyższych sfer ma własne strefy komfortu.

ROZWIJASZ SIĘ TYLKO POZA STREFAMI KOMFORTU

„Wychodzenie poza strefy komfortu, to więcej życia w życiu”

Zrozumienie, czym są strefy komfortu jest kluczowe dla naszego rozwoju osobistego. Rozwój odbywa się tylko na granicy stref komfortu lub przy ich przekraczaniu. Szczególnie ważne są one w pracy z oddechem.

Strefa komfortu to przestrzeń od-do, w której – jak sama nazwa mówi – czujesz się najlepiej. Większość czasu spędzamy, żyjąc w strefach komfortu.

Jakie mogą być strefy komfortu?

● rozmawiam z kimś codziennie przez określony czas (za dużo rozmów źle, za mało – też niedobrze),

● mam określoną ilość pieniędzy (gdy mam mniej – czuję lęk, mam dużo więcej – też jestem zaniepokojony),

● emocjonalnie przed kimś się otwieram (mało się otwieram i czuję się przez to odcięty, za bardzo się otworzyłem i czuję w związku z tym strach, że ktoś to może wykorzystać, by mnie zranić),

● w określonej odległości siedzimy od siebie, rozmawiając (by porozmawiać ze mną, ktoś siada dosyć daleko, więc czuję dystans, lecz gdy siada bardzo blisko, odczuwam skrępowanie),

● przytulam się z kimś na powitanie (nie za blisko i nie za daleko, nie za krótko, lecz nie za długo i staram się, by odległość między naszymi biodrami nie była za mała),

● lubię wyjeżdżać za granicę (na urlop, by się dobrze czuć – za rzadko, wtedy frustracja, gdy za często – niepokój),

● spędzam czas w towarzystwie, ale lubię też przebywać sam, by się dobrze czuć,

● moje określone wartości muszą być respektowane, bym czuł się komfortowo,

● ludzie powinni zachowywać się względem mnie w określony sposób, bym czuł się dobrze.

Strefy komfortu są oazą poczucia bezpieczeństwa i jednocześnie więzieniem. Warto do granic swoich stref komfortu zbliżać się i z delikatnością je przekraczać. Warto żyć na granicy swych stref komfortu. Wtedy czujemy się żywi, czujemy, że się rozwijamy.

Jak już ustaliliśmy, jakość oddechu bezpośrednio wpływa na jakość życia. Jak we wszystkich sferach życia, w ramach naszego oddechu też pozostajemy w strefie komfortu. Jeżeli jej nie poszerzamy, wtedy się kurczy i wraz z tym zawęża się nasza przestrzeń życiowa. Gdy oddechowi poświęcamy choć odrobinę uwagi, strefa komfortu zaczyna się poszerzać.

Rys. Strefy Komfortu

Najbardziej pożądane jest jak najczęstsze spędzanie czasu w środkowym obszarze – tu jest najwięcej życia, umiarkowany poziom stresu i najbardziej optymalny rozwój. Kiedy wychodzimy poza ten pierścień, możemy doświadczać zbyt dużego stresu – zaczynamy się wtedy wycofywać i kurczyć. Wszystkie strefy komfortu są bardzo indywidualne i inne dla każdej osoby.

Jeżeli nie poszerzamy naszych stref w każdej z czterech sfer, to w rezultacie się kurczymy. Brak rozwoju jest zastojem!

Przykłady poszerzania stref:

● jeżeli cały czas musisz coś robić → zatrzymaj się, by być i nie robić nic przez dłuższą chwilę,

● kiedy nie dbasz o ciało → zacznij ćwiczyć,

● kiedy nie gotujesz → przygotuj posiłek,

● jeżeli większość dnia żyjesz na płytkim oddechu → zafunduj sobie kilka minut świadomego oddychania,

● kupujesz sobie jakiś ciuch raz w tygodniu → odpuść zakupy na kilka tygodni,

● nic sobie nie kupujesz → idź do sklepu i wydaj na siebie trochę pieniędzy,

● jesteś zabiegany lub twoje życie staje się przeintelektualizowane → spróbuj medytacji.

Ważne jest, że kiedy zbliżasz się do granicy, pojawia się mniejszy stres, przekraczając ją, doświadczysz większego stresu, a ze stresem zawsze związany jest lęk, który jest świadomy lub nieświadomy.

Strefy komfortu fundowane są przez nieuświadomiony, stłumiony lęk. Gdyby nie lęk, nie byłoby stref komfortu. Strefy komfortu spełniają ważną rolę i nie są złe – ale w nich się kurczymy, życie tylko w nich przypomina wegetację. Dają nam poczucie bezpieczeństwa i wygody. Z doświadczenia wiemy, że poza nimi może być niewygodnie i dlatego nieświadomie opieramy się zaproszeniom od życia, które nas budzi, wyciągając nas na zewnątrz.

Pełnia życia dzieje się na granicy stref komfortu. W strefach komfortu dobrze się odpoczywa, ale aby cieszyć się życiem, nie możemy wciąż odpoczywać.

W każdej z ćwiartek mamy metaforyczne „mięśnie”. Mięśni trzeba używać i je regenerować. Nie musisz drastycznie przekraczać swoich stref komfortu, ale od czasu do czasu warto wyskoczyć poza którąś ze stref. To daje zastrzyk adrenaliny i pobudza życiową energię.

Żyj jak najczęściej na krawędzi

Ciekawe jest to, że szczęśliwi i zdrowi możemy być tylko wtedy, gdy chętnie wychodzimy ze stref do nowego i gdy nie walczymy z ich granicami.

Świetnie, gdy dzięki świadomym decyzjom wychodzimy ze stref komfortu, by doświadczyć czegoś nowego.Świetnie, gdy od razu jesteśmy na tak, gdy „zapraszają” nas do tego zewnętrzne okoliczności.

Z moich obserwacji wynika, że niewielu ludzi wybiera opcję świadomego kreowania życia poprzez przekraczanie swoich stref komfortu w kluczowych obszarach egzystencji. Najczęściej samo życie budzi nas, wykopując z ciepłych papuci i wołając: „Hej, kochany, czas na więcej! Zabawmy się!”.

Starzenie się polega przede wszystkim na tym, że mniej chętnie wychodzimy ze swojej skorupki – starzenie się psychiczne jest bardziej dotkliwe niż fizyczne i może przyspieszać proces demencji. I w drugą stronę: mimo bagażu lat możemy być dłużej młodzi wewnętrznie, co przejawia się też dobrą kondycją, zdrowiem i witalnością naszego ciała fizycznego. Nie jestem zwolennikiem kultu młodości, ale bycia żywym – tak. Podsumowując:

Strefy komfortu są oazą bezpieczeństwa i jednocześnie więzieniem. Warto żyć na granicy swoich stref komfortu. Jakość oddechu bezpośrednio wpływa na jakość życia i jej również dotyczą powyższe wnioski. Przykładając nawet odrobinę uwagi oddechowi, sprawiamy, że poszerzając tę przestrzeń, jednocześnie wpływamy na całokształt życia i jego rozwój, niezależnie od wieku.

Każdej ze sfer dotyczą wyzwania. By zwiększać własną wydolność, musimy przekraczać własne ograniczenia i normy, na które kiedyś się zgodziliśmy. Wydolność emocjonalną, umysłową i duchową budujemy tak samo jak fizyczną, opuszczając strefy komfortu, a potem się regenerując. Ważne, by być na granicy twórczego stresu – wtedy uczymy się najwięcej i najszybciej, wtedy rozwijamy się optymalnie.

Oddechowe poszerzanie stref komfortu w czterech strefach:

●Na poziomie ciała: chęć „wsłuchiwania się” oddechem we własne ciało, rzeczywistego bycia w nim i chęć doenergetyzowywania go intensywniejszym, głębszym oddechem, dodanie witalności.

●Na poziomie uczuciowo-emocjonalnym: pełniejsze oddychanie, żeby czuć rzeczywiste emocje, nie uciekając od swoich uczuć, również tych niewygodnych.

●Na poziomie umysłu: dotlenienie, doenergetyzowanie umysłu i mózgu, równoważenie oddechem półkul mózgowych.

●Na poziomie ducha: medytacje oparte na oddechu, wchodzenie w przestrzeń ponadumysłową.

Cała dalsza część książki jest zachętą do pełniejszego życia, czerpania z niego przyjemności i satysfakcji. Zachęca do optymalnego, zrównoważonego rozwoju, do działania poprzez wszystkie sfery, jakie mamy do dyspozycji.

Jak powiedzieliśmy, wychodzenie ze stref komfortu jest związane ze stresem.

TRZY MÓZGI CZŁOWIEKA, ODDECH I STRES

Co to jest stres?

Pojęcie stresu wprowadził Hans Selye, jeden z najwybitniejszych badaczy zajmujących się tym problemem. Według niego:

Stres to normalna reakcja związana z doświadczaniem życia.

Stres mobilizuje organizm do działania.

Brak reakcji stresowej oznacza śmierć organizmu.

Stres jest reakcją na zmianę, z którą stykamy się w życiu i w której uczestniczymy. Pomaga dynamicznie adaptować się do nowej sytuacji i zmieniających się warunków. Skłania do podjęcia działań, które mają przywrócić stan równowagi. Im większa i bardziej nagła jest zmiana, tym większa jest mobilizacja, by się przystosować.

JAK REAGUJEMY NA STRES?

Różne osoby w odmienny sposób reagują na taką samą sytuację. To, co dla jednego jest łatwe, dla innego może stanowić duży problem i wywoływać napięcie. Innymi słowy, reakcja na daną sytuację oraz sposób radzenia sobie ze stresem związane są z indywidualnymi możliwościami i wewnętrznymi strategiami człowieka.

UCIECZKA, WALKA, ZAMROŻENIE JAKO REAKCJE NA STRES

Na przełomie XIX i XX wieku Walter B. Cannon – psycholog z Harvardu opisał serię biochemicznych zmian organizmu, zachodzących w odpowiedzi na zagrożenie. Reakcję tę nazwał: „walką lub ucieczką”. Tę biochemiczną reakcję zawdzięczamy naszym przodkom, którzy przekazywali ją z pokolenia na pokolenie. Potrzebowali jej, by przeżyć w przypadku zetknięcia się z drapieżnikami. Organizm musiał szybko zmobilizować się, by walczyć lub uciekać. Stąd nagły skok adrenaliny, podwyższone tętno, rozszerzone źrenice, odpływ krwi do mięśni itd.

UCIECZKA

Tak reaguje wiele zwierząt. Robią to automatycznie w obliczu niebezpieczeństwa. W naszym świecie ucieczka może objawiać się trochę inaczej, np.: wyjazdy, opuszczanie danego miejsca, by uniknąć spotkania z czymś/kimś niewygodnym albo zapobiec potencjalnemu stresowi, nieuczestniczenie w sytuacjach związanych z zagrożeniem, ucieczki w dolegliwości lub w chorobę, odcięcie od uczuć czy zaprzeczenie faktom poprzez zniekształcanie percepcji.

WALKA

W trudnych sytuacjach nawet u łagodnych zwierząt pojawia się agresja skierowana w stronę innych osobników. U ludzi mechanizm ten przebiega podobnie, prowadząc prosto do konfrontacji i próby sił na różnych poziomach. Może przejawiać się otwartą walką lub próbą zastraszenia drugiej strony.

ZAMROŻENIE (ZASTYGNIĘCIE) – to również atawizm rodem ze świata zwierząt. Niektóre zwierzęta na nagłe zagrożenie reagują zastygnięciem, zamarciem albo udawaniem nieżywego. To trzecia możliwa reakcja na stres. Niektórzy ludzie często przyjmują taką postawę – paraliżu, „przeczekania”, wycofania swojej energii, zamrożenia uczuć, niejako opuszczenia swojego ciała i bycia jakby obok niego. Często może to się objawiać również udawaniem, że nie ma problemu, i to jest szczególnie ważna strategia wobec sytuacji stresowej, gdy mamy wrażenie, że nie możemy ani walczyć, ani uciec, choćby to była jedynie nasza interpretacja sytuacji, niewiele mająca wspólnego z rzeczywistością. W każdym razie w dzisiejszym świecie tę strategię zwykle wybieramy najczęściej. A jest to możliwe tylko przy mocno stłumionym oddechu.

U zwierząt obserwuje się „wytrząsanie” stresu z siebie, kiedy czynnik stresogenny przestaje działać, u ludzi tak nie jest – stres zostaje w postaci napięć w ciele i odbija się negatywnie na płynności oddechu i regeneracji ciała.

DYNAMIKA ODDECHU

Ciekawą koncepcję przedstawił w temacie dynamiki oddechu mój mentor, wieloletni praktyk transformacyjnej pracy z oddechem, Colin Sisson.

Według jego badań oddech normalny, w którym mamy przerwy pomiędzy poszczególnym wdechami i wydechami [rys. 1 s. 29] jest dla nas normą. Nie znaczy to, że oddech taki jest zgodny z naszą naturą. W oddechu, z którym przychodzimy na świat, wdech i wydech są połączone i nie ma przerw pomiędzy kolejnymi oddechami [rys. 2 s. 29].

Co ciekawe, oddechu połączonego, o którym mowa, w ciągu każdej doby doświadczamy kilka razy podczas głębszej fazy snu, kiedy głęboko się regenerujemy, jesteśmy wtedy głębiej niż faza śnienia. Kiedy przypadkiem będziesz przebywać przy kimś, kto jest akurat w tej fazie, będziesz mógł usłyszeć, zaobserwować, taki właśnie naturalny, pełny oddech jak na rys. 2.

Rys. Dynamika snu

Co się więc stało z naszym oddechem, że z połączonego przeszliśmy na oddech, w którym są przerwy?

Według Sissona[3] przerwy w oddychaniu są proporcjonalne do zamrożonego w ciele i w psychice stresu, a wraz z nim lęku, który w sobie nosimy. Im więcej stłumień „nazbieraliśmy” w ciągu dotychczasowego życia, tym dłuższe przerwy mamy w oddechu. Dlatego im więcej zamiatania pod dywan nieświadomości kolejnych wypieranych uczuć, tym dłuższe przerwy między wdechami i wydechami.

Zauważmy, że nikt nas nie uczy, jak przeżywać uczucia, jak być w dobrym kontakcie z nimi. Miejmy świadomość, że doświadczanie emocji to coś bardzo naturalnego, ale wcale nie musi się wiązać z potrzebą wyrażania tego poprzez ekspresję. A przecież jesteśmy zachęceni do tłumienia uczuć, jak w jednej z piosenek Czesława Niemena „najwyższy czas nienawiść zniszczyć w sobie”.[4]

Ciekawe jest też to, jak odwróciliśmy proces oddychania. Większość ludzi oddycha płytko, blokując psychiką naturalną pracę mięśni przygotowanych do przeprowadzenia pełnego wdechu, następnie robi przerwę i wkłada wysiłek w to, by zrobić wydech, potem znowu następuje przerwa itd.

Fizjologicznie mięśnie w naszych płucach skonstruowane są tak, by brać głęboki wdech, natomiast wydech odbywa się sam. Kiedy w tym nie przeszkadzamy, mięśnie naturalnie się skurczą, powodując wydech.