Strona główna » Obyczajowe i romanse » Odegrać życie

Odegrać życie

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7859-501-4

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Odegrać życie

„Każde nasze doświadczenie jest dobre. Jeżeli się głębiej nad tym zastanowić, to wszystkie nasze spotkania, sytuacje, odczucia stanowiły kolejny krok do przodu na naszej drodze. Uczę się na nowo dawać szansę życiu, aby się działo. Żebym mógł więcej dostrzec, żeby moja perspektywa była szersza.” – Bogna Gliniecka (fragment książki „Odegrać życie”).


Bogna Gliniecka
Urodzona 22.07.1965 w Katowicach.

Z wykształcenia fotograf.
Autor zdjęć do płyty zespołu Elektryczne Gitary "Kilerów Dwóch". Praca na planach filmowych u Andrzeja Wajdy Roberta Glińskiego Wojciecha Wójcika Izabeli Cywińskiej itd.
Studia na kierunku filologia polska.
Autor powieści "Mężczyzna..."

Polecane książki

Celem napisania tej książki była chęć ujawnienia w niej wszystkich faktów, oraz wszystkich zdarzeń, które miały miejsce i które zdaniem autora zasługują na uwagę. Analizując poszczególne fakty i zdarzenia autor dochodzi do przekonania, że życie każdego z nas, jest niczym innym, jak tylko nieustannym...
  Ludzie pióra płci obojga kochają nie tylko książki, i nie z samej jedynie literatury czerpią rozkosz – są przecież przede wszystkim kobietami i mężczyznami. Autorki i autorzy niniejszej antologii spłodzili oto dziewięć śmiałych opowiadań o tym, co najbardziej...
Czy wojna jest zakodowana w naszych memach, naszej kulturze? Jaką rolę w prowadzeniu działań wojennych odgrywają idee, wartości i przekonania, podzielane zarówno przez wojskowych i politycznych liderów, jak i przez rzesze walczących na wojnach mężczyzn? Autorka książki próbuje odpowiedzieć na t...
Książki, które zmieniają sposób myślenia!   Książka w przystępny sposób wyjaśnia skomplikowane zagadnienia nowoczesnych trendów w sztuce, począwszy od Maneta i Picassa, a skończywszy na najnowszych przykładach sztuki performatywnej. Kiedy możemy mówić o sztuce nowoczesnej? Jakie relacje zachodzą mię...
Ta książka to podsumowanie wieloletniej pracy z dorosłymi i dziećmi – efekt praktycznego zgłębiania zasad Porozumienia bez Przemocy (NVC) Marshalla B. Rosenberga. Autorka dzieli się w niej swoim bogatym doświadczeniem w kształtowaniu relacji z dzieckiem, opartych na obustronnym dostrzeganiu i poszan...
W miejscowości Szczyrzyc, w Beskidzie Wyspowym, od przeszło 760 lat znajduje się klasztor Cystersów. W stosunku do innych cysterskich opactw w Polsce, rozmiary jego zabudowań są niewielkie, ale zostały umiejętnie wkomponowane w topografię pagórkowatej i malowniczej okolicy doliny rzeki Stradomki. Ry...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Bogna Gliniecka

Bogna Gliniecka

Odegrać życie

© Copyright by

Bogna Gliniecka & e-bookowo

Grafika na okładce: shutterstock

 

Projekt okładki:

e-bookowo

 

 

 

 

 

ISBN 978-83-7859-501-4

 

 

 

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

www.e-bookowo.pl

Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl

 

 

 

 

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2015

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

I. Rozmyślania

Mam na imię Max. Czasami wydaję mi się, że jestem pisarzem.

Codziennie od rana przesiaduję w kawiarni literackiej, mieszczącej się przy teatrze. Miejsce, w którym mieszkam pozwala mi na to, żebym mógł się realizować w rozmyślaniu nad istotą życia. Nasze miasto, no cóż, prowincjonalna mieścina, która niektórym jawi się, jako wielkie skupisko przemysłu i kultury wszelakiej.

A ja? – Człowiek, który od dzieciństwa rozwija myślenie o bycie w niebycie, czyż mogę zrobić coś dla ludzkości, która goni nie wiadomo za czym i nie wiadomo dokąd? – Staram się to ogarnąć i przelać na papier.

Ludzie mówią mi, po co to robisz? – Nie zastanawiam się po co, tylko dlaczego? Dlaczego tu jestem i myślę, co mam do zrobienia dla siebie i innych? – Może to niedojrzałe, mało odkrywcze, ale męczy mnie codziennie. – Uwolnić się od tego i zostać człowiekiem mniej skupionym wewnętrznie? – Nie wiem, ale chyba to nie dla mnie. Urodziłem się po to, żeby myśleć i działać, i tak już pozostanie do końca moich dni.

Rozmyślam nad tym, że świata nie zbawię moimi słowami, ale może kiedyś ktoś przeczyta to, co napisałem i zatrzyma się na moment, żeby pomyśleć bardziej, głębiej i na temat.

Szybki ruch dookoła, a ja w tej kawiarni. – Tu spokój, cisza i wszyscy jakby bardziej skupieni. No, może właśnie o to chodzi – siadać częściej i skupić się na życiu, jego wielkim darze, którym jest samo w sobie i dla nas samych. Gdyby nie ten dar, to co by było? – Nas by nie było i nic by nie było.

I tak sobie tu siedzę, i od czasu do czasu ktoś wpada. Opowie swoją historię i leci dalej do życia, swojego życia. Bo każdy ma swoje, lepsze, gorsze, ale swoje. To nie podlega dyskusji.

Moje życie na ten przykład jest zbiorem przygód o bliżej nieokreślonej sensowności. Wybrałem drogę obserwatora–cynika, któremu czasami wydaje się, że już cokolwiek zrozumiał. A tu bez przerwy wpadki i zadziwienia. Chodzę sobie po tym świecie i rozglądam się wokół. Każdy człowiek to skomplikowany twór. Jedni prości, drudzy poskręcani i skomplikowani. No i jak tu dotrzeć do prawdy, skoro niewiadomo, czym ona jest, a może kim?

Lubię życie, jest takie barwne i nieoczywiste. Można chodzić, można siedzieć, można skakać, można tańczyć, można pływać, można latać. Tyle rzeczy można, a człowiek wiecznie niezadowolony.

Nie marudzę, ja się przyglądam. – Być może jestem szczęśliwy? Być może.

Jak tak patrzę na ludzi, to myślę sobie, że narzuciliśmy sobie zbyt wiele ograniczeń, no i jeszcze robimy to sami sobie. A jakby tak wyzwolić swoje największe możliwości, pójść za głosem serca, to co by nas spotkało? Może wolność, może radość, może ukojenie. Czasami wydaje mi się, że to nierozsądne myślenie, ale przecież moje myśli płyną i nie mogę ich blokować, bo blokowałbym samego siebie. Nie mogę wzbraniać się przed samym sobą. Byłoby to takie głupie.

Nad wyobraźnią, to czasami muszę panować, bo jak mówią, mam ją zbyt wybujałą. Tak, więc siadam i ogarniam myśli, żeby nie wymykały mi się spod kontroli. – Jestem już bliski ideału. Rzeczywistość coraz rzadziej miesza mi się z marzeniami.

Chociaż muszę podkreślić, że wyobraźnia jest największym skarbem, który otrzymałem od życia. Ogół mojej osobowości jest całkiem w porządku i podobno jestem wyjątkowo inteligentny. Ja sam bym tego tak nie ujął, ale trzeba czasami zgodzić się z większością, jeżeli nas to tylko nie rani.

Podchodzę do życia z wielką atencją. – Dobrze, że tu jestem, bo gdyby mnie tu nie było, to gdzie bym był? – To pytanie wiecznie mnie nurtuje.

Czyż każde moje słowo jest kontynuacją tego, co myślę? Czy przypadkiem po drodze nie ulega jakiemuś zafałszowaniu, przekształceniu?

Czasami chciałbym znać odpowiedzi na wszystkie pytania, tylko, że każde pytanie rodzi nowe i w tych odpowiedziach mógłbym się zagubić.

Dobrze, że myślę, bo to znaczy, że żyję. Mój oddech daje mi to samo poczucie. Może życie jest oddechem i myślą? Może.

* * *

Dzisiaj znowu jest ten dzień, kiedy najbliżsi starają się podciąć mi skrzydła. Jak zwykle usłyszałem – Zastanów się, co robisz? – No i wtedy ten wszechogarniający lęk dopada całe moje ciało i wszystkie moje myśli. Czuję w głowie zamęt. Wtedy siadam, i myślę, że być może życie właśnie teraz wzywa mnie do pojęcia decyzji, że to ja jestem najlepszym swoim przyjacielem, bratem, matką, ojcem, każdym, który powinien wspierać moje działania i dążenie do samorealizacji. To ja tu decyduję, a nie żaden dupek, który przez całe swoje życie jest zachowawczy i nigdy nie przekroczy granic swojej małości.

Szanuję siebie przede wszystkim, no jestem boski i odwaga moja nie ma granic. Zrobię to, co jest dla mnie słuszne i wypływa z głębi mojego serca. Oczyszczam się ze wszystkich bzdur i słucham siebie. Moje życie, to moja podróż, a nie podróż jakiegoś obcego, nieznanego mi odmieńca.

Tak, więc usuwam chwasty ze swojego ogrodu. To ja jestem postacią pierwszoplanową w moim życiu. Gram tu główną rolę.

No, więc pielęgnując dalej swój ogród życia, zauważyłem, że jestem bardzo samotny na tej drodze do prawdy istnienia. Często odbijam się od dna, żyjąc w świecie swoich ideałów. Kiedy życie mnie pognębia staram się szukać w sobie jeszcze więcej energii, która prowadzi mnie przez ten gąszcz obojętności ludzkiej na los drugiego człowieka.

Ileż to razy byłem na dnie, ale zawsze wtedy uświadamiałem sobie, że los ludzki, to nie tylko wieczne sukcesy. – To również droga, która jest odnajdywaniem szczegółów tego istnienia w każdej minucie bycia. A każdy szczegół jest jak diament odnaleziony w momencie wielkiej pustki. – To dziwne, że żeby odnaleźć siebie musi boleć. Ale jak boli, to znaczy, że żyję. – Więc szukam nadal i obserwuję. Może coś zauważę? Może.

Wibracje mojego mózgu mówią mi, że wszystko ze światem jest w porządku. A może to my tworzymy sobie swoje więzienie umysłowe, żeby móc dręczyć innych?

* * *

Lubię spacerować, to nadaje rytm moim emocjom, wszystko się wycisza i uspokaja. Słyszę wtedy głos mojej duszy. Ona jest taka wrażliwa. Myślę czasami, że może to mało męskie, ale przecież nikt o tym nie wie, że ona jest taka mocna w swojej wrażliwości. – To jest moja mała tajemnica. Mam takie miejsca w moim sercu, gdzie przechowuję swoje tajemnice. To takie fascynujące, mieć tylko coś swojego, tego nam nikt nie zabierze. A cała reszta, to tylko złudzenie, sen, ułuda.

Każdego dnia, zaraz po przebudzeniu czuję czystość w sobie, a potem oblepiają mnie te wszystkie śmieci. – Cały dzień z nimi walczę, żeby nie panoszyły się w mojej głowie. – Ja lubię spokój.

Chciałbym czasami wstawić mój umysł poza rzeczywistość, w której istnieję. Wtedy dopiero ujrzałbym całą prawdę o sobie. Tylko czy ona na pewno byłaby mi bliska. Może właśnie dlatego tu jestem, żebym to wszystko przeżył i odczuł. Nawet te śmieci, które mnie oblepiają.

Oczywiście radzę sobie z rzeczywistością, raz lepiej, raz gorzej, ale to przecież moje cenne życie i nie oddałbym go nikomu, i za nic.

* * *

Kolejny nowy dzień przynosi mi rozważania na temat moich przekonań. – Właściwie, jakie one są? – Dochodzę do wniosku, że wielce pozytywne. Kocham życie, kocham siebie, kocham ludzi, kocham czytać, kocham pisać, kocham muzykę, kocham filmy, no i mógłbym tak mnożyć w nieskończoność. – Czyli jest dobrze, nawet bardzo dobrze.

Oczywiście nie mogę się odżegnywać od rzeczywistości, w której się urodziłem i wyrosłem, aż do chwili obecnej, kiedy jestem dorosłym mężczyzną. Kultura i epoka, w której przyszło mi żyć, ma ogromny wpływ na moje przekonania, ale staram się bez przerwy uruchamiać swój niezależny umysł, żeby mnie to nie pochłonęło bez reszty. Ja to ja, a nie epoka i kultura.

Czasami bywam bardzo krytyczny wobec siebie, ale wtedy moja dusza przychodzi z pomocą i pokazuje mi, jaki jestem wspaniały i nietuzinkowy. – Kochać siebie, to żyć według swojej wibracji. No, więc wtedy myślę, że obojętna jest tu epoka i kultura, ja mogę być wszędzie, i o każdej porze we właściwym dla mnie czasie. Każdy z nas zasługuje na bycie sobą w najlepszym rozumieniu tego słowa. Autentyczność daje nam wolność bycia tym, kim mieliśmy być w swojej istocie.

Moje rozważania leżą obecnie tak blisko szczęścia, które wypełnia każdą sferę mojego życia.

* * *

Kiedy się dzisiaj obudziłem, poczułem, że mnie wszystko boli, każda komórka mojego ciała mówiła do mnie, że jestem. Tak też pomyślałem sobie, że gdzie ja jestem, kiedy śpię, gdzie jest wtedy moje życie, czy w łóżku, w którym leży moje ciało, czy w tych wszystkich miejscach, o których śnię? – Gdzie jestem wtedy ja? – Być może tu i tam. Bardzo to intrygujące.

Wydaje mi się, że żeby żyć swoim prawdziwym życiem, trzeba odnaleźć swoją pasję. Tylko ona może nam odpowiedzieć na odwieczne pytanie, po co tutaj jestem? – Zanurzyć się w swojej najgłębszej tęsknocie, odzyskać dotarcie do swojej samowiedzy. – Tam poszukuj, a znajdziesz odpowiedź. Żaden człowiek nie może się obejść bez swojej mocy tworzenia w czasie, który jest mu dany na tej ziemi.

Poczucie mojej własnej mocy, w chwilach zwątpienia, nadaje sens każdej chwili. Rozglądam się dookoła, i widzę, że wszechświat jest na swoim miejscu, to tylko ja panikuję i wyolbrzymiam problem. Wtedy poszukuję mojego własnego wyciszenia, żeby ponownie odnaleźć siebie i zrozumieć, kim naprawdę jestem. Czy tylko kłębkiem lęków, czy może silną jednostką, która zawsze i wszędzie radzi sobie doskonale? – Panika to zły doradca. Spokój to wspaniały przyjaciel.

Pisanie książek to sztuka chwilowa. Tworzę, skupiam się, na białe przestrzenie nanoszę moje słowa, które są moimi myślami. I koniec. Już nie mam żadnej władzy nad moim wewnętrznym przekazem, który dotrze lub nie do drugiego człowieka. – To wszystko jest takie ulotne.

* * *

– Co robisz?

– Nic, piszę.

– Kiedy przyjdziesz do łóżka? Pusto tu bez ciebie.

– Zaraz skończę.

Widujemy się codziennie, a ona potrzebuje mojej obecności bezustannie. Czasami jestem tym zmęczony, pomimo tego, że jestem z nią już od dwóch lat, a może właśnie dlatego!? – Czym jest miłość, a czym nie jest? – Czy zawsze musi nas osaczać? Czy współistnienie polega na pełnej symbiozie? Dla mnie miłość to wolność, to szczęście, to poczucie spełnienia. Lubię być w życiu niezależny. A może ona również? Zastanawiam się czy jestem z nią szczęśliwy? – Może to już jest brak niezależności? Może.

* * *

Nocą w łóżku studiowałem myśli Pascala. Zatrzymałem się na jego myśli: „Ja ma dwie właściwości: jest niesprawiedliwe w sobie w tym, że się czyni ośrodkiem wszystkiego; jest niewygodne drugim w tym, że ich chce ujarzmić: każde, bowiem Ja jest wrogiem i chciałoby być tyranem wszystkich innych.”*– No i tu, muszę przyznać mu zupełną rację. – Czasami wydaje mi się, że jestem tyranem wszystkich innych i zatracam się w byciu ośrodkiem wszystkiego. – Oczywiście staram się nad tym panować w miarę mych ograniczonych możliwości widzenia siebie z zewnątrz. Myśli moje bywają ośrodkiem od wewnętrznym i tylko lustro daje mi poczucie bycia z sobą wewnątrz i na zewnątrz. – Są to jednak bardzo krótkie chwile w ciągu dnia, kiedy spotykam się z sobą w całości.

Dzisiaj moje myśli biegają wokół rozbawienia wszechświata. Jak by to było, gdyby cały świat, w jednym momencie zaczął się śmiać? – Czy wszystko by się rozpadło od siły i wibracji?

Jesteśmy bez przerwy tacy poważni. Stałem dzisiaj na przystanku autobusowym, bo zepsuł mi się samochód. – Rozglądam się dookoła, a tu smutek. Wszędzie pełno smutku. Jak to przeanalizowałem, to doszedłem do wniosku, że rzadziej się śmiejemy niż osiadamy w swoich smutkach. – Właściwie, dlaczego? – Przecież śmiech jest taki uwalniający. Wszystkie blokady znikają, kiedy jesteśmy nim wypełnieni, daje tyle dobrej energii. A my w tych smutkach. – Co za paranoja wszechobecna? Może smutek to nasz sposób na ukrycie siebie? Być może.

* * *

Mam dziesięć złotych w portfelu – to cały majątek, który posiadam.

Niektórzy pomyśleliby, oszalał, jak on chce przeżyć? Ale, ja myślę tak – jeżeli kiedyś zdobyłem te dziesięć złotych, to dlaczego teraz nie mam zdobyć miliona złotych? Każdy dzień ma swoje ukryte tajemnice – idę i obserwuję. Może zaufanie do samego siebie to klucz do sukcesu?

Dobrze się dzisiaj czuję w swoim towarzystwie. Jak pytam, odpowiedzi zawsze się zgadzają.

Czy kocham samego siebie? – Ot, takie pytanko przyszło mi dzisiaj do głowy.

Zaakceptowałem już dużo swoich cech. Osobowość mam nie łatwą do ogarnięcia. Ta moja nadwrażliwość. Ujawnia się zazwyczaj wtedy, kiedy mam problemy. – I w takiej sytuacji, nie dość, że muszę stawić czoła problemowi, to jeszcze muszę sobie radzić z nadwrażliwością – bywa to męczące. Czuję się wtedy kompletnie wyczerpany. Lubię siebie, ale lubić to nie znaczy kochać. Istnieje duża przepaść pomiędzy tymi dwoma emocjami. Właściwie, jaka? – Lubić to trochę bardziej zimne od kochać. Kochać to bardziej gorące od lubić. Jak o tym myślę, to sam staję się rozległy jak moja przestrzeń pomiędzy tymi dwoma uczuciami. – No, więc? – Tak, tak lubię siebie.

A nad miłością, to jeszcze popracuję.

* * *

Śnił mi się dzisiaj Koń Trojański. Jakiż to był wysublimowany trik. – Niektórzy twierdzą, że to złośliwy podstęp, a ja twierdzę, że to inteligentny fortel. I kto ma rację? Być może ja, a być może oni. To mój świat i mam prawo sądzić, co chcę. Kłótliwy nie jestem.

Każde nasze doświadczenie jest dobre. Jeżeli się głębiej nad tym zastanowić, to wszystkie nasze spotkania, sytuacje, odczucia stanowiły kolejny krok do przodu na naszej drodze. Uczę się na nowo dawać szansę życiu, aby się działo. Żebym mógł więcej dostrzec, żeby moja perspektywa była szersza. Od czasu do czasu świadomie ją zawężam, tylko to prowadzi do odrzucenia i bólu. – No, więc, po co to robię? Muszę uwolnić się od tego nawyku, który destruktywnie wpływa na moje życie i pozbawia mnie szans zdrowego rozróżniania.

Akceptować, to przecież nie znaczy poddać się jak radosny kretyn wszystkiemu, co się dzieje wokół.

Wchodzę dzisiaj na zdrowe częstotliwości w moim wnętrzu. Staram się oczyszczać ze wszystkich złogów, które osadziły się we mnie przez lata. Jeżeli dotrę do głębokich pokładów samego siebie, to ujrzę tylko dobro i miłość. I tego właśnie pragnę doświadczać każdego dnia.

Moja samoświadomość wzrasta z każdym dniem. Odczuwam coraz pełniejszy spokój, harmonię wewnętrzną i zewnętrzną mojej osobowości. Krocząc tą ścieżką uzdrawiania samego siebie, odzyskuję nieustanną ulgę w życiu zgodnym z moimi wartościami. Nie mogę oczywiście zapominać o relacjach z innymi ludźmi, tam też jeszcze mam dużo do zrobienia.

Kim ja jestem? – pisarzem, człowiekiem, synem, kierowcą, sąsiadem, klientem w supermarkecie. Można by tak mnożyć. Ale, kim ja tak naprawdę jestem poza zewnętrzną powłoką? – Może tam głęboko wewnątrz mnie, tkwi odpowiedź. Może jestem kimś więcej niż jestem sobie w stanie wyobrazić. Szukam siebie bez końca i może kiedyś odnajdę. Wybornie jest tak poszukiwać, w pełnym zaufaniu do samego siebie.

Mam takie sekretne miejsca w mej duszy, gdzie kocham, gdzie marzę, gdzie wszystko jest możliwe. Nikogo tam nie wpuszczam, żeby wszystko było czyste i zupełnie moje.

Zatracam się w swojej niemej ciszy, idę w głąb siebie, na spotkanie mego głosu, mego słowa, mojej myśli. Kocham wtedy miłością absolutną, jedyną prawdziwą z możliwych. – Miłością do samego siebie. Tam wewnątrz mnie wszystko ogarnięte jest ukojeniem i spokojem. Tam czuję się swój i tak bardzo na swoim miejscu. To wszystko, co wiem o miłości pochodzi właśnie stamtąd. Z miejsc, do których chodzę tylko sam.

* * *

Są dni, kiedy czuję przypływ ogromnej inspiracji. Wtedy czuję, że całe moje wnętrze wypełnione jest przez grawitację szczęścia, które przychodzi z otchłani, żeby zawładnąć mną w całości i dać światu ze mnie, to wszystko, co najlepsze. Każdy taki przypływ, jest jak fala, która daje przypływ i odpływ. – Jak rytm całego życia, jak skoncentrowana energia w jednym ułamku sekundy. – Mówi mi, idź i zrób to. – I wtedy siadam i piszę. Doznaję poczucia szczęścia i spokoju. Uwalniam się. Jakby pozbawiono mnie wszystkich blokad, jakby następowała fantastyczna chwila wielkiej prawdy. Moja percepcja całego świata jest wtedy twórcza.

Nachodzi mnie czasami poczucie oddzielenia, wtedy bardziej analizuję swoje przemyślenia. – Czy wydaje mi się, że moja inność to dar, czy tylko moje głupawe poczucie wyższości? Staram się być pokorny we wszystkich swoich relacjach ze światem i z sobą samym. Jeżeli bym tego nie robił, to na pewno bym zwariował. – A przecież tak bardzo lubię być normalny.

Dobro ludzkie. Czym ono jest? – Dzisiaj dokładnie zrozumiałem, czym ono jest. Wszyscy moi najbliżsi, którzy są ze mną na tych samych wibracjach, wiedząc, że mam dziesięć złotych w portfelu, postanowili się składać na moje życie, żebym nie umarł z głodu.

Więc idę i obserwuję. – Zawsze jak dajesz dobro, to ono do ciebie wróci, w przeróżny sposób i rozlicznymi kanałami. Dać siebie i żyć z wdzięcznością za każdy dzień, który jest nam dany, to słuszna droga. Zawsze w poczuciu zaufania i szczęścia, że jest się bezpiecznym – Świat jest pełny dobrych doświadczeń, nawet wtedy, kiedy boli i myślisz, że już dalej iść nie możesz. A teraz otwieram się na te magiczne dary życia.

No i odkąd wprowadziłem się w pełne zaufanie do życia, dzieją się same dobre rzeczy.

Spotkałem właśnie znajomego, który niedawno jeszcze był w tak zwanej przysłowiowej ciemnej dupie, a teraz załapał fantastyczne kontakty i kupuje własny sklep. Tak trzymać, łapać się z życiem za bary i walić do przodu jak Koń Trojański, który bywa dobrym trikiem na bezradność.

* * *

Nasza rzeczywistość jest tak bardzo wielowymiarowa, że nie sposób jej określić jednym słowem, uczuciem, myślą. Biega we wszystkie strony i pozwala na to, żeby zawsze osiągnąć pełne skupienie na oczywistym stanie szczęścia. Trochę wysiłku i już staje przed nami oczekiwane od dawna spełnienie i uzewnętrznienie wszystkich naszych potrzeb i marzeń.

Pełna satysfakcja w życiu zależy przede wszystkim od nas samych. Dasz, to otrzymasz. – Więc się Max bardziej staraj!

Chodzę, znów się przyglądam i zewsząd słyszę: „Ja w Boga nie wierzę” – A cóż to znaczy?

Bóg, to przecież mój umysł, moja dusza, moje serce.– Jak więc mam nie wierzyć w samego siebie?

Wszystkie ludzkie związki i wzajemne relacje odzwierciedlają nasze indywidualne potrzeby. – Patrząc pod tym kątem rozmyślam, jakie związki tworzyłem do tej pory. No cóż, były one raczej toksyczne. – Tutaj muszę się zatrzymać i szczerze ze sobą pogadać. Właściwie, o co mi chodzi? Czy jak tkwię w jakiejś toksykologii, która mnie wyczerpuje i nie daje satysfakcji? Tkwię w niej, bo jedynie to znam. – Moi rodzice wiecznie się kłócili, nie było dnia, żeby w domu panował spokój. Każde z nich miało dość silną, apodyktyczną osobowość. Natomiast ja, co ja? – Ja nie jestem apodyktyczny, natomiast osobowość mam silną. – Jeżeli tak, to genialnie poradzę sobie z moimi kretyńskimi zachowaniami trzymania się tych starych schematów i zachowań, które wyniosłem z domu rodzinnego. Może wtedy moje związki będą pełne dobrej energii, oczyszczonej ze wszystkich debilnych złogów przeszłości. – Chyba zacznę przyglądać się ludziom na nowo, rzucę świeżą perspektywę na moje podejście do życia i wszystkich relacji, które tworzę. Przecież to ja decyduję, co robię i moje wszystkie wybory zależą tylko ode mnie. Tak, więc zaczynam pracę nad oczyszczaniem terenu.

* * *

– Cześć, co porabiasz?

– Piszę.

– Co piszesz?

– Moją nową książkę.

– A co z poprzednią?

– Niebawem będzie na rynku.

– Wiesz, milczysz, to postanowiłem zadzwonić.

– Jak piszę, to nie gadam, te dwie czynności wykluczają się wzajemnie.

Wpadnij do Centrum Sztuki w piątek. Jest spotkanie z tym aktorem, który gra w filmikach dla mas. Wiesz, będzie okazja, żeby później gdzieś wyskoczyć i mądrze pogadać.

– Czy mądrze, to się dopiero okaże. Ale będę, bo dawno was wszystkich nie widziałem.

Czasami mam wrażenie, jakby mój umysł działał z drugiego planu. – Cały świat sobie, a ja sobie.

Może warto