Strona główna » Biznes, rozwój, prawo » Odkryj siebie, czyli jak wykorzystać potencjał swój i organizacji

Odkryj siebie, czyli jak wykorzystać potencjał swój i organizacji

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-65068-62-0

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Odkryj siebie, czyli jak wykorzystać potencjał swój i organizacji

To wyjątkowa, osobista książka o biznesie napisana z entuzjazmem i energią przez biznesmena. Autor opisuje sposób, w jaki tworzył swoje organizacje biznesowe, jak nimi zarządzał i na jakich wartościach się opierał. Prawie wszystko, co w tych ob­szarach czynił, jest – w dzisiejszym świecie biznesu – wyjątkowe. […] Autor przeszedł istotny proces osobistej przemiany, której skutki musiały znaleźć swój wyraz także w jego działaniach biznesowych. W ten sposób zarządzanie ludźmi i organizacjami stało się dla niego poligonem, na którym wdrażał wnioski wynikające z jego nowego, pogłębionego widzenia rzeczywistości. To szczególny i rzadko opisywany proces. […] To żywe doświadczenie człowieka, który na swojej drodze do sukcesu kilka razy bole­śnie upadał, ale podnosił się i szedł dalej, nie rezygnując ze swoich najważniejszych wartości – nadających kierunek zarówno jego poczynaniom biznesowym, jak i życiu osobistemu. Z pełnym przekonaniem polecam tę szczególną książkę wszystkim, którzy już zarządzają ludźmi w organizacjach lub zamierzają się tym zajmować”.

WOJCIECH EICHELBERGER

Esencją natury ludzkiej jest rozwój, a jej pełnią – boskość. Wytworzyliśmy cywilizację, której głównym celem jest zaspokojenie potrzeby poczucia bezpieczeństwa i dążenie do luksusu. Wybieramy wygodę – zamiast pasji i spełnienia. Omijamy drogi prowadzące do odkrywania swojej natury oraz zgłębiania prawdy. Preferujemy łatwe życie, nawet kosztem tego, że ono nas ogłupia, ogranicza, wyjaławia. Odrzucamy mądrość, wymieniamy głębokie uczucia na płytkie emocje, pozbywamy się prawdziwej radości na rzecz powierzchownej zabawy. W ten sposób popadamy w życiową pustkę, roztrwaniamy prawdziwe bogactwo, otoczeni gadżetami i świecidełkami. I nie liczymy się z ceną, jaką za to wszystko płacimy.

Nasze zachowania nabrały w nowej kulturze wyra­chowanego charakteru. Często mówimy o braterstwie i miłości, ale rzadko dajemy tego przykłady. Ustano­wiliśmy reguły nowej gry, nazywając ją biznesem. To walka o dominację, oparta na współzawodnictwie i ogólnie akceptowanej regule oraz wierze, że: „cel uświęca środki”. Chytre umysły przekształciły ją w alibi, zmieniając jej sens: „W biznesie wszyscy kłamią, ale to nie szkodzi, bo i tak nikt nikomu nie wierzy”. To prze­wrotne credo miało stać się prawdą. A nie jest. Szko­dzi. Zabija wiarę w siebie. Kreuje świat nieprzyjazny dla człowieka. Napędza błędne koło negatywizmu, które spłyca naszą egzystencję.

Takie przekonania ograbiają nas z możliwości po­głębienia i poszerzenia świadomości. Odzierają nas z wartości, kradną nam wzajemne zaufanie i goto­wość do współpracy.

Wierzę, że najgodniejszą walką, jaką człowiek może podjąć, jest dążenie do zmiany. Przez wpływ wywiera­ny na ten świat, przez odkrywanie i kreowanie samego siebie.

Podejmij nowe wyzwanie. Zagraj w nową grę, naucz siebie i swoje otoczenie nowego podejścia do życia i biznesu. Możesz odnieść swój największy sukces – żyć bez ograniczeń. Masz szansę wygrać najbardziej war­tościową nagrodę – samego siebie, swoje człowie­czeństwo – i iść drogą obfitości. Jeśli zechcesz wejść na tę drogę, zbierz całą swoją mądrość i odwagę, wy­bierz miłość i wolność. Stwórz biznes z duszą!

Polecane książki

Mateusz i Rafał pewnego dnia ratują z opresji chomika. Zwierzak okazuje się przybyszem z kosmosu, który uczy ośmiolatków podstaw ekologii. Czytając przygody chłopców i kosmicznego chomika, możemy nauczyć dzieci ekologii i jednocześnie wprowadzić w świat czytania....
Rumunia, lata czterdzieste i pięćdziesiąte. Główny bohater, Matei Brunul, włosko-rumuński marionetkarz trafia - wraz ze swoją lalką, Bazylkiem - do stalinowskiego obozu pracy. Tam traci pamięć, a po wyjściu na wolność wpada w łapy służby bezpieczeństwa, której agenci chcą uformować...
Edward Guziakiewicz Wakacje w Izraelu Akcja tej powieści toczy się w rozświetlonym słońcem Izraelu, niewielkim ale znanym kraju, położonym na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Z racji oryginalnego usytuowania geograficznego i burzliwej historii mieszają się w nim jak w tyglu różne narodow...
Niniejszy poradnik do gry Far Cry: New Dawn to rozbudowane kompendium wiedzy, poruszające wszystkie elementy rozgrywki. Przewodnik zawiera opis przejścia wszystkich misji dostępnych w produkcji, a także mnóstwo porad na start, wprowadzających do zabawy i ułatwiających pierwszy kontakt z tytułem. Nie...
DZIEŃ PO DNIU STAJE SIĘ KIMŚ INNYM KIMŚ, KTO JUŻ NIE JEST CZŁOWIEKIEM Niezwykła opowieść o sztuce samodoskonalenia. Pozornie zwyczajna dziewczyna, Alicja, wie, że nie jest człowiekiem. Jest ostatnią żyjącą na świecie wiedźmą. Wie też, że jej przeznaczeniem jest umrzeć za kogoś, kogo nigdy nie spot...
Język angielski Poziom B1 – B2 Lubisz czytać dobre powieści a jednocześnie chcesz doskonalić swój angielski? Mamy dla Ciebie idealne połączenie! Klasyka literatury światowej w wersji do nauki języka angielskiego. CZYTAJ – SŁUCHAJ - ĆWICZ CZYTAJ – dzięki oryginalnemu angielskiemu tekstowi powieści Th...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Robert Zagożdżon

Robert Zagożdżon

Odkryj siebie, czyli jak wykorzystać potencjał swój i organizacji

Wydanie II uzupełnione

Wydanie I (pt. Bogiem a prawdą) Soul of Business 2014 r.

Projekt okładki: Grafactive Ola Kulik

Ilustracja na okładce: Wiktor Zaborowski

Redakcja: Monika Baranowska

Konsultacja: Ewa Feć, Jerzy Paweł Listwan

Redakcja techniczna: Paweł Żuk

Copyright © Robert Zagożdżon

Marbella 2016

© Copyright for the Polish edition

by Wydawnictwo Studio EMKA

Warszawa 2016

Ilustracje © Rafał Zawistowski

Wszelkich informacji udziela:

Wydawnictwo Studio EMKA

wydawnictwo@studioemka.com.pl

www.studioemka.com.pl

ISBN 978-83-64437-98-4

Wszelkie prawa, włącznie z prawem do reprodukcji tekstów i ilustracji w całości lub w części, w jakiejkolwiek formie – zastrzeżone.

Skład i łamanie:

ANTER Poligrafia

Skład wersji elektronicznej: Marcin Kaputa

konwersja.virtualo.pl

Dedykuję Henriecie,która inspiruje mnie do życia w miłości

SŁOWO WSTĘPNE

TO WYJĄTKOWA, osobista książka o biznesie napisana z entuzjazmem i energią przez biznesmena. Autor opisuje sposób, w jaki tworzył swoje organizacje biznesowe, jak nimi zarządzał i na jakich wartościach się opierał. Prawie wszystko, co w tych obszarach czynił, jest – w dzisiejszym świecie biznesu – wyjątkowe. Narzuca się przypuszczenie, że Autor przeszedł istotny proces osobistej przemiany, której skutki musiały znaleźć swój wyraz także w jego działaniach biznesowych. W ten sposób zarządzanie ludźmi i organizacjami stało się dla niego poligonem, na którym wdrażał wnioski wynikające z jego nowego, pogłębionego widzenia rzeczywistości. To szczególny i rzadko opisywany proces. Jestem przekonany, że dla wielu okaże się ważną inspiracją. Tym bardziej że jego wiarygodności nie sposób kwestionować. Nie są to bowiem postulaty i pobożne życzenia coacha czy teoretyka biznesu. To żywe doświadczenie człowieka, który na swojej drodze do sukcesu kilka razy boleśnie upadał, ale podnosił się i szedł dalej, nie rezygnując ze swoich najważniejszych wartości – nadających kierunek zarówno jego poczynaniom biznesowym, jak i życiu osobistemu. Z pełnym przekonaniem polecam tę szczególną książkę wszystkim, którzy już zarządzają ludźmi w organizacjach lub zamierzają się tym zajmować.

Wojciech Eichelberger

PRZEDMOWA DO WYDANIA DRUGIEGO

ŚWIATsię kręci coraz szybciej. Większość z nas na co dzień dysponuje taką masą informacji, że za jedyny autorytet uznaje już tylko własny umysł. Tę książkę napisałem dla tych, którzy stale jeszcze wierzą w tajemnicę życia i nadal są otwarci na to, aby kogoś posłuchać. Miałem nadzieję, że ta książka ich do mnie przyciągnie, i tak też się stało. Dzięki nim moje życie wzbogaciło się o nowy wymiar i to drugie wydanie jest tego dowodem. Zmiany, jakie poczyniłem w tej edycji, pokazują, że odkrywam coraz bardziej efektywne sposoby rozwijania ludzkiej świadomości, dające nadzieję na jej wzrost w skali całego świata. Książka odpowiada na najczęściej stawiane mi pytanie: jak odnosić sukcesy? Pokazuję w niej, że tylko wszechstronne zrozumienie praw, jakimi rządzi się życie, razem z działaniem w duchu osobistej spójności, daje szansę na powtarzalny sukces w interesach i w życiu w ogóle. Na to, żeby żyć jego pełnią.

Wierzę, że wiele osób potrzebuje odkryć siebie na nowo i poszukuje do tego wskazówek. Postanowiłem podzielić się tymi, którymi mnie obdarowano. W życiu dostajemy wiele rad i instrukcji, o które wcale nie zabiegaliśmy, a które przyczyniają się do tego, że oddalamy się od siebie. Przychodzi jednak czas na powrót do domu. Odnalezienie siebie i odkrycie swojej niesamowitej mocy. Jednak niezdolność zrozumienia, co należy robić, aby odnieść sukces i spełnienie, powoduje, że mimo wkładanego wysiłku, nie uczymy się, jak je osiągnąć. Pracujemy ciężej, myślimy więcej i angażujemy więcej czasu, ale nie przynosi to oczekiwanego rezultatu. Jest tak dlatego, że nie potrafimy zrozumieć, że nie od ilościowego, ale od jakościowego podejścia zależy nasz sukces w pracy i w życiu. To w sposobie postrzegania świata, który decyduje o naszych myślach i czynach, tkwi klucz. To on nadaje sens naszemu życiu. Próbując go znaleźć w umyśle, znajdujemy wiele inspiracji, ale żadna nie okazuje się dość silna. Zapominając, że wyższe zawiera w sobie niższe, tracimy zdolność rozróżniania. Próbujemy udowodnić, że ogon może machać psem. To nasz duch zawiera w sobie umysł i ciało – a nie odwrotnie. I to on jest źródłem siły i inspiracji dla człowieka.

Ukierunkuj więc swą energię na odkrycie i przemianę samego siebie. Są to jedyne rzeczywiste wartości, które odegrają w twoim życiu znaczącą rolę. Nie istnieje żaden inny sposób na to, żeby trwale odnosić sukcesy w interesach i spełnienie w życiu. Czegokolwiek później dotkniesz, przemieni się w złoto…

* * *

PRZYCHODZIMYna świat z własną świadomością duszy i świadomość ta ściera się ze świadomością środowiska, w którym nam przyszło żyć. Pozostanie sobą jest ogromnym wyzwaniem. Wymaga poznania siebie i swoich możliwości oraz opanowania umiejętności wyrażania siebie. W tym nowym dla nas świecie motywacja i działanie kształtują naszą materialną rzeczywistość, świadomość i rozwój kształtują zaś naszą sferę wewnętrzną. Nasze szczęście i sukces w życiu zależne są od harmonii obu tych światów.

Z czasem, narzucona nam kultura, komercyjne środowisko i powierzchowne życie powodują, że się gubimy. Łatwo wpadamy w błędne koło negatywizmu. Trudniej nam wejść na drogę nabywania cnoty. A jeśli już nią podążamy, to poszukujemy motywacji i skupiamy się na działaniu. Sfera ducha i tkwiące w niej nieskończone możliwości pozostają najczęściej nieodkryte, niezbadane.

W ubiegłym stuleciu mentalne podejście i pozytywne myślenie leżące u podstaw motywacji stało się najlepiej sprzedawalnym produktem w strefie wpływu Ameryki. Stąd dominacja materializmu w naszym świecie. Efektem jest materialny dobrobyt z jednej strony, a z drugiej – plaga depresji, frustracji i lęku.

Czy czeka nas dalsze życie w cichej desperacji, czy może nauczymy się nowych sposobów, jak odpowiadać na wyzwania codziennego życia?

Powiedzmy sobie szczerze, Bogiem a prawdą, jaka jest nasza rzeczywistość. Jak używamy serca i umysłu w życiu i w biznesie? Czego tak naprawdę poszukujemy? Chcemy przeżyć za wszelką cenę, być silniejsi, bardziej wpływowi, czy poszukujemy prawdy, miłości i wolności? Każda z tych dróg ma swoją wartość i cenę, którą przyjdzie nam zapłacić.

Wszystko zależy od naszego nastawienia! Gdzie się jednak ono rodzi? Jak wykształcają się nasze korzenie? Jakiego rodzaju czynniki decydują o naszej perspektywie, wartościach, przekonaniach i czynach? Jak tworzymy swój wewnętrzny klimat i świat?

Nasz świat składa się z materialnego i duchowego wymiaru. Materialna sfera manifestuje się w duchowej i vice versa, świat zewnętrzny jest odbiciem naszego wnętrza. Są jednym. Mimo to powszechne jest zatracanie świata duchowego w pogoni za bogactwem materialnym. Konsekwencją jest upadek człowieczeństwa.

Uważamy, że musimy wybrać między bogactwem a duchowością. Ubóstwo jest powszechnie uznawane za cnotę. Wierzymy, że uduchowiony człowiek powinien wyzbyć się dóbr majątkowych, bo tylko wtedy może być autentyczny. Nie sądzę jednak, że bogactwo materialne jest złe. Wręcz przeciwnie. Uważam, że materialne ubóstwo jest pewnym rodzajem choroby mentalnej. Wskazuje na niezdolność przejawiania inteligencji i kreatywności. Do boleśniejszych skutków jednakże prowadzi ubóstwo wewnętrzne. Zabija duszę. Tak naprawdę tylko człowiek z bogatym wnętrzem może żyć w prawdziwym luksusie. Umie korzystać z dobrodziejstw świata materialnego i pozostawać w stanie odprężenia, radości i błogości. Odrzuca nieustanne podążanie za nowymi wyzwaniami umysłu ogarniętego kompulsją, pozostawanie niewolnikiem własnych przekonań i wciąż nowszych celów. Duchowość jest największym luksusem.

Czego jednak najczęściej poszukujemy w życiu? Siły – żeby wygrywać i dominować, czy zaufania – żeby kochać i stawać się wolnym i takimi czynić innych? Chcemy się rozwijać czy poszukujemy bezpieczeństwa?

Jeśli razem z całym komercyjnym światem dążymy do wygody, w rzeczywistości poszukujemy władzy i dominacji. Aktywujemy bardzo prymitywne, zwierzęce instynkty. Najsilniejszym narzędziem człowieka są emocje. Tym różnimy się od zwierząt. Używamy ich zamiast pazurów i kłów. Jeśli poszukujemy dominacji, to w praktyce znaczy, że nie chcemy sami starać się o siebie. Nie ufamy sobie i naturze. Szukamy kogoś, kto zrobi coś za nas, bezpośrednio lub pośrednio. Jednocześnie liczymy na to, że nauczy nas, jak zyskiwać podobną kontrolę nad innymi. Przeszkoli nas, jak wytworzyć emocjonalny wehikuł, który nam to umożliwi. Da nam motywację i pokaże sposób realizacji naszych intencji i celów.

Na większość ludzi taka zewnętrzna motywacja nie ma większego wpływu lub jest efektywna tylko przez krótki czas. Jest to zaledwie oznaką tego, że obrali sobie niewłaściwy cel. Podążają za pragnieniem, które nie jest w zgodzie z celem ich życia. Dlatego nie mogą go zrealizować. Nie potrafią znaleźć swojej własnej drogi. Swojej prawdy. Samych siebie. Nie mają skąd czerpać na to siły.

Jak w takim razie obrać właściwy kierunek? Jak odkryć siebie? Jak stworzyć siebie na nowo?

Ukształtowała nas ewolucja. Rozwój jest naszą naturą. Źródłem rozwoju jest zaufanie. Nie jest nim motywacja, która stała się błędnym celem w naszej nieustannej pogoni za złotym środkiem do samorealizacji. Motywacja prowadzi do działania, do kontroli, do kumulowania władzy. Jest to jedna z dróg wiodących do zmiany w życiu, do kreowania w świecie materialnym. To jest podejście czysto mentalne. Połowiczne.

Poznanie prawdy o sobie jest drogą znacznie skuteczniejszą, drogą, która prowadzi do spełnienia. Pomaga odkryć swój potencjał i rozwijać się. Najpierw musimy odkryć siebie, zrozumieć, kim naprawdę jesteśmy. Dopiero później możemy wprowadzać motywację. Wspierać to, co jest w nas prawdziwe. W ten sposób możemy świadomie kreować i wzrastać. To jest podejście całościowe. W innym przypadku najczęściej płyniemy pod prąd. Zatracamy i niszczymy siebie.

Powierzchowność i kłamstwa o naszym świecie wewnętrznym są częścią zachodniej kultury. Jednocześnie negowanie świata materialnego jest częścią kultury wschodniej. Obie perspektywy są nieprawdziwe. Takie oszustwo powoduje, że stajemy się nieuczciwi. Niejednokrotnie prowadzi do dysocjacyjnego zaburzenia tożsamości. Do schizofrenii i szaleństwa.

Potrzebujemy prawdy. Duchowość jest naszą wewnętrzną wiedzą, która nas prowadzi do prawdy. Przynosi odwrotność tego, co niesie świat zorientowany na umysł, czyli schizofrenii i neurozy. Przynosi nam integrację. Warunkiem zintegrowania jest nasza szczerość. Chęć dążenia do prawdy.

Dlaczego poszukujemy motywacji zamiast rozwoju? Ponieważ rozwój przysparza bólu. Poddając się procesowi rozwoju, musimy stawić czoła całemu bólowi, który stłamsiliśmy w swoim życiu. Musimy otworzyć stare rany, aby je uleczyć. Przejść przez ogień.

Bólu doznajemy przez wszechobecny w naszym życiu stres. Przysparzamy go sobie przede wszystkim sami przez emocje, dramaty, podniecenie, adrenalinę. Potem go tłamsimy. Wprowadzamy toksyny do organizmu w celu zmiany naszego nastawienia, żeby chwilowo poczuć się lepiej, a następnie zwalczamy ich długotrwałe negatywne następstwa. Tym sposobem zadajemy sobie ból, który z czasem przynosi cierpienie. Cierpienie jest wynikiem odrzucenia bólu. Rodzi się z zanegowania faktów, z życia w oszustwie.

Unikanie bólu pozbawia nas jednocześnie prawdziwej przyjemności. To są dwie strony tego samego medalu. Ta fałszywa świadomość odbiera nam dostęp do źródła, w którym naturalnie wyrastamy. Ogranicza miłość do życia, która jest naszą naturalną motywacją.

Kiedy pozostajemy na powierzchni naszego życia, poszukujemy zewnętrznej motywacji. Podążając drogą rozwoju, szukamy wewnątrz. Poszukujemy wyzwań, w przekonaniu, że pomogą nam one wyrobić nasze duchowe mięśnie. Takie podejście nas buduje, przybliża do prawdy o nas samych. Stajemy się na tyle silni, że z czasem nie zawahamy się stawić czoła żadnemu wyzwaniu. Stajemy się wielcy. Nie szukamy już tylko wygody i bezpieczeństwa, dróg na skróty i zewnętrznej pomocy. Takie bowiem podejście nas pomniejsza, czyni przeciętnymi.

Nie chodzi o to, żeby nie mieć problemów. One zawsze będą częścią naszej rzeczywistości. Rzecz w tym, żeby stworzyć osobowość, która im sprosta. Mieć własne, wewnętrzne narzędzia, które poradzą sobie z każdym wyzwaniem. Wtedy możemy cieszyć się wzlotami i upadkami. Tworzyć w ten sposób muzykę swojego życia. Swój własny świat.

Bez tego unikamy prawdy. Nie zdołamy się jednak ukryć. Z czasem gromadzimy w sobie tyle bólu, że nie mamy już sił ani odwagi stawić mu czoła. Upadamy lub poddajemy się. Rozwój zaczyna się w momencie, gdy zaakceptujemy swoje wzloty i upadki i staniemy w obliczu prawdy o sobie.

Nasza kultura próbuje wyzbyć się bólu. Jest przeciwko wzrostowi. Korzysta z tego, że gdzieś utkniemy. Wtedy można nami łatwo manipulować. Motywować nas i wykorzystywać do swoich celów. Wybór terminu, jakim ten zewnętrzny wpływ nazwiemy, zależy od intencji tych, którzy przejęli za nas odpowiedzialność. To tylko gra słów. Społeczeństwo i jego kultura nie służą nam, to my mamy służyć im.

Jesteśmy pytani, jak niegdyś pytał John F. Kennedy, co możemy dla społeczeństwa zrobić. Musimy jednak najpierw pomóc sobie, żeby w przyszłości móc pomagać innym. Tego nikt nas nie uczy. Jesteśmy szkoleni, jak zatrzymywać rzeczy dla siebie, zamiast jak się nimi dzielić i rozdawać. Takie podejście napędza gospodarkę, pobudza nasz apetyt jako konsumentów. Nikt nas nie uczy, jak być szczęśliwym, wzrastać w swojej indywidualności, jak ufać i kochać.

A jest to proste. Jeśli chcemy być szczęśliwi, musimy żyć w prawdzie. Jeśli chcemy, żeby inni wzrastali, musimy mówić im prawdę. Nie podsuwać gotowych rozwiązań i uciekać się do motywacji. Oni sami znajdą w sobie siłę i motywację, kiedy przyjdzie odpowiedni czas. Kiedy poczują radość i odkryją powód swojego życia. Za to każdy sam ponosi odpowiedzialność. Bóg nie ma wnucząt, ma tylko dzieci. Każdy z nas musi do Niego dotrzeć sam. Naszą odpowiedzialnością jest uczciwość, szczerość i zaufanie…

ROZDZIAŁ 1PRZYSTANEK W DRODZE

W życia wędrówce, na połowie czasu, Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi, W głębi ciemnego znalazłem się lasu. Jak ciężko słowem opisać ten srogiBór, owe stromych puszcz pustynne dzicze, Co mię dziś jeszcze nabawiają trwogi.Gorzko − śmierć chyba większe zna gorycze. Lecz dla korzyści, dobytych z przeprawy, Opowiem lasu rzeczy tajemnicze.

(Dante Alighieri, Boska komedia)

KAŻDY z nas podróżuje. Wybieramy drogi krótsze lub okrężne. Pełne wyzwań lub bardziej wygodne. Częściej lub rzadziej wędrowane. Wyjałowione lub obfitujące w piękno. Wędrówki fascynują, ale często również fatygują. Mówię tu nie tylko o podróżach sensu stricto, ale także o ścieżkach życia i drogach biznesowych. Niezależnie od tego, jakim szlakiem idziemy, chcemy wiedzieć, jak daleko jest do celu i ile mamy już za sobą. Dlatego czasem zatrzymujemy się, by spojrzeć w tył. To chwila refleksji i zadumy. Okazja do weryfikacji drogi lub celu podróży. To doskonały moment do zadania sobie ważnych pytań.

Ta książka nigdy by nie powstała, gdybym nie zaczął zadawać sobie takich pytań, jakie każdemu podróżnikowi przychodzą do głowy właśnie wtedy, kiedy pozwoli sobie na krótki postój. Jej główny nurt to dialog z samym sobą. Ściślej, rozmowa tej części mojej osobowości, która zafascynowana bogactwem świata, sukcesem i sprzyjającą biznesowi rzeczywistością, rwie się do kolejnych zwycięstw, z tą bardziej refleksyjną częścią mnie, która skłonna jest wątpić i pytać: Za jakim celem właściwie podążam? Co się dzieje naprawdę? Jak to się stało? W jaki sposób znalazłem się tu, w miejscu dla wybranych, dla ludzi, którym się, w powszechnym mniemaniu, powiodło? Jak to zrobiłem? Jakich narzędzi i technik, a może raczej, jakiej energii i jakich zdolności użyłem? Czy powinienem używać ich dalej w taki sam sposób? Czy istnieją może inne, bardziej pożądane, skuteczniejsze sposoby, których jeszcze nie poznałem, do których jeszcze nie dotarłem? I wreszcie, jak zmieniam się ja sam? Kim się w tym procesie staję? Czy jestem w miejscu, w którym naprawdę chciałbym być? Jaka jest dalsza droga? Jaki jest dalszy cel?

Taki lub podobny dialog nieustannie toczy się w mojej głowie. Myślenie to ciągły proces zadawania pytań i udzielania odpowiedzi, rozważanie różnych możliwości, porównywanie ich z doświadczeniem własnym i innych. Jeśli nawet nie znamy adekwatnej odpowiedzi, na jakąś się decydujemy. Jakość tych odpowiedzi, ich szczerość, odwaga i głębia decydują o jakości naszych myśli i decyzji, jakie w życiu podejmujemy. Ma to odbicie w jakości rezultatów, które te decyzje za sobą pociągają. W konsekwencji − w jakości naszego losu. Najbardziej niezwykłe, a zarazem niebezpieczne dla nas, jest to, że w naszej podświadomości pada odpowiedź na każde pytanie. Nawet gdy w naszej odpowiedzi nie ma sensu, nie jest poparta racjonalnymi argumentami, zostaje zakodowana jako jedyna dla nas prawdziwa. W taki sposób tworzy krok po kroku mapę naszego życia, która nie musi się pokrywać z rzeczywistością. Tak zaczynają się problemy. Tworzymy je sobie, podróżując po nieznanym terenie z mapą, która go nie odzwierciedla. Możemy zdać się już tylko na intuicję. Ta jednak nie jest silną stroną cywilizowanego człowieka.

Odkryłem, że jest dwóch Robertów, dwie części osobowości, z których się składam. Pierwszego nazwałbym entuzjastą, który łaknąc kolejnych wyzwań i sukcesów, rwie się do dalszej drogi. Drugi to realista, który proponuje dłuższe chwile odpoczynku, by zadawać pytania i dociekać, jak dotrzeć do źródeł osobistej prawdy.

Pierwszy z nich to Robert Zagożdżon, który na co dzień wystawia swoją skórę na ciosy. Pokazuje swe oblicze żądnemu wrażeń światu. Jest on widoczny i rozpoznawalny. Drugiego, tego dociekliwego i pytającego, zacząłem w pełni uświadamiać sobie kilka lat temu. Zacząłem wtedy intensywnie poszukiwać mentorów, uczestniczyć w warsztatach rozwijających świadomość, odwiedzać centra medytacyjne. Dla lepszego zrozumienia wolę nazywać takie ośrodki „centrami rozwoju osobistego” lub „rozwoju świadomości”, bo to, co się tam odbywa, to w istocie doświadczanie świata z innej perspektywy, a w konsekwencji jego głębsze poznawanie, przeżywanie, porządkowanie i rozumienie. Spotykałem tam różnych mentorów, coachów, mistrzów i nauczycieli. Z niektórymi utrzymuję regularne kontakty. Wkroczyłem w życiu na wiele dróg, którymi ludzie kroczą z powrotem do siebie: drogę areligijnej duchowości, psychologii, neurolingwistycznego programowania, jogi, medytacji i terapii primal, która pomaga badać życie naszego wewnętrznego dziecka, odpowiedzialnego między innymi za motywacje w życiu. Poznałem również podejście sufi, szamanizmu i tantry, drogi życiowej, która pomaga doświadczyć wszystkich aspektów naszego życia, stawiając jedyny warunek – być świadomym i pełnym miłości. Największe wrażenie wywarło na mnie spotkanie z ludźmi o dużym stopniu wewnętrznej integralności, neosannjasinami. Po latach kompromisów moje marzenia i wyobrażenia o idealnym życiu znowu nabrały szans na realizację.

W ortodoksyjnym rozumieniu sannjasa1 to etap w życiu człowieka, w którym podąża on za osobistą prawdą, najczęściej odrzucając materialne aspekty świata. W dzisiejszej rzeczywistości to bardzo trudne, dla cywilizowanego człowieka wręcz niemożliwe. Chyba że zdecydujemy się zasiąść z miseczką na progu świątyni i zdać się na datki współczujących pobratymców. Pewnie jednak, jak to znamy z praktyki, i tak za jakiś czas dostalibyśmy wezwanie do izby skarbowej z nakazem zapłaty podatku od darowizny.

Neosannjasininie traktują sannjasyaż tak doktrynalnie. Nie odrzucają materialnego aspektu rzeczywistości. Starają się raczej o zrozumienie, o połączenie aspektów materialnych z aspektami duchowymi (nie mylić z religijnymi). Jednak według mnie nie to jest najistotniejsze w tym podejściu do życia. Najważniejsza jest chęć zmiany, a może raczej decyzja o zmianie, która odmienia perspektywę życia.

Neosannjasinto ktoś, kto po długim czasie nieświadomości samego siebie wreszcie zdecydował się „być sobą”. Odnaleźć siebie. Decyduje się być sobą cały czas, bez względu na cenę, jaką musi za to zapłacić. To prozaicznie brzmiące, a przecież bardzo istotne „bycie sobą” jest ważniejsze niż cokolwiek innego. Kiedy zacząłem pracować z mistrzami neosannjasy, nadali mi neosannjasińskie imię: Hasyo – co w sanskrycie znaczy Śmiech. Używam tego imienia, reprezentującego odmienną perspektywę postrzegania świata, kiedy chcę poważnie podyskutować z Robertem Zagożdżonem, którego oblicze jest zwrócone ku światu zewnętrznemu i bardziej z nim zaprzyjaźnione. Hasyo stał się myśliwym tropiącym kompromisy, w jakie w życiu się wdałem, i ich skutki. Jak laser sięga głęboko i precyzyjnie. Już samo to bliższe przyjrzenie się swojej ignorancji wnosi nową perspektywę, która transformuje świadomość. To powoduje, że zmienia się percepcja i podejście do świata. To potężny proces – uzdrawiający, budujący siłę i ujawniający wiele innych, nowych jakości życia.

Prowadząc wewnętrzną dyskusję, zacząłem od podstawowych pytań. Zastanowiłem się, jak mogłaby wyglądać notka o mnie w encyklopedii biznesu, gdybym mógł ją sam zredagować.

Robert Zagożdżon, urodzony… itd. – lider, biznesmen, mentor, coach, trener. Orędownik pojmowania życia i prowadzenia biznesu w nietradycyjny sposób. Nie wyklucza miłości w biznesie ani efektywności podejścia duchowego. Sam o sobie mówi, że jest bardziej graczem i hazardzistą niż tradycyjnym biznesmenem. Świadomość i intuicja mają dla niego większą wartość niż wiedza i przekonanie. Wierzy, że największym ryzykiem w życiu jest niepodejmowanie żadnego ryzyka.

Co bym powiedział o Hasyo?

Badacz, zajmujący się wiedzą wewnętrzną. Naukowiec kierujący swoją uwagę ku własnemu wnętrzu. Doświadczalnymi metodami bada różne obszary życia istoty ludzkiej, poszukując prawdy. Bada biznes, ludzkie słabości i pasje, życie osobiste, emocje, uczucia i klimat, w którym one wzrastają. Uważa, że prawda to jedyne, co działa. Co przynosi sukces i spełnienie. Sukces we wszystkich istotnych obszarach życia. Spełnienie jako sztuka realizacji swojego potencjału i życia w radości, miłości, wolności wewnętrznej i błogości.

Jeżeli rzeczywiście tak jest, pyta ta bardziej dociekliwa, wątpiąca część mojej osobowości, jeśli potrafię grać va banque, to jak duża jest stawka? Co rzucam na stół w tej grze?

Hasyo – ta druga część mnie – odpowiada: siebie. Cały czas, wbrew wszystkim biznesowym zaleceniom, zamiast trzymać gardę wysoko, idę przez życie z otwartą przyłbicą. Nie ukrywam się za praktykami biznesowymi, konwenansami, etyką i moralnością. Konfrontuję ze światem w tej grze nieustannie nie tylko swój wizerunek zewnętrzny, ale całego siebie. Jestem gotowy podjąć największe wyzwanie. Według kryteriów innych to nieodpowiedzialne, bo w każdej chwili mogę stracić wszystko. Ale jednocześnie, z mojego punktu widzenia, niczym nie ryzykuję, bo w istocie tego, co jest naprawdę wartościowe, nie mogę utracić. Jeślibym coś takiego stracił, znaczyłoby to, że nigdy to do mnie nie należało, nie było nieodłączną częścią mnie. Nie miało zatem prawdziwej wartości. Znaczy to, że pozbawiłem się balastu. To dobre. Rzeczy o prawdziwej wartości nie możemy stracić z cudzej woli. To nasza wewnętrzna walka. Własna, świadoma lub nieświadoma, decyzja. Zrozumie to tylko ten, kto choć raz zagrał o wszystko i… przegrał. Ten, kto docenił prawdziwą wartość tego, co stracił i uświadomił sobie możliwości, które przyniosła ta strata. Pojął, że aby osiągnąć prawdziwy szczyt, musi stale wyzbywać się iluzji, balastu doświadczeń. Zrozumiał, jak wiele form ma prawdziwe bogactwo i jak różnorodne bywają źródła motywacji. Kto postanowił, lub po prostu musiał, zaczynać od początku. Od dna. To bezcenna nauka, bo tylko dzięki temu ma szansę na odrodzenie, na świeże spojrzenie na życie i na osiągnięcie szczytu swoich możliwości.

Kiedy możesz wiele stracić i jeśli przegrana jest dość wielka, a ty jesteś dość świadomy, jest szansa, że na koniec przemieni się ona w twój największy sukces. Być może teraz brzmi to niedorzecznie. Gdy to nastąpi, zrozumiesz, że porażce podlegają tylko niektóre aspekty świata materialnego, ale twoje źródło istnienia i siły pozostają nienaruszone. Przeciwnie, dzięki utracie złudzeń aktywują się w pełnym rozmiarze. Jeśli tego nie dostrzeżesz, pozostaniesz ślepy, rozpaczając nad swoim losem. Co tak paraliżuje? Własne emocje. Strach nie pozwoli ci jasno widzieć i mimo że będziesz unikał przegranej, znowu cię do niej doprowadzi. Nieustanny strach przed stratą, przed tym, że coś pójdzie nie po twojej myśli, przed bankructwem, przed wierzycielami odbierze ci szansę, aby naprawić błąd. Strach i jego zaczerpnięta z hollywoodzkiego słownika pochodna − stres blokują nasze sprawne działanie i naszą kreatywność. A to są główne czynniki sukcesu.

Dla mnie być sobą, ufać sobie jest równoznaczne z podejmowaniem ryzyka z ochotą. Możesz zmienić swój stosunek do otaczającego cię świata, a w konsekwencji swój los, zmieniając tylko swoje pierwsze reakcje. Spróbuj się przyjrzeć tej książce z ciekawością, odwagą i przede wszystkim zaufaniem. Istnieje wielka przepaść pomiędzy tym, co udaje nam się zrobić na co dzień, zdolnościami, jakie przejawiamy, a tym, czego naprawdę jesteśmy w stanie dokonać. Ufaj, bo chodzi o utraconą jakość życia. Ufaj sobie, swojej intuicji. Bo to właśnie zaufanie jest podstawą w procesie wprowadzania zmian, realizowania swojego potencjału. Ono zastąpi zewnętrzną motywację i inne techniki, które byś musiał w innym przypadku mozolnie stosować. Większości z nas, z różnych powodów, nie stać nawet na to. Ono cię wzniesie ponad liczne problemy. Przeobrazi twój świat. Czy naprawdę masz tak dużo do stracenia? Jeśli tak, co tak ważnego możesz stracić? Jestem przekonany, że możesz tylko zyskać…

Ja rzucam na stół najwyższą stawkę: to, co najważniejsze w moim życiu – całego siebie. Dzięki temu w działanie angażuję cały swój potencjał. To daje mi największe szanse na sukces.

Co to znaczy „cały ja”? Co to znaczy „cały swój potencjał”?

Wspominałem, że dopiero od pewnego czasu zdecydowałem i odważyłem się „być w pełni sobą”. To spowodowało konieczność dokładnego przyjrzenia się składnikom tego bytu, zbadania jego elementów. Zrozumienia, na jakim polu się poruszam. Pytam więc: Co jest najważniejsze? Co stanowi główny nurt życia?

W rzece nurt ukryty jest głębiej. Jego bieg i działanie trudno zauważyć na powierzchni wody. Podobnie w moim życiu. Głównym elementem jest to, czego nie widać na pierwszy rzut oka na zewnątrz, czyli pogłębiająca się świadomość samego siebie. Radosne i zarazem bolesne kolejne etapy jej rozwoju. Zresztą, czy i jak da się to w ogóle uzewnętrznić? Obserwuję niezwykłe skutki tego procesu odkrywania samego siebie. Dzięki integrowaniu najróżniejszych obszarów, w moim życiu nieustannie przybywa szczęścia, miłości i chwil ekstatycznych. Nie chciałbym nadużywać tego określenia, bo może to zostać uznane przez nasz racjonalny mózg za przesadę i odrzucone, jako niewiarygodne, razem z innymi przesłankami. Jestem przekonany, że bez decyzji o zmianie, o wejściu na ścieżkę sannjasy, bez determinacji wytrwania w wierności sobie, byłoby to niemożliwe. Wierzę, że kolejne rozdziały tej książki to potwierdzą.

Hasyo nauczył mnie nowego podejścia do wyzwań życia codziennego. Działanie jest naturą naszego świata i na to nie mamy wpływu. Często nie możemy zmienić tego, co robimy, ale zawsze możemy zmienić to, jak to robimy. Przypomniał mi, jak żyć lekko, z łatwością i polotem, radośnie, a przy tym sięgać po największe laury. Ludzie często patrzą z powątpiewaniem na swobodę, ufność i radość u innych. Nie mogą się w tej postawie dopatrzyć znanego sobie sposobu podchodzenia do problemu, schematu osiągania postępów przez mozolny wysiłek. Uważają powagę, osobowość i charakter za istotne elementy, niezbędne, aby osiągać wpływ i sukces. Dla Hasya są one chorobą. To właśnie one hamują rozwój, wykorzystanie ludzkiego potencjału, proces integracji. Szczególnie jest to widoczne na przykładzie współczesnej młodzieży. Młode pokolenia masowo poszukują nowego podejścia do życia, nowych sposobów, nowego celu. Nie chcą usilnie walczyć o swoje miejsce w tym świecie, jak to robili ich rodzice. Nie czują za to wdzięczności dla rodziców. Potrzebują popełniać własne błędy, odnajdywać i kreować własny świat. Własnymi metodami.

I mają rację, bo nasza historia, pełna agresji, przemocy i okrucieństwa, nie jest atrakcyjnym przykładem do naśladowania. Naszym dziedzictwem stała się nie tylko mądrość przodków, ale także ich szaleństwo. A jest ono powszechne. Niewielu wzrasta w szczęściu i radości. Wręcz przeciwnie, wzrastamy w depresjach i frustracji. Potrzebujemy więcej swobody i zabawy w tym, co robimy. Tak może się stać, kiedy przestaniemy zwracać większość uwagi na rezultaty naszej pracy, ale skoncentrujemy ją na samym procesie. Zamiast skupiać się na celu, będziemy odpowiedzialni za swoje pełne zaangażowanie i uczciwe podejście do życia w każdym jego momencie. Odrzucimy automatyzowanie życia i przenoszenie odpowiedzialności na innych, na procesy. Uznamy kreowanie życia za przejaw samego siebie, swoją wizytówkę. To sposób, w jaki żyjemy, jest najważniejszy. Nie poszukiwanie i liczenie tylko materialnych czy emocjonalnych zysków, ale cieszenie się życiem i jego świętowanie jest nową religią, którą wyznają dziś młodzi, świadomi ludzie.

Nigdy nie było większej szansy, żeby ich oczekiwania się spełniły. Jeśli będą umieli zorganizować sobie życie, to dzięki osiągnięciom nowych technologii i kulturowym innowacjom nie będą musieli, jak dotychczas większość populacji, wykonywać mało ciekawych, rutynowych prac. Młode pokolenie widzi się w przyszłości jako wolnych ludzi, którzy podążają za swoim powołaniem i żyją twórczo, wyrażając siebie. Chce żyć takim życiem, jakie dotychczas było domeną tylko garstki szczęśliwców. A ponieważ mnie było dane tak żyć, mogę podzielić się tą magią. Chcę przekazać tajemnicę życia, która polega na tym, że jeśli urzeczywistnisz swój potencjał, to życie mu się podporządkuje i przyniesie to, co sobą manifestujesz. Ty staniesz się lustrem dla świata, a nie on dla ciebie. Bo to, że nasze oczekiwania się spełniają, że przyciągamy to, co sobą reprezentujemy, już dziś nie powinno być dla nikogo tajemnicą. Młodzi ludzie pokolenia milenium to rozumieją i chcą uniknąć kompromisów, które były częścią życia poprzednich pokoleń.

Przytaczam nierzadko kontrowersyjne przekonania. Ujawniam sposoby i daję recepty. Często sprzeczne z kulturą społeczną, uznanymi biznesowymi teoriami i modelami. Mam tego świadomość i biorę za swoje przekonania pełną odpowiedzialność. Ta książka jest wyrazem mojej odpowiedzialności za kształtowanie się opinii publicznej, naszej kultury i przyszłości naszej planety. Ma pomóc w badaniu i łączeniu w codziennym życiu obszarów, które pozornie wydają się sprzeczne albo stanowią wyzwanie. Wszystko po to, aby doświadczyć życia w pełni, aby wykorzystać swój potencjał, aby się spełnić. Książka ma za cel obalenie mitów na temat biznesu i życia osobistego, które służą powszechnie jako alibi oddalające człowieka od realizacji swojego potencjału i marzeń. Wskazanie, że istnieje olbrzymia przepaść pomiędzy naszym potencjałem a przejawianymi zdolnościami osób i osiągnięciami organizacji. Między tym co potrafimy sobie wyobrazić, a tym co potrafimy przejawić w praktyce. Książka ta pokazuje, że często nasze oczekiwania są niewspółmierne do włożonego wysiłku i kłócą się ze zdrowym rozsądkiem. Uświadamia, że powinniśmy się skupić na pielęgnowaniu wartości wewnętrznych, a nie przywiązywać wagę tylko do celu i efektu. Bo jeśli ktoś z podobnymi ograniczeniami, jakie masz dziś ty, nie tylko sobie w życiu poradził, ale zrealizował swoje marzenia i osiągnął to, co wydawało się dla niego niemożliwe, to możesz i ty. A o tym, mam nadzieję, przekonasz się, czytając tę książkę.

Różnego rodzaju ignoranci z pasją żerują na ludzkiej nieświadomości i wykorzystują ją do manipulacji społeczeństwem, do swoich własnych celów. Media w znacznej mierze przestały być odpowiedzialne i wiarygodne. Dziennikarze najczęściej poszukują sensacji, a nie prawdy. Panuje powszechny kryzys zaufania i wartości, w rezultacie potrzebujemy zewnętrznej motywacji, żeby być szczęśliwymi, żeby się śmiać, żeby realizować cele, iść do przodu. Zatraciliśmy siebie. Pomału, ale konsekwentnie wyprzedajemy wewnętrzne skarby w zamian za te zewnętrzne. Wyzyskują inni ciebie jako narzędzie realizacji własnych celów i ambicji, więc ty robisz to samo. Świat, którego cię nauczono, jest ci obcy. Nie umiesz się w nim odnaleźć i to powoduje lęk. Dlatego poszukujesz bezpieczeństwa i możliwości kontrolowania otoczenia. Ale w ten sposób też zapominasz o swojej pasji, o swoich marzeniach. Odkryj prawdziwego siebie i wykreuj swoje życie sam. Stwórz siebie, swój świat, swoją realność. Każdy ma szansę, żeby coś z istniejącym stanem zrobić. Twój przykład może uświadomić innym, że się mylą i muszą się zmienić. Wystarczy, że wykorzystasz zasoby, jakie w sobie nosisz i jakie posiada nasza piękna planeta. Ja wierzę sobie. I przysłuchuję się swojemu wnętrzu. Nie swoim myślom i emocjom, ale źródłu, z którego one pochodzą. A to źródło jest dla nas wszystkich takie samo. To świadomość samego siebie, naszej wewnętrznej istoty. Jedności z całym wszechświatem. To najpotężniejsza siła dostępna dla każdego z nas. Czerpiąc z niej, czego byłbyś w stanie dokonać? Jak powiedział Johann Wolfgang von Goethe: „Jeśli jest coś, co możesz zrobić, albo ci się śni, że możesz – zacznij to robić. W śmiałości tkwi geniusz, potęga i magia”2.

ROZDZIAŁ 2NARODZINY I KRYZYS ZAUFANIA

Tak więc, Krezusie, człowiek jest całkowicie igraszką przypadku. Widzę wprawdzie, że ty jesteś bardzo bogaty i królujesz nad wieloma ludźmi. […]Wszak bardzo bogaty człowiek wcale nie jest szczęśliwszy od tego, którego stać tylko na chleb powszedni…

(Z rozmowy pomiędzy ateńskim mędrcem Solonem a lidyjskim władcą Krezusem opisanej przez Herodota w Dziejach)

ŻYCIE jest zmianą. Nic nie pozostaje takie samo. Jak powiedział grecki filozof Heraklit: „Nigdy nie wstąpisz dwa razy do tej samej rzeki”1. Chciałbym przybliżyć moją perspektywę tego, jak postrzegam zmiany i jak sobie z nimi radzę w życiu codziennym. Mam na uwadze głównie zmiany dotyczące naszego środowiska i codziennych sytuacji, zmiany zależne i niezależne od nas, oraz sposoby, jak się w nich odnajdywać. Zrozumienie tego, co możemy zmienić, a czego nie, i umiejętność wdrożenia tej wiedzy w nasze postępowanie, uważane są za mądrość życiową. Większość ludzi, oraz systemów społecznych i politycznych, skupia się na zmianie środowiska i sytuacji. Widząc, jak wyglądało to w historii, nie wierzyłem w takie zmiany. Wierzyłem jednak, że mogę zmienić własny świat. Swój sposób postrzegania i reagowania na środowisko i przydarzające się sytuacje. Do dziś wierzę, że jest to jedyna prawdziwa zmiana. Zmiana jakościowa. Wszystkie inne zmiany są tylko zmianami ilościowymi.

W celu wyjaśnienia swojej postawy przytoczę kilka faktów. Oprowadzę Cię po moim świecie, podobnie jak Krezus oprowadzał Solona po swoim skarbcu. Ale bogatszy o mądrość Herodota i pomny na los Krezusa, nie będę się nim tak chełpił.

Jestem właścicielem firm inwestycyjnych w Ameryce, Azji i Europie. Posiadam przedsiębiorstwa dostarczające energię elektryczną i gaz w kilku krajach Europy, wirtualnego operatora telekomunikacyjnego oraz firmy marketingowe. Zbudowałem lub kupiłem także centra medytacyjne, czyli, jak pisałem, ośrodki rozwoju osobistego i poszerzania świadomości.

Mieszkam najczęściej na Słowacji, gdzie mam ponad stuletni dom, odrestaurowany pałacyk, do którego dobudowałem znaczną część rekreacyjną i założyłem ogród. Dużo czasu spędzam w Hiszpanii, na Costa del Sol, nazywanym również Costa del Golf. Przyciągnął mnie tam klimat. Przez większą część roku panuje tam piękna, słoneczna pogoda, niedaleko zaś rozciągają się zaśnieżone góry Sierra Nevada. Mam tam wymarzone warunki do rekreacji i odnowy. Mogę biegać, pływać, grać w golfa, uprawiać surfing i jeździć na snowboardzie.

Zawsze chciałem także mieć własną wyspę. Negocjuję właśnie warunki jej zakupu w Tajlandii. Powoli dojrzewa również projekt centrum rekreacyjno-medytacyjnego w Ubudzie na Bali i centrum ajurwedy w Himalajach.