Strona główna » Obyczajowe i romanse » Playboy

Playboy

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-66074-99-6

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Playboy

Najpierw był "Twardziel", teraz nadchodzi "Playboy"!

Micah Preston to największe ciacho Hollywood. Seksowny, sławny, bogaty – ten facet ma wszystko. Jednak Micah słynie nie tylko z gry aktorskiej, ale także z licznych podbojów i tego, że nie da się go zatrzymać na dłużej.

Kiedy siedem lat temu poznał na imprezie Maddie Bauer, nikt jeszcze o nim nie słyszał. Przeżyli wspólnie gorące, upojne chwile, a potem on już nie zadzwonił, pozostawiając dziewczynę rozczarowaną.

Jednak los znowu ich połączy. Maddie zostanie asystentką kamerzysty na planie najnowszego filmu Micah. W powietrzu zaiskrzy, a napięcie między tą dwójką będzie musiało znaleźć jakieś ujście.

Jednak czy Maddie da szansę słynnemu playboyowi?

__

"Słodki i seksowny romans z dużą liczbą ekscytujących zwrotów akcji. Historia miłosna tych dwojga nie jest pozbawiona przeszkód. To prawdziwy rollercoaster". – Jayme, GoodReads.com

__

Laurelin Paige - amerykańska pisarka, autorka powieści erotycznych i romansów. Miłośniczka seriali typu "Gra o tron" czy "Walking Dead". Wielbicielka Michaela Fassbendera. Członkini Międzynarodowego Klubu MENSA. Prywatnie żona i matka trzech córek.

Polecane książki

"W sierocińcu dla chłopców na Górze Żelaznej dwaj bracia, Michael i Julian, na własnej skórze uczą się, że życie to nieustanna walka. Kiedy jeden z podopiecznych zostaje brutalnie zamordowany, Michael ucieka z sierocińca, biorąc w ten sposób winę na siebie. Przez dwa dziesięciolecia Michael jest cz...
Harald Pięknowłosy (ok. 850-933), wedle przekazów skandynawskich, został pierwszym królem zjednoczonej Norwegii. Postać tego wybitnego monarchy, należy do grupy władców, których żywoty okraszono na kartach kronik, bogatym materiałem anegdotycznym, a nierzadko mitologicznym, oraz niestety, liczn...
„W poszukiwaniu akceptacji” to opowieść o czwórce przyjaciół udających się na wakacje. Podczas wspólnego pobytu w urokliwym i zacisznym miejscu bohaterowie poznają tajemniczego człowieka, który skłania jednego z nich do wnikliwego spojrzenia w swoje wnętrze. Książka zawiera kilka cennych uwag do...
  Podobno Dobre uczynki wracają do nas po stokroć. Dlaczego więc tak bardzo o nie trudno? Zwłaszcza, gdy uwagę zaprzątają własne sprawy:  zdrowie, rodzina, praca czy miłość. Nawet mieszkańcy Kamienicy pod Szczęśliwą Gwiazdą muszą się zmierzyć z nowymi wyzwaniami. Dla Heleny nie jest to łatwy rok...
Poradnik do Assassin’s Creed: Brotherhood zawiera kompletny opis przejścia gry, wszystkich zadań dodatkowych, a także znajdziek. Szczegółowo opisane i zaznaczone na mapkach zostały m.in. flagi, glyphy, piórka czy artefakty.Assassin's Creed: Brotherhood - PC - poradnik do gry zawiera poszukiwane prze...
Kobieta i jej... dusza. Niezwykła opowieść, której bohaterka – Hania pragnie miłości, tolerancji, szczęścia i spełnienia. Zastanawiasz się, czy możesz być postacią z tej opowieści? A czy zależy Ci na tym, by pokochać  siebie  i  swoje  życie...? Niesamowita historia o kobiecie i mężczyźnie, dzięki k...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Laurelin Paige

Rozdział 1

Klub nocny byłby wystarczająco kiepskim pomysłem, ale gdy Maddie Bauers usłyszała potężne dźwięki stereo dobiegające z miejsca, w którym stała przed domem na Woodland Hills, zamarła, gotowa odwrócić się na pięcie i natychmiast odmaszerować z powrotem do swojego samochodu.

– Oj, przestań już. – Bree spojrzała na nią wielkimi słodkimi oczami małego pieska, które zwykle sprawiały, że dostawała wszystko, czego tylko chciała.

Maddie wydęła swoje pełne usta.

– Bree, rozmawiałyśmy o jednym drinku. To nie jest jeden drink. To jest murowany mandat za zakłócanie ciszy nocnej i porządku publicznego.

– Raczej murowana świetna zabawa. – Bree odrzuciła długie blond włosy za ramię. – Wiem, że jesteś oziębła i nie cierpisz dobrej zabawy, ale jedna malutka pieprzona imprezka cię nie zabije. Moim obowiązkiem jako twojej najlepszej przyjaciółki jest powiedzieć ci, że musisz wyluzować i się zabawić.

Bree pochyliła się ku Maddie.

– A ja słyszałam od kogoś, kto słyszał od kogoś, że może się tu zjawić obsada i ekipa najnowszego filmu Davenporta. A to oznacza seksowne gwiazdeczki. Juhuuu! – wykrzyknęła, triumfalnie wznosząc ręce nad głową.

– Po pierwsze, kompletnie nie obchodzą mnie gwiazdy. Po drugie, skąd wiesz, że seksowne?

Bree znacząco poruszyła brwiami.

– Powiedzmy, że słyszałam pewne plotki na ten temat.

– Tym bardziej stąd znikam. – Maddie jęknęła z rozpaczą.

– No co ty, nie masz ani trochę chęci oblać ukończenie studiów?

– Zupełnie wystarczyłoby mi świętowanie na kanapie z kieliszkiem czerwonego wina.

– Maddie, przykro mi to mówić, ale jak na dwudziestodwulatkę jesteś już naprawdę stara.

Bree miała trochę racji. Maddie zawsze była poważna, może nawet zbyt poważna. Ale ostatecznie wychodziło jej to na dobre. Podczas gdy pozostali studenci na fakultecie filmowym imprezowali i ledwo przeczołgiwali się przez kolejne lata uczelni, ona skończyła studia z kilkoma niezależnymi filmami na koncie i udało jej się załapać na staż u oscarowego filmowca Jossa Beaumonta. Maddie miała zamiar poświęcić swoje życie karierze w biznesie filmowym i rzadko pozwalała sobie na rozpraszanie się myślami o imprezach i facetach.

Bree była jej zupełnym przeciwieństwem. Maddie była przekonana, że ta drobna blondynka o bujnym biuście nie zawaha się przespać z nikim, byle tylko dostać rolę w filmie, co z pewnością prędzej czy później wpędzi ją w tarapaty. Imprezy takie jak ta z pewnością tylko by to przyspieszyły, a zostawienie Bree samej na pewno nie było dobrym pomysłem.

– Dobrze już, dobrze, zostanę – westchnęła Maddie. Nie dając Bree szansy na wybuch radości, kontynuowała: – Ale musisz przysiąc, że nie zostawisz mnie samej w kącie, jak to zwykle robisz. No i z kimkolwiek tym razem postanowisz uprawiać przypadkowy seks, obiecaj mi, że będziesz pamiętać o prezerwatywie.

– Mówisz to tak, jakbym była totalną zdzirą. – Bree pociągnęła Maddie w kierunku drzwi wejściowych. – Ale dla twojej informacji – tak, mam prezerwatywę, a nawet dwie.

– Myślisz, że poszczęści ci się dwa razy?

– Nie, jedną wzięłam dla ciebie.

Bree nie zostawiła Maddie samej w ciągu pierwszych pięciu minut imprezy, jak to zwykle robiła – wytrzymała niemal dziesięć minut, zanim oznajmiła, że idzie po drinka. A ponieważ Maddie znała Bree, wiedziała, że nie zobaczy jej z powrotem zbyt szybko.

Maddie znalazła sobie miejsce na sofie w salonie i zajęła się skubaniem paznokci, przyjmując – bardziej z nawyku niż celowo – postawę „dajcie mi święty spokój”. Po godzinie, która dłużyła jej się jak co najmniej trzy, zaczęła zastanawiać się, czy minęło wystarczająco wiele czasu, by znaleźć współlokatorkę i ogłosić koniec zabawy. Czy naprawdę była aż takim wapniakiem, żeby odpuścić oblewanie ukończenia studiów przed północą? Owszem. Ale Bree też świętowała i zasłużyła sobie na to, więc Maddie zdecydowała się wytrzymać jeszcze trochę.

Wzięła głęboki oddech, wstała z kanapy, poprawiła ramiączka swojej różowej bluzki i przygładziła bawełnianą spódniczkę do kolan. Warto choć spróbować dobrze się bawić. Przepchnęła się przez tłum ludzi i szczęśliwie trafiła na otwartą chłodziarkę z piwem nieopodal drzwi na patio. Chwyciła coronę, oparła się o otwarte rozsuwane drzwi i wyjrzała do ogrodu. Pomimo iż tu także impreza toczyła się w najlepsze, przynajmniej było czym oddychać.

Kiedy już przedostała się przez tłum przy drzwiach, zorientowała się, że większość imprezowiczów zebrała się w basenie i podgrzewanym jacuzzi lub w ich pobliżu – spora część z nich najwyraźniej nie miała kostiumów kąpielowych. Klimat zdecydowanie nie w jej guście. Trzymając się ściany domu, szerokim łukiem ominęła okolice basenu.

Po drugiej stronie ogrodu zauważyła parę obściskującą się na huśtawce ogrodowej. Przyglądała się, jak palce mężczyzny zręcznie wślizgują się pod cienką szmizjerkę kobiety. Nawet w ciemności dostrzegła, jak kobieta zadrżała z rozkoszy. Z jej ust wydobył się jęk, a w brzuchu Maddie odezwał się niespodziewany skurcz zazdrości. Minęło już wiele czasu, od kiedy ktoś ją tak całował. Zbyt wiele.

Wcale nie musiało tak być – napomniała samą siebie Maddie. To był jej własny wybór. Mogła wybrać inaczej. A co, jeśli byłaby tak śmiała i pozbawiona zahamowań jak Bree?

Wtedy nie stałaby na drodze do obiecującej kariery filmowej, ot co.

Otrząsnęła się z podniecenia i wizji niczym nieskrępowanej namiętności i zaczęła rozglądać się za miejscem, gdzie mogłaby się bezpiecznie zaszyć. Szczęśliwie udało jej się wypatrzyć cementowaną przestrzeń do posiedzeń przy ognisku, umieszczoną przy tylnej ścianie ogrodu. Miejsce było ciemne i zacienione, wyglądało też na opuszczone. Ruszyła w jego kierunku.

Niemal udało jej się dotrzeć do tego bezpiecznego azylu, gdy od strony basenu dobiegły ją podekscytowane głosy. Spojrzała w tamtym kierunku, wypatrując źródła tego nagłego poruszenia. Pijana dziewczyna, ubrana jedynie w koszulkę i majtki, wyłoniła się spośród gapiów i wkroczyła na trampolinę nad basenem, kręcąc w powietrzu swoją spódniczką. Gdy Maddie dostrzegła twarz dziewczyny, stanęła jak wmurowana. Jej żołądek ścisnął się boleśnie. Tą striptizerką był nikt inny jak Bree.

Bree na cały głos śpiewała jakiś znany, modny kawałek popowy, upajając się uwagą, jaką wywołało jej małe przedstawienie. Zaczęła powoli podciągać koszulkę, drocząc się z publicznością, aż w końcu pozbyła jej się zupełnie, wrzucając ją do basenu i zostając w samym mocno wyciętym czarnym staniku i majtkach do kompletu. Kolejny głośny wiwat rozległ się, gdy Bree wypięła prowokująco pośladki i zaczęła nimi kręcić przed oczami widzów.

– Co ty, do cholery, wyprawiasz? – syknęła pod nosem Maddie, modląc się w duchu, by jej głos dotarł jakimś cudem do przyjaciółki i powstrzymał jej dzikie wygłupy.

– Wygląda na to, że świetnie się bawi – odpowiedział męski głos za jej plecami. – Przy okazji zapewnia też dobrą rozrywkę innym.

Maddie aż podskoczyła z wrażenia, łapiąc się jednocześnie za serce. Odwróciła się na pięcie, by stwierdzić, że jej wypatrzone miejsce wcale nie jest opuszczone. Na ukrytej w cieniu betonowej ławie siedział mężczyzna. Nie była w stanie dostrzec jego twarzy, ale światło księżyca padało na jego nogi, umięśnione i atletyczne, odziane w obcisłe dżinsy.

– Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. – Pochylił się do przodu, a jego twarz wyłoniła się z cienia.

Gdy ich wzrok się spotkał, Maddie aż westchnęła. Ciemne włosy, gęste i niedbale zmierzwione, okalały gładką, wyrazistą twarz. Głęboko osadzone oczy wyglądały spod mocno zarysowanych brwi. W ciemności ciężko było określić kolor jego oczu, ale Maddie miała przeczucie, że są niebieskie. Niezależnie od ich koloru oczy te przenikały ją na wskroś, a jej kolana ugięły się pod ich spojrzeniem.

– Nic się nie stało – wydusiła z siebie.

– Nie wiedziałam, że ktoś jeszcze tu jest.

– Najwyraźniej. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu.

– Cały urok tego miejsca leży w jego odosobnieniu, czyż nie?

Jego gładkie słowa połączone z delikatną nutą południowego akcentu wywołały niespodziewany dreszczyk podniecenia w okolicach poniżej jej pępka.

– Dokładnie tak.

Maddie odwróciła się z powrotem ku Bree w nadziei na to, że uda jej się ukryć rumieniec powoli zakradający się na jej policzki. Co się z nią działo? Nigdy nie reagowała w ten sposób na facetów, a już tym bardziej na dopiero co poznanych facetów. Może scena, której niedawno była świadkiem, wywołała w niej większe podniecenie, niż przypuszczała?

– Nic jej nie będzie.

Mężczyzna najwyraźniej wziął reakcję Maddie za oznakę niepokoju o przyjaciółkę, która wykonywała improwizowany striptiz.

– Zajmuje się nią cały tłum ludzi.

– Tego się właśnie obawiam.

Ale nieznajomy miał rację. Kiedy Bree pakowała się w podobne sytuacje, nie było sensu się o nią martwić. Maddie wiedziała z doświadczenia, że najlepszym wyjściem jest po prostu przeczekać. Bree na pewno wezwie ją, kiedy już nie będzie w stanie ogarnąć sama siebie.

Maddie pociągnęła łyk piwa i zwróciła się znów ku tym przenikliwym oczom. Pomimo odbywającego się nieopodal striptizu jego wzrok był skupiony wyłącznie na niej.

– Jakimś cudem nie skupiła twojej uwagi – zagadnęła.

Mężczyzna wzruszył ramionami.

– Wolę prywatne seanse – odparł.

Przez wyobraźnię Maddie przemknęła wizja show, jakie mogłaby dla niego urządzić. Szybko pociągnęła kolejny łyk piwa, by pozbyć się tych rozkosznie niepoprawnych myśli. Co się z nią dziś działo?

Nieznajomy przechylił głowę, jakby próbując zinterpretować jej milczenie.

– Możesz usiąść, jeśli masz na to ochotę, zapraszam.

Na myśl o jego bliskości żołądek Maddie wykonał niemal salto – tak bardzo chciała choć przypadkowo otrzeć się o jego silne ciało. Pozbywszy się na chwilę swej zwyczajowej tendencji do nadmiernego myślenia, zbliżyła się ku kamiennemu siedzisku.

– Chciałeś być sam, a ja nie chciałabym ci w tym przeszkadzać.

– Szukałem odosobnienia, ale niekoniecznie samotności.

Powiedział to tonem, który ponownie wywołał w niej rozkoszne dreszcze. Jej ciało spięło się całe, gdy zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów; była w pełni świadoma, że ją ocenia. Natura obdarowała ją uroczymi brązowymi oczami i ładnymi rysami twarzy, dbała też o swoją figurę, ale nigdy specjalnie nie przejmowała się tym, czy jest atrakcyjna dla mężczyzn. Nieznajomy wydawał się jednak zadowolony z rezultatu swoich oględzin, spoglądając na nią wzrokiem, który zwykle spowodowałby, że odwróciłaby się na pięcie i odeszła. Nie miała zwyczaju flirtować z obcymi – w zasadzie to nie miała zwyczaju flirtować, kropka – co było jednym z powodów, dla których unikała spędów towarzyskich takich jak ten.

Ale ten mężczyzna pociągał ją w niezwykły sposób, jego ciało przyciągało ją niczym magnez. Był tak niesamowicie atrakcyjny, a ona zasłużyła sobie na odrobinę zabawy w wieczór oblewania ukończenia studiów, nieprawdaż?

– Skorzystam z twojej propozycji. W sensie, że usiądę.

– Nie składałem żadnych innych propozycji. – Mężczyzna zrobił lekką pauzę, po czym dodał: – Jeszcze.

Jej serce zabiło żywiej na myśl o tym, co nieznajomy mógł sugerować. Usiadła blisko niego na ławce, bliżej, niż mogłaby przypuszczać w najśmielszych fantazjach. Jej spódniczka zadarła się nieco ku górze, gdy skrzyżowała swoje długie nogi, i musiała zwalczyć impuls poprawienia jej, czując jego wzrok chłonący widok jej ud.

Ponownie oblała się rumieńcem i uświadomiła sobie, że musi szybko ugasić płomień, który zaczynał obejmować całe jej podbrzusze. Spostrzegła, że mężczyzna także ma w ręku piwo, wzniosła więc swoje w toaście:

– Za odosobnienie.

Uśmiechnął się, a uśmiech ten rozświetlił całą jego twarz, powodując kolejny rozkoszny dreszczyk w lędźwiach Maddie.

– Za odosobnienie.

Stuknęli się butelkami, a on pociągnął łyk piwa. Maddie przyglądała się, jak jego usta rozwierają się, by objąć szyjkę butelki, i nie mogła się powstrzymać od zastanawiania się, jak te usta mogłyby smakować podczas pocałunku. Na samą myśl o tym oblizała lekko wargi.

– Powiedz mi, co taka seksowna – przepraszam, atrakcyjna – kobieta robi na tej imprezie, skoro szuka wyłącznie odosobnienia?

Jej serce zabiło żywiej na tę bezwstydną uwagę.

– O to samo mogłabym spytać ciebie.

– Owszem, mogłabyś. To pytanie wieczoru. Ale ja zapytałem je pierwszy.

– Nie jesteś ani trochę zarozumiały, prawda?

Nieznajomy przybrał wyraz udawanej powagi.

– Ależ skąd. Gdybym był zarozumiały, rozmawialibyśmy o mnie, a tymczasem zapytałem o ciebie, więc powinnaś mi odpowiedzieć.

Seksowny i czarujący. Wyśmienicie!

– No cóż…

Maddie nie była w stanie wymyślić żadnej ciętej riposty. Postanowiła więc po prostu odpowiedzieć na pytanie.

– Zaciągnęła mnie tu panna „wszystko na pokaz”, którą wszyscy tu zebrani mamy okazję oglądać przy basenie. – Wskazała głową na Bree, która miała już na sobie wyłącznie majteczki. – Miałyśmy oblać ukończenie szkoły.

Mężczyzna obok niej gwałtownie zesztywniał.

– Szkoły?

Maddie się zaśmiała.

– Szkoły filmowej. A co, przestraszyłeś się, że podrywasz nieletnią?

Mężczyzna odchylił się do tyłu, lekko dystansując się od niej.

– A więc myślałaś, że cię podrywam?

Cholera! Czyżby cały ten podryw odbył się wyłącznie w jej głowie? Otworzyła usta, aby odpowiedzieć, jednak tylko się zająknęła:

– Eeem.

Mężczyzna się zaśmiał.

– Spokojnie, tylko żartowałem. Oczywiście, że cię podrywałem.

Maddie z powątpiewaniem uniosła brew.

– Mówisz poważnie czy tylko próbujesz mnie uchronić przed kompletną kompromitacją?

– Naprawdę cię podrywałem. Myślałem, że to było oczywiste.

– Bo było. Nadal mnie podrywasz czy już po wszystkim?

– Oczywiście, że nie po wszystkim.

Przechylił głowę, a jego wzrok znów powędrował po jej ciele, zatrzymując się na moment na jej wyciętym dekolcie.

– A więc szkoła filmowa…

Kontynuował po pełnej seksualnego napięcia pauzie:

– Co zatem dokładnie cię interesuje?

Maddie ledwo powstrzymała się od napadu chichotu.

– Jeszcze nie odpowiedziałeś mi na pytanie o to, co ciebie tu sprowadza.

– Bo to nudne.

– Niemożliwe.

– Okej, niech ci będzie. Otóż ja też zostałem tu zaciągnięty siłą, przez kolegów z pracy.

Wyciągnął szyję i rozejrzał się wokół.

– Nie mam pojęcia, gdzie się podziali. A zresztą nawet gdybym miał, to i tak bym ci nie powiedział, bo mogliby okazać się bardziej atrakcyjni niż ja… a nie mam ochoty przysparzać sam sobie konkurencji.

Tym razem to Maddie pozwoliła sobie na powolne przestudiowanie go wzrokiem. Jego biało-czarna, swobodna koszula była rozpięta do wysokości mostka, a w powstałej w ten sposób przerwie dostrzegła świetnie zbudowaną klatkę piersiową. Dolne guziki koszuli też miał rozpięte, a gdy przeciągnął się leniwie – niewątpliwe celowo – mignęły jej wyrzeźbione mięśnie brzucha i ścieżka włosów. Mniam, mniam!

– Nie musisz martwić się konkurencją.

– Serio? A więc idzie mi dobrze?

– Całkiem nieźle.

Ich oczy spotkały się ze sobą, a przez jej myśli przemknął obraz jego nagiego ciała ponad jej ciałem. Odwróciła szybko wzrok, rumieniąc się.

– A więc…

Uniosła brwi. Czy to naprawdę ona siedziała tu i flirtowała z kompletnie obcym facetem?

– Nie powiedziałaś mi jeszcze, jaką dziedzinę filmu studiowałaś.

Z zasady Maddie nigdy nie poruszała tego tematu z ludźmi, których dopiero co poznała. Powiedzieć komuś w Los Angeles, że ukończyło się szkołę filmową, to jak chwalić się, że zjadło się śniadanie. Ten temat był nudny i oklepany. Ale był też bezpieczniejszy niż jej fantazje na temat nieznajomego, a jego pewność siebie pozwoliła jej łatwo i swobodnie odpowiedzieć:

– Scenopisarstwo.

Skinął głową.

– I reżyseria.

Uniósł brwi.

– Hmm, to brzmi ciekawie.

– Reżyseria?

– Bycie reżyserowanym przez ciebie.

Jej oczy szeroko rozwarły się pod wpływem tego śmiałego komentarza. Szybkim łykiem opróżniła swoje piwo, próbując uspokoić nerwy. Jakim cudem temu obcemu facetowi udawało się tak łatwo zbić ją z pantałyku i przejrzeć na wylot?

Próbując zachować resztki równowagi, zaczęła skubać etykietkę na swojej butelce po piwie, starając się nie zareagować na dwuznaczność jego odpowiedzi.

– Jak więc mówiłam, reżyserka to mój wybrany kierunek. Ale oczywiście w tym biznesie nie jest łatwo się przebić, dlatego obecnie interesuje mnie wszystko, co jest związane z filmem. Dźwięk, zdjęcia, cokolwiek. Scenopisarstwo znalazło się w tym dlatego, że jeśli jako dzieciak marzysz o zostaniu reżyserem, to gdy dorośniesz, potrzebujesz jakiegoś materiału do ćwiczenia. Mam już w dorobku trzy pełnometrażowe filmy. Oczywiście niezależne, ale moje… A w poniedziałek zaczynam staż w niesamowitej ekipie filmowej.

Zamilkła, zdając sobie sprawę, że zaczęła paplać.

– Jestem zaintrygowany.

Wyjął butelkę z jej rąk i odstawił na trawę, obok swojej.

Bez butelki, którą mogłaby zająć ręce, poczuła się nagle bardzo niepewnie. I czy on przypadkiem nie siedział teraz bliżej niż poprzednio? Znów zaczęła trajkotać, niezdolna do zebrania myśli.

– To nie jest aż tak ciekawe, jak się wydaje, nie tak naprawdę. Będę najniższego stopnia asystentką produkcji…

– Nie to mnie intryguje – przerwał jej niskim głosem.

Maddie spojrzała mu w oczy i dostrzegła w nich pożądanie. Pragnął jej, to było oczywiste. Dlaczego by nie? Dlaczego choć na jeden wieczór nie porzucić swojej zwyczajowej ostrożności?

Pochyliła ku niemu głowę i zebrała się w sobie, gotowa na odwzajemnienie flirtu.

– A co w takim razie?

Jednym błyskawicznym ruchem przyparł ją do ściany, a jego usta znalazły się o milimetry od jej ust. Szorstka kamienna ściana za jej plecami równie dobrze mogła nie istnieć. Maddie zwilżyła czubkiem języka usta, gotowa na pocałunek.

Ale on nie zmniejszył dystansu. Zamiast tego delikatnie przesunął palcem po jej policzku. Cała zadrżała, a jej ciało przeszył impuls elektryczny, gdy jego palec przesunął się po linii jej szczęki. Kiedy dotarł do jej podbródka, uniósł jej twarz ku sobie. Poczuła jego oddech, gorący i słodki. Wreszcie jego usta przywarły do jej ust, ssąc jej dolną wargę i drażniąc się z nią, a ona przyjęła go gorliwie, oplatając ramiona wokół jego szyi.

Pocałunek rozwijał się, zmieniał tempo i intensywność. Delikatne skubnięcia zamieniły się w namiętną eksplorację, ich języki splotły się w tańcu, w którym prowadzili raz on, a raz ona. Upajała się jego smakiem. Fala rozkoszy przebiegła przez całe jej ciało, gdy zadrżała pod jego pełnymi zapamiętania pocałunkami.

Jego usta oderwały się od niej, podążając dalej, w dół jej szyi i zostawiając po sobie rozpalony ślad. Chwyciła garść jego włosów, a on na przemian skubał zębami i całował jej szyję, wzniecając ogień, który sięgał do samego jej wnętrza. Gdy uniósł głowę, by powrócić do jej ust, w jego oczach dostrzegła pożądanie i pragnienie.

Przycisnął się do niej mocniej, a Maddie poczuła na swoim udzie wybrzuszenie jego wzwodu. Gwałtownie zaczerpnęła powietrza, a on wyszczerzył zęby w uśmiechu, gdy jego usta ponownie wzięły we władanie jej usta.

W desperackim pragnieniu poczucia większej powierzchni jego ciała na swoim i chcąc zaznać więcej jego dotyku, wygięła swoje ciało ku jego, przyciskając piersi do jego torsu. Odczytał jej sygnał, jego dłoń spoczęła na jej piersi, chwytając ją przez materiał bluzki. Przesunął zdecydowanym ruchem kciuka po jej sutku, aż ten naprężył się pod jego dotykiem.

– A niech mnie – mruknął z zadowoleniem.

Choć raz Maddie miała okazję do zadowolenia z faktu, że jej piersi, mimo że nie są największe, to jednak pozwalały jej na noszenie tank topów z wbudowanym push-upem bez biustonosza.

Mężczyzna przeniósł swoją uwagę na jej drugą pierś. Maddie jęknęła, jej biodra uniosły się ku górze w poszukiwaniu czegoś więcej, czegoś, co jej racjonalny umysł niewątpliwie uznałby za niewłaściwe w przypadku mężczyzny, którego ledwo co poznała. Rany, przecież nawet nie znała jego imienia! Ale jej racjonalny umysł został zalany falą pożądania, wywołaną jego zapamiętałą gorliwością.

Ponownie natarła na niego biodrami, a on tym razem zareagował, kładąc swoją rękę na wnętrze jej uda. Powoli ją pieścił, przesuwając rękę coraz wyżej, aż sięgnął jej majtek. Westchnęła, gdy jego palce wsunęły się pod materiał i odnalazły naprężony pączek jej kwiatu. To się dzieje naprawdę! Rozluźniła nogi, ułatwiając mu dojście i dając znać, że pragnie więcej.

A on nie zawiódł! Opuszką palca masował i głaskał delikatne ciało. Z wprawą zwiększył nacisk na jej nabrzmiały splot nerwowy, aż zanurzyła się zupełnie w odmęcie doznań. Jego usta odnalazły jej usta, połykając jej jęki rozkoszy, podczas gdy ekstaza fala za falą przewalała się przez nią, wywołując niekontrolowane rozedrganie.

Jego pocałunki zwolniły tempo, a kiedy ochłonęła na tyle, by odzyskać choć odrobinę kontroli nad sobą, oderwał od niej usta i oparł swoje czoło o jej czoło.

– Czy zechciałabyś udać się ze mną w jeszcze bardziej odosobnione miejsce? – zapytał, podczas gdy jego nabrzmiały członek nadal naciskał na jej udo.

Tak, tak, miliard razy tak! Mimo że chwilowo zaspokojona, nadal go pożądała i chciała mu się jakoś odwdzięczyć za rozkosz, którą jej zapewnił. Wciąż lekko zadyszana, już otwierała usta do odpowiedzi, gdy z niedaleka dobiegł ją głos:

– Maddie! Maddie, to ty?

Bree.

Maddie odwróciła się od przystojnego nieznajomego i ujrzała swoją prawie zupełnie nagą przyjaciółkę, gapiącą się na nią z niewielkiej odległości.

– Tojesteś ty! – zapiszczała Bree. – Jestem tak bardzo, bardzo szczęśliwa, że cię odnalazłam! Zupełnie serio myślę sobie, że powinnaś mnie zabrać…

Bree przerwała zdanie w połowie, gdy wstrząsnęły nią torsje. Mężczyzna pokręcił głową.

– Widzę, że ktoś cię potrzebuje… Maddie, dobrze usłyszałem?

– Ja, ja…

Maddie była rozdarta pomiędzy poczuciem odpowiedzialności a lekkomyślnością. Miała ochotę zostawić Bree na pastwę losu, wybrać pozostanie w ramionach tej wspaniałej istoty obok niej. Może to dałoby Bree nauczkę. Jednak jej przyjaciółka ewidentnie nie była w stanie zająć się sama sobą. Maddie westchnęła sfrustrowana.

– Spokojnie, rozumiem.

Nieznajomy wypuścił ją z ramion.

– Nie powiem, żebym nie był zawiedziony, nawet bardzo, ale rozumiem.

– Jest mi tak bardzo przykro.

Niechętnie wstała z ławki i obrzuciła miażdżącym spojrzeniem Bree, łkającą właśnie na czworaka. Maddie poprawiła spódniczkę i zrobiła krok w stronę tego żałosnego widowiska.

– Zaczekaj. – Mężczyzna złapał ją za rękę. – Czy spotkałabyś się ze mną kiedyś?

Maddie zmierzyła go uważnym spojrzeniem.

– Serio? Nie musisz…

– Wiem, ale bardzo bym chciał.

Maddie wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

– Daj mi swój telefon.

Mężczyzna podał jej aparat, a ona zapisała mu swój numer.

– Dzięki.

Nieznajomy skinął głową w kierunku Bree.

– Pomogę ci z nią.

– Nie – odrzekła szybko Maddie. Widząc jego zdziwione spojrzenie, pospiesznie dodała:

– Przepraszam, po prostu wolę zapamiętać cię takiego jak teraz, a nie próbującego ogarnąć moją zidiociałą, pijaną koleżankę.

Nie mogła go wystawić na konieczność obcowania z Bree, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że zapewne nadal miał wzwód.

– Rozumiem. – Poprawił ubranie. – Ale nie zapomnij o mnie.

– Och, nie mogłabym zapomnieć, uwierz mi. – Westchnęła, by podkreślić swoją wypowiedź. Mężczyzna puścił do niej oczko, a ona odwróciła się, by odejść, gdy nagle przez jej myśl przemknęło pytanie. Zwróciła się ku niemu:

– Hej, nie wiem, jak masz…

– Micah – odparł, słusznie przewidując, o co chciała go zapytać. – Mam na imię Micah.

– Miło mi cię poznać, Micah – powtórzyła jego imię Maddie, smakując jego dźwięk. Rzuciła mu ostatnie tęskne spojrzenie i odeszła, by zająć się Bree.

Rozdział 2

Micah Preston nie mógł zdecydować, czy jest zdenerwowany, czy zadowolony z tego, że kazano mu tak długo czekać w recepcji biura Stu Steelinga. Z jednej strony siedział tam już ponad pół godziny. Jeśli było to zapowiedzią tego, jakiej obsługi mógł się spodziewać, gdyby Stu zgodziłby się go reprezentować, to powinien natychmiast się stamtąd ulotnić. Tyle że Stu Steeling był najlepszym specem od publicity i wizerunku w całym Hollywood. Umówienie się z nim na rozmowę graniczyło z cudem, nie mówiąc już o podpisaniu kontraktu. I to Stu skontaktował się z agentką Micah, aby umówić to spotkanie, dlatego też Micah czekał cierpliwie, zamiast po prostu wstać i wyjść.

Z drugiej strony czekanie dawało mu szansę na pozbieranie myśli i skupienie się przed rozmową.

Jednak nie był w stanie skupić się ani trochę. Jego myśli powracały do poprzedniej nocy i długonogiej brunetki, która tak cudownie jęczała i wzdychała pod jego dotykiem. Maddie. Nadal czuł jej smak na języku.

Nie miał wcale ochoty uczestniczyć w przyjęciu z okazji ukończenia zdjęć do jego filmu. Nie żeby nie lubił dobrej zabawy, ale spotkanie ze Stu było umówione na wczesną godzinę, a agentka Micah, Priscilla, doradziła mu, żeby postarał się być trzeźwy i dobrze wypoczęty.

– Nigdy nie będziesz miał drugiej takiej szansy jak ze Stu – powiedziała Priscilla. – Jeśli zdecyduje się podpisać z tobą kontrakt, będzie to dla ciebie szansa na przejście z filmów niezależnych do wielkich produkcji. Przysięgam ci, ten gość może stworzyć lub zniszczyć karierę aktorską.

Micah zrobił zatem szybki obchód imprezy, żegnając się z ludźmi, których mógł więcej nie zobaczyć. Następnie, aby nie zostawić po sobie kiepskiego wrażenia wyjściem z imprezy przed północą, chwycił piwo i znalazł cichy zakątek, by móc się zrelaksować.

Wtedy właśnie dostrzegł ją, gdy przedzierała się przez tłum z tą niezwykłą determinacją i wyraźnym celem, tak jakby zmierzała wprost ku niemu. Zatrzymała się na chwilę, by przyjrzeć się spektaklowi odbywającemu się przy basenie, co dało mu okazję do podziwiania jej długich nóg i jędrnych pośladków. Wizja jej wypiętej przed nim nago przemknęła przez jego umysł, a jego członek ożywił się, jeszcze zanim zdążyła się ponownie odwrócić ku niemu. Kiedy ujrzał jej twarz – jej idealnie pełne usta i ciemnoczekoladowe oczy – wiedział, że musi jej dotknąć, posmakować, poczuć jej ciało przy swoim ciele. Co też niebawem uczynił.

Przymknął oczy, upajając się wspomnieniami.

Właściwie to dobrze się złożyło, że ich przygoda została przerwana. Nie cieszyło go wracanie do domu z poczuciem napięcia w podbrzuszu, ale też chwila dłużej i wziąłby ją szybko i mocno w łazience w domu swojego producenta, a ona zasługiwała na coś więcej niż pospieszne bzykanko. Micah chciał jej to coś dać, planował zabrać ją na prawdziwą randkę, zakończoną w sypialni, tak jak to powinno wyglądać.

Po raz kolejny tego poranka wyciągnął telefon z kieszeni i wpatrzył się w jej numer, zastanawiając się, czy nie wyjdzie na zbyt gorliwego, jeśli wyśle jej SMS. W sumie nie dbał o to, jak wypadnie, bo czuł gorliwość, potrzebę poznania jej, dotknięcia jej znowu.

Zaczął już pisać wiadomość, kiedy recepcjonistka wywołała jego nazwisko.

– Pan Steeling jest gotów pana przyjąć.

Micah zapisał kopię wiadomości i włożył telefon do kieszeni. Pora odłożyć fantazje na później i skupić się na najważniejszym jak dotąd momencie jego kariery.

Chwilę później Micah znalazł się twarzą w twarz ze Stu Sterlingiem, siedzącym za nieskazitelnie czystym mahoniowym biurkiem.

– Przejdę od razu do rzeczy – rzekł Stu, kiedy już się przywitali. – Nie przepadam za pogaduszkami – to strata czasu, a w tym biznesie czas to pieniądz. Widziałem twoje dokonania. Masz talent, co do tego nie ma wątpliwości. A poza tym dobrze wyglądasz. Priscilla mówiła mi, że pracujesz z nią… – Przerwał, by zajrzeć do niewielkiego notatnika, który wyciągnął z kieszeni – …od siedmiu lat. Większość ludzi powiedziałaby, że gdyby był ci pisany sukces, to już byś go osiągnął. Ale ja nie jestem jak większość ludzi. Ile masz lat?

– Dwadzieścia cztery.

Stu zmarszczył czoło.

– To więcej niż większość klientów, z którymi zaczynam pracę, ale to jeszcze nie koniec świata. Oznacza to tylko tyle, że jeśli zdecydujesz się na pracę ze mną, będziesz musiał trzymać się wytycznych, które ci podam, i to w stu procentach, żadnego opieprzania się. Zbudowanie wizerunku w Hollywood nie jest niemożliwe, ale wymaga poświęcenia i ciężkiej pracy. To wyczerpująca sprawa, nie dla mięczaków. Co ty na to?

– Nie mam nic przeciwko ciężkiej pracy.

Micah właśnie skończył pracę w trzech filmach niezależnych w ciągu trzech miesięcy i nie odczuwał zmęczenia. Kusiło go, by zgodzić się na cokolwiek, co Stu miał mu do zaoferowania, bez zadawania pytań, ale postanowił zagrać z dystansem i opanowaniem.

– Chciałbym jednak wiedzieć, co dokładnie proponujesz, zanim podejmę jakiekolwiek decyzje.

– Świetnie, młody człowiek pytający o szczegóły przed podpisaniem kontraktu. Nie masz pojęcia, ile osób oblewa tę część rozmowy.

Micah powstrzymał się od reakcji, zadowolony, że nie rzucił się ślepo na ofertę Stu. Usiadł wygodniej i czekał, aż ten podejmie wątek.

– Oczekuję, że będziesz robił projekt po projekcie. Kiedy pniesz się po drabinie sukcesu, nie ma czasu na przerwy. Będę cię gonił na coraz to nowsze przesłuchania. Będziesz tak zmęczony, że będziesz chciał mnie zabić. Ale to chyba rzeczy oczywiste.

– Owszem.

– Przejdźmy więc do trudniejszych spraw. Przede wszystkim: zero narkotyków, prowadzenia po pijaku, przesadzania z imprezami w stylu Lindsay Lohan. Nie obchodzi mnie, czy czasem zapalisz sobie trochę trawki, ale jeśli kiedykolwiek zostaniesz złapany z czymś cięższym – a uwierz mi, każdy kiedyś wpada – natychmiast cię zwolnię. Jasne?

Łatwizna.

– Jestem czysty. Nawet nie piję za wiele.

– Świetnie. Kolejna rzecz – będziesz potrzebował nauczyciela dykcji. Masz zadatki na aktora, ale twoja dykcja nie jest tak wyraźna, jak mogłaby być. Czasem słychać lekko południowy akcent.

Micah nie słyszał tej uwagi od jakiegoś czasu, ale wiedział, skąd wziął się jego akcent.

– Dorastałem w Kansas. Przeniosłem się tu w wieku trzynastu lat, gdy moim rodzice się rozwiedli.

– To słychać. W sumie to nawet dość urocze, ale nie pasuje do każdej roli, a z tego, co widziałem, nigdy tego nie zmieniasz.

– Znajdę nauczyciela dykcji, nie ma problemu. Chętnie poszerzę swój warsztat narzędzi aktorskich.

– Dobrze. Mam świetną nauczycielkę, z którą regularnie pracuję. Będzie do ciebie przychodzić, tak byś mógł ćwiczyć podczas pracy.

Stu zanotował coś w notatniku.

– Musisz mieć też trenera personalnego – i to takiego, który na każdym treningu skopie ci tyłek i doprowadzi cię do wymiotów. Wiem, że jesteś w dobrej formie, ale musisz mieć widoczny sześciopak, gdy zdejmiesz koszulę, a z materiałów, które wysłał mi Dirk Davenport wnioskuję, że obecnie masz co najwyżej czteropak.

Micah wiedział, że ten moment nadejdzie. Nie ćwiczył na siłowni tak mocno, jak powinien, ale nikt wcześniej nie narzekał na jego naturalnie dobrze zbudowaną sylwetkę. Ale też nigdy wcześniej nie grał w filmach pełnometrażowych. Może przyda mu się nieco więcej treningu.

– Skoro już jesteśmy przy temacie Davenporta – mówił dalej Stu, nie czekając, aż Micah zgodzi się na trenera – to świetny reżyser, podziwiam go. Wie, jak obsadzać ładnych chłopców, którzy przy okazji umieją grać. Jest jednak powód, dla którego nigdy nie wyszedł ze sfery filmów niezależnych. Filmy o tematyce gejowskiej nie cieszą się po prostu popularnością szerokiej publiczności. Nie jesteś przypadkiem gejem, prawda?

– Nie – odpowiedział Micah, znów wracając myślami do Maddie. – Zdecydowanie nie.

– Świetnie. Nie żeby było w tym coś złego. Popieram równe prawa i tym podobne, ale bądźmy szczerzy – obecnie w modzie są aktorzy hetero. Mam szczerą nadzieję, że to się niedługo zmieni, ale jak dotąd formuła na sukces jest jedna. Nie zrozum mnie źle, ten gejowski film niezależny dobrze wygląda w twoim résumé, zwłaszcza że jesteś hetero – to udowadnia, że potrafisz grać. Ale teraz musimy się skupić na twojej heteroseksualności. Masz dziewczynę? Narzeczoną? Żonę?

Micah nie był pewien, jakiej odpowiedzi oczekiwał od niego Stu. Grał już geja – nic ostrego w stylu porno, jedynie kilka pocałunków. Nie stanowiło to dla niego problemu – po prostu grał. Może Stu chciał, żeby miał dziewczynę, aby zaprzeczyć ewentualnym spekulacjom? Ale prawda była taka, że nie miał nikogo, przynajmniej nie w tej chwili. Odpowiedział więc zgodnie z prawdą:

– Nie, jestem singlem.

– Fantastycznie! Znacznie łatwiej jest sprzedać młodego aktora-singla niż takiego w związku. Wszystkie kobiety chcą wierzyć, że mają u ciebie szansę, a partnerka tylko w tym przeszkadza. Nie chodzi mi o to, żebyś odpuścił sobie seks – możesz bzykać się do woli. W sumie to nawet może działać na twoją korzyść. Każdy szmatławiec będzie chciał cię z kimś zeswatać. To świetna reklama. Nie żeby wszystko miało przepaść, jeśli jednak z kimś się zwiążesz na dłużej. Ale mówię ci jak facet facetowi, że nie jest łatwo pogodzić związek z karierą. Kobiety wywołują zamęt w grafiku i w emocjach. Robią fochy za każdym razem, gdy musisz wiele tygodni spędzać poza domem na planie, a już nie daj Boże wziąć udział w scenie z pocałunkiem. I nigdy nie wiesz, czy są z tobą dla ciebie, czy dla twojej kasy. Lepiej być wolnym i mieć ten problem z głowy. Dobra rada od gościa, który ma w tym trochę doświadczenia.

Micah już otwierał usta do odpowiedzi, ale zdał sobie sprawę, że nie wie, co powiedzieć. Show-biznes i związki… Wiedział o tym aż za dużo! Rada Stu wydawała się całkiem rozsądna.

– Tak czy inaczej, dzieciaku, jeśli myślisz o tej robocie poważnie, to możemy podpisać umowę już dziś. Trzymaj się z dala od kłopotów, pracuj nad warsztatem, nie rozpraszaj się, a ja ci obiecuję, że zrobię z ciebie gwiazdę. Zapewne wiesz, że mam świetne wyniki i nikt nigdy…

Przerwał mu dzwonek telefonu. Wcisnął przycisk trybu głośnomówiącego, a pokój wypełnił głos recepcjonistki:

– Brad Licht na linii, mówi, że to pilne.

– Świetnie, połącz mnie. – Stu ponownie wcisnął przycisk głośnika, wyłączając go. – Micah, muszę przyjąć to połączenie, zajmie mi to dosłownie minutę.

Stu uniósł do ucha słuchawkę telefonu i wcisnął przycisk migający na konsoli, zanim Micah zdążył cokolwiek odpowiedzieć.

– Hej, Brad, co słychać?

Micah był ciekaw tej rozmowy. Brad Licht był słynnym aktorem i klientem Stu. Bycie świadkiem ich rozmowy byłoby cenną wskazówką na temat stosunków, jakie łączyły go z klientami.

Zamiast tego jednak myśli Micah skierowały się ku poradzie Stu dotyczącej kobiet. Nie była to dla niego żadna nowość – Micah już wcześniej czasem rozpatrywał pozostanie singlem. Był świadkiem rozpadu małżeństwa swoich rodziców, kiedy to jego matka postanowiła uciec do Kalifornii, licząc, że uda jej się wybić w biznesie filmowym. Nie osiągnęła zamierzonego sukcesu i zawsze obwiniała swojego eks za to, że był jej kulą u nogi, gdy była młodsza.

I choć nigdy nie powiedziała tego na głos, Micah wiedział, że bycie matką także nie przysłużyło się jej karierze. Była dobrą aktorką. Mogła wyrobić sobie markę, gdyby tylko miała mniej obowiązków i odpowiedzialności. Ostatecznie porzuciła swoje nadzieje i całą swoją energię poświęciła synowi i jego karierze.

Ojciec Micah nigdy do końca nie przebolał rozstania. Tęsknił za żoną aż do swojej śmierci na zawał serca w wieku czterdziestu ośmiu lat. I, co bardzo bolało Micah, nigdy nie zaakceptował jego decyzji o byciu aktorem, czego powodem był ból, jaki przyniosło to całej rodzinie.

Tak, Stu zdecydowanie miał słuszność. Żadnych zobowiązań, żadnych obciążeń – to była jedyna słuszna droga. Choć czasem brakowało mu stałego związku, Micah mógł też wieść szczęśliwe życie jako playboy.

Oczywiście była też Maddie. Dopiero ją poznał i w sumie nic o niej nie wiedział, ale bardzo go pociągała. Był pewien, że jeśli znowu ją zobaczy, będzie chciał spotkać się jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze… Nie mogłaby być tylko bzykankiem, jak to określił Stu, choć fantazje o seksie z nią wciąż do niego powracały. Najlepiej byłoby dać sobie spokój, zanim sprawy potoczą się dalej. Pozostawić sobie jedynie gorące wspomnienia.

Wyciągnął komórkę z kieszeni i ponownie przeczytał szkic wiadomości, którą miał zamiar wysłać do Maddie. Wspominam Twoje jęki. Kiedy mogę znów ich po…

Skasował niedokończoną wiadomość. Następnie wszedł do swoich kontaktów i odnalazł wpis, który wprowadziła poprzedniej nocy: Maddie z imprezy, 310–555–0557. Chwilę się wahał, nim wszedł w opcję kasowania kontaktów.

Czy na pewno chcesz skasować ten kontakt? Micah nie mógł podjąć decyzji. Może jednak przesadzał? Tylko dlatego, że jego rodzicom się nie powiodło…

– Chryste, Brad, rozwód? – powiedział Stu do telefonu. Do tego momentu Stu nie brał zbyt aktywnego udziału w rozmowie i jego nagły wybuch przyciągnął uwagę Micah. – Wiedziałem, że ta laska chce tylko twojej kasy. – Stu zrobił pauzę. – Słuchaj, Brad, naprawdę mi przykro z tego powodu. Każę Pam zrobić z tym w prasie, co tylko zechcesz. Zabawne, właśnie przed chwilą mówiłem innemu klientowi, jak ciężkie są związki w Hollywood.

Stu mrugnął porozumiewawczo do Micah, co pomogło mu ostatecznie podjąć decyzję. Spojrzał na swój telefon, gdzie nadal mrugał komunikat.

Czy na pewno chcesz skasować ten kontakt?

Micah kliknął opcję „Tak”. I w ten oto sposób Maddie z imprezy została wymazana z jego telefonu. I z jego życia.

Rozdział 3

SIEDEM LAT PÓŹNIEJ

Maddie zeszła z ruchomych schodów w porcie lotniczym w Denver i podążyła za tłumem do strefy odbioru bagażu. Nigdy nie była na tym lotnisku, ale z łatwością odnalazła karuzelę czwartą, dokąd według wyświetlanych informacji miał wkrótce przybyć bagaż z jej lotu. Czekając na niego, wyciągnęła z torebki telefon i wyłączyła tryb samolotowy. Telefon natychmiast wyświetlił wiadomość. Daj znać, jak dolecisz. Kierowca będzie czekał przy drzwiach Terminalu Zachodniego.

Wiadomość była od Bree. Maddie odpisała. Właśnie wylądowałam. Wysłała tekst i po raz setny tego ranka nie mogła się nadziwić, jak dała się na to namówić. Odtworzyła w pamięci szalony telefon od Bree z poprzedniego dnia.

– Maddie, jesteś nam potrzebna – powiedziała Bree. – Asystent operatora kamery złamał sobie kość ogonową i musi iść na operację, a my potrzebujemy natychmiast zastępstwa na zdjęcia w terenie. To już szósty tydzień zdjęć. Wiem, że przysięgłaś nigdy nie pracować z Beaumontem i nie śmiałabym cię o to prosić, gdyby nie to, że Adam zgodzi się wyłącznie na ciebie. Możesz zażądać dowolnej sumy, a oni ci ją zapłacą.

Choć minęło już ponad sześć lat, Maddie nadal pamiętała gorzki smak porażki odniesionej w związku z Jossem Beaumontem, która skutecznie zgasiła jej wszelkie nadzieje na bycie reżyserką w Hollywood. Dzięki Bogu miała nadludzkie talenty w innych sferach filmu, ale Joss już nigdy później nie traktował jej z szacunkiem. Na planie odnosił się do niej jak do służącej i gońca od kawy, a potem winił ją za to, że nie było jej w pobliżu, gdy jej potrzebował. Może i był jednym z topowych reżyserów w kraju, ale poza tym był po prostu dupkiem.

Pomimo antypatii odczuwanej w stosunku do Beaumonta Maddie bardzo lubiła Adama LaForgeona, jednego ze stałych operatorów kamery u Beaumonta. Adam miał wystarczająco wiele lat, by być jej ojcem. Przyjął ją pod swoje skrzydła w pierwszym filmie, w którym pracowała jako stażystka siedem lat wcześniej. Był przy jej boku przez cały czas, który Maddie nazywała Fiaskiem Beaumonckim. Niedługo potem została główną asystentką Adama, pracując z nim przy wszystkich jego projektach. Przy tym też pracowałaby od początku, gdyby reżyserem nie był Beaumont.

Adam w pełni rozumiał nienawiść Maddie do nadętego reżysera i nigdy by nie poprosił o jej pomoc, gdyby sytuacja nie była beznadziejna. Był przy niej w najgorszych chwilach, więc jak mogłaby mu odmówić?

Była też winna przysługę Bree. Maddie była głównym powodem, dla którego Bree pracowała jako osobista asystentka Beaumonta. Bree nienawidziła tego dupka równie mocno jak Maddie, ale była wyznawczynią motta: „Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej”. Utrzymywała, że praca dla „tego kutasiarza” może pomóc Maddie. Poza tym, biorąc pod uwagę fakt, że pięcie się po szczeblach kariery przez łóżko nie wyszło Bree tak dobrze, jak to sobie planowała – seria nagich zdjęć i przypadkowo nakręcony film z pieprzykiem położyły kres tej drodze – praca dla znanego hollywoodzkiego reżysera wydawała się świetną alternatywą, by dostać się do wewnętrznych kręgów Hollywood. Niestety, kilka lat później nadal miała w CV jedynie stanowisko asystentki personalnej, a Maddie wciąż pozostawała asystentką operatora kamery.

To wszystko doprowadziło do tego, że oto stała na lotnisku w Denver, mniej niż dwadzieścia cztery godziny po telefonie od Bree, czekając na odbiór w pośpiechu spakowanej walizki i nie wiedząc kompletnie nic o filmie, przy którym będzie pracować, oprócz tego, że był on w trakcie kręcenia zdjęć.

Karuzela bagażowa ruszyła, a ciemnoczerwona walizka Maddie z tęczową wstążką na suwaku była szczęśliwie pierwsza na taśmie. Chwyciła ją, wysunęła uchwyt i pociągnęła za sobą, rozglądając się za swoim transportem. Dostrzegła kierowcę przy drzwiach wiodących na parking – trzymał wymiętą białą kartkę, na której nabazgrane było Madalyn Bauers. Miał krótko ścięte blond włosy, twarz gładką jak u bobasa i budowę zapaśnika. Młody. Zapewne stażysta albo asystent produkcji.

– Hej – zagadnęła Maddie, zbliżając się do niego. Telefon w jej ręku zawibrował, pewnie odpowiedź od Bree, ale zignorowała go. – Madalyn Bauers to ja. Ale mów mi Maddie.

– Zatem wszystko się zgadza, faktycznie jestem tu po ciebie – odpowiedział młody człowiek. Wyciągnął rękę na powitanie. – Sam, twój szofer.

– Świetnie. – Maddie nie umknął jego flirtujący ton. – Nie musiałeś zadawać sobie tyle trudu. Mogłam wziąć taksówkę.

– Nie ma problemu, przyjechałem odebrać jednego z członków obsady. Jego samolot wylądował jakieś piętnaście minut przed twoim. Po prostu ci się poszczęściło. – Sam uśmiechnął się chytrze. – Albo mnie.

A więc faktycznie z nią flirtował, jak uroczo. Odpowiedziała powściągliwym uśmiechem.

– Muszę tylko dać znać ekipie, że cię odebrałem, i wezmę twoją torbę.

Podczas gdy Sam wykonywał telefon, Maddie odczytała wiadomość od Bree. I co, wszystko w porządku?

Na razie tak – odpowiedziała. Udając, że nadal patrzy w telefon, ukradkiem omiotła spojrzeniem swojego kierowcę. Całkiem niezły. Przystojny, ale za młody. Poza tym blondyni nie byli raczej w jej typie. Niemniej zawsze była to jakaś opcja.

– Okej, wszystko ustalone. Wezmę twój bagaż. – Sam włożył telefon do kieszeni i sięgnął po torbę podręczną Maddie.

– O, dzięki. To gdzie ten aktor?

– Gdzieś w pobliżu. Poszedł po kawę albo gazetę, coś w tym rodzaju. Powinien być łatwy do rozpoznania. – Sam wyciągnął szyję i rozejrzał się po terminalu. – O, tam jest. Wygląda na to, że został zauważony przez fanów. – Skinął głową w kierunku grupy osób oddalonych o kilkanaście metrów od nich. – Łatwo rozpoznać gwiazdy, zawsze kręci się wokół nich świta.

Maddie podążyła wzrokiem w kierunku wskazanym przez Sama. Aktor stał tyłem, miał na sobie obcisłe dżinsy i niebieską sportową marynarkę. Marynarka niestety wykluczała możliwość oceny jego pośladków, ale Maddie była gotowa założyć się o każde pieniądze, że tyłek miał klasy A. Dawał właśnie autografy czterem otaczającym go kobietom. Nieopodal niego dostrzegła solidnie zbudowanego ochroniarza. Miał skrzyżowane ramiona, okulary przeciwsłoneczne, dżinsy i koszulkę z krótkim rękawem. Wydawał się zdystansowany, ale Maddie zauważyła, że z uwagą obserwuje tłum. A więc gość potrzebuje ochroniarza.

– Kto to jest? – zapytała.

Zanim Sam zdążył odpowiedzieć, aktor i jego ochroniarz odwrócili się od fanek i ruszyli w ich kierunku. Serce Maddie zabiło szybciej. Jednocześnie poczuła też ucisk w żołądku. Rozpoznała te ciemnobrązowe pofalowane włosy, głęboko osadzone niebieskie oczy i doskonale wykrojone usta.

– Micah Preston – powiedzieli Sam i Maddie jednocześnie.

Maddie była w szoku.

Minęły wieki, od kiedy ostatni raz myślała o Micah Prestonie jako o kimkolwiek więcej niż gwieździe Hollywood. Owszem, zafascynował ją podczas ich krótkiego spotkania lata temu i przez jakiś tydzień potem żywiła nawet nadzieję, że może zobaczy go ponownie. Była zawiedziona, gdy nie zadzwonił, ale co miała począć? Nawet nie znała jego nazwiska.

Niemal rok po ich spotkaniu ujrzała go na okładce magazynu „Entertainment Weekly”. Micah Preston, nagła sensacja – głosił tytuł. A potem był już na wszystkich okładkach i grał w każdym filmie. Jego twarz na ekranie przypomniała jej o tym, jak seksowny i przystojny był w ten wieczór, kiedy się poznali; jej serce niemal wyskoczyło z piersi.

Ale wkrótce oglądanie Micah wszędzie naokoło w tak odmiennym i obcym kontekście spowodowało, że odcięła się od myśli o nim. A im więcej się o nim dowiadywała, tym mniej jej się podobał. Szczególnie odrażający był dla niej fakt, że Micah Preston był playboyem. Na każdym zdjęciu, jakie robili mu paparazzi, był z inną piękną kobietą. Choć łatwo udało mu się uwieść Maddie, nigdy wcześniej ani później nic takiego nie zdarzyło jej się ponownie. W przypadku Micah był to natomiast modus operandi. Typowy aktor. A ona, podobnie jak większość ekipy technicznej, szybko nauczyła się trzymać z dala od aktorów. Ich ego zwykle zajmowało zbyt dużo miejsca.

Jednak gdy Micah i jego ochroniarz zbliżyli się do niej, ogarnęło ją zdenerwowanie. Zwykle nie przykładała nadmiernej uwagi do robienia wrażenia, ale teraz żałowała, że nie ma czasu spojrzeć w lusterko. Miała na sobie głupie dresy, wymiętą koszulkę i była bez stanika – to był jej wygodny strój podróżny, do cholery. A teraz nagle miała stanąć twarzą w twarz z gościem, który doprowadził ją do orgazmu palcami. Czy będzie mu wstyd, że zadawał się kiedyś z takimi jak ona? I co miała mu powiedzieć?

Jak miała nie wyjść na bełkocącą idiotkę? Panie Boże, pozwól, by ziemia zapadła się teraz pode mną!

– Hej, Micah, wygląda na to, że jesteśmy wszyscy w komplecie i gotowi do drogi – powiedział Sam. – To jest…

– Madalyn Bauers – dokończył za niego Micah, patrząc na nią. A przynajmniej tak jej się wydawało – nie była tego pewna, gdyż jego oczy zakrywały okulary słoneczne, które założył po pożegnaniu z fankami.

Serce Maddie wykonało przewrót na dźwięk jej imienia w jego ustach. Brzmiało jak muzyka.

– Eee, cześć.

– Wy się znacie? – spytał Sam.

Micah pokręcił przecząco głową i wskazał na kartkę trzymaną przez Sama, na której widniało imię Maddie.

– Domyśliłem się po tym.

Maddie przełknęła ślinę. Nie pamiętał jej. Najbardziej szalona pieprzona noc w jej życiu, a on nawet jej nie pamiętał. Pewnie, że nie, w końcu po niej miał milion dziewczyn, jednak miała nadzieję, że choć cokolwiek sobie przypomni. No cóż, to do dupy.

Nie dając po sobie poznać rozczarowania, Maddie uniosła dumnie podbródek i wyciągnęła dłoń na powitanie.

– Proszę mówić mi Maddie. To wielka przyjemność móc w końcu z panem pracować, panie Preston.

– Panie Preston? Mów mi Micah. – Jego uścisk dłoni był mocny. – A ten gość to Kar… to znaczy Chris, mój ochroniarz.

Maddie starannie ukryła wrażenie, jakie wywołał na niej jego dotyk. I czy przypadkiem nie trzymał jej dłoni nieco zbyt długo? A może to była tylko jej wyobraźnia? Nieważne, doznanie tak czy inaczej było miłe.

– A więc Micah. – Puścił jej dłoń, a jej przez myśl przemknęło, że już nigdy jej nie umyje.

Czy ja jestem nastolatką? Zachowywała się niedorzecznie. Owszem, ponowne spotkanie Micah sprawiło, że zakręciło jej się lekko w głowie i zrobiło ciepło we wszystkich właściwych miejscach, ale on przecież nie był nikim więcej jak tylko przypadkowym chłopakiem, z którym obściskiwała się lata temu na imprezie i który nigdy do niej nie zadzwonił. Nie ma się czym ekscytować.

Odwróciła się ku Samowi, unikając przy tym wzroku Micah.

– Jesteśmy gotowi do drogi? Chciałabym już być na miejscu i ogarnąć plan. Jestem pewna, że Adam nie może się mnie doczekać.

– Jasne, w drogę. Zaparkowałem nieopodal.

Po drodze na parking Maddie trzymała się Sama, żeby nie kusiło ją zerkać na tyłek Micah. Słyszała go za plecami, jak rozmawia przez telefon, ale i tak zaczęła nieco kręcić biodrami, na wypadek gdyby się jej przyglądał.

– Siedzenie zaswędziało? – zagaił Chris, zrównując z nią krok.

Cholera. Zarumieniła się.

Pochylił się ku niej tak, by tylko ona mogła go słyszeć:

– Nie martw się, to się często zdarza przy Micah. Niektóre laski chyba nawet nie wiedzą, że to robią.

Maddie nie za bardzo wiedziała, co odpowiedzieć.

– Eee… Dzięki za czujność, Chris.

– Zero problemu. A, i wszyscy mówią mi Karmelek.

– Karmelek. Świetnie.

Kiedy dotarli do samochodu, Maddie szybko obejrzała się w szybie, podczas gdy Sam pakował torby do bagażnika niebieskiego SUV-a. Jej długie brązowe włosy były upięte na głowie w luźny kok. Okulary słoneczne na szczęście ukrywały wory pod oczami, ale czerwona plamka na boku nosa zapowiadała pojawienie się pryszcza. Wyglądała – no cóż – jak prosto z samolotu. Zdjęła gumkę z włosów i rozczesała je palcami, a następnie związała je w koński ogon, co nieznacznie poprawiło sytuację. Może to i lepiej, że Micah jej nie pamiętał.

– Proszę, wsiadaj. – Sam otworzył jej tylne drzwi.

– Dzięki. – Chris vel Karmelek zajął już przednie miejsce pasażera. Maddie pozostało dzielenie tylnego siedzenia z Micah. Cholera. Powinna była szybciej się ruszać. Westchnęła i wsiadła do samochodu, pozwalając, by Sam zamknął za nią drzwi.

Gdy tylko usadowiła się na swoim miejscu, wyciągnęła telefon. Bree dostanie za swoje. Wiedziała wszystko o spotkaniu Maddie z Micah siedem lat temu, choć początkowo Maddie nic jej nie mówiła. Ale Bree miała świetne oko do seksownych facetów i jakiś czas później wypatrzyła go w trailerze do któregoś filmu.

– Czy ty przypadkiem nie macałaś się z tym gościem na naszym przyjęciu z okazji skończenia studiów? – zapytała.

To tyle, jeśli chodzi o to, do jakiego stopnia Bree była pijana i ile z tego wieczora pamiętała.

Maddie opowiedziała jej o wszystkim ze szczegółami – wszystkimi szczegółami: o tym, jak doprowadził jej ciało do szczytów rozkoszy, że nie zna jego nazwiska i że nigdy nie zadzwonił. Bree doskonale wiedziała, że Maddie wolałaby wiedzieć o tym, że on bierze udział w tym filmie.

SMS, który wysłała Maddie, mówił wszystko. Pieprzony Micah Preston?!?!?!? Nie żyjesz…

Odłożyła telefon na swój podołek i oparła się o drzwi samochodu, zostawiając jak najwięcej przestrzeni między sobą a miejscem, gdzie miał siedzieć Micah. Ten wsiadł do samochodu i zajął fotel obok niej, mięśnie jego ud napięły się pod materiałem spodni. Był tak bardzo apetyczny! Nic dziwnego, że kochała się w nim połowa kobiet w Ameryce.

– Okej, mamo, muszę kończyć, wsiadam właśnie do samochodu. – Micah zakończył rozmowę.