Strona główna » Literatura faktu, reportaże, biografie » Początki państw. Gruzja

Początki państw. Gruzja

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7976-426-6

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Początki państw. Gruzja

Gruzja leży na granicy oddziaływania wielu kultur i religii. Dlatego Gruzini w swej długiej i niezwykle barwnej historii musieli nieraz dokonać decydujących wyborów. Przyjmując w IV wieku chrześcijaństwo, wymknęli się wpływom irańskiej kultury, a tworząc własny alfabet, zbudowali swoją, odrębną od ormiańskiej, tożsamość. Nie roztopili się w bizantyjskim tyglu, mimo wielkiego wpływu tej kultury na potomków Kartlosa. Przetrwali arabskie panowanie i najazdy Turków seldżuckich.

Opowieść zaczyna się w późnej starożytności, w czasach bizantyjsko-perskiej rywalizacji i stopniowej emancypacji stref buforowych: Armenii i Iberii (Kartlii). Następnie przenosi czytelnika do czasów podbojów arabskich w regionie i późniejszego zjednoczenia ziem gruzińsko-abchaskich pod władzą dynastii Bagratydów. Wreszcie przybliża okres szczytu gruzińskiej potęgi – panowanie Dawida Budowniczego i jego prawnuczki Tamary w XII i XIII wieku. Monarchowie ci budzili zachwyty krzyżowców i przerażenie muzułmanów. Tę złotą epokę w dziejach Gruzji przerywa mongolska inwazja.

Polecane książki

Dziś trudno jest wyobrazić sobie rozmowy o gospodarce bez użycia pojęcia „przełomowa innowacja”. Jednak ta niezwykła popularność sprawia, że jego znaczenie coraz bardziej się rozmywa, a nawet wypacza. W swej książce Gans przypomina oryginalny sens teorii przełomowej innowacji zaproponowa...
Komentarz jako jedyny na rynku zawiera systematyczną i wyczerpującą analizę wszystkich przepisów ustawy, w tym również tych uchylonych w poszczególnych latach. Umożliwia to ocenę działań ustawodawcy w procesie dostosowywania polskiego prawa bankowego do standardów unijnych, których celem jest podni...
Stanisław Przybyszewski „Requiem aeternam” zaliczał do cyklu swoich poematów prozą albo rapsodii. To szokujący współczesnych, a zachowujący do dzisiaj swą oryginalność manifest panseksualistycznych poglądów Przybyszewskiego, zaczynający się od znamiennego zdania „Na początku była chuć”. Wedle sł...
Sasha, znakomita wojowniczka i księżniczka Lenayin, znalazła się daleko od domu. Przebywa w Petrodorze, portowym mieście pełnym ciemnych zaułków, bogactwa i zbrodni. Zamożne, wpływowe centrum handlowe jest kluczem do utrzymania pokoju między Lenayin i Bacosh. Sasha i Keslig starają się przejrze...
Premier Słabosilny i pretendent do jego stanowiska, Leon Garolis, postanowili zmierzyć się w organizowanych corocznie Sportowych Igrzyskach Partii i Organizacji Politycznych. Traf chciał, że do kraju po dłuższej emigracji wrócił zawodowy sędzia sportowy Orlando – człowiek o orientacji polityczne...
Od 1 lipca 2015 r. zmienia się rozliczenie VAT od dostaw towarów objętych odwrotnym obciążeniem. Nowe obowiązki będą mieli również dostawcy tzw. towarów wrażliwych. Dlatego ustawodawca wprowadza nowe formularze i zmienia dotychczasowe deklaracje VAT. Z publikacji „Dokumentacja VAT  po zmianach” dowi...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Jerzy Rohoziński

Copyright © by Jerzy Rohoziński, 2016

Copyright © by Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2016

Redaktor prowadzący: Filip Karpow

Redaktor merytoryczny: Bogumił Twardowski

Redakcja: Paulina Wierzbicka

Korekta: Magdalena Ciszewska

Pro­jekt okład­ki: Aleksandra Kulik

Kon­wer­sja: Grze­gorz Ka­li­siak | Pracownia Liternictwa i Grafiki

Opracowanie map: Mariusz Mamet

ISBN 978-83-7976-426-6

Wy­daw­nic­two Po­znań­skie sp. z o.o.

ul. Fre­dry 8, 61-701 Po­znań

tel.: 61 853-99-10

fax: 61 853-80-75

re­dak­cja@wy­daw­nic­two­po­znan­skie.com

www.wy­daw­nic­two­po­znan­skie.com

Patrycji, Darci, Deborce i Rodzicom

Szczególne podziękowania składam Patrycji, Wojtkowi Płońskiemu, Dawidowi Kolbai, Dżuanszerowi Amiranaszwili, Lii Melikiszwili, Armenowi i Karen Grigorianom.

Wprowadzenie

Gruzini, Kartwelowie, Iberowie. „Najpiękniejsza rasa ludzi”…

„Kaukaz to miejsce narodzin białego człowieka — pisał w 1776 r. niemiecki uczony doby Oświecenia Johann Friedrich Blumenbach i dodawał: — (…) najstarszymi i najczystszymi przedstawicielami białej rasy są rdzenne narody Kaukazu, (…) a jego południowe zbocza wydały najpiękniejszy typ ludzi, za który uważam przede wszystkim Gruzinów”.By postawić kropkę nad „i”, Niemiec wysnuł wniosek, że Adam i Ewa musieli być Gruzinami. No cóż… Biskup Ruisi Leonti Mroweli, porządkując w XI wieku genealogię swojego narodu, nie cofnął się aż tak daleko w swych rozważaniach. Gruzinów wraz z innymi narodami kaukaskimi uznał za potomków Jafeta.

Gruzini sami siebie nazywają Kartwelebi, czyli Kartwelowie, a Gruzję — Sakartwelo. Czy stąd bierze się imię mitycznego półboga Kartlosa, eponimicznego przodka Kartwelów — wschodnich Gruzinów zamieszkujących Kartlię, czy też odwrotnie — to on dał swe imię grupie, pozostaje kwestią otwartą. Dodajmy, że za przodków zachodnich Gruzinów — ludności lazo-megrelskiej — uchodził Egros, a kraj nazywano Egrisi. Grecy, a za nimi Rzymianie nazywali plemiona kartwelskie „Iberami” (Iweroi), a wschodnią Gruzję (Kartlię) — określali mianem „Iberii”. Jako że nazywano tak również mieszkańców Hiszpanii (stąd Półwysep Iberyjski), antyczny geograf Strabon był na tyle zdezorientowany, że próbował na siłę pożenić obydwie Iberie, snując teorie o hiszpańskich przybyszach na Kaukazie. Jakkolwiek swego czasu pojawiły się hipotezy szukające podobieństwa między językami kaukaskimi a baskijskim, pokrewieństwo to robi wrażenie szytego dość grubymi nićmi. Niemniej jednak przebieg hiszpańsko-portugalskiej rekonkwisty może stanowić dobry punkt odniesienia dla badaczy dziejów średniowiecznej Gruzji. I tu, i tam wiele słów pochodzenia arabskiego zasiliło miejscową terminologię administracyjno-feudalną.

Skąd zatem nasi „Gruzini”, staropolscy „Georgianie”? Z pewnością nie od świętego Jerzego, patrona Gruzji, jak niegdyś sądzono. Nazwa przywędrowała co prawda w okresie krucjat, ale jej etymologię wywodzi się na ogół od arabskiego Kurdż i perskiego Gurdż,używanych w epoce islamu (por. turecki Gurcüstan — Gruzja). Słusznie, ale nie do końca. Zapomina się tu bowiem o jednym brakującym, ale niezwykle istotnym ogniwie: syryjskich chrześcijanach. W VI wieku syryjski biskup Meliteny Zachariosz Retor — nie wiem, czy przypadkiem nie jako pierwszy wśród historyków — używa w swej kronice terminu Gurzanna określenie Kartlii. Pozostaje jeszcze w takim razie wyjaśnić, skąd ci „Iberowie” — otóż najprawdopodobniej ze średnioperskiego wyrsznbądź ormiańskiego wirk.

Parę słów o językach. Język ormiański, podobnie jak i perski, należy do rodziny indoeuropejskiej, choć wchłonął sporą dawkę urartyjsko-hurycką i kaukaską. Kartwelski (gruziński), lazo-megrelski i swański należą do podgrupy grupy języków kaukaskich, odrębnej także od podgrupy języków adygejsko-abchaskich, do której należy abchaski, choć zawierają pewien substrat ­anatolijski.

Niezależnie od wszystkich tych różnic etniczno-językowych w kluczownym momencie formowania się państwowości gruzińskiej i etnogenezy współczesnego narodu gruzińskiego istniały spore szanse na powstanie jednego chrześcijańskiego „superetnosu” ormiańsko-kartwelskiego. Zresztą różnic tych wcale tak bardzo nie odczuwano. Wszak Kartlos był bratem Hajka, mitycznego przodka Ormian. Postać Hajka przypomina zresztą pod wieloma względami praojca Gruzinów — Kartlosa. Mity założycielskie pierwszych stolic Iberii i Armenii, Armazi i Armawiru, też mają ze sobą wiele wspólnego. Przede wszystkim podobnie brzmiącą nazwę, wywodzącą się być może od anatolijskiego bóstwa lunarnego — Armasa. W obu miejscach natrafiamy na ślady kultu triady: bóstwa lunarnego właśnie, bóstwa solarnego oraz boga burzy. Armeński bóg burzy Aramazd jest też bez wątpienia odpowiednikiem iberyjskiego Armazi, którego posągi miała zburzyć święta Nino. Epika armeńska wykazuje równocześnie spore pokrewieństwo z folklorem osetyjskim i innych narodów Kaukazu Północnego. Można zatem powiedzieć, że mimo odmiennego niż u Gruzinów i innych ludów kaukaskich pochodzenia (indoeuropejskie, może — jak sądzą niektórzy — frygijskie), dawna Armenia, poza silnymi wpływami irańskimi, należy także do wspólnego kaukaskiego obszaru etnokulturowego. Do żadnego „zlania się” w jeden etnos jednak nie doszło, choć w wielu wypadkach z pewnością można mówić o wspólnocie ­losów.

* * *

Historyczne ziemie gruzińskie zajmowały większy obszar niż dzisiejsze państwo Gruzja. Obejmowały bowiem także północno-wschodnią część dzisiejszej Turcji — tereny w dorzeczu rzeki Czoroch i na wschód od niego (ziemie Tao-Klardżeti) oraz wybrzeże czarnomorskie ciągnące się wzdłuż łańcucha Alp Pontyjskich. Tereny te odegrały niezwykle istotną rolę w formowaniu się państwowości i kultury gruzińskiej, a jednocześnie były obszarami, na których żywioł kartwelski stykał się z ormiańskim i od tego zetknięcia pozytywnie „iskrzyło”. Z kolei ziemie księstwa Hereti, leżące na pograniczu Kartlii-Iberii i Albanii Kaukaskiej (nie mylić z bałkańską), obecnie znajdują się częściowo w granicach Azerbejdżanu (rejony zakatalski, szekiński, kachiński i bejłokański). Dziś żyją tam skupiska Ingilojów, czyli Gruzinów muzułmanów. Są to najprawdopodobniej potomkowie zgeorginizowanych chrześcijan Albanii Kaukaskiej, którzy przyjęli islam. Chrześcijaństwo Albanii Kaukaskiej to dziś zupełnie zapomniana tradycja, która rozmyła się niemal zupełnie w islamie, kulturze gruzińskiej bądź ormiańskiej. Zresztą w Hereti przez ponad stulecie panowała jedna z linii ormiańskiej dynastii Bagratydów i dopiero w połowie X wieku porzuciła ormiański monofizytyzm na rzecz prawosławia, skazując się tym samym na stopniową georginizację. Religia na Kaukazie dość szybko nabrała bowiem narodowego charakteru, a często bywała ideologicznym paliwem oporu wobec najeźdźców.

Przekleństwo geopolityki

„Gruzińska historia pełna jest — z jednej strony — okrutnych wojen rozmaitego rodzaju, cechujących się skrajnym wytężeniem sił fizycznych i moralnych, głębokim dramatyzmem, a z drugiej — zanotowała ona znaczne sukcesy. W pewnych okresach kraj jednoczył się politycznie i terytorialnie, rozwijały się miasta i życie miejskie, nauka, kultura i szkolnictwo” — pisał prof. Roin Metreweli, jeden z czołowych gruzińskich mediewistów. Wszystko to prawda, ale to samo można by powiedzieć o prawie każdym kraju europejskim w średniowieczu.

Gdzie więc miejscowa specyfika? Dzieje Gruzji, jak rzadko którego kraju, obarczone są przekleństwem geopolityki. Bo — jak stwierdzono niedawno w jednej z amerykańskich analiz — region Kaukazu „ma dużo większe znaczenie, niż by to sugerowała wielkość jego powierzchni”. Gruzja stanowi część kaukaskiego przesmyku — wrót Europy albo Azji, zależnie od której strony kto idzie. A prawie zawsze trzaska drzwiami i robi przeciąg. „…naród ten, podobny wyspie, stojącej samotnie pośród nawałnic oceanu, widział przez długie wieki bijące o jego krawędzie fale nieprzyjaznych plemion, które częstokroć rzutem gwałtownym sięgały daleko w głąb kraju, zostawiając po sobie długo niezatarte ślady rozpaczy i spustoszenia”— pisał o Gruzinach Juliusz hr. Strutyński, nasz rodak, który poznał Kaukaz, będąc w armii carskiej.Gruzja leży na ważnym szlaku handlowym z Azji do Europy, w „korytarzu Wschód-Zachód”, na jednej z nitek Jedwabnego Szlaku. W pewnym momencie Kaukaz zaczął pełnić rolę istnego skrzyżowania, gdy odrzuceni od Morza Czarnego przez Bizancjum Arabowie zwrócili się na północ, łaknąc bursztynu, miodu, wosku i futer. Oczywiście z handlu tranzytowego można czerpać dochody i tak też czynili w okresach koniunktury władcy kaukascy. Było to jednak możliwe tylko pod warunkiem, że nikt inny się na nie nie połasił. To był właśnie odwieczny problem Gruzji — położenie w strefie rywalizacji dwóch wielkich mocarstw. Efekt? Ciągłe zmiany konstelacji — raz z jednymi przeciw drugim, potem z tamtymi przeciw pierwszym, a czasem w rozkroku, innym razem jako „bufor” przed tymi lub tamtymi. Narodziny i rozwój, wszystkie wzloty i upadki państwa gruzińskiego były ściśle związane z sytuacją w regionie. W momencie dobrej koniunktury Gruzja wykorzystała jednak swoje pięć minut — ba, prawie dwa i pół stulecia wspaniałego rozkwitu, najlepszego okresu w całej swojej historii.

* * *

Dzisiejsze analizy opisują Kaukaz głównie z punktu widzenia konfliktologii i polityki bezpieczeństwa. Rozważa się czynniki natury historycznej i geograficznej, które hamowały tu proces powstawania nowoczesnych państw. Oczywiście wyraźnie rozróżnia się północny Kaukaz, „góralski” i bardziej „dziki”, od południowego — gdzie państwa co prawda powstawały, ale były słabe i zależne od czynników zewnętrznych. Pod ich wpływem państwo może oczywiście upaść, tymczasem aby je zbudować, można tylko w pewnym stopniu wykorzystać czynniki zewnętrzne, bazując przede wszystkim na ogromnym wewnętrznym wysiłku. Gruzińska teoria polityczna wieków średnich opowiada się zdecydowanie za endogennością procesu państwowotwórczego. Jakby na przekór tym wszystkich najazdom, wojnom i migracjom, które przetaczały się przez kraj, nie okaże najmniejszej formy uwielbienia dla żadnych „wspaniałych nieznajomych”, którzy pomagają ciemnym tubylcom założyć państwo (oczywiście z wyjątkiem „apostołki Gruzji” św. Nino, ale to zupełnie co innego).

Popatrzmy, jak biskup Ruisi Leonti Mroweli przedstawiał mityczne prapoczątki Królestwa Kartlii. Kraj miał podbić Aleksander Wielki (w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca) i pozostawić rządzenie swojemu kewnemu Azo (zniekształcony Jazon Argonauta? A może jego ojciec Ajzon?). Ten rządził nieudolnie, był okrutny i zraził sobie całą ludność, która wygnała jego i wszystkich greckich najemników z kraju. Rewolcie przewodził Parnawaz, potomek Kartlosa („swój”), zostając pierwszym królem Kartlii. Ustanowił on święty ład (zapewne był to ład wpółczesny biskupowi Ruisi), oparty na podziale władzy między siedmiu erystawów (eristavi,dosł. „przywódca ludu”) i jednego spaspeta(ponad nimi). A zatem widać sakralny porządek jest pochodzenia miejscowego, nikt nie „przyniósł go” z zewnątrz, nawet „z góry”.

Oczywiście można kręcić nosem, że Parnawaz to imię perskie, że fantastyczne opowieści o Aleksandrze Wielkim krążyły po całym Bliskim Wschodzie, że siódemka nawiązuje do symboliki liczbowej kosmologii babilońskich, a eristavi odpowiada bizantyjskiemu strategos. Ale wszystko to są drobiazgi (eristavito zresztą słowo pochodzenia czysto kartwelskiego), przekaz narracji jest bowiem dość jasny: budujemy państwo sami. Ale jednocześnie dzięki udanym małżeństwom politycznym tworzymy sojusze z sąsiadami i coś w rodzaju „federacji kaukaskiej”. A wtedy możemy razem się bronić przed wielkimi i realizować wspólne interesy.

Legenda twierdzy suramijskiej

Bronić się… — to obsesja gruzińskich dziejów. Najsłynniejsza bodaj miejscowa legenda wiąże się z obroną kluczowego strategicznie miejsca kraju — z twierdzą suramijską, strzegącą najważniejszego połączenia wschodniej i zachodniej części państwa. Już Pliniusz Starszy w I wieku n.e. wspomina o forcie Surium położonym na granicy Kolchidy i Iberii. Twierdza w obecnej postaci pochodzi z XII wieku, ale legenda odnosi się do czasów panowania króla Wachtanga Gorgasalego w V wieku i walk z Persami. Kiedy przystąpiono do budowy twierdzy w Surami — głosi podanie — mury ciągle się rozpadały, gdy tylko je wzniesiono. W końcu zjawił się pewien starzec i rzekł, że zgodnie z tradycją, by wznieść niewzruszoną twierdzę, trzeba w jej fundamentach zamurować jedynego syna matki. Wtedy z tłumu wyszedł młodzieniec i oznajmił, że gotów jest złożyć swe życie w ofierze. Nazajutrz ruszono do pracy nad nowymi fundamentami, a młody człowiek zszedł do wykopu. Gdy ziemia sięgała mu już po szyję i dochodziła do ust, nieszczęśnik pożegnał się ze zrozpaczoną matką. Już mieli go zasypać, gdy na murach pojawił się starzec i krzyknął: „Stójcie! Uwolnijcie młodzieńca! Budujcie spokojnie dalej twierdzę! Naród, który ma takich synów, jest ­niezwyciężony!”.

Choć Gruzini interpretują opowieść jako potwierdzenie swojego patriotyzmu i odwagi, których to cnót przez wieki z pewnością im nie brakowało, w najgłębszej warstwie spotykamy tak naprawdę niezwykle archaiczne wyobrażenie rozpowszechnione wśród wielu ludów na całym świecie: nowa budowla potrzebuje „młodego życia”, stąd tzw. ofiary budowlane z dzieci. Historycy religii sądzą, że z czasem zwierzę jako ofiara zastąpiło ludzi. U Gruzinów była ofiara z byka na inaugurację nowego domu. Gruzińskie chrześcijaństwo na poziomie obrzędów ludowych pozostało bowiem zanurzone w fascynacji dobroczynnym działaniem krwi ofiarnej, choć przecież mogłoby się wydawać, że ukrzyżowanie Chrystusa raz na zawsze zniosło wszelkie krwawe ofiary z istot żywych.

W nieco rozbudowanej wersji legenda ta znana jest na świecie dzięki słynnemu filmowi szykanowanego przez władze sowieckie gruzińskiego reżysera Siergieja Paradżanowa (Ormianin z Tbilisi) Legenda twierdzy suramijskiej. Korzystał on z kolei z wersji spisanej i opublikowanej przez XIX-wiecznego pisarza Daniela Czonkadze, pół-Gruzina, pół-Osetyjczyka. Nowela Twierdza Suramijska, jedyny znany szerzej utwór tego autora, ukazała się po gruzińsku na łamach czasopisma „Ciskari” („Świt”) w 1858 roku.

Głównym bohaterem filmu Paradżanowa, poświęconego „pamięci gruzińskich wojowników”, jest młody rycerz Durmiszchan, zwolniony za zasługi dla księcia z przysięgi podległości. Mamy już więc do czynienia ze światem rozwiniętych wyobrażeń feudalnych, nieznanych zapewne jeszcze w czasach króla Wachtanga. Bohater wyrusza, by dorobić się majątku, a przed odjazdem prosi narzeczoną, żeby cierpliwie na niego czekała. Podczas podróży pada ofiarą zdrady, ma liczne przygody, aż w końcu spotyka zmęczonego życiem starca, z którym zaczyna wspólnie prowadzić interesy. Mijają lata. Bohater zapomina o przyrzeczeniu danym narzeczonej i zakłada rodzinę. Narzeczona wypatruje zaś jego powrotu, modli się do świętych i składa ofiary. Raz nawet idzie do wróżki, by się dowiedzieć, jak ma teraz żyć, samotna i zdradzona. Gdy stara wróżka umiera, zajmuje jej miejsce. Pewnego dnia składa jej wizytę kobieta w ciąży z Surami, w której rozpoznaje nową żonę Durmiszchana. Przepowiada jej narodziny syna Zuraba. Po latach Zurab też przychodzi do wróżki. Przyjeżdża jako wysłannik króla, który szuka odpowiedzi, dlaczego nikomu nie udaje się odbudować tytułowej twierdzy suramijskiej. Gdy tylko budowniczowie od nowa wzniosą mury, zaraz się one rozpadają. Jest tylko jeden ratunek — twierdzi wróżka — należy zamurować w nich złoto. Ale nie kruszec, tylko pięknego, postawnego młodzieńca o niebieskich oczach. Chłopak od razu odgaduje, o kogo chodzi i jaki los jest mu pisany. Mimo rozpaczy matki jest zdecydowany poświęcić swoje życie dla dobra twierdzy i królestwa.

Ile w tym prawdy historycznej? Tego już się nie dowiemy. Źródła pisane i znaleziska archeologiczne milczą na ten temat, a folklor ustny rządzi się przecież swoimi prawami. Owszem, był taki król Wachtang Gorgasali („Wilczogłowy”) i rzeczywiście w pewnym momencie walczył z Persami. Ale nie wiemy, jak było naprawdę z twierdzą w Surami. Może stary rzymski fort niszczał i nikt go wtedy nie odbudowywał? A może właśnie wtedy przystąpiono do odbudowy? Dzieje gruzińskie we wczesnym średniowieczu pełne są zagadek i niedopowiedzień. Ich rekonstrukcja przypomina niestety wznoszenie murów twierdzy suramijskiej…

Stara Gruzja w dawnych kronikach i żywotach

„Żadne kroniki, legendy i ruiny nie mogą nam ukazać pełni wydarzeń historycznych na Kaukazie. Wszystko tu pustoszało przez te ciągłe wojny, przez te nieustanne wędrówki przeróżnych ludów po górach. Cała ta zawierucha skazywała zaś na niebyt wiele faktów historycznych, na których mógłby się oprzeć historyk. A kroniki i opowieści sąsiednich narodów niczego cennego pod tym względem nam nie przekazują” — pisał wybitny XIX-wieczny azerbejdżański uczony Abbas-kuli-aga Bakichanow. Pesymizm ten był może nieco przesadzony, bo Bakichanow zabrał się z zapałem za studiowanie historii Kaukazu i to z całkiem niezłym rezultatem. Ale miał też sporo racji.Historyk podejmujący się badania początków państwowości gruzińskiej musi mieć bowiem świadomość, że napotka ogromne trudności związane ze źródłami. Tych rodzimych jest bardzo mało, a do okresu przedchrześcijańskiego praktycznie nie ma ich w ogóle, choć specjaliści są zgodni, że pogańska literatura iberyjska musiała istnieć. Obcych źródeł jest nieco więcej, ale zawierają one informacje najczęściej skąpe i fragmentaryczne. Istny patchwork źródłowy. W efekcie późnoantyczne i wczesnośredniowieczne dzieje południowego Kaukazu, znane nam głównie z odprysków relacji grecko-rzymskich i bizantyjskich jako tło dla konfliktu z Partami bądź sasanidzką Persją, pozostają niemal białą plamą. Ile w tym okresie tak naprawdę było tam państw? Armenia, Kartlia, Kolchida-Lazyka, Albania Kaukaska, dalej koczują Mazkuci (antyczni Massageci), na północy Alanowie… Czy tylko tyle? Może jeszcze jakieś inne? Jaki był stopień ich niezależności? Wewnętrznego rozwoju? Trudno powiedzieć. Skazani jesteśmy na domysły…

Począwszy od V wieku mamy na szczęście do czynienia z prawdziwą eksplozją chrześcijańskiej historiografii ormiańskiej. Bogu dzięki! Bez niej naprawdę bylibyśmy w kropce. Poza tym literatura ta będzie miała również ogromny wpływ na dziejopisów gruzińskich. W VIII stuleciu otrzymujemy kolejne wsparcie: pojawia się muzułmańskie opisanie świata, które czasem zahacza o Kaukaz — ponownie peryferie, tylko tym razem darulislam. Gruzińska historiografia zaczyna relacjonować swoje dzieje w sposób mniej więcej ciągły w X wieku. Wtedy też powstają narracje o dziejach wcześniejszych, podporządkowane często ideologicznym potrzebom chwili bieżącej. Łaciński Zachód zainteresował się Gruzją dopiero w dobie krucjat. Cały czas pozostawała ona natomiast w polu widzenia autorów bizantyjskich, choć na kartach ich dzieł pojawia się okazyjnie. Podobnie jest w przypadku pisarzy z grona wschodnich (syryjskich) chrześcijan. Nie jest więc łatwo, ale też — na szczęście — nie jest beznadziejnie. Tak czy inaczej przed przystąpieniem do studiowania narodzin państwa gruzińskiego krótki przegląd źródłoznawczy jest punktem obowiązkowym, takim „złem koniecznym” dla czytelnika.

Źródła gruzińskie

Gruzińska literatura wyrasta z chrześcijaństwa. Najstarsze gruzińskie teksty pochodzą z pierwszej połowy V wieku i są to przekłady Ewangelii, a także judeochrześcijańskiej Nauki dwunastu apostołów (Didache),utworu starszego niż najmłodsze księgi Nowego Testamentu, ale niewłączonego do kanonu biblijnego. W tym samym stuleciu powstał też pierwszy zachowany pomnik literatury gruzińskiej — Męczeństwo św. Szuszanik autorstwa Jakuba Curtaweli, uczestnika synodu w Dwinie (506 r.). Utwór opowiada o ormiańskiej księżniczce wydanej za mąż za iberyjskiego arystokratę Warskena, dowódcę jednej z twierdz na południu kraju. Mąż okazuje się oportunistą o sadystycznych skłonnościach, a męczeństwo jest w pewnym sensie historią przemocy domowej. Warsken z pobudek czysto koniunkturalnych wyrzeka się chrześcijaństwa i przyjmuje irański zoroastryzm, co budzi opór i sprzeciw żony. Męczeństwo — choć napisane oczywiście zgodnie z konwencją — jest utworem dość realistycznym (autor osobiście znał bohaterkę), wysokiej klasy literackiej, pełnym dramatycznego napięcia i z niezwykle plastycznym przedstawieniem głównych postaci, „ludzi z krwi i kości”, bez cudów i biblijnych odniesień. Jak twierdzą badacze, analiza stylu może wskazywać na istnienie wcześniejszego pierwowzoru literackiego, który się nie zachował. Pytanie tylko, czy może był to tekst ormiański bądź syryjski. Bo jeśli szukać gdzieś analogii i inspiracji — nie językowo-stylistycznych, ale, by tak rzec, duchowych — to przede wszystkim w Historii Wardana i wojny armeńskiej ormiańskiego historyka Elisze Wardapeta. Klęska i śmierć Wardana Mamikoniana wraz 696 wojami na równinie Arawajr w 451 roku podczas wojny z Persami traktowana jest tam w kategoriach męczeńskiej śmierci ormiańskich Machabeuszy. Lepsza śmierć oraz zachowanie własnej wiary i tożsamości niż kompromisy z wrogiem — takie nauki płyną z dzieła. A przecież taka sama jest wymowa historii o świętej Szuszanik, notabene córce Wardana. Po bitwie zresztą powstaje ormiański przekład syryjskiego martyrologium Maruty z Majferkat (autorstwo nie jest do końca pewne) Męczennicy Wschodu. Maruta był biskupem i lekarzem, który ponoć wyleczył rodzinę szacha perskiego, dzięki czemu uzyskał dla chrześcijan prawa i pozwolenie na sprowadzenie relikwii męczenników — ofiar wielkich prześladowań za Szapura II (310–379). Słowem sprawny organizator nowego kultu i — jak się wydaje — pośrednie źródło inspiracji dla Jakuba Curtaweli.

Z pewnością jednak gruzińska literatura hagiograficzna miała przed sobą wielką przyszłość. Owszem, początkowo czerpała garściami z twórczości ormiańskiej, ale z czasem nabrała własnego stylu, choć nie bez wpływów bizantyjskich. Ukształtowała się w atmosferze obcych najazdów i konfrontacji z innymi religiami: najpierw zoroastryzmem, później islamem. W żywotach gruzińskich świętych słychać nieraz szczęk broni, przy czym rzadko za nieszczęścia spadające na kraj obwinia się inne narody: Arabów, Persów, Chazarów czy Turków. Winni są jedynie ich władcy. I ta właśnie literatura — najczęściej anonimowa, tworzona w zaciszach klasztornych cel — dała początek całemu gruzińskiemu dziejopisarstwu jako takiemu. W języku starogruzińskim pojęcia „żywot” i „historia” czy „dzieje” określano tym samym słowem: cchowreba.

W okresie od VI do X wieku, kluczowym dla kształtowania się chrześcijańskiej kultury i państwowości gruzińskiej, ukazują się kolejno Męczeństwo św. Eustachego z Mcchety — syna perskiego maga, który po przyjęciu chrześcijaństwa schronił się w Mcchecie i zajął tam szewstwem, co nie uratowało go przed śmiercią z rąk Persów (541 r.), Męczeństwo św. Abibosa,biskupa Nekresi — syryjskiego mnicha skazanego na śmierć za zgaszenie świętego ognia, Żywoty ojców syryjskich— historie mnichów (zapewne monofizytów) zaszczepiających w Iberii eremickie wzorce z syryjsko-mezopotamskiego kręgu kulturowego (niektórych cechuje — jak później św. Franciszka — słabość do zwierząt), wreszcie Męczeństwo dziewięciu chłopców z Kola — historia dzieci ukamienowanych przez pogańskich rodziców za przyjęcie chrztu bez ich wiedzy. W ramach tego gatunku wyróżnia się usytuowany w konkretnych realiach i napisany na prośbę katolikosa Samuela w latach 786–790 Żywot św. Abo z Tbilisi autorstwa zanurzonego w biblijnych porównaniach Jana (Ioane) Sabasnidze. Opowiada on historię perfumiarza z Bagdadu, który przyjąwszy wcześniej chrześcijaństwo u Chazarów, podążył z chosroidzkim władcą Nersesem jako jego osobisty sługa i osiadł w Tbilisi, gdzie jako apostata został ścięty w 786 roku z rozkazu emira. Jest to kapitalne źródło do poznania stosunków religijnych w okresie Emiratu Tbilisi. Z tego czasu pochodzą jeszcze dwa inne żywoty — Męczeństwo św. Konstantego z Kachu i Męczeństwo św. Michała. Pierwszy anonimowy utwór powstał w latach 853–856 i opowiada o śmierci księcia Konstantego, który walczył u boku emira Tbilisi Saaka (Ishaka ibn Ismaila) przeciw oddziałom Bugi „Turka”, siepacza wysłanego na Kaukaz przez kalifa Mutawwakila. Autor nie był bez wątpienia świadkiem opisywanych wydarzeń, a i sama postać bohatera wydaje się, jeśli nie zmyślona, to mocno „podrasowana”. Drugi tekst napisał biskup Stefan z Tbeti w 914/915 roku. Opisuje w nim, jak arabski dowódca Abdul-Kasim podczas grabieżczego najazdu na Kartlię i Armenię odrąbał jakoby głowę obrońcy twierdzy Kweli, księciu Michałowi Gobronowi. Dziełko to wyróżnia wyjątkowa armenofobia. Biskupa wyraźnie cieszy, że wróg spustoszył też Armenię, bo jej mieszkańcy są „chciwi, okrutni, bezlitości, hardzi, nie znają wstydu i miłują grzech”. Nie wcześniejsza niż XI-wieczna jest redakcja anonimowego Męczeństwa Dawida i Konstantyna,choć najprawdopodobniej opiera się na źródłach starszych. To historia walki i śmierci dwóch książąt (mtawarów) Argweti w Imeretii (Lazyka) podczas ekspedycji karnej Marwana ibn Muhammada w ­latach 735–737.

Nowe impulsy do tworzenia „narodowej hagiografii” wychodzą z Tao-Klardżeti (Tajk i Klardżetia, dziś pogranicze gruzińsko-tureckie) — nowego ośrodka odrodzenia państwowości i kultury gruzińskiej po najeździe arabskim. Pod koniec VIII wieku ludność kartwelska migruje na wyludnione obszary zamieszkane wcześniej przez Ormian i zarmenizowaną ludność lazo-megrelską, którą zdziesiątkowały epidemie i arabski miecz. Mnisi kartlijscy zajmują opuszczone klasztory i kościoły ormiańskie, zaczynają nawracać monofizytów na „wiarę chalcedońską”. Zresztą wielu tych Ormian to potomkowie „chalcedońskich odstępców”, którzy po synodzie w Dwinie (607) chronili się tu przed naciskami władz perskich. Akcję wspiera miejscowa gałąź ormiańskiej z pochodzenia dynastii Bagratydów. Tutejsi Ormianie podporządkowują się gruzińskim strukturom kościelnych, ale w liturgii zachowują język ormiański i najprawdopodobniej również swoje księgi. To nie przypadek, że w Tao-Klardżeti kształtuje się literacka szkoła gruzińskiej hagiografii. Na etnicznym styku kartwelsko-ormiańskim gruzińskie chrześcijaństwo znów czerpie inspiracje od bardziej ekspansywnej i okrzepłej kultury narodowego chrześcijaństwa ormiańskiego. Jest to zjawisko niezwykle charakterystyczne dla wczesnych dziejów Gruzji. Niektórzy historycy gruzińscy co prawda twierdzą, że to efekt wpływów bizantyjskich, ale moim zdaniem — nie. Nie może im po prostu przejść przez gardło „ormiańskich”. To w szkole z Tao-Klardżeti powstaje w X wieku Żywot św. Grzegorza z Chandzty autorstwa Giorgiego Merczule i liczne gruzińskie redakcje Żywota i czynów św. Illariona Gruzina. Z lektury pierwszego żywota można sporo się dowiedzieć o realiach społecznych kolonizacji tych terenów. Trafił on zresztą do kanonu lektur szkolnych w Gruzji. Żyjący rzekomo aż 102 lata bohater jest zresztą postacią historyczną o niebagatelnym znaczeniu: sam zbiegł z terytoriów pod kontrolą arabską, pod koniec VIII wieku zakładał męskie i żeńskie klasztory (bądź, co niewykluczone, przejmując opuszczone ormiańskie), a także torował drogę kolonizacji kraju przez ludność kartwelską. Pionierami byli mnisi eremici, ale Grzegorz z Chandzty to nowa jakość — organizator życia społecznego.

Z kulturą monastyczną związane jest także źródło uchodzące wcześniej za fundamentalne do poznania dziejów wczesnośredniowiecznej Iberii i jej chrystianizacji. Mowa tu o Nawróceniu Kartlii (Mokcewaj Kartlisaj),dziele składającym się z dwóch części. Pierwsza stanowi historię Kartlii w pigułce — od czasów mitycznych i najazdu Aleksandra Wielkiego po X wiek, którą uzupełnia lista erystawów (książąt), biskupów i katolikosów Iberii-Kartlii oraz skrócona wersja Żywota św. Nino— „apostołki Gruzji”. Część druga jest po prostu rozbudowaną, obszerną wersją żywota Nino. Utwór ten — w gruncie rzeczy dość chaotyczna kompilacja urywków wcześniejszych tekstów (m.in. Romansu o Aleksandrze Pseudo-Kallistenesa) — musiał więc powstać w X wieku. Autorstwo przypisywane jest nieznanemu skądinąd Grzegorzowi Diakonowi. Tekst zachował się w dwóch różniących się od siebie wersjach rękopiśmiennych: starsza (z X w.) dotarła do nas z klasztoru w Szatberdi (odkryta w 1888 r.), młodsza (z XIV-XV w.) pochodzi zaś z klasztoru Czeliszi w Raczy (1902–1903). Część dotycząca chrztu Kartlii pełna jest grecyzmów i opiera się na relacji kościelnego historyka Rufina z Akwilei (ok. 345–410) zamieszczonej w jego łacińskim przekładzie Historii Kościelnej Euzebiusza z Cezarei, ale w części dodanej od siebie i pochodzącej — jak się wydaje — z zaginionej pracy Gelazego z Cezarei. Angielskiego przekładu wyboru większości tych żywotów dokonał brytyjski historyk zajmujący się dziejami Gruzji David Marshall Lang w 1956 roku. Po polsku ukazał się do tej pory jedynie Żywot św. Nino i Męczeństwo św. Szuszanik.

Odrębny może nie tyle gatunek, co raczej nurt tematyczny piśmiennictwa kościelnego stanowi literatura polemiczna z ormiańskimi monofizytami. Napisana w XII wieku przez kogoś z kręgów intelektualnych Akademii w Gelati Debata między mnichem Eutymiuszem Grdzeli i Sostenem, ormiańskim wardapetem opisuje autentyczne wydarzenie — dyskusję, jaka odbyła się w 1064 roku na soborze zwołanym przez Bagrata IV w miejscowości Grtyła między ormiańskim teologiem z klasztoru w Marmaszenie a gruzińskim mnichem z Jerozolimy. Autor oczywiście przyznaje rację Eutymiuszowi, który dowodzi, jak to Ormianie pod wpływem Persów porzucili prawdziwą wiarę. Tę samą tezę zawiera traktat katolikosa Arseniusza z Safary O rozdziale Gruzji i Armenii najprawdopodobniej z drugiej połowy IX wieku (choć niektórzy datowali utwór na VII wiek, a inni na XIV). Arseniusz był uczniem Grzegorza z Chandzty, jednego z liderów gruzińskiego klasztornego odrodzenia narodowego w Tao-Klardżeti i postawił sobie za cel napisanie kościelno-politycznej historii Armenii i Iberii od IV wieku do 726 roku z rywalizacją persko/arabsko-bizantyjską w tle (oraz z tezą). Mały NomokanonEutymiusza (Ekwtime) Mtacmideli (przełom X i XI w.), stanowiący autorską kompilację bizantyjskich kanonów kościelnych, opisuje „błędne dodatki” w liturgicznej obrzędowości Kościoła Ormiańskiego. W gruzińskich kręgach monastycznych i kościelnych funkcjonowały także przekłady bizantyjskiej i melkickiej literatury polemicznej przeciw Ormianom, jak Odrzucenie ormiańskich heretyków, 30 rozdziałów ormiańskiej herezji, Anatemy na jakobitów i wszystkich monofizytów (w tym także Ormian), O Ormianachpseudo-Maksyma Wyznawcy, Pięć oskarżycielskich traktatów przeciw ormiańskiej herezji Niketasa Stethatosaczy List patriarchy jerozolimskiego Tomasza do ormiańskich heretyków Teodora Abu Kurry.

Opuśćmy już jednak klasztorne cele i przenieśmy się po­woli na dwory monarsze. To tam powstawać będą kroniki, które wniosą zupełnie nową jakość do literatury gruzińskiej. Dla dziejów późniejszych (ale częściowo i wcześniejszych) podstawowym źródłem jest zbiór kronik i żywotów z okresu VIII–XVIII wieku, znany pod zbiorczą nazwą Historia (Życie) Kartlii (Kartlis Cchowreba). Zbiór ten wielokrotnie przerabiano i przeredagowywano, po raz pierwszy w XII wieku, a po raz ostatni w XVIII wieku w czasach króla Wachtanga VI (1675–1737), który powołał specjalną komisję „uczonych mężów”. Rozpoczyna go anonimowe Męczeństwo króla Arczila z VIII wieku, nawiązujące do arabskich podbojów na Kaukazie i śmierci przedostatniego władcy z dynastii Chosroidów, choć ewidentnie autor ma „z tyłu głowy” także późniejsze najazdy Chazarów. Dalej mamy wspominane Nawrócenie Kartlii,a poza tym Żywot i opowieści o Bagratydach Sumbata Dawitisdze, Historię króla Wachtanga Gorgasali Dżuanszera Dżuanszeriana, Kronikę Iberii, Dzieje Króla Królów Dawida, Żywot królowej królowych Tamar, Kronikę czasów Giorgiego Laszy, Dzieje i opisanie chwały monarchów, Historię najazdów mongolskich,wreszcieKroniki pierwszych ojców i pierwszych królów Leontiego Mroweli, biskupa Ruisi. Jest on także najprawdopodobniej autorem Męczeństwa króla Arczila,choć należałoby raczej powiedzieć: redaktorem starszego i uboższego treściowo tekstu. Przy okazji podaje on, że biograf króla Wachtanga Dżuanszer pochodził z rodu Chosroidów, a zatem jego teksty były w gruncie rzeczy rodową kroniką. Z kolei gruziński historyk Ekwtime Takaiszwili sądzi, że XI-wieczny autor Sumbat Dawitizdze sam należał do królewskiego rodu Bagratydów, więc z podobną sytuacją mielibyśmy do czynienia i tutaj. W całym korpusie tekstów tworzących Kartlis Cchowreba możemy prześledzić powstawanie i rozwój niezależnych organizmów politycznych — Abchazji, Tao-Klardżeti i Kartlii, które z czasem połączą się w jedno państwo gruzińskie, jest to więc bezcenne źródło. Na przełomie lat 40. i 50. XIX wieku wszystkie te kroniki przełożył na francuski orientalista znad Sekwany Marie-Félicité Brosset, wówczas członek Cesarskiej Akademii Nauk w Petersburgu, udostępniając je w ten sposób badaczom europejskim.

Poza korpusem Kartlis Cchowreba badacz dziejów gruzińskich ma do dyspozycji Historię królów, biskupów i katolikosów Iberii — krótką anonimową kronikę z IX wieku, Dywan królów Bagrata III, króla Gruzji — traktat genealogiczny o władcach Abchazji, Kronikę królów Abasgii (Abchazji) — anonimową kronikę paschalną z XIII wieku, anonimową Historię królów Demetriusza I, Jerzego III, Tamary i Jerzego IV Olśniewającego, Najazd Chorezmijczyków na Gruzję — XIII-wieczne dziełko autorstwa biskupa Tbeti Abuseridzego oraz Pomnik książąt — rodzinną kronikę książąt Ksani z XV wieku. Ostatni utwór jest dość ciekawy ze względu na perspektywę — lokalno-arystokratyczną, a nie dworską, dominującą dotąd w gruzińskiej historiografii (w przeciwieństwie do Armenii). W miarę postępującej feudalizacji perspektywa ta coraz bardziej dochodziła do głosu.

Musimy pamiętać, że daty w kronikach podawane są zgodnie z gruzińską rachubą czasu. I tak na przykład w Żywocie królowej królowych Tamarprzeczytamy, że jej ojciec Jerzy (Giorgi) III objął tron w 375 koronikonie(czyli w 375 roku cyklu paschalnego). Odpowiadałoby to naszemu rokowi 1156. Od 781 roku Gruzini zaczęli bowiem liczyć po nowemu. Uznali, że zakończył się dwunasty cykl paschalny, a zaczął trzynasty. Cykl taki, tak jak wcześniej obliczał w Europie Beda Czcigodny, obejmuje 532 lata, czyli 19 lat księżycowych mnożone przez 28 lat słonecznych. Mnisi wyliczyli jednocześnie, stosując tę metodę, że od początku świata do narodzin Chrystusa upłynęły 5604 lata. W ten sposób znajdujemy się w sytuacji, kiedy kroniki gruzińskie operują inną rachubą czasu niż ormiańskie, bizantyjskie, arabskie i zachodnioeuropejskie, a jednocześnie każda z tych historiografii stosuje własną, co z pewnością nie ułatwia sprawy.

Na koniec nie sposób pominąć arcydzieła literatury gruzińskiej, a w zasadzie i światowej — Witeź w tygrysiej skórze Szoty Rustawelego. Dzieło to powstało na przełomie XII i XIII wieku, za czasów panowania królowej Tamary, i oferuje fascynujący wgląd w kulturę dworską oraz etos rycerski tego okresu. W tradycji gruzińskiej panuje przekonanie, że autor był nieszczęśliwie zakochany w królowej Tamarze. Ale tak naprawdę o autorze nie wiadomo prawie nic ponad to, że miał na imię Szota (Aszot) i pochodził z Rustawi. Kim był? W 1917 roku wybitny językoznawca, filolog gruziński i wydawca wielu bezcennych edycji źródłowych (później twórca teorii „języków jafetyckich” i „marryzmu” skrytykowanego potem przez Stalina w pracy Marksizm a zagadnienia językoznawstwa) Nikołaj Marr wywołał prawdziwy skandal, twierdząc, że Witeź w tygrysiej skórze powstała nie wcześniej niż w XIV wieku, a autorem jest muzułmanin zamieszkujący pograniczny region Meschetii (czyli, jak by się później powiedziało, „Turek meschetyński”). Kto wie? W tekście aż bije po oczach perska estetyka i symbolika, sporo jest też perskich słów. W strofach poematu wyczuwa się ciepły stosunek do islamu, wspomniany jest raz Mahomet, raz Mekka i trzykrotnie pada nawiązanie do Koranu. Owszem, pojawiają się gdzieniegdzie biblijne nazwy i odniesienia, raz ikona, raz Wielkanoc, ale chrześcijaństwo na pewno nie wysuwa się tu na plan pierwszy. Do XVII wieku duchowieństwo prawosławne konsekwentnie niszczyło wszystkie rękopisy Witezia. Jakieś na szczęście się zachowały, najstarszy znany z 1648 roku, aż w końcu król Wachtang VI w 1712 roku zdecydował o wydaniu arcydzieła Rustawelego.

Obrony czci narodowego wieszcza gruzińskiego podjął się nestor badań historycznych, literackich i paleograficznych Pawle Ingorokwa, twierdząc, że Szota Rustaweli był dworzaninem królowej Tamary, a konkretnie nawet Szotą III wywodzącym się z odgałęzienia domu Bagratydów. Argumentów na poparcie tezy miał niewiele, ale słuchano go, bo „przywracał dumę narodową” Gruzinów. Bo „Biblia, Witeź w tygrysiej skórze i Historia (Życie) Kartlii to podstawy, na których zbudowano gruzińską kulturę i państwowość. Przez wieki te trzy księgi kształtowały gruzińską świadomość, charakter i ducha” — woła zgodnie chór gruzińskich historyków.

Po polsku poemat Szoty Rustawelego ukazywał się wielokrotnie, najczęściej we fragmentach. Pierwszym europejskim autorem opracowania naukowego o Rustawelim i fragmentu przekładu Witeziabył w 1830 roku Kazimierz Rdułtowski (1785–1855, praca wydana w Wilnie), opiekun Ludwika Spitznagla — pierwszego z kolei polskiego romantycznego samobójcy (z powodu nieszczęśliwej miłości do córki Rdułtowskiego — Anieli). Potem spore fragmenty arcydzieła przełożył Kazimierz Łapczyński (1823–1894), zesłany karnie w sołdaty na Kaukaz, z wykształcenia inżynier, a z zamiłowania etnograf (Tygrysia skóra,„Biblioteka Warszawska”, 1863). W okresie międzywojennym przedsięwzięciem najbardziej godnym odnotowania jest tłumaczenie fragmentów Witeziadokonane przez Juliana Tuwima przy walnej pomocy gruzińskich emigrantów. Po wojnie przekładu dokonało dwóch naszych poetów: Igor Sikirycki (I wyd. 1960, II wyd. 1966) i Jerzy Zagórski (I wyd. 1976, II wyd. 1983).

Nie doczekał się niestety tłumaczenia na polski pochodzący z tej samej epoki epos Mojżesza z Choni Opowieść o Amiranie, synu Dareżana. Znów mamy kapitalny wgląd w świat wartości feudalnych, tyle że autorstwo niepewne, a o autorze prawie nic nie wiadomo poza tym, że wspomina o nim w epilogu Rustaweli. Dalej wymienia tam też niejakiego Ioane Szawteli, autora poematu Abdulmesia(„Niewolnik Mesjasza” ciekawy przykład arabizmu w terminologii chrześcijańskiej) opiewającego cnoty Dawida Budowniczego, o którym też nic nie wiadomo ponad to, że napisał również Hymny do Najświętszej Dziewicy z Wardzii. Mógł być duchownym — jak sądzą niektórzy, ale kto wie, czy nie był przypadkiem nawróconym na chrześcijaństwo muzułmaninem. Przecież na pewno trafiali się i tacy na dworze gruzińskich monarchów.

Na koniec grzechem byłoby nie wspomnieć o księciu Wachusztim Bagrationim (1695/6–1758), nieślubnym synu króla Wachtanga VI, edukowanym m.in. przez włoskich teatynów (zakon misjonarzy), największym chyba erudycie w gruzińskich dziejach. W 1744/1755 roku na emigracji w Moskwie, gdzie wraz z carycą Elżbietą, Michałem Łomonosowem i generałem Iwanem Szuwałowem został członkiem-założycielem Uniwersytetu Moskiewskiego, ukończył swe wiekopomne dzieło His­torię (Życie) Gruzji(Sakartwelos cchowreba). Praca ta składa się z dwóch części: historycznej i geograficznej. Ta pierwsza stanowi pierwszą w dziejach Gruzji próbę krytycznych badań nad historią kraju, zaopatrzoną w tablice chronologiczne i genealogiczne, obszerny wybór źródeł składających się na Życie Kartlii, wreszcie wspaniałe mapy, które zebrane potem razem w atlas okazały się prawdziwą sensacją w Europie i wielu podróżnikom służyły jako przewodniki. Część druga nosi tytuł Geograficzne opisanie królestwa Gruzji i dzieli się na pięć części nawiązujących do administracyjno-regionalnych podziałów, poprzedzonych wstępem na temat gruzińskich obyczajów. Rozdrobnienie polityczne Gruzji — to właśnie nie dawało spać spokojnie królewiczowi, a próba jego przezwyciężenia stanowi myśl przewodnią pracy.

I taki jest właśnie podstawowy mankament gruzińskiej historiografii wieków średnich. Autorzy często woleli interpretować dzieje wcześniejsze niż na bieżąco dokumentować sobie współczesne. A my wobec tego zmuszeni jesteśmy interpretować te ich interpretacje.

Źródła ormiańskie

Wobec niemal czarnej dziury w źródłach gruzińskich na temat pierwszych wieków chrześcijaństwa w Iberii kluczowego znaczenia nabierają (niewiele lepsza sytuacja pod tym względem jest ze źródłami bizantyjskimi) całkiem liczne prace dziejopisów armeńskich z V i VI wieku.

Pierwszorzędne znaczenie ma Żywot Mesropa Masztoca autorstwa jego wychowanka Koriuna (ok. 390 — ok. 447) biskupa Iberii i być może z pochodzenia też Iberyjczyka (względnie pochodzenia mieszanego iberyjsko-ormiańskiego), niemniej pierwszego dziejopisa piszącego po ormiańsku. Twierdzi on, że jego nauczyciel stworzył także alfabet gruziński i nauczał w Iberii chrześcijaństwa.

Interesujące informacje, choć nie do końca wiarygodne i pełne redakcyjnych przeróbek z czasów późniejszych, znajdziemy w Historii nawrócenia Ormian Agathangelosa z V wieku, który podaje się za sekretarza króla Trdata III (287–330) i rozpisuje na temat działalności misjonarskiej „apostoła Armenii” Grzegorza Oświeciciela „od Klardżeti do granic Alanów”. Bardziej to romans historyczny niż kronika historyczna, rugujący do tego z ormiańskiej świadomości syryjsko-antiocheńskie korzenie tamtejszego chrześcijaństwa na rzecz „rodzimych”. Kontynuacją pracy jest zachowana tylko częściowo i mocno epicka Historia Armenii Faustusa z Bizancjum (tak naprawdę autor o tym imieniu nigdy nie istniał), gdzie znajdziemy też trochę wiadomości na temat Kartlii. Więcej odnajdziemy ich w dziele o tym samym tytule autorstwa Łazarza z Parp (Ghazar Parpeci), uczestnika powstania Wahana Mamikoniana przeciw Persom (481–484). Szczególnie cenne są jego informacje na temat polityki Persji w Kartlii i antyperskiego powstania Wachtanga Gorgasali (482–484). Historia Łazarza jest jedynym ormiańskim dziełem historycznym, którego autentyczność nie budzi wątpliwości. Wpływy Łazarza widoczne są w Historii Wardana i wojny armeńskiej (dotyczy wojny z lat 449–451 albo powstania przeciw Persom w 572 r.) Elisze (Elizeusza) Wardapeta. Kontynuatorem Łazarza był też potem w VII wieku biskup Sebeos, autor (niepewny) Historii Herakliusza opisanej przez biskupa Sebeosa (albo w skrócie Historii) opisującej dzieje Ormian od czasów mitycznych do roku 661 n.e. Dla nas najważniejsze są końcowe partie dzieła, jako że Sebeos był naocznym świadkiem arabskich podbojów (w tym pierwszego najazdu na Kartlię, o którym nie wspomina żadne źródło gruzińskie), upadku sasanidzkiej Persji i bizantyjskich reakcji na te wydarzenia.Z Sebeosa sporo korzysta żyjący w VIII wieku Ghewond, historyk całkiem solidny, opisujący okres 632–788, a więc kolejne arabskie najazdy, umacnianie władzy kalifów na Kaukazie, wprowadzanie przez nich nowego systemu administracyjno-podatkowego oraz wojny arabsko-chazarskie i arabsko-bizantyjskie. Warto przy tym wspomnieć jego tezę, jakoby najazdy arabskie były żydowsko-arabskim spiskiem przeciw chrześcijanom. Zagadnienia te opisują także w IX i X wieku Mojżesz z Kałankatu w swej Historii Albanii Kaukaskiej (Agwanu), katolikos Jan z Draschanakertu (Howannes Draschanakerci) w swej Historii Armenii oraz ­Towma Arcruni w swej Historii domu Arcruni.

W monumentalnej Historii Armenii „ormiańskiego Herodota” Mojżesza z Chorenu przeczytamy między innymi sporo o królu Mirianie, św. Nino i nawróceniu Kartlii. Problem w tym, że nie wiadomo, czy autor żył w V, VI, VII, VIII czy IX wieku. Ormiańskie duchowieństwo z Eczmiadzynu widzi w nim ucznia Mesropa Masztoca, który ukończył swe dzieło gdzieś w połowie V wieku, a zarażeni europejskim duchem krytycyzmu naukowego weneccy mechitaryści (benedyktyni obrządku ormiańskiego) przesuwali go na VIII/IX stulecie. Za swoje główne źródło podawał Mojżesz syryjskiego historyka Mar Abbasa ­Kitanę, o którym prawie nic nie wiadomo, ale nie on jedyny się nań powoływał, więc niezachowany tekst Syryjczyka może naprawdę istniał. Mojżeszowi przypisywano wcześniej także autorstwo Geografii,swego rodzaju atlasu historycznego opartego na dziele IV-wiecznego chronografa aleksandryjskiego Pappusa, który w rzeczywistości przygotował prawdopodobnie Ananiasz z Sziraku (610–685), matematyk, astronom i geograf, reformator kalendarza uchodzący za „ojca ormiańskiej nauki”. Tak czy inaczej Mojżeszowi z Chorenu, niezależnie od tego, w którym stuleciu tworzył, należą się wielkie brawa za piękny, kunsztowny styl oraz wspaniałą próbę rekonstrukcji narodowej historii od prapoczątków (do 440 r.) nie tylko na podstawie źródeł pisanych, ale także folkloru ustnego i wierzeń.

Mocno kompilacyjna, doprowadzona do 1004 roku Historia powszechna Stefana z Taronu (Asoghik) rzuca nieco światła na przebieg rywalizacji armeńsko-abchaskiej i armeńsko-kartlijskiej w X wieku. Wątki te porusza też tzw. Historia anonimowego opowiadacza Pseudo-Szapucha Bagratuniego z X lub XI wieku, utwór świecki w duchu i napisany dość soczystym językiem, ale czasem fatalnie mieszający fakty i postacie. Z kolei Opowieść o nieszczęściach narodu armeńskiego Aristakesa Łastiwerci, obejmująca okres 1000–1071, sporo mówi o wypadkach na pograniczu bizantyjsko-gruzińsko-armeńskim, w tym o kaukaskiej kampanii Bazylego II Bułgarobójcy z 1021/1022 roku i najazdach seldżuckich.

Przy analizie kościelnego i etnokulturowego rozłamu między chrześcijaństwem armeńskim i iberyjskim kluczowym źródłem jest zachowana po ormiańsku (i taki punkt widzenia reprezentująca) Księga listów, czyli korespondencja działaczy kościelnych obu stron z początku VII wieku (brakuje jednak ewidentnie niektórych listów strony gruzińskiej). Inicjatorem stworzenia Księgi był — jak się przypuszcza — ormiański katolikos Komitas (610/611–628), który zamieścił tam swoje pisma dogmatyczne. Listy wykorzystuje w swej Historii rozdziału Gruzinów od Ormian biskup Sebastii i prawdopodobnie także Edessy Uchtanes (ok. 935–1000). Są one zresztą u niego nieraz lepiej zachowane niż w samej Księdze listów.

Okres świetności Gruzji w XII wieku i jej ekspansję na Kaukazie dostrzega Mchitar Gosz (1130–1213) w swej Kronice albańskiej. To ogromnie ważna postać dla ormiańskiej kultury, znana może bardziej jako autor bajek i słynnego zbioru praw, z którego korzystał potem StatutOrmian lwowskich i kodyfikatorzy gruzińskiego prawa kanonicznego. W XIII wieku jest już prawdziwy wysyp ormiańskich dziejopisów (w niektórych przypadkach albańskich piszących po ormiańsku), wśród nich wielu uczniów Mchitara Gosza, którym nieobcy jest los sąsiedniej Gruzji. O mongolskim najeździe na Gruzję i jego następstwach piszą Grigor Aknerci w Historii ludu strzał (Historii Tatarów) i Kirakos Gandzakeci w Historii Armenii.

Historia powszechna Wardana Arewelci (Wielkiego), opisująca ludzkie dzieje od zbudowania wieży Babel do 1267 roku, nie pomija tego, co działo się w Kartlii-Iberii. Mchitar Erewanci w swej Historii chronologicznej zamieszcza spisy monarchów i katolikosów gruzińskich, a Smbat Sparapet, brat króla Cylicji Hetuma, w swej Kronice Królestwa Małej Armenii obejmującej okres 951–1272 pochyli się czasem nad stosunkami ormiańsko-gruzińskimi.

Okres wypraw krzyżowych i ekspansji seldżuckiej w odniesieniu do Armenii Bagratydów, a przy okazji i Gruzji omawia w swej Kronice— obejmującej okres 963–1129 — Mateusz z Edessy (zm. 1144). W XII wieku powstała również doprowadzona do 1179 roku i koncentrująca się na podobnych tematach Chronologia Samuela z Ani (Aneci), utwór krótki, ale niezwykle wartościowy ze względu na naukowy nieraz krytycyzm wobec poprzedników wyrażany przez autora.

Biskup Sjuniku Stepanos Orbelian (1250–1304) w swej Historii Sjuniku zajmuje się także dziejami swojego rodu Orbelianich, który rywalizował z gruzińskimi Bagratydami. Miał nawet zostać przez nich wymazany z pamięci, ale dzięki biskupowi tak się nie stało.

Wypływa z tego następujący wniosek — badanie dziejów średniowiecznej Gruzji bez zagłębienia się w źródła ormiańskie jest z góry skazane na porażkę.

Źródła bizantyjskie, syryjskie i zachodnioeuropejskie

Wśród historyków późnorzymskich i bizantyjskich relacje na temat wydarzeń na Kaukazie pojawiają się marginalnie i są raczej skąpe, ale nieraz bywają kluczowe. Dodajmy do nich jeszcze materiał epigraficzny — wszystkie greckojęzyczne inskrypcje odkryte na terenie Gruzji, stanowiące czasem cenne uzupełnienie antycznych i bizantyjskich autorów.

Ich przegląd zacznijmy od DziejówAmmiana Marcellina (ok. 330 — ok. 392), uczestnika walk rzymsko-perskich, a także historyków kościelnych: Rufina z Akwilei (ok. 345–410) i Gelazego z Cezarei (ok. 335–399) — kontynuatorów pierwszej His­torii Kościoła Euzebiusza Cezarei (ok. 264 — ok. 340), dzieła wybitnego, które jak magnes przyciągało niezbyt zdolnych epigonów. Ammian wymienia plemiona zamieszkujące wschodnie wybrzeże Morza Czarnego. Rufin w swym tłumaczeniu na łacinę Euzebiusza (a jednocześnie przeróbce) jako pierwszy podaje informację o rzekomym chrzcie Kartlii przez św. Nino w jednej z dwóch dodanych od siebie ksiąg, które prawdopodobnie pochodzą z niezachowanej Historii Kościoła Gelazego z Cezarei. Powtarzają ją potem historycy z V wieku — Hermiasz Sozomen (ok. 400 — ok. 450), Sokrates Scholastyk (ok. 380 — ok. 450) i Teodoret z Cyru (ok. 386 — ok. 466).

Znacznie większą wartość ma 8-tomowa i zachowana niestety tylko we fragmentach Historia Gocka Priskosa z Panion, żyjącego w V wieku dyplomaty i retora, uczestnika misji dyplomatycznej do wodza Hunów Attyli. Na szczęście zachowały się te opowiadające o królu Lazyki (Egrisi) — Gubazie I pobitym przez armię bizantyjską. Władcę tego spotykamy jeszcze raz w Żywocie Daniela Słupnika, kiedy udaje się w poselstwie do Konstantynopola.

Bezcenne, jeśli chodzi o dzieje zachodniej Gruzji, są Dzieje wojen Prokopiusza z Cezarei (ok. 490 — ok. 561), asystującego wielkiemu wodzowi bizantyjskiemu Belizariuszowi w wojnach pierwszej połowy VI wieku, w tym także w walkach z Persją na terenie Lazyki. Kontynuatorem dzieła Prokopiusza będzie Agatiasz Scholastyk (ok. 536–585), poruszający również kwestię bizantyjsko-perskiej rywalizacji w Lazyce (do 558 r.), a tego z kolei — Menander Protektor (do 582 r.).

Na krótkie, ale ciekawe informacje o terytoriach gruzińskich natkniemy się też u innych współczesnych im historyków: w Kronice powszechnej Jana Malalasa (ok. 491 — ok. 578), w Historii Kościoła Ewagriusza Scholastyka (ok. 532 — ok. 594) i HistoriiTeofilakta Symokatty z początku VII wieku. Zachowane w anonimowej syryjskiej Kronice świata fragmenty pochodzącej z VI wieku Historii kościelnej Zachariasza Retora, biskupa Mityleny, zawierają geografię chrześcijaństwa na Kaukazie w pigułce.

O wyprawie cesarza Herakliusza na kaukaskie posiadłości Persji, a także o podboju arabskim Iberii i Armenii dowiemy się natomiast z Kronikiżyjącego na przełomie VIII i IX wieku Teofanesa Wyznawcy. Cenne informacje, dotyczące między innymi genealogii Bagratydów, struktury administracyjnej Kartlii w IX i X wieku, znaczenia handlowego miasta Artanudżi czy stolicy państwa Tao-Klardżeti odnajdziemy w drugiej części traktatu O zarządzaniu państwem cesarza Konstantyna VII Porfirogenety (905–959). W spisach katedr i eparchii sporządzonym w pierwszym trzydziestoleciu IX wieku znajdziemy informacje o kościelnej podległości Abchazji i Lazyki patriarchatowi konstantynopolitańskiemu.

Fragmenty najważniejszych bizantyjskich tekstów dotyczących Gruzji w rosyjskim przekładzie ukazały się w ośmiotomowej serii Georgika(Tbilisi 1961–1970).

Napisane po arabsku RocznikiJah’ji z Antiochii, syryjskiego lekarza chrześcijanina-melkity, obejmują okres 938–1034 i zahaczają czasem o wydarzenia na pograniczu bizantyjskogruzińsko-armeńskim, w tym o kaukaską kampanię Bazylego II Bułgarobójcy z 1021/1022 roku.

W języku syryjskim zachował się natomiast fundamentalny dla badania procesów chrystianizacji Kartlii-Iberii Żywot Piotra Iberyjczyka. Piotr był synem króla Iberii i urodził się ok. 409 roku. W wieku lat 12 trafił jako zakładnik do Konstantynopola (jako rękojmia sojuszu), ale uciekł stamtąd do Jerozolimy, gdzie przywdział mnisie szaty, po czym założył tzw. Klasztor Iberyjczyków w pobliżu Wieży Dawida. W 455 roku został biskupem Majumy w Gazie i sprzyjał monofizytyzmowi. Wobec prześladowań monofizytów schronił się w Egipcie, po czym powrócił do Palestyny, gdzie dalej umacniał monofizytyzm aż do śmierci ok. 491 roku. Żywot napisał jego uczeń Jan Rufus. Uczynił to także inny uczeń, wspominany wcześniej Zachariasz Retor, ale utwór ten zachował się tylko fragmentarycznie. Na jego podstawie powstał XIII-wieczny żywot po gruzińsku, ale mocno podrasowany (konsekwentnie pomija milczeniem monofizycki etap działalności Piotra). Kościół gruziński, nawiasem mówiąc, z tych właśnie przyczyn wykreślił go ze spisu teologów gruzińskich. Tym niemniej jest to dla chrześcijaństwa gruzińskiego postać bardzo ważna, ba, w zasadzie jedyny nam znany chrześcijanin z czasów, gdy religia ta dopiero zapuszczała korzenie w Iberii-Kartlii.

Z nielicznych źródeł, jakie powstały w kręgu zachodniego chrześcijaństwa, zawierających wartościowe informacje o Gruzji, wymienić należy przede wszystkim Wojny antiocheńskie Waltera Kanclerza obejmujące okres 1114–1122, czasy panowania Rogera z Salerno (zm. 1119) w Księstwie Antiocheńskim. Znajdziemy tam m.in. opis bitwy pod Didgori, w której siły gruzińskie starły się z seldżuckimi. Poza tym posmak fascynacji gruzińską potęgą w okresie krucjat da nam lektura fragmentów Historii orientalis kardynała Jakuba z Vitry (1160/1170–1240), jednego z animatorów V wyprawy krzyżowej i późniejszego łacińskiego patriarchy Jerozolimy. W podobnym tonie wyrażali się wcześniej o Gruzji za panowania Dawida Budowniczego kronikarz I krucjaty i narodzin Królestwa Jerozolimskiego Wilhelm z Tyru (ok. 1130 — ok. 1186) i Anzelm z Turre, w latach 1112–1138 kantor w Kościele Grobu Świętego, w swych listach do paryskiego biskupa.

To zauroczenie Gruzją feudalnej Europy niestety nie trwało długo i nie wnosi zbyt wielkiego wkładu do historiografii, niemniej jednak zasługuje na uwagę.

Źródła arabskie i muzułmańskie

Arabscy historycy, geografowie, administratorzy i podróżnicy, którzy w wielu wypadkach sami postawili stopę na Kaukazie, zostawili po sobie interesujące relacje o gospodarce, handlu i szlakach handlowych regionu. Arabskie i perskie kroniki przedstawiają także niemałą wartość dla badaczy islamskich podbojów w tej części świata, stosunków między zdobywcami i ludnością podbitą, a także form sprawowania władzy przez najeźdźców. Dominują wśród nich reprezentanci świata irańskiego. Za prekursora tej grupy uznać należy słynnego historyka Balazuriego (zm. 892), który w swej Księdzie podoboju ziem opisuje arabskie podoboje, także te na Kaukazie. Wśród autorów irańskiego pochodzenia wymienić należy też Ibn Ruste (X w.), autora kompendium Księga drogocennych skarbów,w którym pisze m.in. o Chazarach, Alanach i Rusach, oraz szefa poczty (i wywiadu) al-Istachriego (zm. ok. 957), który pozostawił po sobie przewodnik dla kurierów i podróżników Drogi państw.Jego kontynuacją była z kolei praca Drogi i państwa urodzonego w Nisibis Ibn Haukala (X w.). Informacje etnograficzne, czasem wątpliwej jakości, spotykają się tu z bardziej wiarygodnymi wiadomościami praktycznymi — rarytasem dla historyków gospodarczych. Dowiemy się tam z jednej strony o 360 językach używanych rzekomo na Kaukazie, ale z drugiej — o tanim miodzie sprzedawanym w Tbilisi. Ten sam tytuł nosi najstarsza zachowana po arabsku geografia administracyjna świata islamuautorstwa perskiego biurokraty (dziadek praktykował jeszcze zoroastryzm) Ibn Chordadbeha (ok. 820–912). Jego twórczym kontynuatorem był „arabski Herodot” al-Masudi (ok. ­896–956), który wrażenia z 20-letniej podróży po całym znanym sobie świecie zawarł w dziele Łąki złota i kopalnie drogich kamieni. Należy wreszcie wymienić al-Jakubiego (zm. 897), który młodość spędził w Armenii i napisał jedną z pierwszych w świecie arabskim historię powszechną, poza tym pochodzącego z Jerozolimy al-Mukaddasiego (945/6–991) i jego dzieło Najpiękniejszy podział wiadomości o klimatach,a także Kudamę ibn Dżafara (ok. 873–932/948), syryjskiego chrześcijanina nawróconego na islam i robiącego karierę w administracji, który w swej Księdze o podatku gruntowym podaje sporo cennych informacji o stosunkach społeczno-gospodarczych panujących u sąsiadów kalifatu. Urodzony jakieś 20 km od brzegów Morza Kaspijskiego słynny dziejopis i teolog At-Tabari (838–923) opisuje z kolei w swej monumentalnej Historii proroków i królów antyarabskie