Strona główna » Religia i duchowość » Potęga relacji z Bogiem. Przymierze krwi

Potęga relacji z Bogiem. Przymierze krwi

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-65393-03-6

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Potęga relacji z Bogiem. Przymierze krwi

Sten Nillsson ma Ci do opowiedzenia historię, która odmieni Twoje życie – historię o Tobie i Bogu, która zaczęła się na długo przed Twoim narodzeniem. Bez jej znajomości nie wiesz, kim tak naprawdę jesteś, do czego masz prawo i co posiadasz.

Bóg zawarł z Tobą przymierze, umowę, na mocy której stał się Twoim poręczycielem, pozwolił Ci używać wszystkiego, co posiada, obiecał Ci zawsze błogosławić, zobowiązał się do bycia Twym obrońcą. Masz już wszystko!!! A skoro masz już to wszystko, to sięgnij po to i zacznij tym żyć! Ta książka odsłoni Ci prawdy, których potrzebujesz, by zacząć doświadczać mocy Boga w swoim życiu.

Polecane książki

Tia Monroe chciała za wszelką cenę dostać się na wymarzony staż u sławnej autorki książek kulinarnych. Plan się nie powiódł, ale Tia niespodziewanie otrzymuje oszałamiającą propozycję. Legendarny nowojorski krytyk restauracyjny, Michael Saltz, chce, by była jego „podniebieniem&rdquo...
Znana fotografka, Jessie Ryder, patrzyła na świat przez obiektyw, zawsze z dystansem. Nigdzie nie potrafiła zagrzać miejsca. Żyła z dnia na dzień, w nieustannej podróży, często zmieniała kochanków, nie pragnęła stabilizacji. Nie potrafiła jednak uciec od bolesnych wspomnień o wydarzeniach sprzed sze...
Książka ta jest próbą przedstawienia głównych przyczyn przemian politycznych, jakie nastąpiły między rokiem 1814 i 1914. Wydaje mi się, że przyczyn tych doszukiwać się należy w zmianach techniczno-gospodarczych, w teoriach politycznych oraz w działalności wybitnych jednostek. Nie sądzę, aby któr...
Zbiór inspirujących tekstów, towarzyszących w drodze do siebie samego. Jeśli nie mamy siły, nie znajdujemy sposobu, a rozwiązania zdają się nie istnieć, możemy uwierzyć, że jesteśmy najbliżej czegoś nowego w naszym życiu. Wówczas właśnie mamy możliwość zapytać siebie o swoje prawdziwe pragnienia, w ...
„W kraju totalitarnym tak już jest, że polityką jest właściwie wszystko, nawet koncert rockowy” – powiedział kiedyś Václav Havel. Polityczna była też moda, szczególnie młodzieżowa, przybyła do krajów socjalistycznych z Zachodu. Nie inaczej było w NRD i w PRL. Władze komunistyczne starały się z n...
Witamy w Menu, mieście potraw. Gadająca szarlotka, walczące kotlety czy śpiewający popcorn – te i inne atrakcje w komedii romantycznej z wątkiem kryminalnym, opowieści osadzonej w świecie ożywionych potraw.  ...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Sten Nilsson

Przedmowa

Sten Nilsson był drogim mi teściem. Spędził dziesięć lat na misji w Indiach. Darzył wielką miłością Ciało Chrystusa. Był aktywnym mówcą, wykładowcą i nauczycielem – głosił w wielu krajach, przemawiając do chrześcijan z licznych denominacji. Wiódł długie, obfite w Bogu życie. Zmarł w 2009 roku, mając 94 lata. Był błogosławieństwem dla wielu ludzi.

Ta książka mówi o wiecznym przymierzu, jakie Bóg zawarł z nami w Chrystusie.

Sten Nilsson z przekonaniem pisze o tym, co konieczne dla każdego chrześcijanina: o mocnym fundamencie poznania Bożej miłości, łaski i obietnic objawionych w Biblii. Mamy polegać na nich, a nie na swoich subiektywnych doświadczeniach.

Nilsson pisze w klarowny i prosty sposób o głębi Bożego zaangażowania względem nas. Bóg jest Bogiem pełnym miłości. Jako Bóg całkowicie otworzył dla nas swoje serce. Dał samego siebie w Chrystusie: bezgranicznie, bez reszty.

Starożytne i biblijne zrozumienie przymierza krwi zatarło się wśród współczesnych ludzi żyjących w nowoczesnym i zsekularyzowanym świecie. W przeszłości przymierze było (a w wielu miejscach ciągle jest) całkowitym, wzajemnym poświęceniem i oddaniem się dwóch stron. To coś głębszego, bardziej zobowiązującego niż jakakolwiek umowa handlowa czy kontrakt biznesowy. To pełne i trwałe poświęcenie się partnerów przymierza dla wzajemnego wsparcia, bycia razem, wzmocnienia i ochrony. Ma ono wielki wymiar sakramentalny.

Boże przymierze jest przymierzem łaski. My jesteśmy tą słabszą stroną – przyjmujemy Jego przymierze. To Bóg jest tym potężnym. W swojej miłości łaskawie obiecał podtrzymywać nas swoim życiem, troskliwością i płynącymi z przymierza błogosławieństwami. Dzięki Jego łasce nasza śmierć zostaje wymieniona na Boże życie. Zamiast słabości i niewoli dostajemy Jego siłę i wolność. W przymierzu krwi Jezusa Chrystusa przelanej na krzyżu Bóg – będąc całkowicie wolny – dobrowolnie, z miłości zobowiązał się, żeby być naszym pomocnikiem. Złożył też przysięgę przymierza, że w pełni nas zbawi i wyswobodzi.

Nasze zbawienie nie zależy od ludzkich emocji, zdolności intelektualnych czy siły woli, jest bowiem zakorzenione w wiecznych zobowiązaniach Boga względem nas – w przymierzu. Ono przenosi nas w Jego silne, kochające ręce i uzdalnia do tego, żebyśmy ufali Bogu we wszystkich życiowych okolicznościach. Odpowiedzią daną Bogu powinna być miłość, ufność i posłuszeństwo płynące z wdzięczności za tak wspaniale daną nam przez Niego miłość i łaskę.

Mam nadzieję, że ta książka zainspiruje cię: podniesiesz wzrok ponad obecną sytuację – niezależnie jak mroczna może właśnie być. Spójrz na naszego żyjącego, cudownego Boga. Modlę się, żeby twoje serce wypełniła wdzięczność i uwielbienie dla Tego, który pokochał nas tak bardzo, że dając nam swojego Syna, wraz z Nim darował nam wszystko.

Ulf Ekman,
Uppsala, Szwecja, luty 2015 r.

Słowo wstępne

W momencie, w którym człowiek przeciwstawił się Bożej miłości, gdy nie było go już tam, gdzie zazwyczaj spotykał się z Panem, w ogrodzie, właśnie wtedy zaczęły się cierpienia przekraczające ludzkie rozumienie. Im głębsza i czystsza miłość, tym bardziej dotkliwy smutek. Gdy doskonała Miłość woła: „Gdzie jesteś?”, cały wszechświat drży z bólu, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczał. Pan Młody stracił swoją oblubienicę. Co wtedy robi cierpiąca Miłość? Daje zwodzicielowi do zrozumienia, że odzyska oblubienicę, nie zważając na cenę, jaką przyjdzie Mu zapłacić. A cóż to była za cena!

Tak. Właśnie o tym opowiada Biblia. To jest „szkarłatna nić” przeplatająca się przez wszystkie księgi Pisma Świętego. Pan Młody, z krzyżem w sercu, stara się odzyskać zgubioną i grzeszną oblubienicę. I udaje Mu się to! „Nie ma takiej rzeczy, której cierpiąca Miłość by nie odzyskała”.

Wprowadzenie

To cudowne uczucie, że mogę spłacić stary dług – dług wdzięczności. Od czasów wczesnej młodości moim drugim domem, w którego wnętrzu dorastałem, był dom Boży, czyli kościół. Początkowo jednak mój dziecięcy umysł odbierał w nim tylko wrażenia. Później zacząłem słyszeć słowa, które zapadały mi głęboko w pamięć, a kilka z nich pozostało ze mną już na całe życie. Przez całe dziesięciolecia często dźwięczały w mej głowie, a w sercu bardzo chciałem pojąć i zrozumieć ich znaczenie. Owe słowa wypowiedział pewien kapitan morskiego statku. Nazywał się Lonnqvist. Nosił długą, siwą brodę i był miejscowym mówcą w kaplicy metodystów. Człowiek ten naprawdę potrafił żarliwie głosić Boże Słowo i korzystał z tej sposobności, kiedy tylko wracał na ląd. Często odnosiłem wrażenie, że podejmuje nieustannie ten sam temat, a ponieważ mówił najniższym głosem, jaki kiedykolwiek słyszałem, nie mogłem zapomnieć jego słów: „szkarłatna nić”. Wybrzmiewały one w mym sercu przez wiele lat.

Och, jak chciałem, zwłaszcza w ostatnich dekadach, żeby ktoś spisał kazania kapitana Lonnqvista. Moje serce w dalszym ciągu domagało się wyjaśnień i odpowiedzi. Kiedy w końcu pojąłem, że jego słowa odnosiły się do głównego tematu przeplatającego się przez całą Biblię, zdeterminowało mnie to bardziej niż kiedykolwiek. Chciałem odnaleźć tę „szkarłatną nić”, a nie było to wcale łatwe. Jeśli zaczynasz poszukiwania od czytania Pięcioksięgu, twój zapał może zgasnąć już gdzieś na etapie Księgi Kapłańskiej.

Wyzwanie, którego się podjąłem, wymagało jednak pewnego ukierunkowania. Ogólne kazania nie dawały mi zbyt wielu wskazówek, które miały prowadzić mnie przez Pismo Święte. Z kolei te uporządkowane w ciągu roku kościelnego oraz nauczania przebudzeniowe z moich czasów również nie dawały mi jasności, której potrzebowałem, z powodu zbyt wąskiej ramy odniesień. Pomyślałem więc, że być może ustrukturyzowane studia teologiczne dadzą mi odpowiedź na to, czego szukam. Jakże się myliłem. Wprost przeciwnie! Otrzymałem wiedzę – owszem, ale nie taki wgląd w tematyczną ciągłość Pisma Świętego, jaką zdawał się mieć kapitan Lonnqvist. Dla niego Biblia była księgą, przez którą od początku do końca przeplatała się „szkarłatna nić”. Ja poszukiwałem właśnie tej nici.

Gdy wyjeżdżałem do Indii jako misjonarz, ważne było, żebym sam rozumiał, co mam wyjaśniać „ludziom kroczącym w ciemnościach” – jaki całościowy przekaz niesie z sobą Biblia. Zamówiłem więc całe stosy uznawanych za najlepsze w tamtym czasie książek o tematyce biblijnej. Ich lektura dała mi naprawdę wiele, ale wciąż nie to, czego szukałem.

Czerwona książeczka

Pewnego dnia ktoś podarował mi niewielką, czerwoną książeczkę autorstwa pewnego pastora metodystycznego, założyciela szkoły biblijnej. Tytuł książki brzmiał: Przymierze Krwi. Ta mała, niepozorna broszurka wykrzyczała odpowiedź na pytanie, z którym zmagałem się od lat. Była przełomem w moich wieloletnich poszukiwaniach. Nic, co kiedykolwiek przeczytałem, nie wywarło na mnie tak silnego wrażenia, jak właśnie ona. Wreszcie zobaczyłem „szkarłatną nić”. Ujrzałem tę samą nić, którą widział i o której mówił kapitan Lonnqvist. Gdy studiowałem tę broszurę pastora, który dokonał własnych odkryć dzięki naukowej pracy doktora H.C. Trumbulla, zauważyłem, jak wiele cennych elementów pominął kierowany jedynie ewangelizacyjnym zapałem. Jednak to niewielkie dzieło pomogło mi w zgłębieniu tematu i zainspirowało wiele osób do pełnego pasji nauczania o przymierzu krwi. Mam spory dług wdzięczności wobec niektórych z tych mówców. Jednym z nich jest Richard Booker, autor publikacji The Miracle of the Scarlet Thread (Cud szkarłatnej nici), którą dostałem w czasie pisania tej książki. Jestem za ten prezent niezmiernie wdzięczny, a zwłaszcza za rozdział o przybytku i zasadach składania ofiar. Theo Wolmarans z Afryki Południowej także napisał książkę zatytułowaną Przymierze Krwi, co też okazało się dla mnie niezmiernie pomocne. Również wielu aktywnych wciąż mówców, jak Rodney Lloyd czy Kenneth Copeland, dostarczyło mi niezbędnych informacji za sprawą inspirujących wykładów nagranych na kasetach.

Jestem przekonany, że Bóg będzie używał mojej książki. Z pewnością wielu wierzących ma takie samo pragnienie jak ja, by odnaleźć „szkarłatną nić”. O ile wiem, nie napisano jeszcze czegoś w formie tak przystępnej jak ta książka, która ma być pomocą dla każdego czytelnika Biblii w naszym kraju. Z radością spłacam więc dług wdzięczności wobec Boga za słowa wypowiedziane przez kapitana Lonnqvista. Te słowa drążyły serce chłopca, który od 1920 roku w miejskiej kaplicy metodystów siadał zwykle w drugiej ławce od tyłu.

ROZDZIAŁ 1

Odkryj „szkarłatną nić”!

Niepozorna, mała, czerwona książeczka nareszcie otworzyła moje oczy na prawdziwe znaczenie przymierza krwi. Przeczytałem także dwie książki Wilhelma Berglinga poruszające temat przybytku stawianego na pustyni. To była niesłychanie interesująca i pouczająca lektura. Owe dzieła nakreśliły kompletny, szczegółowy obraz Bożego przymierza z człowiekiem. Oczywiście książki opisywały „kopię” tego, co wydarzyło się w niebie. Ale czego można chcieć więcej! Nieogarnione, pełne detali obrazy niebiańskich tajemnic widoczne w przybytku otworzyły moje oczy. Mogłem zobaczyć, co planował Bóg w celu przywrócenia królestwa na ziemi. Plan był już ukończony, a cienie, typy i obrazy elementów tego planu są dobrze widoczne w Pismach. Te cienie obrazujące Pana są krystalicznie przejrzyste. Powinien więc być On łatwy do rozpoznania, gdy przyoblekł ciało Syna Człowieczego. Jezus sam powiedział Żydom o postaciach będących Jego cieniem i zapowiedzią w Pismach, gdy stwierdził: „Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie” (J 5,39-40).

A zatem widzisz, że nie można znaleźć symboli Jezusa w Starym Testamencie, dopóki nie szuka się ze szczerym sercem i głębokim pragnieniem odkrycia prawdziwego znaczenia Pisma.

Prawidłowe rozumienie obrazów i zapowiedzi

W tym szczególnym okresie historii żydowskiej kapłani stracili jasność widzenia. Religijne tradycje połączone ze światową polityką i ludzką pychą sprawiały, że nie mogli zobaczyć chwały i charakteru Boga w Jego obrazie, jaki fizycznie stał przed nimi: „Gdybyście jednak wierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie wierzyli. O Mnie bowiem on pisał” (J 5,46).

Powyższe słowa są istotne i nie mogą ujść uwadze współczesnych teologów interpretujących księgi Mojżesza na swój własny sposób. A Jezus przecież wyraźnie zaznaczył, że to Mojżesz jest autorem pięciu pierwszych ksiąg Biblii i że pisał w nich o Nim! Ci, którzy nie mogą uwierzyć w to, co Bóg mówi o sobie przez Mojżesza, sami skomplikowali sprawę, przez co trudno im uwierzyć w Jezusa jako Syna Boga i Zbawiciela świata. Bez znajomości postaci będących cieniami, typami ukazanymi w Pismach nawet uczniom Jezusa było trudno rozpoznać Go jako Syna Bożego, obiecanego Mesjasza. Gdy Jezus został wskrzeszony z martwych i objawił siebie uczniom, powiedział do nich: „To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach” (Łk 24,44).

Jezus w powyższym fragmencie Pisma Świętego podkreśla, że Pisma Starego Testamentu mówią o Nim. Uczniowie byli zadziwieni. Nigdy nie mieli objawienia nauczania, które usłyszeli w synagodze. W następnym wersecie czytamy, że Jezus otworzył ich oczy, aby mogli zrozumieć Pisma (zob. Łk 24,45-47). I właśnie w taki sposób Jezus połączył Pisma Starego Przymierza z wielkimi wydarzeniami Nowego Przymierza. Stary Testament to historia opowiadająca o tym, co ma się wydarzyć. Nowy Testament to ogłaszanie, że to już się wydarzyło! Biblia to opowieść o tym, jak Bóg, poprzez Nowe Przymierze Krwi, odnowił kontakt ze swymi zgubionymi dziećmi. Przez Nowe Przymierze rozpoczął budowanie z nimi nowych relacji. Przymierze Krwi to ta „szkarłatna nić” przeplatająca się przez Pisma od ich początku aż do końca. To także treść słów Jezusa w kazaniu na górze: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5,17).

Potrzebujemy przebudzenia w nauczaniu

To zrozumiałe, że Żydom trudno było przyjąć Jezusa jako swojego Mesjasza. Zamiast nauczania biblijnego przyjmowali przede wszystkim tradycje starszyzny, które stawały się ciężkim brzemieniem. Powód, dla którego tak się działo, jest jeden: przez setki lat byli zabłąkanymi owcami domu Izraela. Brakowało im nauczania. Z własnego doświadczenia dobrze wiemy, jakie są skutki braku nauczania przez stulecia! Wystarczy, że jedno pokolenie zaniedba duchowość, a wtedy następne pokolenie zagubi się duchowo. Jeżeli cały świat ma zostać zdobyty dla Boga, to każde pokolenie musi się nawrócić. W przeciwnym razie ludzie będą zdezorientowani i tak przyzwyczają się do starych tradycji, że Słowu trudno będzie ich dotknąć, a kolejne wylania Bożej łaski mogą traktować jako coś kłamliwego, czemu należy się jedynie sprzeciwiać.

Po zmartwychwstaniu Jezus tchnął na swoich uczniów, żeby byli w stanie zrozumieć Pisma (zob. J 20,22). Teraz musiałby tchnąć ponownie, na nasze pokolenie chrześcijan. I chwała Bogu, że to robi! Głód Bożego Słowa jest w ludziach, ale wierzę też, że Bóg kieruje do współcześnie żyjących te same słowa, co do braci w Emaus (zob. Łk 24,25-27). Gdy Jezus objawił uczniom „szkarłatną nić” przeplatającą się przez Pisma, ich serca płonęły (w. 32.) Kościół potrzebuje właśnie takiego rozumienia Słowa, które dotyka serca. Duch Święty nie może zdziałać zbyt wiele, dopóki ludzie najpierw nie poznają Słowa (zob. Oz 4,6). Teraz odnajdziemy „szkarłatną nić” biegnącą przez wiele ksiąg Biblii i zobaczymy, jak zaprowadzi nas aż do samego Bożego tronu.

ROZDZIAŁ 2

Skąd się wzięły przymierza krwi?

Na początku rozdziału mocno zaakcentujmy jedną sprawę: Stary Testament i Nowy Testament to po prostu inne nazwy Starego i Nowego Przymierza. W Piśmie Świętym opisywane są także inne przymierza, ale wszystkie podlegają Staremu albo Nowemu. W Liście do Hebrajczyków czytamy, że Bóg zawarł lepsze przymierze, „które oparte zostało na lepszych obietnicach” (8,6) niż to stare, właśnie ze względu na to, że Jezus Chrystus jest jego pośrednikiem. Jednak żeby zrozumieć, na czym polega ta różnica, musimy najpierw dowiedzieć się, czym jest Stare Przymierze. Dlaczego nowe jest lepsze niż stare? Dlaczego Nowy Testament jest lepszy od Starego Testamentu?

Co to jest przymierze krwi?

Na początku naszych rozważań przyjrzymy się znaczeniu każdego z dwóch przymierzy, by wyostrzyć dzielące je różnice. Zanim jednak to uczynimy, musimy przyjrzeć się znaczeniu słowa „przymierze”. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, jakie ma znaczenie współcześnie – to porozumienie między dwojgiem lub większą liczbą ludzi, którzy zobowiązują się postępować zgodnie ze specjalnymi, określonymi zasadami, używając jakiegoś prawnego dokumentu lub bez niego. Biblia mówi o przymierzach krwi. Czy istnieje różnica między tym rodzajem umowy a sposobem, w jaki my pojmujemy takie porozumienie? Odpowiedź brzmi zarówno TAK, jak i NIE. Słowo użyte w Starym Testamencie dla opisania przymierza to berith. Jedno ze znaczeń tego słowa to „przeciąć”; przeciąć, aż poleje się krew. To stwierdzenie wymaga wytłumaczenia. By to zrozumieć, przypomnijmy wydarzenia z ogrodu Eden. Gdy człowiek okazał Bogu nieposłuszeństwo, Pan pozwolił, by niewinne zwierzęta ginęły zamiast ludzi, ponieważ zapłatą za grzech jest śmierć. Być nieposłusznym Bogu to stracić życie. Skóra zwierzęcia składanego w ofierze mogła „zakryć” duchową nagość grzesznika, a przez krew przebaczenie mogło być zapisane „na czyjś rachunek”. Takie były początki pierwotnego przymierza krwi pomiędzy Bogiem a człowiekiem. To przymierze powiązane było z obietnicą „nasienia kobiety”, które „zmiażdży głowę węża” – to wschodnie wyrażenie oznaczające odebranie korony władcy. W tym przypadku: odebranie władzy diabłu.

Widać wyraźnie, że nawet po upadku ludzie nadal mieli pewne zrozumienie przymierza. Kain i Abel praktykowali je, składając ofiary. „Abel składał pierwociny z drobnego bydła i z jego tłuszczu. Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę” (Rdz 4,4). Jednak Bóg nie przyjął Kaina i jego ofiary „z płodów ziemi”. Dlaczego? Ponieważ przelana w zastępstwie krew zwierzęcia mogła zmyć grzechy człowieka. Kain wiedział o tym, ale nie posłuchał Pana. Myślał, że owoc jego pracy będzie wystarczający. Widzimy więc, że od samego początku przymierza były tożsame z przymierzami krwi, a krew nie mogła zostać zastąpiona przez owoc wysiłków człowieka. Ten fakt pozostał rzeczywistością wszystkich pierwotnych religii – niezależnie od tego, czy w jakiś sposób były powiązane z judaizmem.

Jednak przymierza krwi funkcjonujące w pierwotnych religiach to zniekształcone kopie tego, co Bóg zrobił kiedyś i co potem odnowił w przymierzu z Abrahamem. Szatan bowiem systematycznie wykrzywiał i zniekształcał wszystko, co miało związek z Bożą bojaźnią. Zgodnie z tym, czego naucza dr H.C. Trumbull, przymierza krwi wciąż są zawierane w Indiach, Chinach i w Afryce, a także na wielu wyspach. Współcześni Indianie z Ameryki również praktykują przymierza krwi. W wielu religiach świata przybrały one jednak często perwersyjną formę, choć mogą jednocześnie przypominać o swoich biblijnych korzeniach. Przymierza krwi to naprawdę święte przymierza – najbardziej wiążące ze wszystkich znanych człowiekowi.

Przywileje i obowiązki

Doktor David Livingstone i Henry Stanley pracowali w Afryce i badali jej tereny przez wiele lat. Żaden z nich nie słyszał jednak nigdy o zerwaniu przymierza krwi – bez względu na to, czy zawarły je dwie osoby, dwie grupy, czy dwa plemiona. Nie można zerwać przymierza krwi bez poniesienia konsekwencji, które mają wpływ na kilka pokoleń. W swojej biografii Stanley opowiada, jak zawierał przymierza krwi z afrykańskimi plemionami sto dwadzieścia razy. W każdym przypadku musiał nacinać swoje ciało i upuszczać trochę własnej krwi. W ranę wcierano specjalny barwnik, który uwidaczniał bliznę. Badacz miał na swych ramionach wiele widocznych znaków świadczących o zawarciu przymierza. Partnerzy przymierza, jakich miał Stanley, byli zobowiązani oddać za niego życie, jeśli sytuacja by tego wymagała. Musieli go chronić w każdych okolicznościach, tak żeby mógł bezpiecznie podróżować po Afryce. Gdyby ktoś zagroził Stanleyowi śmiercią, wszystko, co ten musiałby zrobić, to podwinąć rękawy i pokazać blizny świadczące, że ma ponad stu wodzów różnych plemion jako partnerów przymierzy! To wystarczyłoby do powstrzymania wroga, gdyż ten wiedział, jakie konsekwencje grożą jemu i jego rodzinie, gdyby w jakikolwiek sposób skrzywdził Stanleya. Jeśli ktoś w Afryce ośmielił się zerwać przymierze krwi, to czekała go rychła śmierć z rąk żony, matki czy innego bliskiego krewnego. Przed tym wyrokiem nie było ucieczki. To pokazuje, jaką świętością dla pierwotnych ludów jest przymierze krwi.

Tego przymierza nie da się unieważnić albo odwołać bez wyroku śmierci, który ciąży na przestępcy jeszcze przez kilka pokoleń. Dzieci i wnuki, a nawet kolejne pokolenia są zobowiązane do zachowania przymierza w świętości wobec krewnych tego, który jako pierwszy został ich partnerem przymierza. Jednym z przywilejów związanych z przymierzem krwi była wzajemna odpowiedzialność stron za siebie. Przymierze nie ograniczało się jedynie do określonych ustaleń – od chwili jego zawarcia przywileje, zasoby, odpowiedzialność i zobowiązania jednego z partnerów należały także do drugiego.

Przymierze krwi zawierano głównie z trzech powodów. Po pierwsze, i najczęściej, ze względu na ochronę, jaką można było w ten sposób zyskać. Przykładowo: mniej liczne, a przez to często słabsze plemiona żyjące w Afryce mogłyby stać się łatwym celem dla potężniejszego sąsiada, gdyby nie ochrona innego silnego plemienia. Wróg musiał wziąć pod uwagę siłę owego obrońcy i ewentualną zemstę z jego strony. Atak na jedno plemię oznaczałby atak na wszystkie plemiona sprzymierzone. Kolejny powód, dla którego ludzie zawierali przymierza, jest związany z bezpieczeństwem w prowadzeniu interesów. Zamiast rywalizacji, która często szkodziła obu stronom, ludzie zawierali przymierze, by w ten sposób się wspierać i chronić w sprawach biznesowych. Trzeci powód to głęboka przyjaźń. Jeśli dwoje ludzi kochało się tak bardzo jak Dawid i Jonatan, to mogli – przez nacięcie – zawrzeć przymierze i zostać „braćmi krwi” (to szczególne określenie „przyjaciela” używane przez partnerów przymierza). Stary Testament mówi o wielu osobach, które zawierały ze sobą przymierza. Rozumieli oni, że takie przymierze pociąga za sobą zarówno przywileje, jak i zobowiązania.

Jak zawierano przymierze krwi?

Między ludźmi rozwinęły się różne sposoby zawierania przymierza krwi, ale wszystkie mają takie samo znaczenie. Ludy pierwotne do dziś praktykują ten rytuał w następujący sposób: najpierw dokonuje się nacięcia dłoni każdego z partnerów przymierza, później partnerzy podają sobie ręce, by zmieszać krew. Właśnie stali się braćmi krwi. Skąd wziął się zwyczaj uściśnięcia rąk? Uważa się, że ten popularny gest pochodzi z czasów, gdy w opisany powyżej sposób zawierano przymierze krwi. Sam doświadczyłem tego w Indiach, gdzie ludzie niechętnie podają dłoń. Byłem także świadkiem bardzo niezręcznej sytuacji, jak dr E. Stanley Jones wyciągnął do kogoś rękę w przyjaznym geście powitania, a druga strona całkowicie zbagatelizowała ten gest, nie zwracając na niego w ogóle uwagi. Opisana sytuacja była dla mnie szokująca, bo miała miejsce na przyjęciu wydanym na cześć dr. Jonesa. Potrząśnięcie dłońmi wśród ludzi praktykujących przymierza krwi niesie za sobą znaczenie głębszego zobowiązania niż znany nam współcześnie uścisk ręki. Inny sposób praktykowany w Starym Testamencie polegał na nacięciu prawych nadgarstków, a następnie na chwyceniu się za przedramiona, tak by rany mogły się dotykać, a krew wymieszać. I dziś są ludzie witający się w taki właśnie sposób. Trzeci sposób zawarcia przymierza to upuszczenie do kielicha z winem jednej kropli krwi płynącej z rany na nadgarstku. Zawierający przymierze mieszali w ten sposób swoją krew w kielichu, a następnie obaj z niego pili. To brutalny rytuał, niepraktykowany między ludźmi Biblii. Uważa się, że przyjął on formę kanibalizmu połączoną z wieloma sprzecznymi wierzeniami. Niektórzy są przekonani, że jeśli zjesz ludzkie ramię, to uzyskasz siłę tego ramienia; jeśli zjesz nogę – jej siła stanie się twoją; jeśli zjesz ludzkie serce – przedłużysz swoje życie. Takie poglądy istnieją także współcześnie – zjedzenie określonej części ciała, nawet zwierzęcej, ma zwiększyć witalność. Jednak przymierze krwi zawierane między ludźmi ma o wiele głębsze znaczenie. Partnerzy w bardzo wymierny sposób stają się uczestnikami swojego życia. Dwie osoby stają się jedną. Czwarty sposób zawarcia przymierza to zastąpienie krwi ludzkiej – krwią zwierzęcą. Istnieje powód, by wierzyć, że takie praktyki były stosowane w czasach Starego Testamentu. W trzecim rozdziale Księgi Rodzaju widzimy, jak Bóg przyjmuje tego typu ofiary zastępujące życie ludzkie i jak krew tych zwierząt zakrywa grzechy człowieka.

Stosowanie przymierza krwi w Starym Testamencie

Teraz przyjrzymy się przymierzu krwi, które dotyczy ludu Izraela. Pomoże nam w tym piętnasty rozdział Księgi Rodzaju. Ustaliliśmy już, że hebrajskie słowo oznaczające „przymierze” to berith, które możemy przetłumaczyć jako „naciąć”, aż popłynie krew. Wiemy też, że nawet niebiblijne przymierza krwi, które istnieją bądź istniały w relacjach międzyludzkich, to najbardziej wiążące sojusze znane poza kręgiem wiary chrześcijańskiej. Takie przymierze nie może zostać unieważnione czy zerwane[1]. Osoby zawierające przymierze muszą obiecać, że ofiarują swoje życie, lojalność i ochronę na zawsze, dopóki śmierć ich nie rozdzieli.

Stary Testament pokazuje, że małżeństwo jest przymierzem krwi (zob. Ml 2,14-16 i Prz 2,17). A czy współcześnie nie spotykamy pełnych symboliki zwyczajów z czasów, gdy małżeństwo było na równi z przymierzem krwi? Na przykład gdy pan młody i panna młoda kroją wspólnie tort weselny, a następnie karmią się nawzajem, co ma oznaczać: „Ja wchodzę w ciebie, ty wchodzisz we mnie. My dwoje właśnie stajemy się jednym”. Ten symboliczny akt związku staje się przymierzem krwi w momencie, gdy poślubieni sobie mężczyzna i kobieta jednoczą się w trakcie stosunku płciowego, a po zerwaniu błony dziewiczej wycieka krew. A z jakiego powodu nosimy ślubną obrączkę na serdecznym palcu lewej ręki? To ze względu na przekonanie, że właśnie ten palec ma bezpośrednie połączenie nerwowe z sercem. A ponieważ serce ma tak fundamentalne znaczenie dla życia całego ciała, stało się symbolem miłości. Kiedy mówimy o sercu, często mamy na myśli także najgłębszą część naszej istoty. Z kolei gdy „dajesz komuś serce”, to powierzasz swoje serce w pełni, bez ograniczeń. Twoje życie już na zawsze należy do twojego partnera.

Wyjątkowy rytuał

Wśród hebrajskiego