Strona główna » Poradniki » Potęga wybaczania. 10 kroków do uwolnienia, uzdrowienia i wyższej świadomości

Potęga wybaczania. 10 kroków do uwolnienia, uzdrowienia i wyższej świadomości

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-62476-64-0

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Potęga wybaczania. 10 kroków do uwolnienia, uzdrowienia i wyższej świadomości

„Słabi nigdy nie potrafią przebaczać. Wybaczanie jest cnotą silnych”.

Mahatma Gandhi

Istnieje wiele powodów, by wybaczać. Kiedy to zrobisz, odnajdziesz spokój, odczujesz niesamowitą radość i przekonasz się o tym, że akt wybaczania wcale nie uczyni cię słabszym. Stanie się wręcz przeciwnie – wykonując ten krok, zyskasz nową siłę, zrzucisz ze swych barków ciężar archetypu ofiary i otworzą się przed tobą nowe możliwości.

Łącząc z niezwykłym wyczuciem osobiste przeżycia, relacje z doświadczeń pacjentów oraz  praktyczne ćwiczenia, Ana Holub przeprowadzi cię bezpiecznie przez trudy emocjonalne, związane z wybaczeniem dawnych krzywd, wprost do wewnętrznego pokoju. Dzięki jej wskazówkom nauczysz się korzystać z  kojącej duszę mocy wybaczania w relacjach z innymi i ze współczuciem spotkasz się ze swoją przeszłością. Odkryjesz niezwykle głębokie korzyści płynące z uwolnienia, uzdrowienia i osiągnięcia wyższej świadomości i odzyskasz dawno utracony spokój.

Przebaczenie cię uzdrowi, pomoże uwolnić się od tkwiących w tobie negatywnych wzorców i emocji, i wznieść życie na bardziej świadomy poziom. Ten kompleksowy przewodnik, łączący w sobie najważniejsze założenia Radykalnego Wybaczania, Ho’oponopono, przesłania z lekcji zawartych w Kursie cudów oraz nauki starożytnych i współczesnym nauczycieli duchowych da ci niezbędne wskazówki, by stać się wewnętrznie silniejszym i bardziej współczującym. Wystarczy wykonać 10 prostych kroków, by zyskać prawdziwą wolność.

Wybaczanie jest kluczem do osiągnięcia wewnętrznego spokoju

Polecane książki

Mam 45 lat. Z wykształcenia jestem ekonomistą i dotychczas pracowałem w instytucjach finansowych, jak również byłem i jestem członkiem rad nadzorczych różnych spółek. Jestem  także współwłaścicielem firm zajmujących się dystrybucją map i przewodników oraz świadczeniem usług doradczych. Interesuję si...
Książka poświęcona antropologii wyobraźni twórczej w badaniach literackich na przykładzie twórczości Brunona Schulza i jego twórczej wyobraźni jest błyskotliwym, z erudycją i znajomością przedmiotu napisanym studium. Składa się z dwu części: pierwszej, poświęconej antropologii wyobraźni twórczej w k...
Listy to utwór literacki wydany w 1669 we Francji, zawierający pięć listów miłosnych portugalskiej Marianny d'Alcoforado zakonnicy do francuskiego oficera - prawdopodobnie do markiza Noëla Bouton de Chamilly - uznawany przez badaczy za arcydzieło literatury światowej oraz przykład wczesnej powieści ...
Niemiecki. Słownik tematyczny to nowość przeznaczona dla wszystkich osób, które chcą uporządkować swoją znajomość niemieckiej leksyki obejmującej najważniejsze dziedziny życia. Może być zarówno ściągą do klasówki czy egzaminu dla uczniów i studentów, jak i przydatną pomocą dla wyjeżdżających za gra...
Poradnik do gry RIFT zawiera opisy kwestii związanych z tworzeniem postaci i interfejsem, riftami i rodzajami rozgrywki. Do opracowania załączone zostały również mapy początkowych lokacji a także listy walut i profesji wraz z opisem zmian w wersji F2P. RIFT - poradnik dla początkujących zawiera posz...
Na początku było słowo.A potem Bóg stworzył wyraz.Wyrazy znam brzydkie, słowa mam dla ludzi.Miodek: Wrzuciłem na bloga swoją focię ze słynną szafiarką i gimbaza miała polewkę.Markowski: Zupełnie nie ogarniasz bazy. Ale obciach!Bralczyk: Profesorze, polewka z kolegi? To hejt. Z powszechnie zn...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Ana Holub

Moim rodzicom,
Suzanne i Donaldowi Holub

Szybujcie nieprzerwanie z aniołami,
doświadczając pokoju Boga na wieki.

Podziękowania

ziękuję Mistrzowi Jezusowi, który dał nam Kurs cudów oraz starożytnym i współczesnym nauczycielom, szerzącym mądrość boskiej miłości. Szczególne podziękowania kieruję w stronę społeczności Radykalnego Wybaczania oraz Colina Tippinga za ukazanie mi wybaczenia jako ścieżki uzdrawiania i za podzielenie się metodą sporządzania list wybaczania.

Nauki i idee Michaela Joslina, Pitaki Christie Close, Iris Lambert, Petera Van Dyka oraz Petera Levine’a w sposób nieoceniony poszerzyły moje rozumienie uzdrawiania oddechem, dostęp do intuicji, zdolności terapeutyczne oraz wiedzę na temat pokoju. Dziękuję Peterowi Van Dykowi za pomoc w sformułowaniu H.O.W. [wyjaśnione w dalszej części książki – przyp. tłum.]. Jestem również wdzięczna za przełomowe idee naukowo-społeczne Bruce’owi Liptonowi, Candace Pert, Byron Katie oraz Michaelowi Gurianowi. Dziękuję też mojemu zespołowi redakcyjnemu: Michaelowi Carrowi, Lindzie Sivertsen, Natalie Kottke, Jen Mathews oraz mojemu agentowi Jeffowi Hermanowi. Co ja bym bez Was zrobiła? Zespołowi wydawnictwa Llewellyn Worldwide, a zwłaszcza Angeli Wix, dziękuję za daną mi szansę. I wreszcie dziękuję gronu osób, którzy kochają i wspierają mnie – bez względu na to, czy mnie rozumieją, czy nie: moim wspaniałym dzieciom Amalii Holub i Aronowi Lucasowi, moim siostrom Melissie i Kathy Holub, przyjaciołom Marguerite Ogle, Donnie Bringenberg, Thei Kristinie Kenegos, Jen Mathews, Prajni Ami Marcus, Gentle Thunder, Sarze Alexander, Jackowi Moore, Monie Theresie Winston, Amy Cooper, Andrew Oserowi oraz Richardowi Lucasowi, a także mojej licznej społeczności w Mount Shasta i poza nią. Kocham Was wszystkich.

Przedmowa

ydarzyło się to latem. Wraz z kilkoma koleżankami, ciekawe przygód pojechałyśmy na wyprawę po rzece Klamath, w północnej części Kalifornii – tuż przy granicy z Oregonem. Wiosłowałam w swoim kajaku, upajając się pięknem dnia i promieniami słońca, cętkami odbijającymi się od powierzchni wody. W głębi duszy jednak martwiłam się. A co, jeśli mnie wyrzuci?

Każdy poważny kajakarz w jakimś momencie swego życia musi zmierzyć się z tego typu strachem. Od lat pływałam kajakiem po tej rzece, robiłam to setki razy i potrafiłam utrzymać się w kajaku pomimo licznych gwałtownych fal, przez co nabrałam wprawy. Wiele lat wcześniej „poszłam popływać” tylko raz, a mimo to wiedziałam, że pewnego razu ta rzeka znów zmyje moje filigranowe ciało z kajaka i wciągnie w rwący nurt, ponieważ tak zwykle się dzieje. Nie da się dużo pływać kajakiem po rzece bez takiego doświadczenia, a im częściej to robiłam, tym bliżej byłam tego, co nieuchronne.

Miałam szczęście – dzień był ciepły. Zbliżając się do średniej wielkości wartkiego spadku, wiosłowałam żywo, by ustawić kajak w pozycji idealnej do prześlizgnięcia się z gładkiej powierzchni wody w rwący nurt. I jak to się często zdarza w kajakarstwie, nawet najdrobniejszy spadek koncentracji mógł być dla mnie zgubny. Rzuciłam przelotne spojrzenie na prawy brzeg rzeki, by upewnić się, że nie płynę na zwisające gałęzie, po czym ponownie skupiłam się na przesmyku przede mną. Ale to jedno spojrzenie kosztowało mnie mikrosekundę, której – jak się okazało – nie miałam, a rzeka też mi jej nie dała. Wpłynęłam w ten spadek bokiem, przekoziołkowałam do góry nogami i niczym drobinka zostałam wyrzucona z kajaka. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyłam nawet o tym pomyśleć. Teraz pływałam w wodzie – już było po wszystkim. Rzeka niosła mnie ze sobą, a mój jaskrawożółty kajak beztrosko wynurzył się po mojej lewej.

Po tym, jak opadły pierwsze emocje wywołane szokiem, stało się coś magicznego. Zdałam sobie sprawę, że potężna rzeka Klamath utrzymywała mnie w swoich wodach, niosąc mnie w nie i wypychając jak boję. Czułam się nadzwyczaj bezpiecznie w jej objęciach i ni stąd, ni zowąd zaczęłam płakać. Moje ciepłe, słone łzy spotkały się z połyskującą wodą rzeki i tak świętowałyśmy prawdę polegającą na tym, że w momencie tym nie było niczego złego ani przerażającego – nic przed czym należy drżeć ze strachu lub unikać – tylko ciepła woda, niosąca mnie z prądem rzeki. Czułam moc, szybkość i stabilność rzeki, która przykrywała całe moje ciało, z wyjątkiem trzymanej w górze twarzy i kościstych kolan. Kiedy mnie tak niosła, rozluźniłam się, czując się w niej bezpiecznie, wciąż jeszcze płacząc z ulgi i zrozumienia, które do mnie przyszło. To była niezapomniana chwila.

Kajakarstwo to chwilami niebezpieczny sport. Nie każde wyrzucenie z kajaka do rwącej rzeki kończy się tak ekstatycznym przeżyciem jak moje, w cudowny, letni dzień. W tak przyjemny sposób odebrałam bardzo ważną lekcję od rzeki Klamath. Wszystkie moje lęki, niepewność i założenia zostały obnażone w ociekającej wodą chwili, niosącej ze sobą katharsis, w której uświadomiłam sobie ich nieprawdziwość. Lekcja ta była tak potężna, ponieważ byłam bardzo świadoma stojącej za nią metafory: otaczająca mnie woda żyła i obejmowała mnie, uczyła zaufania – zupełnie tak jak każda chwila mojego życia, żyje, obejmuje mnie i zaprasza do uwolnienia, wybaczenia sobie wszelkiego strachu i zaufania biegowi życia. Tamtego dnia odkryłam, że rzeka życia jest także rzeką miłości.

Wstęp
Badając wybaczenie

yć może interesujesz się potencjałem wybaczenia w swoim życiu, ale zastanawiasz się też: „Czy jeśli wybaczę, oznacza to, że jestem słaby? Czy stanę się wtedy mięczakiem, jednym z wielu lub będę jak wycieraczka przed drzwiami? Czy jeśli wybaczę, ludzie wykorzystają mnie i nadużyją mojej dobroci? Czy muszę zapomnieć o tym, co zaszło, czy też, jeśli wybaczę, stanę się zbyt bierny lub naiwny? Odpowiedź na te wszystkie pytania brzmi: „NIE”. Wybaczenie jest tak naprawdę treningiem dla duszy, umacniającym cię i czyniącym bardziej kochającym, a jednocześnie wyrozumiałym. Jak powiedział kiedyś Mahatma Gandhi: „Słabi nigdy nie potrafią przebaczać. Wybaczanie jest cnotą silnych”.

Metoda wybaczenia, jaką znajdziesz w tej książce, uczy nas, jak „z otwartymi ramionami” przyjmować własne emocje – wszystkie bez wyjątku – i doprowadzić się z powrotem do świadomej jedności ze Stwórcą. Tworzymy więź z Duchem i nie puszczamy jej. Dobrowolnie stosujemy wobec siebie dyscyplinę odkrywania fałszu i uwalniania się od przywiązania do wszelkiej nieprawdziwości. Całkowicie poświęcamy się przebudzeniu – naszemu najwyższemu priorytetowi.

Zrozumienie emocji i włączenie ich w obraną ścieżkę duchową jest w pewnym sensie, zwłaszcza w świecie zachodnim, ideą nowatorską. W ciągu minionego czterdziestolecia niektórzy z nas zachwycili się hatha jogą i medytacją siedzącą, rozkoszując się naszą na nowo odkrytą wschodnią mądrością. Ale tuż po zajęciach jogi czy spotkaniu medytacyjnym wróciliśmy do domu, w którym musieliśmy sobie radzić z chwiejnymi finansami, niesfornym czasem, którym niełatwo jest odpowiednio gospodarować, zagadkami własnej płci, wychowaniem dzieci, zmianami nastroju, uzależnieniami, rozbitymi związkami, bolesnymi wspomnieniami oraz nawykowym smutkiem i narzekaniem, który wydaje się być czymś normalnym w naszym społeczeństwie – i tak oto w mgnieniu oka, ekstatyczny stan, w którym znajdowaliśmy się po zajęciach, wyparował i stał się bardziej nieuchwytny. Brzmi znajomo? I właśnie z tego powodu wybaczenie jest tak istotne w procesie naszego uzdrawiania. Po prostu nie można go pominąć.

Jak wybaczenie pracuje we mnie: moje wprowadzenie

Sztuka uzdrawiania, a zwłaszcza medytacja i joga, przyciągnęły moją uwagę już w czasie studiów. Przez wiele lat byłam tancerką, tak więc osobą obeznaną z ruchem oraz rozciąganiem i wzmacnianiem ciała. Jednak joga to było coś innego. Odkryłam, że jest ona doskonałym uzupełnieniem mojej nowej pasji – medytacji.

Ćwicząc hatha jogę (czyli jogę ruchu z pozycjami zwanymi asanami) musiałam zwolnić i dostroić się do oddechu, moich lęków i modlitw. Znalazłam nauczycielkę o imieniu Christine i z ogromnym zapałem zaczęłam uczęszczać na jej zajęcia. Na jednej z pierwszych lekcji Christine powiedziała coś, co naprawdę mnie zaskoczyło i do dziś pamiętam: Podczas tych zajęć mogą wypływać różne kwestie emocjonalne. Nie opowiadajcie mi o nich. Tylko tyle powiedziała!

Byłam zdezorientowana. Jeśli miały się pojawić jakieś „zagadnienia emocjonalne”, a Christine nie chciała mi pomóc, to kto mi pomoże? Podziwiałam jej szczerość. Dobrze było wiedzieć, że nie należy się do niej zwracać o pomoc, ale jednocześnie nie podsunęła nam innego pomysłu. Byłam młoda i naiwna, więc nawet o taki nie zapytałam – po prostu przychodziłam na jej zajęcia.

Być może powodem, dla którego tak dobrze pamiętam te słowa Christine, jest to, że tamtego dnia zasiała ona we mnie ziarenko. Wprawdzie potrzebowało ono trochę czasu, by wykiełkować i rosnąć, ale dwadzieścia pięć lat później poczułam wewnętrzny zew do napisania książki o przebaczeniu i uzdrowieniu emocji. Czuję, że książka ta wypełnia ważną potrzebę, ponieważ uwolnienie emocjonalne to temat, który wiele osób dopiero zaczyna zgłębiać. Nawet jeśli masz za sobą sporo sesji terapeutycznych, zajęć jogi czy godzin medytacji, prawdopodobnie wciąż jeszcze potrzebujesz ćwiczeń rozciągających dla swojego wnętrza w zakresie wybaczania. Na tych zajęciach wszyscy jesteśmy równymi uczniami w szkole życia.

Wiele osób nie uczęszcza na zajęcia jogi ani nie medytuje, a mimo to niejednokrotnie doświadcza otwarcia duchowego w życiu. Jeśli doświadczamy przebudzenia duchowego, tym samym jesteśmy uczniami Ducha, bez względu na to, czy kiedykolwiek byliśmy na jakichkolwiek zajęciach. W dzisiejszych czasach przebłyski naszej prawdziwej duchowej natury następują niespodziewanie wszędzie – w każdym kraju i we wszystkich warstwach społecznych. Książka ta przeznaczona jest dla wszystkich, którzy chcą świadomie wybaczyć, łącząc swe doświadczenia emocjonalne z głębokim otwarciem się na boskość.

Przez ostatnie dwadzieścia kilka lat prowadziłam zajęcia z edukacji pokojowej w szkołach, więzieniach, firmach oraz na seminariach i sesjach indywidualnych. W skład tych zajęć wchodzi nie tylko praca nad wybaczeniem, ale także rozwijanie umiejętności komunikowania się, uzdrawianie aspektu płci, kontrolowanie agresji oraz techniki oddechowe obniżające poziom stresu. Na swoich zajęciach wspieram ludzi w każdym wieku, o bardzo różnym wyglądzie, z wszystkich środowisk kulturowych, posiadających wszelkie możliwe poglądy polityczne oraz wykształcenie, znam już także ścieżkę, którą wszyscy podążamy. Podobieństwa wciąż się powtarzały – u osób przebywających w więzieniach i tych, chodzących do pracy w eleganckich garniturach, u dzieci w szkołach i poprawczakach, wśród par zakochanych i tych na krawędzi rozwodu. Największe znaczenie ma nasza chęć i szczerość w poszukiwaniu prawdy. Szczerość niczym magia toruje drogę cennym klejnotom mądrości, by mogły wyłonić się z głębin naszej wewnętrznej wiedzy.

Wszyscy podążamy zaskakująco archetypową ścieżką. Również sposoby, jakimi nią podążamy mają wspólną symbolikę i kierunek, i tylko jej zakres jest znacznie większy niż podróż kogokolwiek innego. To właśnie ze zbiorów tych informacji oraz wglądów w królestwa emocji i ducha oferuję ci tę książkę. Ona jest dla ciebie.

Czym jest wybaczenie?

Poświęcając się naszej ścieżce wolności, musimy zbadać, czym jest, a czym nie jest wybaczenie. W tradycyjnym ujęciu wybaczenia pojawia się powszechny element, jakim jest popełnienie jakiegoś poważnego przewinienia. Jeśli nie było przestępstwa, nie ma czego wybaczyć! A zatem, jeśli czujesz, że dla ciebie wybaczenie polega na: „a teraz co mam wybaczyć?”, będziesz musiał znaleźć „przestępstwa” w opowieści o swoim życiu. Mówiąc „przestępstwo” mam na myśli dowolną czynność (a czasem jej brak) podjętą przez ciebie lub kogoś innego, która zdawała się być przyczyną bólu, smutku, strachu lub wszelkiego innego uczucia, którego nie chciałeś odczuwać w tym czasie. Może to być coś tak przesyconego przemocą jak gwałt czy morderstwo lub coś tak błahego jak złowrogie spojrzenie lub lodowata cisza. Użyłam sformułowania: „zdawała się być przyczyną bólu”, ponieważ same czynności, działanie nigdy nie sprawiają, że czujemy się źle, lecz to, w jaki sposób interpretujemy określoną sytuację. Jedna osoba może naprawdę cierpieć z powodu czegoś, co inna ledwie zauważa. Nawet czyny pełne przemocy różnie oddziałują na poszczególne osoby, w zależności od tego, co osoby w nie zaangażowane myślą o tym, co się wydarzyło. Nasze emocje zawsze wywodzą się i łączą z naszym myśleniem. Zawsze.

Mamy wybór co do tego, jak interpretujemy nasze otoczenie, a także intencje innych wobec nas. Możemy wybrać strach albo miłość. Jeśli wybierzemy strach – a tak właśnie zostaliśmy zaprogramowani na każdym poziomie doświadczenia – wówczas założymy, że doszło do ataku, a zatem musiała też mieć miejsce zbrodnia. Wybierając miłość, odnajdziemy pokój.

Dla przykładu, w naturze przestępstwa zazwyczaj zawiera się pewnego rodzaju przemoc. Może ona mieć charakter fizyczny, emocjonalny, seksualny, werbalny lub energetyczny. Być może doszło do sytuacji, w której ktoś bez twojego pozwolenia przekroczył granicę osobistą, atakując cię fizycznie lub zadając ci cios emocjonalny. W pierwszym odruchu prawdopodobnie będziesz się bronił, weźmiesz odwet lub wycofasz się. Każde z tych zachowań bierze się z przekonania, że ten atak był prawdziwy oraz że jesteś odrębną osobą, w osobnym ciele. W taki sposób żyjesz w świecie ludzi, znanym także jako świat dualizmu, w którym codziennie dochodzi do przestępstw.

Wraz z przekonaniem, że doszło do przestępstwa, osoby, których ono dotyczy automatycznie wpasowują się w z góry przydzielone im role. Zawarliśmy na nie umowę zbiorową, która obejmuje wszystkie środowiska kulturowe i poziomy społeczno-gospodarcze i ma zasięg globalny. Role te dzielimy na „ofiary” i „katów”. Czasem też jest jeszcze inna – „wybawcy” – trzecia osoba, która pojawia się niespodziewanie, żeby (tymczasowo) „uratować dzień”. Dla celów praktykowania wybaczania skupimy się na rolach ofiary i kata, ponieważ kierują one wprost do naszych emocji, czyli dokładnie tam, gdzie zachodzi głębokie uzdrawianie.

W wybaczaniu „tradycyjnym”, próbujemy uleczyć się, nawet nie dotykając tych ról. Mówimy sobie: „Pozwolę temu, co minęło takim pozostać. Postaram się wybaczyć i zapomnieć” lub: „Niech upływający czas uleczy moje zbolałe serce. Już tak mocno nie boli. Wybaczyłem jemu/jej” albo też: „Mieli takie trudne dzieciństwo i nic nie mogli na to poradzić. Żal mi ich. Wybaczyłem”.

By być wolnym, musimy poszerzyć i zmienić to, co uważamy za wybaczenie. Łącząc ze sobą nauki zawarte w Kursie cudów, Ho’oponopono (hawajskiej metodzie wybaczania) z Radykalnym Wybaczaniem (uzdrawiającą techniką wprowadzoną przez Colina Tippinga), możemy korzystać z filozofii, która ostatecznie i definitywnie zrzuci z nas role ofiary i kata. Według niej poszerzamy nasze myślenie i odczuwanie na wszelkie stworzenia jako równe nam, wieczne i święte. Doświadczamy wówczas wewnętrznego pokoju, jakiego nie jesteśmy w stanie czuć, kiedy identyfikujemy siebie lub innych z rolami ofiar lub katów. Pokój ten odczuwamy tylko wówczas, gdy rozluźnimy się i zagłębimy w świat boskiej prawdy, w którym łaska Ducha otula nas wszystkich.

Sęk w tym, że nie możemy już zatuszować więzów ograniczeń i bólu, jakie wytworzyliśmy w naszym ciele emocjonalnym z chwilą pojawienia się w naszym życiu trudnych sytuacji. Zwłaszcza jako dzieci nie byliśmy na tyle emocjonalnie dojrzali, by oddzielić nas samych od naszych rodziców, rówieśników i nauczycieli. Nie rozumieliśmy wtedy wpływu dźwiganego przez nich bólu, który projektowali na nas. Posłusznie przejmowaliśmy dziedzictwo ich urazów i robiliśmy tak od niezliczonych pokoleń, tak jak ja, kiedy poczułam się zaatakowana przez Sal – mojego nauczyciela tańca (przeczytacie o tym więcej w następnym podrozdziale). Co więcej, projektujemy ten bałagan emocjonalny na swoje dzieci, a one następnie na swoje, aż zatrzymamy tę rozpędzoną machinę. Jest to najważniejsze stanowisko, jakie możemy zająć w życiu. Możemy wówczas powiedzieć: Ten ból ustaje we mnie.

By dokonać transformacji energii, musimy doświadczyć ich całkowicie, przepracowując je i wybaczając im, co oznacza dostrzeżenie w nich perfekcji.

— COLIN TIPPING, RADYKALNE WYBACZANIE

Nigdy nie proszę nikogo, by wybaczył od razu lub w ogóle w określonym czasie. Wszyscy wybaczamy wtedy, gdy jesteśmy na to gotowi. Prawie wszyscy mamy rany, które potrzebujemy uleczyć. A mówiąc, że potrzebujemy uzdrowienia nie mam na myśli tego, że jesteśmy chorzy. Nie jesteśmy. Jednak by prawdziwie i bezpośrednio czuć wewnętrzny pokój, nie możemy pominąć pracy, jaką należy wykonać, by uwolnić ten ból z naszego umysłu, serca i ciała. Oto błogosławieństwo wybaczenia: przenosi nas z izolacji, strachu i bólu wprost w głęboki, wewnętrzny pokój. Jak się przekonamy, wybaczenie może dosięgnąć nas na wielu poziomach, od fizjologii, poprzez płeć, środowisko kulturowe i osobistą historię, aż po rodowód. Sięga aż do ekosystemu Ziemi, przecierając ścieżkę do nowej jakości zdrowia dla każdej żywej istoty.

Kiedy angażujesz się w pracę nad wybaczeniem, nie starasz się naprawić siebie, innych ludzi czy sytuacji. Wybaczenie to praca wewnętrzna, dzięki której zwiększamy nasze doświadczenie wolności. Świadomie przenosi nas w świat jedności i boskiej prawdy. W dualistycznym świecie, w którym żyjemy jako odrębni ludzie, potrzebujemy odpowiedzialności, a także odpowiedzialności za siebie samych, wymiaru sprawiedliwości, mediacji, pojednania, programów leczenia, więzień oraz ośrodków odwykowych. Tym przejawia się praca zewnętrzna, wspólnego życia w nieoświeconym społeczeństwie. Te poziomy – wewnętrzny i zewnętrzny – są ze sobą powiązane, a jednak odrębne.

W poszerzonym pojęciu wybaczenia nie szukasz sprawiedliwości, by zadośćuczynić niesprawiedliwości. Nie jesteś ani wybawcą, ani ofiarą, ani katem – są to role stworzone przez ciebie. Nie jesteś nimi związany – ani ty, ani nikt inny. Co za ulga.

Postępując według kroków podanych w tej książce, będziesz świadkiem tego, co niesiesz ze sobą z przeszłości, pobierzesz z tego naukę, a następnie puścisz to. Uwolnisz się od potrzeby obwiniania, poczucia wstydu lub chęci zemsty na kimkolwiek, w tym – względem siebie. Uwolnienie to otworzy nowe przejścia, które były zblokowane, być może przez całe życie aż do teraz. Oznacza to, że teraz, kiedy zakończyłeś już burzliwy romans ze swoimi krzywdami, zyskasz dostęp do całej boskiej miłości i mądrości.

Niezależnie od twojego wyobrażenia o Bogu, przebaczając wprowadzasz głęboko Go, Ją lub cudowną, nieopisaną Czystą Świadomość w swoje doświadczenie. Jakąkolwiek religię wyznajesz, a ona wspiera cię miłością oraz nieograniczonym doświadczeniem otwartego serca, choć jest pomocna – nie potrzebujesz jej. Prawdę mówiąc religia, którą do tej pory wyznawałeś, może ci zaburzyć proces wybaczenia, a zatem otwórz się na nowe możliwości, jeśli czujesz, że stare nie są dla ciebie przyjazne ani zachęcające. Jeśli nie nazywasz boskości w żaden sposób, możesz nazywać ją Duchem Świętym, Wielkim Duchem, Siłą Wyższą, Boginią lub mocą i pięknem przyrody. Nazewnictwo nie ma znaczenia, jeśli tylko siła boska w tobie jest pełnia miłości i współczucia. Kiedy już ukończysz ten proces, otworzą się drzwi do twoich wewnętrznych meridianów. Będziesz w pełni korzystał z doświadczenia prawdziwego pokoju, co oznacza życie w nieustającym cudzie. Nie ma lepszego życia.

Wybaczenie to nie psychoterapia

Psychoterapia tradycyjna ma tendencje do robienia religii z opowiadania historii życia pacjenta, niejednokrotnie poświęcając całe lata na rozprawianiu o każdym szczególe. A mimo to pacjenci często pozostają w strefie bezpieczeństwa, w której powtarzają poziom i głębię swych emocji. Jeśli terapeuta nie pracuje według zasad duchowych i nie zachęca pacjentów do zanurzenia się w boską miłość, wszystkie opowieści, wątki i emocje pozostają w nich. Mogą się zmienić, stać bardziej znośne, lecz pozostają nieuleczone. Oto zasadnicza różnica pomiędzy wybaczeniem a tradycyjną psychoterapią. Punktem wyjściowym dla obu jest „surowiec” w postaci przytłoczonego bólem człowieka, jednak efekt końcowy jest zdecydowanie inny.

W psychoterapii bardzo często (lecz nie zawsze) opowieść o chorobie lub krzywdzie pacjenta jest zdarzeniem kluczowym, a towarzyszące mu emocje stają się przedmiotem badań. W naszym procesie wybaczenia jesteśmy współczującymi świadkami naszych historii, lecz nie trzymamy się ich. Ofiarowujemy je w modlitwie Bogu, nazwanemu według własnego uznania, do uzdrowienia. Robimy to samo, co tak wiele osób w kościołach, świątyniach czy meczetach. Niektórzy doświadczają głębokich, spontanicznych uzdrowień, które pomagają im połączyć się z Bogiem w kontekście religijnym. Wraz ze zwiększeniem wachlarza możliwości i otwarciem go dla wszystkich, rzeka boskiej miłości poniesie cię z prądem, dostarczając ci dokładną mapę opisową zatorów w twoim umyśle, sposób na otwarcie swobodnego przepływu za pomocą wybaczenia oraz bezpośredni kanał do oceanu miłości uniwersalnej.

Przykład ilustrujący to, o czym mówię

Przeżyłam doświadczenie, które opisuje, co rozumiem poprzez wybaczenie. Choć miało to miejsce na zajęciach jogi, mogło wydarzyć się gdziekolwiek indziej, z takim samym skutkiem. Dotyczyło ono wszystkich aspektów lub poziomów (fizycznego, emocjonalnego, mentalnego i duchowego) mojego człowieczeństwa, a także mojej boskości.

Oddychałam w pozycji, która zawsze sprawiała mi trudność. Pozycja ta nosi nazwę supta virasana, czyli leżącego wojownika – odchylenie, które bardzo mocno rozciąga kolana. Leżałam w tej pozycji, dostrajając się do swoich kolan i zdałam sobie sprawę, że moje lewe kolano głośno narzeka. Uświadomiłam też sobie, że to kolano przynajmniej dwukrotnie było ciężko kontuzjowane. Leżąc na macie do jogi, zaczęłam badać, co takiego może tam się dziać. Zastanawiałam się, czy to możliwe, że moje kolano pełniło rolę zbiornika na niedokończone kwestie emocjonalne?

Przypomniałam sobie ostatnią kontuzję: wypadek na nartach. Przywołałam do świadomości najtrudniejszy emocjonalnie aspekt tego wypadku, którym nie był ból fizyczny, lecz uczucie bycia uwięzioną, kontrolowaną i skrępowaną w swoich ruchach. Do tego wypadku doszło w momencie ogromnej zmiany w moim życiu. Czułam się wtedy bezradna, niemogąca nad niczym zapanować i zniechęcona tym, że nie byłam w stanie poruszać swoim ciałem ze zwykłą mi siłą i łatwością.

Następnie cofnęłam się jeszcze bardziej w czasie, do pierwszego wypadku, który wydarzył się, kiedy miałam około dziewięciu lat. Chciałam przekonać się, czy emocje, które odczuwałam podczas wypadku na nartach, pokrywały się z tymi z dzieciństwa. Chciałam uwolnić pojawiające się uczucia i odczucia i wypuścić je z ciała. Nadal oddychając w pozycji leżącego wojownika (lub „dziwnej”, jak ją nazywałam), pozwoliłam wypłynąć wspomnieniom z tamtego okresu. Byłam na zajęciach baletowych, a mój nauczyciel (wybuchowy mężczyzna o imieniu Sal) podszedł do mnie, by ustawić moje ciało. Lewą nogę trzymałam na drążku w pozycji rozciągniętej. Wyprostuj kolano! – warknął, na siłę dociskając moje lewe kolano. Kilkadziesiąt lat później, leżąc na macie do jogi, zrozumiałam, że w tamtym momencie naprawdę poczułam się atakowana przez Sala. Zamiast docisnąć moje udo, wcisnął bezpośrednio staw kolanowy, uszkadzając go i sprawiając mi wiele bólu. Zrzucił też wtedy mnóstwo własnego nieszczęścia i niezadowolenia na mnie, a ponieważ nie rozumiałam co się dzieje, przejęłam je, a to z kolei przyniosło ból w moim sercu i umyśle.

Zaczęłam uwalniać wszystkie emocje, które wypłynęły w związku z obydwoma wydarzeniami i wyrzuciłam je z ciała oraz umysłu w przypływie tej chwili. Właśnie tam na sali do jogi płakałam cichutko, pozwalając na uwolnienie. Byłam całkowicie świadoma tego co robię – dokonywałam wyboru polegającego na otwarciu drzwi swojego wnętrza, prowadzących do tego zbiornika, by uwolnić stłumioną złość, frustrację, bezradność, oburzenie, oszołomienie i ból, który nagromadziłam w lewym kolanie. Zanim opuściła moje ciało przez szeroko otwarte wrota, każda emocja pojawiała się na powierzchni mojej świadomości, bym ponownie się jej przyjrzała. Poza bólem wynikającym z własnych nierozwiązanych problemów, zaczęłam także odczuwać ból, frustrację i osłupienie Sala. Uwalniałam wszelkie emocje, jakie pojawiały się w mojej świadomości – wypływały z mojego ciała, niesione falą oddechu i współczucia. Świadomie oferowałam te wszystkie uczucia boskości tkwiącej we mnie – tej esencji napełniającej mnie życiem.

W miarę podążania za emocjami łzy ustały. Nadal świadomie oddychając, zaczęłam dostrajać się do wszystkich aspektów w życiu, w których ja i Sal byliśmy bardzo podobni. Oboje wiedliśmy nieszczęśliwe życie rodzinne, pełne stresujących sytuacji, z którymi nie wiedzieliśmy, jak sobie poradzić, było w nas mnóstwo stłumionego żalu, a nie potrafiliśmy znaleźć sposobu (świadomie), by go uwolnić. To nas łączyło. Nie mieliśmy też żadnego wsparcia duchowego, ani sposobu na uleczenie samych siebie czy zrzucenie tego ciężaru. Zaczęłam wysyłać współczucie, miłość i troskę Salowi i sobie w wieku dziewięciu lat. Kiedy to zrobiłam, oczyma duszy zobaczyłam obraz Sala uwalniającego napięcie ze stawu kolanowego mojej lewej nogi. Teraz mogłam się swobodnie poruszać!

To, co zdarzyło się później, zdumiało mnie. Oglądając ten film w swoim umyśle, nadal oddychając i będąc odchyloną w „dziwnej pozycji”, zobaczyłam, jak Sal i ja zaczęliśmy tańczyć na tamtej sali baletowej. Poruszaliśmy się bardzo płynnie, z wdziękiem i precyzją techniczną. Latając lub tańcząc niczym we śnie (bo w pewnym sensie tak właśnie było), szybowaliśmy razem po parkiecie w rozkosznej harmonii sami ze sobą i ze sobą nawzajem według tajemniczej choreografii, która płynęła przez nas bez wysiłku. Wykonywaliśmy najwyższe skoki (ale przednia zabawa!) i obroty, obroty, obroty – wirując w niezliczonych piruetach (a jakże!). Kiedy tylko starałam się przeanalizować to, co się działo, nasz taniec dosłownie zwalniał, dostarczając mi natychmiastową informację zwrotną na temat tego, jak bardzo jestem w stanie zaburzyć ten proces, jeśli chcę. Ale nie chciałam, więc wyłączyłam myślenie i pozwoliłam tańcowi wypełniać mnie. Sal i ja poruszaliśmy się swobodnie w perfekcyjnym tandemie, dosłownie jak para olimpijskich tancerzy figurowych na lodzie. Wspaniałe uczucie.

Tymczasem w sali do jogi zajęcia toczyły się dalej. Nie spieszyłam się, pozwalając sobie pozostać poza ich rytmem. Potrzebowałam pozostać w swojej „wewnętrznej chwili”, ufając, że wszystko dzieje się doskonale. Czując tak ogromną radość i otwartość w swoim ciele, dałam sobie czas na cieszenie się tymi odczuciami oraz wolnością, która przyszła wraz z uwolnieniem starych wspomnień z ciała, serca i umysłu. Wszyscy przeszliśmy do ostatniej pozycji savasana, czyli „nieboszczyka”(która wyglądała i przynosiła uczucie „ratuję Annę” [nazwa „savasana” w swojej pisowni bardzo przypomina angielskie wyrażenie: „saves Anna”, czyli „ratuję Annę”, stąd analogia – przyp. tłum.], i naprawdę świadomie wdychałam nowe światło w komórki, które dopiero co pozbyły się tak ogromnego strachu i napięcia. Chłonąc łaskę świadomości Boga, zastąpiłam stare ograniczenia nową witalnością i siłą życiową. Tamte zajęcia jogi zakończyłam modlitwą pełną najszczerszej wdzięczności i wewnętrznego pokoju. Wybrałam dla siebie nowy początek i kierunek w życiu. Dokonując dosłownie i w przenośni zmiany starego ciała na nowe, powitałam zupełnie nowy rozdział możliwości w życiu. Zupełnie nie wiedziałam, dokąd mnie on zawiedzie, ale nie martwiłam się o to. Czułam w kościach, że będzie to dobre miejsce.

Powiązanie uwolnienia emocji z wybaczeniem

Z opowieści o Salu i moim kontuzjowanym kolanie jasno wynika, że uwolniłam sporą część nagromadzonych w ciele emocji i poczułam się znacznie lepiej, w chwili kiedy ogarnęła mnie opisana wcześniej fala uczuć, lecz co ma ona wspólnego z wybaczeniem?

Prawie wszyscy mamy „węzły” zadawnionego bólu, wynikającego z emocji, który zgromadziliśmy w różnych obszarach naszego ciała, do czasu aż będziemy gotowi, by go uwolnić. Są one powiązane z historiami, podobnymi do mojej z miejscem w kolanie, mającym związek z Salem i zajęciami baletowymi. Kiedy postanowiłam zagłębić się w swój „zbiornik” z emocjami, zrobiłam to w określony sposób, według pewnych ustalonych kroków, które składają się na proces wybaczenia. Znajdziesz je w tej książce i będziesz mógł stosować wszędzie i kiedykolwiek zechcesz. Na przykładzie historii z Salem, przyjrzyjmy się teraz temu, co zrobiłam oraz w jaki sposób proces ten doprowadził mnie do wybaczenia i wolności.

Będąc na zajęciach jogi, już znajdowałam się w doskonałym miejscu, by duchowo się otworzyć.

Dostroiłam się do miejsca w ciele, któremu chciałam poświęcić swoją uwagę, tzn. kolana.

Zwolniłam tempo i zaczęłam słuchać swego kolana.

Ze szczerością, otwartością i chęcią [ang. H.O.W. od „honesty”, „openness” i „willingness”. Pierwsze litery tych słów układają się w angielskie „HOW”, czyli „Jak” – przyp. tłum.], podążyłam za bólem do wydarzenia w przeszłości (miejsca „zbrodni”), odkrywając ofiarę (ja) oraz kata (Sal).

Za pomocą oddechu i przyzwolenia na łzy pozwoliłam „zakorkowanym” w tym miejscu emocjom wypłynąć. Cały swój ból oddałam Duchowi, pozwalając Mu mnie uzdrowić.

Odnalazłam połączenie pomiędzy mną i Salem oraz uświadomiłam sobie, że wcale się tak od siebie nie różnimy, a wręcz przeciwnie – jesteśmy do siebie bardzo podobni. Poczułam też, że jesteśmy równi. W tym momencie rozpoczęłam swą podróż po moście wybaczenia.

Zwiększyłam uczucie łączności z Salem, co pozwoliło nam rozpocząć wspólną, konstruktywną zabawę w moim umyśle. We wspólnym tańcu doświadczałam fal uczuć wolności i radości.

Zniknęła „zbrodnia”, a wraz z nią ból w kolanie oraz przepełnione strachem wspomnienie bycia zaatakowaną. Potraktowałam Sala i siebie samą jak boskie istoty, żyjące w świecie materialnym i zrobiłam miejsce, by prawda ta przejawiała się w moim życiu.

Otworzyłam swej sile życiowej oraz intuicyjnej mądrości nowe ścieżki w swoim umyśle, ciele i uczuciach. Zakończyłam modlitwą dziękczynną.

Wybaczenie jest dla każdego

Bez względu na to, czy medytujesz lub też, czy ćwiczysz hatha jogę, z wybaczenia możesz korzystać zawsze, gdziekolwiek jesteś i kiedykolwiek jesteś na nie gotowy. W następnych rozdziałach tej książki znajdziesz omówione szczegółowo kroki, składające się na proces wybaczenia, do przeprowadzenia samodzielnie bądź z pomocą zaufanego terapeuty lub przyjaciela. Nie jest on ani trudny, ani skomplikowany. Potrzeba tylko szczerości, otwartości, chęci i oddania.

Możesz też włączyć inne kroki, które będą ci pomocne. Podaję podstawy, a ty możesz nadać im własny kolor i styl. Posługuj się słownictwem, które najtrafniej odzwierciedla twoją duchowość oraz doświadczenie życiowe. Jeśli nie czujesz łączności z określeniami „Bóg” czy „Stwórca”, używaj „Bogini”, „Wielki Duch”, „Siła Wyższa”, „Wszelkie Istnienie” lub takiego, które cię porusza. Twoje pragnienie prawdy, jaką wnosisz w taniec własnego przebudzenia, jest tu najistotniejsze.

Powiedz TAK swoim łzom

W książce tej dzielę się z tobą, drogi czytelniku, wiedzą o tym, jak wygląda ścieżka wybaczenia poprzez prawdziwe doświadczenia prawdziwych ludzi. Kiedy zaczęłam gromadzić niektóre historie do tej książki, przypominały mi się także moje własne zdarzenia, zamieściłam też niektóre doświadczenia moich pacjentów (których imiona i nazwiska zostały zmienione ze względu na ochronę prywatności). Pewnego razu, gdy ponownie je czytałam, zdałam sobie sprawę z tego, jak często mówię o moich łzach. Na wypadek gdybyś myślał, że często histerycznie płaczę, chciałabym coś wyjaśnić.

Być może zapytasz: „Co się dzieję z tą płaczącą, szaloną kobietą?”. No cóż, właściwie mam całkiem pogodne usposobienie. A z każdą kolejną zdjętą zasłoną cierpienia, stawałam się jeszcze szczęśliwsza. Jednak przekonałam się, że kiedy smutek i strach powracają, łzy bardzo pomagają mi oczyścić się i uwolnić się od nich w procesie wybaczenia. Podstawą tej pracy jest dogłębne uwolnienie emocji i zaufanie Sile Wyższej. Wybieram wszystko, cokolwiek pomaga mi wejść w przestrzeń prawdy, ukrytej wewnątrz moich emocji i często w tym procesie pojawiają się łzy. Czasem płyną po cichutku, zdarza mi się też głośno szlochać, kiedy uwalnia się wiele emocji zdejmujących ciężar z duszy, a innym razem wcale nie płaczę. Moi pacjenci podobnie – łzy pojawiają się i ustają w zależności od danej chwili i osobowości. Wszystko to jest częścią procesu.

Mówię o tym, by zachęcić cię do otwarcia się na łzy. W tym procesie nie ma ścisłych zasad, a każda osoba, gdy przychodzi jej czas, uwalnia zbędne emocje we właściwy tylko jej, niepowtarzalny sposób. A zatem powitaj możliwość pozwolenia sobie na płacz, zwłaszcza jeśli w przeszłości nie czułeś się dobrze ze swymi emocjami. Łzy oczyszczają nas na niezliczonych poziomach – od najbardziej podstawowego uwolnienia fizycznego (potraktuj je jak orgazm dla twoich emocji) – po najgłębsze wymiary mistyczne.

Uwolnij emocje, dopuść do siebie łzy i Boga.

Wybacz i uwolnij się – krok po kroku

Oto kroki, które będziemy omawiać w części drugiej niniejszej książki. Podsumowanie całego procesu znajdziesz w rozdziale 13.

Stwórz świętą przestrzeń.

Rozpocznij modlitwą lub wyrażeniem intencji z serca.

Opowiedz swoją historię.

Co cię gnębi?

Naprowadź swoje ciało emocjonalne.

Znajdź i opisz wszelkie uczucia dyskomfortu w ciele, myślach i uczuciach.

Przyjmij strach z otwartymi ramionami i miłością.

Z ufnością poszerz swoją perspektywę tak, byś potraktował swoje cierpienie z miłością. Współczuj wszystkim osobom, których dotyczy przepracowywana przez ciebie sytuacja.

Wsłuchaj się w przekazy pośrednie.

Odkryj, co kryje się za twoją historią. Weź odpowiedzialność przekazu od własnego ego.

Uwolnij.

Puść wszystko, co bolesne w przepracowywanej sytuacji. Za pomocą oddechu i intencji wypuść to z ciała/umysłu. Ofiaruj całe swoje cierpienie Duchowi, by cię uzdrowił.

Obserwuj zmiany.

Dostrzeż wszelkie zmiany pod względem fizycznym, emocjonalnym i mentalnym w swoim samopoczuciu po uwolnieniu. Czy masz teraz inną łączność z Duchem?

Czerp z otrzymanych lekcji.

Jaką naukę dla twojej duszy niesie ze sobą określona sytuacja? Z jakiego powodu doświadczenie to wspomaga rozwój twojego wnętrza?

Niech twoja dusza rozwija się.

Z każdym oddechem wchłaniaj światło i witalność. Rośnij, by swoją miłością stać się jeszcze większą częścią całości.

Promieniuj nowym życiem.

Za każdym razem, kiedy wybaczasz, zwiększa się twoja intuicja. Dzięki odczuwanemu coraz mocniej wewnętrznemu pokojowi i dzieleniu się nim z wszelkim stworzeniem twoje życie staje się bogatsze.

Jak korzystać z tej książki

Jak stać się prawdziwie wolnym dzięki wybaczeniu – o tym jest ta książka. Krok po kroku podaję ci, jak przejść cały proces, dodatkowo oferując psychologiczne i duchowe podstawy wybaczenia jako pożytecznej filozofii i praktyki.

Z części pierwszej dowiesz się o niezwykłej wadze swoich emocji w procesie wybaczenia – w ujęciu naukowym, społecznym i kulturowym. Emocje jednoczą nas wszystkich w jedną rodzinę, ponieważ wszyscy doświadczamy blasków i cieni wspólnej egzystencji jako istoty ludzkie. Dzięki zastosowaniu sprawdzonych kroków opisanych w części drugiej, szczerze przyjrzysz się swojemu ludzkiemu doświadczeniu i wzorcom duszy. Z głębokości twojej istoty wynurzy się serdeczna chęć do uwolnienia się z uścisku cierpienia i sięgnięcia po zaufanie czemuś większemu – uniwersalnej, pełnej miłości sile, która akceptuje i cieszy się tobą jako całością. Przekonasz się, że akceptowanie siebie takim, jakim jesteś – „zabrudzonym” i egzaltowanym, stojącym przed wyzwaniami i mądrym – może stać się codzienną praktyką oraz nowym sposobem bycia. Miłość, życie i wybaczenie obejmują cię swymi ramionami bez względu na to, jak burzliwie wygląda lub daje się odczuć dana sytuacja.

Kiedy już zagłębisz się w swój proces wybaczenia, zajmie on znacznie mniej czasu niż przeczytanie całej tej książki. By wynieść z niego jak największe korzyści, dobrze jest zapoznać się z kolejnymi krokami, a zatem zalecam trzymanie się następujących wskazówek:

Najpierw przeczytaj całą książkę.

Zorientuj się w jej treści. Sugeruję też, byś czytając kolejne rozdziały, zapisywał pojawiające się myśli, uczucia, pomysły i wspomnienia. Przed przystąpieniem do pracy nad sobą ponownie przejrzyj swoje zapiski.

Zrób listę wybaczenia.

Jeśli chcesz coś zrobić przed sesją wybaczenia, możesz sporządzić listę lub listy wybaczenia (patrz: rozdział 4, krok 2). Zalecam napisanie ich odręcznie zamiast na komputerze. Kinestetyczne doświadczenie pisania odręcznego „podłącza cię” do twoich emocji. Kiedy na swojej liście zapisujesz odręcznie imię i patrzysz w dół na swoje pismo, wówczas uaktywnia się osobista odpowiedź, która wspomoże proces uwolnienia.

Wydrukuj darmowe materiały do pobrania.

Jeśli chcesz, możesz drukować darmowe materiały do pobrania z mojej strony internetowej w miarę czytania o nich lub po prostu wszystkie naraz. W ten sposób zapewnisz sobie łatwość korzystania z nich, kiedy będziesz gotów na cały proces. Wszystkie materiały umieszczone w zakładce do pobrania znajdują się w tej książce. W wersji cyfrowej zostały umieszczone dla twojej wygody.

Przejrzyj ponownie kolejne kroki.

Tuż po przeczytaniu tej książki, przejrzyj raz jeszcze ostatni rozdział dla przypomnienia sobie kolejnych kroków. Możesz też posłużyć się nim jak ściągawką w czasie procesu wybaczenia.

Wybierz rodzaj procesu.

Zdecyduj, czy chcesz przejść proces wybaczenia samodzielnie, z przyjacielem, czy z zaufanym terapeutą. Intuicyjnie wyczuj, która z tych opcji jest dla ciebie najprawdziwsza, najszczersza i najbardziej dynamiczna.

Zachowaj świętą przestrzeń.

Jeśli zdecydujesz się przejść proces wybaczenia z przyjacielem bądź terapeutą, najlepiej by było, żeby przeczytali tę książkę w całości. On lub ona powinni też być na tyle szczerzy, by sami z siebie interesować się tego rodzaju pracą duchową, a nie tylko dlatego, że ty ją wykonujesz. Upewnij się także, że osoba ta dobrze wie, jak „zachować świętą przestrzeń” (szczegółowy opis znajdziesz w rozdziale 3). Nie nauczysz jej tego w czasie wewnętrznej pracy nad sobą, takie próby skończą się twoją frustracją, która z kolei może stać się wygodną wymówką do nieukończenia procesu. Kiepski plan. Raczej znajdź kogoś, kto nie zna i nie jest emocjonalnie zaangażowany w twoją historię. Taka osoba powinna odznaczać się silnie rozwiniętą duchowością (jednak bez żadnego dogmatyzmu) oraz być osobą dyskretną i unikającą wszelkiej negatywności. Umówcie się, że wszystko zostanie między wami. Pomoże ci to zaufać tej osobie i odprężyć się.

Przejdź cały proces.