Strona główna » Poradniki » Praktyczne NLP

Praktyczne NLP

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7377-640-1

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Praktyczne NLP

Jakie są Twoje największe atuty?

Tylko Ty, Twoje myślenie, zachowanie i odczuwanie świata decydują o tym, jak szybko osiągniesz sukces i bogactwo. Każdy, kto poznał NLP już wie, że NLP poprawia jakość życia. Otrzymujemy narzędzia, które pozwalają zmienić się w taki sposób, by zdobyć wszystko, czego pragniemy.

Dzięki NLP:

  • poznasz siebie i odkryjesz swoją misję życiową,
  • zhierarchizujesz i osiągniesz cele,
  • wpłyniesz na swoje emocje tak, by realizować się twórczo,
  • staniesz się doskonały w każdej dziedzinie życia,
  • szczegółowo zaplanujesz przyszłość, zaczynając od… dziś!


NLP opiera się na bardzo prostych zasadach – największym skarbem jest nasza wiedza i doświadczenie, nie istnieją błędy, są tylko informacje zwrotne.

Dzięki filarom szczęścia zrozumiesz, skąd bierze się różnica pomiędzy tymi, którzy osiągają sukcesy a tymi, którzy ciągle próbują je osiągnąć.

Planując swoją przyszłość skorzystaj ze strategii time line, by dokładnie przewidzieć, co zdobędziesz już jutro.

To Ty jesteś menedżerem własnego życia!

Polecane książki

Nadrzędnym celem reformy emerytalnej, o której jest głośno, jest zmniejszenie długu publicznego, co oznacza powolną śmierć OFE oraz, niestety, niskie emerytury w przyszłości. Dlatego każdy, kto chce zapewnić sobie odpowiedni poziom życia na emeryturze, już teraz powinien zastanowić się nad inną form...
Jak z sukcesem realizować plany. Pewnego dnia Baśka i Kuba odkrywają, że poruszająca się na wózku inwalidzkim Klara ma szansę, by zacząć chodzić. W głowach przyjaciół rodzi się pomysł, jak włączyć się w zbiórkę pieniędzy potrzebnych na operację. Dzieci układają plan, który następnie, krok po krok...
Wanda Gertz. Opowieść o kobiecie żołnierzu to książka poświęcona jednej z najdzielniejszych Polek, która w męskim przebraniu wyruszyła na front I wojny światowej. Całe swoje życie oddała temu co najbardziej kochała - wojsku m.in. współtworząc Organizację Przysposobienia Wojskowego Kobiet, blisko ...
Śmierć Iwana Iljicza – nowela Lwa Tołstoja opublikowana po raz pierwszy w 1886 roku. Utwór należy do najwybitniejszych osiągnięć tego autora w zakresie prozy psychologicznej. Głównym bohaterem noweli jest sędzia Iwan Iljicz Gołowin. Akcja rozpoczyna się na jego pogrzebie, na k...
III część bestsellerowego cyklu! Kolejne przygody całkiem zwykłego rodzeństwa w niezwykłym Baśnioborze! Wygnajcie rodzinę na spacer, zamknijcie drzwi, wyłączcie telefon i zacznijcie czytać! prowincjonalnenauczycielstwo.blogst.com   Zapraszamy na: www.basniobor.pl. Pierwsze miejsce na liście książk...
Ann Justine Reveur „Dotrę do Ciebie” to fascynująca powieść. Annabel przeprowadza się po rozwodzie rodziców. Razem z mamą pozostawiają za sobą życie w mieście i zaszywają się w niewielkiej miejscowości z dala od problemów. Dziewczyna nie sądziła, że ta przeprowadzka stanie się dla niej wielką przygo...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Flavio Anusz

Re­dak­cja i ko­rek­ta: Ma­rio­la Będ­kow­ska

Pro­jekt okład­ki: Piotr Pi­siak

Skład: Mar­cin Pio­trow­ski (Em­pe­stu­dio)

Ko­rek­ta: Ewa Skar­żyń­ska

Wy­da­nie I

BIA­ŁY­STOK 2014

Co­py­ri­ght © 2011 by Fla­vio Anusz

© Co­py­ri­ght for this edi­tion by Stu­dio Astrop­sy­cho­lo­gii, Bia­ły­stok, 2011.

All ri­ghts re­se­rved, in­c­lu­ding the ri­ght of re­pro­duc­tion in who­le or in part in any form.

Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne. Żad­na część tej pu­bli­ka­cji nie może być po­wie­la­na ani roz­po­wszech­nia­na za po­mo­cą urzą­dzeń elek­tro­nicz­nych, me­cha­nicz­nych, ko­piu­ją­cych, na­gry­wa­ją­cych i in­nych bez pi­sem­nej zgo­dy po­sia­da­czy praw au­tor­skich.

15-762 Bia­ły­stok

ul. An­to­niuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – re­dak­cja

85 654 78 06 – se­kre­ta­riat

85 653 13 03 – dział han­dlo­wy – hurt

85 654 78 35 – sklep fir­mo­wy „Ta­li­zman” – de­tal

Wię­cej in­for­ma­cji znaj­dziesz na por­ta­lu www.psy­cho­tro­ni­ka.pl

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Ta książ­ka uka­zu­je się dzię­ki pra­cy i życz­li­wo­ści

wie­lu osób, nie spo­sób wszyst­kim po­dzię­ko­wać.

Dzię­ku­ję więc: Ire­nie Kry­smal­skiej, Mag­dzie Ko­smal,

Ma­rio­li Będ­kow­skiej, Zo­fii Wie­czo­rek, Thes­sie Anusz,

Ani i Idze Anusz, Iwo­nie Trze­pał­ka, Ży­wii Anusz,

La­fay­et­te Pra­do, Na­mu­ro­wi i oczy­wi­ście swo­im ro­dzi­com

za mi­łość i wia­rę we mnie, i wy­daw­com za cier­pli­wość.

OD AUTORA

Ta książ­ka jest skie­ro­wa­na do tych, któ­rzy cią­gle szu­ka­ją no­wych roz­wią­zań i spo­so­bów na po­pra­wę ja­ko­ści swo­je­go ży­cia w każ­dym jego ob­sza­rze – jed­nym sło­wem, do wo­jow­ni­ków dnia co­dzien­ne­go, któ­rzy nie ocze­ku­ją jed­no­ra­zo­wych pi­gu­łek szczę­ścia.

Na pew­no nie jest to książ­ka dla kon­for­mi­stów, któ­rzy ocze­ku­ją, że kra­sno­lud­ki wy­ko­na­ją za nich pew­ne za­da­nia, ani dla tych, któ­rzy wie­rzą, że za po­mo­cą jed­ne­go za­klę­cia są w sta­nie zmie­nić swo­je ży­cie.

W książ­ce znaj­dziesz róż­ne na­rzę­dzia i prze­ko­na­nia, któ­re mogą ci po­móc w pre­cy­zyj­nym okre­śla­niu, hie­rar­chi­zo­wa­niu i osią­ga­niu ce­lów, po­zna­wa­niu sie­bie i od­kry­wa­niu swo­jej mi­sji ży­cio­wej. A w efek­cie w po­lep­sze­niu ja­ko­ści ży­cia.

Na stro­nach tej książ­ki znaj­dziesz wie­dzę, któ­ra po­mo­że ci zro­zu­mieć, że szczę­ście, suk­ces i bo­gac­two za­le­żą przede wszyst­kim od cie­bie; od two­je­go za­cho­wa­nia, my­śle­nia i od­czu­wa­nia świa­ta. Może to brzmi dziw­nie, ale wie­lu czy­tel­ni­ków prze­ko­na się, że już są szczę­śli­wi, choć do tej pory byli prze­ko­na­ni o swo­jej ży­cio­wej klę­sce.

Więk­szość cier­pień ma swo­je źró­dło w tym, że lu­dzie idą przez ży­cie jak „ślep­cy”, kie­ru­jąc się na­wy­ka­mi i od­ru­cha­mi, a przez to nie wi­dzą in­nych moż­li­wo­ści dzia­ła­nia lub – co gor­sza – nie chcą ich wi­dzieć.

Je­stem prze­ko­na­ny, że im wię­cej lu­dzi znaj­dzie szczę­ście, re­ali­zu­jąc swo­je za­mie­rze­nia i mi­sję ży­cio­wą, tym mniej na świe­cie bę­dzie cier­pie­nia i tym bar­dziej wszy­scy bę­dzie­my się cie­szyć bo­gac­twem, któ­re daje nam Zie­mia. Zy­ska­my też wię­cej sił, aby sta­wić czo­ło trud­no­ściom, i we­wnętrz­ne wspar­cie, aby za­mie­nić trud­no­ści na lek­cje do prze­ro­bie­nia.

Co­raz bar­dziej prze­ma­wia do mnie to, że ży­cie czło­wie­ka skła­da się z wie­lu ob­sza­rów i w każ­dym z nich gra­my pew­ną rolę ży­cio­wą. Miło jest, gdy w te­atrze ży­cia nie tra­ci­my z oczu na­szej głów­nej roli. Jed­nak­że pęd ży­cia po­wo­du­je, że za­zwy­czaj zaj­mu­je­my role dru­go­pla­no­we i tra­ci­my z oczu naj­waż­niej­szą, jaką mamy do za­gra­nia, czy­li by­cie sa­mym sobą. Im wię­cej ról nie­zwią­za­nych z nami gra­my, tym wię­cej two­rzy­my sy­tu­acji, któ­re są źró­dłem nie­przy­jem­nych uczuć.

Gra­nie roli bez świa­do­mo­ści za­zwy­czaj pro­wa­dzi do bra­ku spój­no­ści we­wnętrz­nej. Czło­wiek nie sta­no­wi wte­dy har­mo­nij­nej ca­ło­ści. Tak jak mało zna­czą­cy ak­tor, któ­ry aby prze­trwać, gra to, co w da­nym mo­men­cie ktoś mu za­pro­po­nu­je, nie dba­jąc o ja­kość ani war­tość da­nej roli.

Szczę­ście czło­wie­ka, we­dług mnie, za­leż­ne jest od tego, na ile zdo­ła­my po­łą­czyć w spój­ną ca­łość ży­cio­we role, two­rząc sta­ły i zin­te­gro­wa­ny ob­raz sie­bie, któ­ry po­zwa­la wy­peł­niać swo­ją mi­sję na zie­mi. Wte­dy jak me­ga­gwiaz­dy mo­że­my wy­bie­rać rolę, któ­rą chce­my za­grać. Tyl­ko pro­szę, nie uznaj­cie, że spój­na i zin­te­gro­wa­na ca­łość ozna­cza nie­zmien­ną ca­łość.

W tej książ­ce bę­dzie­my się zaj­mo­wać tym, co lu­bię na­zy­wać psy­cho­lo­gią dy­rek­tyw­ną. Jej głów­nym za­da­niem jest pro­wa­dze­nie czło­wie­ka do po­czu­cia spój­no­ści we­wnętrz­nej. Jest to dzie­dzi­na zaj­mu­ją­ca się pro­ce­sa­mi i in­stru­men­ta­mi wio­dą­cy­mi czło­wie­ka do trans­cen­den­cji, czy­li do osią­gnię­cia wyż­szych po­zio­mów eks­pre­sji swo­jej du­cho­wo­ści na zie­mi.

Je­śli po prze­czy­ta­niu tej książ­ki zro­zu­miesz i uwie­rzysz, że błę­dy i cier­pie­nia nie są „karą bo­ską”, tyl­ko wska­zów­ka­mi, że sto­su­jesz nie­wła­ści­wą stra­te­gię ży­cia – war­to było ją na­pi­sać; je­śli na­to­miast po tej lek­tu­rze od­kry­jesz „ta­jem­ni­cę”, jak zmie­nić swo­je ży­cie – po­gra­tu­lu­ję ci od­wa­gi po­trzeb­nej do za­sto­so­wa­nia za­war­tej w niej wie­dzy.

CZEMU CZASAMI TAK TRUDNO ZMIENIĆ BIEG RZEKI?

Nie­kie­dy mam wra­że­nie, że żyję w daw­nych cza­sach, kie­dy na tar­go­wi­skach sły­chać było głos prze­kup­nia za­chwa­la­ją­ce­go cu­dow­ne wła­ści­wo­ści swo­je­go elik­si­ru. Od cza­su jak za­czą­łem in­te­re­so­wać się sa­mo­do­sko­na­le­niem, to zna­czy tym, jak być bar­dziej sku­tecz­nym i szczę­śli­wym w ży­ciu – a od tego cza­su mi­nę­ło już co naj­mniej trzy­dzie­ści lat – wciąż słu­cham o no­wych cu­dow­nych me­to­dach. Przez ja­kiś czas są one mod­ne, jak nowy fa­son spodni, w któ­rych wszy­scy chcą cho­dzić, nie­za­leż­nie od tego, jak na nich leżą, a po­tem moda mija i zo­sta­je wy­lan­so­wa­ny nowy styl. Czę­sto tre­ner, za­chwa­la­jąc swo­je me­to­dy, pod­kre­śla ich sku­tecz­ność i pro­sto­tę, a mil­cze­niem po­mi­ja ogra­ni­cze­nia, któ­re po­sia­da każ­dy pro­dukt. Jest to zro­zu­mia­łe w mar­ke­tin­gu, bo jak tu za­in­te­re­so­wać klien­ta i skło­nić go do kup­na to­wa­ru, je­że­li mó­wi­my o jego ne­ga­tyw­nych wła­ści­wo­ściach.

Uczest­ni­czy­łem w wie­lu warsz­ta­tach, na któ­rych przed­sta­wia­no me­to­dy ma­ją­ce sta­no­wić ist­ne pa­na­ceum. Uczest­ni­kom obie­cy­wa­no, że za­po­zna­ją się z róż­ne­go ro­dza­ju na­rzę­dzia­mi (od bio­fe­ed­back po­przez róż­ne za­klę­cia sto­so­wa­ne przez Ka­hu­nów aż po for­muł­ki psy­cho­lo­gicz­ne), któ­re mia­ły im za­gwa­ran­to­wać ła­twe, szyb­kie i bez­stre­so­we (po pro­stu cu­dow­ne!) roz­wi­nię­cie ukry­tych zdol­no­ści i umie­jęt­no­ści roz­wią­za­nia każ­de­go pro­ble­mu.

Jak za­wsze, w wy­pad­ku pew­nej czę­ści uczest­ni­ków me­to­da za­dzia­ła­ła, po­nie­waż do­sta­li oni to, cze­go po­trze­bo­wa­li i co byli w sta­nie w da­nym mo­men­cie swo­je­go ży­cia zro­zu­mieć. Część w ogó­le nie wie­dzia­ła, o co cho­dzi, i da­lej ich ży­cie to­czy­ło się jak po­przed­nio, a jesz­cze inna gru­pa, któ­ra szu­ka­ła tyl­ko uspra­wie­dli­wie­nia dla swo­ich nie­po­wo­dzeń, po kur­sie już wie­dzia­ła, kogo obar­czyć za nie winą.

Co­dzien­ność jest peł­na cu­dów, mimo to my­ślę so­bie, że czło­wiek pew­nych rze­czy nie prze­sko­czy. Mo­że­my skró­cić czas po­trzeb­ny na przej­ście pew­ne­go od­cin­ka, lecz nie spo­sób owe­go frag­men­tu dro­gi w ogó­le omi­nąć.

Są me­to­dy i na­rzę­dzia bar­dziej lub mniej sku­tecz­ne, ale z mo­ich ob­ser­wa­cji i oso­bi­stych do­świad­czeń wy­ni­ka, że nie ist­nie­je dro­ga na skró­ty. Je­stem tak­że prze­ko­na­ny, że żad­na zmia­na nie na­stą­pi, do­pó­ki czło­wiek do niej nie doj­rze­je. Praw­da jest taka, że nie­za­leż­nie od tego, jak mą­dry jest sys­tem, i tak żad­na po­żą­da­na przez nas zmia­na nie na­stą­pi, je­śli nie je­ste­śmy na nią go­to­wi. Bo­wiem jak­kol­wiek by spoj­rzeć, po­lep­sze­nie ja­ko­ści ży­cia w 90% za­le­ży od nas sa­mych; to zna­czy bez wła­sne­go za­an­ga­żo­wa­nia nie ma cu­dów. My­ślę tak­że, że do­pó­ki nie osią­gniesz punk­tu zwrot­ne­go, czy­li mo­men­tu, w któ­rym czło­wiek doj­rzał już do pod­ję­cia de­cy­zji do­ko­na­nia zmia­ny i przy­ję­cia od­po­wie­dzial­no­ści za skut­ki pod­ję­tej de­cy­zji, bę­dziesz tkwił w sta­rych wzor­cach, chro­nił swo­je źró­dło cier­pie­nia i nie bę­dziesz czuł po­trze­by przy­ję­cia no­wych wzor­ców, któ­re są opty­mal­ne w kon­kret­nej sy­tu­acji.

Są­dzę, że war­to od cza­su do cza­su się za­trzy­mać i przy do­brej ka­wie lub her­ba­cie za­dać so­bie py­ta­nia: cze­go chcę i czy już doj­rza­łem, aby to mieć?

CZTERECH MISTRZÓW – CZYLI TROCHĘ O ŻYCIU I DUCHOWOŚCI WSPÓŁCZESNEGO CZŁOWIEKA

Nie­któ­re fil­my i książ­ki uka­zu­ją mę­dr­ców, któ­rzy żyją w pu­stel­niach, pró­bu­jąc zgłę­bić swo­ją du­cho­wą na­tu­rę, i two­rzą myl­ny prze­kaz, że ży­cie du­cho­we nie ma nic wspól­ne­go ze zma­ga­nia­mi dnia co­dzien­ne­go. Praw­da jest taka, że za­nim przy­stą­pi się do zbie­ra­nia mi­stycz­nych do­świad­czeń, war­to się za­jąć naj­pierw swo­im ży­ciem i oso­bi­stym roz­wo­jem. To one przy­go­to­wu­ją nas do ko­lej­ne­go eta­pu.

Kie­dyś uda­ło mi się na­mó­wić ko­le­żan­kę na wy­kład ko­bie­ty, któ­ra jako szes­na­sto­lat­ka wy­je­cha­ła do Ty­be­tu i tam w gro­cie, w od­osob­nie­niu, spę­dzi­ła bli­sko trzy­dzie­ści lat. Owszem, z jej twa­rzy, mimo że mia­ła pięć­dzie­siąt lat, pro­mie­nio­wał spo­kój, nie było też na niej zmarsz­czek, wi­do­mych oznak stre­su do­świad­cza­ne­go przez oso­bę ży­ją­cą w spo­łecz­no­ści. Była oso­bą ła­god­ną i spo­koj­ną. Moją ko­le­żan­kę jed­nak za­sta­no­wi­ło, po co ktoś, kto tyle me­dy­to­wał i nie po­trze­bo­wał dóbr ma­te­rial­nych, miał na ręku ze­ga­rek.

W sa­mot­no­ści mo­że­my stwo­rzyć i prze­ży­wać od­czu­cia wszech­ogar­nia­ją­cej mi­ło­ści, spo­ko­ju, współ­czu­cia, do­bro­ci, cier­pli­wo­ści itd. Wszyst­ko to do cza­su, aż ży­cie nas prze­ko­na, że ule­gli­śmy je­dy­nie ilu­zji. Jak ktoś może mó­wić o ja­kich­kol­wiek uczu­ciach, je­że­li nie do­świad­cza ca­łej gamy emo­cji, któ­re ży­cie ma mu do za­ofe­ro­wa­nia? Jak ktoś może uznać sie­bie za oso­bę mi­łu­ją­cą dru­gie­go czło­wie­ka, je­śli nie do­znał żad­nej krzyw­dy, któ­ra wy­ma­ga wy­ba­cze­nia? Jak czło­wiek może wie­dzieć, że nie jest ma­te­ria­li­stą, je­że­li nig­dy nie miał tyle pie­nię­dzy, aby z nich zre­zy­gno­wać? Nie je­stem prze­ciw­ni­kiem tego ro­dza­ju do­świad­czeń, „od­da­le­nie się” jest cza­sa­mi ko­niecz­ne, aby na­wią­zać kon­takt z sa­mym sobą. Są­dzę jed­nak, że są lu­dzie, któ­rzy do tego nie doj­rze­li, lecz tyl­ko pró­bu­ją uciec od od­po­wie­dzial­no­ści, któ­rej wy­ma­ga ży­cie w spo­łecz­no­ści.

Naj­wię­cej in­for­ma­cji o so­bie zdo­by­wa­my w kon­tak­tach z ludź­mi. Wte­dy mamy szan­sę po­znać, kim je­ste­śmy. Nie­jed­no­krot­nie wy­ma­ga to od nas we­ry­fi­ka­cji swo­je­go wła­sne­go ob­ra­zu. Dla­te­go ży­cie w gru­pie nie jest ła­twe, a jesz­cze trud­niej­sze jest ży­cie we dwo­je. War­to jed­nak pró­bo­wać zdać ten eg­za­min, bo jest to naj­więk­sza szko­ła, któ­ra przy­go­to­wu­je nas do wej­ścia na ścież­kę roz­wo­ju du­cho­we­go.

Twój ob­raz sie­bie jest jak dia­ment, a naj­lep­szym szli­fie­rzem tego dia­men­tu jest samo ży­cie. Ży­cie to pięk­na szko­ła roz­wo­ju oso­bi­ste­go. Udo­stęp­nia nam nie­od­płat­nie, w peł­nym, dwu­dzie­stocz­te­ro­go­dzin­nym wy­mia­rze, co naj­mniej czte­rech mi­strzów ży­cio­wych. Po­ka­zu­ją nam oni cały czas, kim na­praw­dę je­ste­śmy w da­nym mo­men­cie. Są nimi: nasi wro­go­wie, trud­ne sy­tu­acje ży­cio­we, na­sze świa­do­mie nie­roz­wi­nię­te za­le­ty oraz przy­ja­cie­le – ci praw­dzi­wi, któ­rzy w mą­dry spo­sób mó­wią nam praw­dę w oczy lub co naj­mniej po­ka­zu­ją nam ży­cie z in­nej per­spek­ty­wy. Oni naj­czę­ściej „uru­cha­mia­ją” w nas na­sze sła­be punk­ty, co po­zwa­la nam uświa­do­mić so­bie, nad czym mamy pra­co­wać, aby w ży­ciu dzia­łać bar­dziej sku­tecz­nie i przez to być bar­dziej szczę­śli­wy­mi.

Nasi wro­go­wie są dla nas naj­su­row­szy­mi i naj­bar­dziej wy­ma­ga­ją­cy­mi mi­strza­mi. Z tego po­wo­du war­to, by­śmy ich sza­no­wa­li. Pi­sząc o „wro­gu”, mam na my­śli każ­dą sy­tu­ację, w któ­rej za­cho­wa­nia dru­gie­go czło­wie­ka po­wo­du­ją, że mamy po­trze­bę, aby się bro­nić, bo czu­je­my się w ja­kiś spo­sób ata­ko­wa­ni. War­to uświa­do­mić so­bie, że za­zwy­czaj wro­go­wie – w da­nym mo­men­cie – są dla nas jak lu­stro: szyb­ko i wy­raź­nie uka­zu­ją nam na­sze bra­ki w umie­jęt­no­ści ko­mu­ni­ko­wa­nia się, po­ka­zu­ją sła­be punk­ty w ma­pie rze­czy­wi­sto­ści (kon­cep­cja świa­ta), a poza tym sta­no­wią świet­ną pró­bę dla na­sze­go sys­te­mu war­to­ści (po­ka­zu­ją, na ile war­to­ści, któ­re gło­si­my, są praw­dzi­we). Wy­gła­sza­nie mowy na te­mat mi­ło­ści, to­le­ran­cji i zro­zu­mie­nia bliź­nie­go jest ła­twe, do­pó­ki part­ner na przy­kład nas nie zdra­dzi. Wte­dy trak­tu­je­my go nie jak uko­cha­ne­go przy­ja­cie­la, ale jak wro­ga. Za­daj­my so­bie py­ta­nie, jaki zwią­zek ma szan­se prze­trwać, je­że­li tak re­agu­je­my na po­peł­nio­ny przez part­ne­ra błąd? Upa­ja­my się ża­lem, gnie­wem i roz­cza­ro­wa­niem, co za­zwy­czaj pro­wa­dzi do roz­sta­nia, i na­wet nie sta­ra­my się zro­zu­mieć przy­czy­ny pro­ble­mu. Wro­go­wie uczą nas po­ko­ry i wzmac­nia­ją zdol­ność pa­trze­nia na świat z in­nej per­spek­ty­wy – nie­ko­niecz­nie mą­drzej­szej niż na­sza, ale uzna­wa­nej przez na­sze­go wro­ga za naj­lep­szą kon­cep­cję na świe­cie. Cza­sa­mi lu­dzie sta­ją się dla nas wro­ga­mi, bo pró­bu­je­my na siłę zmie­niać ich świa­to­po­gląd, więc war­to na­by­wać umie­jęt­no­ści da­wa­nia prze­strze­ni in­nym; przy­jąć po­sta­wę ob­ser­wa­to­ra i po­zo­sta­wić oce­nę ta­kiej kon­cep­cji cza­so­wi.

Nie mniej waż­nym mi­strzem, dba­ją­cym o nasz roz­wój, są trud­ne sy­tu­acje ży­cio­we, a przede wszyst­kim cią­gle po­wta­rza­ją­ce się zda­rze­nia (po­dob­ni part­ne­rzy, po­dob­ne związ­ki, po­dob­ni sze­fo­wie itd.). Po­zwa­la­ją nam one od­kryć, cze­go tak na­praw­dę po­trze­bu­je­my i chce­my w da­nej chwi­li, uświa­do­mić so­bie sto­so­wa­ne przez nas stra­te­gie i sche­ma­ty oraz stwier­dzić, dla­cze­go są one mało sku­tecz­ne. In­ny­mi sło­wy, uczą nas za­da­wać so­bie py­ta­nia:

Co w tych sy­tu­acjach funk­cjo­nu­je jako na­gro­da?

Cze­go kon­kret­nie ocze­ku­ję?

Ja­kie mam za­so­by, z któ­rych mogę ko­rzy­stać, aby to zmie­nić?

Co dla mnie jest po­zy­tyw­ne w tej sy­tu­acji?

W ja­kim kie­run­ku zmie­nić ży­cie?

Przy­ja­cie­le tak­że są do­bry­mi mi­strza­mi, ale tyl­ko ci, któ­rzy nie oba­wia­ją się po­wie­dzieć nam wprost, że błą­dzi­my, i po­ka­zać nam na­sze nie­roz­wi­nię­te za­le­ty. Nie­wie­le ta­kich osób po­zna­je­my, bo nie­zwy­kle trud­no na­uczyć się ra­nić świa­do­mie tych, któ­rych ko­cha­my.

Kie­dy uzna­je­my na­sze ży­cie za miej­sce do­sko­na­le­nia się, war­to pil­no­wać, aby nie wpa­dać w „cho­ro­bę nad­mia­ru”. Nie sta­raj­my się cały czas ana­li­zo­wać swo­ich za­cho­wań i sy­tu­acji ży­cio­wych i pró­bo­wać ich zro­zu­mieć, bo prze­kształ­ci­my swo­je ży­cie w jed­no pa­smo udrę­ki. Ist­nie­je taka przy­po­wieść z ży­cia Bud­dy, któ­ra do­brze ob­ra­zu­je ta­kie po­dej­ście.

Bud­da wiódł ży­cie asce­ty w po­bli­żu rze­ki. Któ­re­goś dnia zo­ba­czył łód­kę, a w niej czło­wie­ka, któ­ry grał na ja­kimś in­stru­men­cie. W pew­nym mo­men­cie jed­na stru­na pę­kła. Bud­da na­gle zro­zu­miał, że we wszech­świe­cie nie ma miej­sca na stan sta­łe­go na­pię­cia i zmie­nił swo­ją dro­gę po­szu­ki­wa­nia.

To samo do­ty­czy cie­bie. Nie szu­kaj cały czas tego, co masz w so­bie zmie­nić czy do­sko­na­lić, bo stru­na pęk­nie.

BOGACTWO MATERIALNE, POCZĄTEK BOGACTWA DUCHOWEGO – CZYLI ŚCIEŻKA ROZWOJU ZAWODOWEGO JAKO NAJLEPSZA ŚCIEŻKA ROZWOJU OSOBISTEGO I DUCHOWEGO

Wła­dza nad świa­tem ma­te­rial­nym, po­zba­wio­na mą­dro­ści wy­pły­wa­ją­cej z du­szy, jest zgub­na dla czło­wie­ka. Za­zwy­czaj roz­wój oso­bi­sty i du­cho­wy ko­ja­rzy­my z czymś ode­rwa­nym od ży­cia, przede wszyst­kim nie­idą­cym w pa­rze z bo­gac­twem ma­te­rial­nym i ja­ko­ścią re­la­cji, któ­re two­rzy­my.

Wie­lu z nas trwa w błęd­nym prze­ko­na­niu, że je­że­li ktoś chce się roz­wi­jać du­cho­wo, to ko­niecz­nie musi na­le­żeć do ja­kichś kon­kret­nych struk­tur re­li­gij­nych, po­mi­mo na­szych mie­sza­nych uczuć co do spo­so­bów dzia­ła­nia tych in­sty­tu­cji. Utrzy­mu­je­my, że czło­wiek, któ­ry jest człon­kiem „po­waż­ne­go” Ko­ścio­ła czy in­nej po­wa­ża­nej in­sty­tu­cji re­li­gij­nej, roz­wi­ja się du­cho­wo. Na­wet je­śli bez­myśl­nie żyje we­dług gło­szo­nych przez nie war­to­ści i do­gma­tów, współ­bra­cia po­strze­ga­ją go za­zwy­czaj jako praw­dzi­wie świę­te­go, któ­ry wy­brał dla sie­bie tę jed­ną, je­dy­nie praw­dzi­wą ścież­kę du­cho­wą, pro­wa­dzą­cą do praw­dzi­we­go Boga. Zdo­by­cie ja­kiejś po­zy­cji w hie­rar­chii da­ne­go Ko­ścio­ła uzna­wa­ne jest za rów­no­znacz­ne z osią­gnię­ciem wyż­sze­go po­zio­mu roz­wo­ju du­cho­we­go. Za­po­mi­na­my, że od Bud­dy po Chry­stu­sa po­wta­rzał się je­den pro­sty prze­kaz, że two­je ży­cie jest świa­dec­twem two­jej oso­by. Może więc nad­szedł czas, aby zmie­nić swo­je prze­ko­na­nia i trak­to­wać swo­je ży­cie jako du­cho­wą ścież­kę, a roz­wój spo­łecz­ny i za­wo­do­wy jako jed­ną z pod­sta­wo­wych miar i spraw­dzian roz­wo­ju oso­bi­ste­go i du­cho­we­go.

Ży­cie wrzu­ca nas w róż­ne śro­do­wi­ska, w któ­rych znaj­du­je­my do­sko­na­łe wa­run­ki do roz­wo­ju. Ścież­ka roz­wo­ju za­wo­do­we­go może od­gry­wać waż­ną rolę w ży­ciu czło­wie­ka, w jego roz­wo­ju, je­że­li ma on roz­wi­nię­tą sa­mo­świa­do­mość na tyle, aby tę szan­sę wy­ko­rzy­stać. Pra­cu­jąc w róż­nych fir­mach, za­uwa­ży­łem, że czło­wiek in­stynk­tow­nie wy­bie­ra miej­sce czy urzą­dza po­miesz­cze­nie, w któ­rym ma pra­co­wać, pra­gnąc stwo­rzyć so­bie jak naj­lep­sze wa­run­ki, aby na­uczyć się cze­goś waż­ne­go. Na przy­kład, je­że­li masz trud­ność z mó­wie­niem „nie”, to na pew­no po­dej­miesz taką pra­cę lub znaj­dziesz so­bie ta­kich ko­le­gów, aby móc przy­swo­ić so­bie tę umie­jęt­ność.

Śro­do­wi­sko pra­cy jest jed­nym z naj­lep­szych miejsc, gdzie mo­że­my zbie­rać in­for­ma­cje o so­bie. W pra­cy nie tyl­ko zdo­by­wasz nowe umie­jęt­no­ści za­wo­do­we, lecz tak­że do­wia­du­jesz się wie­le o so­bie: swo­ich re­ak­cjach, ocze­ki­wa­niach i zdol­no­ści do współ­pra­cy. Ry­wa­li­za­cja po­bu­dza nas do do­sko­na­le­nia się. My­ślę, że nie każ­dy uświa­da­mia so­bie, że pra­ca to je­dy­ne miej­sce w ży­ciu, gdzie ktoś nam pła­ci za to, aby­śmy mo­gli się roz­wi­jać.

Trud­no zro­zu­mieć, dla­cze­go tak rzad­ko sły­szy­my po­gląd, że ścież­kę roz­wo­ju za­wo­do­we­go moż­na trak­to­wać jako dro­gę roz­wo­ju oso­bi­ste­go i du­cho­we­go, sko­ro, jak wi­dać, ma wszyst­kie po­trzeb­ne do tego atu­ty. Wdra­py­wa­nie się po ko­lej­nych szcze­blach dra­bi­ny spo­łecz­nej, sze­ro­ko ro­zu­mia­ne jako dą­że­nie do suk­ce­su i bo­gac­twa, może sta­no­wić naj­lep­szą dro­gę do roz­wo­ju oso­bi­ste­go i du­cho­we­go.

Do­pó­ki wszel­kie dzia­ła­nia i wie­dza będą trak­to­wa­ne jako spo­sób na zdo­by­cie co­raz więk­szej wła­dzy i co­raz więk­szych pie­nię­dzy, to nig­dy nie bę­dzie mą­drych lu­dzi, zdol­nych do za­rzą­dza­nia za­so­ba­mi Zie­mi z ko­rzy­ścią dla ca­łe­go spo­łe­czeń­stwa. Bez lu­dzi, któ­rzy po­tra­fią za­rzą­dzać za­so­ba­mi ludz­ki­mi i na­tu­ral­ny­mi w spo­sób eko­lo­gicz­ny, trud­no bę­dzie prze­trwać na­szej pla­ne­cie, nie mó­wiąc o ko­lo­ni­za­cji in­nych pla­net. Zwłasz­cza obec­nie, kie­dy spo­łe­czeń­stwa roz­wi­nę­ły się do ta­kie­go stop­nia, że zo­stał za­kłó­co­ny sys­tem eko­lo­gicz­ny, a do­mi­na­cja nie­któ­rych grup in­te­re­su za­czy­na za­gra­żać nie tyl­ko ca­łej pla­ne­cie, ale i na­sze­mu ga­tun­ko­wi.

Osią­gnię­cie na­stęp­ne­go szcze­bla dra­bi­ny spo­łecz­nej za­zwy­czaj na­rzu­ca po­trze­bę zdo­by­cia no­wych umie­jęt­no­ści i wie­dzy, a to po­cią­ga za sobą ko­niecz­ność prze­zwy­cię­że­nia wła­snych ogra­ni­czeń i lę­ków, co jest jed­nym z pod­sta­wo­wych wa­run­ków roz­wo­ju pola świa­do­mo­ści. To, czy bę­dzie­my z tego ko­rzy­sta­li, to już inna spra­wa. Z ob­ser­wa­cji wi­dać, że mało kto to wi­dzi i z tego ko­rzy­sta.

Nie­wąt­pli­wie, po­czu­cie nie­za­do­wo­le­nia ze swo­jej po­zy­cji i za­rob­ków sta­no­wi dla lu­dzi do­sko­na­łą mo­ty­wa­cję do dzia­ła­nia w kie­run­ku po­pra­wie­nia swo­je­go sta­tu­su. Po­trze­ba zdo­by­wa­nia no­wych umie­jęt­no­ści i po­zna­wa­nia nie­zna­nych do­tąd ob­sza­rów po­wo­du­je, że czło­wiek chce zmie­rzyć się ze swo­imi prze­ko­na­nia­mi, lę­ka­mi i ogra­ni­cze­nia­mi, co stwa­rza do­sko­na­łe pole do pra­cy nad sobą.

Mo­żesz się za­sta­no­wić, dla­cze­go sto­so­wa­nie kry­te­rium bo­gac­twa i wła­dzy jako mier­ni­ka roz­wo­ju oso­bi­ste­go i „przy­go­to­wa­nia” do trans­cen­den­cji jest ta­kie istot­ne. Otóż, jest tak dla­te­go, że na tej dro­dze pod­da­my pró­bie swój sys­tem war­to­ści, prze­ko­nań i kom­pe­ten­cji. Skon­fron­tu­je­my je ze swo­imi lę­ka­mi, umie­jęt­no­ścią po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji i współ­pra­cy oraz z po­sia­da­nym po­zio­mem od­po­wie­dzial­no­ści za wła­sne i cu­dze wy­bo­ry, na któ­re z róż­nych wzglę­dów się go­dzi­my. Mamy moż­li­wość na­uczyć się, jak się nie przy­wią­zy­wać do wła­dzy i dóbr ma­te­rial­nych. Przede wszyst­kim, je­że­li nie chce­my się po­gu­bić, roz­wi­ja­my w so­bie zdol­ność do utrzy­ma­nia rów­no­wa­gi mię­dzy róż­ny­mi sfe­ra­mi ży­cia.

Lu­bię my­śleć, że kie­dy dą­ży­my do do­sko­na­le­nia się, na­le­ży­my do ka­sty wo­jow­ni­ków, ta­kich jak sa­mu­ra­jo­wie, z tą róż­ni­cą, że ka­ta­nę zmie­ni­li­śmy na nowe tech­no­lo­gie i wie­dzę.

Oczy­wi­ście, ka­rie­ra za­wo­do­wa jest jed­ną z wie­lu moż­li­wych dróg roz­wo­ju. Waż­ne, abyś miał świa­do­mość, że każ­dy cel, któ­ry za­mie­rzasz osią­gnąć w ży­ciu – obo­jęt­nie, w ja­kiej sfe­rze – może stać się po­lem roz­wo­ju oso­bi­ste­go i du­cho­we­go. Po­dob­nie dzie­je się w in­nych ob­sza­rach ży­cia. Ileż to osób ma pro­blem z obro­ną swo­ich gra­nic, a na part­ne­ra wy­bie­ra so­bie czło­wie­ka nie­po­tra­fią­ce­go usza­no­wać gra­nic in­nych lu­dzi. My­ślę, że błę­dem jest my­śle­nie, iż tyl­ko in­sty­tu­cje mają pra­wo okre­ślać, kie­dy się roz­wi­jasz du­cho­wo, a kie­dy nie.

Samo ży­cie za­zwy­czaj oka­zu­je się naj­do­sko­nal­szym i czuj­nym mi­strzem, któ­ry cią­gle spraw­dza sku­tecz­ność na­szych dzia­łań. W tym spraw­dzia­nie zo­sta­je też uwzględ­nio­na eko­lo­gia celu, bo cóż z tego, że mamy peł­ne kon­to, kie­dy przy sto­le brak przy­ja­ciół. Ży­cie to mistrz sta­ra­ją­cy się nam prze­ka­zać dwie na­uki, któ­ry­mi są sku­tecz­ność i kon­se­kwen­cja.

Czy dą­że­nie do do­bro­by­tu, obo­jęt­nie, na ja­kim po­zio­mie, nie sta­no­wi dla nas jed­ne­go z naj­lep­szych tre­nin­gów w sfe­rze du­cho­wej? Nie mó­wię, że to je­dy­na i naj­lep­sza ścież­ka roz­wo­ju, ale war­to ją uwzględ­niać.

KAŻDA MONETA MA DWIE STRONY, CZYLI DOBRZE JEST NAUCZYĆ SIĘ ANALIZOWANIA SYTUACJI ZARÓWNO OD STRONY OBIEKTYWNEJ, JAK I SUBIEKTYWNEJ

Moim zda­niem, tym, co nas naj­bar­dziej róż­ni od zwie­rzę­cia, jest po­sia­da­nie du­żych zdol­no­ści do kom­pli­ko­wa­nia so­bie ży­cia bez po­trze­by. Trze­ba przy­znać, że do­pro­wa­dzi­li­śmy tę umie­jęt­ność do per­fek­cji. Czło­wiek po­tra­fi wy­ko­rzy­stać ogrom­ne po­kła­dy ener­gii, aby ze swo­je­go ży­cia zro­bić pie­kło na zie­mi. Jego dar kom­pli­ko­wa­nia spraw po­ka­zu­je, że i Pan Bóg mie­wa czar­ne po­czu­cie hu­mo­ru, bo jak in­a­czej mo­że­my in­ter­pre­to­wać fakt ob­da­ro­wa­nia czło­wie­ka ta­kim da­rem, ja­kim jest wy­obraź­nia?

Cza­sem trud­no być obiek­tyw­nym, ale do­brze jest na­uczyć się ana­li­zo­wa­nia sy­tu­acji za­rów­no od stro­ny obiek­tyw­nej, jak i su­biek­tyw­nej. Po­sta­raj­my się okre­ślić na­sze su­biek­tyw­ne od­czu­cia i obiek­tyw­ne prze­słan­ki, za­sta­nów­my się, czy te dwa czyn­ni­ki z sobą współ­gra­ją. Przy­kła­do­wo, je­że­li bo­ga­ty czu­je się bied­nym, to obo­jęt­ne, ile pie­nię­dzy mu po­da­ru­jesz, i tak nie zmie­ni to jego po­czu­cia. Jego pro­blem znaj­du­je się na po­zio­mie su­biek­tyw­nym. Na­to­miast ofia­ro­wa­nie pie­nię­dzy bied­ne­mu szyb­ko może „wy­le­czyć” go z po­czu­cia bie­dy, przy­najm­niej na ja­kiś czas.

Czę­sto zda­rze­nia ży­cio­we sta­ją się dla nas pro­ble­mem, po­nie­waż błęd­nie trak­tu­je­my na­szą mapę jako rze­czy­wi­stość, gu­biąc w ten spo­sób isto­tę rze­czy. Two­rzy­my w swo­jej gło­wie róż­ne­go ro­dza­ju „wi­zje” opar­te na lę­kach i prze­ko­na­niach, któ­re po­wo­du­ją, że mały pro­blem ura­sta do ran­gi ka­ta­stro­fy.

Czło­wiek ma więk­sze ten­den­cje do prze­ży­wa­nia pro­ble­mów niż do dzia­ła­nia w kie­run­ku ich roz­wią­za­nia. Na­uczy­li­śmy się utoż­sa­miać ze swo­imi emo­cja­mi i „roz­ko­szo­wać” się ich prze­ży­wa­niem, a do­pie­ro po­tem oce­niać nasz pro­blem od stro­ny obiek­tyw­nej. Może cza­sa­mi jest to do­bra stra­te­gia, zwłasz­cza w re­la­cjach in­ter­per­so­nal­nych, ale w biz­ne­sie może mieć sku­tek pa­ra­li­żu­ją­cy i zgub­ny dla sys­te­mu, bo ro­dzi emo­cje, a nie roz­wią­za­nia. Umie­jęt­ność roz­gra­ni­cza­nia sy­tu­acji na obiek­tyw­ne i su­biek­tyw­ne bar­dzo po­ma­ga w stu­dze­niu emo­cji.

W każ­dej sy­tu­acji ob­sza­ry su­biek­tyw­ne mie­sza­ją się z obiek­tyw­ny­mi i od­wrot­nie. War­to więc je upo­rząd­ko­wać, to zna­czy usta­lić, któ­ry ob­szar okre­ślo­nej sy­tu­acji jest naj­waż­niej­szy. Kie­dy zde­cy­du­jesz, na ja­kim po­zio­mie chcesz ana­li­zo­wać sy­tu­ację, ukie­run­ku­jesz swój stru­mień świa­do­mo­ści. Wte­dy ła­twiej od­kryć, gdzie tak na­praw­dę tkwi źró­dło pro­ble­mu i jak go roz­wią­zać. Jest taka man­tra, któ­rą war­to czę­sto po­wta­rzać: „Ja­kie są fak­ty”! War­to na­by­wać umie­jęt­no­ści za­sta­na­wia­nia się, jaką ukry­tą in­for­ma­cję nie­sie ze sobą każ­de uogól­nie­nie. Uszcze­gó­ło­wie­nie i upo­rząd­ko­wa­nie in­for­ma­cji bar­dzo po­ma­ga w od­se­pa­ro­wa­niu fak­tów od do­my­słów.

Kie­dy prze­ży­wa­my ja­kąś sy­tu­ację, mamy sil­ną ten­den­cję, żeby utoż­sa­miać ją z ca­ło­ścią na­sze­go ży­cia, za­po­mi­na­jąc, że skła­da się ono z wie­lu ob­sza­rów. Do­sta­je­my re­pry­men­dę od sze­fa i prze­ży­wa­my to­tal­ny stres; ze­psu­je się nam sa­mo­chód, a stra­ci­my na­wet chęć na seks; brak pie­nię­dzy na nową ko­szu­lę nie po­zwo­li nam cie­szyć się słoń­cem i kry­sta­licz­ną wodą itd. Im sil­niej­sze emo­cje wy­zwa­la w nas dana sy­tu­acja, tym trud­niej zo­ba­czyć, z ja­ki­mi sfe­ra­mi na­sze­go ży­cia się ona wią­że, a z ja­ki­mi nie, i na ile jest to tyl­ko wy­twór na­szej fan­ta­zji.

Każ­da sy­tu­acja obej­mu­je kon­kret­ny ob­szar, nad któ­rym war­to pra­co­wać. Stwier­dze­nia­mi typu: „Nic mi się nie uda­je”, „Nie je­stem zdol­ny”, „Lu­dzie mnie nie ko­cha­ją”, „Nie je­stem kom­pe­tent­ny”, „Mam pe­cha”, „Szef jest zło­śli­wy”, „Wszy­scy lu­dzie są pod­li” itd., nic nie osią­gnie­my. Więc uczmy się od­ru­chu za­da­wa­nia so­bie py­tań: jak, gdzie, z kim, kto, kie­dy – po to, aby uści­ślić, cze­go chce­my i jak to osią­gnąć.

My­ślę, że nie­wie­lu z nas mia­ło szczę­ście przejść tre­ning w ure­al­nia­niu kon­cep­cji, któ­re two­rzą się i mno­żą w na­szych gło­wach, nie mó­wiąc o ich świa­do­mym kon­tro­lo­wa­niu i ukie­run­ko­wa­niu. Za­zwy­czaj bez spraw­dza­nia rze­czy­wi­sto­ści przyj­mu­je­my, że jest ona taka, jak za­kła­da­my i da­lej bu­du­je­my całą nową rze­czy­wi­stość. Dia­log we­wnętrz­ny, któ­ry cza­sa­mi pro­wa­dzi­my ze sobą, czę­sto od­zwier­cie­dla tę pra­wi­dło­wość.

Na przy­kład, kto od cza­su do cza­su nie lubi sto­so­wać stra­te­gii kró­li­ka, aby utrud­nić so­bie ży­cie? Nie znasz jej? Przed­sta­wiam ci jed­ną z naj­lep­szych stra­te­gii wpro­wa­dze­nia się w stan przy­jem­ne­go cier­pie­nia.

Strategia królika

Był so­bie kró­lik. Pew­ne­go dnia do­stał od ko­le­gi tu­zin ja­jek i po­my­ślał so­bie, że do­brze by­ło­by zjeść ja­jecz­ni­cę. Po­szedł więc do żony i po­pro­sił ją o jej przy­rzą­dze­nie. Żona od­po­wie­dzia­ła, że i owszem, ale nie ma pa­tel­ni. Za­su­ge­ro­wa­ła mu, żeby po­ży­czył od ko­goś pa­tel­nię.

Kró­lik przy­po­mniał so­bie, że jego naj­lep­szy ko­le­ga niedź­wiedź ma do­brą że­liw­ną pa­tel­nię i na pew­no mu ją po­ży­czy. Wy­szedł więc z domu, ale po dro­dze za­czął ze sobą taką oto roz­mo­wę:

– Jaki ten mi­siu jest faj­ny, jak ja go lu­bię, na pew­no bę­dzie bar­dzo szczę­śli­wy, że chcę po­ży­czyć od nie­go pa­tel­nię.

– No tak! Ale z dru­giej stro­ny, ta jego żona to ka­wał zoł­zy, ona mnie nie lubi i na pew­no mu na­ga­da, że nie zwró­cę pa­tel­ni.

– Ale co tam! Miś to faj­ny gość, może na­wet za­pro­szę go na ja­jecz­ni­cę.

– Co za po­mysł?! Wte­dy do­pie­ro dał­bym pre­tekst pani mi­sio­wej, na pew­no po­wie­dzia­ła­by: „Zna­jąc kró­li­ka, to na pew­no idzie­cie się na­pić, bo kró­lik to naj­więk­szy pi­jak w le­sie”.

– Jak ona może mnie tak na­zy­wać? Ale ona jest okrop­na, jak niedź­wiedź może z nią wy­trzy­mać?

– No tak, ale ja z ko­lei mogę po­wie­dzieć mi­sio­wi gło­śno, że zwró­cę pa­tel­nię wie­czo­rem i wte­dy jego żona nie bę­dzie mia­ła się do cze­go przy­cze­pić.

– Ale zna­jąc ją, na pew­no po­wie: „Hej, kró­lik, ale ona ma być cała i przy­nieś ją wie­czo­rem, bo je­steś bar­dzo nie­słow­ny”.

I tak kró­lik całą dro­gę co­raz bar­dziej na­krę­cał się prze­ciw­ko żo­nie mi­sia. Kie­dy za­pu­kał do drzwi i otwo­rzy­ła mu uśmiech­nię­ta pani domu, kró­lik wście­kły za­wo­łał: „Wiesz co, już nie chcę tej two­jej pa­tel­ni, wsadź ją so­bie w d…!”.

Po­tem wra­cał do domu pe­łen pre­ten­sji do żony o to, że na­mó­wi­ła go na po­ży­cze­nie pa­tel­ni i na­ra­zi­ła go na taką sy­tu­ację. Po­stą­pi­ła tak, bo na pew­no go nie ko­cha. Gdy­by go ko­cha­ła, nie po­sła­ła­by go po pa­tel­nię. Wie­dzia­ła, że pój­dzie po­ży­czyć pa­tel­nię od mi­sia. A tak w ogó­le ży­cie jest do bani!

Stra­te­gia kró­li­ka i jej po­dob­ne bar­dzo po­ma­ga­ją nam w bu­do­wie róż­ne­go ro­dza­ju ma­łych pie­kie­łek. Ile osób sto­su­je stra­te­gię kró­li­ka, aby pod­sy­cać w so­bie nie­na­wiść? Cza­sa­mi więc war­to na­uczyć się sto­so­wać roz­ma­ite me­to­dy, któ­re po­mo­gą nam ochro­nić się przed ta­ki­mi „pie­kiel­ny­mi” stra­te­gia­mi.

Ćwi­cze­nie: „Ucho”

Przy­po­mnij so­bie sy­tu­ację kon­flik­to­wą, któ­ra uru­cho­mi­ła w to­bie dia­log we­wnętrz­ny. Przy­po­mnij so­bie, jak ze sobą roz­ma­wia­łeś, ile gło­sów bra­ło w tym udział, gdzie one w two­im we­wnętrz­nym świe­cie się znaj­do­wa­ły. Zwróć uwa­gę na to­wa­rzy­szą­ce temu dia­lo­go­wi od­czu­cia. Prze­pro­wadź go po­now­nie, tyl­ko od­dal po tro­chu każ­dy z tych „gło­sów” i spraw­dzaj, co się zmie­ni­ło. Po­tem zmień miej­sce, w któ­rym sły­szysz „gło­sy” i sprawdź, jaką zmia­nę to spo­wo­do­wa­ło. Pa­mię­taj, że jest to tyl­ko zmia­na per­spek­ty­wy od­bio­ru in­for­ma­cji, więc je­że­li czu­jesz dys­kom­fort, jest to dla cie­bie znak, że war­to spraw­dzić, dla­cze­go dana zmia­na go wy­wo­łu­je. Kie­dy dana zmia­na ci się nie spodo­ba, po­wróć do sta­nu wyj­ścio­we­go.

Te stra­te­gie two­rzą po­zor­ne pro­ble­my, któ­re rzad­ko sta­no­wią od­zwier­cie­dle­nie rze­czy­wi­sto­ści, mimo że dla nas są jak naj­bar­dziej re­al­ne.

FILARY SZCZĘŚCIA, CZYLI ZAŁOŻENIA, KTÓRE UŁATWIĄ NAM ZROZUMIENIE ŻYCIA

Choć ży­cie to pro­ces zło­żo­ny i trud­ny do ogar­nię­cia, ist­nie­je kil­ka za­ło­żeń, któ­re po­mo­gą nam zro­zu­mieć wie­le wy­da­rzeń w nim za­cho­dzą­cych i po­zwo­lą nam osią­gnąć więk­szą sku­tecz­ność, a co za tym idzie – szczę­ście. Za­ło­że­nia owe to­wa­rzy­szą czło­wie­ko­wi od mo­men­tu, kie­dy za­czął po­rząd­ko­wać swo­ją wie­dzę zdo­by­tą przez ob­ser­wa­cję ota­cza­ją­ce­go go świa­ta, a więc od bar­dzo daw­na, ale czę­sto o nich za­po­mi­na­my.

Fi­lar I

Wszyst­kie rze­czy się ze sobą łą­czą, za­le­żą od sie­bie i two­rzą je­den ogrom­ny sys­tem. Je­ste­śmy jed­ną wiel­ką ro­dzi­ną! Wszech­świat jest jed­nym ogrom­nym sys­te­mem, skła­da­ją­cym się z pod­sys­te­mów. Inne przy­kła­do­we pod­sys­te­my to ro­dzi­na, ty, śro­do­wi­sko, pra­ca itp. Po­nie­waż wszyst­ko po­cho­dzi z jed­ne­go źró­dła, wszy­scy je­ste­śmy czę­ścią tej uni­wer­sal­nej ro­dzi­ny. Dla­te­go waż­ne jest, aby sta­rać się nie oce­niać ży­cia in­nych, lecz zro­zu­mieć pro­ce­sy, któ­re do­pro­wa­dzi­ły do da­nych skut­ków oraz war­tość każ­de­go ele­men­tu tego wiel­kie­go sys­te­mu.

Po­nie­waż we wszech­świe­cie wszyst­ko jest ze sobą po­łą­czo­ne, nie może w nim ist­nieć próż­nia. To zna­czy, że je­że­li ja­kiś ele­ment tej ukła­dan­ki zni­ka, na jego miej­scu two­rzy się na­tych­miast inny. Po­ka­zu­je nam to mię­dzy in­ny­mi, że żad­na zmia­na w na­szym ży­ciu nie jest moż­li­wa, je­że­li w miej­sce sta­re­go mo­de­lu nie stwo­rzy­my mo­de­lu za­stęp­cze­go. Na przy­kład – chcesz ze­rwać z kimś zna­jo­mość – two­rzysz wte­dy „próż­nię” na róż­nych po­zio­mach, mię­dzy in­ny­mi na po­zio­mie cza­so­wym. Wte­dy war­to wy­peł­nić ją czymś in­nym, na przy­kład nową zna­jo­mo­ścią, aby nie my­śleć cały czas o roz­sta­niu. Je­że­li chcesz po­zbyć się ja­kie­goś na­wy­ku, to w jego miej­sce za­le­ca­ne jest stwo­rzyć inny, bo je­śli ty o to nie za­dbasz, zro­bi to za cie­bie twój or­ga­nizm. Czę­sto wi­dzi­my lu­dzi, któ­rzy chcą prze­stać pa­lić. Nie się­ga­ją po pa­pie­ro­sa, ale po­nie­waż nie stwo­rzy­li so­bie po­dob­ne­go „ja­ko­ścio­we­go” na­wy­ku za­stęp­cze­go, or­ga­nizm kom­pen­su­je to so­bie sam – na przy­kład za­czy­na­ją ob­ja­dać się sło­dy­cza­mi.

Sys­tem to ca­łość, w któ­rej każ­dy ele­ment jest jed­na­ko­wo waż­ny i wszyst­kie te ele­men­ty wpły­wa­ją na sie­bie na­wza­jem i współ­dzia­ła­ją na rzecz wspól­ne­go celu. Czło­wiek jako część tego uni­wer­sal­ne­go sys­te­mu nig­dy nie po­wi­nien czuć się sa­mot­ny. Sa­mot­ność to uczu­cie po­ja­wia­ją­ce się w mo­men­cie, kie­dy czło­wiek za­po­mi­na, że jest mi­kro­sys­te­mem współ­pra­cu­ją­cym z ma­kro­sys­te­mem, w któ­rym żyje. Za­zwy­czaj wy­ni­ka to z fak­tu, że stra­cił kon­takt ze swo­ją mi­sją ży­cio­wą, żyje „od celu do celu” i nie łą­czy ich w żad­ną ca­łość. In­ny­mi sło­wy, po­czu­cie sa­mot­no­ści bie­rze się za­zwy­czaj z mało roz­wi­nię­tej umie­jęt­no­ści współ­pra­cy.

Kie­dy za­ak­cep­tu­je­my za­ło­że­nie, że sta­no­wi­my sys­tem bę­dą­cy czę­ścią in­ne­go ogrom­ne­go sys­te­mu, ła­twiej nam wy­pra­co­wać nowy styl my­śle­nia i pa­trze­nia na ży­cie, uwzględ­nia­ją­cy jed­no­cze­śnie per­spek­ty­wę szcze­gó­ło­wą i ogól­ną. Po­nie­waż wie­my, że:

⇒ Każ­dy pod­sys­tem two­rzy pew­ną ca­łość i za­ra­zem jest czę­ścią in­nej ca­ło­ści. Ana­li­za owe­go pod­sys­te­mu ma uwzględ­niać jego in­te­rak­cję z resz­tą sys­te­mu i od­wrot­nie. To zna­czy, kie­dy pa­trzy­my na część, uwzględ­nia­my ca­łość i od­wrot­nie.

⇒ Każ­dy sys­tem od­zwier­cie­dla za­ro­dek po­cząt­ko­wy, więc ba­da­jąc ge­ne­zę po­wsta­nia da­ne­go sys­te­mu, mo­że­my prze­wi­dy­wać kie­ru­nek jego roz­wo­ju, po­nie­waż ten prze­bie­ga we­dług okre­ślo­nej ma­try­cy. Ba­da­jąc mi­kro­ko­smos, mo­że­my od­kry­wać za­leż­no­ści rzą­dzą­ce ma­kro­ko­smo­sem i na od­wrót.

⇒ Mo­że­my pa­trzeć na ży­cie wo­kół nas jak na współ­pra­cu­ją­ce ze sobą sys­te­my (np. ro­dzi­na to sys­tem, któ­ry współ­pra­cu­je ze śro­do­wi­skiem pra­cy, a ten z ko­lei ze związ­ka­mi itd.).

⇒ Po­nie­waż ele­men­ty sys­te­mu współ­dzia­ła­ją ze sobą na za­sa­dzie sprzę­że­nia zwrot­ne­go, zmia­na w jed­nym ele­men­cie po­wo­du­je re­ak­cję in­ne­go (np. na­sze dzia­ła­nia wy­wo­łu­ją re­ak­cję oto­cze­nia, a ona po­wo­du­je z ko­lei, że my sta­ra­my do­pa­so­wać się do oto­cze­nia).

⇒ Sys­tem jako ca­łość i jako część ca­ło­ści dzia­ła we­dług pew­nych re­guł, któ­re moż­na opi­sać w for­mie sche­ma­tów. Po­zwa­la nam to spoj­rzeć na zda­rze­nia ży­cio­we nie jako na sku­tek złej kar­my, ale na­tu­ral­ną kon­se­kwen­cję ukła­du sił, bar­dziej lub mniej dla nas czy­tel­ną. Dzię­ki temu ła­twiej nam uwie­rzyć, że nasz los za­le­ży wy­łącz­nie od nas, że mamy moż­li­wość kon­tro­li ja­ko­ści swo­je­go ży­cia i do­ko­ny­wa­nia po­zy­tyw­nych zmian, gdyż zmia­na sche­ma­tu za­cho­wa­nia, my­śle­nia, re­ago­wa­nia itd. siłą rze­czy po­wo­du­je zmia­nę w sys­te­mie.

⇒ W ob­rę­bie sys­te­mu nie ist­nie­ją roz­wią­za­nia lep­sze lub gor­sze – po­nie­waż każ­de pro­wa­dzi do ja­kichś efek­tów – ale nie­któ­re z nich mogą być bar­dziej sku­tecz­ne z na­sze­go punk­tu wi­dze­nia, z punk­tu wi­dze­nia ca­łe­go sys­te­mu oraz w za­leż­no­ści od obec­ne­go po­zio­mu świa­do­mo­ści czy doj­rza­ło­ści oso­bi­stej. W sys­te­mie nie my­śli­my w ka­te­go­riach „de­cy­zja do­bra” czy „de­cy­zja zła” – cho­dzi nam o de­cy­zję opty­mal­ną w da­nym mo­men­cie.

⇒ Każ­dy sys­tem cha­rak­te­ry­zu­je się tym, że dąży do osią­gnię­cia okre­ślo­ne­go celu i utrzy­ma­nia go. Sys­tem za­wsze wal­czy o swo­ją in­te­gral­ność. Raz stwo­rzo­ny sys­tem bę­dzie dą­żył do utrzy­ma­nia in­te­gral­no­ści. Mo­że­my za­tem za­kła­dać, że two­je naj­bliż­sze śro­do­wi­sko nie­ko­niecz­nie bę­dzie za­chwy­co­ne wpro­wa­dza­ny­mi przez cie­bie zmia­na­mi, a tak­że że te zmia­ny nie będą obo­jęt­ne dla sys­te­mu, któ­re­go je­steś czę­ścią. Dla przy­kła­du, ro­dzi­na – z de­fi­ni­cji – po­win­na mieć na celu opie­kę, ochro­nę i roz­wój po­szcze­gól­nych jej człon­ków. Ale nie­kie­dy może ona mieć swo­je ko­rze­nie nie w mi­ło­ści, lecz w po­trze­bie roz­wi­ja­nia i pod­trzy­my­wa­nia dys­funk­cji po­szcze­gól­nych człon­ków ro­dzi­ny, na przy­kład róż­ne­go ro­dza­ju uza­leż­nień – al­ko­ho­li­zmu, pra­co­ho­li­zmu, ner­wic, chro­nicz­nej zło­ści itp. Le­cze­nie tych cho­rób spra­wia, że sys­tem albo do­sto­su­je się do no­wej sy­tu­acji – okre­ślo­nej jako zdro­wa – albo się roz­pad­nie. Po­dob­nie ma to miej­sce w róż­ne­go ro­dza­ju or­ga­ni­za­cjach, po­wo­ła­nych w ja­kimś kon­kret­nym celu, kie­dy ze­spół jako sys­tem dąży do osią­gnię­cia zu­peł­nie in­nych ce­lów. Współ­pra­co­wa­łem kie­dyś z fir­mą, w któ­rej ze­spół od­po­wie­dzial­ny za sprze­daż, za­miast kon­cen­tro­wać się na osią­gnię­ciu wyż­sze­go po­zio­mu sprze­da­ży, zaj­mo­wał się ge­ne­ro­wa­niem na­pięć i nie­ja­sno­ści w re­la­cjach. Usta­le­nie praw­dzi­we­go celu sys­te­mu jest nie­odzow­ne, aby roz­po­cząć nad nim pra­cę.

⇒ W tak ogrom­nym mo­rzu współ­dzia­ła­nia przy­czy­na i sku­tek nie mu­szą być ze sobą bez­po­śred­nio zwią­za­ne w cza­sie i prze­strze­ni. Dla­te­go nie za­wsze war­to szu­kać źró­dła da­nej sy­tu­acji w po­bli­żu „miej­sca”, w któ­rym wy­stę­pu­ją symp­to­my na­sze­go pro­ble­mu, po­nie­waż może on być wy­ni­kiem wcze­śniej­szych dzia­łań, nie­ko­niecz­nie bez­po­śred­nio po­wią­za­nych z sy­tu­acją.

Pa­trze­nie na ży­cie z per­spek­ty­wy sys­te­mu daje nam po­czu­cie, że „rze­czy” mają swój po­czą­tek, śro­dek i ko­niec, a każ­de dzia­ła­nie ma swój kie­ru­nek. Dzię­ki temu nie czu­je­my się jak nie­świa­do­mi wę­drow­cy w mo­rzu zda­rzeń, któ­re nas ota­cza­ją. Mo­że­my od­kryć, że to, co cza­sa­mi wy­glą­da jak pa­smo nie­prze­rwa­ne­go „pe­cha”, jest skut­kiem na­sze­go świa­do­me­go i nie­świa­do­me­go dzia­ła­nia, aby utrzy­mać kie­ru­nek sys­te­mu, w któ­rym ży­je­my. Wy­obraź­my so­bie ro­dzi­nę, któ­ra jest prze­ko­na­na, że pie­nią­dze to rzecz brud­na, przy­no­szą­ca wię­cej nie­szczę­ścia niż ra­do­ści i że tyl­ko nie­uczci­wą dro­gą moż­na dojść do wiel­kich pie­nię­dzy. Mo­że­my stwier­dzić z dużą dozą praw­do­po­do­bień­stwa, że sys­tem bę­dzie się sta­rał ten stan rze­czy utrzy­mać, po­nie­waż owe prze­ko­na­nia sta­no­wią wła­śnie jego cele. Cała ro­dzi­na bę­dzie wspie­rać tego swo­je­go człon­ka, któ­ry jest „goły i we­so­ły”, ale nie zwró­ci uwa­gi na tego, któ­ry osią­gnie suk­ces (lub uczy­ni to w spo­sób ne­ga­tyw­ny, czę­stu­jąc go uwa­ga­mi typu: „za dużo pra­cu­jesz”, „zo­ba­czysz, że i tak nikt cię nie do­ce­ni”, „do gro­bu tych pie­nię­dzy nie za­bie­rzesz” itp.). Pa­mię­taj, że suk­ces fi­nan­so­wy dla tej ro­dzi­ny jest w pew­nym sen­sie po­raż­ką, po­nie­waż sys­tem ich dąży do tego, aby utrzy­mać prze­ko­na­nia, któ­re pro­wa­dzą do bie­dy i cier­pięt­nic­twa.

Sys­te­mo­we po­dej­ście do ży­cia daje nam po­tęż­ne na­rzę­dzie roz­po­zna­nia pro­ce­sów, któ­re za­cho­dzą w na­szym ży­ciu. Głę­bo­ko wie­rzę, że wszyst­kie zmia­ny w na­szym świe­cie we­wnętrz­nym w du­żej mie­rze wpły­wa­ją na świat ze­wnętrz­ny, zgod­nie z za­sa­dą, że zmia­na jed­ne­go ele­men­tu sys­te­mu po­cią­ga za sobą zmia­nę w ca­łym sys­te­mie. Więc każ­dą zmia­nę za­czy­na­my od sie­bie.

Fi­lar II

Naj­więk­szym skar­bem, jaki po­sia­da­my, jest w na­sza wie­dza i do­świad­cze­nia.

Je­że­li chce­my wpro­wa­dzić ja­kieś zmia­ny w ży­ciu, za­zwy­czaj za­czy­na­my od spraw­dze­nia, czy mamy pod­sta­wy ma­te­rial­ne do do­ko­na­nia owych zmian. Za­zwy­czaj je­ste­śmy prze­ko­na­ni, że za­so­by to wy­pcha­ny port­fel, po­sia­da­ne przez nas dy­plo­my lub inne do­bra ma­te­rial­ne. Za­po­mi­na­my, że cały ba­gaż do­świad­czeń, któ­re prze­ży­li­śmy i zdo­by­li­śmy, sta­no­wi ogrom­ny ar­se­nał za­so­bów, z któ­rych mo­że­my ko­rzy­stać bez ogra­ni­czeń.

Za­zwy­czaj po­sia­da­my wię­cej za­so­bów, niż nam się wy­da­je. War­to każ­dą se­kun­dę swo­je­go ży­cia trak­to­wać z na­le­ży­tym sza­cun­kiem, gdyż każ­de do­świad­cze­nie może stać się dla nas waż­nym za­so­bem. Jest to szcze­gól­nie waż­ne w przy­pad­ku lu­dzi, któ­rzy są na­sta­wie­ni na kry­ty­kę i znaj­do­wa­nie bra­ków – tak­że w sa­mych so­bie.

Kie­dy de­cy­du­jesz, że chcesz wpro­wa­dzić zmia­ny w swo­im ży­ciu, ozna­cza to, że je­steś świa­do­my, iż two­je ży­cie może prze­bie­gać in­a­czej. Ta świa­do­mość wy­ni­ka stąd, że masz za­so­by w po­sta­ci wła­snych do­świad­czeń oraz ob­ser­wa­cji. Po­ja­wia­ją­ce się pro­ble­my po­trak­tuj jako wska­zów­ki okre­śla­ją­ce ob­szar two­je­go dzia­ła­nia.

Je­śli uwa­żasz, że two­ja prze­szłość była zbyt trud­na, nie za­po­mi­naj, że two­ja przy­szłość za­czy­na się wła­śnie w tej chwi­li. Przy­szłość daje ci moż­li­wość od­kry­wa­nia wszyst­kie­go, cze­go pra­gniesz w swo­im ży­ciu, ale tak­że tego, co jest ci po­trzeb­ne, aby być szczę­śli­wym. Nie trak­tuj swo­jej prze­szło­ści jak prze­kleń­stwa, gdyż to ona sta­no­wi pod­sta­wę two­jej przy­szło­ści.

Aby zro­zu­mieć war­tość na­wet naj­mniej­szych za­so­bów, po­le­cam na­stę­pu­ją­ce ćwi­cze­nie.

Ćwi­cze­nie:Oce­na wła­snych za­so­bów.