Strona główna » Literatura faktu, reportaże, biografie » Przełamanie bariery Bismarcka

Przełamanie bariery Bismarcka

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-65678-46-1

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Przełamanie bariery Bismarcka

Bój o Archipelag Bismarcka (07. 1942 – 05. 1944) to jeden z mniej znanych epizodów wojny na Pacyfiku. Ale ani zaciętością walk, ani dramatyzmem zdarzeń nie ustępuje tym bardziej znanym kampaniom. Starcia okrętów, walka o panowanie w powietrzu, boje na lądzie – wszystko to składa się na niezwykle intensywne działania, które trwały bez mała dwa lata. A do tego mistrzowskie pióro Samuela E. Morisona, który wspaniale w opisy walk wplata relacje jej uczestników, przez co odnosimy wrażenie, że oglądamy walkę na żywo. W tym przypadku rolę kamer pełnią oczy uczestników zdarzeń i to na różnych szczeblach – od dowódców do prostych żołnierzy. Ten sposób pisarstwa sprawił, że oto oficjalną historię US Navy czytamy tak, jakbyśmy czytali najlepsze powieści wojenne. Jeden z recenzentów nazwał autora „artystą wśród pisarzy historycznych”. I nie ma w tym ani trochę przesady.

Samuel Eliot Morison (1887–1976)

Kontradmirał, oficjalny historyk US Navy w II wojnie światowej, dwukrotny laureat Nagrody Pulitzera. Człowiek-legenda w USA. Jedna z współczesnych fregat amerykańskich została nazwana jego imieniem.

Polecane książki

Agata Brok znów staje w obliczu zagadki, tym razem dotyczącej rodziny jej chłopaka, Kermita. Lidka, która miała właśnie zacząć pracę w tej samej firmie co Agata, ginie pod kołami samochodu. Szybko okazuje się, że nie był to zwykły wypadek: kierowca, zanim w nią wjechał, przyhamował, zupełnie, jakby ...
Od 1 stycznia 2019 r. obowiązują istotne zmiany w rozporządzeniu Ministra Finansów z 2 marca 2010 r. w sprawie szczegółowej klasyfikacji dochodów, wydatków, przychodów i rozchodów oraz środków pochodzących ze źródeł zagranicznych. Niektóre podziałki przestają obowiązywać, pojawiły się nowe, a przy ...
Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, czy filozofia ma rację bytu, ta książka jest dla Ciebie. Weź ją do swojego plecaka w podróż, ale nie spodziewaj się zwykłego przewodnika turystycznego po najlepszych hotelach Wielkopolski i Kujaw. Weź tę książkę ze sobą i zacznij wędrówkę przez Poznań, Gniez...
„Czas na biznes“ to seria mini-poradników dla rozważających założenie własnej działalności w konkretnej branży. Poznaj charakterystykę rynku i konkurencję w sektorze, który najbardziej Cię interesuje. Dowiedz się jakiej kadry potrzebujesz, w co musisz wyposażyć lokal, a co najważniejsze – ile to ws...
Kodeks honorowy to publikacja, która stanowiła główną podstawę teoretyczną do organizowania pojedynków między polskimi gentlemanami w okresie międzywojennym. Znajdziemy tu informacje dotyczące obraźliwego charakteru plotki oraz krótką listę honorowych broni. Przede wszystkim zaś dowiemy się, kto...
Polsko-niemiecka pisarka Eleonora Kalkowska (1883–1937) jest autorką między innymi głośnego lirycznego manifestu antywojennego Der Rauch des Opfers z 1916 roku oraz odnoszących sukcesy sceniczne sztuk z nurtu teatru społecznego niepokoju: Sprawy Jakubowskiego (1929) i Doniesień drobnych (1932). Urod...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Samuel Eliot Morison

PRZEŁAMANIE BARIERY BISMARCKASAMUEL ELIOT MORISONPRZEŁAMANIE BARIERY BISMARCKA

22 lipca 1942 – 1 maja 1944

TłumaczyłALEKSANDER POGORZELSKI

Gdańsk 2010

Tytuł oryginału:Breaking the Bismarcks Barier 22 July 1942 – 1 May 1944

Przekład:Aleksander Pogorzelski

Fotografie: z oryginału

Redakcja: J. Wąsiewski

Skład i łamanie:GRAFIKO, Krzysztof Pałubicki

All right reservedCopyright © 2010 for Polish edition by Fundacja historia.pl

ISBN DRUK 978-83-65201-32-4ISBN E-PUB 978-83-65678-46-1

Wydanie I

Fundacja historia.pl80-885 GdańskWały Piastowskie 1/1508e-mail: finna@ finna.com.pl 

Wstęp do wydania polskiego

Pewnie część czytelników zadaje sobie pytanie, jaki jest sens wydawania książek historycznych napisanych kilkadziesiąt lat wcześniej. Bo przecież dopiero dzisiaj możemy odkryć kulisy tamtych zdarzeń, dzisiaj ujawniane są zasoby archiwalne niedostępne w czasie, gdy była pisana ta książka. A jednak ma to sens i to głębszy niż nam się wydaje na pierwszy rzut oka. Przede wszystkim dlatego, że autor pisze tę historię w oparciu orelacje spisane czy wypowiedziane świeżo po walce. Ma nieograniczony dostęp do ludzi przełamujących archipelag Bismarcka. Dzieło Morisona stanowi podstawę, punkt odniesienia dla innych historyków zajmujących się tym okresem walk na Pacyfiku. Opisany przez niego przebieg walk nie jest w zasadzie przedmiotem sporów historyków. Mogą oni jedyni uzupełnić dane przedstawiając dokumenty wtedy jeszcze niepublikowane. Na pewno należą do nich dokumenty dekryptażu wynikające z faktu złamania przez Amerykanów „purpurowego kodu”. To niewątpliwie miało kapitalne znaczenie dla przebiegu walk i tłumaczy w dużej mierze podjęte wówczas decyzje. Ale to są kulisy. A wyniki tych decyzji, czyli opis samego przebiegu starć na archipelagu jest niewątpliwie prawdziwy.Mamy tutaj typowe działania poznane już przez czytelnika w „Guadalcanalu” Morisona. A więc nocne wyprawy Japończyków i dominacja, przede wszystkim lotnicza Amerykanów, gdy nastaje dzień. Ale jest też nowy element – operacje desantowe – przeprowadzone, trzeba przyznać, z mistrzowską precyzją przez Amerykanów. Japończycy są skazani na porażkę. Przewaga ich przeciwników w ludziach i sprzęcie jest zbyt duża. Ale walczą tak jak potrafią – czyli do ostatniego bez mała żołnierza. Książka obfituje w dramatyczne opisy zdarzeń, jak np. harahiri popełnione przez rozbitków japońskich nie chcących się poddać Amerykanom, czy pojedynczy atak amerykańskiego żołnierza na japoński bunkier z działem, okupiony śmiercią bohatera. I właśnie w tych szczegółach tkwi siła Morisona. Za to go kocham. Dzięki niemu obserwujemy walkę konkretnych ludzi, poznajemy ich zachowania i motywacje. A do tego ten czarny humor i dbałość o morale amerykańskiego żołnierza, czego przykładem jest stworzenie na jednej z wysepek „najdłuższego baru na Pacyfiku”.Chciałbym też drogi czytelniku donieść, że wszelkie plotki /jak co roku/o zgonie wydawnictwa okazały się przedwczesne…A nieregularność ukazywania się książek z „serii kotwiczką” wynika z opóźnień tłumaczy, redaktorów i mojego własnego lenistwa. Nie wiem jak długo jeszcze będzie ukazywać się „seria z kotwiczką” -chciałbym żeby do ostatnich moich dni. A ponieważ w tę ostatnią, najciekawszą podróż, jeszcze się nie wybieram, to mam nadzieję, że jeszcze parę ładnych lat…

Andrzej Ryba

Przedmowa

„Przełamanie Bariery Bismarcka” to nie tylko tytuł, ale i temat niniejszego tomu. Bariera ta była ogromną przeszkodą. Tworzyły ją japońskie bazy lotnicze i morskie, rozstawione niczym gigantyczny sak na ryby, którego skrzydłem była powietrzno-morska trasa z Japonii przez Saipan i Truk do Rabaulu. Część owalna przebiegała między umocnionymi posterunkami, takimi jak Kavieng na Nowej Irlandii, jednej z Wysp Admiralicji, Wewak, Madang, Lae, Salamaua i Buna na Nowej Gwinei, czy Przylądek Gloucester, Gasmata i Rabaul na Nowej Brytanii. Ze wszystkich tych posterunków tworzących barierę zbliżoną kształtem do saka, Rabaul był najpotężniejszy i najważniejszy. Zdobycie przez wroga tego kolonialnego miasta 23 stycznia 1942 roku, wraz z jego lotniskami i redą, pochłonęło o wiele więcej krwi i potu sił alianckich niż utrata Singapuru. Z Rabaulu przeprowadzano potężne uderzenia z powietrza i morza na Port Moresby i Queensland w początkowej fazie wojny na Pacyfiku. Rabaul posiadał duży port, schowany przed alianckimi atakami lotniczymi do czasu zdobycia zewnętrznych bastionów Bariery. To stamtąd wyruszały wyprawy bombowe, krążowniki i „Tokio Express”, tak długo nękające Amerykanów na Salomonach. Na pięciu lotniskach Rabaulu stacjonowały znaczne siły bombowców i myśliwców – wciąż uzupełniane nowymi z Japonii – które latając na wschód i południe, atakowały aliancką żeglugę i siły lądowe. Rabaul delenda est było podstawowym warunkiem ofensywy generała MacArthura wzdłuż osi Nowa Gwinea – Mindanao. Bariera Bismarcka i jej wschodnie bastiony zbyt długo ograniczały działania Sił Południowego Pacyfiku admirała Halseya w kierunku niższych Wysp Salomona. Zbyt długo Bariera i jej południowe bastiony powstrzymywały generała MacArthura od powrotu na Filipiny. Ale działania mające na celu zniszczenie zewnętrznych bastionów i penetrację środka przypominającego sak środka były trudne i skomplikowane. Włączając bój oGuadalcanal, który był tematem poprzedniego tomu, trwały one dwadzieścia jeden miesięcy od 1 sierpnia 1942 do 1 maja 1944 roku. Prowadziło je dwóch niezależnych dowódców: generał MacArthur i admirał Halsey. Składały się na nie wszystkie rodzaje walk, jakie toczono na frontach II wojny światowej: bitwy morskie w zatoce Kula, w pobliżu wyspy Kolombangara, w zatoce Vella, Zatoce Cesarzowej Augusty, czy w pobliżu Przylądka Św. Jerzego; bitwy lądowe w równikowej dżungli na Buna, przylądku Gloucester, Munda i obrzeżach Bougainville; bombardowania strategiczne; akcje powietrzno-morskie, włączając bitwę na Morzu Bismarcka; prawie codzienne działania samolotów przeciw okrętom, samolotów przeciw siłom lądowym i samolotów przeciw samolotom; krótkie, lecz krwawe starcia między barkami desantowymi i kutrami torpedowymi oraz niektóre z najważniejszych operacji desantowych wojny na Pacyfiku. Tak przebiegały działania aliantów. Choć główne siły każdego zaangażowanego rodzaju sił zbrojnych należały do Stanów Zjednoczonych, to w dużej części wojska lądowe, powietrzne i odpowiedni komponent sił nawodnych – pod dowództwem generała MacArthura – należały do Australii. Nowa Zelandia wysłała okręty, samoloty i siły lądowe na Południowy Pacyfik pod dowództwo admirała Halseya; także Królewska Marynarka Wojenna Holandii i holenderska marynarka handlowa brały udział w zmaganiach wokół Nowej Gwinei. Co więcej, większość operacji na tym teatrze była nie tylko wspólnym działaniem sił zbrojnych (prowadzonym przez więcej niż tylko jedną nację), ale też połączonym (prowadzonym przez więcej niż jeden rodzaj sił zbrojnych). Bariera Bismarcka została w końcu złamana dzięki bliskiej współpracy między jednostkami floty (nawodnej, podwodnej i lotnictwa), sił lądowych (armii i Korpusu Marines), każde ze swoim lotnictwem oraz na wpół samodzielnej 5. Armii Powietrznej. Tak więc opisywanie tych wydarzeń wyłącznie z punktu widzenia amerykańskiej Marynarki Wojennej byłoby historycznym przekłamaniem. Z pewnością głównym celem niniejszej książki jest ukazanie dokonań floty USA, ale – zgodnie z duchem zjednoczenia – starałem się opisać role odegrane przez wszystkie elementy sił alianckich we właściwych proporcjach. Jeśli nie opisałem działań lądowych na Nowej Gwinei, Bougainville i Nowej Georgii tak szczegółowo, jak może wielu czytelników by sobie tego życzyło, to uczyniłem to z powodu braku miejsca, dla którego pominąłem też wiele ciekawych działań mniejszych jednostek i bitew powietrzno-morskich. Przygotowania do napisania tego tomu rozpocząłem wiosną 1943 roku, zbierając informacje w kwaterze głównej admirała Halseya w Nouméa, kwaterze głównej wiceadmirała Fitcha na Espiritu Santo i na Guadalcanalu. Następnie odwiedziłem kwaterę główną wiceadmirała Carpendera i generała MacArthura w Brisbane, spędziłem kilka dni w Port Moresby i Zatoce Milne’a oraz opłynąłem wybrzeże Papui aż do Morobe szybkimi, ale jakże niewygodnymi kutrami torpedowymi. Latem 1943 roku wziąłem udział w kampanii na środkowych Salomonach pod dowództwem kontradmirała Ainswortha. Później tego samego roku porucznik z mojego sztabu, Henry Salomon, oficer rezerwy Marynarki Wojennej, udał się na Torokina, Manus i do Brisbane w celu zebrania informacji. Już na początku 1944 roku rozpocząłem pisanie części III i IV, a pierwsza wersja niniejszego tekstu, ukończona tamtego roku, została przeczytana przez mojego przyjaciela, nieżyjącego już wiceadmirała Wilkinsona, któremu tom ten jest dedykowany. Z panią Morison i panem Pineau w 1950 roku pojechaliśmy do Tokio w poszukiwaniu materiałów z japońskich źródeł. Zostaliśmy ciepło przyjęci przez generała armii Douglasa MacArthura i jego szefa wywiadu wojskowego, generała dywizji Charlesa A. Willoughby. Omówiliśmy japońską strategię morską i działania na morzu z kilkoma byłymi oficerami Cesarskiej Marynarki Wojennej i uzyskaliśmy wiele dodatkowych informacji od nich, z akt generała MacArthura, od głównego historyka generała Willoughby oraz od doktora Gordona W. Prange, dotyczących operacji opisanych w tym tomie. Najważniejszym z moich asystentów podczas przygotowywania niniejszego tomu był komandor porucznik James C. Shaw, który zastąpił na stanowisku H. Salomona we wrześniu 1947 roku. Komandor Shaw brał udział w uderzeniach lotniskowców na Rabaul, tak jak ja podczas wcześniejszych rejsów przez cieśninę Slot i przeprowadził wiele podstawowych badań do części I oraz II, tak jak Henry Salomon do rozdziałów XXV i XXVI. Roger Pineau przetłumaczył ważne japońskie dokumenty i dokonał podstawowych analiz wszystkich operacji morskich od strony japońskiej. Richard S. Pattee, jeden z moich studentów historii morskiej na Harvardzie, wykonał podstawowe badania działań okrętów podwodnych. Donald Martin opracował organizację zadań oraz dokonał pozostałych analiz. Antha E. Card sporządziła większą część maszynopisu i przy jej talencie do le mot juste, dokonała poprawek w rękopisie, tak jak i Elizabeth Humphreys z zespołu Little, Brown and Company. Wielu oficerów armii, floty i Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych oraz kilku oficerów Marynarki Wojennej Australii i Nowej Zelandii uzupełniło nasze dane, udzielając ustnych odpowiedzi na zadane im pytania. Moja żona, Priscilla Barton Morison (która dołączyła do naszego zespołu, w jego ówczesnej postaci, w grudniu 1949 roku) podeszła do zadania z wielką werwą, a jej takt i urok osobisty pomogły mi pokonać ciągle piętrzące się przeszkody przy tego rodzaju pracy. Mapki są głównie dziełem Isabel J. Gatzenmeier z działu kartograficznego Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej w Newport, kierowanego przez Charlesa H. Warda. Bardzo pomocni okazali się: archiwista Charles H. Fitzsimmons oraz Emily C. Heffernan, bibliotekarka, oboje z Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej. Jak zawsze cieszyliśmy się wsparciem i zachętą ze strony kontradmirała Johna B. Heffernana, dyrektora Działu Historii Morskiej oraz jego kompetentnego zespołu. Chciałbym wyrazić wdzięczność za wszelką pomoc – umożliwiającą mi ukończenie niniejszego tomu – następującym osobom: szanownemu Francisowi P. Matthewsowi, Sekretarzowi Marynarki Wojennej, admirałowi Forrestowi P. Shermanowi, Szefowi Operacji Morskich wraz z jego zastępcą do spraw administracyjnych, kontradmirałem Charlesem Wellbornem Juniorem, kontradmirałowi Feliksowi L. Johnsonowi, szefowi Wywiadu Morskiego oraz wiceadmirałowi Donaldowi B. Beary, rektorowi Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej. Ponownie chciałbym zapewnić czytelników, których reakcja na wcześniejsze tomy była zachętą dla tych wszystkich, którzy je przygotowywali, iż nie jest to oficjalna historia w zwyczajnym znaczeniu tego słowa, ale „historia Morisona”. Nikt w całej flocie nawet nie zasugerował, żebym ukrył wpadki lub zminimalizował błędy. Jednakże wiem z własnego doświadczenia, jak wielką rolę w walkach na morzu odgrywa szczęście i jak łatwo nawet najbardziej uzdolnionemu oficerowi popełnić błąd, gdy wymaga się od niego podjęcia natychmiastowej decyzji w ogniu walki. Jestem z pewnością bardziej wyrozumiały dla takich pomyłek niż wielu autorów, którzy nigdy nie ruszali się zza swojego biurka.

SAMUEL E. MORISON 

UNIWERSYTET HARVARDA 29 czerwca 1950

W ciągu trzech lat od ukazania się pierwszego wydania tego tomu wielu czytelników przysłało poprawki i korekty. Komandor John W. McElroy, USNR, z Działu Historii Morskiej sprawdził wszystkie dane, których dotyczyły te uwagi. Informacje, które okazały się być błędne, zostały należycie poprawione w niniejszym wydaniu.

NORTHEAST HARBOR, MAINE wrzesień 1953 

Skróty

Podawane stopnie oficerów i marynarzy są takie, jakie mieli w trakcie opisywanych tu wydarzeń. Oficerowie i marynarze, o których mowa, należą do Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, chyba że zaznaczono inaczej. Skróty dotyczące sił zbrojnych: RAAF – Królewskie Australijskie Siły Powietrzne; RAN – Królewska Australijska Marynarka Wojenna; RN – Królewska Marynarka Wojenna Wielkiej Brytanii; RNZAF – Królewskie Nowozelandzkie Siły Powietrzne; RNZN – Królewska Marynarka Wojenna Nowej Zelandii; USA – Armia Stanów Zjednoczonych; USMC – Korpus Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych; USMCR – Rezerwa Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych.

Pozostałe skróty używane w niniejszym tomie: A.A.F. – Lotnictwo Armii Stanów Zjednoczonych; Airsols – Dowództwo Powietrzne Rejonu Wysp Salomona; AKA, APA – okręty desantowe; APc – mały zaopatrzeniowiec żeglugi przybrzeżnej; APD – niszczyciel pełniący funkcje zaopatrzeniowe; ATIS – sekcja tłumaczy Wojsk Sprzymierzonych; Bu – jako przedrostek oznacza Biuro Departamentu Marynarki Wojennej; CA – ciężki krążownik; CL – lekki krążownik; C.I.C. – centrum informacji bojowej; Cincpac-Cincpoa – głównodowodzący Floty Pacyfiku i Obszaru Pacyfiku; C.N.O. – szef operacji morskich; C.O. – oficer dowodzący; Com – jako przedrostek oznacza dowódcę. Przykłady: Comairsopac – dowódca Lotnictwa Południowego Pacyfiku; Comcrudiv – dowódca dywizjonu krążowników; CTF – dowódca zespołu operacyjnego; CTG – dowódca grupy operacyjnej; CV – lotniskowiec; CVL – lekki lotniskowiec; CVE – lotniskowiec eskortowy; DD – niszczyciel; DE – niszczyciel eskortowy; DMS – niszczyciel-minowiec; div – jako przyrostek oznacza dywizjon; Desdiv – dywizjon niszczycieli; H.M.A.S.; H.M.N.Z.S. – okręt Marynarki Wojennej Australii; okręt Marynarki Wojennej Nowej Zelandii; IFF – identyfikacja swój/wróg (urządzenie elektroniczne);

Inter. Jap. Off. – „Przesłuchania japońskich funkcjonariuszy”, USSBS (1946); JANAC – Połączony Komitet Szacunkowy Armii i Floty „Straty Cesarskiej Marynarki Wojennej i Handlowej podczas II wojny światowej”; J.C.S. – Kolegium Szefów Połączonych Sztabów; Jicpoa – połączone centrum wywiadu obszaru Pacyfiku; K.P.M. – holenderska kompania żeglugowa; LC – barka desantowa; LCI – barka desantowa piechoty; LCM – barka desantowa sprzętu zmechanizowanego; LCT – barka desantowa czołgów; LCVP – barka desantowa pojazdów i personelu; LSD – okręt desantowy-dok; LST – okręt desantowy do przewozu czołgów; LVT (Amphtrac) – gąsienicowy pojazd amfibijny; O.N.I. – oficer wywiadu morskiego; O.T.C. – oficer dowodzenia taktycznego; PC – okręt patrolowy; PT – kuter torpedowy; RCT – pułkowa grupa bojowa; SC – ścigacz okrętów podwodnych; S.O.P.A. – najwyższy stopniem oficer w porcie; ron – jako przyrostek oznacza eskadrę; Desron – eskadra niszczycieli; Sopac – południowy Pacyfik; SWPac – południowo-zachodni Pacyfik; TBS – komunikator radiowy niskiej mocy; USSBS – raport „Amerykańskie Naloty Strategiczne”; VB – eskadra samolotów bombowych; VF – eskadra samolotów myśliwskich; VT – eskadra samolotów torpedowo-bombowych. M oznacza eskadrę lotnictwa Piechoty Morskiej; WDC – dokument z Centrum Dokumentacji w Waszyngtonie, obecnie w Archiwach Narodowych; YMS – przybrzeżny trałowiec; YP – szkolny kuter patrolowy.

Oznaczenia samolotów (cyfry w nawiasach odpowiadają liczbie silników)

Stany Zjednoczone

A-20 – Boston – (2) lekki bombowiec armii; A-29 Hudson – (2) lekki bombowiec armii; B-17 – Flying Fortress – (4) ciężki bombowiec armii; B-24 Liberator – (4) ciężki bombowiec armii (przez marynarkę wojenną oznaczany PB4Y); B-25 – Mitchell, (2) średni bombowiec armii; B-26 Marauder – (2) średni bombowiec armii; Black Cat – PBY Catalina przystosowana do działań w nocy; C-47 – Skytrain – (2) samolot transportowy armii; Dumbo – PBY Catalina przystosowana do operacji ratunkowych; F4F – Wildcat; F4U Corsair; F6F Hellcat – (1) samoloty myśliwskie marynarki wojennej; P-38 – Lightning – (2) samolot myśliwski armii; P-39 Airacobra; P-40 Warhawk – (1) samoloty  myśliwskie armii; PBY – Catalina – (2) łódź latająca marynarki wojennej; PBY5A – samolot-amfibia; PV1 – Ventura – (2) średni bombowiec marynarki wojennej; SBD – Dauntless – (1) bombowiec nurkujący marynarki wojennej; SB2C – Helldiver – (1) bombowiec nurkujący marynarki wojennej; TBF – Avenger – (1) samolot torpedowo-bombowy marynarki wojennej

Japonia

Betty – Mitsubishi G4M, (2) średni bombowiec marynarki wojennej; Emily – Kawanishi H8K, (4) ciężka łódź latająca marynarki wojennej; Helen – Nakajima Ki-49, (2) średni bombowiec marynarki wojennej; Judy – Yokosuka D4Y, (1) bombowiec nurkujący marynarki wojennej; Kate – Nakajima B5N, (1) samolot torpedowo-bombowy marynarki wojennej; Pete – Mitsubishi F1M, (1) wodnosamolot marynarki wojennej; Sally – Mitsubishi Ki-21, (2) średni bombowiec armii; Tojo – Nakajima Ki-44, (1) samolot myśliwski armii; Val – Aichi D3A, (1) bombowiec nurkujący marynarki wojennej; Zeke – Mitsubishi A6M, (1) samolot myśliwski marynarki wojennej (nazywany Zero w latach 1942-1943).

Fas est et ab hoste doceri. Warto się uczyć i od wroga. – Owidiusz, Metamorfozy, IV 428

Kontratak jest duszą obrony. Obrona o nastawieniu pasywnym jest zaprzeczeniem wojny. Właściwie rozumiana, stanowi postawę czujnego oczekiwania. Czekamy na chwilę, gdy nieprzyjaciel wystawi się na uderzenie. Jeśli będzie skuteczne, jego osłabi, a nas wzmocni, tym samym umożliwi nam przejście do ofensywy.

 – Julian Corbett, Wybrane zasady strategii morskiej, str. 25

W działaniach amfibijnych najtrudniejszy jest desant.

– Kontradmirał Theodore S. WilkinsonCZĘŚĆ I Kampania na Papui 

Daty długości geograficznej wschodniej w strefie czasowej minus 10 godzin na południowo-zachodnim Pacyfiku. Daty długości geograficznej zachodniej w Europie i Stanach Zjednoczonych.

ROZDZIAŁ I Planowanie strategiczne w 1943 roku1

1. Casablanca i Pacyfik, styczeń 1943 r. 

Kiedy podczas wojny na Pacyfiku przeszliśmy do fazy ofensywy, duże znaczenie zaczęto przywiązywać do planowania strategicznego, które miało miejsce podczas kilku konferencji Kolegium Szefów Połączonych Sztabów w Waszyngtonie i Komitetu Szefów Połączonych Sztabów (anglo-amerykańskich). W 1942 roku plany alianckie na Pacyfiku, jeśli nie stanowiły improwizacji w celu zareagowania na poszczególne ofensywy Japończyków, przypominały mecz futbolu, w którym po pierwszym podaniu piłki gra jest przerywana przez silniejszego przeciwnika. Jednak po pierwszym sukcesie aliantów w Starym Świecie – operacji „Torch” we francuskiej Afryce Północnej – oraz po tym, jak japońskie ostrze zostało stępione pod Midway i złamane na Guadalcanalu, nadszedł czas na stworzenie długofalowych planów, prowadzących do zwycięstwa na wszystkich teatrach wojny. Uporczywymi pytaniami były: „Dokąd mamy stąd się skierować?” oraz „Jak to zrobimy?” Fundamentalna aliancka koncepcja strategiczna II wojny światowej – najpierw zniszczyć europejską część Osi – nigdy nie była zdecydowanie podważana w czasie owych konferencji, chociaż Anglicy – ze względu na sytuację w jakiej się znaleźli – ostro naciskali na opóźnienie otwarcia „drugiego frontu” w Europie. Koncepcja ta była bliska prezydentowi; podobnie Kolegium Szefów Połączonych Sztabów – admirałowi Leahy, admirałowi Kingowi, generałowi Marshallowi i generałowi Henry H. Arnoldowi – oraz większości oficerów niższego szczebla. Generał MacArthur, Czang Kaj-szek i pewna liczba oficerów flagowych z Floty Pacyfiku USA uważali ją za błędną. Niektóre gazety i osoby cywilne wywierały nacisk na administrację, aby zmienić decyzję, pozostawić Anglię i Rosję na łasce losu i rzucić przeciwko Japonii wszystko, czym dysponowała Ameryka. Choć nigdy nie istniało realne niebezpieczeństwo tak radykalnego zwrotu, to samo przypuszczenie, że moglibyśmy go wykonać, było użytecznym czynnikiem odstraszającym angielskie i radzieckie pragnienia, żeby Ameryka skierowała całą swą siłę militarną i zasoby w miejsca szczególnie ważne dla Anglii i Rosji. Realnym zagrożeniem było to, że Nimitz i MacArthur otrzymają niewystarczającą liczbę ludzi, okrętów, samolotów i zaopatrzenia, aby utrzymać inicjatywę na Pacyfiku. Pierwszą okazją do wyjaśnienia tej kwestii była konferencja w Casablance w styczniu 1943 roku, w której udział wzięli Roosevelt, Churchill, Połączony Komitet Szefów Sztabów oraz mnóstwo oficerów sztabowych i planistów. Szefowie Sztabów mieli tam wiele sposobności do prowadzenia dyskusji, podczas gdy komisje planowania wykłócały się o to, jaki rejon strategiczny ma większe potrzeby. Szefowie Sztabów ze strony angielskiej, którzy ignorowali Pacyfik, gdy Anglia znajdowała się w niebezpieczeństwie, teraz po raz pierwszy dowiedzieli się, jak wiele dokonała Ameryka przy użyciu skromnych środków i jak ważne było kontynuowanie ofensywy po Midway i Guadalcanalu. W połowie grudnia admirał King nakazał z grubsza oszacować procentowy wysiłek wojenny (liczbę ludzi, okrętów, samolotów i zaopatrzenia) wszystkich aliantów, włączając Rosję i Chiny. Ku jego zaskoczeniu okazało się, że zaledwie 15% wszystkich zasobów alianckich skoncentrowano w rejonie całego Pacyfiku, włączając Ocean Indyjski, Birmę i Chiny. Pozostałe 85% zasobów skierowano do Europy i Afryki oraz wykorzystano w Bitwie o Atlantyk i do rozbudowy sił angielskich2. Na konferencji w Casablance King i Marshall podali te dane do wiadomości, stwierdzając z naciskiem, że taka dysproporcja może być fatalna w skutkach. Zgadzali się, że Niemcy były wrogiem numer jeden i bynajmniej nie sugerowali, aby pokonać Japonię przed rozgromieniem Niemiec, ale otwarcie mówili, że jeśli Stanom Zjednoczonym nie uda się odzyskać inicjatywy w wojnie przeciwko Japonii, to mogą zostać zmuszone do wycofania się ze swoich zobowiązań na europejskim teatrze działań. King i Marshall byli głęboko przekonani, że nasze początkowe sukcesy w wojnie z Japonią należy szybko wykorzystać i nie wolno dać szansy Japończykom na skonsolidowanie wysiłków i przeprowadzenie nowej ofensywy tam, gdzie będą chcieli, podczas gdy Stany Zjednoczone pozostawałyby w bezczynności. Nalegali, aby procent sił użytych na Pacyfiku wzrósł przynajmniej do trzydziestu. Ogólnie rzecz biorąc angielskie Kolegium Szefów Połączonych Sztabów zgodziło się z tym, lecz wtedy spór zaczęto toczyć o to, jak i gdzie. Istniał jeden zasadniczy punkt, co do którego od początku wojny istniała ostra różnica zdań. Amerykanie pragnęli przeprowadzić w 1943 roku ofensywę przez Kanał La Manche. Do zrealizowania jej przez ostatni rok gromadzili siły w Anglii. Natomiast Anglicy w 1943 roku preferowali „zdecydowane działania w rejonie Morza Śródziemnego”, połączone z intensywnymi strategicznymi nalotami bombowymi na Niemcy, te zaś – jak uważali często zbyt optymistycznie nastawieni lotnicy – miały złamać niemieckie morale. Gdyby udało się uzyskać tak upragniony stan rzeczy, wtedy Anglicy mogliby szybko dokonać inwazji przez Kanał La Manche. Uważali, że w innym wypadku nie da się przeprowadzić ofensywy na dużą skalę we Francji przed rokiem 1944. Generał Marshall sprzeciwiał się unieruchomieniu znacznych sił w Anglii na 18 miesięcy. Stany Zjednoczone mogłyby je dużo lepiej wykorzystać na Pacyfiku. Na spotkaniu Komitetu Szefów Połączonych Sztabów, prezydent Roosevelt wyraził ubolewanie z powodu niewielkiego zainteresowania Chinami Szefów Połączonych Sztabów. Zauważył również, iż strategia skoków z wyspy na wyspę, jaką dotąd stosowaliśmy przeciwko Japonii, zabierze zbyt wiele czasu i „musi zostać opracowana jakaś inna metoda uderzenia na Japonię”. Uważał też, że niszczenie japońskiej żeglugi było jednym z najlepszych środków prowadzących do naszego zwycięstwa. Zauważył, iż nasze okręty podwodne pozbawiły Japończyków miliona ton żeglugi – około jednej szóstej całej ich floty handlowej – w czasie pierwszego roku wojny. Wierzył, że działania okrętów podwodnych mogą i będą zintensyfikowane i że powinny być wspierane przez samoloty operujące z chińskich lotnisk przeciwko japońskim szlakom handlowym na Morzu Japońskim i Morzu Wschodniochińskim. Roosevelt był dobrym prorokiem, jeśli chodzi o okręty podwodne, ale lotnictwo armii w Chinach nigdy nie stało się skuteczne w zwalczaniu statków handlowych. Churchill nie wtrącał się do wojny na Pacyfiku i jasno stwierdził, że jest zainteresowany głównie Morzem Śródziemnym i „podbrzuszem” Osi. W Casablance dobito strategicznego targu. Amerykanie przestali przeciwstawiać się działaniom na Morzu Śródziemnym w 1943 roku i zaakceptowali przełożenie inwazji w Normandii na rok 1944 wiedząc, że odblokuje to ich siły, których użyją do przeprowadzenia ofensywy na Pacyfiku. Nic nie wspomniano o procentach, ale wydawało się jasne, że nowo budowane jednostki, niepotrzebne na Morzu Śródziemnym, będą kierowane na Pacyfik. Jak nakreślono w raporcie Komitetu Szefów Połączonych Sztabów do prezydenta i premiera z 23 stycznia 1943 roku – zaakceptowanym przez obu – oprócz zwykłego utrzymania linii komunikacyjnych, ochrony brytyjskich antypodów i zwalczania floty japońskiej przez okręty podwodne, na 1943 rok na Pacyfiku planowane były następujące działania:

1.  Kontynuacja operacji „Watchtower” z Guadalcanalu i Nowej Gwinei do momentu zdobycia Rabaulu i przełamania Bariery Bismarcka. 2.  Marsz na zachód w kierunku Truk i Guam. 3.  Zapewnienie jak największego bezpieczeństwa na Aleutach. 4.  Marsz wzdłuż osi Nowa Gwinea-Mindanao aż po Timor. 5.  Odbicie Birmy w celu udzielenia pomocy Chinom poprzez (a) desanty morskie na wyspach Ramree i Akyab (skąd jedna droga prowadziła do Mandalay), (b) inwazję na północną Birmę, dokonaną przez angielskie i chińskie siły lądowe w celu otwarcia drogi lądowej do Chin oraz przygotowania (c) operacji „Anakim”, zmasowanej ofensywy w celu ponownego otwarcia Drogi Birmańskiej i okupacji całej Birmy.

Punkt nr 1 i początek punktu nr 4 są tematem niniejszego tomu, a 2 i 3 następnego tomu. Numer 5 (a) był nieudany, 5 (b) nie wykonany do 1944 roku, a plan operacji „Anakim”, najbardziej zaniedbanej operacji wojny, nigdy nie został zrealizowany. W maju 1943 roku Komitet Szefów Połączonych Sztabów zdecydował, że Kolegium Szefów Połączonych Sztabów powinno opracować szczegóły operacji na Pacyfiku, biorąc pod uwagę zmieniającą się sytuację i dostępne środki, a Komitet Szefów Połączony Sztabów nie będzie ingerował w to, jak daleko należy się posunąć za każdym razem. Każda zmiana planów wymagająca nowej alokacji sił musiała uzyskać zatwierdzenie Komitetu Szefów Połączonych Sztabów, ale dopóty Stany Zjednoczone dotrzymywały swoich zobowiązań w Europie i Afryce, co też czyniły, Anglicy nie mieli nic przeciwko temu, żeby Kolegium Szefów Połączonych Sztabów prowadziło wojnę na Pacyfiku według własnego uznania.

2. „Trident” i „Quadrant”, maj-sierpień 1943 r.

Po zakończeniu konferencji w Casablance 23 stycznia 1943 roku problem szczegółowego planowania strategicznego na Pacyfiku powrócił do Waszyngtonu. W odpowiedzi na sugestię generała MacArthura, Kolegium Szefów Połączonych Sztabów zwołało w marcu „Wojskową Konferencję Pacyfiku”, w której wzięli udział między innymi generałowie Sutherland i Kenney reprezentujący MacArthura, admirał Spruance i komandor Forrest P. Sherman reprezentujący Nimitza, generał Harmon i komandor Miles Browning reprezentujący Halseya. Dyrektywa Kolegium Szefów Połączonych Sztabów z 28 marca, która powstała w wyniku tej konferencji, stała się podstawą „Strategicznego planu pokonania Japonii”, przedstawionego na konferencji „Trident” Komitetu Szefów Połączonych Sztabów. Odbyła się ona w maju 1943 roku w Waszyngtonie i plan ten został na niej nieco skorygowany, a następnie zatwierdzony przez Roosevelta i Churchilla. Plan z maja, wskazujący na Chiny, różnił się pod kilkoma ważnymi względami od tego, który później zastosowano. Zaraz po przełamaniu Bariery Bismarcka i zabezpieczeniu przyczółka birmańskiego, ogromne siły pod dowództwem MacArthura miały przetoczyć się przez tylną część Nowej Gwinei na Celebes, Sulu i Morze Południowochińskie, podczas gdy Royal Navy miała odbić cieśninę Malakka i Singapur. Liczba strategicznych nalotów bombowych na Japonię prowadzonych z Chin, jak również na Niemcy z Anglii, miała zostać zwiększona. Obie potęgi morskie miały zająć Hong Kong i przekształcić go w bazę do ostatecznego szturmu na Japonię. Ten wielce ambitny plan zależał od angielskiego wkładu w postaci zdobycia Birmy i otwarcia cieśniny Malakka oraz od współpracy Chin w odzyskaniu Hong Kongu i ochrony lotnisk generała Chennaulta. Nic z tego nie wyszło. Gdy odbywała się konferencja „Quadrant” Komitetu Szefów Połączonych Sztabów w Quebecu w sierpniu 1943 roku, Anglicy powiadomili nas, że operacja birmańska, jeśli w ogóle, nastąpi nie wcześniej niż w 1944, a późną wiosną tego roku armia japońska rozpoczęła zdobywanie chińskich baz lotniczych, jedną po drugiej. Zaabsorbowanie Anglików Morzem Śródziemnym, słabość i niesolidność rządu Czang Kaj-szeka, trudności w operowaniu flotą na Morzu Południowochińskim, gdy Japończycy panowali na Filipinach oraz czynniki pozytywne, takie jak wspaniałe sukcesy Amerykanów w przeprowadzaniu desantu morskiego i użyciu sił szybkich lotniskowców, przyczyniły się do całkowitej zmiany planów po przełamaniu Bariery Bismarcka i zabezpieczeniu Wysp Marshalla w 1944 roku. Ostatecznie pozostały dwie drogi do Tokio: Wyspy Marshalla-Mariany-Iwo Jima oraz Nowa Gwinea-Leyte-Luzon-Okinawa. Żadna z nich nie dotykała Chin. Birma pozostała w rękach japońskich prawie do końca wojny, a Holenderskich Indii Wschodnich nawet nie próbowano odzyskać. Wszystkie te możliwości wydawały się bardzo odległe podczas kolejnych miesięcy po zdobyciu Guadalcanalu. W maju 1943 roku, gdy Komitet Szefów Połączonych Sztabów w Waszyngtonie nanosił na mapę drogi do Tokio, które okazały się nieprzejezdne, Halsey właśnie przygotowywał się do wyruszenia w rejon środkowych Salomonów, a MacArthur na Wyspy Trobrianda. Przed nami był prawie rok długich i ciężkich zmagań, a ich celem było dokonanie wyłomu i przełamanie Bariery Bismarcka.

3. Amerykańskie planowanie działań na Pacyfiku 

Jedną z przyczyn znakomitych osiągnięć sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych na Pacyfiku była inteligencja i bezbłędność planowania. Może to być zaskakujące dla kogoś, kto przejrzał stary plan „Tęcza 5” i inne przedwojenne plany wojny z Japonią. Jednak pod koniec 1943 roku strony środki i materiały były w takiej obfitości, zaś planowanie tak staranne, że dowódcy floty i innych rodzajów sił zbrojnych tylko w minimalnym stopniu mieli do czynienia z nieprzewidzianymi ewentualnościami. Planowanie i ćwiczenia są tym dla operacji morskich, czym plany i fundamenty dla budynku. Potrzeba odwagi, inicjatywy i zdrowego rozsądku by wykonać plan operacyjny, ale bez porządnego planu i wyszkolonych sił żaden dowódca morski nie mógłby przeprowadzić udanej kampanii. „Szczęście”, jak zauważył admirał Nimitz, „dopisuje doskonale opracowanym planom, zrealizowanym przez świetnie wyszkolone i zdeterminowane grupy operacyjne”3. W osiągnięciu sukcesu na Pacyfiku alianci tak wiele zawdzięczają doskonałemu planowaniu, że czytelnik może zechcieć dowiedzieć się, kto był za nie odpowiedzialny oraz – chociaż w skrócie – jak się ono odbywało. Na szczycie drabiny planowania dla rejonu Pacyfiku stał admirał King, który był głównodowodzącym Kolegium Szefów Połączonych Sztabów i szefem operacji morskich Komitetu Szefów Połączonych Sztabów. Jego głównym oficerem planowania4 od 1 lipca 1942 do 11 października 1943 roku był kontradmirał Charles M. Cooke, który podczas wojny wielokrotnie potwierdził, że zasługuje na swoje stare przezwisko „Savvy”5 nadane mu w Annapolis. Kiedy w październiku 1943 roku Cooke został zastępcą szefa sztabu admirała Kinga, jego pierwszy zastępca, kontradmirał B. H. Bieri objął po nim stanowisko, a w tym samym czasie komandor Edmund W. Burrough został zastępcą Bieriego. Obaj oficerowie – najpierw Cooke i Bieri, potem Bieri i Burrough – reprezentowali flotę w Komitecie Planowania Strategicznego przy Kolegium Szefów Połączonych Sztabów. Ta sama para należała ex-officio do planistów anglo-amerykańskiego Połączonego Sztabu. Admirał King sprawował bardzo ważną funkcję przydzielając nowo budowane okręty do flot Atlantyku i Pacyfiku. Nie była to błaha odpowiedzialność, gdy wszyscy dowódcy głośno domagali się krążowników, niszczycieli, trałowców, transportowców, okrętów desantowych, amfibii, samolotów bombowych i myśliwskich. Na szczęście Flota Atlantyku nie za bardzo potrzebowała lotniskowców typu Essex, okrętów liniowych typu Iowa, samolotów torpedowych Avenger czy nurkowców SBD Dauntless. Kwatera główna admirała Kinga wydawała co miesiąc tajną listę pod nazwą Przydział okrętów i samolotów w organizacji sił morskich U.S. Navy, w której określano skład obydwu flot. Nowo budowane jednostki były przydzielane tam, gdzie najlepiej mogły zrealizować plany zatwierdzone przez Kolegium Szefów Połączonych Sztabów i Komitet Szefów Połączonych Sztabów. Koncepcja jakiejś konkretnej operacji na Pacyfiku mogła powstać w Brisbane, Pearl Harbor lub Waszyngtonie. W każdym przypadku początkowa dyrektywa musiała wyjść od Kolegium Szefów Połączonych Sztabów, w ramach rozwiązań przyjętych wcześniej przez Komitet Szefów Połączonych Sztabów. Dyrektywa Kolegium Szefów Połączonych Sztabów dla MacArthura lub Nimitza była zwykle bardzo zwięzła i nakazywała przygotowanie się do zajęcia takiej lub innej pozycji w określonym czasie oraz informowała o liczbie i typach okrętów i samolotów oraz liczbie dywizji lądowych przydzielonych dodatkowo do sił, które już posiadali. Sztab Cincpac-Cincpoa6 admirała Nimitza był niezwykle dobrze zorganizowany w kwestii planowania. Był to rzeczywiście połączony sztab oficerów armii, Marynarki Wojennej i Piechoty Morskiej w każdej sekcji. Oficerami kierującymi sekcją planowania byli komandor Charles H. McMorris do marca 1942 r., komandor Lynde D. McCormick do 14 stycznia 1943 r., komandor James M  . Steele do 9 stycznia 1944 r. i kontradmirał Forrest P. Sherman (zastępca szefa sztabu) do końca wojny. Wszyscy czterej byli inteligentnymi, pracowitymi i sumiennymi oficerami, odznaczającymi się siłą charakteru i przekonań; nie wahali się też przeciwstawić admirałowi Nimitzowi i spierać o to, co uważali za słuszne lub wykonalne7.

Zmiany w sztabie nie były spowodowane niezadowoleniem z pracy jego członków. Admirał Nimitz uważał, że każdy planista (lub raczej każdy oficer marynarki wojennej z prawdziwego zdarzenia) wypali się, gdy będzie zbyt długo siedział za biurkiem i że brak dopływu świeżej krwi i doświadczenia bojowego będzie działał na niekorzyść sztabu. Co więcej, według Regulaminu Marynarki Wojennej komandor mógł uzyskać awans na stopień admiralski tylko po objęciu dowodzenia na morzu. Komandor McMorris, po tym jak dowodził San Francisco w czasie bitwy u Przylądka Esperance, został awansowany na kontradmirała, zwyciężył w bitwie koło Wysp Komandorskich i w lipcu 1943 roku powrócił do Pearl Harbor jako szef sztabu Floty Pacyfiku8. Pozostając na tym stanowisku, miał wpływ na planowanie do końca wojny. Oczekując na dyrektywę Kolegium Szefów Połączonych Sztabów z kwatery głównodowodzącego Floty Pacyfiku, lub po jej otrzymaniu, sekcja J-2 zabierała się do opracowania „księgi wywiadu”, zawierającej wszystkie dostępne informacje dotyczące rejonu przyszłego desantu. Wysyłano samoloty zwiadowcze i okręty podwodne w celu uzyskania zdjęć oraz informacji hydrograficznych. Australijczycy i inni posiadający specjalną wiedzę byli ściągani do Pearl Harbor. W tym samym czasie sekcja J-1 zaczynała przygotowywać podstawowy plan operacji. W tym momencie mogłoby się okazać, że część dyrektywy Kolegium Szefów Połączonych Sztabów jest niewykonalna. Jeśli taki pogląd wyraziłby admirał Nimitz, to wszystkie nieścisłości zostałyby wyjaśnione bądź poprzez wysłanie oficera planisty do Waszyngtonu, bądź przez głównodowodzącego Marynarki Wojennej USA, bądź jednego z członków jego sztabu odwiedzającego Pearl Harbor. Na przykład początkowa dyrektywa dotycząca ataku na Wyspy Gilberta zawierała plan zdobycia wyspy Nauru, znajdującej się około 380 mil na zachód od Tarawy. Im więcej planiści ze sztabu głównodowodzącego Floty Pacyfiku dowiadywali się o Nauru, tym mniej podobał się im ten pomysł. Jednak dopiero gdy admirał King przybył do Pearl Harbor i pokazano mu model wyspy wykonany na podstawie mapy poziomicowej dostarczonej z Australii, dyrektywa Kolegium Szefów Połączonych Sztabów została zmodyfikowana i Nauru zastąpiono wyspą Makin. Duża część planowania na niższym szczeblu, związanego z logistyką, łącznością i innymi szczegółowymi aspektami operacji, odbywała się jednocześnie z opracowywaniem planu ogólnego, zanim jeszcze ten ostatni został ostatecznie zatwierdzony. Przygotowywano kilka opracowań sztabowych, „jak to zrobić” i omawiano je z admirałem Nimitzem, ten zaś wybierał to, co uważał za najlepsze i przekazywał wszystkim bezpośrednim podwładnym, którzy mieli wziąć udział w operacji: dowódcy floty, dowódcom sił amfibijnych i lądowych, dowódcy lotnictwa bazującego na lądzie i oficerowi odpowiedzialnemu za łączność w sztabie. Ze wszystkimi się wcześniej konsultowano, jeśli znajdowali się na lądzie i byli uchwytni. Każdy z nich otrzymywał egzemplarz „księgi wywiadu” i przygotowywał plany w zakresie swoich kompetencji, przydzielając odpowiednie części – takie jak użycie jednostek desantowych, prognoza pogody, czy niszczenie zapór podwodnych –podwładnym do samodzielnego opracowania. Z powodu naglących terminów znaczna część planów szczegółowych dotyczącego logistyki była wykonywana jednocześnie z planowaniem ogólnym. W czasie pracy miała miejsce ciągła wymiana poglądów między planistami, ułatwiana przez bliskie sąsiedztwo kwatery głównej głównodowodzącego Floty Pacyfiku i kwaterą Służby Zaopatrzenia Floty Pacyfiku oraz Połączonego Centrum Wywiadu Obszaru Pacyfiku na Makalapa, w pobliżu Pearl Harbor9. Następnie plany opracowane przez poszczególnych podwładnych były łączone w całość przez sekcję J-1, dokonywano prezentacji w obecności admirała Nimitza oraz kluczowych członków jego sztabu, po czym ostateczny plan operacji powielano i rozprowadzano. Cały proces był intelektualnym wyczynem, biorąc pod uwagę jego złożoność i wielką presję, pod jaką pracowano. Sztab głównodowodzącego Floty Pacyfiku chciałby mieć rok na przygotowanie planu od czasu wydania dyrektywy, zgodziłby się na sześć miesięcy, lecz w rzeczywistości nigdy nie miał więcej niż cztery miesiące, a często nawet mniej. Działania w rejonie południowego i południowo-zachodniego Pacyfiku były planowane przez sztaby admirała Halseya lub generała MacArthura po odbyciu wspólnej konferencji w Brisbane lub Nouméa. Pierwsza okazja na zaplanowanie poważnej ofensywy na obszarze jurysdykcji Halseya nadeszła w styczniu 1943 roku. Sztab Halseya był mały i elastyczny, a jego członkowie, oprócz oficera planisty, którym był generał brygady DeWitt Peck, USMC, brali już udział w planowaniu. Kontradmirał Theodore S. Wilkinson, jako zastępca dowódcy Sił Południowego Pacyfiku, uczestniczył w ważnych konferencjach i dostarczał wiele pomysłów. Szef sztabu Halseya, błyskotliwy, a zarazem wybuchowy komandor Miles Browning, we wszystkim maczał palce. Komandor Harry R. Thurber był oficerem operacyjnym od świąt Bożego Narodzenia 1942 roku i pełnił obowiązki szefa sztabu podczas nieobecności Browninga w krytycznych letnich miesiącach 1943 roku. 

Energiczny, niewiele potrzebujący snu, lecz zawsze uprzejmy, „Ray” Thurber miał wkład – jak nikt inny – w strategię i planowanie na południowym Pacyfiku. Sam opracowywał plany ostrzału z morza i ofensyw minowych, organizował wszelakie rodzaje ćwiczeń floty, programy zwiadu i logistyki oraz wykonał dużą część planowania ogólnego operacji na Vella Lavella i Bougainville. Halsey chwalił jego „inicjatywę, rozsądną i odważną ocenę sytuacji, znakomite zrozumienie ogólnej strategii, błyskotliwe rozwiązania problemów operacyjnych”.

Kontradmirał Carney10, który 26 lipca 1943 roku objął stanowisko szefa sztabu, również stał się oparciem dla admirała Halseya. Carney wcześniej dowodził lekkim krążownikiem Denver na tych wodach, znał je dobrze i rozumiał problemy Halseya. Kontradmirał Richmond K. Turner, pracowity jak mrówka, sam opracowywał plany części operacji amfibijnych na środkowych Salomonach, a szczegóły dopracowywali jego podwładni. Piętnastego lipca 1943 roku kontradmirał Wilkinson przejął od Turnera 3. Korpus Amfibijny Marines. Jego strategia „żabich skoków” rozwiązała łamigłówkę Rabaulu, a jego pewną rękę czuło się podczas prawie bezbłędnych desantów na przylądku Torokina i Wyspach Zielonych. Wilkinson był nie tylko wysoce inteligentnym, pracowitym i skrupulatnym oficerem, ale także doskonałym współpracownikiem. Sztab generała MacArthura otrzymywał dyrektywy do planowania bezpośrednio od Kolegium Szefów Połączonych Sztabów poprzez generała Marshalla, tak jak sztab Nimitza otrzymywał swoje poprzez admirała Kinga. Sztab południowo-zachodniego Pacyfiku nie był połączonym sztabem, tylko sztabem armii. Był to naturalny stan rzeczy w 1942 i w pierwszej połowie 1943 roku, biorąc pod uwagę charakter operacji i niewielką liczbę dostępnych okrętów. Kiedy już działania sztabu rozkręciły się na dobre – a siły lądowe w coraz większym stopniu były zależne od 7. Floty Desantowej admirała Barbeya – znaczna część planowania była dziełem wspólnym sił amfibijnych i 6. Armii. Komandorowi Bernowi Andersonowi, głównemu planiście admirała Barbeya11, współpraca ze sztabem generała Kruegera układała się bardzo dobrze. Jednak z powodu koncentrowania się lotnictwa armii (jedynych sił powietrznych w tym rejonie) na strategicznych nalotach bombowych, między lotnictwem a marynarką wojenną występował brak koordynacji. Na szczęście zanim rozpoczęła się kampania na Filipinach, działania na południowo-zachodnim Pacyfiku ani nie przedłużały się zbytnio, ani nie były zbyt skomplikowane, by ten rozdźwięk miał stanowić poważną przeszkodę.

4. Japoński system dowodzenia i planowania12 

Z punktu widzenia Waszyngtonu lub Pearl Harbor, japońskim planistom wojskowym można było pozazdrościć łatwości ich zadań w latach 1942-43. Po pierwsze nie mieli sojuszników, których trzeba było brać pod uwagę lub wspierać. Nie mieli Kolegium Szefów Połączonych Sztabów, które należało przekonać do tego, co chcieli zrobić. Niemcy i Włochy były zaprzątnięte swoimi sprawami po drugiej stronie globu i nie wysuwały żądań wobec Japonii oprócz próśb o dostawy gumy i chininy – rzadko dokonywane przez łamacze blokad – czy wysyłania okrętów podwodnych na Ocean Indyjski – co było spełniane niechętnie. Niemcy z pewnością ucieszyłyby się z otwarcia nowego frontu przeciwko Rosji na Syberii, ale Hitler nigdy nie naciskał na Japonię w tej kwestii, tak więc Japończykom nie przeszkadzała propaganda „drugiego frontu”, która nieustannie kłuła Kolegium Szefów Połączonych Sztabów. Po drugie japońscy planiści strategiczni nie musieli brać pod uwagę konsekwencji politycznych. W czasie wojny wojskowi sprawowali realne rządy w imperium. Żadne komisje rządowe nie analizowały wydatków armii i marynarki wojennej, żadni kongresmeni nie przeprowadzali inspekcji na Pacyfiku i nie sankcjonowali strategii morskiej, żadni dziennikarze czy reporterzy nie usiłowali wyciągnąć informacji od oficerów, aby mieć materiał na artykuł na pierwszej stronie. Także żadni kanapowi stratedzy nie usiłowali wyrażać swoich poglądów. Dodatkowo Japonia posiadała atut wewnętrznych linii komunikacyjnych. Wszystkie szlaki z zewnętrznego pierścienia jej powiększonego imperium prowadziły prosto do Tokio i niewiele z nich było atakowanych. Czyniły to wyłącznie agresywne okręty podwodne amerykańskiej Floty Pacyfiku. Jednak pomimo wszystkich tych czynników, japońskie planowanie nie było zbyt skuteczne. Główny powód niedoskonałości leżał w naturze japońskiego rządu. Reżimy wojskowe i dyktatorskie są bez wątpienia dobrze przygotowane do napaści na nic niepodejrzewającego i nieprzygotowanego przeciwnika, jednak historia współczesnych działań wojennych dowodzi, iż nie są one w stanie wygrać na dłuższą metę z państwami kierowanymi przez rządy wybranych przedstawicieli, pod warunkiem że ludzie wchodzący w skład tych rządów wykażą się odpornością na początkowe klęski oraz dysponują wolą podjęcia walki i środkami do jej prowadzenia. Japonia była militarną autokracją z ubóstwionym cesarzem na czele, który był monarchą konstytucyjnym, symbolicznym przywódcą jak mały król Włoch13 i jego rządy to czysta fikcja. Ani czcigodni mężowie stanu14, ani cywile w Cesarskiej Radzie Ministrów nie mogli ingerować w sprawy dotyczące strategii. Cesarz otrzymywał dokładny przegląd informacji, nawet tych złych, ale już jego najbardziej zaufany cywilny doradca, markiz Kido, nie był o niczym informowany i nawet nie wolno mu było posiadać odbiornika radiowego, żeby nie mógł słuchać alianckich audycji. Wydaje się, że maksyma Georgesa Clemenceau: „Wojna jest sprawą zbyt poważną, by zostawić ją tylko generałom”, powinna znaleźć zastosowanie w przypadku Japonii podczas II wojny światowej. Cesarska Kwatera Główna (Daihonei) była realną siłą w rządzie. Organ ten najbardziej odpowiadał amerykańskiemu J.C.S. (Kolegium Szefów Połączonych Sztabów) i gdyby J.C.S. prowadziło wojnę bez porozumienia z prezydentem, kongresem, prasą oraz opinią publiczną, to wtedy podobieństwo byłoby jeszcze większe. Jednak Cesarska Kwatera Główna nie była ciałem tak jednorodnym jak J.C.S. Była sztywno podzielona na Departament Armii i Departament Marynarki Wojennej i to właściwy departament, a nie Daihonei, wydawał rozkazy i dyrektywy. Sporadycznie pojawiający się impas w relacjach między armią i marynarką wojenną wewnątrz naszego J.C.S. bywał naprawdę kłopotliwy i stanowił jeden z najsilniejszych argumentów za ujednoliceniem sił zbrojnych, jednak te nieporozumienia były niczym w porównaniu z tym, co działo się w Cesarskiej Kwaterze Głównej. Jak ujął to były minister Cesarskiej Marynarki Wojennej: „w Cesarskiej Kwaterze Głównej, jeśli mówimy o działaniach armii, kiedy szef Sztabu Generalnego Armii stwierdził, że coś zrobimy, to tak było. Podobnie w przypadku floty, jeżeli szef Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej podjął decyzję, to tak miało być i kropka. I jeśli doszło do różnicy zdań pomiędzy nimi, to niczego nie można było osiągnąć”15. Oczywiście w końcu musiał nastąpić kompromis, gdyż trzeba było jakoś działać, jednak wynikające z takiej sytuacji opóźnienie stawiało japońskie siły zbrojne w trudnym położeniu. Tak więc między armią i marynarką wojenną istniał wyraźny podział nawet na samym szczycie Daihonei. W skład Departamentu Armii Cesarskiej Kwatery Głównej wchodzili minister wojny (generał Tojo), szef Sztabu Generalnego Armii (od początku 1943 roku Tojo zajmował oba te stanowiska) i jego zastępca. W skład Departamentu Marynarki Wojennej wchodzili minister Marynarki Wojennej (admirał Shimada), szef Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej (admirał Osami Nagano)16 i jego zastępca. Tych pięciu czy sześciu gubernatorów wojskowych spotykało się dwa lub trzy razy w tygodniu w gabinecie budynku Urzędu Dworu Cesarskiego (Kunaicho) w Pałacu Cesarskim w Tokio, jednak rzeczywiste decyzje były podejmowane osobno przez każdy departament. Cesarz brał udział w tych spotkaniach tylko z wyjątkowych powodów, jak wdrożenie nowego planu strategicznego we wrześniu 1943 roku i podjęcie decyzji o przeprowadzeniu operacji „Sho”, co doprowadziło do Bitwy w Zatoce Leyte. Tylko raz, w Sylwestra 1942 roku, gdy oznajmiono mu o podjęciu decyzji o ewakuacji Guadalcanalu, cesarz zabrał głos. Zapytał generała Tojo, co zamierza on robić dalej. Generał odparł: „Zatrzymać marsz wroga na zachód”. Admirał Nagano wyjaśnił, że oznaczało to rozbudowanie baz na wyspach Munda i Kolombangara, z których zostaną przeprowadzane niszczycielskie naloty na siły alianckie na Guadalcanalu. Odtąd operacja ta była znana pod nazwą „I”17. Plany działań morskich obmyślano w gmachu Marynarki Wojennej znajdującym się tuż za fosą Pałacu Cesarskiego w Tokio18. Zwykle były one szkicowane przez sekcję operacyjną Departamentu Marynarki Wojennej Cesarskiej Kwatery Głównej z udziałem wysokiego rangą oficera Połączonej Floty19 i przy bliskiej współpracy z sekcją operacyjną Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej. Sztab Połączonej Floty również wykonywał znaczną część planowania i jeśli Cesarska Kwatera Główna zwlekała z podjęciem decyzji, co było spowodowane sprzeczkami między departamentami, admirał Yamamoto był skłonny wprowadzać w życie swoje własne plany – jak miało to miejsce w przypadku Midway. Kontradmirał Sadatoshi Tomioka był szefem sekcji operacyjnej i z tego tytułu także głównym planistą Cesarskiej Marynarki Wojennej od lipca 1941 do marca 1943 roku. Jego plany operacyjne pierwszej wielkiej ofensywy w grudniu 1941 roku tak dobrze się sprawdziły, że utrzymano go na tym stanowisku, kiedy Japonia nieoczekiwanie przeszła do defensywy. Po wojnie przyznał z żalem, że o wiele łatwiej jest planować ofensywę niż działania obronne. Admirał Tomioka był młodym, bardzo inteligentnym, przedsiębiorczym oficerem20 i japońskie planowanie morskie straciło na jakości, gdy w marcu 1943 roku został zastąpiony na stanowisku przez komandora Chikao Yamamoto21. Amerykański system częstego wysyłania wszystkich oficerów planistów w morze i dostarczania zastrzyków świeżej krwi z floty nie był stosowany w Cesarskiej Marynarce Wojennej, jednak oficerowie sztabowi Połączonej Floty brali udział w planowaniu. Jeżeli plan zakładał udział sił armii, jak zwykle miało to miejsce, to konsultowano się z odpowiednią sekcją Sztabu Generalnego. I w tym momencie często następował impas, ponieważ generał Tojo i inni dowódcy armii nie doceniali ani sił, ani determinacji Ameryki. Bardziej przejmowali się możliwością, że Rosja rzuci Armię Czerwoną przeciwko Japonii. Obsesja ta była tak silna, że Japonia, żeby nie drażnić Stalina, przez cały okres trwania wojny nigdy nie utrudniała żeglugi statkom zaopatrzeniowym, kursującym pod czerwoną banderą między amerykańskim Zachodnim Wybrzeżem a Władywostokiem. Członkowie Cesarskiej Kwatery Głównej z ramienia floty musieli tygodniami spierać się z przedstawicielami armii, zanim osiągnięto porozumienie. Po zaakceptowaniu planu wstępnego przez dowódców floty i przedyskutowaniu go w Cesarskiej Kwaterze Głównej, Departament Marynarki Wojennej wydawał dyrektywę. Stamtąd dyrektywa lub rozkaz był wysyłany głównodowodzącemu Połączonej Floty. Jako że admirał Yamamoto (lub Koga) był poinformowany o tym, co się dzieje i zwykle brał udział w planowaniu, był w stanie wydać rozkaz operacyjny bez zbędnej zwłoki. W rzeczywistości często członkowie sztabu Połączonej Floty oraz oficerowie niższego szczebla rozpoczynali planowanie, podczas gdy w Cesarskiej Kwaterze Głównej nadal wrzały dyskusje. Wielką wadę systemu stanowił brak połączonego planowania. Dyskusje w Cesarskiej Kwaterze Głównej nie były planowaniem w zwyczajnym, wojskowym znaczeniu tego słowa. Przed wydaniem dyrektywy połączone planowanie na niższych szczeblach również nie istniało. Po stronie amerykańskiej przedstawiciele armii lub Korpusu Piechoty Morskiej (czasem obu tych sił) i Marynarki Wojennej byli obecni w sztabie każdego dowódcy podległego Nimitzowi, a nawet w każdej grupie amfibijnej. Natomiast w przypadku Japończyków, armia i flota przygotowywały szczegółowe plany całkowicie oddzielnie, chyba że zdarzyło się, że na odpowiednich stanowiskach znaleźli się przyjaźniący się ze sobą marynarz i żołnierz (jak miało to miejsce w Rabaulu). Ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć, że to nie Marynarka Wojenna, lecz raczej armia kontrolowała Cesarską Kwaterę Główną. Generał Tojo zajmując trzy stanowiska: premiera, ministra wojny i szefa Sztabu Generalnego armii, był postacią kluczową. To tak, jak gdyby generał Marshall był jednocześnie prezydentem Stanów Zjednoczonych, sekretarzem wojny i szefem Sztabu Generalnego. Jednak porównanie to nie może iść za daleko, gdyż Tojo uważał prestiż armii za ważniejszy od losu narodu japońskiego. Admirał Shigetaro Shimada został wybrany na stanowisko ministra Marynarki Wojennej przez czcigodnych mężów stanu z powodu swojej powszechnie znanej przychylności wobec polityki armii. Shimada tak wiernie podążał za Tojo, że admirał Okada, jeden z Genro, powiedział mu otwarcie, iż utracił on szacunek Marynarki Wojennej i że powinien zrezygnować ze stanowiska. Jednak Shimada trzymał się stołka tak długo jak Tojo. Cywilni politycy i przemysłowcy nie mieli swojego głosu w rządzie i z tego powodu brak było skutecznej współpracy z przemysłem. Przywódcy wojskowi życzyli sobie, aby wśród opinii publicznej panował optymizm, więc ciągle karmili ją zapewnieniami o niezwyciężoności Japonii, taili złe wiadomości i deprecjonowali potencjał militarny aliantów. Tak im się to udawało, że oszukiwane społeczeństwo nie widziało powodów do wzmożonego wysiłku na tyłach. Jeszcze latem 1943 roku amerykańscy jeńcy wojenni pracujący w japońskich stoczniach, widzieli jak japońscy robotnicy obijali się w pracy, tłumacząc swoje zachowanie tym, że „wojna już jest wygrana”. Pomimo silnych wojskowych tradycji oraz swej lojalności i uległości, Japończycy nie zmuszali się do wysiłku „wojny totalnej”, porównywalnego z wysiłkiem Amerykanów czy Brytyjczyków. Kolejny poważny defekt był spowodowany nadmiernym respektem wobec rangi i pozycji w Japonii. Wysuwanie wstępnych sugestii, dotyczących planów strategicznych – co w Stanach Zjednoczonych mógł uczynić każdy oficer – w Japonii było przywilejem Sztabu Generalnego Cesarskiej Marynarki Wojennej oraz głównodowodzącego Połączonej Floty22. Kto przychodził nieproszony z informacjami lub danymi wywiadowczymi do wysokich rangą oficerów, był najczęściej lekceważony. Dobrą tego ilustracją był następujący incydent. Kontradmirał Yokoyama, japoński attaché morski w Waszyngtonie w 1941 roku, wraz ze swoim zastępcą oraz oficerem wywiadu morskiego z komórki w mieście Meksyk, zostali internowani w momencie wybuchu wojny. Oprócz posiadanej już wiedzy, wszyscy oni mieli wiele okazji, by dowiedzieć się więcej w Hot Springs, gdzie mieli swobodny dostęp do prasy amerykańskiej. Po powrocie do Japonii na pokładzie pierwszego statku płynącego w ramach wymiany internowanych 15 sierpnia 1942 roku, tydzień po rozpoczęciu działań na Guadalcanalu, zostali przywitani na nabrzeżu przez oficera Sztabu Generalnego floty, który zabrał ich bezpośrednio do kwatery głównej, gdzie nie wolno im było się z nikim spotykać ani czytać gazet. Pomysł był taki, że mieli użyć swojej świeżej wiedzy, aby wziąć udział w grze wojennej jako zespół USA przeciwko Sztabowi Generalnemu Cesarskiej Marynarki Wojennej reprezentującemu Japonię. Jednym z założeń gry było to, że Japonia opanowała Guadalcanal i w tej sytuacji admirał Yokoyama, odgrywający jednocześnie role głównodowodzącego Marynarki Wojennej USA oraz głównodowodzącego Floty Pacyfiku, był zmuszony rozpocząć swoje „działania” aż z Hawajów i Espiritu Santo. Jednak nawet przy takim utrudnieniu symulacja następnych dwóch lat wojny na Pacyfiku zakończyła się tym, że do 1 października 1944 roku „Amerykanie” odbili Filipiny – co było całkiem dobrą prognozą. Niestety oficerowie, którzy tak dobrze przewidzieli posunięcia Nimitza i MacArthura od Salomonów po Zatokę Leyte zostali zignorowani. Nikt nie chciał poznać bliżej ani poglądów, ani informacji, jakie posiadali. Zapytaliśmy jednego z nich, czy ze strony Sztabu Generalnego padły jakieś uwagi pod adresem zwycięskiego zespołu. „Tak”, odpowiedział, „mieliśmy trzymać język za zębami!”23Tak samo przejawy inicjatywy ze strony niższych rangą oficerów flagowych były duszone w zarodku. Podczas wojny zastanawialiśmy się, dlaczego kontradmirał Raizo Tanaka, dowódca eskadry niszczycieli, który zwycięstwo w bitwie koło przylądka Tassafaronga24 zawdzięczał swemu świetnemu wyszkoleniu i pomysłowości, został pozbawiony dowództwa po 1942 roku. Powody były dwojakiego rodzaju: często wskazywał na problem braku współpracy między lotnictwem i flotą, co prowadziło do niepotrzebnych strat w okrętach i już 30 sierpnia 1942 roku powiedział admirałowi Mikawie, że „powinno się zaniechać walk o Guadalcanal, gdyż nie da się utrzymać linii zaopatrzeniowych na wyspę”. Mikawa odparł: „Najwyższe Dowództwo zadecydowało o odbiciu Guadalcanalu”25. Mimo swych lojalnych starań o utrzymanie wyspy, Tanaka został „wysłany na plażę” – jak mawiamy w U.S. Navy – gdy sprawdziły się jego prognozy.

5. Japońska wrześniowa „Nowa polityka prowadzenia działań” 

W poprzednim tomie opisane zostało coś, co można nazwać powiększeniem granicy zasięgu japońskich wpływów lub drugą fazą planu działań wojennych z połowy 1942 roku26. Realizacja tego planu została przerwana przez Bitwę na Morzu Koralowym i Bitwę o Midway w maju i czerwcu, ale nie zaniechano jej zupełnie. Zamiast tego siły zbierane w bazie Truk do inwazji na Nową Kaledonię, Fidżi i Samoa zostały skierowane na Papuę, aby po przejściu przez góry zaatakować Port Moresby. Na Guadalcanalu rozpoczęto budowę lotniska, które miało chronić lewą flankę Nowej Gwinei i później służyć jako odskocznia do ataku na Espiritu Santo i Nową Kaledonię. Plan ten oraz decyzja aliantów o jego udaremnieniu zaowocowały bitwą o Guadalcanal, opisaną w poprzednim tomie i kampanią na Papui w latach lat 1942-43, omówioną poniżej. Departament Marynarki Cesarskiej Kwatery Głównej chciał skreślić Guadalcanal po walnej bitwie morskiej z 12-15 listopada, jednak Tojo i armia z uporem trzymała się pomysłu, że zdobędą wyspę i wprowadzą w życie plan początkowy. Argumentem nie do obalenia, który skłonił ich do zmiany poglądów, okazały się być nieustanne straty ponoszone w walce oraz tonaż zatopionych statków handlowych na Salomonach. Utrata Guadalcanalu odbiła się głośnym echem na Pacyfiku. Cesarska Kwatera Główna wzmocniła Indochiny, zmniejszyła rozmiary planowanej ofensywy w Chinach, przeniosła siły lotnicze z frontu indyjskiego i mandżurskiego, gdzie armia chciała je zatrzymać, wzmocniła dodatkowymi oddziałami zachodnią Nową Gwineę i Timor. Strategiczna inicjatywa, którą przywódcy japońscy zawsze uważali za kluczową i do posiadania której byli przyzwyczajeni we wszystkich poprzednich wojnach, została na zawsze utracona. A podstawowe różnice w myśleniu strategicznym między armią i flotą, niewidoczne w okresie serii łatwych zwycięstw, uwidoczniły się teraz w całej okazałości i opóźniały podejmowanie decyzji27. Jednak nie było żadnej różnicy zdań odnośnie kwestii jasnego podziału odpowiedzialności dotyczącej Rabaulu, zatwierdzonego już 18 listopada 1942 roku: marynarka wojenna odpowiadała za środkowe Salomony, stanowiące lewą flankę Bariery Bismarcka, natomiast armia za Nową Gwineę, będącą jej prawą flanką. W kwietniu 1943 roku, podczas gdy w Cesarskiej Kwaterze Głównej toczyły się spory o to, co dalej robić, admirał Yamamoto dołączył do swoich przodków i 21 kwietnia admirał Mineichi Koga został powołany przez cesarza na stanowisko głównodowodzącego Połączonej Floty. Pod koniec maja Koga udał się do Cesarskiej Kwatery Głównej w Tokio, by przedyskutować przyszłą strategię. Będąc uczniem admirała Yamamoto, Koga upatrywał jedynej szansy na zwycięstwo w stoczeniu decydującej bitwy morskiej z amerykańską Flotą Pacyfiku. Uważał, że aby szanse były w miarę wyrównane, taka bitwa powinna zostać stoczona jeszcze w 1943 roku. Oficerowie Kwatery Głównej nalegali na to, żeby wszystkie środki koncentrować na obronie umocnionych punktów oporu, jednak Koga przekonał ich do doktryny Mahana28 i uzyskał zgodę na stoczenie bitwy, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Latem 1943 roku alianci przeszli do ofensywy na Nowej Gwinei i na środkowych Salomonach i choć, jak będziemy mogli się przekonać, Japończycy bronili każdego skrawka terenu i spowodowali wysokie straty w ludziach i okrętach, to stracili swoje rozciągnięte linie komunikacyjne. Między 1 lipca a 1 października amerykańskie okręty podwodne zatopiły 286000 ton japońskiego tonażu. Nie było mowy o tym, żeby stocznie japońskie były w stanie uzupełnić takie straty i niewielkie szanse na to, że amerykańskie ataki ustaną na skutek akcji japońskich sił przeciwpodwodnych. Lotniskowce U.S. Navy zapuszczały się w kierunku zachodnim na odległość tysiąca mil od Tokio. Według zagranicznych raportów wywiadu w połowie jesieni Flota Pacyfiku miała powiększyć się o dziesięć szybkich lotniskowców i tyle samo pancerników. Wszystkie wiadomości z Europy były złe. Włochy skapitulowały, a niemiecka letnia ofensywa w Rosji, z którą wiązano wielkie nadzieje, przerodziła się w odwrót.

Cesarska Kwatera Główna szaleńczo usiłowała przewidzieć kolejne posunięcie przeciwnika i jakoś mu zaradzić. Dyskusje między przedstawicielami armii i floty na spotkaniach odbywających się dwa razy w tygodniu stawały się ciężkie i zajadłe. Tojo, uprzednio zwolennik utrzymania Guadalcanalu, gdy nie było szans na jego obronę, teraz proponował wycofanie się z Bariery Bismarcka i utworzenie nowej linii obrony, biegnącej od Marianów przez Truk na Wewak oraz wzmocnienie sił na Oceanie Indyjskim. Przejawiając swój typowy kontynentalny sposób myślenia, przyjął błędne założenie, że kolejna aliancka ofensywa zostanie przeprowadzona z Indii29. Koga stanowczo oponował i upierał się, że nastąpi to, co nastąpiło i że należy bronić Bariery Bismarcka z jej zewnętrznymi bastionami, aby zyskać na czasie, który był potrzebny do przeprowadzenia działań floty oraz wzmocnienia wewnętrznej linii obrony, czego z kolei pragnął Tojo. Koga zyskał niechętną przychylność Cesarskiej Kwatery Głównej dla swych poglądów i pod koniec września to czcigodne ciało wyraziło zgodę na tak zwaną „nową politykę operacyjną”. Podstawowym jej założeniem było utrzymanie wszystkich pozycji i przygotowanie się do ofensywy w 1944 roku. Porozumienie to ujrzało światło dzienne w postaci dyrektyw departamentów armii i marynarki Cesarskiej Kwatery Głównej z września, października i listopada, których istota była następująca30:

Cesarska Armia i Flota mają zwalczać nieprzyjaciela posuwającego się w rejonie południowo-wschodnim i jednocześnie budować bazy do późniejszej kontrofensywy. Zadać wyprzedzające i dotkliwe kontruderzenia atakującemu wrogowi, by maksymalnie go zniszczyć, także jego wolę walki. 1.  Założyć i umocnić nową linię obrony, Mariany-Truk-środkowe SalomonyNowa Gwinea-Timor. 2.  Traktować Rabaul jako bastion centralny, magazynować uzbrojenie i użyć japońskich garnizonów już obecnych na Archipelagu Bismarcka, Bougainville, Wyspach Gilberta i Marshalla do opóźniania i osłabiania spodziewanych alianckich ofensyw.3.  Zbudować 17 nowych lotnisk w zachodniej Nowej Gwinei oprócz siedmiu już budowanych lub „prawie ukończonych”. Należy przedsięwziąć specjalne środki w celu utrzymania Cieśniny Dampiera i północnego wybrzeża Nowej Gwinei. 4.  Nieustępliwie bronić frontu indyjskiego od zachodniej Birmy przez Andamany i Nikobary po Sumatrę. 5.  Utrzymać obecne pozycje i prowadzić działania zaczepne w Chinach. 6.  Dokładać starań, by nie wejść w konflikt zbrojny z Rosją, lecz kontynuować przygotowania do obrony przed możliwym atakiem ze strony Rosji. 7.  Wzmocnić system obrony kraju oraz zwiększyć zabezpieczenie linii żeglugowych z Indii. 8.  Stoczyć z Flotą Stanów Zjednoczonych decydującą bitwę w dogodnym momencie, najlepiej gdy będzie ona osłaniać desant morski. 9.  Przygotować przeprowadzenie ofensywy poza obwód strefy wpływu zarówno na środkowym, jak i południowym Pacyfiku wiosną 1944 roku.

Dla nas najważniejszy jest punkt numer 2. Niniejszy tom i następny opisują, jak przeszkodziliśmy w jego realizacji. Numer 3 został zrealizowany tylko w niewielkiej części, jako że generał MacArthur dotarł tam pierwszy. Linia obrony Oceanu Indyjskiego (numer 4) długo się utrzymywała i została przełamana dopiero przez anglo-amerykańską kampanię w latach 1944-45. Niewiele zdziałano na froncie wewnętrznym. Dogodny moment do stoczenia walnej bitwy morskiej nadszedł nie wcześniej niż w czerwcu 1944 roku, po śmierci admirała Kogi. Bitwa na Morzu Filipińskim zakończyła się decydującym zwycięstwem Amerykanów. Do realizacji punktu numer 9 nigdy nie doszło. Jak sami Japończycy przyznali, „decyzją Cesarskiej Kwatery Głównej, południowo-wschodni teatr działań, z kluczowego frontu operacji bojowych stał się frontem linii obronnych”31. Takie oto były japońskie plany strategiczne w przeddzień operacji na Bougainville i Finschhafen w celu przełamania Bariery Bismarcka oraz przed inwazją na Wyspach Gilberta. Cesarska Kwatera Główna wkrótce miała wiele okazji do sprawdzenia swojej polityki linii obronnych. Z japońskiego punktu widzenia jest to historia ponura, gdyż „nowa polityka operacyjna” nie mogła sprawdzić się przeciwko nieprzyjacielowi, który z dnia na dzień rósł w siłę, stawał się sprawniejszy i bardziej zdeterminowany. Lecz cóż innego pozostało do zrobienia japońskim dowódcom? Kapitulacja absolutnie nie wchodziła w rachubę. Z pewnością mogli wycofać się, jak sugerował Tojo, i skoncentrować na wewnętrznej linii obrony, jednak zastosowana przez nich ostatecznie strategia wykorzystywała nieustępliwość zwykłego japońskiego żołnierza i powstrzymała aliantów na dobre sześć miesięcy po 1 września 1943 roku. Trzeba przyznać, że było to dwa razy dłużej, niż trwała armia MacArthura, flota Harta i całe dowództwo ABDA powstrzymując ofensywę japońską w początkowym okresie wojny. Poza tym jeśli MacArthur i Wilkinson nie wprowadziliby strategii „żabich skoków” nad dużymi garnizonami japońskimi, żeby te „uschły na wietrze”, to przełamanie Bariery Bismarcka mogłoby trwać rok lub dłużej. Byłoby bardzo deprymujące, gdyby do jesieni 1944 roku aliantom nie udało się przebićdo środka gigantycznego jazu, w centrum którego znajdował się Rabaul.

——

1 Rozdział ten jest prawie w całości oparty na aktach Połączonego Komitetu Szefów Sztabów oraz na rozmowach z przywódcami amerykańskimi, od prezydenta Roosevelta w dół. Inne szczegóły pochodzą z wydanych drukiem Reports generała Marshalla oraz z prac Harrego Hopkinsa, opublikowanych w R. E. Sherwood Roosevelt and Hopkins (1948).2 Nie udało mi się dowiedzieć, na jakiej podstawie dokonano tych obliczeń. Musiały one być opracowane w bardzo dużym przybliżeniu, ale wydaje się, że nikt w Casablance nie próbował ich weryfikować.3 Adnotacja w raporcie bojowym z ostrzału Shortlandów, lipiec 1943 r. 4 Wyznaczony na zastępcę szefa sztabu (planowanie). Kontradm. R. K. Turner piastował to stanowisko do czerwca 1942 r., kiedy to odszedł, aby objąć dowodzenie nad operacjami na Guadalcanalu. 5 Savvy (ang.) – łebski. (przyp. tłum.)6 Skrót od „głównodowodzący Floty Pacyfiku i Obszaru Pacyfiku”. 7 Struktura organizacyjna sztabu Cincpac-Cincpoa w czasie wojny, z szefem każdej z sekcji przez większą część jej trwania, była następująca: J-1  (Planistyka) pod kierownictwem oficera marynarki wojennej (patrz w tekście). J-2  (Wywiad) pod kierownictwem gen. bryg. Josepha T. Twitty, USA. W sekcji tej pracowali również oficerowie brytyjscy i australijscy. Współpracowała ona blisko z Połączonym Centrum Wywiadu Obszaru Pacyfiku („Jicpoa”) oraz z kmdrem Edwinem T. Laytonem. J-3  (Operacje) pod kierownictwem oficera Marynarki Wojennej; kmdr Walter S. Delaney, kmdr Thomas J. Keliher, komodor James B. Carter. W skład tej sekcji wchodził ważny Wydział Gotowości Bojowej pod kierownictwem kmdra Toma B. Hilla. J-4 (Logistyka) pod kierownictwem gen. dyw. Edmonda H. Leaveya, USA, ściśle współpracująca zeSłużbą Zaopatrzenia Floty Pacyfiku (Service Force Pacific Fleet) pod dowództwem wiceadm. Williama L. Calhouna. J-5 (Administracja ogólna) pod kierownictwem oficera marynarki wojennej. Kmdr Lloyd J. Wiltse, kmdr Preston V. Mercer, komodor Bernard L. („Count”) Austin.8 Kmdr McCormick został dowódcą pancernika, a później eskadry pancerników; kmdr Steele został dowódcą pancernika Indiana; w styczniu 1948 r. kontradm. Sherman został mianowany dowódcą sił Floty Morza Śródziemnego, a w listopadzie 1949 r. szefem operacji morskich.9 Do końca 1943 r. siły amfibijne posiadały osobną kwaterę główną w Hospital Point w Pearl Harbor, jednak ich planiści dołączyli wówczas do kwatery głównej Cincpac.10 Robert B. Carney, ur. w Kalifornii w 1895 r.; Akademia Marynarki Wojennej rocznik 1916; oficer artyleryjski na niszczycielu Fanning w czasie gdy ten zatopił U-58 podczas I wojny świat.; dowódca dwóch niszczycieli; 1923-25 instruktor w Akademii Marynarki Wojennej; do 1928 r. pełnił różne obowiązki na pancernikach; do 1930 r. szkolenie we flocie; do 1933 r. oficer artyleryjski na Cincinnati; 1935-36 dowódca niszczycieli Buchanan i Reid; 1938-40 urząd zastępcy sekretarza; do lutego 1941 r. zastępca dowódcy pancernika California; do września 1942 r. szef sztabu kontradm. Bristola (patrz tom I niniejszej Historii, str. 85, 217) i dowódca lekkiego krążownika Denver. Pozostał szefem sztabu admirała Halseya do końca wojny. 11 W grudniu 1943 r. zastąpiony na stanowisku przez kmdra Burtona G. Lake. Kmdr Anderson został wówczas oficerem łącznikowym 6. Armii.12 Dział Historyczny Sztabu Specjalnego Departamentu Wojny, tłumaczenia archiwów Naczelnego Dowództwa Imperialnej Kwatery Głównej, listopad 1946 r. oraz „Southeast Area Naval Operations” część 3; ATIS, Rozkazy Sekcji Morskiej Sztabu Imperialnej Kwatery Głównej, dok. nr 14016B; rozmowy z wieloma japońskimi oficerami, 1945-50.13 Wiktor Emanuel III – król Włoch (1900-46) słynący z niskiego wzrostu (152cm). (przyp. tłum.) 14 Czcigodni mężowie stanu (jap. Genrō) – nieoficjalny tytuł stosowany wobec najbardziej wpływowych emerytowanych polityków japońskich. (przyp. tłum.) 15 Admirał M. Yonai w Inter. Jap. Off. II, s. 328.16 Zastąpiony przez adm. K. Oikawę 2 sierpnia 1944 r., a 20 maja 1945 przez adm. Soemu Toyodę. Sztab Generalny Marynarki Wojennej był mniej więcej odpowiednikiem Biura Szefa Operacji Morskich U.S. Navy. Departament Cesarskiej Marynarki Wojennej zajmował się prawie wyłącznie kwestiami administracyjnymi. 17 Z bezpośredniej relacji byłego członka Sztabu Generalnego Cesarskiej Marynarki Wojennej, który znajdował się w pokoju obok, w czasie trwania opisywanej rozmowy. Aby upewnić się, że polityczne decyzje strategiczne są w pełni wprowadzane w życie, powołano Radę Współpracy (Renraku Kaigi, później nazywana Senso Shido Kaigi) między Daihonei a rządem, w skład której weszli członkowie Daihonei plus odpowiedni ministrowie gabinetu. Zmiana nadeszła wraz z nastaniem gabinetu Koiso. Innymi słowy, Naczelna Rada Wojenna (patrz tom III, s. 20) przejęła funkcje Rady Współpracy. 18 Z gmachu tego pozostał jedynie szkielet po ciężkim nalocie bombowym w maju 1945 r. 19 W tym celu do Tokio przylatywał czasami głównodowodzący Połączonej Floty, jednak najczęściej wysyłał oficera ze swojego sztabu, ponieważ według regulaminu Cesarskiej Marynarki Wojennej dowódca floty był odpowiedzialny za wszystko, co działo się pod jego komendą i nie mógł nikomu przekazać swoich obowiązków.20 Urodzony w 1897 r. Jego ojciec, baron Sadayasu Tomioka, był admirałem podczas wojny rosyjskojapońskiej. 21 Pod koniec 1944 r. kmdr Yamamoto został zastąpiony przez kmdra Taro Taguchi, a ten z kolei przez kmdra Ohmae w czerwcu 1945 r. Ohmae pracował w sekcji planowania pod kierownictwem Taguchi i był także oficerem łącznikowym marynarki wojennej przy Sztabie Generalnym Armii.22 Jedyne operacje, jak wspominają moi japońscy rozmówcy, które zostały zainicjowane przez oficerów niższej rangi, to nieudane akcje miniaturowych okrętów podwodnych oraz desperackie ataki kamikaze.23 Rozmowy kpt. Rogera Pineau, USNR, z trzema oficerami japońskimi. Inny oficer zapewniał nas, że wspomniana gra wojenna wpłynęła na zwiększenie produkcji samolotów dla marynarki wojennej od września 1942 r. Średnia miesięczna produkcja w okresie styczeń-wrzesień 1942 r. wyniosła 253 samoloty, a przez kolejne 6 miesięcy osiągnęła liczbę 461. W grudniu 1943 r. przekroczyła 1000 i utrzymała się na tym poziomie do grudnia 1944 r. 24 Patrz tom V niniejszej Historii, rozdz. XIII.25 Osobisty pamiętnik admirała Mikawy. 26 Patrz tom IV niniejszej Historii, s. 4-6, 10.27 Minister spraw zagranicznych Shigemitsu stwierdził w rozmowie z autorem, że stosunki między armią a marynarką były tak chłodne, iż generał Tojo nie znał wyniku Bitwy o Midway jeszcze miesiąc po jej zakończeniu. 28 Kontradm. Alfred T. Mahan (1840-1914), oficer U.S. Navy i historyk, twierdził, że wojnę można wygrać tylko po zdobyciu dominacji na morzu i objęciu kontroli nad szlakami żeglugowymi. Aby tego dokonać, należało przede wszystkim w decydującym momencie zniszczyć flotę wojenną przeciwnika, po czym wprowadzić blokadę morską wroga, odcinając go od dostępu do surowców i zaopatrzenia. (przyp. tłum.)29 Relacja bezpośrednia członka sekcji planowania Sztabu Generalnego Floty. Mylne prognozy Tojo w dużej mierze opierały się na opinii, że kapitulacja Włoch umożliwi przerzucenie sił brytyjskich na front w Birmie i Indiach, co pociągnie za sobą ofensywę desantów morskich na Oceanie Indyjskim. 30 Tłumaczenie Archiwów Naczelnego Dowództwa Cesarskiej Kwatery Głównej dla Działu Historycznego Sztabu Specjalnego Departamentu Wojny, listopad 1946 r., s. 91; także „Southeast Area Operations” (marynarka wojenna) część 3, s. 2, uzupełniona o oryginalne zapiski Dyrektyw Floty Cesarskiej w ATIS, tłumaczenie kmdr Ohmae. W szczególności Dyrektywy nr 280 (30 września), nr 284 (11 października), nr 299 (15 listopada) 1943 r.31 „Southeast Area Operations”, część 3 (marynarka wojenna), s. 4.