Strona główna » Poradniki » Przyrodolecznictwo

Przyrodolecznictwo

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7595-538-5

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Przyrodolecznictwo

Święta Hildegarda była osobą absolutnie wyjątkową, nie tylko na tle swoich czasów. Można ją zaliczyć do największych geniuszy Średniowiecza oraz do elitarnej grupy najwybitniejszych kobiet wszechczasów.


Znała działanie lecznicze wielu roślin, które opisano dopiero wiele wieków później. Uzdrawianie człowieka postrzegała w kontekście całej przyrody. Stworzyła koncepcję integralnego współdziałania wszystkich pierwiastków w człowieku, w którym, jak w zwierciadle, odbija się cały kosmos. Hildegarda, w swoich pismach, ukazuje człowieka jako „mikrokosmos", istniejący w ścisłym oddziaływaniu z czterema żywiołami: ogniem, wodą, powietrzem i ziemią, z których składa się zarówno świat, jak i ludzki organizm. Stosowała proste leki roślinne z pospolitych ziół.


Z tekstów źródłowych przytoczonych w książce, zostały wybrane te fragmenty pism św. Hildegardy, które wydają się dzisiaj mieć znaczenie dla fizjoterapii, a więc obejmujące zagadnienia wodolecznictwa, różnych form ruchu, racjonalnego żywienia, ziołolecznictwa i działania porządkującego sposób życia.

Polecane książki

Istnieje przekonanie, że kot zawsze spada na cztery łapy. Nie dotyczy to jednak Kota Simona. Jego upadki bolą. Pokutuje także sąd, że kot porusza się bezszelestnie... Być może ten bez nadwagi. Przysłowiowa jest też kocia zwinność. Kotu Simona bliżej jednak do słonia w składzie porcelany. Słuszność t...
Świat starożytny, w okresie narodzin Zbawiciela ugrzązł ostatecznie w samolubstwie, niedowiarstwie i rozpuście; obłudne reformy pierwszego cesarza rzymskiego żadnego pokarmu nie dawały sercu; filozofia ostrzyła swój dowcip w sporach bezpłodnych; z wyzłoconych świątyń spoglądały na modlących się wspa...
Kiedy sir James Remington dowiaduje się, że jego kuzyn został ciężko pobity za karciane długi, rozpoczyna prywatne śledztwo. Zamierza odnaleźć sprawców i pociągnąć ich do odpowiedzialności. Szybko okazuje się, że kuzyn przegrał z kapitanem Hansleighem, który jest znanym szulerem. James...
Poezja w słowach i obrazach. Najnowsze wiersze autora, którego twórczość nazwana została kiedyś „poezją rozdarcia posierpniowego”. Zestawiana była z twórczością Barańczaka i Kornhausera jako rozwinięcie i dopełnienie Nowej Fali. Dzisiaj również jak kiedyś dotyka ona aktualnych problemów, opisuje rze...
dealny narzeczony? Jody jest zamkniętą w sobie, prześladowaną przez wspomnienia, nieufną kobietą. Pewnego dnia spotyka doskonałego Abe’a, nieznajomego z sąsiedztwa, który rozbudza w niej nowe nadzieje i pokazuje możliwości – życie kobiety wreszcie zyskuje sens. Jednak wkrótce ukochany ulega wypad...
Niezwykły indeks sprzed stu lat, wspomnienia służącego jego Magnificencji Rektora, wycinki z kronik kryminalnych – to wszystko trafia w ręce Karoliny Rosady nieśmiałej pracownicy archiwum uniwersyteckiego w Poznaniu. Niespodziewanie te stare dokumenty wciągają ją w sam środek fałszerskiej afery...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Św. Hildegarda z Bingen

Strony tytułowe

Przyrodolecznictwo

Strona redakcyjna

Redakcja

Marek Czekański

Redakcja techniczna:

Ewa Czyżowska

Łamanie:

Joanna Łazarów

Okładka:

Dariusz Piskulak

© Copyright by Wydawnictwo M, Kraków 2003

ISBN 978-83-7595-538-5

Wydawnictwo M

ul. Kanonicza 11, 31-002 Kraków

tel. 012-431-25-50; fax 012-431-25-75

e-mail:mwydawnictwo@mwydawnictwo.pl

www.mwydawnictwo.pl

www.ksiegarniakatolicka.pl

Publikację elektroniczną przygotował iFormat

Wprowadzenie

Wprowadzenie

W

poszukiwaniu źródeł naturalnej medycyny oraz
odmiennych od znanych dotychczas sposobów wykorzystania bogactwa przyrody,
w szczególności wody i roślin o właściwościach leczniczych, zwracamy się
dzisiaj ku niektórym metodom terapeutycznym stosowanym niegdyś w odległych
wiekach. Uważa się, że ich działanie praktykowane przez wiele pokoleń i
zweryfikowane przez współczesne badania naukowe jest szczególnie godne
uwagi.

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa istotne miejsce
pośród trudniących się leczeniem zajmowali mnisi i pustelnicy, którzy
przez wieki pilnie badali i opisywali różne przypadki chorób oraz
działanie ówcześnie stosowanych lekarstw. W starożytnym Kościele znamy
wielu świętych, którzy zasłynęli ze skutecznego leczenia chorób, należy tu
wymienić przede wszystkim Kosmę, Damiana i Pantaleona, sławnych za życia
ze swej sztuki lekarskiej, którzy także po śmierci cieszyli się skutecznym
wstawiennictwem. Również postać św. Hildegardy z Bingen należy do
wybitnych pod względem swoich rozległych zainteresowań botanicznych,
fizjologicznych i praktyki lekarskiej.

Św. Hildegarda z Bingen urodziła się w 1098 r. w
Bermersheim w dorzeczu Renu. W roku 1106 została umieszczona w
benedyktyńskim opactwie Disibodenberg, prawdopodobnie pomiędzy 1112 a 1115
rokiem Hildegarda złożyła profesję zakonną na ręce biskupa Moguncji. W roku 1136 pełniła
funkcję wychowawczyni sióstr w tymże opactwie Disibodenberg. W
późniejszym okresie, dzięki wizjom, jakich doznawała, jej pozycja w
opactwie jeszcze bardziej uległa zmianie. Hildegarda doznawała prywatnych
objawień, które charakteryzowały się głębią i dużą ilością ukrytych
znaczeń. Najważniejsze spośród pism Hildegardy, powstałe pod wpływem tych
wizji, to trzy wielkie dzieła, które napisała pod koniec życia: Scivias(Droga do poznania, od „sci vias lucis”), Liber vitae meritorum (Księga o zasługach życia), Liber divinorum operum albo
De operatione Dei (O stworzeniach Bożych).

Pisma teologiczne św. Hildegardy z Bingen osadzone są
w duchu nauki chrześcijańskiej i prezentują chrześcijańską wizję świata;
są one wyrazem średniowiecznych poglądów na naturę świata jako stworzonego
przez Boga. Hildegarda była także autorką krótkich komentarzy do
Ewangelii, żywotów świętych, wykładu symbolu wiary św. Atanazego oraz
reguły benedyktyńskiej. Zachowała się także spora część jej
korespondencji. Ze świadectwa samej Hildegardy, a także jej biografów,
wynika, że nie posiadała systematycznego wykształcenia z zakresu sztuk
wyzwolonych. W Disibodenbergu Hildegarda zajmowała się pielęgnowaniem
chorych. Zmarła 17 września 1179 r. W 1324 r. papież Jan XXII zezwolił na
oddawanie publicznego kultu św. Hildegardzie. Wiadomo z różnych źródeł, że
Hildegarda była dobrze znana jako „lekarka” i że uzdrawiała świeckich,
którzy przybywali w tym celu do klasztoru.

Średniowieczna wiedza lekarska, którą znała
Hildegarda, była przede wszystkim tradycją praktyki leczniczej, w pewnej
jednak i niemałej mierze także tradycją wiedzy lekarskiej. W czasach św.
Hildegardy medycyna miała dwoisty charakter wiedzy i praktyki, który z
późniejszego punktu widzenia utrudnia jej ocenę. Początkowo w nielicznych
jeszcze szkołach klasztornych, a później na wydziałach lekarskich czytano
i objaśniano pisma Hipokratesa, Galena i autorów arabskich, przede wszystkim Awicenny. Wiedza, której udzielano i
którą nabywano, miała charakter bardzo szkolny i albo wcale, albo tylko w
nieznacznym stopniu wiązała się z bieżącymi doświadczeniami. Praktyka szła
swoim torem, tym bardziej że lecznictwem trudnili się niekoniecznie ludzie
uczeni, jak to widzimy na przykładzie św. Hildegardy z Bingen. Nie znaczy
to oczywiście, by praktyka była i mogła być całkowicie oderwana od wiedzy
oficjalnie uznawanej i nauczanej. Wiele zabiegów leczniczych nie ma, w
dzisiejszym rozumieniu, podstaw racjonalnych, względnie ma podstawy
pseudoracjonalne na takich ogólnych zasadach, jak „similia similibus” lub
„contraria contrariis”.

Naturalna medycyna i znajomość leczniczych właściwości
roślin stanowiła w czasach Hildegardy z Bingen bardzo ważny składnik
leczenia. Ziołowe lecznictwo, bardzo wówczas rozpowszechnione, nie miało
jednak wówczas dostatecznych podstaw w teorii, lecz niewątpliwie w dużej
mierze oparte było na praktycznych obserwacjach i doświadczeniach.
Hildegarda z Bingen dzięki ogromnemu doświadczeniu znała takie działanie
poszczególnych roślin leczniczych, które zostało odkryte dopiero wiele
wieków po niej. Stosowała proste leki roślinne, i to na ogół z ziół
pospolitych, rosnących wszędzie. Sama nowych ziół nie odkryła,
wykorzystywała te, które były znane od niepamiętnych czasów.

Nieodgadniony do końca wszechświat legł u podstaw
prastarej wiedzy leczniczej, którą posługiwała się św. Hildegarda z
Bingen, bowiem widziała leczenie i uzdrawianie człowieka w kontekście
całej przyrody, co jest szczególnie trafną intuicją z dzisiejszego punktu
widzenia. Stworzyła koncepcję integralnego współdziałania wszystkich
pierwiastków w człowieku, w którym jak w zwierciadle odbija się cały
kosmos. Człowiek ukazany jest w pismach św. Hildegardy jako „mikrokosmos”,
istnieje w ścisłym oddziaływaniu z czterema żywiołami świata: ogniem,
wodą, powietrzem i ziemią, z których składa się zarówno świat, jak i
ludzki organizm. Swoją wiedzę medyczną zawarła Hildegarda w dwóch
dziełach: Physica, składającym się z dziewięciu ksiąg lub części traktujących
o roślinach, żywiołach, drzewach, kamieniach i ich medycznym zastosowaniu,
oraz w traktacie
Causae et curae, znanym jako „Księga złożonej
medycyny”, w którym Hildegarda więcej miejsca poświęca rozważaniom
teoretycznym na temat medycyny i fizjologii.

Z odpowiednio zaadaptowanych tekstów źródłowych
przytoczonych tu pism św. Hildegardy zostały wybrane tylko te fragmenty,
które wydają się dzisiaj mieć znaczenie dla fizjoterapii, a więc
obejmujące zagadnienia wodolecznictwa, różnych form ruchu, racjonalnego
żywienia, ziołolecznictwa i działania porządkującego sposób życia.

Rozdział I. Vis naturalis

Rozdział I

Vis naturalis

O przyrodzie jako źródle lekarstw

O przyrodzie jako źródle lekarstw

Jeżeli się zważy wielką liczbę chorób, które trapią
człowieka i od których ginie, wówczas mimo woli nasuwa się pytanie: gdzie
znajdziemy tyle lekarstw i tak silnych, które by uleczyły wszystkie owe
słabości? Jak wszechstronną musiałaby być apteka ze swymi specyfikami, aby
mogła wystąpić przeciw niezliczonej liczbie chorób? Woda, którą dał
Stwórca ludzkości, i wybrane spośród roślinności zioła potrafią zrobić to,
co najważniejszym jest: uleczyć chorobę, a słabemu organizmowi wrócić
zdrowie i siłę. Chodzi tylko o to, jak zastosować wodę i które wybrać
zioła, a także jak ich używać. Gdy ciało jest chore, na pewno musiały w
nim nastąpić zaburzenia, które zniszczyły piękną harmonię, musiały
utworzyć się materie chorobotwórcze, które zdrowe ciało uczyniły chorym,
albo coś dostało się do wnętrza organizmu, co wywołało zaburzenia w całym
ciele i niekorzystnie wpłynęło na zdrowie. Cokolwiek się wydarzyło, zawsze
zadaniem środków leczniczych jest materię chorobotwórczą, która albo w
organizmie wytworzyła się, albo tamże wcisnęła się, rozpuścić i wydalić.
Rozpuszczanie i wydalanie musi trwać tak długo, aż wszystka materia
chorobotwórcza zostanie rozpuszczona i wydalona, zaburzenia,
które ciało chorym czyniły, usunięte. To wszystko potrafi uczynić woda i
odpowiednio dobrane zioła. Do uskutecznienia tej pracy mamy pod ręką
wielką liczbę rozmaitych zabiegów, które wspólnie działają w tym kierunku,
aby wszystko, co się gdziekolwiek nagromadziło i stwardniało, rozpuścić,
gdzie zaburzenia wystąpiły, z wolna je usunąć i cały organizm doprowadzić
do dawnego dobrego stanu. Jeżeli się zastanawiamy nad licznymi i
rozmaitymi chorobami, toć jasno widzimy, że woda i zioła działać muszą w
sposób rozmaity, raz silniej, raz słabiej, raz ogólnie, raz częściowo,
albo na całe ciało, albo na pojedyncze jego części. Trudna jest więc
sztuka leczenia, aby robić nie za mało, nie za dużo, nie za często, nie za
rzadko, a wszystko w miarę i w swoim czasie.

O przyrodzonej zdolności ciała ludzkiego do wyrzucenia choroby

O przyrodzonej zdolności ciała ludzkiego do wyrzucenia choroby

Przez słowo „przyrodzenie” rozumieją lekarze wlaną w
ciało od Stwórcy moc, czyli siłę ruchu i odporu, którymi się od wszelkich
jątrzących i szkodliwych cieczy uwalnia, które nazywamy wzburzeniem,
wzruszeniem, uczuciem i gotującą siłą. Działanie ich zaraz się wszczyna,
jak tylko co szkodliwego zdrowiu w ciele się pokaże, i tak długo trwa, aż
owo rozjątrzanie ich albo się zmniejszy, albo stłumi, albo całkiem ta
zawada z ciała uprzątnięta zostanie. Właśnie tak: przycisnąwszy na
skrzypcach palcem nastrojoną strunę, po odjęciu palca struna z powrotem do
swego stanu wraca, pociągnijże po niej smyczkiem, to ci głos wyda. Otóż to
przyrodzenie struny nie jest niczym innym, tylko ową siłą wracającą z
powrotem do swojego stanu, z którego wzruszona została, i dotąd głosu z
siebie wydać nie mogła, dopóki w wolnym stanie, w drżące niby poruszenie
smyczkiem wprawioną nie została. Pomacajże ją czym mokrym, to ci głosu
wcale nie wyda, bo przyrodzenie cierpi przeszkodę.

Tej to siły mocą womitujemy, kaszlemy, kichamy,
biegunkę cierpimy, otok się zbiera, osutka ciało obsypuje i inne. Że
wymiot jest przeciw przyrodzonym poruszeniom żołądka, to jest prawda, ale
by też nie miał być najpotrzebniejszym żołądkowi, temu przeczyć nie można:
dla pozbycia się tego wszystkiego, co by się tylko w nim szkodliwego lub
całkiem śmiertelnego znajdować mogło.

Wymioty tedy zbawiennymi bywają w przeładowaniu
żołądka, w rozlaniu się w nim żółci i we wszelkich truciznach lub
zatruciach. Kaszlem stara się przyrodzenie, ostrą lub zbyteczną
kleikowatość, czyli flegmę, z wiatrociągu uprzątać. Kichamy zawżdy, ile
razy co ostrego i drażniącego nerwy w nos nam wpadnie, kichamy w katarze,
dla wyrzucenia ostrej kleikowatości w nosie się gromadzącej, i dla tej to
przyczyny tabaczki używać poczęto. Gdy się człowiek zbytecznie czego
niestrawnego lub ostrego obje, napada go biegunka, która niemniej z
usiłowania przyrodzenia pochodzi, chcącego się tej szkodliwej nieczystości
pozbyć, która gdyby w żołądku pozostała, albo w krew przejść miała, tedy
by stąd powstała gorączka, zgnilizna i obfite wszystkich w ciele cieczy
rozwiązanie. Przypatrzże się, jak jest rzeczą nierozumną biegunkę gorącymi
rzeczami wstrzymywać.

Podobnie jątrzenie się, czyli otoku zbieranie, jest
zdumienia wartym przyrodzenia skutkowaniem, mocą którego wszelką obcą
rzecz, z nieprzezwyciężoną siłą z ciała przy pomocy otoku uprzątać się
stara. Jasno to widać w ropieniu się zadanych ran od miecza, od trzasek,
od żądeł, od ułomków szkła, żelaza, kości i innych w ciało wbitych i
zaognienie sprawujących. Atoli jak wielkie kuracje dzieją się przez
wrzody, bolączki lub osutki w czasie pałających gorączek wyrzucane,
każdemu jest wiadomo. Do tego należą wszelkie wypróżnienia i opadania
przez pot, przez płynięcie krwi, przez biegunkę i przez inne, po których
srogość choroby powolnieje i opada. Gorączka wszelka, a podczas niej
szybsze bicie serca i żył, jest niemniej pracą przyrodzenia silącego się
szkodliwe nieczystości z ciała wypychać, czego na koniec dokonuje przez
poty i przez gęsty mocz. Jeżeli zaś choroba przemoże przyrodzenie, to albo
żadne wypróżnienie następować nie będzie, albo też niezupełne, i to
przerywane, które zaraz poznać można, bo po nim choroba nie opuszcza, ale
owszem — wzmaga się. Znakiem zaś dostatecznego wypróżnienia, a stąd i
opuszczania choroby bywa, gdy niezbyt wcześnie przypadnie.

Każda choroba miewa swój szczególny gatunek
wypróżnienia, którym się najłatwiej i najbezpieczniej nieczystości
pozbywać może, niż gdyby to inaczej czynić przymuszoną była. I tak w
pałających gorączkach obfite moczu odchodzenie bywa najlepszym
opuszczaniem, w zgniłych gorączkach bywa biegunka, w zaognieniu się płuc
bywa obfite flegmy plucie. Nim takowe wypróżnienia nastąpią, wprzód je
wielkie zamieszania w ciele chorego poprzedzają, które by się komu
niebezpieczne wydawać mogły, doświadczonemu atoli lekarzowi bywają
pożądanymi i miłymi.

O bojaźni serca

O bojaźni serca

Wiadomo, że każda część ciała może być chorą i
niezdolną do spełnienia swego zadania, a więc i serce ulega rozmaitym
słabościom. Przede wszystkim powinniśmy mieć na oku dwie główne ułomności,
pierwsza, gdy serce nie może spełniać swych czynności tak, jak powinno,
drugą jest bicie serca. Ludzie chorzy na serce mają zwykle gorączkę;
wyczytać to można z ich twarzy, że w organizmie są zaburzenia. Twarz ma
cerę sinoczerwoną, oczy mętne i mdłe, wzrok zdradza usposobienie
przygnębione, a chory mało ma dobrego humoru. Nadto czuje ustawiczne
ciśnienie i dręczące uczucie w okolicy serca, każda drobnostka wzburza go
silnie, napawa bojaźnią, przestrachem, melancholią, rozpaczą, wszystkie
możliwe objawy chorobliwie zmienionego organizmu występują na jaw.
Zaburzenia mogą posunąć się tak daleko, że życie w najwyższym jest
niebezpieczeństwie, a wielu nawet pada ofiarą tego cierpienia. Obawa bywa
często tak wielką, że serce, gdy jest w zupełnym spokoju, przez bojaźń
bywa nieraz wzburzone aż do ostatecznych granic.

Jakkolwiek główna przyczyna wielkiej bojaźni nie
spoczywa w sercu samym, jednak bojaźń ta działa znowu na powiększenie
choroby tak, że gdy ktoś nie czuje wcale swego cierpienia sercowego, a
opowiada mu się o czymś, co mu sprawia boleść lub radość, wtedy choroba
objawić się może w nieprzyjemny sposób. Chory taki ma sen krótki i
niespokojny, a często, gdy rozdrażni go nawet drobnostka, zasnąć zupełnie
nie może. Znałam osobę, która nigdy nie mogła czytać listu wieczorem,
choćby treść jego była najniewinniejsza, bo nawet niewinna nowina
odbierała jej sen! Ta łatwa drażliwość dowodzi, że u ludzi tych dusza jest
wielce osłabiona. Apetyt ich byłby dobrym, gdyby nie bojaźń. Jeżeli chory
nabije sobie głowę obawą, że czegoś nie strawi, wówczas istotnie już nie
trawi dobrze. Podobnie rzecz się ma z sercem. Gdy serce spokojne, wtedy
chory czuje się dosyć silnym, skoro jednak rozpocznie coś z obawą, że
mogłoby mu to zaszkodzić, natychmiast znika duch przedsiębiorczy i siła do
wykonania. W jednym kwadransie jest zdrowym i wesołym, a w drugim chorym
na śmierć. Że do choroby takiej przyłączają się także inne dolegliwości,
rzecz to jasna, i tak np. krótki oddech, ścieśnienie przy oddychaniu, a
nawet objawy astmatyczne. O ile wzruszenie jest słabsze lub silniejsze,
serce bije silniej lub słabiej, często nawet tak silnie, że na trzy lub
cztery kroki widzieć można, jak z powodu uderzenia serca podnoszą się i
opadają suknie.

O lęku

O lęku

Gdy napadnie cię, czy to rano, wstając, czy też innego
czasu, jakowyś strach, niespokojność, smutek lub niedogodność, co bywa
skutkiem hipochondrii, czyli skazą umysłu, tedy udaj się zaraz do swego
lekarza po pociechę i rozweselenie się, a jeżeli go nie masz przy sobie,
tedy wyjdź na przechadzkę, w miejsca mogące cię rozweselić, aż się ta
chmura z umysłu twego rozejdzie i zdanie ci się wypogodzi. Nie życzę ci
zaś w razie takowym udawać się do gospodarstwa lub do służących ludzi, bo
cię albo ich niedbalstwo, albo twoja szkoda, albo wieści smutne, albo tym
co podobnego, jeszcze większego zamieszania twego umysłu i niepokoju
nabawić mogło.

Rozdział II. Metabolismus

Rozdział II

Metabolismus

O stolcach

O stolcach

Przyrodzenie w człowieku sporządziło, by raz albo dwa
każdego dnia na stolec chodził. Jeśli regularność ta będzie opóźniona,
znaczy w ciele pacjenta nieporządek, skąd zatwardzenie stolca następuje.
Nie każde atoli opóźnienie się stolca ma być za chorobę zatwardzenia
uważane, bo bywają tacy, a zwłaszcza kobiety, które aż kilka dni na stolce
nie chodzić zwykły, a przecież czerstwo i w dobrym zdrowiu znajdują się.
Ludziom starym stolec przytwardszy bywa na zdrowie, także nie szkodzi
opóźnienie stolców tym, którzy rzadkimi rzeczami żyją, którzy w łóżku leżą
i którzy niedawno brali na laksowanie. Atoli z innych jakowych przyczyn,
gdy stolec zatwardniały co kilka dni oporem odchodzi, sprawia wiatry,
parcia, rżnięcia, odbijania, odęcia, ociężałość, kolki, niesmak, wymioty,
bóle głowy. W gorączkach, gdy zatwardzenie nastąpi, wyrzucają się i inne
śmiertelne osoki, różne zaognienia i zapalenia.

U