Strona główna » Dla dzieci i młodzieży » Puchatek, porzucony chomiczek

Puchatek, porzucony chomiczek

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7895-601-3

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Puchatek, porzucony chomiczek

Zgubione… porzucone… zaniedbane? Odtąd ich domem będzie „Cichy kąt”!
W idealnym świecie takie miejsce jak schronisko „Cichy kąt” nie byłoby potrzebne. Jednak Ewa i Karol Mareccy, których rodzice prowadzą schronisko, wiedzą, że w życiu nie zawsze jest idealnie. Codziennie zjawia się nowe zwierzę, które potrzebuje pomocy! Ewa znajduje w śmietniku w sklepie ogrodniczym dziadka porzuconego chomika. Postanawia za wszelką cenę dowiedzieć się, kto mógł w tak okropny sposób potraktować zwierzątko. Ewa podejrzewa, że zrobiła to niemiła dziewczynka Kasia, która niedawno przeprowadziła się do ich miejscowości z innego miasta. Czy Ewie uda się udowodnić, że to właśnie Kasia pozbyła się chomika, którym już się znudziła?

Polecane książki

13 Flotylla (Szajetet) to elitarna jednostka izraelskich komandosów morskich. Przez wiele lat samo istnienie tej jednostki nie było podawane do publicznej wiadomości – wiele z jej akcji bojowych wciąż jest utajniona. Wieloletni żołnierz Flotylli, w latach 1968–71 jej dowódca, a w latach 1979–86 dowó...
  Kalahari, tytułowe opowiadanie całego tomu, to historia mężczyzny, który jedzie przez południowoafrykański busz w poszukiwaniu syna, ciężko chorego na malarię. Oczywiście to nie tropikalna choroba wysuwa się w opowiadaniu na pierwszy plan, ale obcy, dziki i nieprzyjazny świat. Jest jeszcze ...
Książka, na podstawie której powstał turecki serial kostiumowy, wyświetlany w Polsce na antenie TVP. Rok 1916, Piotrogród. Oficer armii carskiej, potomek bogatej tatarskiej rodziny, porucznik Kurt Seyit Eminow podczas balu poznaje piękną Aleksandrę „Szurę” Wierżeńską, wywodzącą się z szanowanej ros...
Poradnik do gry Napoleon: Total War przybliża początkującym graczom podstawowe mechanizmy rządzące zabawą, a tym, którzy są już zaznajomieni z serią Total War, przedstawia nowe funkcje i możliwości.Napoleon: Total War - poradnik do gry zawiera poszukiwane przez graczy tematy i lokacje jak m.in. Rodz...
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku polskie władze komunistyczne z generałem Jaruzelskim na czele wprowadzają stan wojenny, który ma za zadanie likwidację „Solidarności” i przywrócenie socjalistycznego porządku w całym kraju. Milkną telefony, a radio i telewizja przestają nadawać. Na ulice polskich ...
Monografia jest rezultatem projektu badawczego „Zarządzanie wiedzą w procesie budowania konkurencyjności i innowacyjności obszarów wiejskich na zasadach zrównoważonego rozwoju – empiryczna weryfikacja na przykładzie województwa małopolskiego”, finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki. Główn...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Tina Nolan

Tytuł oryginału: Harry. The abandonem hamster
Przekład: Patryk Dobrowolski 

Redaktor prowadzący: Sylwia Burdek 

Redakcja i korekta: Teresa Lachowska 

Skład i łamanie: Bernard Ptaszyński

Copyright © for the Polish edition 

by Wydawnictwo Zielona Sowa, 2013 

Wszelkie prawa zastrzeżone

Text copyright © Jenny Oldfield, 2008 

Illustrations copyright © Sharon Rentta, 2008 

Cover illustration copyright © Simon Mendez, 2008

ISBN 978-83-7895-602-0

Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o.

Al. Jerozolimskie 96, 00-807 Warszawa 

www.zielonasowa.pl 

wydawnictwo@zielonasowa.pl
Tina Nolan
Ilustracje: Sharon RenttaRozdział pierwszy

– Tak, Ewo, możesz już zdjąć ze strony Kwiatuszka! – Karol i Ewa Mareccy byli zajęci aktualizowaniem strony internetowej schroniska „Cichy kąt”.

Ewa kliknęła kilka razy myszką, aż na ekranie wyświetliło się zdjęcie Kwiatuszka, czarno-białego bezpańskiego kotka.

– Super! – zawołała, po czym nacisnęła na klawiaturze przycisk Delete. Zdjęcie kotka oraz informacje o nim zniknęły ze strony.

– Kwiatuszek trafił do Emmy Matuszewskiej i zamieszka przy ulicy Hrabskiej – oznajmił Karol.

– A wcześniej byli państwo z Korfantowa i zabrali spaniela Kleofasa, więc jego też już można usunąć. Do tego miałem dwa telefony z pytaniem o królika Hugona i jest jeszcze jeden pan zainteresowany naszym ulubionym labradorem, Brunonem…

– Wystarczy! – przerwała mu Ewa. – Za dużo tego wszystkiego!

Była sobota rano, a do schroniska zgłosiło się tyle osób chcących przygarnąć zwierzątko, że przyjęcie każdego zainteresowanego graniczyło z cudem. Przez otwarte okna wpadały promienie wczesnego letniego słońca. W stajni po drugiej stronie podwórza hałaśliwy osiołek Miki dawał o sobie znać.

– Okej, usunęłam ze strony dane Kwiatuszka i Kleofasa, ale muszę jeszcze dodać informacje o jaszczurce Edzi i charcie Fafiku. Powtórz, proszę, kto pytał o Hugona?

– W tej sprawie były dwa telefony – odpowiedział Karol.

– Ewo, mogłabyś zmienić Jacka? – przerwała im mama. – Jest w stajni u Mikiego. Powiedz mu, że ktoś do niego dzwoni.

Ewa pokiwała głową. Ucieszyła się, że może oderwać się od komputera oraz chaosu, jaki panował w gabinecie.

– Cześć, dziadku! – pomachała do mężczyzny, biegnąc przez podwórze.

– Cześć! Jak się miewa moja ulubiona wnuczka? – dziadek pomachał jej w odpowiedzi.

– Twoja jedyna wnuczka – poprawiła go ze śmiechem.

Dziadek uśmiechnął się szeroko i wolnym krokiem podążył w stronę domu.

– Jeśli znajdziesz chwilkę, przyjdź z nami porozmawiać.

– Postaram się – obiecała Ewa.

Znalazła Jacka, asystenta weterynarza w schronisku „Cichy kąt”, w stajni, gdzie właśnie rozkładał świeże siano dla Mikiego.

– Jacku, mama kazała ci przekazać, że ktoś prosi cię do telefonu… Ej, Miki! Puszczaj mój sweter, tego się nie je!

– Pychota! – roześmiał się Jacek. Następnie szybkim ruchem zarzucił na szyję osiołka uprząż i podał Ewie sznurek. – Chcesz go wyprowadzić na spacer?

– Pewnie! Chodź, Miki – wyszeptała, uważając na jego wielkie zęby.

Stuk, stuk. Miki radośnie podreptał na zewnątrz, ciągnąc za sobą Ewę. Wyszli na główną ulicę, po czym skierowali się boczną uliczką na tył schroniska.

– Iiiii, ooooo! – zarżał osiołek.

– Au! – Ewa musiała zatkać sobie uszy. – Nie tak głośno!

Na dźwięk przeszywającego uszy rżenia osiołka Gala, Merlin i Róża, młodziutki kuc szetlandzki, pocwałowały na wzgórze.

Ewa przeprowadziła Mikiego przez bramę, po czym zdjęła mu uprząż.

– Idź się pobawić – rzekła i odprowadziła wzrokiem osiołka, który dołączył do trzech kucyków. 

„Osoba, która przygarnie Mikiego, będzie chyba potrzebowała zatyczek do uszu” – pomyślała dziewczynka i ruszyła pospiesznie z powrotem.

Już miała udać się na recepcję, gdy przypomniała sobie słowa dziadka i skierowała się do domu.

– No więc, pszczółko moja, jak tam sprawy? – zapytał ją dziadek, trzymając w dłoniach kubek herbaty. Tata Ewy siedział obok niego ze swoim kubkiem z napisem „Najlepszy tata na świecie!”.

– Świetnie, dziadku! Jesteśmy bardzo, ale to bardzo zajęci. Właśnie znaleźliśmy nowy dom dla Kwiatuszka i Kleofasa, a może nawet dla Hugona… Wiesz co? Przyszedł mi do głowy świetny pomysł!

– Oho! – to mówiąc, dziadek Tadeusz zerknął na swego syna, Marka. – Dlaczego Ewa spogląda na mnie z tym szalonym błyskiem w oku?

– Mnie się wydaje, że ten błysk nigdy nie znika z jej oczu – zażartował Marek. 

Ewa wywróciła oczami i kontynuowała:

– Dziadku, a może ty przygarniesz Mikiego?

– Kto to jest Miki?

– Lepiej nie pytaj, tato! – ostrzegł Marek. Było już jednak za późno.

– To cudowny osiołek, z długimi uszami i ogromnymi oczami…

– I równie donośnym głosem – wtrącił Marek. 

Ewa puściła uwagę taty mimo uszu.

– Jest bardzo przyjacielski, milutki i przytulaśny. Nie skrzywdziłby nawet muchy. A u ciebie za ogrodem jest przecież tyle pustej przestrzeni. Miki miałby tam świetne warunki. Pokochałby to miejsce.

– Nie zgadzaj się na to – poradził Marek.

– Tato! – rozzłościła się Ewa. – Chcesz znaleźć Mikiemu dom czy nie?

– Chcę, ale to musi być właściwy dom. Nie zapominaj, ile dziadek ma na głowie. Poza tym, co by powiedzieli sąsiedzi, gdyby Miki zaczął budzić ich swoim rżeniem codziennie o szóstej rano?

Ewa skrzywiła się.

– Przecież dziadek nie ma sąsiadów – zauważyła. – Pani Umińska się wyprowadziła i jej dom stoi pusty.

– Już nie – zaprzeczył dziadek. – Właśnie wprowadziła się tam nowa rodzina. Nazywają się Płatkowscy. Obecnie porządkują posiadłość, więc życzę im powodzenia.

– Jestem pewna, że polubiliby Mikiego – Ewa czuła, że przegrywa tę wymianę zdań. Wyglądało na to, że profil Mikiego jeszcze trochę pobędzie na stronie internetowej schroniska. – Muszę już pędzić. Obiecałam pomóc mamie – rzekła. – Ale dziadku, pomyśl, proszę, o Mikim. Biedak musi siedzieć w schronisku, podczas gdy inne zwierzaki trafiają po kolei do nowych właścicieli. Pewnie zaczyna się obawiać, że nikt go nie chce!

– Niech zagrają żałobne skrzypki, będziemy potrzebować chusteczek… – naigrywał się z córki tata.

– Tato! I znów wszystkie moje starania na nic… Do zobaczenia, dziadku – pożegnała się dziewczynka, wzdychając, po czym przytuliła dziadka i pobiegła do gabinetu.

Tego ranka do schroniska „Cichy kąt” trafiły trzy osierocone kotki, tchórzofretka, dwa króliki oraz szary, gładkowłosy kundelek imieniem Benek. Oprócz tego Waluś, Kwiatuszek i Kleofas znaleźli nowych właścicieli.

– Obudź się, do roboty! – siadając do komputera, Karol radośnie zanucił hasło schroniska: – Potrafimy znaleźć idealne zwierzę dla idealnego opiekuna!

Marta w końcu zamknęła drzwi i dołączyła do stojącego w recepcji Jacka. W tym czasie Ewa i Karol zajęli się umieszczaniem na stronie internetowej zdjęć nowych zwierząt.

– Co za poranek! Wszyscy świetnie się spisaliście – to mówiąc, Marta Marecka, mama Ewy i Karola, zdjęła białe palto i zerknęła na zegarek. – Czas na drugie śniadanie!

Kiedy całą grupą przechodzili przez podwórze, Jacek podzielił się z nimi zaskakującą nowiną.

– Wiesz co, Marto? Muszę z tobą o czymś porozmawiać – zaczął niepewnie. 

Marta osłoniła dłonią oczy przed słońcem.

– Czy to ma związek z tą wcześniejszą rozmową telefoniczną?

Brat i siostra odwrócili się i popatrzyli na Jacka, który wziął głęboki oddech i pokiwał głową.

– Tak, to ważna sprawa.

– No więc o co chodzi? – spytała Ewa, nie spodziewając się niczego wielkiego. 

Jacek wbił wzrok w ziemię.

– Dzwonili w sprawie pracy, o którą złożyłem podanie. Podjęli już decyzję i chyba zostałem przyjęty.

– Chcesz opuścić schronisko?! – zawołała Ewa.

– Oczywiście, że nie chcę, ale nie mam innego wyjścia – tłumaczył się Jacek. – Odchodzę z końcem miesiąca, jeżeli się zgodzisz, Marto.

Rozdział drugi

– Do