Puchatek, porzucony chomiczek
- Wydawca:
- Zielona Sowa
- Kategoria:
- Dla dzieci i młodzieży
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-7895-601-3
- Rok wydania:
- 2013
- Słowa kluczowe:
- chomiczek
- domem
- idealnym
- innego
- jednak
- miejscowości
- ogrodniczym
- porzucony
- puchatek
- takie
- wiedzą
- zjawia
- życiu
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Puchatek, porzucony chomiczek”
Zgubione… porzucone… zaniedbane? Odtąd ich domem będzie „Cichy kąt”!
W idealnym świecie takie miejsce jak schronisko „Cichy kąt” nie byłoby potrzebne. Jednak Ewa i Karol Mareccy, których rodzice prowadzą schronisko, wiedzą, że w życiu nie zawsze jest idealnie. Codziennie zjawia się nowe zwierzę, które potrzebuje pomocy! Ewa znajduje w śmietniku w sklepie ogrodniczym dziadka porzuconego chomika. Postanawia za wszelką cenę dowiedzieć się, kto mógł w tak okropny sposób potraktować zwierzątko. Ewa podejrzewa, że zrobiła to niemiła dziewczynka Kasia, która niedawno przeprowadziła się do ich miejscowości z innego miasta. Czy Ewie uda się udowodnić, że to właśnie Kasia pozbyła się chomika, którym już się znudziła?
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Tina Nolan
Tytuł oryginału: Harry. The abandonem hamster
Przekład: Patryk Dobrowolski
Redaktor prowadzący: Sylwia Burdek
Redakcja i korekta: Teresa Lachowska
Skład i łamanie: Bernard Ptaszyński
Copyright © for the Polish edition
by Wydawnictwo Zielona Sowa, 2013
Wszelkie prawa zastrzeżone
Text copyright © Jenny Oldfield, 2008
Illustrations copyright © Sharon Rentta, 2008
Cover illustration copyright © Simon Mendez, 2008
ISBN 978-83-7895-602-0
Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o.
Al. Jerozolimskie 96, 00-807 Warszawa
www.zielonasowa.pl
wydawnictwo@zielonasowa.pl
Tina Nolan
Ilustracje: Sharon RenttaRozdział pierwszy
– Tak, Ewo, możesz już zdjąć ze strony Kwiatuszka! – Karol i Ewa Mareccy byli zajęci aktualizowaniem strony internetowej schroniska „Cichy kąt”.
Ewa kliknęła kilka razy myszką, aż na ekranie wyświetliło się zdjęcie Kwiatuszka, czarno-białego bezpańskiego kotka.
– Super! – zawołała, po czym nacisnęła na klawiaturze przycisk Delete. Zdjęcie kotka oraz informacje o nim zniknęły ze strony.
– Kwiatuszek trafił do Emmy Matuszewskiej i zamieszka przy ulicy Hrabskiej – oznajmił Karol.
– A wcześniej byli państwo z Korfantowa i zabrali spaniela Kleofasa, więc jego też już można usunąć. Do tego miałem dwa telefony z pytaniem o królika Hugona i jest jeszcze jeden pan zainteresowany naszym ulubionym labradorem, Brunonem…
– Wystarczy! – przerwała mu Ewa. – Za dużo tego wszystkiego!
Była sobota rano, a do schroniska zgłosiło się tyle osób chcących przygarnąć zwierzątko, że przyjęcie każdego zainteresowanego graniczyło z cudem. Przez otwarte okna wpadały promienie wczesnego letniego słońca. W stajni po drugiej stronie podwórza hałaśliwy osiołek Miki dawał o sobie znać.
– Okej, usunęłam ze strony dane Kwiatuszka i Kleofasa, ale muszę jeszcze dodać informacje o jaszczurce Edzi i charcie Fafiku. Powtórz, proszę, kto pytał o Hugona?
– W tej sprawie były dwa telefony – odpowiedział Karol.
– Ewo, mogłabyś zmienić Jacka? – przerwała im mama. – Jest w stajni u Mikiego. Powiedz mu, że ktoś do niego dzwoni.
Ewa pokiwała głową. Ucieszyła się, że może oderwać się od komputera oraz chaosu, jaki panował w gabinecie.
– Cześć, dziadku! – pomachała do mężczyzny, biegnąc przez podwórze.
– Cześć! Jak się miewa moja ulubiona wnuczka? – dziadek pomachał jej w odpowiedzi.
– Twoja jedyna wnuczka – poprawiła go ze śmiechem.
Dziadek uśmiechnął się szeroko i wolnym krokiem podążył w stronę domu.
– Jeśli znajdziesz chwilkę, przyjdź z nami porozmawiać.
– Postaram się – obiecała Ewa.
Znalazła Jacka, asystenta weterynarza w schronisku „Cichy kąt”, w stajni, gdzie właśnie rozkładał świeże siano dla Mikiego.
– Jacku, mama kazała ci przekazać, że ktoś prosi cię do telefonu… Ej, Miki! Puszczaj mój sweter, tego się nie je!
– Pychota! – roześmiał się Jacek. Następnie szybkim ruchem zarzucił na szyję osiołka uprząż i podał Ewie sznurek. – Chcesz go wyprowadzić na spacer?
– Pewnie! Chodź, Miki – wyszeptała, uważając na jego wielkie zęby.
Stuk, stuk. Miki radośnie podreptał na zewnątrz, ciągnąc za sobą Ewę. Wyszli na główną ulicę, po czym skierowali się boczną uliczką na tył schroniska.
– Iiiii, ooooo! – zarżał osiołek.
– Au! – Ewa musiała zatkać sobie uszy. – Nie tak głośno!
Na dźwięk przeszywającego uszy rżenia osiołka Gala, Merlin i Róża, młodziutki kuc szetlandzki, pocwałowały na wzgórze.
Ewa przeprowadziła Mikiego przez bramę, po czym zdjęła mu uprząż.
– Idź się pobawić – rzekła i odprowadziła wzrokiem osiołka, który dołączył do trzech kucyków.
„Osoba, która przygarnie Mikiego, będzie chyba potrzebowała zatyczek do uszu” – pomyślała dziewczynka i ruszyła pospiesznie z powrotem.
Już miała udać się na recepcję, gdy przypomniała sobie słowa dziadka i skierowała się do domu.
– No więc, pszczółko moja, jak tam sprawy? – zapytał ją dziadek, trzymając w dłoniach kubek herbaty. Tata Ewy siedział obok niego ze swoim kubkiem z napisem „Najlepszy tata na świecie!”.
– Świetnie, dziadku! Jesteśmy bardzo, ale to bardzo zajęci. Właśnie znaleźliśmy nowy dom dla Kwiatuszka i Kleofasa, a może nawet dla Hugona… Wiesz co? Przyszedł mi do głowy świetny pomysł!
– Oho! – to mówiąc, dziadek Tadeusz zerknął na swego syna, Marka. – Dlaczego Ewa spogląda na mnie z tym szalonym błyskiem w oku?
– Mnie się wydaje, że ten błysk nigdy nie znika z jej oczu – zażartował Marek.
Ewa wywróciła oczami i kontynuowała:
– Dziadku, a może ty przygarniesz Mikiego?
– Kto to jest Miki?
– Lepiej nie pytaj, tato! – ostrzegł Marek. Było już jednak za późno.
– To cudowny osiołek, z długimi uszami i ogromnymi oczami…
– I równie donośnym głosem – wtrącił Marek.
Ewa puściła uwagę taty mimo uszu.
– Jest bardzo przyjacielski, milutki i przytulaśny. Nie skrzywdziłby nawet muchy. A u ciebie za ogrodem jest przecież tyle pustej przestrzeni. Miki miałby tam świetne warunki. Pokochałby to miejsce.
– Nie zgadzaj się na to – poradził Marek.
– Tato! – rozzłościła się Ewa. – Chcesz znaleźć Mikiemu dom czy nie?
– Chcę, ale to musi być właściwy dom. Nie zapominaj, ile dziadek ma na głowie. Poza tym, co by powiedzieli sąsiedzi, gdyby Miki zaczął budzić ich swoim rżeniem codziennie o szóstej rano?
Ewa skrzywiła się.
– Przecież dziadek nie ma sąsiadów – zauważyła. – Pani Umińska się wyprowadziła i jej dom stoi pusty.
– Już nie – zaprzeczył dziadek. – Właśnie wprowadziła się tam nowa rodzina. Nazywają się Płatkowscy. Obecnie porządkują posiadłość, więc życzę im powodzenia.
– Jestem pewna, że polubiliby Mikiego – Ewa czuła, że przegrywa tę wymianę zdań. Wyglądało na to, że profil Mikiego jeszcze trochę pobędzie na stronie internetowej schroniska. – Muszę już pędzić. Obiecałam pomóc mamie – rzekła. – Ale dziadku, pomyśl, proszę, o Mikim. Biedak musi siedzieć w schronisku, podczas gdy inne zwierzaki trafiają po kolei do nowych właścicieli. Pewnie zaczyna się obawiać, że nikt go nie chce!
– Niech zagrają żałobne skrzypki, będziemy potrzebować chusteczek… – naigrywał się z córki tata.
– Tato! I znów wszystkie moje starania na nic… Do zobaczenia, dziadku – pożegnała się dziewczynka, wzdychając, po czym przytuliła dziadka i pobiegła do gabinetu.
Tego ranka do schroniska „Cichy kąt” trafiły trzy osierocone kotki, tchórzofretka, dwa króliki oraz szary, gładkowłosy kundelek imieniem Benek. Oprócz tego Waluś, Kwiatuszek i Kleofas znaleźli nowych właścicieli.
– Obudź się, do roboty! – siadając do komputera, Karol radośnie zanucił hasło schroniska: – Potrafimy znaleźć idealne zwierzę dla idealnego opiekuna!
Marta w końcu zamknęła drzwi i dołączyła do stojącego w recepcji Jacka. W tym czasie Ewa i Karol zajęli się umieszczaniem na stronie internetowej zdjęć nowych zwierząt.
– Co za poranek! Wszyscy świetnie się spisaliście – to mówiąc, Marta Marecka, mama Ewy i Karola, zdjęła białe palto i zerknęła na zegarek. – Czas na drugie śniadanie!
Kiedy całą grupą przechodzili przez podwórze, Jacek podzielił się z nimi zaskakującą nowiną.
– Wiesz co, Marto? Muszę z tobą o czymś porozmawiać – zaczął niepewnie.
Marta osłoniła dłonią oczy przed słońcem.
– Czy to ma związek z tą wcześniejszą rozmową telefoniczną?
Brat i siostra odwrócili się i popatrzyli na Jacka, który wziął głęboki oddech i pokiwał głową.
– Tak, to ważna sprawa.
– No więc o co chodzi? – spytała Ewa, nie spodziewając się niczego wielkiego.
Jacek wbił wzrok w ziemię.
– Dzwonili w sprawie pracy, o którą złożyłem podanie. Podjęli już decyzję i chyba zostałem przyjęty.
– Chcesz opuścić schronisko?! – zawołała Ewa.
– Oczywiście, że nie chcę, ale nie mam innego wyjścia – tłumaczył się Jacek. – Odchodzę z końcem miesiąca, jeżeli się zgodzisz, Marto.
Rozdział drugi
– Do