Strona główna » Humanistyka » Ten biedny Mickiewicz…

Ten biedny Mickiewicz…

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7453-374-4

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Ten biedny Mickiewicz…

Odczytany z rękopisu i opracowany przez Elżbietę Z. Wichrowską pamiętnik wojewody Antoniego Ostrowskiego przedstawia pierwsze miesiące działalności Andrzeja Towiańskiego wśród paryskiej emigracji, a zwłaszcza związki Adama Mickiewicza z Kołem Sprawy Bożej. Autor pamiętnika, generał powstania listopadowego i działacz emigracyjny, jest wnikliwym obserwatorem rozgrywających się wokół niego wydarzeń, dlatego książka ta stanowi cenne źródło faktów dotyczących Wielkiej Emigracji, towiańszczyzny oraz życia i twórczości wieszcza.

Polecane książki

  Wielu z nas dopada stres, zmęczenie, poczucie zagubienia i depresja. Często słyszymy, że „samo przejdzie” albo, że powinniśmy po prostu wypocząć. Zwykle to nie wystarczy. Dr Mona Lisa Schulz oraz Louise Hay w swojej książce przedstawiają sposoby, jak możesz poradzić sobie z napadami lęku, uzależni...
Seksowny chłopak po przejściach i córka farmera. Ich miłość miała trwać wiecznie! Cage York ma wszystko, czego pragnął. Piękną dziewczynę i wymarzoną karierę baseballisty. Stypendium sportowe daje mu możliwość wyjazdu do Tennessee, gdzie razem z Evą chce rozpocząć szczęśliwe życie. Niestety,...
Od 1 kwietnia 2016 r. obowiązuje ustawa o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci. Jej zapisy znowelizowały przy okazji ustawę o ochronie danych osobowych, wprowadzając dwie istotne zmiany, z którymi będzie musiał zmierzyć się każdy administrator danych w instytucji publicznej. Do ustawy o ochronie dan...
Sprawowanie wymiaru sprawiedliwości przez Sąd Najwyższy w Polsce. Publikacja stanowi kompleksowe omówienie konstytucyjnej regulacji funkcjonowania Sądu Najwyższego w obszarze sprawowania wymiaru sprawiedliwości. W publikacji omówiono zagadnienia dotyczące: podstawowych pojęć dotyczących władzy sądow...
Publikacja poświęcona jest problematyce turystyki zrównoważonej w aspekcie ochrony ginących kultur. W pracy zilustrowano zarys dziejów rdzennych mieszkańców Australii, Nowej Zelandii i Kanady oraz ich obecną sytuację prawną. Na tle problematyki społecznokulturalnej tych ludów przedstawiono negatywne...
[code]„Macierzyństwo bez lukru – co powie tata?” to trzecia odsłona projektu charytatywnego na rzecz ciężko chorego Mikołajka Kamińskiego, podopiecznego Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”. W kolejnym tomie antologii nie tylko matki, ale i ojcowie opowiadają o swoich doświadczeniach rodzicielskich....

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Antoni Ostrowski

Wojewoda emigrant

MUNDUR ZAMIAST KONTUSZA

Przystojny mężczyzna w mundurze generała Gwardii Narodowej, lekko wsparty na szabli, zamyślony, patrzy gdzieś w dal. Prawa ręka za mundurem w geście doskonale znanym z wizerunków Napoleona, prawą nogę nieco wysunął do przodu, co nadało sylwetce wyraz swobody i rozluźnienia. Spod daszka generalskiej czapki wyłania się – okolona bokobrodami i wąsem, inteligentna, o szlachetnych rysach – twarz dojrzałego, ciągle atrakcyjnego mężczyzny. Kilka niesfornych, wijących się krótkich kosmyków wymknęło się nakryciu głowy. Cała postawa, mimo pozornego odprężenia, romantycznie oddalona, wyraża pewność siebie i arystokratyczną dumę1.

To nie jedyne dzieło Piotra Michałowskiego prezentujące jego szwagra i teścia zarazem – Antoniego Ostrowskiego w mundurze Gwardii Narodowej Warszawskiej2. Zresztą nie tylko Michałowski lubił generalską stylizację wojewody, odpowiednią przecież w czasach, w których przyszło im żyć i działać. Także Jean François Gigoux (1806–1894), wzięty w latach trzydziestych XIX wieku francuski portrecista przegranych bohaterów walki o niepodległość Polski, w tym emigracyjnej generalicji, a skądinąd również autor obrazów ołtarzowych, kompozycji historycznych i mitologicznych, pozostawił w swoim dorobku generalski portret Antoniego Ostrowskiego. Arystokratyczna duma, pewność siebie, spokojna elegancja i dojrzała uroda biją z postaci w mundurze. Mocno srebrzące się epolety, galony i szarfa z przytroczoną szablą dodają tej postaci światła i blasku. Założone na piersiach ręce, w nieco niedbałym geście, czerwona, wysoka wojskowa czapka z piórem, swobodna, lekko przechylona do tyłu sylwetka – jeszcze podkreślają pewność siebie i zdecydowanie rysujące się na poważnej i wciąż urodziwej twarzy. Uważne spojrzenie mężczyzna kieruje nieco z góry, jakby z wyższością…

Historię powstania tego portretu przed kilkudziesięciu laty dokładnie prześledził Andrzej Ryszkiewicz3. Wśród dzieł Gigoux utrwalających „bohaterskich dowódców romantycznych przegranych batalii” najwyraziściej zaistniały dwa: właśnie Antoniego Ostrowskiego i Józefa Dwernickiego. „Pomyślane jako pendants, wystawione były obok siebie w salonie 1833 r. wywołując zrozumiałe zainteresowanie”4. Obrazy te łączy data powstania – 1833 rok, rozmiary (116×89), oznaczenie autorskie i emanująca z portretów atmosfera tragicznej walki, klęski, podkreślona przez błądzącą w tle zgaszoną czerwień pożogi, obłoki-dymy, zresztą wyrazistsze na portrecie generała Dwernickiego, u Ostrowskiego stanowiące jakby odbicie, nawiązanie5. Wydaje się, że to nie przypadek czy inwencja artysty połączyły te dwie postaci w malarskim przedsięwzięciu. Obaj generałowie i w tym czasie, i w następnych latach blisko ze sobą współpracowali.

Wojewodę w mundurze, z szablą u boku, czapką w dłoni, z płaszczem narzuconym na jedno ramię i z podpisem „Antoine Ostrowski S. P. G[ener]al Com[man]d[ant] la Garde N[ationa]le de Varsovie” znajdziemy też na litograf ii Nicolasa Eustache’a Maurina, tej samej, którą zamieszczono w pracy Józefa Straszewicza Les polonais et les polonaises de la révolution du 29 novembre 18306.

Widać zatem – wojewoda Ostrowski lubił się portretować, zwłaszcza w mundurze…

Swoje przywiązanie do Gwardii Narodowej, którą dowodził w miesiącach powstania listopadowego, akcentował także po latach, podpisując się często pod emigracyjnymi odezwami czy manifestami: „były dowódca Gwardii Narodowej”.

ILUSTRACJA 2:HIERONIM KAJSIEWICZ (1812–1873). POLSKI KAZNODZIEJA ZE ŚWIĘTEGO ROCHA

Sentyment wojewody do Gwardii i do munduru współcześni tłumaczyli różnie. Hieronim Kajsiewicz, poeta i niegdysiejszy karbonariusz, jeden ze współzałożycieli Zgromadzenia Braci Zmartwychwstańców, nade wszystko jednak kaznodzieja polskiej emigracji z paryskiego kościoła Świętego Rocha, budując wizerunek byłego dowódcy – a rzecz się działa w momencie szczególnym, bo „z okoliczności nabożeństwa żałobnego odbytego w Paryżu w kościele św. Rocha na dniu 16 grudnia RP 1845 za duszę Ś. P. Antoniego wojewody Ostrowskiego” – nie zapomniał o mundurze: „Wojewoda i z powierzchowności, i z przymiotów był pięknym reprezentantem dawnych panów niezepsutego chowu. Wzrostu był wysokiego, udatnego, gładkiego męskiego oblicza, tak że się i swoim, i obcym kazał chętnie kochać i szanować. Znać było, że się jeszcze do kontusza urodził i w braku jego wojskowy strój najlepiej mu jeszcze był do twarzy. Ogłada nie wytarła w nim całkiem zakroju i cech dawnych”7.

PISAĆ, BO Z PAMIĘCI UCHODZI

Nazwisko wojewody Antoniego Ostrowskiego (1782–1845) niezbyt często pojawia się w pracach poświęconych dziejom Księstwa Warszawskiego, Królestwa Polskiego czy Wielkiej Emigracji. Pamięć historyków zachowała go przede wszystkim jako nieprzeciętnie uzdolnionego reformatora gospodarczego i założyciela polskiego włókienniczego Manchesteru8 – Tomaszowa Mazowieckiego, w powstaniu listopadowym dość jednak nieudolnego dowódcę Gwardii Narodowej Warszawskiej, zwanego pogardliwie (z wyraźną aluzją do roli Lafayette’a) Lafajdą. Z czasów emigracji jako nazbyt może ambitnego, ale i niestrudzonego propagatora zwołania polskiego sejmu emigracyjnego. W historiograf ii wychodźstwa polistopadowego dominuje tendencja do oglądu tych dziejów w perspektywie działalności Adama Jerzego Czartoryskiego i Hotelu Lambert czy Towarzystwa Demokratycznego. Osobną kartę owych badań stanowi życie i twórczość Adama Mickiewicza. Żadna z tych perspektyw nie pozwalała – jak sądzono – na szersze uwzględnienie emigracyjnej działalności politycznej i kulturalnej Ostrowskiego, oscylującego między lelewelowskimi demokratami a Hotelem Lambert i próbującego skupić wokół siebie, jako odrębną siłę polityczną, tak zwane środowisko sejmowe.

Dużo więcej o znaczącej pozycji społecznej i towarzyskiej Ostrowskiego, a przede wszystkim o jego przedsięwzięciach politycznych, społecznych i kulturalnych, zwłaszcza z czasów wychodźstwa, choć również tych wcześniejszych, mówią spoczywające w Archiwum Głównym Akt Dawnych, a słabo jak dotąd spenetrowane, pożółkłe karty domowego archiwum Ostrowskich z Ujazdu, zwanego czasem, ze względu na wartość i zakres materiałów, małym Rapperswilem9. Sporo na temat wojewody wyczytać też można z dokumentów spoczywających w zbiorach Biblioteki Polskiej w Paryżu, Muzeum Czartoryskich w Krakowie, archiwów Łodzi, Kielc czy Piotrkowa Trybunalskiego. Materiały te odnotowują dziesiątki jego inicjatyw politycznych, społecznych, kulturalnych, w tym literackich, czy może raczej paraliterackich. Bogata korespondencja, między innymi z księciem Adamem Czartoryskim, Joachimem Lelewelem, doktorem Antonim Hłuszniewiczem, Walentym Zwierkowskim, Lafayette’em – a także ślad po korespondencji z Adamem Mickiewiczem10 – oraz z różnymi ośrodkami demokratycznymi tułactwa, wreszcie władzami francuskimi, ponadto liczne albumy, notatki „pro memoria […] do zapisywania wszystkiego, co łatwo z pamięci uchodzi, a co by się w tej zachować zamierzało”, to również ważne i interesujące źródło do odtworzenia emigracyjnych kontaktów byłego dowódcy Gwardii Narodowej, rekonstrukcji jego środowiska, to także bogaty dokument do badania obyczajowości polistopadowego wychodźstwa, zapis drobnych afer politycznych czy towarzyskich. Ujezdzkie archiwum ujawnia jeszcze jedną, dotąd słabo rozpoznaną sferę działalności wojewody. Właściciel Tomaszowa to nie tylko uzdolniony przemysłowiec11 i ambitny polityk. Antoni Ostrowski miał jeszcze jedną wielką pasję. Lubił pisać. Zachowały się tysiące stron memoriałów politycznych, gospodarczo-społecznych12 i, przede wszystkim, pamiętników, dzienników, rysów czy biograf ii, pisanych w ciągu kilkudziesięciu lat życia wojewody. Tylko niewielka ich część została ogłoszona. Większość jego prac spoczywa nadal w zapomnianych druczkach lub w rękopisach – wśród nich pisana zaraz po przybyciu Andrzeja Towiańskiego do Paryża kronika rejestrująca wydarzenia związane z Adamem Mickiewiczem i towiańszczyzną.

RODZINA

Antoni był najstarszym synem Tomasza Ostrowskiego, ostatniego podskarbiego Stanisława Augusta, bezkompromisowego przeciwnika Targowicy, tego, który jako członek Straży Praw 23 lipca 1792 roku głosował przeciwko przystąpieniu do niej, mówiąc (a był tu w mniejszości), że jeśli nawet Stanisław August przyłączy się do konfederacji, on swojej ręki do tego nie przyłoży13. I do Targowicy nie przystąpił. W lutym 1793 roku nalegał, by król nie wyjeżdżał do Grodna. Z urzędu podskarbiego zdjęty został jeszcze przed sejmem grodzieńskim. Polityczne świadectwo moralności wystawił Tomaszowi Ostrowskiemu 28 stycznia 1794 roku Jakob Johann Sievers w liście do ambasadora rosyjskiego Osipa Igelströma, pisząc: „Pomiędzy osobami, które niegdyś króla uwodziły, muszę Panu wymienić Ostrowskiego. Jest to szelma pierwszego rzędu; możesz go Pan jednakże wprawić w dreszcze, gdyż dobra jego położone są w naszym kordonie”14. W Księstwie Warszawskim były podskarbi wrócił jednak do politycznego znaczenia, został marszałkiem sejmu, potem prezesem senatu; tę ostatnią godność piastował zresztą również w Królestwie Polskim.

ILUSTRACJA 3:TOMASZ ADAM OSTROWSKI (1735–1817). PODSKARBI NADWORNY KORONNY, PREZES SENATU KSIĘSTWA WARSZAWSKIEGO I KRÓLESTWA POLSKIEGO, OJCIEC ANTONIEGO

ILUSTRACJA 4:WŁADYSŁAW OSTROWSKI (1790–1869). MŁODSZY BRAT ANTONIEGO, MARSZAŁEK SEJMU POWSTAŃCZEGO 1830/1831

Matką Antoniego była druga żona Tomasza, Apolonia z Ledóchowskich, córka Franciszka, wojewody czernihowskiego, i Ludwiki Denhoffówny, notabene jedynej spadkobierczyni swego ojca Aleksandra Denhoffa (zm. 1734).

Spośród licznego rodzeństwa – Antoni miał pięciu braci i trzy siostry – na kartach historii zapisał się jeszcze jeden Ostrowski, Władysław, młodszy od Antoniego o osiem lat, marszałek sejmu powstańczego 1830–1831. Obaj bracia musieli się wyróżniać spośród swojego otoczenia, skoro książę Konstanty, jeśli wierzyć rodzinnym opowieściom, miał o nich mawiać z przekąsem: „Panowie Ostrowscy to słodka śmietanka”15. A panowie Ostrowscy mieli wiele atutów: oprócz urody, inteligencji i świetnego wykształcenia sporą fortunę, znaczące koligacje rodzinne i towarzyskie; liczyć też mogli na intelektualne wsparcie przyjaciół domu: Tadeusza Czackiego, Aleksandra Sapiehy, biskupa Albertrandiego czy autora Sybilli, proboszcza powsińskiego, za czas jakiś biskupa krakowskiego i prymasa Polski – Jana Pawła Woronicza16.

OŚWIECENIOWY POZYTYWISTA

Najstarszy syn odziedziczył po ojcu zmysł finansisty i instynkt nowoczesnego administratora-przemysłowca. Ojciec uważnie rozwijał zdolności drzemiące w pierworodnym, który zresztą przez pewien czas pełnił funkcję jego sekretarza „do wszelkich domowych i publicznych spraw”17. W 1805 roku, po ślubie z piękną Józefą z Morskich, córką Onufrego, kasztelana kamienieckiego, dwudziestotrzyletni wówczas Ostrowski przejął – po blisko dwuletnim administrowaniu folwarkiem Starzyce z Cekanowem, przekazanym mu w 1803 roku przez ojca – dobra ujezdzkie i okazał się znakomitym kontynuatorem dzieła swego ojca18. Tam, na przedmieściu Ujazdu (położonego między Tomaszowem a Łodzią), Antoni założył w 1811 roku fabrykę powozów, po roku 1815 zainwestował znaczne sumy w rozbudowę zakładów metalurgicznych, które w latach dwudziestych rozpoczęły produkcję przedmiotów zaliczanych do galanterii metalowej (noże, szpady itp.), dotąd sprowadzanych z zagranicy, co odbijało się na ich wysokiej cenie. Z czasem Ostrowski coraz więcej uwagi poświęcał rozwojowi przemysłu włókienniczego, inwestował między innymi w folusze do produkcji filców, budynki fabryczne, zabudowę mieszkalną, ściągał tu najnowocześniejsze maszyny, zabiegał o osadników, tkaczy i innych rzemieślników biegłych w sztuce włókienniczej, których sprowadzał przede wszystkim ze Śląska i Saksonii, ale także z innych terenów.

ILUSTRACJA 5:ODBITKA TŁOCZONEGO SUPEREXLIBRISU MARSZAŁKA SEJMU 1830/1831, WŁADYSŁAWA OSTROWSKIEGO

Obowiązki związane z działalnością gospodarczą młodemu przedsiębiorcy jednak nie wystarczały. Łączył je z kolejnymi wyzwaniami publicznymi czasów Księstwa Warszawskiego: członkostwem w Izbie Najwyższej Wojenno-Administracyjnej, potem radcostwem rządowym przy dyrektorze spraw wewnętrznych; od 1809 roku był posłem brzezińskim na sejmy Księstwa, uczestniczył – jako porucznik 8 pułku piechoty – w bitwie pod Raszynem, a w 1812 powołany został do Rady Konfederacji Generalnej. Trzydziestoletni Ostrowski dał się wówczas poznać, podobnie jak i jego kolega z Rady Franciszek Wężyk, jako bezkompromisowy, do końca wierny przysiędze złożonej królowi Fryderykowi Augustowi, wytrwały zwolennik orientacji napoleońskiej19. „Wojennej polskiej sprawie w każdej przygodzie wiernie towarzyszący […] – wspominano po latach rok 1813 w biograficznym rysie Ostrowskiego, spisanym już na emigracji – lubo cywilny, ochoczo dzielił niebezpieczeństwa i trudy obozowe”. Miał być też wówczas „widzem zgonu ks. Józefa w Elsterze”, tam też wraz z innymi rodakami dostał się, „acz do krótkiej, lecz wielce dokuczliwej niewoli pruskiej, z której dopiero mu Aleksander [I] wyjednał uwolnienie”20.

ELEGIA SERCA

Narodowy dramat 1813 roku przeplatał się z osobistą tragedią Ostrowskiego, ze śmiercią jego ukochanej, pięknej i młodej, zaledwie dwudziestoczteroletniej żony. Próbował jeszcze ratować jej zdrowie wyjazdem do wód, jednak choroba, zapewne gruźlica, była silniejsza. Józefa z Morskich zmarła 28 maja 1813 roku w Baden koło Wiednia. Z tego okresu, z przełomu 1813 i 1814 roku, pochodzą dwa bardzo interesujące pod względem treści, stylu i formy dzienniki, wpisujące się wyraźnie w konwencję powieści sentymentalnej, pisane tuż po śmierci Józefy, „słynnej z wdzięków i ozdoby niegdyś z samych piękności układanych kadrylów, na balach na cześć Napoleona”21. Pierwszy z nich – Dziennik uczuciów, czyli elegia serca22 – to próba przelania na papier gwałtownych uczuć miotających duszą Ostrowskiego, zbolałego po utracie żony. Antoni krąży po ulicach Drezna, bywa u dworu króla saskiego, odwiedza galerię. Nigdzie nie może odnaleźć spokoju, postaci na obrazach wydają mu się podobne do jego małżonki, zrozpaczony dzień po dniu notuje: „Łzy mi się obfite puszczają, gdy sobie pomyślę, com utracił. Niech Bóg przyjmie w ofierze te moje udręczenia, niech raczy mojej niebieskiej kochance udzielić tego szczęścia, na które ja moim cierpieniem dopiero zasługiwać się mogę […]. Kochaliśmy się tak żarliwie, za przeszłość, teraźniejszość i przyszłość”.

Drugi tekst, późniejszy, pisany zapewne na przełomie czerwca i lipca 1814 roku23 – Życie najlepszej żony opisane przez czułego jej małżonka dla kochanych dzieci – można analizować w kategorii powieści rodzinnej, pełnej sentymentalnych emocji. Ostrowski opowiada o poznaniu Józefy Morskiej w 1804 roku, o tym, jak zapałał ku niej wielkim uczuciem; pisze o jej uzdolnieniach językowych, o doskonałej znajomości francuskiego, niezłej angielskiego i kłopotach z językiem… polskim, o wyrafinowanym guście, o ubiorach, urządzaniu domu, ogrodu, a także o upodobaniach muzycznych swej niezwykle uzdolnionej żony, o jej grze na skrzypcach, a przede wszystkim fortepianie, w czym dorównywała słynnej pianistce Szymanowskiej, z którą razem grywały. Ale pisze także o wydarzeniach intymnych, o desperackich próbach karmienia piersią podejmowanych przez żonę, wspólnych nocnych wstawaniach do dzieci, o swym bólu po utracie żony: „Przeżyliśmy lat 7, miesięcy 5, dni 13”.

Z WARSZAWY DO TOMASZOWA

Przeżywał śmierć żony, kilka miesięcy później z bliska obserwował klęskę wojsk napoleońskich pod Lipskiem. Po powrocie do Warszawy, po wypuszczeniu z niewoli pruskiej, stronił – pisał po latach – „od wszystkiego”: „co tylko nosiło jakiś charakter publiczny, raziło mię”24.

Antoni nie garnął się w tym czasie do działalności politycznej, pozostał jednak przy boku ojca, pełniąc obowiązki jego osobistego sekretarza, więc chcąc nie chcąc, znalazł się w samym centrum wydarzeń politycznych, tak jak i Tomasz Ostrowski. W latach 1813–1815 ważyły się losy Polski i Polaków, a style zachowań, łatwość wyborów lub związane z nimi dylematy, postawy przyjmowane wobec dwóch potęg: tej odchodzącej – cesarza Napoleona I, i tej, która właśnie zajaśniała pełnym blaskiem – cara Aleksandra I, będą w jakimś sensie kształtować moralny wizerunek tamtej epoki; niepokoiły też i dalej niepokoją, i są po dziś dzień przedmiotem ocen i analiz badawczych. A z opinią prezesa senatu, osoby cieszącej się dużym autorytetem współczesnych, liczyło się wówczas wielu. Nic więc dziwnego, że niemal przez cały rok 1813 i początek następnego stronnicy Aleksandra I dwoili się i troili, by przekonać Tomasza Ostrowskiego do akcji słania petycji do cara, do idei sojuszu z Rosją25. Zdecydowany trwać do końca, również po bitwie narodów, u boku króla saskiego, księcia warszawskiego Fryderyka Augusta i cesarza Napoleona I dopiero po abdykacji tego ostatniego poparł działania księcia Czartoryskiego i Rady Najwyższej Tymczasowej na rzecz sojuszu z Aleksandrem I, jedynego – jak się wówczas wydawało – racjonalnego wyboru politycznego. Siedemdziesięcioośmioletni wówczas, sędziwy i poważany prezes senatu objął przewodnictwo w Komitecie Cywilnym Reformy, stając się tym samym jednym z najważniejszych, obok księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, propagatorów idei Królestwa Polskiego. Nawet car Rosji, jeśli wierzyć przekazom, „dla sędziwego prezesa senatu ciągle się z osobistą odkazywał życzliwością i jakby synowskim uszanowaniem; często dom jego odwiedzał i pragnął wyraźnie, aby go w nim kochano”26. O jednej z takich wizyt wspomina również Julian Ursyn Niemcewicz: „Cztery bale dano cesarzowi: pierwszy u namiestnika w nowych sporządzonych przez niego pokojach w domu Tyszkiewicza; drugi dawało miasto w domu Raczyńskich, trzeci pani Stanisławowska Potocka; czwarty księżna Czartoryska; nadto obiady: u wojewody Ostrowskiego, namiestnika i Nowosilcowa”27. Ślady bytności Najjaśniejszego Cesarza na obiedzie u Ostrowskich znaleźć można w rachunkach kasy pałacowej. Podczas przypomnianego przez Niemcewicza obiadu podano do stołu trzysta ostryg28, same trunki („wino różne, porter, likier, rum”) kosztowały 689 złotych, za kwiaty zapłacono 114 złotych29.

ILUSTRACJA 6:TOMASZ ADAM OSTROWSKI (1735–1817). NA STRAŻY USTAWY KONSTYTUCYJNEJ KRÓLESTWA POLSKIEGO

Najstarszy syn prezesa senatu nie dał się jednak uwieść rysującym się przed nim horyzontom publicznym i zdecydował się pozostać na marginesie działań politycznych Królestwa Polskiego. Wprawdzie nakłoniony przez ojca w marcu 1814 roku znalazł się pośród członków deputacji sejmowo-wojskowej wysłanej na spotkanie z Aleksandrem I, przejeżdżającym przez Brześć Litewski w drodze na kongres wiedeński30, a w 1815 – już po proklamowaniu przez cesarza utworzenia Królestwa – jako członek deputacji z koła rycerskiego ruszył z kolejną delegacją do Paryża (deputacja została przyjęta przez Aleksandra I 30 sierpnia 1815 roku)31 – są to jednak wyjątki.

W 1817 roku spotyka go kolejny rodzinny dramat: 5 lutego w wieku osiemdziesięciu dwóch lat zmarł w swoim warszawskim pałacu na ulicy Miodowej Tomasz Ostrowski. Odszedł ten, który 24 grudnia 1815 roku, wziąwszy do ręki wręczony mu, prezesowi senatu, pierwszy egzemplarz konstytucji Królestwa, miał rzec: „Biada temu, kto ją zgwałci”. Niemal rówieśny Stanisława Augusta, jego główny kasjer, przyjaciel, w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych jeden z najbliższych współpracowników, przeżył swojego króla o blisko dwadzieścia lat. Umierającemu udzielał duchowej posługi w najważniejszej, bo ostatniej życia sprawie Jan Paweł Woronicz. „Biskup krakowski [12 stycznia 1817 roku], godzinę spędziwszy z ukochanym ojcem – wspominał syn Tomasza, Antoni – wyszedł, dawszy mu pociechy i sam pocieszony”32. Pogrzeb był niezmiernie uroczysty. Wśród niosących trumnę do Świętego Krzyża znalazł się zdeklarowany przeciwnik prezesa senatu wielki książę Konstanty, „niezmiernie lubiący nosić trumny” – złośliwie komentował ten fakt Julian Ursyn Niemcewicz33.

W dwa miesiące po śmierci Tomasza Antoni Ostrowski odebrał w swojej rezydencji w Ujeździe list kondolencyjny od Aleksandra I. Jego Cesarska Mość w kilkunastu okrągłych, ale serdecznych słowach oznajmiała, że dzieli smutek rodziny Ostrowskich i wszystkich Polaków. List był napisany po francusku i opatrzony własnoręcznym podpisem cesarza.

Antoni, bardzo związany z ojcem, mocno przeżył odejście swego, jak twierdził – mentora, mistrza, wzoru ojca i Polaka. Do jego poglądów, postaw, myśli i powiedzeń najstarszy syn będzie wracał wielokrotnie w swoich pracach, zarówno tych pisanych w Polsce, jak i późniejszych, emigracyjnych. Wówczas, jeszcze w trakcie choroby i tuż po śmierci podskarbiego koronnego, powstawał kolejny wspomnieniowy zapisek Antoniego, silnie przesiąknięty emocjami: Dziennik fizjologiczny spostrzeżeń w słabości najukochańszego ojca i inne zanotowania […] spisywane podczas trwającej prawie miesiąc choroby34.

Antoni również po śmierci ojca nie włączał się zbytnio w życie publiczne Królestwa, choć jego pozycja społeczna ciągle się w tym czasie umacniała: w 1819 roku senator-kasztelan, w 1831 – wojewoda. Całą swą energię i wysiłki skupił na unowocześnianiu, rozwijaniu przemysłu w ukochanych dobrach tomaszowskich.

POETO MICKIEWICZU, PISZ O TOMASZOWIE

Rzucony z czasem na emigrację Antoni Ostrowski opisywał swój Tomaszów niczym kuźnię Hefajstosa, ze swadą poetyckiego pióra: „Skoro tedy wybija tu godzina zmiany służby fabrycznej i nim ostatnie światełka dnia przygasną, aliści w kilkupiętrowych kolosalnych przędzalniach, przy samym wód uchwyceniu i przy trakcie warszawskim, równie jak po rozmaitych tu i ówdzie punktach fabryk, mianowiciej ponad łożem przezroczystej Wolborki wzniesionych, co sprawia widok, jakby drugich w toniach kryształu kąpiących się gmachów, tudzież po rozmaitych na pochyłościach wśród drzew porozr[z]ucanych wielookiennych rękodzielniczych i domach, i domkach nawet, ukazują się nagle jasne od lamp arganckich szkieł spłomienienia: cała osada goreje od światła, jakby jaka nowa w dzień sabatu Jerozolima […]. Wszakże i tu i miechy, i wszystko, co grube, co wielkiej siły wymaga, wodą jest poruszane, a kuźniacy, na wpół nadzy, spaleni, czarni, do cyklopów podobni, młotem, wiatrem i ogniem rozrządzają […]. To wszystko tworzyło jakowąś szczególniejszą grę świateł, różnofarbnych pryzmatów, jakichsić małych tęczy, fajerwerków, wodo- i ogniotrysków: a jaki był obok tego łoskot, szum, sykanie, szmer, kołysanie!… Tu pisk jakby spod ziemi miechów, tu detonacja palącej się na rusztach rudy, tu kipienie wody na spiekłych żużliskach, tu znowu huk od kilku cetnarowych, jakby w takt bijących młotów, dalej turkot tylu machin, warsztatów, warczenie późno w noc kołowrotków, spindlów, tkaczych czółenek […]. Wszystko to […] aż do rozlegającego się wśród zroszonych kniei echa i melodyjnego jęczenia słowika, czarowne na zmysłach i umyśle sprawiało wrażenia i do dumań obszerne otwierało pole. To wszystko razem wzięte było Tomaszowem w nocy! Prawdziwie, iż nie moja wina, że nasz ojczystymi pieniami sławny Mickiewicz nie był dotąd w Tomaszowie. Bodajby go kiedyś poznał i po swojemu o nim zanucił, byłożby dopiero czemu się przysłuchiwać!”35

ILUSTRACJA 7:ADAM MICKIEWICZ (1798–1855). NA JUDAHU SKALE

ILUSTRACJA 8:TOMASZÓW MAZOWIECKI – ZIEMIA UTRACONA…

Mickiewicz nigdy nie poznał Tomaszowa. Ale w zapiskach brulionowych Ostrowskiego zachowała się pośród innych dedykacji również i ta, w którą zapewne wojewoda opatrzył swą książkę o Tomaszowie i „potrzebie reformy towarzyskiej” ofiarowaną wieszczowi… „Autorowi Pana Tadeusza do galerii obrazów narodowych tak wzniosłym i wiernym pędzlem jego oddanych szkice zaledwie poczętego, a już osieroconego Tomaszowa nicialnej pamiątki w dowód szacunku i uwielbienia ofiaruję”36.

Tomaszów zajął miejsce szczególne w życiu wojewody. Był jego wielką dumą, ale i pasją; kryła się za tym fascynacja kreowaniem „nowej rzeczywistości”, potencją społeczną i techniczną, lecz także przyrodą, pięknem tomaszowskich krajobrazów. Lata wychodźstwa nadały tym uczuciom nowy koloryt, bardziej nostalgiczny, zabarwiony goryczą utraty. W myśleniu emigracyjnym Ostrowskiego Tomaszów stał się bowiem uosobieniem utraconego Edenu, niespełnionych możliwości przemysłowych, społecznych i kulturowych, cywilizacyjnych, ale też czymś, co dziś nazwać by można małą ojczyzną. Tomaszowski motyw powracać będzie w listach wojewody, w jego pismach, pojawiać się też będzie, czasem na zasadzie żartu, lekkiej przekory, w korespondencji jego przyjaciół i rodziny. Jak cała emigracja, Antoni żyje latami nadzieją powrotu… „Książę Adam Czartoryski – pisał Lelewel do wojewody 20 lutego 1836 roku – ma nadzieję i pewność w tym roku Wojewodę w Tomaszowie uścisnąć. Hosanna na wysokości!”37

Jak wiemy, nie stało się to ani w owym roku, ani kiedykolwiek.

Gdy zaś późnym latem 1841 roku paryska plotka rozbudzi nadzieje, że wracamy do Polski, że Mickiewicz już wie, syn Ostrowskiego, również Antoni, tak kończy swój list do matki, wojewodziny Ostrowskiej:

„A l’année prochaine, à Tomaszów, Dieu, si cela était vrai!

Votre fils Antoine Ostrowski

mercredi 11 août 1841, 3 heures”38.

W Polsce, nastawionej na gospodarkę folwarczno-pańszczyźnianą, dynamika inwestycji przemysłowych wyraźnie przybrała na sile dopiero po roku 1807, czyli wraz z wejściem ziem polskich w orbitę wpływów francuskich39. Prawdziwy impuls do rozwoju przemysłu w Królestwie dało jednak, kilkanaście lat później, dopiero podjęcie przez księcia Franciszka Ksawerego Lubeckiego-Druckiego, ministra skarbu w Królestwie Polskim (1821–1830), zdecydowanej polityki protekcyjnej. Uwaga ministra koncentrowała się zwłaszcza na tych dziedzinach przemysłu, których produkty znaleźć mogły odbiorcę na rynku wschodnim40. Zadbano też o dogodne dla polskich przedsiębiorców warunki handlowe z Rosją, których podstawę stanowił ukaz z sierpnia 1822 roku – nazwany przez Natalię Gąsiorowską magna charta polskiego przemysłu – oraz zarządzenie z 1823, wprowadzające wolność handlu tranzytowego oraz minimalne cło na wyroby eksportowane do Rosji41. Nic zaskakującego więc, że intensyfikacja przedsięwzięć gospodarczo-przemysłowych Ostrowskiego przypada właśnie na ten okres. Podobnie jak i wielu innych pionierów polskiego przemysłu i założycieli prywatnych czy rządowych osad przemysłowych, takich jak Rajmund Rembieliński, prezes Komisji Województwa Mazowieckiego, twórca łódzkiego ośrodka przemysłowego – zresztą główny rywal i oponent Ostrowskiego. Dzięki wpływom prezesa Łódź, oczko w głowie Rembielińskiego, była głównym beneficjentem kapitału rządowego. Na rozwój tego miasta z kasy rządowej szło aż 65 procent funduszu przeznaczonego na rozwój przemysłu w województwie mazowieckim42. Jeśli wierzyć Ostrowskiemu, hrabia radził sobie bez sięgania do rządowej kieszeni43 i sam próbował podołać wszelkim obciążeniom finansowym. Jak zauważył Ryszard Kotewicz, autor pracy o działalności gospodarczej założyciela Tomaszowa, „funkcję, jaką pełnił w Łodzi rząd, w dobrach ujezdzkich sprawował właściciel”. Ostrowski w rozwój przemysłu włókienniczego zainwestować miał co najmniej 700 tysięcy złotych, co niemal równało się z wartością dóbr po odliczeniu długów zapisanych na hipotece44.

Właściciel dóbr tomaszowskich osobiście angażował się, co nie było w tym czasie powszechną praktyką, w akcję pozyskiwania osadników ze Śląska i Niemiec, jeździł, werbował, instalował, pilnował tworzenia punktów informacyjnych (w Krakowie, we Frankfurcie nad Menem, również w samym Tomaszowie), mających służyć potencjalnym osadnikom wszelkimi wskazówkami. W 1830 roku we Frankfurcie nad Menem ukazał się nawet przewodnik, najprawdopodobniej autorstwa samego hrabiego, informujący szczegółowo o warunkach osadniczych w dobrach, począwszy od warunków naturalnych, a na planach inwestycyjnych właściciela kończąc, zawierał też dane o cenach artykułów żywnościowych, opłatach celnych. Informator uzupełnia mapa wskazująca drogi, którymi można dotrzeć do Polski45. Po latach, na emigracji, wojewoda tak oceni – nie bez sentymentalnej przesady – efekt wydania tej dwudziestosiedmiostronicowej broszury: „ci, co już byli paszporta pobrali do Ameryki, zmienili postanowienie, z wiosną 1831 r. tysiące rodzin miało się puścić do Polski, byłbym poobsadzał swoje i obce majątki. Ludzie nawet mający po kilkanaście tysięcy talarów zamierzali się przenieść; dziwnie im się zasady mego osadniczenia podobały”46.

„Osadniczenie” Ostrowskiego miało o wiele szerszy wymiar niż ekonomiczno-przemysłowy. Ten był ważny, może nawet najważniejszy, ale nie jedyny. Wprowadzanej konsekwentnie w życie wizji zbudowania nowoczesnego polskiego ośrodka przemysłu włókienniczego na miarę Manchesteru, z całą infrastrukturą handlowo-przemysłową, towarzyszyła troska o rozwiązania urbanistyczne tworzonych osad, o ich estetykę, zwłaszcza Tomaszowa, o jego zaplecze społeczno-kulturalne.

Krótki rys powstania tej szybko rozwijającej się osady znalazł swoje miejsce w przygotowanym już na emigracji – nie bez udziału, jak się wydaje, samego zainteresowanego – szkicu politycznej biograf ii Antoniego Ostrowskiego: „małej wartości pustkowie, czterma kuźnicznymi domami, wielkim piecem i dwiema fryszerkami (fundacji Tomasza Ostrowskiego) ożywione ustronie, lasy, żelazna ruda, kamieniołomy i przeczyste obszerne jezioro, wygodna siedziba bobrów, po kilku latach zamienia się na miasto europejskie z kilkotysiączną ludnością wyrabiającą towarów rocznie za kilka milionów! Cienkie sukna zakupywano do Rygi, Moskwy i Petersburga. Ordynarniejsze, w stosownych kolorach, szły aż do Kiachty i do Chin; ruch kapitałów, kupców, różnokrajowych spekulantów był ogromny. W ten sposób powstawały w Tomaszowie, jakby przez dotknięcie czarodziejskiej różdżki, gmachy murowane, rynki, kościoły, kilkopiętrowe przędzalnie zaopatrzone w machiny Coquerilla, tkalnie, folusze, postrzygalnie, farbiernie, drukarnie wełnianych, lnianych i bawełnianych wyrobów; nożownictwo, gissernie, fabryka powozów kompletna; nie mniej rozmaite instytucje celom rękodzielniczym przyjazne, jako to banki pożyczki, z których jeden przez samego fundatora prowadzony, o jak najumiarkowańszym procencie, […] dalej ujrzano tam szkołę, pocztę, aptekę, na cudzoziemski sposób urządzone domy zajezdne i inne ku wygodzie i zabawie (jak np. teatr) poświęcone zakłady. Słowem, przemysłową, a poniekąd już i towarzyską swobodniejszej części Europy cywilizacją A. Ostrowski, gdzie onę jakby na uczynku zastał, zręczną i śmiałą pochwyciwszy ręką, na nowinny grunt swój bezszkodnie przeniósł”47.

Antoni Ostrowski Tomaszów stworzył niemal od podstaw. Energiczny, pełen zapału i nowych wizji, zbudował nie tylko infrastrukturę przemysłową, społeczną, ale, co ciekawe, również narzucił powstającemu miastu, wówczas jeszcze osadzie, swoją koncepcję urbanistyczną. I trzeba przyznać, że ta kompozycja, z 1822 roku, uznawana jest dziś przez historyków za „najciekawszą, zindywidualizowaną i przemyślaną koncepcję” w całym okręgu48. „Pod względem formalnym rozwiązanie planistyczne Tomaszowa – pisał Krzysztof Dumała – stanowi harmonijne połączenie zasad urbanistyki klasycznej w kształcie promienistego układu perspektyw, zamkniętych dominantami architektonicznymi lub otwartymi na urozmaicony krajobraz, z elementami romantycznymi w postaci angielskiego parku pałacowego w centrum założenia. Jest to jedyny zrealizowany na ziemiach polskich przykład zastosowania eklektycznej kompozycji urbanistycznej przy projektowaniu dużego ośrodka przemysłowego”49. Sam autor urbanistycznej kompozycji Tomaszowa tak pisał w 1829 roku w Krótkim rysie osad fabrycznych w Królestwie Polskim, tym samym, o który po latach, już na emigracji, dopytywać się będzie Maurycy Mochnacki: „W kształceniu tej osady na pierwszym względzie miane było zachowanie jej piękności. Estetyczność położenia przy zakładaniu osad nie jest rzeczą obojętną, dla tej wielu fabrykantów niemieckich przełożyło zasiedlenie się w Tomaszowie raczej nad inne rządowe, gdzie nawet wyższe przedstawione były awanse”50.

Osiem lat po śmierci swej pierwszej żony, w 1821 roku, hrabia zdecydował się po raz wtóry na małżeństwo, poślubiając Antoninę Michałowską, siostrę Piotra Michałowskiego, córkę senatora Rzeczypospolitej Krakowskiej Józefa Michałowskiego i Tekli z Morsztynów. Blisko dwudziestodwuletnia panna młoda, wychodząc za Ostrowskiego, stała się jednocześnie macochą czwórki jego dzieci: Julii Olimpii (1807–1875), przyszłej żony Piotra Michałowskiego, Tomasza (1810–1871), Krystyna (1811–1882) i Stanisława (1812–1889). Antoniemu Ostrowskiemu i Józefie z Morskich urodził się jeszcze jeden syn, Ignacy (1808), ale nie dożył nawet roku. Z małżeństwa z Antoniną z Michałowskich pojawiły się kolejne dzieci: w 1822, w rok po ślubie, przyszedł na świat Antoni (1822–1861), a w kolejnych latach, z dość dużą regularnością, Ludwik (1823–1866?), Józefa (1824–1851), Jadwiga (1826–1832), Matylda (1827–1863) – przyszła zakonnica, Kazimierz (1828–1891), Zbigniew (1830–1832), Teresa (1831–1903) – kolejna zakonnica, siostra przełożona miłosierdzia w klasztorze Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Już na emigracji urodził się Tadeusz (1834–1911), przyszły mąż Ludwiki Kuczyńskiej, właścicielki Korczewa, oraz Tekla (1837–1880), od 1866 roku małżonka Tadeusza Morawskiego herbu Nałęcz (1821–1888)51.

Rok po ślubie Antoni przeniósł się wraz z żoną i dziećmi do pałacu w Tomaszowie Mazowieckim. Prace nad tą budowlą, pomyślaną pierwotnie jako letnia siedziba Ostrowskich, rozpoczęły się już w 1812 roku – na kilka miesięcy przed śmiercią pierwszej żony Ostrowskiego – a więc w chwili, gdy w Ujeździe, w miejscu dawnego zamku, stanął neogotycki pałac zbudowany według projektu Lessela. Początkowo tomaszowski pałac był budynkiem parterowym. Z trzypiętrowej wieży właściciel Tomaszowa obserwował swoje dobra i założoną przez siebie osadę, której centrum stanowiła właśnie ta otoczona parkiem rezydencja.

Huk miechów, ognie buchające z tomaszowskich kuźni musiały być nie lada atrakcją, która przyciągnęła do tomaszowskiego dworu niejednego gościa. Tym widokom uległ również Julian Ursyn Niemcewicz, zaprzyjaźniony z ojcem Antoniego, Tomaszem Ostrowskim: „Huk młotów w kowalniach – pisał w Podróżach historycznych – szum kręcących się młynów nadymających potężne miechy, wznoszące się tu i ówdzie dymy pieców i pokładni czyszczących żelazo upiękniają zachwycające siedlisko”52.

ILUSTRACJA 9:PIOTR MICHAŁOWSKI (1800–1855). ARTYSTA, ZIĘĆ I SZWAGIER ANTONIEGO OSTROWSKIEGO

Częstym bywalcem był tu także Piotr Michałowski, blisko związany nie tylko rodzinnymi, ale i emocjonalnymi więziami z całą familią Ostrowskich. Silne związki łączyły go zwłaszcza ze szwagrem, a jednocześnie – dzięki kolejnemu małżeństwu zawartemu między rodzinami Michałowskich i Ostrowskich – teściem, Antonim. O tej fascynacji sporo mówi korespondencja Piotra z matką, Teklą z Morsztynów Michałowską. W jednym z listów, pisanym właśnie z Tomaszowa, gdzie odpoczywał z dala od warszawskiego zgiełku, wspomina o swej pracy malarskiej, której – jako młody urzędnik – nie mógł się w stolicy oddać całkowicie: „Dużo czasu poświęcam malarstwu obecnie, nie żeby mi było wypoczynkiem, ale dla dogodzenia Antoniemu utworami, który dzięki czy swej pobłażliwości, czy też namiętnemu upodobaniu w sztuce znajduje ślicznymi”53. Tu malował portrety członków rodziny Ostrowskich: hrabiego Antoniego oraz pasierbów swej siostry, tu też powstał, w 1821 roku, jego rysunek Młot parowy w Tomaszowie Mazowieckim, przedstawiający dwóch robotników pracujących w tomaszowskiej kuźni.

Z zachowanego w Archiwum Ostrowskich z Ujazdu „Etatu rocznego wydatków pieniędzy na utrzymanie dworu Antoniego Ostrowskiego na rok 1830” wynika, że na koszt dworu żyły wówczas sześćdziesiąt dwie osoby, w tym dwanaście stanowiła rodzina. Etat uwzględnia również wydatki związane z przyjmowaniem gości. Elżbieta Kowecka, która uważnie przyglądała się tym rachunkom, szacowała, że dwór rocznie odwiedzało około tysiąca osób, średnio trzy osoby dziennie54. Wśród tomaszowskich gości odnajdziemy – oprócz licznej rodziny, braci, sióstr i ich współmałżonków – Niemcewicza, Tadeusza Mostowskiego i Józefa Zajączka. O przyjeździe do Tomaszowa tego ostatniego wspominał Piotr Michałowski w liście do matki pisanym z Warszawy: „Jedynym towarzystwem są mi Antosiowie [tj. Antoni i Antonina Ostrowscy], choć obecnie pojechali do Tomaszowa dla przyjmowania tam księcia Namiestnika, który im zapowiedział swoje odwiedziny. Antoni – dodaje szwagier i przyszły zięć – jest najlepszym w świecie człowiekiem i kocham go tyle, ile go podziwiam”55.

Jak widać, państwo Ostrowscy nie zamknęli się w tomaszowskim uroczysku, ba, w Warszawie bywali dość często, zatrzymując się wówczas w swoim pałacu przy ulicy Miodowej 856. Pobytów w stolicy nie wiązał jednak Antoni z aktywnością polityczną. Niemniej znajdziemy go na liście senatorów sejmu 1820 roku, a w latach 1827–1828 pośród sędziów Sądu Sejmowego mających wyrokować w sprawie członków Towarzystwa Patriotycznego. Głosował wówczas przeciw aktom oskarżenia, głośno obstając „za sumienną powinnością uniewinnienia obwinionych o zbrodnię stanu”57, i opowiedział się za łagodnymi wyrokami. Za karę „więziony w stolicy wraz z innymi senatorami nie otrzymał pozwolenia od tyrana udania się na wieś do konającego syna”58, książę Konstanty groził mu też odebraniem zamówień rządowych na zakup sukna dla wojska, a to dla Tomaszowa byłby cios ogromny…

ILUSTRACJA 10:GENERAŁ LUDWIK MICHAŁ PAC (1780–1835). SENATOR-KASZTELAN I EMIGRANT

USQUE AD FINEM

Wybuch powstania listopadowego zaskoczył senatora-kasztelana za granicą, w Lipsku. Jeszcze w czerwcu ruszył wraz z rodziną w podróż, między innymi do Austrii, Szwajcarii, Niemiec, Francji, podczas której dokonywał nowych werbunków osadników, sukienników potrzebnych do właśnie rodzącej się przemysłowej osady Nowy Ostrów.

Na wieść o insurekcji przerwał podróż i ruszył do kraju. Nie bez kłopotów, bo na granicy pruskiej, we Wrocławiu, próbowano uniemożliwić mu wjazd do Królestwa. Bezskutecznie. W Warszawie znalazł się 24 grudnia 1830 roku. Trzy tygodnie później, 13 stycznia, został mianowany dowódcą Gwardii Narodowej Warszawskiej, formacji paramilitarnej mającej gwarantować bezpieczeństwo. Dowództwo objął po Piotrze Łubieńskim i dowodził Gwardią przez osiem miesięcy. Jednak gdy z 15 na 16 sierpnia 1831 roku Warszawę ogarnął iście jakobiński chaos, rozpoczęły się samosądy, a ludność Warszawy ruszyła na Zamek (tam znajdowali się podejrzani o zdradę generałowie), gdy książę Czartoryski musiał uciekać ze stolicy, nad wydarzeniami tymi dowódca Gwardii nie mógł lub nie potrafił zapanować, w konsekwencji zrezygnował z dowództwa i 23 sierpnia podał się do dymisji.

ILUSTRACJA 11:SEJM POWSTAŃCZY DETRONIZUJE MIKOŁAJA I

Nie oznaczało to jednak odsunięcia się na tor boczny powstania. Przeciwnie, przesunięciu uległo jedynie pole głównej aktywności Ostrowskiego. Właśnie w ostatnich tygodniach i dniach powstania wyraźnie wzrasta rola wojewody w działaniach sejmu obradującego w Warszawie, a potem, gdy wojska rosyjskie zajmowały stolicę – w Zakroczymiu i Płocku. Nie mogło go też zabraknąć na ostatniej sesji sejmu rewolucyjnego, 23 września. Sejm obradował wówczas w „komplecie małym, lecz prawym” – wspominał Walenty Zwierkowski w Działaniach wodza – składającym się z trzydziestu trzech posłów i dwóch senatorów. Owymi senatorami byli właśnie Ostrowski i Pac, zdeklarowani przeciwnicy myśli o kapitulacji, zdecydowani wypełnić swój obowiązek usque ad finem.

ILUSTRACJA 12:GENERAŁ MACIEJ RYBIŃSKI (1784–1874). OSTATNI WÓDZ NACZELNY POWSTANIA LISTOPADOWEGO

Z 23 na 24 września 1831 roku wojewoda Antoni Ostrowski opuścił więc Płock, miejsce ostatnich obrad sejmu 1830–1831. Podążył – wraz z główną kwaterą armii – przez Szpetal, Lipno, Rypin do granicy pruskiej. Po polskiej stronie zatrzymano się jeszcze w Świedziebnie, wiosce „tuż, bo zaledwie 1/8 mili od orłów czarnych leżącej”59. Tu zdążył jeszcze zredagować odezwę narodu polskiego do ludów i rządów Europy i skłonić do jej podpisania głównego wodza Rybińskiego60. Eskortowany dla bezpieczeństwa przez mały oddział, „który go pod słupy pruskie odprowadził”, 3 października przekroczył granicę, by dołączyć w Brodnicy do swego brata, marszałka sejmu powstańczego, oraz innych reprezentantów narodu, poddawanych tam przez Prusy kwarantannie61. 5 października granicę pruską przekroczyły resztki armii polskiej. Rozpoczął się nowy, egzulancki etap w życiu Ostrowskiego i jego najbliższej rodziny…

Z Brodnicy przez Frankfurt nad Odrą Ostrowski dotarł na podkrakowskie Podgórze, w rodzinne strony swojej żony, gdzie już na niego czekano62. Tu zamieszkiwała bowiem córka Antoniego Julia, od lutego 1831 roku pani Piotrowa Michałowska. Mało brakowało, a spotkanie nie trwałoby zbyt długo. Władze austriackie, jak twierdzi wojewoda w listach słanych między innymi do księcia Czartoryskiego, generałów Kniaziewicza i Bema, nakazały mu opuszczenie Podgórza w ciągu 24 godzin i udanie się do Gratz, gdzie zresztą przebywał – wolny, ale pod słowem honoru, że nie opuści miasta – jego brat Władysław. Choroba, świadectwo lekarza, zapewne jakieś działania protekcyjne rodziny pomogły mu uzyskać zgodę na dłuższy pobyt. Na Podgórzu spędził cztery miesiące. 2 marca 1832 roku zdecydował – nie bez nacisków władz austriackich – udać się do Francji, by tam doczekać, „aż wybije pomsty i zbawienia godzina”63.

ILUSTRACJA 13:MARKIZ MARIE JOSEPH LAFAYETTE (1757–1834). GENERAŁ, PREZES KOMITETU FRANCUSKO-POLSKIEGO W PARYŻU

„ROZPROSZEŃSTWO NOCY LISTOPADA”

Z Podgórza przez Drezno, Rhin, Plauen, Bayreuth, Bamberg, Würzburg, Heidelberg, Carlsruhe, Rastatt, Kehl i Strasburg podążał ku Paryżowi, ponaglany listami Lelewela64. Zresztą nie tylko Lelewela. Jeszcze na Podgórze docierały do niego listy Lafayette’a, Bema i innych, namawiające go do przyjazdu do Francji. Zmierzał więc powoli w kierunku Renu, ale myśl o pobycie w kraju Gallów nie była mu miła: „Teraz Ci donoszę – zwierzał się w liście z 13 marca 1832 roku – żem się stamtąd [tj. z Podgórza] szczęśliwie wyrwał i wezwany od Szanownego Lafayette’a i kilku innych osób poważanych zbliżam się ku tej Francji nie bez wstrętu, przecież wiedząc, jak dalece Ministerium tamtejsze obojętnie sprawę naszą uważa i niechętnie na przybywających do Paryża Polaków pogląda”65. W Dreźnie, tym najważniejszym przystanku w drodze ku Francji, spotkał wojewoda wielu polskich egzulantów: wojskowych, polityków, ludzi kultury. W tym samym czasie co Ostrowski, bo w pierwszych dniach marca 1832 roku, dotarł tam również „de notre premier génie poétique Mickiewicz”66.

ILUSTRACJA 14:PRZEJŚCIE POLSKICH POWSTAŃCÓW PRZEZ LIPSK W 1831 ROKU

Do stolicy Francji wojewoda przybył na początku kwietnia 1832 roku. W tej drodze, której nigdy nie dane mu było pokonać z powrotem, towarzyszyli mu najstarsi synowie: Tomasz, oficer kawalerii, kilka lat później ogarnięty, jak wielu naszych, szaleństwem duszy czy głowy, Krystyn Józef, podporucznik artylerii służący pod dowództwem generała Józefa Bema, za czas jakiś tłumacz Adama Mickiewicza, i Stanisław, podporucznik i adiutant generała Ignacego Hipolita Ledóchowskiego. Stanisław za niespełna trzydzieści lat wróci do Tomaszowa, by odkupić od zaborcy pałac tomaszowski. W tę podróż ruszył z Ostrowskimi także Piotr Michałowski.

Wojewoda Antoni Jan Ostrowski, magnat w drugim pokoleniu, pozostawiał w kraju wysoką pozycję społeczną, polityczną, towarzyską, pozostawiał tu też znaczną fortunę, ukochany Tomaszów, do którego ciągle będzie wracał myślami, pozostawiał liczną rodzinę, tę najbliższą – żonę, dzieci – i tę dalszą. Miał wówczas pięćdziesiąt lat.

Paryż znał dobrze, odwiedzał go przecież wielokrotnie. W 1815 roku przybył tu jako członek deputacji z koła rycerskiego, by spotkać się z carem Rosji Aleksandrem I, teraz, po kilkunastu latach, Francja, Paryż miały dać mu schronienie przed zemstą Aleksandrowego brata, Mikołaja I.

TROCHĘ EMIGRACYJNEJ TOPOGRAFII

Pierwsze lata emigracyjnej biograf ii wojewody naznaczone były częstą zmianą miejsc zamieszkania, adresów, rzecz to zresztą wpisana w emigracyjne biografie polistopadowych bohaterów. Paryskie i podparyskie adresy wojewody udaje się dziś prześledzić dzięki jego obfitej korespondencji. A trudno znaleźć taki dzień, w którym nie dotarłby do niego kolejny list, krótka informacja czy zapytanie w sprawie Polski, emigracji, czasem rodzinnych interesów.

ILUSTRACJA 15:PARYSKA KAWIARNIA

Do Paryża, przypomnę, ponaglany listami Lelewela i innych emigrantów, dotarł w pierwszych dniach kwietnia 1832 roku. Na pewien czas zatrzymał się przy ulicy Saint-Honoré 366 w hotelu Vaubon, a jego „pomieszkanie” szybko stało się miejscem towarzyskich i politycznych spotkań67. Jedno z nich, liczne, bo zebrało się wówczas ponad sto pięćdziesiąt osób, dotyczące kwestii wysłania polskich egzulantów do Algieru, zapamiętał i opisał zawołany emigracyjny demokrata Jan Nepomucen Janowski: „Mając zapewne znaczne jeszcze fundusze, założyciel Tomaszowa Mazowieckiego zajmował przy ulicy St. Honoré, niedaleko Place Vendôme, pańskie, mogę powiedzieć, pomieszkanie. Tam na posiedzenie mającego się zebrać zgromadzenia odstąpił ze swych apartamentów obszerną salę, a że to było już w czasie letnich upałów, aby dać dowód swojej gościnności, kazał urządzić w przyległym pokoju bufet, dostatnio zastawiony różnego rodzaju chłodzącym napojem i ciastkami”68.

Na Saint-Honoré 366 Ostrowski nie zabawił długo. W ostatnich dniach 1832 roku przeniósł się do Fontainebleau, gdzie wynajął dom przy Saint-Honoré 11, oddalony o pięć minut marszu od królewskiego pałacu. Wojewoda potrzebował już wówczas większej rezydencji, bo do Francji przybyła właśnie, pod koniec września tego roku, pani wojewodzina z dziećmi i, jak twierdzi Ryszard Kotewicz, ze znaczną ilością pieniędzy uzyskanych dzięki pomocy zaufanego zarządcy dóbr Szymona Olszewskiego69. Wojewoda oczekiwał żony w Strasburgu, o czym donosił w jednym z listów: „Kilka dni, jak opuściłem Paryż i tu przybyłem dla zjechania się z żoną i dzieciaczkami, które mi z Polski uwiozła”70.

Pani wojewodzina zdecydowała się w długą i nie zawsze przecież bezpieczną podróż do Francji zabrać tylko chłopców: dziesięcioletniego Antoniego, dziewięcioletniego Ludwika i, być może, Kazimierza. Damski drobiazg, Józefa, Matylda oraz Teresa, pozostawiony w kraju pod opieką rodziny, zobaczy – czy raczej pozna – swych rodziców i rodzeństwo dopiero po dwunastu latach rozłąki, w maju 1844 roku (Józefa dotarła do Francji wcześniej, przywieziona przez Michałowskich). Rodzinie nie dane było jednak długo cieszyć się swą obecnością. Antoni Ostrowski był wtedy już bardzo chory, zmarł kilkanaście miesięcy później.

Wróćmy jednak na ulicę Saint-Honoré 11. Państwo Ostrowscy, a mieszkał z nimi również Piotr Michałowski, i tu nie zagrzali długo miejsca. Już na przełomie sierpnia i września 1833 roku przenieśli się w okolice Nanterre, do Saint-Germain-en-Laye, na ulicę Cours de Fontaines 5. I to schronienie również opuścili po niespełna roku, wybierając Wersal. Przeprowadzkę do Wersalu tłumaczył wojewoda w swojej korespondencji troską o zapewnienie młodszym dzieciom jak najlepszych szkół: „Jestem w trakcie – pisał 25 września 1834 roku z Saint-Germain-en-Laye do generała Dwernickiego – wyprowadzania się stąd do Wersalu, gdzie z dziećmi na zimę osiadam z powodu, iż moi młodsi synowie uczęszczać będą do tamtejszego Collège Royal, który ma być wyborny”71.

W Wersalu Ostrowscy zatrzymali się na dłużej; spędzili tam dziesięć lat, skupiając wokół swego „pomieszkania”, podobnie jak i w innych miejscach pobytu, wersalskie i nie tylko wersalskie środowisko. Ale i tu czekało Ostrowskich kilka przeprowadzek. Pierwsza nastąpiła w maju 1837 roku; po blisko trzech latach osiadłego życia przy Saint-Cloud 75 rodzina przeniosła się do domu pani Brunet, wdowy po „przeszłodziewięćdziesięcioletnim Prezesie Trybunału Cywilnego w Wersalu”, przy Boulevard de la Reine 12172. Jesienią 1841 roku przyszła pora na ostatnią wersalską przeprowadzkę, na Jouvencel 2, w pobliże pałacu. To właśnie na Boulevard de la Reine 121 wojewoda rozpoczął, a na Jouvencel 2 kontynuował swój dziennik towiańszczyzny, tu też, jeszcze w kwietniu 1841 roku, we wtorek świąt wielkanocnych, odwiedził dom Ostrowskiego książę Adam Czartoryski, a chwilę po nim pojawił się niezapowiedzianie Mickiewicz, stając się przypadkowym świadkiem spotkania dwóch oponentów, które zresztą wywołało lawinę emigracyjnych domysłów i komentarzy.

ILUSTRACJA 16:DOM OSTROWSKIEGO W WERSALU PRZY BOULEVARD DE LA REINE 121, WIDOK WSPÓŁCZESNY

ILUSTRACJA 17:WERSAL. STĄD OSTROWSKI OBSERWUJE PARYŻ

Wersal, położony pod Paryżem, zamkniętym przecież od 1832 roku dla emigrantów, również tych z Polski, cieszył się sporym powodzeniem wśród Polaków. Tu w latach trzydziestych i czterdziestych na pewien czas znalazła przystań spora grupa bohaterów kroniki towiańszczyzny Ostrowskiego. Przy tej samej ulicy, przy której mieszkał wojewoda, choć w domu oddalonym o kilkadziesiąt numerów, na Saint-Cloud 2, w 1838 zatrzymał się na jakiś czas mieszkający w Wersalu również w 1841 roku, „znany z manii konspirowania, mocnego głosu na sejmach – twierdził Karol Boromeusz Hoffman – i zaszczytnych dla siebie utarczek z w. księciem Konstantym”73, od dawna zaprzyjaźniony z wojewodą Walenty Zwierkowski, niespokojny duch emigracyjno-demokratycznych przedsięwzięć. Przy rue l’Orangerie 63 zamieszkał poseł i lekarz, opiekun polskich egzulantów Antoni Hłuszniewicz, przy Montrouil 27 zatrzymali się posłowie Antoni Przeciszewski oraz Franciszek Ksawery Godebski, syn poległego pod Raszynem poety legionowego Cypriana, zresztą sam poeta, publicysta, „najzawołańszy mówca z całego sejmu”74. Od 1839 roku przebywali tu również, w seminarium wersalskim, niegdysiejszy poseł i księgarz, wydawca dzieł Mickiewicza Aleksander Jełowicki oraz Marian Kamocki. Na przełomie 1838 i 1839 roku zdecydował się tu spędzić kilka miesięcy wraz z rodziną Walery Wielogłowski. W styczniu 1839 roku próbował nawet zbudować w Wersalu filię Domku Paryskiego – tego założonego w 1836 roku przez Bogdana Jańskiego, w którym zamieszkali, by wspólnie żyć i przygotowywać się do stanu duchownego, między innymi Antoni Gorecki, Hieronim Kajsiewicz, Piotr Semenenko, Edward Karski-Duński, Józef Ziemecki i sam Jański jako „brat starszy” – ale już w marcu inicjatywa Wielogłowskiego upadła. Tu, przy ulicy Tournelle 18, nieopodal Jouvencel, mieściła się po przeniesieniu z Poitiers w listopadzie 1840 roku Centralizacja TDP. W Wersalu lubili spędzać letnie miesiące mieszkańcy Paryża. Jednym z nich był „poważny senator Juliusz Ursyn Niemcewicz”, spędzający tu drugie lato (mowa o 1837 i 1838 roku), który – jak odnotował troskliwy ojciec w swym Album Pro memoria a 1838 od miesiąca września do zapisywania wszystkiego, co łatwo z pamięci uchodzi, a co by się w tej zachować zamierzało – „dziwnie polubił trzynastoipółmiesięczną Teklunię naszą, co w nadziei, że jej to kiedyś wiedzieć miło będzie, zapisuję”75. Niemcewicz spędził tu zresztą i kolejne lato, a podczas tych pobytów ściągali z Paryża do zacnego seniora polskiej emigracji i Mickiewicz, i Kniaziewicz, i Mierosławski, i wielu innych76.

Biedni, najczęściej ledwo wiążący koniec z końcem wychodźcy decydowali się jednak czuwać w pobliżu centrum życia emigracyjnego, którym niewątpliwie była stolica Francji. A przecież Wersal, choć mniej kosztowny od Paryża, nie należał do miejsc najtańszych. Łatwiej byłoby przeżyć na dalekiej prowincji. Zresztą myśl o przeniesieniu się na prowincję nie była też obca wojewodzie, bił się z nią dość długo, by wreszcie na dwa lata przed śmiercią nabyć, za 130000 franków, posiadłość Les Madères w pobliżu Tours nad Loarą. Dlaczego zdecydował się właśnie na Madery? Hipolit Klimaszewski zwiedził niejeden majątek w okolicach Tours, niektóre z nich również brano pod uwagę… Powodów mogło być wiele, ale kto wie, czy nie przeważył ten, że właściciele posiadłości skłonni byli odkupić majątek od Ostrowskiego, gdyby szczęśliwie zdarzone okoliczności pozwoliły rodzinie wrócić do ojczyzny, do Polski, oczywiście – wolnej Polski. Wojewoda do kraju nie wrócił, wiejskim ustroniem również długo się nie nacieszył. Zmarł tam 4 grudnia 1845 roku.

„TE WYSILENIA, KTÓRE CZYNIĘ, DLA OJCZYZNY SĄ, DLA OJCZYZNY”

Umieranie wojewody, długie i powolne, pełne symbolicznych znaków, w zapiskach rodziny i przyjaciół zyskało narodową wykładnię. Przy jego łożu czuwali najbliżsi. „Długo rozdzielona rodzina wreszcie w Maderach udała się zgromadzić”77. Czuwała więc i wojewodzina, i wszystkie dzieci (zabrakło jedynie ogarniętego szaleństwem najstarszego, Tomasza) – synowie: Krystyn, Stanisław, Antoni, Ludwik, Kazimierz i najmłodszy Tadeusz, a także córki: Józefa, Matylda, Teresa, Tekla i najstarsza Julia wraz z mężem Piotrem Michałowskim oraz dziećmi, wnukami Antoniego: Stanisławem, Juliuszem, Celiną, Józefą i Tadeuszem. To był pierwszy znak, ale nie jedyny. Okropne bóle, których doznawał od kilku miesięcy wojewoda w objętej gangreną nodze, ustały 29 listopada, w rocznicę ostatniego powstania Polski – podkreślali Krystyn i Antoni w akcie przygotowanym 9 grudnia, w dzień pogrzebu ojca. Umierał z imieniem Boga, rodziny i Ojczyzny na ustach. W ostatnich słowach wyrzeczonych w wigilię zgonu do swych bliskich i kapelana wojewoda znów błądził ku Polsce. „Te wysilenia, które czynię, dla Ojczyzny są, dla Ojczyzny”. „Zawiązaliście mi nogi, kajdany drewniane mi wkładacie, a jakbym chciał do Polski zajść tymi nogami”. Twarz jego – piszą synowie – „w ostatnich chwilach nadzwyczajną pięknością jaśniała, coś prawdziwie anielskiego i już rajskiego było się na szlachetnych jego licach rozlało”78. W godzinę zgonu wojewody stała się rzecz dziwna, również Hipolit Klimaszewski dostrzegł jakiś znak czy znaki, o czym donosił Walentemu Zwierkowskiemu w liście z 10 grudnia 1845 roku – „opadła chorągiewka z lancy polskiej, którą nad oranżerią kazał zatknąć”79. Ciało wojewody złożono w kaplicy pałacowej, nie zapomniano włożyć do trumny trochę polskiej ziemi i „kawałka z Grochowskiej Olszynki”80. Po latach prochy hrabiego przewieziono do Polski, do Ujazdu.

EMIGRACYJNE WYDATKI

O emigracyjnej biedzie dużo pisali w swych listach, pamiętnikach czy innych zapiskach sami wychodźcy. Pisali o głodzie, chłodzie, nędzy, samotności, o oczekiwaniu na jakikolwiek zasiłek rządowy czy też ten sporadycznie napływający z kraju. Emigracyjna samotność i bieda, zniechęcenie i zgorzkniałość nie stały się jednak udziałem Ostrowskiego. Zamożny, otoczony rodziną, przyjaciółmi i znajomymi, bardzo aktywny politycznie i społecznie, w zasadzie niepodlegający dzięki swej pozycji ograniczeniom narzucanym przez francuskie władze polskim egzulantom, odległy był od tego, co Alina Witkowska nazywa w książce o emigracyjnym doświadczeniu Polaków „kulturą samotnych mężczyzn”81.

Wywiezione z kraju sumy, a także dochody czerpane przez pewien czas – dzięki zaufanym rządcom – ze skonfiskowanych dóbr w Królestwie82, zyski ciągnięte z leżących w Galicji, pod Przemyślem, Bolestraszyc, zapewne jakieś działania spekulacyjne zapewniły wojewodzie Ostrowskiemu i jego rodzinie dostatnie życie, choć oczywiście nie na miarę tego sprzed emigracji. I nie ma sensu się tu zastanawiać, czyje doświadczenie było boleśniejsze: Czartoryskich, Ostrowskich, Paców, którzy poświęcili dla ojczyzny swoje Puławy, Ujazdy czy Dowspudy, a z nimi pozycję społeczną, przywileje, dostatnie życie, i skazali siebie oraz swoich najbliższych na „emigracyjne dolegliwości”, czy też rzeszy Kowalskich, Nowaków, którzy swój ubogi, drobnoszlachecki byt zamienili na nędzę i zamknięcie depotów, często choroby, głód i zniechęcenie…

W Archiwum Głównym Akt Dawnych pośród stosów papierów wojewody zachowała się rzecz dziwnej natury: Ojca finansowo-gospodarskie odezwanie się do matki z prośbą zakomunikowania onego w miarę potrzeby dzieciom83, zawieszona gatunkowo między wyciągiem ekonomicznym z jedenastu lat emigracji a tekstem publicystycznym. Spoza tych spisanych w końcu lipca 1843 roku kalkulacji, ekonomicznych zapisków pozornie związanych jedynie z budżetem domowym rodziny Ostrowskich, wyłania się też szersza refleksja nad okresem spędzonym na emigracji. Obok zwykłych wyliczeń, dokładnych rachunków i podsumowań pojawiają się myśli dotyczące standardu życia rodziny, warunków utrzymania w różnych częściach kraju, konieczności zachowania niektórych wydatków dla odpowiedniego wizerunku zamożności rodziny, co znów owocowało na przykład możliwością zaciągania kredytów… Pojawia się też refleksja nad trudnymi ze względów ekonomicznych wyborami, czy tkwić w drożyźnie podparyskiej i działać czynnie politycznie, czy osiąść na prowincji, gdzie łatwiej, taniej, tylko… czy da się tam wytrzymać? Przede wszystkim jednak Ojca finansowo-gospodarskie odezwanie się do matki to materiał pozwalający nam dziś poznać i ocenić poziom życia rodziny Ostrowskich herbu Rawicz, podejrzeć emigracyjny domowy budżet wojewody: „Lat blisko 12cie – pisze wojewoda – żywota smętnego w tułactwie kosztowały mię, rachując przeciętnie, po 16 tysięcy franków (nie licząc utrzymania Tomasza w Vanves do 2000 fr), tj. 18 000. W ogóle 192 000 (ok. 320 000 złp)”.

Dzienne ekspensy na osobę wynosiły wówczas w domu wojewody – jeśli wierzyć jego ekonomicznym zapiskom – 16 franków, wliczając w to wydatki dodatkowe, takie jak na przykład święcone za 500 franków. W skali roku była to więc kwota rzędu 7 tysięcy franków, co stanowiło, jak widać, blisko jedną trzecią budżetu.

Jakąś część budżetu stanowiły wydatki na podróże, a także szeroko rozumiane wydatki kancelaryjne, obejmujące między innymi koszty zakupu papieru, książek, kopert, przyrządów do pisania, frankowania korespondencji, prenumeraty gazet czy wreszcie koszty publikacji kolejnych tekstów wojewody. Starsi synowie otrzymywali też od ojca odpowiedni zasiłek. Osobną rubrykę stanowiły wydatki związane z finansowym wsparciem bądź to konkretnych wychodźców, bądź to emigracyjnych inicjatyw naukowych.

ILUSTRACJA 18:BATIGNOLLES. GMACH SZKOŁY POLSKIEJ

W budżecie domowym obok pozycji związanych z naturalnymi wydatkami na dom, takich jak wynajem „pomieszkania”, żywność, służba itd., znalazły się również pozycje związane z edukacją starszych i młodszych dzieci, zarówno publiczną, jak i prywatną. W szkole politechnicznej i na Sorbonie studiował (1834–1836) starszy syn Stanisław, młodsze dzieci odbywały edukację publiczną: w Collège Royal, i prywatną. Guwernerską opiekę nad nimi sprawował Hipolit Klimaszewski. Ten poeta, publicysta, pedagog, pierwszy wydawca Sofiówki Trembeckiego i promotor literacki Józefa Ignacego Kraszewskiego, postać wielce zasłużona dla polskiej kultury, a dziś już niemal zupełnie zapomniana, przez całe lata należał do najbliższych współpracowników wojewody; był jego zaufanym i domownikiem, wychowawcą synów, a od 1843 administratorem dóbr pod Tours. Już po śmierci wojewody, w latach 1847–1853, Klimaszewski kierował Szkołą Polską na Batignolles. W 1838 roku wabił guwernera młodych Ostrowskich do Namur w Belgii, z myślą o swoim synu, Wincenty Tyszkiewicz. Namawiał go zresztą do tych przenosin i Lelewel, który – nawiasem mówiąc – niegdyś polecił Klimusia wojewodzie, teraz zaś chciał mieć go bliżej Brukseli do pomocy we własnych „demokratycznych robotach”. Ostrowski obraził się mocno za te „intrygi”, a Lelewel, jak zwykle bez pardonu, wygarnął mu, że nikogo nie można tu „o złe postępowanie, o jakie zamachy, o jaką intrygę posądzać, gdy się prosto do Ciebie udaję”. Klimaszewski pozostał u Ostrowskiego, konflikt – nie pierwszy i nie ostatni między wojewodą a Lelewelem – zażegnano. Takich kuszeń Klimaszewskiego było sporo, emigracyjne familie godne i zamożne szukały na korepetytorów dla swej młodzi czy jedynaków „wybornych patriotów, światłych, o wiadomościach rozległych”, a wszystkie te zalety łączył właśnie Klimaszewski, absolwent Uniwersytetu Wileńskiego84.

W jednym z listów – do „wujaszka” Humnickiego – skarżąc się na brak funduszy, wojewoda dodaje, że z Tomaszowa ani szeląga spodziewać się nie może, a „mniej jak 24 tysiące florenów polskich rocznie wydać” nie zdoła85. Stałe roczne wydatki wojewody stanowiły więc połowę sumy odnotowanej w preliminarzu księstwa Czartoryskich w 1835 roku86. To nieźle. Warto przypomnieć, że wysokość żołdu prezesa rządu – już po przejściu emigrantów pod kuratelę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i obniżeniu wcześniejszych sum – wynosiła 250 franków, członkowie rządu i generałowie dywizji otrzymywali 200 franków, posłowie i generałowie brygady 100, wyżsi oficerowie i urzędnicy państwowi 60, niżsi oficerowie 45, podoficerowie i żołnierze 22 franki87. Zresztą i te kwoty z czasem zostały poważnie okrojone.

„JESTEM GOTÓW DO USŁUG, ALE…”

Energia, która cechowała działania Ostrowskiego przed listopadem 1830 roku, nie opuszczała go również na emigracji. Czasopisma, pamiętniki, korespondencja emigracyjna, ale przede wszystkim szczęśliwie zachowane archiwum Ostrowskich z Ujazdu rejestrują rejony aktywności wojewody – zarówno politycznej, społecznej i kulturalnej, jak i towarzyskiej. Zastanawia jednak, że człowiek tak aktywny politycznie na dobre nie związał się z żadną siłą, z żadnym ugrupowaniem. Nie wchodził, mimo oddawanych na niego głosów, do kolejnych zawiązujących się władz emigracyjnych, wolał, jak wyjaśniał w liście z 9 maja 1833 roku swemu bratu Władysławowi, byłemu marszałkowi sejmu listopadowego, wpływać „ubocznie”: „Jestem także członkiem Komitetu, w którym prezyduje Dwernicki, lecz nie widząc władzy rządzącej opatrzoną w moc egzekucyjną, nie chciałem zasiąść ani razu, i dobrze na tym wyszedłem. Wpływam ubocznie, ile się da”88. Rok później dodaje: „Mnie i Dwernickiego znów powołują na czoło emigracji. Boję się tego, jestem gotów do usług, ale…”89

ILUSTRACJA 19:ANTONI OSTROWSKI (1782–1845). URZĘDOWO, STROJNIE, UROCZYŚCIE

To „ale” z listu do Władysława zawsze już będzie towarzyszyć wojewodzie, który nigdy nie stanie na czele żadnego ugrupowania, do śmierci będzie wolał wpływać ubocznie… W 1839 roku napisze w odezwie skierowanej do „Rodaków w Tułactwie”: „przez długi już przeciąg pielgrzymki naszej zastanawiać się miałem sposobność – tłumaczy swą niechęć do wiązania się z kolejnymi konstytuującymi się władzami «były dowódca Gwardii Narodowej Warszawskiej» – i tym większą nawet powinność, gdy we wszystkich prawie odbytych wyborach, do różnogatunkowych i różnoczasowych komitetów, miałem zaszczyt być w poczet wybranych do władzy emigracyjnej kandydatów policzanym; a jeżeli takowych obowiązków przyjąć wahałem się, to mianowiciej dla tego sumiennego i głębokiego przekonania, iż mniej dobrany skład osób do tejże władzy powołanych, acz każda z tych z osobna niezaprzeczone mieć mogła zalety, jako i sama już instytucja do wykonania tymże podana, nie tylko że nie odpowiadały celowi, lecz w samym objawieniu się nosiły zawód nietrwałości i zupełnej bezskuteczności”90.

Strach przed odpowiedzialnością? brak zdecydowania? nieudolność polityczna? A może próżność ambicji, o co podejrzewali wojewodę klienci księcia Czartoryskiego – Stanisław Barzykowski czy Karol Boromeusz Hoffman – lub też własne kalkulacje trzymały Ostrowskiego na uboczu przedsięwzięć Lelewelowskich i komitetów Dwernickiego? Tego wielbiciela Lafayette’a i Mirabeau – oscylującego gdzieś między liberalno-konserwatywnym Hotelem Lambert a lewicą demokratyczną skupioną wokół Lelewela – podejrzewano też o coś więcej: o realizację własnych aspiracji, o chęć zbudowania własnej, trzeciej partii, partii środka (juste milieu).

ILUSTRACJA 20:MARKIZ MARIE JOSEPH LAFAYETTE (1757–1834). W DNIACH REWOLUCJI LIPCOWEJ: „30 ET 31 JUILLET 1830”

ILUSTRACJA 21:ANTONI OSTROWSKI (1782–1845). DOWÓDCA GWARDII NARODOWEJ

A trzeba pamiętać, że Ostrowski nie miał najlepszej opinii wśród zwolenników księcia Adama Czartoryskiego: nazbyt ambitny, pyszałkowaty, mało inteligentny, czasami wręcz śmieszny, choć jednocześnie zacny, uczciwy, patriota… Takie też niezbyt pochlebne świadectwo wystawiał wojewodzie mąż pisarki Klementyny z Tańskich, Karol Boromeusz Hoffman: „Wojewoda Ostrowski prezydujący we wszystkich obradach poselskich. Jest to jeden z tych ludzi, co będąc zacnymi, szanownymi, nieskazitelnymi w życiu prywatnym, robią się nieznośni i śmieszni, gdy ich przypadek lub miłość własna do życia publicznego wyniesie. Poświęcił wszystko dla ojczyzny, ale mania figurowania, płytkość rozumu, brak gruntownych wiadomości sprawia, iż się sądzi powołanym do pogodzenia kiedyś wszystkich partii i panowania naturalnie nad wszystkimi. Dowodząc niegdyś Gwardią Narodową, ma się za drugiego Lafayetta, stąd to przezwano go złośliwie Lafaydą. Chciwy popularności między tymi, którzy go otaczają, wierzy owym sztyletom i szubienicom, którymi zapaleńcy codziennie grożą, dlatego potakuje ich zdaniom, robi się ślepym ich narzędziom, a nie śmiejąc zupełnie zerwać z ludźmi światlejszymi i rozsądniejszymi, błąka się w ciągłych śmiesznościach, a niekiedy i głupstwach, wystawiając się na szyderstwo pozaoczne tych nawet, których niepewną łaskę zaskarbić sobie pragnie”91.

Hoffmanowi wtórują sekretarz księcia Stanisław Barzykowski, jak również niegdysiejszy przyjaciel prezesa senatu Tomasza Ostrowskiego, znany z uszczypliwego języka Julian Ursyn Niemcewicz, który wojewody bez wątpienia nie lubił: „Nic szczęśliwszego, jak kiedy głębokie głupstwo z wysoko wygórowaną próżnością skojarzą się z sobą, ten jest właśnie przypadek z Antonim Ostrowskim; piąć się, znaczyć, wszystko czynić, by tylko gadano o nas, to było Antoniego Ostrowskiego żywiołem, on pierwszy wniósł detronizacją, zbyt niewczesną Mikołaja, on się obrał komendantem gwardii narodowej, a w smutno pamiętnym dniu 15 sierpnia 1831 r. nie oparł się ludowi i dozwolił na dopuszczenie się zbrodni, które splamiły tak czyste dotąd powstanie nasze”92. Często też Ostrowski stawał się przedmiotem niewybrednych żartów wielkiego złośliwca Lelewela, skądinąd przecież pozostającego w bliskich stosunkach z wojewodą.

W ówczesnej prasie, druczkach, a przede wszystkim w materiałach Archiwum Ostrowskich z Ujazdu zachował się też ślad paryskiej awantury dynastycznej, w którą uwikłany został wojewoda-kasztelan. W styczniu 1840 roku ukazał się w Paryżu druk Konstantego Woronicza Rzecz o najwłaściwszej dynastii dla Polski, w którym autor rzuca trochę zdziwionej, a trochę tym oburzonej emigracji hasło: Wojewoda Ostrowski na tron Polski! „Jest pomiędzy nami na tułactwie – pisze Woronicz – mąż skromny z zasłużonego rodu idący, który mimo znaczenia, majątku, pochodzenia wysokiego nigdy emigracyjnej nie opuszczał masy; czem się to dzieje, że bez wotów i form parlamentarskich on przewodniczy zawsze tułackim obrzędom, gdzie tylko myśl liberalna, myśl większości śmiało ma się objawić […]. Któż nie zgadnie, że zamyślam mówić o Wojewodzie Ostrowskim”. Nie ulega wątpliwości przeciw komu wymierzone zostało to przedsięwzięcie koronacyjne. „Słusznież było – kontynuuje swą myśl Woronicz – pojęcia monarchistyczne symbolizować przez księcia Adama, którego niemal cała potępiła emigracja?”

Nikt nie uwierzył, że faktycznym autorem tego głosu był Woronicz – notabene pijak, jak podsumował go w swoim pamiętniku Błotnicki93. Podejrzenia padały na obóz Ostrowskiego, inni sądzili, że w ten paskudny figiel spłatany Czartoryskiemu i po części Ostrowskiemu zamieszany był Lelewel…94 Honoru ojca bronił na łamach prasy syn wojewody Krystyn, który zresztą nie bez ironicznego dystansu do całego zamieszania podpisywał wówczas swe listy do niego: „królewic podług Woronicza”95.

Zgryźliwość wobec Ostrowskiego, zrzędliwość, cięta ironia znikają jednak, o dziwo, w wypowiedziach „zielonych głów”, jak zwykł nazywać radykalnych demokratów Niemcewicz, który zwłaszcza nie lubił tych wywodzących się z kręgu Towarzystwa Patriotycznego. Jednym z nich był już tu przypomniany Jan Nepomucen Janowski, radykał, w powstaniu listopadowym jeden z wiceprezesów Towarzystwa Patriotycznego, na emigracji współzałożyciel Towarzystwa Demokratycznego i współredaktor obu jego manifestów: „generał wojewoda Antoni Ostrowski, b. dowódca warszawskiej Gwardii Narodowej, zaprosił do siebie listem okólnym wszystkich na naradę, czyli na wiec, jakby dziś powiedziano w kraju. Usłuchano go, bo liberalny – stosunkowo do innych naszych eks-dostojników i dla każdego uprzejmy – zasługiwał sobie u ogółu na popularność i od początków emigracji ją posiadał”96. Podobnie wspominają wojewodę Kantorbery Tymowski czy Walery Wielogłowski. Ten pierwszy na wieść o śmierci Ostrowskiego kreśli słowa żalu: „Śmierć Wojewody Ostrowskiego mocno mię dotknęła, przyjaciel godny od lat 35, obywatel wyborny”97.

Ale Hotel Lambert wojewody nie lubił. Powodów aż nadto. Drogi obu magnatów dość często się przecinały, rzadko jednak dane im było zmierzać w tym samym kierunku. Tak było, gdy Czartoryski opowiadał się za wysłaniem przez władze francuskie polskich emigrantów, uformowanych w polski legion, do Algieru i Portugalii; Ostrowski wówczas gwałtownie i – co rzadsze – skutecznie przeciwdziałał tej idei. Tak było również, gdy Czartoryski – zresztą ze skutkiem – próbował w Londynie uczynić kwestię polską przedmiotem debaty Izby Gmin, a Ostrowski, niewątpliwie w porozumieniu z Komitetem Lelewela, umocowany listami od Lafayette’a, ruszył do stolicy Anglii, podobnie jak generał Pac i Rybiński, a także Władysław Plater, na podbój ministrów i parlamentarzystów, by przeciwdziałać idei, przy której obstawał Czartoryski: idei obrony interesów Polski gwarantowanych przez kongres wiedeński, a optować za Polską w dawnych, przedrozbiorowych granicach98. Źródłem konfliktu była też kwestia sejmowa, gdy bowiem Antoni Ostrowski, zagorzały orędownik, konstruktor idei sejmu na emigracji, całą ogromną energię poświęcał na doprowadzenie do ukonstytuowania się tej instytucji, książę Adam faktycznie zerwał sejm. Ostrowski widział w sejmie instrument jednoczący skłóconą, rozpolitykowaną emigrację, w dodatku instrument będący uosobieniem czy wręcz przedłużeniem legalnej narodowej państwowości. Przy tym idea ukonstytuowania sejmu cieszyła się dużą popularnością, udokumentowaną listami czy odezwami kierowanymi przez emigrantów z zakładów na ręce wojewody, a także innych posłów. Ale do ukonstytuowania się sejmu nie mógł dopuścić książę Adam, co świetnie wykazał Hans Henning Hahn, wytrawny znawca politycznej drogi Czartoryskiego. Nie mógł się zgodzić, bo bał się niemocy, bezsilności już „legalnego” sejmu, potencjalnych politycznych swarów również pośród reprezentantów narodu, co musiałoby się wiązać z utratą autorytetu tej instytucji. Nie mógł, bo bał się reakcji władz francuskich, którym tuż pod bokiem wyrosłaby „państwowa” siła polityczna. Nie mógł wreszcie, bo obawiał się, że legalnie i w prawie działający sejm może ograniczyć siłę i skuteczność jego działań dyplomatycznych99. Nic więc dziwnego, że pasja sejmowania i prezydowania wojewody, który w 1833 roku był przecież głównym redaktorem tak zwanego aktu 25 posłów i senatorów, opowiadających się za zwołaniem sejmu emigracyjnego, i przez lata przewodniczył ich familiarnym spotkaniom, tak niepokoiła i denerwowała środowisko Czartoryskiego.

Katalog działań Ostrowskiego nie ogranicza się jednak do pracy na rzecz wznowienia obrad sejmowych, choć te niewątpliwie wysuwają się w hierarchii jego przedsięwzięć na plan pierwszy. Z tą ideą wyruszył w 1832 roku z Podgórza i będzie jej wierny do końca swej aktywności politycznej. Energicznie też działa i przewodniczy w emigracyjnej Radzie Gospodarczej w Wersalu. Sponsoruje lub wspiera w inny sposób liczne organizacje naukowe i kulturalne, pisma, wydawnictwa czy konkretne osoby. Działa też w Stowarzyszeniu Ojców Rodzin Polskich na Wychodźstwie, założonym z inicjatywy Dwernickiego. Sam jest inicjatorem i współtwórcą Biblioteki Wersalskiej, zwanej czasem Biblioteką Polskiego Tułactwa, tej, która po odzyskaniu niepodległości Wilna miała znaleźć się w zbiorach biblioteki uniwersyteckiej. Plany z nią związane uwzględniały powstanie przy bibliotece drukarni i pisma bibliograficznego. Tę wersalską inicjatywę dzięki zapobiegliwości wojewody, a także Hipolita Klimaszewskiego oraz Krystyna Ostrowskiego zgodziło się firmować swymi nazwiskami – czy to w roli członków czynnych, czy też honorowych – spore grono zacnych i znanych postaci świata polityki i kultury, Francuzów i Polaków, tych z emigracji i tych pozostających w kraju, między innymi Joachim Lelewel, marszałek ostatniego sejmu i jednocześnie brat wojewody Władysław Ostrowski, Leonard Chodźko, hrabia Edward Raczyński, Józef Mycielski i Seweryn Uruski, książę Jerzy Lubomirski, a także wicehrabia Chateaubriand, David d’Angers, Odilon Barrot, mer Wersalu i deputowany Remmilly, baron Pelletier, generał, który w 1809 roku mianowany został dowódcą artylerii Księstwa Waszawskiego, Saint-Marc-Girardin, membre du Conseil Royal de l’instruction publique, Conseiller d’État, Casimir Delavigne, członek Akademii Francuskiej, autor Warszawianki. W 1833 roku Ostrowski przyczynił się do zawiązania międzynarodowego Komitetu na rzecz Emancypacji Żydów; znalazł się w nim obok Lelewela, Józefa Czyńskiego, Bartłomieja Beniowskiego i Ludwika Orlickiego, co zresztą miała mu za złe zarówno radykalna lewica (Krępowiecki, Janowski), jak i niektórzy politycy prawicy. W 1843 roku na ręce Ostrowskiego Żydzi emigranci złożyli podziękowanie za jego wkład w „polepszenie losu Izraelitów w Polsce”. Przez blisko jedenaście lat przewodniczy, początkowo wraz z Lafayette’em, paryskim obchodom – nie jedynym, jakie organizowała corocznie podzielona paryska emigracja – rocznicy 29 listopada. Działa też aktywnie na polu dyplomatycznym. Zapis przynajmniej części podejmowanych przez niego inicjatyw zachował się w tomach korespondencji Ostrowskiego, prowadzonej „w sprawach ogólnych i poszczególnych emigrantów” z władzami, instytucjami, wieloma dyplomatami angielskimi, przede wszystkim jednak francuskimi.

ILUSTRACJA 22:HOTEL LAMBERT OD STRONY SEKWANY

ILUSTRACJA 23:PIERRE JEAN DE BÉRANGER (1780–1857). POETA-PIEŚNIARZ I PRZYJACIEL POLAKÓW

Zachowały się tu liczne ślady jego niemal corocznych agitacji na rzecz Polski i polskich emigrantów100, czasem wespół z Bérangerem czy Dupinem101, „docisków” na deputowanych do izb francuskich, wśród których miał wojewoda przyjaciół i dobrych znajomych, niekiedy jeszcze z czasów Księstwa Warszawskiego, zresztą podobnie pośród sfer rządowych. Jednym z nich był rówieśnik wojewody, par Francji Joseph-Victor Aubernon (1783–1851), w latach 1814–1815 prefekt departamentu Hérault, 1830–1833 Seine-et-Oise, w 1830 roku wybrany do Izby Deputowanych, w 1841 do Izby Wyższej Parlamentu, autor Considération historique et politique sur la Russie, l’Autriche, La Prusse (1827). Aubernon znał Polskę, znał też Warszawę, tu spędził blisko rok jako audytor ambasady i asystent ambasadora Francji Dominique’a Pradta.

ILUSTRACJA 24:BROSZURA ANTONIEGO OSTROWSKIEGO – BYŁY DOWÓDCA GWARDII NARODOWEJ WARSZAWSKIEJ DO RODAKÓW W TUŁACTWIE

W KRĘGU WOJEWODY

Wojewoda Ostrowski próbował odtworzyć styl i sposób życia sprzed powstania, choć oczywiście o działalności gospodarczej na dawną skalę nie mogło być już mowy. Jego wersalski dom, podobnie jak wcześniej w Fontainebleau czy ten w Saint-Germain-en-Laye przy ulicy Cours de Fontaines 5, chętnie odwiedzany był przez emigrantów. Ba, rzadkością – twierdził wojewoda – były dni, a już zwłaszcza niedziele, gdy nikt do Ostrowskich nie zajrzał, by zjeść dobry obiad, podyskutować na tematy polityczne i te dotyczące kultury. Równie często sam wojewoda wzywał ziomków do swojego „pomieszkania”, by omówić niecierpiącą zwłoki kwestię polityczną, konieczność obrad sejmowych, wystosowania protestu, odezwy czy innego apelu do „rozproszeństwa Nocy Listopada”, czy też by wspólnie obchodzić „tułacze, acz ubożuchne, lecz narodowy obyczaj przypominające święcone”102.

Te spotkania i samego gospodarza tak wspominał 16 grudnia 1845 roku podczas mszy żałobnej Hieronim Kajsiewicz: „Pomimo oszczędności koniecznej dla wygnańca lubił, umiał być gościnnym z polska. Dom jego dla każdego z rodaków był przystępny i otwarty. Pamiętacie, Bracia! Wilie Bożego Narodzenia i Święta Wielkanocne obchodzone rodzinnie w domu Wojewody, jak zawsze myśl religijna przewodniczyła tym braterskim tułaczym zjazdom, na których obok dostojników szaraczki emigracyjne się znajdowały”103.

Wojewodzie, mimo że nie tylko nie stanął na czele żadnego emigracyjnego ugrupowania, ale też z żadnym się nie związał, udało się jednak zbudować prężne emigracyjne środowisko, czy nawet ośrodek, dotąd niedostrzegany w zarysach Wielkiej Emigracji. Na długiej liście przyjaciół i stałych bywalców domu, który skromnie konkurował z wielkim Hotelem Lambert, znajdują się osoby o różnych preferencjach politycznych, zarówno ci, którym bliżej było do księcia Adama, jak i tacy, którzy związani byli z Joachimem Lelewelem czy Towarzystwem Demokratycznym Polskim, wreszcie zwolennicy politycznego środka. Ta ostatnia postawa była zresztą najbliższa samemu wojewodzie.

Sprawa wersalskiego ośrodka Antoniego Ostrowskiego nie zamyka się jednak wyłącznie w przestrzeni działalności politycznej czy społecznej. Wkracza w domenę historyka kultury, a także badacza zainteresowanego pamiętnikarstwem, korespondencją niepozbawioną walorów artystycznych i zapomnianymi dziś próbami literackiego pióra. Jednak pośród sześciu setek pisarzy polskiego oświecenia umieszczonych w Nowym Korbucie nie znajdujemy Antoniego Ostrowskiego, choć pokoleniowo do owej epoki należał, a dorobkiem aktywnego pióra w pełni na to miejsce zapracował.

Pomysły o potrzebie reformy towarzyskiej w ogólności, a mianowiciej co do Izraelitów w Polszcze (Paryż 1834), dwutomowy, liczący blisko 2000 stron Żywot Tomasza Ostrowskiego (Paryż 1836–1840), wydany już współcześnie Pamiętnik z czasów powstania listopadowego (Wrocław 1961) czy zachowane w rękopisach, a pochodzące z czasów zmierzchu Księstwa Warszawskiego – już tu wspomniane – Dziennik uczuciów, czyli elegia serca orazŻycie najlepszej żony opisane przez czułego jej małżonka dla kochanych dzieci, a także powstały w czasach Królestwa Polskiego Dziennik fizjologiczny spostrzeżeń w słabości najukochańszego ojca i inne zanotowania […] spisywane podczas trwającej prawie miesiąc choroby nie zamykają listy literackich, paraliterackich czy publicystycznych płodów pióra hrabiego. Dzienniki, pamiętniki, odezwy, upomnienia, rozprawki, głosy, rysy poświęcone gospodarce, polityce, zawsze jednak naznaczone szerszą perspektywą kulturowo-cywilizacyjną, wydarzeniom politycznym i kulturalnym, wyjątkowym i codziennym, wychodzą spod jego pióra rok w rok, a bywa, że i częściej, niektóre z nich wyda, większość na druk czekać będzie dwieście lat, inne nadal spoczywają na archiwalnych półkach104.

Teksty wojewody nie pozostawały niezauważone i, co ciekawe, nie tylko te, które ujrzały już druk, ale i te zachowane w rękopisach, których Ostrowski nie zamierzał nigdy wydawać. Tak było między innymi z Pamiętnikiem z czasów powstania listopadowego. 18 lipca 1833 roku stały korespondencyjny interlokutor wojewody Maurycy Mochnacki, już wówczas bardzo chory, słaby, niemający siły utrzymać w ręku pióra – więc słowa te kreślił za niego Wincenty Kraiński – prosi wojewodę z Auxerre o pożyczenie tego pamiętnika, zależało mu zwłaszcza na części poświęconej ostatnim dniom powstania105. Zamierza bowiem ogłosić rys historyczny dotyczący właśnie tego okresu – jakaś część tej pracy dotyczyć miała powstańczej działalności Antoniego Ostrowskiego. Kilkanaście miesięcy później Mochnacki już nie żył, zmarł 20 grudnia 1834 roku, doprowadziwszy swoje dzieło do walk pod Pragą.

ILUSTRACJA 25:AUTOGRAF DZIENNIKA ANTONIEGO OSTROWSKIEGO

Innym razem Mochnacki prosił wojewodę o przesłanie drukowanego opisu jego fabryk i osad rękodzielnych osadników. Nie wiadomo, czy Ostrowski i Mochnacki zdążyli się spotkać i „pogadać” o „wyrobkach wełnianych” dóbr tomaszowskich, o produkcji sukna i jego eksporcie do Rosji, co zapowiadał wojewoda, spełniając prośbę pana Maurycego: „Kiedyś obszerniej o tym pogadamy – pisał hrabia 7 listopada 1834 roku – jakby o jakich zamkach na lodzie, przestrzeniach imaginacji, bo cóż to były za […] przemysłowe postępy, najlepszy dowód, ile Polak wyżej ceni Ojczyznę i niepodległość niż dostatki, kiedy wszyscy mniej więcej znaleźli się gotowymi do ofiar”106.

„LICHO WIE, CO TO JEST?” – ŚLEDZTWO W SPRAWIE TOWIAŃSZCZYZNY

Antoni Ostrowski, mąż polityczny, senator i niegdysiejszy dowódca Gwardii Narodowej, nie był postacią anonimową polskiej emigracji – i tak też się nie czuł. Przeciwnie, czuł się upoważniony do zabierania głosu w najistotniejszych, najbardziej palących kwestiach. A taką na pewno była rozpatrywana dziś na płaszczyźnie filozoficznej, psychologicznej, politycznej czy obyczajowej sprawa towiańskiej konwersji Mickiewicza. Nowe światło rzuca na nią dotąd niezauważony przez historyków, nieznany badaczom dziejów emigracji polistopadowej, bardzo szczególny ze względu na tematykę tekst Ostrowskiego, zachowany w rękopisie, powstały na początku lat czterdziestych, a dotyczący kontaktów wojewody z Adamem Mickiewiczem, Andrzejem Towiańskim i ich środowiskiem107.

Antoni Ostrowski, który umiał i, jak się wydaje, lubił pisać, chwycił po raz kolejny za pióro, by nowiny objawiane w Paryżu od sierpnia 1841 roku przez trzech apostołów, to jest Adama Mickiewicza, Antoniego Goreckiego i Izydora Sobańskiego, o rychłym powrocie do kraju rozpoznać i sąd sumienny o nich wydać. Ostrowski nie od razu zdecydował się na pisemną, wyczerpującą relację. Początkowo była ona pomyślana jako krótka zapiska, rozwinęła się jednak, jak wiadomo, w ponaddwustustronicową relację z wydarzeń, którymi żył polski Paryż między sierpniem 1841 a grudniem tegoż roku, a których autorami byli trzej wymienieni wyżej prorocy oraz ich mistrz Andrzej Towiański.

ILUSTRACJA 26:JOACHIM LELEWEL (1786–1861). OSTRE SPOJRZENIE Z BELGII

Pierwsze wieści o paryskich nowinach docierają do Wersalu najprawdopodobniej wraz z listem syna wojewody, Antoniego juniora. List ten, z 11 sierpnia 1841 roku, nieznany, spoczywający dotąd pośród kart rękopisu Ostrowskiego, to jedno z pierwszych epistolograficznych świadectw rozchodzących się po Paryżu wieści, niepokojów i radości. Źródłem informacji młodego Ostrowskiego był sam Cezary Plater, a więc osoba dobrze poinformowana108, być może zresztą i inni emigranci, ale