Strona główna » Poradniki » Tradycyjne modlitwy terapeutyczne. Praktyczny przewodnik

Tradycyjne modlitwy terapeutyczne. Praktyczny przewodnik

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7377-853-5

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Tradycyjne modlitwy terapeutyczne. Praktyczny przewodnik

Modlitwy mają ogromną moc sprawczą. Stanowią potężne narzędzia, które przekazywane z pokolenia na pokolenie, często z zachowaniem tajemnicy, uzdrawiają, odwracają uroki i odmieniają życie. Do dziś stanowią one jeden z najważniejszych filarów medycyny ludowej. W tej książce udostępnia rytuały, dzięki którym złagodzisz ból i uaktywnisz siłę samoleczenia. Pomożesz zarówno sobie, jak i innym osobom. Poznasz modlitwę, która zdoła uleczyć choroby serca, złagodzić gorączkę czy schorzenia skórne. Nauczysz się też dziękować za wszelkie łaski otrzymane podczas uzdrawiania. Dzięki wskazówkom Autorki będziesz wiedział jak wybrać odpowiednie miejsce do modlitwy, jak ją wypowiadać i na czym się skupić przy jej odmawianiu. Ponadczasowy sposób na zdrowie ciała i duszy.

Polecane książki

Harriet Manners ma piętnaście lat i szeroką wiedzę na rozmaite tematy. Wie na przykład, że w kocim uchu są 32 mięśnie, przeciętny człowiek śmieje się piętnaście razy dziennie, a opuszczające jaskinię nietoperze zawsze skręcają w lewo. Wie również, że nikt w szkole jej nie lubi. Harriet Manners j...
Myśli zwykle podążają własnymi ścieżkami. Tworzą zawiłe labirynty, trudne do rozsupłania węzły w poszukiwaniu innych, może lepszych rozwiązań codziennych spraw. Czasem załamują się po przejściu przez swoistego rodzaju pryzmaty. Wszystko po to, aby na nowo rozpocząć wędrówkę sobie tylko właściwą tęcz...
Tytuł książki nie jest oryginalny. Pitaval to nie tylko nazwisko słynnego prawnika francuskiego, który w 1734 r. zapoczątkował w Paryżu serię słynnych wydawnictw obejmującą opisy głośnych procesów karnych. To także wywodząca się z czasów tego właśnie wydawcy potoczna nazwa zbioru opisów procesów...
Miłość, zazdrość, egoizm i radość to tylko kilka z elementów składających się na naszą egzystencję. Życie człowieka jest pasmem zaprogramowanych i niezaprogramowanych wydarzeń. Faktor przeznaczenia i przypadku układa je w barwny kalejdoskop splatający się z otoczeniem. Drobne zdarzenia dnia przesuwa...
"Pomaluj kotka, który zlazł z płotka" to cykl limeryków - wierszyków geograficznych - dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Mały czytelnik towarzyszy kotkowi w podróży przez Polskę, przeżywa wraz z nim przygody i zabawne perypetie, jednocześnie obserwując jego drogę na mapie i poznając...
Powieść historyczna dla młodzieży autorstwa Teresy Jadwigi Papi, której akcja toczy się w średniowiecznej Polsce, w czasach rozbicia dzielnicowego. Teresa Jadwiga Papi (1843–1906), pisząca pod pseudonimami Teresa Jadwiga, Teresa Gałęzowska, była polską powieściopisarką i nowelistką. Od 1868 roku pr...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Monika Herz

REDAKCJA: Irena Kloskowska

SKŁAD: Iga Maliszewska

PROJEKT OKŁADKI: Iga Maliszewska

TŁUMACZENIE: Anna Chomik

KOREKTA: Anna Lisiecka

Wydanie I

BIAŁYSTOK 2017

ISBN 978-83-7377-853-5

Original title: Alte Heilgebete: Gesundheit für Körper und Geist by Monika Herz

www.herbig.net

Copyright © 2010 nymphenburger in der F. A. Herbig Verlagsbuchhandlung GmbH, München.

© Copyright for the Polish edition by Studio Astropsychologii, Białystok 2016

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana

ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych,

kopiujących, nagrywających i innych bez pisemnej zgody posiadaczy praw autorskich.

15-762 Białystok

ul. Antoniuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – redakcja

85 654 78 06 – sekretariat

85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

85 654 78 35 – www.talizman.pl – detal

strona wydawnictwa: www.studioastro.pl

sklep firmowy: Białystok, ul. Antoniuk Fabr. 55/20

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.psychotronika.pl

Skład wersji elektronicznej:

konwersja.virtualo.pl

Dedykacja

Książka ta jest dedykowana siedmiu pokoleniom uzdrawiających modlitwą:

• pokoleniu pradziadków i prababek, którzy byli prześladowani, przekazując potajemnie mimo niebezpieczeństwa utraty życia dawne, uznane za pogańskie modlitwy;

• pokoleniu dziadków i babć, którzy posługiwali się dawnymi modlitwami, przechowywali je oraz przekazywali dalej w czasach, kiedy kobiety często umierały po urodzeniu dziecka, a mężczyźni ulegali śmiertelnym wypadkom;

• pokoleniu matek i ojców, którzy zachowali dawne modlitwy mimo wskazań współczesnej medycyny, przekazując je swoim następcom;

• naszemu pokoleniu, które wykazuje na nowo zainteresowanie tradycją leczenia modlitwą;

• pokoleniu synów i córek, którzy być może także będą chcieli stosować dawną wiedzę i przekazywać ją dalej;

• pokoleniu wnuków i wnuczek oraz pokoleniu prawnuków.

Niech ci, którzy przyjdą po nas, zastaną świat otoczony miłością i niech mają chęć się modlić.

Poza tym książkę poświęcam wszystkim tym,

za których nikt się nie modli.

PODSTAWYWprowadzenie

Modlitwy zamieszczone w tej książce były przekazywane z ust do ust zgodnie z tradycją uzdrawiaczy z obszaru Alp. Do dziś dnia nie wiadomo jednak, skąd właściwie pierwotnie pochodzą modlitwy. Najprawdopodobniej właściwym źródłem ich pochodzenia jest to, co nazywamy Największą Potęgą, Duchem, bądź czymkolwiek innym, co stanowi początek wszystkiego.

Modlitwy o zdrowie stanowią od wielu lat jeden z najważniejszych filarów medycyny w Europie. Porównywalne duchowe metody leczenia istnieją na całym świecie i są zwykle określane mianem szamanizmu. Zazwyczaj pod tym pojęciem rozumie się zjawisko z pogranicza religii i magii, które zaobserwowano u rdzennych mieszkańców Syberii, a następnie je opisano. Na Syberii kobiety i mężczyźni zajmujący się uzdrawianiem byli nazywani szamanami, dlatego badacze przenieśli to określenie na wszystkie inne podobne metody uzdrawiania, którymi się zajmowali. W krajach alpejskich określa się tych ludzi mianem „odmawiających modlitwę” lub „zamawiaczy”. Oznacza to, że choroby i bóle mogą zostać złagodzone poprzez modlitwę lub nawet ustąpić. Do dziś żyją nieliczni „zamawiacze chorób”, jednak jest to grupa raczej na wymarciu.

Większość modlitw i rytuałów, które zdradzam w niniejszej książce, dostałam od przyjaciela mojej rodziny pana Georga Lory’ego. U nas w domu nazywaliśmy go „nasz Lory”. Po przejściu na emeryturę postawił sobie za cel nie tylko bycie czynnym uzdrowicielem, ale także zebranie dawnych modlitw. Kiedy tylko Lory miał czas, szukał kontaktu z dawnymi uzdrawiaczami i prosił ich o to, aby przekazali mu modlitwy. Dobrze pamiętam, jak często był rozczarowany tym, kiedy niektórzy z nich woleli zabrać modlitwy ze sobą do grobu niż przekazać je następnym pokoleniom. Inni z kolei chętnie opowiadali je Lory’emu, kiedy tylko przekonali się co do jego motywacji i kiedy zdobył on ich zaufanie. Podobnie jak wszyscy inni uzdrawiacze, także Lory traktował uzdrawianie jako swoje dodatkowe zajęcie poza normalna pracą. Georg Lory zmarł 6 stycznia 1992 roku w wieku 80 lat. Jako dziecko zawsze miałam do niego duży szacunek, gdyż nazywano go cudownym uzdrawiaczem, a sam roztaczał wokół siebie magiczną aurę. Wierzyłam wtedy, że jedynie za pomocą własnej woli może dokonać wszystkiego, o czym tylko pomyśli.

W mojej ojczyźnie zachowała się tradycja przekazywania kolejnym pokoleniom modlitw przez zamawiaczy. Dotyczy ona także daru będącego powołaniem do uzdrawiania. Zazwyczaj uzdrowiciel szuka swojego następcy w kręgu własnej rodziny. Jeśli jednak nikt z osób spokrewnionych nie chce przejąć tej „profesji”, to uwzględnia się także najbliższych przyjaciół. Przekazanie mocy uzdrawiania zachodzi poprzez określone rytuały, które nowo mianowany uzdrowiciel musi sobie przyswoić pod kierunkiem doświadczonego uzdrawiacza.

Należy oczywiście być świadomym tego, że proces uzdrawiania nie jest niczym prostym. Zamawiacz musi na przykład wstać już o czwartej nad ranem, ponieważ właśnie wtedy odbywa się trudny poród cielaka. Już w czasach mojego dzieciństwa i młodości zwykło się w takich wypadkach prosić najpierw o pomoc zamawiacza, zanim przybył na miejsce weterynarz, którego do tego należało opłacić sporą kwotą pieniędzy. Zamawiacz, w przeciwieństwie do weterynarza, nie otrzymywał za swoją pracę wynagrodzenia, jednak ponosił całkowitą odpowiedzialność za możliwe niepowodzenie. Kiedyś ktoś mi powiedział: „Kiedy Lory’emu uda się pomóc, to przypisuje się ten fakt szczęściu lub przypadkowi, a do tego bardzo często nawet mu się nie podziękuje. Jednak kiedy jego modlitwy nie przyniosą oczekiwanych skutków, to pada opinia, że zamawiacz jest do niczego”.

Gdy nadeszła odpowiednia pora, Lory zaczął się rozglądać pośród znajomych w poszukiwaniu swojego następcy i wtedy wybrał mnie. Być może tak naprawdę było zupełnie odwrotnie i to ja wybrałam jego, ponieważ już jako dziecko odczuwałam duże zainteresowanie duchowością1.

Lory zabierał mnie często ze sobą w góry do lasu, gdzie przekazywał mi swoją wiedzę o religii naturalnej. Wyszukiwaliśmy na przykład stare lipy lub dęby, wokół których znajdowały się wyjątkowe miejsca. Lory nauczył mnie zaprzyjaźniania się z drzewami i umiejętności wczuwania się w ich życiową moc. Opowiedział mi, jak należy wykorzystywać okresy przesileń występujących w ciągu dnia oraz roku. Czasem ustawialiśmy się w kierunku słońca, wyciągając ręce przed siebie z dłońmi skierowanymi do światła i czerpiąc z jego światła życiową moc. Później odkryłam, że taka pozycja do modlitwy oraz wybór odpowiedniego momentu (wschód lub zachód słońca) są rozpowszechnione w innych kulturach, na przykład u narodów indiańskich. Ze zdziwieniem oglądałam zdjęcie przedstawiające Indianina z wpiętym we włosy piórem orła zwróconego w kierunku zachodzącego słońca, który przyjął dokładnie taką samą postawę ciała, odmawiając swoje modlitwy.

Ponieważ podczas leczenia modlitwą także naszym pacjentom przykładamy dłonie, prosimy jednocześnie o to, aby mogła z nich przepłynąć ta sama życiodajna i wspomagająca zdrowie energia, jak ta znajdująca się w promieniach słonecznych, które spotykają się z ziemią.

Okresy przesileń stanowią czas największej mocy. Odnosi się to zarówno do przejścia dnia w noc, jasności w ciemność, jak i do zmian pór roku. Podczas wschodu i zachodu słońca wytwarza się pewnego rodzaju mieszanina bądź zjednoczenie przeciwieństw: jasności i ciemności lub dnia i nocy. Takie zjednoczenie przeciwieństw, które wciąż na nowo powstaje w przyrodzie, stanowi symboliczny obraz procesu uzdrawiania. Podobnie jak z dnia powstaje noc, tak samo ze stanu choroby można przejść do stanu zdrowia. Tak jak po zimie i mrozie ponownie budzą się do życia wiosna i ciepło, tak samo ze stanu bólu i cierpienia powstają zdrowie i radość. Świadomość i pewność istnienia takiego stanu rzeczy uzyskujemy dzięki stałej i spokojnej obserwacji procesów zachodzących w przyrodzie. Od Indian nauczyłam się także tego, co oznacza krąg, jak rozumieć krąg medyczny oraz jak go stosować. Indianie określają magiczny krąg ochronny mianem kręgu medycznego, ponieważ oddziałują w jego wnętrzu pełne mocy energie mające podobne działanie jak medycyna. Mimo że Lory z pewnością nie spotkał w swoim życiu żadnego Indianina, dobrze znał on zastosowanie kręgu ochronnego. Krąg symbolizuje jedność i boskość, ponieważ oddziaływają w jego wnętrzu siły, które oddalają wszystko niedające się wyleczyć. Aby ustawić się w centrum kręgu ochronnego, należy roztoczyć wokół siebie okrąg zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Aby go następnie zamknąć, trzeba wykonać ruch w przeciwną stronę. Lory nauczył mnie także uwzględniania faz księżyca, a przy ustępującym księżycu leczenia oraz zajmowania się w szczególności tym, co ma zniknąć i co księżyc ma ze sobą zabrać, na przykład kurzajki. Przy księżycu rosnącym należy się z kolei modlić o sprawy, które wymagają wzrostu, jak ma to na przykład miejsce podczas starania się o dziecko. Przede wszystkim starał się on jednak wzbudzić we mnie zaufanie do modlitwy. Mówił mi: „Ludzie przychodzą do ciebie, ponieważ sami nie potrafią się modlić i ponieważ sami nie mają zaufania do Boga ani do świata duchowego. Jeśli jednak ty także nie ufasz swoim modlitwom, to jak mają one zadziałać?”. Oczywiście powinnam uwzględniać przy tym zdrowy rozsądek. Pewnego razu zastosowałam z dużym powodzeniem modlitwę przeciwbólową na dolegliwości związane z zębem. Jednak po trzech dniach ból powrócił. Lory zezłościł się na mnie, mówiąc: „Musisz iść do dentysty! Modlitwa przeciwbólowa dotyczy stanów ostrych i powstała w czasie, kiedy nie istnieli dentyści. A dziś, kiedy zęby leczy się na każdym rogu ulicy, trzeba udać się właśnie do gabinetu!”. Kiedy rozpoczynałam naukę uzdrawiania, byłam wtedy bardzo młoda, miałam około 25 lat. Zanim uzyskałam prawdziwe i głębokie zaufanie oraz wiarę w moc leczenia modlitwy, potrzebowałam wielu lat oraz licznych spotkań z uzdrowicielami z innych kręgów kulturowych.

Tradycjamodlitw uzdrawiających

Tradycja leczenia modlitwą lub, jak zwykło się mawiać w Bawarii, „zamawiania” sięga daleko wstecz. Najstarsze źródło historyczne, do którego dotarłam osobiście, pochodzi z roku 79 naszej ery, z czasów wybuchu wulkanu Wezuwiusz oraz zniknięcia miasta Pompeje. Podczas zwiedzania wystawy o czarownicach w malowniczym miasteczku Shongau2 odkryłam ku mojemu wielkiemu zdziwieniu interesujący eksponat: prastary, zeschnięty chleb, który został odnaleziony podczas prac wykopaliskowych w Pompejach. Wewnątrz chleba znajdował się magiczny kwadrat Sator-Arepo, który do tamtego momentu znany był mi tylko jako talizman ochronny. W mojej rodzinie ten ochronny talizman do dziś każdy nosi w portfelu albo przy sobie jako amulet. Otrzymaliśmy ten amulet ochronny od naszego przyjaciela – Lory’ego.

Dawne modlitwy lecznicze pochodzą najprawdopodobniej z czasów, kiedy opieka medyczna w Europie wyglądała inaczej niż obecnie. Jeszcze pięćdziesiąt pięć lat temu, kiedy na świat przyszła moja siostra, mój ojciec musiał jechać na rowerze do oddalonej o dziesięć kilometrów miejscowości w poszukiwaniu akuszerki. Wprawdzie telefony i samochody były już wtedy wynalezione, ale mało kto je posiadał. Mój ojciec miał dużo szczęścia, że udało mu się znaleźć akuszerkę i że natychmiast przybyła, aby być obok mojej matki przy porodzie. Należy pamiętać, że w tym czasie wiele kobiet umierało podczas porodu, niemowlęta umierały na żółtaczkę, a małe dzieci z powodu krzywicy (rachitis) – tak zwanej choroby angielskiej – doznawały tak poważnych zaburzeń wzrostu, które również prowadziły do śmierci.

W dzisiejszych czasach nasze dzieci miewają również nie mniejsze dolegliwości i nierzadko sami bezradni stoimy wobec choroby naszej pociechy, która cierpi na przykład na alergiczną astmę. Nie różni się to zbytnio od zachowań naszych przodków.

Mój ojciec