Strona główna » Poradniki » Twoje 3i. Intuicja, indywidualność, inteligencja, czyli kobiece sztuczki nie tylko w biznesie

Twoje 3i. Intuicja, indywidualność, inteligencja, czyli kobiece sztuczki nie tylko w biznesie

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7778-825-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Twoje 3i. Intuicja, indywidualność, inteligencja, czyli kobiece sztuczki nie tylko w biznesie

Chcesz być kobietą sukcesu? Pragniesz osiągnąć niezależność, wewnętrzną harmonię i szczęście? Masz pomysły, ale nie masz pieniędzy na ich realizację? To właściwy moment, by sięgnąć po moją książkę.

Urodziłam się i wychowałam w kraju blondynek. Nie byłam księżniczką, która wszystko dostaje gotowe, podane na tacy. Miałam marzenia, ale i kompleksy. Wiele nocy przepłakałam, czekając na księcia z bajki, który mi rzuci świat do stóp. A potem wzięłam się do roboty i dziś żaden książę nie musi mnie przekonywać, ile jestem warta. Bo osiągnęłam sukces dzięki własnej pracy. Na pewno popełniłam wiele błędów, ale wyciągnęłam z nich wnioski i jeśli przeczytasz tę książkę, masz szansę uniknąć wielu przeszkód, które ja musiałam pokonywać.

Trzymasz w ręku poradnik, który pomoże ci połączyć najlepsze strony twojej kobiecej osobowości w jeden zintegrowany system 3i. Znajdziesz tu dobrze opisane ćwiczenia i przykłady z mojego życia, które zmotywują cię do osiągnięcia sukcesu, oraz dużo bardzo praktycznych porad. Dowiesz się, jak się przygotować i jak ubrać na biznesowe spotkanie, co zamówić w restauracji i jak odczytywać mowę ciała mężczyzn, z którymi będziesz współpracować. Zobaczysz, że wspólnie zdobędziemy świat!

Polecane książki

Poczytaj o sympatycznym czerwonym samochodziku i jego przyjaciołach. Dowiedz się, kto pomógł Frankowi w budowie garażu. W książeczce, oprócz historyjki do czytania, znajdziesz zagadki, quizy i łamigłówki....
W publikacji m.in. omówiono: - zmiany w zakresie udzielenia dotacji od 1 stycznia 2017 r. – co należy uwzględnić, ustalając kwotę dotacji, - nowe definicje „podstawowej kwoty dotacji”, „najbliższej gminy”, „statystycznej liczby uczniów”, - zasady weryfikacji kwoty dotacji w razie zmiany podstawy dot...
Z ebooka "Dodatkowe świadczenia na rzecz pracowników – wybrane przykłady" dowiesz się, czy koszt szczepień ochronnych jest podstawą wymiaru składek, czy ekwiwalent za pranie odzieży roboczej podlega składkom, czy ekwiwalent za bilety do pracy jest zwolniony ze składek....
Książka poświęcona została niezwykle ważnej problematyce. Walory naukowe, poznawcze i edukacyjne pracy podkreślają autorskie tabele i rysunki. Podejmując ciekawą formę szkicu, Autor w sposób inspirujący skłania do refleksji, dyskusji i dalszych poszukiwań. Szkic to w istocie swej projekt czegoś, to ...
Jak - w stanie kryzysu czytelnictwa, atrofii wartości, upadku autorytetu intelektualisty i wielu przeobrażeń społeczno-kulturowych obniżających rangę lektury- -uczyć czytania? Jak temu czytaniu przywrócić dwa zanikające, a niezbędne elementy: przyjemność i odpowiedzialność Książka, przeplatając d...
Poradnik do gry Euro Truck Simulator 2: Ekspansja Polska zawiera szczegółowy opis wszystkich nowości wprowadzanych w dodatku. Znajdziesz w nim mapę nowych lokacji, spis dodanych salonów samochodowych czy informacje na temat agencji pracy. Poradnik zawiera także charakterystykę poszczególnych państw ...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Omenaa Mensah

Stan­dar­do­wa edu­ka­cja za­pew­ni ci przeżycie, sa­mo­kształce­nie – for­tunę

Jim Rohn

Będziesz mu­siała pra­co­wać dwa razy ciężej, by udo­wod­nić in­nym, ile je­steś war­ta

mój Tata, Opo­ku Ware Men­sah

Wstep

Jaki jest prze­pis na suk­ces? To py­ta­nie za­da­je so­bie każda am­bit­na dziew­czy­na. Ja też kie­dyś szu­kałam swo­jej dro­gi. Wie­działam, że chcę być szczęśliwa, nie­za­leżna fi­nan­so­wo i spełnio­na w pra­cy za­wo­do­wej i życiu oso­bi­stym. Nie miałam zna­jo­mości ani majątku, który na star­cie po­sta­wiłby mnie w uprzy­wi­le­jo­wa­nej po­zy­cji. Za­czy­nałam od zera. Nikt mi nie po­da­ro­wał ka­rie­ry na tacy. Do wszyst­kie­go doszłam sama, własną pracą, po­dej­mując prze­myślane de­cy­zje i re­ali­zując kon­se­kwent­nie śmiałe pla­ny. Dziś pra­cuję w te­le­wi­zji, roz­wi­jam swoją markę Am­ma­do­ra, pro­wadzę szko­le­nia ze sztu­ki au­to­pre­zen­ta­cji i stu­diuję na stu­diach dok­to­ranc­kich o kie­run­ku eko­no­micz­no-społecz­nym. Część z mo­ich doświad­czeń wy­ko­rzy­stam w pra­cy dok­tor­skiej poświęco­nej bu­do­wa­niu wi­ze­run­ku.

Wiem, że połącze­nie wie­dzy i ciągle do­sko­na­lo­nych umiejętności z na­tu­ral­nym sek­sa­pi­lem to naj­bar­dziej ener­ge­tycz­na mie­szan­ka, która czy­ni mnie szczęśliwą, pełną radości ko­bietą. Od dzie­ciństwa to­wa­rzyszą mi słowa mo­je­go Taty, który po­wta­rzał: „To, co masz w głowie, to skarb, którego nikt nie może ci ukraść, dla­te­go war­to co­dzien­ne uczyć się cze­goś no­we­go”.

Bar­dzo moc­no prze­ma­wiają do mnie także słowa, które na­pi­sał Rory Va­den, au­tor książki Nie idź na łatwiznę: „Lu­dzie suk­ce­su mu­sie­li robić to, na co nie za­wsze mie­li ochotę, aby do­trzeć tam, gdzie te­raz się znaj­dują”. Jak więc ja doszłam do tego, kim dziś je­stem?

Posługując się przede wszyst­kim in­tu­icją. To jest na­sze pierw­sze „i”.

To nie żadne cza­ry-mary. Każda z nas ma swoją wewnętrzną bu­solę, która może ją pro­wa­dzić pro­sto do celu. Pro­blem w tym, że nie za­wsze umie­my lub chce­my słuchać na­sze­go wewnętrzne­go głosu.

Nie ufasz swo­jej in­tu­icji? Za­stanów się. Na pew­no znasz trzy tzw. mądrości lu­do­we:

„Siedź w kącie, a znajdą cię”.

„Jak cię widzą, tak cię piszą”.

„Nie sza­ta zdo­bi człowie­ka”.

Tyl­ko jed­na z tych mądrości jest praw­dzi­wa. Wiesz, która, praw­da?

In­tu­icja nam pod­po­wia­da całkiem przy­tom­nie, że jeśli usiądzie­my w kącie, cze­kając nie wia­do­mo na co, to możemy tak prze­sie­dzieć całe życie i nic do­bre­go z tego dla nas nie wy­nik­nie. Nie wierzę też, żeby która­kol­wiek z nas uwie­rzyła, że nie jest ważne, w co się ubie­rze­my. Sza­ta zdo­bi człowie­ka. Ta­kie są fak­ty. Przez wie­le lat pra­co­wałam jako mo­del­ka i nie mam co do tego żad­nych złudzeń: jeśli od­po­wied­nio nie opa­ku­je­my na­szej oso­bo­wości, po­czu­cia hu­mo­ru i in­te­li­gen­cji, to mamy zni­ko­me szan­se, by kto­kol­wiek nas do­ce­nił. W tej książce znaj­dziesz spo­ro prak­tycz­nych po­rad, jak się ubrać sto­sow­nie do oka­zji. Pra­cując w te­le­wi­zji i pro­wadząc własną firmę, po­znałam od stro­ny prak­tycz­nej reguły sku­tecz­nej au­to­pre­zen­ta­cji. Możesz sko­rzy­stać z mo­ich doświad­czeń. Bo jeśli in­tu­icja pod­po­wie­działa Ci, że praw­dzi­we jest stwier­dze­nie: „Jak cię widzą, tak cię piszą”, to z pew­nością szep­nie Ci również, że war­to sko­rzy­stać z wie­dzy, którą zdo­byłam przez je­de­naście lat pra­cy przed ka­me­ra­mi.

Moim ce­lem nie jest jed­nak to, żebyś po prze­czy­ta­niu tej książki per­fek­cyj­nie opa­no­wała naśla­do­wa­nie mo­je­go sty­lu. Wręcz prze­ciw­nie! Będę z całych sił wspie­rać Cię, byś od­na­lazła własny. Świat jest bar­dzo różno­rod­ny. I taki ma być. W Pol­sce, kra­ju blon­dy­nek, moja uro­da jest eg­zo­tycz­na. Ale w Gha­nie, ro­dzin­nym kra­ju mo­je­go Taty, eg­zo­tycz­ne są nie­bie­sko­okie blon­dyn­ki. Dla­te­go tak ważne jest, by nie za­my­kać so­bie ho­ry­zontów, pa­trzeć z opty­mi­zmem i uczyć sie­bie i swo­je dzie­ci to­le­ran­cji. Dzięki niej możemy czer­pać in­spi­rację z różnych kul­tur i wzbo­ga­cać swoją oso­bo­wość. To ona jest na­szym naj­większym skar­bem!

Dla­te­go chcę pomóc Ci określić Twoją własną, świa­domą in­dy­wi­du­al­ność.

In­dy­wi­du­al­ność! – to na­sze dru­gie „i”.

Jest i trze­cie „i” – in­te­li­gen­cja emo­cjo­nal­na. Dzięki niej umie­my pra­widłowo od­czy­ty­wać ge­sty i zna­ki, którymi „mówią” nasi part­ne­rzy, kon­tra­hen­ci, sze­fo­wie czy podwładni. Sami też możemy le­piej kon­tro­lo­wać swoją mowę ciała. Je­stem prze­ko­na­na, że wie­dza o tych me­cha­ni­zmach psy­cho­lo­gicz­nych to klucz do wysyłania świa­tu właśnie ta­kich ko­mu­ni­katów, na ja­kich nam zależy i ja­kie pra­gnie­my prze­ka­zać. Dla­te­go war­to po­znać język swo­je­go ciała. Ale sama na­uka gestów nic nam nie da, jeśli wcześniej nie po­znamy sie­bie. Bo je­dy­nie har­mo­nia pomiędzy naszą In­dy­wi­du­al­nością, In­tu­icją i In­te­li­gencją emo­cjo­nalną spra­wi, że będzie­my mogły wy­ko­rzy­stać w pełni swoją wiedzę i osiągnąć życio­wy suk­ces.

Z tej książki do­wiesz się, jak w pełni uwol­nić swój po­ten­cjał, by za­wsze czuć się kom­for­to­wo i pew­nie w swo­im cie­le – w życiu co­dzien­nym, pra­cy, biz­ne­sie i re­la­cjach z mężczy­zna­mi. Idę o zakład, że zdzi­wisz się, kie­dy od­kry­jesz, jak wiel­ka moc drze­mie w To­bie: Part­ner­ce, Ko­bie­cie, Człowie­ku.

IPo­roz­ma­wiaj­my o pie­niądzach

Po­dob­no ko­bie­ty nie roz­ma­wiają o za­ra­bia­niu pie­niędzy, tyl­ko co naj­wyżej o za­ku­pach. O za­ku­pach? A skąd mają na nie pie­niądze? Proszą o kasę fa­cetów? No daj­cie spokój… Gdy­bym za każdym ra­zem, gdy chcę so­bie kupić nową su­kienkę, to­rebkę, buty czy co­kol­wiek, miała pro­sić mężczyznę o pie­niądze, to chy­ba wolałabym cho­dzić boso i nago. Co pew­no by się na­wet niektórym po­do­bało, ale ja dziękuję – wolę być fi­nan­so­wo nie­za­leżna. Chcę być i je­stem NIE­ZA­LEŻNA! Mam własne pie­niądze, które uczci­wie za­ra­biam, a doszłam do wszyst­kie­go swoją ciężką pracą, choć sto­so­wałam również świa­do­mie pew­ne tric­ki, których na­prawdę może się na­uczyć każda myśląca ko­bie­ta. Tyl­ko jest je­den wa­ru­nek – mu­si­my zacząć roz­ma­wiać o pie­niądzach. A prze­cież, jak wspo­mi­nałam, ko­bie­ty po­dob­no o nich nie roz­ma­wiają… Bzdu­ra! Roz­ma­wiają i o pie­niądzach, i o sek­sie, i o dzie­ciach, i o mężczy­znach, i o za­ku­pach. O wszyst­kim, co jest ważne i co nas kręci.

Jeśli prze­czy­tałaś tytuł i wy­da­wało Ci się, że ta książka będzie o tym, jak uwieść bo­ga­te­go biz­nes­me­na, by Ci się oświad­czył, ożenił się z Tobą i żebyście żyli po­tem długo i szczęśli­wie, to muszę Cię roz­cza­ro­wać. Jest o czymś zupełnie in­nym, ale moim zda­niem ważniej­szym. Oczy­wiście, może się zda­rzyć, to na­wet całkiem praw­do­po­dob­ne, że po wcie­le­niu w życie po­rad, które tu prze­czy­tasz, nie­je­den zamożny fa­cet pad­nie przed Tobą na ko­la­na i będzie chciał na­tych­miast mieć z Tobą gro­madkę słod­kich dzie­ciaków. Ale to będzie je­dy­nie miły sku­tek ubocz­ny. Na­prawdę cho­dzi mi o to, żebyś była pew­na sie­bie i NIE­ZA­LEŻNA, czy­li wol­na… Na­prawdę. Jeśli chcesz osiągnąć suk­ces, nie oglądaj się na fa­cetów, tyl­ko działaj. Oni i tak będą do Cie­bie lgnąć, gdy udo­wod­nisz im, a przede wszyst­kim so­bie, ile je­steś war­ta.

Przy­je­chałam do Pol­ski z ro­dzi­ca­mi, gdy miałam pięć lat. Skończyłam tu szkołę i uni­wer­sy­tet. Zbie­ram ma­te­riały do dok­to­ra­tu. Je­stem Polką, taką jak Ty. Może tyl­ko z nie­co ciem­niejszą skórą, ale co to ma za zna­cze­nie? Wy­cho­wa­no mnie jak każdą dziew­czynę w tym kra­ju. I dla­te­go mam pra­wo po­wie­dzieć też coś od sie­bie o nas – Po­lkach. Dla­cze­go tak słabo ko­rzy­sta­my ze swo­ich atutów, choć je­steśmy piękne, do­brze wy­kształcone i za­rad­ne? Ob­co­kra­jow­cy za­chwy­cają się nie tyl­ko urodą Po­lek, ale także ich dużą otwar­tością, radością, jaką daje im seks, oraz tym, jak bar­dzo są świa­do­me swo­jej ko­bie­cości. W prze­pro­wa­dzo­nym nie­daw­no son­dażu, którego uczest­ni­cy mie­li wska­zać, ja­kiej na­cji ko­bie­ty naj­bar­dziej roz­pa­lają ich namiętności, Po­lki zajęły dru­gie miej­sce, ustępując je­dy­nie Hisz­pan­kom. To nasz ob­raz w oczach mężczyzn z in­nych krajów. Same do­brze jed­nak wie­my, że na tę opi­nię pra­cu­je nie­wiel­ki pro­cent z nas. Bo od dzie­ciństwa większość Po­lek słyszy, że ma cze­kać na swo­je­go „księcia z baj­ki”. Wy­cho­wa­nie dzie­ci, a szczególnie dziew­czynek, od­by­wa się według sche­matów, które za­bi­jają wszelką ini­cja­tywę i in­dy­wi­du­al­ność.

Ja też je­stem mamą. Moja córka, Va­nes­sa, ma dziś je­de­naście lat i jest bar­dzo prze­bo­jo­wa. Cieszę się, że ma większe po­czu­cie własnej war­tości niż ja w jej wie­ku, ale nie­skrom­nie przy­znaję, że to moja zasługa. Za­dbałam o to, by była sa­mo­dziel­na. Odkąd zaczęła cho­dzić do szkoły, po­zwa­lałam jej na to, by jeździła na obo­zy, no­co­wała u koleżanek i po­dej­mo­wała swo­je przy­ja­ciółki u nas w domu.

Jed­nak przede wszyst­kim Va­nes­sa ob­ser­wu­je mnie. Za­rad­na, szczęśliwa i spełnio­na mama, to naj­lep­sze co mogę dać córce. Ona oczy­wiście cza­sem się wku­rza, że tak dużo pra­cuję. Ja też wku­rzałam się kie­dyś za to samo. Ale nie za­mie­niłabym tych chwil, które spędziłyśmy z moją mamą na stałą obec­ność mat­ki kwo­ki. Na­uczyło mnie to sa­mo­dziel­ności. Je­stem dziś silną ko­bietą. Choć wiem, że to nie za­wsze się opłaca. Fa­ce­ci patrzą na ta­kie jak my z obawą. Na­ro­dzi­ny córki były w moim życiu spo­rym wstrząsem, ale z dzi­siej­szej per­spek­ty­wy wiem, że Va­nes­sa stała się dla mnie naj­większą mo­ty­wacją do pra­cy. To jej za­wdzięczam to, kim je­stem. I roz­pie­ra mnie duma, gdy patrzę na nią, jak rośnie i doj­rze­wa.

Czy roz­ma­wia­my o pie­niądzach? Oczy­wiście! Prze­cież to ważny te­mat. Va­nes­sa ma co­raz więcej po­trzeb. Chce sama wy­da­wać pie­niądze. Zgo­dziłam się na to, pod wa­run­kiem, że sama je za­ro­bi. Mówiąc to nie spo­dzie­wałam się na­wet, ile to wy­zwo­li w niej kre­atyw­ności. Va­nes­sa co dru­gi ty­dzień wymyśla jakiś biz­nes. Te­raz urządziła w swo­im po­ko­ju sklep i zna­jo­mym, którzy mnie od­wie­dzają, sprze­da­je moją starą biżute­rię. Sama je­stem za­sko­czo­na, ile udało jej się za­ro­bić. Oczy­wiście dys­kret­nie ją in­stru­uję, co i jak ma robić. Gdy przy­cho­dzi „klient­ka”, pod­po­wia­dam: po­wiedz, że to mama miała na Różach Gali, a tę bran­so­letkę do­stała od Mi­chała Piróga, za to tam­ta brosz­ka będzie do­sko­na­le pa­so­wała do nie­bie­skiej su­kien­ki. Va­nes­sa uczy się, że musi w ten sposób na lu­dzi od­działywać. Czy to ma­ni­pu­la­cja? NIE!!! To po pro­stu szcze­ra praw­da, umiejętnie sprze­da­na. Dzie­ci nie po­win­no się uczyć ma­ni­pu­lo­wa­nia, tyl­ko od­wa­gi w osiąga­niu celów! Chcę moją córkę na­uczyć, żeby była przede wszyst­kim odważna i nie miała kom­pleksów z po­wo­du kręco­nych włosów i ciem­nej skóry. Żyje­my w cza­sach, w których wszyst­ko przyśpie­sza. Te­raz bez od­wa­gi, prze­bo­jo­wości, ale też uczci­wości nie da się osiągnąć suk­ce­su. Dla­te­go uczę Va­nessę, jak nie bać się mówić o so­bie do­brze. Jak ma po­ka­zy­wać swo­je do­bre stro­ny i mówić o pla­sti­ko­wym kółku założonym na rękę w taki sposób, aby w umyśle słucha­cza na­brało ono war­tości klej­no­tu. Czy to jest ucze­nie spry­tu? Po­wiesz pew­nie, że tak. I do­brze! Nie bój się być spryt­na! Spryt jest bar­dziej war­tościo­wy od wiszącej na szyi bry­lan­to­wej ko­lii. Głównie dla­te­go, że jest za­wsze z Tobą. Daje Ci po­czu­cie własnej war­tości i wzbo­ga­ca Twoją oso­bo­wość.

Wy­cho­wa­nie dziec­ka to oczy­wiście coś więcej niż tyl­ko zajęcia z biz­ne­su. Z własne­go doświad­cze­nia wiem, że dziew­czyn­ce trze­ba często po­wta­rzać, że jest piękna. To da jej w przyszłości pew­ność sie­bie. Cza­sem słyszę, że mówie­nie dziec­ku kom­ple­mentów może spra­wić, że będzie za­du­fa­ne. BZDU­RA! Dziec­ko ma wie­dzieć, że jest piękne i ko­cha­ne. To jest fun­da­ment jego oso­bo­wości! Jed­nak nie za­po­mi­nam też sta­wiać wy­ma­gań. Jak? Oto przykład.

Po­je­chałyśmy zimą ra­zem na nar­ty. Do wyciągu trze­ba było trochę po­dejść i Va­nes­sa się zbun­to­wała. Grała przede mną małą, słabą ko­bietkę, która nie ma siły dźwigać ciężkie­go sprzętu. Tłuma­czyłam jej: „Każdy nar­ciarz nosi swo­je nar­ty. Zo­bacz, ja to robię i nie proszę o po­moc żad­ne­go mężczy­zny. A Ty? W czym je­steś gor­sza ode mnie albo od tam­te­go chłopa­ka?”. „Bo mi, mamo, jest ciężko” – po­wta­rzała córka ze łzami w oczach. W końcu po dłuższej dys­ku­sji rzu­ciła na zie­mię nar­ty, kij­ki i zaczęła ry­czeć. Zo­sta­wiłam ją tam i odeszłam. Stanęłam w pew­nej od­ległości i ob­ser­wo­wałam dal­szy prze­bieg wy­da­rzeń. Po trzech mi­nu­tach Va­nes­sa uznała, że płacz nie ma sen­su. Pod­niosła nar­ty i przyszła do mnie. Jeśli chce­my wy­cho­wać dziew­czynkę sa­mo­dzielną, to pozwólmy jej być sa­mo­dzielną. Nie można jej we wszyst­kim wyręczać.

Va­nes­sa ma w domu wy­zna­czo­ne obo­wiązki: wy­no­si śmie­ci, za­pa­ko­wu­je zmy­warkę i utrzy­mu­je porządek w swo­im po­ko­ju. Oczy­wiście uważa, że to kosz­mar­nie dużo, ale musi to robić. To nie pod­le­ga ne­go­cja­cjom. Co za to do­sta­je? Oczy­wiście NIC.

Bo NIC to jest cza­ro­dziej­ska moc, która po­zwo­li jej na wy­kształce­nie od­po­wie­dzial­ności za sie­bie samą, za in­nych, a w końcu za wy­ni­ki własnej pra­cy i na­uczy… za­rad­ności!! Nie chcesz się na­pra­co­wać przy sprząta­niu? Dbaj o porządek!

Wróćmy jed­nak do pie­niędzy. Ja też nie do­sta­wałam od ro­dziców żad­ne­go kie­szon­ko­we­go. Ale za­wsze mogłam pójść do mamy i po­pro­sić, gdy cze­goś po­trze­bo­wałam. I za­zwy­czaj mama mi to ku­po­wała. Jed­nak to, że mu­siałam o nie pro­sić, tłuma­czyć się, prze­ko­ny­wać, spra­wiło, że szyb­ko zaczęłam za­sta­na­wiać się, co mogę zro­bić, żeby za­ro­bić SWO­JE WŁASNE pie­niądze.

I wymyśliłam. Swoją pierwszą pracę.

Miałam trzy­naście lat, gdy za zgodą ro­dziców o czwar­tej rano po­je­chałam pociągiem pod­miej­skim na plan­tację tru­ska­wek pod Po­zna­niem. Pra­co­wałam z taką am­bicją, że pierw­sze­go dnia ze­brałam naj­więcej ko­szyków. Dru­gie­go dnia też. Ale trze­cie­go dnia po­czułam, że to jed­nak po­nad moje siły i wróciłam do domu. Jesz­cze długo śniły mi się te tru­skaw­ki i miałam całe czer­wo­ne dłonie. Ale za­ro­biłam pierw­sze własne pie­niądze i na­uczyłam się, jak wygląda ciężka pra­ca. To była do­bra lek­cja. Rzecz w tym, że przy zbie­ra­niu tru­ska­wek nie wy­ko­rzy­sty­wałam swo­je­go po­ten­cjału. Tak pra­co­wać fi­zycz­nie mógł każdy, kto cie­szył się do­brym zdro­wiem. Nie wy­ma­gało to ani uro­dy, ani in­te­lek­tu. Dla­te­go nig­dy już więcej ta­kiej pra­cy nie szu­kałam. Szko­da mi było na to cza­su.

Gdy miałam szes­naście lat, koleżanka namówiła mnie, żebym ra­zem z nią zaczęła pra­co­wać jako ho­stes­sa na pro­mo­cjach w su­per­mar­ke­cie. To była świet­na szkoła, bo uczyła kon­tak­tu z ludźmi i do­bre­go po­dejścia do biz­ne­su, a przede wszyst­kim aser­tyw­ności, przełama­nia młodzieńczej wsty­dli­wości. Mój ówcze­sny chłopak był o mnie bar­dzo za­zdro­sny, ale kom­plet­nie się tym nie przej­mo­wałam. Bar­dzo chciałam mieć własne pie­niądze, a ta pra­ca dawała mi na nie szan­se. Wyróżniałam się spośród in­nych dziew­czyn nie tyl­ko ko­lo­rem skóry. Klien­ci lu­bi­li mnie te­sto­wać. Za­da­wa­li mi do­cie­kli­we py­ta­nia, spraw­dza­li, czy wiem co­kol­wiek o pro­duk­tach, które pro­muję: wo­dach mi­ne­ral­nych, jo­gur­tach czy cia­stecz­kach. Zaczęłam się więc so­lid­nie przy­go­to­wy­wać do pra­cy, czy­tać, żeby umieć od­po­wia­dać na py­ta­nia, i na­tych­miast za­uważyłam, że osiągam znacz­nie lep­sze efek­ty. Z dzi­siej­szej per­spek­ty­wy widzę, że miałyśmy do­bry sys­tem mo­ty­wa­cji. Do­sta­wałyśmy pro­cent od ilości sprze­da­ne­go to­wa­ru, który pro­mo­wałyśmy. Wie­działam, że jeśli będę miła dla klientów, a oni więcej kupią, to będą z tego dla mnie kon­kret­ne pie­niądze. Sys­tem mo­ty­wa­cji jest bar­dzo ważny. Te­raz, gdy sama je­stem sze­fową, pamiętam o tej lek­cji. Jeśli któryś z mo­ich pra­cow­ników zro­bi coś po­nad to, co musi, może li­czyć na pre­mię. Lu­dzie nie mają pojęcia do cze­go są zdol­ni, gdy mają dobrą, po­zy­tywną mo­ty­wację. W bio­gra­fii Ste­ve’a Job­sa można przeczy­tać, jak wy­ma­gającym był pra­co­dawcą, ale również, że pra­cujący dla nie­go lu­dzie sami dzi­wi­li się, do cze­go byli zdol­ni i jak wiel­ki wysiłek po­tra­fi­li włożyć w to, by go za­do­wo­lić. Jak to świet­nie wpływało na rozwój fir­my! War­to wy­ma­gać dużo przede wszyst­kim od sie­bie. Tam­te doświad­cze­nia pro­centują w całym moim życiu. Gdy­bym miała po­le­cić 16- czy 17-lat­ce pracę, to właśnie taką.

Kie­dy dziś widzę dziew­czy­ny w mar­ke­tach pro­mujące jo­gur­ty, to przy­po­mi­nają mi się moje początki. Ale też od razu widzę błędy, które popełniają. Nie uśmie­chają się, nie wy­chodzą do klientów, stoją jak słup soli, jak­by tam były za karę. Ja uwiel­białam tę pracę, choć prze­cież gdy za­czy­nałam, byłam bar­dzo za­kom­plek­sio­na. Nie lubiłam swo­je­go ciała. Byłam po­twor­nie chu­da, a w domu mówili na mnie „pa­pier”. W do­dat­ku byłam ko­lo­ro­wa, co pod ko­niec lat dzie­więćdzie­siątych w Pol­sce nie było częstym wi­do­kiem. Bu­dziłam za­in­te­re­so­wa­nie. Przy­ku­wałam wzrok mężczyzn.

Pro­mo­cje to był tyl­ko rok. Ro­zu­miałam, że po­win­nam się roz­wi­jać, iść do przo­du. Miesz­kałam w Po­zna­niu – mieście, w którym wciąż coś się dzie­je. Od­by­wają się tu Między­na­ro­do­we Tar­gi Po­znańskie. Zgłosiłam się do agen­cji za­trud­niającej ho­stes­sy i przez kil­ka lat z rzędu pra­co­wałam na tar­gach. To były do­bre pie­niądze i świet­na szkoła biz­ne­su.

Nie ogra­ni­czałam się jed­nak do bier­ne­go cze­ka­nia na te­le­fon. Gdy nie miałam re­zer­wa­cji (mo­del­ki i ho­stes­sy mówią: „bo­okin­gu”) na dane tar­gi, to z koleżanką cho­dziłyśmy od sto­iska do sto­iska i pytałyśmy, czy ktoś nas nie przyj­mie do pra­cy. W ten właśnie sposób zna­lazłam firmę, z którą współpra­co­wałam aż czte­ry lata. Jeździłam też z nimi na tar­gi do in­nych miast. Do mo­ich obo­wiązków należało po­da­wa­nie kawy, asy­sto­wa­nie na sto­isku tar­go­wym, roz­mo­wy z gośćmi. Miałam stycz­ność z bar­dziej wy­ma­gającym klien­tem biz­ne­so­wym. To tam na­uczyłam się reguł obo­wiązujących w świe­cie dużych pie­niędzy. Oczy­wiście zda­rzały się także różne nie­przy­jem­ne sy­tu­acje. Ho­stes­sy muszą być przy­go­to­wa­ne na nie­chcia­nych ad­o­ra­torów czy na­mol­nych klientów. Raz pra­co­wałam na sto­isku fir­my sprze­dającej skórza­ne port­fe­le. Właści­ciel wciąż przy mnie sie­dział i pil­no­wał, jak­by się bał, że coś ukradnę. Czułam się fa­tal­nie. Ale wszyst­ko miało nie­spo­dzie­wa­ny finał. Po czte­rech dniach targów klient był tak za­do­wo­lo­ny, że zapłacił mi podwójnie. Do­ce­nił to, że byłam pra­co­wi­ta i dziel­na. War­to było się sta­rać.

Gdy patrzę na swo­je początki, widzę, jak długą drogę po­ko­nałam od za­kom­plek­sio­nej, wiecz­nie się gar­biącej, nieśmiałej dziew­czy­ny do pew­nej sie­bie i swo­ich atutów ko­bie­ty. Co spra­wiło, że się przełamałam? Pie­niądze? Chęć by­cia sa­mo­dzielną? Na pew­no. Ale naj­ważniej­sze było to, że czułam, iż po­win­nam się roz­wi­jać. I nie będę tego ukry­wać: TO MĘŻCZYŹNI DALI MI PEW­NOŚĆ SIE­BIE. Wcześniej wy­da­wało mi się, że nie mogę się ni­ko­mu po­do­bać. Ad­o­ra­cja fa­cetów spo­wo­do­wała, że wzrosło moje po­czu­cie war­tości. Ale od sa­me­go początku wie­działam, że pra­ca ho­stes­sy, to tyl­ko dro­ga do celu, a nie cel sam w so­bie. Wte­dy miałam już na sie­bie całkiem nowy po­mysł.

ĆWI­CZE­NIE

Lu­dzie suk­ce­su mu­sie­li robić to, na co nie za­wsze mie­li ochotę, aby do­trzeć tam, gdzie te­raz się znaj­dują

Rory Va­den, Nie idź na łatwiznę

Czy je­steś go­to­wa robić to, na co nie za­wsze masz ochotę? Re­ali­za­cja śmiałego pla­nu na życie będzie tego wy­ma­gać. Czy masz na sie­bie po­mysł?