Strona główna » Religia i duchowość » Uwolnij się od gniewu. Rozumienie gniewu, panowanie nad gniewem, odnajdowanie radości

Uwolnij się od gniewu. Rozumienie gniewu, panowanie nad gniewem, odnajdowanie radości

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-65442-27-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Uwolnij się od gniewu. Rozumienie gniewu, panowanie nad gniewem, odnajdowanie radości

Gniew jest trucizną, która rujnuje zdrowie i niszczy relacje międzyludzkie.

W dzisiejszym, zagalopowanym i niespokojnym świecie łatwo jest dać się opanować gniewowi i w nim trwać. Z pomocą śpieszy nam Wielebny Alubomulle Sumanasara, autor książki Uwolnij się od gniewu. Jest ona zbiorem jego bezcennych nauk na temat natury gniewu i metod pozwalających się od niego uwolnić. Autor udziela praktycznych porad, jak odłożyć gniew i ego na bok, opamiętać się i powrócić do stanu radości. Niczym zaprzyjaźniony lekarz, Wielebny Sumanasara pomaga nam dostrzec, co wyzwala w nas gniew, jak on na nas oddziałuje i co możemy z tym zrobić. W króciutkich i bardzo przystępnie napisanych rozdziałach dzieli się z nami mądrością okraszoną humorem, którą można się posłużyć, by wieść zdrowsze i szczęśliwsze życie – wreszcie wolne od gniewu.

 

O autorze

Czcigodny Alubomulle Sumanasara jest buddyjskim mnichem wywodzącym się z tradycji therawady. Urodził się w 1945 roku na Sri Lance. W wieku 13 lat rozpoczął nowicjat, a w 1958 roku został wyświęcony na mnicha. Nauczał filozofii buddyjskiej na Uniwersytecie w Kelaniya, a w 1980 roku – dzięki stypendium rządu Sri Lanki – udał się do Japonii, gdzie zgłębiał tajniki japońskiego buddyzmu i uczęszczał na studia doktoranckie na Uniwersytecie Komazawa. W 1994 roku założył Japońskie Towarzystwo Buddyzmu Therawady, za sprawą którego upowszechnia dharmę i uczy medytacji vipassana.

Napisał ponad 100 książek dotyczących praktycznego stosowania myśli i praktyki buddyjskiej w życiu codziennym. Dzięki swojej szczerości i łagodnemu usposobieniu szybko zyskał szerokie grono zwolenników. Pomogła mu w tym znajomość języka angielskiego i japońskiego. Sumanasara koncentruje się na fundamentalnych naukach Buddy i wyjaśnia, że buddyzm oferuje praktyczną wiedzę, z której może skorzystać każdy, kto chce lepiej rozumieć i rozwiązywać problemy chwili obecnej.

Polecane książki

Ajnowie. Ostatnia pozostałość po kulturze przedjapońskiej, żywy ślad pradawnej historii Japonii. Przez wieki spychani przez Japończyków na północ, dyskryminowani i naturalizowani, do dzisiejszych czasów przetrwali jedynie na Hokkaido. Ci, którzy kultywują resztki ludowych tradycji, robią to głównie ...
Poznajcie historię wesołego orangutana Happy i jego przyjaciół. Zobaczcie jak się życie w tropikalnym lesie na wyspie Borneo, dowiedzcie się też dlaczego dzikie zwierzęta nie mogą być traktowane, jak zabawki dla dzieci. Orangutany to przecież jedni z naszych najbliższych krewnych!Każdy z nas ma wpły...
Opowiadanie oparte na motywach scenariusza serialu „07 zgłoś się”. Z pewnością przypomni przygody przystojnego porucznika Borewicza, przed którym drżał świat przestępczy PRL-u....
Na czym polega integracja gospodarcza? Jakie mogą być efekty integracji? Publikacja jest przede wszystkim podręcznikiem z zakresu teorii integracji europejskiej i gospodarczej, ale może stanowić także lekturę uzupełniającą do wykładu z międzynarodowych stosunków gospodarczych, teorii wymiany międzyn...
Przełom XIX i XX wieku. Cora Cash jest jedyną dziedziczką ogromnej fortuny, co czyni ją najbogatszą panną w Ameryce. Jest niewiarygodnie piękna i uprzywilejowana. Wychowała się w domu wzorowanym na Wersalu, a na jej debiutancki bal przyszło ośmiuset gości. Jest pewna, że każde drzwi stoją przed nią ...
Przez trzy lata Camilla Knight z wielkim powodzeniem występuje w miejskim teatrze w Bath jako Lysette Davide. W ten sposób zapewnia sobie, matce i siostrze środki do życia, których zabrakło po utracie majątku ziemskiego. Charakteryzacja sprawia, że w aktorce nikt nie rozpoznaje damy z towarzystwa. C...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Alubomulle Sumanasara

Nie pochlebiajcie gniewowi

„Wpadanie w gniew jest czymś normalnym”.

„Co złego jest we wpadaniu w gniew?”

„Jeżeli nie wpadacie w gniew, oznacza to, że nie podchodzicie z pasją do tego, co robicie”.

Świat wydaje się być pełen rozgniewanych ludzi. Jestem pewien, że każdy z was zna co najmniej kilku z nich. Chodzi mi o osoby, które używają mocnych słów i zachowują się grubiańsko, prowadząc w ten sposób do nieprzyjemnych sytuacji dla wszystkich wokół siebie. Niektórzy uważają nawet, że zdolność do wpadania w gniew stanowi oznakę ludzkiej ważności i mocy.

Nie jest to dobre podejście. Gniew nie jest błahą emocją, którą możemy lekceważyć. Stwierdzenie „Wpadłem w gniew” jest równoznaczne z przyznaniem „Zareagowałem głupio i zachowałem się jak nieudacznik”. Gniew powinien być uważany za poważny problem.

W dzisiejszych czasach wielu ludzi swobodnie i beztrosko mówi o swoim gniewie. Można odnieść wrażenie, że nie do końca rozumieją nienawistną i niszczycielską naturę tej emocji. Jeżeli pozwalacie gniewowi przebywać w naszym umyśle, otwieracie się na życie pełne cierpienia, niepowodzeń i nieszczęść. Drażliwą osobę może rozdrażnić dosłownie wszystko – nawet to, że trawa jest zielona.

Dopuszczanie do siebie gniewu stoi w sprzeczności z uniwersalnym prawem życia. Ludzie (i wszystkie inne żyjące istoty) szukają szczęścia, a nie cierpienia i porażek. Spędźmy więc razem trochę czasu i wspólnie dowiedzmy się czegoś o gniewie, który jest wrogiem radości.

Impuls do odczuwania gniewu jest wrodzony

Ludzie często mówią mi: „Nie chciałem wpaść w gniew, ale z jakiegoś powodu po prostu tak się stało…”. Istnieje bardzo proste, łatwe i skuteczne rozwiązanie tego problemu: nie wpadajcie w gniew. Uwolnijcie się od gniewu. Po prostu ugaście go w sobie.

Jest to dość oczywiste, nieprawdaż? Nie ulegajcie złości, a nie będziecie rozgniewanymi ludźmi. Nie ma innego rozwiązania.

Być może niektórzy z was myślą sobie: „To prawda! Wystarczy, że nie będę wpadać w gniew. Po prostu przestanę to robić”. Jeżeli naprawdę to rozumiecie i w to wierzycie, najwyraźniej przerobiliście już niezbędną lekcję – możecie przestać czytać tę książkę i zacząć prowadzić szczęśliwe życie. Dobra robota!

Większość ludzi, którzy słyszą powyższą poradę, odpowiada jednak po prostu: „Już to wiem, ale nie mogę przestać wpadać w gniew. Właśnie dlatego proszę o pomoc”. Takie osoby naturalnie ulegają złości w dowolnym momencie i w dowolnym miejscu. W głębi serca wiedzą jednak, że nie powinny reagować w ten sposób i że wpadanie w gniew jest czymś złym. Szukają więc sposobu na rozwiązanie tego wewnętrznego konfliktu.

Od czasu do czasu w każdym człowieku pojawia się silny impuls do poddania się gniewowi. Zanim jednak ulegniecie tej emocji, po prostu przyjrzyjcie się wewnętrznemu konfliktowi w waszym umyśle. Jeżeli będziecie uważni, dostrzeżecie sygnał ostrzegający przed złością. Niektórzy ludzie nie zwracają jednak na niego uwagi. Mamy do wyboru dwa impulsy: impuls do odczuwania gniewu oraz impuls do przeciwstawienia się gniewowi. Ludzie z łatwością skłaniają się ku pierwszej z tych opcji. Aby poczuć się lepiej, oszukują samych siebie i mówią, że nie chcieli wpaść w gniew.

Wiecie, że to prawda, czyż nie? Stajecie się rozgniewani, ponieważ przy każdej możliwej okazji otwieracie się na złość i pozwalacie jej zapanować nad pozostałymi emocjami. Mówienie o tym, że w rzeczywistości nie chcecie się wściekać, jest nieuczciwe. Ludzie, którzy naprawdę nie chcą wpadać w gniew, po prostu tego nie robią. Bardzo dbają o to, aby nie ulegać tej emocji. Potrafią zachować spokój. Niewiele sytuacji jest w stanie wyprowadzić ich z równowagi. Nawet jeśli z jakiegoś powodu zaczynają się złościć, natychmiast czują wstyd i poprawiają swoje zachowanie.

Buddyzm nie jest zainteresowany szukaniem sposobów na zamaskowanie lub przekierowanie gniewu. Życie jest krótkie i powinniśmy je przeznaczyć na doskonalenie własnej osoby. Nie mamy czasu na to, aby się wygłupiać i bawić się swoim życiem. Poszukujecie szczęścia? Jeśli tak, powinniście zacząć od przyznania: „Czasami mam ochotę wpaść w gniew. Nie jestem idealny”.

Następnym krokiem jest zdobycie informacji na temat gniewu. Powinniście się dowiedzieć, czym jest ta emocja i dlaczego ją odczuwacie. Rozumienie problemu jest pierwszym krokiem w kierunku jego rozwiązania.

Życiem rządzą gniew i miłość

Gdy Budda nauczał o gniewie, zaczął od jednoznacznego zdefiniowania tej emocji.

Gniew – podobnie jak miłość – to emocja, która może się nagle zamanifestować w umyśle. Kiedy widzimy członków naszej rodziny lub bliskie nam osoby, szybko pojawia się w nas poczucie przywiązania i miłość. Natychmiastową przyjemność może wywołać również zaspokajanie głodu albo nawet patrzenie na smakowite jedzenie. Podobnie jest z gniewem. On również może się w nas pojawić błyskawicznie i bez ostrzeżenia.

Nasze życie jest kształtowane przez dwie podstawowe emocje: miłość (przywiązanie) i gniew (niechęć). Te dwie siły motywują nas do działania. Są to dwie strony tego samego medalu. Kiedy to zrozumiecie, bardzo łatwo będzie wam pojąć naturę gniewu. Podobnie jak medal nie może stać pionowo, nasze życie zawsze pokazuje albo awers, albo rewers.

Jeżeli chcecie w prosty sposób sprawdzić, czy w danym momencie jesteście rozgniewani, zadajcie sobie pytanie: „Czy czuję się dobrze? Czy w chwili obecnej jestem szczęśliwy?”. Jeżeli wasza odpowiedź brzmi: „Nie do końca” albo nawet: „Nudzi mi się”, oznacza to, że gdzieś w waszym wnętrzu czai się złość. Znudzenie i niezadowolenie są symptomami gniewu. Nie możemy być rozgniewani, gdy odczuwamy przyjemność, szczęście lub pozytywne podniecenie. Dobre samopoczucie jest oznaką tego, że nie nosimy w sobie złości.

Zachęcam was, abyście myśleli o gniewie w taki właśnie sposób. Nie koncentrujcie się wyłącznie na definicji tego słowa, lecz spróbujcie zrozumieć swoje własne uczucia. Dzięki temu łatwiej będzie wam dostrzec gniew, który rodzi się w waszym wnętrzu.

Różne formy gniewu

Emocje mogą podlegać wzmocnieniu. Gdy przybierają na sile, zmieniają swój charakter. Z tego względu potrzebujemy różnych słów, aby móc rozpoznać poszczególne stopnie nasilenia podstawowych emocji.

Podobnie jest z elektrycznością. Prąd elektryczny, który płynie przez kable w naszych domach, nie jest zbyt intensywny. Nawet przez nasze ciała przepływa niemal niedostrzegalna energia elektryczna, dzięki której moglibyśmy zapalić małą żarówkę. Z drugiej strony, miliony woltów energii mogą nagromadzić się jako elektryczność statyczna w powietrzu i ulec wyładowaniu. W rezultacie pojawi się błyskawica. Mogłoby się wydawać, że elektryczność w piorunie i elektryczność w baterii 9-woltowej są od siebie bardzo odmienne. Zasadniczo jednak są one tym samym zjawiskiem. Różnią się od siebie wyłącznie stopniem nasilenia. Nasze ciała są w stanie bez żadnego uszczerbku na zdrowiu wchłonąć słaby prąd z małej baterii. Gdybyśmy jednak dotknęli linii wysokiego napięcia, które doprowadzają prąd do naszych domów, zostalibyśmy śmiertelnie porażeni albo wzniecilibyśmy pożar. Kiedy moc przybiera na sile, jej natura zmienia się.

Przyjrzyjmy się teraz temu, w jaki sposób to wszystko jest powiązane z gniewem. Kiedy myślimy sobie: „Naprawdę nudzi mi się teraz”, odczuwana przez nas złość nie jest zbyt intensywna. Jeśli jednak emocja ta przybierze na sile, może stać się niebezpieczna. Będzie różnić się od naszego początkowego znudzenia w taki sam sposób, w jaki łagodna iskra elektryczna różni się od pioruna. Wszyscy widzimy różnicę pomiędzy słabym prądem w baterii a błyskawicą. Z tego samego względu potrzebujemy różnych słów na określenie rozmaitych form i stopni nasilenia gniewu. Poniżej zamieszczam palijskie terminy, które są używane w odniesieniu do poszczególnych typów złości:

Vera (nienawiść; wściekłość). Niezwykle silny gniew, za sprawą którego zgrzytamy zębami, a nasze mięśnie zaczynają drżeć.

Upanāhī (uraza; rozżalenie). Długotrwała forma gniewu, którą możemy w sobie nosić przez wiele dni lub miesięcy, a nawet przez całe życie.

Makkhī (pogarda). Stan emocjonalny typowy dla osób, które bezustannie deprecjonują innych i są z siebie bardzo dumne. Tacy ludzie są zarozumiali i z zazdrością patrzą na ludzkie talenty, uzdolnienia, piękno lub siłę.

Palāsī (mściwość; złośliwość). Walka z innymi ludźmi. Niezdolność do pracowania lub życia w harmonii z otaczającymi nas osobami. Pragnienie bezkompromisowego rywalizowania. Chęć ciągłego zwyciężania i górowania nad innymi. Konfrontacyjne podejście, które prowadzi do konfliktów i jest kolejną formą gniewu.

Issukī (zazdrość; zawiść). Nieumiejętność akceptowania dobrych rzeczy, które przytrafiają się innym ludziom. Gdy ta forma gniewu jest skierowana do wewnątrz, prowadzi do ciemności, smutku i niezadowolenia.

Maccharī (podłość; skąpstwo). Mogłoby się wydawać, że ta forma gniewu jest po prostu wyolbrzymionym pragnieniem. Tak naprawdę jest ona jednak czymś zupełnie innym. Maccharī to niezadowolenie płynące z przekonania, że inni ludzie korzystają i czerpią radość z czegoś, co w naszym odczuciu należy do nas. Oznacza to, że nie chcemy się dzielić. Jest to stan wewnętrznej ciemności.

Dubacca (arogancja). Opór lub sprzeciw. Żaden człowiek nie jest i nigdy nie będzie idealny. Jeżeli jednak chcemy się rozwijać, musimy przez całe życie uczyć się od innych i przyjmować od nich wskazówki. Niektórzy z nas znajdują sobie jednak wymówki i nie akceptują tej prawdy. Tego rodzaju arogancja jest po prostu kolejną formą gniewu.

Kukkucca (wyrzuty sumienia). Żal, który przez niektórych ludzi jest błędnie uważany za coś godnego podziwu. Różni się on jednak od rozmyślania o przeszłości i uczenia się z minionych wydarzeń. Żal pożera nasze szczęście. Powoduje, że umysł jest zajęty martwieniem się z powodu popełnionych niegdyś błędów. Ta mroczna emocja jest kolejną formą gniewu.

Byāpāda (wrogość). Bezsensowna wściekłość. Złość pozbawiona powodu. Słowo to może również zostać użyte w odniesieniu do gniewu, który jest kompletnie nieproporcjonalny do swojej przyczyny – gniewu, za sprawą którego ludzie atakują innych albo nawet ich zabijają.

Gniew i miłość pochodzą z naszego wnętrza

Gdy mroczne, smutne lub nieszczęśliwe uczucia przybierają na sile, stają się nieznośne i zaczynają oddziaływać na nasze zachowania. Zmieniają się w nienawiść (vera). Po osiągnięciu jeszcze większego natężenia zaczynają mieć destrukcyjny wpływ na nasze życie. Najpierw oddziałują na nas samych, a następnie na innych ludzi. Gniew leży u podstaw znacznej części zniszczeń w tym świecie. Miłość jest natomiast bodźcem do tworzenia.

Gniew niszczy to, co stworzyła miłość. Jest to uniwersalny proces dawania i odbierania. Opiera się on na przepływie dwóch rodzajów energii. Można powiedzieć, że świat jest napędzany przez kombinację miłości i gniewu.

Buddyzm nie deifikuje emocji. Nie tworzy awatarów uosabiających stany psychiczne. W hinduizmie uważa się, że Brahma tworzy, a Śiwa niszczy. Wisznu utrzymuje natomiast te dwie siły w równowadze aż do ostatecznej destrukcji świata. Hinduiści wierzą, że wszystkie ludzkie emocje są przesycone boskością. Wyraźnie rozróżniają sferę Brahmy i sferę Śiwy. Sytuacja wygląda podobnie w przypadku chrześcijaństwa, w którym uważa się, że Bóg stanowi uosobienie miłości, a Diabeł jest ucieleśnieniem złośliwości, zazdrości i nienawiści. Chrześcijanie mają więc poczucie, że muszą oddawać cześć Bogu, aby móc pokonać Szatana. Niektórzy ludzie poświęcają natomiast dużo czasu na prowadzenie bezowocnych dyskusji dotyczących tego, czy Bóg i Diabeł naprawdę istnieją.

Personifikowanie ludzkich uczuć i przedstawianie ich pod postacią bogów pomaga zrozumieć, że są one wytworami umysłu. Nie sprawia jednak, że zaczynamy je naprawdę rozumieć i sobie z nimi radzić. Wiara w personifikację przeszkadza w dostrzeżeniu prawdziwej natury problemu. Z tego względu buddyzm nie tworzy bogów uosabiających emocje. Niektóre osoby wolą jednak nauczać za pomocą metafor i dlatego przedstawiają gniew i miłość w formie bóstw albo antropomorficznych wyobrażeń. Takie podejście może spowodować, że ludzie zaczną wierzyć w oddzielenie od swoich emocji – że wszystkie nasze pokusy znajdują się na zewnątrz nas, że winę zawsze ponosi ktoś inny i że nasza jaźń jest zasadniczo dobra. Nie będą zaglądać do własnego wnętrza. Postawa ta może prowadzić do poważnych problemów, przeszkadzać w rozwijaniu własnej osoby.

Nie powinniśmy szukać wymówek dla naszych wrodzonych słabości. Dostrzeżmy swoje wady i zacznijmy ciężko pracować nad tym, aby je naprawić.

To my sprawiamy, że karaluchy są paskudne

Kiedy widzimy kwiat, myślimy sobie: „Jaki piękny kwiat. Bardzo podoba mi się to, że na niego patrzę”. Czujemy akceptację. Kiedy natomiast widzimy karalucha, może się w nas pojawić odraza lub niechęć. Myślimy sobie wtedy: „Nie chcę go widzieć. Jest ohydny. Chciałbym, żeby sobie poszedł”.

Kto odczuwa akceptację lub niechęć? Odpowiedź brzmi: nasz własny umysł. Sami decydujemy o tym, w jaki sposób reagujemy na otaczający nas świat, który widzimy swoimi oczami, słyszymy swoimi uszami i odczuwamy swoim ciałem. Akceptacja prowadzi do przywiązania, a niechęć do gniewu. Powinniśmy zrozumieć, że prawdziwe źródło złości znajduje się w naszym wnętrzu, a nie w postrzeganym przez nas obiekcie. Wszystkie przedmioty są neutralne. Kwiat nie myśli o tym, żeby sprawić nam przyjemność. Karaluch nie myśli natomiast o tym, żeby wywołać w nas wstręt. Nasza percepcja jest kształtowana przez nasze nastawienie.

Wyobraźmy sobie, że wszyscy ludzie noszą kolorowe okulary. Wpływają one na to, czy żyjemy w świetle radości, czy w ciemności niezadowolenia. Dzięki wskazówkom Buddy możemy zdjąć te okulary i skorygować swój wzrok. Nie zmienia to jednak faktu, że tylko od nas zależy, czy się ich pozbędziemy. Nie czekajcie na interwencję ze strony jakichś mistycznych istot. Nigdy do niej nie dojdzie.

Insekt jest smakołykiem dla ptaka

Róże kwitną, ponieważ taka jest ich natura. Nie dostrzegają swojego piękna i nie chełpią się nim. Nie proszą nas o to, abyśmy je podziwiali. Nie przejmują się tym, co o nich myślimy.

Podobnie jest z karaluchami. Niektórzy ludzie uważają, że te owady są obrzydliwe. To przekonanie ma jednak swoje źródło w ludziach, a nie w samych karaluchach. Czy naprawdę możemy obiektywnie powiedzieć, że te stworzenia są okropne lub obrzydliwe? Kury uważają, że karaluchy są pyszne. Uwielbiają zjadać te owady. Być może niewielu z was mogło przekonać się o tym na własne oczy. Kury, które widzą karalucha, myślą sobie: „Hej, ten owad wygląda naprawdę dobrze! Być może uda mi się go zjeść”. Odczuwają akceptację, a nawet pożądanie. Ich reakcja stanowi więc kompletne przeciwieństwo odrazy, którą wielu ludzi odczuwa na widok karalucha.

Działa to również w przeciwną stronę. Niewykluczone, że na widok krzewu różanego pojawi się w nas akceptacja i miłość. Kurczak może natomiast poczuć niechęć do tej rośliny, rozzłościć się i pomyśleć sobie: „Co to jest? Nie mogę tego zjeść! Ten krzak tylko stoi mi na drodze”.

Uczucia rodzą się w człowieku

Ludzie na całym świecie uważają, że kwiaty są piękne. Nie zmienia to jednak faktu, że podejście do jedzenia i ubrań może się bardzo zmieniać w zależności od kultury. W niektórych częściach świata uważa się, że kobiece ciało jest brzydkie, gorszące, niebezpieczne lub zbyt kuszące i dlatego powinno być ukryte przed innymi ludźmi. Gdyby jakaś kobieta założyła skąpe ubranie w jednym z tych miejsc, wzbudziłaby w ludziach odrazę. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądałaby w kulturze, w której ciało jest podziwiane. Na widok tej samej kobiety odzianej w to samo skąpe ubranie tamtejsi ludzie mogliby sobie pomyśleć: „Ależ ona jest piękna!”.

Percepcja

W Japonii homary są czasami rozcinane i podawane na stół, zanim zdążą umrzeć. Ich czułki drżą, a oczy poruszają się z boku na bok. Reszta ciała zostaje rozerwana i zjedzona żywcem. Miłośnicy kuchni japońskiej mogą na to spojrzeć i pomyśleć sobie: „Mmmm, to wygląda naprawdę dobrze!”.

Spróbujcie jednak pokazać to ludziom z Indii lub ze Sri Lanki. W wielu z nich ten widok wywołałby tak duży szok i odrazę, że nawet nie zastanawialiby się nad tym, jak smakuje taki homar. Zostali bowiem nauczeni, że nie należy zjadać żywcem żadnych stworzeń, ponieważ jest to wyjątkowo okrutne. Japończycy uważają natomiast ten rodzaj sashimi za prawdziwy przysmak i akceptują go z miłością typową dla koneserów.

Widziałem kiedyś program