Strona główna » Poradniki » W służbie urody

W służbie urody

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 9788381170437

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “W służbie urody

Chirurgia plastyczna w dobie, kiedy uroda staje się obowiązkiem, jest czymś więcej niż tylko jej poprawianiem mankamentów. Doktor Elżbieta Radzikowska staje u boku swoich pacjentów, by podarować im nowe, lepsze życie. Nim jednak sięgnie po skalpel, musi dobrze zrozumieć, co jest nie tak z tym, które już mają. Każdy przypadek, z którym ma się zmierzyć na sali operacyjnej, jest dla niej wyjątkowy. A jej książka jest jak dziedzina, w której się specjalizuje: to profesjonalny katalog medycznych procedur przetłumaczony na język pacjenta. I wielki ładunek emocjonalny w historiach ludzi, dla których wizyta w jej gabinecie stała się życiowym przełomem.

Polecane książki

„Aktualności kadrowe” stawiają sobie za cel, aby z szumu informacji wyłowić tylko takie, które naprawdę w danym czasie mają znaczenie praktyczne dla pracodawcy, kadrowego czy specjalisty ds. HR oraz aby informacje te zapakować w krótką, zwięzłą formę. Stąd liczne wzory, przykłady i schematy, które u...
Słownik zawiera ponad 22 000 terminów używanych w prowadzeniu działalności gospodarczej zarówno przez podmioty krajowe, jak i zagraniczne. Trzecie wydanie Słownika rachunkowości, audytu i podatków uzupełniono o nowy załącznik zawierający wykaz międzynarodowych standardów rachunkowości, sprawozdawcz...
Przedstawiamy raport z badań poświęcony opiniom seniorek i seniorów na temat ich potrzeb i zasobów w miejscu zamieszkania. Spiritus movens tego przedsięwzięcia badawczego była Janina Piwowarczyk - prezeska stowarzyszenia „Nasze Osiedle Ścigały” w Katowicach. Z jej inicjatywy i z jej wsparciem...
Nowy, znacznie poszerzony zbiór opowieści o wszystkich świętych polskich, od świętego Wojciecha po Jana Pawła II.  Znany historyk religii i filozof opowiada w nim o świętości jako dramacie ludzkiej duszy i ciała, pełnym szokujących paradoksów i niesłychanych zdarzeń, które angażują pokolenia, wy...
Poradnik do Majesty 2 zawiera zestaw porad ogólnych, ilustrowany opis wszystkich budynków, ulepszeń oraz bohaterów, a także szczegółowy opis przejścia, pokazujący jak przebrnąć przez każdą misję (zarówno w kampanii, jak i przez zadania pojedyncze). Majesty 2: Symulator Królestwa Fantasy - poradnik d...
Tajemnica! Antyczne skarby! Sensacja! Słońce, złoty piasek i szmaragdowe morze… Ach! Wakacje w Grecji są cudowne! Zaraz, zaraz, a skąd wzięła się tutaj starożytna gemma? Kim jest profesor Flemming? I dlaczego Mojra Roditi depcze bohaterom po piętach?Rodzeństwo Ostrowskich po raz kolejny wyrusza na p...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Elżbieta Radzikowska

OkładkaStrona tytułowa

MOJEJ CÓRCE EDYCIE
– BY MIAŁA PIĘKNE, PEŁNE PASJI ŻYCIE.

WSTĘPMOJA ZASADA: WYGLĄDAĆ DOBRZE NA SWÓJ WIEK

Może to i truizm, ale ludziom ładnym w życiu łatwiej. W pracy, w relacjach damsko-męskich, w wywieraniu na innych pierwszego wrażenia. Lubimy ładnych, choć uroda to przecież rzecz nieoczywista, czasem trudno uchwytna. Liczy się też osobowość, sposób bycia, urok, coś, co sprawia, że na kogoś zwracamy uwagę. Ale cielesność to niezwykle istotny składnik naszej tożsamości. Budujemy ją od dziecka, obserwując swoje ciało oraz to, w jaki sposób reagują na nie inni.

Kiedyś ingerencji w wygląd przez zabiegi chirurgii plastycznej towarzyszyło powszechne przekonanie, że są zbędne, a osoby decydujące się na nie, są po prostu próżne. Dziś takie myślenie to już na szczęście przeszłość. Niezwykłej wagi nabrało samopoczucie jednostki postawione w centrum uwagi, a także wolność wyboru. I prawo do kształtowania własnego losu i własnego ciała według indywidualnych upodobań. Oczywiście, we wszystkim potrzebny jest umiar.

Dziś ważne jest, by jak najdłużej zachować młodość, mieć dobrą kondycję i ładnie wyglądać. Dlatego postanowiłam napisać tę książkę. To nie będzie poradnik o chirurgii plastycznej ani zwykły przewodnik po zabiegach. To książka dla ludzi, którzy starają się być świadomi własnej wartości lub chcą się tego nauczyć. Zastanowić, czy coś poprawić w swoim życiu i czy w ogóle warto w sobie coś zmienić, bo może wszystko jest w porządku. Będę starała się podkreślić, jak wydobyć to, co ukryte w głębi nas. Wskazać różne możliwości poprawy swojego wyglądu i opowiedzieć historie, które przytrafiły się moim pacjentom, przyjaciołom i mnie. Także tym, którzy trafili do mnie, szukając pomocy po innych zabiegach.

To książka o tym, że jest mnóstwo nowych technik pielęgnacji, zabiegów pomagających lepiej się czuć we własnym ciele. Dla pięćdziesięciolatek, które coraz częściej słyszą, że dziś pięćdziesiątka to nowa trzydziestka. I dobrze, bo one tak właśnie się czują. Dla czterdziestolatek, które wciąż w duszy mają dwadzieścia pięć lat, i dla trzydziestek zauważających u siebie pierwsze drobne zmarszczki. Im wszystkim chcę ułatwić wybór codziennej pielęgnacji skóry i odpowiednich zabiegów. Nie będę pokazywać, jak na siłę walczyć z upływem czasu. Przedstawię jedynie sposoby, jak go trochę spowolnić. Bo dziś można wyglądać młodo, mieć promienną cerę, błysk w oku, bez operacji plastycznych. Do dyspozycji mamy świetne kosmetyki i zaawansowane technologicznie urządzenia. Przedstawię możliwości, które łagodzą objawy starzenia się skóry.

Nie należę do osób, które obiecują cuda, dlatego opiszę uczciwie, jakich efektów można spodziewać się po zabiegach chirurgii plastycznej, ale również o ryzyku, jakie niosą. Postaram się też rozwiać kilka mitów. O chirurgii i medycynie estetycznej wypowiedzą się również znani specjaliści, moi przyjaciele i współpracownicy, których zaprosiłam do tworzenia tej książki.

CZĘŚĆ ICała prawda o chirurgii plastycznej1NIE WYGLĄDAM NA CHIRURGA, A JEDNAK…

Na początku wytłumaczę się z tego, dlaczego zostałam chirurgiem. Nie pochodzę z rodziny lekarskiej, ale od dziecka marzyłam o zawodzie lekarza. Wydawał się pełny możliwości rozwoju i spełnienia w różnych dziedzinach. W tym dążeniu do celu wspierał mnie ukochany tata. Był dumny z tego, że córka zostanie lekarzem, ale już nie tak entuzjastyczny, kiedy dowiedział się, że chcę być chirurgiem.

Przyznaję, moje marzenia na początku były oderwane od rzeczywistości, nie zdawałam sobie sprawy, co znaczy zawód chirurga. Gdy zdałam na medycynę, już na pierwszym roku zapisałam się do kółka chirurgicznego. Doktor Andrzej Pożarowski, prowadzący te zajęcia na uczelni, stwierdził, że mnie nie przyjmie. Chirurgia kojarzy się ze światem dużych, silnych facetów, a ja byłam drobną, niewysoką dziewczyną. Nie pasowałam niejako do tego świata. Doktor mówił, że to dla kobiety za dużo wyrzeczeń: brak czasu na życie rodzinne, bo dyżury, przeciągające się długo operacje. Ale go nie posłuchałam i przychodziłam na zajęcia. W końcu doktor uległ. Tak układałam swój napięty grafik, żeby jeden dzień w tygodniu spędzać na chirurgii.

Na trzecim roku poznałam profesora Jacka Varmę z Newcastle, który zapraszał na staże do Anglii. Byłam tam cztery razy. Staż nie tylko pomógł mi w nauce, opanowaniu angielskiego, ale zobaczyłam też, jak wyglądają oddziały chirurgiczne na świecie. Trzeba pamiętać, że ponad dwadzieścia lat temu polskie szpitale przypominały te, jakie widzieliśmy w filmie „Bogowie” o profesorze Zbigniewie Relidze.

Kiedy kończyłam studia, specjalizacja z chirurgii była prawie nieosiągalna. Profesor Mieczysław Jesipowicz, kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej w PSK4 w Lublinie, nie był, delikatnie mówiąc, entuzjastą kobiet w kierowanym przez siebie zespole. Widywał mnie często na oddziale, darzył sympatią, ale próbował straszyć: „Będzie pani nosiła brudne rajstopy w torebce”. Wtedy nie zrozumiałam tego żartu, myślałam, że chodzi mu o brak czasu na wszystko. Do dziś rajstop nie noszę w ogóle.

Podczas specjalizacji trafiłam do pracy w szpitalu, na urazówce. Dyżury na izbie przyjęć to zderzenie z różnymi przypadkami, cierpieniem, śmiercią. Ta praca mnie jednak nie przerażała, nauczyła szybkiego podejmowania decyzji, organizacji, zyskałam doświadczenie, jak sobie radzić z różnymi urazami. Widoku krwi boję się tylko na ekranie telewizyjnym lub w kinie. W rzeczywistości mnie nie przeraża ani nie obrzydza.

Czas na specjalizacji w Szpitalu Klinicznym PSK4 w Lublinie wspominam wspaniale. Bardzo dużo nauczyłam się od doktora Pożarowskiego, to świetny fachowiec, cierpliwy, z ciekawą osobowością. Miałam też szczęście, bo poznałam profesora Ryszarda Maciejewskiego, obecnie dziekana I Wydziału Lekarskiego i kierownika Katedry i Zakładu Anatomii Prawidłowej Człowieka. W tej katedrze zaczęłam pracować jako adiunkt. Nadal współpracuję naukowo z panem profesorem.

Miewałam jednak także chwile zawahania, ale każdy je ma. Dziś po latach doświadczeń wiem, że aby radzić sobie w tym zawodzie, trzeba umieć zachować dystans. Nie należę do osób, które nadmiernie wyrażają emocje, przytulają się, płaczą razem z pacjentem, ale moi pacjenci wiedzą, że zawsze można na mnie liczyć. Zbytnie angażowanie się, życie tylko pracą, paradoksalnie nie pomaga. Tracimy dystans, obciążamy siebie, także pacjentów, bo pokazujemy słabość, brak zdecydowania. Oczywiście, przeżywam zabiegi i operacje. Zdarza mi się nie spać w nocy, myślę, czy nie wystąpią powikłania, czy wszystko dobrze zrobiłam. Jednak w kontakcie z ludźmi staram się wprowadzać spokój, nie stresować ich. Ważna jest też umiejętność rozmowy. Pacjenci są w stresie, cierpią, bywają przewrażliwieni, zdarza się, że agresywni. Kiedyś te emocje brałam do siebie, starałam się wszystko tłumaczyć, traciłam cierpliwość, dziś umiem sobie z tym radzić.

DoktorANDRZEJ POŻAROWSKI, chirurg, pracował w Katedrze i Klinice Chirurgii Ogólnej, Transplantacyjnej i Leczenia Żywieniowego Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Ela i jej koleżanka Kasia Kosikowska (dziś gastroenterolog) były moimi najlepszymi studentkami. Obie organizowały ze mną naukowe kursy i wyjazdy kółka chirurgicznego, któremu przewodziłem. Ela to prymuska, zawsze wyróżniała się wiedzą, choć nie była kujonem. Kiedy ją zobaczyłem pierwszy raz, odmawiałem od chirurgii, bo była drobną, delikatną dziewczyną. Ale ona nie odpuściła, przychodziła na zajęcia. Zaskoczyła mnie. Już na specjalizacji wyróżniała się jako asystentka podczas operacji największą wydolnością. Wytrzymywała długie zabiegi, nigdy nie narzekała, była bardziej wytrwała niż koledzy – wielkie chłopy. W naszej klinice zajmowaliśmy się transplantacjami, pobraliśmy około 200 nerek. Ja przeszczepiłem 40, Ela w wielu zabiegach uczestniczyła. Mieliśmy dobre wyniki przeżywalności nerki po przeszczepie – wynosiła 96 procent. Ela przeszła do innej kliniki, żałowałem tego. Nie mogę jej oceniać jako samodzielnego chirurga, bo razem nie pracowaliśmy, ale wiem, że jej zdolności manualne i opanowanie techniki są bardzo dobre. Jej atut to olbrzymia wiedza z zakresu chirurgii i anatomii. Potem wyjechała do Warszawy i uczyła się u profesora Józefa Jethona. Myślę, że to dobre miejsce dla niej. Ona uprawia klasyczną chirurgię plastyczną, jest zafascynowana rekonstrukcjami. Czasem konsultuję z nią przypadki, wysyłam do niej pacjentów, bo, choć jestem na emeryturze, nadal pracuję.

Nasza praca wymaga profesjonalizmu, jednak nie wszystko można zaplanować i przewidzieć. Rekonstrukcjom w zakresie twarzy czy piersi towarzyszy niepewność, czy wykorzystany przez nas płat przeżyje, czy organizm nie odrzuci ekspandera. Do każdego człowieka trzeba podchodzić indywidualnie. Nawet doświadczenie nie pomoże, gdy skusi nas pójście na skróty.

W tym zawodzie ważne jest też, by mieć życie prywatne, choć chirurgia to zaborcza dziedzina. Ja w pewnym momencie zdecydowałam się na dziecko. Dziś moja córka Edyta ma trzynaście lat. Jest bardzo samodzielna, niezależna i ma dość trudny charakter. Nie ma się co dziwić, byłam taka sama.

Mówi się, że chirurgia to męski świat, ale ja nigdy nie miałam z kolegami problemów. Zdobyłam pozycję, niektórzy mogą to nazwać i karierą, bo osiągnęłam w swej dziedzinie całkiem dużo. Nigdy nie odczułam z ich strony gorszego traktowania. Może to wynika z mojego sposobu bycia? Nie jestem typowym kumplem. Lubię się ładnie ubrać, zawsze jestem umalowana, ale od strony zawodowej chcę dorównać najlepszym. Umiem walczyć i podejmować ryzyko. Nikt mi dziś nie powie, że nie potrafię operować.

Po kilkunastu latach postanowiłam jednak coś w życiu zmienić. Mam duże poczucie niezależności, coś zawsze gna mnie dalej i dlatego szukałam nowych wyzwań. Zamarzyłam o chirurgii plastycznej. Zdecydowałam się spróbować. Moim kierownikiem specjalizacji w szpitalu CMKP im. Orłowskiego był profesor Józef Jethon. To on został moim mistrzem, nauczył mnie nie tylko chirurgii plastycznej, ale i zdrowego, zdystansowanego patrzenia na wszystko. To od niego dowiedziałam się, kiedy i komu powiedzieć „nie”, na co zwracać uwagę przy kwalifikacji pacjentów do zabiegów.

Drażni mnie, że dziś wiele osób, które zajmują się komercyjnymi zabiegami chirurgii estetycznej, powołuje się na „wielką” chirurgię. Według mnie, to chirurdzy ogólni, kardiochirurdzy, neurochirurdzy, onkolodzy, transplantolodzy…, lekarze, którzy mają większe wyzwania. To oni ratują ludzkie zdrowie i często zmieniają życie. Sama nie ośmieliłabym się tak nazwać, choć pociągają mnie trudne operacje rekonstrukcyjne, operacje wad wrodzonych, i takie również wykonuję. Ale wybrałam chirurgię plastyczną, również dlatego, że jestem estetą, lubię piękne przedmioty, lubię na nie patrzeć i się nimi otaczać. Lubię ładnych ludzi.

Gdy skończyłam specjalizację, dostałam propozycję pracy w Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie, w którym pracuję od trzech lat. Na początku podróżowałam z Lublina do Warszawy na zajęcia, dziś stolica jest moim miastem. Tu nadal się rozwijam.

ProfesorJÓZEF JETHON, specjalista chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej. Był prezesem Polskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej, długoletni specjalista krajowy ds. chirurgii plastycznej i leczenia oparzeń. W latach 1997-2012 kierownik Kliniki Chirurgii Plastycznej CMKP w Warszawie.

Poznałem doktor Elę Radzikowską, gdy przyjeżdżała do Warszawy na oddział chirurgii plastycznej do Szpitala Klinicznego im. Prof. Orłowskiego CMPK. Jako chirurg ogólny chciała dowiedzieć się więcej o chirurgii plastycznej. Zobaczyłem w niej siebie sprzed lat. Kiedy studiowałem medycynę we Wrocławiu, o chirurgii plastycznej prawie się nie mówiło. Usłyszałem, że tą dziedziną zaczął zajmować się w Polanicy profesor Michał Krauss. Pojechałem tam, żeby to poznać i wciągnęło mnie. Jeździłem na staż, uczyłem się. Były to zagadnienia, z którymi na studiach prawie się nie zetknęliśmy. Profesor zajmował się głównie poważnymi przypadkami, medycyną rekonstrukcyjną, robił korekcje wad wrodzonych i rozwojowych: uszu, nosa, zniekształceń, oparzeń, ale i medycyną estetyczną, np. liftingami. Operacji z zakresu chirurgii estetycznej nie jest zbyt wiele, można policzyć je na palcach, ale przez ostatnie dwadzieścia lat rośnie na nie zapotrzebowanie i rozwijają się techniki. Eli też to bardzo się spodobało. Zdecydowała się na specjalizację w tej dziedzinie. Spotkałem ją na wstępnej rozmowie kwalifikacyjnej, bo byłem w komisji oceniającej kandydatów. Nie bardzo wierzyła, że się dostanie, ale dobrze przeszła testy. Doceniono też jej dorobek naukowy, który zdobyła jako adiunkt na wydziale anatomii, miała doktorat. Zostałem szefem jej specjalizacji. Obserwowałem ją, gdy była rozpisywana do zabiegów. Zawsze chętna do pracy, ma dużą wytrzymałość i siłę fizyczną. Dobrze znosi wielogodzinne operacje. Umie ocenić ryzyko, jest zdecydowana w swoich działaniach, sprawna manualnie, szybka, ale rozważna. Maksymalnie wykorzystuje czas operacji, co jest bardzo ważne dla zdrowia pacjenta. Ela dobrze sprawdza się przy dużych zabiegach rekonstrukcyjnych: twarzy, piersi. Świetnie radzi sobie z zabiegami korekcyjnymi nosa, uszu, powiek, i chyba to lubi.

2PROFESJONALISTA, A ZARAZEM ARTYSTA

Kiedy zapytacie mnie, jak wybrać dobrego lekarza medycyny estetycznej, to od razu radzę, żeby nie kierować się niską ceną czy np. kuponem promocyjnym na zabiegi w Internecie. Dziś panuje moda na podobne twarze, te same woskowe, gładkie, ale rozmyte, wypchane usta, których widok aż boli. Kobiety ulegają tej modzie i padają ofiarami oszustów. Medycyna estetyczna to duży biznes, w którym znajdziemy wielu nieuczciwych ludzi. Z raportu przygotowanego przez Laser-Med i firmę doradczą ECA Auxilium wynika, że roczne obroty największych klinik zajmujących się poprawą urody sięgają nawet 8 mln zł. Podstawowym kryterium wyboru nigdy nie powinna być cena. Nastawienie na biznes bywa niebezpieczne. Pracowałam w wielu ośrodkach prywatnych, także takich prowadzonych nie przez lekarzy, i często widziałam rozbieżność interesów. Są tacy, którym zależy na wykonywaniu jak największej liczby zabiegów, niezależnie od tego, czy ktoś się do nich kwalifikuje, czy nie. Drażnią mnie ci, którzy nazywają się szumnie „dyrektorami do spraw medycznych”, kosmetyczki, które robią iniekcje kwasu hialuronowego czy toksyny botulinowej. To nie jest w żaden sposób uregulowane ani kontrolowane. A przecież kosmetyczka nie może robić zabiegów związanych z przerwaniem ciągłości skóry, nie może nic wstrzykiwać! Różne kliniki kuszą obietnicami, a ja uważam, że trzeba mówić prawdę i czasami po prostu odmówić.

ProfesorJÓZEF JETHON

Często spotykam w swej praktyce ofiary źle wykonanych zabiegów. Zdarzają się próby powiększania piersi przez wstrzykiwanie parafiny lub olejów roślinnych. Kilka lat temu pojawiła się u mnie pacjentka, której musiałem amputować obie piersi, tak zaawansowany był stan zapalny. Wcześniej owa kobieta znalazła pielęgniarkę, która obiecała jej powiększenie piersi. Polegało ono na wstrzyknięciu płynnej parafiny. Takie substancje dają odczyn zapalny, są przyczyną ropni przetok i zakażenia, zwykle kończy się to amputacją piersi. Dopiero po wygojeniu można zdecydować się na rekonstrukcję.

Mówi się, że dla lekarza medycyny plastycznej twarz klienta to jego wizytówka. Są jednak tacy pacjenci, którzy nie słuchają lekarza, kiedy nie chce kolejny raz dokonać jakiegoś zabiegu. Chodzą na „dostrzykanie” gdzie indziej, a potem znów wracają do specjalisty. Taka twarz nie jest już naszą wizytówką! Oczywiście, w wyborze specjalisty pomoże nam zapoznanie się z informacjami o jego kompetencjach, rodzaju specjalizacji i doświadczeniu. Dobry lekarz, który dba o bezpieczeństwo pacjenta, pracuje w ośrodku z podpisaną umową ze szpitalem. To na wypadek skutków niepożądanych, które mogą zawsze się zdarzyć, nawet przy błahym zabiegu.

IRENA WALECKA, dr n. med., specjalista dermatolog wenerolog, kierownik Kliniki Dermatologii CSK MSWiA w Warszawie.

Wmojej praktyce lekarskiej spotykam wielu pacjentów będących ofiarami źle wykonanych zabiegów z zakresu medycyny estetycznej, dlatego uważam, że tą dziedziną medycyny powinni zajmować się lekarze mający gruntowną wiedzę, doświadczenie i odpowiednią specjalizację, najlepiej z dermatologii lub chirurgii plastycznej. Dziś wielu lekarzy wykonujących tego typu zabiegi nazywa się specjalistami medycyny estetycznej, choć nie mają nawet takiej specjalizacji. Po studiach podyplomowych z zakresu medycyny estetycznej prowadzonych przez uniwersytety medyczne (np. Uniwersytet Warszawski) zdobywa się tytuł certyfikowanego lekarza medycyny estetycznej, uprawniający do praktyki w całej Unii Europejskiej. Tymczasem większość lekarzy zajmujących się medycyną estetyczną ma ukończone jedynie krótkie, jedno-dwudniowe kursy, które nie zawsze dają odpowiednie przygotowanie teoretyczne, nie wspominając już o praktycznym. Niestety, medycyną estetyczną zajmują się także kosmetolodzy, którym nie wolno przeprowadzać pewnych zabiegów, np. z toksyną botulinową, która jest lekiem. Wykształcenie medyczne jest warunkiem sine qua non do przeprowadzenia właściwego zabiegu lekarskiego oraz czynności poprzedzających takich jak wywiad z pacjentem, określenia wskazań i przeciwwskazań do stosowania oraz zaleceń wymienionych w Charakterystyce Produktu Leczniczego lub instrukcji używania materiału medycznego. Kosmetolodzy wykonują u swoich klientów zabiegi z użyciem nici liftingujących lub wypełniaczy, co jest bardzo niebezpieczne, gdyż zabiegi te wymagają dobrej znajomości anatomii twarzy, wiedzy o przebiegu naczyń, nerwów czy też o funkcji mięśni. Kosmetolodzy nie powinni także robić głębokich peelingów czy mezoterapii igłowej, bo każdy zabieg może być niebezpieczny, jeśli wykonany jest nieumiejętnie, w niewłaściwych warunkach czy preparatami bez atestu. Obecnie obserwujemy dużo powikłań po wypełniaczach, zwłaszcza tych starszej generacji, które często powodują ziarniniaki, przetoki i niegojące się rany. Czasami nie mogę się nadziwić, co kieruje ludźmi, żeby poddać się zabiegom, bez wcześniejszego rozeznania, kto robi zabieg, czym robi i gdzie. Moja koleżanka, osoba bardzo aktywna, inteligentna, wykształcona, jakiś czas temu zadzwoniła do mnie z problemem, że ma dużą bolesność obu piersi. Zgłosiła się do kliniki. Okazało się, że miała duży stan zapalny obu piersi, a badanie USG ujawniło torbiele z podejrzanym płynem. Przyznała się, że pięć lat temu była na imprezie, na której kosmetyczka wstrzykiwała coś do piersi, mówiąc, że to powiększy i poprawi ich wygląd. Nie wiadomo nawet, co to była za substancja, nie mówiąc już o osobie wykonującej zabieg. Historia skończyła się dość ponuro, gdyż pani doktor Elżbieta Radzikowska musiała amputować jej obie piersi. Teraz odtwarza pacjentce utraconą przez głupotę kobiecość.

Same umiejętności techniczne w przypadku chirurgii estetycznej to jednak za mało, trzeba wiedzieć, co chce się uzyskać i dlaczego. Chirurg plastyczny jest jak artysta, musi mieć wyobraźnię i poczucie piękna. Druga ważna wskazówka przy wyborze specjalisty: z wykształconych, doświadczonych, o dobrych opiniach specjalistów, wybrać takiego o najlepszym guście.

Dobrze też przyjrzeć się lekarzowi podczas pierwszej konsultacji. Gdy gabinet jest nieporządny, źle urządzony, a ona czy on wyglądają na zaniedbanych, to nie można oczekiwać, że pomogą pacjentowi stać się pięknym. Zdarzają się też specjaliści – ofiary nadmiernej ingerencji w swój wygląd, na ich twarzach widać ślady niepoprawnie wykonanego zabiegu lub ich złego gustu. Z takich miejsc radzę uciekać.

ProfesorJÓZEF JETHON

Chirurg plastyk musi mieć wyobraźnię, także przestrzenną, dobry gust i powinien być estetą. Wiele zabiegów wykonywanych jest w kilku etapach, szczególnie przy rekonstrukcjach. Trzeba umieć sobie wyobrazić efekt końcowy, biorąc pod uwagę wiele czynników. Tymczasem widziałem chirurgów, którzy próbowali wykonywać modelowanie definitywne, nie biorąc pod uwagę tego, że tkanki, skóra ulegają inwolucji, przemianom. Najtrudniej stworzyć struktury twarzy, szczególnie gdy naruszone są kości, mięśnie. Takie zabiegi odtwarzające wymagają nie tylko wyobraźni, ale też dużej znajomości norm estetycznych. Dziś niesamowicie rozwinęła się mikrochirurgia, ona skraca postępowanie, szczególnie przy operacjach kiedyś wieloetapowych, takich jak transplantacje. Teraz przenoszenie tkanek i struktur skóry jest szybsze przy użyciu technik połączeń mikronaczyniowych i mikronerwowych.

Czym innym jest chirurgia plastyczna, czym innym estetyczna. Ta druga stała się przez ostatnie dwadzieścia lat bardzo popularna i wyodrębniła się, ma swoje towarzystwa, organizacje, zjazdy naukowe. Dziś ludzie przywiązują coraz większą wagę do wyglądu i korzystają przy tym z rozwoju medycyny. Niestety, niesie to też zagrożenia, bo zabiegi wykonują niepowołane osoby. Operacje plastyczne powinny robić chirurdzy plastycy. Dziś zdarza się jednak, że w tej branży działają chirurdzy innych specjalizacji, a zabiegi z dziedziny tzw. medycyny estetycznej robią lekarze wszystkich specjalności, począwszy od internistów, stomatologów. Rynek jest konkurencyjny, a klienci kierują się często ceną, szukają, gdzie taniej. Tymczasem takie zabiegi nie mogą być tanie. Muszą je robić chirurdzy plastycy, bo zdarza się, że skutek upiększania kończy się powikłaniami, nie wspominając już o wyglądzie pacjenta. Ważne są też materiały, których używamy. Zabiegi powiększające piersi zaczął w Polsce przeprowadzać w latach siedemdziesiątych profesor Michał Krauss. To on uczył i przestrzegał, że musi upłynąć długi czas od doświadczeń w zastosowaniu implantów. Badania nad tymi, których się używa teraz, trwały lata, bo czas i cierpliwość procentują. Zdarza się, że ktoś nieuczciwie skraca okres oczekiwania na wyniki badań nad różnymi nowymi substancjami, z czego wynikają przykre niespodzianki. Okazało się, że wydawałoby się bezpieczny środek podawany do piersi w celu powiększenia na bazie kwasu hialuronowego, wcale taki nie jest. Badania wykazały, że może mieć wpływ na zaburzenie funkcjonowania gruczołów piersiowych. Szybko wycofano się z tego. Kilka lat temu głośno było z kolei o francuskiej firmie, która produkowała implanty piersi na bazie silikonu. Ale zamiast tego używanego od lat w medycynie, korzystała z tańszego, przemysłowego silikonu. Gdy kilka implantów pękło, a substancja wywołała u kobiet poważne problemy zdrowotne, oszustwo wyszło na jaw. Trzeba było wymieniać implanty u tych pacjentek, które z nich skorzystały.

Dziś medycyna estetyczna to łączenie chirurgii z zabiegami kosmetologicznymi, rehabilitacją, dietą. Baza w postaci operacji, a potem zabiegi, które służą podtrzymaniu efektów, dopiero dają dobry skutek. Dlatego tak ważna jest współpraca specjalisty z dobrym dermatologiem, kosmetologiem, dietetykiem, rehabilitantem, a czasem i psychologiem. Na szczęście coraz więcej profesjonalnych miejsc, które zajmują się kompleksowym podejściem. Dziś możemy być dumni, bo kliniki w Polsce nie odbiegają od światowej czołówki w medycynie estetycznej – klinik we Francji czy Włoszech. W polskich ofertach są zabiegi estetyczne i sprzęt High-Tech, których możliwości są nawet większe niż w niektórych krajach Zachodu. Mnie marzy się powstanie w Polsce takiego centrum, w którym znajdą się jedynie profesjonaliści, znający się na robocie i lubiący swoją pracę!

JEŚLI JUŻ ZDECYDOWAŁEŚ SIĘ NA OPERACJĘ PLASTYCZNĄ, TO:

1)Sprawdź, czy lekarz jest na liście Polskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej i Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging.

2)Przed spotkaniem przeczytaj o nim opinie w Internecie. Choć może tam być dużo nieprawdziwych recenzji, warto zrobić dobry porządny research. Możesz też poprosić o radę lekarza pierwszego kontaktu.

3)Gdy już wybierzesz specjalistę, zapytaj na pierwszym spotkaniu, jak duże ma doświadczenie w danej dziedzinie, ile podobnych do twojego problemów rozwiązał, czyli ile wykonał np. operacji nosa czy piersi.

4)Przyjrzyj się dobrze zdjęciom z efektami jego pracy, jakie pokazuje ci w swoim komputerze. Wykaż przy tym zasadę ograniczonego zaufania, bo to są z pewnością jego najlepsze zdjęcia, robione na potrzeby reklamy.

5)Gdy już stwierdzisz, że to na pewno dobry specjalista, musisz nie bać się otwarcie rozmawiać. Zadawaj pytania i dyskutuj o tym, jaki cel chce osiągnąć. On także musi wiedzieć, co ciebie najbardziej drażni i denerwuje i dlaczego chcesz zrobić korektę.

6)Odpowiadaj szczerze na jego rygorystyczny wywiad lekarski. Niczego nie zatajaj.

7)Zwróć uwagę, czy lekarz dokładnie opowie ci o ryzyku i możliwych powikłaniach. Pamiętaj, że musi do ciebie mówić zrozumiałym, prostym językiem. Nie jesteś lekarzem, nie rozumiesz medycznych zwrotów i nie masz się czego wstydzić.

8)Dowiedz się, jaki rodzaj znieczulenia zastosuje i czy ma zabezpieczoną bazę szpitalną, gdyby wystąpiły nieoczekiwane powikłania.

9)Dobrze obejrzyj gabinet czy klinikę, porozmawiaj z sekretarką, pielęgniarkami. Zwróć uwagę, jak traktuje się pacjentów.

Strona redakcyjna

Copyright for the Polish Edition

© 2017 Edipresse Polska SA

Copyright © 2017 by Elżbieta Radzikowska

Edipresse Polska SA

ul. Wiejska 19

00-480 Warszawa

Dyrektor ds. książek: Iga Rembiszewska

Redaktor kreatywna projektu: Magda Mazur

Produkcja: Klaudia Lis

Marketing i promocja: Renata Bogiel-Mikołajczyk, Beata Gontarska

Digital i projekty specjalne: Katarzyna Domańska

Dystrybucja i sprzedaż: Izabela Łazicka (tel. 22 584 23 51)

Beata Trochonowicz (tel. 22 584 25 73)

Andrzej Kosiński (tel. 22 584 24 43)

Biuro Obsługi Klienta

www.hitsalonik.pl

e-mail: bok@edipresse.pl

tel. 22 584 22 22

(pon.–pt. w godz. 8:00–17:00)

www.facebook.com/edipresseksiazki

www.instagram.com/edipresseksiazki

Redaktor: Monika Głuska-Durenkamp

Redakcja językowa: Zofia Rokita

Korekta: Lidia Ścibek

Projekt okładki, skład i łamanie: Paweł Palikot

Zdjęcie na okładce: Anna Mioduszewska

Make-up i włosy: Joanna Bielec

Zdjęcia ze stron 13, 20, 33, 49, 119: materiały z programu „Walka o piersi”, prod. Jake Vision

Pozostałe zdjęcia i grafiki: Shutterstock

Książka powstała przy współpracy z firmami Infinita sp. z o.o. i Verco SA.

INFINITA Partner książki

ISBN: 978-83-8117-043-7

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kodowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych w całości lub w części tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.