Strona główna » Dla dzieci i młodzieży » Wielka wyprawa przymałków

Wielka wyprawa przymałków

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7859-493-2

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Wielka wyprawa przymałków

Oto opowieść o przygodach przymałków, baśniowych istot, które zorganizowały wyprawę z Innego Lasu do świata ludzi i zaprzyjaźniły się z dziewczynką, Martynką. Wspólnie postanawiają pomóc zaginionemu przed laty Knypkowi. Stają do nierównej walki ze złym czarownikiem, Makarem, zamierzającym zapanować nad światem.

Książka podkreśla wagę przyjaźni, dzięki której możliwe jest pokonanie wszelkich przeciwności losu. Opowiadając o baśniowych istotach, zamieszkujących świat dziecięcych wyobrażeń, uczy tolerancji dla wszelkich odmienności, a jednocześnie skłania do refleksji nad tym, co dobre, a co złe, rozwija wyobraźnię i bawi.

Zamiarem autorki było podkreślenie roli rodziny w życiu wszystkich istot oraz w sposób naturalny, niespostrzeżenie, wzbogacenie języka dzieci o nowe wyrazy. Język książki - ciekawy i barwny, uwypukla urodę ojczystej mowy. Kolorowe ilustracje przyciągają uwagę małych czytelników, są doskonałym uzupełnieniem czytanej opowieści.




Izabela Sagasz - Autorka bajek dla dzieci.

Dotychczas ukazały się: „Bajki i bajeczki”, wyd. WAM, bajka „O księciu Bartku i pięknej królewnie Malwinie” – w zbiorze bajek dla dzieci (e-book) - wyróżnienie w konkursie „Zostań bajkowym bohaterem”, wiersz „Kot i noc” w książce E. Pazyny „Bajkobujanie” - I nagroda w konkursie „Bajkopisarze do klawiatur”, powieść „Wielka wyprawa przymałków” (e-book).

Dorota Piekarczyk - Autorka ilustracji

Absolwentka Wydziału Rzeźby i Działań Przestrzennych na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, laureatka Wydziałowej Nagrody Dziekana 2010/2011 za osiągnięcia artystyczne. Na co dzień zajmuje się tworzeniem autorskiej ceramiki, a coraz częściej, także ilustracją książkową.

Polecane książki

Władcy szpiegów z Kremla i ze stolic Zachodu rywalizują o dominację od niemal stulecia – od czasu schwytania przez bolszewików w 1925 roku pracującego dla brytyjskiego wywiadu Sidney’a Reilly’ego, nazywanego Asem szpiegów, po deportowanie w roku 2010 ze Stanów Zjednoczonych za szpiegostwo na rzecz R...
Powrót do Lwowa – drugi tom cyklu powieściowego Marii Nurowskiej rozpoczętego przez Imię twoje... – to kontynuacja losów Elisabeth, Andrew, a także syna Oksany Aleka, którego Elisabeth zabiera do Stanów. Przełamanie nieufności chłopca, zagubionego w obcym środowisku, będzie dla niej trudnym zadaniem...
Przekonywanie rozmówców do własnych racji i oddziaływanie za pomocą przekazywanych treści jest sztuką. W tej książce wyjaśniamy m.in., jak można skutecznie wzmacniać argumentację wykorzystując odpowiednie konstrukcje zdaniowe, siłę głosu czy mowę ciała. Analizując zjawiska składające się na proces k...
Publikacja "Organizacja kształcenia specjalnego w szkole i przedszkolu" to praktyczny przewodnik po najnowszych przepisach, a przede wszystkim o ich zastosowaniu w praktyce szkolnej i przedszkolnej. Dowiedz się, jak prawidłowo zorganizować pracę z uczniem w orzeczeniem....
Sadystyczny seryjny morderca wybiera kolejną ofiarę - dziewczynę z Nashville. Pani porucznik z wydziału zabójstw, Taylor Jackson, oraz jej przyjaciel, analityk FBI, doktor John Baldwin, wspólnie prowadzą śledztwo w tej sprawie. Dusiciel z Południa morduje kolejne osoby, a na miejscu zbrodni zostawia...
Kolejna książka w serii Na F/AKTACH wydawnictwa Od deski do deski.  W październiku 1991 r. Polskę obiegła tragiczna wiadomość: Andrzej Zaucha, popularny piosenkarz i muzyk, zginął zastrzelony pod krakowskim Teatrem STU. Jego towarzyszka umiera chwilę potem w karetce pogotowia. Zabójstwo...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Izabela Sagasz

Izabela Sagasz

Wielka wyprawa Przymałków

© Copyright by

Izabela Sagasz & e-bookowo

Grafika na okładce: Dorota Piekarczyk

Projekt okładki: Dorota Piekarczyk

Ilustracje: Dorota Piekarczyk

 

ISBN e-book 978-83-7859-493-2

 

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

www.e-bookowo.pl

Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl

 

 

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2015

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

Część pierwszaRozdział pierwszy,
w którym Szelestek wpada na pewien pomysł…

Tego dziwnego dnia słońce wstało bardzo późno. Obudziło wróble, potem zające, które pokicały na śniadanie. Na końcu zaświeciło w okno pokoju Szelestka. Dzień zapowiadał się prawdziwie wiosenny. Mama Szelestka powtarzała, że w marcu jak w garncu, trochę śniegu, trochę słońca. Jednak na niebie nie było widać żadnej śniegowej chmurki. Szelestek wyskoczył więc z ciepłego łóżka i przeciągnął się szeroko. W całym domu pachniało szarlotką i słyszał, jak w kuchni mama stuka filiżankami, szykując śniadanie.

A teraz kilka słów objaśnienia, bo z pewnością zastanawiacie się, kim jest Szelestek? Moi drodzy, Szelestek nie mógłby zostać waszym kolegą i chodzić z wami na plac zabaw, aby pograć w piłkę. Jest on przymałkiem, który mieszka w samym środku Innego Lasu, tam, gdzie stare dęby pamiętają najdawniejsze czasy. Ludzie, którzy spotykali przymałki, opowiadali o nich najdziwniejsze historie. Niektórzy mówili nawet, że istoty te nie istnieją. Jeszcze inni usiłowali trafić do ich krainy, aby osobiście zobaczyć krasnoludki, skrzaty, czy bożęta, jak nazywali mieszkańców zaczarowanego lasu. Nikomu to się nie udało. Przymałki potrafiły w porę zniknąć i tylko z ukrycia przypatrywały się ludziom.

Szelestek uwielbiał słuchać starych historii. Siadał obok fotela babuni, która szyła kolorowe czapeczki dla całej rodziny i opowiadała o spotkaniach przymałków i ludzi. Nie mógł uwierzyć, że gdzieś tam, za starymi dębami, mieszkają ci wszyscy ludzie, z którymi stykali się jego przodkowie. Marzył, że nadejdzie taki dzień, w którym zdecyduje się na wyprawę do ich świata. „Może to już dzisiaj?” – pomyślał i szybko ubrał zieloną bluzę i kraciaste spodnie. Przejrzał się w lustrze swemu piegowatemu odbiciu i wyszedł z pokoju.

– O! Już wstałeś – ucieszyła się mama.

– Ale baśny zapach… – rozmarzył się Szelestek i usiadł na krześle.

– Co to za wyrażenie? – zdziwiła się babunia.

Szelestek udał, że nie słyszy, ponieważ właśnie wymyślił to słowo i nie zamierzał z niego rezygnować. Zwrócił się więc przymilnie do mamy:

– Czy zapakujesz mi trochę dla Nutki?

Przy tym pytaniu nieco się zaczerwienił. Nutka, najładniejsza przymałka w całym Innym Lesie, przyprawiała jego serce o mocne bicie.

Mama nie bardzo zrozumiała, o co mu chodzi, więc trochę się zniecierpliwił:

– Nooo, tych pysznych ciastek.

– Baśnych – uzupełniła babunia. Szelestek łypnął na nią, ale nie mógł wyraźnie odpowiedzieć, bo akurat ugryzł duży kawałek szarlotki i mama z babunią usłyszały:

– Bammdzo mniam, mniam, mmmszne. Co miało oznaczać: „Bardzo śmieszne”. A widząc, że podśmiewują się z niego, co nie było zbyt miłe, zabrał paczuszkę słodkości i wybiegł z domu.

Postanowił natychmiast spotkać się z Nutką, ponieważ zaczął rozmyślać nad pewną bardzo ważną sprawą. Nutka wraz z rodziną, to znaczy: z mamą, tatą i dziadkami, mieszkała na końcu polanki, pod największym starym dębem w Innym Lesie. Jej dom, biały, z czerwonym dachem, widoczny był z daleka, bo wyraźnie odcinał się od brązowej kory drzew. Gdy nadbiegł Szelestek, Nutka akurat kończyła zamiatanie malutkiego podwórka przy pomocy miotełki z cieniutkich gałązek. Szast prast, szu szu…szurała miotełka i wygarniała z każdej szpary drobniutki piasek i zeszłoroczne listki.

– O, Szelestek! – ucieszyła się na widok kolegi.

– Przyniosłem ciacha – sapnął Szelestek, rozkładając pudełko na ławce. – Są baaśne – wymruczał z pełnymi ustami.

– Nie zjedz wszystkiego – pisnęła Nutka, szybko kończąc sprzątanie. – Biegnę odnieść miotłę i przyniosę coś do picia.

– Yhy – kiwnął głową przymałek. Przełknął ostatni kęs i bohatersko odsunął od siebie pudełko.

Nutka tymczasem wbiegła do domu i wybiegła z niego tak szybko, że jej mama otworzyła ze zdziwienia usta. Ze stołu zniknęła butelka soku malinowego.

– Pocze…– zaczęła mama, ale już jej nie było.

– Mniam, pycha… – dochodziło za to przez uchylone okno. Przymałki, mrużąc oczy, zajadały się ciastkami.

– Musimy pogadać – przypomniał sobie Szelestek, przełykając smakowity kąsek.

– Chcesz popić ? – Nutka podała mu ciemnoczerwony napój.

– Mlask, mlask, dul, dul – pyszne…

– Pogadać? O czym? – zainteresowała się w końcu dziewczynka.

– Jeszcze dziesięć minut temu miałem ochotę zorganizować wyprawę za Inny Las – westchnął Szelestek, klepiąc się po pełnym brzuchu. – Ale teraz – ziewnął – chce mi się spać.

Nutka poprawiła żółtą spódniczkę i wystawiła twarz do słońca.

– Wczoraj – zaczęła – byłam z rodzicami u pana Grosika w sklepie…

– I co? – Szelestek przymknął oczy.

– Pan Grosik opowiadał, że był za Innym Lasem…

– O! – otworzył oczy Szelestek. – Super! I co? I co? – dopytywał się niecierpliwie.

– No… dokładnie nie słyszałam – zarumieniła się dziewczynka. – Ale to bardzo niebezpieczne – szepnęła cichutko, bo Nutka, niestety, nie należała do najodważniejszych przymałków.

– Może spróbujemy sami zobaczyć, co się tam dzieje? – gorączkował się tymczasem Szelestek. – Pójdziemy do Mądrostka i on nam poradzi, jak wszystko zorganizować.

– Oj, Szelestku! Ja się chyba boję… – zaczęła Nutka, ale Szelestek energicznie zerwał się z ławki i z okrzykiem:

– No to idziemy! – pociągnął ją za rękę w stronę osiedla.

Rozdział drugi,
opisujący przygotowania przymałków
do niezwykłej wyprawy

W samym środku Przymałkowa stał najważniejszy domek. Zajmował go bardzo stary przymałek, Mądrostek, o którym mówiono, że jest najmądrzejszy. Mądrostek, jako jedyny, nosił białą czapeczkę, co było oznaką jego wieku i mądrości. Najstarsi mieszkańcy osiedla opowiadali, że znał króla Jagiełłę i że prowadził rozmowy ze Stańczykiem, błaznem króla Zygmunta Starego. Mówiono też, że podpowiadał polskie słowa królowej Bonie, gdy znała tylko włoską nazwę jakiejś rzeczy. To królowa Bona, gdy po raz pierwszy ujrzała Mądrostka, miała zawołać:

– Quest’uomo è troppo piccolo!

Co oznaczało:

– Ten człowiek jest przymały!

Mądrostek roześmiał się wtedy serdecznie i na znak, że królowa nie sprawiła mu przykrości, nazwał się przymałkiem. Tak zostało. Nazwa spodobała się zaczarowanym istotom i odtąd inaczej o sobie nie mówiły!

Dzisiaj przymałki pomagają ludziom przez Internet, podpowiadając rozwiązania zadań informatykom i programistom komputerowym!

Tak, Mądrostek miał najwięcej do opowiadania, ale nie robił tego często. Był niezwykle zajętym przymałkiem i nie miał czasu na wspomnienia. I to właśnie do jego domku udali się Nutka i Szelestek. Mądrostek zamyślił się głęboko, gdy dzieci opowiedziały mu o swoim zamiarze wyprawy do świata ludzi. Mądry przymałek znał wielu śmiałków, którzy poszli za Inny Las i nigdy nie wrócili. Pogładził więc długą brodę i powiedział:

– Taak… Nie mogę sprzeciwić się waszemu zamiarowi. Każdy przymałek ma prawo opuścić osiedle i las, aby poznać świat. – Sapnął przy tym, bo już się trochę zmęczył.

– Zanim jednak opuścicie swoje rodziny, muszę was do tej wyprawy przygotować. Tak, tak… Najlepiej zacznijmy od razu. Chodźcie za mną! – odwrócił się w stronę domku i kiwnął na przymałki, żeby poszły za nim.

Nutka i Szelestek wymienili porozumiewawcze spojrzenia i trzymając się mocno za ręce, podążyli za Mądrostkiem. Znaleźli się okrągłym pokoju, w którym było pełno drzwi! Były to różne drzwi: jedne delikatne, z szybkami i złotymi klamkami, inne ciężkie, zamykane na wielkie zardzewiałe klucze i żelazne sztaby. Odbijały się one w olbrzymim lustrze, które wisiało obok półki z książkami i tajemniczo połyskiwało niebieskim światłem.

– Popatrz, Szelestku! Jaki dziwny pokój… – szepnęła Nutka – chyba trochę się boję…

Naliczyłem pięćdziesięcioro dwoje drzwi – odszepnął jej Szelestek – jak może zmieścić się tyle drzwi w tak małym pokoju ? A przez to lustro wydaje się ich być jeszcze więcej!

Ostatnie słowa dotarły do starca, który uśmiechnął się tajemniczo:

– Te drzwi, moi drodzy, to tajemne wejścia do świata czarów. To piękne zwierciadło również jest niezwykłe. A wszystkie tajemnice, znane przymałkom, są zapisane w Wielkiej Księdze.
O, widzicie? Tam leży, na półce.

Rzeczywiście. Nad ogromnym biurkiem, zarzuconym stertami kartek i obrazków, które Mądrostek malował w wolnych chwilach, umocowana była solidna półka z rzeźbionymi podporami. Na niej właśnie spoczywała Wielka Księga – gruba, oprawiona w czarną skórę i zamykana na wielką kłódkę. Przymałki otworzyły buzie ze zdziwienia. Mądrostek krzątał się po pokoju, chcąc poczęstować swoich gości różnymi smakołykami. Przynosił kolorowe galaretki, wiórki czekolady, stawiał na stole wysokie szklanki z kolorowymi napojami i pucharki z bitą śmietaną. Po chwili cały stół zajmowały łakocie, za którymi przepada każdy przymałek. Mądrostek wydobywał te specjały z przeróżnych szuflad i szafek, których było pełno w malutkim pokoju. Nutka i Szelestek nie mogli wyjść z podziwu, jak wiele sprzętów mogło się w nim zmieścić.

– Proszę, częstujcie się – uśmiechał się stary przymałek. Dzieci usadowiły się więc wygodnie na zielonych krzesłach i rozpoczęły ucztę. Szelestek nałożył sobie na talerzyk całą stertę słodyczy i jadł, mlaszcząc głośno.

– Przestań! – Nutka trąciła go w bok. – To nieładnie tak głośno jeść w towarzystwie!

– O… chciał coś powiedzieć Szelestek, ale widząc, że Nutka naprawdę jest zła, sapnął z pełną buzią:

– Przepraszam – i głośno przełknął ostatni kęs.

Nutka pokręciła z niesmakiem głową i delikatnie włożyła sobie do ust puchatą bezę, demonstrując wyniośle, jak powinno się częstować, będąc w gościach.

Tymczasem Mądrostek ściągnął z półki Wielką Księgę. Była tak duża i gruba, że musiał oprzeć ją na wystającym brzuchu i mocno trzymać, by nie upadła na ziemię. Sapiąc, doniósł ją na stół. Szelestek pochylił się do przodu, żeby lepiej widzieć. Czarna okładka księgi ozdobiona była tajemniczymi wzorami, guzikami i zagłębieniami. Z boku widniała solidna kłódka, broniąca dostępu do wnętrza .

– Ojej, Szelestku – wyszeptała Nutka – nigdy nie widziałam niczego podobnego!

– Nie? – zdziwił się Szelestek – wygląda jak średniowieczne dzieło szalonego mnicha… – rozpoczął przemówienie.

– Przestań się wymądrzać! – syknęła dziewczynka. Szelestek przyłożył sobie do ust obie dłonie i posłusznie zamilkł.

A najstarszy przymałek otarł z okładki niewidoczne drobinki kurzu.

– Kiedyś były dwie takie księgi – zamyślił się Mądrostek – kronika przymałków i ta oto księga zaklęć. Niestety, kronika przepadła…Tak…

Smutno pokiwał głową i westchnął.

– A o czym jest ta księga? – cichutko spytał Szelestek, przysuwając się do Mądrostka.

– Ta ksiega zawiera zaklęcia. Dzięki nim przymałki mogą opuścić Inny Las. Zaraz sami zobaczycie – mruknął starzec i wydobył z czeluści swojego kubraka rzeźbiony klucz.

– To od kłódki – zwrócił się do gości i włożył go w stary zamek. Wtedy klucz sam obrócił się w kłódce, a Wielka Księga, jakby z westchnieniem ulgi, uniosła w górę skórzaną okładzinę.

– Otwiera się! – pisnęła Nutka.

– I co dalej? – niecierpliwił się Szelestek. Mądrostek uśmiechnął się:

– Spokojnie. Musimy znaleźć odpowiednie zaklęcie – przerzucal grube kartki, aż zatrzymał się w połowie księgi.

– Jest. To strona z opisem wyprawy do świata ludzi – stary przymałek odwrócił się do dzieci i bardzo poważnie zapytał:

– Jaka jest wasza decyzja?

– Idziemy – stanowczo odpowiedział Szelestek.

– Idziemy – mniej stanowczo szepnęła Nutka, podając koledze rękę.

– A więc w drogę! – Mądrostek z przejęciem zaczął czytać starodawny tekst, a gdy skończył, przymałki usłyszały przenikliwy zgrzyt. To otwierały się powoli drzwi. Najpierw te największe, od których odpadały potężne skoble i żelazne sztaby, czyniąc trudny do opisania hałas. Potem, z cichym świstem, otwierały się pozostałe, jakby zapraszały do wejścia.

– To… to… – starał się coś powiedzieć Szelestek, ale słowa uwięzły mu w gardle.

Nutka skinęła głową na znak, że rozumie. A zresztą tak drżała ze strachu i przejęcia, że nie była w stanie niczego powiedzieć.

– Taak, taak – powiedział Mądrostek, uśmiechając się tajemniczo. Potem spojrzał na stary zegar z kukułką, który wskazał godzinę dwunastą, a z jego wnętrza wyskoczył zachrypnięty ptaszek i rozpoczął odliczanie: ku–ku, ku–ku… Mądrostek szybko popchnął przymałki w stronę największych drzwi. Podróżnicy przeszli przez nie, a wtedy pozostałe wrota cicho, bez uprzedniego hałasu zamknęły się, a czarna księga poszybowała na swoje miejsce na rzeźbionej półce, w mieszkaniu Mądrostka. Tego jednak poszukiwacze przygód nie mogli zobaczyć. W jakiś tajemniczy sposób wkroczyli w sam środek ciemnego, ponurego boru.

Rozdział trzeci,
który nie jest wesoły!

Była noc. Potężne dęby otoczyły podróżników, a oni aż przysiedli ze strachu.

– Co my tu robimy ? – pisnęła przerażona Nutka. – Jeszcze nigdy nie widziałam tak wielkich drzew!

– Ciii… – nakazał jej szeptem Mądrostek – właśnie rozpoczynacie swoją wyprawę. A może chcielibyście wrócić?

– Idziemy – odważnie zdecydował Szelestek. Ujął mocno dłoń Nutki i nadrabiając miną, pociągnął ją za najmądrzejszym przymałkiem. Mijali wiele potężnych dębów. Ich wystające korzenie, niczym mosty, górowały nad rwącymi strumykami. Czasem, przez dach konarów i liści, przedzierał się blask księżyca, a ich uszu dochodziły straszne dźwięki i westchnienia. Las bronił swoich tajemnic.

– Nic nie widzę! – denerwowała się Nutka, usiłując nadążyć za Szelestkiem, który z kolei gonił Mądrostka. Szelestek miał właśnie ominąć jakiś wyrastający z ziemi głaz, gdy poczuł, że ulatuje w górę.

– Ratunku! – wrzasnął z całych sił. Po chwili pośród liści ujrzał płaczącą Nutkę, którą nieznana siła także poderwała na olbrzymie drzewo.

– Ratunku! Pomocy! – krzyczeli ile sił w płucach, ale gęste liście skutecznie tłumiły ich wezwania. Mądrostek zawrócił z drogi, gdy tylko spostrzegł, że nikt mu nie towarzyszy. Niestety, Szelestek z Nutką patrzyli bezradnie z góry na starca, który usiłował odszukać dzieci. A oni wisieli na grubej pajęczej nici i z każdym ruchem wpadali coraz głębiej w sieć.

– Ratunku! – wciąż próbowali wołać, ale ich cienkie głosiki nie docierały do starego przymałka.

– Szelestku, co my teraz zrobimy? – szlochała Nutka. – Po co wchodziliśmy do tego lasu? O, Szelestku, tak bardzo się boję!

– Nie płacz, cicho, może uda nam się jakoś wydostać z tej pułapki… Nutko, wypatruj, czy nie zbliża się pająk, a ja spróbuję uwolnić rękę… tak… jeszcze trochę… – nagle pojął, że z góry przypatrują mu się wielkie okrutne oczy. Między niego a przymałkę wkroczyła olbrzymia włochata noga. Potem następna i wokół siebie, niczym pręty potężnej klatki, zobaczyli odnóża strasznego pająka. Pająka tak wielkiego, jakich nie ma ani w świecie ludzi, ani w świecie przymałków!

– No to koniec bajki – pomyślał Szelestek i zamknął oczy – Nutko, żegnaj – wyszeptał w rozpaczy, gdy czerwone ślepia zbliżyły się do jego twarzy. Przygotował się na okrutną śmierć. Może chociaż uratuje Nutkę? Zaczął więc krzyczeć i machać rękami, aby straszny pająk widział tylko jego.

– Ty obrzydliwy kosmalu! – wrzasnął – No, podejdź, podejdź! Zaraz podbiję ci to czerwone oko! I pająk ruszył w jego stronę. Był coraz bliżej! I ten śmierdzący oddech! Szelestek zaczął się dusić. Było mu niedobrze. Nagle stwór zniknął sprzed jego oczu tak szybko, jak się pojawił. Poczuł jedynie na twarzy chłodny podmuch. Gdzieś w górze bezszelestnie unosiła swą zdobycz ogromna sowa, a z nią fragmenty krępującej ich sieci. Szelestek odetchnął i poszukał spojrzeniem Nutki. Miała zamknięte oczy, a po policzkach spływały jej łzy.

– Nutko, żyjemy, już po wszystkim – wesoło, chociaż jeszcze drżącym głosem zwrócił się do przerażonej dziewczynki.

– Tak? – Nutka otworzyła oczy i uśmiechnęła się do Szelestka.– To schodźmy szybko, bo jeszcze zjawi się tutaj rodzinka tego wstręciucha, brrr… – Otrząsnęła się ze wstrętem.

– Niech tylko spróbuje! – odgrażał się Szelestek. – Wypróbuję specjalny chwyt wściekłego przymałka i….

– I znowu się się przechwalasz – zauważyła Nutka, ale tym razem nie usłyszał w jej głosie złości.

– No, to w dół! – Podał Nutce niezniszczony fragment pajęczej sieci i opuścili się po niej na ziemię. Pod drzewem czekał na nich zdenerwowany stary przymałek.

– Jesteście! – z wielką ulgą podbiegł w ich stronę. – Już myślałem, że was nie zobaczę… – Ukradkiem otarł łzę wzruszenia. Witali się, jakby minął cały wiek, a minął dopiero kwadrans. Ale był to najdłuższy kwadrans w życiu Nutki i Szelestka.

Rozdział czwarty,
w którym Szelestek ulega wypadkowi

Mądrostek na nowo objął prowadzenie wyprawy w głąb lasu. Szli teraz dużo wolniej, bo obawiali się pogubienia w nieznanym gąszczu. Wraz z pierwszymi słonecznymi promieniami, które rozproszyły nocne strachy, stanęli na niewielkiej polanie, na skraju której rósł samotny dąb. Było to chyba najstarsze drzewo w całym lesie. Jego konary opierały się o ziemię, tworząc niezwykłą zieloną komnatę. Przymałki weszły do niej i z zainteresowaniem zaczęły przyglądać się jej wnętrzu.

– Tak, tak – kiwał po swojemu głową Mądrostek – nic się tutaj nie zmieniło przez ostatnie pół wieku. Tak, tak…

– Dlaczego to miejsce jest takie ważne? – spytał Szelestek i dotknął dłonią szorstkiej popękanej kory. – Mam wrażenie, że to drzewo oddycha! – zdziwiony odsunął szybko rękę.

Mądrostek uśmiechnął się:

– Masz rację, Szelestku, to nie jest zwykłe drzewo. W tym drzewie żyją duchy wieczności. Czasami opuszczają swoją siedzibę, a wtedy na Ziemi zachodzi wiele niewyjaśnionych zjawisk…

– Czy to znaczy, że nie jesteśmy tu sami?– Nutka miała już dość wrażeń jak na jedną wyprawę i przezornie schowała się za starca.

– Nie bój się, Nutko – uspokoił ją Mądrostek – ten, kto ma dobre zamiary i nie krzywdzi innych, nie musi się niczego obawiać! Szelestku, poszukaj największej dziupli – zmienił temat, aby ostatecznie uspokoić przestraszoną dziewczynkę.

– Tu jest wiele dziupli! – Szelestek obchodził dookoła gruby pień. – O! Chyba znalazłem tę największą! – stał z zadartą głową i wpatrywał się w czarny otwór wysoko nad ziemią.

Nutka bezradnie zerknęła na Szelestka.

– Co dalej? Nigdy tam nie wejdziemy!

Mądrostek pokiwał głową:

– Musicie spróbować! W dziupli znajduje się magiczna teczka, niezbędna w podróży.

– Ja pójdę! – Szelestek odważnie wypiął do przodu pierś i udał, że nie widzi pełnego podziwu spojrzenia Nutki. Podszedł do drzewa, pogłaskał delikatnie jego korę i postawił stopę na najniższej nierówności, niczym na stopniu. Powoli wspinał się w stronę dziupli.

– Szelestku, uważaj – piszczała na dole Nutka. Przymałka bolały już ręce od podciągania się coraz wyżej, w końcu stanął na skraju dziupli.

– Hej! Hej! – wesoło krzyknął w sam jej środek , szczęśliwy, że udało mu się do niej dotrzeć.– Mam teczkę – poinformował po chwili Mądrostka i Nutkę, wyszarpując ze środka zakurzony tobół. I wtedy stała się rzecz straszna. Szelestek niebezpiecznie odchylił się i stracił równowagę.

– Spadaaam!!! – wrzasnął i wywijając w powietrzu kozły, wylądował u stóp wystraszonych podróżników.

– Szelestku! Żyjesz? – Nutka rzuciła się w jego stronę. Szelestek jęczał cicho, bo dość mocno się poobijał, ale wciąż ściskał w ramionach swoją zdobycz.

– Taak, taak – Mądrostek kiwał głową, badając nogę pechowca. – Skręcona, niewątpliwie skręcona. Taak, taak… I co my teraz zrobimy?

Problem był poważny, ponieważ Szelestek jęczał z bólu przy każdym ruchu, a las wcale nie wyglądał gościnnie. Mieli wrażenie, że obserwuje ich mnóstwo nieprzyjaznych oczu. Nutka pochlipywała więc, bo żal jej było kolegi i coraz bardziej się bała. „Po co dałam się namówić na tę wyprawę?”– myślała, próbując obwiązać nogę Szelestka swoją chusteczką do nosa. Tymczasem Mądrostek, nie przestając kiwać w zamyśleniu głową, sięgnął po tajemniczą zdobycz. Odpiął dwie klamry, które broniły wstępu do jej zawartości i wsunął rękę do teczki. Dłuższą chwilę czegoś szukał, chociaż Szelestek myślał, że teczka jest przecież pusta, więc po co? Potem, ku jego zdumieniu, wydobył z niej jakiś błyszczący przedmiot. Mądrostek, widząc zdumienie chłopca, uśmiechnął się i wyjaśnił:

– Mówiłem wam przecież, że nie jest to zwyczajna teczka. Jesteśmy przymałkami, a więc nie obce są nam magiczne przedmioty!

– Czy ona jest zaczarowana?! – zapytała podekscytowana Nutka.

– A jest, jest – roześmiał się starzec. – Jesteście nawet w zaczarowanym lesie! Taak, taak… Muszę wam coś wyjaśnić.

Rozsiadł się wygodnie obok Szelestka i położył przed sobą teczkę.

– W tej teczce znajdziecie najpotrzebniejsze przedmioty. Oto telefon komórkowy. Bardzo przydatny w świecie ludzi! Za chwilę z niego skorzystam, aby pomóc Szelestkowi..

– A nie można sobie zażyczyć, aby przestało mnie boleć? – przerwał mu z jękiem Szelestek.

– Nie – wyjaśnił Mądrostek – to nie jest teczka życzeń! W niej znajdują się rozmaite przedmioty, ukryte w sposób magiczny, zgoda, ale to tylko rzeczy! Tobie może pomóc jedynie lekarz!

– To wyczarujmy lekarza!– pisnęła Nutka. Policzki jej płonęły i nie odrywała oczu od cudownej teczki.

– Rzeczy, Nutko, rzeczy – zniecierpliwił się Mądrostek – czy według ciebie lekarz jest rzeczą?

– No, nie… – zawstydziła się Nutka. – Kogo więc wezwiesz?

– Poproszę o pomoc wróżkę, Czaprajdkę.

– Czy ona jest zła? – jęknął Szelestek, bo skręcona noga bolała go coraz bardziej, a na domiar złego zaczynał być porządnie głodny. Jak widać apetyt nigdy nie opuszczał przymałka.

– Wróżki są dobre! – pouczyła go Nutka. – Czarownice i wiedźmy są złe. Dziadek opowiadał mi wiele historii o wróżkach, które pomagały przymałkom i ludziom.

– To prawda – skinął głową Mądrostek. Czaprajdka to bardzo życzliwa istota, chociaż nieco dziwna. Zresztą przekonacie się sami. Tymczasem, czy mogę wam zaproponować śniadanie? Szelestku, ułóż wygodnie nogę i spróbuj coś zjeść.

– Dobrze – westchnął chłopiec, udając, że nie ma siły myśleć o głodzie, ale Nutki nie oszukał. Popatrzyła uważnie na Szelestka i zawyrokowała:

– Dwa kawałki tortu czekoladowego, krem truskawkowy i sok z pomarańczy. Może być? – To pytanie było skierowane do kolegi, który uwielbiał dobrze sobie podjeść. Zamówione specjały przypadły również do gustu Mądrostkowi. Wiadomo, przymałki słyną z dobrego apetytu! Mądrostek otworzył więc ponownie teczkę i po chwili na trawie pojawiła się kolorowa serweta, napoje, trzy kawałki pysznego tortu i pachnący truskawkowy deser.

– Mniam… – Szelestek przymknął oczy, jak zwykle, gdy coś szczególnie mu smakowało. Tymczasem Mądrostek rozmawiał przez telefon, tłumacząc Czaprajdce, że powinna zaraz przybyć pod wiekowe drzewo.

– Gotowe – Mądrostek wrzucił komórkę do teczki i starannie zapiął klamry.

– Nie będzie już potrzebny? – zainteresowała się Nutka.

– Zawsze możesz go użyć – uśmiechnął się najmądrzejszy przymałek – wystarczy, iż stwierdzisz, że jest ci potrzebny i sięgniesz do teczki.

– A więc tak to działa! – z podziwem pokręcił głową Szelestek. Mądrostek podniósł się z ziemi i otrzepał ubranie ze źdźbeł trawy:

– No dobrze, kończcie śniadanie, bo słyszę już chyba…

Nie dokończył, bowiem w tym momencie na polankę wtoczył się dziwaczny pojazd.