Wróć Alfiku!
- Wydawca:
- Zielona Sowa
- Kategoria:
- Dla dzieci i młodzieży
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-265-0648-2
- Rok wydania:
- 2012
- Słowa kluczowe:
- alfiku
- łóżku
- merdając
- mówiąc
- niebawem
- pojawia
- posiada
- rodzice
- samiuteńki
- szczeniaka
- wróć
- zaczyna
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Wróć Alfiku!”
Ewa nie posiada się z radości, gdy rodzice dają jej szczeniaka – Alfika. Piesek ją uwielbia: lubi być głaskany, śpi w jej łóżku i codziennie wita ją po powrocie ze szkoły, merdając ogonem. Niebawem jednak pojawia się inny nowy członek rodziny: maleńki braciszek Ewy, Sam. Nagle wszystkim zaczyna brakować czasu na opiekę nad Alfikiem, nie mówiąc o zabawie czy spacerach. Wkrótce piesek czuje się niechciany i samiuteńki...
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Holly Webb
Wróć,
Alfiku!
Czytaj inne książki Holly Webb:
Biedna, mała Luna
Czaruś, mały uciekinier
Figa tęskni za domem
Gdzie jest Rudek?
Gwiazdko, gdzie jesteś?
Kora jest samotna
Kto pokocha Psotkę?
Ktoś ukradł Prążka!
Łezka, przerażona kotka
Mały Rubi w tarapatach
Mgiełka, porzucona kotka
Na ratunek Rufiemu!
Pusia, zagubiona kotka
Samotne święta Oskara
Smyk, uprowadzony szczeniak
Wąsik, niechciany kotek
W poszukiwaniu domu
Wróć, Alfiku!
Zagubiona w śniegu
Wróć,
Alfiku!Holly WebbIlustracje: Sophy WilliamsPrzekład: Jacek DrewnowskiDla Alice, Maksa i George’a
Tytuł oryginału: Alf ie all Alone
Przekład: Jacek Drewnowski
Redaktor prowadząca: Magdalena Tytuła
Korekta: Ewa Wiąckowska
Typografia: Stefan Łaskawiec
Skład i łamanie: GF Project s.c.
Copyright © for the Polish edition
by Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2013
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Text copyright © Holly Webb, 2007
Illustrations copyright © Sophy Williams, 2007
ISBN 978-83-265-0648-2
Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o.
00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 96
tel. 22 576 25 50, fax 22 576 25 51
www.zielonasowa.pl
wydawnictwo@zielonasowa.pl
Rozdział pierwszy
– Ewciu, to ty włożyłaś to do wózka? – spytała mama, ze zdziwieniem patrząc na paczkę ryżowych ciastek.
– Nie. Po co miałabym to robić? Wyglądają okropnie – skrzywiła się Ewcia. – Sama je wzięłaś, nie pamiętasz? Powiedziałaś, że może miło będzie je skubać, kiedy się źle poczujesz. Ale założę się, ze po nich czułabyś się jeszcze gorzej.
Mama westchnęła.
– Pewnie masz rację – uśmiechnęła się przepraszająco do kasjerki, która czekała, aż zapłacą. – Przepraszam. Robię się trochę zapominalska.
Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi.
– W porządku. Moja siostra jest w ciąży i w zeszłym tygodniu dwa razy zapomniała kluczy do domu. Kiedy ma pani termin?
– Jeszcze dziewięć tygodni – westchnęła mama Ewci. – Wydaje mi się, ze czas płynie bardzo powoli. – Poklepała się po ogromnym brzuchu.
– Mamo, mogę iść poczytać ogłoszenia? – spytała dziewczynka. Te rozmowy o ciąży już ją nudziły. Odkąd brzuch mamy wyraźnie się zaokrąglił, nieznajomi zaczęli zagadywać je na ulicy i wypytywać o dziecko. Zawsze pytali Ewcię, czy się cieszy, ze będzie miała braciszka albo siostrzyczkę. Musiała się uśmiechać i mówić, ze nie może się doczekać. Miała już tego dosyć. Rzeczywiście, nie mogła się doczekać, ale cała ta paplanina działała jej na nerwy. Miała tez niemiłe przeczucie, ze po narodzinach dziecka będzie jeszcze gorzej.
– Oczywiście, ze możesz. Zobacz, czy ktoś nie sprzedaje jakichś rzeczy dla niemowląt. Może trafi się okazja?
Dziewczynka cicho westchnęła. Czy mama naprawdę nie myślała już o niczym innym? Podeszła do dużej tablicy z ogłoszeniami wiszącej za punktem obsługi klienta. Czasami można tam było znaleźć naprawdę fajne rzeczy. Raz wypatrzyła ogłoszenie o sprzedaży niemal nowych rolek, z których ktoś zdążył wyrosnąć. Mogła sobie na nie pozwolić z kieszonkowego i okazały się naprawdę świetne.
Przejrzała oferty sprzedaży odkurzaczy i kosiarek, ogłoszenie dziewczyny gotowej zaopiekować się dzieckiem, a potem… aż zabrakło jej tchu z zachwytu. To ogłoszenie było większe od pozostałych i dołączono do niego zdjęcie kosza pełnego prześlicznych białych piesków włażących na siebie nawzajem. Jeden z nich uśmiechał się do Ewci z łobuzerskim błyskiem w oku.
SZCZENIĘTA RASY WESTIE
CZEKAJĄ NA NOWE DOMY
CENA UMIARKOWANA
Ilona Wilak, tel. 790 295 561
Ewcia westchnęła z uwielbieniem. To szczenię było cudowne! Musiała pokazać je mamie. Obejrzała się na kasę. Mama rozglądała się za nią, więc dziewczynka pomachała, a potem pognała w jej stronę.
– Chodź zobaczyć! Spodoba ci się. A w ogóle nie powinnaś sama tego pchać, mamo, tata byłby zły – pomogła mamie z wózkiem, posyłając jej surowe spojrzenie.
– Tata przesadza – zachichotała kobieta. – Na co mam patrzeć? – Wbiła wzrok w tablicę, próbując zrozumieć, co tak poruszyło jej córkę. – Nie kupimy trampoliny – powiedziała z uśmiechem. – Na pewno nie potrzebujemy tez motorówki!
– Nie, zobacz, chciałam ci tylko pokazać to śliczne zdjęcie. – Ewcia wskazała kosz ze szczeniętami. – Słodkie, prawda?
– O tak, są cudne. Co to za rasa? Westie… – mama z namysłem przyglądała się fotografii. – To dość małe psy, prawda? – zastanawiała się cicho.
Dziewczynka skinęła głową.
– Zdaje się , że nasza sąsiadka, pani Nowak, ma takiego. Kajtek, kojarzysz? Jest wspaniały.
– Mhm – mama skinęła głową. – Dobra. Pewnie teraz będziesz koniecznie chciała dalej pchać ten wózek, co? A może chcesz iść przejrzeć czasopisma o zwierzętach? Znowu muszę iść do toalety – westchnęła teatralnie. – Nie ruszaj się od regału z pismami, to potrwa tylko minutkę.
Gdy tylko Ewcia odeszła, jej mama zaczęła pospiesznie grzebać w torebce, szukając długopisu. Zapisała nazwisko i numer telefonu z ogłoszenia o szczeniętach na paragonie z kasy, po czym ruszyła za córką.
Gdy jechały do domu, Ewcia wyglądała przez szybę, śniąc na jawie o szczeniętach. Nie miała pojęcia, ze mama co jakiś czas na nią zerka. Przez ostatnie tygodnie rodzice martwili się, jak wpłyną na nią narodziny dziecka. W końcu osiem lat to stosunkowo późny wiek na nowe rodzeństwo. Dziewczynka wydawała się szczęśliwa, ale trudno było stwierdzić to z całą pewnością. Zastanawiali się, co zrobić, żeby nie czuła się opuszczona, i zaledwie dzień wcześniej tacie przyszło do głowy, by kupić jej pieska. Mama nie była pewna, czy to dobry pomysł.
– Czy tuz przed narodzinami dziecka nie zrobi się tu za duże zamieszanie? – niepokoiła się.
– Mamy kilka tygodni. Chodzi o to, żeby Ewcia wzięła na siebie całą opiekę nad pieskiem. Niech ma się czym zajmować, kiedy my będziemy opiekować się dzieckiem – tata Ewy był naprawdę przekonany do tego pomysłu. Lubił psy i wiedział, ze córka byłaby zachwycona szczenięciem. W końcu od trzech lat umieszczała pieska na pierwszym miejscu listy wymarzonych prezentów gwiazdkowych. Rodzice zawsze mówili jej, ze jest za mała. Mama uważała, ze pies oznacza dużo dodatkowej pracy. Ale tata bardzo się starał ją przekonać, więc ten mały westie pojawił się w idealnym momencie.
– O czym myślisz, Ewciu? – spytała mama z uśmiechem. – Jesteś gdzieś daleko.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko.
– O tym ślicznym piesku. Wiem, ze nie możemy mieć szczeniaka, ale gdybyśmy mogli, chciałabym właśnie takiego…
Tata Ewci wrócił do domu w samą porę, żeby pomóc w przygotowaniu obiadu, i dziewczynka opowiedziała mu o małym białym piesku, gdy nakrywali do stołu.
– Szczenięta? Na sprzedaż? Teraz? – spytał z namysłem.
Ewcia zobaczyła, ze rodzice wymieniają spojrzenia, i wstrzymała oddech, szeroko otwierając oczy w nagłym przypływie nadziei. Spoglądała to na jedno, to na drugie. Tata się uśmiechał.
– To zabawne, ze akurat dzisiaj zauważyłaś to ogłoszenie. Wczoraj wieczorem rozmawialiśmy z mamą i zastanawialiśmy się, czy nie kupić ci psa, bo wydaje nam się, ze to odpowiedni czas.
Dziewczynka nie mogła uwierzyć własnym uszom.
– Naprawdę? – spytała zachwycona.
Mama przytaknęła.
– Jeśli uważasz, ze umiesz się właściwie opiekować psem. To wielka odpowiedzialność.
Ewcia pokiwała głową tak energicznie, ze aż ją rozbolała szyja.
– Wiem, wiem. Umiem!
Mama uśmiechnęła się.
– Powinnam więc zadzwonić do tej pani, która ma szczenięta? Chciałabyś westie?
Dziewczynka tylko wbiła w nich wzrok. Od tak dawna chciała pieska, a rodzice zawsze powtarzali tylko „zobaczymy” i „może jak będziesz starsza”. Dlatego dopiero po chwili dotarło do niej, co mama właśnie powiedziała.
– Tak! – pisnęła. – Tak, proszę!
Na