Strona główna » Poradniki » Zasmakuj Ducha

Zasmakuj Ducha

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7859-162-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Zasmakuj Ducha

„Inspirująca książka dla młodych ludzi, by byli wolni w robieniu tego, o czym marzą”




Dedykowana mojemu angielskiemu nauczycielowi, który powiedział, że „nie mogę” i moim rodzicom, którzy zawsze mówili mi: „możesz”.


Dharma Gabrielle


„Rób to, co czujesz sercem, że jest właściwe, bo i tak zostaniesz skrytykowany. Zostaniesz potępiony jeśli to zrobisz, i zostaniesz potępiony jeśli tego nie zrobisz.”


Eleanor Roosevelt



Umysł jest Twoją największą spełniarką marzeń



(dosł. maszyną spełniającą marzenia)

 

Poprzez moje podróże i moje doświadczenia nabrałam przekonania, że dla każdego ziarna jest odpowiedni czas, by wyrosło. Nieważne, jak mocno je podlewasz czy jak bardzo ogrzewasz w słońcu albo też jak dużo prosisz lub krzyczysz do niego by wykiełkowało, ono i tak zrobi to we właściwym dla siebie czasie. Stworzyłam tę książkę, by opowiedzieć Ci moją historię, o życiu, w którym nie było jakiegoś ustalonego porządku, a które uczyniło mnie tym, kim jestem obecnie.

Kiedy uczyłam jogi, wielu rodziców przychodziło do mnie z prośbą, by pomóc ich nastoletnim dzieciom. „Jaki jest twój sekret, jak to się dzieje, ze jesteś taka dojrzała? Moje dziecko jest takie zagubione, bez kierunku, w którym mogłoby podążać, czy możesz powiedzieć mu co ma robić?” – pytali.

Odpowiadałam wówczas, iż: „Jestem bardzo błogosławioną jednostką, ponieważ miałam rodziców, którzy nie ograniczali mojej kreatywności, pozwalali mi dokonywać prób i popełniać błędy, wspierali mnie w moim rozwoju i ofiarowali mi swoje zaufanie, co w efekcie uczyniło mnie odpowiedzialną”. Moi rodzice nigdy nie mówili mi: „Nie możesz tego, czy tamtego” lub „Nie stać nas na to” – to nie był język mojej rodziny, Zamiast tego zawsze słyszałam, że „Znajdziemy sposób”.

Nie lubię, kiedy rodzice zabijają marzenia swoich dzieci, kiedy depczą po ich wyobraźni i ograniczają je. Tu nie chodzi o bycie milionerem, tu chodzi o mówienie „tak” dla możliwości wydarzania się pewnych rzeczy. Moment, w którym mówisz: „Czy ty myślisz, ,,że ja jestem milionerem, myślisz że mogę sobie na to pozwolić?” – jest tym, w którym twój umysł przestaje pracować i zamyka się. Natomiast kiedy mówisz: „Znajdę sposób”, umysł zaczyna zbierać informacje i znajduje drogę do zdobycia tego, czego pragniesz. To doskonała maszyna, doskonały pracownik, jeśli wiesz, jak nim kierować.
Pewnego dnia mała córeczka mojej ciotki powiedziała, że chce mieszkać w zamku. Ciocia zaśmiała się i powiedziała: „Jeśli chcesz mieszkać w zamku, to musisz poślubić milionera”. W tym momencie jej córka została nauczona tego, że nie jest zdolna posiadać czegokolwiek i że jedynym sposobem zdobycia tego jest poślubienie kogoś, kto jej to da. Wiele matek mówi do córek: „Wyjdź za bogatego i weź sobie za męża prawnika lub bankiera” podczas, gdy powinny mówić coś zupełnie odwrotnego: „Wyjdź za mąż, za kogo chcesz, ale bądź pewna, że masz swoją własną karierę i jesteś niezależna finansowo”. Smutne to, lecz prawdą jest, że większość ludzi każdego dnia nieświadomie uczy swoje dzieci tego, że ich marzenia są jakimś żartem.

Dlatego mówię Ci właśnie teraz, że kimkolwiek chcesz być i cokolwiek chcesz robić, to możesz. Moment, w którym nastawisz na to swój umysł jest tym, w którym nic we wszechświecie nie może już Cię powstrzymać. Musisz to sobie uświadomić.

Na początku wyda się to oczywiście prawie niemożliwe, z powodu starych przekonań, które przynieśli inni ludzie i okoliczności i które na Ciebie oddziałały. Jakiekolwiek marzenie postanowisz zrealizować, całe otoczenie się temu sprzeciwi.

Dlatego pokażę Ci jak udało mi się cokolwiek zmienić nastawiając swój umysł na:

Witalne sposoby, by odnieść sukces w tym, co robisz.


Niezwykła, wzruszająco szczera i prawdziwa. Przeczytałam jednym tchem, cytując poszczególne fragmenty mojemu nastoletniemu synowi. Polecam rodzicom i ich dzieciom, polecam starym i młodym, dużym i małym. Niech ziarenko wzrasta, budując na nowo naszą swiadomość i odpowiedzialność za świat, w którym żyjemy.

Justyna Steczkowska

Polecane książki

W swoim arcydziele ZŁO –JAK POWSTAJE W NAS Julia Shaw genialnie naświetla panoramę mrocznej strony człowieczeństwa. Naukowe podstawy analizowania umysłów sadystów, zbrodniarzy winnych ludobójstwa i odrażających dziwolągów, a także nowa rola technologii w promowaniu zła –są zaprezentowane w totalnie ...
Dana Sue i Ronnie byli parą od szkoły średniej, potem przez wiele lat uchodzili za wzorowe małżeństwo. Aż do zdrady Ronniego, której Dana Sue nie umie wybaczyć. Po rozwodzie skupia się na pracy i wychowaniu nastoletniej córki Annie. Szybko odnosi finansowy sukces, jej restauracja zyskuje sławę. Jedn...
Ta książka jest dla Ciebie, jeśli:   •   chcesz nareszcie zadbać o siebie •   tęsknisz za tym, aby czuć się bardziej swobodnie w relacjach z innymi •   chcesz nauczyć się odważnie komunikować swoje prawdziwe uczucia i potrzeby. W książce zn...
Nazywamy je wijcami. Przybyły z głębi kosmosu. Nieskończenie okrutne stwory o ostrych szponach, które pustoszą świat.   Podczas gdy wojna trwa, a miasta obracają się w gruzy, szeregowy Marco Emery wylatuje w kosmos wraz ze swoim plutonem. Wygrali jedną bitwę na Ziemi; kolejną przyjd...
Dzięki Zdrowiu Kobiet dowiesz się jak poprzez zmianę nawyków żywieniowych wpłynąć zarówno na zdrowie, jak i urodę. Ponadto zorientujesz się jak zmniejszyć objawy czy pozbyć się uciążliwych dolegliwości związanych z m.in. PMS-em i endometriozą. Uświadomię Cię jak poradzić sobie z zachciankami,  a...
Dramatyczna opowieść o najważniejszym zespole hiphopowym w Polsce. Losy Magika, Rahima i Fokusa to historia o marzeniach (spełnionych i nie) oraz trudach ich realizacji w brutalnej rzeczywistości ubogiego Śląska i raczkującego przemysłu muzycznego. Paktofonika stała się symbolem czasów kapitalistycz...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Dharma Gabrielle

Zasmakuj ducha

Dharma Gabrielle

© Copyright by Dharma Gabrielle & e-bookowo

Tytuł oryginału: Taste the Spirit

Z języka angielskiego przełożyła: Anna Zdebska

ISBN 978-83-7859-162-7

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2013

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

„Inspirująca książka dla młodych ludzi, by byli wolni w robieniu tego, o czym marzą”

Dedykowana mojemu angielskiemu nauczycielowi, który powiedział, że „nie mogę” i moim rodzicom, którzy zawsze mówili mi: „możesz”.

Dharma Gabrielle

Umysł jest najpotężniejszym narzędziem służącym do spełniania marzeń

„Rób to, co sercem czujesz, że jest właściwe, bo i tak cię skrytykują. Potępią jeśli to zrobisz i potępią jeśli tego nie zrobisz.”

Eleanor Roosevelt

Dzięki licznym podróżom i płynącym z nich doświadczeniom zrozumiałam, że każde ziarno ma swój czas, odpowiedni by zakiełkować i wyrosnąć. Nie jest ważne jak często będziesz je podlewać czy wystawiać na działanie słońca, albo jak długo prosić lub krzyczeć by wykiełkowało, ono i tak zrobi to w stosownym dla siebie czasie. Napisałam tę książkę, by opowiedzieć ci moją historię. O życiu, w którym nie było żadnego z góry narzuconego planu i które uczyniło mnie tym, kim jestem obecnie.

Kiedy uczyłam jogi, wielu rodziców przychodziło do mnie z prośbą, bym pomogła ich nastoletnim dzieciom. „Na czym polega twój sekret, jak to się dzieje, że jesteś tak dojrzała? Moje dziecko czuje się zagubione, nie ma kierunku w którym chciałoby pójść, możesz powiedzieć mu, co ma robić?” – pytali.

Odpowiadałam wówczas :”Czuję się bardzo błogosławioną istotą, ponieważ kiedy dorastałam, rodzice nie ograniczali mojej kreatywności, pozwalali mi na dokonywanie prób i popełnianie błędów, wspierali mnie w rozwoju i ofiarowali zaufanie. To w efekcie uczyniło mnie odpowiedzialną”. Nigdy nie mówili mi: „Nie możesz tego, czy tamtego” lub „Nie stać nas na to” – w mojej rodzinie nie używało się takich słów. Zamiast tego zawsze słyszałam: „Znajdziemy sposób”.

Nie lubię, kiedy rodzice zabijają marzenia swoich dzieci, kiedy depczą ich wyobraźnię, ograniczając rozwój. Tu nie chodzi o to, żeby byli milionerami, tylko by mówili TAK możliwościom wydarzenia się pewnych rzeczy. Moment, w którym słyszysz: „Czy ty myślisz, że ja siedzę na pieniądzach, myślisz że mogę sobie na to pozwolić? jest chwilą, w której twój umysł się zamyka i przestaje pracować. Natomiast kiedy słyszysz : „Znajdę sposób”, twój umysł zaczyna zbierać niezbędne informacje i toruje drogę do zdobycia tego, czego pragniesz. To doskonałe narzędzie, doskonały pracownik, pod warunkiem, że wiesz jak nim pokierować.

Pewnego razu moja mała kuzyneczka (córeczka mojej ciotki) oświadczyła, że chce mieszkać w zamku. Ciocia słysząc to roześmiała się i powiedziała: „Jeśli chcesz mieszkać w zamku, musisz wyjść bogato za mąż”. Tym samym dała córce do zrozumienia, że sama z siebie nie jest zdolna niczego osiągnąć, a jedynym sposobem zdobycia czegoś jest poślubienie człowieka, który jej to zapewni. Wiele matek mówi swoim córkom: „Wyjdź bogato za mąż, za prawnika lub bankiera”, podczas, gdy powinny zachęcać je do czegoś wręcz przeciwnego: „Wyjdź za kogo chcesz, ale przedtem upewnij się, że podążasz własną drogą i jesteś niezależna finansowo”. To smutne, lecz niestety prawdziwe, że większość rodziców każdego dnia nieświadomie wpaja swoim dzieciom, że marzenia to tylko nierealny kaprys.

Dlatego właśnie teraz ci mówię: kimkolwiek chcesz być i cokolwiek chcesz robić, dasz radę to osiągnąć. Moment, w którym nastawisz swój umysł na cel jest chwilą, w której już nic we wszechświecie nie może cię powstrzymać. Musisz to sobie uświadomić.

Na początku wyda ci się to oczywiście niemożliwe, z powodu starych przekonań, które wnieśli w twoje życie inni i okoliczności, które na ciebie oddziaływały. Jakiekolwiek marzenie postanowisz zrealizować, twoje otoczenie się temu sprzeciwi.

Pokażę ci swoją drogę i jak udało mi się cokolwiek zmienić, kiedy nastawiałam swój umysł na:

Istotne sposoby pomagające osiągnąć sukces w tym co robiszWizualizacja

Jakkolwiek banalnie to brzmi, jest to główny składnik procesu spełniania się każdego marzenia. Umysł jest najpotężniejszym narzędziem ludzkości. Pomimo faktu, że jako rodzaj ludzki korzystamy ledwie z pięciu procent mocy naszego umysłu, jego potencjał nadal pozostaje zagadką. Kiedy wizualizujesz, dostajesz się do swojego umysłu (wgrywasz się, dostrajasz do niego) w sposób, z którego nie korzystałeś od czasów dzieciństwa, kiedy to powoływałeś do życia smoki czy jednorożce. Teraz wizualizujesz siebie rozwijającego korporacje lub żeglującego dookoła świata. Będąc o tyle starszy, posiadasz już niezbędną umiejętność rozumienia i koncentracji, cech, których jako dziecko nie miałeś, lecz dzięki którym wizualizując zyskujesz potężną siłę podczas wizualizacji. Myśl o rzeczach wielkich, nie o małych. Nie ma ograniczeń, a im większe rzeczy sobie wyobrazisz, tym bardziej twój umysł będzie się poszerzał, zamiast kurczyć.

Jogini praktykują ten sposób od tysięcy lat, od kiedy zrozumieli, że umysł może stać się największym przyjacielem człowieka lub jego największym wrogiem. Jeśli oswoisz go, poda ci na tacy cały świat. Jeśli to on cię zniewoli, staniesz się niczym. W starożytnych hinduskich księgach jogicznych napisano: „Man jeetai jagjeet”, co oznacza: „Opanuj swój umysł, a opanujesz świat” .

Dlatego zawsze wizualizuję sobie dokładnie to, co chcę robić. Widzę siebie na sto procent w określonych sytuacjach.

Czuję zapach otoczenia, smak jedzenia, a nawet prowadzę rozmowy z wyimaginowanymi przyjaciółmi.

Rysowanie i planowanie

Rysuję szkice tego co chcę, by się wydarzyło i robię ich kopie (wzory, odciski). Pomaga mi to uczynić wizję na tyle realną, na ile to możliwe, także na poziomie fizycznym (materialnym). I mimo że nic nigdy nie wydarza się dokładnie tak, jak to zaplanowałeś, a Wszechświat zawsze przynosi spełnienie w inny sposób niż ten, jaki sobie wyobraziłeś, pomoże ci to zbudować fundamenty twoich marzeń.

Nie mówię o swoich planach nikomu, kto nie musi ich znać

To bardzo ważna formuła, która stanowi jednocześnie klucz do wszystkich moich projektów. O swoich zamierzeniach nie mówię nikomu, kto naprawdę nie musi o nich nic wiedzieć. Dopóki nie zostaną szczęśliwie ukończone. Jedynymi osobami, które wtajemniczam są te, które pomagają mi w ich realizacji i z reguły obiecują dochować tajemnicy. Dlaczego? Większość naszych znajomych wcale nie pragnie naszych sukcesów. To smutne, ale taka jest prawda – większość ludzi jest nieszczęśliwa z tego powodu, że nic im się nie udaje i jeśli opowiesz im o swoich planach, zniechęcą cię na dzień dobry. A to z pewnością cię zdołuje. Moment, w którym poczujesz się zdołowany spowoduje zamknięcie się tej części umysłu, która zbiera informacje i inspiruje do podążania własną drogą. Czy zauważyłeś, że kiedy opowiadasz komuś o wspaniałym projekcie, który chcesz realizować, z reguły gdzieś między wierszami słyszysz uwagi w stylu: „Hmm, tak, ale to jest ryzykowne i poza tym wiesz, jest kryzys na rynku…” lub okazywany entuzjazm jest tylko pozorny: „Ooo, to wspaniały pomysł… a tak przy okazji, jak się miewa twoja mama?” Obie te reakcje podkopują i niszczą pewność siebie, która jest kołem napędowym sukcesu.

Otaczaj się ludźmi sukcesu

Nie mówię o prowadzaniu się z posiadaczami wielu zer na koncie (nie ma w tym nic złego) ,ale mam na myśli otaczanie się ludźmi, którzy spełnili swoje marzenia. Oni zainspirują cię byś też podążał drogą marzeń. Zapytaj ich, jak to zrobili, jak udało im się osiągnąć sukces. Jeśli nie masz takich osób wokół siebie, zobacz czy nie ma w okolicy kursów albo warsztatów, które mogłyby cię zainspirować. To, co robisz teraz, wykształca nowy nawyk, czyli oznacza że wyrosłeś z myślenia, że świat działa „właśnie tak” i od teraz uczysz się funkcjonować „teraz TAK”. Musisz być otoczony ludźmi, którzy pragną realizacji swoich zamierzeń i którzy odnoszą sukces. Na przykład wszyscy utalentowani artyści i pisarze skupiający się wokół środowisk artystycznych Paryża wymieniają się pomysłami, inspirują nawzajem do zdrowej rywalizacji, przyjaźni i miłości, by spełniać się w malarstwie, pisarstwie czy kreowaniu mody.

Podróżuj

Kiedy podróżuję, spotykam wiele osób, z którymi inaczej nie nawiązałabym kontaktu. Dużo się od nich uczę zdobywając wiedzę o ich krajach i kulturze i rozmyślam o tym, co dzieje się na świecie. To mnie inspiruje. To najlepszy sposób, by zacząć wszystko od nowa, kiedy czujesz, że wszystko w twoim życiu już skostniało i nic się nie dzieje. Zostawiasz ludzi i miejsca. A kiedy wracasz, pełen jesteś nowych idei, nowych znajomości i totalnie nowego spojrzenia na życie.

Słuchaj

To przysłowiowa „wisienka na torcie”. Możesz bowiem robić wszystkie z pięciu wyżej wymienionych rzeczy, ale jeśli nie robisz tej jednej, to co dobre dla ciebie przejdzie ci koło nosa, nim zdążysz nawet zauważyć. Co mam na myśli mówiąc słuchaj – słuchaj kogo?

Wsłuchuj się w swoje otoczenie, zawsze dzieje się coś wspaniałego, a ludzie wciąż opowiadają o czymś niezwykłym. Jeśli dobrze się wsłuchasz możesz usłyszeć o czymś, co może się okazać pożyteczne dla ciebie. Na przykład, kiedy pracowałam dla 3HO* jako trener jogi, wzięłam udział w spotkaniu dotyczącym udziału młodych ludzi w Konferencji Narodów Zjednoczonych. Po spotkaniu podeszłam do kobiety, która je prowadziła i powiedziałam, że chciałabym pojechać na tę konferencję i reprezentować naszą organizację. Była poruszona, a ja tydzień później znalazłam się w Nowym Yorku reprezentując 3 HO – wśród niezwykłych osób rozmawiających o pokoju. Wszechświat nieustannie zarzuca cię klejnotami, ale większość ludzi ma tak niską samoocenę, że nie dostrzega możliwości sięgnięcia po nie.

Dziesięcina

Prawo mówi: kiedy dajesz – dostajesz. To sekret, którego nauczył mnie mój nauczyciel jogi. Wiele osób nie ma pieniędzy i oszczędza każdy grosz. Dzielenie się jest kluczem do otrzymywania od Wszechświata jeszcze większej ilości dóbr. Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma mniej szczęścia niż ty i nie ma nic lepszego, jak pomóc mu wydostać się z tej sytuacji. Być dla niego tym, kto innym razem tobie podaje rękę i pomaga. „Dziesięcina” to oddawanie małej części swoich dochodów – powiedzmy 10 procent – i ofiarowanie jej organizacji, która twoim zdaniem pomaga światu. Może to być miejscowy kościół, czy też organizacja ratująca zagrożone niedźwiadki panda. Dziesięcina pomoże ci pochylić nieco głowę, kiedy zaczniesz zawadzać nią o pułap, który jest niczym innym jak twoim własnym ego.

Karma vs dharma

Wszyscy znamy pojęcia rodem z New Age takie jak „karma” czy „dharma”, ale co one dokładnie oznaczają? Jogini i święci w Indiach, od dawna pisali w swoich starożytnych świętych księgach, że nasze życie obraca się wokół karmy. Karma to skutek działania wytworzonego przez daną osobę. Powiedzmy, że jeśli masz konto w uniwersalnym banku, to karmą jest działanie związane z ciągłym wypłacaniem z niego pieniędzy. I cokolwiek zarobisz (dobrymi uczynkami) w dalszym ciągu będziesz dążył do wyzerowania konta. Z dharmą mamy do czynienia wtedy, kiedy na koncie doszliśmy wreszcie do zera i zaczynamy mieć zyski. Jeśli to wszystko leży w duchowym banku, to dlaczego wyzerowanie wszystkiego miałoby być ostatnią tajemnicą sukcesu? Ponieważ tylko jeśli jesteśmy świadomi tego, co robimy, nie kreujemy już więcej karmy i nie zwiększamy cierpienia swojego ani innych. Zatem cokolwiek postanowisz w życiu robić, upewnij się najpierw, czy nie czynisz nikomu świadomie krzywdy. W przeciwnym razie budujesz swój sukces na cudzym nieszczęściu i któregoś dnia karma znów zapuka do twoich drzwi prosząc o spłatę długu.

Wybrałam inny sposób życia niż większość moich rówieśników. Nie zawsze podejmowałam najwłaściwsze decyzje, ale za to spoglądając w przeszłość na pewno nie powiem: „O Boże, moje życie było takie nudne”. Chcę powiedzieć młodym ludziom, że nie ma właściwej drogi. Nawet jeśli wam powiedzą, że jest, nie bójcie się być sobą, bądźcie całym sercem tacy, jacy jesteście.

Nie przestawajcie być dziećmi, nawet jeśli życie podda was wielu próbom. Przyjmijcie odpowiedzialność za prawo bycia tutaj, na ziemi. Myślę, że większość ludzi nie rozumie, że ziemia dana nam jest po to, by się o nią troszczyć. Obecna sytuacja przypomina Polskę pod rządami komunistów. I ludzi, którzy nigdy nie zakosztowali posiadania czegokolwiek, więc nie naprawiali domów, nie dbali o ziemię, nikt nie chciał niczego ruszać ani usprawniać, ponieważ nikt nie czuł się za nic odpowiedzialny i nie czuł, że jest w posiadaniu ziemi po to, by mógł ją utrzymać i chronić…

Gdy Rosjanie odeszli, Polska rozkwitła. W łagodnym sensie, bo na głębszym poziomie podświadomości nadal nie czuliśmy, że ziemia jest nasza. Nie byliśmy nauczeni, że może potrzebować od nas pomocy w jej utrzymaniu i pielęgnacji. Był przecież rząd, który za wszystko odpowiadał, a sposób w jaki dawał nam to do zrozumienia, (że nie jesteśmy mieszkańcami matki ziemi), stworzył barierę i podzielił nas granicami i prawami powodującymi wojny – podczas gdy w istocie nie ma nic, co by nas dzieliło i wszyscy na tej planecie jesteśmy jednym i tym samym.

Dużo czasu zajęło mi uświadomienie sobie, jak ważne jest nie bać się własnej oryginalności, nie rezygnować z bycia „szaleńcem”. Napisałam tę książkę po to, by być może w jakiś sposób was zainspirować , byście robili to, co zawsze chcieliście zrobić, niestety, powiedziano wam, że nie jest to mądre lub bezpieczne. Nie musicie iść ścieżką, o której wszyscy mówią, że tą właśnie powinniście iść, nie musicie podążać za żadnym „podręcznikiem dla młodych ludzi”. Pisząc te słowa chcę też pokazać młodym ludziom, że świat dookoła nas cierpi, natura umiera, a my jesteśmy za to odpowiedzialni i musimy podjąć działanie, nawet jeśli oznacza to tylko podejmowanie konkretnych decyzji odnoszących się do tego, co kupujemy i czego używamy. Mam nadzieję, że tą książką zainspiruję wielu z was do nauczenia się jak być bardziej wolnym i jak zakosztować Ducha w działaniu.

Edukacja nie powinna zaczynać się na uniwersytecie, to uniwersytet powinien zaczynać się w przedszkolu

Kształcenie powinno być przyjemnością – jak prawdziwe hobby. Większość ludzi uważa, że jest „czas zabawy”, do którego zaliczają wakacje, uprawianie sportu i wyjścia z przyjaciółmi; oraz „czas pracy i szkoły”, pod którym rozumieją edukację. Zdobywanie wiedzy powinno być jednak czymś, co otwiera oczy zmuszając do wydania z siebie okrzyku zachwytu: „Ojej!”. Dzisiaj jednak ludzie nie idą na uniwersytet dla przyjemności studiowania. Edukują się, by móc potem dostać pracę, dzięki której opłacą swoje rachunki. Przejście przez uniwersytet jest warunkiem koniecznym, by dostać stabilną posadę. Kiedy rozmawiam z młodymi ludźmi, którzy dopiero co ukończyli wyższe studia, zwykle wszyscy powtarzają to samo: „Nic się nie zmieniło, jestem w tym samym miejscu co pięć lat temu, z tą tylko różnicą, że mam tytuł magistra”. Jeśli zatem idziesz na uniwersytet po to tylko, by później załapać się na ciepłą posadkę, czas tam spędzony jest dla ciebie stracony. Nie ma bowiem żadnej gwarancji, że kiedy skończysz szkołę, dostaniesz pracę w dziedzinie, w jakiej się specjalizowałeś. Dlatego w tym rozdziale gorąco zachęcam do nauki i edukowania się w tak wielu dziedzinach, jak to możliwe. Wiem, że większość młodych ludzi nie cierpi się uczyć i namiętnie obwinia o to swoich rodziców i nauczycieli. Większość nauczycieli nie cierpi swojej pracy i nie ma talentu do motywowania uczniów do nauki. Jest wielka różnica między nauczycielem historii, który monotonnym głosem operuje faktami i datami wojen, a tym, który zabiera całą klasę w podróż w czasie i korzystając z własnej wyobraźni wspina się na wyżyny własnych możliwości, by dotrzeć do każdego ucznia z osobna. Większość rodziców także zaprzepaszcza edukację swoich dzieci.

Są trzy typy rodziców. Pierwszy to rodzice „płynący z prądem”. Tacy rodzice okazują wyluzowany stosunek do edukacji swoich dzieci. Mają hipisowską mentalność i wierzą, że wszechświat sam zatroszczy się o ich edukację. Ich dzieci mogą mieć zatem dziesięć lat i nadal mogą nie umieć poprawnie czytać lub napisać choćby jak się nazywają. Ci rodzice z reguły utrzymują, że wykształcenie nie jest tak ważne i lepiej jest „po prostu być”. Dzieci takich rodziców widzą, że ich koledzy z klasy osiągają lepsze wyniki, a to sprawia, że często czują się niepewne i nie mają ochoty na kontynuowanie edukacji.

Drugi typ to rodzic „ponadnormatywny”. Znasz ten typ rodzica, kiedy dziecko dostaje czwórkę lub czwórkę minus z testu i zadowolone z siebie prezentuje wynik ojcu, a ojciec patrzy i mówi: „Wiesz, cztery minus nie wygląda tak ładnie, jak pięć plus” – do dziecka w drugiej klasie podstawówki! Są to zatem rodzice z nadmiernymi ambicjami, którzy dobrze wiedzą, że o nich właśnie chodzi… Tak, tak – o was mówię! Rujnujecie swoim dzieciom życie, walcząc z taką determinacją, by zwyciężały jako dorośli w kolejnych wyborach prezydenckich. Tymczasem wasze dzieci prędzej załapią się na wózek inwalidzki niż na fotel prezydenta.

Trzeci typ rodzica to „łapacze marzeń”. Rodzice, którzy zadają sobie sprawę, że ich dzieci są w jakiejś dziedzinie geniuszami. Mówią zazwyczaj: „Wiesz, że jesteś dobry w malowaniu, powinieneś malować. Dlaczego nie malujesz? Zostań malarzem, zarobisz krocie. Maluj, maluj, maaaaluj”. Nawet jeśli dziecko jest Leonardem Da Vinci, będzie się czuło zdławione za każdym razem biorąc pędzel do ręki – tyle nacisku! Tacy rodzice wykorzystują talent dzieci po to, by przyczynił się do ich dobrobytu lub lepszego samopoczucia. Najlepszym przykładem jest Michael Jackson ze swoim talentem, na który położył się cień – w postaci rodziców. Nawet jeśli zdobył sławę w przemyśle muzycznym, nie mógł już funkcjonować jako pełna, kompletna osoba.

Kiedy na rok rzuciłam szkołę średnią, ludzie wokół mnie aż zwijali się od pytań typu: „I co zamierzasz teraz robić? Bez szkoły będziesz nikim!” – powtarzali ze zmartwioną miną. Nie rozumieli, że ostatnią rzeczą, jaką także ich dzieci robiły w szkole, była nauka. „Seks, narkotyki i rock’n’ roll” to jedyne co przychodziło im do głowy. Większości rodziców wydaje się, że najbezpieczniejsze dla ich dziecka jest chodzić do szkoły i cierpieć, następnie ukończyć szkołę wyższą i dopiero potem szukać innych opcji.

Korzyści płynące z nauki:

Jeśli czegoś nie rozumiesz, natychmiast to wyjaśnij, inaczej zacznie cię to uwierać to jak kamyk w bucie – i nie czuj się głupio, że pytasz. Tylko głupcy siedzą cicho i wszystkiemu przytakują

Zapytaj kolegę, który ma dobre oceny w nauce i pozwól mu wyjaśnić jak co działa. Każdy problem ma swoją metodę uzyskiwania odpowiedzi. To jest jak równanie i niektórym dzieciom udało się już wykombinować jak wykonać je szybciej od innych. Chodzi o trening umysłu. Nie musisz być geniuszem, musisz tylko nauczyć się jak studiować i słuchać.

Nie leniuchuj, ćwicz do perfekcji. Oznacza to mniej MTV i rozmów na facebooku oraz więcej nauki.

Znajdź inspirującego trenera. Będzie cię to kosztowało nieco pieniędzy, ale wniesie też do twojego życia dużo zabawy. To tylko usługa i jeśli twój trener się nie sprawdzi, zawsze możesz go zmienić ( w przeciwieństwie do nauczyciela w szkole).

Jeśli nie stać cię na osobistego trenera, jest wiele dobrych CD do nauki, a tam przycisk z objaśnieniami możesz naciskać bez końca.

Jeśli uczysz się języka, jedź do kraju, którego mieszkańcy posługują się tym językiem. To zmotywuje cię do nauki, a jeśli to możliwe, ucz się tam i pracuj, bo to najlepszy sposób na jego opanowanie.

Nie szufladkuj sam siebie jako głupca. Są na świecie ludzie, którzy nie umieją czytać, a prowadzą milionowe interesy. Nigdy nie pozwól nikomu odebrać sobie pewności siebie. Jeśli nie jesteś dobry w jednej rzeczy, możesz być geniuszem w innej. Twoim zadaniem jest odkryć jaki jest twój talent i spożytkować go.

Większość ludzi kończy studia ze stopniem naukowym w biznesie, ale nigdy w życiu nie pracowało lub nie ma pojęcia o tym, jak właściwie funkcjonuje świat. Jednym z najlepszych sposobów jest próbowanie tak wielu rodzajów zajęć, jak to możliwe. Pracuj z tak wieloma ludźmi z iloma się da. Pewnego lata byłam kelnerką, specjalistą od nieruchomości, wyprowadzałam psy na spacer i nauczałam jogi. Robienie rzeczy, które są dla ciebie mało komfortowe tylko poszerzy twoje horyzonty. To, co edukacja powinna z tobą zrobić, to właśnie rozciągnąć twoje fizyczne i mentalne możliwości (uelastycznić je), byś po jej zdobyciu był zupełnie inną osobą. Jeśli chcesz nauczyć się języka, jedź tam, gdzie możesz się go nauczyć. Poszukaj pracy i poznaj język oraz kulturę. Potem wróć do domu i zdaj testy na certyfikat. Moi rodzice mają przyjaciółkę, która mówi płynnie pięcioma językami, a nigdy nie uczyła się ich na uniwersytecie. Jeździła tam, gdzie się nimi posługiwano, mieszkała, pracowała tam i tak żyła. Teraz pracuje na uniwersytecie i sama jest wykładowcą. Takie doświadczenie przyniesie ci o wiele więcej zabawy i nauczysz się języków szybciej, niż gdybyś siedział w szkolnej ławce.

„Czytaj, czytaj i jeszcze raz czytaj, nieważne czy jest to dobra lektura czy nie, po prostu czytaj wszystko co wpadnie ci w ręce” . Tak mawiał mój dziadek za każdym razem, kiedy się z nim widywałam. „ Co teraz czytasz? „ – było jego standardowym pytaniem.

Zawsze mieliśmy w domu książki, pełno ich było na półkach i regałach. Mój dziadek, który był kolekcjonerem książek, posiadał w swoich zbiorach kilkusetletnie nawet woluminy o różnej tematyce. Mama zaczęła czytać Josepha Conrada mając zaledwie sześć lat. Ja w jej wieku nie byłam aż tak zaawansowana i czytałam tylko Kubusia Puchatka i Przygody Misia. Jednak w miarę dorastania mój nawyk czytelniczy rozwijał się. Ulubionymi pozycjami były zawsze książki podróżnicze opisujące podróże do egzotycznych krajów i muszę przyznać, że gdyby nie one i fakt , że tyle się ich naczytałam, nie byłabym tak zafascynowana podróżami.

Większość młodych ludzi nie czyta dopóki nie musi, tak dzieje się na przykład na studiach. Pamiętam, że gdy jednemu z przyjaciół zaproponowałam lekturę książki, o której akurat rozmawialiśmy i która wydała mi się pasjonująca, usłyszałam: „ Nie mam czasu na czytanie czegokolwiek; muszę dużo czytać na uczelni”. Prawdą było, że przed pójściem na studia nigdy nie przeczytał nic ponad to, co nauczyciel zadał mu w szkole średniej. Jedyną rzeczą, którą czytał regularnie były magazyny sportowe. Nie praktykował czytania dla przyjemności. Wielu studentów szkół wyższych wcale nie czyta, o ile nie robi licencjatu z literatury. Nie rozumieją, że im lepszą mamy wiedzę o świecie, tym większy sukces możemy odnieść budując swoją karierę. Dlatego zawsze powtarzam wszystkim, żeby czytali, czytali i jeszcze raz czytali, także na tematy, którymi nie są zainteresowani, bo może coś w nich się otworzy i zainspiruje do zrobienia w życiu a czegoś nowego.

Podróże

Podróżować zaczęłam właściwie od chwili przyjścia na świat. Kiedy moi rodzice emigrowali z Włoch do Kanady. Pierwszy raz leciałam samolotem kiedy miałam cztery lata – z Vancouver do Polski. Zwiedziłam wszystkie prowincje w Kanadzie, wiele stanów w USA (NY, LA, New Mexico, Arizona, Virginia, Boston, Oregon) i w Meksyku, byłam w Polsce, Szwecji, Austrii, we Włoszech i we Francji, na Węgrzech, w Albanii, Kosowie, Czarnogórze, Bośni, w Czechach, Niemczech, Szwajcarii, Hiszpanii, Północnej Afryce (Tunezja), Australii, Singapurze, w Indiach, Japonii i w Tajlandii.

Wszystkie te miejsca odwiedzałam wchodząc intensywnie w ich kulturę, stapiając się z ludźmi. Mówię płynnie po polsku, po angielsku i po francusku. Rozumiem hinduski i pendżabski swobodnie się nimi posługując. Potrafię też czytać po pendżabsku. Nie sprawia mi kłopotów niemiecki od kiedy pracowałam w Niemczech przez pięć miesięcy. Rozumiem albański i czeski. Czuję, że nie ma kraju, do którego przynależę. Każdy kraj, w którym przebywałam, stawał się moim domem i każdy oferował mi coś na teraz. Podróżowanie czyni cię globtroterem, cała planeta staje się twoim domem; nie tylko czymś, co nazywa się państwem o wyobrażonych granicach. Żadna książka nie pozwoli ci doświadczyć tego, co aktualnie dzieje się na świecie – poznasz to tylko podróżując i poznając miejsca i ludzi. Nie wierzę w sukces postanowienia: „ Będę podróżować jak zarobię dużo pieniędzy i przejdę na emeryturę”.

Bzdura, bo