Wiersze żebrane
- Wydawca:
- Wydawnictwo FA-art
- Kategoria:
- Poezja i dramat
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-60406-72-4
- Rok wydania:
- 2015
- Słowa kluczowe:
- baczewski
- dawnej
- ikonopisanie
- krótki
- miłości
- mroku
- pułapka
- simona
- sława
- sprawie
- wiersze
- zebrane
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Wiersze żebrane”
Tom zaiwera wiersze: Zabawka, Dwa listy zamknięte, z zamkniętego miejsca, od hipotetycznego alberta camusa do simona wiesenthala (w sprawie doktryny), Ars poetica xxv: sława, Dzwon (albo o marności poezji), Tristia, Pustość, Pułapka, Spotkanie, Wspólny świat, Dupobranie, List z bezludnej wyspy (o tym, jak poeta złożył wizytę dawnej kochance, która urodziła dziecko innemu mężczyźnie), Ars poetica xviii: anioł, Przepraszam pana, panie baczewski, Tren, Na początku był odlot, Ars poetica ix: umysł, Krótki wiersz o seksie, Wszystko gotowe do nocy: michel foucault, Wołając przez ścianę mroku na drugi brzeg ciszy, Leżenie ma przyszłość, Ikonopisanie, O co mi chodzi kiedy tobie stoi, Red hot poetry, First we fuck katowice, Sonet o małpce voltaire’a i o śmiechu, Dziesięć dowodów na istnienie miłości.
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Marek K.E.Baczewski
Marek Krystian Emanuel Baczewski
Wiersze żebrane
Zabawka
Gdyby ktoś, przebywający na zewnątrz zabawki, zapytał,
nie umiałbym mu w sposób przytłaczająco kompetentny
odpowiedzieć, że urodziłem się, żyję, sapię przez sen,
piszę wiersz o stopniu, w jakim oczywistość jest oczywista.
To tak, jakbyś zasady gry w szachy próbował objaśnić
laufrowi, który gania po czarnych przekątnych i zupełnie
nie wie o istnieniu białych pól. I jakby teraz laufer
powtarzał lekcję pionowi, który pojmuje tylko jedno
jego zdanie: „Rozumisz, ciulu?”, ale dzielnie kiwa
coraz cięższą głową, szepcząc: „Ech, poeta… ”
Głowa mi była zawsze ciężarem. Czapkę nosiłbym z chęcią
w torbie. A szczoteczką do zębów czyścił miejsce, gdzie krąg
szczytowy wystawałby guzem na płaskowyżu zaślepionego karku. Skoro
nie potrafię sobie odmówić, odpowiem. Jeśli nie potrafię wierzyć,
zejdę z wieży. Nie jest rzeczą piona być na poziomie.
Dwa listy zamknięte, z zamkniętego miejsca, od hipotetycznego Alberta Camusa do Simona Wiesenthala (w sprawie doktryny)
LIST I: POPOŁUDNIE
Pewien stary Żyd przywiózł ze sobą do Obozu dwóch synów. Przed bramą dowiedział się, że będzie mógł zabrać tylko jednego, drugi — pójdzie od razu do Komory Gazowej. Pozwolili mu zadecydować, który. „Wybrałem starszego — tłumaczył później w baraku — bo ma żonę i dziecko, a młodszy nie założył jeszcze rodziny”.
Ale i tak następnego dnia powiesił się, bo zabił młodszego.
Simon Wiesenthal
Potulny jak owieczka, którą wstrętny wdowiec
bierze w posiadanie kompetentnym ruchem bioder
albo tak potulny jak kęs plasteliny, plazma
rozciamkana w szczękach zbaraniałych z głodu
pionowy i kanciasty, z podłużną, zwykle hałasującą
a teraz jakby zabliźnioną raną w poprzek twarzy
podobny do tej urny, do której go prowadzą
dwa szczodrze umięśnione laufry z dwóch
przeciwległych stron szachownicy
w kokonie szarej wełny zmierzchu —
skazany na wybór.
A gdyby tak na moment przed zapaścią zapadni
ogłosił koncert ostatnich życzeń? I gdyby tak
zapytał, czy można wybierać? To co wtedy? Nic.
Odpowiedzą mu tak jakoś zgrabnie i wymijająco:
„Trzeba”.
Albo rozlepią w setkach egzemplarzy swe
monotonne hagiografie: nabożne praktyki, wizje,
wniebowstąpienia. Do kryształowych relikwiarzy
wskakują dymiące świeżością ochłapy.
Nie mówiąc o cudach — bo cud
zaczyna się tam, gdzie jesteś.
A popołudnie — tam, gdzie wieczór.
LIST II: WIECZÓR
Na fotografii znalezionej u pewnego esesmana widziałem więźnia powieszonego za jądra. Jest takie popularne powiedzenie…
Podczas przesłuchania rzuciłem się na tego esesmana i gdyby nie odciągnęli mnie amerykańscy żołnierze, byłbym go udusił własnymi rękami.
Simon Wiesenthal
„Robiliśmy to zawsze w jakimś gęstym lesie,
jednym strzałem w tył głowy. Mózg
wsiąkał pierwszy”.
Ars Poetica XXV: Sława
Prędzej czy później każde z nas, drogie dzieci,
trafia na swojego misia z okienka,
który ma nas głęboko w tłustej dupie.
Po kilku bezowocnych próbach regulacji kontrastu
okazuje się, że nie mniej głęboko mają nas w swych
dupach operatorzy kamer, kierownik produkcji,
baba, która przychodzi sprzątać studio, nawet
autor scenariusza w akcie empatii zobowiązuje się
dostarczyć zaświadczenie o odbyciu rektoskopii.
Z upływem czasu dowiadujemy się, drogie dzieci,
co z nami, co nas weźmie, co nas strzeli, co
na nas położą i, last but not least, co nam w co.
W tym naszym niehigienicznym położeniu
winniśmy zdać sobie — czy jednak sprawę?
że ktoś nas mimo wszystko potrzebuje.
Chcę powiedzieć przez to, że ktoś nie może
obyć się bez tego wielkiego czopka, jakim jestem.
Wystarczy wyjść z domu, a oni już na nas czekają:
kioskarka, która nie ma drobnych, kierowca
czarnego cherokee, policjant, którego usiłujecie
zainteresować nagłym — skądinąd skandalicznym —
zupełnym brakiem waszej lewej nogi; nawet gość
zapytany o drogę do wszystkich diabłów, rozpina
płaszcz, podnosi sweter i pokazuje receptor kałowy.
Życie ludzkie jest (niech mi wybaczy autor Elegii
z Duino) snem niczyim w nieskończenie wielu dupach.
Jak nasiona rzucone w glebę są bowiem kawałki nas,
tkwiące wewnątrz ludzi, którzy przebiegają obok, wskazując
na coraz wyższe partie jelit: kątnica, okrężnica, appendix.
A my wykrwawiamy się czując, że ze wszystkich stron otacza nas to,
czego nie mógł dać nam żaden wiersz: sława, sława, sława.
Ciąg dalszy w wersji pełnej…
Strona redakcyjna
M.K.E Baczewski
Wiersze żebrane
Katowice 2015
Copyright © by M.K.E Baczewski, 2015
Okładka: Agata Nawrat
ISBN 978-83-60406-72-4
Wydawnictwo FA–art
Katowice 40-013, ul. Staromiejska 6 lok. 10d
Zamówienia
www.FA–art.pl
prenumerata@FA–art.pl