Strona główna » Dla dzieci i młodzieży » Kot Kameleon

Kot Kameleon

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7551-426-1

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Kot Kameleon

Książka "Kot kamelon" znalazła sie wśród 10 tytułów nominowanych do nagrody IBBY 2014

Natalia nie jest szczególnie zadowolona, gdy musi zostać na kilka dni na wsi u babci Anieli. A gdy po odjeździe rodziców okazuje się, że w samochodzie została jej torba z ulubionymi zabawkami, jest naprawdę zmartwiona. Cóż ona będzie robić przez całe dni z babcią i czarnym kotem, który chyba jej nie lubi? Na szczęście babcia zabiera ją na strych, gdzie można przymierzać fantazyjne kapelusze i bawić się szkiełkami witrażowej lampy. Gdy się przez nie spogląda, wszystko nabiera czarodziejskich barw, a czarny kot staje się białym kotem. Tylko czy to naprawdę magia?

Polecane książki

Poznaj zło w najczystszej i najbardziej fascynującej postaci! Po kultowym Milczeniu owiec i Czerwonym smoku to kolejne spotkanie z demonicznym Hannibalem Lecterem. Potężny, hipnotyczny, całkowicie oryginalny Hannibal to uczta dla wyobraźni. Przygotuj się na podróż do piekła… „Bezlitosny – p...
W publikacji „Agroturystyka” omówione zostały szczegółowe kwestie związane z prowadzeniem działalności agroturystycznej.Artykuł zawiera liczne przykłady i uzasadnienia na bazie podstawy prawnej. Dzięki publikacji dowiesz się m.in. na temat: Agroturystyki jako usługi hotelarskiejRejestracji działalno...
Opowieść o cnotliwym rycerzu w lśniącej zbroi, podróżującym po magicznym świecie na białym rumaku? Nie tym razem! Przedstawiam wam Argo - groteskowego lisza psychopatę, dla którego jedyne istotne wartości dotyczą jego własnej osoby, 
a wspomniany wyżej świat najchętniej widziałby u swoich stóp. Ja...
W świecie, w którym istoty podobne ludziom zostały zepchnięte na skraj mapy, człowiek odmieniał świat nauką, technologią i pokusą pełnej władzy. Starzy bogowie mieli zostać zastąpieni przez nowy Kościół Jedynego Boga, a ostatni magowie nadal zaciekle walczyli o swoją pozycję u boku królów. Wted...
“Wielki Widzew” to historia najlepszej drużyny w historii polskiej piłki klubowej. Opowieść rozpoczyna się w 1969 roku gdy dwóch działaczy: Ludwik Sobolewski i Stefan Wroński, oraz dwóch trenerów: Leszek Jezierski i Stanisław Stachura, rozpoczynają od podstaw budowę klubu w robotniczej dzielnicy Łod...
Zwykłe życie Hanny zmienia wiadomość, że ekscentryczny dziadek miliarder, którego nigdy nie poznała, zapisał jej majątek. Pod warunkiem, że podtrzyma ciągłość rodu. Hanna, która jest samotna, wypija drinka i proponuje układ Yeagerowi, facetowi uzależnionemu od adrenaliny. Yeager przyst...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Joanna Wachowiak

Copyright © Joanna Wachowiak

Copyright © Wydawnictwo BIS  2014

Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując jej część, rób to jedynie na użytek osobisty.

Szanujmy cudzą własność i prawo.

Więcej nawww.legalnakultura.pl

Polska Izba Książki

ISBN 978-83-7551-426-1

Wydawnictwo BIS

ul. Lędzka  44a

01-446 Warszawa

tel. (22)  877-27-05, 877-40-33; fax (22)  837-10-84

e-mail: bisbis@wydawnictwobis.com.pl

www.wydawnictwobis.com.pl

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: kontakt@elib.pl

www.eLib.pl

Rozdział 1 Przyjazd i wyjazd

– Daleko jeszcze? – spytała Natalia, przecierając oczy.

– Nie, jesteśmy już blisko. – Tata zerknął w tylne lusterko. – Wyspałaś się?

Nie odpowiedziała. Patrzyła przez okno: drzewa pojawiały się i znikały za jadącym samochodem, migając jako żółte, zielone i brązowe plamy.

Mama odwróciła się na swoim siedzeniu i połaskotała ją po nodze.

– Wciąż się gniewasz?

Gdyby nie to, że Natalia była strasznie obrażona, roześmiałaby się – bo na łaskotki jest wrażliwa jak mało kto. Ale nie tym razem. Co to, to nie.

– Chciałam zostać u cioci Marty i bawić się z Mają – burknęła i odsunęła nogę.

– Natalia – wtrącił się tata – daj już spokój, nie nudź.

– No to mogłam wybrać się z wami.

– Kochanie… Ciocia jest chora, tłumaczyłam ci przecież. – Mama westchnęła, posmutniała i wpatrzyła się w okno.

– Zresztą to tylko trzy dni – dodał tata. – A właściwie dwa, bo w niedzielę będziemy z powrotem. Czas szybko zleci. Poza tym to dobra okazja, żebyś spędziła więcej czasu z babcią. Zawsze wpadamy do niej na krótko.

– To wolałabym zostać z babcią Hanią, w mieście. Zabrałaby mnie do kina albo do kawiarni, pomalowałaby mi paznokcie… A u tej babci będę się nudzić. Tu nie ma dzieci do towarzystwa ani nawet telewizora.

– Nie rozumiem cię, Natalko. Możesz pobawić się z Blekotem. Wciąż mówisz, że chciałabyś mieć własne zwierzę. Przecież lubiłaś tutaj przyjeżdżać.

– Lubiłam, jak żył dziadek – mruknęła Natalia. – A babcia Aniela jest… dziwna. Poza tym Blekot nie chce się ze mną bawić, na mój widok zawsze ucieka.

– Zabrałaś torbę pełną zabawek – przypomniał jej tata. – Sam nie wiem, po co ci ich tyle. A właśnie, skoro mowa o torbach, spakowałaś może moją maszynkę do golenia? – zwrócił się do mamy.

– Spakowałam. Jest w tej drugiej torbie, takiej samej jak ta, w której są zabawki. Też jest niebieska, więc ich nie pomyl.

Natalia wciąż patrzyła za okno i mijane widoki nagle zaczęły jej się wydawać znajome: tory kolejowe, las, pola, domy… Piaszczysta droga, na której samochód zaczął kołysać się na boki.

– Co za dziury… – jęknął tata. – Samochód aż trzeszczy, mam nadzieję, że się nie rozleci!

„Mówi tak za każdym razem. To znaczy, że rzeczywiście już blisko” – pomyślała Natalia.

Po chwili zobaczyła dom babci. Nie można go było pomylić z żadnym innym, bo cały, z wyjątkiem dachu, porośnięty był roślinami – zdaniem Natalii wyglądał tak, jakby był ubrany w puchaty zielony sweter.

Przed domem stała już babcia: w szarej spódnicy i wełnianym swetrze, jak zwykle przepasana fartuchem, w niczym nie przypominała eleganckiej, modnie ubranej babci miastowej.

– Dzień dobry – wymamrotała Natalia, gdy wyswobodziła się z pasów i wysiadła z auta. Chciała na powitanie cmoknąć babcię w policzek, ale ona mocno ją do siebie przytuliła. Szorstki szary sweter drapał dziewczynkę w twarz. Pachniał jakoś dziwnie, nie perfumami, czymś innym. Natalia musiała przyznać, że całkiem przyjemnie, ale i tak szybko się odsunęła.

– Ten sweter – mruknęła. – Gryzie mnie w policzek.

Gdy wszyscy się ze sobą przywitali, tata wyciągnął z bagażnika walizkę i torbę. Ledwo postawił bagaże na trawie, rozległ się brzęk dzwoneczka, cichy i srebrzysty.

– Blekot – domyśliła się Natalia i rzeczywiście: ni stąd, ni zowąd zjawił się czarny kot. Przecisnął się między nogami i bez pozwolenia wskoczył na torbę, jakby specjalnie dla niego ją postawiono, a potem rozsiadł się na niej, jak gdyby nigdy nic. Na widok kota tata gwałtownie odskoczył do tyłu i wpadł na stojący za nim samochód. Natalia i babcia roześmiały się, nawet mama uśmiechnęła się nieznacznie, bo wyglądało to tak, jak gdyby tata wystraszył się kota!

– Śmiejcie się, śmiejcie… – burczał. – Nie zażyłem tabletki. Przez całą drogę kichałbym i kichał.

Tata ma uczulenie na kocią sierść: jeśli nie zażyje tabletki antyalergicznej, dostaje okropnego kataru, a jego oczy robią się czerwone i spuchnięte.

– Sio, Blekot! Sio! – Próbował przegonić kota, ale ten nawet na niego nie spojrzał. Siedział i lizał łapę, nie zwracając na nikogo uwagi.

– Wejdźcie – zapraszała babcia. – Jedliście obiad? Upiekłam drożdżówkę. Dyniową, taką jak lubicie.

– Innym razem, mamo – powiedziała do niej mama Natalii. – Bardzo się spieszymy.

– No tak… To jedźcie już, jedźcie. – Babcia pogładziła ją po policzku, tak samo jak mama głaszcze Natalię, gdy zdarza się, że dziewczynka jest smutna. – Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.

Tata wniósł bagaże do domu. Potem jeszcze kilka całusów, trzaśnięcie drzwi – i ruszyli. Babcia pomachała im, popatrzyła na stojącą z ponurą miną Natalię, pogładziła ją po plecach i poszła do domu. A Natalia stała i patrzyła za odjeżdżającym samochodem tak długo, aż zniknął za zakrętem.

Rozdział 2 Dynia na wulkanie

– I jak, smakuje ci drożdżówka?

– Yhm. – Natalia uprzejmie kiwnęła głową.

– Bardzo smaczna

Wgryzając się w kolejny kawałek, rozglądała się po kuchni. „Tu też wszystko jest dziwne” – pomyślała. Otaczały ją półki pełne słoików różnej wielkości, zielonych i brązowych butelek, kolorowych puszek i pękatych szarych woreczków. A między tym wszystkim – na szafkach, półkach, stole i parapecie – stały doniczki z roślinami. Z wiklinowych koszyków wystawały jakieś zasuszone wiechcie, pęczki suchych roślin zwisały też z drewnianych kijów rozciągniętych między szafkami.

„Jak w chacie czarownicy” – przyszło na myśl Natalii. „O, nawet coś bulgocze w wielkim garnku na kuchence. Co ja tu będę robić? Całe szczęście, że mam ze sobą konsolę i zabawki!”.

– Dziękuję. – Odsunęła talerz. – A dokąd tata zaniósł moje bagaże? Bo jeśli można, to chciałabym spać w pokoju żabim.

Babcia parsknęła śmiechem.

– O, to pamiętasz, że dziadek tak go nazywał? To jakbym zgadła, bo tam ci pościeliłam.

– Aha. To… pójdę tam teraz i czymś się pobawię, dobrze?

Stanęła w progu pokoju: zielona szafa, zielony dywan, na łóżku narzuta tego samego koloru, a w oknie – zasłony. Miał dziadek rację, że to żabi pokój. Uporała się z suwakiem torby, wyjęła pasiastą koszulę taty – „Koszula taty? Co ona tu robi?” – i znieruchomiała. Dopiero po chwili dotarło do niej, co się stało.

– O nie… O nie..! No ładnie!

– Co? Co się stało? – Babcia zajrzała do pokoju.

Natalia wyciągnęła przed siebie rękę i wskazała na stojącą przed nią niebieską torbę. Wypełniały ją rzeczy rodziców: były w niej saszetka z kosmetykami, piżamy, kapcie… I taty maszynka do golenia.

– Tata pomylił torby! Zamiast tej zabrał moją!

Babcia załamała ręce.

– Ha, a to dopiero! No tak, wyjeżdżali w pośpiechu… Ale czekaj, czekaj – zerknęła do otwartej torby. – Na szczęście nie ma w niej niczego naprawdę niezbędnego, poradzą sobie bez niej. A co było w tej drugiej?

– No jak to co? Moje zabawki i gry, i książki! I mój ulubiony Tygrysek! I ja sobie bez nich nie poradzę! – Natalia czuła, że z żalu i ze złości zbiera się jej na płacz. – To wszystko przez tego kota! Gdyby nie on, tata sprawdziłby, co jest w torbie! – Zwiesiła głowę i wtedy jej wzrok padł na bluzkę, którą tego dnia nosiła: dostrzegła na niej sporą pomarańczową plamę. – O nie, jeszcze i to! Dynia na wulkanie!

– Dynia? Na wulkanie? – Babcia wybałuszyła na nią oczy. – Nic nie rozumiem… O czym ty, Natalko, mówisz?

Buzia