Strona główna » Nauka i nowe technologie » Przeboje kuchni staropolskiej

Przeboje kuchni staropolskiej

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-63080-09-9

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Przeboje kuchni staropolskiej

Kiedy wszedł na ekrany znakomity film Francisa Forda Coppoli "Ojciec chrzestny", posypały się gromy na twórców. Zarzucano im szczególnie wyrafinowane okrucieństwo. Nie chodziło bynajmniej o liczne sceny krwawych porachunków między gangsterami. Miłośników zwierząt oburzył przede wszystkim obraz odciętego, końskiego łba, w łóżku jednego z bohaterów. Nie pomagały wyjaśnienia, że głowę czworonoga zakupiono w wytwórni konserw dla piesków, a zwierzę potraktowano i uśmiercono prawdziwie „po ludzku”.

Nasi przodkowie byli chyba mniej wrażliwi. Końskie łby uchodziły za szczególny przysmak, godny hetmańskich ust. Jeszcze w połowie XIX wieku dostojny pan Roman Sagnuszko, aby uczcić czcigodnego pułkownika Marcelego Tarnowskiego, zaserwował mu głowę źrebięcia na półmisku. „Wiadomo, że w dawnych czasach u nas tylko przed hetmanem taki półmisek stawiano” – przytacza słowa dawnego pamiętnikarza Elżbieta Kawecka (W salonie i w kuchni).

Inni goście musieli zadowolić się mniej atrakcyjnymi fragmentami pieczonego źrebaczka.

Dawne książki kucharskie wywierają czasami takie wrażenie, jak horror "Teksaska masakra piłą mechaniczną". Jedno szczęście, że ludzkie sumienia nie zawsze były uśpione i zwierzęta częstowano narkotykami... Ale przepis na półżywe kurczęta może budzić grozę. Ptaki pojono wódką, potem skubano na żywo, przypiekano nad ogniem i podawano na stół. Kiedy smakosz kłuł je widelcem, podrywały się do lotu „z wielkim podziwieniem gości”.

Szczególną litość budzić może los bardzo popularnych w staropolskiej kuchni kapłonów (kastrowanych kogutów) i pulard (kastrowanych kur). Kaleczono je, by szybko rosły i obrastały tłuszczem.

A potem... To już historia dla ludzi o wyjątkowo mocnych nerwach.

Krystyna Bockenheim w książce "Przy polskim stole" przytacza dawne przepisy na utuczenie kapłona w kilka godzin:

„Wziąć masła twardego i w kulki go rozrobić. Tymi kulkami nakarmić kapłona i póty go gonić, póki zmordowany nie ustanie. Po małej chwili toż samo raz drugi i trzeci uczynić. Masło w nim przez agitacją rozgrzane i roztopione po całym się rozejdzie. Zabić go potem i w zimną wodę włożyć; będzie tłusty jak utuczony”.

Inna receptura:

„Weźmi kapłona żywego, nalej mu lejkiem w gardło octu winnego, a zawiąż i zawieś przez godzin pięć. Oskub pięknie, ochędoż, upiecz zwyczajnie albo nagotuj jako chcesz”.

Brr!


Druga połowa XVIII wieku w Polsce upłynęła pod znakiem panowania dwóch naszych ostatnich królów: Augusta III i Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jakże różni to byli królowie! Wyznaczyli także dwie różne epoki w kuchni polskiej.

August III był żarłokiem. Uwielbiał specjały zarówno saskiej, jak i polskiej barokowej kuchni. Jędrzej Kitowicz pisał w swoich "Pamiętnikach":

„Jadał tłusto i wiele: kuchnia jego nie miała równej w Europie tak co do wytworności potraw, jak co do wielkości ich; kucharzów, kuchcików, posługaczy kuchennych, pomywaczek liczbę do setnej dochodzącą. Choć sam jeden obiadował, zastawiano jednak przed niego 20 potraw i po tym wety i cukry”.

Natomiast Stanisław August jadał dobrze, ale nie za wiele. Jego styl naśladowali liczni polscy panowie i damy dbające o talię. Na sławnych obiadach czwartkowych podawano barszcz z uszkami, zimne wędliny, kiełbasy, paszteciki, a jako danie podstawowe – ulubioną przez króla pieczeń baranią.

Król Staś uwielbiał ostrygi, zarówno świeże, prosto z Hamburga, jak i marynowane. Zachodnie przysmaki coraz częściej pojawiały się na pańskich stołach.

Nieoceniony kronikarz Jędrzej Kitowicz notował w "Opisie obyczajów":

„Nie ustępując nasi Polacy w niczym Włochom i Francuzom, nawykli powoli, a dalej w najlepsze specjały obrócili owady i obrzezki, którymi się ojcowie ich jak jaką nieczystością brzydzili. Jedli żaby, żółwie, ostrygi, ślimaki, granele, to jest jądrka młodym jagniętom i ciołkom wyrzynane, grzebienie kurze i nóżki kuropatwie (same paluszki nad świecą woskową przypiekane), w których sama tylko imaginacyja jakiegoś smaku dodawała”.

Większość obywateli Rzeczypospolitej jadła te przysmaki dalej po staropolsku, czyli palcami. Stanisław August zaś należał już do tych oświeconych monarchów, którzy po mistrzowsku posługiwali się „grabkami”, czyli widelcem.


Jacy byli ci dawni Polacy, biesiadujący przy mniej lub bardziej suto zastawionych stołach? Lektury szkolne dają nam najzupełniej wypaczony obraz dawnych czasów. Współcześni nabierają przekonania, że obywatele Polski Piastów czy Rzeczypospolitej Obojga Narodów patrzyli na świat oczami Kopernika, Kochanowskiego, Krasickiego czy Mickiewicza. Niestety, mentalność naszych przodków znacznie lepiej oddaje lektura pierwszej polskiej encyklopedii – Nowych Aten księdza Benedykta Chmielowskiego. Dziś czyta się opisy zacnego dziekana rohatyńskiego jak Zieloną gęś mistrza Ildefonsa. Gałczyński był mistrzem humoru, encyklopedysta Benedykt zaś najzupełniej serio w latach 1745 – 1756 przekazywał dostępną mu wiedzę na kartach swej czterotomowej encyklopedii.

(Fragmenty)


Jan Kochańczyk
Dziennikarz. Absolwent Uniwersytetu Śląskiego (polonistyka).
Od roku 1975 – redaktor ogólnopolskiej gazety „Sport” (Katowice).
Droga zawodowa: od korektora do zastępcy sekretarza redakcji, kierownika działu publicystyki i szefa redakcji dodatków kolorowych.
Publikacje dotyczące głównie sportów lotniczych, lekkoatletyki, pływania i problemów ruchu olimpijskiego.
Nagrody dziennikarskie i literackie – miedzy innymi „Grand Prix” prezesa koncernu prasowego RSW (Warszawa) za cykl publikacji dotyczących sportu zawodowego w krajach socjalistycznych (1989). Polskie opinie i dyskusje odbiły się wtedy echem także w Związku Radzieckim (epoka pieriestrojki Gorbaczowa) i przyspieszyły reformy ruchu olimpijskiego po naradzie na Kubie.
Nagrody w konkursach na artykuły i opowiadania sportowe.
Od 1991 roku – zastępca redaktora naczelnego tygodnika filmowego „Ekran”, przeniesionego w tym czasie z Warszawy do Katowic (Grupa „Fibak – Noma – Press”).
Od 1994 – zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Panorama”. Współpraca z katowickimi redakcjami „Dziennika Śląskiego”, „Wieczoru”, „Integracji Europejskiej” i in.
Wydania książkowe – m. in. „Filmowe skandale i skandaliści” („Twój Styl”, 2005) oraz „Ścigany Roman Polański” (część biograficzna).

Polecane książki

Opracowanie Finanse publiczne i prawo finansowe omawia zagadnienia współczesnego systemu finansów publicznych w Polsce. Autorzy skupili się na kilku obszarach tematycznych, są to: zagadnienia ekonomiczne w teorii finansów publicznych, nauka o pieniądzu oraz funkcje banku centralnego, zagadnienia pra...
Odkryj nieoczekiwane przyjemności i ekscytujące możliwości płynące z rozmawiania z nieznajomymi i zobacz, jak te momenty mogą zmienić ciebie i świat, który dzielimy. „Znajomi nieznajomi” opowiadają się za przyjemnościami płynącymi z rozmawiania z osobami, których nie znasz. Nasze życie jest coraz ba...
Bez względu na to czy już pracujesz, czy dopiero szukasz pracy, bardzo dobrze zrobiłeś zaglądając do tej książki. Gdyby ktoś zechciał podzielić się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem tak, jak ja robię to teraz z Tobą, prawdopodobnie podejmowałabym lepsze decyzje dotyczące mojego rozwoju i kariery....
Wyjątkowa, dwujęzyczna wersja (angielsko-polska) ponadczasowej historii o prawie do zemsty, sprawiedliwości, która nadejdzie nawet po wielu latach, a także sile wybaczenia tym, których kochaliśmy. Najsłynniejsza powieść Aleksandra Dumasa ojca to dzieło, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Zal...
KRYMINALNY DEBIUT BESTSELLEROWEJ AUTORKI! Na odciętej od świata rajskiej wyspie rozpoczyna się krwawa wyliczanka. Wśród jedenastu mieszkańców znajduje się morderca… Członkowie bogatej i szanowanej rodziny Spyropoulosów są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Gdy niebo nad Wyspą Ptaków zasnuwają cie...
W czasie podróży do Włoch Blair Carson poznała włoskiego arystokratę Draca Sandrellego. Zapałali do siebie namiętnością, której nie byli w stanie się oprzeć. Wkrótce po tym, jak Blair wróciła do Nowej Zelandii, przyjechał tam również Draco. Po nią. Dla niego jest oczywiste, że Blair powinna zamieszk...