Strona główna » Dla dzieci i młodzieży » Zakochany Kajtek

Zakochany Kajtek

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7859-790-2

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Zakochany Kajtek

Kajtuś dorósł. Jego właściciel także. Może zatem pora na coś nowego? Szczególnie, że w okolicy pojawiła się całkiem miła pani z prześliczną sunią.  Czy Kajtek znajdzie ponownie swoje szczęście?  A może jego pan także znajdzie miłośc?
Zobacz, co zmieniło się w życiu pieska i jego właścicieli.

Polecane książki

Książka stanowi pierwsze monograficzne opracowanie omawiające stosunek prawa podatkowego do czynności i przychodów z czynności, które stanowią czyny zabronione lub mają charakter działań naruszających normy innych gałęzi prawa oraz przekraczających normy moralne. Głównym celem pracy jest ustaleni...
W tej książce znajdziesz zapach tajskich przygód, aromat egzotycznychdoznań i mnóstwo praktycznych informacji, jak zostać mistrzem tajskichdań we własnej kuchni!Przemierzając Tajlandię, Daria Ładocha ze studentki dziennikarstwa stała się kulinarnymcoachem. Szefowie lokalnych restauracj...
Józef Wybicki - Mazurek Dąbrowskiego...
W książce usystematyzowano zagadnienia dotyczące akt sprawy w ogólnym postępowaniu administracyjnym, mające doniosłe znaczenie dla zapewnienia prawidłowości postępowania administracyjnego oraz kończącego to postępowanie rozstrzygnięcia. Omówione zostały najważniejsze aspekty akt sprawy, m.in. ich: ...
W mroźny zimowy wieczór stara kobieta staje przy drewnianym płocie i jak co dzień spogląda bystrym okiem na rodzinną wieś. Gdzieś z nieprzeniknionych ciemności nadciąga zło, jakiego jeszcze mieszkańcy Capówki nie doświadczyli. Zimny, wschodni wiatr niesie ze sobą smród siarki, w głębi lasu świecą cz...
XVIII Olimpiada Szachowa została zorganizowana w południowo-wschodniej Szwajcarii, w liczącym około 30 tysięcy mieszkańców miasteczku malowniczo położonym nad jeziorem Lugano, od którego przejęło swoją nazwę. Co prawda do Lugano przyjechała rekordowa liczba 41 arcymistrzów i 55 mistrzów międzynarodo...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Monika Sawicka

Monika Sawicka

Zakochany Kajtek

© Copyright by Monika Sawicka & e–bookowo

Foto na okładce: schutterstock

Projekt okładki: e–bookowo

ISBN e–book 978-83-7859-790-2

ISBN druk 978-83-7859-791-9

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e–bookowo

www.e–bookowo.pl

Kontakt:wydawnictwo@e–bookowo.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2017

UWAGA!

Na końcu książki znajdują się ĆWICZENIA:

– czytanie ze zrozumieniem

– kształcenie logicznego

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY KRÓTKI POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI

 

Pamiętacie Kajtka Szczęściarza – czarne maleństwo porzucone przez złego człowieka na pewną śmierć? I jego wybawcę – Pana Tatę Kacpra? Jeśli nie pamiętacie, to było to tak…

Tego poranka Pan Tata Kacpra szedł szybko do pracy, miał za sobą nieprzespaną noc, martwił się, że nie wypełni dobrze swoich obowiązków i modlił się w duchu, żeby na jego zmianie nie wybuchł żaden pożar. Poza tym bardzo niepokoił się swoim własnym przeczuciem – miał nadzieję, że tym razem się pomyli i że to jednak będzie spokojny, dobry dzień. Chciał też po skończonej służbie pójść do sklepu, by kupić Kacprowi urodzinowy prezent.

„Napiję się zaraz bardzo mocnej kawy, zjem pożywne śniadanie i szybko stanę na nogi” – pomyślał Pan Tata Kacpra i spojrzał na zegarek. Uspokojony, że zdąży na czas, uśmiechnął się do siebie i do budzącego się do życia świata. Autobus, o dziwno, przyjechał punktualnie. Pan Tata Kacpra usiadł na samym końcu i, wiedząc, że ma pół godziny jazdy, postanowił uciąć sobie krótką drzemkę. Postawił kołnierz zimowej kurtki, rozsiadł się wygodnie i przymknął oczy. Spod nie do końca zamkniętych powiek mógł obserwować ludzi wsiadających do autobusu, nie tracił czujności, czasy były przecież niebezpieczne, musiał dbać o siebie, bo przecież Pani Mama Kacpra odeszła na Drugą Stronę dwa lata temu i synek mógł liczyć tylko na niego. Nauczył się tak odpoczywać. Kiedyś Kacper wrócił z przedszkola i zastał Tatę drzemiącego w fotelu – z na wpół otwartymi (lub zamkniętymi – jak kto woli) oczami. Usiadł obok i czekał. Kiedy Tata się obudził, nieco zawstydzony, że śpi w ciągu dnia, zaczął się tłumaczyć, że tak naprawdę wcale nie spał, tylko drzemał, że wszystko kontrolował… i takie tam różne dziwne rzeczy wygadywał, Kacper go spokojnie wysłuchał i powiedział:

– Tato, ty po prostu na STENDBAJU byleś.

Tata Kacpra w nocy sprawdził w internecie co to słowo znaczy, bo jak sam przyznawał – nie był na bieżąco – i od tamtego czasu już wiedział, że STAND BY oznacza bycie w gotowości, na czuwaniu. Teraz także, jadąc autobusem, włączył opcję STAND BY. Wydawało mu się, że zasnął i że w tym śnie słyszy pisk jakiegoś małego zwierzątka, takie przejmujące skomlenie, rozpaczliwe, bezradne, jak kwilenie niemowlaka. Dobiegające Pana Tatę Kacpra odgłosy stawały się coraz wyraźniejsze, choć stłumione, całkiem jakby wydobywały się z jakiejś walizki lub torby.

„Ciekawe dlaczego akurat to mi się przyśniło” – zastanowił się Pan Tata Kacpra i już całkiem obudzony spojrzał przez okno.

Zaczynało świtać. Nagle do jego uszu dobiegł cieniutki pisk, stłumiony, coraz słabszy, ale jeszcze wyraźny.

„Już nie śpię, a wciąż to słyszę” – zdziwił się Pan Tata Kacpra i zaczął rozglądać się po autobusie. Pojazd był prawie pusty, w niedzielę nad ranem nie podróżuje zbyt wiele osób. Jego uwagę przykuł mały pakunek leżący nieopodal. Zwyczajna reklamówka, wcale niezwyczajnie się poruszyła i wydawała z siebie dźwięki. Pan Tata Kacpra kierowany ciekawością podszedł bliżej i przekonał się, ze istotnie – reklamówka co jakiś czas się unosiła i opadała, a z jej wnętrza dochodził pisk ze snu Pana Taty. Pan Tata Kacpra zajrzał do pakunku i nie mógł uwierzyć własnym oczom – w reklamówce nie za małej, nie za dużej, lecz w sam raz – leżał zziębnięty i bardzo przestraszony, malutki szczeniaczek. Z wnętrza torby patrzyły na Pana Tatę Kacpra smutne oczka – dwa błyszczące węgielki. Delikatnie, by nie przestraszyć psiaka, Tata wyjął go z torby i przyjrzał się znalezisku.

– No, pokaż mi się, mały wojowniku – powiedział ciepłym głosem do psiaka. Wyjął maleństwo z torby i przyjrzał się biedaczkowi. Psiak mógł mieć zaledwie sześć tygodni, był cały czarny, na łapkach miał jasnobrązowe „skarpetki” jakby wszedł do pojemnika z farbą, a na pyszczku kilka beżowych plamek, jakby końcem pędzla dotknął go malarz. Miał klapnięte uszka, czarny śliczny nosek i piękne oczka. Tak na oko był kundelkiem.

– To świetnie – pomyślał Tata Kacpra – kundelki są najwierniejsze.

– No, skóra i kość, ale gość – powiedział Tata Kacpra. – Chodź do mnie, biedaku, zaraz będzie ci cieplej.

Postanowił zabrać psiaka do domu i podarować w urodzinowym prezencie swojemu synkowi, który marzył by mieć przyjaciela.