Strona główna » Poezja i dramat » Pies w tunelu

Pies w tunelu

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-244-0260-1

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Pies w tunelu

Tomik wierszy znanego autora tekstów piosenek, będący swoistą kroniką ważnych wydarzeń w jego życiu, zapisem wrażeń z miejsc, które odwiedził, sytuacji, które widział, myśli, które go nękały. Niemal reporterski sposób narracji, lakoniczność opisów i szczerość emocjonalna, a przy tym pełnia metafory poetyckiej, to niezaprzeczalne walory poezji Cygana.

Polecane książki

To kolejna książka z cyklu powieściowego "Na przełomie". To gwarancja emocjonującej, niezapomnianej przygody czytelniczej. Fragment: „Długie szeregi szarych żołnierzy, rozsypanych w tyralierkę, biegły naprzód pod ogniem przeciwnika. Nesser zauważył, że nikt nie wysuwa się naprzód; nie rozlega się tu...
"Zagubione cywilizacje, czyli wielki szok datowania" – warto polecić każdemu, kto lubi odkrywać sekrety z naszej przeszłości. A najlepiej takie, które dosłownie ścinają z nóg! Książka pozwoli wam ujrzeć świat w takim świetle, w jakim go jeszcze nigdy nie widzieliście! I dopiero teraz wiele zagadek p...
Poradnik do „Silverfall”, typowej gry hack’n’slash, zawiera opis przejścia wszystkich zadań, zarówno głównych jak i tych pobocznych, a także informacje o umiejętnościach walki, posługiwania się magią oraz pozostałych. Silverfall - poradnik do gry zawiera poszukiwane przez graczy tematy i lokacje jak...
Piękna i głęboka historia, która sprawi, że na nowo się zakochasz   W willi pod kasztanem pachnie drożdżowym ciastem, mrugają woskowe świece. Kalina wstaje o poranku, by ugościć wszystkich, których kocha. Ma pełne ręce roboty, bo życie nie rozpieszcza jej bliskich. Magda musi...
TEMAT MIESIĄCA Praca Czy w demokratycznym i liberalnym ustroju praca może być narzędziem budowania wspólnoty? Czy w gospodarce wolnorynkowej jest miejsce na współpracę, a nie jedynie na rywalizację? W jaki sposób wspierać te inicjatywy i podmioty, które realizują ważne społeczne cele oraz tworzą ku...
Opowiadania Lajosa Grendela przybierają formę rejestru różnych aspektów rzeczywistości. Do realistycznego opisu autor często wplata elementy surrealistyczne, posługując się jednakże językiem prostym, niewyszukanym. Bohaterowie zazwyczaj znajdują się w prozaicznej, zdawałoby się, sytuacji, która jedn...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Jacek Cygan

Opra­co­wa­nie gra­ficz­ne: An­drzej Ba­rec­ki

Ko­rek­ta: ze­spół

Na okiad­ce wy­ko­rzy­sta­no ry­su­nek Je­rze­go Pan­ka

Zdję­cie au­to­ra w książ­ce: © Han­na Prus

Co­py­ri­ght © by Ja­cek Cy­gan

Co­py­ri­ght © by Wy­daw­nic­two ISKRY, War­sza­wa 2011

ISBN 978-83-244-0260-1

Wy­daw­nic­two ISKRY

ul. Smol­na 11,00-375 War­sza­wa

tel./faks (22) 827-94-15

iskry@iskry.com.pl

www.iskry.com.pl

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Przy­ja­cio­łom, bez któ­rych…

Archeologia

Żeby zo­stał po mnie cho­ciaż od­cisk rzę­sy

na po­wierzch­ni musz­li.

Spoj­rze­nie za­sty­głe w bursz­ty­nie.

Jed­no zda­nie od­bi­te w wę­glu.

Spie­szę się, chcę zdą­żyć przed lo­dow­cem.

Z czymś waż­nym, swo­im.

Pęka ob­ro­ża koła pod­bie­gu­no­we­go.

Zry­wa się łań­cuch naj­bliż­sze­go rów­no­leż­ni­ka.

Lo­do­wiec pę­dzi pro­sto na mnie. Wy­bie­ram

mo­re­nę czo­ło­wą i mimo bólu, od­ci­skam się, od­ci­skam…

Nic z tego. Sła­by od­cisk w lo­dzie mo­je­go le­we­go ucha

roz­pusz­cza glo­bal­ne ocie­ple­nie.

Oliwki ciemnieją od spodu

Na via Fla­mi­nia 82, w Rzy­mie, piję kawę.

Jest ko­niec paź­dzier­ni­ka, sło­necz­ne po­łu­dnie.

Stoi tu drze­wo oliw­ne.

Jego ga­łę­zie pra­wie wcho­dzą na mój sto­lik „all’aper­to”.

Na­gle spo­strze­gam ze zdu­mie­niem, że wi­szą­ce oliw­ki są dwu­ko­lo­ro­we:

Z góry zie­lo­ne, od dołu gra­na­to­we.

Jak­by zie­mia od­bi­ja­ła te­raz, je­sie­nią, mniej świa­tła.

– Oliw­ki ciem­nie­ją od spodu – my­ślę z miną od­kryw­cy.

Oczy mo­jej Mamy, któ­ra nie­daw­no ociem­nia­ła,

Po­zo­sta­ły ja­sne.

RZYM, 2007

Czy ty też tak masz?

Czy ty też tak masz, że przy­jeż­dżasz do ob­ce­go mia­sta

i bie­gniesz w zna­ne so­bie miej­sce, by zo­ba­czyć

umie­ra­ją­ce na­pi­sy na mu­rach?

Czy tak masz, że cią­gnie cię do le­d­wo wi­docz­nych sta­rych szyl­dów,

nie­do­świe­tlo­nych prze­źro­czy, któ­rym czas zo­sta­wił już tyl­ko

nie­po­wta­rzal­ny kon­tur?

I byś wdra­py­wał się na ścia­nę i ra­to­wał każ­dą li­te­rę?

Albo krą­żysz po uli­cach i pod­świa­do­mie szu­kasz

słów od­pa­da­ją­cych od ścia­ny, z któ­rych czas wy­pił wszyst­kie siły.

Czy masz od­kry­te przez sie­bie w róż­nych miej­scach świa­ta ka­wał­ki tyn­ku,

jak ten z ga­sną­cym szyl­dem „Vi­tre­rie ETS. J.” w sta­rym An­ti­bes, przy

Pla­ce du Sa­fra­nier, gdzie Ka­zant­za­kis na­pi­sał „Gre­ka Zor­bę”?

I za każ­dym ra­zem od­wie­dzasz je, żeby spraw­dzić,

ile kro­ków mają jesz­cze do gro­bu?

Albo je­dziesz do Wil­na i na fron­to­nie ko­ścio­ła ba­zy­lia­nów,

któ­ry jest jed­nym wiel­kim pła­czem, pa­trzysz w oczy świę­tym

na ko­na­ją­cych fre­skach? I dzi­wisz się, że czas nie tknął oczu,

całe po­sta­cie zaś starł chro­po­wa­tą ręką. Może oczy ma­lo­wa­no inną far­bą?

Czy ty też tak masz, że te sta­re na­pi­sy sta­ją się two­imi oł­ta­rza­mi,

miej­sca­mi świę­ty­mi, ale ni­ko­mu o tym nie mó­wisz, żeby nie po­wie­dzie­li,

że w tych miej­scach świę­tych je­steś taki sta­ro­świec­ki?

Murale Wenecji

Wiesz, jak się mo­rze ob­cho­dzi z mu­ra­mi?

Mo­rze wy­pi­ja krew na­wet z ka­mie­ni.

Tu pra­wie każ­dy dom jest jak roz­bi­tek,

Co w oce­anie umie­ra z pra­gnie­nia.

We­ne­cja pi­sze na swych sta­rych mu­rach

Imio­na ulic. To są jej mu­ra­le.

Jak fresk oglą­dam na­pis: „Cam­po San­to Ste­fa­no”.

Nie ja­kieś tam ta­blicz­ki za­rdze­wia­łe.

I cóż, że far­ba od­cho­dzi od cia­ła,

Że skó­ra marsz­czy się, fla­cze­je, kru­szy?

Sól tra­wi ranę? Kogo to ob­cho­dzi?

We­ne­cja z mo­rzem gra o swo­ją du­szę.

Mo­rze chce nisz­czyć, lecz jak zna­leźć obiekt,

Kie­dy na mu­rach, w dwie prze­ciw­ne stro­ny,

Dwie duże strzał­ki do: „Piaz­za San Mar­co”.

Sam za­błą­dzi­łem nie raz. Nie­wy­klu­czo­ne,

Że mo­rze też za­błą­dzi. Stra­ci za­pał.

Zmę­czy się, sta­nie, da spo­kój nisz­cze­niu.

Po­pa­trzy tyl­ko wzro­kiem kur­ty­za­ny,

Któ­ra nie zdą­ży speł­nić za­mó­wie­nia.

Zgrzyt, ha­łas, szum, trwa aria va­po­ret­to,

Solo gon­do­li na Ca­na­le Gran­de.

A wszyst­ko po to, by za­głu­szyć dra­mat,

Któ­ry tu obok dzie­je się na­praw­dę.

Trau­ma pa­laz­zi, co w słoń­cu, z uśmie­chem,

Ocza­mi okien od­bi­ja­ją nie­bo,

A sto­py wiecz­nie za­nu­rzo­ne w wo­dzie

Gni­ją, wy­da­jąc z sie­bie tru­pi odór.

Głasz­czę li­te­ry na mu­rach We­ne­cji,

Bo jest to dla mnie triumf ludz­kiej woli.

Chodząc po posadzkach katedry w Sienie

Cho­dzę po śmier­ci, ostroż­nie sta­wiam sto­py tak,

aby nie na­dep­nąć na rany tych, któ­rzy kłę­bią się

na mar­mu­ro­wych po­sadz­kach sie­neń­skie­go Du­omo.

Oni cią­gle ze sobą wal­czą, w każ­dej se­kun­dzie

za­bi­ja­ją się w tym świę­tym Domu, jak­by to było

naj­lep­sze miej­sce do pro­wa­dze­nia wo­jen.

Od stu­le­ci trwa tu nie­prze­rwa­nie Rzeź Nie­wi­nią­tek,

a wal­ki są tak żar­li­we, że zady koni bu­cha­ją parą,

a śmier­tel­ny pot zra­sza mar­mu­ro­we tor­sy.

Boję się, że na­ro­dzę się zno­wu i będę jed­nym z nich

– miaż­dżo­ny przez ko­nie, prze­bi­ja­ny włócz­nią,

przy­gnie­cio­ny cia­ła­mi tych, któ­rzy pa­dli przede mną,

za­bi­ci do­kład­niej.

I będę le­żał na pod­ło­dze mo­jej uko­cha­nej ka­te­dry

sma­ga­ny cie­nia­mi prę­go­wa­nych ko­lumn,

krwa­wią­cy nie­mym krzy­kiem.

WRZE­SIEŃ 2005–LI­PIEC 2007

Twarz Schillera

Dla­cze­go Bóg tak chciał, żeby nikt nie umie­rał z wła­sną twa­rzą?GIU­SEP­PE TO­MA­SI DI LAM­PE­DU­SA „LAM­PART”

W domu Schil­le­ra w We­ima­rze skrzy­pią pod­ło­gi.

– Wszyst­ko tu mniej­sze niż w Go­ethes Wohn­haus – mówi Aga­ta.

Z pry­wat­no­ści czło­wie­ka zo­sta­je kil­ka pro­stych zdań:

Tu spał, tu jadł, tu pi­sał, tu umie­rał.

Ile wi­dzi­my w ży­ciu twa­rzy umar­łych?

Śmierć bie­rze wat­kę na­są­czo­ną to­ni­kiem

I jak wy­traw­na wi­za­żyst­ka ście­ra z twa­rzy

Po­wa­gę i ra­dość, pew­ność i zwąt­pie­nie,