Strona główna » Dla dzieci i młodzieży » Wąsik, niechciany kotek

Wąsik, niechciany kotek

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7612-718-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Wąsik, niechciany kotek

Maja straciła ukochanego kocura Piaska i nie może sobie wyobrazić tego, że mogłaby mieć nowego pupila. To Piasek był najwspanialszym kotem na świecie i dziewczynka czuje, że żaden inny kot nigdy go nie zastąpi. Kotka przyjaciółki właśnie się okociła i Maja wie, że nie może w nieskończoność odkładać spotkania z kociętami. Białe, puszyste kociątko jest najmniejsze i najbardziej płochliwe – Maja nadaje mu imię Wąsik. Wszyscy widzą, że Maja i Wąsik są dla siebie stworzeni, ale czy dziewczynka jest już gotowa na to, by przyjąć do domu nowego kotka?

Wszystkich fanów książek Holly Webb i miłośników czworonogów zapraszamy na stronę:

www.zaopiekujsiemna.com.pl

Świetna zabawa dla wirtualnych opiekunów, forum i wiele konkursów!

Polecane książki

    Barwny obraz niezwykłego życia w buszu. Daphne, urodzona w Kenii w rodzinie brytyjskich osadników, zawsze czuła się ściśle związana z naturalnym dla niej światem afrykańskiej sawanny i zamieszkujących ją dzikich zwierząt. Kiedy wychodziła za mąż za Davida, jednego z prekursorów ochrony przyrod...
Dziennik Franciszki Krasińskiej pióra Klementyny z Tańskich Hoffmanowa to cudowny styl, przepiękna i urzekająca dawna polszczyzna. Znakomite opisy dnia codziennego, zajęć, nauki, stosunku do rodzeństwa i rodziców panienki. Doskonałe opisy codziennego życia osiemnastowiecznej szlachty, jej koligacji,...
Druga część trylogii „Codex Millenarius” mistrza włoskiego thrillera historycznego! Ferrara, rok 1347. Rycerz Maynard de Rocheblanche próbuje rozwikłać zagadkę okrutnej śmierci mnicha Facia di Malaspiny, mającej związek z legendarnym Lapis exilii. Aby wyjaśnić jej okoliczności, Maynard musi się dos...
Mroczna i nastrojowa powieść Davida Hewsona Domek dla lalek rozgrywa się w tempie zapierającym dech w piersiach. „To pędzący w ciemną noc pociąg porwany przez szaleńca”, napisał o niej Lindwood Barclay, autor bestsellerowych powieści Bez śladu i Za blisko domu. David Hewson, znany polskim czyteln...
Anglia, XIX wiek Niewielka przesyłka jest niczym puszka Pandory. Wraz z jej otwarciem wracają stare sprawy i ponownie obciążają żyjących jeszcze świadków dawnych dramatów, a także następne pokolenia. Czy rzeczywiście major Rhys Morgan znalazł się w cygańskim taborze przez czysty przypadek? A może ...
Odroczony podatek dochodowy to oszczędności albo dodatkowe koszty, jakie mogą pojawić się w świetle podatku dochodowego. To potencjalna kwota podatku dochodowego wynikająca ze zdarzeń gospodarczych okresu bieżącego, która będzie zapłacona (lub potrącona) w przyszłości. Sprawdź, jak ując go w bilansi...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Holly Webb

Ty­tuł ory­gi­na­łu: The Kit­ten No­bo­dy Wan­ted

Prze­kład: Ja­cek Drew­now­ski

Re­dak­tor pro­wa­dzą­ca: Syl­wia Bur­dek

Ko­rek­ta: Te­re­sa La­chow­ska

Ty­po­gra­fia: Ste­fan Ła­ska­wiec

Skład i ła­ma­nie: Bar­nard Pta­szyń­ski

Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion

by Wy­daw­nic­two Zie­lo­na Sowa,

War­sza­wa 2012 Wszyst­kie pra­wa za­strze­żo­ne.

Text co­py­ri­ght © Hol­ly Webb, 2011

Il­lu­stra­tions co­py­ri­ght © So­phy Wil­liams, 2011

ISBN 978-83-265-0425-9

Wy­daw­nic­two Zie­lo­na Sowa Sp. z o.o.

00-807 War­sza­wa, Al. Je­ro­zo­lim­skie 96

tel. 22 576 25 50, fax 22 576 25 51

www.zie­lo­na­so­wa.pl

wy­daw­nic­two@zie­lo­na­so­wa.pl

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Dla wszyst­kich, któ­rzy z tę­sk­no­tą wspo­mi­na­ją swo­je­go kota

Roz­dział pierw­szy

– O, Maju, zo­bacz! Mó­wi­łam ci, że pani Ja­nicz ma nową kot­kę. Cu­dow­na, praw­da? Taka pu­szy­sta! – mama Mai po­gła­ska­ła małą czar­ną kot­kę, któ­ra dum­nie sie­dzia­ła na mur­ku przed do­mem pani Ja­nicz.

Emil­ka, naj­lep­sza przy­ja­ciół­ka Mai, po­dra­pa­ła mru­czą­ce zwie­rząt­ko pod bro­dą.

– Jest taka ślicz­na!

Mama Mai z na­dzie­ją po­pa­trzy­ła na cór­kę i wes­tchnę­ła. Dziew­czyn­ka na­wet nie pod­nio­sła wzro­ku, gdy mama i Emil­ka gła­ska­ły kot­kę. Maja wbi­ja­ła spoj­rze­nie w swo­je buty i ma­sze­ro­wa­ła da­lej. Zu­peł­nie jak­by nic nie sły­sza­ła.

Mama Mai i Emil­ka wy­mie­ni­ły za­nie­po­ko­jo­ne spoj­rze­nia, po czym po­spie­szy­ły za nią. Emil­ka miesz­ka­ła kil­ka do­mów da­lej od Mai i zwy­kle ra­zem cho­dzi­ły do szko­ły. Ich mat­ki i bab­cia Mai od­pro­wa­dza­ły je na zmia­nę, od­kąd star­sza sio­stra Emil­ki, Lena, po­szła do gim­na­zjum. Bab­cia zaj­mo­wa­ła nie­wiel­ki po­ko­ik w domu Mai i opie­ko­wa­ła się wnucz­ką, gdy jej ro­dzi­ce byli w pra­cy. Wpro­wa­dzi­ła się kil­ka lat temu, bo była cho­ra i trud­no jej było miesz­kać sa­mej.

– Do ju­tra, Maju! – za­wo­ła­ła Emil­ka, skrę­ca­jąc do swo­je­go domu.

– Pa! Za­dzwoń, gdy­by ci nie szło z pra­cą do­mo­wą! – Maja była świet­na z ma­te­ma­ty­ki, w prze­ci­wień­stwie do przy­ja­ciół­ki. Przez całą dro­gę ze szko­ły Emil­ka ma­ru­dzi­ła na te­mat za­da­nia do­mo­we­go z ma­te­ma­ty­ki.

Maja zrzu­ci­ła kurt­kę i po­bie­gła na pię­tro, za­nim mama mo­gła zno­wu za­cząć się roz­pły­wać z za­chwy­tu nad wspa­nia­łą kot­ką pani Ja­nicz. Sły­sza­ła, jak jej mama pyta, czy wszyst­ko w po­rząd­ku, czy chce się cze­goś na­pić albo po­roz­ma­wiać, ale dziew­czyn­ka uda­wa­ła, że nie sły­szy.

Maja nie chcia­ła sły­szeć. Wcze­śniej nig­dy nie zda­wa­ła so­bie spra­wy, ile ko­tów miesz­ka przy jej uli­cy, a tak­że po dro­dze do szko­ły. Te­raz nie mo­gła znieść ich wi­do­ku, mia­ła wra­że­nie, że koty są wszę­dzie.

Maja opa­dła na swo­je łóż­ko i ze smut­kiem po­pa­trzy­ła na gra­na­to­wy ko­cyk z po­la­ru roz­ło­żo­ny na skra­ju koł­dry. Wid­niał na nim wzo­rek przed­sta­wia­ją­cy ko­cie pyszcz­ki, a tu i ów­dzie wciąż były do nie­go przy­cze­pio­ne rude wło­sy. Pia­sek prze­sy­piał na nim każ­dą noc, od­kąd Maja się­ga­ła pa­mię­cią. Nadal bu­dzi­ła się w środ­ku nocy, spo­dzie­wa­jąc się, że jej sta­ry ko­cur bę­dzie le­żał na swo­im miej­scu… Cza­sa­mi na­wet wy­cią­ga­ła rękę, by go po­gła­skać, i cze­ka­ła na od­głos jego sen­ne­go mru­cze­nia w re­ak­cji na jej do­tyk. Tak trud­no było uwie­rzyć, że na­praw­dę już go nie ma.

Spoj­rza­ła na zdję­cie sto­ją­ce na pa­ra­pe­cie. Zo­sta­ło zro­bio­ne kil­ka mie­się­cy temu, na po­cząt­ku wa­ka­cji, za­le­d­wie parę ty­go­dni przed śmier­cią Pia­ska. Ko­cur bar­dzo wy­chudł i za­bra­li go do we­te­ry­na­rza, ale tego dnia jesz­cze roz­ko­szo­wał się w ogród­ku po­po­łu­dnio­wym słoń­cem i Maja była pew­na, że jego stan się po­pra­wia. Gdy te­raz wspo­mi­na­ła ten dzień, uświa­da­mia­ła so­bie, że Pia­sek nie ska­kał i nie ga­niał za mo­ty­la­mi jak za­zwy­czaj, tyl­ko le­żał spo­koj­nie i wy­grze­wał się w słoń­cu. Wte­dy po pro­stu nie chcia­ła uwie­rzyć, że coś jest z nim nie w po­rząd­ku.

Oczy za­pie­kły ją od łez, gdy po­gła­dzi­ła szyb­kę, za któ­rą było zdję­cie, ża­łu­jąc, że praw­dzi­wy Pia­sek nie leży sku­lo­ny na jej ko­la­nach.

Jak mama mo­gła cią­gle po­ka­zy­wać Mai inne koty i ocze­ki­wać, że dziew­czyn­ka za­trzy­ma się, by je gła­skać? Tata za­pro­po­no­wał jej na­wet, by wy­bra­li się do schro­ni­ska i po­szu­ka­li no­we­go ko­cia­ka! Maja nie chcia­ła ma­łe­go kot­ka za żad­ne skar­by! Nikt nie mógł prze­cież za­stą­pić jej pięk­ne­go Pia­ska!

Mama wo­ła­ła do niej z dołu, py­ta­jąc, czy nie chce cze­goś do je­dze­nia. Ocie­ra­jąc łzy, Maja ostroż­nie wy­gła­dzi­ła ko­cyk Pia­ska i ze­szła do kuch­ni.

Je­dząc jabł­ko, wi­dzia­ła, że mama przy­glą­da jej się z za­tro­ska­niem. Po­czu­ła się jesz­cze go­rzej.

– Może pój­dę i na­sy­pię ziar­na do karm­ni­ka dla pta­ków? – spy­ta­ła, szu­ka­jąc pre­tek­stu, by wyjść z po­ko­ju. Wie­dzia­ła, że mama chce jej tyl­ko po­móc, ale nic z tego nie wy­cho­dzi­ło. Bała się, że mama zno­wu za­cznie mó­wić o ko­cię­tach albo o przy­gar­nię­ciu kró­li­ka, co za­su­ge­ro­wa­ła wczo­raj.

Maja wzię­ła z szaf­ki wo­rek kar­my dla pta­ków i tyl­ny­mi drzwia­mi wy­szła z domu, wy­da­jąc z sie­bie głę­bo­kie wes­tchnie­nie ulgi. Spło­szo­ny kos od­fru­nął, gdy po­de­szła do karm­ni­ka, więc za­czę­ła wy­po­wia­dać do nie­go ko­ją­ce sło­wa, zdej­mu­jąc z ha­czy­ka dru­cia­ną obu­do­wę.

– Nic się nie dzie­je, za chwi­lę so­bie pój­dę. I pew­nie zo­sta­wię ja­kieś smacz­ne ką­ski, mo­żesz po­tem przy­le­cieć i je wy­dzio­bać – wsy­pa­ła ziar­no, a na­stęp­nie od­wie­si­ła karm­nik i przy­cup­nę­ła na ław­ce, drżąc lek­ko z zim­na w je­sien­nym słoń­cu. Nie chcia­ła jesz­cze wra­cać do środ­ka.

Ni z tego, ni z owe­go mo­kry no­sek trą­cił jej dłoń, aż pod­sko­czy­ła, czu­jąc, że wstę­pu­je w nią dziw­na, głu­pia na­dzie­ja.

Gdy się jed­nak od­wró­ci­ła, zo­ba­czy­ła, że to nie uko­cha­ny Pia­sek pła­ta jej fi­gle. Była to ład­na, pulch­na, bia­ła kot­ka o nie­bie­skich oczach, któ­rą dziew­czyn­ka roz­po­zna­ła. To Ak­sa­mit­ka, kot­ka jej przy­ja­ciół­ki Emil­ki.

– Cześć, Ak­sa­mit­ko – szep­nę­ła Maja. – Wy­da­jesz się lek­ko za­okrą­glo­na, ki­ciu. Emil­ka nie może cię tak prze­kar­miać.

Ak­sa­mit­ka otar­ła się o nią czu­le. Koty za­wsze gar­nę­ły się do Mai, zresz­tą Ak­sa­mit­ka do­brze ją zna­ła, bo dziew­czyn­ka spę­dza­ła wie­le cza­su w domu przy­ja­ciół­ki. Pia­sek też znał Emil­kę, lecz za­wsze prze­ga­niał jej kot­kę, je­śli we­szła mu do ogród­ka.

Do jego ogród­ka.

Maja prze­łknę­ła śli­nę i de­li­kat­nie ode­pchnę­ła kot­kę, po czym szyb­kim kro­kiem wró­ci­ła do domu.

Mama sta­ła przy ku­chen­nym oknie i ob­ser­wo­wa­ła Maję. Wes­tchnę­ła bar­dzo ci­cho, gdy dziew­czyn­ka po­spiesz­nie we­szła do środ­ka.

– Wszyst­ko do­brze, ko­cha­nie? – spy­ta­ła.

– Idę od­ro­bić lek­cje – mruk­nę­ła dziew­czyn­ka, sta­ra­jąc się, by w jej gło­sie nie było sły­chać roz­pa­czy. Mia­ła do­syć lu­dzi, któ­rzy się o nią mar­twi­li. Tego ran­ka przy śnia­da­niu tata bar­dzo dłu­go roz­ma­wiał z nią o Pia­sku. Ale prze­cież nic jej nie do­le­ga­ło! Dla­cze­go nie mo­gli zo­sta­wić jej w spo­ko­ju?

Roz­dział dru­gi

Na­stęp­ne­go ran­ka Maja i jej bab­cia zaj­rza­ły do Emil­ki w dro­dze do szko­ły. Emil­ka ma­cha­ła do nich przez okno, po czym na chwi­lę znik­nę­ła i wy­bie­gła przez drzwi fron­to­we.

– Wiesz, co się sta­ło?! – wy­krzyk­nę­ła.

Maja po­krę­ci­ła gło­wą i ro­ze­śmia­ła się, gdy przy­ja­ciół­ka pę­dzi­ła w jej stro­nę.

– Co? Od­ro­bi­łaś mat­mę i oka­za­ła się ła­twa?

Emil­ka wzru­szy­ła ra­mio­na­mi i skrzy­wi­ła się.

– Nie, była okrop­na i nie chcę na­wet o niej my­śleć. Mu­szę ci to po­wie­dzieć sama, bo nig­dy nie zgad­niesz. Wy­da­je nam się, że Ak­sa­mit­ka może mieć małe kot­ki!

Bab­cia uśmiech­nę­ła się po­god­nie, a Maja aż się za­jąk­nę­ła.

– Co… na­praw­dę? Małe? Kie­dy je uro­dzi?